Życie ofiarowane. Poradnik dla mężczyzn rozeznających powołanie zakonne - Benedict Croell OP, Andrew Hofer OP - ebook

Życie ofiarowane. Poradnik dla mężczyzn rozeznających powołanie zakonne ebook

Benedict Croell OP, Andrew Hofer OP

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jak poznać, czy Bóg powołuje mnie do zakonu? Czy byłbym tam szczęśliwy? Które wspólnoty brać pod uwagę? Jak właściwie wygląda życie zakonne? Jak się do niego przygotować? Czego unikać? Jeśli zadajesz sobie podobne pytania, to ta książka jest dla ciebie.

Autorzy służą teoretycznym wsparciem i praktyczną radą. Odpowiadają na pytania i rozwiewają wątpliwości. Dzielą się własnym doświadczeniem, przywołując także wypowiedzi braci i ojców z innych zgromadzeń zakonnych. Treść, zaadaptowana do wydania polskiego, zwiera m.in. głosy polskich zakonników.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 358

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Przed­mo­wa

Ka­żda hi­sto­ria dro­gi do ka­pła­ństwa czy ży­cia za­kon­ne­go jest nie­po­wta­rzal­na. Bóg spo­ty­ka nas na ście­żkach ży­cia i za­pra­sza do pó­jścia za Nim. Ta wędrów­ka do ży­cia za­kon­ne­go na­zna­czo­na jest świ­ętym do­świad­cze­niem pe­łne­go mi­ło­ści i ta­jem­ni­cze­go we­zwa­nia Bo­że­go dla ka­żde­go z nas. Zbyt często wy­obra­ża­my so­bie, że w na­szym ży­ciu głos Boga z mocą wska­że Jego plan. Cza­sa­mi tak się dzie­je, ale naj­częściej Duch Boży mówi do nas, a na­wet szep­cze, w ci­szy na­sze­go ser­ca. Stąd też wa­żna jest po­sta­wa uwa­żne­go słu­cha­nia. Co Bóg mówi w tym frag­men­cie Pi­sma Świ­ęte­go? Ja­kie jest zna­cze­nie tego wy­da­rze­nia w moim ży­ciu? Czy może Bóg mówi do mnie przez tę oso­bę? Dla­cze­go mam tak sil­ne po­czu­cie przy­na­le­żno­ści, kie­dy je­stem we wspól­no­cie bra­ci? Boże spo­so­by ko­mu­ni­ka­cji z nami mogą być alu­zyj­ne lub bez­po­śred­nie, ci­che lub gło­śne, pe­łne po­ko­ju lub na­wet bu­dzące prze­ra­że­nie1. A do nas na­le­ży uwa­żne słu­cha­nie.

Ty­tuł tej ksi­ążki daje nam po­cząt­ko­wy wgląd w we­zwa­nie do ży­cia za­kon­ne­go. Boże za­pro­sze­nie do na­śla­do­wa­nia Chry­stu­sa we wspól­no­cie wy­ma­ga od nas w od­po­wie­dzi ofia­ro­wa­nia ży­cia. Sło­wo „ofia­ro­wać” ozna­cza „po­świ­ęcić, uczy­nić świ­ętym”. Z ini­cja­ty­wy i za­pro­sze­nia Boga wy­pły­wa na­sza go­to­wo­ść do pod­jęcia we­zwa­nia do świ­ęto­ści i podąża­nia za wolą Bożą. Sta­je­my się świ­ęci dzi­ęki wspó­łpra­cy na­szej ludz­kiej woli z ła­ską Bożą, Bożą ini­cja­ty­wą. Kie­dy czy­ta­my Wy­zna­nia św. Au­gu­sty­na, wi­dzi­my, że ten świ­ęty mąż do­strze­ga z per­spek­ty­wy cza­su, jak Bóg nie­ustan­nie mu to­wa­rzy­szył. Ła­ska była obec­na, ale mu­sia­ła jesz­cze po­ja­wić się zgo­da na wspó­łpra­cę z tym za­pro­sze­niem, a ten pro­ces może trwać dłu­gi czas. (Bar­dzo za­chęcam ka­żde­go na dro­dze ro­ze­zna­nia do prze­czy­ta­nia Wy­znań św. Au­gu­sty­na). Będąc do­brym Oj­cem, Bóg ci­ągle za­pra­sza nas, a nie przy­mu­sza, aby zbli­żyć się do ży­cia Bo­że­go prze­ja­wia­jące­go się w ży­ciu za­kon­nym. Mu­si­my zro­bić krok do przo­du w od­po­wie­dzi na Boże za­pro­sze­nie i we­zwa­nie.

Od pierw­szych stron Pi­sma Świ­ęte­go wi­dzi­my, jak Bóg po­wo­ły­wał kon­kret­nych lu­dzi na swo­je słu­gi, na­rzędzia Jego do­bro­ci. Abra­ham, nasz oj­ciec w wie­rze, zo­stał we­zwa­ny, by opu­ścić oj­czy­znę i ro­dzi­nę i udać się do nie­zna­ne­go miej­sca. Wia­ra uzdol­ni­ła go, by pó­jść za świ­ętym we­zwa­niem i dać po­czątek na­ro­do­wi, któ­ry stał się na­ro­dem obiet­ni­cy. Mo­jżesz, któ­ry my­ślał o so­bie, że nie jest wy­star­cza­jąco elo­kwent­ny, zo­stał we­zwa­ny, by iść do fa­ra­ona i prze­ko­nać go, by uwol­nił jego bra­ci Izra­eli­tów. Uczy­nił to ra­zem ze swo­im bra­tem Aaro­nem i dał po­czątek przy­mie­rzu, któ­re zmie­ni­ło nie­wol­ni­ków w lud Boga. Kie­dy czy­ta­my pro­ro­ków, sły­szy­my hi­sto­rie, jak to zo­sta­li po­wo­ła­ni do ca­łko­wi­tej zmia­ny ży­cia, by mo­gli stać się gło­si­cie­la­mi Bo­że­go sło­wa, po­ko­ju i po­jed­na­nia wśród lu­dzi, któ­rym słu­ży­li. Wszy­scy też zna­my opo­wie­dzia­ną trzy­krot­nie w Dzie­jach Apo­stol­skich hi­sto­rię we­zwa­nia św. Pa­wła (zob. Dz 9,1–19; 22,4–16; 26,12–18, a ta­kże Ga 1,13–24). To za­pro­sze­nie prze­mie­nia­jące ży­cie, któ­re przez stu­le­cia uka­zu­je lu­dziom wiel­ką ta­jem­ni­cę Chry­stu­sa.

Rów­nież wi­dzi­my, jak Ma­ry­ja, mat­ka Je­zu­sa Chry­stu­sa, zo­sta­ła we­zwa­na w spo­sób ta­jem­ni­czy, głębo­ki i świ­ęty. Ewan­ge­lia św. Łu­ka­sza, mó­wi­ąc o tym we­zwa­niu, uka­zu­je jej mo­co­wa­nie się z prze­sła­niem anio­ła: „Ja­kże się to sta­nie, sko­ro nie znam męża?” (Łk 1,34)2. Mło­da ko­bie­ta z Na­za­re­tu wy­ko­na­ła tak wiel­ki skok wia­ry, że Bóg użył tej wia­ry, aby na­ro­dził się Zba­wi­ciel świa­ta. Nie ma prze­sa­dy w po­wie­dze­niu, że wszy­scy je­ste­śmy we­zwa­ni, by stać się na­rzędzia­mi Bo­żej do­bro­ci w świe­cie. Wi­ęk­szo­ść z nas nie będzie mia­ła ta­kie­go wpły­wu jak Dzie­wi­ca Mat­ka, ale Bóg uży­je na­szej do­bro­ci, by sta­ła się Bożą do­bro­cią i by lu­dzie mo­gli dzi­ęki nam do­świad­czać Bo­że­go mi­ło­sier­dzia. Zna­czące, że au­tor Li­stu do He­braj­czy­ków wkła­da w usta Je­zu­sa sło­wa będące cy­ta­tem z Psal­mu 40: „Oto idę – w zwo­ju ksi­ęgi na­pi­sa­no o Mnie – abym spe­łniał wolę Two­ją, Boże” (Hbr 10,7). Sło­wo Boże w Psal­mach sta­je się dro­gą po­zna­nia Boga i roz­po­zna­nia Jego woli względem Je­zu­sa, Jego Syna.

We wszyst­kich hi­sto­riach wiel­kich mężczyzn i ko­biet we­zwa­nych przez Boga wi­dzi­my, jak idą oni dro­gą, któ­ra zo­sta­ła im wska­za­na. Do­szli oni do ży­cia dla sa­me­go Boga czy, jak św. Pa­weł, dla sa­me­go Chry­stu­sa. Zna­le­źli „dro­go­cen­ną per­łę”, sprze­da­li wszyst­ko, aby ją na­być. Chry­stus stał się dla nich wszyst­kim. I to bar­dzo wa­żna rzecz do za­pa­mi­ęta­nia: nie wstępu­je­my do za­kon­nej wspól­no­ty z po­wo­du przy­ja­cie­la, in­spi­ru­jące­go dusz­pa­ste­rza, po­nie­waż lu­dzie i rze­czy się zmie­nia­ją. Przy­cho­dzi­my do wspól­no­ty, aby pó­jść za Chry­stu­sem ra­zem z in­ny­mi, któ­rzy po­dzie­la­ją wspól­ną wi­zję, wspie­ra­ją nas w na­szej mi­ło­ści Chry­stu­sa, za­chęca­ją, aby wzra­stać na Bo­żych dro­gach. Rów­nież wa­żne jest po­wie­dze­nie, że przy­cho­dzi­my do wspól­no­ty, po­nie­waż zna­my na­sze sła­bo­ści i na­szą po­trze­bę nie­ustan­ne­go wspar­cia w dro­dze do Boga przez Chry­stu­sa. To jest je­den z naj­wi­ęk­szych da­rów wspól­no­to­we­go ży­cia – po­szu­ki­wa­nie Boga ra­zem, wspól­ne dąże­nie do wy­pe­łnia­nia woli Bo­żej. „Co­kol­wiek czy­ni­cie, z ser­ca wy­ko­nuj­cie jak dla Pana, a nie dla lu­dzi, świa­do­mi, że od Pana otrzy­ma­cie dzie­dzic­two [wie­ku­iste] jako za­pła­tę. Słu­ży­cie Chry­stu­so­wi jako Panu!” (Kol 3,23–24).

Oso­bi­ście po­zo­sta­ję pe­łen wdzi­ęcz­no­ści Bogu za by­cie be­ne­dyk­ty­nem w Con­cep­tion Ab­bey w pó­łnoc­no-za­chodnim Mis­so­uri. Cho­ciaż naj­pierw by­łem se­mi­na­rzy­stą w Ar­chi­die­ce­zji Chi­ca­go, to wie­dzia­łem, że ży­cie wspól­ne jest czy­mś, cze­go na­praw­dę po­trze­bu­ję i pra­gnę. Rze­czy­wi­ście chcia­łem po­szu­ki­wać Boga przez wspól­ne ży­cie mo­dli­twy i słu­żby. Szu­ka­łem wspól­no­ty, w któ­rej li­tur­gia będzie w cen­trum ży­cia, gdzie będzie wspól­ne apo­stol­stwo i gdzie będzie moc­ne po­czu­cie bra­ter­stwa mi­ędzy mni­cha­mi. Dzi­ęku­ję Bogu ka­żde­go dnia za po­wo­ła­nie do by­cia mni­chem w Con­cep­tion Ab­bey. Obec­nie wola Boża we­zwa­ła mnie na wy­jąt­ko­wą po­zy­cję w Za­ko­nie Be­ne­dyk­ty­ńskim. Po dwu­dzie­stu la­tach po­słu­gi jako opat w Con­cep­tion Ab­bey te­raz po­słu­gu­ję, naj­le­piej jak umiem, jako opat-pry­mas Świa­to­wej Kon­fe­de­ra­cji Be­ne­dyk­ty­ńskiej w Sant’An­sel­mo w Rzy­mie. Mimo wy­ma­ga­jące­go we­zwa­nia i pra­cy dzi­ęku­ję Bogu ka­żde­go dnia za po­wo­ła­nie do ży­cia mo­na­stycz­ne­go i do wspól­no­ty – tej pierw­szej, do któ­rej zo­sta­łem we­zwa­ny, i tej obec­nej.

