Erotyczny alfabet: I jak Internet - zbiór opowiadań - Chanterelle Black - ebook

Erotyczny alfabet: I jak Internet - zbiór opowiadań ebook

Chanterelle Black

3,8

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„»Hej. Co porabiasz? Bo ja piję drinka i mam ochotę na pogaduchy« – przeczytała na ekranie.

Ona też piła, właściwie już prawie wszystko wypiła. W głowie szumiało jej od wina, niespełnionego pragnienia i jakiejś nieokiełznanej dzikości, która zwykle przychodziła po którejś z kolei lampce.

»Piję wino i mam ochotę na orgazm« – odpisała, niewiele się zastanawiając nad tym, co wysłała do adresata. Dopiero po chwili do niej to dotarło i zamarła z przerażenia. Jęknęła cicho i wstrzymała oddech, jakby chciała zatrzymać świat i cofnąć to, co właśnie przed momentem zrobiła. Już miała powędrować palcami ponownie do swojej ociekającej pożądaniem kobiecości, gdy znów rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.

»Chciałbym Ci w tym pomóc, śliczna nieznajoma«".

Bohaterowie i bohaterki zbioru „I jak internet" podobnie jak narratorka opowiadania „Rubensowska Maria" dobrze wiedzą lub właśnie odkrywają, że rozkosz seksualna nie zawsze musi się opierać na kontakcie cielesnym. Wręcz przeciwnie – poszukiwanie przyjemności w wirtualnym świecie może przynieść zaskakujące i nieoczekiwane doznania. Ale seks w sieci niesie też za sobą zagrożenia: od niepewności, kto kryje się po drugiej stronie ekranu, po zawahanie, co w wirtualnej relacji zmieni spotkanie twarzą w twarz. Poznaj świat opowiadań, które eksplorują różne odsłony seksualności w świecie nowoczesnych technologii.

W skład zbioru wchodzi 10 opowiadań:

Kamerka w biurze

Randka z samą sobą

Granice mojej zdrady

Dziewczyna na imieniny

Rubensowska Maria

Lubię, jak patrzysz

Gejmerka

Uczyń mnie swoją

Przypływ żądzy

Rozbłysk

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 150

Oceny
3,8 (4 oceny)
1
2
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




B. J. Hermansson, SheWolf, Victoria Październy, Annah Viki M., Black Chanterelle

Erotyczny alfabet: I jak Internet - zbiór opowiadań

Tłumaczenie Michał Lis

Lust

Erotyczny alfabet: I jak Internet - zbiór opowiadań

Tłumaczenie Michał Lis

Tytuł oryginału Erotyczny alfabet: I jak Internet - zbiór opowiadań

Język oryginału szwedzki

Cover image: Shutterstock

Copyright © 2023 B. J. Hermansson, SheWolf, Victoria Październy, Annah Viki M., Black Chanterelle i LUST

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788727113937 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Kamerka w biurze – opowiadanie erotyczne

Pustkę długiego korytarza wypełniał szybki, nerwowy stukot szpilek, zakończony ostentacyjnym trzaśnięciem drzwi.

Dolores, która w taki oto sposób wkroczyła do swojego biura, cisnęła torebką w kąt pomieszczenia, gwałtownie uderzając teczką papierów o blat. Uderzenie sprawiło, że jeden z nich poszybował w górę i wylądował tuż przed jej stopami. W dodatku ten, który był sprawcą podłego nastroju, inicjatorem zepsutego dnia oraz głównym powodem rozsierdzenia kobiety. Zaciskając zęby ze świstem powietrza, podniosła dokument i o mało nie rozerwała go na strzępy. Pobieżnie przejrzała jego treść po raz kolejny, od intensywnie czerwonej pieczęci prezesa firmy LuxurTech po fragment, gdzie wśród korpomowy wytłuszczono słowo „ODMOWA”. Zacisnęła palce na krawędziach kartki, kopnięciem odsuwając swój skórzany fotel i siadając w nim z cichym wydechem rezygnacji. Czuła się głupio, że byle kawałek papieru doprowadził ją do furii, jednak wiedziała, że kryło się za nim coś więcej.

