Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Diabelska pułapka odkrywa prawdę o jednej z najbardziej zabójczych pułapek szatana, która utrzymuje wierzących z dala od Bożej woli. Większość ludzi uwięzionych w tej pułapce nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Nie daj się oszukać! Na pewno napotkasz na swojej drodze urazę i to od ciebie zależy w jaki sposób zdarzenie to wpłynie na twoją relację z Bogiem. Twoja reakcja
decyduje o twojej przyszłości. Jeśli rozprawisz się z urazą w twoim życiu w odpowiedni sposób, staniesz się silniejszy zamiast bardziej zgorzkniały.
John Bevere pokazuje jak być uwolnionym z diabelskiej pułapki - od urazy, oraz jakpozbyć się mentalności ofiary.
Diabelska pułapka okazała się największym bestsellerem John`a Bevere`a. W ciągu dziesięciu lat sprzedano ponad 400,000 egzemplarzy. Nadal widnieje na liście
światowych bestsellerów. To wydanie dodatkowo zawiera świadectwa przemiany życia ludzi, którzy przeczytali pierwszą wersję książki.
Znajdziesz odpowiedzi na trudne pytania, takie jak:
Ta książka pomoże ci uwolnić się z diabelskiej pułapki urazy, a jednocześnie uzdolni do bycia od niej wolnym, pozwalając ci na relację z Bogiem bez przeszkód.
John Bevere jest jednym z najlepiej sprzedających się autorów oraz popularnym mówcą. On oraz jego żona, Lisa, również autorka wielu bestsellerów, w 1990 roku założyli organizację Messenger International. Ich misja rozrosła się do wielopłaszczyznowej o zasięgu międzynarodowym. Prowadzą również cotygodniowy program „The Messenger”, który jest nadawany do 214 krajów świata. John Bevere jest autorem wielu książek.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 213
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Twoja reakcja decyduje o twojej przyszłości
Tytuł oryginału: The Bait of Satan
Tłumaczenie z języka angielskiego: Jarosław Kusto
Redakcja i korekta: Grażyna Golędzinowska, Katarzyna Jaskółowska
Przygotowanie do druku: Grażyna Kołbasa
Okładka: oryginalna by Charisma House
Druk: Wydawnictwo ARKA, www.arkadruk.pl
Copyright © 2013 in Polish by Szaron.pl.
Do dystrybucji na terenie całego świata:
Wydawnictwo SZARON
Targoniny 43
43–445 Dzięgielów
Wydanie oryginalne w języku angielskim:
Charisma Media/Charisma Book Group, 600 Rinehart Road, Lake Mary,Florida 32746 – The Bait of Satan.
© Copyright by John Bevere, 2004.
Wszelkie prawa zastrzeżone
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie ani fotooptycznie, zapisywana elektronicznie ani magnetycznie ani też odczytywana w środkach masowego przekazu.
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięto z:
Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez komisję Przekładu Pisma Świętego. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1975.
Biblia Tysiąclecia.
Wydanie I: 2013
ISBN 978–83–63271–08–4
Książkę można nabyć w księgarni internetowej:
www.szaron.pl
e–mail: [email protected]
tel.: (+48) 516 122 994
Książka dostępna również w innych językach:
Charisma Media, 600 Rinehart Road, Lake Mary, FL 32746 USA
e–mail: [email protected]
PODZIĘKOWANIA DLA...
Mojej żony, Lisy, która jest dla mnie, zaraz po Bogu, najlepszą przyjaciółką. Jesteś naprawdę wspaniałą kobietą. Zawsze będę wdzięczny Panu za połączenie nas razem w małżeństwie. Dziękuję Ci za Twoją bezinteresowną pomoc i zredagowanie tej książki. Dziękuję moim czterem synom: Addisonowi, Asutinowi, Alexanderowi i Ardenowi, którzy poświęcili swój czas tacie, aby to przedsięwzięcie mogło zostać ukończone. Chłopcy, jesteście radością mojego serca.
Specjalne podziękowania dla Johna Mason’a, który wierzył w to przesianie i zachęcił mnie do opublikowania go; dla Deborah Poulalion, za jej umiejętności i wsparcie przy redagowaniu; dla wszystkich pracowników Creation House, którzy wspólnie z nami pracowali przy tym przedsięwzięciu. Przede wszystkim jednak chciałbym wyrazić moją szczerą wdzięczność dla mojego Ojca w Niebie, za Jego cudowny dar; dla Jezusa Chrystusa, za Jego miłosierdzie, prawdę i miłość; dla Ducha Świętego, za Jego wierne prowadzenie w trakcie pracy.
Spis treści
Przedmowa 7
Wstęp 11
1. Ja, urażony? 17
2. Serca szeroko otwarte dla urazy 29
3. Jak mogło mi się to przydarzyć? 43
4. Ojcze, Ojcze 57
5. Jak rodzą się duchowe włóczęgi 75
6. Ucieczka od rzeczywistości 93
7. Stabilny fundament 107
8. Wszystko, co może zostać poruszone, będzie poruszone 125
9. Skała zgorszenia 145
10. Abyśmy ich nie urazili 165
11. Przebaczenie: nie dajesz, nie otrzymujesz 179
12. Zemsta: pułapka 195
13. Ucieczka z pułapki 209
14. Cel: pojednanie 221
15. Epilog: podjęcie działania 233
Przedmowa
Książka, którą trzymasz w rękach może być narzędziem do najważniejszej konfrontacji z prawdą, którą napotkasz w swoim życiu. Mogę powiedzieć to z całkowitym przekonaniem, nie dlatego, że jestem autorem tej książki, ale ze względu na jej temat. Problem urazy, czyli zagadnienie stanowiące rdzeń Diabelskiej Pułapki, jest często największym wyzwaniem, któremu człowiek musi się przeciwstawić i zwyciężyć.
Uczniowie Jezusa byli świadkami wielu wspaniałych i niespotykanych cudów. Z zachwytem patrzyli na ślepe oczy, które zaczynały widzieć i ludzi wskrzeszanych z martwych. Byli z Jezusem w łodzi i słyszeli słowa, którymi uciszył sztorm. Widzieli tysiące nakarmione rozmnożonymi chlebami i rybami. Lista znaków i cudów, których dokonał Jezus, jest według Biblii tak ogromna, że wszystkie księgi świata nie byłyby w stanie jej pomieścić.
Nigdy wcześniej ludzkość nie doświadczyła cudowności ręki Bożej w tak oszałamiający i namacalny sposób. Pełni podziwu i zachwyceni uczniowie nie mieli problemu z zaakceptowaniem cudów. Prawdziwy test przyszedł z innej strony, pod koniec ziemskiej służby Jezusa. Jezus polecił swoim uczniom: „Jeśliby zgrzeszył twój brat (...) siedmiokroć na dzień zgrzeszył przeciwko tobie, i siedmiokroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, odpuść mu.” Ich natychmiastową odpowiedzią było: „Przydaj nam wiary” (Łk 17:3–5). To nie cuda sprawiały, że uczniowie wołali o więcej wiary, nie wskrzeszanie z martwych, czy uciszanie morza; ale proste polecenie, aby wybaczać tym, którzy nas skrzywdzili!
Jezus powiedział: „Niepodobna, by zgorszenia nie przyszły...” (Łk 17:1). Już nie chodzi więc o to, czy będą okazje do obrażenia się, ale o to, jaka będzie twoja reakcja. Niestety większość ludzi obraża się, co prowadzi do zniewolenia.
Minęło 10 lat od wydania tej książki. W tym czasie otrzymaliśmy ogromną ilość listów i usłyszeliśmy wiele świadectw od ludzi, rodzin i organizacji, które zostały uzdrowione i przemienione dzięki prawdzie ze Słowa Bożego zawartego w tej książce. W tym miejscu chcielibyśmy przedstawić kilka przykładów, które, mamy nadzieję, będą stanowić dla was zachętę. Cieszymy się z nich wszystkich i oddajemy chwałę Bogu.
Pewien lider podzielił się z nami: „W naszym kościele właśnie miało dojść do rozłamu. Rzeczy wyglądały beznadziejnie. Każdemu ze starszych wręczyłem kopię Diabelskiej Pułapki. Do rozłamu nie doszło i na dzień dzisiejszy wciąż jesteśmy razem!”
Wiele małżeństw udało się uratować. Ostatnio, gdy skończyłem przemawiać w kościele w Nebrasce, podeszło do mnie pewne małżeństwo. Żona zaczęła wyznawać: „Dziesięć lat temu zostałam urażona przez liderów tego kościoła. Stałam się zgorzkniała i podejrzliwa, wciąż broniłam siebie i swojej pozycji. Cierpiało na tym moje małżeństwo, mój mąż chciał się ze mną rozwieść. Nie był w tym czasie zbawiony i nie chciał mieć nic wspólnego z kościołem. Ktoś dał mi Diabelską Pułapkę. Przeczytałam ją i już po niedługim czasie zostałam uwolniona od urazy i zgorzknienia. Gdy mój mąż zobaczył zmiany, które zaszły w moim życiu, oddał swoje życie Jezusowi i wycofał pozew rozwodowy.” Mąż stał obok niej uśmiechając się. Gdy skończyła, on tylko potwierdził wszystko, co powiedziała o zmianach, jakie zaszły w jego życiu i domu!
Świadectwo, które najbardziej dotknęło mojego serca, zdarzyło się, gdy usługiwałem w Naples, na Florydzie. Zaraz, zanim zacząłem mówić, krępy mężczyzna w średnim wieku podniósł się ze swojego krzesła i przed całym zgromadzeniem opowiedział swoją tragiczną historię: „Przez całe życie czułem coś jakby ścianę między mną, a Bogiem. Uczęszczałem na spotkania, ale gdy inni wyczuwali obecność Bożą, ja nie czułem nic i nie potrafiłem się w tym wszystkim odnaleźć. Nawet, gdy się modliłem nie było uwolnienia, ani nie czułem Jego obecności. Kilka tygodni temu ktoś dał mi książkę Diabelska Pułapka. Przeczytałem ją od deski do deski. Wtedy zdałem sobie sprawę, że lata temu połknąłem przynętę szatana. Nienawidziłem mojej mamy za opuszczenie mnie, gdy miałem sześć miesięcy. Zrozumiałem, że muszę się z nią skontaktować i przebaczyć jej. Zadzwoniłem i po raz drugi w ciągu trzydziestu sześciu lat z nią porozmawiałem. Powiedziałem wtedy: „Mamo, przez całe życie nie potrafiłem ci wybaczyć, że mnie wtedy oddałaś”. Wtedy ona zaczęła płakać i powiedziała: „Synu, nienawidziłam siebie samej przez ostatnie trzydzieści sześć lat za to, że cię zostawiłam”.
Mężczyzna ciągnął dalej: „Wybaczyłem jej i ona wybaczyła sama sobie; teraz już jesteśmy pojednani”.
