Bez litości - Michał Larek - ebook + audiobook + książka

Bez litości ebook i audiobook

Michał Larek

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

A gdy już wrócisz do przeszłości, przerażą cię stare, zapomniane grzechy

Pewnego dnia komisarz Jakub Dalberg budzi się w koszmarze – ktoś porwał mu córkę. Czy jej uprowadzenie ma coś wspólnego z pracą zrozpaczonego ojca? Kiedy porywacze wysuwają żądania, zaczyna się wyścig z czasem.

„Bez litości” to drugi tom kryminalnej serii Dalberg.

Michał Larek – pisarz i autor podcastów. Autor „Chirurga”, „Nienawiści” oraz serii kryminalnych Dekada i Zabójcze Opowieści, współautor „Martwych ciał” i „Mężczyzny w białych butach” (wraz z Waldemarem Ciszakiem). Prowadzi warsztaty ze storytellingu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 250

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 3 min

Lektor: Kosior FilipFilip Kosior
Oceny
4,4 (18 ocen)
10
5
3
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Recenzent

Całkiem niezła

Można posłuchać, ale fabuła taką sobie. Z braku laku może być.....
10
lijaka

Nie oderwiesz się od lektury

Dobrze się słucha tej książki, ciekawi.
00
Piotr1966W
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

Lektor jest mistrzem świata Dzięki Panie Filipie a i fabuła lepiej się rozwija niż w części pierwszej. I taka moja subiektywna refleksja- takiego typu opowieści słuchać można tylko z głosem Kosiora .
00
Callen

Nie oderwiesz się od lektury

Koniec? W takim momencie? To szkodzi zdrowiu czytelnika!!! Świetnie napisany kryminał. Akcja rozkręca się ze słowa na słowo, rollercoaster kryminalny. Czekam na ciąg dalszy !!!!
00

Popularność




Copyright © Oficynka & Michał Larek, Gdańsk 2024

Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Oficynki.

Wydanie pierwsze w języku polskim, Gdańsk 2024

Opracowanie redakcyjne: zespół

Korekta: Anna Marzec

Skład: Dariusz Piskulak

Projekt okładki: Magdalena Zawadzka

Grafika na okładce: © Arsgera/shutterstock.com

© Yurchyks/shutterstock.com © Mariusz Knieja/Pexels

ISBN 978-83-67875-66-0

www.oficynka.pl

e-mail:[email protected]

Duszę mą karmią tak śmiertelne pasje,

Że jakże często na skrzydłach urazy

Iwzgardy wzbijam się w górę, ku niebu,

By na nich dwoje poskarżyć się bogom.

Christopher Marlowe, Edward II(przeł. Juliusz Kydryński)

1

Dalberg poczuł, że świat osuwa mu się spod nóg.

Ścisnął rozpaczliwie telefon i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w wyświetlacz. Rozszerzone oczy zdradzały nadchodzącą panikę. Przetarł ręką czoło, czując, że zalewa go fala gorąca.

Nie, to nie może być prawda, przekonywał sam siebie w myślach. To żart, durny kawał. Julka upiła się ze znajomymi i postanowiła się zabawić jego kosztem. Ci gówniarze nie mają za grosz empatii!

Wstał od stołu i łamiącym się głosem odczytał raz jeszcze złowrogą treść SMS-a: „Boisz się o życie swojej córeczki, komisarzu?”.

Zaczął krążyć po kuchni, próbując zebrać myśli. Oszalałe serce obijało się boleśnie o żebra. Miał wrażenie, że biegnie przed siebie z na wpół przymkniętymi oczami prosto ku przepaści. Zaraz spadnie, złamie kark!

Chciał zadzwonić, ale coś go powstrzymywało. Bał się, że gdy wybierze połączenie, zniszczy iluzję, którą resztkami sił próbował się karmić.

Wkońcu zatrzymał się, odkręcił w kranie zimną wodę i pochlapał nią płonącą twarz.

Zaczął powoli i głęboko oddychać.

To trochę pomogło.

Zapalił papierosa, zaciągnął się parę razy i pokonując strach, wybrał połączenie.

Gdzieś na dnie jego przerażonego mózgu tliła się nadzieja, że za chwilą usłyszy głos córki, która powie mu, że robiła sobie jaja i tak naprawdę jest bezpieczna i zaraz wróci do domu. Kiedyś, w pierwszej klasie liceum, zafascynowana osobą Tomasza Beksińskiego, lubiła przecież robić różne żarty, czasami makabryczne.

Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. Czwarty.

Nikt nie odebrał. Włączyła się poczta głosowa: „Tu Julka, nie chce mi się teraz z tobą gadać, zadzwoń później. No chyba że ja oddzwonię. Strzała!”.

Wybrał numer ponownie.

Ztym samym skutkiem.

Powtarzał tę czynność jeszcze kilkanaście razy, ale nikt w dalszym ciągu nie odbierał. Zraniona wyobraźnia podsuwała mu obraz jakiejś sadystycznej twarzy, która karmi się jego bólem.

Czuł, że się rozpada na tysiące kawałków.

Nagle jakiś wewnętrzny głos skarcił go szorstko: uspokój się, nie panikuj, jesteś gliniarzem, do cholery!

