Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Emocje to rodzaj wewnętrznego przyjaciela, który mówi mi prawdę i który mobilizuje mnie, by z tej prawdy skorzystać.” Jak często nie rozumiesz swoich uczuć i emocji? Ile razy zdarzyło Ci się tłumić w sobie emocje albo od nich uciekać? Czemu tak jest? Każdy z nas posiada „dwa mózgi”. Jeden logiczny, odpowiadający za myślenie i drugi emocjonalny, dzięki któremu odbieramy uczucia. I choć mamy wpływ na to jak myślimy - to nikt z nas nie ma władzy nad emocjami! Okazuje się jednak, że kluczem do szczęśliwego życia jest dobra znajomość naszych emocji i ich przyczyn, ponieważ to właśnie w emocjach ukryte są niezwykle cenne informacje - czasem ratujące nam życie! - z których możemy skorzystać w celu poprawy naszej sytuacji życiowej.
Z książki dowiesz się:
- Czym są emocje i jaki mają sens?
- Jak wykorzystać zdolność przeżywania dla własnego dobra?
- Dlaczego nie dzielimy emocji na dobre i złe?
- Co powoduje, że emocje sprawiają nam tyle trudności?
- Czym się różni zakochanie od miłości?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 158
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Większość ludzi o wiele lepiej rozumie to, co się dzieje z ich ciałem, niż to, co się dzieje w ich sferze psychicznej. Gdy boli nas głowa, żołądek czy noga, to zwykle wiemy, dlaczego tak się dzieje i co powinniśmy zrobić, żeby ból ustał. Jeśli nie wiemy, jaka jest przyczyna bólu, to udajemy się do lekarza, żeby nas zbadał, postawił diagnozę i przepisał jakieś leki albo zastosował inną formę terapii. Gdy dziecko ma gorączkę, to raczej żaden rodzic nie powie: bądź grzeczny i nie miej gorączki! Wiemy bowiem, że gorączka pojawia się bez naszej woli i zgody. Możemy jedynie usuwać jej przyczyny. Dopóki tego nie uczynimy, dopóty gorączka nas nie opuści.
Naszą sferę psychiczną, a zwłaszcza przeżywane przez nas uczucia, rozumiemy zwykle w znacznie mniejszym stopniu niż nasze ciało. W sferze uczuć i emocji często zaskakujemy samych siebie. Niekiedy przyznajemy, że samych siebie nie rozumiemy. Zdarza się, że nie pojmujemy naszych własnych myśli, że się z nimi nie zgadzamy, albo że pragniemy je od siebie odsunąć, a one natarczywie i natrętnie do nas powracają. Jeszcze większe problemy miewamy w sferze emocjonalnej. W niektórych sytuacjach czujemy się zagubieni i bezradni wobec własnych przeżyć. Nie wiemy, skąd się one biorą, jakie mają dla nas znaczenie i jak sobie z nimi radzić. Równie często nie mamy pojęcia, jak pomagać naszym bliskim i innym ludziom w obliczu trudności emocjonalnych, jakie oni przeżywają.
Nierzadko ktoś z rodziców mówi do dziecka: „Nie bądź smutny! Przynosisz mi wstyd przed sąsiadami, gdy robisz takie nieszczęśliwe miny! Nie masz ku temu żadnych powodów. Przecież kocham cię i jestem dla ciebie dobrym rodzicem. Bądź teraz radosny i uśmiechnij się!”. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że powiedzenie komuś: „nie bądź smutny!” jest równie niedojrzałe i niemożliwe do spełnienia, jak powiedzenie komuś: „nie miej gorączki i nie czuj bólu głowy!”.
Ta książka mówi o tej ważnej części naszego człowieczeństwa, którą nazywamy emocjami, uczuciami, przeżyciami. Zwykle nie ma takiej chwili od rana do wieczora, w której bylibyśmy całkowicie wolni od przeżyć. Czasem budzimy się w nocy, bo przestraszył nas zły sen albo wspomnienie jakiejś sytuacji, którą się bardzo martwimy.