I wtedy wszyscy poznali najbardziej ekscytujący fragment: „Teraz już nie ma ściany oddzielającej mnie od Bożej obecności!”
W tym momencie mężczyzna ten zaczął płakać. Z trudem wydobył ostatnie słowa. „Teraz płaczę w obecności Bożej jak dziecko”.
Znam moc i prawdziwość tego zniewolenia. Byłem uwięziony i męczony przez lata. Ta książka to nie teoria; to Słowo Boże, które stało się ciałem. Jest wypełniona prawdami, których sam doświadczyłem. Wierzę, że ta książka może was wzmocnić. Gdy będziecie ją czytać, proście Mistrza, aby przydał wam wiary! Gdy będziecie wzrastać w wierze, On otrzyma chwałę, a wy będziecie wypełnieni radością! Niech was Bóg wielce pobłogosławi.
John Bevere
Wstęp
Każdy, kto zajmował się zastawianiem pułapek na zwierzęta wie, że pułapka musi spełniać dwa wymogi, aby być skuteczną. Musi być ukryta, aby zwierzę jej nie zauważyło, i musi mieć założoną przynętę, która zwabi zwierzę w zasięg jej działania. Szatan, nasz przeciwnik, zna te zasady i stosuje je w swoich podstępnych i śmiertelnych pułapkach, które zastawia na nasze dusze. Jego pułapki są dobrze ukryte i wyposażone w przynętę. Szatan, a razem z nim jego zastępy, nie jest prostakiem, jak wielu wierzy. Potrafi być bardzo subtelny i specjalizuje się w oszustwie. Jest pokrętny w swoich poczynaniach, przebiegły i sprytny. Nie można zapomnieć, że potrafi podszywać się pod posłańca światła. Jeżeli nie jesteśmy wyćwiczeni w Słowie Bożym i nie potrafimy rozdzielać dobrego od złego, nie będziemy w stanie rozpoznać jego pułapek.
Jedną z najbardziej podstępnych i zwodniczych rodzajów przynęt, na którą natykają się wszyscy chrześcijanie, jest uraza. W zasadzie sama w sobie nie jest śmiertelna – jeżeli pozostaje wewnątrz pułapki. Jeżeli jednak połkniemy ją i nakarmimy nasze serce, to zostaniemy urażeni. Wydajemy wtedy wiele owoców, takich jak obraza, gniew, zniewaga, zazdrość, odrzucenie, zmaganie się, zgorzknienie, nienawiść, zawiść. Niektórymi następstwami przyjęcia urazy są: ataki słowne, zranienia, podziały, oddzielenie, zniszczone przyjaźnie, zdrady i oddalanie się od Pana.
Często ci, którzy są urażeni, nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Nie widzą swojego zniewolenia, ponieważ są tak bardzo skupieni na całej krzywdzie, która została im wyrządzona. Zaprzeczają, że coś jest nie tak. Najlepszym sposobem, w jaki wróg może nas oślepić, jest skupienie naszej uwagi na nas samych.
Celem tej książki jest ujawnienie prawdy o tej pułapce wroga, pokazanie drogi ucieczki i sposobów jej unikania. Wolność od urazy jest rzeczą kluczową w życiu każdego chrześcijanina, ponieważ sam Jezus powiedział, że niemożliwym jest przeżycie swoich dni na ziemi i uniknięcie okazji do bycia urażonym (Łk 17:1).
Zarówno w amerykańskich, jak i w innych kościołach, w których głosiłem to kazanie, 50% ludzi odpowiedziało na wezwanie do ołtarza. Mimo iż liczba ta jest tak duża, to wciąż nie są wszyscy. Duma powoduje, że niektórzy po prostu nie chcą odpowiedzieć na wezwanie. Widziałem ludzi uzdrawianych, uwalnianych, wypełnianych Duchem Świętym i otrzymujących odpowiedzi na modlitwy, gdy tylko wyszli z niewoli urazy. Zazwyczaj przyznają, że gdy tylko stali się wolni, w jednej chwili otrzymali to, czego szukali przez lata.
Pod koniec XX wieku poziom wiedzy w kościele bardzo się podniósł. Mimo to wygląda na to, że mamy jeszcze więcej podziałów między wierzącymi, liderami i kościołem. Powód: Uraza kwitnie z powodu braku miłości. „Poznanie nadyma, ale miłość buduje” (I Kor. 8:1). Tak wielu jest uwięzionych w tej podstępnej pułapce, że zaczynamy wierzyć, że to coś normalnego.
Jednak zanim Chrystus powróci prawdziwi wierzący będą zjednoczeni jak nikt dotąd. Wierzę, że niezliczone rzesze mężczyzn i kobiet będą uwolnione z pułapki urazy. Jest to jeden z elementów związanych z przebudzeniem, które przyjdzie do tego narodu (amerykańskiego, przyp. tłumacz). Niewierzący, widząc miłość pomiędzy nami zobaczą, że są ślepi i przyjmą Jezusa.
Nie wierzę w pisanie książek dla samego pisania. Bóg wypalił to posłanie w moim sercu i widziałem jego owoce. Pewien pastor powiedział mi, gdy skończyłem głosić to słowo: „Nigdy nie widziałem tak wielu uwolnionych za jednym razem.”
Bóg przemówił do mojego serca i pokazał mi, że to tylko początek. Wielu będzie uwolnionych, uzdrowionych i odnowionych w trakcie czytania tej książki, jeżeli będą posłuszni pobudzaniu przez Ducha Świętego. Wierzę, że gdy będziesz czytać słowa zapisane na tych stronach, to Nauczyciel i Doradca pokaże ci ich zastosowanie w twoim własnym życiu. Gdy tak się stanie, objawione słowo przyniesie wielką wolność do twojego życia i służby.
Pomódlmy się razem na początek:
Ojcze, w imieniu Jezusa, proszę Cię, abyś objawił mi przez Twojego Ducha Świętego Twoje Słowo dla mnie, gdy będę czytał tę książkę. Odsłoń wszystkie ukryte miejsca mojego serca, które powstrzymują mnie od głębszego poznania Ciebie i służenia Ci lepiej. Otwieram się na przekonanie o grzechu przez Twojego Ducha Świętego i proszę Cię o miłosierdzie do uczynienia wszystkiego, co dla mnie zamierzyłeś. Pragnę poznać Ciebie lepiej, dzięki słuchaniu Twojego głosu podczas czytania tej książki.
TWOJA REAKCJA DECYDUJE O TWOJEJ PRZYSZŁOŚCI
„Diabelska pułapka” przemieniła nasze życie oraz naszą służbę. Przekaz video obejrzeliśmy co najmniej dwadzieścia razy, a książkę czytamy wciąż na nowo. W naszej służbie wykorzystaliśmy tę książkę do osobistej przemiany tak samo jak do przemiany wielu ludzi, z którymi pracujemy. To przesłanie jest pełne mocy i ponadczasowe.
S. Q., CONNECTICUT
rozdział pierwszy
Ja, obrażony?
Niepodobna, by zgorszenia nie przyszły.
Ewangelia Łukasza 17: l
W trakcie moich podróży i posługi w Stanach Zjednoczonych zaobserwowałem jedną z najbardziej zabójczych pułapek szatana. Jest ona przyczyną braku wolności w życiu wielu chrześcijan, niszczenia znajomości i poszerzania istniejących podziałów. Tą pułapką jest uraza.
Wielu ludzi nie może prawidłowo funkcjonować w swoim powołaniu z powodu ran krzywd, które uraza spowodowała w ich życiu. Są niepełnosprawni i nie są w stanie wykorzystać spoczywającego w nich potencjału. Najczęściej chodzi tutaj o urazę do drugiego chrześcijanina, który ich skrzywdził.
W takiej sytuacji uczyniona krzywda jest odbierana jako zdrada. W Psalmie 55:13–15 Dawid mówi: „Bo to nie wróg mnie lży – co mógłbym znieść – nie przeciwnik mój wynosi się nade mnie –mógłbym się przed nim ukryć – ale ty, człowiek równy mnie, powiernik mój i przyjaciel, z którym mieliśmy wspólne słodkie tajemnice, do domu Bożego chodziliśmy w tłumie”.
To ci, z którymi siedzimy razem w ławce, albo ten, który wygłasza kazanie. Spędzamy z nimi święta, wspólnie pracujemy, dzielimy z nimi biura. Albo może nawet jesteśmy jeszcze bliżej. Wzrastamy z nimi, zwierzamy się im, śpimy u ich boku. Im bliższa jest znajomość, tym większa uraza. Największą nienawiść można znaleźć pomiędzy ludźmi, którzy kiedyś byli bardzo blisko.
Prawnicy mogą powiedzieć, że najgorsze są sprawy rozwodowe. Amerykańskie media ciągle informują o morderstwach popełnionych przez zdesperowanych członków rodziny. Dom, który w założeniu miał być schronieniem, miejscem zaopatrzenia i rozwoju, gdzie mamy się nauczyć dawać i odwzajemniać miłość często staje się źródłem naszego bólu. Historia pokazuje, że najbardziej krwawe są wojny domowe. Brat przeciwko bratu, syn przeciwko ojcu, ojciec przeciwko synowi.
Lista miejsc, z których może nadejść krzywda, jest tak długa, jak lista możliwych znajomości, nie ważne jak bardzo prostych, czy skomplikowanych. Prawda jest jedna: Tylko ci, na których ci zależy, mogą cię skrzywdzić. Od nich oczekujesz więcej, w końcu dałeś im więcej siebie, niż dajesz normalnie. Im większe oczekiwania, tym większy upadek.
Egoizm rządzi naszym społeczeństwem. Mężczyźni i kobiety są tak skupieni na sobie, że nie zauważają własnego lekceważenia, którym darzą innych i krzywd w ten sposób spowodowanych. W sumie nie powinno nas to zaskakiwać. Biblia wyraźnie mówi, że w dniach ostatecznych ludzie będą samolubni (2Tm 3:2). Oczekujemy czegoś takiego od niewierzących, ale Paweł nie pisze o ludziach spoza Kościoła. On pisał o jego członkach. Wielu jest poranionych, skrzywdzonych i zgorzkniałych. Są urażeni! Jednocześnie nie zdają sobie sprawy, że wpadli w pułapkę szatana.
Czy to nasza wina? Jezus wyraźnie powiedział, że nie da się żyć na tym świecie i nie stanąć przed sytuacją, w wyniku której możemy czuć się urażeni. Mimo to wielu wierzących jest zszokowanych, oszołomionych i zdziwionych, gdy tak się dzieje. Wierzymy, że jesteśmy jedynymi pokrzywdzonymi. Tego typu reakcja sprawia, że jesteśmy podatni na zgorzknienie. Musimy więc być uzbrojeni i przygotowani na ewentualne krzywdy, bo nasza reakcja decyduje o naszej przyszłości.
podstępna pułapka
Greckie słowo przetłumaczone jako zgorszenie w ewangelii Łukasza 17:1 pochodzi od słowa skandalon. Pierwotnie słowo to określało element pułapki, do którego była przyczepiana przynęta. Słowo to więc ma związek z zastawianiem pułapki na czyjejś drodze. W Nowym Testamencie słowa tego często używano do opisania zniewolenia przez wroga. Uraza jest narzędziem, którego szatan używa, aby zniewolić ludzi. Paweł instruował młodego Tymoteusza w następujący sposób:
A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy, i że wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli.
