Antygona - Sofokles - ebook + audiobook

Antygona audiobook

Sofokles

3,6

Opis

Sofokles to żyjący w V wieku p.n.e. wybitny grecki tragik, polityk i dowódca wojskowy, a także reformator teatru. Jego dzieła już przez starożytnych uznawane były za wybitne, a dziś, niemal dwa i pół tysiąca lat po ich napisaniu stanowią kanon literatury europejskiej.

Antygona to obok Króla Edypa najbardziej znana tragedia Sofoklesa. Porusza ona tematy zawsze obecne w tragedii greckiej: konflikt dwóch racji, fatum oraz walkę z nim, a także zbrodnię i karę, które są udziałem każdego z bohaterów.

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (116 ocen)
51
16
18
18
13
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
DK09xRL9

Dobrze spędzony czas

Fajna i odróżniająca się narracja
00



Sofokles

Antygona 

Tłumaczenie: Kazimierz Morawski

Okładka autorstwa Witolda Dąbrowskiego

Przy projekcie okładki wykorzystano fragment obrazu Gustawa Klimta pt.Tragedia

ISBN: 978-83-63720-21-6

Wydawnictwo: Liber Electronicus

Osoby dramatu

Antygona córka Edypa

Ismena jej siostra

Chór tebańskich starców

Kreon król Teb

Strażnik

Haimon syn Kreona

Tyrezjasz wróżbita

Posłaniec

Eurydyka żona Kreona

Prólogos

ANTYGONA

O ukochana siostro ma, Ismeno!

Czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych

Żadnej za życia los nam nie oszczędza?

Bo nie ma cierpień i nie ma ohydy,

Nie ma niesławy i hańby, które by

Nas spośród nieszczęść pasma nie dotknęły.

Cóż bo za rozkaz znów obwieścił miastu

Ten, który teraz władzę w ręku dzierży?

Czyś zasłyszała? Czy uszło twej wiedzy,

Że znów wrogowie godzą w naszych miłych?

ISMENA

O Antygono; żadna wieść nie doszła

Do mnie, ni słodka, ni goryczy pełna,

Od dnia, gdy braci straciliśmy obu,

W bratnim zabitych razem pojedynku.

Odkąd tej nocy odeszły Argiwów

Hufce, niczego więcej nie zaznałam

Ni ku pociesze, ni ku większej trosce.

ANTYGONA

Lecz mnie wieść doszła, i dlatego z domu

Cię wywołałam, by rzecz ci powierzyć.

ISMENA

Cóż to? Ty jakieś ciężkie ważysz słowa.

ANTYGONA

O tak! Czyż nie wiesz, że z poległych braci

Kreon jednemu wręcz odmówił grobu?

Że Eteokla, jak czynić przystoi,

Pogrzebał w ziemi wśród umarłych rzeszy,

A zaś obwieścił, aby Polinika

Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały,

By nikt ich płakać, nikt grześć się nie ważył;

Mają więc leżeć bez łez i bez grobu,

Na pastwę ptakom żarłocznym i strawę.

Słychać, że Kreon czci godny dla ciebie,

Co mówię, dla mnie też wydał ten ukaz

Co go nie znają, nie na wiatr zaiste

Rzecz tę stanowiąc, lecz grożąc zarazem

Kamienowaniem ukazu przestępcom,

Tak się ma sprawa; teraz wraz ukażesz,

Czyś godną rodu, czy wyrodną córą.

ISMENA

Gdy taka dola, to cóż, o nieszczęsna,

Prując czy snując bym mogła tu przydać?

ANTYGONA

Patrz, byś wspomogła i poparła siostrę.

ISMENA

W jakimże dziele? Dokąd myśl twa mierzy?

ANTYGONA

Ze mną masz zwłoki opatrzyć braterskie.

ISMENA

Więc ty zamierzasz grzebać wbrew ukazom?

ANTYGONA

Tak, brata mego, a dodam... i twego;

Bo wiarołomstwem nie myślę się kalać.

ISMENA

Niczym dla ciebie więc zakaz Kreona?

ANTYGONA

Niczym, on nie ma nad moimi prawa.

ISMENA

Biada! O rozważ, siostro, jak nam ojciec

Zginął wśród sromu i pośród niesławy,

Kiedy się jemu błędy ujawniły,

A on się targnął na własne swe oczy;

Żona i matka – dwuznaczne to miano –

Splecionym węzłem swe życie ukróca;

Wreszcie i bracia przy jednym dnia słońcu

Godzą na siebie i morderczą ręką

Jeden drugiemu śmierć srogą zadaje.

Zważ więc, że teraz i my pozostałe

Zginiemy marnie, jeżeli wbrew prawu

Złamiemy wolę i rozkaz tyrana.

Baczyć to trzeba, że my przecie słabe,

Do walk z mężczyzną niezdolne niewiasty;

Że nam ulegać silniejszym należy,

Tych słuchać, nawet i sroższych rozkazów.

