Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Seryjni mordercy, psychopaci, szaleńcy. Prawdziwe potwory są wśród nas!
Edyta W., występująca w opowiadaniu pod imieniem Monika, była młodą, inteligentną, niezależną i nieźle sytuowaną kobietą, która szukała miłości życia, a swojego mordercę – Arkadiusza B. – poznała na portalu randkowym. W początkowej fazie znajomości relacje między nimi były poprawne, a kobieta była wręcz zauroczona nowym partnerem. Nie zaniepokoiła ją niechęć wybranka przed poznaniem jej rodziny i znajomych ani prośby finansowe. A mężczyzna umiejętnie i skutecznie izolował ją od otoczenia. Aż do momentu, gdy Edyta W. zniknęła…
TRUE MONSTERS to seria opowiadań kryminalnych opartych na faktach. Jej bohaterami są wzbudzający grozę sprawcy zabójstw z całego świata, których motywacje i działania każą zadać pytanie, co sprawia, że człowiek staje się potworem.
Agnieszka Pruska – powieściopisarka i animatorka kultury. Specjalizuje się w policyjnych kryminałach, choć nie stroni od powieści czy opowiadań lżejszego kalibru.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 65
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Oficynka & Agnieszka Pruska, Gdańsk 2023
Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Oficynki.
Wydanie pierwsze w języku polskim, Gdańsk 2023
Redakcja: Anna Grzeca
Korekta: Anna Marzec
Skład: Dariusz Piskulak
Projekt okładki: Magdalena Zawadzka
Zdjęcia na okładce: © Eky Studio/shutterstock
© Steve Collender/shutterstock
© OoddySmile /shutterstock
© ekaterina-astakhova/pixeles
ISBN 978-83-67875-27-1
www.oficynka.pl
e-mail:[email protected]
Był kwietniowy poranek, gdy zdenerwowana mieszkanka Warszawy wysłuchała kolejnego komunikatu mówiącego o tym, że abonent jest chwilowo niedostępny. Córka nie przyszła na niedzielny obiad i już od kilku dni nie było z nią kontaktu. Nigdy wcześniej nic takiego nie miało miejsca i zmartwionej Annie Dałęckiej przychodziły na myśl najczarniejsze scenariusze. Tym bardziej że to nie był zwykły obiad, a oficjalny, bo Monika po raz pierwszy miała przyjść z narzeczonym. To było ważne dla obu kobiet. Po chwili wahania Dałęcka zadzwoniła do młodszej córki.
– Odzywała się?
– Nie. Mamo, zgłośmy to wreszcie na policję. Coś jest nie tak, a do Janusza nie mamy telefonu. – Dziewczyna miała na myśli partnera siostry. – I w przeciwieństwie do ciebie nie uważam, że to będzie napuszczanie policji na Monikę. Boję się o nią.
– Ja też. Ale ona jest taka samodzielna, nie lubi, jak się wtrącam. Ale masz rację, zaraz zgłoszę zaginięcie – westchnęła starsza kobieta. – Naprawdę szkoda, że nie mamy jak się skontaktować z Januszem, bo może po prostu razem wyjechali.
– Powiedziałaby nam i wzięła urlop w pracy, a oni też nie wiedzą, co jest grane. Dzwoń na policję i daj mi znać. Ale tak za dwie godzinki, bo zaraz mam zajęcia. – Kamila była studentką.
Wfirmie, w której pracowała Monika Dałęcka, szef i współpracownicy też byli zaniepokojeni jej zniknięciem. Była obowiązkowa, nigdy dotąd nie zdarzyło jej się nic podobnego. Anna Dałęcka uznała, że najlepiej będzie, jak o zaginięciu córki poinformuje policję osobiście. Dyżurny policjant słuchał i coś notował.
– Była pani w mieszkaniu córki?
– Niestety nie. Dwa tygodnie temu zmieniała zamki, jeszcze nie zdążyła dać mi nowych kluczy.
– Dlaczego wymieniła zamki? Zgubiła klucze?
– Nie, po prostu znajomy poradził jej, żeby zamontowała solidniejsze.
– Rozumiem. Dzwoniła pani do wszystkich znajomych?
– Wszystkich, których znam. – Dałęcka podkreśliła ostatnie słowo. – I do pracy.
– Ado narzeczonego? – Policjant już wiedział, że Monika miała być ze swoim partnerem u matki.
– Nie.
– Dlaczego? Przecież mogli gdzieś razem wyjechać, nie wspominając już o tym, że córka mogła mu się zwierzyć z planów.
– Nie mam do niego telefonu. To nie jest długa znajomość i tak się złożyło, że nie było potrzeby, żebym znała jego telefon.
– Skontaktujemy się z nim. I będziemy chcieli sprawdzić mieszkanie córki.
– Oczywiście. A co ja mam robić?