Gdy doświadczamy radości, to chętnie się na nią otwieramy i na niej skupiamy. Poważne trudności zaczynają się wtedy, gdy przeżywamy smutek, silny niepokój, lęk, złość, zagniewanie, zazdrość, bolesne poczucie winy czy krzywdy. Nasze istnienie zamienia się w nieznośny ciężar, gdy zaczyna dominować w nas depresja, rozpacz, chęć odebrania sobie życia. Grozi nam wtedy to, że popadniemy w przerażenie i poczucie bezsilności.
Ta książka adresowana jest do każdego z nas, gdyż każdy z nas w jakimś stopniu doświadcza swojej niedoskonałości, kruchości i nieobliczalności, najbardziej właśnie w sferze emocji. W tej publikacji poszukamy odpowiedzi na najważniejsze pytania: Czym są emocje? Skąd się biorą? Jaki jest ich sens? Czy dojrzały psychicznie jest ten człowiek, który jest wolny od przeżyć i niewrażliwy emocjonalnie? Skąd biorą się bolesne emocje i co robić, gdy się one w nas pojawią? Jakie są sprawdziany dojrzałości w sferze emocjonalnej? Dlaczego nawet Jezus przeżywał różne, czasem bardzo bolesne emocje i uczucia? W jaki sposób możemy stawać się silniejsi od przeżywanych przez nas emocji, nawet tych wyjątkowo bolesnych, nad którymi wielu ludzi nie potrafi zapanować? Jeśli szukasz odpowiedzi na tego typu pytania, to ta książka jest właśnie dla Ciebie.
Cokolwiek wydarza się w naszym życiu, powoduje oddźwięk emocjonalny. Wyobraźmy sobie, że staje teraz przed nami człowiek bardzo nam bliski. Ucieszymy się na jego widok, prawda? Ale jeżeli w progu naszego domu pojawiłby się terrorysta i oświadczył, że nas rozstrzela, to doświadczymy zupełnie innych emocji – bardzo niepokojących i bolesnych. W takiej sytuacji ktoś może zemdleć z przerażenia, ktoś inny zacznie krzyczeć, jeszcze ktoś inny będzie przeżywał emocjonalny bunt. Wszystko, co się nam zdarza, zwłaszcza jeśli jest to coś ważnego, budzi w nas emocje.
Atomem życia psychicznego, czyli podstawową jednostką psychiki jest to, co w języku angielskim bywa nazywane felt sense (czyli odczuty, odczuwany sens, treść, znaczenie). Ludzie dojrzali psychicznie potrafią jednocześnie o czymś myśleć i to coś przeżywać. Nasza psychika działa sprawnie wtedy, gdy wszystko, co się dzieje w nas i wokół nas, powoduje jakiś oddźwięk emocjonalny i gdy każde przeżycie, jakiego doświadczamy, pobudza nas do refleksji. Zaburzeniem byłaby zatem sytuacja, w której potrafimy myśleć, ale nie potrafimy przeżywać, jak również sytuacja odwrotna, czyli taka, w której potrafimy coś przeżywać, ale nie funkcjonuje w nas zdolność myślenia i refleksji nad sensem przeżyć, których doświadczamy.
Wszystkiemu, co dzieje się w nas i wokół nas, w odruchowy sposób nadajemy jakiś sens, jakieś znaczenie, a jednocześnie reagujemy emocjonalnie na to, co się dzieje. Ponieważ w nas i wokół nas niemal nieustannie coś się wydarza, każdy niemal nieustannie coś przeżywa. Zwykle nie mamy przerw w przeżywaniu samych siebie, świata, spotkań z ludźmi i Bogiem, w kontakcie z otaczającą nas rzeczywistością. Nie zawsze jednak uświadamiamy sobie to, że przez cały czas coś się dzieje w sferze naszych emocji i przeżyć. Z myślami jest inaczej, gdyż tych raczej jesteśmy świadomi. Jeśli o czymś myślimy, to zdajemy sobie sprawę z tego, że pojawiają się w naszej świadomości określone myśli. Z emocjami bywa natomiast różnie. Chociaż niemal nieustannie coś przeżywamy, to tylko częściowo uświadamiamy sobie nasze stany emocjonalne.
Nie jesteśmy komputerami ani robotami. Tym właśnie między innymi różnimy się od komputerów, że doświadczamy różnych przeżyć emocjonalnych, a urządzenia techniczne tego nie potrafią.
