Antygona - Sofokles - darmowy ebook

Antygona ebook

Sofokles

3,3
0,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jedna z wielkich antycznych tragedii “Antygona” Sofoklesa jest dostęna w Legimi za darmo w formie ebooka, zarówno w formacie epub jak i mobi.

 

“Antygona” jest jednym z niewielu dzieł Sofoklesa, które zachowały się do dzisiaj. Należy do tzw. cyklu Tebańskiego inspirowanego mitycznymi dziejami rodu Labdakidów.

 

Tragedia skupia się na postaci Antygony. Jest ona siostrą Eteoklesa i Polinejkesa, którzy mieli na zmianę rządzić Tebami. Jednak Eteokles wypędził brata z miasta. Polinejkes sprzymierzył się z władcą Argos i namówił go, aby podbić Teby. Obaj braci zginęli na polu bitwy, a nowym władcą Teb został Kreon. Antygona zgodnie z boskim prawem chciała pochować braci, jednak Kreon, aby ukarać Polinejkesa za zdradę zabronił pochówku.

 

Tragedia Antygony posłużyła Sofoklesowi do rozważań o prymacie prawa boskiego nad ludzkim oraz istocie władzy. Bohaterowie stoją przed niemożliwym do dokonania wyborem, konfliktem tragicznym. Z jednej strony Antygona, która musi zdecydować czy silniejsza jest jej przywiązanie do praw boskich i miłość do brata, czy jednak posłuszeństwo wobec nowego króla i poszanowanie praw stanowionych. Z drugiej strony jest Kreon, który także musi ważyć czy ważniejsze jest surowe i bezstronne potraktowanie zdrajcy czy okazanie szacunku zmarłemu.

 

Mimo, że “Antygona” powstała w antycznych czasach nadal stanowi ważną lekcję o poszanowaniu rodziny i religii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 47

Oceny
3,3 (81 ocen)
17
21
22
12
9
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
PrzemoD

Nie oderwiesz się od lektury

Warto poznać.
00
DK09xRL9

Dobrze spędzony czas

Lekturę w miarę łatwo się czyta
00
Natalka01

Nie oderwiesz się od lektury

Wspaniała lektura
00

Popularność




So­fo­kles

An­ty­go­na

An­ty­go­na

OSO­BY DRA­MA­TU:

AN­TY­GO­NA, cór­ka Edy­paISME­NA, jej sio­stra[1]CHÓR TE­BAN­SKICH STAR­CÓWKRE­ON, król TebSTRAŻ­NIKHAJ­MON, syn Kre­onaTY­RE­ZJASZ, wróż­bi­taPO­SŁA­NIECEU­RY­DY­KA, żo­na Kre­onaPO­SŁA­NIEC dru­gi
Rzecz dzie­je się przed dwor­cem kró­lew­skim w Te­bach.

AN­TY­GO­NA

O uko­cha­na sio­stro ma, Isme­no,  
Czy ty nie wi­dzisz, że z klęsk Edy­po­wych  
Żad­nej za ży­cia los nam nie oszczę­dza?  
Bo nie ma cier­pień i nie ma ohy­dy,  
Nie ma nie­sła­wy i hań­by, któ­re by  
Nas po­śród nie­szczęść pa­sma nie do­tknę­ły.  
Cóż bo[2] za roz­kaz znów ob­wie­ścił mia­stu  
Ten, któ­ry te­raz wła­dzę w rę­ku dzier­ży?  
Czyś za­sły­sza­ła? Czy uszło twej wie­dzy,  
Że znów wro­go­wie go­dzą w na­szych mi­łych?  

ISME­NA

O An­ty­go­no, żad­na wieść nie do­szła  
Do mnie, ni słod­ka, ni go­ry­czy peł­na,  
Od dnia, gdy bra­ci stra­ci­ły­śmy obu,  
W brat­nim za­bi­tych ra­zem po­je­dyn­ku.  
Od­kąd tej no­cy ode­szły Ar­gi­wów  
Huf­ce[3], ni­cze­go wię­cej nie za­zna­łam  
Ni ku po­cie­sze, ni ku więk­szej tro­sce.  

AN­TY­GO­NA

Lecz mnie wieść do­szła, i dla­te­go z do­mu  
Cię wy­wo­ła­łam, by rzecz ci po­wie­rzyć.  

ISME­NA

Cóż to? Ty ja­kieś cięż­kie wa­żysz sło­wa.  

AN­TY­GO­NA

O tak! Czyż nie wiesz, że z po­le­głych bra­ci  
Kre­on jed­ne­mu wręcz od­mó­wił gro­bu?  
Że Ete­okla, jak czy­nić przy­stoi,  
Po­grze­bał w zie­mi wśród umar­łych rze­szy,  
A zaś ob­wie­ścił, aby Po­li­ni­ka  
Nie­szczę­sne zwło­ki bez czci po­zo­sta­ły,  
By nikt ich pła­kać, nikt grześć się nie wa­żył;  
Ma­ją wiec le­żeć bez łez i bez gro­bu,  
Na pa­stwę pta­kom żar­łocz­nym i stra­wę.  
Sły­chać, że Kre­on czci­god­ny dla cie­bie,  
Co mó­wię, dla mnie też wy­dał ten ukaz  
I że tu przyj­dzie, by tym go ogło­sić,  
Co go nie zna­ją, nie na wiatr za­iste  
Rzecz tę sta­no­wiąc, lecz gro­żąc za­ra­zem  
Ka­mie­no­wa­niem uka­zu prze­stęp­com.  
Tak się ma spra­wa, te­raz wraz uka­żesz,  
Czyś god­ną ro­du, czy wy­rod­ną có­rą.  

