Drobny szczegół - Shibli Adania - ebook + książka
PROMOCJA

Drobny szczegół ebook

Shibli Adania

3,7
32,90 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 32,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Powieść nominowana do Międzynarodowego Bookera i National Book Award

 

Przełożyła Hanna Jankowska

 

Rok 1949, spieczona sierpniowym słońcem pustynia Negew blisko granicy z Egiptem. Izraelscy żołnierze, oczyszczający terytorium z Palestyńczyków, biorą do niewoli Beduinkę, gwałcą ją i zabijają. XXI wiek. Mieszkanka Ramallah, która natrafia w gazecie na artykuł o zbrodni sprzed lat, wyrusza do Negewu, chcąc dowiedzieć się, co dokładnie spotkało tamtą dziewczynę – prześladuje ją bowiem pewien „drobny szczegół” łączący jej życie z ówczesnymi wydarzeniami.
Drobny szczegół to medytacja nad mechanizmami przemocy, grozą wojny i pracą pamięci, przypominająca, że historię piszą zwycięzcy, a los ofiar objęty jest milczeniem, które jednak słowa zdolne są pochwycić.

 

W tej książce chodzi nie tyle o odkrycie prawdy czy zadośćuczynienie, ile o namysł nad powtarzającą się historią, nad przeszłością jako powracającą traumą. Według Shibli na doświadczenie okupacji składa się raczej poczucie długotrwałego osamotnienia aniżeli tragiczne momenty kryzysu.
„New York Review of Books”

 

Wyrafinowana, nieoczywista powieść o empatii i potrzebie naprawienia błędów.
„The Observer”

 

Gęsta, przenikliwa książka o tym, co znaczy żyć w obliczu  przemocy.
„Los Angeles Review of Books”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 131

Oceny
3,7 (6 ocen)
2
0
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
espequer

Całkiem niezła

Rzadka okazja, aby sprawdzić w literaturze, jak widzą i czują to Palestyńczycy (chociaż autorka oskarżana była o stronniczość). Objętościowo niewielka, ale gęstość tekstu daje w kość i poraża. Można w tym ugrzęznąć. Kontrowersyjna.
20

Popularność




Ada­nia Shi­bli, Drobny szcze­gół, prze­ło­żyła Hanna Jan­kow­ska, Oko­niny 2023
Ty­tuł ory­gi­nału:
Co­py­ri­ght © Ada­nia Shi­bli 2017 Co­py­ri­ght © for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Drza­zgi, 2023 Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Hanna Jan­kow­ska, 2023
Re­dak­cja: Fi­lip Fie­rek
Ko­rekta: Agata Chmie­lecka, To­masz P. Bo­cheń­ski | Wiele Kro­pek
Pro­jekt okładki: Sara Ma­kuch
Pro­jekt ty­po­gra­ficzny, skład i ła­ma­nie: By Mo­use | by­mo­use.pl
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-968988-2-1
Wy­daw­nic­two Drza­zgi Oko­niny 17B 89-530 Śli­wice
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

1

Wszystko tu było nie­ru­chome oprócz fa­ta­mor­gany. Wpra­wiała w bez­gło­śne drże­nie roz­le­głe na­gie płasz­czy­zny cią­gnące się jedna za drugą aż do nieba, pa­lące słońce po­po­łu­dnia nie­mal za­cie­rało li­nię bla­do­żół­tych piasz­czy­stych wznie­sień. Je­dy­nymi szcze­gó­łami, ja­kie dało się na nich wy­róż­nić, były le­dwo wi­doczna gra­nica, wi­jąca się cha­otycz­nie po zbo­czach i po­chy­ło­ściach, oraz wą­tłe cie­nie su­chych za­ro­śli cier­ni­stego krwi­ściągu i ka­mieni na wzgó­rzach. Poza tym nie było nic, tylko ogromna prze­strzeń ja­ło­wej pu­styni Ne­gew przy­tło­czo­nej sierp­nio­wym skwa­rem.

