Duchowy GPS. Krótki przewodnik po wierze - Grzegorz Strzelczyk,Dominika Szczawińska-Ziemba - ebook
NOWOŚĆ

Duchowy GPS. Krótki przewodnik po wierze ebook

Grzegorz Strzelczyk, Dominika Szczawińska-Ziemba

0,0

17 osób interesuje się tą książką

Opis

Czy ze wszystkimi wypowiedziami papieża trzeba się zgadzać?

Co wspólnego ma chrześcijaństwo z ekologią?

Jak przejawiać troskę o bezbronnych w Kościele?

W jaki sposób Bóg jest obecny w sakramentach?

Czy da się być w Kościele z tymi, którzy się od nas różnią?

 

Wiarę można porównać do podróży, której początkiem jest poznanie Chrystusa, a celem – zjednoczenie z Bogiem w zmartwychwstaniu. Zanim jednak dotrzemy do kresu tej wędrówki, pokonujemy codzienną drogę, która bywa stroma, kręta i wyboista. Czasem musimy skorygować przemierzaną trasę. Zdarza się też, że błądzimy lub zatrzymujemy się na rozdrożu, nie wiedząc, gdzie jesteśmy, i czy szlak, na którym się znajdujemy, wiedzie nas do punktu docelowego. Nieodzowny okazuje się GPS.

Ksiądz Grzegorz Strzelczyk w rozmowie z Dominiką Szczawińska-Ziembą zabiera nas na wyprawę po drogach wiary. Podpowiada, jak poruszać się po nich, by nie pobłądzić. Daje praktyczne wskazówki pomocne w owocnym przeżywaniu sakramentów; rzuca także nowe światło na zagadnienie modlitwy, ascezy i nawrócenia. Odważnie mówi o problemie zgorszenia w Kościele, podpowiadając, jak pomóc tym, którzy zostali skrzywdzeni, oraz jak chronić najsłabszych. Tworzy dokładną mapę naszych duchowych doświadczeń, pokazując, jak fascynująca jest podróż z Bogiem i ludźmi, których w jej trakcie spotykamy.

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk – prezbiter archidiecezji katowickiej, doktor teologii, adiunkt Wydziału Teologicznego UŚ. Odpowiada za formację księży w archidiecezji katowickiej. W Wydawnictwie WAM opublikował: Wolność, wiara, Bóg; Kościół. Niełatwa miłość; (Nie)dostępność Boga. Rekolekcje o modlitwie; Krótki przewodnik po duchowości wspólnoty; Szósty zmysł codzienności.

Dominika Szczawińska-Ziemba – absolwentka teatrologii i polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz teologii na Papieskiej Akademii Teologicznej, dziennikarka Radia eM, publicystka związana z Instytutem Gość Media; współpracuje z TVP 1 i TVP Katowice.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 240

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



ks. Grze­gorz Strzel­czyk, Do­mi­nika Szcza­wiń­ska-Ziemba

Du­chowy GPS

Krótki prze­wod­nik po wie­rze

Roz­dział I

No to w drogę!

1

„Wi­dzialne znaki…”, czyli skąd „się wzięły” i jak „dzia­łają” sa­kra­menty

DO­MI­NIKA SZCZA­WIŃ­SKA-ZIEMBA: Ży­cie chrze­ści­ja­nina można po­rów­nać do po­dróży. U jej po­czątku jest chrzest, a za­tem pierw­szy z sa­kra­men­tów, dla­tego chcia­ła­bym za­cząć na­sze roz­mowy wła­śnie od przyj­rze­nia się sa­kra­men­tom. To prze­cież je­den z fun­da­men­tal­nych te­ma­tów dla lu­dzi, któ­rzy świa­do­mie wie­rzą, chcą le­piej ro­zu­mieć swoje miej­sce w Ko­ściele, jed­no­czyć się z Bo­giem oraz bez­piecz­nie do­trzeć do celu po­dróży, ja­kim jest osią­gnię­cie zba­wie­nia – je­śli od­no­simy się do me­ta­fo­ryki zwią­za­nej z po­dróżą.

KS. GRZE­GORZ STRZEL­CZYK:Tak, bo gdy gro­ma­dzimy się jako Ko­ściół, to głów­nie po to, by spra­wo­wać sa­kra­menty. W nor­mal­nym chrze­ści­jań­skim ży­ciu jest to co­dzien­ność albo przy­naj­mniej co­ty­go­dnio­wość, więc sprawa jest istotna.