Po roku pracy i wzorowych notowaniach, wzroście wydajności i sprzedaży, a także skoku w udziałach firmy wreszcie postanowiła przerwać milczenie, składając podanie o upragniony awans. Zarząd nieczęsto stawiał takie propozycje z własnej woli, czekając, aż pracownik sam zapracuje sobie na możliwość poproszenia o podwyżkę czy wyższe stanowisko. Dolores ze swoim stażem, doświadczeniem oraz umiejętnościami zapracowała sobie na to dawno temu. I chociaż nie mogła narzekać, pracując jako sekretarka kierownika ważnego wydziału firmy z własnym, wygodnym biurem, a także sporą pensją, tak nie zamierzała ograniczać swoich ambicji do zaparzania kawy i odpowiadania na e-maile. Wraz z awansem jej biuro przeniosłoby się o piętro wyżej, dosłownie oraz w przenośni – robiłaby mniej za większe pieniądze. Bo przecież te kilka dokumentów i arkuszy dziennie miałoby znacznie większą wagę dla firmy, podczas gdy wszystkie inne powierzchowne czynności trafiałyby na listę obowiązków kogoś niższej rangi.

– Kurwa – syknęła pod nosem w trakcie odpalania służbowego komputera, myśląc o swojej koleżance z piętra, Urszuli.

Od zawsze nienawidziła tej żmii w pudrowej garsonce, dostając szewskiej pasji, ilekroć musiała wysłuchiwać jej gadania w pomieszczeniu socjalnym. Dlaczego jej odmówili, jeśli nie przez nią? Ta dwulicowa suka musiała zgarnąć jej posadę sprzed nosa, chociaż nie miała do zaoferowania nic dla poparcia swojej kandydatury. No, prawie nic. Po biurowcu od dawna krążyły plotki, że prezes wielokrotnie „wzywał ją na dywanik” po godzinach. I chociaż rzeczywiście zdawałoby się, że ta nieumiejętna flądra dostaje opieprz za liczne pomyłki, tak niektórzy zaczęli miewać pewne podejrzenia. Z tą częstotliwością „rozmów” już dawno powinna wylecieć stąd hukiem.

– Znowu mu obciągnęła. Po same kule – mruknęła Dolores, uruchamiając system i masując czoło opuszkami palców.

Kto wie, może z tego szamba wyniknie chociaż jedna dobra rzecz? Powiedzmy, nie będzie musiała więcej oglądać tej szmiry w trakcie przerw, psując sobie smak wykwintnego lunchu. Co więcej, istniało spore prawdopodobieństwo, że Urszulka namiesza w ważnych papierach już pierwszego dnia, a nowi przełożeni piętro wyżej nie będą tak łaskawi, jak ci tutaj. Wtedy nawet penis prezesa nie zdoła jej ocalić. I bardzo dobrze.

Z drugiej strony z bardziej surowym kierownictwem sama mogłaby mieć… pewien problem. Jako kobieta wybuchowa często miewała dni, kiedy praca była ostatnim, o czym potrafiła myśleć. Jednocześnie wcale nie należała do osób leniwych, wręcz przeciwnie – charakteryzowała ją niezwykła przedsiębiorczość. Łatwo dostrzegała zyski i okazje, nie omieszkując dorobić sobie niezłej kwoty do wypłaty. Dlatego tak bardzo rozsierdziło ją utracenie szansy na awans, który nie tylko przyjemnie zaokrągliłby jej konto bankowe, ale również zaoferował więcej czasu na… spełnianie się. Na wielu płaszczyznach. A zwłaszcza tej, którą nazywała „strefą artyzmu i kreatywności”.

Ze znużonym westchnieniem przejrzała skrzynkę odbiorczą, przeskakując od „ważnych” do „ważniejszych” e-maili bez mrugnięcia okiem. Ostatecznie, nie odpisując na żaden, postanowiła poprawić sobie makijaż i kliknięciem myszki przeniosła je wszystkie do specjalnego folderu „na później”. Jeszcze sobie poczekają. Gdy upewniła się, że puder na jej twarzy starannie ukrywa rumieńce gniewu, a czerwona szminka wraz z ostrym eyelinerem dodają punktów pewności siebie, postanowiła uśmiechnąć się złośliwie do własnego odbicia. Nie pozwoli, aby dzisiejsza sytuacja spędziłaby jej chociażby noc słodkiego snu z powiek. Nie zamierzała też tracić urody, zdrowia ani nerwów na durną Urszulkę oraz nadętego prezesa. Jeszcze się zemści. Jeszcze ich wszystkich zaskoczy – albo rewolucyjnym przedsięwzięciem, które awansuje ją o minimum trzy pozycje wzwyż, albo niespodziewanym wypowiedzeniem, nim odejdzie do konkurencji. Ha!

