Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Ta relacja była inna niż te, które dotąd budowała. Weronika czuła, że nie zdoła w żaden sposób powstrzymać rodzącej się fascynacji i namiętności. Paweł uderzał w jej dawno zapomniane struny, teraz rozbrzmiewające całą gamą dźwięków. Odkopał w niej to, co spoczęło w zgliszczach pragnień. Używał języka, by niemal codziennie wprawiać ją w nieustanną ekstazę. Penetrował słowami każdy zakątek jej mózgu. Dosięgał najczulszych granic. Przekraczał je, nie wiedząc, czego w niej dokonuje. Nauczył słuchać siebie. Odgadywać, czego pragnie. Stał się przewodnikiem, mentorem. Dotąd jeszcze jej nie dotknął, nie pocałował, ale czuła się mu w pewien sposób oddana".
Weronika poznaje Pawła, starszego od siebie wykładowcę. Zaczynają ze sobą pisać, ale czy pójdą krok dalej i spełnią swoje fantazje i pragnienia? Czy Weronika zaryzykuje i wyruszy w podróż w głąb swoich najintymniejszych potrzeb?
To i 11 innych opowiadań o realizowaniu najskrytszych fantazji znajdziesz w kipiącym erotyzmem zbiorze spod pióra autorek LUST.
We wszystkich opowiadaniach motywem przewodnim jest nauka i lekcje... przyjemności, a bohaterami: uczennica, student, nauczycielka, wykładowca, mentorka, trener, instruktor.
Bohaterowie walczą z pożądaniem, wdają się w zakazane romanse, eksplorują granice własnej seksualności, poszukują nowych doznań. W erotycznej grze, jaka się między nimi wywiązuje, nic nie jest oczywiste i nie zawsze ten, kto ma władzę, jest tym, kto faktycznie kontroluje sytuację...
W skład zbioru wchodzą:
Joga doznań
Powrót kontrolowany
Jego gorące lato
Uczyń mnie swoją
Nauczyciel geografii
Szkolenie z rozwoju osobistego
Egzamin poprawkowy
Śpiąca królewna
Nauczyciel(ka)
Jedwab i miód: Pocałunek gejszy
Dyscyplina wiedzy
Nie pozwól odejść
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 197
SheWolf Annah Viki M. Mila Lipa Black Chanterelle Catrina Curant M. Martinez & K. Krakowiak
Lust
Dyscyplina wiedzy: 12 opowiadań erotycznych
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright ©2022, 2023 LUST authors i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728561454
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
Wybiła siedemnasta.
Violetta, rozciągnięta wygodnie na sofie, popijała smoothie z jarmużu i truskawek, przeglądając social media na ekranie smartfona w ramach zasłużonego odpoczynku. Kolejny długi dzień w biurze zakończył się sukcesem – lubiła nową pracę, lecz sztywna rutyna, którą musiała wdrożyć w swoje życie, bywała męcząca. Wczesne poranki, pośpiech, dojazd przez całe miasto, stanie w korkach i osiem godzin w atmosferze nowoczesnego korpo odbijały się na niej echem marazmu. Już na studiach słyszała wiele o tragicznych skutkach wypalenia zawodowego, dlatego zamierzała zapobiec temu jeszcze przed wystąpieniem pierwszych objawów. Zdrowe odżywianie, medytacja, rozwijanie pasji, weekendowe podróże, spotkania z przyjaciółmi, aktywność fizyczna… Skrupulatnie odnajdywała rozwiązania dla swoich bolączek, upiększając życie i poświęcając czas wolny odnowie i zdrowiu psychicznemu. Nawet jeśli coś nie działało za pierwszym razem, Violetta była skłonna próbować do skutku, eksperymentując z dietami, metodami oraz wszelkimi zainteresowaniami – od hobbistycznej akwarystyki po grę na klarnecie. Wierzyła, że osiągnięciem szczęścia nie jest ułożenie „perfekcyjnej rutyny”, a sama droga do odnalezienia rzeczy sprawiających największą radość. Dzięki temu dni, które spędziła, leżąc bezczynnie przed telewizorem i objadając się, było coraz mniej. Czuła się zdrowiej, aktywniej i energiczniej. W końcu była zainspirowaną, spełnioną kobietą z dobrą pracą i względnie poukładanym życiem.
Na razie największym wyzwaniem okazała się aktywność fizyczna – wszelkie testy nowych sportów kończyły się fiaskiem. Nie czuła się komfortowo, joggując przez zatłoczone ulice miasta, szybko nudziła ją siłowania. Nigdy nie przepadała za ruchem, nie miała też smykałki do gier zespołowych. Taniec okazał się zbyt męczący i nawet osiem godzin snu oraz regularne przerwy nie pogodziły go z wymagającymi dniami pracy. Po basenie dostawała kataru, a podstawowe ćwiczenia w domu kończyły się kontuzjami i narastającą z dnia na dzień niechęcią. Wiedziała, że jej rutyna bez tak kluczowego składnika jest niekompletna, ale nie zamierzała wywierać na sobie żadnej presji. Jeśli nie czuła się komfortowo, nie kontynuowała, tylko cierpliwie czekała na nową okazję.
