Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Balladyna jest tragedią romantyczną należącą do kanonu polskiej literatury pięknej. Utwór utrzymany jest w konwencji baśniowej. Pojawiają się w nim postacie i motywy fantastyczne wywodzące się z polskich wierzeń ludowych.
U źródła rozgrywającego się dramatu znajduje się żądza sukcesu i władzy za wszelką cenę, którą opętana jest tytułowa bohaterka. Balladyna trafi z ubogiej chatki w lesie do królewskiego pałacu, ale jej kariera opłacona będzie zbrodniami, których piętna nie da się zmyć, a za złe czyny nie ustrzeże się przed gniewem Boga.
Zaskakująco współczesna postać Balladyny przyczynia się do niegasnącej popularności utworu Juliusza Słowackiego. Utwór był i jest przedmiotem wielu głośnych inscenizacji teatralnych, adaptacji operowej a także adaptacji filmowej z udziałem amerykańskiej gwiazdy Faye Dunaway.
Lektura dla klasy VIII i szkół średnich
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 125
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
BALLADYNA
OSOBY
PUSTELNIK – Popiel III wygnany
KIRKOR – pan zamku
MATKA – wdowa
BALLADYNA – córka wdowy
ALINA – córka wdowy
FILON – pasterz
GRABIEC – syn zakrystiana
FON KOSTRYN – naczelnik straży w zamku Kirkora
GRALON – rycerz Kirkora
KANCLERZ
WAWEL – dziejopis
PAŹ
POSEŁ ZE STOLICY GNEZNA
OSKARŻYCIEL SĄDOWY
LEKARZ KORONNY
Pany, rycerze, służba zamkowa, wieśniacy, dzieci
OSOBY FANTASTYCZNE
GOPLANA – nimfa, królowa Gopła
CHOCHLIK
SKIERKA
Za czasów bajecznych, koło jeziora Gopła
AKT PIERWSZY
SCENA I
Las blisko jeziora Gopła – chata pustelnika ustrojona kwiatami i bluszczem. – Kirkor wchodzi w karaceńskiej zbroi, bogato ubrany, z orlimi skrzydłami...
KIRKOR
sam
Rady zasięgnąć warto u człowieka,
Który się kryje w tej zaciszy leśnej;
Pobożny starzec – ma jednak w rozumie
Nieco szaleństwa: ilekroć mu prawisz
O zamkach, królach, o królewskich dworach,
To jak szalony od rozumu błądzi,
Miota przekleństwa, pieni się, narzeka;
Musiał od krolów doznać wiele złego,
I z owąd został przyjacielem gminu.
Stuka do celi.
Puk! puk! puk!
GŁOS Z CELI
Kto tam?
KIRKOR
Kirkor.
PUSTELNIK
wychodząc z celi
Witaj synu...
Czego chcesz?
KIRKOR
Rady.
PUSTELNIK
Zostań pustelnikiem.
KIRKOR
Gdybym podstarzał dziesiątym krzyżykiem,
Może bym w smutne schronił się dąbrowy;
Ale ja młody, pan czterowieżowy,
Przemyślam dzisiaj, jak by się ożenić...
Poradź mi, starcze!
PUSTELNIK
Lat dwadzieścia z górą
Jak żyję w puszczy...
KIRKOR
Cóż stąd?
PUSTELNIK
Więc ocenić
Ludzi nie mogę – ani wskazać, którą
Weźmiesz dziewicę.
KIRKOR
Te, co rozkwitały
Z dzieciństwa pączków, gdyś ty żył na świecie,
Są dziś pannami... czerwony li biały
Pączek na róży, taka będzie róża...
Przypomnij niegdyś najpiękniejsze dziecię,
Białą, jak w ręku anielskiego stróża
Kwiat lilijowy – niech jej słowik śpiewny
Zazdrości głosu, a synogarlica
Wiernością zrówna... gdzie taka dziewica,
Wskaż mi, o starcze! Mówią, że królewny
Słyną wdziękami?
PUSTELNIK
Nieba! To ród węża.
Żona zbrodniami podobna do męża,
Córki do ojca, a do matek syny,
Jak w jednym gnieździe skłębione gadziny.
O! bogdaj piorun!...