Au­to­rzy ksi­ążki przy­go­to­wa­li dla cie­bie mądry prze­wod­nik w two­im roz­wa­ża­niu po­wo­ła­nia do ży­cia za­kon­ne­go. Opie­ra­li się na do­świad­cze­niu za­rów­no wła­snym, jak i wie­lu in­nych. Ich do­świad­cze­nie jest bo­ga­te w prak­tycz­ne i praw­dzi­we przy­kła­dy. Znaj­dziesz przy­kła­dy z ży­cia mężczyzn po­dob­nych do cie­bie, po­szu­ku­jących dro­gi, upa­da­jących i po­wsta­jących, zno­wu upa­da­jących i po­wsta­jących dzi­ęki do­świad­cze­niu. Niech Bóg Wszech­mo­gący ob­da­rzy cię po­zna­niem Jego woli dla cie­bie, a przez to po­zna­nie i podąża­nie za nią znaj­dziesz po­kój, ra­do­ść i na­dzie­ję, dla któ­rych Bóg cie­bie stwo­rzył.

Gre­go­ry J. Po­lan OSBopat-pry­mas Świa­to­wej Kon­fe­de­ra­cji Be­ne­dyk­ty­ńskiej

1„Ucznio­wie prze­ra­zi­li się Jego sło­wa­mi” (Mk 10,24) – tak jest w czy­ta­niach mszal­nych z 27. nie­dzie­li zwy­kłej Roku B. W Bi­blii Ty­si­ąc­le­cia: „zdu­mie­li się” – przyp. tłum.

2W pol­skim tłu­ma­cze­niu, je­śli nie za­zna­czo­no ina­czej, wy­ko­rzy­sta­no Pi­smo Świ­ęte Sta­re­go i No­we­go Te­sta­men­tu. Bi­blia Ty­si­ąc­le­cia, wyd. pi­ąte na nowo opra­co­wa­ne i po­pra­wio­ne, Wy­daw­nic­two Pal­lot­ti­num, Po­znań 2003 – przyp. tłum.

Wstęp

Ksi­ążka zo­sta­ła na­pi­sa­na dla mężczyzn, któ­rzy roz­wa­ża­ją mo­żli­wo­ść ży­cia za­kon­ne­go. Chce­my tego, co naj­lep­sze dla cie­bie, kie­dy ro­ze­zna­jesz swo­je po­wo­ła­nie!

Jed­ną z naj­wa­żniej­szych cech ży­cia za­kon­ne­go jest bra­ter­stwo. Wie­le osób pra­gnie mieć bra­ci, któ­rzy za­in­spi­ru­ją ich do ży­cia dla Je­zu­sa Chry­stu­sa. Nie mo­żna wstąpić do jed­no­oso­bo­wej wspól­no­ty. Je­ste­śmy dwo­ma bra­ćmi do­mi­ni­ka­na­mi z ame­ry­ka­ńskiej Wschod­niej Pro­win­cji św. Jó­ze­fa i ksi­ążka ta wy­pły­wa z na­sze­go wła­sne­go za­kon­ne­go bra­ter­stwa, któ­re za­częło się, kie­dy obaj by­li­śmy w do­mi­ni­ka­ńskim domu stu­diów w Wa­szyng­to­nie.

W tych frag­men­tach ksi­ążki, któ­re od­no­si­my do sie­bie, uży­wa­my pierw­szej oso­by licz­by mno­giej, tu­taj jed­nak przed­sta­wi­my się od­dziel­nie, tak byś usły­szał o po­wo­ła­niu ka­żde­go z nas i zo­ba­czył, jak na­sze do­świad­cze­nie ży­cia za­kon­ne­go może być po­moc­ne dla cie­bie. Nie chce­my za dużo mó­wić o so­bie. Pra­gnie­my sku­pić się na two­jej re­la­cji z Bo­giem i two­im mo­żli­wym po­wo­ła­niu do ży­cia za­kon­ne­go.

O. Be­ne­dict Cro­ell OP

Kie­dy by­łem na dru­gim roku stu­diów, po wal­ce z ra­kiem zma­rła moja mama. Mój oj­ciec, aby po­móc w prze­ży­ciu ża­ło­by, za­brał mnie i mo­je­go bra­ta na piel­grzym­kę do Eu­ro­py. Pan otwo­rzył mnie wów­czas na Jego ła­skę i po kil­ku dniach ci­chej mo­dli­twy do­ko­nał w moim ży­ciu cudu na­wró­ce­nia. Wró­ci­łem do domu z od­no­wio­ną po­bo­żno­ścią do Bło­go­sła­wio­nej Dzie­wi­cy Ma­ryi i z pra­gnie­niem do­wie­dze­nia się wszyst­kie­go o mo­jej ka­to­lic­kiej wie­rze.

Nie­dłu­go po po­wro­cie, kie­dy mo­dli­łem się na ró­ża­ńcu w swo­im po­ko­ju w domu stu­denc­kim na sta­no­wym Uni­wer­sy­te­cie Co­lo­ra­do, ogar­nęła mnie głębo­ka tęsk­no­ta by­cia bli­sko Je­zu­sa w Eu­cha­ry­stii. Od tego mo­men­tu wie­dzia­łem, że zo­sta­łem we­zwa­ny do ra­dy­kal­ne­go ży­cia dla Je­zu­sa. Wie­dzia­łem, że mu­szę zro­bić coś wiel­kie­go – i dla­te­go po­wi­nie­nem ra­dy­kal­nie się zmie­nić. Kie­dy to pra­gnie­nie mnie wy­pe­łni­ło, po­my­śla­łem, że oczy­wi­stą de­cy­zją jest by­cie ksi­ędzem. (Jak wie­lu mło­dych lu­dzi błęd­nie sądzi­łem, że ka­pła­ństwo to je­dy­ny ra­dy­kal­ny wy­bór po na­wró­ce­niu, co oczy­wi­ście nie jest praw­dą).

Bóg, na szczęście, po­kie­ro­wał moją gor­li­wo­ścią. Zo­sta­łem kle­ry­kiem w se­mi­na­rium, ale nie na dłu­go. By­łem w se­mi­na­rium w Con­cep­tion Ab­bey w Mis­so­uri i tam głębo­kie wra­że­nie wy­war­li na mnie wy­kła­da­jący be­ne­dyk­ty­ni. Po­ci­ągał mnie ich styl ży­cia i, mó­wi­ąc szcze­rze, ich za­kon­ny ha­bit. Pa­mi­ętam, że my­śla­łem: „To jest to, co chcę ro­bić w ży­ciu”. Ży­cie za­kon­ne obej­mu­je wszyst­ko i ha­bit – cho­ciaż „nie czy­ni mni­cha”, jak mówi tra­dy­cyj­ne po­wie­dze­nie – w tym rze­czy­wi­ście po­ma­ga. Co wi­ęcej, mimo że ich bra­ter­stwo i du­cho­wo­ść po­ci­ąga­ły mnie, to przede wszyst­kim od­kry­łem dro­gę ży­cia, któ­ra ma zna­cze­nie na wiecz­no­ść. Za­cząłem się za­sta­na­wiać: „Czy mó­głbym zo­stać za­kon­ni­kiem?”. Pro­si­łem o tę ła­skę i w swo­jej mi­ło­ści Bóg dał mi pra­gnie­nie, bym Jemu sie­bie ofia­ro­wał. Do dzi­siaj wiem, że pra­gnie­nie ży­cia za­kon­ne­go w spo­sób oczy­wi­sty po­cho­dzi od Boga, nie ode mnie. Je­śli, tak jak ja, od­kry­jesz w so­bie to pra­gnie­nie, wiedz, że to świ­ęta i cu­dow­na spra­wa.

W od­po­wied­nim cza­sie zna­la­złem swo­ją dro­gę do do­mi­ni­ka­nów i po­słu­gu­ję jako za­kon­ny ka­płan od po­nad dwu­dzie­stu lat. Przez moje ka­pła­ństwo Pan Bóg po­mó­gł ty­si­ącom lu­dzi w ich dro­dze do nie­ba – i może zro­bić to samo przez cie­bie. Je­śli Bóg po­wo­łu­je i wiel­ko­dusz­nie od­po­wiesz na Jego we­zwa­nie, wpły­niesz na ty­si­ące lu­dzi w kon­te­kście ich ży­cia wiecz­ne­go. By­cie za­kon­nym ka­pła­nem jest na­praw­dę ra­dy­kal­nym po­wo­ła­niem.

Ży­cie za­kon­ne jest ta­kże przy­go­dą. Od kie­dy zo­sta­łem do­mi­ni­ka­ńskim ka­pła­nem, mia­łem szczęście pra­co­wać jako wi­ka­riusz w pa­ra­fii, mi­sjo­narz, ma­gi­ster no­wi­cja­tu, dusz­pa­sterz aka­de­mic­ki, ka­zno­dzie­ja wędrow­ny, dusz­pa­sterz po­wo­łań, a obec­nie jako dy­rek­tor ds. roz­wo­ju na Pa­pie­skim Uni­wer­sy­te­cie św. To­ma­sza (An­ge­li­cum) w Rzy­mie. Jed­ną z naj­wi­ęk­szych ra­do­ści i wy­zwań mo­je­go ży­cia była pra­ca mi­syj­na w Afry­ce Wschod­niej, gdzie po­słu­gi­wa­łem jako ma­gi­ster no­wi­cju­szy w za­chod­niej Ke­nii.

Tak się zło­ży­ło, że wspó­łau­tor, oj­ciec An­drew, był ta­kże w Ke­nii jako wy­kła­dow­ca. By­li­śmy ra­zem przez dwa lata. Jego przy­ja­źń i wspar­cie za­rów­no w Afry­ce, jak i w do­mi­ni­ka­ńskim domu stu­diów w Wa­szyng­to­nie umo­żli­wi­ły mi od­da­ną pra­cę na rzecz po­mo­cy mło­dym mężczy­znom w od­kry­wa­niu ich po­wo­ła­nia. W ci­ągu ostat­nich ośmiu lat, gdy by­łem dusz­pa­ste­rzem po­wo­łań, a oj­ciec An­drew był za­an­ga­żo­wa­ny w for­ma­cję za­kon­ną, oko­ło stu mężczyzn wstąpi­ło do za­ko­nu.

Pa­trząc wstecz, my­ślę so­bie, że je­śli przed pod­jęciem de­cy­zji pró­bo­wa­łbym do­kład­nie zba­dać wszyst­kie tak ró­żno­rod­ne for­my ży­cia za­kon­ne­go, ni­g­dy bym ni­g­dzie nie wstąpił. Jest tak wie­le mo­żli­wo­ści, że ci­ągle bym po­szu­ki­wał in­for­ma­cji i od­wie­dzał wspól­no­ty. To jest nie­bez­pie­cze­ństwo pró­by zba­da­nia wszyst­kie­go: mo­żesz ni­g­dy nie pod­jąć de­cy­zji z lęku przed złym wy­bo­rem. Gdy moje po­ko­le­nie cier­pia­ło z po­wo­du nad­mier­ne­go ana­li­zo­wa­nia, obec­ne cza­sa­mi wy­da­je się spa­ra­li­żo­wa­ne wła­śnie tą oba­wą. Mamy na­dzie­ję, że ksi­ążka po­mo­że ci po­ko­nać nie­pew­no­ść i prze­wi­dy­wa­nia oraz po­pro­wa­dzi ku od­na­le­zie­niu two­je­go praw­dzi­we­go po­wo­ła­nia.