Tak jak podejrzewała, stan braku aktywności miał się wkrótce skończyć. Pewnego dnia Violetta, rozważając zajęcia taekwondo lub gry w ping-ponga, dostała telefon od swojej przyjaciółki, Sylwii, która gorąco zachęciła ją do spróbowania jogi. Z początku podeszła sceptycznie wobec tego pomysłu, upierała się, że „joga to nie sport”, nie mając bladego pojęcia o jej podstawach i założeniach.
Dopiero po długich negocjacjach opornie się zgodziła, nie chcąc oceniać książki po okładce i otaczać się negatywnymi myślami. Uznała, że sport, który z łatwością można wykonywać w domu po pracy, to nie taki głupi pomysł. Tymczasem trzy razy w tygodniu musiała podjechać do pobliskiego studia na zajęcia grupowe – zaczynając od początkujących i stopniowo awansując według swoich preferencji oraz umiejętności.
Studio, które poleciała Sylwia, było najbardziej zróżnicowane w całym mieście, mając w swojej ofercie coś dla każdego: od jogi dla par przez jogę dla ciężarnych po jogę o trudnych do zapamiętania nazwach – ashtanga, bikram, yin, hatha i wiele, wiele innych. Uwagę Violetty najbardziej przykuła ostatnia pozycja na liście, mianowicie joga… sensualna. Z dopiskiem: „tylko dla dorosłych, zajęcia indywidualne”. Chcąc nie chcąc, zarumieniła się, nie potrafiąc zwizualizować sobie, na czym mogłoby to polegać. Słyszała jedynie, że joga świetnie działa na libido, uwalniając energię kobiecości i zmysłowej intymności. Wprawdzie od kilku dni opierała się idei jakiejkolwiek jogi – teraz kierowała nią pruderyjna, wstydliwa ciekawość. Nie mogła zaprzeczyć, że w jej obecnym życiu brakowało dobrego seksu, a tematy cielesnej przyjemności były zwykle pomijane w podręcznikach wellness, które czytała. Co, jeśli to właśnie seks był brakującym ogniwem w jej rutynie? Tak samo ważnym, jak odpoczynek, kariera, zdrowie i pasje. Nigdy przedtem nie rozwodziła się na ten temat, zupełnie jakby nie brała pod uwagę swoich kobiecych potrzeb. Masturbacja? Drogie zabawki? Partnerzy z doskoku? Przecież… nie miała na to czasu. Zaplanowała już swój idealny dzień, godzina po godzinie!
Od tamtego momentu rozmyślała nad tym bardzo intensywnie prawie każdego dnia. Dzisiaj również, bez wyjątku. Odkładając szklankę po smoothie, upięła blond loki w luźny kucyk i przebrała się w swoje sportowe wdzianko. Zamówione przez internet legginsy były bardzo obcisłe, nieco prześwitujące, z efektem push-up na pośladkach; top wąski, podkreślający kształt talii oraz krągłego biustu. Podziwiając swoje odbicie, Violetta już czuła się wyjątkowo kobieco i seksownie… Wykonując wszystkie pozy i ćwiczenia przed lustrem, nie mogła odwrócić wzroku od własnej pupy, wyglądającej tak apetycznie, jak nigdy dotąd. Z zadowoleniem obserwowała efekty jogi, którą wcześniej traktowała pobłażliwie, a która okazała się niesamowitym wysiłkiem fizycznym, wielokrotnie dobijając ją zakwasami. Czuła silne, ale pięknie stonowane mięśnie, spaliła trochę nadprogramowych kilogramów, wyrzeźbiła sylwetkę, a ponadto poprawiła swoją posturę, uzupełniając resztę pewnością siebie. Wciąż nic nie podkreślało tych zmian bardziej niż obcisły strój do jogi – uwielbiała go zakładać, uwielbiała czuć na sobie spojrzenia przypadkowych przechodniów, uwielbiała ćwiczyć przed lustrem i pokonywać kolejne bariery swojego ciała. W końcu odnalazła sport dla siebie! W kilka miesięcy opanowała podstawy, czytając o jodze w wolnej chwili i nigdy nie opuszczając żadnych zajęć.