Już samo słowo EMOCJE budzi emocje – wzmaga ciekawość, zastanawia, ekscytuje. Co się dzieje w naszych emocjach? Czym w ogóle są emocje? Jaki jest ich sens? Czy pomagają nam one w radzeniu sobie z życiem, czy są raczej w tym przeszkodą i niepotrzebnym obciążeniem psychicznym?
Sfera emocjonalna jest tak bardzo bogata, że potrzebujemy wielu określeń, żeby opisać poszczególne rodzaje przeżyć i żeby trafnie odróżnić jedne od drugich.
Wszystko, co przeżywamy, możemy nazwać EMOCJAMI. W przypadku człowieka mówimy też o uczuciach. Czy emocje i uczucia są tym samym? Nie do końca. UCZUCIA możemy określić jako te rodzaje naszych przeżyć emocjonalnych, które są specyficzne dla człowieka.
Wiążą się one z tak zwanymi wyższymi wartościami – z odpowiedzialnością, ze sprawiedliwością, a przede wszystkim z miłością (do tego jeszcze wrócimy). Dla przykładu: tęsknota, wdzięczność, duma, poczucie bezpieczeństwa czy radość z tego, że kogoś kochamy, a z drugiej strony niepokoje sumienia czy poczucie winy – to te rodzaje naszych przeżyć, które nie występują u zwierząt.
Oprócz emocji i uczuć doświadczamy różnych NASTROJÓW. Mówiąc z uśmiechem, zakochani twierdzą, że „najlepsze nastroje przeżywa nas dwoje.” Nastrój to sposób przeżywania samego siebie w danym momencie, w danej sytuacji czy danego dnia. Cechą nastrojów jest zmienność, gdyż zmienne jest przecież to, co dzieje się w nas samych i wokół nas. Szczególnie częstą zmienność nastrojów zauważamy u przedstawicielek płci pięknej. Wiąże się to z większą zwykle niż u mężczyzn wrażliwością kobiet na ich własną sytuację, a także na to, co dzieje się w ich kontaktach z innymi ludźmi. Ponadto wahania nastrojów u dziewcząt i kobiet są związane ze zmiennością poziomu hormonów w danej fazie cyklu miesięcznego.
Blisko nastrojów jest też pojęcie HUMORÓW – bardziej jeszcze ulotnych rodzajów przeżyć. To pojęcie odnosimy najczęściej do dzieci, których nastroje bywają zwykle bardziej zmienne i nieprzewidywalne niż u osób dorosłych.
To nie przypadek, że pojęć związanych ze sferą emocjonalną w człowieku jest bardzo wiele. Wszystkie one powstały po to, by nazywać i porządkować skomplikowane często procesy związane z naszą wrażliwością emocjonalną.
Zwykle nie zastanawiamy się, w jaki sposób skonstruowana jest nasza ludzka psychika. Podobnie nie zastanawiamy się zwykle, w jaki sposób skonstruowane jest nasze ciało i jakie zachodzą tam procesy, dzięki którym możemy oddychać, poruszać się czy odżywiać nasz organizm. I na psychikę, i na ciało zaczynamy zwracać baczniejszą uwagę jedynie wtedy, gdy zaczyna nam coś dolegać w którejś z tych sfer. Warto postawić sobie zasadnicze pytanie: Czy, a jeśli tak, to dlaczego sfera emocjonalna jest istotna dla naszego funkcjonowania w codzienności i dla naszego człowieczeństwa?
Zwykle z dumą i chętnie chwalimy się faktem, że potrafimy racjonalnie myśleć. Chętnie przyznajemy się do tego, że jesteśmy intelektualistami i że potrafimy w logiczny sposób analizować to, co dzieje się w nas i wokół nas. Tymczasem raczej mało kto chlubi się faktem, że jest człowiekiem wrażliwym emocjonalnie. Dzieje się tak zwykle dlatego, że w środowiskach, w których żyjemy, popularne jest przekonanie, iż emocje pełnią jedynie drugoplanową rolę, że nie są tak ważną częścią naszej psychiki, jak zdolność myślenia. Inteligencję i umiejętność racjonalnego myślenia uznajemy za istotę człowieczeństwa, powtarzając za Kartezjuszem zasadę: cogito ergo sum. Jesteśmy dumni z tego, że potrafimy myśleć. Raczej nikt z nas nie definiuje człowieka jako istoty nie tylko rozumnej i wolnej, lecz także obdarzonej wrażliwością emocjonalną.