2 List do Tymoteusza 2:24–26
Ci, którzy się kłócą i trwają w uporze wpadają w pułapkę i stają się więźniami, zmuszonymi do pełnienia woli szatana. Co jest jeszcze bardziej alarmujące – oni sami nie zdają sobie z tego sprawy! Tak jak syn marnotrawny, muszą zdać sobie sprawę z własnego położenia. W innym wypadku pozostaną nieświadomi faktu, że ich wody są gorzkie, a nie słodkie. Gdy człowiek jest zwiedziony, ślepo wierzy w swoją rację, chociaż jest w błędzie.
Niezależnie od scenariusza możemy ludzi urażonych podzielić na dwie główne kategorie: (1) tych, którzy rzeczywiście zostali potraktowani niesprawiedliwie; (2) tych, którzy myślą, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. Ludzie z drugiej kategorii z całego serca wierzą, że zostali skrzywdzeni. Często ich opinie są oparte na niedokładnych informacjach. Może też być tak, że ich informacje są prawdziwe, ale wyciągnięte wnioski są złe. Tak czy inaczej są oni urażeni, a ich tok myślenia jest niewłaściwy. Dokonują osądów na podstawie pomówień, przypuszczeń i pozorów.
prawdziwy stan serca
Jednym ze sposobów, w jaki wróg utrzymuje urazę w sercu człowieka jest jej ukrycie, zamaskowanie przy pomocy dumy. Duma powstrzymuje człowieka od obiektywnego spojrzenia na własne serce.
Kiedyś zostałem dotkliwie urażony przez kilku usługujących. Ludzie mówili mi: „Nie wierzę, że spotkało cię coś takiego. Nie czujesz się urażony?”.
Wtedy ja szybko odpowiadałem: „Nie, wszystko w porządku. Nie jestem urażony”. Wiedziałem, że niedobrze jest być urażonym, więc zaprzeczałem, że jestem, odsuwałem od siebie tą myśl. Sam siebie przekonałem, że nie jestem, ale w rzeczywistości byłem. Duma zamaskowała prawdziwy stan mojego serca.
Duma powstrzymuje cię od uporania się z prawdą. Zniekształca twoje widzenie. Nie zmienisz się, jeżeli myślisz, że wszystko jest w porządku. Duma zatwardza twoje serce, zaślepia twoje oczy i tok rozumowania. Powstrzymuje cię od zmiany twojego serca, pokuty, która przynosi wolność (zob.: 2Tm 2:24–26).
Duma sprawia, że postrzegasz siebie samego jako ofiarę. Twoje nastawienie przyjmuje postać: „Zostałem źle potraktowany i oceniony; w związku z tym moje postępowanie jest usprawiedliwione”. Ponieważ wierzysz, że jesteś niewinny i niesprawiedliwie oskarżany, nie wybaczasz, a prawdziwy stan twojego serca jest przed tobą zakryty. Mimo to nie jest on zakryty przed Bogiem. Fakt, że zostałeś źle potraktowany nie usprawiedliwia twojego postępowania i chowania urazy. W tym wypadku dwa minusy nie dają plusa!
lekarstwo
W Objawieniu Jezus powiedział do kościoła w Laodycei, że oni sami myślą o sobie jako o bogatych, zasobnych, nie potrzebujących niczego, podczas gdy w rzeczywistości ich stan jest całkowicie odmienny: „pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły” (Obj 3:14–20). W kościele laodycejskimi siłę finansową pomylono z siłą duchową. Duma ukryła prawdziwy stan rzeczy.
Dziś wielu jest w tym właśnie miejscu. Nie są w stanie zobaczyć stanu własnego serca tak samo, jak ja nie byłem w stanie zobaczyć mojej urazy do tych usługujących. Sam siebie przekonywałem, że nie czułem się skrzywdzony. Jezus pokazał kościołowi w Laodycei drogę do wyjścia z ich zwiedzenia: nabycie Bożego złota i zdanie sobie sprawy z własnej kondycji.
Nabycie Bożego złota
Pierwszym poleceniem Jezusa, by wyrwać się z sideł zwiedzenia było: Radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego (Obj 3:18).
Złoto oczyszczone w ogniu jest miękkie i giętkie, bez rdzy oraz domieszek. Gdy złoto zostanie pomieszane z innymi metalami (miedzią, żelazem, niklem i innymi), staje się twarde, mniej giętkie i bardziej podatne na korozję. Taka mieszanina zwana jest stopem. Im więcej domieszek, tym złoto staje się twardsze, i odwrotnie – im mniej domieszek, tym stop jest bardziej miękki i giętki.
Natychmiast zauważamy analogię: Czyste serce jest jak czyste złoto – miękkie, wrażliwe i giętkie. List do Hebrajczyków 3:13 mówi, że nasze serce twardnieje dzięki oszustwu grzechu! Jeżeli nie uporamy się z urazą, to pojawią się owoce grzechu: zgorzknienie, gniew, odrzucenie. Te dodatkowe „substancje” powodują twardnienie naszego serca tak jak domieszki powodują twardnienie stopu złota. W ten sposób tracimy wrażliwość i czułość. Nasza zdolność słyszenia Bożego głosu maleje, tracimy zdolność widzenia. Tak powstają doskonałe warunki do zwiedzenia.
Pierwszym krokiem przy oczyszczaniu złota jest zmielenie go na proszek i zmieszanie z substancjami zwanymi topnikami. Potem mieszanina umieszczana jest w palenisku i topiona w podwyższonej temperaturze. Zanieczyszczenia są przyciągane do topników i wypływają na powierzchnię. Złoto (które jest cięższe) pozostaje na dnie. Zanieczyszczenia lub żużel (miedź, cynk, żelazo pomieszane z topnikami) jest usuwane, w wyniku czego pozostaje czystszy metal.
A teraz spójrzmy na Słowa Boga:
Oto wytapiałem cię sobie jak srebro, próbowałem cię w piecu cierpienia.
Księga Izajasza 48:10
I ponownie:
Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus.
1 List Piotra1:6–7
Bóg oczyszcza poprzez nieszczęścia, próby i prześladowania, których gorąco wydziela z naszego charakteru zanieczyszczenia takie jak niewybaczenie, zmaganie się, zgorzknienie, zawiść, itp., przemieniając go w Boży charakter.
Grzech bardzo łatwo ukrywa się tam, gdzie nie ma prób i nieszczęścia. W czasach dobrobytu i sukcesu nawet nikczemny człowiek może wydawać się miły i hojny. Dopiero w ogniu prób wypływają wszystkie zanieczyszczenia.
Był taki czas w moim życiu, kiedy to przechodziłem przez wiele prób, jednych z najtrudniejszych w moim życiu. Stałem się wtedy nieuprzejmy i ostry w stosunku do ludzi mi najbliższych. Rodzina i przyjaciele zaczęli mnie unikać. Zdecydowałem się wtedy wołać do Pana, pytając:
– Skąd wziął się ten cały gniew? Przecież go wcześniej nie było!
Pan odpowiedział mi:
– Synu, gdy złoto topi się w ogniu, zanieczyszczenia wypływają.
Potem zadał mi pytanie, które zmieniło moje życie:
– Czy widać zanieczyszczenia w złocie, zanim znajdzie się ono w ogniu?
– Nie – odpowiedziałem.
– Ale to wcale nie oznacza, że ich tam nie ma – odpowiedział Pan – Kiedy znalazłeś się w ogniu próby, zanieczyszczenia wypłynęły. Pomimo iż ukryte w tobie, przez cały czas były widoczne dla mnie. Teraz więc twój wybór zadecyduje o twojej przyszłości. Możesz pozostać w swoim gniewie, obarczać winą żonę, przyjaciół, pastora i ludzi, z którymi pracujesz albo możesz zdać sobie sprawę z istnienia tego żużlu grzechu i pokutować, otrzymać przebaczenie, a wtedy wezmę Mój czerpak i usunę zanieczyszczenia z twojego życia.
Zdanie sobie sprawy z własnego stanu
Jezus powiedział, że kolejnym kluczem do uwolnienia od zwiedzenia jest umiejętność prawidłowego widzenia. Często, gdy zostajemy urażeni, widzimy siebie jako ofiarę i oskarżamy tych, którzy nas skrzywdzili. Usprawiedliwiamy nasze zgorzknienie, nieprzebaczenie, gniew, zawiść i odrzucenie, gdy tylko wypływają na powierzchnię. Czasami nawet nosimy w sobie urazę do tych, którzy przypominają nam o ludziach, którzy nas skrzywdzili. Właśnie dlatego Jezus powiedział: „Radzę ci, abyś nabył u mnie (...) maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał” (Obj 3:18). Przejrzał i zobaczył co? Prawdziwy stan rzeczy! Tylko wtedy możemy być „gorliwi i upamiętać się”, jak Jezus później polecił. Możemy pokutować tylko wtedy, gdy przestaniemy obwiniać innych ludzi.
Gdy obwiniamy innych i bronimy własnej racji, jesteśmy ślepi. Szarpiemy się, żeby wyjąć źdźbło z oka naszego brata, kiedy w naszym jest belka. Objawienie prawdy jest tym, co przynosi nam wolność. Gdy Duch Święty pokazuje nam nasz grzech, zawsze robi to w sposób, który wywołuje przekonanie o grzechu, a nie potępienie.
Modlę się, żeby w trakcie czytania tej książki Słowo Boże oświeciło twoje oczy i przyniosło zrozumienie, abyś mógł zobaczyć swój prawdziwy stan i zostać uwolniony od jakiejkolwiek urazy, którą trzymasz w sercu. Nie pozwól, aby duma powstrzymała cię od pokutowania.
Urażony chrześcijanin bierze życie, ale z powodu strachu nie uwalnia go dalej
Dziesięć lat temu, po 20 latach małżeństwa, mój mąż chciał się wycofać, ponieważ „nie był już szczęśliwy”. Byłam totalnie rozbita. Zajęło mi wiele czasu, aby uporać się ze zranieniem, porzuceniem spowodowanym jego opuszczeniem. Prosiłam Boga, aby pomógł mi wybaczyć, i naprawdę myślałam, że to uczyniłam, ale wciąż nosiłam urazę w sercu, której nie potrafiłam się pozbyć. Zawsze odczuwałam ból, kiedykolwiek go zobaczyłam. Po przeczytaniu „Diabelskiej pułapki” Duch Święty zadziwił mnie przemawiając do mojego byłego męża, aby przebaczył mi to, że trzymam do niego urazę. Rozmawialiśmy po raz pierwszy od dziesięciu lat. I prawdziwie wierzę, że jestem uzdrowiona i uwolniona! Jestem wdzięczna Bogu za uwolnienie mnie z jarzma niewoli, które tak długo mnie związywało.
