Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W Chrystusie jest życie. Bogate, radosne, cudowne życie. To prawda, że Pan dyscyplinuje tych, których kocha, i że często jesteśmy kuszeni przez świat i naszego wroga, diabła. Ale jeśli wiemy, jak wyjść poza tę pokusę, by przytulić się do krzyża Jezusa Chrystusa i patrzeć na naszego Pana, nasza nagroda zarówno tu na ziemi, jak i w niebie będzie sto razy lepsza niż to, co świat ma do zaoferowania. Zwycięskie życie. Droga do Boga uczciwie przygląda się naszej potrzebie pokuty i podążania za Jezusem oraz daje nadzieję na niekończącą się, radosną wieczność w niebie.
D. L. Moody – wysoko ceniony ewangelista końca XIX wieku, autor wielu książek, założyciel kościoła, chrześcijańskich szkół oraz wydawnictwa (Kościoła Moody’ego, szkoły w Massachusetts – Northfield Mount Hermon School, Instytutu Biblijnego Moody’ego i Wydawnictwa Moody’ego). Jako przywódca o wielkiej wizji D. L. Moody pozyskiwał ludzi dla Chrystusa przez służbę w szkole niedzielnej i spotkania przebudzeniowe w USA i za granicą. Jego pasja do przyprowadzania ludzi do Chrystusa również dzisiaj wywiera wpływ na edukację chrześcijańską i działalność kościoła na całym świecie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 245
Rok wydania: 2023
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
DO CZYTELNIKA
W tym niewielkim dziele starałem się pokazać ludziom drogę do Boga. Zawarłem w tej małej książce znaczną część kilku kazań, które wygłosiłem w różnych miastach, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w moim własnym kraju. Bóg łaskawie przyznał się do nich, gdy wygłaszałem je z kazalnicy, i ufam, że teraz również doda swe błogosławieństwo, gdy zostały wydane w druku.
Na początku kieruję uwagę ku Bożej Miłości, źródła wszystkich Darów Łaski. Potem staram się przedstawić prawdy będące odpowiedzią na potrzeby różnych grup ludzi, które odpowiadają na pytanie: „Jak człowiek może być sprawiedliwy u Boga?”, oraz przyprowadzić dusze do Tego, który jest „Drogą i Prawdą, i Żywotem” (J 14,6).
Ostatni rozdział skierowany jest w szczególności do odstępców – grupy ludzi, która jest wśród nas dość liczna. „Dobrowolnie okażę im miłość, gdyż odwrócił się od nich mój gniew” (Oz 14,4).
Ze szczerą modlitwą i nadzieją, że poprzez Boże błogosławieństwo zawarte na tych stronach czytelnik zostanie wzmocniony, utwierdzony i ugruntowany w wierze w Jezusa Chrystusa.
Szczerze Wam oddany w Jego służbie
D.L. Moody
I mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie… (Ef 3,19)
Gdybym tylko potrafił sprawić, by ludzie pojęli znaczenie słów apostoła Jana: „Bóg jest miłością” (1J 4,8), wziąłbym ten jeden werset i przeszedłbym cały świat, ogłaszając tę chwalebną prawdę. Jeżeli potrafisz przekonać człowieka, że go kochasz, zdobyłeś jego serce. Gdybyśmy naprawdę mogli przekonać ludzi, że Bóg ich miłuje, z pewnością mielibyśmy tłumy podążające do królestwa Niebios! Problem polega na tym, że ludzie myślą, iż Bóg ich nienawidzi; dlatego cały czas uciekają od Niego.
Kilka lat temu zbudowaliśmy w Chicago budynek zborowy i bardzo chcieliśmy tam uczyć ludzi o Bożej miłości. Pomyśleliśmy, że jeżeli nie uda nam się dotrzeć z tą prawdą do ich serc poprzez nasze głoszenie, to spróbujemy wypalić tę myśl w ich sercach i nad kazalnicą umieściliśmy świecący napis: „Bóg jest Miłością”. Pewien człowiek, który jednego wieczoru szedł ulicą, zajrzał do środka przez drzwi i zobaczył te słowa. Był to biedny syn marnotrawny. Przechodząc, pomyślał sobie: „Bóg jest Miłością! Nie! On mnie nie kocha, gdyż jestem biednym, nieszczęsnym grzesznikiem”. Spróbował zapomnieć o tych słowach, ale wydawało się, że stały mu przed oczami jakby litery z ognia. Poszedł trochę dalej, ale potem zawrócił i wszedł na spotkanie. Nie słyszał kazania, ale tych kilka słów tak głęboko utkwiło w jego sercu, że w zupełności wystarczyły. Nie ma wielkiego znaczenia, co ludzie mówią, byle tylko Boże Słowo mogło wejść do serca grzesznika. Człowiek ten pozostał po zakończeniu spotkania i zobaczyłem, że płacze jak dziecko. Kiedy wyjaśniałem mu Pismo Święte i powiedziałem, że Bóg miłował go przez cały czas, chociaż on odszedł od Niego tak daleko, i że On czeka, by go przyjąć na nowo i przebaczyć mu, światło Ewangelii wdarło się do jego umysłu i odszedł z wielką radością.