Od niechcenia przewertowała stos dokumentów, niedbale odrzucając wszystkie, które według niej nie należały do spraw ważnych, mimo iż teczka miała na sobie wielki, drukowany napis „PILNE”. Z kwaśną miną wyjęła kilka kartek, podpisała je w kilku miejscach, przywalając pieczęcią, a na koniec wbiła dane do systemu tak nienawistnie, jakby samemu petentowi życzyła właśnie śmierci. Co więcej, odłożyła słuchawkę na bok, upewniając się, że przez najbliższe kilka godzin nie zadzwoni ani jeden telefon, mogący potencjalnie wytrącić ją z resztek równowagi. Doprawdy, za takie uznanie sukcesów zawodowych każdy, kto miał do ich firmy ważną sprawę, musi sobie trochę poczekać. Albo spróbować dogadać się z Urszulką – lecz mało który interesant mógłby być aż tak zdesperowany.

Po godzinie spędzonej na flegmatycznym udawaniu, że robi coś ważnego, skrupulatnie wybierając najmniej męczące obowiązki, Dolores nieco ochłonęła. Delektując się pysznym cappuccino, siedziała rozłożona wygodnie na fotelu i czytała podanie ewidentnie sklejone przez jakiegoś zmęczonego stażystę. Uśmiechając się kącikiem ust, z satysfakcją przycisnęła dokument do blatu swoją ulubioną pieczątką – „odrzucone”. Niech wiedzą, co dzisiaj czuła – a potem sami się domyślają, na jakiej podstawie podanie nie przeszło, przez kogo i dlaczego. Do tej pory owej biurowej zagadki nie rozwiązał nikt.

Dolores rzuciła kąśliwe spojrzenie reszcie papierów, która wcale nie zmalała, i przewróciła oczami. Spoglądając na elegancki wystrój biura, biblioteczkę z ważnymi księgami oraz półkami pełnymi pustych, dekoracyjnych segregatorów… uznała, że najwyższy czas zająć się prawdziwą pracą. Taką, która płaci godnie, a jednocześnie sprawia błogą przyjemność.

Nikt w firmie nie wiedział, czym zajmowała się Dolores w trakcie godzin pracy. Oczywiste było, że żadna z sekretarek tego szczebla nie spędza każdej godziny na sumiennej harówce. Większość z nich bezwstydnie spędzała spory ułamek czasu, przeglądając internet, rozmawiając przez komórkę lub ze sobą nawzajem, jedząc czwartą sałatkę bądź chociażby robiąc sobie manicure. Absolutnie nikogo to już nie dziwiło i stanowiło swoistą wizytówką pracy nadrzędnych sekretarek – a im wyżej w biurowcu, tym gorzej.

Lecz Dolores, kobieta ambitna, zaradna i przedsiębiorcza, nie lubiła trwonić „wolnego” czasu na głupoty. Lubiła, kiedy koleżanki zazdrośnie patrzyły na jej nowe, luksusowe torebki czy kosmicznie drogie buty znanych projektantów. Dobrze wiedziały, że ich pensja nie pokrywała tak kosztownych wydatków, włącznie z czynszem sporego apartamentu w jednej z głównych dzielnic Nowego Jorku. Mimo subtelnych pytań Dolores nigdy nie zamierzała zaspokoić ich ciekawości. Była to jej słodka, lukratywna tajemnica, ukrywana skrzętnie tuż pod samym nosem zarządu…

Nikt nie domyślał się, że sekretem bogactwa Dolores było jej podwójne życie. Z wierzchu porządna, elokwentna kobieta pracująca dla wielkiej korporacji. Pod spodem zaś, pod marynarką, wykrochmaloną bluzką z niewinnym dekoltem oraz obcisłą spódniczką, kryło się jej sekretne alter ego. Sekretne wyłącznie dlatego, iż nikt z najbliższego otoczenia nie wiedział o jej internetowej tożsamości. Tymczasem w internecie setki tysięcy osób znały ją doskonale pod pewnym pseudonimem.