I nie było w tej prze­strzeni żad­nych oznak ży­cia poza do­bie­ga­ją­cym z od­dali szcze­ka­niem psa i gło­sami żoł­nie­rzy roz­bi­ja­ją­cych obóz. Do­cho­dziły do jego uszu, kiedy z miej­sca, które za­jął na szczy­cie jed­nego ze wzgórz, ob­ser­wo­wał przez lor­netkę roz­cią­ga­jący się przed nim wi­dok. Choć ra­ziło go ja­skrawe świa­tło, uważ­nie po­dą­żał wzro­kiem za wą­skimi ścież­kami i za­głę­bie­niami w pia­sku, za­trzy­mu­jąc od czasu do czasu spoj­rze­nie i dłu­żej się im przy­glą­da­jąc. W końcu od­jął lor­netkę od oczu, wło­żył do fu­te­rału i po­ko­nu­jąc opór zgęst­nia­łego po­po­łu­dnio­wego po­wie­trza, skie­ro­wał się do obozu.

Kiedy tu przy­byli, za­stali dwa ba­raki i resztki roz­wa­lo­nej ściany trze­ciego. Tylko tyle oca­lało po zma­so­wa­nym ostrzale tego te­renu na sa­mym po­czątku wojny. Te­raz jed­nak obok dwóch ba­ra­ków wzno­sił się na­miot do­wódz­twa oraz drugi, słu­żący za sto­łówkę, i wszę­dzie sły­chać było od­głosy zbi­ja­nia ste­laży trzech na­mio­tów, w któ­rych mieli za­miesz­kać żoł­nie­rze. Jego za­stępca, star­szy sier­żant, który już na niego cze­kał, po­in­for­mo­wał, że żoł­nie­rze usu­nęli z te­renu obozu gruz i ka­mie­nie, a wy­zna­czona grupa na­pra­wia okopy. Męż­czy­zna stwier­dził w od­po­wie­dzi, że trzeba skoń­czyć wszyst­kie przy­go­to­wa­nia, za­nim za­pad­nie zmrok, po czym na­ka­zał za­wia­do­mić pod­ofi­ce­rów, część ka­prali i naj­bar­dziej do­świad­czo­nych żoł­nie­rzy, by na­tych­miast sta­wili się na od­prawę w na­mio­cie do­wódz­twa.

*

Świa­tło po­po­łu­dnio­wego słońca wy­peł­niło wej­ście do na­miotu, prze­do­stało się do środka i roz­po­starło na pia­sku, uwy­dat­nia­jąc za­głę­bie­nia zo­sta­wione w nim przez stopy żoł­nie­rzy. Na po­czątku wy­ja­śnił, że ich głów­nym za­da­niem pod­czas sta­cjo­no­wa­nia w tej oko­licy, poza wy­ty­cze­niem gra­nicy z Egip­tem i pil­no­wa­niem, by nikt się przez nią nie prze­do­stał, bę­dzie prze­cze­sa­nie pół­nocno-za­chod­niej czę­ści Ne­gewu i oczysz­cze­nie jej z Ara­bów, któ­rzy tu jesz­cze prze­by­wają. Ze źró­deł lot­nic­twa woj­sko­wego przy­szły in­for­ma­cje o ich obec­no­ści w tym re­jo­nie. Trzeba bę­dzie co­dzien­nie pa­tro­lo­wać te­ren i do­kład­nie go roz­po­znać. Może to po­trwać ja­kiś czas. W każ­dym ra­zie po­zo­staną tu­taj, do­póki nie za­pew­nią bez­pie­czeń­stwa w tej czę­ści Ne­gewu. Oprócz tego będą co­dzien­nie od­by­wać ćwi­cze­nia i ma­newry ra­zem z resztą żoł­nie­rzy, żeby pod­szko­lić się w walce w wa­run­kach pu­styn­nych i się do nich przy­zwy­czaić.

Słu­chali go, śle­dząc ru­chy, ja­kie wy­ko­ny­wał ręką nad roz­ło­żoną mapą. Obóz wy­da­wał się na niej czarną kropką, le­dwo wi­doczną na du­żym sza­rym trój­ką­cie. Nikt nie sko­men­to­wał tego, o czym była mowa, w na­mio­cie na kilka chwil za­pa­dła więc ci­sza. Do­wódca pod­niósł wzrok znad mapy na sku­pione twa­rze żoł­nie­rzy, po któ­rych spły­wał pot, tak że błysz­czały w świe­tle pa­da­ją­cym od wej­ścia. Znów za­czął mó­wić, pod­kre­śla­jąc, że mają wy­ma­gać od sze­re­go­wych, zwłasz­cza tych, któ­rzy nie­dawno do­łą­czyli do od­działu, by dbali o sprzęt i mun­dury. Je­śli się okaże, że któ­re­muś bra­kuje ja­kiejś czę­ści ekwi­punku albo mun­duru, mają mu o tym bez­po­śred­nio za­mel­do­wać. I niech przy­po­mi­nają żoł­nie­rzom o obo­wiązku prze­strze­ga­nia hi­gieny oso­bi­stej i co­dzien­nym go­le­niu się. Za­nim ogło­sił ko­niec od­prawy, po­le­cił szo­fe­rowi, jed­nemu z sier­żan­tów i dwóm ka­pra­lom, żeby się przy­go­to­wali, bo za­raz po­jadą z nim na pierw­szy pa­trol po oko­licy.