Zo­ba­czysz w ksi­ążce, że na­sza rada dla cie­bie ma kil­ka głów­nych mo­ty­wów. Módl się wy­trwa­le. Zdaj się na opatrz­no­ść Bożą. Zba­daj, co jest przed tobą. Nie po­trze­bu­jesz spraw­dzać wszyst­kie­go3, ale mu­sisz za­ufać Je­zu­so­wi Chry­stu­so­wi i mocy mo­dlitw Jego Mat­ki Ma­ryi. Gdy przyj­dzie czas, mu­sisz dzia­łać! Nie od­wle­kaj. Jak ma­wiał ma­gi­ster stu­den­ta­tu z na­szej pro­win­cji: „Nie po­zba­wiaj Boga naj­lep­szych lat swo­je­go ży­cia”.

O. An­drew Ho­fer OP

Czło­nek Nerd Herd4 – to jed­no z okre­śleń, któ­re do mnie przy­lgnęło, gdy uczęsz­cza­łem do be­ne­dyk­ty­ńskie­go col­le­ge’u w At­chi­son w Kan­sas. Moi przy­ja­cie­le i ja by­li­śmy dum­ni z przy­na­le­żno­ści do tej gru­py. Do­ra­sta­łem na far­mie w Kan­sas i za­wsze lu­bi­łem ry­mo­wa­nie, tak więc Nerd Herd brzmia­ło dla mnie jako traf­ny opis. Mie­li­śmy na­wet jed­ne­go z be­ne­dyk­ty­nów jako na­sze­go ho­no­ro­we­go ka­pe­la­na.

Po­wo­ła­nie za­kon­ne zo­sta­ło prak­tycz­nie za­sa­dzo­ne w zie­mi po­łu­dnio­wo-wschod­nie­go Kan­sas, gdzie się wy­cho­wa­łem. W 1847 roku je­zu­ici za­ło­ży­li moje mia­sto ro­dzin­ne, od­da­lo­ne pięć mil od ro­dzin­nej far­my. Mia­sto pier­wot­nie zo­sta­ło na­zwa­ne Osa­ge In­dian Mis­sion i było je­zu­ic­kim cen­trum mi­syj­nym dla po­łu­dnio­we­go Kan­sas. Po zmu­sze­niu In­dian Osa­ge do prze­nie­sie­nia się do Okla­ho­my i pó­źniej­szym ode­jściu je­zu­itów w dzie­wi­ęt­na­stym wie­ku przy­szli pa­sjo­ni­ści, któ­rzy pro­wa­dzi­li pa­ra­fię św. Pa­wła aż do 1987 roku. We­dług spi­su lud­no­ści z 2010 roku mia­sto li­czy 629 miesz­ka­ńców – od za­ło­że­nia wy­szło z nie­go oko­ło 200 za­kon­ni­ków i za­kon­nic. To jest do­pie­ro re­kor­do­wy plon!

Po­nie­waż je­stem ostat­ni z dzie­si­ęcior­ga ro­dze­ństwa, cza­sa­mi żar­tu­ję, że je­stem dzie­si­ęci­ną ro­dzi­ny dla ży­cia za­kon­ne­go. Zo­sta­łem bierz­mo­wa­ny w wie­ku szes­na­stu lat i jako pa­tro­na mia­łem św. To­ma­sza z Akwi­nu. Pod­czas mo­ich stu­diów w be­ne­dyk­ty­ńskim col­le­ge’u wszy­scy czte­rej pro­fe­so­ro­wie fi­lo­zo­fii byli to­mi­sta­mi i wpro­wa­dzi­li mnie w pi­sma św. To­ma­sza. Trzy­ma­łem w se­kre­cie, przed ro­dzi­ną i przy­ja­ció­łmi, moje po­wo­ła­nie. Je­den z be­ne­dyk­ty­nów był mi nie­zmier­nie po­moc­ny w od­po­wie­dzi na Boże we­zwa­nie, aby być za­kon­nym ka­pła­nem. Wie­lu in­nych be­ne­dyk­ty­ńskich bra­ci i sióstr, jak rów­nież moi przy­ja­cie­le z Nerd Herd wspie­ra­li mnie w wie­rze.

W maju 1994 roku, w mie­si­ącu, w któ­rym ko­ńczy­łem stu­dia, umie­ra­ła moja bab­cia Smith. Był to rów­nież czas, by oznaj­mić, że my­ślę, iż Bóg wzy­wa mnie, abym był do­mi­ni­ka­ńskim ka­pła­nem (po­dob­nie jak św. To­masz z Akwi­nu, któ­ry był naj­pierw kszta­łco­ny przez be­ne­dyk­ty­nów). Aż do tego mo­men­tu nie wie­dzia­łem, że moja bab­cia – je­dy­na spo­śród mo­ich dziad­ków, któ­rą po­zna­łem – mo­dli­ła się od mo­ich na­ro­dzin, bym był za­kon­nym ka­pła­nem. W cza­sie jej ostat­nich dni na zie­mi, przed jej śmier­cią 22 maja 1994 roku, mo­dli­li­śmy się ra­zem na ró­ża­ńcu. Ofia­ro­wa­łem moją mszę świ­ętą pod­czas świ­ęceń ka­pła­ńskich, 24 maja 2002 roku, za du­sze mo­ich dziad­ków, szcze­gól­nie z wdzi­ęcz­no­ścią za mi­ło­ść mo­jej bab­ci Smith.

Od mo­ich świ­ęceń Bóg na­pe­łnił moje ży­cie bło­go­sła­wie­ństwem. Zro­bi­łem li­cen­cjat z teo­lo­gii5 w do­mi­ni­ka­ńskim domu stu­diów w Wa­szyng­to­nie, po­słu­gi­wa­łem jako wi­ka­ry na Rho­de Is­land, na­stęp­nie zo­sta­łem po­sła­ny do Ke­nii, gdzie by­łem mi­sjo­na­rzem i wy­kła­dow­cą w mi­ędzy­za­kon­nym se­mi­na­rium, w któ­rym stu­dio­wa­li człon­ko­wie ró­żnych za­ko­nów i zgro­ma­dzeń (sa­le­zja­nie, kom­bo­nia­nie, oj­co­wie bia­li, kar­me­li­ci bosi, ka­mi­lia­nie i inni), pra­co­wa­łem nad dok­to­ra­tem z teo­lo­gii na Uni­wer­sy­te­cie No­tre Dame (gdzie przez pięć lat mia­łem szczęście miesz­kać w se­mi­na­rium Mo­re­au Zgro­ma­dze­nia Świ­ęte­go Krzy­ża) oraz mia­łem wiel­ką ra­do­ść być przez osiem lat for­ma­to­rem w do­mi­ni­ka­ńskim domu stu­diów, z cze­go przez sze­ść ostat­nich lat jako ma­gi­ster bra­ci stu­den­tów. Te­raz już wie­cie, co syn far­me­ra i czło­nek Nerd Herd ro­bił przez po­nad dwa­dzie­ścia lat ży­cia za­kon­ne­go. Opatrz­no­ść Boża jest wy­ra­źnie wi­docz­na w moim ży­ciu.

Kie­dy pi­sa­łem pro­śbę do pro­win­cja­ła o do­pusz­cze­nie do ślu­bów wie­czy­stych, po po­nad czte­rech la­tach for­ma­cji, wspo­mnia­łem, że ro­bię to po części z po­wo­du bra­ci. Po­cho­dzę z du­żej ro­dzi­ny, ale Bóg dał mi jesz­cze wi­ęk­szą ro­dzi­nę w za­ko­nie. Ko­cham mo­ich bra­ci. Je­den tyl­ko przy­kład: oj­ciec Be­ne­dict, wspó­łau­tor tej ksi­ążki, był bra­tem stu­den­tem, któ­ry po­mó­gł mi, kie­dy skła­da­łem po­da­nie do Za­ko­nu Do­mi­ni­ka­ńskie­go. Nie przy­pusz­cza­łem na­wet, że kil­ka lat pó­źniej będzie­my ra­zem po­słu­gi­wa­li w Ke­nii i do­mi­ni­ka­ńskim domu stu­diów. To za­szczyt wspó­łpra­co­wać z nim przy tej ksi­ążce dla cie­bie.

Obaj pra­gnie­my po­móc ci w od­da­niu two­je­go ży­cia, aby było ufor­mo­wa­ne dla Chry­stu­sa. Mo­dli­my się przez wsta­wien­nic­two Bło­go­sła­wio­nej Dzie­wi­cy Ma­ryi, aby Duch Świ­ęty zstąpił na cie­bie, gdy będziesz czy­tał tę ksi­ążkę i roz­wa­żał mo­żli­wo­ść ży­cia za­kon­ne­go. Czy­taj z wiel­kim ocze­ki­wa­niem ła­ski Bo­żej. Przyj­dź, Du­chu Świ­ęty!

3W ory­gi­na­le uży­ty jest idiom na okre­śle­nie wy­czer­pu­jące­go i nie­ustan­ne­go ba­da­nia: „You don’t have to turn over very rock to see what’s un­der­ne­ath” (Nie mu­sisz od­wra­cać ka­żde­go ka­mie­nia/ska­ły, żeby zo­ba­czyć, co jest pod nim) – przyp. tłum.

4Od­wo­łu­jąc się do zna­ne­go fil­mu Sto­wa­rzy­sze­nie Uma­rłych Po­etów, mo­żna Nerd Herd spró­bo­wać przy­bli­żyć przez opi­so­we okre­śle­nie: „Sto­wa­rzy­sze­nie Lek­ko Prze­uczo­nych”. Do­słow­nie mo­żna by prze­tłu­ma­czyć jako „sta­do ku­jo­nów”. Ner­do­wie to zwy­kle nie­śmia­łe, nie­sko­or­dy­no­wa­ne, nie­zręcz­ne spo­łecz­nie oso­by bar­dziej skłon­ne do na­uki i po­sia­da­jące sze­ro­ką wie­dzę na okre­ślo­ny te­mat czy w ja­kie­jś kon­kret­nej dzie­dzi­nie. „Herd” – „sta­do” to na­wi­ąza­nie do fak­tu, iż au­tor do­ra­stał na far­mie, a stan Kan­sas jest zna­ny z ho­dow­li by­dła – przyp. tłum.

5Tzw. li­cen­cjat ka­no­nicz­ny jest ty­tu­łem po­śred­nim mi­ędzy ma­gi­ste­rium a dok­to­ra­tem i upraw­nia do wy­kła­da­nia w in­sty­tu­cjach ko­ściel­nych – przyp. tłum.

WPRO­WA­DZE­NIE

Bóg cie­bie za­pra­sza

Pro­szę was, bra­cia, przez mi­ło­sier­dzie Boże, aby­ście dali cia­ła swo­je na ofia­rę żywą, świ­ętą, Bogu przy­jem­ną, jako wy­raz wa­szej ro­zum­nej słu­żby Bo­żej. Nie bierz­cie więc wzo­ru z tego świa­ta, lecz prze­mie­niaj­cie się przez od­na­wia­nie umy­słu, aby­ście umie­li roz­po­znać, jaka jest wola Boża: co jest do­bre, co Bogu przy­jem­ne i co do­sko­na­łe.

Rz12,1–2

Wi­dzisz pro­ble­my we wspó­łcze­snym Ko­ście­le? My ta­kże i tak samo wie­lu mło­dych lu­dzi, z któ­ry­mi pra­co­wa­li­śmy przez ostat­nie lata. Spra­wy pod­da­wa­ne kry­ty­ce nie są ci obce: ka­pła­ni, któ­rzy nie po­zo­sta­ją wier­ni na­ucza­niu Ko­ścio­ła; ka­to­lic­kie szko­ły, je­dy­nie z na­zwy ka­to­lic­kie; skan­da­le w die­ce­zjach; spa­dek uczest­nic­twa w mszach świ­ętych; sła­ba ka­te­che­za, ża­ło­śnie nie­udol­ne dusz­pa­ster­stwo mło­dzie­ży; za­nie­dby­wa­nie ubo­gich… Li­stę mo­żna by konty­nu­ować.