Improper Dolly.

Nieoficjalna królowa stron dla dorosłych. Księżna kamerek z rekordową oglądalnością. Bizneswoman umiejąca podwoić swoją standardową wypłatę dzięki jednej sesji zdjęciowej. A także aktorka, sporadycznie pojawiająca się na najpopularniejszych portalach pornograficznych.

Kluczykiem trzymanym w małej kieszonce otworzyła tajemniczą szufladę pod swoim biurkiem. Tutaj, zamiast ważnych dokumentów, przechowywała… rekwizyty. Starannie ułożone, posegregowane na podstawie wielkości, przeróżne gadżety erotyczne – zatyczki, wibratory, packi, kneble. Wszystkie, jak gdyby nigdy nic, trzymane pod blatem w firmowym biurze. Oraz ruda, gładka, starannie wyczesana peruka.

Na tym bowiem polegał cały fenomen Dolly. Nie była amatorką wypinającą tyłek do słabej jakości kamerki gdzieś w zatęchłym akademiku. Nie była typową streamerką, która uznaje tę pracę za łatwy zarobek, po prostu rozbierając się do naga i żebrząc o donację. Nie była też niespełnioną aktorką wykorzystywaną przez jakąś szemraną agencję do kręcenia słabych produkcji. O nie.

Ona była czymś… innym. Rewelacją na rynku. Autentycznością pobudzającą wyobraźnię. Stereotyp niegrzecznej sekretarki, z którą kierownik lubi zdradzać żonę, to wprawdzie częsty motyw współczesnego porno, jednak do tej pory nic nie mogło konkurować z jej twórczością. Pięknie ubrana, elegancka pani, a w tle podejrzanie realistycznie wyglądające biuro. Bardzo ekskluzywne zresztą, na pewno świadczące o wysokiej pozycji. Nie ma tu śladu desperacji ani potrzeby szybkiego zarobku, jest wyłącznie pasja. Nikt ją do tego przecież nie zmusił. Nikt nie uzależnił jej od wykonywania jednego zawodu. Robiła to, co kochała… w godzinach swojej „głównej” pracy.

Po założeniu peruki wyłożyła kilka instrumentów ze swojej specjalnej szuflady na stół, poprawiając kamerę oraz mikrofon służbowego komputera. Na rzecz zdalnych konferencji zaopatrzono ją w najlepszej jakości sprzęt, wprost idealny do profesjonalnego streamingu. Nałożyła okulary, biorąc głęboki, podekscytowany oddech – zawsze przed wejściem na wizję czuła lekkie motylki w brzuchu. Nie wiedziała, czy bardziej podnieca ją prezentowanie swoich wdzięków przed tysiącami widzów z całego świata, czy dreszczyk emocji związany z… byciem w miejscu pracy. Nigdy nie doświadczyła sytuacji, w której ktoś nagle wtargnął do jej biura, i nie do końca wiedziała, co mogłaby zrobić w takim momencie. Owo napięcie postanowiła przeistoczyć w inspirację dla swoich dzieł – czuła się przez to jeszcze bardziej niesforna, dogadzając sobie w najlepsze za firmowe pieniądze, zamiast bezmyślnie stukać w klawiaturę. Nawet gdy podczas streamu dzwonił telefon, potrafiła zaspokajać się jego wibracjami. Niekiedy ważne dokumenty mające trafić do zarządu trzymała między pośladkami, masturbując się skradzionym Urszuli zszywaczem.

Upewniając się, czy wszystko działa, jak należy, wzięła ostatni wdech…

Klik.

Była już na żywo.

W zaledwie kilka sekund liczba oglądających wzrosła od zera do czterdziestu. Dolores – lub raczej Dolly – nie reagowała jednak, mając starannie opracowany scenariusz swoich streamów. Oraz cennik.

Mianowicie: każdy pokaz zaczynał się od zebrania należytej kwoty, początkowo tysiąca dolarów. Od tej sumy rozpoczynała pierwszy akt, zazwyczaj niewinny, w którym po prostu grała… sekretarkę wykonującą swoją pracę. Z pewnością widzowie domyślali się, że dokumenty i biuro, w którym się znajduje, mogą być prawdziwe, co zachęcało ich do oglądania. Niektórzy pewnie liczyli też na jakąś wpadkę bądź wielkie zdemaskowanie na wizji. Inni zaś spełniali swoje najśmielsze fantazje, na pewno mając kilka przykrych lub sensualnych wspomnień z kobietami pracującymi w tego typu biurach.