Na całym świecie ludzie nie cenią niczego wyżej od miłości. Pokażcie mi osobę, która nie ma nikogo, o kogo mogłaby się troszczyć lub kto by ją kochał, a pokażę wam jedno z najbardziej nieszczęsnych stworzeń na ziemi. Dlaczego ludzie popełniają samobójstwo? Dzieje się to bardzo często z takiego powodu, że do ich umysłu wkrada się myśl, że nikt ich nie kocha i że wolą raczej umrzeć, niż żyć.
Nie znam żadnej prawdy w całej Biblii, która powinna dotrzeć do nas z taką mocą i delikatnością, jak prawda o Bożej miłości; i nie ma również żadnej innej prawdy w Biblii, którą szatan tak bardzo chciałby wymazać. Od ponad sześciu tysięcy lat stara się przekonać ludzi, że Bóg ich nie kocha. Udało mu się nakłonić naszych pierwszych rodziców, by uwierzyli w to kłamstwo, i często udaje mu się dokonać tego samego z ich dziećmi.
Myśl, że Bóg nas nie kocha, często wywodzi się z fałszywej nauki. Matki popełniają błąd, ucząc swe dzieci, że Bóg ich nie kocha gdy zrobią coś złego, a jedynie wtedy, gdy postępują właściwie. Pismo Święte tak nie naucza. Nie uczysz nigdy swego dziecka, że nienawidzisz je, gdy postępuje źle. Złe postępowanie dzieci nie zmienia naszej miłości wobec nich w nienawiść. Niech Bóg uchowa! Jeśli twoje dziecko było nieposłuszne w jakiś sposób, nie wyrzucasz go z domu, jakby nie należało do ciebie! Nie, ono nadal jest twoim dzieckiem i je kochasz. A jeśli wierzący odejdą od Boga, to nie znaczy, że On ich nienawidzi. On nienawidzi grzechu.
Wierzę, że powodem, dla którego tylu ludzi myśli, że Bóg ich nie kocha, jest to, że mierzą Boga według swego ograniczonego zrozumienia. My kochamy ludzi tylko wtedy, gdy uważamy, iż są godni naszej miłości. A kiedy sądzimy, że nie są, odrzucamy ich! Lecz Bóg tak nie postępuje: „Miłością wieczną umiłowałem cię”1.
W Liście do Efezjan – trzeci rozdział, osiemnasty werset – jest mowa o „szerokości i długości, i wysokości, i głębokości” miłości Bożej. Wielu z nas sądzi, że wiemy coś na temat Bożej miłości, ale po wielu wiekach musimy przyznać, jak niewiele z niej poznaliśmy. Kolumb odkrył Amerykę, ale co wiedział o jej wielkich jeziorach, rzekach, lasach i dolinie Missisipi? Umarł, nie znając za wiele z tego, co odkrył. Tak samo i my coś odkryliśmy z Bożej miłości; są w niej jednak wysokości, głębokości i długości, których nie znamy. Jego miłość jest jak wielki ocean i musimy się w nim zanurzyć, zanim będziemy mogli go prawdziwie poznać i doświadczyć.
Jeśli chcemy poznać miłość Boga, powinniśmy się udać na Golgotę. Czy możemy patrzeć na tę scenę i powiedzieć, że Bóg nas nie umiłował? Ten krzyż mówi o miłości Boga. Nigdy nie nauczano o większej miłości niż ta, o której mówi krzyż. Co skłoniło Boga, by poświęcił Chrystusa? Co skłoniło Chrystusa, by umarł? Czyż to nie była miłość?
Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich (J 15,13).
Chrystus oddał życie za swoich wrogów. Chrystus oddał życie za morderców. Chrystus oddał życie za tych, którzy Go nienawidzili; a duchem krzyża, duchem Golgoty jest miłość. Kiedy z Niego szydzono i wyśmiewano Go, co On powiedział? „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34).
To jest miłość. On nie ściągnął z nieba ognia, by ich pochłonął. W Jego sercu nie było nic oprócz miłości.