D. B., Nowy Jork
rozdział drugi
Serca szeroko otwarte dla urazy
I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu, a ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Ewangelia Mateusza24:10–13
W tym rozdziale ewangelii Mateusza Jezus mówi o znakach, które pojawią się w dniach ostatecznych. Jego uczniowie pytali: „Jakie będą znaki zwiastujące Twoje przyjście?”.
Większość z nas jest zgodna co do faktu, że żyjemy w czasach powrotu Jezusa. Bezcelowym jest próbowanie wyznaczenia dokładnego dnia Jego powrotu. Tylko Ojciec zna ten dzień. Jezus powiedział jednak, że będziemy w stanie rozpoznać czas Jego powrotu, a my żyjemy w tym właśnie okresie! Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tylu wypełnionych proroctw, dotyczących Kościoła, Izraela i przyrody. Możemy więc z całą pewnością powiedzieć, że żyjemy w czasach opisanych w Ewangelii Mateusza 24.
Zauważmy jeden ze znaków poprzedzających przyjście Jezusa: „Wielu będzie zgorszonych (urażonych)...”. Nie paru, nie kilku, ale wielu.
Najpierw musimy zadać sobie pytanie: „Kim są ci urażeni?”. Czy chodzi tu o chrześcijan, czy o całe społeczeństwo? Odpowiedź znajdujemy czytając dalej: „A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.” Greckie słowo w tym wersecie to agape. Jest kilka słów w języku greckim używanych w Nowym Testamencie do określenia miłości, ale dwa najczęściej używane to agape i phileo.
Phileo opisuje uczucie wiążące znajomych. Jest to wiążące ludzi uczucie, które jest jednak uczuciem warunkowym. Phileo mówi: „Ty zrobisz mi przysługę, ja odwdzięczę ci się w ten sam sposób” albo „Traktuj mnie dobrze, a wtedy ja zrobię to samo”.
Z drugiej strony agape jest miłością, którą Bóg złożył w serca swoich dzieci. Jest to miłość, którą obdarzył nas Jezus. Jest bezwarunkowa, jest niezależna od działań drugiej osoby, nie oczekuje odwzajemnienia. Jest to miłość, która daje nawet wtedy, gdy jest odrzucana.
Bez Boga jesteśmy w stanie kochać tylko miłością samolubną – taką, która nie może istnieć, jeśli nie jest odwzajemniona. Agape natomiast kocha niezależnie od reakcji z drugiej strony. Agape to miłość, którą Jezus okazał na krzyżu, gdy wybaczył. Więc wielu odnosi się do chrześcijan, których miłość agape oziębła.
Był taki okres czasu, kiedy robiłem wszystko, żeby tylko okazać miłość pewnej osobie. Za każdym razem jednak, gdy tylko wyciągałem w kierunku tej osoby rękę, byłem traktowany ostro i krytycznie. I tak ciągnęło się to przez kilka miesięcy. Któregoś dnia miałem już dosyć.
Zacząłem skarżyć się przed Bogiem:
– Mam tego dosyć. Teraz Twoja kolej, żeby odezwać się do mnie w tej sprawie. Za każdym razem, gdy tylko okazuję Twoją miłość tej osobie, ona odpowiada mi gniewem!
Pan przemówił do mnie:
– John, musisz rozwinąć w sobie wiarę w miłość Bożą!
– O co Ci chodzi? – zapytałem.
– Kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie – wyjaśnił Pan – a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny. A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia (Ga 6:8–9).
Musisz zdać sobie sprawę, że gdy siejesz miłość Bożą, będziesz żąć miłość Bożą. Musisz rozwinąć w sobie wiarę w to duchowe prawo – nawet jeżeli nie będziesz żąć z pola, na którym zasiałeś, czy może nie będziesz żąć tak szybko jakbyś chciał.
Pan mówił dalej:
– W momencie, gdy ich najbardziej potrzebowałem, moi najbliżsi mnie opuścili. Judasz mnie zdradził, Piotr się mnie wyparł, a reszta uciekła z obawy o własne życie. Tylko Jan podążał w pewnej odległości. Zajmowałem się nimi przez trzy lata, karmiłem ich, uczyłem. Mimo to, gdy umierałem za grzechy całego świata, im także wybaczyłem. Uwolniłem ich wszystkich, od moich przyjaciół, którzy Mnie opuścili, zaczynając, na rzymskich legionistach, którzy mnie ukrzyżowali, kończąc. Nawet, mimo iż nie prosili o wybaczenie, Ja wybaczyłem, bo mam wiarę w miłość Ojca.
Siejąc miłość wiedziałem, że będę żął miłość wielu synów i córek Królestwa. Dzięki mojej ofierze miłości, oni będą mnie kochać. Powiedziałem miłujcie swoich nieprzyjaciół, błogosławcie tych, którzy was przeklinają, czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą, módlcie się za tych, którzy was wykorzystują i prześladują, abyście mogli być synami Ojca w niebie; bo On sprawia, że Słońce wstaje nad dobrym i nad złym, On zsyła swój deszcz na sprawiedliwego i niesprawiedliwego.
A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią? A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż poganie tego nie czynią?
Ewangelia Mateusza 5:44–47
wielkie oczekiwania
Zdałem sobie sprawę, że miłość, którą dawałem, była siana w Duchu i kiedyś zbiorę owoc swojego siania. Nie wiedziałem gdzie ani kiedy nadejdzie żniwo. Nie postrzegałem już więcej, jako porażki faktu, że moja miłość była nieodwzajemniona. Wiedząc o tym mogłem nawet dać tej osobie jeszcze więcej miłości!
Gdyby więcej chrześcijan mogło to zrozumieć, to nie poddawaliby się tak szybko i nie chowaliby urazy. Jednak w większości wypadków nie potrafimy chodzić w tym rodzaju miłości. Nasza miłość jest samolubna, przez co łatwo można nas zawieść, gdy nasze oczekiwania w stosunku do drugiej osoby nie są wypełnione.
Jeżeli mam jakieś oczekiwania w stosunku do danej osoby, to ta osoba może mnie zawieść. Będę tą osobą rozczarowany w takim stopniu, w jakim nie uda się jej wypełnić moich oczekiwań. Jeśli jednak nie mam określonych wymagań w stosunku do tej osoby, to każdy gest z jej strony jest błogosławieństwem, a nie czymś, „co mi się należy”. Na urazę wystawiamy się, gdy oczekujemy od ludzi nam bliskich pewnych zachowań. Im więcej się spodziewamy, tym większa może być uraza.
mury obronne?
Brat oszukany mocniejszy stawia opór niż warowny gród, a jego upór jest jak zasuwy pałacu.
Przypowieści Salomona18:19
Trudniej jest zdobyć urażonego brata lub siostrę, niż ufortyfikowane miasto. Warowne grody mają wokół siebie mury. Te mury mają miastu zapewnić bezpieczeństwo. Ich zadaniem jest utrzymanie nieproszonych gości na zewnątrz. Sprawdzano wszystkich wchodzących; ci, którzy nie zapłacili podatków, nie byli wpuszczani do środka, aż do momentu, gdy uregulowali długi. Ludzie uważani za ewentualne zagrożenie dla bezpieczeństwa lub zdrowia w mieście, nie byli do niego wpuszczani.
Budujemy mury wokół własnych serc, gdy jesteśmy zranieni, aby się ochronić na przyszłość przed bólem i ranami zadawanymi przez innych. Gdy tak się dzieje, stajemy się wybiórczy, odmawiamy wstępu tym, którzy nas mogą skrzywdzić. Nie wpuszczamy tych, którzy mogą nam być coś winni dopóki nie spłacą całego długu. Otwieramy się tylko dla tych, którzy, jak wierzymy, są „po naszej stronie”.
Jednak podobnie jak my, ludzie którzy są po naszej stronie, także są urażeni. Zamiast więc sobie pomagać, tylko dobudowujemy nowe kondygnacje na naszym murze. Nim się zorientujemy, te mury obronne stają się dla nas więzieniem. Na tym etapie nie tylko bardzo dokładnie sprawdzamy, kto dostaje się do środka, ale ze strachu sami nie możemy wyjść na zewnątrz.
Urażony chrześcijanin skupia się przede wszystkim na samym sobie, staje się egocentryczny. Bronimy wtedy swoich praw i uważnie strzeżemy wszystkich naszych znajomości. Nasza energia jest skierowana na zapewnienie sobie bezpieczeństwa i uniknięcie dalszych krzywd. Jeżeli nie wystawiamy się na ryzyko skrzywdzenia, nie jesteśmy w stanie kochać bezwarunkowo. Bezwarunkowa miłość daje przyzwolenie innym na wyrządzenie nam krzywdy.
Miłość nie szuka swego, ale ludzie pokrzywdzeni stają się coraz bardziej egoistyczni i egocentryczni. W takim środowisku miłość Boża w nas staje się oziębła. Alegorię tego zjawiska możemy znaleźć w przyrodzie – w Ziemi Świętej są dwa morza. Morze Galilejskie otrzymuje i oddaje wodę. Jest w nim mnóstwo gatunków roślin i zwierząt; tętni życiem. Wody Morza Galilejskiego wpływają następnie do rzeki Jordan, która wpada do Morza Martwego. Morze Martwe tylko przyjmuje wodę, nigdzie jej już dalej nie przekazując. Nie ma w nim ani roślin, ani zwierząt. Żywe wody Morza Galilejskiego stają się martwe, gdy zostają wymieszane z wodami Morza Martwego. Życie nie może przetrwać, jeżeli nie jest przekazywane dalej.
W ten sam sposób urażony chrześcijanin bierze życie, ale z powodu strachu nie może go przekazać dalej. W wyniku tego nawet to życie, które do niego wpływa, zamienia się w stagnację. Nowy Testament w następujący sposób opisuje mury warowni:
Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi.
2 List do Koryntian 10:4–5
Warownie te decydują o określonym sposobie myślenia, który staje się filtrem dla wszystkich docierających do człowieka informacji. To, co na początku zostało zbudowane z myślą o obronie, staje się źródłem cierpienia i zniekształcenia w sposobie pojmowania rzeczywistości, ponieważ sprzeciwia się poznaniu Boga.
Gdy wszystko jest filtrowane przez pryzmat przeszłych zranień, odrzucenia i doświadczeń, nie potrafimy uwierzyć Bogu. Nie możemy wtedy uwierzyć, że Bóg naprawdę myśli to, co mówi. Wątpimy w Jego dobroć i wierność, ponieważ przykładamy do Niego szablon wartości stworzony na podstawie naszych doświadczeń z ludźmi. Bóg jednak nie jest człowiekiem! Nie kłamie (Lb 23:19), Jego drogi nie są jak nasze drogi, Jego myśli nie są jak nasze myśli (Iz 55:8–9).