O naszych przeżyciach jesteśmy skłonni rozmawiać jedynie z tymi przyjaciółmi, do których mamy największe zaufanie i przy których czujemy się najbardziej bezpieczni. Na forum publicznym łatwo nam przychodzi mówić o naszych przekonaniach, ale nie o naszych przeżyciach. Mało kto w sferze publicznej opisuje swoją wrażliwość emocjonalną. Zwłaszcza mężczyźni są skłonni traktować przeżycia emocjonalne jako coś typowego raczej dla dzieci, nastolatków, dziewcząt czy kobiet, ewentualnie dla ludzi nadwrażliwych. Dystansują się w związku z tym od sfery emocjonalnej bądź traktują ją w lekceważący sposób. Czują się niepewni, a czasem bezradni, gdy ktoś z bliskich czy znajomych opowiada im o swoich przeżyciach i o swojej emocjonalnej wrażliwości.
Tymczasem sfery emocjonalnej nie powinno się separować od pozostałych wymiarów naszego człowieczeństwa. Wrażliwość emocjonalna jest bowiem istotnym aspektem naszego istnienia. Ludzie, którzy nie są wrażliwi na swoje własne przeżycia i na przeżycia innych osób, mają poważne trudności w tym, by rozumieć i pokochać samych siebie i swoich bliźnich.
Wyobraźmy sobie klasyczną sytuację szkolną. Oto nauczyciel matematyki oświadcza uczniom, że za chwilę zrobi niezapowiedziany sprawdzian z ostatnio przerabianego materiału. Prawdopodobnie większość uczniów w obliczu takich słów nauczyciela nie poczuje się radosna i pewna siebie. Niektórzy przeżyją strach i niepokój o wynik niespodziewanej klasówki. Ktoś może wpaść wręcz w emocjonalny popłoch. Natomiast ci uczniowie, którzy najbardziej interesują się akurat matematyką i w tej dziedzinie są szczególnie utalentowani, w zaistniałej sytuacji poczują radość i pewność siebie.
Jeśli w jakiejś innej szkole nauczyciel ogłosi, że nazajutrz nie odbędą się zajęcia szkolne (na przykład z powodu jakiejś poważnej awarii budynku), to większość uczniów przyjmie takie ogłoszenie bez niepokoju, a może nawet z widocznym zadowoleniem.
Powtórzmy zatem raz jeszcze podstawową zasadę: Cokolwiek wydarza się w nas i wokół nas, wywołuje w nas oddźwięk emocjonalny. Jeżeli poczuję w tym momencie głód bądź chciałbym się czegoś napić, a nie mam akurat niczego pod ręką, to taka informacja, jaką wysyła mi mój organizm, wywoła najprawdopodobniej podenerwowanie, a mój nastrój wyraźnie się pogorszy.
Wszystko, co nam się zdarza, powoduje – a przynajmniej powinno powodować – jakiś oddźwięk emocjonalny. Właśnie dlatego, gdy ktoś mi deklaruje z dumą, że jest intelektualistą, to wtedy odpowiadam z uśmiechem: Człowieku, dlaczego chwalisz się tym, że jesteś kaleką psychicznym? Twierdzenie, że jestem intelektualistą jest podobne do twierdzenia, że mam tylko jedną nogę czy jedną rękę. Człowiek zdrowy cieleśnie ma dwie nogi i dwie ręce. Człowiek zdrowy psychicznie posiada zarówno zdolność myślenia, jak i zdolność emocjonalnego przeżywania. Jedynie ten, kto potrafi jednocześnie myśleć i przeżywać, może się uważać za dojrzałego człowieka.
Czy emocje są nam rzeczywiście potrzebne? Odpowiedź na to pytanie jest ważna już choćby z tego względu, że nasze przeżycia sprawiają nam często trudności. Czasami niełatwo nam zapanować nad emocjami. Innym razem przeżywamy emocje, których się boimy, wstydzimy, czy które nas niepokoją albo wręcz dręczą. Od dzieciństwa wiemy, że emocje bywają trudne. Należy zadać zatem pytania: Jaki jest sens emocji? Czy w ogóle są one potrzebne?