Za­nim wy­ru­szyli, za­szedł do ba­raku, który wy­brał so­bie na kwa­terę. Prze­niósł swoje rze­czy, zło­żone przed­tem przy wej­ściu, do kąta po­miesz­cze­nia, a po­tem wziął me­ta­lowy ka­ni­ster, który miał w swoim ba­gażu, i na­lał z niego wody do nie­wiel­kiej mi­ski. Wy­jął z woj­sko­wego worka ręcz­nik, zmo­czył go i starł pot z czoła. Po­tem znów za­nu­rzył ręcz­nik w wo­dzie, zdjął ko­szulę i wy­tarł się pod pa­chami. Wło­żył ko­szulę, a kiedy skoń­czył za­pi­nać gu­ziki, sta­ran­nie wy­płu­kał ręcz­nik i po­wie­sił na gwoź­dziu wbi­tym w ścianę. Na­stęp­nie wy­niósł mi­skę przed ba­rak i wy­lał brudną wodę na pia­sek. Wró­cił z na­czy­niem do środka, po­ło­żył je w ką­cie obok reszty swo­ich rze­czy i wy­szedł.

Szo­fer sie­dział już na swoim miej­scu za kie­row­nicą, a pod­ofi­ce­ro­wie, któ­rym ka­zał ze sobą je­chać, stali wo­kół sa­mo­chodu. Kiedy się do nich zbli­żył, wsie­dli i za­jęli miej­sca z tyłu, a on usiadł z przodu koło kie­rowcy. Ten po­pra­wił się na sie­dze­niu, po czym się­gnął do sta­cyjki i uru­cho­mił sil­nik, któ­rego gło­śny war­kot roz­niósł się po otwar­tej prze­strzeni.

Drogą mię­dzy bla­do­żół­tymi wzgó­rzami ota­cza­ją­cymi ich ze wszyst­kich stron skie­ro­wali się na za­chód. Za je­epem cią­gnęły się gę­ste ob­łoki pyłu, który do­by­wał się spod opon i uno­sił wy­soko, cał­kiem prze­sła­nia­jąc wi­dok z tyłu. Pia­sek ob­sy­pał żoł­nie­rzy na tyl­nych sie­dze­niach, mu­sieli za­mknąć oczy i usta, żeby się im tam nie do­stał. Fale py­li­stych ob­ło­ków o roz­ma­itych kształ­tach opa­dły do­piero wtedy, gdy po­jazd zna­lazł się da­leko, a głos sil­nika zu­peł­nie ucichł. Pia­sek osiadł znów na zbo­czach wzgórz i czę­ściowo za­tarł dwie rów­no­le­głe li­nie, które po­zo­sta­wiły na nim koła sa­mo­chodu.

Do­je­chali do li­nii de­mar­ka­cyj­nej z Egip­tem i uważ­nie obej­rzeli pas gra­niczny, ale nie zna­leźli żad­nych śla­dów świad­czą­cych o pró­bach jego na­ru­sze­nia. Gdy słońce zna­la­zło się ni­sko nad ho­ry­zon­tem, a upał i kurz dały się im we znaki, do­wódca na­ka­zał szo­fe­rowi wra­cać do obozu. Pod­czas tego re­ko­ne­sansu nie na­tra­fili w oko­licy na żadną żywą istotę, choć ra­porty do­no­siły, że coś się tu­taj dzieje.