Urażeni ludzie znajdą nawet wersety w Biblii, które będą usprawiedliwieniem ich nastawienia, ale nie będzie to prawidłowe używanie i interpretowanie Pisma. Znajomość Pisma nie poparta miłością może się okazać bardzo destrukcyjna, ponieważ uwolnione wtedy zostają legalizm i duma (1Kor 8:1–3). To sprawia, że usprawiedliwiamy swoje postępowanie zamiast się nawrócić i pokutować.
To z kolei sprawia, że łatwo jest nas oszukać, ponieważ wiedza bez miłości prowadzi do zwiedzenia.
Jezus ostrzega przed fałszywymi prorokami zaraz po swojej wypowiedzi o urazie. „I powstanie wielu fałszywych proroków i zwiodą wielu” (Mt 24:11). Kim są ci zwiedzeni? Odpowiedź: urażeni, których miłość oziębła (Mt 24:12).
fałszywi prorocy
Fałszywych proroków Jezus nazywa „wilkami w owczej skórze”.
Ewangelia Mateusza 7:15
Są to ludzie szukający wypełnienia własnych oczekiwań, którzy przyjmują postać chrześcijan (owcza skóra), ale w rzeczywistości są wilkami. Wilki lubią przebywać z owcami. Można je znaleźć zarówno w ławkach, jak i za pulpitem. Wróg wysyła ich jako swoich agentów, których zadaniem jest przenikać do wnętrza kościołów i zwodzić ludzi. Należy ich rozpoznać badając ich owoce, a nie ich nauczanie czy proroctwa. Może okazać się, że pomimo iż nauczanie głoszone przez człowieka jest zdrowe, jego owoce, życie i służba, nie są. O jakości naszego chrześcijaństwa decyduje nasze życie, a nie nasze słowne deklaracje.
Wilki zawsze kręcą się wokół owiec poranionych i młodych, a nie tych zdrowych i silnych. Wilki mówią ludziom to, co ci chcą usłyszeć, a nie to, co powinni usłyszeć. Tacy ludzie nie chcą zdrowego nauczania, ale rzeczy miłych dla ich uszu. Przyjrzyjmy się temu, co Paweł powiedział o dniach ostatecznych:
A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy: Ludzie bowiem będą... nieprzejednani... którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom.
2 List Tymoteusza3:1–5; 4:3–4
Zauważmy, że ludzie ci przybierają pozór pobożności lub „chrześcijaństwa”, ich życie jest zaprzeczeniem jego mocy. W jaki sposób? Zakładają oni, że chrześcijaństwo nie może przemienić ich z takich, którzy nigdy nie wybaczają, w wybaczających. Chwalą się, że są uczniami Jezusa i rozgłaszają fakt swojego nowonarodzenia; ale nie pozwolili temu, czym się chwalą, dotrzeć do serca i przemienić swego charakteru – w Chrystusowy.
pokolenie informacji
Paweł przewidział, że ci zwiedzeni ludzie będą mieli zapał do wiedzy, ale sami pozostaną niezmienieni, ponieważ nigdy nie zastosują w praktyce tego, czego się nauczyli. Opisał ich jako tych: „Którzy zawsze się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą” (2Tm 3:7).
Gdyby Paweł żył w naszych czasach, byłby głęboko zasmucony, widząc swoją przepowiednię tak dokładnie wypełnioną. Zobaczyłby tłumy ludzi uczęszczających na spotkania, wykłady i nabożeństwa, którzy skrzętnie gromadzą wiedzę. Widziałby, jak z każdym „nowym objawieniem” stają się bardziej samolubni, dążący do własnego, prywatnego sukcesu. Widziałby, jak jedni kaznodzieje wnoszą pozwy sądowe przeciw innym, ze względu na „sprawiedliwość”.
Miałby okazję zapoznać się z chrześcijańskimi gazetami i programami radiowymi, w których ludzie Boży imiennie atakują jedni drugich. Mógłby zobaczyć charyzmatyków uciekających z jednego kościoła do innego, aby tylko uniknąć złego traktowania, wszystkich wyznających Chrystusa jako Pana, a jednocześnie nie potrafiących przebaczyć. Paweł zacząłby krzyczeć: „Pokolenie samolubnych hipokrytów! Nawróćcie się i bądźcie wolni od swojego zwiedzenia”.
Nie ma znaczenia, ile najnowszych objawień jest ci znanych, na ile wykładów i kursów biblijnych uczęszczałeś, czy też ile książek przeczytałeś, a nawet ile godzin się modlisz i czytasz Pismo. Jeżeli jesteś urażony i w swoim nieprzebaczeniu nie chcesz pokutować ze swojego grzechu, to znaczy, że nie poznałeś prawdy. Jesteś zwiedziony i szkodzisz innym przez swój pełen hipokryzji styl życia. Wszystkie nowe objawienia nie mają znaczenia, ponieważ twoje owoce świadczą o czymś innym. Stajesz się źródłem dającym gorzką wodę, która przynosi zwiedzenie, a nie prawdę.
zdrada
I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić.
Ewangelia Mateusza24:10
Zastanówmy się nad tym stwierdzeniem. Jeżeli dokładnie się mu przyjrzymy, to okaże się, że opisane są tutaj pewne poziomy. Uraza prowadzi do zdrady, zdrada prowadzi do nienawiści.
Jak już wcześniej napisałem, urażeni ludzie wznoszą wokoło siebie mury obronne. Naszym celem staje się wtedy samoobrona. Musimy bronić się za każdą cenę. To sprawia, że stajemy się zdolni do zdrady. Gdy zdradzamy kogoś, robimy to w obronie własnej lub aby coś zyskać kosztem kogoś innego. Zazwyczaj jest to osoba, która jest nam w jakiś sposób bliska.
W takim układzie zdrada w Królestwie ma miejsce, gdy jeden wierzący broni się przed czymś lub stara się coś zyskać kosztem drugiego wierzącego. Im bliżej te dwie osoby są ze sobą związane, tym zdrada jest większa. Zdrada oznacza całkowite odwrócenie się od zawartego przymierza. Bez szczerej pokuty nie ma możliwości, aby tak naruszona znajomość mogła się utrzymać.
Zdrada prowadzi do nienawiści. Oznacza to bardzo poważne konsekwencje. Biblia mówi, że kto zdradził swojego brata jest mordercą, a żaden morderca nie ma w sobie życia wiecznego (1J 3:15).
Jakże smutnym faktem jest, że możemy dziś mnożyć przykłady urazy, zdrady i nienawiści pomiędzy wierzącymi. Stało się to tak powszechne w naszych domach i kościołach, że jest uważane za coś normalnego. Jesteśmy tak nieczuli, że nie porusza nas już widok dwóch usługujących, którzy walczą przeciwko sobie w sądzie. Nikogo już nie dziwią rozwody chrześcijan. Wewnętrzne podziały kościołów są czymś zwyczajnym i przewidywalnym. Służby są upolitycznione jak nigdy dotąd w historii. Mówi się, że to wszystko leży w najlepszym interesie Królestwa i Kościoła.
„Chrześcijanie” bronią swoich praw, upewniają się, że nie zostaną źle potraktowani i wykorzystani przez innych chrześcijan. Czy zapomnieliśmy napomnienia nowego przymierza?
Czemu raczej krzywdy nie cierpicie? Czemu raczej szkody nie ponosicie?
1 List do Koryntian 6:7
Czy zapomnieliśmy o słowach Jezusa?
A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was przesiadują.
Ewangelia Mateusza5:44
Czy zapomnieliśmy polecenie Boże?
Nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwalę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie.
List do Filipian2:3
Dlaczego nie żyjemy według tych praw miłości? Dlaczego tak łatwo dopuszczamy się zdrady, zamiast oddawać swoje życie jedni za drugich, nawet ryzykując bycie oszukanymi? Powód: nasza miłość oziębła, a to powoduje, że szukamy sposobów samoobrony. Nie jesteśmy już w stanie oddać się całkowicie pod opiekę Boga, gdy sami zaczynamy troszczyć się o siebie.
Jezus został skrzywdzony. Nie zrobił w odwecie nic, powierzył tylko swoją duszę Bogu, który jest sędzią sprawiedliwym. Jesteśmy zobowiązani do pójścia w Jego ślady.
Na to bowiem powołani jesteście, gdyż i Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady. On grzechu nie popełnił ani nie znaleziono zdrady w ustach jego; On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi.
1 List Piotra2:21–23
pomocnik
Musimy dojść do takiego miejsca, w którym będziemy ufać Bogu, a nie ciału. Wielu wyznaje swoimi ustami przynależność do Pana, ale w rzeczywistości są oni sierotami. Trzymają swoje życie we własnych rękach, jednocześnie wyznając „On jest moim Panem i Bogiem”.
Teraz już widzisz jak poważnym jest grzech chowania urazy. Jeżeli nie są przedsięwzięte odpowiednie kroki w przypadku jego istnienia, to prędzej czy później doprowadzi on do śmierci. Jeżeli jednak oprzesz się pokusie i nie dasz się urazić, Bóg da ci wielkie zwycięstwo.
Gdyby diabeł mógł nas zniszczyć, kiedy tylko by chciał, to zmiótłby nas z powierzchni ziemi już dawno temu.
Zanim przeczytałam tę książkę, byłam w miejscu, gdzie nie miałam relacji z Bogiem. Byłam zbawiona, ale było coś niewyjaśnionego pomiędzy mną a Bogiem. Wiem, że to nie leżało po stronie Boga, ale ja nie wiedziałam w czym jest problem. Pewnego razu byłam u przyjaciółki, ona miała książkę „Diabelska pułapka” Johna Bevere’a. Zabrałam ja ze sobą i zaczęłam czytać, nie mogłam jej odłożyć. Czułam tak wielkie namaszczenie, że mój duch po prostu się tym karmił. W połowie czytania zdałam sobie prawe z tego, co było pomiędzy mną a Bogiem, był to duch urazy.
C.C., Georgia
rozdział trzeci
Jak mogło mi się to przydarzyć?
A Józef rzekł do nich: (...) Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro.
Księga Rodzaju50:19–20
W pierwszym rozdziale podzieliliśmy ludzi urażonych na dwie kategorie: (1) tych, którzy rzeczywiście zostali źle potraktowani; (2) tych, którzy myślą, że zostali źle potraktowani, gdy w rzeczywistości tak nie było. W tym rozdziale chciałbym zająć się tą pierwsza kategorią.
Zacznijmy od pytania: jeżeli zostałeś źle potraktowany, czy daje ci to prawo do chowania urazy? W poszukiwaniu odpowiedzi przyjrzyjmy się bliżej życiu Józefa, umiłowanego syna Jakuba (Rdz 37–48).
