7,00 zł
Czarne kwiaty to lektura szkolna. Ebook Czarne kwiaty zawiera przypisy opracowane specjalnie dla uczennic i uczniów liceum i technikum.
Cyprian Kamil Norwid (ur. 24 września 1821 w Laskowie-Głuchach, zm. 23 maja 1883 w Paryżu) to polski poeta, prozaik, dramatopisarz, eseista, tworzył także prace plastyczne. Jego edukacja miała charakter niesystematyczny, można więc powiedzieć, że we wszystkich uprawianych dziedzinach sztuki był samoukiem. Będąc żarliwym miłośnikiem piękna, służył mu nie tylko jako poeta, ale także jako rysownik, akwarelista, medalier i rzeźbiarz.
Zaliczany jest do grona największych polskich romantycznych poetów emigracyjnych: utrzymywał nie tylko osobiste kontakty, ale również literacką wymianę zdań z najwybitniejszymi postaciami z tego kręgu - Z. Krasińskim, A. Mickiewiczem, J. Słowackim, F. Chopinem.
Jednakże charakter twórczości Norwida każe historykom literatury łączyć go z nurtem klasycyzmu i parnasizmu. W swojej twórczości stworzył i ukształtował na nowo takie środki stylistycznie jak: przemilczenie, przybliżenie, zamierzona wieloznaczność, swoiste wykorzystanie aluzji, alegorii i symbolu. Teksty Norwida nasycone są refleksją filozoficzną.
Jeśli chodzi o postawę ideową, Norwid był tradycjonalistą, ale zarazem wrogiem wszystkiego, co nazywano nieoświeconym konserwatyzmem. Początkowo związany z warszawskim środowiskiem literackim (m. in. z Cyganerią Warszawską), większość swego życia spędził poza krajem. Przebywał w wielu miastach europejskich: Dreźnie, Wenecji, Florencji, Rzymie (podczas Wiosny Ludów), Berlinie, Paryżu, a w 1853 r. udał się do Stanów Zjednoczonych. Zza oceanu wrócił jednak na wieść o wojnie krymskiej (później jeszcze wielkie ożywienie poety wywołał wybuch powstania 1863r.), by zamieszkać w Londynie, a następnie ponownie w Paryżu. Tu też zmarł w nędzy, w przytułku, w Domu św. Kazimierza i został pochowany na cmentarzu w Montmorency. Żył nader skromnie, cierpiał z powodu nasilającej się stopniowo głuchoty i ślepoty, chorował na gruźlicę.
Za życia zdołał niewiele ze swych utworów wydać, był twórcą niezrozumianym i niedocenianym, stał się wielkim odkryciem dopiero w okresie Młodej Polski za sprawą obszernej publikacji pism poety przygotowanej przez Z. Przesmyckiego (pseud. Miriam), redaktora Chimery w latach 1901-1907. Wielkie zasługi dla przywrócenia Norwida literaturze polskiej uczynił autor wydania krytycznego Pism wszystkich (1971-1976) J. W. Gomulicki.
Najważniejsze dzieła Norwida: Vade-mecum (1858-1866), Promethidion. Rzecz w dwóch dialogach z epilogiem (1851), Bema pamięci żałobny rapsod (1851), Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie (styczeń 1856), Do obywatela Johna Brown (1859), Wanda (1851), Krakus. Książę nieznany (1851), Czarne kwiaty (1856), Białe kwiaty (1856), Quidam. Przypowieść (1855-1857), Cywilizacja. Legenda (1861), Archeologia (1866), Rzecz o wolności słowa (1869), Pierścień Wielkiej Damy, czyli Ex-machina Durejko (1872), Ad leones! (1883).