Kolejnym powodem jej idealnej frekwencji mógł być… sam instruktor. Utalentowany, charyzmatyczny, życzliwy i niesamowicie przystojny facet po trzydziestce, Nikolas. Nigdy nie przypuszczała, że tak muskularny facet mógłby interesować się jogą zamiast siłowni, tymczasem Nikolas poświęcił całe swoje życie nauce i doskonaleniu treningów jogi. Jako instruktor spisywał się wprost idealnie, potrafiąc zaszczepić sympatię lub choćby ciekawość do jego pasji nawet u najbardziej wątpliwego klienta. Każda sesja przynosiła mu radość i poczucie spełnienia, a pozytywne wibracje, którymi się otaczał, zaraźliwie przenosiły się na całą grupę. Violetta nawet bez towarzystwa przyjaciółek bawiła się doskonale, kochając tę atmosferę i szybko wyzbywając się nawet najgłębszych kompleksów. Dla Nikolasa nie liczyły się predyspozycje fizyczne, służył bowiem pomocą i wsparciem dla każdego, niezależnie od wieku, płci czy sprawności. Dzięki temu świetna zabawa bezboleśnie mogła stać się dobrym wyciskiem, bez uczucia wyczerpania, znużenia czy zrezygnowania, którego zwykle doświadczała w sporcie. Poza tym odprężenie, trening i poczucie bycia seksowną w obecności przystojnego instruktora? Spełnienie marzeń!
Gdy dojechała na miejsce kwadrans przed rozpoczęciem zajęć, przygotowała swoją matę, bidon i przebrała buty, a następnie tradycyjnie postanowiła zająć Nikolasa luźną pogawędką. Nie było sekretem, że oboje przypadli sobie do gustu, a nawet udało jej się zdobyć jego numer. Niestety, byli zbyt zajęci, by poznać się nieco bardziej poza murami studia jogi, aczkolwiek sam fakt przykucia uwagi mężczyzny napawał Violettę błogim uczuciem samozadowolenia. W końcu nie była jedyną laską w obcisłych legginsach, którą widywał na co dzień – były ich setki! Mimo to, ilekroć kazał im wypiąć się w pozycji psa głową w dół, cechował się bezbłędnym profesjonalizmem i nigdy nie doprowadzał do niekomfortowych sytuacji. Był człowiekiem godnym zaufania, polecenia, a także – paradoksalnie – pożądania, zwłaszcza w oczach Violetty, która nie mogła opędzić się od upojnych myśli, kiedy napinała mięśnie i prężyła się na macie pod jego bacznym spojrzeniem. Z chęcią zostałaby po godzinach… albo umówiła się na randkę. Atmosfera panująca w trakcie zajęć i odprężenie, jakie czuła podczas treningu, sprawiały, że to właśnie tu jej podniecenie sięgało zenitu. Może to wszystko prawda? O tym magicznym działaniu jogi na libido, uwolnieniu energii czakry sakralnej, skoku hormonów miłości… albo to wszystko jeden wielki pretekst, by utonąć w czarnych, zniewalających oczach Nikolasa.
Według prawa atrakcji, inaczej prawa przyciągania, notoryczne myślenie o swoich pragnieniach i rzeczach dobrych ewentualnie zaowocuje „przyciągnięciem” ich do siebie. Tylko tym uzasadnieniem Violetta była w stanie wytłumaczyć dalszy przebieg tamtejszego dnia, który z początku nie wyróżniał się niczym szczególnym. Zwykły poranek, długi dzień w pracy, chwila relaksu, zajęcia jogi…
Po zakończeniu godzinnego treningu dwudziestominutową sesją medytacji Nikolas wedle zwyczaju podziękował swoim „uczniom”, życzył wszystkim dobrego dnia i jasności umysłu, zachęcając do ćwiczenia w domu przed ponownym spotkaniem za dwa dni. Violetta – zmęczona, lecz szczęśliwa – otarła pot z czoła, rolując swoją matę i orzeźwiając się łykiem wody. Wtem niespodziewanie poczuła na ręku znajomy dotyk przyjaznej, opiekuńczej dłoni.
– Viola? Jak samopoczucie po dzisiejszym treningu? – zapytał Nikolas z szerokim uśmiechem i radosnymi ognikami błyszczącymi w czerni oczu.
Kobieta w pierwszej chwili zaniemówiła mimo wyrównanego medytacją oddechu. Troska instruktora, która mogła jednocześnie przerodzić się w luźną, kameralną rozmowę, zawsze była dla niej pozytywnym impulsem. Z drugiej strony zastanawiała się, czy mężczyzna wie, jak bardzo pociąga ją swoją osobą – wielokrotnie bała się, że zobaczy mokrą plamkę między jej nogami albo jej zaczerwienione policzki jeszcze przed jakimkolwiek ćwiczeniem. Nie chciała wyjść na dziwaczkę, a Nikolas mógł nie być zainteresowany bliższym kontaktem ze swoimi klientkami, co absolutnie rozumiała.
– Świetnie! – odparła entuzjastycznie po według niej trochę zbyt długiej pauzie. – Ale luźniej niż zwykle. Chyba nam trochę odpuściłeś?