Wi­dać jak na dło­ni, że wspó­łcze­sny Ko­ściół cier­pi z po­wo­du kry­zy­su wia­ry i mo­ral­no­ści, któ­ry ma głębo­ki wpływ na zwy­kłych ka­to­li­ków. Po­my­śl o swo­im wła­snym do­świad­cze­niu Ko­ścio­ła. Praw­do­po­dob­nie by­łeś za­in­spi­ro­wa­ny przez kil­ku wspa­nia­łych świad­ków wia­ry, ale wy­obra­ża­my so­bie, że rów­nież wi­dzia­łeś bądź sły­sza­łeś o ko­rup­cji, igno­ran­cji, nad­uży­ciach, obo­jęt­no­ści, hi­po­kry­zji, nie­uczci­wo­ści, żądzy, któ­re nisz­czą Ko­ściół.

Ale czy to ko­niec hi­sto­rii? Nie! Gdy czło­wiek otwo­rzy oczy na te pro­ble­my, po­ru­sza to jego ser­ce. To tak, jak­by na­gle zo­ba­czyć w nie­bez­pie­cze­ństwie tych, któ­rych ko­cha­my. In­stynk­tow­nie pra­gniesz dzia­łać, aby przy­jść im z po­mo­cą, tak szyb­ko, jak to mo­żli­we. Wi­ęk­szo­ść mężczyzn, któ­rych spo­tka­li­śmy – tych trak­tu­jących po­wa­żnie wia­rę – tęsk­ni za prze­mia­ną Ko­ścio­ła. Chcą oso­bi­ście za­an­ga­żo­wać się w uczy­nie­nie Ko­ścio­ła sil­niej­szym. A co wi­ęcej, sami pra­gną być prze­mie­nie­ni. Wi­ęk­szo­ść jest już za­an­ga­żo­wa­nych w Ko­ście­le, ale czu­ją, że ta ca­łko­wi­ta prze­mia­na wy­ma­ga wi­ęcej niż za­an­ga­żo­wa­nia kil­ka razy na ty­dzień (co i tak jest god­ne po­chwa­ły). Są prze­ko­na­ni, że mu­szą po­świ­ęcić temu ży­cie.

W ci­ągu wie­ków wie­lu mężczyzn ta­kich jak ty do­ta­rło do tego punk­tu. Czu­li, że Pan do­ty­ka ich ra­mie­nia i szep­cze za­pro­sze­nie, ale nie mo­gli do ko­ńca zro­zu­mieć tych słów. Po­trze­bo­wa­li po­mo­cy, aby usły­szeć.

Je­śli trud­no ci zro­zu­mieć Boże we­zwa­nie, to zna­la­złeś się w do­brym to­wa­rzy­stwie. Świ­ęty Fran­ci­szek z Asy­żu miał ten sam pro­blem. Kie­dy miał dwa­dzie­ścia dwa lata, otrzy­mał głębo­kie we­zwa­nie od Boga. Kil­ka­dzie­si­ąt lat pó­źniej tak o tym pi­sał św. Bo­na­wen­tu­ra:

Wy­sze­dłszy któ­re­goś dnia za mia­sto, aby wśród pól od­dać się roz­my­śla­niu, gdy prze­cho­dził koło ko­śció­łka św. Da­mia­na, chy­lące­go się z po­wo­du sta­ro­ści ku ru­inie, i pod wpły­wem Du­cha Świ­ęte­go wsze­dł do wnętrza, aby się po­mo­dlić, upa­dł na twarz przed po­do­bi­zną Ukrzy­żo­wa­ne­go i do­znał w cza­sie mo­dli­twy ogrom­nej po­cie­chy du­cha. Gdy oczy­ma na­pe­łnio­ny­mi łza­mi wpa­try­wał się w Krzyż Pa­ński, wy­ra­źnie usły­szał do­cho­dzący do nie­go z Krzy­ża głos mó­wi­ący trzy­krot­nie: „Fran­cisz­ku, idź, na­praw mój dom, któ­ry, jak wi­dzisz, cały ule­ga znisz­cze­niu”6.

Jak do­wia­du­je­my się z dal­sze­go ci­ągu sław­nej opo­wie­ści, Fran­ci­szek po­cząt­ko­wo my­ślał, że Pan chce, aby od­bu­do­wał ko­ściół San Da­mia­no. Po­tem jed­nak zdał so­bie spra­wę, że ma od­bu­do­wać Żywy Ko­ściół, lu­dzi wy­ku­pio­nych przez Chry­stu­sa Jego wła­sną krwią. Ko­ściół jest zło­żo­ny, jak mówi nam św. Pa­weł, z „ży­wych ka­mie­ni”, zbu­do­wa­ny „jako du­cho­wa świ­ąty­nia, by sta­no­wić świ­ęte ka­pła­ństwo, dla skła­da­nia du­cho­wych ofiar, przy­jem­nych Bogu przez Je­zu­sa Chry­stu­sa” (1 P 2,5). Ten Ko­ściół, tak jak opusz­czo­ny bu­dy­nek ko­ścio­ła, wy­da­je się po­pa­dać w ru­inę.

Je­śli znasz św. Fran­cisz­ka, to wiesz, że po­dob­nie jak nasz Pan od­dał on swo­je ży­cie ze względu na Ko­ściół. Jego pra­gnie­nie na­śla­do­wa­nia Je­zu­sa Chry­stu­sa było tak wiel­kie, że zo­stał ob­da­rzo­ny styg­ma­ta­mi, czy­li ra­na­mi Chry­stu­sa od­ci­śni­ęty­mi na cie­le. I miał te rany przez ostat­nie dwa lata ży­cia. W cu­dow­ny spo­sób Fran­ci­szek stał się „ofia­rą żywą”. W tym wszyst­kim, na­wet po­środ­ku strasz­ne­go cier­pie­nia w cie­le, jak i w ota­cza­jącym świe­cie, Fran­ci­szek ema­no­wał ra­do­ścią7.

Mo­żesz po­my­śleć: „Ale ja nie je­stem św. Fran­cisz­kiem”. Nie je­steś jed­nak tak inny, jak ci się wy­da­je. W XIII wie­ku św. Fran­ci­szek znał grze­chy Ko­ścio­ła i znał swo­je grze­chy. Mimo mło­de­go wie­ku miał już do­świad­cze­nie wzlo­tów i upad­ków. Po­cho­dził z bo­ga­tej ro­dzi­ny, lu­bił ko­bie­ty i za­ba­wę. Chciał być ry­ce­rzem wal­czącym za swo­je mia­sto, Asyż, a sko­ńczył w wi­ęzie­niu po prze­gra­nej bi­twie. Cier­piał z po­wo­du smut­ku cho­rób i nie­zro­zu­mie­nia. Osta­tecz­nie Fran­ci­szek od­po­ku­to­wał za swo­je grze­chy i otrzy­mał ła­skę ra­dy­kal­ne­go ży­cia Ewan­ge­lią. Po­wie­dział „tak” we­zwa­niu Bo­że­mu w spo­sób bez­wa­run­ko­wy, co uczy­ni­ło go wiel­kim świ­ętym – jed­nym z naj­wi­ęk­szych w hi­sto­rii Ko­ścio­ła. Z pew­no­ścią jest to mo­żli­we ta­kże dla cie­bie: być we­zwa­nym do ży­cia za­kon­ne­go, aby zo­stać świ­ętym za­kon­ni­kiem. Nasz Pan nie­ustan­nie za­pra­sza do bli­sko­ści z Nim.

Jest je­den bar­dzo wa­żny punkt, któ­ry chce­my pod­kre­ślić, nim będzie­my kon­ty­nu­owa­li. Jak pew­nie wiesz, pierw­szym po­wo­ła­niem wszyst­kich jest po­wo­ła­nie do świ­ęto­ści. Bóg daje ła­skę do świ­ęto­ści w ka­żdym sta­nie ży­cia chrze­ści­ja­ńskie­go. Mamy na przy­kład wie­lu świ­ętych ma­łżon­ków. Ko­ściół na­ucza jed­na­kże, że ży­cie za­kon­ne bar­dziej sprzy­ja świ­ęto­ści niż inne ro­dza­je ży­cia. Świ­ęty Jan Pa­weł II po­twier­dził „obiek­tyw­ną wy­ższo­ść” ży­cia kon­se­kro­wa­ne­go nad ży­ciem kle­ry­kal­nym i świec­kim w uka­zy­wa­niu świ­ęto­ści Ko­ścio­ła8. Oczy­wi­ście nie mu­sisz być za­kon­ni­kiem, by być świ­ętym, ale z pew­no­ścią to po­ma­ga.

Dla­cze­go ży­cie za­kon­ne jest tak uprzy­wi­le­jo­wa­ną dro­gą do świ­ęto­ści? Mó­wi­ąc naj­pro­ściej, jest nim kon­se­kra­cja, któ­ra od­zwier­cie­dla ubo­gie, czy­ste i po­słusz­ne ży­cie Je­zu­sa. Te trzy ce­chy ży­cia Chry­stu­sa są na­zwa­ne „ra­da­mi ewan­ge­licz­ny­mi”. Je­zus za­pra­sza swo­ich na­śla­dow­ców, aby sta­li się jesz­cze bli­żsi Jemu po­przez re­zy­gna­cję z dóbr ma­te­rial­nych, mo­żli­wo­ści ma­łże­ństwa i sa­mo­sta­no­wie­nia. Ty­si­ące świ­ętych za­kon­ni­ków i za­kon­nic może po­twier­dzić, że wy­rze­cze­nie się tych do­brych rze­czy otwie­ra dro­gę ku jesz­cze wi­ęk­szym spra­wom. Dla chwa­ły Bo­żej i dla zba­wie­nia dusz je­ste­śmy we­zwa­ni w ży­ciu za­kon­nym, by ko­chać jak Chry­stus bez li­cze­nia kosz­tów. Ta mi­ło­ść od­ci­ska pi­ęt­no rów­nież w na­szych cia­łach. Ka­żdy z nas ma po­wie­rzyć Bogu swo­je ży­cie, tak by sta­ło się ży­ciem ofia­ro­wa­nym.

Py­ta­nia i wąt­pli­wo­ści do­ty­czące ży­cia za­kon­ne­go

Ta ksi­ążka zo­sta­ła na­pi­sa­na, by po­móc ci usły­szeć, czy Bóg wzy­wa cię do za­ko­nu, abyś żył dla sa­me­go Je­zu­sa jako żywy dar. Ży­cie za­kon­ne jest spo­so­bem, by od­rzu­cić kon­for­mizm i zo­stać prze­mie­nio­nym przez od­no­wie­nie umy­słu. To nie jest dro­ga dla wszyst­kich, ale je­śli czy­tasz tę ksi­ążkę i we­źmiesz jej rady do ser­ca, mo­żesz od­kryć, że ży­cie za­kon­ne jest wła­śnie two­im po­wo­ła­niem.

Je­śli je­steś po­dob­ny do mło­dych mężczyzn, z któ­ry­mi pra­co­wa­li­śmy w kil­ku ostat­nich la­tach, to praw­do­po­dob­nie masz wie­le py­tań i wąt­pli­wo­ści:

* Skąd mieć pew­no­ść, że mam po­wo­ła­nie do ży­cia za­kon­ne­go?

* Czym wła­ści­wie jest ży­cie za­kon­ne?

* Mam pi­ęk­ną dziew­czy­nę. Czy nie ozna­cza to, że nie je­stem we­zwa­ny do by­cia za­kon­ni­kiem?

