Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Współautor tej książki oraz wielu innych publikacji z dziedziny uzależnień, niezwykle ceniony psychoterapeuta, dr n. med., specjalista psychiatra Bohdan Tadeusz Woronowicz podczas wieloletniej praktyki pomógł rzeszom pacjentów. Wiele mu też zawdzięcza Ruch Anonimowych Alkoholików w Polsce.
Jak pisze dr Woronowicz we wstępie, „o przebiegu leczenia i o swoim wychodzeniu z choroby opowiedziały w tej książce osoby znające problem z alkoholem z autopsji. Wśród nich są więc postaci zarówno mniej, jak i bardziej znane, ludzie z dużym dorobkiem życiowym, ale również tacy, którzy stracili wszystko i dobrze wiedzą, czym jest bezdomność”.
Warto sięgnąć po Dasz radę – zawiera bezcenne wskazówki, zachęca do pójścia do specjalisty, a przede wszystkim zdejmuje piętno z uzależnionego, ukazując go jako człowieka udręczonego chorobą i potrzebującego pomocy.
Nowe, uzupełnione i zaktualizowane wydanie książki, która po raz pierwszy ukazała się w 2014 roku.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 598
Występują w książce
MICHAŁ BONI
Kulturoznawca i polityk, były minister pracy i polityki socjalnej, były minister administracji i cyfryzacji, były deputowany do Parlamentu Europejskiego.
KRZYSZTOF BRZÓZKA
Absolwent Politechniki Warszawskiej, były burmistrz warszawskich Włoch, duchem nadal samorządowiec. Były wieloletni dyrektor nieistniejącej już, a wielce zasłużonej Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, stypendysta Fundacji Fogarty (USA), ekspert Sekretariatu Światowej Organizacji Zdrowia. Reprezentował Polskę w unijnym Comitee on National Alcohol Policy and Action, związany z ruchem abstynenckim; nadal aktywnie uczestniczy w bieżących pracach dotyczących polityki alkoholowej jako doradca parlamentarzystów w Sejmie i Senacie, ujawniając niepokojące fakty dotyczące błędów popełnianych w tej strategii.
STANISŁAWA CELIŃSKA
Aktorka filmowa i teatralna.
KRZYSZTOF DOWGIRD
Dziennikarz.
GRAŻYNA DRUTO
Emerytowana lekarka, wierna programowi 12 Kroków.
ROBERT DAVID GAMBLE
Amerykanin, pastor Kościoła Episkopalnego, od lat dziewięćdziesiątych ub. stulecia do śmierci w 2021 roku związany na co dzień z Polską i z Poznaniem, założyciel oraz właściciel wydawnictwa Media Rodzina.
IRENA JANKIEWICZ
Terapeutka, wieloletnia współpracownica doktora Bohdana T. Woronowicza w Centrum Konsultacyjnym Akmed. Zmarła w 2019 roku.
EWA JASKUŁKA
Współpracownica doktora Bohdana T. Woronowicza, odpowiedzialna za sprawy administracyjne w Centrum Konsultacyjnym Akmed, wiceprezeska Fundacji Doktora Woronowicza Zależni Niezależni
WITOLD KARASZEWSKI
Były dyrektor Zarządu Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce. Swoją drugą kadencję zakończył w 2014 roku, ale jest nadal aktywny we wspólnocie AA.
KS. PRAŁAT WIESŁAW KONDRATOWICZ
Założyciel i dyrektor Diecezjalnego Ośrodka Duszpasterstwa Trzeźwości, w którym leczą się uzależnieni księża i zakonnicy.
ELŻBIETA KOSIOR
Współpracownica doktora Bohdana T. Woronowicza, wieloletnia wiceprezeska Fundacji Doktora Woronowicza Zależni Niezależni, po zmianie pokoleniowej w jej strukturach pozostaje członkinią jej Rady Programowej.
ROMAN KURKIEWICZ
Dziennikarz, publicysta, były redaktor naczelny „Przekroju”, wykładowca Collegium Civitas.
KS. DR DARIUSZ KWIATKOWSKI
Wieloletni duszpasterz rodzin i osób uzależnionych w polskiej parafii na Ealingu w Londynie, powiernik klasy A (niealkoholik) we wspólnocie AA. Po powrocie do Polski i obronie rozprawy doktorskiej nadal wspiera osoby uzależnione.
