Dwudziestolecie pomiędzy. Miniatury o Wolnym Mieście Gdańsku (1920–1939) - Daniluk Jan - ebook

Dwudziestolecie pomiędzy. Miniatury o Wolnym Mieście Gdańsku (1920–1939) ebook

Daniluk Jan

4,3

Opis

Mimo że okres Wolnego Miasta trwał bardzo krótko, do dziś jest żywą legendą również poza granicami Gdańska. Było to miejsce wyjątkowe, lecz na co dzień toczyło się tutaj przeciętne życie: kwitły i upadały biznesy, rozwijała się turystyka, ludzie szukali rozrywki w sportach czy zabawie. Emocje wzbudzało powstanie nowych obiektów, takich jak stacja radiowa, lotnisko i pierwsze centra handlowe, oraz niezwykłe wydarzenia: przelot „Grafa Zeppelina” czy Światowy Kongres Esperantystów.

Ta książka to obraz codzienności i niecodzienności Wolnego Miasta – miejsca na granicy języków, narodów i epok.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 272

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (8 ocen)
4
2
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
TBekierek

Dobrze spędzony czas

Polecam-dużo ciekawych informacji o międzywojennym Gdańsku. Dobrze spędzony czas
00

Popularność




Pobierz bezpłatnie mapę Wolnego Miasta Gdańska z lat 1926–1939 (format JPG)

Zamiast wstępu, czyli Wolne Miasto Paradoksów[1]

Historia Wolnego Miasta Gdańska istniejącego w latach 1920–1939 może łatwo zawładnąć naszą wyobraźnią. Choć dzieje tego quasi-państwa to zaledwie dwa dziesięciolecia w ponadtysiącletniej historii miasta i jego okolic, powersalskie Wolne Miasto doczekało się nad wyraz bogatej literatury przedmiotu. Oczywiście nie zawsze przedstawia ona wysoki poziom merytoryczny, a tym samym trudno uznać ją za wyczerpującą, niemniej jednak faktem jest, że to jeden z lepiej rozpoznanych fragmentów dziejów Gdańska. Choć nie sposób tą samą miarą mierzyć epoki średniowiecza czy czasów nowożytnych, to dysproporcje widać już w porównaniu do „pruskiego” niemal całego wieku XIX i początku XX stulecia. Historia Gdańska z lat 1814–1914 (1918) nadal pozostaje „w cieniu” dziejów miasta w okresie międzywojennym. Zresztą nie tylko ten okres. Paradoksalnie, łatwiej jest poznać historię Gdańska lub Sopotu z lat dwudziestych czy trzydziestych niż tę dotyczącą drugiej połowy lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Wolne Miasto Gdańsk fascynuje. Nietrudno się o tym przekonać. Nawiązania do niego odnaleźć możemy w wielu miejscach, choć w zdecydowanej większości mają one charakter raczej samego wykorzystania skądinąd bardzo nośnej, atrakcyjnej nazwy. Mamy więc dziś i hotel, i osiedle, i klub muzyczny noszące nazwę Wolnego Miasta. Istnieją zapożyczenia w kulturze i życiu publicznym. Można kupić koszulki z napisem „Wolne Miasto” czy z herbem gdańskiego Senatu. Po ulicach poruszają się samochody z nalepkami naśladującymi dawne oznaczenia Wolnego Miasta dla pojazdów. Ba, niejednokrotnie także na ramkach tablic rejestracyjnych możemy zauważyć podpis „Freie Stadt Danzig”. Ta fascynacja jednak nierzadko przeradza się w pozbawioną refleksji, sztuczną (z perspektywy współcześnie żyjących) i zwyczajnie szkodliwą nostalgię, za pomocą której część odbiorców chce widzieć w międzywojennym Wolnym Mieście „raj utracony”. Dla tej kategorii pasjonatów historii Gdańsk i okolice z lat 1920–1939 jawią się jako mityczne, samodzielne politycznie i gospodarczo państewko, pełne eleganckich, żyjących w idealnej harmonii ludzi różnych kultur i wyznań, a także klasycznych automobili na brukowanych ulicach, zwodzonych mostów, zatłoczonych statkami wód Motławy i Wisły, starych tramwajów, pierwszych samolotów, powstających jak grzyby po deszczu kin, kipiących życiem i zabawą sal drogich restauracji i hoteli…

Tymczasem rzeczywistość wyglądała inaczej. Historia powersalskiego Wolnego Miasta od samego początku naznaczona jest kompromisowym charakterem i wynikającymi z tego paradoksami, a dalej i nieporozumieniami co do faktycznej jego istoty.

