Antygona - Sofokles - ebook + audiobook

Antygona audiobook

Sofokles

3,7

Opis

Antygona” Sofoklesa to lektura szkolna. Ebook „Antygona” zawiera przypisy opracowane specjalnie dla uczennic i uczniów liceum i technikum.

Antygona opowiada o konflikcie tytułowej bohaterki z jej wujem, Kreonem, władcą Teb. W utworze ukazany jest też konflikt praw boskich i ludzkich. Antygona po tym, jak pochowała jednego ze swoich braci, którego uznano za zdrajcę, zostaje skazana na śmierć, ponieważ zrobiła to wbrew woli władcy. Pomimo próśb o ułaskawienie jej narzeczonego, syna Kreona, kara zostaje wykonana. To ściąga na Kreona liczne nieszczęścia.

Sofokles to obok Ajschylosa i Eurypidesa największy tragik starożytnej Grecji. Oprócz pisania w swoim życiu podejmował różne zajęcia: był politykiem, dowódcą wojskowym, kapłanem czy aktorem. Czczony był za życia, jak i po śmierci. Antygona to wydana w 442 p.n.e. jedna ze 123 tragedii Sofoklesa. Zaliczana jest do cyklu trzech tragedii tebańskich opartych na mitach o tebańskim rodzie Labdakidów, które zachowały się do naszych czasów w całości.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
tłum. Kazimierz Morawski
Epoka: Starożytność Rodzaj: Dramat Gatunek: Tragedia

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (125 ocen)
53
21
19
19
13
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
DK09xRL9

Dobrze spędzony czas

Fajna i odróżniająca się narracja
00



Sofokles

Antygona

tłum. Kazimierz Morawski

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-3940-3

Antygona

OSOBY DRAMATU:
ANTYGONA, córka EdypaISMENA, jej siostra1CHÓR TEBANSKICH STARCÓWKREON, król TebSTRAŻNIKHAJMON, syn KreonaTYREZJASZ, wróżbitaPOSŁANIECEURYDYKA, żona KreonaPOSŁANIEC drugi
Rzecz dzieje się przed dworcem królewskim w Tebach.

ANTYGONA

O ukochana siostro ma, Ismeno, 
Czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych 
Żadnej za życia los nam nie oszczędza? 
Bo nie ma cierpień i nie ma ohydy, 
Nie ma niesławy i hańby, które by 
Nas pośród nieszczęść pasma nie dotknęły. 
Cóż bo2 za rozkaz znów obwieścił miastu 
Ten, który teraz władzę w ręku dzierży? 
Czyś zasłyszała? Czy uszło twej wiedzy, 
Że znów wrogowie godzą w naszych miłych?  

ISMENA

O Antygono, żadna wieść nie doszła 
Do mnie, ni słodka, ni goryczy pełna, 
Od dnia, gdy braci straciłyśmy obu, 
W bratnim zabitych razem pojedynku. 
Odkąd tej nocy odeszły Argiwów 
Hufce3, niczego więcej nie zaznałam 
Ni ku pociesze, ni ku większej trosce.  

ANTYGONA

Lecz mnie wieść doszła, i dlatego z domu 
Cię wywołałam, by rzecz ci powierzyć.  

ISMENA

Cóż to? Ty jakieś ciężkie ważysz słowa. 

ANTYGONA

O tak! Czyż nie wiesz, że z poległych braci 
Kreon jednemu wręcz odmówił grobu? 
Że Eteokla, jak czynić przystoi, 
Pogrzebał w ziemi wśród umarłych rzeszy, 
A zaś obwieścił, aby Polinika 
Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały, 
By nikt ich płakać, nikt grześć się nie ważył; 
Mają wiec leżeć bez łez i bez grobu, 
Na pastwę ptakom żarłocznym i strawę. 
Słychać, że Kreon czcigodny dla ciebie, 
Co mówię, dla mnie też wydał ten ukaz 
I że tu przyjdzie, by tym go ogłosić, 
Co go nie znają, nie na wiatr zaiste 
Rzecz tę stanowiąc, lecz grożąc zarazem 
Kamienowaniem ukazu przestępcom. 
Tak się ma sprawa, teraz wraz ukażesz, 
Czyś godną rodu, czy wyrodną córą.  

ISMENA

Gdy taka dola, to cóż, o nieszczęsna, 
Prując czy snując bym mogła tu przydać?  

ANTYGONA

Patrz, byś wspomogła i poparła siostrę. 

ISMENA

W jakimże dziele? Dokąd myśl twa mierzy? 

ANTYGONA

Ze mną masz zwłoki opatrzyć braterskie. 

ISMENA

Więc ty zamierzasz grzebać wbrew ukazom? 

ANTYGONA

Tak! brata mego, a dodam... i twego; 
Bo wiarołomstwem nie myślę się kalać.  

ISMENA

Niczym dla ciebie więc zakaz Kreona? 

ANTYGONA

Niczym, on nie ma nad moimi prawa. 

