Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pasjonująca książka, która uświadamia nam, że w naszym życiu jest wiele zdarzeń równie przewidywalnych, jak kroki potykającego się człowieka, który wyszedł nad ranem z baru
Leonard Mlodinow, urodzony gawędziarz,w pasjonujący sposób pokazuje, w jaki sposób nasze życie jest głęboko ukształtowane przez przypadek i losowość oraz że wszystko, od oceny wina w branżowym czasopiśmie, przez sukces korporacyjny, na ocenach w szkole i sondażach politycznych kończąc jest mniej wiarygodne, niż nam się wydaje.
Pokazując prawdziwą naturę przypadku i ujawniając psychologiczne złudzenia, które powodują, że źle oceniamy otaczający nas świat, Mlodinow daje nam narzędzia potrzebne do podejmowania bardziej świadomych decyzji. Od szkolnej klasy po salę sądową i od rynków finansowych po supermarkety, intrygujące i pouczające spojrzenie Mlodinowa na to, jak przypadkowość, przypadek i prawdopodobieństwo wpływają na nasze codzienne życie, fascynuje, intryguje i nieodmiennie inspiruje.
„Wspaniale klarowny przewodnik po tym, jak matematyczne prawa losowości wpływają na nasze codzienne życie”.
Stephen Hawking, autor Krótkiej historii czasu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 390
Kilka lat temu pewien mężczyzna wygrał w hiszpańskiej loterii państwowej, kupiwszy los z końcówką numeru 48. Dumny z osiągnięcia, ujawnił teorię, która przyniosła mu bogactwo. „Liczba 7 śniła mi się przez siedem nocy z rzędu — powiedział — „a 7 razy 7 to 48”1. Ci spośród nas, którzy nieco sprawniej posługują się tabliczką mnożenia, zachichoczą może, dowiedziawszy się o pomyłce tego człowieka. Niemniej każdy z nas buduje własny obraz świata i używa go później, by filtrować i przetwarzać wyniki obserwacji, wyławiając jakiś sens z oceanu danych, stale przelewającego się nad nami. I często popełniamy błędy, które nie są wprawdzie aż tak oczywiste, ale są równie istotne.
O tym, że ludzka intuicja nie najlepiej sprawdza się w sytuacjach niepewnych, wiadomo co najmniej od lat trzydziestych XX wieku, kiedy badacze zauważyli, że ludzie nie potrafią podawać takich ciągów liczbowych, które przeszłyby pomyślnie matematyczne testy, potwierdzające losowy charakter, ani sprawnie rozpoznawać, który ciąg naprawdę został wygenerowany losowo. W ostatnich kilku dziesięcioleciach pojawiła się nowa dziedzina badań zajmująca się tym, jak ludzie dokonują oceny i jak podejmują decyzje, gdy mają do czynienia z niepełną lub niepewną informacją. Badania, czerpiące z osiągnięć wielu dziedzin, od matematyki i innych tradycyjnych nauk przyrodniczych, przez psychologię procesów poznawczych, do ekonomii behawioralnej i współczesnej neurologii, pokazały, że tam, gdzie wchodzą w grę czynniki losowe, procesy ludzkiej myśli często obciążone są błędami. Choć sens prowadzenia takich badań potwierdza jedna z niedawnych Nagród Nobla (w dziedzinie ekonomii), to większość lekcji, jakie można z nich wynieść, wciąż jest znana tylko w kręgach akademickich, a nie wśród szerszej publiczności. Niniejsza książka stanowi próbę zmiany tego stanu rzeczy. Poświęcona jest zasadom, którymi rządzi się przypadek, historii ich odkrywania, a także różnym przejawom losowości, obecnym w polityce, medycynie, ekonomii, sporcie, świecie rozrywki i w innych dziedzinach naszego życia. Mowa jest w niej także o tym, jak dokonujemywyboru, i o tym, jakie czynniki sprawiają, że popełniamy błędy decyzyjne, stając w obliczu losowości lub niepewności.