Czy w na­szej roz­mo­wie bę­dzie dużo teo­lo­gii? Czeka nas skom­pli­ko­wane wy­ja­śnia­nie nie­ła­twych po­jęć z za­kresu sa­kra­men­to­lo­gii?

Fun­da­men­talna bę­dzie hi­sto­ria, dla­tego że Chry­stus wszedł w hi­sto­rię i wszystko wzięło się z Jego hi­sto­rii. W związku z tym także ob­ja­śnie­nie sa­kra­men­tów, zwłasz­cza formy, w ja­kiej są dzi­siaj spra­wo­wane, musi być po­prze­dzone wstę­pem hi­sto­rycz­nym. Tego nie da się ina­czej omó­wić.

Będą to prak­tyczne wska­zówki zwią­zane z sa­kra­men­tami?

Mo­żemy sta­rać się być prak­tyczni, ale pa­mię­tajmy, że prak­tyka w kon­tek­ście sa­kra­men­tów to ich przyj­mo­wa­nie. Na­sza ­roz­mowa tak wła­ści­wie nie bę­dzie prak­tyczna, ale ko­niec koń­ców może po­móc do­brze prak­ty­ko­wać. Na pewno uła­twi zro­zu­mie­nie prak­tyki chrze­ści­jań­skiego ży­cia i da przy­go­to­wa­nie do niej, a to klu­czowe.

Spró­bujmy na po­czątku zdia­gno­zo­wać sy­tu­ację: czy mamy pro­blem z nie­wła­ści­wym my­śle­niem na te­mat na­ucza­nia Ko­ścioła o sa­kra­men­tach? Czy to jest taka wie­dza, w któ­rej wzra­stamy, i na­leży ją tylko tro­chę upo­rząd­ko­wać?

Jest bar­dzo róż­nie. To za­leży, w jaki spo­sób była pro­wa­dzona ka­te­cheza i ile wie­dzy kon­kretne osoby z niej wy­nio­sły, na jaki po­ziom świa­do­mo­ści się wspięły. Nie można za­po­mi­nać o tym, że część lu­dzi prze­szła przez do­świad­cze­nie ru­chów od­nowy – ode­brała po­rządne, sys­te­ma­tyczne na­ucza­nie w tym za­kre­sie, na przy­kład w ra­mach szkoły li­tur­gii na dru­gim stop­niu oa­zo­wym, która – je­śli jest do­brze po­pro­wa­dzona – może tę kwe­stię so­lid­nie upo­rząd­ko­wać, albo też mieli do­świad­cze­nie mi­sta­go­gii, czyli głęb­szego wpro­wa­dze­nia w prze­ży­wa­nie sa­kra­mentu. Roz­rzut jest za­tem spory. Praw­do­po­dob­nie dla nie­któ­rych uczest­nic­two w nie­dziel­nej Eu­cha­ry­stii i ob­ser­wa­cja tego, co w jej trak­cie się dzieje, to wła­ści­wie je­dyne źró­dło wie­dzy. I to jest kło­pot.

Bę­dziemy z tego kło­potu sta­rali się zro­bić atut i po­głę­bić wie­dzę czy­tel­ni­ków.

Tak, warto usys­te­ma­ty­zo­wać tę wie­dzę, a je­żeli ją już po­rząd­ku­jemy, to nie tylko wy­mie­niamy sa­kra­menty – wiemy, że jest ich sie­dem – ale też za­glą­damy do Ka­te­chi­zmu Ko­ścioła Ka­to­lic­kiego, py­tamy o to, skąd sa­kra­menty się wzięły, jak się kształ­to­wały, w jaki spo­sób je spra­wo­wano na prze­strzeni wie­ków. Trzeba się­gnąć do sa­mych po­cząt­ków. Naj­waż­niej­sze orze­cze­nia Urzędu Na­uczy­ciel­skiego do­ty­czące sa­kra­men­tów to przede wszyst­kim wy­po­wie­dzi So­bo­rów Flo­renc­kiego i Try­denc­kiego. Za­czy­nają się one jed­nak od cze­goś, co dla współ­cze­snych ka­to­li­ków jest nie­ty­po­wym okre­śle­niem, a mia­no­wi­cie od „sa­kra­men­tów ­Sta­rego Prawa”.

Na­tra­fimy na nie w Sta­rym Te­sta­men­cie, tak?

