Dostawa: od 6,99 zł (darmowa dostawa z abonamentem Legimi dla zakupu od 50,00 zł)
Czas wysyłki: 1-2 dni robocze + czas dostawy
Dostawa: od 6,99 zł (darmowa dostawa z abonamentem Legimi dla zakupu od 50,00 zł)
Czas wysyłki: 1-2 dni robocze + czas dostawy
Jakiego języka używać po końcu świata? Czy wciąż obowiązuje gramatyka i składnia? Autorka próbuje różnych form wypowiedzi, szukając odpowiedzi na to pytanie. Niniejszy tomik, składający się z fragmentów prozy poetyckiej, rytmicznych wierszy i kolaży, jest domknięciem emocjonalnego i artystycznego procesu przeżywania żałoby. Punktem wyjścia do powstania osobistych – wręcz intymnych tekstów i kolaży, jest z jednej strony indywidualne doświadczenie przez autorkę żałoby, a z drugiej – próba odnalezienia języka utraty, języka po końcu świata.
„Tu powinna być recenzja, ale jeszcze nie wiem, jaka. Nie wiem, jak się za nią zabrać. Miałem pisać tylko o wierszach, ale zaciekawiło mnie to, co obok, co przed i po, czyli rozsypana proza o tym, skąd te wiersze się wzięły, jak przyszły autorce do głowy, do serca, do ciała. Do wszystkiego coś jej przychodziło, dotykało i poruszało – teraz ja jestem poruszony, bo to tak działa. Chociaż nigdy niczego nie urodziłem i nie urodzę, nie byłem i nie jestem córką czy matką, muszę odnieść się do tej cudzej (bo żeńskiej?) melancholii. Muszę odnieść się do roboty literackiej. Boże, jak to brzmi, depresja i robota, żałoba i struktura, miłość i jej mozolnie, nieraz na oślep, opracowywane słowa, które wyglądają z daleka jak blizny. Z bliska naprawdę nimi są.” – Karol Maliszewski
* * *
1.
Nigdy nie kasuję z telefonu numerów zmarłych.
Na wszelki wypadek. Nie wiem jaki; może ktoś zmarły musiałby się ze mną skontaktować w jakiejś niecierpiącej zwłoki sprawie, a ja bym nie wiedziała, kto dzwoni? I nie odebrała, bo może to znowu bank. Albo jeszcze gorzej. Fotowoltaika.
Czy po tamtej stronie jest w ogóle zasięg?
Zmieniam aparaty i kopiuję książkę telefoniczną, nie aktualizując numerów. Jakoś mi niezręcznie usunąć numer do babci czy do teściowej. Że już nie wspomnę o numerze do mamy. Pół biedy wykasować go z telefonu, ale jak wykasować go z głowy?
2.
Przez pierwsze tygodnie po śmierci ojca dzwoniłam do niego, żeby zapytać, jak odetkać umywalkę albo wywabić plamę z czerwonego wina, bo zapominałam, że nie odbierze. Teraz też czasem dzwonię, tylko po to, żeby jeszcze raz powiedzieć na głos: TATO. Tylko to. Nagrywam mu na pocztę głosową litanie kretyńskich wiadomości. Mam nadzieję, że nikt ich nigdy nie odsłucha. Mam nadzieję,
że on je odsłuchuje.
Tato, czy jak się zacina klucz, to można wlać do zamka WD40?
Tato, nie umiem właściwie przykręcić deski klozetowej.
Tato, zatkał mi się zlew, dlaczego nigdy mi nie pokazałeś, jak naprawić to cholerne kolanko?
Tato, zdałam egzamin z anatomii, a byłeś taki sceptyczny!
Tato, dlaczego to ciasto drożdżowe nie chce rosnąć? Zrobiłam wszystko tak, jak kazałeś.
Tato, skręciłam rękę w łokciu i naprawdę, naprawdę potrzebuję pomocy.
Czy to ma jakieś znaczenie, że nie dałyśmy mu do trumny telefonu? Został skremowany, więc i tak nie miałoby to większego sensu. Mamie włożyłam ukradkiem chusteczki higieniczne, latarkę, bo panicznie bała się ciemności, i aparat telefoniczny. Bez ładowarki. Już trudno, musi sobie jakoś poradzić. Zresztą jak ma jakąś sprawę, to śni się mojej siostrze.
Liczba stron: 72
Format (wymiary): 14.8x20.6cm
ISBN: 9788367092524