Niepełne informacje są często przyczyną sprzecznych interpretacji. Dlatego właśnie potrzeba było wielu wysiłków, by potwierdzić globalne ocieplenie, dlatego czasem wycofuje się z rynku leki, które wcześniej były uznawane za bezpieczne, i dlatego przypuszczalnie nie każdy zgodzi się z moim poglądem, że czekoladowe koktajle są nieodzownym składnikiem diety zdrowej dla serca. Niewłaściwa interpretacja danych przynosi, niestety, wiele negatywnych skutków zarówno mniejszego, jak i większego kalibru. Jak zobaczymy, i lekarze, i pacjenci często niewłaściwie interpretują statystyki dotyczące skuteczności leków oraz wyników ważnych badań medycznych. Rodzice, nauczyciele i uczniowie nie rozumieją, jakie jest znaczenie wyników takich egzaminów, jak choćby matury, a koneserzy win przywiązują zbyt dużą wagę do rankingów win. Inwestorzy wyciągają nieuzasadnione wnioski z przeszłych osiągnięć funduszy inwestycyjnych.
W różnych dziedzinach sportu przyjęło się uważać, że sukcesy lub porażki drużyny należy przypisywać, na podstawie intuicyjnego wyczucia korelacji, zdolnościom trenera (lub ich brakowi). Porażki drużyny prowadzą więc często do tego, że trener zostaje zwolniony z pracy. Przeprowadzona z matematycznego punktu widzenia analiza zwolnień trenerów w najważniejszych dziedzinach sportu pokazuje jednak, że takie zwolnienia, średnio biorąc, nie miały żadnego wpływu na wyniki drużyny2. Podobne zjawisko występuje w świecie wielkich korporacji, gdzie uważa się, że prezesi mają w sobie nadludzką moc, która pozwala im pociągnąć firmę na szczyty lub pogrążyć ją w otchłani. Mimo to co jakiś czas losy takich firm jak Kodak, Lucent, Xerox i wiele innych pokazują, że owa moc jest czymś iluzorycznym. Na przykład w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, gdy Gary Wendt kierował GE Services (prezesem General Electric był wtedy Jack Welch), uznawano go za jednego z najzdolniejszych biznesmenów w kraju. Reputacja ta przyniosła Wendtowi premię w wysokości 45 milionów dolarów, gdy wynajęto go do prowadzenia firmy ubezpieczeniowej Conseco, która wpadła w tarapaty. Inwestorzy najwyraźniej uważali, że kłopoty Conseco skończyły się, gdy Wendt objął ster: cena akcji firmy wzrosła trzykrotnie w ciągu roku. Jednak dwa lata później Wendt nagle zrezygnował, Conseco zbankrutowało, a akcje firmy sprzedawano za grosze3. Czy Wendt próbował zmierzyć się z niewykonalnym zadaniem? Czy zasnął za sterem? Czy też może jego koronacja oparta była na wątpliwych przesłankach — na przykład na przekonaniu, że menedżer ma niemal absolutną władzę nad losami firmy albo że czyjś pojedynczy przeszły sukces jest miarodajnym wskaźnikiem przyszłych osiągnięć. W żadnym z podobnych przypadków nie można mieć pewności, jak brzmią odpowiedzi, zanim nie podda się analizie wszystkich okoliczności rozważanej sytuacji. W książce omówię kilka takich przykładów, co ważniejsze jednak, przedstawię narzędzia, które pozwalają odnaleźć odciski palców, jakie zostawia po sobie przypadek.
Niełatwo jest płynąć pod prąd obiegowych ludzkich intuicji. Jak zobaczymy, umysł ludzki jest zbudowany w taki sposób, żeby poszukiwać konkretnej przyczyny każdego zdarzenia, trudno mu więc pogodzić się z wpływem czynników, które są losowe lub nie mają wyraźnego związku z danym zdarzeniem. Pierwszy krok polega więc na tym, by zdać sobie sprawę, że przyczyną sukcesu lub porażki bywają czasami nie wielkie zdolności ani rażąca niekompetencja, tylko, jak napisał ekonomista Armen Alchian, „sprzyjające okoliczności”4. Procesy losowe są fundamentalną częścią przyrody i wszechobecnym składnikiem naszego codziennego życia, jednak większość ludzi tego nie rozumie albo nie poświęca temu uwagi.