Zauważmy, że raczej nikt nie stawia pytania o to, czy potrzebne nam jest myślenie. I to pomimo faktu, że z myśleniem też mamy problemy. Przykładem są natrętne czy wręcz obsesyjne myśli, które mogą nas przerażać lub odbierać radość życia. Mimo to pozostaje dla nas oczywiste, że myślenie jest ważne. Chcemy być poinformowani o tym, co się dzieje w nas i wokół nas. Być niepoinformowanym, być ignorantem, to znaczy być skazanym na popełnianie poważnych błędów czy na kierowanie się w życiu jakże zawodną metodą prób i błędów. Jeśli ktoś nie odróżnia muchomora od prawdziwka, ryzykuje życiem. Niedoinformowanie może być zatem śmiertelnie groźne. Zdolność myślenia jest nam w sposób oczywisty potrzebna. Bez tej zdolności nie poradzimy sobie w codziennym życiu. Funkcjonowanie w domu, w szkole, w miejscu pracy, w środowisku, wymaga od nas zdolności myślenia. Ta zdolność jest dla nas pożyteczna i cenna.
Gorzej bywa ze zrozumieniem sensu i znaczenia naszych emocjonalnych przeżyć. Spora część ludzi wręcz kwestionuje potrzebę przeżywania emocji. Czy ma to jakikolwiek sens? – pytają. A może to tylko wybryk ewolucji, dzieło przypadku, pomyłka Stwórcy albo wyraz niedojrzałości – powrotu do fazy niemowlęctwa czy przejaw zniewieściałości?
W rzeczywistości emocje mają głęboki sens i są nam bardzo potrzebne. Dlaczego? Otóż dlatego, że emocje niosą informacje o sytuacji życiowej człowieka, który ich doświadcza. Dzięki przeżywanym przeze mnie emocjom wiem, w jakiej sytuacji znajduję się tu i teraz. Emocje nie informują mnie o matematyce, chemii czy biologii. Informują mnie natomiast o tym, co jest dla mnie najważniejsze, czyli o mojej sytuacji życiowej.
Emocje nie istnieją dla samych emocji. Sens sfery emocjonalnej nie kończy się na tym, że coś przeżywam. To dopiero początek! Emocje, które się we mnie pojawiają w określonym momencie, są przekaźnikami ważnych danych. Informują mnie głównie o mnie samym, a także o moich relacjach z ważnymi dla mnie osobami, o moim losie tu i teraz. Często niosą też ze sobą informację o tym, jak wyglądała moja przeszłość i czego spodziewam się dla siebie w przyszłości.
Przeżywane przeze mnie emocje nie mówią mi, o której godzinie będzie jutro wschód słońca lub jaki był wynik wczorajszego meczu, którego nie obejrzałem. Emocje nie informują mnie też na przykład o tym, jaki jest wzór chemiczny danej substancji albo jakie prawa fizyki działają na przedmioty. Emocje informują mnie o czymś znacznie ważniejszym – o mojej sytuacji życiowej. Są rodzajem termometru – miernika mojej kondycji fizycznej, psychicznej, duchowej, moralnej, religijnej i społecznej. Są informacją o tym, w jaki sposób odnoszę się do innych ludzi oraz w jaki sposób inni odnoszą się do mnie.
Temperatura mojego ciała pozwala mi zdiagnozować, czy jestem zdrowy, czy też coś mi dolega. Zauważmy, że mój organizm – moje serce, wątroba czy nerka – nie wie, jaką ma temperaturę. Moje organy cielesne nie potrafią też zinterpretować faktu, że mam gorączkę. To może zrobić tylko człowiek. To ja jako człowiek wiem, co oznacza fakt, że słupek rtęci wskazał wartość 36,6ºC. W obliczu takiej informacji wnioskuję, że nie mam żadnego stanu zapalnego. Wiem też, że gdybym miał problemy ze zdrowiem, to temperatura mojego ciała byłaby wyższa. Mogłaby być też niższa, a to wskazywałoby na osłabienie organizmu. Gdyby temperatura mojego ciała osiągnęła ciepłotę powyżej 38ºC, to pewnie poszedłbym do lekarza, bo wysoka gorączka wskazuje na poważne problemy ze zdrowiem. Tak więc ciepłota ciała mierzona termometrem uspokaja mnie, że wszystko jest w porządku, albo – przeciwnie – ostrzega, że coś powinienem zrobić dla ratowania własnego zdrowia.