MARIOLA MASTEK
Certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, współzałożycielka i wieloletnia szefowa polskiego Centrum Konsultacyjnego dla Uzależnionych i ich Rodzin (CKU) w Dublinie. Po powrocie do Polski nadal wspiera i współpracuje z CKU.
TATIANA MINDEWICZ-PUACZ
Psychoterapeutka, coach ICC, publicystka.
BOLESŁAW PIECHA
Lekarz, poseł, były wiceminister zdrowia, były deputowany do Parlamentu Europejskiego, były senator RP.
ANNA PODOLECKA
Wieloletnia recepcjonistka i współpracownica doktora Bohdana T. Woronowicza w Centrum Konsultacyjnym Akmed; jak mówi Pan Doktor: „wyjątkowo lubiana i szanowana przez pacjentów i terapeutów za swoje »wielkie serce«”.
POLA
Anonimowa alkoholiczka.
EUGENIUSZ POLOCZEK
Prezes Trzeźwościowego Stowarzyszenia Kulturalno-Turystycznego w Katowicach.
ADAM DARIUSZ RACHUBA
Wieloletni wójt gminy Pokrzywnica w powiecie pułtuskim.
BORYS SZYC
Aktor teatralny i filmowy, wokalista.
STANISŁAW ŚNIEŻKO
Poeta, bard, aktor amator, wieloletni członek Wspólnoty Anonimowych Alkoholików Zmarł w trzeźwości w 2019 roku.
TADEUSZ
Anonimowy alkoholik z Londynu, później były delegat narodowy polskiej wspólnoty AA. Niedawno powrócił do rodzinnego Biłgoraju.
DOROTA MARTA WORONOWICZ
Psycholożka, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, od 2023 roku szefowa Centrum Konsultacyjnego Akmed, założonego w 1994 roku przez jej Tatę, doktora Bohdana T. Woronowicza. Siostra Miłosza M. Woronowicza, prezeska Fundacji Doktora Woronowicza Zależni Niezależni.
MIŁOSZ MATEUSZ WORONOWICZ
Mówi o sobie: „recepcjonista przedterapeutyczny”. Pracuje w Centrum Konsultacyjnym Akmed, absolwent kursu instruktora ds. terapii uzależnień. Syn doktora Bohdana T. Woronowicza, brat Doroty Woronowicz. Nie tak dawno odkrył w sobie „gen pomagania”.
Zdrowiejąc z uzależnienia,
stajesz się dużo lepszym człowiekiem.
BOHDAN T. WORONOWICZ
Wstęp
Ucieszyłem się bardzo, kiedy się dowiedziałem, że wydawnictwo Media Rodzina jest zainteresowane wznowieniem wydanej w 2014 roku książki Dasz radę! O pokonywaniu uzależnień. Nakład tej publikacji wyczerpał się krótko po pojawieniu się jej na rynku, więc chętnie przystałem na propozycję opracowania drugiego wydania. Dlaczego? O tym za chwilę.
Od ponad pięćdziesięciu lat staram się pomagać alkoholikom[1] oraz osobom cierpiącym z powodu różnych uzależnień, a także ich bliskim. Miałem więc okazję spotkać na swojej zawodowej drodze tysiące ludzi oraz wielu z nich pomóc. W minionych latach włożyłem też sporo wysiłku w to, żeby polskie placówki leczące uzależnienia osiągnęły światowy standard. Odkąd pamiętam, docierały do mnie negatywne opinie na temat metod oraz efektów leczenia w tych miejscach. Głosy te były rozpowszechniane najczęściej przez osoby, które trafiały tam pod czyjąś presją, często godziły się na pobyt w tych placówkach „na odczepkę”, a w jego trakcie nie robiły tego, co sugerowali im terapeuci. W ostatnich dziesięcioleciach bardzo dużo zmieniło się na lepsze, ale niestety, takie niesprawiedliwe opinie można nadal usłyszeć pomimo tego, że polskie lecznictwo uzależnień jest obecnie na bardzo wysokim poziomie, który może być i często jest obiektem zazdrości niejednego kraju tzw. starej Europy.