KIRKOR
Nie przeklinaj.
PUSTELNIK
Młody,
Przeklinaj ze mną – oni klątwy warci.
Bogdaj doznali, co pomór i głody!
Bogdaj piorunem na poły pożarci,
Padając w ziemi paszczę rozdziawioną,
Proch mieli płaszczem, a węża koroną.
Bogdaj! – Klnąc zbójcę potargałem siły,
Wściekłem się jako brytan uwiązany.
Bo też ja kiedyś byłem pan nad pany,
Stutysiącznemu narodowi miły,
Żyłem w purpurze, dziś noszę łachmany;
Muszę przeklinać. Miałem dziatek troje,
Nocą do komnat weszli brata zboje
Różyczki moje trzy z łodygi ścięto!
Dziecinki moje w kołyskach zarżnięto!
Aniołki moje!... wszystkie moje dzieci!
KIRKOR
Któż jesteś, starcze?
PUSTELNIK
Ja... Król Popiel trzeci...
KIRKOR
schyla kolano
Królu mój!
PUSTELNIK
Któż mię z żebraki rozezna?...
KIRKOR
Uzbrajam chamy i lecę do Gnezna
Mścić się za ciebie...
PUSTELNIK
Młodzieńcze, rozwagi!
KIRKOR
Bezprawie gorzej od Mojżesza plagi
Kala tę ziemię i prędzej się szerzy;
Popiel, skalany dzieci krwią niewinną,
Niegodny rządzić tłumowi rycerzy.
Niech więc się stanie, co się stać powinno,
Pod okiem Boga, na tej biednej ziemi.
PUSTELNIK
Czy ty skrzydłami anioła złotemi
Z nieba zleciałeś?
KIRKOR
Na barkach orlicy
Para tych białych skrzydeł wyrastała;
Gdy na rycerskiej są naramiennicy,
Będziesz-li rycerz mniej niż owa biała
Ptaszyna ludziom użyteczny? – ma-li
Gadom przepuszczać rycerz uskrzydlony
Orła piórami?
PUSTELNIK
O mężu ze stali!
Ty jesteś z owych, którzy walą trony.
KIRKOR
Ty wiesz, jak nasza ziemia wszeteczeństwem
Króla skalana. Wiesz, jak Popiel krwawy
Pastwi się coraz nowym okrucieństwem...
Zaczerwienione krwią widziałem stawy:
Król żywi karpie ciałem niewolników.
Nieraz wybiera dziesiątego z szyków
I tnąc w kawały, ulubionym rybom
Na żer wyrzuca; resztę ciał wymiata
Na dworskie pola i czerwonym skibom
Ziarno powierza. Sąsiad ziemię kata
Na pośmiewisko zwie Rusią Czerwoną.
Dotąd żyjącym pod Lecha koroną
Bóg dawał żniwo szczęścia niezasiane,
Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychane
Pomory, głody sypie Boża ręka.
Ziemia upałem wysuszona pęka;
Wiosenne runa złocą się, nim ziarno
Czoła pochyli, a wieśniacy garną
Sierpami próżne tylko włosy żyta.
Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,
Staje się co rok szarańczy szpichlerzem;
Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzem
Z głodami walczy i z widmem zarazy.
PUSTELNIK
Ach, jam przeklęty! przeklęty! trzy razy
Przeklęty! winien jestem nieszczęść ludu.
KIRKOR
Jako, tyś winien?...
PUSTELNIK
Z rozlicznego cudu
Korona Lecha sławną niegdyś była,
W niej szczęścia ludu, w niej krainy siła
Cudem zamknięta... oto ja, wygnany,
Lud pozbawiłem tej korony.
KIRKOR
Starcze?...
PUSTELNIK
Korona brata mego jak liczmany
Fałszywa... moja pod spróchniałe karcze
Lasu wkopana... miałem ją do grobu
Ponieść za sobą.
KIRKOR
Skądże tej koronie
Cudowna władza?
PUSTELNIK
Ku ojczystej stronie
Wracali niegdyś od Betleem żłobu
Święci królowie – dwoch Magów i Scyta.
Ów król północny zaszedł w nasze żyta,
Zabłądził w zbożu jak w lesie – bo zboże
Rosło wysokie jak las w kraju Lecha;
Więc zabłądziwszy rzekł: „Wyprowadź, Boże!”