* Uczy­ni­łem głu­pie i grzesz­ne rze­czy w prze­szło­ści. To ozna­cza, że nie mogę być bra­tem za­kon­nym czy ka­pła­nem, praw­da?

* Dla­cze­go mam po­wie­rzyć swo­je ży­cie wspól­no­cie za­kon­nej?

* Ro­dzi­na nie wspie­ra mo­je­go po­wo­ła­nia, a ja nie chcę jej za­smu­cać.

* Jaka jest ró­żni­ca mi­ędzy ka­pła­nem die­ce­zjal­nym a za­kon­nym?

*Jak to jest żyć jako brat czy ka­płan za­kon­ny dzień po dniu, rok po roku?

* Ko­ściół ma wie­le pro­ble­mów, dla­cze­go więc te­raz wstępo­wać do za­ko­nu?

* Nie tyl­ko inni w Ko­ście­le mają po­wa­żne pro­ble­my, ja ta­kże je mam.

Na­sza ksi­ążka zaj­mie się tymi wszyst­ki­mi py­ta­nia­mi i oba­wa­mi, a ta­kże in­ny­mi (dla­te­go jest tak gru­ba!). Po­ru­szy­my wie­le spraw i spró­bu­je­my udzie­lić sa­tys­fak­cjo­nu­jących od­po­wie­dzi. Obej­mie­my ta­kże ta­kie ob­sza­ry, w przy­pad­ku któ­rych może nie zda­wa­łeś so­bie spra­wy, że są wa­żne. A przede wszyst­kim po­ka­że­my, co jest naj­wa­żniej­sze w ży­ciu chrze­ści­ja­ńskim i co jest naj­wa­żniej­sze w ży­ciu za­kon­nym: mi­ło­ść. Za­kon­nik wie, że jest ko­cha­ny przez Boga w spo­sób wy­jąt­ko­wy, i w od­po­wie­dzi na to pra­gnie ko­chać ca­łko­wi­cie.

O ile tyl­ko mo­że­my, czer­pie­my przy­kła­dy z na­sze­go do­świad­cze­nia. Spo­tka­li­śmy mężczyzn z wszel­ką mo­żli­wą prze­szło­ścią, z wszel­kie­go ro­dza­ju sła­bo­ścia­mi i moc­ny­mi stro­na­mi. Nie­któ­rzy nie byli we­zwa­ni do ży­cia za­kon­ne­go, inni roz­wi­ja­ją się jako no­wi­cju­sze, bra­cia czy mło­dzi ka­pła­ni. Cza­sa­mi przed­sta­wia­my fik­cyj­ne po­sta­cie, ale sy­tu­acje są praw­dzi­we. Mamy na­dzie­ję, że przed­sta­wio­ne przy­kła­dy będą ci bar­dzo po­moc­ne.

W ksi­ążce od­wo­łu­je­my się do Pi­sma Świ­ęte­go, Tra­dy­cji, Ma­gi­ste­rium Ko­ścio­ła i mądro­ści wie­lu świ­ętych. Szcze­gól­nie wy­ró­żnia­my na­ucza­nie jed­ne­go świ­ęte­go, To­ma­sza z Akwi­nu, Do­ctor Com­mu­nis. So­bór Wa­ty­ka­ński II wy­brał go jako wy­jąt­ko­we­go na­uczy­cie­la w Ko­ście­le dla wszyst­kich mężczyzn przy­go­to­wu­jących się do ka­pła­ństwa, a Ko­deks pra­wa ka­no­nicz­ne­go po­twier­dza ten uprzy­wi­le­jo­wa­ny sta­tus9. Świ­ęty To­masz jest mądrym i świ­ętym prze­wod­ni­kiem dla na­sze­go my­śle­nia o Bogu i rze­czach Bo­żych.

Bu­do­wa ksi­ążki

Ży­cie ofia­ro­wa­ne skła­da się z pi­ęciu części, w ka­żdej znaj­du­ją się trzy roz­dzia­ły. Pierw­sza część, za­ty­tu­ło­wa­na Przed pod­jęciem de­cy­zji, do­ty­czy pod­sta­wo­wych spraw. Roz­dział pierw­szy mówi o dzie­si­ęciu praw­dach uwal­nia­jących od pu­ła­pek ro­ze­zna­wa­nia. Na­stęp­ne dwa to top 10 rze­czy do zro­bie­nia i ty­luż samo do unik­ni­ęcia.

W dru­giej części wcho­dzi­my w naj­wi­ęk­szą spo­śród wszyst­kich ta­jem­nic: Prze­na­jświ­ęt­szą Trój­cę. Bóg jest Oj­cem, Sy­nem i Du­chem Świ­ętym. Przez całą wiecz­no­ść Trzy Bo­skie Oso­by żyją w ko­mu­nii nie­wy­po­wie­dzia­ne­go szczęścia i zde­cy­do­wa­ły się nim po­dzie­lić ze stwo­rzo­ny­mi oso­ba­mi – z tobą i ze mną. Roz­dział czwar­ty ma po­móc ci w my­śle­niu o Bogu Ojcu i Jego pla­nie dla na­sze­go szczęścia. Roz­dział pi­ąty mówi o na­szym Panu Je­zu­sie Chry­stu­sie i Jego we­zwa­niu do dzie­le­nia z Nim ży­cia w ubó­stwie, czy­sto­ści i po­słu­sze­ństwie. Przyj­rzy­my się, jak za­kon­ni­cy, ży­jąc ra­da­mi ewan­ge­licz­ny­mi, sta­ją się po­dob­ni do Je­zu­sa Chry­stu­sa. W roz­dzia­le szó­stym roz­wa­ży­my Du­cha Świ­ęte­go i Jego dar świ­ęto­ści w ży­ciu za­kon­nym. Je­śli nie za­mie­rzasz być świ­ętym, to po co w ogó­le chcesz pod­jąć ży­cie za­kon­ne?

Na­stęp­na część ksi­ążki uka­zu­je spe­cy­fi­kę ży­cia za­kon­ne­go. Roz­dział siód­my szcze­gól­nie zaj­mu­je się ró­żni­cą mi­ędzy ka­pła­ństwem die­ce­zjal­nym, za­kon­nym bra­ter­stwem i za­kon­nym ka­pła­ństwem. Cza­sa­mi mężczy­źni pra­gną od­dać swo­je ży­cie Bogu w spo­sób ra­dy­kal­ny, ale nie wie­dzą o pod­sta­wo­wych ró­żni­cach. Roz­dział ósmy uka­zu­je osza­ła­mia­jące bo­gac­two wspól­not za­kon­nych na prze­strze­ni hi­sto­rii aż do dnia dzi­siej­sze­go. W roz­dzia­le dzie­wi­ątym przed­sta­wia­my nie­któ­re „gwiaz­dy” ży­cia za­kon­ne­go. Czy kie­dy­kol­wiek za­sta­no­wi­ło cię, dla­cze­go tak wie­lu naj­bar­dziej po­pu­lar­nych świ­ętych w Ko­ście­le to za­kon­ni­cy? Przed­sta­wi­my nie­któ­rych z wiel­kich świ­ętych i zo­ba­czy­my, jak mogą po­móc to­bie w roz­wa­że­niu ży­cia dla Boga w ży­ciu za­kon­nym.

Czwar­ta część to sek­cja na­zwa­na Po­da­nie, po­czątek i ocze­ki­wa­nia. W roz­dzia­le dzie­si­ątym da­je­my wie­le wska­zó­wek do­ty­czących pro­ce­su skła­da­nia do­ku­men­tów przed roz­po­częciem for­ma­cji. Na­stęp­nie, w roz­dzia­le je­de­na­stym, prze­cho­dzi­my ra­zem przez za­kon­ną for­ma­cję. Cho­ciaż wspól­no­ty za­kon­ne są bar­dzo zró­żni­co­wa­ne, to Ko­ściół okre­śla pew­ne wspól­ne za­sa­dy i daje wska­zów­ki dla for­ma­cji. Po tym mamy roz­dział sta­no­wi­ący „zde­rze­nie z rze­czy­wi­sto­ścią”, czy­li cze­go ocze­ki­wać i cze­go nie ocze­ki­wać w ży­ciu za­kon­nym. Je­śli chcesz wie­dzieć, czym rze­czy­wi­ście jest wstąpie­nie do za­ko­nu dla mło­de­go mężczy­zny, roz­dział dwu­na­sty będzie dla cie­bie bar­dzo cen­ny.

Pi­ąta i ostat­nia część przed za­ko­ńcze­niem po­zwo­li ci od­kryć spe­cy­ficz­ne aspek­ty ży­cia za­kon­ne­go z per­spek­ty­wy ró­żnych za­kon­ni­ków. Roz­dział trzy­na­sty to frag­men­ty z pism świ­ętych za­kon­ni­ków, a w roz­dzia­le czter­na­stym mnich, ka­no­nik, brat i ka­płan za­kon­ny po­dzie­lą się swo­im świa­dec­twem z jed­ne­go dnia ich ży­cia. Świa­dec­twa za­rów­no świ­ętych, jak i wspó­łcze­snych za­kon­ni­ków mogą być dla cie­bie in­spi­ru­jące. W roz­dzia­le pi­ęt­na­stym kil­ku za­kon­ni­ków od­po­wie na py­ta­nie: „Jaka jest naj­wa­żniej­sza rada, któ­rą chcia­łbyś dać mężczy­źnie ro­ze­zna­jące­mu dzi­siaj po­wo­ła­nie za­kon­ne?”. Je­ste­śmy prze­ko­na­ni, że będziesz po­ru­szo­ny pro­sto­tą rad, ja­kie za­kon­ni­cy dają z my­ślą o two­jej przy­szło­ści.

Za­ko­ńcze­nie sku­pia się na na­szej Mat­ce Ma­ryi i spo­so­bie, w jaki mo­żesz wszyst­ko w two­im po­wo­ła­niu od­nie­ść do Niej. Ksi­ążkę de­dy­ko­wa­li­śmy Jej Nie­po­ka­la­ne­mu Ser­cu. Zna­na jest z tego, że nie opu­ści­ła ni­ko­go, kto szu­kał Jej wsta­wien­nic­twa10. Gdy sko­ńczysz czy­tać, będziesz miał wi­ęk­szą ja­sno­ść co do ży­cia za­kon­ne­go i będziesz wy­po­sa­żo­ny od­po­wied­nio, by pod­jąć bar­dziej świa­do­mą de­cy­zję od­no­śnie do po­wo­ła­nia. Mo­dli­my się, abyś do­świad­czył głębo­kiej ra­do­ści w od­po­wia­da­niu na Boże we­zwa­nie, tak jak to uczy­nił św. Fran­ci­szek.

Bło­go­sła­wio­na Dzie­wi­co Ma­ry­jo, przy­czy­no na­szej ra­do­ści, po­móż mi zo­ba­czyć mo­żli­wo­ść by­cia za­kon­ni­kiem, ofia­ro­wa­nia ca­łe­go ży­cia Bogu.

6Św. Bo­na­wen­tu­ra Jan Fi­dan­za, Mniej­sza bio­gra­fia św. Fran­cisz­ka, przeł. O. S. Ka­fel OFMCap, Kra­ków 1976, s. 5.