Kiedy ponad dziesięć lat temu zastanawiałem się wraz z panią Karoliną Prewęcką nad zawartością tej książki, uznałem, że powinna ona spełniać dwa cele:
• przekonać Czytelnika lub Czytelniczkę, że warto jest porozmawiać ze specjalistą o piciu alkoholu, jeśli np. od najbliższych docierają sygnały, że coś w związku z tym zaczyna szwankować ze zdrowiem, oraz że gdyby specjalista zasugerował mu/jej podjęcie terapii, to z jednej strony, nie ma się czego wstydzić, a z drugiej, tego rodzaju środki w najmniejszym nawet stopniu niczemu nie zagrażają;
• odczarować słowo „alkoholik”, które ma dzisiaj wydźwięk pejoratywny i kojarzy się z kimś, kto pije dużo alkoholu, nie lubi pracować oraz demonstruje społecznie nieakceptowane czy nawet potępiane zachowania.
Zależało mi bardzo, żeby na ten problem spojrzała z boku osoba, której łatwiej jest o obiektywizm i która nie jest ani osobiście, ani zawodowo związana z tymi zagadnieniami – stąd wsparcie pani Karoliny. Dla zwiększenia wiarygodności poprosiłem też o to, żeby o przebiegu leczenia i o swoim wychodzeniu z choroby opowiedziały w tej książce osoby znające problem z alkoholem z autopsji. Wśród nich są więc postaci zarówno mniej, jak i bardziej znane, ludzie z dużym dorobkiem życiowym, ale również tacy, którzy stracili wszystko i dobrze wiedzą, czym jest bezdomność. Moją rolą miało być z kolei fachowe i przystępne wyjaśnienie wielu różnych zagadnień powiązanych z uzależnieniami, przybliżenie mechanizmów nimi rządzących oraz udzielenie wskazówek ułatwiających zdrowienie. To, czy udało nam się osiągnąć te cele, pozostawiłem do oceny Czytelnikom i Czytelniczkom.
Nic więc dziwnego, że ucieszyłem się z powodu otrzymanej propozycji wznowienia Dasz radę!, bo dostrzegłem w niej kolejną okazję do udowodnienia, że z uzależnieniem od alkoholu można sobie poradzić, a w konsekwencji żyć godnie, a nawet szczęśliwie. Trzeba tylko zaufać specjalistom i zdecydować się na terapię, która wcale nie polega na ekshibicjonizmie i wymuszaniu zwierzeń, nie jest również ani „beznadziejna”, ani „straszna”, jak to głoszą osoby, które poszukują argumentów, żeby nie rozstawać się jeszcze z „mokrym władcą rozumu”. W wychodzeniu z uzależnienia można także bezpiecznie skorzystać ze wsparcia grup samopomocowych, takich np. jak Anonimowi Alkoholicy.
Już od dawna staram się przekonywać wszystkich, podpierając się wieloma przykładami, że alkoholik to taki sam człowiek jak każdy z nas, może tylko czasami bardziej wrażliwy. Natomiast różnica między nami polega głównie na tym, że on usiłował poradzić sobie za „pomocą” alkoholu z różnymi swoimi życiowymi problemami, podczas kiedy my w tym samym celu zaczęliśmy brać jakieś tabletki, popalać „trawkę”, objadać się lub głodzić, przyjaźnić się z jednorękimi bandytami czy też uciekaliśmy w pracę, kompulsywne zakupy, seks bądź wyczerpujące ćwiczenia fizyczne.
Nie jest przecież tajemnicą, że nikt z nas nie lubi żyć w dyskomforcie i dlatego staramy się wszelkimi sobie dostępnymi sposobami unikać go i poprawiać swoje samopoczucie. Niestety, nie zawsze mamy wystarczającą wiedzę na temat tego, że niektóre stosowane na dłuższą metę sposoby „poprawiania” naszego samopoczucia, szczególnie za pomocą substancji psychoaktywnych, a taką jest np. alkohol, mogą w końcowym efekcie przynieść znacznie więcej szkód niż korzyści. Dlatego, w poszukiwaniu ulgi, nieświadomie, w sposób niezamierzony i niezawiniony, wchodzimy czasami w różne uzależnienia, które odbierają nam wolność, rujnują nasze życie rodzinne, a do tego szkodzą naszemu zdrowiu.