Przede wszystkim Wolne Miasto nigdy nie było państwem w rozumieniu prawa międzynarodowego. Miało wprawdzie określone terytorium, flagę, herb, nawet walutę (gulden gdański) – ale nigdy nie było suwerenne. Jego niezależność ograniczały Liga Narodów (pod której protekcją powstało) i Polska. Obok gdańskiego ośrodka władzy (jednoizbowego parlamentu, czyli Volkstagu, oraz rządu, zwanego Senatem) działały przecież nie tylko Wysoki Komisarz Ligi Narodów oraz Komisariat Generalny Rzeczypospolitej Polski, lecz także Rada Portu i Dróg Wodnych. Wolne Miasto nie mogło prowadzić samodzielnej polityki międzynarodowej, narzucono mu też status terenu zdemilitaryzowanego. Wchodziło w obszar celny Polski; to po stronie Polski leżał (teoretycznie) mandat obrony terytorium Wolnego Miasta.

Innym silnie zakorzenionym mitem na temat Wolnego Miasta jest jego wielokulturowość. Pojęcie to, zgodnie z jego współczesnym znaczeniem, jest nieadekwatne dla Gdańska międzywojennego. Sugeruje bowiem, że mniejszości (czy to narodowe, czy religijne) były dość liczne, a ponadto ich koegzystencja miała charakter harmonijny – ale napięcia istniały cały czas. Oczywiście, tak w mieście, jak i jego okolicach żyło wielu przedstawicieli innych narodów (najliczniejszą mniejszość rzeczywiście stanowili Polacy), ale miasto zachowało w przeważającym stopniu swój niemiecki charakter. To stwierdzenie nie jest wartościujące – to po prostu fakt. Językiem urzędowym był język niemiecki. Świat kultury czy nauki pozostał najsilniej powiązany z kręgami niemieckimi. Odnoszę wrażenie, że dziś coraz częściej pomija się te elementy ówczesnej rzeczywistości. Można wytłumaczyć to nadreprezentacją wydawnictw, które opisują dzieje Wolnego Miasta niemal wyłącznie z perspektywy żyjących tu Polaków i działających polskich instytucji. Dobrze, że takie publikacje powstały; źle natomiast, że wciąż brak jest większej liczby nowych prac naukowych i popularnych kompleksowo charakteryzujących Wolne Miasto. Na tym polu wciąż jest wiele do zrobienia.

Wreszcie Wolne Miasto nie było czymś zupełnie nowym w historii. Wystarczy wspomnieć o statusie północnoafrykańskiego Tangeru w latach 1923–1956 (choć nigdy oficjalnie nie miał on statusu „wolnego miasta”) czy autonomicznych do dziś Wyspach Alandzkich na Morzu Bałtyckim, Wolnym Mieście Rijeka (1920–1924), koncepcji Wolnego Państwa Kłajpedy, Republice Hatay z lat 1938–1939 na pograniczu turecko-syryjskim, wreszcie Wolnym Terytorium Triestu z pierwszych lat po II wojnie światowej. Gdańsk pomiędzy 1920 a 1939 rokiem nie był tworem tak znowuż wyjątkowym, jak niekiedy się to przedstawia lub też chce się w to wierzyć. Z pewnością najmocniej z wszystkich wyżej wymienionych koncepcji zapisał się na kartach historii XX wieku, choćby – paradoksalnie! – z powodu okoliczności, w których przestał istnieć. Całkowicie bezprawne (ale, jak się wydaje, akceptowane przez większość mieszkańców) włączenie do Rzeszy miało wszak miejsce już pierwszego dnia II wojny światowej.

Owe „wolne” miasta powstały tylko dlatego, że były obszarami o strategicznym znaczeniu oraz spornymi między co najmniej dwoma graczami na arenie międzynarodowej. A także dlatego, że w danym momencie żaden z rywali nie potrafił przeważyć szali zmagań na swoją stronę. Tym samym nowe „wolne” terytoria i miasta od początku były naznaczone zmaganiami między metropoliami, przez co odgrywały rolę papierka lakmusowego w stosunkach między zwaśnionymi stronami. Znów więc natykamy się na kolejny paradoks – te quasi-państewka niejednokrotnie bywały mniej „wolne” niż „normalne” państwa.

Niekiedy można spotkać się z opinią, że Wolne Miasto okresu międzywojennego było w największym stopniu emanacją tego, co można określać „duchem gdańskim”, symbolem gdańskości. Przypisuje się mu pewien zbiór wartości i tradycji, ciągłych dla Gdańska i jego mieszkańców, bez względu na to, czy miasto znajdowało się pod panowaniem zakonu krzyżackiego, królów polskich czy państwa pruskiego. Tę gdańskość definiuje się poprzez rzekomo głęboko zakorzenione poczucie własnej odrębności, wynikające ze znaczenia tego portowego miasta handlowego, jak również płynącej z bogactwa siły oraz pragmatycznego podejścia do aktualnych konstelacji politycznych i otwartości.

Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli faktycznie historycy idei i socjologowie są w stanie uchwycić istnienie czegoś takiego jak „duch gdański”, to z całą pewnością nie w powersalskim Wolnym Mieście. W okresie międzywojennym wartości go wyznaczające zostały – jak nigdy przedtem – wypaczone i zatarte. I to wbrew istnieniu elementów, które w innych okolicznościach mogłyby posłużyć do jego podkreślenia (wspomniane już flaga, hymn czy waluta). Gdańsk w okresie międzywojennym był tworem ze wszech miar sztucznym – niesamodzielnym ani politycznie, ani gospodarczo, co czyniło go podatnym na wpływy, również te najbardziej radykalne. Odkrywamy znów kolejny paradoks: coś, co w zamyśle zwycięskich mocarstw po I wojnie światowej miało być remedium na rozwiązanie konfliktu polsko-niemieckiego w kwestii przyszłości Gdańska, stało się w istocie zarzewiem niemal ciągłych napięć na linii Warszawa–Berlin. Liczono na to, że utworzenie Wolnego Miasta częściowo „odniemczy” charakter tego ośrodka, a przyniosło skutek dokładnie odwrotny. Po 1920 roku wzrosło znaczenie podkreślania niemieckiego charakteru i historii Gdańska, co podsycane było w dużym stopniu wyimaginowanym zagrożeniem rzekomej „polonizacji międzywojennego Gdańska czy Sopotu”, jak to określali w alarmistycznym tonie niektórzy niemieccy dziennikarze. Pośrednio lub bezpośrednio w rywalizację polsko-gdańską (niemiecką) zaprzęgnięto – z jeszcze większą siłą, niż miało to miejsce w okresie wilhelmińskim – nie tylko politykę czy gospodarkę, lecz także kulturę, sztukę, naukę, sport…

Nie może więc dziwić, że wraz z kryzysem gospodarczym z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych, którego skutki dotknęły też i Wolne Miasto, twór ten stał się relatywnie łatwym celem dla rosnącej w siłę NSDAP. Przypomnijmy – narodowi socjaliści wygrali wybory do Volkstagu w maju 1933 roku, zaledwie pięć miesięcy po przejęciu władzy przez NSDAP w Niemczech (Machtübernahme). Wolne Miasto stało się pierwszym regionem poza granicami Rzeszy, gdzie hitlerowcy w pełni legalnie przejęli władzę.

Tytuł publikacji, którą trzymają Państwo w ręku, celowo został tak sformułowany, by pośrednio podkreślić również prowizoryczny, tymczasowy charakter powersalskiego Wolnego Miasta. Osadzenie opowieści o nim w okresie „pomiędzy” wskazuje na płynność i dynamikę dwóch dziesięcioleci oddzielających jedną wojnę światową od drugiej. Dziś coraz częściej lat międzywojennych nie pojmuje się jako osobnego okresu, lecz jako integralną część szerszej epoki, z jednej strony wyznaczoną przez wybuch Wielkiej Wojny (1914), a z drugiej strony przez koniec II wojny światowej (1945). W tym kontekście dwudziestolecie międzywojenne jest tylko interwałem, czasem pozornej stabilności i pokoju, który zresztą dość szybko skruszał, podobnie jak ład nakreślony dla powojennej Europy w Wersalu (1919) czy dla Dalekiej Azji (układ waszyngtoński z 1922 roku). Z dzisiejszej perspektywy wydaje się dość oczywiste, że prowadziło to ku kolejnemu, jeszcze większemu konfliktowi niż poprzedni. Oczywiście to przejaw prezentyzmu. Dziś, przeszło 100 lat po powołaniu tego quasi-państwa do życia, a jednocześnie 83 lata po jego rzeczywistej likwidacji, łatwo jest tak postrzegać Wolne Miasto, będąc uzbrojonym w wiedzę wynikającą z dotychczas opublikowanych prac badaczy.

Na książkę składają się łącznie 33 różnej długości teksty (tytułowe miniatury), przybliżające wybrane zagadnienia z historii Wolnego Miasta Gdańska. Dla większości z nich podstawą były artykuły, które na przestrzeni ostatnich 12 lat opublikowałem na łamach portalu Trojmiasto.pl. Nie zabrakło też artykułów zupełnie nowych, i to dotyczących zagadnień, które do tej pory praktycznie nie były podejmowane przez badaczy. Uwaga w prezentowanych tekstach skupiona jest czasem na pojedynczych wydarzeniach, inwestycjach czy miejscach, czasem zaś na szerszym zjawisku czy długoletnim procesie.