Na przykładzie mierzenia temperatury widać, jak ludzie nauczyli się odczytywać informacje płynące z organizmu. Bardzo podobnie ma się sprawa z emocjami. Otóż emocje są takim termometrem, takim specyficznym wyznacznikiem i miernikiem – już nie fizjologicznym, lecz właśnie przeżyciowym – mojej sytuacji życiowej.
Popatrzmy na konkretne przykłady w tym względzie. Jeżeli dominuje we mnie radość i poczucie bezpieczeństwa, jeśli doświadczam wyciszenia emocjonalnego i zadowolenia, jeśli towarzyszy mi znakomity nastrój i spokój sumienia, to jaka to jest informacja? Otóż wiem wówczas, że w moim życiu wszystko układa się pomyślnie. Być może pojawiają się jakieś drobne problemy, bo któż ich nie ma, lecz ogólnie moja sytuacja jest korzystna, a moje postępowanie daje mi satysfakcję. Radosne emocje wskazują na to, że mam stabilną sytuację życiową, że jestem zaprzyjaźniony z samym sobą, że cieszę się dobrymi relacjami z bliskimi osobami, że nikogo nie krzywdzę i że przez nikogo nie jestem krzywdzony.
O czym natomiast informują mnie moje przeżycia wtedy, gdy doświadczam lekkich stanów niepokoju i lekkiego podenerwowania albo gdy odczuwam nieco złości wobec samego siebie czy wobec kogoś innego? Wówczas emocje przekazują mi informację, że moja sytuacja życiowa jest generalnie dobra, lecz pewne rzeczy warto zmodyfikować czy poprawić – we własnym postępowaniu i/lub w mojej relacji z innymi ludźmi czy otaczającym światem.
Jeżeli natomiast nachodzą mnie poważne lęki, jeśli odczuwam niepohamowaną złość czy doświadczam silnych stanów rozczarowania, wzburzenia lub niepokoju, to sprawa robi się poważna. Tego typu przeżycia oznaczają, że w moim życiu coś trzeba zmienić, i to szybko. Bywa i tak, że ktoś doświadcza skrajnie bolesnych emocji, typu rozpacz, stany samobójcze, nieokiełznana agresja wobec siebie czy innych ludzi, niepohamowana zazdrość czy nienawiść. Można by takie stany emocjonalne porównać z czterdziestostopniową gorączką. To jest już krzyk organizmu: Jeżeli natychmiast czegoś ważnego w swoim życiu nie zmienisz i nie poprawisz, to możesz szybko umrzeć, gdyż nie da się tak dłużej żyć.
Jak rozpoznawać i jak analizować sygnały oraz informacje, jakie niosą nam przeżywane przez nas emocje? O tym będzie mowa w kolejnych rozdziałach tej książki. Na razie zapamiętajmy podstawową zasadę: Emocje są przekaźnikami ważnych informacji o nas samych i o naszym życiowym położeniu. Człowiek dojrzały psychicznie zdaje sobie sprawę z tego, że coś jest z nim nie tak, jeśli jest mocno podenerwowany i niespokojny, jeśli coś go emocjonalnie „gryzie”, jeśli do tego stopnia odczuwa napięcie, że na przykład zaciska pięści czy zęby, płacze albo w agresywny sposób odnosi się do innych ludzi.
Warto sprawdzić, czy „przypadkiem” w nocy nie zaciskamy pięści albo szczęk. Niektórzy ludzie, poważnie zdenerwowani czy przeżywający silny lęk, nieświadomie zaciskają zęby w czasie snu, a czasem również robią to na jawie. To właśnie po części stąd biorą się u nich problemy natury dentystycznej. W ostatnich latach u małych dzieci obserwujemy coraz więcej kłopotów z uzębieniem. To może być nie tylko efekt nadmiaru spożywanych słodyczy czy zaniedbania higieny jamy ustnej, lecz także skutek silnych niepokojów, które dziecko odreagowuje między innymi poprzez odruchowe zaciskanie zębów. Dentyści coraz częściej sygnalizują rodzicom ten właśnie problem.