Żeby spraw za bardzo nie komplikować, będę w tej książce nadal używał tradycyjnego określenia „alkoholik”, chociaż na co dzień staram się zastępować je wyrażeniami „osoba uzależniona od alkoholu” albo „osoba z zaburzeniami spowodowanymi spożywaniem alkoholu”. Podobnie z „alkoholizmem”, „siecioholizmem”, „seksoholizmem” itp.
Pomyślałem też, że nowe, uzupełnione i zaktualizowane wydanie powinno zawierać jak najwięcej wiadomości praktycznych dla osób, które poszukują pomocy albo są już gotowe, by zacząć zdrowieć, a jednocześnie znacznie mniej w stosunku do pierwszej publikacji powinno w nim być informacji o mnie i o mojej rodzinie. W celu wzmocnienia praktycznego wymiaru książki zamieściłem w tym wydaniu swoje przemyślenia na temat zdrowienia z uzależnień i tego, co w nim jest ważne.
Poprosiłem także o podzielenie się swoimi doświadczeniami kolejne osoby, a wśród nich bardzo znane postaci, którym szczególnie trudno było przyznać się do swojej choroby, niełatwo też było im zdrowieć i odzyskiwać wolność z powodu pozycji społecznej czy zawodowej.
Zapewniam, że historie opowiedziane przed laty nic nie straciły ze swojej aktualności i pozostają bardzo ważną częścią nowego wydania.
Czytając tę książkę, przekonacie się, Drodzy Czytelnicy, po raz kolejny, że uzależnienie to wyjątkowo egalitarna choroba i może dotknąć każdego. Ale też KAŻDY, bez względu na stopień zaawansowania uzależnienia, płeć, wykształcenie, pozycję społeczną i grubość portfela, może jednak z niego wyjść, a nawet może być szczęśliwy po wyjściu z niego. A szczęście, jak powiedział Dalajlama, to „najwyższa forma zdrowia”.
Ponieważ od pierwszego wydania minęła już dekada, postanowiłem zacząć drugą edycję tej książki od informacji na temat różnych nowinek i zmian, jakie w międzyczasie zaszły w zakresie wiedzy o uzależnieniach oraz w sposobie mówienia o nich.
Następnie, w formule krótkich rozdziałów, przedstawię siebie, licząc, że ułatwi to Czytelnikom i Czytelniczkom ocenę mojej wiarygodności w temacie uzależnień. Ci, którzy mnie znają choćby trochę z różnych sytuacji, być może dowiedzą się, dzięki tym wspomnieniom z czasów dawnych i bardzo dawnych oraz całkiem niedawnych, czegoś więcej o moich życiowych wyborach. A tym spośród Czytelników i Czytelniczek, których drogi nie przecięły się dotąd z moimi, mam nadzieję odmalować szczery, nienużący autoportret.
Zapraszam do lektury, a szczególnie do korzystania z doświadczeń bohaterów występujących w tej książce.
WSZYSTKIM, którzy zgodzili się opowiedzieć o sobie, a szczególnie o swoich trudnych zmaganiach z chorobą, serdecznie dziękuję. Jestem przekonany, że opowiadając o sobie, już pomogliście wielu osobom. Wasze bogate doświadczenia będą niewątpliwie niezwykle pomocne dla wielu Czytelników i Czytelniczek oraz dadzą im nadzieję na lepsze jutro. Kończąc to krótkie wprowadzenie, pozwolę sobie przytoczyć arabskie przysłowie: „Wystarczy promyk nadziei, aby otworzyło się niebo”.
BOHDAN TADEUSZ WORONOWICZ
Warszawa, maj 2024
Jest wyjście z ciemnego tunelu
Co było najpierw?
Moja wielomiesięczna szczera rozmowa ze Stasią Celińską, w której opowiedziała mi, a przy tym Czytelnikom i Czytelniczkom naszej wspólnej książki, o tym, jak piła, była na dnie, ale przebudziła się, dzięki wierze ocalała i zaczęła nowe życie.
W jej świadectwie padło tylko jedno nazwisko. Doktor Bohdan Woronowicz. Szukała u niego ratunku, ale nie spotkali się wówczas. Stasia mówiła o nim z ogromną atencją. Zapamiętałam ten fragment naszej rozmowy.