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Cyprian Kamil Norwid
Czarne kwiaty
Epoka: Romantyzm Rodzaj: Liryka Gatunek: Poemat
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 24
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-5986-9
...Można by ciekawe w tym względzie rzeczy tu zapisać, ale zaraz wstręt cofa pióro i przychodzi na myśl zapytanie: „czy warto!...” Przy pojęciach albowiem współczesnych o czytelnictwie i o twórczości piśmiennej zatracone jest prawie uczucie, kiedy pisarz stara się uniknąć stylu przez uszanowanie dla rzeczy opisywanej a z siebie samej zupełnej i zajmującej, kiedy zaś, przeciwnie, nie dopracowawszy formy, styl zaniedbuje... Kiedy chodzi po ziemi, okazując, jak nisko zstąpić potrafił? — kiedy zaś również nisko stąpa, przeto iż wznieść się wyżej nie mógł? Te rozróżnić odcienia1, tak dla pewnych osób jednoznaczące, rzadki bardzo czytelnik dziś potrafi, i dlatego niebezpiecznie jest w jakąkolwiek nową drogę na cal jeden postąpić, i dlatego najbezpieczniej jest w kółko jedne i też same motywa i formy proporcjonować tylko, nic nie wznowiwszy ani dodawszy, ani na nic się nie odważywszy.
Są wszelako w księdze żywota i wiedzy ustępy takie, dla których formuł stylu nie ma, i to właśnie sztuka jest niemała oddać je i zbliżyć takimi, jakimi są. Mająż one pozostać zamkniętymi osobistymi nabytkami przez obawę rubasznego krytyka, przywykłego do dwóch tylko formuł na wszelki płód wyciętych, jako obowiązujące malarzy pokojowych wycięte patrony2...
Pierwszą z tych formuł jest jakiś książkowy klasycyzm, o którym Grek Peryklejski ani Rzymianin za Caesara czasów bynajmniej nie wiedział; drugą — pewne formuły czasowe dziennikarskie, to jest proste techniczne wypadki z rozwinięcia druku samego powstałe. Jedna z tych ram wszystko objąć jest w stanie mniej łącznością3 pomiędzy książką a żywotem, druga — wszystko mniej istotą źródeł4, z których ono wszystko płynie.
Stąd to: niezawodnie snadniej5 dziś upowszechni się udany pamiętnik średniowieczny, niż fakt spółczesny6, sumienie obowiązujący, należny mu wpływ wywrze i należną zachowa powagę. Jakoż-czytelnicy podobni są w tym do osoby oddalonej od przyjaciela swego, a mającej wizerunek jego na pamiątkę, która, gdy on7 przyjaciel z drogi wraca: „Nic przeszkadzajże mi”, rzecze jemu, „bowiem oto godzina jest, w której na portret patrzeć zwykłam, listy właśnie że pisać mając.”
*
...To — pamiętam, jednego razu w Rzymie z katakomb8 powracałem, gdzie często patrzeć lubiłem na pozostałe freski pierwo-chrześcijańskie — rzecz, o której tu napoczynać nie chcę, bo to byłaby historia bardzo długa, o każdym znaku i o każdej linii w tych rysunkach używanej — ale tyle tylko oto wspomnę, iż to ogromne podziemne miasto z napisami i rysunkami swymi okazało mi, jako przez całe akta dramatu tego seraficznie9-krwawego nie była prawie jedna kropelka krwi wylana bez uszanowania jej i omodlenia braterskiego współwyznawców. Te szkła, dziś błękitno-krzemiennej barwy, które jako ampułki rozbite (albo i całe) w katakombowych sarkofagach, do półek biblioteki podobnych, tu i owdzie leżą, błogie robią wrażenie, świadcząc, jako zbierano rozpryśniętą po ścianach katowni i schodach gmachów publicznych krew męczeńską. Tak ją szafowano szeroko i wspaniale, jako owczarni krew bogaty pan szafować może — a tak skąpi jej byli!!
... To około tego czasu spotkałem był zstępującego ze Schodów Hiszpańskich, pochylonego jako starca i kijem pomagającego chodowi swemu Stefana Witwickiego10: śliczna, młodości jakiejś wiecznej pełna twarz jego i włosy, jak z hebanu mistrzowsko wyrzezane11