Jeśli zatem doświadczamy intensywnych i niepokojących stanów emocjonalnych, to jest to dla nas ważna informacja i zaproszenie do tego, byśmy się zastanowili nad naszą sytuacją egzystencjalną i dokonali w niej odpowiednich zmian. W przeciwnym razie trudności będą się powiększać, a życie będzie nas coraz bardziej boleć.
Każdy z nas często słyszy w mediach, w szkole, w miejscu pracy, na ulicy czy w sklepie, że ktoś przeżywa jakieś negatywne emocje czy uczucia. Na podstawie takich zasłyszanych wypowiedzi większość z nas dzieli emocje na pozytywne i negatywne. Otóż ten podział, tak bardzo popularny, właściwie wyłączny i dominujący w świadomości zdecydowanej większości ludzi, i wydawałoby się oczywisty, jest w rzeczywistości błędny! Warto uwalniać się od tego typu wprowadzającego w błąd dzielenia emocji na pozytywne i negatywne. Powyższy podział emocji jest zły z tego zasadniczego powodu, że wszystkie emocje, jakie przeżywamy, są pozytywne. Dosłownie wszystkie!
Zdaję sobie sprawę z tego, że w obliczu powyższego stwierdzenia niektórzy czytelnicy będą zaskoczeni, a nawet zdumieni. Mam świadomość, że niektórzy mają w tym momencie wiele pytań. Celem tej publikacji jest właśnie wyjaśnianie takich pytań czy wątpliwości. Najpierw pragnę powtórzyć podstawową zasadę: Nie ma w człowieku emocji pozytywnych i negatywnych, gdyż wszystko, co przeżywam, ma pozytywne zadanie do spełnienia. Dzieje się tak dlatego, że wszystko, co przeżywam, niesie mi jakąś informację o mnie samym. A zdobywanie wiedzy na temat własnej sytuacji życiowej – także w oparciu o tak zwane „negatywne” emocje – jest przecież dla każdego z nas rzeczą bardzo korzystną.
Dobrze jest wiedzieć, co się we mnie samym i wokół mnie dzieje. Dobrze jest wiedzieć, czy model życia, który wybrałem, czy więzi, jakie mam z samym sobą, z Bogiem i z bliźnimi, są dojrzałe, czy też może problematyczne albo wręcz zaburzone. Czy te więzi mnie cieszą, czy raczej smucą? Czy one mnie umacniają, czy raczej prowadzą do niepokoju, a może nawet do rozpaczy? Dobrze jest wiedzieć, czy życie w obecnej wersji mnie boli, czy też daje poczucie bezpieczeństwa i przynosi głównie radość. Dobrze jest zdawać sobie z tego wszystkiego sprawę. Cokolwiek przeżywam, jest to – warto przypominać to sobie każdego dnia od nowa – INFORMACJA. Świetnie jest być dobrze poinformowanym. To warunek roztropnego postępowania. Im lepiej jestem poinformowany o mojej sytuacji życiowej tu i teraz, tym jest to dla mnie korzystniejsze, gdyż tym większą mam szansę, by coś mądrego uczynić z moim własnym istnieniem.
Gdy doświadczam radosnych emocji, to mój organizm potwierdza, że dobrze radzę sobie w życiu. Oby tak dalej! Chwilo trwaj! Takie emocje są dla mnie dodatkową motywacją, żeby wytrwać w dobru, żeby z niczego pozytywnego nie zrezygnować, choćby wymagało to dużej dyscypliny i stanowczej pracy nad własnym charakterem. Jeżeli natomiast dominują we mnie emocje, które bolą czy bardzo niepokoją, to otrzymuję ważny wewnętrzny sygnał, by coś zmienić i naprawić w moim życiu.
Gdy już wiemy, że błędne jest dzielenie emocji na pozytywne i negatywne, pojawia się pytanie o to, czy w ogóle da się emocje w jakiś sposób klasyfikować. Owszem, jest to możliwe. Co więcej, podział emocji jest potrzebny po to, by coraz lepiej rozumieć własną sferę emocjonalną.