Tytuł angielskiego oryginału, The Drunkard’s Walk (dosł. spacer pijaka, pochodzi od zwrotu, którego używa się czasem w matematyce, żeby określać błądzenie losowe i jego trajektorie, na przykład trajektorie, po których poruszają się cząsteczki, przemierzając przestrzeń i nieustannie biorąc udział w zderzeniach z innymi cząsteczkami. Można to uznać za metaforę naszego życia, naszych dróg prowadzących ze szkół i uczelni do kariery zawodowej, od samotności do życia w rodzinie, od pierwszego dołka na polu golfowym do osiemnastego. Niespodzianka polega na tym, że narzędzia, które pozwalają zrozumieć chwiejny krok pijaka, czyli błądzenie losowe, można również wykorzystać jako pomoc służącą do zrozumienia różnych zdarzeń codziennego życia. Celem tej książki jest przedstawienie roli, jaką w otaczającym nas świecie odgrywa przypadek, i pokazanie, jak można rozpoznać jego interwencję w ludzkie dzieło. Mam nadzieję, że po powrocie z tej wycieczki w dziedzinę losowości czytelnik zacznie widzieć życie w innym świetle, z głębszym zrozumieniem codziennego świata.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1 Stanley Meisler, First in 1763: Spain Lottery — Not Even War Stops It, „Los Angeles Times”, 30 December 1977.
2 O koszykówce zob. Michael Patrick Allen, Sharon K. Panian, Roy E. Lotz, Managerial Succession and Organizational Performance: A Recalcitrant Problem Revisited, „Administrative Science Quarterly” 24, nr 2, June 1979, s. 167-180; o futbolu amerykańskim: M. Craig Brown, Administrative Succession and Organizational Performance, „Administrative Science Quarterly” 27, nr 1, March 1982, s. 1-16; o baseballu: Oscar Grusky, Managerial Succession and Organizational Effectiveness, „American Journal of Sociology” 69, nr 1, July 1963, s. 21-31; William A. Gamson, Norman A. Scotch, Scapegoating in Baseball, „American Journal of Sociology” 70, nr 1, July 1964, s. 69-72; o piłce nożnej: Ruud H. Koning, An Econometric Evaluation of the Effect of Firing a Coach on Team Performance, „Applied Economics” 35, nr 5, March 2003, s. 555-564.
3 James Surowiecki, The Wisdom of Crowds, Doubleday, New York 2004, s. 218-219.
4 Armen Alchian, Uncertainty, Evolution and Economic Theory, „Journal of Political Economy” 58, nr 3, June 1950, s. 213.
Pamiętam, że jako nastolatek obserwowałem żółte płomyki szabasowych świec, tańczące nad białymi walcami parafiny, które dostarczały im paliwa. Byłem za młody, by uważać, że światło świec jest romantyczne; myślałem jednak, że jest w nim coś magicznego, bo ogień tworzył migotliwe obrazy, które przemieszczały się i zmieniały, rosły i znikały, a wszystko to działo się bez wyraźnej przyczyny czy planu. Wierzyłem, że za tańcem płomieni musi kryć się jakiś rytm i rozsądek, jakaś regularność, którą uczeni mogliby przewidzieć i wyjaśnić za pomocą matematycznych wzorów. „Z życiem jest inaczej — mówił mi ojciec. — Czasem dzieje się coś, czego nie można przewidzieć”. Opowiedział mi, że kiedyś, gdy był więźniem hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie i cierpiał z głodu, ukradł bochenek chleba z obozowej piekarni. Piekarz wezwał gestapo, które zebrało wszystkich podejrzanych i ustawiło w szeregu. „Kto ukradł chleb?”, zapytał piekarz. Wszyscy milczeli, więc powiedział strażnikom, by zaczęli rozstrzeliwać podejrzanych po kolei dopóty, dopóki się ktoś nie przyzna lub nie zabiją wszystkich. Mój ojciec, chcąc oszczędzić innych, wystąpił przed szereg. Nie próbował przedstawiać siebie w bohaterskim świetle. Wytłumaczył mi, że postąpił tak, bo myślał, że tak czy inaczej zginie. Nie rozstrzelano go jednak; piekarz zaoferował mu synekurę — mógł zostać jego pomocnikiem. „Zdarzenie losowe — stwierdził ojciec. — Nie miało nic wspólnego z tobą, ale gdyby nie nastąpiło, nigdy byś się nie urodził”. Uderzyło mnie wówczas, że swoje istnienie zawdzięczam w części Hitlerowi, albowiem Niemcy zabili pierwszą żonę ojca i dwójkę jego dzieci, niszcząc mu całe wcześniejsze życie. Gdyby więc nie wojna, ojciec nigdy nie wyemigrowałby do Nowego Jorku, nigdy nie spotkałby mojej matki, również uchodźczyni, i nigdy nie spłodził mnie i moich dwóch braci.