W Sta­rym Te­sta­men­cie wy­stę­puje coś ana­lo­gicz­nego do sa­kra­men­tów. Gdy So­bór Flo­rencki po raz pierw­szy w upo­rząd­ko­wany spo­sób opi­suje rze­czy­wi­stość sa­kra­men­talną (w pierw­szej po­ło­wie XV wieku pró­bo­wano wy­ja­śnić tę kwe­stię w związku z kon­tak­tami z chrze­ści­jań­skim Wscho­dem), to za­czyna od tego, że „sa­kra­menty No­wego Przy­mie­rza bar­dzo się róż­nią” od wspo­mnia­nych sa­kra­men­tów Sta­rego Prawa. Oj­co­wie za­kła­dają, że sa­kra­menty Sta­rego Prawa nie wy­ma­gają ob­ja­śnie­nia, i dla­tego uwa­żają, że wy­star­czy tylko po­wie­dzieć, czym są te nowe. W kon­tek­ście tych pierw­szych klu­czowe jest, by zro­zu­mieć, że kiedy Bóg przy­cho­dzi do nas i ko­mu­ni­kuje się z nami, to robi to za­sad­ni­czo po­przez dwa ka­nały, na dwa spo­soby: przez słowa i wy­da­rze­nia oraz przez pewne szcze­gólne aspekty rze­czy­wi­sto­ści, które sta­no­wią swo­iste „wzmac­nia­cze” Jego obec­no­ści. To swego ro­dzaju „miej­sca” czy „wy­miary” po­zwa­la­jące do­świad­czyć tej obec­no­ści w szcze­gólny spo­sób. W Sta­rym Te­sta­men­cie opi­sana jest na przy­kład Arka Przy­mie­rza, wo­kół któ­rej kon­cen­tro­wała się Boża obec­ność. Była rów­nież Świą­ty­nia, były ofiary, więc ta­kie rze­czy­wi­sto­ści, które zgod­nie ze Sta­rym Te­sta­men­tem ewi­dent­nie da­wały moż­li­wość przy­bli­że­nia do Boga. Nie w ten spo­sób, że ja­koś prze­no­siły one do sfery bo­skiej, ale tak, że Bóg, przy­cho­dząc do czło­wieka, jak gdyby mó­wił za ich po­śred­nic­twem: „Uwaga, uwaga, będę tu prze­by­wać”. Bóg prze­cież nie miesz­kał w Świą­tyni Izra­ela. On w niej „by­wał”. Sam o so­bie mówi, że nie jest Bo­giem miejsc, ale lu­dzi („Bóg Abra­hama, Iza­aka i Ja­kuba”). Jest tu wy­raźna obiet­nica, że On w da­nym miej­scu bę­dzie by­wać, więc je­żeli chcemy Go spo­tkać, to…

Wiemy, do­kąd się udać…

Tak. Oczy­wi­ście z per­spek­tywy chrze­ści­jań­skiej te rze­czy­wi­sto­ści qu­asi-sa­kra­men­talne Sta­rego Prawa są czymś w ro­dzaju za­po­wie­dzi, są „fi­gurą”. Arkę Przy­mie­rza czy kult ofiar­ni­czy po­strze­gamy jako dar uprze­dza­jący, an­ty­cy­pa­cję na po­zio­mie Bo­żej lo­giki. Kiedy Bóg przy­cho­dzi, to jest obecny nie tylko du­chowo – wiąże się też w ja­kiś spo­sób z ma­te­rią. Łą­czy swoją obec­ność z wi­dzial­nym zna­kiem.

I z dzia­ła­niem czło­wieka, prawda? Bóg wy­maga kon­kret­nych za­cho­wań czy – jak by­śmy na­wet po­wie­dzieli – kon­kret­nych ry­tów. To wszystko jest pre­cy­zyj­nie opi­sane przez Stary Te­sta­ment.

W ten spo­sób za­go­spo­da­ro­wana zo­staje rów­nież pier­wotna po­trzeba re­li­gijna, która ukształ­to­wała się w nas w ra­mach ewo­lu­cji. Ona wy­maga ma­te­rial­no­ści i rytu. W związku z tym są co naj­mniej trzy war­stwy in­ter­pre­ta­cyjne.

Warto wska­zać na to, co Flo­ren­cja mówi o sa­kra­men­tach No­wego Prawa. Przede wszyst­kim że udzie­lają one ła­ski, pod­czas gdy te wcze­śniej­sze je­dy­nie na nią wska­zy­wały, po­nie­waż miała być ona dana do­piero w Je­zu­sie Chry­stu­sie. Mu­simy oczy­wi­ście za­jąć się te­raz sło­wem „ła­ska”.