Jeżeli będziesz studiował Biblię, odkryjesz, że miłość Boża jest niezmienna. Wielu z tych, którzy kiedyś cię kochali, być może oziębło w swym uczuciu i odwróciło się od ciebie. Ich miłość mogła się nawet zmienić w nienawiść. U Boga tak nie jest. Napisane jest o Jezusie Chrystusie, że gdy miał rozstać się ze swymi uczniami i miano go poprowadzić na Golgotę, „umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca” (J 13,1).
On wiedział, że jeden z Jego uczniów zdradzi Go, a jednak kochał Judasza. Wiedział, że inny uczeń zaprze się Go i pod przysięgą będzie mówił, że Go nie zna, ale On miłował Piotra. To właśnie miłość, jaką Chrystus miał wobec Piotra, skruszyła jego serce i doprowadziła go w pokucie do stóp Pana. Jezus był z uczniami przez trzy lata, starając się nauczyć ich miłości nie tylko poprzez swoje życie i słowa, ale również poprzez swoje uczynki. Wieczorem w dniu, kiedy został zdradzony, bierze misę z wodą, przepasuje się prześcieradłem i, zajmując pozycję sługi, obmywa im stopy: chciał ich przekonać o swojej niezmiennej miłości.
Żadnego fragmentu Pisma Świętego nie czytam tak często jak czternastego rozdziału Ewangelii Jana. I żaden nie jest dla mnie bardziej słodki. Czytanie go nigdy mnie nie męczy. Posłuchajcie, co nasz Pan mówi, kiedy wylewa swe serce przed uczniami:
Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was. Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec(J 14,20–21).
Pomyślcie o wielkim Bogu, który stworzył niebiosa i ziemię, a który umiłował ciebie i mnie…
Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzega będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy (J 14,23).
Dałby Bóg, by nasze ciasne umysły mogły pojąć tę wielką prawdę, że Ojciec i Syn tak bardzo nas miłują, że pragną przyjść i mieszkać z nami. Nie zatrzymać się na jedną noc, ale przyjść i zamieszkać w naszych sercach. Siedemnasty rozdział, dwudziesty trzeci werset Ewangelii Jana to jeszcze wspanialszy fragment:
Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś.
Myślę, że jest to jedno z najbardziej niezwykłych stwierdzeń, jakie padły z ust Jezusa Chrystusa. Nie było żadnego powodu, dla którego Ojciec nie miałby Go miłować. On był posłuszny aż do śmierci. On nigdy nie przestąpił prawa nadanego przez Ojca ani nie zszedł ze ścieżki doskonałego posłuszeństwa nawet na milimetr. Z nami sytuacja jest zupełnie inna; a jednak, pomimo naszej całej głupoty i buntu, On mówi, że jeśli ufamy Chrystusowi, Ojciec miłuje nas tak, jak umiłował swego Syna. Wspaniała miłość! Cudowna miłość! To, że Bóg nas kocha tak, jak kocha swego własnego Syna, wydaje się zbyt dobre, aby było prawdziwe. A jednak tak naucza Jezus Chrystus.
Grzesznikowi trudno uwierzyć w tę niezmienną miłość Bożą. Kiedy człowiek odchodzi od Boga, myśli, że Bóg go nienawidzi. Musimy rozróżniać między grzechem i grzesznikiem. Bóg kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu. On nienawidzi grzechu, ponieważ grzech kala ludzkie życie. Jest tak po prostu dlatego, że Bóg miłuje grzesznika, a nienawidzi grzechu.
Miłość Boga jest nie tylko niezmienna, ale i niezawodna. W Księdze Izajasza czytamy: „Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad dziecięciem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę. Oto na moich dłoniach wyrysowałem cię, twoje mury stoją mi zawsze przed oczyma” (Iz 49,15–16).
Najmocniejszą ludzką miłością jest miłość matki. Wiele rzeczy może oddzielić męża od żony. Ojciec może odwrócić się od swego dziecka; bracia i siostry mogą stać się zagorzałymi wrogami; małżonkowie mogą porzucić swoje żony, a żony swoich mężów. Lecz matczyna miłość zniesie wszystko. W czasach dobrych i złych, w obliczu potępienia przez świat, matka nadal kocha i ma nadzieję, że jej dziecko zawróci ze złej drogi i będzie pokutować. Ona ciągle pamięta uśmiech niemowlęcia, pogodny śmiech dzieciństwa i obiecującą młodość. Śmierć nie może zgasić miłości matki; jest ona mocniejsza niż śmierć.
Z pewnością widzieliście, jak matka czuwa nad chorym dzieckiem. Jak chętnie przyjęłaby chorobę na własne ciało, gdyby tylko mogła ulżyć swemu dziecku! Tydzień po tygodniu będzie czuwać i nie pozwoli nikomu innemu opiekować się swoim chorym dzieckiem.