– Proszę cały czas być pod telefonem, może córka zadzwoni albo my będziemy chcieli o coś zapytać. A gdyby coś się pani przypomniało, proszę od razu dzwonić.
Sprawa zaginięcia młodej kobiety trafiła w ręce podkomisarza Bartosza Hajduka, który od razu zwołał szybkie spotkanie swoich najbliższych współpracowników.
– Co mamy? – Aspirant Grzegorz Piekarski zatarł pulchne dłonie. Robił to zawsze, gdy był czymś zaintrygowany.
– Niewiele. Przed chwilą matka zgłosiła zaginięcie córki.
– Od kiedy nie ma z nią kontaktu? – spytał podkomisarz Damian Kapuściński.
– Od czterech dni.
– Cholera, długo. Nie wiem, czemu ludzie od razu nie zgłaszają.
– Bo nie wiedzą albo boją się, że ci zaginieni po prostu spędzają z kimś upojne chwile. Albo potrzebują pobyć sami – wzruszył ramionami Hajduk.
– Wiem, wiem. Retorycznie pytam. Co o niej wiesz?
– Monika Dałęcka, dwadzieścia siedem lat, panna. Niedawno poznała jakiegoś faceta, matka mówi o nim per narzeczony, więc to chyba coś poważnego. Ładna i zgrabna brunetka, co widać na zdjęciu, podobno też sympatyczna i bezkonfliktowa, ale to opinia matki, więc podejdźcie do tego z rezerwą. Ma dobrą pracę, jest asystentką prezesa w dużej firmie. Jeździ na delegacje, również za granicę, dobrze zarabia.
– Ido tej pory była sama? Takie kobiety mają wzięcie – zauważył Piekarski.
– Pewnie nie była, ale będę wiedział więcej po dłuższej rozmowie z matką, dyżurny tylko przyjął zgłoszenie. Pochodzi z niezamożnej rodziny i pomaga siostrze, która studiuje.
– Mieszka sama czy z facetem?
– Sama, wynajmuje kawalerkę. Aha, niedawno zmieniała zamki, nie dała jeszcze kluczy rodzinie, więc matka i siostra nie miały jak sprawdzić mieszkania.
– Mało tego – skrzywił się Kapuściński. – Wiesz coś jeszcze?
– Chodzi na pilates, ma samochód i spotyka się dosyć często z przyjaciółmi. I to wszystko. Aha, matka obdzwoniła znajomych, tu macie listę.
– Może wyjechała za granicę? – zasugerowała Piekarski. – Dobrowolnie lub nie.
– Może. Ale jeżeli nie potrzebowała wizy i jechała samochodem, może nie być po tym śladu. Już puściłem informację, że jej szukamy.
– Amy?
– Ja pojadę do matki, siostry i tego narzeczonego. Grzesiek, weź kogoś sprytnego i sprawdź, jak wygląda mieszkanie Dałęckiej. I daj mi od razu znać. Potem pojedź do tej korpo, gdzie pracowała. A ty – Hajduk zwrócił się do podkomisarza Kapuścińskiego – ogarnij znajomych.
– Jasne.
– Nie podoba mi się to zniknięcie. Młoda, ładna, bogata, podobno w dobrych relacjach z rodziną.
Anna Dałęcka mieszkała w zniszczonej przedwojennej kamienicy. Coraz mniej jest takich, ale gdzieniegdzie można jeszcze na nie trafić. Otworzyła drzwi dopiero po trzecim dzwonku i Hajduk od razu wiedział dlaczego. Była zapłakana i opuchnięta, a wilgotna twarz świadczyła o tym, że chciała szybko doprowadzić się do porządku. Komisarz przedstawił się, a widząc przerażone spojrzenie kobiety, od razu wyjaśnił, że jeszcze nic nie wie, chce jednak porozmawiać o córce.
– To coś pomoże? Ja już opowiedziałam o Monice. Nie lepiej, gdyby pan jej szukał? – spytała i odsunęła się, żeby wpuścić policjanta.
– Poszukiwania już trwają – wyjaśnił Hajduk, idąc za kobietą do niewielkiego, dosyć ciemnego pokoju, usiadł przy ławie i kontynuował: – Im więcej się dowiemy o pani córce, tym łatwiej będzie nam szukać. Proszę powiedzieć, czy przed obecnym partnerem córka miała kogoś?
– Wiecznie ktoś się koło niej kręcił, podobała się mężczyznom, ale takich poważniejszych związków miała kilka. Ostatni pół roku przed poznaniem Janusza.
– Dlaczego rozstała się z tamtym mężczyzną?
– Mówiła, że czasem bywa agresywny. Słownie, ale córka bała się, że to będzie narastało.
– Zna pani jego nazwisko?
– Znam.
DALSZA CZĘŚĆ DOSTĘPNA W WERSJI PEŁNEJ