Ja więc, błagając o wyrozumienie

Zmarłych, że muszę tak ulec przemocy,

Posłuszna będę władcom tego świata,

Bo próżny opór urąga rozwadze.

ANTYGONA

Ja ci nie każę niczego, ni choćbyś

Pomóc mi chciała, wdzięcznem by mi było,

Lecz stój przy twojej myśli, a ja brata

Pogrzebię sama, potem zginę z chlubą.

Po świętej zbrodni. A dłużej mi zmarłym

Miłą być trzeba niż ziemi mieszkańcom,

Bo tam zostanę na wieki; tymczasem

Ty tu znieważaj święte prawa bogów.

ISMENA

Ja nie znieważam ich, nie będąc w mocy

Działać na przekór stanowieniom władców.

ANTYGONA

Rób po twej myśli; ja zaś wnet podążę,

By kochanemu bratu grób usypać.

ISMENA

O ty nieszczęsna! Serce drży o ciebie.

ANTYGONA

Nie troszcz się o mnie; nad twoim radź losem.

ISMENA

Ale nie zdradzaj twej myśli nikomu,

Kryj twe zamiary, ja też je zataję.

ANTYGONA

O nie! Mów głośno, bo ciężkie ty kaźnie

Ściągnąć byś mogła milczeniem na siebie.

ISMENA

Z żarów twej duszy mroźne mieciesz słowa.

ANTYGONA

Lecz miła jestem tym, o których stoję.

ISMENA

Jeśli podołasz w trudnym mar pościgu

ANTYGONA

Jak nie podołam, to zaniecham dzieła.

ISMENA

Nie trza się z góry porywać na mary.

ANTYGONA

Kiedy tak mówisz, wstręt budzisz w mym sercu

I słusznie zmierzisz się także zmarłemu.

Pozwól, bym ja wraz z moim zaślepieniem

Spojrzała w oczy grozie; bo ta groza

Chlubnej mi śmierci przenigdy nie wydrze.

ISMENA

Jeśli tak mniemasz, idź, lecz wiedz zarazem,

Żeś nierozważna, choć miłym tyś miła.

Rozchodzą się. Wchodzi Chór

Párodos

CHÓR

O słońca grocie, coś jasno znów Tebom

Błysnął po trudach i znoju,

I w Dirki nurzasz się zdroju.

Witaj! Tyś sprawił, że wrogów mych krocie

W dzikim pierzchnęły odwrocie.

Bo Polinika gniewny spór

Krwawy zażegł w ziemi bój.

Z chrzęstem zapadł, z szumem piór

Śnieżnych orłów lotny rój

I zbroice liczne błysły,

I z szyszaków pióra trysły.

I wróg już wieńcem dzid groźnych otoczył

Siedmiu bram miasta gardziele,

Lecz pierzchł, nim w mojej krwi strugach się zbroczył,

Zanim Hefajstos ognisty w popiele

Pogrążył mury, bo z tyłu nawałem

Runął na smoka Ares z wojny szałem.

Bo Zeus nie cierpi dumnych głów,

A widząc ich wyniosły lot

I złota chrzęst, i pychę słów;

Wypuścił swój piorunny grot

I w zwycięstwa samym progu

Skarcił butę w dumnym wrogu.

A ugodzony wznak na ziemię runie

Ten, który w namiętnym gniewie

Miasto pogrzebać chciał w ognia całunie

Legł on od Zeusa gromu powalony;

Innym znów Ares inne znaczy zgony.

Bo siedmiu – siedmiu strzegło wrót,

Na męża mąż wymierzył dłoń;

Dziś w stosach lśni za zwycięstw trud

Ku Zeusa czci pobitych broń.

Ale przy jednej miasta bramie

Nie błyszczy żaden chwały łup,

Gdzie brat na brata podniósł ramię,

Tam obok trupa poległ trup.

Więc teraz Nike, czci syta i sławy,

Zwraca ku Tebom radosne swe oczy.

Po twardym znoju i po walce krwawej

Rzezi wspomnienie niech serca nie mroczy

Idźmy do świątyń, a niechaj na przodzie

Teb skoczny Bakchos korowody wiedzie.

PRZODOWNIK CHÓRU

Lecz otóż widzę, jak do nas tu zdąża

Kreon, co ziemią tą włada;

Nowy bóstw wyrok go w myślach pogrąża,

Ważne on plany waży i układa.

Widno, że zbadać chciałby nasze zdanie,

Skoro tu starców wezwał na zebranie.

Wchodzi Kreon

Epeisódion I

Dostępne w wersji pełnej.

Stásimon I

Dostępne w wersji pełnej.

Epeisódion II

Stásimon II

Epeisódion III

Stásimon III

Epeisódion IV

Dostępne w wersji pełnej.

Stásimon IV

Dostępne w wersji pełnej.

Epeisódion V

Dostępne w wersji pełnej.

Stásimon V

Dostępne w wersji pełnej.

Éxodos