7Pa­pież Fran­ci­szek, pierw­szy pa­pież je­zu­ita w hi­sto­rii Ko­ścio­ła i pierw­szy za­kon­nik pa­pież od 1846 roku, na­pi­sał o ra­do­ści: „Aby za­wsze było praw­dzi­we to, co po­wie­dzia­łem kie­dyś: »Tam, gdzie są za­kon­ni­cy, tam jest ra­do­ść«. Je­ste­śmy po­wo­ła­ni, by do­świad­czyć i po­ka­zy­wać, że Bóg może wy­pe­łnić na­sze ser­ca i uczy­nić nas szczęśli­wy­mi, tak iż nie ma po­trze­by, by­śmy po­szu­ki­wa­li gdzie in­dziej na­sze­go szczęścia; że au­ten­tycz­ne bra­ter­stwo prze­ży­wa­ne w na­szych wspól­no­tach umac­nia na­szą ra­do­ść; że na­sze ca­łko­wi­te od­da­nie w słu­żbie Ko­ścio­ła, ro­dzin, mło­dzie­ży, osób star­szych, ubo­gich spra­wia, że re­ali­zu­je­my się jako oso­by, i daje pe­łnię na­sze­mu ży­ciu” (Fran­ci­szek, List apo­stol­ski Pa­pie­ża Fran­cisz­ka do za­kon­nic i za­kon­ni­ków na roz­po­częcie Roku Ży­cia Kon­se­kro­wa­ne­go Świad­ko­wie ra­do­ści, II, 1), www.zyciezakonne.pl/dokumenty/kosciol/franciszek/franciszek-listy-oredzia-przeslania/2014-11-21-watykan-list-apostolski-do-osob-konsekrowanych-z-okazji-roku-zycia-konsekrowanego-46545/(dostęp: 1.12.2022).

8Zob. św. Jan Pa­weł II, Po­sy­no­dal­na ad­hor­ta­cja apo­stol­ska o ży­ciu kon­se­kro­wa­nym i jego mi­sji w Ko­ście­le i w świe­cie Vita con­se­cra­ta, 18 i 32.

9So­bór Wa­ty­ka­ński II, De­kret o for­ma­cji ka­pła­ńskiej Opta­tam to­tius, 16; Ko­deks pra­wa ka­no­nicz­ne­go, kan. 252 § 3. So­bór Wa­ty­ka­ński II wy­ró­żnia ta­kże św. To­ma­sza z Akwi­nu po­śród wszyst­kich dok­to­rów Ko­ścio­ła jako mo­del dla stu­diów w ka­to­lic­kich ko­le­giach i uni­wer­sy­te­tach. Zob. De­kla­ra­cja o wy­cho­wa­niu chrze­ści­ja­ńskim Gra­vis­si­mum edu­ca­tio­nis, 10, gdzie znaj­du­je­my pod­kre­śle­nie wa­żno­ści Akwi­na­ty dla my­śle­nia ko­ściel­ne­go; www.ptm.rel.pl/czy­tel­nia/do­ku­men­ty/do­ku­men­ty-so­bo­ro­we/so­bor-wa­ty­kan­ski-ii/169-de­kla­ra­cja-o-wy­cho­wa­niu-chrze­sci­jan­skim-gra­vis­si­mum-edu­ca­tio­nis.html (do­stęp: 21.02.2022).

10Jest to od­wo­ła­nie się do mo­dli­twy św. Ber­nar­da: „Po­mnij, o Najświ­ęt­sza Pan­no Ma­ry­jo, że ni­g­dy nie sły­sza­no, abyś opu­ści­ła tego, kto się do Cie­bie ucie­ka, Twej po­mo­cy wzy­wa, Cie­bie o przy­czy­nę pro­si. Tą uf­no­ścią oży­wio­ny, do Cie­bie, o Pan­no nad pan­na­mi i Mat­ko, bie­gnę, do Cie­bie przy­cho­dzę, przed Tobą jako grzesz­nik pła­czący sta­ję. O Mat­ko Sło­wa, racz nie gar­dzić sło­wa­mi mo­imi, ale usłysz je ła­ska­wie i wy­słu­chaj. Amen” – przyp. tłum.

CZĘŚĆPIERW­SZA

Przed pod­jęciem de­cy­zji

ROZ­DZIAŁPIERW­SZY

Dzie­si­ęć prawd, któ­re uwol­nią cię od pu­ła­pek ro­ze­zna­nia

Je­że­li będzie­cie trwać w na­uce mo­jej, będzie­cie praw­dzi­wie mo­imi ucznia­mi i po­zna­cie praw­dę, a praw­da was wy­zwo­li.

J 8,31–32

Nie czu­jesz się cza­sem w ro­ze­zna­wa­niu jak w pu­łap­ce? Zda­rza się, że lu­dzie chcą zro­bić od­po­wied­nią rzecz, ale nie wie­dzą jak. Mają w so­bie bez­ład­ną mie­sza­ni­nę my­śli, uczuć, mo­ty­wa­cji i czu­ją się jak­by zwi­ąza­ni. Często to­wa­rzy­szy temu brak wie­dzy bądź błęd­ne in­for­ma­cje o pod­sta­wo­wych za­sa­dach do­ty­czących po­wo­ła­nia Bo­że­go, któ­re spra­wia­ją, że ich przy­szła dro­ga jawi się nie­wy­ra­źna. Z jed­nej stro­ny mo­żli­wo­ści wy­da­ją się nie­sko­ńczo­ne, ale z dru­giej czło­wiek czu­je się spa­ra­li­żo­wa­ny przed pod­jęciem na­stępnego kro­ku.

Świat ko­cha, jak na­zy­wa­ją to fi­lo­zo­fo­wie, „po­ten­cjał”. Sły­sza­łeś pew­nie po­wie­dze­nie: „Mo­żesz zro­bić wszyst­ko”. Cóż, pro­blem w tym, że z pew­no­ścią nie mo­żesz zro­bićwszyst­kie­go. I je­śli mo­żesz ro­bić wszyst­ko, to zna­czy, że jesz­cze nie pod­jąłeś zo­bo­wi­ąza­nia. Do­bre zo­bo­wi­ąza­nia dają wol­no­ść, by­śmy byli do­sko­na­ły­mi w wy­bra­nej dro­dze ży­cia. Po­my­śl o tym. Żo­na­ty mężczy­zna nie może zro­bić wszyst­kie­go – je­śli tyl­ko chce być w do­brej re­la­cji ze swo­ją żoną w świe­tle Bo­że­go spoj­rze­nia.

We­źmy przy­kład ze sto­lar­stwa. Z do­bre­go ka­wa­łka drew­na mo­żna zro­bić wie­le ró­żnych przed­mio­tów. Ale tyl­ko kie­dy robi to do­bry rze­mie­śl­nik, mo­żesz zo­ba­czyć, jak uży­wa go do zro­bie­nia kru­cy­fik­su. Gdy jest już kru­cy­fik­sem, nie jest przy­dat­ny do uży­cia jako de­ska w dom­ku na drze­wie. Two­je ży­cie jest jak ten ka­wa­łek drew­na. Chcesz, by upodob­ni­ło się do Chry­stu­sa Ukrzy­żo­wa­ne­go? Je­śli tak, two­je ży­cie musi zo­stać przy­ci­ęte i wy­rze­źbio­ne w słu­żbie, któ­ra udo­sko­na­li cię, abyś stał się tym, kim masz być. Osta­tecz­nie nie będziesz mógł zro­bić wszyst­kie­go, ale będziesz miał wol­no­ść, aby być tym, kim Bóg chce cię uczy­nić.

Je­zus pra­gnie, by­śmy do­świad­czy­li tej praw­dzi­wej wol­no­ści. To nie jest zwy­czaj­na wol­no­ść wy­bo­ru mi­ędzy wie­lo­ma opcja­mi. Tak zwy­kle świat ro­zu­mie wol­no­ść. Wol­no­ść, któ­rą pro­po­nu­je­my, jest wol­no­ścią do do­sko­na­ło­ści11. Jak na­uczał św. Pa­weł: „Ku wol­no­ści wy­swo­bo­dził nas Chry­stus” (Ga 5,1). Naj­bar­dziej wol­ni je­ste­śmy, kie­dy mamy nie­skrępo­wa­ną zdol­no­ść sta­wa­nia się ta­ki­mi, ja­ki­mi Bóg chce nas uczy­nić jako uczniów Je­zu­sa Chry­stu­sa.

Ka­żda część w tym roz­dzia­le roz­po­czy­na się od ty­tu­łu przed­sta­wia­jące­go ja­kąś praw­dę, a na­stęp­nie mamy przy­kład wpad­ni­ęcia w jed­ną z pu­ła­pek ro­ze­zna­wa­nia. Na ko­niec w krót­kiej me­dy­ta­cji od­no­si­my tę praw­dę do ży­cia. Pa­mi­ętaj, że ża­den z przed­sta­wio­nych przy­kła­dów nie będzie do­kład­nie od­po­wia­dał kon­kret­nej sy­tu­acji, po­nie­waż ka­żde ży­cie ludz­kie jest je­dy­ne w swo­im ro­dza­ju i nie­zwy­kle zło­żo­ne. Na ka­żdą oso­bę wpły­wa kul­tu­ra, ro­dzi­na, czas i miej­sce. Luis na przy­kład żyje w Ka­li­for­nii i przy­go­to­wu­je się do uko­ńcze­nia szko­ły. Jest sie­dem­na­sto­let­nim sy­nem prak­ty­ku­jących ka­to­lic­kich ro­dzi­ców i do­brych ma­łżon­ków. Jego hi­sto­ria jest ca­łkiem ró­żna od hi­sto­rii Iana, dwu­dzie­sto­sied­mio­let­nie­go praw­ni­ka z No­we­go Jor­ku, któ­ry nie­daw­no się na­wró­cił i był wy­cho­wy­wa­ny głów­nie przez da­le­ką od ka­to­li­cy­zmu mat­kę i agno­stycz­ne­go oj­czy­ma, obo­je ma­jących za sobą trud­ne roz­wo­dy. Za­ob­ser­wo­wa­li­śmy, że poza ist­nie­jący­mi ró­żni­ca­mi są wspól­ne wzor­ce grze­chu, igno­ran­cji, spo­so­bów Bo­że­go dzia­ła­nia i uzy­ski­wa­nia praw­dzi­wej wol­no­ści i chce­my te­raz za­pro­po­no­wać pew­ne pod­sta­wo­we praw­dy, któ­re mo­żesz za­sto­so­wać do wy­jąt­ko­wej zło­żo­no­ści two­je­go ży­cia.

1. Bóg trosz­czy się o two­je ży­cie

Ja­cob jest już wy­czer­pa­ny mar­twie­niem się o swo­je po­wo­ła­nie. Stu­diu­je na wiel­kim uni­wer­sy­te­cie sta­no­wym i sen spędza mu z po­wiek znacz­na suma kre­dy­tu stu­denc­kie­go, jaki będzie miał do spła­ce­nia po uko­ńcze­niu stu­diów. Ro­dzi­na nie ma ta­kich środ­ków, by za­pła­cić dług. Nie­po­kój Ja­co­ba jest tak wiel­ki, że roz­my­śla, iż być może po­wi­nien od­rzu­cić ideę ży­cia za­kon­ne­go, po­nie­waż wy­da­je się ona tak bar­dzo nie­prak­tycz­na. Mar­twi się ta­kże stop­nia­mi, mar­twi się grze­cha­mi, mar­twi się o młod­sze­go bra­ta, któ­ry za­czął brać nar­ko­ty­ki. Być może po­wi­nien sko­rzy­stać z rady wuj­ka Pata, któ­ry za­stąpił mu ojca, kie­dy ten miał ro­mans i opu­ścił ro­dzi­nę. Wu­jek po­wie­dział, by wy­bił so­bie z gło­wy po­my­sł ży­cia za­kon­ne­go i był bar­dziej prak­tycz­ny w my­śle­niu o przy­szło­ści przez zna­le­zie­nie do­brej pra­cy i ko­bie­ty, któ­ra będzie do­brą żoną. „Mu­sisz do­ro­snąć i być pro­duk­tyw­ny” – po­ra­dził chło­pa­ko­wi.