Nikolas roześmiał się promiennie, a Violetta nie mogła się powstrzymać, by nie zawtórować mu chichotem. Jego dobry nastrój był tak cholernie zaraźliwy!
– Wcale nie. Po prostu stałaś się lepsza. Widzę, że traktujesz jogę poważnie i przykładasz się do moich wskazówek.
Violetta odetchnęła w duchu z ulgą, wiedząc, że ma na sobie potreningowy rumieniec i kilka warstw zaschniętego potu. Może to wystarczy, by ukryć onieśmielenie otrzymaną właśnie pochwałą.
– Cóż, trenuję codziennie w domu. Oglądałam trochę tutoriali, przeczytałam dwie książki…
– Proszę, proszę! Ktoś tu złapał bakcyla! Jeszcze kilka takich miesięcy i może zostaniemy współpracownikami.
– Mam już dobrą pracę, ale… kto wie. Niczego nie wykluczam – odpowiedziała półżartem, wiedząc, że emocje tego momentu będą rozpierać ją do końca dnia. – Zamierzasz dawać mi teraz większy wycisk?
– Nie, nie, to wciąż zajęcia dla początkujących – stwierdził ciepło Nikolas, patrząc jej głęboko w oczy. – Ale uznałem, że najwyższa pora zaproponować ci przejście do innej grupy. Na coś bardziej zaawansowanego i określonego.
Wszystko stanęło w miejscu, cała radość prysnęła, a Violetta poczuła bolesne ukłucie w sercu. O nie . Owszem, dążyła do samorealizacji, chciała się rozwijać, chciała próbować nowych rzeczy, bla, bla, bla, przecież wszystko opierało się głównie na zdrowym trybie życia i wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi. Nie wiedziała jednak, że fundamentem uwielbienia do tej formy aktywności będzie charyzmatyczny, piekielnie przystojny instruktor, do którego przywiąże się bardziej, niż była skłonna przyznać. Każdy rodzaj jogi w studiu miał przecież innego trenera! Czy bez niego w ogóle będzie zainteresowana kontynuacją? Czy będzie się tak dobrze bawić, ćwiczyć ze znakomitym efektem i… fantazjować? Obawiała się, że nie.
Nikolas prawdopodobnie wyczuł nagłe oziębienie we wzroku kobiety, jej lekkie zakłopotanie i przedłużający się brak odpowiedzi, dlatego naturalnie wybrnął z sytuacji, kontynuując ciepłym, pokrzepiającym tonem:
– Nie ma powodu do zmartwień! Nie musisz zaraz wybierać power jogi, może to być coś przyjemniejszego, nasza oferta jest bardzo obszerna. Moim zdaniem powinnaś spróbować air jogi u mojej dobrej znajomej, Stefanii. Wszystko, co robimy tutaj, tylko nad ziemią, w specjalnych chustach. Co ty na to?
Violetta była mu wdzięczna za próbę pocieszenia i bardzo intrygującą propozycję, lecz nie potrafiła ukryć rozgoryczenia i nagłej utraty optymizmu.
– Nie umniejszając Stefanii, bo to brzmi super, ale… – Zająknęła się, wbijając zawstydzony wzrok we własną matę. – Ale wolałabym robić to z tobą. Znaczy ćwiczyć. Z tobą. U ciebie w… grupie.
– Och. Miło mi… – odparł Nikolas, również lekko… speszony? Onieśmielony? Nie była w stanie stwierdzić, czy negatywnie, czy pozytywnie, co nieco ją przeraziło. – Wiesz, moje drugie zajęcia są trochę… specyficznie. Nie dla każdego.
– Prowadzisz jeszcze jakieś inne zajęcia?! Trzeba było tak od razu! – Violetta rozpromieniła się momentalnie, czując, jakby olbrzymi głaz spadł jej z serca.
– Tak, prowadzę. Indywidualnie, po moich zajęciach z początkującymi. Ale jak już mówiłem, są… specyficzne.
– To znaczy?
– Słyszałaś kiedyś o… jodze sensualnej? Tantrycznej?
Zastygła w bezruchu, a wybałuszone oczy niemal wypadły jej z orbit. On… ON, Nikolas, jest instruktorem od TEGO?! W szybkim flashbacku wspomnień przypomniała sobie wstydliwą ciekawość, którą czuła po przeczytaniu ich oferty, a także wszystkie fantazje śniące się jej po nocach. W niewielu z owych fantazji ośmielała się twierdzić, że głównym instruktorem tych zajęć dla dorosłych okaże się sam Nikolas!
– T-tak. Słyszałam. Ale nie wiem, na czym to polega – wydukała, nie kryjąc zakłopotania.