ISMENA

Biada! o rozważ, siostro, jak nam ojciec 
Zginął wśród sromu i pośród niesławy, 
Kiedy się jemu błędy ujawniły, 
A on się targnął na własne swe oczy; 
Żona i matka4 — dwuznaczne to miano — 
Splecionym węzłem swe życie ukróca; 
Wreszcie i bracia przy jednym dnia słońcu 
Godzą na siebie i morderczą ręką 
Jeden drugiemu śmierć srogą zadaje. 
Zważ więc, że teraz i my pozostałe 
Zginiemy marnie, jeżeli wbrew prawu 
Złamiemy wolę i rozkaz tyrana. 
Baczyć to trzeba, że my przecie słabe, 
Do walk z mężczyzną niezdolne niewiasty; 
Że nam ulegać silniejszym należy, 
Tych słuchać, nawet i sroższych rozkazów; 
Ja więc, błagając o wyrozumienie 
Zmarłych, że muszę tak ulec przemocy, 
Posłuszna będę władcom tego świata, 
Bo próżny opór urąga rozwadze.  

ANTYGONA

Ja ci nie każę niczego, ni, choćbyś 
Pomóc mi chciała, wdzięczne by mi było, 
Lecz stój przy twojej myśli, a ja tego 
Pogrzebię sama, potem zginę z chlubą. 
Niechaj się zbratam z mym kochanym w śmierci 
Po świętej zbrodni; a dłużej mi zmarłym 
Miłą być trzeba, niż ziemi mieszkańcom, 
Bo tam zostanę na wieki; tymczasem 
Ty tu znieważaj święte prawa bogów.  

ISMENA

Ja nie znieważam ich, nie będąc w mocy 
Działać na przekór stanowieniom władców.  

ANTYGONA

Rób po twej myśli; ja zaś wnet podążę, 
By kochanemu bratu grób usypać.  

ISMENA

O ty nieszczęsna! serce drży o ciebie. 

ANTYGONA

Nie troszcz się o mnie; nad twoim radź losem. 

ISMENA

Ale nie zdradzaj twej myśli nikomu, 
Kryj twe zamiary, ja też je zataję.  

ANTYGONA

O nie! mów głośno, bo ciężkie ty kaźnie 
Ściągnąć byś mogła milczeniem na siebie.  

ISMENA

Z żarów twej duszy mroźne mieciesz słowa. 

ANTYGONA

Lecz miła jestem tym, o których stoję. 

ISMENA

Jeśli podołasz w trudnych mar pościgu. 

ANTYGONA

Jak nie podołam, to zaniecham dzieła. 

ISMENA

Nie trza się z góry porywać na mary. 

ANTYGONA

Kiedy tak mówisz, wstręt budzisz w mym sercu 
I słusznie zmierzisz się także zmarłemu; 
Pozwól, bym ja wraz z moim zaślepieniem 
Spojrzała w oczy grozie; bo ta groza 
Chlubnej mi śmierci przenigdy nie wydrze.  

ISMENA

Jeśli tak mniemasz, idź, lecz wiedz zarazem, 
Żeś nierozważna, choć miłym tyś miła.  

CHÓR

O słońca grocie, coś jasno znów Tebom5
Błysnął po trudach i znoju, 
Złote dnia oko, przyświecasz ty niebom 
I w Dirki6 nurzasz się zdroju. 
Witaj! Tyś sprawił, że wrogów mych krocie 
W dzikim pierzchnęły odwrocie. 
Bo Polinika gniewny spór 
Krwawy zażegł w ziemi bój, 
Z chrzęstem zapadł, z szumem piór 
Śnieżnych orłów lotny rój, 
I zbroice liczne błysły, 
I z szyszaków pióra trysły. 
I wróg już wieńcem dzid groźnych otoczył 
Siedmiu bram miasta gardziele, 
Lecz pierzchł, nim w mojej krwi strugach się zbroczył, 
Zanim Hefajstos7 ognisty w popiele 
Pogrążył mury, bo z tyłu nawałem 
Runął na smoka8 Ares z wojny szałem. 
Bo Zeus nie cierpi dumnych głów, 
A widząc ich wyniosły lot 
I złota chrzęst, i pychę słów, 
Wypuścił swój piorunny grot9
I w zwycięstwa samym progu 
Skarcił butę w dumnym wrogu. 
A ugodzony wznak na ziemię runie 
Ten, który w namiętnym gniewie 
Miasto pogrzebać chciał w ognia całunie 
I jak wicher dął w zarzewie. 
Legł on od Zeusa gromu powalony, 
Innym znów Ares inne znaczy zgony.  
Bo siedmiu — siedmiu strzegło wrót, 
Na męża mąż wymierzył dłoń, 
Dziś w stosach lśni za zwycięstw trud 
Ku Zeusa czci pobitych broń. 
Ale przy jednej miasta bramie 
Nie błyszczy żaden chwały łup, 
Gdzie brat na brata podniósł ramię, 
Tam obok trupa poległ trup.