Po części wu­jek Pat ma ra­cję. Ja­cob rze­czy­wi­ście po­wi­nien do­ro­snąć, aby być doj­rza­łym mężczy­zną. Ka­żdy mło­dy mężczy­zna po­trze­bu­je doj­rza­ło­ści i wzi­ęcia od­po­wie­dzial­no­ści za swo­je ży­cie. Wa­żna część doj­rza­ło­ści du­cho­wej po­le­ga na uzna­niu, że nie mamy pe­łnej kon­tro­li nad na­szym ży­ciem. Doj­rza­ły mężczy­zna nie pod­da­je się nie­ustan­ne­mu za­mar­twia­niu, któ­re nęka dziś wie­lu mężczyzn. Po­tra­fi na­zwać pro­blem, pro­sić Boga o jego roz­wi­ąza­nie i po­kła­dać uf­no­ść w Nim jako Ojcu. Pan Je­zus na­ucza: „Dla­te­go po­wia­dam wam: Nie troszcz­cie się zbyt­nio o swo­je ży­cie, o to, co ma­cie jeść i pić, ani o swo­je cia­ło, czym się ma­cie przy­odziać. Czyż ży­cie nie zna­czy wi­ęcej niż po­karm, a cia­ło wi­ęcej niż odzie­nie? (…) Bo o to wszyst­ko po­ga­nie za­bie­ga­ją. Prze­cież Oj­ciec wasz nie­bie­ski wie, że tego wszyst­kie­go po­trze­bu­je­cie. Sta­raj­cie się na­przód o kró­le­stwo i o Jego spra­wie­dli­wo­ść, a to wszyst­ko będzie wam do­da­ne” (Mt 6,25.32–33).

Je­śli mar­twisz się wszyst­ki­mi spra­wa­mi do­ty­czący­mi po­wo­ła­nia, uwol­nij się dzi­ęki świa­do­mo­ści, że Bóg trosz­czy się o two­je ży­cie. On cię stwo­rzył. Ma dla cie­bie plan. On jest, jak lu­bią mó­wić teo­lo­go­wie, Opatrz­no­ścią. Twój Stwór­ca kie­ru­je two­je ży­cie z po­wro­tem do sie­bie, tak jak roz­trop­ny czło­wiek przy­go­to­wu­je do­kład­ny plan dzia­ła­nia12. Na­le­żysz do Boga. On bar­dzo cie­bie ko­cha i cię nie za­wie­dzie.

2. Bóg daje ła­skę, aby w wol­no­ści od­po­wie­dzieć na Jego we­zwa­nie

Mi­cha­el po­sze­dł do szko­ły śred­niej w Ho­uston i wie­lo­krot­nie my­ślał o po­wo­ła­niu za­kon­nym, ale ni­g­dy nie brał tego po­wa­żnie pod uwa­gę. Za­zwy­czaj cho­dził do spo­wie­dzi raz na rok i uczest­ni­czył w mszach świ­ętych w nie­dzie­le i świ­ęta na­ka­za­ne. Te­raz jest stu­den­tem pierw­sze­go roku na uni­wer­sy­te­cie w Tek­sa­sie. Ostat­nio uczest­ni­czył w re­ko­lek­cjach dusz­pa­ster­stwa aka­de­mic­kie­go, któ­re mia­ły w pro­gra­mie rów­nież ad­o­ra­cję eu­cha­ry­stycz­ną. Pod­czas niej idea, by być ksi­ędzem lub za­kon­ni­kiem, po­wra­ca­ła znacz­nie moc­niej niż wcze­śniej. Re­ko­lek­cjo­ni­sta mó­wił o obec­no­ści Je­zu­sa w Eu­cha­ry­stii i Mi­cha­el po­czuł wiel­kie pra­gnie­nie by­cia bli­sko Je­zu­sa – a na­wet od­da­nia Jemu ży­cia. Kil­ka ty­go­dni po tym do­świad­cze­niu da­lej czuł Je­zu­so­we przy­ci­ąga­nie i pra­wie ka­żde­go dnia uczest­ni­czył we mszy świ­ętej, a raz w ty­go­dniu w ad­o­ra­cji. Wci­ąż jed­nak nie ro­zu­mie w pe­łni swo­je­go do­świad­cze­nia eu­cha­ry­stycz­ne­go. Z po­wo­du obo­wi­ąz­ków zwi­ąza­nych z na­uką Mi­cha­el ma po­ku­sę odło­że­nia na bok swo­jej tęsk­no­ty za Eu­cha­ry­stią i skon­cen­tro­wa­nia się na stu­diach aż do ich uko­ńcze­nia. Poza tym, jak uwa­ża, jest mło­dy i ma przed sobą całe ży­cie.

Mi­cha­el nie po­trze­bu­je wy­ra­fi­no­wa­nej teo­lo­gii sa­kra­men­tów, aby ko­rzy­stać w ży­ciu z ła­ski sa­kra­men­tów za­pew­nia­jących nam naj­pew­niej­szy i naj­pi­ęk­niej­szy kon­takt z ła­ską Bożą. Cho­dzi do spo­wie­dzi i na mszę częściej niż w ka­żdą nie­dzie­lę czy świ­ęto na­ka­za­ne, a to wła­śnie tam znaj­du­je­my ła­skę. Sa­kra­men­ty dają ła­skę Boga, któ­ra uwal­nia nas z wszel­kie­go ro­dza­ju pu­ła­pek. Dzi­ęki częst­szej sa­kra­men­tal­nej dys­cy­pli­nie chło­pak od­krył, że rów­nież sta­je się bar­dziej zdy­scy­pli­no­wa­ny w swo­ich stu­diach i może wi­ęcej zro­bić. Poza tym czas po­świ­ęco­ny sa­kra­men­tom bar­dziej sprzy­ja na­uce niż ty­po­we im­pre­zy stu­denc­kie.

Je­śli nie wiesz, co my­śleć o swo­im po­wo­ła­niu, często ko­rzy­staj z ła­ski sa­kra­men­tów, szcze­gól­nie mszy świ­ętej i spo­wie­dzi. Bóg da ci ła­skę w tych sa­kra­men­tach, abyś wła­ści­wie my­ślał o tym, kim On jest, i o swo­im ży­ciu w Nim. Bądź wol­ny dzi­ęki po­zna­niu, że Bóg daje ła­skę, aby w wol­no­ści od­po­wie­dzieć na Jego we­zwa­nie. Bóg nie wspó­łza­wod­ni­czy ze swo­im stwo­rze­niem: im wi­ęcej przyj­miesz ła­ski od Nie­go, tym bar­dziej będziesz wol­ny, aby stać się oso­bą, jaką – zgod­nie z za­my­słem Bo­żym – po­wi­nie­neś być. Dzi­ęki temu oka­że się, że w two­im ży­ciu jest wi­ęcej po­rząd­ku, co uzdol­ni cię do po­wie­dze­nia „tak” wo­bec wszel­kie­go ro­dza­ju za­an­ga­żo­wań wła­ści­wych dla wzro­stu doj­rza­ło­ści ludz­kiej i du­cho­wej.

3. Bóg stwo­rzył cię z na­tu­ral­ny­mi pra­gnie­nia­mi

Juan przy­go­to­wy­wał się, aby zo­stać be­ne­dyk­ty­nem w opac­twie, któ­re za­ło­ży­ło jego col­le­ge. Sze­dł tą dro­gą oko­ło dwóch lat, ale przed za­ko­ńcze­niem pro­ce­su skła­da­nia do­ku­men­tów usły­szał wie­ści o swo­jej by­łej ko­le­żan­ce z kla­sy, Ma­rii. Po­ta­jem­nie pod­ko­chi­wał się w niej, od­kąd pa­mi­ęta, ale my­ślał, że jest zbyt pi­ęk­na i nie dla nie­go. Oka­za­ło się, że nie tyl­ko przy­ja­cie­le Ma­rii mó­wi­li mu, że ona jest nim za­in­te­re­so­wa­na, ale on sam, będąc na balu, do­wie­dział się, że to z całą pew­no­ścią praw­da. Czuł się szczęśli­wy i pod­eks­cy­to­wa­ny by­ciem z nią – uczu­cia, któ­rych nie do­świad­czył przy in­nej ko­bie­cie. Te­raz więc my­śli, że być może po­wi­nien za­po­mnieć o be­ne­dyk­ty­nach.

To, cze­go do­świad­cza Juan, to do­broć dzia­ła­jące­go w nim na­tu­ral­ne­go pra­gnie­nia. To do­brze dla nie­go, że czu­je się za­fa­scy­no­wa­ny Ma­rią. Tak, Ma­ria jest pi­ęk­ną ko­bie­tą, więc jego pra­gnie­nia mogą być za­rów­no du­cho­we, jak i cie­le­sne. Mo­że­my się spo­dzie­wać, że rów­nież Juan jest atrak­cyj­ny dla niej. Je­śli zo­sta­nie mni­chem, praw­do­po­dob­nie da­lej przez lata będzie ro­bił na niej wra­że­nie. Jego atrak­cyj­no­ść nie znik­nie tyl­ko dla­te­go, że zo­stał mni­chem.

Ży­cie za­kon­ne nie jest dla tych, któ­rzy zdu­si­li swo­je na­tu­ral­ne pra­gnie­nia. Bóg stwo­rzył cię z na­tu­ral­ny­mi pra­gnie­nia­mi. Ra­zem z psal­mi­stą mo­że­my mo­dlić się do Boga: „Dzi­ęku­ję Ci, że mnie stwo­rzy­łeś tak cu­dow­nie, god­ne po­dzi­wu są Two­je dzie­ła. I do­brze znasz moją du­szę” (Ps 139,14). Nie myl jed­nak na­tu­ral­ne­go pra­gnie­nia by­cia z pi­ęk­ną ko­bie­tą z nad­przy­ro­dzo­nym pra­gnie­niem by­cia wy­łącz­nie z Bo­giem w ła­sce ży­cia za­kon­ne­go. Two­ja od­po­wie­dź na po­wo­ła­nie, któ­re Bóg ci daje, nie po­win­na za­le­żeć od tego, czy po­do­basz się ja­kieś ko­bie­cie. Nie trak­tuj ży­cia za­kon­ne­go jako dru­giej opcji, nie myśl też, że po­wo­ła­nie za­kon­ne przy­cho­dzi, kie­dy mężczy­zna nie znaj­dzie ko­bie­ty, któ­rą mó­głby po­ko­chać z wza­jem­no­ścią. Ży­cie za­kon­ne daje mo­żli­wo­ść wi­ęk­szej mi­ło­ści.

4. Bóg za­sie­wa w two­im ser­cu świ­ęte pra­gnie­nia przez spe­cjal­ne ła­ski

Ty­ler i jego dziew­czy­na, Ma­di­son, cho­dzą ra­zem w nie­dzie­lę na ad­o­ra­cję o go­dzi­nie pi­ątej. Chło­pak lubi za­bie­rać ją do tej ka­pli­cy. Lubi też wra­cać z nią do jej miesz­ka­nia, gdzie mogą spędzić ra­zem nie­dziel­ny wie­czór. Je­dząc po­tra­wy chi­ńskie, roz­ma­wia­ją o ich do­brej pra­cy w tym sa­mym ban­ku, o swo­ich ro­dzi­nach, ostat­nich wia­do­mo­ściach i wiel­kich ży­cio­wych py­ta­niach. Ale pew­ne­go dnia Tay­ler uświa­da­mia so­bie, że wo­la­łby być sam z Je­zu­sem na Eu­cha­ry­stii i że Ma­di­son go roz­pra­sza. Od­kry­wa, że co­raz częściej roz­wa­ża mo­żli­wo­ść by­cia za­kon­ni­kiem po­ma­ga­jącym ubo­gim, jak fran­cisz­ka­nie. Ma po­czu­cie winy z po­wo­du my­śli o po­wo­ła­niu za­kon­nym, po­nie­waż Ma­di­son by­ła­by wspa­nia­łą żoną. Po­wie­dział jej to kil­ka mie­si­ęcy wcze­śniej i od tego cza­su ona ocze­ki­wa­ła jego oświad­czyn. Ty­ler sądzi, że chy­ba po­wi­nien po­rzu­cić tę zwa­rio­wa­ną idee po­wo­ła­nia. Ale być może coś w tym jest?