Ojciec rzadko mówił o wojnie. Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy, później jednak przyszło mi do głowy, że opowiadał o swoich strasznych przejściach nie dlatego, że chciał, abym wiedział, czego kiedyś doświadczył, lecz dlatego, żeby przekazać ogólniejszą lekcję o życiu. Wojna stwarza skrajne warunki, lecz rola przypadku w naszym życiu nie ogranicza się do skrajności. Bieg naszego życia chwieje się jak płomień świecy i nieustannie zmienia kierunek pod wpływem różnych przypadkowych zdarzeń, które — wraz z naszymi reakcjami na nie — przesądzają o naszym losie. Dlatego niełatwo jest przepowiadać życie i niełatwo je interpretować. Patrząc na kleks testu Rorschacha, jeden dostrzeże Madonnę, a drugi dziobaka; podobnie wiele danych, których dostarczają nam gospodarka, prawo, medycyna, sport, media i oceny opisowe postępów naszych dzieci w trzeciej klasie podstawówki, można odczytywać rozmaicie. A mimo to interpretowanie roli przypadku w jakimś zdarzeniu jest czym innym niż interpretowanie testu Rorschacha: można mianowicie zrobić to dobrze, a można źle.
Dokonując oceny i wyboru w sytuacjach niepewnych, często posługujemy się intuicją. Jest to cecha, która z pewnością sprzyjała nam w procesie ewolucji, gdy musieliśmy decydować, czy tygrys szablastozębny uśmiecha się dlatego, że jest objedzony i szczęśliwy, czy może dlatego, że jest wygłodzony i właśnie zobaczył następny posiłek. We współczesnym świecie jest jednak inaczej i dlatego intuicja ma pewne wady. Nawyki myślowe, którymi posługujemy się podczas spotkań ze współczesnymi tygrysami, mogą prowadzić do decyzji nieoptymalnych, a czasem wręcz absurdalnych. Taki wniosek wcale nie zaskakuje tych, którzy badają, jak mózg działa w warunkach niepewności: wiele wyników badań wskazuje, że istnieje bliski związek między tymi częściami mózgu, które dokonują oceny sytuacji losowych, a tymi, które zajmują się uczuciami i emocjami: ludzkimi cechami uznawanymi często za główne źródło nieracjonalności. Funkcjonalny magnetyczny rezonans jądrowy pokazuje, że ocena ryzyka i spodziewanej nagrody dokonuje się w układzie limbicznym, czyli w strukturach korowych i podkorowych mózgu odpowiedzialnych za procesy emocjonalne i motywacje5. Obrazy rezonansowe pokazują także, że ciało migdałowate, odgrywające zasadniczą rolę w przetwarzaniu i zapamiętywaniu reakcji emocjonalnych, zwłaszcza reakcji wywołanych strachem, zostaje pobudzone, gdy podejmujemy decyzje w obliczu niepewności6.
Analizując sytuacje, w których występuje czynnik losowy, ludzie posługują się mechanizmami stanowiącymi subtelny produkt czynników ewolucyjnych, struktury mózgu, osobistych doświadczeń, wiedzy i emocji. W istocie ludzkie reakcje na niepewność są tak złożone, że czasem różne struktury wewnątrz naszego mózgu dochodzą do odmiennych wniosków i najwyraźniej walczą o to, która z nich odegra dominującą rolę. Na przykład jeśli twarz puchnie wam w trzech z każdych czterech przypadków, gdy jecie krewetki, to „logiczna” lewa półkula mózgu będzie usiłowała doszukać się w tym jakiejś prawidłowości. „Intuicyjna” prawa półkula powie za to po prostu: „unikać krewetek”. Tak przynajmniej stwierdzili badacze, prowadząc eksperymenty w dużo mniej bolesnych okolicznościach. Jest to tak zwana gra w zgadywanie prawdopodobieństwa. Zamiast igrać z krewetkami i histaminą, badanym pokazuje się serię kart lub świateł, które mają jeden z dwóch kolorów: czerwony lub zielony. Badanie aranżuje się tak, że kolory pojawiają się z różną częstością, ale bez żadnego wyraźnego wzoru. Na przykład czerwony może występować dwukrotnie częściej od zielonego, w przypadkowej sekwencji czerwony, czerwony, zielony, czerwony, zielony, czerwony, czerwony, zielony, zielony, czerwony, czerwony, czerwony itd. Badany obserwuje to przez pewien czas, a potem ma za zadanie przepowiadać, czy kolejny kolor będzie czerwony czy zielony.