Przeważnie teksty dotyczą samego Gdańska, nie tylko dlatego, że większość mieszkańców Wolnego Miasta była gdańszczanami, ale przede wszystkim dlatego, że Gdańsk zdominował życie tego quasi-państwa praktycznie na każdej płaszczyźnie. To tu kwitło życie polityczne, gospodarcze, społeczne, kulturowe, religijne, naukowe i sportowe. Kilka artykułów poświęcono międzywojennemu Sopotowi oraz Oliwie, także kiedy była ona częścią powiatu Gdańskie Wyżyny. O samych powiatach ziemskich znajduje się kilka wzmianek.

Nakreślona w ten sposób mozaika złożona z wielu „okruchów” historii międzywojennego Wolnego Miasta w zamyśle stanowi coś na kształt preludium, rozbudowanego na kilkadziesiąt akordów wprowadzenia w tematykę Wolnego Miasta z lat 1920–1939.

Mam nadzieję, że lektura tej książki nie tylko sprawi Państwu przyjemność, ale i pozwoli lepiej zrozumieć dzieje powersalskiego Wolnego Miasta Gdańska. Do jego historii należy podchodzić zarówno bez sztucznej i zupełnie zbędnej nostalgii, jak i bez uprzedzenia skutkującego odrzucaniem z góry czy deprecjonowaniem jego dorobku. Oba zjawiska, których nasilenie można obserwować w ostatnich latach, wynikają moim zdaniem najzwyczajniej z braku wiedzy bądź z braku gotowości, by taką wiedzę przyswoić.

dr Jan Daniluk styczeń 2022 roku

[1] We wstępie wykorzystano fragmenty eseju Jana Daniluka Paradoksy Wolnego Miasta, opublikowanego na łamach „Magazynu Trójmiasto”, dodatku do „Gazety Wyborczej”, z 13 listopada 2015 roku.

1 „Tommies” i „Poilus”

Rocznica zaślubin Polski z morzem (1920) i nadania praw miejskich Gdyni (1926) przypadają tego samego dnia: 10 lutego. To także rocznica dość istotnego, choć często zapominanego wydarzenia w historii Gdańska. Tego samego dnia, kiedy generał Józef Haller dotarł ze swoimi oddziałami nad Bałtyk, angielski generał sir Richard Haking przyjął defiladę wojsk alianckich w mieście nad Motławą. W historii Gdańska rozpoczął się nowy rozdział.

Zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego podpisanego w czerwcu 1919 roku Gdańsk, jako przyszłe Wolne Miasto powstałe pod egidą Ligi Narodów, miał zostać zdemilitaryzowany. Decyzja ta oznaczała koniec pruskiego garnizonu. Jednocześnie część obszaru Pomorza Gdańskiego (byłej prowincji Prusy Zachodnie) wraz z fragmentem wybrzeża przydzielono odrodzonej Rzeczypospolitej. Aby zabezpieczyć Gdańsk, Ententa postanowiła na okres przejściowy obsadzić miasto własnymi oddziałami.

Przemarsz angielskich żołnierzy przed siedzibą sir Reginalda Towera, pełnomocnika Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych, na teren przyszłego Wolnego Miasta Gdańska, 10 lutego 1920 r.

Już w lipcu 1919 roku do Gdańska trafili na krótko angielscy oficerowie, których zadaniem było rozeznać się w sytuacji oraz dokonać oględzin portu i wybranych obiektów wojskowych. Na stałe pierwsi żołnierze angielscy dotarli nad Motławę 28 stycznia 1920 roku, 18 dni po wejściu w życie postanowień traktatu wersalskiego. Garstka żołnierzy zabezpieczyła w pierwszej kolejności część Kaserne Wieben (koszary Wijbego) w kwartale dzisiejszych ulic: Żabi Kruk, Rzeźnicka, Wilcza i placu Wałowego, a także Kaserne Bastion Roggen (obecnie biurowiec pod adresem Sadowa 8). Dwa dni później przybył generał sir Richard Haking (1862–1945), wyznaczony na głównodowodzącego okupacyjnych sił alianckich nie tylko na rejon gdański, ale i teren plebiscytowy w Prusach Wschodnich (wcześniej, to jest w 1919 roku, dowodził brytyjską misją wojskową w Rosji i w prowincjach bałtyckich). W ślad za nim w ciągu kolejnych dni do Gdańska nadeszły następne transporty, głównie sprzęt i oddziały zaopatrzenia. Przysłano także trzy brytyjskie okręty wojenne.