ISME­NA

Gdy ta­ka do­la, to cóż, o nie­szczę­sna,  
Pru­jąc czy snu­jąc bym mo­gła tu przy­dać?  

AN­TY­GO­NA

Patrz, byś wspo­mo­gła i po­par­ła sio­strę.  

ISME­NA

W ja­kim­że dzie­le? Do­kąd myśl twa mie­rzy?  

AN­TY­GO­NA

Ze mną masz zwło­ki opa­trzyć bra­ter­skie.  

ISME­NA

Więc ty za­mie­rzasz grze­bać wbrew uka­zom?  

AN­TY­GO­NA

Tak! bra­ta me­go, a do­dam… i twe­go;  
Bo wia­ro­łom­stwem nie my­ślę się ka­lać.  

ISME­NA

Ni­czym dla cie­bie więc za­kaz Kre­ona?  

AN­TY­GO­NA

Ni­czym, on nie ma nad mo­imi pra­wa.  

ISME­NA

Bia­da! o roz­waż, sio­stro, jak nam oj­ciec  
Zgi­nął wśród sro­mu i po­śród nie­sła­wy,  
Kie­dy się je­mu błę­dy ujaw­ni­ły,  
A on się tar­gnął na wła­sne swe oczy;  
Żo­na i mat­ka[4] – dwu­znacz­ne to mia­no –  
Sple­cio­nym wę­złem swe ży­cie ukró­ca;  
Wresz­cie i bra­cia przy jed­nym dnia słoń­cu  
Go­dzą na sie­bie i mor­der­czą rę­ką  
Je­den dru­gie­mu śmierć sro­gą za­da­je.  
Zważ więc, że te­raz i my po­zo­sta­łe  
Zgi­nie­my mar­nie, je­że­li wbrew pra­wu  
Zła­mie­my wo­lę i roz­kaz ty­ra­na.  
Ba­czyć to trze­ba, że my prze­cie sła­be,  
Do walk z męż­czy­zną nie­zdol­ne nie­wia­sty;  
Że nam ule­gać sil­niej­szym na­le­ży,  
Tych słu­chać, na­wet i sroż­szych roz­ka­zów;  
Ja więc, bła­ga­jąc o wy­ro­zu­mie­nie  
Zmar­łych, że mu­szę tak ulec prze­mo­cy,  
Po­słusz­na bę­dę wład­com te­go świa­ta,  
Bo próż­ny opór urą­ga roz­wa­dze.  

AN­TY­GO­NA

Ja ci nie ka­żę ni­cze­go, ni, choć­byś  
Po­móc mi chcia­ła, wdzięcz­ne by mi by­ło,  
Lecz stój przy two­jej my­śli, a ja te­go  
Po­grze­bię sa­ma, po­tem zgi­nę z chlu­bą.  
Nie­chaj się zbra­tam z mym ko­cha­nym w śmier­ci  
Po świę­tej zbrod­ni; a dłu­żej mi zmar­łym  
Mi­łą być trze­ba, niż zie­mi miesz­kań­com,  
Bo tam zo­sta­nę na wie­ki; tym­cza­sem  
Ty tu znie­wa­żaj świę­te pra­wa bo­gów.  

ISME­NA

Ja nie znie­wa­żam ich, nie bę­dąc w mo­cy  
Dzia­łać na prze­kór sta­no­wie­niom wład­ców.  

AN­TY­GO­NA

Rób po twej my­śli; ja zaś wnet po­dą­żę,  
By ko­cha­ne­mu bra­tu grób usy­pać.  

ISME­NA

O ty nie­szczę­sna! ser­ce drży o cie­bie.  

AN­TY­GO­NA

Nie troszcz się o mnie; nad two­im radź lo­sem.  

ISME­NA

Ale nie zdra­dzaj twej my­śli ni­ko­mu,  
Kryj twe za­mia­ry, ja też je za­ta­ję.  

AN­TY­GO­NA

O nie! mów gło­śno, bo cięż­kie ty kaź­nie  
Ścią­gnąć byś mo­gła mil­cze­niem na sie­bie.  

ISME­NA

Z ża­rów twej du­szy mroź­ne mie­ciesz sło­wa.  

AN­TY­GO­NA

Lecz mi­ła je­stem tym, o któ­rych sto­ję.  

ISME­NA

Je­śli po­do­łasz w trud­nych mar po­ści­gu.  

AN­TY­GO­NA

Jak nie po­do­łam, to za­nie­cham dzie­ła.  

ISME­NA

Nie trza się z gó­ry po­ry­wać na ma­ry.  

AN­TY­GO­NA

Kie­dy tak mó­wisz, wstręt bu­dzisz w mym ser­cu  
I słusz­nie zmier­zisz się tak­że zmar­łe­mu;  
Po­zwól, bym ja wraz z mo­im za­śle­pie­niem  
Spoj­rza­ła w oczy gro­zie; bo ta gro­za  
Chlub­nej mi śmier­ci prze­nig­dy nie wy­drze.  

ISME­NA

Je­śli tak mnie­masz, idź, lecz wiedz za­ra­zem,  
Żeś nie­roz­waż­na, choć mi­łym tyś mi­ła.  

CHÓR

O słoń­ca gro­cie, coś ja­sno znów Te­bom[5]
Bły­snął po tru­dach i zno­ju,