A mogli spełniać swoje perwersje na wszelkie sposoby. Oprócz łącznych sum dotacji rozpoczynających kolejne „akty” były również napiwki. Każdy widz mógł poprosić Dolores o spełnienie jego życzenia na żywo po wpłaceniu odpowiedniej sumy. Za kilka dolarów mogła pozdrowić kogoś w bardzo seksowny sposób; za kilkadziesiąt – rozebrać się, dotknąć w wybrane miejsce bądź zdjąć daną część garderoby; za kilkaset… robiło się jeszcze ciekawiej.

Pieniądze wpłynęły w mgnieniu oka, a licznik obserwujących rósł w zawrotnym tempie.

– Tak, szefie? W czym mogę pomóc? – mruknęła, prezentując dekolt do kamery nad stertą dokumentów.

„Chcę sprawdzić, czy twoja bielizna odpowiada dress code’owi naszej firmy” – brzmiał anonimowy wpis pod jednym z hojnych napiwków.

– Ależ oczywiście! – prychnęła Dolores, kokieteryjnie potrząsając biustem.

Każdy z patronów był dla niej „szefem”, dzięki czemu integrowała się z publicznością w formie roleplayu. Ludzie uwielbiali wczuwać się w tę dominującą rolę, obsypując Dolores pieniędzmi z krótkimi, sprośnymi wiadomościami. Kochała to, bo jej prawdziwa praca była koszmarnie nudna. W tej wersji wszystko wydawało się stokroć bardziej interesujące.

Powolnym ruchem dłoni odpinała guziki bluzki, wywołując przy tym salwę upojnych reakcji.

“Szybciej, nie mam całego dnia!”

“Mam nadzieję, że nie ukrywasz w tym staniku niczego niezgodnego z regulaminem?”

– Och, ależ skąd, szefie! Za pewną opłatą… możesz się przekonać – powiedziała Dolores półszeptem, teatralnie odrywając ostatni guzik i ciskając nim prosto w obiektyw, dzięki czemu mogła wyeksponować swój pełny, koronkowy biustonosz w pełnej krasie.

Napiwki wpłynęły na konto kaskadą. Mniejsze, będące błyskawicznym przejawem aprobaty, oraz większe, te z wyświetlaną wiadomością, nad którymi czuwała moderacja.

„Niestety, ten stanik jest skandalicznie seksowny! Obawiam się, że będziesz musiała go ściągnąć. Ale przedtem chyba dostaniesz naganę”.

– Och nie, tylko nie nagana! Może moje majteczki bardziej przypadną ci do gustu, szefie? – Dolly się zaśmiała, otwierając skrzyżowane przedtem nogi i delikatnie unosząc brzeg spódniczki o parę centymetrów wzdłuż czarnej pończochy.

Na czacie zawrzało. Reakcje, wiadomości oraz oczywiście napiwki posypały się lawinowo.

„Jeśli będą równie sexy, to będę musiał cię ukarać, Dolly!”

Po uzbieraniu umownej sumy, która według cennika oznaczała rozebranie się do bielizny, Dolores powolnym, czarującym ruchem dłoni podwinęła spódniczkę, ukazując najpierw swoje obcisłe pończochy… gdy wtem ze śmiechem uniosła i otworzyła szeroko uda.

– Niespodzianka! – pisnęła, prezentując swoje różowe, gładko wygolone kobiece partie ciała.

Jak się okazało, nie miała na sobie żadnych majtek.

Czat oszalał, a patroni nie szczędzili grosza, zalewając Dolores dotacjami.

„Nieakceptowalne! Zostaniesz ukarana! Pięć klapsów!” – brzmiał napiwek o równowartości pięćdziesięciu dolarów.

Kobieta zrobiła zmartwioną minę, udając niewiniątko przed swoim wirtualnym „szefem”, po czym obróciła się na fotelu tak, by pokazać widowni swoją pulchną, apetyczną pupę w kształcie serduszka. Jej napęczniałe wargi sromowe wystawały lekko znad krągłych ud, odzianych w obcisłe pończochy.