W odpowiedzi otrzymała ciepły, przyjazny uśmiech i kolejny dotyk lądujący na jej ramieniu. Mężczyzna, zachowując jednocześnie profesjonalny wydźwięk, a także koleżeńską życzliwość, budził w niej nieznane dotąd źródło pragnień. Tajemniczy nurt energii, tętniącej rozognionym pożądaniem.
– Poczytaj o tym w internecie, kiedy wrócisz do domu. Jeśli uznasz, że to coś dla ciebie, z czym czujesz się komfortowo, to dasz mi znać. Mój numer już masz, a ja… mam akurat wolne terminy.
Zdawało się, że Violetta podjęła decyzję już w tamtym momencie, wpatrzona w głęboką czerń jego oczu. Gdy tylko wróciła do domu, wykonała dogłębny research tematu, czując się wprost wniebowzięta jego każdym aspektem. Same zajęcia u Nikolasa miały setki pozytywnych opinii od zadowolonych klientek, a kiedy tego samego wieczoru wysłała mu SMS z dobitną prośbą o wpisanie jej do grafiku na następny tydzień, ich rozmowa zeszła na dość… pikantne tory. Pikantniejsze niż zwykle. Zrozumiała, że również wpadła mu w oko, ale nie chciał ujawniać swoich uczuć w godzinach pracy.
Czatowali regularnie, coraz śmielej i bezpruderyjnej, lecz ilekroć pytała go o szczegóły metodyki tak zwanej jogi seksu, zbywał ją tajemniczymi frazesami i uśmieszkami. Dodał, że jeśli wyrazi na to zgodę, mogła liczyć na więcej niż standardowa, początkująca klientka. W końcu od tego były indywidualne treningi… Tymczasem wyobraźnia Violetty szybowała, oblewając ją przyjemnym dreszczykiem gorąca, oczekiwania i ciągłego stanu podniecenia. Gdy wyznała to Nikolasowi, stwierdził, że to kompletnie normalne – celem ich spotkania będzie znalezienie ujścia dla wypełniającej ją energii, nauczenie jej władania nią oraz ukierunkowania w wybrany dla siebie sposób. „Chciałabym przeżyć orgazm swojego życia”, odpisała, zdumiona własną brawurą. „Masz na to gwarancję albo zwrot pieniędzy:)”, otrzymała w odpowiedzi.
Od samego rana nie myślała o niczym innym. Długo wyczekiwany dzień wreszcie nastąpił, mącąc jej myśli i nie pozwalając skoncentrować się na żadnej pracy. Jedyne, czego pragnęła, to powrót do domu i ubranie się w nowiutki, czerwony kostium, równie obcisły i seksowny co pozostałe, a potem ruszenie sprintem do studia. W trakcie dnia kilka razy naszła ją ochota na ulżenie sobie w ustronnym miejscu, ale Nikolas stanowczo odradził jej masturbację, twierdząc, że im więcej energii skumuluje, tym więcej będzie miała satysfakcji z uwolnienia jej. Po co miałaby tracić tę drogocenną moc na półśrodki bez odpowiedniej techniki? Miał rację, lecz po tygodniu wstrzemięźliwości Violetta była niezmiernie podniecona. Wydawało się, że nawet ucisk materiału obcisłych legginsów sprawia, że czuje przyjemne ciepło wzbierające między nogami. Wokół jej czakry według jego objaśnień.
Drżącym krokiem dotarła do studia o godzinie późniejszej niż zazwyczaj, co akcentowała panująca w nim cisza. Niewiele trenerów zostawało w pracy tak długo. Zastała Nikolasa w znajomej Sali, w znajomym stroju i ze znajomym, przyjaznym wyrazem twarzy. Przytuliła go na powitanie, starając się zachowywać tak naturalnie, jak tylko potrafiła, by ukryć targające nią emocje. Tymczasem mężczyzna zdawał się całkowicie wyluzowany, profesjonalny i nieprzejęty. „Przecież robił to tysiące razy”, pomyślała Violetta z lekkim ukłuciem goryczy. „Ale obiecał, że ze mną… będzie inaczej”.
Przebrana i względnie gotowa rozwinęła matę, stając w osamotnieniu na środku sali. Wieczorna ciemność panująca za oknami kontrastowała z ciepłym oświetleniem pomieszczenia. Bez grupy roześmianych kobiet to miejsce wyglądało wręcz obco, co dodawało nieco dramaturgii.
Nikolas rozłożył swoją matę naprzeciwko niej, bliżej niż kiedykolwiek przedtem. Z uśmiechem włączył głośniki, wypełniając ciszę głębokim brzmieniem relaksującej muzyki. Potem, dając znać skinieniem głowy, przełamał pierwsze lody, rozpoczynając ich zajęcia standardową rozgrzewkę – proste ćwiczenia, rozciąganie mięśni, kontrola oddechu. Nic nadzwyczajnego. Skąd więc to napięcie? Dlaczego czuła mrowienie w podbrzuszu, nie mogąc oderwać od niego wzroku?