Po pewnym czasie zaangażowałam się w pomoc pewnej młodej osobie, a ktoś, komu ufam, poradził mi, żeby „iść z tym do Woronowicza”. W pierwszym wydaniu Dasz radę! nie ujawniłam nazwiska tej osoby. Taką miała prośbę. Teraz chcę to zrobić, dziękując Jej w ten sposób.
Do Pana Doktora skierował mnie ks. Zbyszek Porzeziński, wówczas wikariusz parafii Świętej Trójcy na Solcu w Warszawie. Zmarł na nowotwór latem 2016 roku w wieku 52 lat. W ostatnim okresie życia poświęcił się zakładaniu Fundacji im. ks. Aleksandra Fedorowicza „Przyjaciele Alego”. Organizacja ta działa do dziś. Zajmuje się m.in. udzielaniem pomocy osobom uzależnionym. Ksiądz Zbyszek dobrze znał temat uzależnień. Przed laty i przez lata sam walczył, z powodzeniem, z chorobą alkoholową.
Wówczas, po rozmowie z Księdzem, wiedziałam: to nie może być przypadek, że moje ścieżki prowadzą do Pana Doktora. Pomyślałam też, że w ogóle powinnam zająć się tematem uzależnień, bo problem ten narasta z ogromną siłą i nie możemy być wobec niego bierni.
Pan Doktor zgodził się od razu. „Jeśli w ten sposób możemy uratować choć jedno życie...” – powiedział. Zaczęliśmy rozmawiać. Starałam się być głosem różnych ludzi. Tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej i móc na co dzień, w zwyczajnych relacjach, chronić przed uzależnieniami i pomagać uzależnionym w rodzinie, w domu, pracy czy w sąsiedztwie. Byłam także głosem samych uzależnionych, tych, którzy chcą się leczyć, oraz tych, którzy jeszcze nie wiedzą, że warto powalczyć o siebie, albo jeszcze nie mają na to sił. Byłam głosem osób podejrzewających u siebie uzależnienie oraz ich bliskich, wśród których wielu jest współuzależnionych.
Tydzień po tygodniu zagłębiałam się w ten temat, prowadzona przez doświadczonego, twardego, konsekwentnego terapeutę, ale przede wszystkim czułego człowieka.
Po blisko dziesięciu latach wróciliśmy do tego problemu. Wiele się w tym czasie zmieniło. Mamy nową rzeczywistość, jesteśmy po pandemii, przy naszej granicy toczy się wojna, której nie było od dziesięcioleci. Technologia nieodmiennie przyspiesza. Ludziom przybywa trosk. Stają się coraz bardziej samotni. Codzienność jest trudniejsza niż dekadę temu. Staramy się rozładowywać napięcia. Czasem wybieramy złą drogę, oszukując siebie, że to tylko na chwilę. Nie umiemy z niej jednak zejść.
Pracując nad kolejnym wydaniem tej książki, Pan Doktor zaprosił do rozmów ludzi z różnych kręgów społecznych. Większość z nich stanowią trzeźwiejący alkoholicy. Ludzie po przejściach, którzy wyszli na prostą. Są teraz na tyle mocni, że mogą wspierać innych.
Przekaz naszej książki jest jeden: można zdrowieć z uzależnień, trzeba próbować i zmieniać swoje życie na lepsze! Jest wyjście z ciemnego tunelu.
Książka na pewno nie wyczerpuje tematu, nie ma takiego celu ani ambicji, tym bardziej że uzależnienia mogą dotyczyć każdego człowieka i każdy może mieć o nich inne przemyślenia i opinie. Uzależnień przybywa, mnożą się, jedne przysłaniają drugie. Ich obraz bywa nieostry. Są trudne do zdiagnozowania i leczenia.
Doktor Woronowicz w tej coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości mówi wprost, że człowiek jest istotą społeczną, stworzoną do życia z ludźmi. Podkreśla, że we wszystkich uzależnieniach chodzi o to samo – o umiejętność budowania relacji: z bliskimi ludźmi i przypadkowo spotkanymi osobami, z codziennością, ze swoim wnętrzem... Trzeba dbać o wszystkie te relacje, o czym doktor Woronowicz rozmawia w tej książce ze... Stasią Celińską. Ostatecznie spotkali się po latach.