Jakiś czas temu pewien mój przyjaciel był w odwiedzinach w pięknym domu, gdzie spotkał się z wieloma przyjaciółmi. Kiedy wszyscy poszli do domu, uświadomił sobie, że coś zostawił, więc wrócił po to. I wtedy zobaczył panią domu, zamożną kobietę, siedzącą u boku jakiegoś biedaka, który wyglądał na żebraka. To był jej syn. Odszedł daleko jak syn marnotrawny, a jednak matka powiedziała: „To jest mój chłopak; nadal go kocham”. Wydaje się, że matka, która ma dziewięcioro lub dziesięcioro dzieci, kocha bardziej to, które zeszło na złą drogę, niż całą resztę.
Pewien czołowy kaznodzieja w Nowym Jorku kiedyś podzielił się ze mną historią jednego ojca, który miał bardzo zły charakter. Matka uczyniła wszystko, co mogła, by uchronić swego syna przed skażeniem, ale wpływ ojca był bardzo mocny. Wprowadził chłopca w grzechy przeróżnego rodzaju, aż stał się on jednym z najgorszych przestępców. Popełnił morderstwo i postawiono go przed sądem. Wdowa (gdyż ojciec zmarł już wcześniej) przez cały czas przychodziła na rozprawy. Kiedy świadkowie zeznawali przeciwko synowi, wydawało się, że rani to ją o wiele bardziej niż syna. Gdy uznano go za winnego i skazano na karę śmierci, każdy czuł, że sprawiedliwości stało się zadość i wydawał się zadowolony z wyroku. Jednak miłość matki się nie zachwiała. Błagała o ułaskawienie, ale odmówiono jej. Po egzekucji błagała, by wydano jej ciało syna, ale tego również jej odmówiono. Pochowany został na terenie więzienia. Niedługo potem zmarła i ta matka. Zanim odeszła z tego świata, wyraziła pragnienie, aby pochowano ją u boku jej syna, na co się zgodzono. Miłość matki jest tak mocna, że ta kobieta nie wstydziła się być pochowana obok mordercy.
Opowiedziano mi historię pewnej młodej kobiety w Szkocji, która porzuciła dom i stała się wyrzutkiem, żyjąc w Glasgow. Matka szukała jej wszędzie, ale na próżno. W końcu postarała się, aby rozwieszono jej własne zdjęcie na ścianach pomieszczeń w budynku misji Midnight Mission, gdzie porzucone kobiety znajdowały schronienie. Wiele z nich spojrzało na to zdjęcie jedynie przelotnie, ale jedna kobieta zatrzymała się przy zdjęciu dłużej. To była ta sama droga twarz, która spoglądała na nią w dzieciństwie. Matka nie zapomniała jej, nie odrzuciła swego grzeszącego dziecka; w przeciwnym bowiem razie nie powiesiłaby swego zdjęcia na tych ścianach. Wydawało się, że usta na zdjęciu otwierają się i szepczą: „Wróć do domu; przebaczam ci i nadal cię kocham”. Biedna dziewczyna ugięła się przytłoczona jej uczuciami. Była marnotrawną córką. Widok twarzy matki złamał jej serce. Prawdziwie pokutowała za swe grzechy i z sercem pełnym smutku i wstydu wróciła do porzuconego domu; matka i córka połączyły się na nowo.
Chcę jednak powiedzieć, że nie da się porównać miłości matki z Bożą miłością; nie osiąga ona wysokości czy głębokości miłości Boga. Żadna matka na tym świecie nie kochała swego dziecka tak, jak Bóg kocha ciebie i mnie. Pomyślcie o miłości Boga, jaką musiał mieć, gdy dał swego Syna, by On umarł za świat. Kiedyś więcej myślałem o Chrystusie niż o Ojcu. Z jakiegoś powodu myślałem, że Bóg jest surowym sędzią; że Chrystus stanął pomiędzy Bogiem i mną i uśmierzył Boży gniew. Lecz kiedy zostałem ojcem i przez wiele lat miałem tylko jednego syna, gdy patrzyłem na mojego chłopca, myślałem o Ojcu, który dał swego Syna na śmierć, i wydawało mi się, że wymagało to większej miłości od Ojca, by dać swego Syna, niż od Syna, by pójść na śmierć. Och, jak niesamowitą miłość musiał mieć Bóg dla świata, gdy dał swego Syna, by ten za niego umarł.
Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny (J 3,16).
Nigdy nie byłem w stanie mówić kazań w oparciu o ten fragment. Często myślałem, że będę w stanie, ale jest on tak wzniosły, że nie mogę wspiąć się na jego wyżyny. Cytowałem go jedynie i przechodziłem dalej. Kto może pojąć głębię tych słów: „Tak Bóg umiłował świat”? Nigdy nie uda nam się zmierzyć wielkości Jego miłości ani jej głębi. Paweł modlił się, by móc poznać wysokość, głębokość, długość i szerokość miłości Bożej; lecz to wykraczało poza jego możliwości poznania. Ona „przewyższa wszelkie poznanie” (Ef 3,19).