Za­sad­ni­cze roz­róż­nie­nie sto­so­wane w teo­lo­gii oczy­wi­ście kom­pli­kuje tro­chę sprawę, bo mó­wimy o ła­sce stwo­rzo­nej i nie­stwo­rzo­nej. Słowo „ła­ska” po­cho­dzi od grec­kiego cha­ris albo ła­ciń­skiego gra­tia i ozna­cza po pro­stu ła­ska­wość, do­broć, dar. W teo­lo­gii jed­nak ma ono bar­dziej pre­cy­zyjne zna­cze­nie. Ła­ska nie­stwo­rzona to sam Bóg jako Ten, który się daje. Bóg chce zjed­no­czyć się z czło­wie­kiem, w związku z tym czło­wie­kowi się udziela. I to jest ła­ska wyj­ściowa – Bóg jest ła­ską, da­rem.

Gdy jed­nak ła­ska nie­stwo­rzona do­tyka stwo­rze­nia, to pod wpły­wem tego ze­tknię­cia (ono może mieć różne formy) stwo­rze­nie się zmie­nia. Tę zmianę, która na­stę­puje w stwo­rze­niu na sku­tek dzia­ła­nia ła­ski nie­stwo­rzo­nej, na­zy­wamy ła­ską stwo­rzoną. Sku­tek dzia­ła­nia Bo­żego w czło­wieku może być bar­dziej lub mniej trwały. Gdy mó­wimy o sa­kra­men­tach i o ła­sce w sa­kra­men­tach, to mó­wimy o ła­sce stwo­rzo­nej: każdy sa­kra­ment jest jak gdyby przej­ściem Boga przez czło­wieka, które coś z czło­wie­kiem robi. A to coś, co dany sa­kra­ment robi z czło­wie­kiem, na­zy­wamy ła­ską sa­kra­mentu. To ko­lejne roz­róż­nie­nie, wy­mie­ni­li­śmy więc już trzy ła­ski. Wyj­ściowa jest nie­stwo­rzona – to sam Bóg. Po­tem jest ła­ska stwo­rzona i jej wszyst­kie moż­liwe skutki. To bar­dzo sze­roki za­kres Bo­żego dzia­ła­nia. Jest jesz­cze wą­ski za­kres w po­staci pre­cy­zyj­nie roz­po­zna­nych przez Ko­ściół skut­ków po­szcze­gól­nych sa­kra­men­tów, które na­zy­wamy ła­skami sa­kra­men­tal­nymi. Czyli zbiór łask sa­kra­men­tal­nych to pod­zbiór zbioru łask stwo­rzo­nych.

Do czego nam jest po­trzebne to roz­róż­nia­nie łask?

Do tego, że­by­śmy wie­dzieli, że sa­kra­ment to przede wszyst­kim dzia­ła­nie Boże, które nas zmie­nia: ini­cja­tywa w sa­kra­men­cie na­leży do Boga, ale sku­tek jest po stro­nie czło­wieka – jest uza­leż­niony od jego współ­pracy – w związku z tym do­ko­nuje się nie bez jego udziału. To jest dość istotne stwier­dze­nie.

Czy Bóg może nas do­tknąć bez na­szego udziału?

Może, ale chyba rzadko to robi. Ra­czej stara się dzia­łać przy na­szym udziale, ale na przy­kład to, co na­zy­wamy ła­ską uprze­dza­jącą, czyli dzia­ła­nie Boga na­kie­ro­wane na to, by czło­wiek (np. do­ro­sły nie­wie­rzący) uwie­rzył, re­ali­zuje się bez wkładu z na­szej strony. Ła­ski sa­kra­men­talne przy­cho­dzą na­to­miast przy współ­dzia­ła­niu czło­wieka. Pod­sta­wową formą współ­dzia­ła­nia czło­wieka z Bo­giem jest za­ufa­nie, cza­sami na­zy­wane wiarą. Oczy­wi­ście wiara też jest de­cy­zją, ale nie bę­dziemy te­raz tego ana­li­zo­wać. Pewne jest jed­nak, że sa­kra­menty przyj­mu­jemy w za­ufa­niu. Im żyw­sze to za­ufa­nie, tym owoc­niej­szy może być sa­kra­ment.