Nikolas również na nią patrzył, a po zakończeniu rozgrzewki wyciągnął rękę, podając jej czarny zwitek materiału.
– Załóż to.
– Maska? Na oczy? Po co?
– Pożerasz mnie wzrokiem. – Zaśmiał się, uprzejmie pomagając jej w założeniu czarnej, jedwabnej maseczki, przez którą nie widziała kompletnie nic. – Pozwól swoim zmysłom odpocząć. Wsłuchaj się w muzykę, pozwól, by cię wypełniła. Zapomnij o mnie, chociaż na chwilę. Skup się na tym, co czujesz w środku… tu, w tym napięciu.
Wzdrygnęła się, czując jego dłoń na swoim podbrzuszu. Skoro nie będzie mogła go zobaczyć, musiała wykonywać jego polecenia ze słuchu albo być prowadzona opiekuńczymi gestami jego umięśnionych ramion. Nie miała temu nic przeciwko, a on delikatnie posadził ją na macie.
– Zacznij od delikatnych krążeń tułowiem, zwłaszcza biodrami. Pozwól muzyce się prowadzić. Podążaj za jej rytmem. Oddychaj i tańcz.
Violetta nie podejrzewała, że tak łatwo podoła temu zadaniu. Mimo że nie mogła nic zobaczyć, pozwoliła ciału kręcić się w rytmie bębnów, fletów i gongów, a z każdym okrążeniem jej mięśnie doznawały coraz większej swobody… poza pulsującym podbrzuszem, które biło niespotykanym wcześniej ciepłem. Podążała za głosem Nikolasa, który stał gdzieś obok niej, przygotowując się do wydobycia z niej esencji kobiecości.
Poczuła jego dłonie na barkach, zniżające ją do poziomu parkietu. Położyła się wygodnie na macie, czując, jak subtelnie zgina jej nogi w kolanach, ustawiając stopy na szerokości bioder. Ręce, zrelaksowane, ułożyła wzdłuż ciała, biorąc głęboki, nieco drżący wdech.
– Unieś biodra, jak do półmostka… Dobrze. A teraz zacznij nimi kręcić, w górę i w dół.
Znała tę pozycję, mając wystarczająco wypracowane mięśnie, by utrzymać ją bez problemu. Nigdy jednak nie czuła tak intensywnego podniecenia pełznącego po jej ciele z każdym, najmniejszym, nieco dwuznacznym ruchem. Nie mogła powstrzymać westchnięcia, co Nikolas skwitował pochwałą – wokalizacja doznań była bardzo mile widziana.
Kolejne ćwiczenia przypominały trans lub płynny, obezwładniający ją taniec. Nie musiała ich widzieć, wystarczyło podążać za wskazówkami mężczyzny, by kolejne pozy przychodziły jej z niezwykłą łatwością. Słysząc echo własnego oddechu oraz bicie serca, przechodziła do siadu, klęku podpartego, kociego grzbietu i pełnego mostu. Przez to, że nie mogła nic zobaczyć, wyobrażała sobie, że jest najbardziej atrakcyjną kobietą na świecie. Nieważne, jak naprawdę teraz wyglądała – każdy swój ruch okraszała zmysłowym seksapilem, bujając rozpuszczonymi swobodnie włosami. Wkrótce nawet napięcie w podbrzuszu przestało jej wadzić, a stało się atutem, źródłem ciepła, przyjemnego dreszczu i epicentrum koncentracji włożonej w sesję. Tymczasem dłonie Nikolasa rzadko opuszczały jej ciało, oferując wsparcie, komfort, docisk lub asekurację w momentach, których najbardziej tego potrzebowała. Był jej przewodnikiem, głosem w ciemności, za którym podążała, oraz pragnieniem, którego poszukiwała na oślep.
Leżała na plecach, gdy wyprostował jej uniesione nogi niemal do szpagatu, delikatnie pulsując nimi oburącz. Poczuł, jak Violetta mimowolnie się spina wbrew przypominającemu hipnozę skupieniu. Faktycznie, spokój kobiety zmąciły powierzchowne zmartwienia: czy wygląda wystarczająco ponętnie w tej pozycji, czy nie spociła się za bardzo, czy jej legginsy nie wpijają się zbytnio w miejsca intymne… A gdy rozciągnął jej nogi do granicy wytrzymałości, poczuła coś jeszcze, przegryzając wargi w elektryzującym ją onieśmieleniu. Wilgoć!
Liczenie na to, że Nikolas niczego nie poczuje ani tym bardziej nie zobaczy, spaliło na panewce. Po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru dłoń mężczyzny oparła się o jej wzgórek, a jego palec musnął jej wargi sromowe nabrzmiałe pod ciasnym materiałem.