Nic nie mówi nam bardziej o miłości Boga niż krzyż Chrystusa. Pójdź ze mną na Golgotę i spójrz na Syna Bożego, jak tam wisi. Czy potrafisz usłyszeć przeszywający krzyk wydobywający się z Jego umierających ust: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,24) i powiedzieć, że On ciebie nie kocha?
Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich (J 15,13).
Jezus Chrystus oddał swoje życie za swych wrogów.
Kolejna myśl jest następująca: On umiłował nas na długo przedtem, zanim my nawet pomyśleliśmy o Nim. W Piśmie Świętym nie znajdziemy takiej myśli, że On nas nie miłuje, dopóki my pierwsi Go nie pokochamy. W Pierwszym Liście Jana napisane jest tak:
Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze (1J 4,10).
On umiłował nas, zanim my nawet pomyśleliśmy o umiłowaniu Jego. Wy kochaliście swoje dzieci, zanim one wiedziały cokolwiek na temat waszej miłości. A zatem na długo wcześniej, zanim pomyśleliśmy o Bogu, byliśmy w Jego myślach.
Co sprowadziło syna marnotrawnego z powrotem do domu? Była to myśl, że ojciec go kocha. Przypuśćmy, że doszłyby go słuchy, iż został odrzucony i ojciec już o niego nie dba. Czy wówczas wróciłby? Nigdy! W sercu świtała myśl, że ojciec nadal go kocha; dlatego wstał i wrócił do domu. Drogi czytelniku, miłość Ojca powinna sprowadzić cię z powrotem do Jego domu. Klęska i grzech Adama ujawniły prawdę o Bożej miłości. Kiedy Adam upadł, Bóg przyszedł i potraktował go z miłosierdziem. Jeśli ktoś będzie zgubiony, stanie się tak nie dlatego, że Bóg go nie kocha, ale ponieważ on oparł się Bożej miłości.
Czy chodzi o bramy z pereł lub złote ulice? Nie. Niebiosa będą atrakcyjne, ponieważ tam zobaczymy Tego, który umiłował nas tak bardzo, że dał swego jednorodzonego Syna, by za nas umarł. Co sprawia, że dom jest atrakcyjny? Czy piękne meble i wystawnie urządzone pokoje? Nie; niektóre domy, które mają to wszystko, podobne są do pobielanych grobowców.
W Brooklynie pewna matka leżała na łożu śmierci i trzeba było zabrać od niej jej dziecko, ponieważ ta mała dziewczynka nie mogła zrozumieć charakteru jej choroby i przeszkadzała matce. Każdej nocy w domu sąsiadów dziewczynka zasypiała zmęczona płaczem, ponieważ bardzo chciała wrócić do matki. Lecz stan zdrowia matki pogarszał się i nie mogli zabrać dziecka do domu. W końcu kobieta zmarła i po jej śmierci uznali, że lepiej będzie, jeśli dziecko nie zobaczy martwej matki w trumnie. Po pogrzebie dziewczynka wbiegła do jednego pokoju, wołając: „Mamo, mamo!”, a potem pobiegła do następnego, wołając: „Mamo, mamo!”, i tak obiegła cały dom. A gdy to małe stworzenie nie znalazło swej ukochanej matki, z płaczem prosiło, by zabrano je do domu sąsiada. To właśnie myśl, że zobaczymy Chrystusa, który nas umiłował i wydał samego siebie za nas, sprawia, że niebo jest atrakcyjne.
Jeśli mnie spytacie, dlaczego Bóg miałby nas kochać, nie jestem w stanie tego powiedzieć. Przypuszczam, że jest tak dlatego, iż On jest prawdziwym Ojcem. Miłowanie jest Jego naturą, tak jak naturą słońca jest świecenie. On chce, byś miał udział w tej miłości. Nie pozwól, by niewiara trzymała cię od Niego z daleka. Nie myśl sobie, że ponieważ jesteś grzesznikiem, Bóg cię nie kocha i nie troszczy się o ciebie. On cię kocha! On chce cię zbawić i błogosławić.
Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych (Rz 5,6).
Czy to nie wystarcza, by cię przekonać, że On cię miłuje? Nie umarłby za ciebie, gdyby cię nie miłował. Czy twoje serce jest aż tak zatwardziałe, że odgradzasz się od Jego miłości, odpychasz ją i nią gardzisz? Możesz to robić, ale będzie to dla ciebie zgubne.