Dobre relacje międzyludzkie i ze sobą samym rozświetlają twarze, uspokajają, stymulują przekaz dobrej energii i leczą z uzależnień.
Dziękuję Panu Doktorowi, Jego Dzieciom, moim Rozmówcom.
KAROLINA PREWĘCKA
Warszawa 2024
Rozdział I
Nowa wiedza
KAROLINA PREWĘCKA: Co się zmieniło w zakresie wiedzy o uzależnieniach w ostatnich latach, od pierwszego wydania Dasz radę! w 2014 roku?
BOHDAN T. WORONOWICZ: Po pierwsze, coraz więcej nam wiadomo na temat tak zwanych uzależnień behawioralnych, czyli uzależnień od zachowań/czynności. Szeroko piszę o tym w mojej książce Zachowania, które mogą zranić. Serdecznie zachęcam do sięgnięcia po nią, szczególnie osoby zdrowiejące z różnych uzależnień, żeby przypadkiem nie zamieniły jednego uzależnienia na drugie, co niestety bardzo często się zdarza. W tej książce także będę wracał do tego wątku.
Po wtóre, pojawia się coraz więcej badań naukowych ułatwiających nam zrozumienie uzależnień. Z tego powodu coraz głośniej powtarzam, że XXI wiek to „era uzależnień”, która wyparła poprzednie – „erę nerwic” i „erę depresji”.
Po trzecie, jest coraz więcej dowodów naukowych na to, że neurobiologiczne i psychologiczne źródła wszelakich uzależnień leżą bardzo blisko siebie. Stąd można powiedzieć kolokwialnie, że wszyscy uzależnieni „jadą na tym samym wózku”, bez względu na to, czy piją, „ćpają”, palą (także papierosy), oddają się grom hazardowym lub komputerowym, przepracowują się czy też zatracają w seksie.
Jakie są najnowsze naukowe wnioski na temat rozwoju uzależnień?
Dzisiaj wiemy, że wszelkie zachowania uzależniające rozwijają się w wyniku interakcji między zmiennymi predysponującymi, reakcjami emocjonalnymi i poznawczymi na określone bodźce oraz funkcjami wykonawczymi, takimi jak kontrolowanie, powstrzymywanie się i podejmowanie decyzji.
U podłoża wielu uzależnień leży często brak zaspokojenia potrzeb społecznych oraz dążenie do ich kompensowania. Coraz częściej mówi się dzisiaj o roli nagłych i niekontrolowanych zdarzeń traumatycznych (według DSM-5[2] są to: narażenie na śmierć, na poważne obrażenia lub zagrożenie takimi obrażeniami, na przemoc seksualną lub groźbę przemocy seksualnej), zarówno w dzieciństwie, jak i w późniejszym wieku (np. PTSD[3]) w powstawaniu zaburzeń psychicznych, a w tym uzależnień. Stwierdzono także, że traumatyczne doświadczenia z okresu dzieciństwa powodują często ogólnie gorszy stan zdrowia psychicznego i tym samym wpływają na większe prawdopodobieństwo rozwinięcia się uzależnienia.
Ostatnio zwraca się coraz większą uwagę na wpływ zaburzeń neurozwojowych, takich jak np. ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, ang. attention deficit hyperactivity disorder) na występowanie uzależnień.
Co dziś mówi się o podatności na uzależnienia?
Szczególną podatność na wszelkie uzależnienia wykazują zarówno osoby, u których występują deficyty niektórych umiejętności (kompetencji) życiowych, jak i te, które mają mniej aktywny układ nagrody umiejscowiony w naszych mózgach, co skłania je do poszukiwania różnych sposobów na jego pobudzenie.