– Ciiii. To normalne. Nie wstydź się reakcji twojego ciała. Jest piękna, kobieca i naturalna. Jest tobą. Przyjmij ją.
Przyjęła, zanosząc się cichym, kocim mruknięciem, które budowało się w niej od dłuższej chwili. Drżała z podniecenia, uwiedziona tym cudownym dotykiem, a jednocześnie trudna pozycja coraz bardziej obciążała jej mięśnie. Wkrótce, dygocząc na macie, jęknęła znowu, tym razem głośniej i rozpaczliwiej.
– Tak. Dobrze. Doskonale…
Nikolas wyprowadził ją z pozycji, kładąc luźno na macie, w odprężeniu, by pomasować mrowiące ją z wysiłku mięśnie – łydki, uda, krągłe biodra, rozpalone podbrzusze. Gdy jego dłonie zawędrowały aż do piersi, ścisnął je czule, za przyzwoleniem kobiety ściągając jej top. Potem powtórzył swoją wędrówkę wzdłuż wszystkich mięśni, cofając się do dołu… i pociągając za sobą legginsy, które ostatecznie zdjął. Violetta nigdy nie pomyślałaby, że będzie czuła się tak komfortowo, leżąc przed prawie obcym facetem w samej bieliźnie – a jednocześnie tak nieziemsko atrakcyjnie mimo niedoskonałości, które ukrywał ponętny kostium.
Wraz z kolejną falą przyjemnego masażu zsunął jej bieliznę, mokrą od potu i wstrzymywanej rozkoszy. Pod nią była rozgrzana, soczysta jak dojrzały owoc, a jednocześnie dryfująca w wirze muzyki oraz sensualnością, którą delektowali się oboje.
– Koniec odprężenia. Teraz musisz nauczyć się, jak przekierować swoją energię. Gromadzisz ją, masz ją w sobie, czujesz ją . Ale czy zdołasz uwolnić ją w odpowiednim momencie?
– N-nie wiem… Nigdy nie próbowałam.
– Pokażę ci. Kluczem jest twoja kobiecość, która jest częścią twojego ciała i tak samo jak wszystkie inne zasługuje na troskę oraz ćwiczenia. Konkretnie: twoje mięśnie Kegla. Ucząc się kontroli i samoświadomości, sprawisz, że będą silniejsze. I odwdzięczą się tym samym.
Pamiętała mięśnie Kegla z lekcji anatomii, ale nigdy nie spodziewała się, że mogłaby je poczuć. Nigdy nie podejrzewała też, że jej sutki stwardnieją niespodziewanie na dźwięk cichej, buczącej wibracji dobywającej się z mroku. Zapachniało kadzidłem, a dźwięk bzyczenia, przyprawiający ją o rumieńce, krążył wokół jej ciała coraz bliżej.
Nikolas poinstruował ją, by znowu uniosła biodra do półmostka, na rozstawionych szeroko stopach. Tym razem – zamiast zwykłego napięcia – polecił, by obudziła najgłębiej położone mięśnie, te znajdujące się aż na dnie macicy.
– Zaciśnij je i uwolnij, spraw, by poruszały się zależnie od twojej woli.
Violetta próbowała, pojękując za każdym razem, gdy unosiła pupę ponad matę, ale nie była przekonana wobec efektów – miała wrażenie, że zamiast nich zaciska odbyt albo srom, nie czując nic poza tym. Wtem ku swemu zdumieniu poczuła miękki, gumowy obiekt pokryty wonną oliwką tuż przed wejściem do jej pochwy. Nikolas poczekał, aż zaakceptuje to uczucie i rozluźni się na tyle, by bez najmniejszego oporu wepchnąć dwie połączone ze sobą, gumowe kulki, głęboko do środka.
– Teraz czujesz?
– T-tak… Bardzo.
– To pomoże ci zwizualizować, jak głęboko tkwi twoja energia i w którym miejscu jest jej ujście. Powtórz ćwiczenie, ale teraz zaciśnij mięśnie wokół kulek.
Zadanie, choć pozornie proste, nie należało do najłatwiejszych. Violetta czuła je wyraźnie, ale nie miała wystarczającej siły, by je ścisnąć. Jedynie kilka razy odniosła wrażenie, że udało jej się nimi poruszyć, co kwitowała fala gorącej, parnej przyjemności rozlewająca się po żyłach. Nie umknęło to uwadze Nikolasa.
– Dobrze. Spróbuj… teraz.