Mogę sobie wyobrazić, że niektórzy mówią do siebie: „Tak, wierzymy, że Bóg nas kocha, jeśli my kochamy Jego. Wierzymy, że Bóg kocha czystych i świętych”. Pozwólcie, że powiem wam, moi przyjaciele, że Bóg kocha nie tylko czystych i świętych, ale On również bezbożnych.
Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł (Rz 5,8).
Bóg posłał Go, by umarł za grzechy całego świata. Jeżeli należysz do świata, to masz udział w tej miłości, która została ukazana na krzyżu Chrystusa.
W Księdze Objawienia jest pewien fragment, o którym dużo rozmyślam: „Jemu, który miłuje nas i który wyzwolił nas z grzechów naszych przez krew swoją” (Obj 1,5).
Można by pomyśleć, że Bóg powinien nas najpierw obmyć, a potem umiłować. Ale nie, On nas najpierw umiłował. Około osiem lat temu [w 1874 roku – przyp. red.] w Ameryce nastąpiło wielkie poruszenie spowodowane uprowadzeniem czteroletniego chłopca, Charliego Rossa. Dwaj mężczyźni w powozie spytali go oraz jego starszego brata, czy chcą dostać cukierka. A potem odjechali z młodszym chłopcem, zostawiając starszego. Poszukiwania prowadzono przez wiele lat we wszystkich stanach. Wysłano ludzi do Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec, gdzie bezskutecznie szukano dziecka. Matka nadal żyje nadzieją, że kiedyś zobaczy swego od dawna zaginionego chłopca. Nie pamiętam, by kiedykolwiek cały kraj był tak bardzo poruszony jakimś wydarzeniem, z wyjątkiem zabicia prezydenta Garfielda. Przypuśćmy, że matka Charliego przyszła na jakieś spotkanie i, gdy kaznodzieja mówił, ona popatrzyła na zgromadzonych ludzi i zobaczyła swego zaginionego syna. Przypuśćmy, że on byłby biedny, brudny i ubrany w łachmany, bez płaszcza i butów, co by zrobiła? Czy czekałaby, aż się umyje i ubierze porządnie, zanim by go przyjęła? Nie, natychmiast wstałaby ze swego miejsca, pobiegłaby do niego i wzięła w swe ramiona. Dopiero potem umyłaby go i ubrała. Tak samo jest z Bogiem. On nas najpierw umiłował, a potem obmył. Wyobrażam sobie, jak ktoś mówi tak: „Jeśli Bóg mnie kocha, dlaczego nie sprawi, bym był dobry?”. Bóg chce mieć synów i córki w niebie. On nie chce maszyn czy niewolników. Bóg mógłby złamać nasze uparte serca, ale On chce przyciągnąć nas do siebie powrozami miłości.
On chce, byś siedział z Nim przy stole na uczcie weselnej Baranka, chce cię obmyć i sprawić, byś stał się bielszy niż śnieg. On chce, byś spacerował z Nim po kryształowych chodnikach w przyszłym błogosławionym świecie. On chce cię adoptować do swej rodziny i uczynić cię synem lub córką niebios. Czy podepczesz Jego miłość? Czy też może oddasz Mu siebie w tej właś-nie godzinie?
Kiedy toczyła się ta nasza straszna wojna domowa, pewna matka otrzymała wiadomość, że jej syn został ranny w bitwie zwanej „bitwą w dziczy”2. Wsiadła do pierwszego pociągu i wyruszyła w podróż, by dostać się do syna, pomimo że Departament Wojny wydał rozkaz, by nie wpuszczać żadnej kobiety w pobliże linii frontu. Jednak matczyna miłość nie zważa na zakazy i udało jej się, poprzez łzy i błagania, przedostać na linię frontu na obszarze, gdzie rozegrała się ta bitwa. W końcu znalazła szpital, w którym był jej syn. Poszła do lekarza i powiedziała:
– Czy pozwoli mi pan wejść na oddział i pielęgnować mego syna?
– Właśnie udało mi się uśpić pani syna. On jest w bardzo krytycznym stanie i obawiam się, że jeśli pani go obudzi, wzruszenie będzie tak wielkie, że to go zabije. Proszę raczej poczekać tutaj i pozostać poza jego salą, dopóki mu nie powiem, że pani przyjechała, a przekażę mu tę wiadomość stopniowo – odpowiedział lekarz.
Matka spojrzała w twarz lekarzowi i powiedziała:
– Panie doktorze, przypuśćmy, że mój syn już się nie obudzi, a ja nigdy nie zobaczę go już żywego! Proszę pozwolić mi usiąść obok niego; nie będę się do niego odzywać.
– Jeśli nie będzie pani nic mówić, to może pani to zrobić – odpowiedział lekarz.