– Przepraszam, szefie! Ochhh…

Zakręciła pupą do ekranu i chwyciła jedną z różowych, skórzanych pacek, oferując publice figlarne przedstawienie. Uderzając nią raz w jeden, a raz w drugi pośladek, jęczała z bólu i rozkoszy, a na jej jasnej skórze malowały się delikatne zaczerwienienia. Ostatni z pięciu klapsów, najmocniejszy, wymierzyła sobie w sam środek rowka i trafiła również w roznegliżowane wargi sromowe. Ten okrzyk był jak najbardziej realny, kiedy upuściła packę, opierając głowę o oparcie fotela, by błagalnym wzrokiem zerknąć w ekran komputera, oczekując dalszych poleceń… i napiwków.

„Dlaczego ten odbyt nadal świeci pustkami? Wypełnij go czymś!”

– Tak jest, szefie… Pomóżcie mi zdecydować, kochani – mruknęła Dolores, sięgając do swojej sekretnej szufladki rozkoszy. – Wybrać tę małą zatyczkę… czy ten olbrzymi korek?

Prezentując w dłoniach dwie zatyczki analne o zupełnie różnych rozmiarach, uśmiechała się do kamery i od czasu do czasu potrząsała biustem. Pierwsza, metalowa z różowym diamencikiem, była grubości dwóch palców. Druga, wykonana z czarnego lateksu… grubości przedramienia.

Decydowały oczywiście napiwki napływające przez kolejną minutę. Mało który „szef” okazywał jej litość, wybierając mniejszą opcję. Przewyższająca liczba wpłat wybierała wielki korek, by zmusić Dolly do pokazania, jak męczy się i słodko cierpi, wpychając go w swój ciasny odbyt.

– Och szefie, jesteś taki okrutny… Obiecuję, że się poprawię, już zawsze będę parzyć twoją ulubioną kawę na czas i nigdy nie zapomnę założyć majtek… Och… OCHH… OCHHHH!

Krzyknęła tak głośno, że przez moment obawiała się, że ktoś z piętra wyżej mógł ją usłyszeć. Przyjemny dreszcz oblał jej całe ciało, gdy wypinała się do obiektywu, jedną dłonią rozchylając pośladki, a drugą wsuwając powoli czarny, groteskowo wielki korek. Kilka razy dodawała sobie otuchy siarczystym klapsem z nadzieją, że światło lampy odpowiednio oświetla wilgoć perlącą się wówczas na jej wargach. Zatyczka, która pozornie w ogóle nie mieściła się w pupie Dolores, nagle przeszyła pierścień zwieracza, wbijając się gwałtownie we wnętrze kobiety aż po nasadę i wzniecając przy tym kakofonię ponętnych jęków. „Dobrze” – pomyślała w duchu. „Przynajmniej tym razem nie będę musiała pierdzieć do mikrofonu. Zjadłam zbyt lekki lunch”.

– Dziękuję za twoją karę, szefie – szepnęła, muskając koniuszkami palców swoją wyjątkowo pobudzoną łechtaczkę.

Nawet bez uprzedniej stymulacji podniecał ją nie tylko show, ale również suma zarobionych pieniędzy wyświetlana właśnie na monitorze. Nagły skurcz przyjemności, który poczuła, był całkiem autentyczny.

– Proszę, czy mógłbyś mi trochę dogodzić…

Dolores nawiązała kontakt wzrokowy z kamerą, zsunęła biustonosz i zaczęła się bawić swoimi nabrzmiałymi sutkami, ściskając je, unosząc i subtelnie głaszcząc.

„Straszna z ciebie dziwka, Dolly. Moja dziwka, na moim etacie. Pokaż, jaka jesteś zboczona!”

Wartość napiwków oznaczała jedno – rozpoczęcie aktu trzeciego. Za sprawą kilku kliknięć na ekranie pojawił się zupełnie nowy cennik, obejmujący kwoty w przedziale od stu do tysiąca dolarów, obok których znajdowały się piktogramy i czas od dziesięciu sekund do dwóch minut. Wówczas Dolores wyciągnęła z szuflady różowy, gumowy wibrator, kształtem przypominający jajko z antenką. Ruszając się erotycznie przed kamerą, zalotnie liżąc i całując wibrator, kątem oka obserwowała reakcje czatu oraz nowe dotacje, podczas gdy jedną ręką zaspokajała rosnącą żądzę masażem łechtaczki.