Cyk. Niczym pod wpływem zaklęcia kulki niespodziewanie zaniosły się wibracją, a jej całe ciało razem z nimi. Wygięła grzbiet w nagłym szoku, nie spodziewając się, że zabawka jest sterowana zdalnie, a gdyby mógł zobaczyć jej oczy pod maską, pewnie wwierciłyby się one w głąb czaszki. Wpiła paznokcie w matę, przez dłuższą chwilę walcząc z falami podniecenia oraz wstrząsającymi nią dreszczami, zanim istną siłą woli uniosła biodra, podejmując się kolejnej próby zaciśnięcia mięśni mimo spotęgowania uczucia, które odbierało jej kontrolę i zdrowy rozsądek. Nikolas pod wrażeniem determinacji kobiety pogładził ją po mokrym łonie, wyznaczając tempo i częstotliwość ćwiczeń, a w razie potrzeby przytrzymując ją za pośladki, dopóki nie miną najgorsze konwulsje.
– Ostatnia tura. Jesteś gotowa?
– Tak.
Znowu usłyszała tajemnicze bzyczenie, głośniejsze niż to, które wydobywało się z wnętrza jej pochwy. Na komendę mężczyzny uniosła biodra, zaciskając zęby w oczekiwaniu na dotyk, który wstrząsnął nią od czubka głowy do koniuszków palców. Krzyknęła przeciągle, otwierając szeroko usta i walcząc o oddech.
Nikolas przyłożył do jej spuchniętej, pulsującej łechtaczki niewielkich rozmiarów wibrator. Gdy uniosła biodra, zaciskając mięśnie Kegla na wibrujących pomiędzy nimi kulach, poraził ją kolejnym bodźcem, któremu nie potrafiła stawić oporu. Opuściła biodra, zwijając się pod wpływem obezwładniającej ją rozkoszy.
– Wytrzymaj. Dasz radę. Tylko ty możesz kontrolować przepływ swojej energii. Nie pozwól, by wydostała się wbrew twojej woli.
Gdy złapała oddech, mimo wyczerpania i wszelkim oporom ponownie uniosła miednicę. Na polecenie „zaciśnij”, z wysiłkiem zacisnęła mięśnie na wibrujących kulach w tym samym momencie, w którym do jej łechtaczki został przystawiony wibrator. Zawyła donośnie, dygocząc w serii spazmów, ale w tym momencie nie liczyło się nic poza rozrywającą ją od wewnątrz energią.
– Dobrze, dobrze. Daj mi pięć! Dasz radę. O, pomogę ci palcem. No dalej… zaciskamy…
Nie dała rady. Gdy jego palec wsunął się do przedsionka pochwy, Violetta opadła na pupę, sycząc i uderzając pięściami o posadzkę. Nikolas, głaszcząc jej przesiąknięte wargi i rozedrgane nogi, uspokoił ją, zapewniając, że jest w stanie tego dokonać. Jeśli potrzebowała więcej czasu, dostanie go. Jeśli zrezygnuje, uszanuje to. Była panią swojego losu o kobiecym pierwiastku i skumulowanej energii tak potężnej, iż będącej w stanie ugiąć całe ciało. Tylko praktyka mogła to zmienić.
Ale ona nie zamierzała się wcale poddać. Oddając zmysły rytmowi muzyki, zlewającej się z odgłosem buczenia dochodzącego z głębi jej ciała, zaczerpnęła głęboki oddech, unosząc wysoko biodra. Postanowiła skupić się na palcu mężczyzny, wyobrażając sobie, że chce go ścisnąć, objąć i zatrzymać w środku. Chce, by cała skumulowana w niej energia przeszła właśnie na niego. Pierwsze ściśnięcie poszło pomyślnie mimo przyspieszonego bicia serca i boleśnie twardych sutków… lecz gdy poczuła delikatny pocałunek wibratora na swym najwrażliwszym miejscu, jęknęła, machając biodrami w górę i w dół.
– Dobrze, dobrze, nie przestawaj. Dryfuj razem z muzyką. Wiruj razem z twoją energią. Jeszcze trzy…
Dwa kolejne ściśnięcia nadeszły w szybkiej, spontanicznej serii, zakończonej przeciągłym krzykiem. Czując, jak prawie dochodzi, Violetta wierzgnęła rozpaczliwie, podrywając klatkę piersiową i w dygocie ogarniającym równomiernie całe ciało, zacisnęła mięśnie po raz ostatni tak mocno, że Nikolas mógł poczuć to na swoim palcu. Kiedy oderwał wibrator, kobieta opadła na matę, wijąc się ze łzami wsiąkającymi w maskę oraz kropelkami potu perlącymi się na całym ciele.
– Wiedziałem, że sobie poradzisz – mruknął z zadowoleniem, uspokajając Violę powolnym głaskaniem. – Dałaś radę. Zasłużyłaś na odprężenie. Oddychaj głęboko. Słyszysz muzykę? Słyszysz to, co w tobie drzemie? Słyszysz szum swojego pożądania? Pora się tego pozbyć. Pora to uwolnić.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.