Podeszła do łóżka i spojrzała na twarz swego chłopca. Jak bardzo tęskniła, by spojrzeć na niego! Jej oczy napawały się widokiem syna, gdy wpatrywała się w jego oblicze! Kiedy podeszła wystarczająco blisko, nie mogła powstrzymać rąk; położyła swą delikatną, kochającą dłoń na jego czole. W momencie, kiedy ręka dotknęła czoła, on zawołał, nie otwierając nawet oczu:
– Mamo, przyjechałaś! – Rozpoznał dotyk tej kochającej ręki. Były w niej miłość i współczucie.
Grzeszniku, jeśli poczujesz ten kochający dotyk Jezusa, rozpoznasz go; jest on tak pełen delikatności. Świat może potraktować cię nieżyczliwie, ale Chrystus nigdy cię tak nie potraktuje. Nigdy nie będziesz miał lepszego Przyjaciela na tym świecie. Musisz jedynie przyjść do Niego, dzisiaj. Pozwól, by Jego miłująca ręka cię wsparła. Pozwól, by otoczyła cię Jego miłująca ręka, a On podtrzyma cię swą potężną mocą. On zachowa cię i wypełni twe serce swoją delikatnością i miłością.
Wyobrażam sobie, jak niektórzy z was mówią: „Jak mam pójść do Niego?”. Tak samo jak poszedłbyś do swojej matki. Czy wyrządziłeś swojej matce wielką krzywdę i wielkie zło? Jeś-li tak, to idziesz do niej i mówisz: „Mamo, przebacz mi”. Tak samo traktuj Chrystusa. Pójdź do Niego dzisiaj i powiedz Mu, że nie kochałeś Go, że nie traktowałeś Go właściwie. Wyznaj swe grzechy, a zobaczysz, jak szybko On cię pobłogosławi.
Przypomina mi się inne wydarzenie dotyczące chłopca, którego postawiono przed sądem wojskowym i skazano na rozstrzelanie. Kiedy przekazano tę wiadomość rodzicom, ich serca się złamały. W tym domu była mała dziewczynka. Przeczytała życiorys Abrahama Lincolna i powiedziała: „Gdyby Abraham Lincoln wiedział, jak bardzo moi rodzice kochają syna, nie pozwoliłby rozstrzelać mojego brata”. Chciała, by ojciec pojechał do Waszyngtonu i wstawił się za swoim synem. Ale ojciec powiedział: „Nie, to nie ma sensu; prawo musi iść swoim torem. Oni już dwukrotnie odmówili ułaskawienia jednego czy dwóch, którzy zostali skazani przez ten sąd wojskowy, i wyrok został wykonany, więc prezydent nie będzie interweniował i w tej sprawie; jeżeli człowiek został skazany przez sąd wojskowy, musi ponieść konsekwencje”.
Ojciec i matka nie wierzyli, że ich chłopiec może zostać ułaskawiony. Ale dziewczynka miała mocną nadzieję.
Wsiadła do pociągu w Vermont i wyruszyła do Waszyngtonu. Kiedy dotarła do Białego Domu, żołnierze nie pozwolili jej wejść do środka, ale gdy opowiedziała im swoją budzącą litość historię, pozwolili jej wejść. Kiedy dotarła do pokoju, gdzie siedział osobisty sekretarz prezydenta, ten nie pozwolił jej wejść do prywatnego biura prezydenta. Lecz dziewczynka opowiedziała mu swoją historię i tak poruszyła serce sekretarza, że ją wpuścił. Weszła do pokoju Abrahama Lincolna, gdzie byli senatorzy, generałowie, gubernatorowie i czołowi politycy Stanów Zjednoczonych zajęci ważnymi sprawami wojennymi; jednak prezydent zauważył dziewczynkę stojącą w drzwiach. Pragnął się dowiedzieć, czego chce, a ona podeszła prosto do niego i swym dziecięcym językiem opowiedziała mu swoją historię. On sam był ojcem i po twarzy Abrahama Lincolna pociekły wielkie łzy. Napisał depeszę i wysłał ją do armii, by tego chłopaka natychmiast przysłano do Waszyngtonu. Kiedy tam przybył, prezydent go ułaskawił, dał mu trzydzieści dni urlopu i wysłał go do domu razem z małą dziewczynką, by pocieszyć serca rodziców.