Tak, jestem gliniarzem. Muszę się opanować. To prawda.

Położył telefon na stole, otworzył lodówkę i nalał sobie pięćdziesiątkę finlandii. Wypił, wyprostował się na krześle. Napiął mięśnie.

Miał wrażenie, że stacza pojedynek z mroczną siłą, która próbowała doprowadzić go na skraj histerii. Wypuścił powietrze i powoli, z niewyobrażalnym trudem zaczął przechodzić w tryb pracy.

Postanowił zadzwonić do szefowej i poinformować ją o tym, co się stało.

Nagle zamarł.

Odgłos przychodzącego SMS-a.

Sięgnął po telefon, odczytał wiadomość: „Twoja córka jest bezpieczna. Nie szalej za bardzo. Niebawem napiszę i przedstawię swoje oczekiwania. Wszystko może dobrze się skończyć. Serio, Dalberg. Żelaznych snów”.

Uporczywie wpatrując się w wyświetlacz, pozwolił swojemu umysłowi intuicyjnie analizować treść SMS-a.

„Żelaznych snów”? Co to znaczy?

Przez chwilę zastanawiał się nad tym niecodziennym sformułowaniem, a potem wybrał numer swojej szefowej, inspektor Katii Domagały, naczelniczki Wydziału Śledczo-Dochodzeniowego.

Odebrała, gdy stracił już nadzieję, że to zrobi. Warknęła:

– Dalberg, wiesz która jest godzina?

– Wiem, przepraszam – wymamrotał, chodząc nerwowo po mieszkaniu.

– Co masz na swoją obronę?

– Porwali mi córkę!

– Że co?

– Ktoś porwał Julkę!

– Najebałeś się?

– Abrzmię jak najebany?

Cisza.

– No faktycznie, nie.

Dalberg w kilku żołnierskich słowach nakreślił sytuację. Julka długo nie wracała do domu, zaczął się niepokoić, odchodzić od zmysłów. Zaczął dzwonić do jej koleżanek i ustalił, że Julka do końca zajęć była w szkole, którą opuściła w pojedynkę. Potem ślad się urwał. Co więcej, nie publikowała niczego w mediach społecznościowych, a lubiła to robić. W końcu dostał wiadomość, w której prawdziwość nie chciał uwierzyć.

– Jesteś pewny, że Julka nie robi sobie z ciebie wała? Dla gówniar w tym wieku to rodzaj sportu. Wiem coś o tym i to bardzo dobrze.

Dalberg pokiwał przecząco głową.

– Jestem pewny – szepnął, czując nieprzyjemną suchość w gardle. Nie wyobrażał sobie, żeby Julka w tak okrutny sposób z nim pogrywała. Mieli tylko siebie, szanowali się, kochali. Po śmierci Magdy tworzyli „najmniejsze państwo świata”, mimo że czasami pomiędzy nimi ostro iskrzyło.

– No dobra – westchnęła Domagała. – Jutro z samego rana zabieramy się do…

Jakieś odgłosy urwały jej wypowiedź. Po drugiej stronie linii ktoś się chyba kłócił.

– Przepraszam cię, ale mamy tu mały kryzys rodzinny. – Szefowa uciszyła kogoś stanowczym: „Zamknijcie się!”. – Co ja mówiłam? Aha, jutro, a właściwie dzisiaj, zaczynamy działać. Wypuścimy jakąś bystrą operacyjną, żeby zrobiła rozpytanie w szkole. Mówiłeś, że ślad urywa się po tym, jak Julka wyszła samotnie ze szkoły?

– Tak.

– OK. Podaj trochę danych, żeby można było od czegoś konkretnego zacząć.

Dalberg przekazał szefowej adres szkoły i personalia znanych mu koleżanek Julki. Jednocześnie uprzytomnił sobie, że jego córka od ładnych paru miesięcy z nikim się nie przyjaźniła, przynajmniej on nic o tym nie wiedział. Ukłuła go świadomość, że tak mało o niej wiedział. Kończąc rozmowę, obiecał sobie, że gdy tylko całe to szaleństwo się skończy, rozpoczną nowy rozdział wspólnego życia. Prawdziwie wspólnego.

Sięgnął po kolejnego papierosa i poszedł do pokoju Julki.

Zaciągając się dymem, uważnie lustrował pomieszczenie zaaranżowane przez córkę. Punk połączony z emo. Mrok i sentymentalizm. Czerń i róż. Zawsze zastanawiała go ta paradoksalna mieszanka. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w usadowioną na fotelu różową małpkę, która liczyła sobie z piętnaście lat.

Wkońcu zasiadł przed laptopem. Bez problemu złamał hasło: mamajulci.

Na środku pulpitu widniał jasnowłosy szkielet w czerwonych szpilkach i w koszulce z napisem: „True crime addict”. W końcu kliknął dwa razy w folder „Darkness”. Otworzył jeden z zamieszczonych tam tekstów.

Czytając go, czuł, że coś ściska go w gardle.

DALSZA CZĘŚĆ DOSTĘPNA WWERSJI PEŁNEJ

Spis treści

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

32

33

34

35

36

37

38

39

40

41

42

43

44

45

46

47

48

49

50

51

52