W tym czasie trwała ewakuacja wojsk niemieckich. Po zorganizowanych z rozmachem uroczystościach pożegnalnych, których kulminacyjnym momentem była parada 24 stycznia, oddziały niemieckie zaczęły opuszczać miejsce swojego długoletniego stacjonowania. Dowództwo pruskiego XVII Korpusu Armijnego wyjechało specjalnym pociągiem 1 lutego, dzień później grenadierzy i artylerzyści, następnie między innymi słynni Czarni Huzarzy (5 i 8 lutego). Na miejscu pozostała tylko część dawnego 128. gdańskiego pułku piechoty, przekształconego w sierpniu 1919 roku w 34. pułk piechoty Reichswehry (resztę wysłano wcześniej do obsadzenia nowej granicy polsko-niemieckiej).

Główne siły alianckie, to jest batalion piechoty angielskiej, przybyły do miasta 7 i 8 lutego. Kiedy na dworcu na Dolnym Mieście gorączkowo rozładowywano żołnierzy z Albionu i ich sprzęt, pod pomnikiem cesarza Wilhelma I trwała uroczystość pożegnania ostatniego oddziału niemieckiego: kompanii Karla-Heinricha von Groddecka, zwanej Hagelsberger-Kompanie, na której czele stał major Albrecht Steppuhn z 3. batalionu wspomnianego 34. pułku piechoty. W asyście tłumu dowódca złożył kwiaty pod pomnikiem, a następnie przejechał z kolumną żołnierzy do Wrzeszcza, gdzie przed ostatecznym opuszczeniem miasta spędził jeszcze noc z 8 na 9 lutego w opuszczonych koszarach batalionu telegrafistów przy Heeresanger (alei Legionów).

Także 8 lutego generał Haking przeniósł się z zajmowanego dotąd pokoju w hotelu Deutsches Haus do swojej nowej siedziby – gmachu byłego Naczelnego Dowództwa XVII Korpusu Armijnego. Na budynku wywieszono flagę brytyjską, a przed obiektem – na wszelki wypadek – wystawiono wzmocnione posterunki. Dwa dni później wszystko było gotowe na oficjalne przyjęcie żołnierzy Ententy i paradę wojskową.

Siły alianckie w Gdańsku liczyły niewiele ponad 1200 żołnierzy. Składały się na nie przede wszystkim dwa bataliony piechoty: angielski królewskich fizylierów (ang. 3rd Battalion of The City of London Regiment) oraz francuski strzelców alpejskich (fr. 10e bataillon de chasseurs alpines), które przybyły do miasta 10 lutego. Fizylierzy zostali zakwaterowani w Kaserne Bastion Roggen i Herrengartenkaserne (obecnie ulica Łąkowa 59). Francuscy strzelcy zajęli koszary w Nowym Porcie (zachowane obiekty między ulicami Oliwską a Kasztanową).

Francuscy żołnierze (strzelcy alpejscy) przed koszarami w Nowym Porcie, 1920 r.

Na potrzeby oddziałów Ententy zagospodarowano także inne obiekty. Sztab ulokowano w budynku dyrekcji kolejowej przy Am Olivaer Tor 2–4 (ulica Dyrekcyjna), szpital w kasynie huzarów w koszarach w Strzyży Górnej, a radiostację wojskową w tak zwanych Neue Kaserne (Nowe Koszary) na Górze Gradowej. Kościołem garnizonowym dla alianckich żołnierzy stał się kościół Świętej Elżbiety.

W dawnym pruskim kasynie oficerskim przy Melzergasse, czyli ulicy Słodowników (budynek dziś już nie istnieje) otwarto filię Young Men’s Christian Association (YMCA). Zorganizowano tam czytelnię oraz kino. YMCA miało za zadanie między innymi zaopatrywać stacjonujących w mieście żołnierzy alianckich w produkty w Gdańsku początkowo niedostępne, takie jak niektóre marki papierosów popularnych wśród żołnierzy z państw zachodnich. Okazało się jednak, że marża narzucana przez YMCA była zbyt wysoka. Interes zwietrzyli gdańscy sklepikarze, którzy rozpoczęli sprzedaż wybranych produktów po konkurencyjnych cenach, pozyskując tym samym stałą klientelę wśród alianckich żołnierzy.