Ważne jest, że w sa­kra­men­tach nie­które skutki swego dzia­ła­nia, nie­które ła­ski, Bóg zwią­zał na stałe z okre­ślo­nymi dzia­ła­niami Ko­ścioła. To bar­dzo cie­kawa rzecz, dla­tego że pod­sta­wowy sku­tek sa­kra­mentu w po­staci ła­ski sa­kra­men­tal­nej za­cho­dzi za­wsze. Czyli, przy­kła­dowo, jed­nym ze skut­ków głów­nych chrztu świę­tego jest prze­ła­ma­nie sy­tu­acji grze­chu pier­wo­rod­nego, to zna­czy grzech pier­wo­rodny zo­staje prze­zwy­cię­żony, je­śli tylko chrzest jest waż­nie udzie­lony. Nie trzeba się za­sta­na­wiać nad tym, czy ksiądz od­po­wied­nio in­ten­syw­nie, pod do­brym ką­tem po­lał głowę wodą. Od tego nic nie za­leży. Ko­lejne przy­kłady: je­żeli sa­kra­ment mał­żeń­stwa jest bez za­rzutu pod wzglę­dem tego, co na­zy­wamy ma­te­rią sa­kra­mentu, to mał­żeń­stwo za­ist­niało i nie trzeba się za­sta­na­wiać ani mar­twić o to, czy ła­ska się po­ja­wiła. Je­śli do­sta­jemy roz­grze­sze­nie pod­czas spo­wie­dzi, to grze­chy są nam od­pusz­czone, nie trzeba ni­czego wię­cej. To nie jest zwią­zane z okre­ślo­nym dzia­ła­niem – nie mu­szę po­tem kom­bi­no­wać, czy Bóg rze­czy­wi­ście za­dzia­łał, czy może mi się wy­da­wało. Ła­ska ze zna­kiem zwią­zana jest „na sztywno”.

Mimo wszystko może się po­ja­wić obawa, że to działa me­cha­nicz­nie lub na­wet ma­gicz­nie.

Tak, na­to­miast trzeba pa­mię­tać, że nie je­ste­śmy w sfe­rze za­klęć. Gdy ksiądz prze­ję­zy­czy się pod­czas prze­isto­cze­nia, to nie wy­sko­czy kró­lik za­miast Pana Je­zusa. Tu nie cho­dzi o ja­kieś ma­giczne for­muły. I prze­cież owoc­ność, ro­zu­miana sze­roko, w du­żej mie­rze za­leży wła­śnie od współ­dzia­ła­nia czło­wieka. Mi­ni­malny sku­tek po­ja­wia się au­to­ma­tycz­nie, a ten więk­szy przy­cho­dzi dzięki współ­pracy. Je­żeli ktoś chce, żeby samo przy­ję­cie sa­kra­mentu wszystko w nim za­ła­twiło, to mu­szę go roz­cza­ro­wać – to tak nie działa. Sa­kra­menty dają nam pewną pod­stawę.

A po­tem po­trzebna jest praca, tak?

Tak. Dzięki sa­kra­men­tom mamy od­po­wied­nie punkty opar­cia.

„Wi­dzialne znaki nie­wi­dzial­nej ła­ski” – jest też taka de­fi­ni­cja sa­kra­men­tów. Mam jed­nak wra­że­nie, że wy­ja­śnia ona tylko część tego, o czym roz­ma­wiamy. Wi­dzialny znak to oczy­wi­sta sprawa. Ła­ska jest nie­wi­dzialna. Jak tę de­fi­ni­cję na­le­ża­łoby sko­men­to­wać?

Nie­stety jest ona nie­pre­cy­zyjna. Po­cho­dzi od św. Au­gu­styna. To sta­ro­żytne sfor­mu­ło­wa­nie – z V wieku – po­wstało u po­cząt­ków re­flek­sji nad sa­kra­men­tami, która wów­czas była jesz­cze w po­wi­ja­kach. Kiedy Au­gu­styn zaj­mo­wał się tym te­ma­tem, to Ko­ściół wciąż nie­zbyt wy­raź­nie od­róż­niał to, co na­zy­wamy dzi­siaj sied­mioma sa­kra­men­tami, od in­nych rze­czy­wi­sto­ści. W związku z tym okre­śle­nie „wi­dzialny znak nie­wi­dzial­nej ła­ski” ma szer­sze zna­cze­nie, niż nam się wy­daje.

Nie do­ty­czy tylko sa­kra­men­tów?