Czy chcesz dowiedzieć się, jak przyjść do Chrystusa? Przyjdź do Niego tak, jak ta mała dziewczynka poszła do Abraham Lincolna. Być może masz do opowiedzenia jakąś ciemną historię. Powiedz o wszystkim; niczego nie zatajaj. Jeśli Abrahama Lincoln okazał współczucie tej małej dziewczynce, wysłuchał jej prośby i spełnił ją, to czy myślisz, że Pan Jezus nie usłyszy twojej modlitwy? Czy myślisz, że Abraham Lincoln lub jakiś inny człowiek, który kiedykolwiek żył na ziemi, miał tyle współczucia co Chrystus? Nie! On będzie poruszony, gdy nikt inny nie będzie. On okaże miłosierdzie, gdy nikt inny nie okaże. On okaże litość, gdy nikt inny tego nie zrobi. Jeśli pójdziesz prosto do Niego, wyznając Mu swój grzech i swoją potrzebę, On cię zbawi.
1Jr 31,3.
2Battle of the Wilderness – bitwa, która odbyła się w dniach 5–7 maja 1864 roku na terenach leśnych w stanie Wirginia w czasie wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych [przyp. tłum.].
3Bitwa w czasie wojny secesyjnej, która rozegrała się w dniach 6–7 kwietnia 1862 roku [przyp. tłum.].
4Historyczny zamek i budowla obronna nad Tamizą w Londynie, gdzie w skarbcu
przechowywane są klejnoty królewskie [przyp. tłum.].
5Isaac Watts (1674–1748) – angielski kaznodzieja i teolog, a także autor wielu pieśni chrześcijańskich (przypisuje mu się ok. siedmiuset pięćdziesięciu pieśni).
6George Fox (1626–1691) – angielski dysydent, założyciel Religijnego Towarzystwa Przyjaciół, wspólnoty chrześcijańskiej wywodzącej się z purytanizmu, której członków powszechnie nazywano kwakrami [przyp. tłum.].
7Round Top to nazwa szczytu wzgórza, na którym znajdowała się farma, gdzie urodził się Moody. Na tym szczycie znajduje się grób Moody’ego oraz jego żony, Emmy. Niedaleko tego wzgórza znajdowały się budynki szkoły dla dziewcząt Northfield Seminary for Young Ladies (Seminarium dla Młodych Kobiet w Northfield)założonej przez Moody’ego w 1879 roku, a samo wzgórze stanowiło część terenów szkoły [przyp. tłum.].
8Elokucja – dział retoryki zajmujący się stylem wypowiedzi; poprawne, jasne i ozdobne wysławianie się [przyp. tłum.].
9Thomas Guthrie (1803–1873) – szkocki duchowny i kaznodzieja, jeden z najbardziej uznanych w Szkocji w tamtych czasach [przyp. tłum.].
10Wojna pomiędzy Francją i Prusami w latach 1870–1871 [przyp. tłum.].
11Konkordancja do angielskiego przekładu Pisma Świętego, Biblii Króla Jakuba, którą opracował Alexander Cruden; po raz pierwszy opublikowano ją w 1737 roku, a później była wielokrotnie wznawiana [przyp. tłum.].
12Henry Longfellow (1807–1882) – amerykański poeta, przedstawiciel romantyzmu [przyp. tłum.].
13Łk 1,20.
14J 6,47.
15Flawiusz Julian, cesarz rzymski w latach 361–363, w chrześcijańskiej tradycji znany jako Julian Apostata, ponieważ odrzucił chrześcijaństwo [przyp. tłum.].
16Archibald Alexander (1772–1851) – amerykański teolog prezbiteriański, który uczył w seminarium teologicznym Princeton Theological Seminary [przyp. tłum.].
17Rz 10,10.
18J 10,1.
19Mt 6,20.
20Mt 27,22.
21Mk 16,15.
22Łk 23,34.
23J 6,37.
Tytuł oryginału: The Overcoming Life
Autor: Dwight L. Moody
Tłumaczenie: Leszek iJagoda Greszta
Redakcja: Krystyna Stobierska
Korekta: Anna Kurek, Agnieszka Luberadzka
Skład iprzygotowanie do druku: Marta Legierska
Projekt graficzny okładki: Sylwia Cupek
Druk ioprawa: Pozkal, Inowrocław
Copyright © 2007 by Bridge-Logos edited by Gena Fedele
Oryginally Published in English under the title:
The Overcoming Life by Dwight L. Moody
Published by Bridge-Logos, Newberry, Florida 32669 USA
All rightsreserved.
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Szaron, 2021
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Szaron, 2021
Wszelkie prawazastrzeżone.
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani wjakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana wśrodkach masowego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty biblijne pochodzą zBiblii, to jest Pisma Świętego Starego iNowego Testamentu (Brytyjskie iZagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa1975).
Wydawca:
Szaron
Wydawnictwo | Księgarnia | Hurtownia Szaron
ul. 3 Maja 49a, 43-450 Ustroń
tel. 503 792766
szaron.pl
Książkę można nabyć uwydawcy.
Wydanie I, Ustroń 2023
ISBN 978-83-8247-073-4