Sytuacja w Gdańsku nie tylko w 1919 roku, ale też w 1920 była niezmiennie napięta. Znacznie wzrosło bezrobocie. Brakowało żywności i mieszkań w przeludnionym mieście. Wciąż narastały antagonizmy między konserwatywno-narodowymi środowiskami niemieckimi a niemiecką (gdańską) socjaldemokracją oraz − w szczególności − komunistami. W tle cały czas tlił się także konflikt niemiecko-polski. Oliwy do ognia dolewało to, że na początku 1920 roku przez Gdańsk transportowano pociągami polskie oddziały zmierzające na północ na przyznane właśnie Polsce tereny, grupy żołnierzy z ewakuowanych pruskich garnizonów czy też byłych jeńców niemieckich uwalnianych z obozów w zachodniej Europie. W kolejnych miesiącach sytuacja nie uległa zbytniemu rozprężeniu, w szczególności z toczącą się w tle wojną polsko-bolszewicką.

Okupacyjne wojska alianckie miały za zadanie zapewnić porządek i bezpieczeństwo. Siły Ententy w Gdańsku były jednak zbyt szczupłe, aby w razie realnego zagrożenia móc zdecydowanie działać. Sytuacja zaogniła się szczególnie pod koniec lipca 1920 roku, kiedy Polska znajdowała się w kluczowym momencie wojny z Rosją bolszewicką, a gdańscy dokerzy zastrajkowali, uniemożliwiając tym samym wyładowanie amunicji dostarczonej do Gdańska z Francji drogą morską. Ostatecznie rozładunku dokonali angielscy żołnierze (zachęceni dodatkowym zarobkiem), a w celu wzmocnienia sił Ententy na redzie portu zacumowały okręty brytyjski oraz amerykański (w tym czasie w samym porcie stacjonowały już cztery podobne jednostki).

Sir Reginald Tower (w cylindrze) oraz dowódca oddziałów Ententy w regionie gen. Richard Haking (pierwszy z lewej w grupie centralnych postaci), 1920 r.

Wydarzenia z lipca były najpoważniejszym incydentem, jaki odnotowano w ciągu kilkumiesięcznej obecności oddziałów alianckich w Gdańsku. Ich rola skończyła się wraz z proklamowaniem Wolnego Miasta Gdańska 15 listopada 1920 roku. Ogłosił to w zastępstwie za generała Hakinga angielski pułkownik Edward Lisle Strutt (1874–1948). Decyzją Rady Ambasadorów Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych wydaną trzy dni później odwołano bataliony Ententy z miasta. Ostatecznie ich wymarsz przeprowadzono pomiędzy 26 a 28 listopada 1920 roku. Jeśli wierzyć relacjom prasowym, ogół gdańszczan – mimo początkowej rezerwy i niekorzystnej sytuacji politycznej – odnosił się w miarę życzliwie do „Tommies” i „Poilus”, jak potocznie nazywano nad Motławą żołnierzy angielskich oraz francuskich. Były to pojęcia powszechnie stosowane w czasie Wielkiej Wojny oraz później – dla określenia żołnierzy tych dwóch narodowości, podobnie jak „Yankee” dla Amerykanów. „Tommy” (też: „Tommy Atkins”) było popularnym określeniem dla brytyjskiego szeregowca już od końca XVIII wieku; jego geneza nie jest całkiem jasna. Z kolei poilu dosłownie znaczy… „włochaty, owłosiony”.

Tekst jest poprawioną i uzupełnioną wersją artykułu, który pierwotnie ukazał się na łamach portalu Trojmiasto.pl 8 lutego 2010 roku.

2 Nowe oblicze Wielkiej Zbrojowni

Wnętrza Wielkiej Zbrojowni przez niemalże cały XIX wiek i początek XX wieku pozostawały niedostępne dla osób postronnych. Obiekt był administrowany przez wojsko pruskie i wykorzystywany jako rozległy i korzystnie położony magazyn. Do dziś tak naprawdę nie wiemy, co dokładnie kryły w tamtym czasie jego wnętrza ani jak wyglądały. Dopiero po rewolucji listopadowej w 1918 roku sytuacja uległa zmianie. Wszystko wskazuje na to, że obiekt został wówczas przynajmniej częściowo opróżniony. Niewiele później, najprawdopodobniej już w marcu 1919 roku, przyziemie Zbrojowni od strony ówczesnej Große Wollwebergasse (dzisiejsza ulica Tkacka) zostało udostępnione. Urządzono tam nową restaurację z automatami „Zeughaus-Automat” GmbH oraz biuro (kantor) jednej z firm zaopatrzeniowych.