Józef był jedenastym synem Jakuba. Jego bracia nie znosili go, bo był faworyzowany przez ojca, który dał mu kolorowy płaszcz, aby go wyróżnić. Bóg dał Józefowi dwa sny. W pierwszym Józef widział snopki zboża na polu. Jego stał prosto, podczas gdy snopki jego braci kłaniały się przed jego snopkiem. W drugim śnie widział Słońce, Księżyc i jedenaście gwiazd (symbolizujące jego ojca, matkę i braci), które mu się kłaniały. Gdy podzielił się swoimi snami z braćmi, ci, jak się można domyślić, nie byli tak zachwyceni jak on. Znienawidzili go jeszcze bardziej.
Jakiś czas później jego bracia byli na pastwiskach przy trzodach ich ojca. Jakub posłał Józefa, aby ten zobaczył jak się mają pozostali synowie. Gdy bracia zobaczyli nadchodzącego Józefa, postanowili się zemścić:
– Oto nadchodzi nasz śniący sny brat – mówili – Zabijmy go! Wtedy zobaczymy, co wyjdzie z jego snów! Mówi, że będzie nami rządził! Niech spróbuje nami rządzić będąc martwym!
Wrzucili go więc do jamy. Poszarpali jego płaszcz i skropili go zwierzęcą krwią, aby w ten sposób przekonać ojca, że jakaś dzika bestia zabiła ich brata.
Kiedy wrzucili Józefa do jamy, zobaczyli karawanę Ismaelitów podążających do Egiptu. Wtedy Juda wpadł na pomysł:
– Słuchajcie! Jeżeli zostawimy go, żeby zgnił w tej jamie, to nie będziemy mieli z tego wielkiego pożytku. Może lepiej sprzedajmy go jako niewolnika. Będzie tak samo unieszkodliwiony, jak gdyby był martwy, a my podzielimy się pieniędzmi!
Sprzedali więc Józefa za dwadzieścia sykli srebra. Józef uraził ich, więc zdradzili go, odebrali mu jego dziedzictwo i rodzinę. Pamiętajmy, że zrobili to jego bracia – synowie tego samego ojca, to samo ciało, ta sama krew.
W amerykańskiej kulturze trudno jest nam do końca zrozumieć, co zrobili Józefowi jego bracia. Tylko zabijając go, mogli oni zrobić coś gorszego. W czasach biblijnych bardzo ważne było, aby mieć syna. Synowie nosili imię ojca i dziedziczyli wszystkie jego dobra. Bracia Józefa uniemożliwili mu przyjęcie imienia jego ojca i odziedziczenie należnej mu części majątku. Wymazali jego imię, całkowicie pozbawiając go tożsamości. Wszystkie znajome Józefowi rzeczy zniknęły.
Gdy ktoś stawał się niewolnikiem w innym kraju, pozostawał nim aż do śmierci. Kobieta, która wychodziła za niewolnika, stawała się niewolnicą, także ich dzieci stawały się niewolnikami!
Człowiek urodzony jako niewolnik nie miał łatwego życia. O ile trudniej jednak musiało być komuś, kto miał przed sobą wspaniałą wizję przyszłości, która rozpadła się w jednym momencie. Łatwiej byłoby Józefowi, gdyby nigdy nie dowiedział się, kim mógł się stać w przyszłości. A tak, musiał żyć ze świadomością, że stracił wszystko. Jestem pewien, że nasuwały mu się myśli, w których życzył sobie raczej śmierci z rąk własnych braci, niż tego, co go spotkało. Chcę podkreślić tu fakt, że to, co zrobili bracia Józefa było złe i okrutne.
doskonała nauczka
Gdy czytasz moją parafrazę biblijnej historii Józefa, pewnie już znasz jej zakończenie. To bardzo podnosząca na duchu historia, jeżeli znasz zakończenie. W przypadku Józefa jednak sprawy wyglądały trochę inaczej. Wyglądało na to, że już nigdy nie zobaczy swojego ojca, ani wypełnienia snu, który dał mu Bóg. Był niewolnikiem w obcym kraju, nie mógł opuścić Egiptu, był własnością innego człowieka.
Józef został sprzedany Potyfarowi – oficerowi w armii faraona i kapitanowi straży, któremu służył przez około dziesięć lat. Nigdy nie miał wiadomości o swojej rodzinie. Wiedział, że jego ojciec ma go za umarłego. Ich życie toczyło się bez niego. Józef nie miał najmniejszych złudzeń i wiedział, że jego ojciec nie będzie go szukał.
Czas mijał, a Józef zyskiwał względy u swojego pana i był dobrze traktowany. Potyfar ustanowił go w końcu zarządcą nad całym swoim majątkiem.
Z drugiej jednak strony rodziły się nowe problemy. Żona jego pana zaczęła zalecać się do Józefa i nie kryła swoich zamiarów, chciała się z nim przespać. Codziennie próbowała go skusić, ale on odmawiał. Któregoś dnia udało się jej dopaść Józefa, gdy nikogo nie było w pobliżu. On jednak i tym razem nie chciał ulec jej żądaniom. Uciekł, pozostawiając w zaciśniętej ręce żony Potyfara płaszcz, który miał na sobie. Kiedy to zrobił, zhańbiona żona Potyfara zaczęła krzyczeć: „Chciał mnie zgwałcić!”. Potyfar wtrącił Józefa do więzienia.
Więzienie faraona w niczym nie przypominało więzień z dzisiejszych czasów. Usługiwałem w wielu amerykańskich więzieniach i niezależnie od tego jak bardzo były nieprzyjemne, to w porównaniu z więzieniem faraona mogłyby one uchodzić za ekskluzywne kluby golfowe. Żadnego światła słonecznego, bez siłowni, tylko pusta jama w ciemnym i zimnym lochu. Warunki w takim miejscu można opisać jako nieludzkie i okrutne. Więźniowie byli tam wtrącani po to, by tam zgnić. Byli karmieni tylko wodą i chlebem „zmartwienia” (1Krl 22:27). Jedzenia otrzymywali tylko tyle, żeby przeżyć i jednocześnie jak najbardziej cierpieć. Zgodnie z Psalmem 105:1 nogi Józefa były skrępowane pętami, a jego ręce zakute w żelazne kajdany. Trafił do więzienia żeby umrzeć.
Gdyby był Egipcjaninem, mógłby liczyć na ewentualne uwolnienie. Jako niewolnik z obcego kraju, oskarżony o gwałt, mógł pożegnać się z nadzieją. Gorzej już być nie mogło. Józef został zrzucony tak nisko, jak tylko może znaleźćsię żywa osoba.
Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie, co mógł myśleć w tym ciemnym, mokrym lochu? „Służyłem wiernie i szczerze mojemu panu przez dziesięć lat. Byłem mu bardziej wierny, niż jego własna żona. Byłem lojalny wobec Boga i mojego pana, codziennie unikając grzechu na tle seksualnym. I jaką mam nagrodę? Loch! Wygląda na to, że im lepiej staram się żyć, tym gorzej się rzeczy mają! Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego? Czy moi bracia ukradli także Bożą obietnicę? Dlaczego wielki Bóg, z którym zawarłem przymierze, nie zainterweniował w mojej sprawie? Czy w ten sposób kochający i wierny Bóg troszczy się o swoje sługi? Dlaczego ja? Co zrobiłem, żeby sobie na to zasłużyć? Przecież ja tylko wierzyłem, że usłyszałem Boga.”
Jestem przekonany, że Józef musiał się zmagać z tego typu myślami.
Miał on w tym momencie bardzo niewiele wolności w swoim życiu, ale wciąż miał prawo wyboru swojej odpowiedzi na zaistniałą sytuację. Czy stanie się człowiekiem urażonym i zgorzkniałym względem swoich braci, a w końcu także względem Boga? Czy podda całą swoją nadzieję w wypełnienie obietnicy i pozbawi się ostatniego powodu do życia?
Czy Bóg panuje nad sytuacją?
Myślę, że aż do zakończenia tego wszystkiego nawet przez myśl Józefowi nie przeszło, że to Bóg przygotowywał go do rządzenia. Jak użyłby on swojej przyszłej władzy nad swoimi braćmi, którzy go zdradzili? Józef uczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. Jego bracia byli zręcznie użytymi narzędziami w rękach Boga. Czy Józef będzie trzymał się danej przez Boga obietnicy i poszukiwał Jego celu dla swego życia?
Może w czasie, gdy Józef miał sny, wydawało mu się, że to potwierdzenie obecności łaski w jego życiu. Nie rozumiał on wtedy jeszcze, że autorytet jest dany po to, aby służyć, a nie jako wyróżnienie. Często w takich właśnie momentach próby, skupiamy się raczej na trudnościach wynikających z okoliczności, a nie na potędze Boga. W wyniku tego poddajemy się zniechęceniu, chcemy kogoś obarczyć winą, więc szukamy osoby odpowiedzialnej za nasze krzywdy. Gdy zaczynamy myśleć, że Bóg, który mógł to wszystko powstrzymać, nie zrobił tego, często zaczynamy obwiniać właśnie Jego.
Prawdopodobnie to chodziło Józefowi po głowie: „Żyłem w zgodzie z tym, co wiem o Bogu, nie przekroczyłem Jego przykazań. Ja tylko powtórzyłem sen, który on sam mi dał. I z jakim efektem? Bracia mnie zdradzili i sprzedali jako niewolnika! Mój tato myśli, że nie żyję i nigdy nie przybędzie do Egiptu, żeby mnie odnaleźć”.
Dla Józefa wszystko sprowadzało się do krzywd wyrządzonych mu przez braci. To oni doprowadzili do jego uwięzienia. Może nawet Józef zabawiał się myślami o tym, jak rzeczy będą wyglądały, gdy Bóg da mu władzę, którą widział w snach. O ileż inaczej prezentowałyby się teraz rzeczy, gdyby jego bracia nie zniszczyli mu przyszłości.
Jak często natykamy się na naszych braci i siostry, którzy wpadli w tą samą pułapkę przenoszenia winy? Dla przykładu:
„Gdyby nie moja żona, już dawno byłbym w służbie. To ona powstrzymała mnie i zrujnowała wszystko, o czym marzyłem”.
„Gdyby nie moi rodzice, to miałbym normalne życie. To oni są winni, że dzisiaj moje życie tak wygląda. Dlaczego inni mogli mieć normalnych rodziców, a ja nie? Gdyby moi rodzice się nie rozwiedli, moje małżeństwo wyglądałoby o wiele lepiej”.
„Gdyby mój pastor nie tłumił we mnie daru, to byłbym wolny i we właściwym miejscu. To on powstrzymuje mnie od wypełnienia mojego przeznaczenia w służbie. To on ustawił ludzi w kościele przeciwko mnie”.
„Gdyby nie mój były mąż, moje dzieci i ja nie mielibyśmy dzisiaj problemów finansowych”.
„Gdyby nie ta kobieta z kościoła, dziś wciąż miałbym przychylność liderów. Jej plotki zniszczyły mnie i wszelką nadzieję na to, że kiedykolwiek będę poważany”.