Aż oto przed nim odkrywa się strzecha
Królewskiej chaty – bo Lech mięszkał w chacie
Wszedł do niej Scyta i rzekł: „Królu! bracie!
Idę z Betleem, a gwiazda błękitna
Twoich bławatków ciągle szła przede mną,
Aż tu zawiodła”. – Lech rzekł: „Zostań ze mną.
Kraina moja szczęśliwa i bitna,
Jeśli chcesz, to się tą ziemicą z tobą
Dzielę na poły”. – Scyta rzekł: „Zostanę,
Lecz kraju nie chcę, bo ziemie złamane
Rozgraniczają się krwią i żałobą
Dzieci i matek”. Więc razem zostali;
Ale to długa powieść...
KIRKOR
Mów! mów daléj!
PUSTELNIK
Więc jako dawniej czynili mocarze,
Z Lechem się mieniał Scyta na obrączki;
A pokochawszy mocniej sercem, w darze
Dał mu koronę... stąd nasza korona.
Zbawiciel niegdyś wyciągając rączki
Szedł do niej z matki zadumanej łona;
I ku rubinom podawał się cały
Jako różyczka z liści wychylona,
I wołał: caca! i na brylant biały
Różanych ustek perełkami świecił.
KIRKOR
O biedny kwiatku! na toż ty się kwiecił,
By cię na krzyżu ćwiekami przybito?
Czemuż nie było mnie tam na Golgocie,
Na czarnym koniu, z uzbrojoną świtą!
Zbawiłbym Zbawcę – lub wyrąbał krocie
Zbójców na zemstę umarłemu.
PUSTELNIK
Synu!
Bóg weźmie twoją pochopność do czynu
Za czyn spełniony. Wróćmy w nasze czasy.
Gdy mię brat wygnał, uniosłem w te lasy
Świętą koronę...
KIRKOR
Wróci ona! wróci!
Przysięgam tobie... Lecz...
PUSTELNIK
Co chcesz powiadać?
KIRKOR
Nim Kirkor w przepaść okropną się rzuci
Szukając zemsty – chcę – chciałbym cię badać,
Na jakim pieńku zaszczepić rodowe
Drzewo Kirkorów, aby kiedyś nowe
Plemię rycerzy tronu twego strzegło?
Kogo wprowadzić w podwoje zamkowe
Z żony imieniem?
PUSTELNIK
Tylu ludzi biegło
Z pierścionkiem ślubnym za marą wielkości,
A prawie wszyscy wzięli kość niezgody
Zamiast straconej z żebra swego kości.
Postąp inaczej – ty szlachetny, młody;
Niechaj ci pierwsza jaskółka pokaże,
Pod jaką belką gniazdo ulepiła;
Gdzie okienkami błysną dziewic twarze,
A dach słomiany, tam jest twoja miła.
Ani się wahaj, weź pannę ubogą,
Żeń się z prostotą, i niechaj ci błogo
I lepiej będzie, niżbyś miał z królewną...
KIRKOR
Tak radzisz, starcze?
PUSTELNIK
Idź, synu, na pewno
Do biednej chaty – niechaj żona karna,
Miła, niewinna...
KIRKOR
Jaskółeczko czarna!
Ptaszyno moja, gdzie mię zaprowadzisz?
PUSTELNIK
Słuchaj mię, synu...
KIRKOR
Starcze, dobrze radzisz...
Prowadź jaskółko!
Odchodzi Kirkor.
PUSTELNIK
sam
O! ci młodzi ludzie,
Odchodzą od nas i wołają głośno:
Idziemy szukać szczęścia. Więc my, starce,
Cośmy przebiegli po tej biednej ziemi,
A nigdy szczęścia w życiu nie spotkali –
Możeśmy tylko szukać nie umieli...
Idź! idź! idź, starcze, do pustelnej celi...
Chce wchodzić do celi i zatrzymuje się na progu. Wchodzi Filon, pasterz... zamyślony – fantastycznie we wstążki i kwiaty ubrany.
FILON
O! złote słońce! drzewa ukochane!
O! ty strumieniu, który po kamykach
Z płaczącym szumem toczysz fale śklane!