Restauracje z automatami pojawiły się na przełomie XIX i XX wieku. Pierwsza na świecie została otwarta w listopadzie 1896 roku w Berlinie. Lokale tego typu szybko zyskały na popularności także poza granicami ówczesnego Cesarstwa Niemieckiego – głównie w Holandii, Francji, Wielkiej Brytanii czy za oceanem w USA. Wyposażone były w specjalne automaty, które serwowały klientom – po wrzuceniu odpowiedniej sumy odliczonej w bilonie – przygotowane wcześniej posiłki: drobne przekąski (na przykład kanapki, pasztety, serdelki na gorąco), proste obiady (na przykład fasolę z boczkiem), desery (na przykład ciasta, torty) i napoje w szklankach czy filiżankach. Zaletą tego typu lokali był praktycznie brak kolejek, brak obsługi oraz opłat za nią (napiwków). Restauracja z automatami w przyziemiu Wielkiej Zbrojowni była w 1919 roku jedną z sześciu tego typu w całym mieście.

Wielka Zbrojownia widziana z perspektywy ul. Tkackiej, około 1920 r.

Właściciel restauracji wydzierżawił część przyziemia Zbrojowni na cztery lata. Umożliwiał także przejście pieszym między Große Wollwebergasse (ulica Tkacka) a Kohlenmarkt (Targ Węglowy), tym samym chcąc zapewne skusić przechodniów do wydania pieniędzy. Przejście było jednak wąskie (dosłownie między stolikami i gablotami z jedzeniem), ponadto otwarte tylko w godzinach pracy lokalu. Z biegiem czasu stało się jasne, że takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje wielu osób. Zwrócono uwagę przede wszystkim na potrzebę pełnego udrożnienia i poszerzenia pasażu w przyziemiu Wielkiej Zbrojowni. Było to konieczne, by odciążyć przejście między Kohlenmarkt (Targ Węglowy) a Langgasse (ulica Długa), czyli „wąskie gardło” Złotej Bramy (nie zapominajmy, że jeszcze wówczas jeździły tamtędy tramwaje!). Coraz silniej udostępnienia pasażu, ale przy okazji także nowej przestrzeni pod sklepy i punkty usługowe, domagali się handlowcy z Gdańska i okolic.

Restauracja z automatami na parterze Wielkiej Zbrojowni, 1919–1923

Ważnym momentem w dziejach zabytku było przyznanie go stronie gdańskiej na mocy decyzji wydanej 28 lipca 1921 roku przez specjalną komisję dzielącą mienie popruskie. Z początkiem marca 1922 roku budynek stał się formalnie nieruchomością miejską.

W pierwszych latach po Wielkiej Wojnie prawdopodobnie jedynie raz – 9 października 1921 roku – pozostałe wnętrza Wielkiej Zbrojowni zostały udostępnione mieszkańcom. W przestronnych pomieszczeniach urządzono tego dnia tak zwany bazar, czyli festyn połączony z kolektą darowizn na rzecz szpitala pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny na Dolnym Mieście.

Decyzja o przebudowie wnętrza i otwarciu pasażu w przyziemiu Wielkiej Zbrojowni, łączącego Targ Węglowy z ulicami Große Wollwebergasse (Tkacka) i Jopengasse (Piwna), została wyartykułowana oficjalnie przez władze miasta pod koniec stycznia 1922 roku. To spowodowało, że wkrótce przypomniano sobie także i o innym pomyśle na Wielką Zbrojownię. W 1905 roku zakładano przebudowę jej wnętrz na miejską… salę balową. Pomysł ten pierwotnie zyskał poparcie nawet bardzo wpływowej postaci, jaką był generał August von Mackensen. Na początku lat dwudziestych ponownie zaczęto lobbować za tym pomysłem, wskazując, że aranżacja górnych kondygnacji na dużą salę balową i niezbędne zaplecze wcale nie musi oznaczać rezygnacji z pasażu w przyziemiu. Pomysł jednak zarzucono przede wszystkim ze względów finansowych. Kilka lat później na górnych kondygnacjach urządzono pomieszczenia początkowo magazynowe, później też wystawowe Museum für Naturkunde und Vorgeschichte (Muzeum Przyrodnicze i Prehistorii), którego główną siedzibą była wówczas Brama Zielona. Oprócz tego na piętrach Zbrojowni znalazły się też pracownie i magazyn stojącego na Targu Węglowym Teatru Miejskiego.

Nowy pasaż Wielkiej Zbrojowni został otwarty dopiero wiosną 1923 roku. Wpierw nie przedłużono umowy najmu właścicielowi „Zeughaus-Automat”. Przyziemie na kilka tygodni zamknięto i przeprowadzono roboty remontowo-adaptacyjne. Oficjalne otwarcie pasażu, który był dostępny także w nocy, nastąpiło 1 maja 1923 roku. Co ciekawe, pasaż Zbrojowni był wymieniany w rubryce atrakcji turystycznych. Często podkreślano jego „nowoczesny” charakter. Przyjezdnym zalecano wizytę w nim także po zapadnięciu zmroku, bowiem dzięki oświetleniu prezentował się ponoć wyjątkowo pięknie.