Gdy wszyscy widzowie zostali odpowiednio rozochoceni i zbombardowali ją wiadomościami, rozsiadła się wygodnie w fotelu, opierając odziane w prześwitujące pończochy nogi o krawędź biurka. Zaoferowała publiczności parę bliższych ujęć swoich stóp, po czym uniosła biodra i rozchyliła szeroko uda, by palcami rozchylić wargi sromowe i zaprezentować różowe, niezwykle wilgotne wnętrze swojej pochwy.

„Jaka mokra! Pożałujesz tego, Dolly! Włóż go, włóż go!”

Uznając, że przetrzymała swoich patronów w wystarczającym napięciu, Dolores powolutku nawilżyła wibrator wypływającym z pochwy śluzem, po czym delikatnie wepchnęła go do środka ku swojej widocznej uciesze. Wkrótce na zewnątrz została tylko giętka antenka. – Ochhh, jak głęboko! Proszę, szefie, baw się mną! Doprowadź mnie do orgazmu! – To powiedziawszy, połączyła wibrator ze specjalną aplikacją na swoim telefonie, którą następnie zsynchronizowała z programem na komputerze. „Kocham technologię” – pomyślała.To właśnie ten algorytm opracowała ostatnio jej firma… nie wiedząc, w jakich celach zostanie wykorzystany.

Od teraz napiwki o określonej w cenniku kwocie odpowiadały ustawieniom wibratora. Podstawowa dotacja uruchamiała lekkie, zwykłe wibrowanie, a im większa wpłata, tym stawało się ono dłuższe, intensywniejsze, o bardziej szalonych częstotliwościach. Celem publiczności wirtualnych szefów było odnalezienie rytmu, który doprowadzi półnagą Dolly do orgazmu na wizji.

Nie musiała długo czekać, nim jej uszom dobiegło przyjemne buczenie. Westchnęła głośno, ściskając w dłoniach obie piersi, by oprzeć głowę o fotel i zmrużyć powieki.

– Och, dziękuję, dziękuję! Proszę, bądź delikatny…

Wiedziała, że podobne prośby zwykle przynoszą odmienny skutek. Gdy tylko pierwsza fala wibracji minęła, natychmiast rozpoczęła się kolejna, o sekwencji mocnych, przerywanych pulsów. Dolores aż podskoczyła na fotelu, rozchylając oburącz wargi sromowe i w dzikim amoku muskając swoją łechtaczkę. Obserwujących stale przybywało, czat zalewały wiadomości i drobne napiwki, zupełnie jakby każdy z widzów osobiście wczuwał się w rolę szefa i faktycznie pragnął doprowadzić Dolly do szaleństwa, a jednocześnie zaspokoić samego siebie.

By jeszcze bardziej zaangażować publiczność i niebawem móc zakończyć stream, żeby wrócić do pracy z ogromnym przelewem, Dolores w pewnym momencie uniosła wysoko nogi, wysuwając zatyczkę analną do połowy… po czym z impetem wepchnęła ją do środka z agonalnym jękiem. Wypełniona stale zmieniającymi się wibracjami kontrolowanymi przez oglądających postanowiła zapewnić im stały show, penetrując się zatyczką niczym dildo, mimo bólu ogarniającego rozszerzony do granic możliwości odbyt. Gdy sekwencje przybrały na sile, jej przyjemność zaczęła rekompensować wszelki dyskomfort, sprawiając, że momentami wyciągała zatyczkę, prezentując do kamery pulsującą dziurę między pośladkami… by następnie ostrym ruchem wypełnić ją z powrotem, dając widzom namiastkę seksu. Sposób ten zawsze działał niezawodnie, oferując streamowi szczyt popularności.

Nim jednak zakończyła przedstawienie swoim wielkim finałem, doprowadzona do orgazmu wspólnymi siłami kilkunastu napiwków, gdzie zazwyczaj tryskała obficie prosto na biurko, dokumenty i kamerkę, stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewała…

– Dolores? Dolores, jesteś tam? Zgłoś się w tej chwili!

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.