W grze można obrać jedną z dwóch podstawowych strategii. Pierwsza z nich polega na tym, żeby zawsze podawać ten kolor, który zgodnie z początkowymi obserwacjami występuje częściej. Taką drogę wybierają szczury i inne zwierzęta różne od człowieka. Gdy zastosujemy tę strategię, mamy zagwarantowany pewien poziom sukcesu, ale godzimy się też, że lepiej nie będzie. Jeśli na przykład zielony pojawia się w 75% przypadków, a my postanowimy, że zawsze będziemy wskazywać zielony, to właśnie w 75% przypadków wskażemy poprawnie. Druga strategia polega na tym, żeby dobrać proporcję wskazań kolorów do wcześniej zaobserwowanej częstości ich występowania. Jeśli czerwony i zielony układają się w jakiś regularny wzór, a my ten wzór potrafimy odgadnąć, to zawsze udzielimy poprawnej odpowiedzi. Ale jeżeli kolory pojawiają się naprawdę losowo, lepiej zostać przy pierwszej strategii. Gdy zielony pojawia się losowo w 75% przypadków, druga strategia prowadzi do poprawnych domysłów jedynie mniej więcej w sześciu na dziesięć przypadków.
My, ludzie, zwykle próbujemy doszukać się wzoru i pozwalamy, by szczur osiągnął lepszy wynik od nas. Są jednak osoby z pewnym rodzajem dysfunkcji mózgu wywołanej operacyjnie przez przecięcie ciała modzelowatego7, czyli spoidła wielkiego mózgu, co uniemożliwia komunikację lewej i prawej półkuli. Jeśli takie osoby uczestniczą w opisanym eksperymencie i obserwują kolorowe karty lub światła tylko lewym okiem oraz używają jedynie lewej ręki do sygnalizowania swoich odpowiedzi, to wszystko sprowadza się do badania prawej półkuli. Jeśli eksperyment wykonuje się tak, żeby narzucić używanie tylko prawego oka i prawej ręki, to mamy do czynienia z badaniem lewej półkuli. Badacze stwierdzili, że — u tych samych pacjentów — prawa półkula zawsze wybiera częściej występujący kolor, a lewa zawsze próbuje doszukiwać się wzoru i prawidłowości8.
Dokonywanie mądrych ocen i wyborów w obliczu niepewności jest rzadką umiejętnością. Jednak, podobnie jak każdą inną umiejętność, można ją rozwinąć i ulepszyć, zdobywając i wykorzystując doświadczenie. Na kolejnych stronach zajmę się rolą przypadku w otaczającym świecie, ideami, które rozwijały się przez całe stulecia i dziś pomagają nam zrozumieć tę rolę, oraz czynnikami, często wiodącymi nas na manowce. Brytyjski filozof i matematyk, Bertrand Russell, napisał9:
Wszyscy zaczynamy od naiwnego realizmu — doktryny, która głosi, że rzeczy są tym, czym wydają się być. Myślimy, że trawa jest zielona, kamienie są twarde, a śnieg — zimny. Fizyka zapewnia nas jednak, że zieloność trawy, twardość kamieni i zimno śniegu nie są zielonością trawy, twardością kamieni i zimnem śniegu, jakie znamy z własnego doświadczenia, tylko czymś zupełnie innym.
W dalszym ciągu tej książki spojrzymy na życie przez okular losowości i zobaczymy, że wiele zdarzeń w naszym życiu wcale nie jest tym, czym się wydaje, tylko czymś zupełnie innym.