Określona substancja lub pewne zachowania pomagają tym osobom – chwilowo i tylko pozornie – owe deficyty niwelować. Coraz częściej badacze zwracają bowiem uwagę na brak równowagi między strukturami tworzącymi w układzie limbicznym mózgu wspomniany wcześniej układ nagrody („układ pozytywnego wzmocnienia”, „ośrodek nagrody”, „ośrodek przyjemności”), który jest odpowiedzialny za odczuwanie przez nas pozytywnych doznań. Bodźce stymulujące tego typu uczucia wywołują w organizmie reakcje nastawione na ponowny kontakt z nagrodą (ze źródłem przyjemności). Układ nagrody u jednych osób „domaga się” dodatkowej stymulacji po to, aby podtrzymywać bądź powtarzać satysfakcjonujące doznania („łowcy nagród”), zaś u innych dąży do uwolnienia od psychicznego dyskomfortu („poszukiwacze ulgi”). Dla części osób ważniejsze może być także oczekiwanie na przyjemność niż sama przyjemność. Stwierdzono też, że osoby uzależnione, bez względu na rodzaj uzależnienia, doświadczają więcej, w porównaniu z populacją ogólną, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych sytuacji w swoim życiu.
Jest również coraz więcej badań wskazujących na ważną rolę w formowaniu się uzależnień genów związanych z transportem neuroprzekaźników[4], takich jak dopamina, serotonina czy acetylocholina. Szczególnie podkreślany jest zbyt niski u osób uzależnionych poziom dopaminy w układzie nerwowym, spowodowany mniejszą wydolnością lub mniejszą liczbą receptorów dopaminowych. Działanie nagradzające (odczuwanie przyjemności) jest bowiem efektem pobudzenia neuronów dopaminergicznych w określonych obszarach układu limbicznego, stanowiących neuroanatomiczny i neurochemiczny substrat układu nagrody w mózgu. Co ciekawe, okazało się, że z dopaminą związana jest nie tylko przyjemność w trakcie konsumowania nagrody, ale także przyjemność w trakcie oczekiwania na nią, co wynika ze wspomnień odwołujących się do doznawanej już wcześniej stymulacji.
Ostatnie badania neurochemiczne i neuroobrazowe wykazały, że w uzależnieniach behawioralnych i w uzależnieniach od substancji psychoaktywnych obserwowane są bardzo podobne zmiany w aktywacji mózgu. Dowodzą one, że głębokie zaangażowanie, na przykład w hazard, aktywuje układ nagrody w mózgu w bardzo podobny sposób jak choćby po przyjęciu leku, a zaburzenia związane z uprawianiem hazardu aktywują te same rejony mózgu, co głód alkoholu czy narkotyku. Podobnie, podczas cyfrowego obrazowania mózgu osób uzależnionych od Internetu zarejestrowano zmiany w korze przedczołowej i obszarach korowych mózgu, analogicznie jak w uzależnieniu od substancji psychoaktywnych.
W tym miejscu należy jeszcze wrócić na chwilę do neurobiologii, zaburzeń neurorozwojowych, neuroróżnorodności i ADHD, którego rola w powstawaniu uzależnień nie była dotychczas wystarczająco doceniana. Przegląd badań dotyczących związku uzależnień od substancji psychoaktywnych z ADHD wykazał, że zależność ta niewątpliwie istnieje, natomiast wyniki badań znacznie się różnią; ADHD zdiagnozowano u zaledwie 2% islandzkich nastolatków nadużywających substancji psychoaktywnych, ale zarazem aż u 83% Japończyków przyjmujących metamfetaminę. Badacze są jednak zgodni, że obecność objawów ADHD zwiększa wyraźnie ryzyko rozwoju uzależnienia, szczególnie od substancji psychoaktywnych, które są przyjmowane w ramach „samoleczenia”.
Trudno się przecież dziwić, że kiedy osoba „rozproszona”, z zaburzeniami koncentracji, trudnościami w skupieniu się, nadpobudliwa, wybuchowa i często w niepokoju ruchowym, stwierdzi, że alkohol czy jakaś inna substancja psychoaktywna pozwala zminimalizować objawy ADHD, będzie wracała do tych środków, które pomagają jej łagodzić tego typu zachowania. W ten właśnie sposób „samoleczenie” bardzo często przechodzi w uzależnienie.