Można by tak wymieniać w nieskończoność. Łatwo jest winić innych za problemy we własnym życiu i wyobrażać sobie, o ile łatwiej byłoby nam bez tych ludzi. Przecież jesteś pewien, że twoje rozczarowania i krzywdy to ich wina.
Chciałbym podkreślić jedną rzecz: Żaden mężczyzna, kobieta, dziecko, czy diabeł nie ma możliwości powstrzymania cię od wypełnienia woli Bożej! Tylko Bóg trzyma w swoich rękach twoje przeznaczenie. Bracia Józefa próbowali zniszczyć Bożą wizję dla jego życia. Myśleli, że im się to udało. W Biblii możemy znaleźć ich słowa: „Nuże, chodźmy i zabijmy go, i wrzućmy go do jakiej studni... Zobaczymy, co wyjdzie z jego snów”(Rdz 37:20). Oni chcieli go zniszczyć. To nie stało się przypadkiem. To co zrobili, było zamierzone. Bracia Józefa nie chcieli, aby kiedykolwiek udało mu się wypełnić Bożą wizję.
W takim razie, czy myślisz, że gdy Józef został sprzedany do Egiptu, Bóg w niebie spojrzał na Syna i Ducha Świętego i powiedział:
– I co teraz zrobimy? Popatrzcie na to, co zrobili jego bracia. Zrujnowali nasz plan dla Józefa. Musimy coś szybko wymyślić. Nie mamy jakiegoś planu awaryjnego?
Wielu chrześcijan reaguje na sytuacje kryzysowe, jakby dokładnie coś takiego działo się w niebie. Czy potrafisz sobie wyobrazić Ojca mówiącego do Jezusa:
– Jezu, Jim właśnie został wylany z pracy, bo inny wierzący skłamał na jego temat. Co teraz zrobimy? Czy mamy tam na ziemi jakieś wolne posady?
Albo:
– Jezu, Sally ma już trzydzieści cztery lata i jeszcze nie ma męża. Nie masz jakiegoś wolnego faceta dla niej? Mężczyzna, którego miałem dla niej, ożenił się z jej najlepszą przyjaciółką, która zaczęła rozpuszczać o niej plotki i wpłynęła na zmianę jego opinii o Sally.
Przecież to brzmi absurdalnie, ale nasze reakcje w sytuacjach problemowych pokazują, że w ten sposób patrzymy na Boga.
Jak czułby się Józef w większości naszych kościołów? Gdyby był taki jak my, wiecie, co by robił? Opracowywałby plan zemsty. Pocieszałby się myślami w stylu: „Niech tylko dopadnę ich w swoje ręce! Pozabijam ich! Zniszczę ich za to, co mi zrobili. Zapłacą mi za to”.
Gdyby Józef w rzeczywistości miał takie nastawienie, to Bóg zostawiłby go w lochach i pozwoliłby mu tam zgnić! Pozwoliłby na to, ponieważ gdyby Józef opuścił więzienie z takim nastawieniem, to pozabijałby patriarchów dziesięciu rodów Izraela, a między nimi Judę, z którego linii wywodzi się Jezus.
Ci, którzy tak okrutnie postąpili z Józefem, stali się patriarchami Izraela! A Bóg obiecał Abrahamowi, że to przez nich wzbudzi wielki naród. A co najważniejsze, jednym z ich potomków jest Jezus Chrystus! Józef nie poddał się i nie stał się człowiekiem urażonym, dzięki czemu plan Boży dla życia jego i jego braci, został wprowadzony w życie.
CZY MOŻE BYĆ JESZCZE GORZEJ?
Okres więzienia był dla Józefa czasem przesiewania. Jednocześnie na jego drodze pojawiła się okazja na uwolnienie. Razem z nim w więzieniu byli jeszcze dwaj więźniowie, którzy mieli bardzo wyraźne i niepokojące sny. Józef podał współwięźniom dokładną interpretację. Jeden z nich miał zostać stracony, a drugi przywrócony do łask przez faraona. Józef poprosił tego, który miał zostać uwolniony, aby nie zapomniał o nim, gdy już znajdzie się na dworze faraona. Rzeczywiście, człowiek ten wrócił na dwór królewski, ale dwa lata upłynęły, a ten człowiek ani razu się nie odezwał. Kolejna przykra niespodzianka i kolejna okazja dla Józefa, żeby poczuć się urażonym.
Bóg zawsze ma plan
Zdarzyło się w końcu, że faraon miał bardzo niepokojący sen. Żaden mag ani mędrzec nie potrafił podać jego interpretacji. I to właśnie wtedy były współwięzień Józefa przypomniał sobie o nim. Opowiedział o tym, jak Józef wyłożył jego sen, gdy jeszcze był w więzieniu. Opowiedział także o drugim więźniu, który także otrzymał wykład swojego snu. Przyprowadzono wtedy Józefa do faraona, a on zinterpretował sen króla, nadchodził głód. Po czym zaproponował mądre rozwiązanie sytuacji kryzysowej. Faraon natychmiast ustanowił go zarządcą nad całym Egiptem, drugim co do pozycji w całym kraju. Józef, dzięki mądrości, którą obdarzył go Bóg, mógł przygotować królestwo na nadchodzący głód.
Później, gdy klęska ogarnęła wszystkie znane narody, bracia Józefa przyszli do Egiptu w poszukiwaniu pomocy. Gdyby Józef miał coś przeciwko nim, to nadarzała się okazja, żeby działać. Mógł ich wtrącić do więzienia, torturować, a nawet zabić bez żadnych konsekwencji dla siebie samego, bo był drugim człowiekiem w kraju. Jego bracia nic nie obchodzili faraona.
Ale Józef dał im najlepszego zboża i nie wziął za to opłaty. Później otrzymali oni najlepszą ziemię w Egipcie dla rodzin i mogli czerpać z płodów tej ziemi. Krótko mówiąc, dostała się im najlepsza część Egiptu. Józef ubłogosławił tych, którzy go przeklinali i uczynił dobro tym, którzy go nienawidzili (zob.: Mt 5:44).
Bóg wiedział co zrobią bracia Józefa, zanim to zrobili. W zasadzie wiedział o tym nawet, zanim sam dał Józefowi sen, a nawet zanim wszyscy ci chłopcy się urodzili.
Pójdźmy o krok dalej i zobaczmy, co Józef powiedział swoim braciom w chwili pojednania: „Lecz teraz nie trapcie się ani nie róbcie sobie wyrzutów, żeście mnie tu sprzedali, gdyż Bóg wysłał mnie przed wami, aby was zachować przy życiu. Bo już dwa lata trwa głód na ziemi, a jeszcze będzie pięć lat bez orki i żniwa. Bóg posłał mnie przed wami, aby zapewnić wam przetrwanie na ziemi i aby wielu zostało zachowanych przy życiu. Tak więc nie wyście mnie tu posłali, ale Bóg...” (Rdz 45:5–8).
Spójrz też na słowa psalmisty: „Przywołał [Bóg] głód na ziemię i pozbawił wszelkich zasobów chleba. Wysłał przed nimi męża, Józefa sprzedanego w niewolę” (Ps 105:16–17).
Kto posłał Józefa? Jego bracia, czy Bóg? Na podstawie zeznania dwóch świadków widzimy, że uczynił to Bóg. Józef powiedział do swoich braci: ,,To nie wy mnie wysłaliście”. Posłuchajcie słów Ducha!
Jak już wcześniej napisałem, żaden śmiertelnik, ani demon nie może zmienić Bożego planu dla twojego życia. Jeżeli tylko uchwycisz się tej prawdy, ona cię uwolni. Jest tylko jedna osoba, która może usunąć cię z centrum woli Bożej, a tą osobą jesteś ty sam!
Przyjrzyjmy się dzieciom Izraela. Bóg posłał wyzwoliciela, Mojżesza, który wyprowadził ich z niewoli Egipskiej do Ziemi Obiecanej. Po roku podróżowania po pustyni, do Ziemi Obiecanej wysłani zostali szpiedzy. Wrócili z narzekaniem. Przestraszyli się narodów liczniejszych i silniejszych, z którymi trzeba będzie walczyć.
Wszyscy ludzie, za wyjątkiem Jozuego i Kaleba przychylili się do opinii wywiadowców. Zaczęlimyśleć, że Bóg sprowadził ich tutaj, żeby ich pozabijać. Uważali, że Mojżesz i Bóg ich skrzywdzili. Myślenie tego typu dosyć często powtarzało się w trakcie rocznej podróży. Uraza ludzi spowodowała, że całe pokolenie nie weszło do Ziemi Obiecanej.
Wielu ludzi służyło gorliwie Bogu i napotykało trudne sytuacje, spowodowane złym traktowaniem ze strony nikczemnych ludzi i cielesnych chrześcijan. Faktem jest, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. Jeśli jednak staną się urażeni, to tylko wypełnią plan szatana i przestaną wypełniać wolę Bożą.
Jeżeli pozostaniesz wolny od urazy, będziesz kroczył ścieżką Boga. Jeżeli staniesz się urażony, będziesz więźniem diabła i będziesz pełnił jego wolę. Musisz wybrać. O wiele korzystniej jest pozostać wolnym od urazy.
Musimy pamiętać, że nic nie może zostać postawione na naszej drodze bez wiedzy Boga. On wie, nawet zanim się to stanie. Nienawiść diabła do ludzi jest tak wielka, że gdyby mógł nas zniszczyć, kiedy tylko by chciał, to zmiótłby nas z powierzchni ziemi już dawno temu. Zawsze pamiętajmy o napomnieniu:
Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść.
1 List do Koryntian 10:13
Zauważ, że jest napisane „wyjście”, a nie „jakieś wyjście”. Bóg już zawczasu widział przeciwności losu, które staną na naszej drodze, nieważne jak wielkie czy małe, i już przygotował konkretne (a nie jakieś) wyjście z danej sytuacji. Jeszcze bardziej niesamowity może być fakt, że często to, co wygląda jak absolutny krach Bożego planu, staje się drogą do jego wypełnienia, jeżeli tylko pozostajemy posłuszni i nie poddajemy się urazie.
Pamiętaj więc: pozostań poddany Bogu przez nie uleganie chęci przyjęcia urazy do twojego serca; przeciwstaw się diabłu, a ucieknie od ciebie (Jk 4:7). Opieramy się diabłu przez pozostawanie wolnymi od urazy. Sen czy wizja, wypełnią się prawdopodobnie w inny sposób, niż ci się to wydaje, ale Słowo Boże obiecuje, że Jego obietnice nie zawodzą. Tylko przez własne nieposłuszeństwo ryzykujemy ich niewypełnienie.
inny rodzaj zdrady
Niewielu musiało wycierpieć rzeczy, które spotkały Józefa ze strony jego braci. Nie byłoby to wszystko tak bolesne, gdyby uczynili to jego wrogowie, ale uczynili to jego bracia, jego ciało i krew. Oni byli tymi, którzy powinni byli go wspierać, zachęcać, bronić i troszczyć się niego. Czy może istnieć scenariusz zawierający jeszcze gorsze przejścia, niż te, które spotkały Józefa?