Od­nosi się ono nie tylko do sied­miu sa­kra­men­tów, ale też do tego wszyst­kiego, co na­zy­wamy sa­kra­men­ta­liami. Oto przy­kład: gdy wcho­dzimy do ko­ścioła i ro­bimy znak krzyża, uży­wa­jąc wody świę­co­nej, to jest to ewi­dent­nie wi­dzialny znak. Chcie­li­by­śmy, żeby z tym była zwią­zana ja­kaś ła­ska, zwłasz­cza ła­ska od­ży­cia na­szego chrztu – ale to nie jest sa­kra­ment. W związku z tym ist­nieje jesz­cze pewna róż­nica, która jest nie­zwy­kle istotna, za­czę­li­śmy wła­ści­wie już o niej mó­wić. W sa­kra­men­cie sku­tek po­zo­staje nie­zmien­nie zwią­zany z okre­ślo­nym dzia­ła­niem. Ale kiedy ro­bimy znak krzyża, uży­wa­jąc wody świę­co­nej, to tak na­prawdę wzdy­chamy do Boga w mo­dli­twie wsta­wien­ni­czej. Wsłu­chu­jąc się na przy­kład w tekst bło­go­sła­wień­stwa sa­mo­cho­dów w dniu wspo­mnie­nia św. Krzysz­tofa, znaj­dziemy mo­dli­twę wsta­wien­ni­czą za tych, któ­rzy będą uży­wać tych po­jaz­dów, żeby so­bie i in­nym nie zro­bili krzywdy, żeby mo­gli bez­piecz­nie jeź­dzić.

Bło­go­sła­wie­nie po­kar­mów to po­dobna sprawa?

Tak. Trzeba pa­mię­tać, że ła­ska sa­kra­men­ta­liów nie wy­woła na przy­kład ta­kiego skutku, że kie­rowca bę­dzie na dro­dze bez­błędny i ni­gdy nie spo­wo­duje wy­padku; nie za­bez­pie­czy ona też czło­wieka przed nie­straw­no­ścią po spo­ży­ciu da­nego po­karmu.

Coś może się ze­psuć, być nie­świeże…

Ow­szem. W tego ro­dzaju mo­dli­twie wsta­wien­ni­czej, mo­dli­twie po­łą­czo­nej z ge­stem pro­simy o coś Boga. Zwy­kle mo­dlimy się wsta­wien­ni­czo w my­ślach albo sło­wami. Kiedy jed­nak gro­ma­dzimy się we wspól­no­cie, to do­brze jest uru­cho­mić do­dat­kowo prze­strzeń zna­ków, bo to jest coś, co wtedy peł­niej prze­ży­wamy. W ta­kich sy­tu­acjach an­ga­żu­jemy wię­cej zmy­słów. To wła­śnie dla­tego ist­nieją sa­kra­men­ta­lia. Można po­wie­dzieć, że są one wstę­pu­jące: zwra­camy się ku Bogu i mamy na­dzieję, że On ja­koś na tę mo­dli­twę od­po­wie. Sa­kra­menty na­to­miast dzia­łają ina­czej. W nich to Bóg zstę­puje do nas z kon­kret­nym da­rem i ma na­dzieję, że Go przyj­miemy. To od­wrotne kie­runki.

Wiek V – w któ­rym dzia­łał św. Au­gu­styn – to czas, kiedy po­rząd­ko­wano na­ukę Ko­ścioła, tak? Wtedy do­piero roz­po­zna­wano, które ze spo­so­bów na­szego wzy­wa­nia Pana Boga są fun­da­men­talne dla wiary, a które są po pro­stu wy­ra­zem na­szego co­dzien­nego jej prze­ży­wa­nia.