Do obozu do­tarli przed zmro­kiem, ale błę­kit nieba od wschod­niej strony pra­wie już za­nikł w ciem­no­ści, na któ­rej tle słabo roz­bły­sło kilka gwiazd. Przy­go­to­wa­nia nie do­bie­gły jesz­cze końca, więc kiedy tylko wy­sie­dli z je­epa, przy­ka­zał, że trzeba się ze wszyst­kim upo­rać, za­nim za­siądą do ko­la­cji. To do­dało żoł­nie­rzom ener­gii, wi­dać było, że ich syl­wetki w róż­nych za­kąt­kach obozu po­ru­szają się te­raz żwa­wiej i szyb­ciej.

Skie­ro­wał się do swo­jego ba­raku, w któ­rym za­pa­dła już nie­prze­nik­niona ciem­ność. Przez chwilę stał na środku, po czym wró­cił do drzwi i otwo­rzył je na oścież, żeby choć tro­chę roz­pro­szyć pa­nu­jący we­wnątrz mrok. Zdjął z gwoź­dzia ręcz­nik, który już cał­kiem wy­sechł, zwil­żył go odro­biną wody na­la­nej pro­sto z ka­ni­stra i za­czął wy­cie­rać pot i pył z twa­rzy i rąk. Po­chy­lił się znów nad swo­imi ba­ga­żami, wziął lampę naf­tową, zdjął szkło i po­sta­wił ją na stole, ale knota nie za­pa­lił, po czym wy­szedł z ba­raku. Choć w środku prze­by­wał tylko kilka mi­nut, niebo przez ten czas usiało się gwiaz­dami, a mrok spo­wił całą oko­licę, tak że wy­dać się mo­gło, iż noc za­pa­dła w jed­nej chwili. Te­raz syl­wetki żoł­nie­rzy po­ru­szały się wol­niej, a ich głosy roz­le­gały się w czar­nej jak wę­giel nocy, którą prze­ni­kały pro­myki świa­tła z lamp prze­do­sta­jące się przez otwory i szpary w ścia­nach na­mio­tów.

Ob­szedł in­fra­struk­turę obozu, żeby spraw­dzić, jak po­stę­pują prace, zwłasz­cza przy na­pra­wie oko­pów i przy­go­to­wy­wa­niu te­renu pod ćwi­cze­nia. Wszystko zda­wało się prze­bie­gać zgod­nie z pla­nem, tylko że mi­nęła już ósma, a oni za­zwy­czaj punk­tu­al­nie o tej go­dzi­nie zbie­rali się na ko­la­cję. Nie upły­nęło jed­nak wiele czasu, gdy wszy­scy skie­ro­wali się do głów­nego na­miotu, gdzie za­sie­dli przy dłu­gich sto­łach.

Za­raz po po­siłku po­szedł do swo­jego ba­raku. Drogę oświe­tlały mu księ­życ w pełni i gwiazdy roz­sy­pane nad ciemną li­nią ho­ry­zontu. Przy­go­to­wał się do snu, zga­sił lampę i wy­cią­gnął się na łóżku, od­rzu­ciw­szy na­kry­cie i cał­kiem od­sło­niw­szy ciało. W po­miesz­cze­niu było nie­zno­śnie go­rąco, mimo to od razu za­snął. Dla wszyst­kich był to długi, znojny dzień: 9 sierp­nia 1949 roku.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Książki, które uka­zały się na­kła­demWy­daw­nic­twa Drza­zgi:

Zyta Ory­szyn, Najada

Bar­bara Woź­niak, Nie­jedno

Unica Zürn, Trąby je­ry­choń­skie,prze­ło­żyły Mał­go­rzata Łu­ka­sie­wicz i Ma­ryna Ochab

Eva Me­ijer, Zwie­rzęta mó­wią. W stronę de­mo­kra­cji mię­dzy­ga­tun­ko­wej,prze­ło­żyli Alek­san­dra Ma­łecka i Mi­łosz Bie­drzycki

Al­berto Man­guel, Po­że­gna­nie z bi­blio­teką. Ele­gia z dzie­się­cior­giem na­po­mknień, prze­ło­żył Mi­chał Ta­ba­czyń­ski

Olga Gór­ska, Nie wszy­scy pój­dziemy do raju

Ariane Koch, Gość, prze­ło­żyła Zo­fia Su­char­ska

Inga Iwa­siów, Późne ży­cie

Ca­leb Azu­mah Nel­son, Otwarte wody, prze­ło­żył Ma­riusz Gą­dek

An­drea Ba­jani, Je­śli za­cho­wasz pa­mięć o grze­chu, prze­ło­żył To­masz Kwie­cień