Rozmiłowane w jęczących słowikach
Róże wiosenne! z wami Filon skona!
Bo Filon marzył los Endymijona,
Marzył, że kiedyś po blasku miesiąca
Biała bogini, różami wieńczona,
Z niebios błękitnych przypłynie, i drżąca.
Czoło pochyli, a koralowemi
Ustami usta moje rozpłomieni.
Ach! tak marzyłem! Ale na tej ziemi
Nie ma Dyjanny. Samotny uwiędnę
Jako fijołek – albo kwiat jesieni.
PUSTELNIK
Co znaczą owe narzekania zrzędne?
Młody szaleńcze, gdzie zimny rozsądek?
Wywracasz świata boskiego porządek,
A że ty chciwy Akteona wanien,
Czekasz na ziemi anielskiego bóstwa:
Dlatego tyle zestarzałych panien
Dotąd się mężów swych nie doczekały;
Szukaj kochanki na ziemi.
FILON
Świat cały
Na próżno zbiegłem przeglądając mnóstwa
Dziewic śmiertelnych. Nieraz wzrok łakomy
Śledził spod złotej kapeluszów słomy
Żniwiarek twarze, podobne czerwienią
Makom zbożowym. Nieraz poglądałem
Na białe płótna, łąk jasną zielenią
Słońcu podane, rojąc serca szałem,
Że z bieli płócien jako z morskiej piany
Alabastrowa miłości bogini
Wyjdzie na słońce. Ach! tak obłąkany,
Żyłem na świecie jako na pustyni;
Nienasycony, dumający, rzewny.
Byłem na dworach, widziałem królewny
Podobne gwiaździe Wenus, co wynika
Wieczorem z nieba różowego zorzą,
Zaczerwieniona, ale bez promyka.
Serca nie mają, a sercem się drożą.
Więcej niż koron brylantami.
PUSTELNIK
Głupcze!
Niedoścignionych gwiazd szalony kupcze!
Ty, co na dworach szukałeś kochanki:
Precz! precz ode mnie, kwiecie beznasienny,
Studniom niezdatny jak stłuczone dzbanki,
Światowi jako słońca blask jesienny
Bezużyteczny. Skoro na tron wrócę,
Zamknę cię w szpital szalonych lub rzucę
Na bakalarską ławę między dzieci.
FILON
Mój dobry ojcze! niechaj ci Bóg świeci!
Musisz być chory, gadasz nieprzytomnie.
PUSTELNIK
Wszyscy szaleńcy zlatują się do mnie,
A wszyscy marzą o królewskich dworach;
Myślą o królach, a kryją się w borach,
I jęczą, jęczą jak oślepłe sowy.
FILON
Wsadź, starcze, głowę w strumień kryształowy,
Może ochłonie.
PUSTELNIK
Woda nie obmyje
Na moim czole czerwonego pasu.
Widzisz! czy widzisz, jak korona ryje?
Dwudziestoletnie życie w głębi lasu
Nie zagoiło rany. Pas na czole,
A drugi taki pas mi serce płata;
Ten od korony,
pokazując na serce
ten od mieczów kata.
O! moje dzieci! o! sieroctwa bole!
O! moja przeszłość!
FILON
Nudzi mię ten stary,
W głowie ma jakieś bezcielesne mary,
Pewnie oszalał samotnością, postem.
PUSTELNIK
Cierpienie myśli jest kolącym ostem,
Lecz rzeczywistość... o! ta jak żelazo
Rani, zabija...
FILON
O tym inną razą
Mówić będziemy, a przekonam ciebie,
Że smutek serca...
PUSTELNIK
Niechaj cię pogrzebie,
Mdława istoto. Nic niech nic zabije;
A twój grobowiec zamknie nic.
FILON
O luba!
Nie znaleziony twój obraz
pokazując na serce
tu żyje!
Nieznalezienie gorsze niźli zguba;
Jam cię nie znalazł, a widzę przed sobą!
Idę do lasu, gdzie będę sam – z tobą...
Błogosławiony wyobraźni cudzie,
Ty mnie ocalasz!
Odchodzi w las.
PUSTELNIK
Jak szaleją ludzie!
Wchodzi do celi.