Są dwie rze­czy, które Ko­ściół od sa­mego po­czątku ro­bił ze świa­do­mo­ścią, że są szcze­gól­nie ważne: po pierw­sze chrzcił, a wła­ści­wie chrzcił i bierz­mo­wał, bo udzie­lano tych sa­kra­men­tów ra­zem (na­wet świa­do­mość roz­łącz­no­ści obu ak­tów przy­cho­dziła z pew­nym tru­dem), po dru­gie spra­wo­wał Eu­cha­ry­stię. O tej ostat­niej mo­żemy po­wie­dzieć, że po­ja­wiła się na­tych­miast – w tym sen­sie, że gdy apo­sto­ło­wie wy­szli z wie­czer­nika w dniu Pięć­dzie­siąt­nicy, to być może na­wet już w na­stępną nie­dzielę spo­tkali się o świ­cie, by ją spra­wo­wać. Od razu po­wstała prak­tyka, która po­zo­staje w cią­gło­ści z do­świad­cze­niem ostat­niej wie­cze­rzy i sięga tam­tego czasu. Po­tem mo­żemy wska­zać ko­lejne rze­czy­wi­sto­ści sa­kra­men­talne. Na przy­kład: „Je­żeli ktoś cho­ruje, niech we­zwie star­szych Ko­ścioła” (por. Jk 5,14–15), a za­tem to, co na­zy­wamy sa­kra­men­tem cho­rych. Mamy wkła­da­nie rąk na star­szych, na bi­sku­pów, na dia­ko­nów, czyli to, co na­zy­wamy sa­kra­men­tem świę­ceń. Mamy na­kaz od­pusz­cza­nia grze­chów… Wiele rze­czy­wi­sto­ści sa­kra­men­tal­nych jest po­świad­czo­nych już w No­wym Te­sta­men­cie, acz­kol­wiek nie za­wsze znaj­dziemy tam ta­kie wy­raźne wska­za­nie jak w przy­padku Eu­cha­ry­stii („to czyń­cie na moją pa­miątkę”) czy spo­wie­dzi („Któ­rym od­pu­ści­cie, są im od­pusz­czone”).

Naj­pro­ściej można po­wie­dzieć, że sa­kra­men­tem jest to, co usta­no­wił Pan Je­zus, to, o czym z Ewan­ge­lii wiemy, że On to już ro­bił. Mogą się jed­nak po­ja­wić cho­ciażby ta­kie wąt­pli­wo­ści: jak to się ma do świę­ceń, a tym bar­dziej do sa­kra­mentu mał­żeń­stwa, który przez wieki był chyba naj­bar­dziej wąt­pliwy?

To ra­czej Ko­ściół z pew­nym tru­dem do­cho­dził do roz­po­zna­nia sa­kra­men­tal­no­ści mał­żeń­stwa. Ist­niało ono bo­wiem w Bo­żym pla­nie od stwo­rze­nia. Po­zo­stałe sa­kra­menty nie. W związku z tym w przy­padku „wy­ła­nia­nia się” in­nych sa­kra­men­tów ła­two za­uwa­żyć, że działo się coś no­wego. W od­nie­sie­niu do mał­żeń­stwa obecny Ko­deks i Ka­te­chizm mó­wią, że „Chry­stus Pan pod­niósł mał­żeń­stwo do god­no­ści sa­kra­mentu”. Po czym po­znać, że zo­stało ono pod­nie­sione do tej god­no­ści? Ko­ściół przez pe­wien czas mu­siał mie­rzyć się z tą kwe­stią – z roz­po­zna­niem zmiany w po­rządku ła­ski.

Czy wy­róż­ni­kiem świad­czą­cym o „pod­nie­sie­niu do god­no­ści sa­kra­mentu” była nie­ro­ze­rwal­ność?

Ra­czej cho­dziło o to, że mał­żeń­stwo jest ob­ra­zem mi­ło­ści Chry­stusa i Ko­ścioła. Bo nie­ro­ze­rwalne było w pla­nie Bo­żym od stwo­rze­nia.

Po­tem za­dzia­łała w lu­dziach sła­bość, tak? We­dług Sta­rego Te­sta­mentu męż­czy­zna mógł prze­cież wrę­czyć żo­nie list roz­wo­dowy. Czy­tamy o tym wprost w na­ucza­niu Je­zusa.

Tak, Moj­żesz dał moż­li­wość sko­rzy­sta­nia z opcji li­stu roz­wo­do­wego. Je­zus zaś do­bit­nie pod­kre­śla, że zro­bił to „przez wzgląd na za­twar­dzia­łość serc” lu­dzi (por. Mk 10,5).

Czyli o sa­kra­men­tal­no­ści mał­żeń­stwa de­cy­duje od­nie­sie­nie do Ko­ścioła i Chry­stusa, tak?