W wielu badaniach spotykałem postulat, żeby wszystkim osobom zgłaszającym się na leczenie uzależnień wykonywać testy przesiewowe pod kątem objawów ADHD, a części z nich – pogłębioną analizę, i aby w przypadku stwierdzenia tego zespołu u określonych pacjentów uwzględniać ten problem w ich procesie terapeutycznym. Taki tryb postępowania stosujemy od jakiegoś czasu w Akmedzie. Z kolei osobom zgłaszającym się do placówek medycznych z objawami ADHD warto byłoby robić testy pod kątem obecności objawów uzależnienia od substancji psychoaktywnych.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na spotykane czasami sytuacje, kiedy osoba, która pije zbyt często alkohol, pali „trawkę”, bierze leki na własną rękę albo za bardzo zaprzyjaźnia się z jednorękimi bandytami, zamiast zaprzestać tych zachowań i potraktować poważnie swoje zdrowienie/trzeźwienie, usprawiedliwia się i obwinia za swoje chore postępowanie żonę, męża, rodziców, neurobiologię, neuroprzekaźniki, „układ nagrody”, wspomnianą wcześniej traumę czy też spektrum ADHD, które, jak się szacuje, w około 70-80% jest dziedziczone i do tego wielogenowo.
Nie ulega wątpliwości, że przytoczone wyżej obserwacje wpłynęły na zmianę podejścia do tych zagadnień oraz pozwoliły na traktowanie uzależnień behawioralnych w podobny sposób jak uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Przykładem tego może być m.in. fakt przeniesienia w ostatniej klasyfikacji DSM-5 najlepiej zbadanego spośród wszystkich uzależnień behawioralnych, czyli patologicznego hazardu (zaburzeń uprawiania hazardu), z kategorii zaburzeń kontroli impulsów do kategorii „zaburzeń używania substancji i nałogów” (ang. substance-related and addictive disorders) i utworzenie podkategorii „zaburzeń niezwiązanych z substancjami” (ang. non-substance related disorders).
Jak już wspomniałem, poszczególne uzależnienia mają tendencję do wzajemnego „podstawiania się” czy zastępowania. Stąd też metody ich leczenia są do siebie podobne. Trzeba bardzo uważać, żeby na przykład po zaprzestaniu picia nie „zaprzyjaźnić się” za bardzo z lekami, hazardem, Internetem, nie uciekać w pracę czy w zakupy albo nie popaść w kompulsywne zachowania seksualne lub w wyczerpujące ćwiczenia fizyczne itp.
Konsekwencją odkrycia (na podstawie badań), że zarówno mechanizmy prowadzące do uzależnienia, jak i podtrzymujące je, we wszystkich znanych uzależnieniach okazują się bardzo do siebie zbliżone, są zmiany wprowadzone obecnie w profesjonalnym nazewnictwie. Słowo „alkoholik”, które w odczuciu społecznym ma jednoznacznie negatywny wydźwięk i stygmatyzuje osoby, w stosunku do których jest używane, stopniowo zastępuje się określeniem „osoba z zaburzeniami spowodowanymi używaniem (spożywaniem) alkoholu”; dotychczasowy „hazardzista” to dzisiaj „osoba z zaburzeniami uprawiania hazardu”, dawniejszy „seksoholik” – „osoba z kompulsywnymi zachowaniami seksualnym”, a „siecioholik” – „osoba z zaburzeniami korzystania z Internetu”.
Pocieszające jest natomiast to, że trwają prace genetyków[5] nad określeniem markerów uzależnienia, które można byłoby wykorzystywać do wczesnego przewidywania i wykrywania ryzyka rozwoju uzależnień oraz innych zaburzeń psychicznych, a także do indywidualizacji podejścia do terapii. Skoro już mówimy o genach, to warto jeszcze wspomnieć o jednej ciekawej nowince. Naukowcy z Oregon Health & Science University wszczepili bezpośrednio do mózgów małp rezus nieszkodliwego wirusa przenoszącego specyficzny gen do obszaru mózgu regulującego dopaminę[6]. W ten sposób ograniczono im spożycie napojów alkoholowych do przedziału między osiem a dziesięć porcji dziennie. Badanie wypadło podobno zaskakująco pomyślnie. W porównaniu z małpami, które otrzymały placebo, te, którym zaaplikowano specyficzny gen, zmniejszyły spożycie alkoholu o około 90%. Muszę jednak zmartwić osoby, które zamiast podejmować leczenie, oczekują cudownych zabiegów przywracających im kontrolę nad alkoholem. Jeżeli nawet udałoby się uzyskać podobne wyniki u człowieka, to musiałoby to wiązać się z otwarciem czaszki i ingerencją w struktury mózgu. Nie wiem, czy warto czekać na takie metody.
Przypisy