W 2002 roku Komitet Noblowski przyznał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii uczonemu, który nazywa się Daniel Kahneman. Ekonomiści zajmują się dziś prawie wszystkim — wyjaśniają, dlaczego nauczyciele zarabiają tak marnie, dlaczego drużyny piłkarskie warte są krocie i dlaczego fizjologia i funkcje ciała pomagają wprowadzić ograniczenie wielkości świńskich farm (prosię wydala trzy do pięciu razy więcej odchodów niż człowiek, więc farma z tysiącami prosiąt produkuje więcej ścieków niż okoliczne miejscowości)10. Mimo wszystkich wspaniałych badań prowadzonych przez ekonomistów Nagroda Nobla z 2002 roku jest godna uwagi dlatego, że Daniel Kahneman nie jest ekonomistą. Jest psychologiem. Przez całe dekady, wspólnie z nieżyjącym już Amosem Tverskym, Kahneman badał i objaśniał mylne wyobrażenia o losowości, przyczyniające się do wielu powszechnie stosowanych błędnych rozumowań, o których piszę w tej książce.
Największym wyzwaniem, na jakie natrafiamy, próbując zrozumieć rolę losowości w życiu, jest to, że choć wiele praw losowości opartych jest na zwykłej logice, wnioski płynące z tych praw często przeczą prostej intuicji. Także badania Kahnemana i Tversky’ego zostały rozpoczęte pod wpływem przypadkowego zdarzenia. W połowie lat sześćdziesiątych XX wieku Kahneman, wówczas młody profesor psychologii na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, podjął się niezbyt wdzięcznego zadania: poprowadził dla grupy izraelskich instruktorów latania wykład o obiegowych sądach dotyczących modyfikacji behawioralnej i jej zastosowania w psychologii nauki pilotażu. Kahneman podkreślał wyraźnie pogląd, że nagradzanie pozytywnych zachowań działa, a karanie za błędy nie działa. Jeden ze słuchaczy przerwał mu i wyraził opinię, która stała się dla Kahnemana objawieniem i drogowskazem wieloletnich badań11.
„Często chwaliłem uczniów za pięknie wykonane manewry, a oni następnym razem zawsze wykonywali je gorzej”, powiedział instruktor.
I wrzeszczałem na ludzi, którzy wykonywali manewry źle, a oni następnym razem zwykle radzili sobie lepiej. Niech mi więc pan nie mówi, że nagradzanie działa, a karanie nie działa. Moje doświadczenia temu przeczą.
Inni słuchacze zgodzili się z tym poglądem, a Kahnemanowi ich spostrzeżenia wydały się trafne. Z drugiej strony, Kahneman wierzył w wyniki badań na zwierzętach wskazujące, że nagradzanie działa lepiej niż karanie. Zaczął więc drążyć ten pozorny paradoks. I zrozumiał wtedy, że wprawdzie nagana poprzedzała poprawę osiągnięć, ale wbrew pozorom wcale nie była jej przyczyną.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
5 Kerstin Preuschoff, Peter Bossaerts, Steven R. Quartz, Neural Differentiation of Expected Reward and Risk in Human Subcortical Structures, „Neuron” 51, 3 August 2006, s. 381-390.
6 Benedetto De Martino i inni,frames, Biases, and Rational Decision-Making in the Human Brain, „Science” 313, 4 August 2006, s. 684-687.
7 Wskazaniem do takiej operacji, zwanej kalozotomią, są niektóre ciężkie postaci padaczki (przyp. tłum.).
8 George Wolford, Michael B. Miller, Michael Gazzaniga, The Left Hemisphere’s Role in Hypothesis Formation, „Journal of Neuroscience” 20, RC64, 2000, s. 1-4.
9 Bertrand Russell, An Inquiry into Meaning and Truth (Badania nad znaczeniem i prawdą), Routledge, Oxford 1996, reprint pierwszego wydania z 1950 roku, s. 15.
10 Matt Johnson, Tom Hundt, Hog Industry Targets State for Good Reason, „Vernon County (Wisconsin) Broadcaster”, 17 July 2007.
11 Kevin McKean, Decisions, Decisions, „Discover”, June 1985, s. 22-31.