Ow­szem. W tym sa­kra­men­cie mamy pe­wien ro­dzaj ob­da­ro­wa­nia ła­ską, które jest jakby do­dat­kiem w sto­sunku do mał­żeń­stwa na­tu­ral­nego. Wy­daje mi się, że to jest kło­pot także obec­nie, bo cza­sami do księży przy­cho­dzą lu­dzie, któ­rzy chcą mał­żeń­stwa, ale nie­ko­niecz­nie sa­kra­mentu mał­żeń­stwa. To nie jest to samo. Mał­żeń­stwo na­tu­ralne jest spra­wo­wane w Ko­ściele do dzi­siaj. Nie wszy­scy są tego świa­domi. Na przy­kład ka­te­chu­meni, gdyby z ja­kie­goś po­wodu nie mo­gli jesz­cze przy­jąć chrztu, a chcieli za­wrzeć mał­żeń­stwo, to mogą to uczy­nić. Ge­ne­ral­nie dwoje nie­ochrz­czo­nych może je za­wrzeć, ale wtedy nie bę­dzie ono sa­kra­men­tem. Po­bło­go­sła­wimy ta­kie mał­żeń­stwo do­kład­nie tak samo, jakby było sa­kra­men­talne, tylko bez uży­cia słowa „sa­kra­ment”. „Mał­żeń­stwo przez was za­warte, ja po­wagą Ko­ścioła ka­to­lic­kiego po­twier­dzam i bło­go­sła­wię w imię Ojca…” – to do­kład­nie taka sama for­muła, bo Ko­ściół bło­go­sławi też mał­żeń­stwu na­tu­ral­nemu, tyle że te­raz jest ono w Ko­ściele sy­tu­acją wy­jąt­kową.

Na ko­niec wy­mieńmy jesz­cze te sa­kra­menty. Od czego za­czy­namy? Od chrztu, tak?

Naj­pierw są tak zwane sa­kra­menty ini­cja­cji. W przy­padku, gdy na­wraca się do­ro­sły, to naj­pierw prze­cho­dzi on ka­te­chu­me­nat, czyli przy­go­to­wa­nie, a po­tem otrzy­muje jed­no­cze­śnie wszyst­kie trzy sa­kra­menty wta­jem­ni­cze­nia: chrzest, bierz­mo­wa­nie i Eu­cha­ry­stię. Do­kład­nie w ta­kiej ko­lej­no­ści. Po­tem mamy sa­kra­menty, po które się­gamy, kiedy coś się ze­psuje po ini­cja­cji, czyli spo­wiedź (sa­kra­ment po­kuty) i sa­kra­ment cho­rych. Wy­mie­ni­li­śmy już pięć. Na­stęp­nie są dwa ko­lejne, na­zy­wane sa­kra­men­tami stanu albo po­sługi w Ko­ściele: sa­kra­ment świę­ceń i sa­kra­ment mał­żeń­stwa. Sa­kra­menty – jak pod­po­wiada Ka­te­chizm – „obej­mują wszyst­kie etapy i wszyst­kie ważne mo­menty ży­cia chrze­ści­ja­nina: spra­wiają na­ro­dze­nie i roz­wój chrze­ści­jań­skiego ży­cia wiary, uzdro­wie­nie i dar po­sła­nia. Wi­dać w tym pewne po­do­bień­stwo, ja­kie ist­nieje mię­dzy eta­pami ży­cia na­tu­ral­nego a eta­pami ży­cia du­cho­wego” (nr 1210).

Ka­te­chizm oma­wia naj­pierw trzy sa­kra­menty wta­jem­ni­cze­nia, póź­niej sa­kra­menty uzdro­wie­nia i wresz­cie te, które służą ko­mu­nii i po­sła­niu wier­nych. Wśród nich szcze­gólne miej­sce ma Eu­cha­ry­stia. Jest ona okre­ślana sa­kra­men­tem sa­kra­men­tów.

Spis tre­ści

Roz­dział I. No to w drogę!

1. „Wi­dzialne znaki…”, czyli skąd „się wzięły” i jak „dzia­łają” sa­kra­menty

© Wy­daw­nic­two WAM, 2024

© In­sty­tut Gość Me­dia, 2024

Opieka re­dak­cyjna: Jo­anna Pa­kuza

Re­dak­cja: Ma­rek Gurba

Ko­rekta: Mal­wina Ko­złow­ska

Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Ko­za­kie­wicz – ka­sia­ko­za­kie­wicz.com

Skład: Lu­cyna Ster­czew­ska

ePub e-ISBN: 978-83-277-4337-4

Mobi e-ISBN: 978-83-277-4338-1

WY­DAW­NIC­TWO WAM

ul. Ko­per­nika 26 • 31-501 Kra­ków

tel. 12 62 93 200

e-mail: wam@wy­daw­nic­two­wam.pl

DZIAŁ HAN­DLOWY

tel. 12 62 93 254-255

e-mail: han­del@wy­daw­nic­two­wam.pl

KSIĘ­GAR­NIA WY­SYŁ­KOWA

tel. 12 62 93 260 • fax 12 629 34 96

www.wy­daw­nic­two­wam.pl