Doświadczyć odrzucenia i złośliwości ze strony brata czy siostry to jedno. Doświadczyć odrzucenia i złośliwości ze strony ojca, to już zupełnie inna historia.
Jestem nauczycielem w szkole podstawowej i średniej. Niedawno przeczytałem książkę „Diabelska pułapka”, która wniosła kilka nowych objawień do mojego życia. Pokazałem nagranie wideo moim uczniom, a Duch Święty był tak obecny w klasie, że jeden po drugim zaczął wyznawać urazy i prosić o przebaczenie. Kilku uczniów powiedziało, że to był najlepszy ich dzień z całego roku. Jeden z uczniów pogodził się z ojcem po wielkiej kłótni. Inny rozpoczął swoje uzdrowienie od naprawienia zranień w relacji ze swoją babcią. Pan w sposób niesamowity usłużył tym dzieciom. Dziękuję za to nauczanie.
R.F., Indiana
rozdział czwarty
Ojcze, ojcze
Ojcze (...) możesz poznać i stwierdzić, że nie zamyślam nic złego ni występnego i że nic nie zawiniłem przeciwko tobie, ty zaś czyhasz na moje życie, aby mi je odebrać.
1 Księga Samuela 24:12
W poprzednim rozdziale widzieliśmy jak bracia Józefa chcieli go zniszczyć. Widzieliśmy ból, którego Józef doświadczył w wyniku zdrady. Może jesteś w podobnej sytuacji. Zdradził cię ktoś bliski, ktoś, od kogo oczekiwałeś miłości i zachęty.
W tym rozdziale chciałbym zająć się sytuacją jeszcze bardziej bolesną niż zdrada ze strony brata. Doświadczyć odrzucenia i złośliwości ze strony brata czy siostry to jedno. Doświadczyć odrzucenia i złośliwości ze strony ojca, to już zupełnie inna historia. Mówiąc o ojcach odnoszę się nie tylko do biologicznych ojców, ale chodzi mi tutaj o każdego lidera, którego Bóg postawił nad nami. Ze strony tych ludzi spodziewamy się miłości, nauki, pomocy i opieki.
MIŁOŚĆ I NIENAWIŚĆ
Aby przyjrzeć się bliżej przypadkowi ojca, który dopuścił się zdrady, przeanalizujemy relację Saula i Dawida (1Sm 16–31). Życie tych dwóch postaci zetknęło się zanim się spotkali, gdy Samuel, prorok Boży, namaścił Dawida na króla nad Izraelem. Dawid musiał być bardzo podekscytowany, myśląc: „To ten sam człowiek, który namaścił Saula. Naprawdę zostanę królem!”.
W swoim pałacu Saul był nękany przez złego ducha, ponieważ okazał się nieposłuszny wobec Boga. Ulga przychodziła tylko wtedy, gdy mógł przysłuchiwać się dźwiękom harfy. Słudzy Saula zaczęliszukać młodego człowieka, który mógłby spędzać czas z królem i usługiwać mu. Jeden ze sług zaproponował na to stanowisko Dawida, syna Jessego. Król posłał po Dawida i nakazał sprowadzić go do pałacu.
Dawid musiał myśleć: „Bóg na pewno wypełnia obietnicę daną mi przez proroka. Na pewno uda mi się teraz zdobyć przychylność króla. To musi być mój punkt wyjścia”.
Jakiś czas później ojciec wysłał Dawida z zaopatrzeniem dla jego starszych braci, którzy w tym czasie byli z wojskami toczącymi wojnę przeciwko Filistynom. Po przybyciu na linię frontu Dawid zobaczył filistyńskiego herosa, Goliata, który lżył wojska izraelskie. Jak się później dowiedział, sytuacja ta powtarzała się już od czterdziestu dni. Przy okazji usłyszał też, że król obiecał rękę swojej najstarszej córki temu, kto pokona olbrzyma.
Dawid udał się przed oblicze króla i poprosił o zezwolenie na podjęcie walki. Następnie zabił Goliata i zdobył prawo do ręki królewskiej córki. W ten sposób uzyskał przychylność Saula i zamieszkał w pałacu królewskim. Jonatan, najstarszy syn króla, zawarł z Dawidem przymierze wiecznej przyjaźni. Ręka Pańska była z Dawidem we wszystkim, co Saul mu zlecił i wszystkie jego przedsięwzięcia były wieńczone sukcesem. Na życzenie Saula, Dawid zaczął jadać przy stole razem z królewskimi synami.
Dawid był wniebowzięty. Mieszkał w pałacu, jadał u królewskiego stołu, za żonę miał królewską córkę, Jonatan był jego przyjacielem i wszystkie jego wyprawy wojenne były zwycięskie. Cały czas zyskiwał też w oczach ludu. Widział, jak proroctwo wypełnia się na jego oczach.
Saul wywyższył Dawida ponad wszystkich swoich podwładnych. Stał się dla niego ojcem. Dawid był przekonany, że Saul będzie mu mentorem, że przygotuje go do bycia królem i któregoś dnia, wraz ze wszystkimi honorami, przekaże mu tron. Dawid radował się z wierności i dobroci Bożej.
Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło.
Gdy Dawid, u boku Saula, wracał z bitwy, kobiety izraelskie wyszły na ulice i zaczęły śpiewać: „Pobił Saul swój tysiąc, ale Dawid swoje dziesięć tysięcy”. To rozwścieczyło króla i od tego dnia zaczął on pogardzać Dawidem. Saul próbował dwukrotnie zabić Dawida, gdy ten grał mu na harfie.
Biblia mówi nam, że Saul nienawidził Dawida, bo wiedział, że Bóg był z synem Jessego, a nie z nim. W końcu Dawid musiał ratować się ucieczką, aby nie stracić życia. Nie mając gdzie się schronić, uciekł na pustynię.
– Co się dzieje? – zastanawiał się Dawid – Obietnica wypełniała się na moich oczach, a teraz wszystko się rozpadło. Człowiek, który miał mnie uczyć, chce mnie zabić. Co mogę teraz zrobić? Saul jest pomazańcem Bożym. Mając go przeciwko sobie, nie mam żadnych szans. On jest królem, mężem Bożym, władającym Bożym ludem. Dlaczego Bóg zezwala na to wszystko?
Saul ścigał Dawida na pustyni i w górach mając u swojego boku trzy tysiące najlepszych wojowników z Izraela, którzy mieli tylko jedno zadanie: zniszczyć Dawida.
W tym czasie obietnica była już tylko cieniem. Dawid nie mieszkał już w pałacu, ani nie jadał u królewskiego stołu. Sypiał w wilgotnych jaskiniach i jadł resztki pozostawione przez dzikie zwierzęta. Nie stał już u boku króla, ale uciekał przed ludźmi, którzy w przeszłości walczyli u jego boku. W zapomnienie odeszło ciepłe łóżko, służba, dworskie obyczaje. Jego żona została oddana innemu. Dawid poznał samotność człowieka, który nie ma ojczyzny.
Zauważ, że to Bóg, nie diabeł, postawił Dawida pod opieką Saula. Dlaczego Bóg nie tylko pozwolił, aby stało się coś takiego, ale sam to zaplanował? Dlaczego tak wielka łaska została wylana na Dawida, aby później nagle całkowicie się ulotnić? Dawid miał doskonałą okazję, aby się obrazić. Nie tylko na Saula, ale także na Boga. Wszystkie pytania, które pozostawały bez odpowiedzi tylko zwiększały pokusę, aby wątpić w Bożą mądrość i Jego plany na przyszłość.
Chęć zniszczenia Dawida za wszelką cenę doprowadziła Saula do jeszcze większego szaleństwa i desperacji. Kapłani z miasta Nob przyjęli Dawida pod swój dach, zaopatrzyli go na podróż i podarowali mu miecz Goliata, nie wiedząc nic o jego ucieczce przed Saulem. Myśleli, że wykonuje jakąś misję dla króla. Na koniec pytali Pana o wyrocznię dla Dawida, po czym wysłali go w drogę.
Saul wpadł w furię, gdy się o tym dowiedział. Zabił osiemdziesięciu pięciu niewinnych kapłanów Pana i wyciął w pień wszystkie żywe istoty z Nob, każdego mężczyznę, kobietę, dziecko, niemowlę, krowę, osła i owcę. Wyrok Pański, który ciążył na Amalekitach, Saul wykonał na niewinnych ludziach. Stał się mordercą. Jak Bóg mógł wylać swojego Ducha na takiego człowieka?
Gdy Saul dowiedział się, że Dawid ukrywa się na pustyni En Gedi, wyruszył tam ze swoimi trzema tysiącami wojowników. Podczas swojej podróży zatrzymał się, aby odpocząć u wejścia do jaskini, nie wiedząc, że Dawid schował się w jej głębi. Saul zdjął swój płaszcz i położył go gdzieś z boku. Dawid po cichu opuścił swoją kryjówkę, obciął kawałek leżącego płaszcza i niezauważony wrócił w bezpieczne miejsce.
Gdy Saul opuścił jaskinię, Dawid pokłonił się aż do samej ziemi i zawołał: „Ojcze mój, zobaczże, zobacz skraj twojego płaszcza w mojej ręce, (...) nie zamyślam nic złego ni występnego i nie zawiniłem przeciwko tobie, ty zaś czyhasz na moje życie, aby mi je odebrać” (1Sm 24:12).
Dawid wołał: „Ojcze mój, ojcze mój!”. Wykładając to na prosty język, Dawid wołał: „Wejrzyj do mojego serca! Bądź mi ojcem. Potrzebuję przewodnika, który mnie będzie uczył, a nie starał się mnie zabić!”. Nawet gdy Saul próbował go zniszczyć, w sercu Dawida wciąż paliła się nadzieja.
gdzie są ojcowie?
Słyszałem ten krzyk z serc niezliczonej ilości kobiet i mężczyzn w ciele Chrystusa. Większość z nich to młodzi ludzie, którzy mają wielkie powołanie w Bogu dla swojego życia. Pragną ojca, człowieka, który będzie ich uczył i prowadził, kochał i wspierał. Dlatego właśnie Bóg powiedział: „I zwróci serca ojców [liderów] ku synom, a serca synów [ludzi] ku ich ojcom, abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą” (Ml 3:24).
Nasz naród stracił swoich ojców (tatusiów, liderów i usługujących) w latach czterdziestych i pięćdziesiątych dwudziestego wieku. W dniu dzisiejszym sprawy przybierają jeszcze gorszy obrót. Podobnie jak Saul, wielu liderów w naszych domach, firmach i kościołach jest skupionych bardziej na robieniu kariery, niż na własnym potomstwie.
Ze względu na swoje nastawienie ci liderzy postrzegają lud Boży jak środek do wypełnienia ich własnej wizji, zamiast traktować wizję jako formę pomocy dla ludzi. Wypełnienie wizji usprawiedliwia zniszczone po drodze do celu życia i poranionych ludzi.