Ty­ler zo­stał do­tkni­ęty przez Boga czy­mś, co prze­wy­ższa kur­cza­ka po chi­ńsku, pra­cę jako od­po­wie­dzial­ne­go za po­życz­ki w ban­ku, a na­wet uko­cha­ną Ma­di­son. Pra­gnie­nie po­zo­sta­wie­nia swo­jej dziew­czy­ny i do­tych­cza­so­we­go spo­so­bu ży­cia, aby na­śla­do­wać św. Fran­cisz­ka, prze­wy­ższa­ło to, co świat mógł ofe­ro­wać. Pra­gnie­nie by­cia przed ta­ber­na­ku­lum bez swo­jej dziew­czy­ny jest spe­cjal­ną ła­ską z nie­ba. Tay­ler po­wi­nien po­głębić swo­je świ­ęte pra­gnie­nie przez po­wie­dze­nie Ma­di­son, że po­win­ni się roz­stać, by mógł skon­cen­tro­wać się na ro­ze­zna­niu po­wo­ła­nia z fran­cisz­ka­na­mi.

Je­śli je­steś za­sko­czo­ny przez ja­kieś świ­ęte pra­gnie­nia w ser­cu, nie igno­ruj ich, ale je po­głębiaj. Bóg za­sie­wa w two­im ser­cu świ­ęte pra­gnie­nia przez spe­cjal­ne ła­ski. Mo­żesz od­da­lić się od swo­jej dziew­czy­ny, do­brej pra­cy, od wszyst­kie­go, co świat może za­ofe­ro­wać – po­nie­waż to wszyst­ko ci nie wy­star­cza.

5. Bóg prze­ba­cza grze­chy i kie­ru­je ku so­bie

Aiden wsty­dzi się swo­ich wy­bo­rów do­ty­czących cie­le­sno­ści. Kil­ka lat temu za­czął oglądać por­no­gra­fię i się ma­stur­bo­wać. Czuł, że nie może so­bie sam po­móc. Przez krót­ki czas oglądał por­no­gra­fię ho­mo­sek­su­al­ną, a po­tem za­fa­scy­no­wał się por­no­gra­fią les­bij­ską. Czuł od­ra­zę do swo­je­go ży­cia, po­nie­waż ci­ągle wy­obra­żał so­bie pi­ęk­ne cia­ła, tak ró­żne od jego wła­sne­go i tych, któ­rzy go ota­cza­li. Na szczęście, uczest­ni­cząc w re­ko­lek­cjach week­en­do­wych, miał bar­dzo głębo­kie do­świad­cze­nie. W so­bot­nią noc wy­obra­ził so­bie na mo­dli­twie Najświ­ęt­sze Ser­ce Je­zu­sa i od­czuł głębo­ko w swo­im wnętrzu Chry­stu­sa mó­wi­ące­go: „Je­steś w moim ser­cu”.

Aiden jest obec­nie na trze­cim roku stu­diów. Dzi­ęki re­gu­lar­nej spo­wie­dzi, mszy świ­ętej dwa razy w ty­go­dniu, do­kład­nym pla­nom uży­wa­nia te­le­fo­nu i kom­pu­te­ra oraz ra­dom mądre­go ksi­ędza jest w sta­nie uni­kać por­no­gra­fii. Cza­sa­mi, może raz na kil­ka mie­si­ęcy, prze­sa­dzi z al­ko­ho­lem i ma­stur­bu­je się, wspo­mi­na­jąc ob­ra­zy, któ­re wi­dział wcze­śniej. Przez kil­ka ostat­nich mie­si­ęcy my­śli o mo­żli­wo­ści zo­sta­nia bra­tem za­kon­nym, ale jego prze­szło­ść prze­śla­du­je go, na­wet na mo­dli­twie.

Aiden wie, że wie­lo­krot­nie po­pe­łnił wiel­kie błędy w od­nie­sie­niu do czy­sto­ści. Dzi­ęku­je Bogu, że nie cier­pi dłu­żej upo­ka­rza­jące­go pa­trze­nia nocą na por­no­gra­fię. Ale też za­sta­na­wia się, czy prze­szło­ść nie uwi­ęzi­ła go i nie unie­mo­żli­wi­ła mu po­zo­sta­nia bra­tem za­kon­nym. Jak może być bra­tem, sko­ro wi­dział i od­czu­wał tak wie­le wbrew Bo­że­mu we­zwa­niu do świ­ęto­ści? Ale prze­cież dzi­ęki ła­sce Bo­żej może uświa­do­mić so­bie jesz­cze głębiej, że Bóg jest mi­ło­sier­ny. Je­zus nie przy­sze­dł wzy­wać spra­wie­dli­wych, lecz grzesz­ni­ków.

Je­śli, po­dob­nie jak Aiden, je­steś prze­śla­do­wa­ny przez ja­kieś grze­chy z prze­szło­ści, wiedz, że Bóg prze­ba­cza grze­chy i kie­ru­je ku so­bie. To praw­da, że nie­któ­re dzia­ła­nia z prze­szło­ści mogą sta­no­wić utrud­nie­nia czy prze­szko­dy w tym, co chcie­li­by­śmy ro­bić pó­źniej. Ale nie bądź na­iw­ny. Nie myśl, że sko­ro grze­szy­łeś prze­ciw­ko czy­sto­ści, to nie mo­żesz być za­kon­ni­kiem. To jest myśl od dia­bła, któ­ry nie pra­gnie ni­cze­go bar­dziej niż ode­rwa­nia cię od Boga i od we­zwa­nia do świ­ęto­ści. Ży­cie za­kon­ne jest prze­zna­czo­ne dla grzesz­ni­ków, któ­rzy po­szu­ku­ją mi­ło­sier­dzia po­przez dys­cy­pli­nę by­cia ubo­gim, czy­stym i po­słusz­nym z Je­zu­sem Chry­stu­sem.

6. Bóg otwie­ra twój umy­sł, abyś po­my­ślał o ży­ciu za­kon­nym

Ca­leb, typ wra­żli­wy i ar­ty­stycz­ny, wie­le de­cy­zji po­dej­mu­je w opar­ciu o to, jak się czu­je. Na przy­kład zde­cy­do­wał się ku­pić sa­mo­chód, nie kie­ru­jąc się ceną czy bez­pie­cze­ństwem, ale dla­te­go, że po­czuł się do­brze, pa­trząc na jego nie­bie­ski ko­bal­to­wy od­cień. Obec­nie jest w gru­pie ro­ze­zna­wa­nia dla mło­dych mężczyzn. W tej gru­pie in­dy­wi­du­al­ne od­czu­cia są ogra­ni­cza­ne na rzecz bar­dziej obiek­tyw­ne­go spoj­rze­nia. Ca­leb czu­je się ra­czej roz­dar­ty: nie­któ­re uczu­cia skła­nia­ją go, by po­zo­stał w pra­cy, w ba­rze ka­wo­wym, inne do umó­wie­nia się z Oli­vią, ko­le­żan­ką z pra­cy, jesz­cze inne mo­ty­wu­ją go, aby spró­bo­wał ży­cia za­kon­ne­go, a inne skła­nia­ją, by zo­stał fi­lo­zo­fem bądź po pro­stu ku­szą go, by sku­pił się na Net­fli­xie. Od­kry­wa, że ma co­raz wi­ęcej od­czuć bez żad­ne­go po­rząd­ku i hie­rar­chii.

Nie wszyst­kie gru­py ro­ze­zna­wa­nia mają po­moc­ne za­sa­dy. Ca­leb jest wy­sta­wio­ny na ro­dzaj ro­ze­zna­nia tak su­biek­tyw­ne­go, że aż pa­ra­li­żu­jące­go go. On musi „wy­jść z sie­bie”. Ży­cie jest czy­mś wi­ęcej niż od­czu­cia­mi, któ­re ma. To zna­czy, że po­trze­bu­je my­śleć wi­ęcej o tym, co jest rze­czy­wi­ste. Musi my­śleć mniej o so­bie, a wi­ęcej o lu­dziach, któ­rych Bóg po­sta­wił w jego ży­ciu. Kie­dy to uczy­ni, będzie w lep­szej po­zy­cji, aby po­świ­ęcić mniej­sze mi­ło­ści (jak np. Net­flix czy fan­ta­zję o by­ciu sław­nym fi­lo­zo­fem) i sku­pić się na tym, co jest praw­dzi­wie wa­żne.

Je­śli czu­jesz się skrępo­wa­ny przez wie­le sprzecz­nych uczuć, wiedz, że Bóg prze­kra­cza two­je od­czu­cia i otwie­ra twój umy­sł, abyś po­my­ślał o ży­ciu za­kon­nym. To praw­da: je­steś kimś wi­ęcej niż to, co czu­jesz, i two­je ży­cie może być czy­mś znacz­nie wi­ęcej niż tyl­ko two­imi od­czu­cia­mi. Roz­wa­ża­nie obiek­tyw­ne­go do­bra ży­cia za­kon­ne­go po­ma­ga okie­łznać chwiej­ne emo­cje, po­nie­waż kie­ru­jesz swój umy­sł bar­dziej na ze­wnętrz­ną praw­dę niż na we­wnętrz­ne emo­cje. Spró­buj zmie­nić zwy­kłe od­czu­cia w rze­czy­wi­ste za­an­ga­żo­wa­nie, a upo­rząd­ku­jesz je i sta­nie się ja­sne, cze­go rze­czy­wi­ście pra­gniesz.

7. Bóg ofe­ru­je w Ko­ście­le wie­le dróg do świ­ęto­ści

Con­nor jest stu­den­tem ostat­nie­go roku che­mii i ma bar­dzo sil­ne po­czu­cie, że Bóg wzy­wa go do by­cia ksi­ędzem. Ro­dzi­ce uwa­ża­ją, że jest sza­lo­ny, po­nie­waż cze­ka go, po­dob­nie jak wcze­śniej jego ojca, wspa­nia­ła ka­rie­ra w prze­my­śle far­ma­ceu­tycz­nym. Con­nor za­sta­na­wia się, czy po­wi­nien zgło­sić się do swo­jej die­ce­zji Los An­ge­les, czy ra­czej zo­stać nor­ber­ta­ni­nem bądź do­mi­ni­ka­ni­nem. My­ślał ta­kże o by­ciu cy­ster­sem, cho­ciaż ni­g­dy nie miał oka­zji od­wie­dzić opac­twa cy­ster­sów. Bóg nie dał mu nie­omyl­ne­go zna­ku z nie­ba, gdzie mia­łby być ka­pła­nem. Nie wie, co ro­bić, i chcia­łby, żeby były ja­kieś wzo­ry po­stępo­wa­nia, któ­re mó­głby za­sto­so­wać, aby okre­ślić swo­je po­wo­ła­nie. Za­sta­na­wia się, czy jest ró­żni­ca mi­ędzy stop­niem świ­ęto­ści mo­żli­wym dla ka­pła­na die­ce­zjal­ne­go i stop­niem świ­ęto­ści mo­żli­wym w za­ko­nach.

Con­nor ma szan­sę do­ce­nić, jak wie­le ró­żnych dróg świ­ęto­ści Bóg daje w Ko­ście­le. Do­ce­nia już, że jego ro­dzi­ce mają swo­ją ście­żkę świ­ęto­ści – po­bra­li się w Ko­ście­le dwa­dzie­ścia pięć lat temu. Tym­cza­sem jest za­gu­bio­ny co do in­nych po­wo­łań. Dla przy­kła­du, Con­nor nie jest jesz­cze świa­do­my, że ka­pła­ństwo die­ce­zjal­ne nie jest for­mą ży­cia kon­se­kro­wa­ne­go. Ma po­czu­cie, że ka­pła­ństwo die­ce­zjal­ne jest ró­żne od ży­cia we wspól­no­cie za­kon­nej, ale wie nie­wie­le wi­ęcej. To, że