Początkowo urządzono tu osiem różnego rodzaju sklepów, otwartych w ciągu kilku dni po udostępnieniu pasażu. Od około 1928 roku było ich już jedenaście i liczba ta nie uległa zmianie przynajmniej do połowy II wojny światowej. Miejsce musiało być nader intratne dla przedsiębiorców, bo przez ponad dwadzieścia lat, kiedy pasaż był otwarty, aż siedmiu najemców pozostało od początku do końca tych samych, nie zmieniając też profilu prowadzonych przez siebie interesów. W przejściu między Targiem Węglowym a ulicą Tkacką ulokowano punkty handlowe oferujące zarówno artykuły codziennego użytku lub o krótkim okresie przydatności, jak i wyroby luksusowe czy dla kolekcjonerów. Z jednej strony działał kiosk z owocami, trafiki, kwiaciarnia i sklep ze słodyczami. Z drugiej – salon firmowy słynnej porcelany Rosenthala, sklepy z wyrobami bursztynowymi marki Ostdeutsche Bernstein-Industrie GmbH, z galanterią skórzaną, ze sprzętem elektrycznym, specjalistyczny dla filatelistów oraz antykwariat. Całości dopełniało atelier fotograficzne, jedyny punkt usługowy.

Od 1926 lub 1927 roku sklepy ulokowane w pasażu, wcześniej przypisane do adresu Große Wollwebergasse 1 (ulica Tkacka), adresowano już na Zeughaus-Passage (pasaż Zbrojowni). Był to zresztą drugi w mieście pasaż. Pierwszy (Danziger Passage, czyli Gdański Pasaż) znajdował się nieopodal, między Targiem Węglowym a Dominikswall (Wały Jagiellońskie), w nieistniejącej już zabudowie przy Bramie Wyżynnej.

Tekst jest poprawioną i uzupełnioną wersją artykułu, który pierwotnie ukazał się na łamach czasopisma „Akademia w Mieście. (Pół)rocznik Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku” 2020, nr 6 (kwiecień).

3 Strażnik Bałtyku z Góry Gradowej

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Zamiast wstępu, czyli Wolne Miasto Paradoksów
1. „Tommies” i „Poilus”
2. Nowe oblicze Wielkiej Zbrojowni
3. Strażnik Bałtyku z Góry Gradowej
4. Emancypacja kobiet „po gdańsku”
5. Esperanto i esperantyści w Gdańsku
6. Zawiłe losy krytego basenu
7. Boiska i stadiony
8. Kajakiem przez Wolne Miasto
9. Wolne Miasto w eterze
10. Hotel, radiostacja i Dom Marynarza
11. Na gdańskich szosach
12. Do pełna!
13. Z dziejów taksówek
14. Labesweg – kolebka gdańskiego lotnictwa
15. Osiem wizyt „Grafa Zeppelina”
16. Jaskinia gry
17. Sopocki karnawał
18. Zwierzyniec z Doliny Radości
19. Narty, łyżwy, sanki…
20. Nowy rozdział w dziejach Oliwy
21. O pierwszym muzeum historii Gdańska
22. Muzeum Kryminalistyczne
23. (Fry)Wolne Miasto
24. Ciemna strona miasta
25. Kara śmierci
26. Policyjne osiedle
27. Mała Warszawa
28. Polski Continental
29. Nowy Gdańsk w Brazylii
30. Galerie handlowe międzywojennego Gdańska

Copyright by © Jan Daniluk

Copyright by © Wydawnictwo Marpress

Ilustracja na okładce:

„Graf Zeppelin” nad Motławą, 31 lipca 1932 r. Fotografia ze zbiorów

Krzysztofa Gryndera, muzeumpomorza.pl

Projekt graficzny serii: Zuzanna Nowak

Projekt okładki: Zuzanna Nowak

Redakcja: Urszula Obara

Korekta: Urszula Obara, Anna Piwowarczyk

Redaktorka prowadząca: Urszula Obara

Redaktor naczelny: Fabian Cieślik

Wydanie I

Gdańsk 2021

ISBN 978-83-7528-263-4

Wydawnictwo Marpress sp. z o.o.

ul. Targ Rybny 10B, 80-838 Gdańsk

tel. 58 303 1878, [email protected]

www.marpress.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek