79,90 zł
Nowe, rozszerzone wydanie światowego bestsellera przedstawia aktualne badania naukowe nad dobieraniem się ludzi w pary.
„Ewolucja pożądania” odpowiada na ważne, choć niełatwe pytania o seksualność człowieka: czy mężczyzna i kobieta mogą być jedynie przyjaciółmi? W jaki sposób osobom preferującym krótkotrwałe związki udaje się unikać długotrwałych zobowiązań? Czy w toku ewolucji u kobiet wykształciły się mechanizmy obrony przed gwałtem? Czy mężczyźni i kobiety są skazani na tendencyjność, gdy próbują wzajemnie odczytywać swoje myśli? Dlaczego istnieje homoseksualność?
David M. Buss, światowej sławy ekspert w dziedzinie psychologii relacji, omawia zasady łączenia się ludzi w pary i tłumaczy, dlaczego tak często ponosimy porażkę, próbując zbudować trwały, wartościowy związek.
Autor opiera się na wynikach interesujących, rozległych badań ponad 10 000 osób w różnym wieku, pochodzących z trzydziestu siedmiu kultur świata. Odwołując się do wielu przykładów zachowań godowych – od postaw członków plemienia Janomamo z Wenezueli po korzystanie z aplikacji randkowych – wskazuje mechanizmy leżące u podstaw ludzkich strategii seksualnych, a także ujawnia, czego chcą kobiety i mężczyźni oraz dlaczego ich pragnienia tak radykalnie się różnią. Buss omawia między innymi:
[…] strategie doboru seksualnego przenikają niemal każde działanie człowieka. Dostrzegam je dosłownie wszędzie: kształtują hierarchię społeczną wśród kobiet i sprzyjają zdradom seksualnym wśród mężczyzn; z jednej strony opóźniają proces dojrzewania u mężczyzn, a z drugiej powodują ich przedwczesną śmierć – jedno i drugie jest skutkiem współzawodnictwa o partnera; jednoczą ludzi w uścisku miłości oraz rozdzielają partnerów na skutek wybuchów zazdrości i braku wierności seksualnej. Psychologia seksualna człowieka jest głęboko zakorzeniona we wszystkich przejawach jego działań społecznych, zarówno tych chwalebnych, jak i tych budzących niepokój.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 569
Przedmowa do wydaniapoprawionego i uaktualnionego
Od pierwszego wydania Ewolucji pożądania w 1994 roku nastąpiła eksplozja badań naukowych na temat łączenia się ludzi w pary. Przez dziesiątki lat temat ten był pomijany w głównym nurcie psychologii, dziś jednak zaczyna zyskiwać należne mu zainteresowanie. Żadne inne zjawisko nie jest tak ściśle związane z mechanizmem reprodukcyjnym procesu ewolucji. Jednostki, które się nie rozmnażają, nie stają się niczyimi przodkami. Każdy żyjący współcześnie człowiek wywodzi się z długiej – sięgającej miliony lat wstecz – nieprzerwanej linii przodków, którzy się skutecznie rozmnożyli. Gdyby którykolwiek z naszych przodków nie zdołał pokonać skomplikowanych przeszkód, jakie towarzyszą dobieraniu się w pary, nie byłoby nas na świecie i nie moglibyśmy się zastanawiać nad tymi nieprawdopodobnymi osiągnięciami. Nasz „umysł w zalotach” – z jego skłonnością do romantycznych porywów, przypływów namiętności i triumfów miłości – jest szczęśliwym produktem procesu ewolucji.
Pierwsze wydanie Ewolucji pożądania spotkało się ze sporym zainteresowaniem, ale wzbudziło również dość silne emocje. Ich intensywność odzwierciedla prawdopodobnie wagę poruszonego tematu. My, ludzie, nie zostaliśmy raczej zbyt dobrze wyposażeni przez naturę do prowadzenia wyzutych z emocji dysput intelektualnych o sprawach, które mają dla nas duże znaczenie osobiste. Jeszcze przed wydaniem niniejszej książki usłyszałem od pewnych czytelników, że rozpowszechnienie zawartych w niej informacji może okazać się szkodliwe, więc należy wstrzymać publikację. Niektórzy nie chcieli wierzyć w istnienie różnic między płciami, jeśli chodzi o strategie dobierania się w pary, gdyż w naukach społecznych przez dziesiątki lat obowiązywał dogmat o zasadniczo identycznej psychologii seksualnej mężczyzn i kobiet. Byli i tacy, którzy uznali prawdziwość wyników przytłaczającej większości badań naukowych, ale odmówili uznania, że różnice między płciami mają podłoże ewolucyjne. Wiele osób woli myśleć, że ludzie w jakiś magiczny sposób zostali wykluczeni z procesów doboru naturalnego i doboru płciowego. Co pocieszające, wrogie nastawienie do niniejszej książki znacząco – choć nie do końca – osłabło. Badania naukowe nad łączeniem się w pary weszły do głównego nurtu psychologii, a ich wyniki są obecnie znane na całym świecie. Pierwsze wydanie Ewolucji pożądania zostało bowiem przetłumaczone na dziesięć języków.
Tamto wydanie rzuciło nieco światła na nierozwiązane dotąd zagadki dobierania się ludzi w pary, ale także ujawniło niedostatki wiedzy, zwłaszcza na temat złożonej seksualności kobiet. Zagadnienia te omawiam teraz znacznie szerzej. W tym wydaniu poruszam także od dawna nękające nas pytania o seksualność człowieka. Dlaczego istnieje homoseksualność? Czy mężczyzna i kobieta mogą być jedynie przyjaciółmi? W jaki sposób osobom preferującym krótkotrwałe związki udaje się unikać długotrwałych zobowiązań? Czy w toku ewolucji u kobiet wykształciły się mechanizmy obrony przed gwałtem? Czy mężczyźni i kobiety są skazani na tendencyjność, gdy próbują wzajemnie odczytywać swoje myśli? Niektóre z tych tematów zostały pokrótce omówione w pierwszym wydaniu książki i nieco rozwinięte w dwóch rozdziałach dodanych do poprzedniej edycji. Tym razem włączyłem ów materiał do treści całej książki, która została od początku do końca poprawiona i uaktualniona, by uwzględnić teorie i badania z ostatnich dwudziestu kilku lat.
Choć zdaję sobie sprawę z tego, że dla kogoś, komu dano do ręki młotek, wszystko wygląda jak gwóźdź, to moim zdaniem strategie dobierania się w pary przenikają niemal każde działanie człowieka. Dostrzegam je dosłownie wszędzie: kształtują hierarchię społeczną wśród kobiet i sprzyjają zdradom seksualnym wśród mężczyzn; z jednej strony opóźniają proces dojrzewania u mężczyzn, a z drugiej powodują ich przedwczesną śmierć – jedno i drugie jest skutkiem współzawodnictwa o partnerki; jednoczą ludzi w uścisku miłości oraz rozdzielają partnerów na skutek wybuchów zazdrości i braku wierności seksualnej. Psychologia seksualna człowieka jest głęboko zakorzeniona we wszystkich przejawach jego działań społecznych, zarówno tych chwalebnych, jak i tych budzących niepokój.
Rozdział 1
Początki łączenia sięludzi w pary
Jesteśmy żywymi świadectwami mądrości naszych przodków.
Helena Cronin, The ant and the peacock
Dobieranie się ludzi w pary zachwyca nas i bawi, a także pobudza do plotek. Niewiele innych dziedzin aktywności człowieka jest przedmiotem tak wielu dyskusji, regulacji prawnych czy skomplikowanych rytuałów – i to we wszystkich znanych nam kulturach. A jednak pewne elementy tego procesu wydają się umykać rozumieniu. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni wybierają czasem partnerów, z którymi nie są szczęśliwi, takich, którzy znęcają się nad nimi psychicznie i fizycznie. Życie w związku niekiedy zdaje się aktem cichej desperacji. Wysiłki zmierzające do znalezienia nowego partnera często przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. W związkach wybuchają konflikty nakręcające spiralę wzajemnych oskarżeń i rozpaczy. Pomimo szczerych intencji i przysięgania dozgonnej miłości prawie połowa małżeństw kończy się rozwodem.
Cierpienie, zdrada i strata dalece odbiegają od powszechnych romantycznych wyobrażeń o miłości. Dorastamy, wierząc w prawdziwą miłość i możliwość znalezienia swojej drugiej połowy. Zakładamy, że kiedy już ją znajdziemy, połączymy się z nią słodkim węzłem małżeńskim i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Niestety rzeczywistość rzadko przystaje do naszych wyobrażeń. Już pobieżny rzut oka na liczbę rozwodów, odsetek zdrad małżeńskich (30–50%) czy częstotliwość wybuchów zazdrości, które niszczą tak wiele związków, kompletnie burzy tę iluzję.
Spory partnerów i rozpad związku zwykle są uważane za oznaki porażki. Traktowane jako deformacje lub wypaczenia naturalnego stanu bycia w związku, są uznawane za objaw osobistej nieudolności, niedojrzałości, znerwicowania, braku dobrej woli lub po prostu złego osądu przy wyborze partnera. Takie postrzeganie jednak okazuje się zupełnie błędne. W procesie łączenia się w pary oraz w życiu w związku konflikt jest normą, a nie wyjątkiem. I obejmuje szeroki zakres zachowań: od złości odczuwanej przez mężczyznę w stosunku do kobiety, która odrzuciła jego zaloty, po frustrację kobiety, której mąż nie słucha lub nie pomaga w domu. Tego typu powszechnie występujące wzorce wymykają się prostym wyjaśnieniom. W grę wchodzi tu bowiem coś głębszego i mówiącego o wiele więcej o naturze człowieka – coś, czego do końca nie rozumiemy.
Problem dodatkowo komplikuje to, że miłość zajmuje centralne miejsce w naszym życiu. Uczucia związane z miłością hipnotyzują nas, gdy ich do-świadczamy, i wypełniają świat naszych fantazji, gdy nam ich brakuje. Euforia i udręka miłości zdominowały poezję, muzykę, literaturę, opery mydlane i romanse bardziej niż jakikolwiek inny temat. Wbrew przekonaniu powszechnemu w naukach społecznych miłość nie jest jednym z ostatnich wynalazków zachodniej klasy próżniaczej. Doświadczają jej przedstawiciele wszystkich kultur, a nazwy ją określające znajdziemy we wszystkich językach świata (Jankowiak i Fischer, 1992). Jej wszechobecność przekonuje, że miłość wraz ze swoimi kluczowymi komponentami, takimi jak zaangażowanie, idealizacja obrazu ukochanej osoby, głęboka empatia i obezwładniająca namiętność, stanowi nieodłączną część doświadczenia człowieka, dostępną każdemu z nas (Beach i Tesser, 1988; Sternberg, 1988).
To, że nie potrafimy zrozumieć prawdziwej i paradoksalnej natury łączenia się ludzi w pary, wiele nas kosztuje pod względem zarówno naukowym, jak i społecznym. Z naukowego punktu widzenia brak wiedzy pozostawia bez odpowiedzi najbardziej zagadkowe pytania dotyczące człowieka, w tym pytanie o to, dlaczego ludzie poświęcają wiele lat swojego życia na poszukiwanie miłości i wysiłki na rzecz zbudowania relacji dających satysfakcję. Z kolei ze społecznego punktu widzenia owa niewiedza jest źródłem frustracji, poczucia bezsilności, a często wręcz poczucia krzywdy, gdy relacje damsko-męskie nie układają się po naszej myśli czy to w świecie randek online, czy to podczas imprez studenckich, czy w pracy, czy w domu.
Musimy znaleźć równowagę między jakże ludzką potrzebą głębokiej miłości a konfliktem, który naznacza najcenniejsze dla nas relacje. Musimy zestawić swoje marzenia z rzeczywistością. Aby zrozumieć tego rodzaju zaskakujące sprzeczności, musimy spojrzeć w swoją ewolucyjną przeszłość – przeszłość, która ukształtowała nasze umysły tak jak nasze ciała, w której strategie dobierania się w pary były równie ważne, co strategie przetrwania.
Korzenie ewolucyjne
Ponad sto lat temu Karol Darwin zaproponował rewolucyjne wyjaśnienie zagadki łączenia się w pary osobników jednego gatunku – teorię doboru płciowego (Darwin, 1959, 2001). Zaintrygował go zdumiewający fakt, że niektóre zwierzęta posiadają cechy utrudniające im przetrwanie. Wyszukane upierzenie, olbrzymie poroże czy inne niezwykłe przymioty osobników wielu gatunków zdają się dość kosztowne w kategoriach walki o byt. Paw na przykład wygląda jak wymarzona ofiara drapieżnika. Stanowi nie tylko porcję pożywnego mięsa, ale także dodatek do długiego ogona, składającego się z jaskrawo ubarwionych piór. Taki tren z piór utrudnia pawiowi ucieczkę przed drapieżnikami, a przy tym działa niczym jaskrawy neon wskazujący tymże drapieżnikom drogę wprost do łatwej zdobyczy. Według Darwina wyewoluował on dlatego, że gwarantował osobnikom męskim przewagę reprodukcyjną nad konkurentami w walce o pożądane samice. Ewolucję określonych cech ze względu na korzyści reprodukcyjne, a nie korzyści związane z przetrwaniem nazywamy doborem płciowym.
Dobór płciowy, zdaniem Darwina, przybiera dwie formy. Jedną z nich jest rywalizacja osobników tej samej płci – zwycięzca uzyskuje większy dostęp w celach reprodukcyjnych do przedstawicieli płci przeciwnej. Typowy przykład tego rodzaju rywalizacji wewnątrzpłciowej stanowią jelenie krzyżujące poroża w walce o łanię. Cechy gwarantujące sukces w tym przypadku – takie jak większa siła, inteligencja czy atrakcyjność w oczach sprzymierzeńców – ewoluują, gdyż zwycięzca ma szansę częściej się rozmnażać, a tym samym przekazać następnym pokoleniom geny odpowiedzialne za wspomniane cechy.
Druga forma doboru płciowego polega na tym, że przedstawiciele jednej płci wybierają partnera na podstawie swoich preferencji dotyczących konkretnych cech. Pożądane cechy ewoluują – to znaczy z czasem zwiększa się częstość ich występowania – ponieważ osobniki, które je posiadają, są częściej wybierane jako partnerzy seksualni, a geny decydujące o ich pożądanym charakterze są częściej przekazywane. Osobniki nieposiadające tych cech są wykluczane z reprodukcji, a ich niepożądane cechy zanikają. Ponieważ samice pawia preferują samców z kolorowymi, przyciągającymi uwagę piórami, samce z nieciekawym upierzeniem przepadły gdzieś w mrokach ewolucji. Współczesne pawie mają wspaniałe, kolorowe pióra, gdyż w procesie ewolucji samice tego gatunku wolały rozmnażać się z osobnikami mogącymi pochwalić się oszałamiającym upierzeniem.
Darwinowska teoria doboru płciowego zaczęła wyjaśniać zachowania związane z łączeniem się w pary, wskazując dwa kluczowe procesy, dzięki którym może dochodzić do ewolucyjnej zmiany. Są to: rywalizowanie o partnera i wybieranie partnera o preferowanych cechach. Niestety teorii tej przez ponad sto lat żywo sprzeciwiali się naukowcy płci męskiej – po części dlatego, że aktywny wybór partnera zdawał się przypisywać zbyt wiele władzy płci żeńskiej, której przedstawicielki uważano za bierne w procesie łączenia się w pary. Teoria doboru płciowego spotkała się też z oporem ze strony przedstawicieli głównego nurtu nauk społecznych, których zdaniem w wyjaśnianiu ludzkiej natury za bardzo polega ona na zachowaniach instynktownych, tym samym minimalizując wyjątkowość i elastyczność człowieka. Zakładano bowiem, że kultura, świadomość i wolna wola wyzwoliły nas spod wpływu sił ewolucyjnych. Przełom w stosowaniu teorii doboru płciowego w odniesieniu do gatunku ludzkiego nastąpił pod koniec lat siedemdziesiątych oraz w latach osiemdziesiątych XX wieku, za sprawą nowych dociekań teoretycznych zapoczątkowanych przeze mnie i moich kolegów w dziedzinie psychologii i antropologii[1]. Staraliśmy się rozpoznać mechanizmy psychologiczne powstałe w wyniku ewolucji – adaptacje, dzięki którym można by wyjaśnić zarówno niezwykłą elastyczność zachowania człowieka, jak i aktywne strategie dobierania się w pary stosowane przez kobiety i mężczyzn. Tak powstała nowa dyscyplina – psychologia ewolucyjna.
Kiedy rozpoczynałem pracę w tym obszarze, niewiele było wiadomo o zachowaniach ludzi związanych z łączeniem się w pary. Dostępnych było irytująco mało danych naukowych na ten temat pochodzących z różnych populacji i praktycznie nie było materiałów mogących wesprzeć zakrojone na szeroką skalę teoretyczne rozważania o wpływie ewolucji na tę kwestię. Nikt nie wiedział, czy określone pragnienia dotyczące partnera są powszechne, czy konkretne różnice między płciami są charakterystyczne dla wszystkich ludzi we wszystkich kulturach ani czy kultura wywiera wystarczająco silny wpływ, by zagłuszyć ewentualne preferencje wykształcone w toku ewolucji. Dlatego też zszedłem ze ścieżki, którą tradycyjnie podążała psychologia głównego nurtu, by zbadać, które cechy procesu łączenia się ludzi w pary mogą wynikać z zasad ewolucji. Na początku chciałem po prostu zweryfikować kilka najbardziej oczywistych przewidywań ewolucyjnych co do różnic między płciami w zakresie preferencji dotyczących doboru partnera, na przykład czy mężczyźni pożądają partnerek młodych i atrakcyjnych fizycznie, a kobiety szukają u partnerów statusu i bezpieczeństwa ekonomicznego. W tym celu przeprowadziłem w Stanach Zjednoczonych badanie z udziałem stu osiemdziesięciu sześciu dorosłych osób pozostających w związku małżeńskim i stu studentów stanu wolnego, wykorzystując stosowny kwestionariusz.
Następny krok polegał na sprawdzeniu, czy zjawiska psychologiczne zaobserwowane dzięki temu badaniu są charakterystyczne dla gatunku ludzkiego w ogóle. Gdyby pragnienia dotyczące partnera oraz inne cechy psychiczne były efektem naszej historii ewolucyjnej, powinny występować powszechnie, nie tylko u Amerykanów. Rozpocząłem więc badanie międzynarodowe, aby sprawdzić, jak przedstawiciele innych kultur wybierają partnera. Na początek skupiłem się na kilku krajach europejskich, między innymi Niemczech i Holandii. Szybko jednak się zorientowałem, że choć kultury europejskie mają wiele cech wspólnych, to nie zapewniają najlepszych warunków do dokładnego przetestowania zasad psychologii ewolucyjnej. Dlatego w ciągu kolejnych pięciu lat rozszerzyłem badanie, pozyskując pięćdziesięciu współpracowników, którzy reprezentowali trzydzieści siedem kultur z sześciu kontynentów i pięciu wysp, od Australii po Zambię. Przy użyciu narzędzi przetłumaczonych na lokalne języki badali oni preferencje dotyczące partnera. Próbki pochodziły z dużych miast, takich jak Rio de Janeiro i São Paulo (Brazylia), Szanghaj (Chiny), Bangalur i Ahmadabad (Indie), Jerozolima i Tel Awiw-Jafa (Izrael) czy Teheran (Iran). Badaliśmy także społeczności wiejskie, między innymi Hindusów ze stanu Gudźarat i Zulusów z Afryki Południowej. W badaniu uczestniczyły osoby zarówno dobrze, jak i źle wykształcone, w wieku od czternastu do siedemdziesięciu lat, żyjące w różnych systemach ekonomicznych – od kapitalizmu po komunizm i socjalizm, reprezentujące wszystkie główne rasy, religie i grupy etniczne. Ogółem badaniem objętych zostało dziesięć tysięcy czterdzieści siedem osób z całego świata.
Owo badanie – największe, jakie kiedykolwiek przeprowadzono na temat pragnień związanych z dobieraniem się w pary – stanowiło zaledwie początek. Uzyskane wyniki miały swoje implikacje dla wszystkich obszarów życia godowego ludzi, od randkowania przez zawarcie małżeństwa po zdradę małżeńską i rozwód. Okazały się również istotne w kontekście tak ważnych kwestii społecznych, jak molestowanie seksualne, przemoc wobec partnera, pornografia i patriarchat. Chcąc przeanalizować jak najwięcej aspektów procesu łączenia się ludzi w pary, mój zespół rozpoczął ponad sto kolejnych projektów badawczych z udziałem tysięcy respondentów. Badaniami tymi objęte zostały kobiety i mężczyźni poszukujący partnerów w barach dla singli i na kampusach uniwersyteckich, randkujące pary na różnych etapach znajomości, pary małżeńskie ze stażem nie dłuższym niż pięć lat oraz małżonkowie, którzy już się rozwiedli. Analizowaliśmy różne zjawiska – od aktów miłosnych po zdradę seksualną.
Wyniki wszystkich tych badań wzbudziły kontrowersje i spowodowały dezorientację u moich kolegów, gdyż pod wieloma względami zaprzeczały powszechnym sądom. Zmuszały do radykalnej zmiany poglądów na temat seksualnej psychologii mężczyzn i kobiet. Jednym z celów, jakie stawiam sobie w niniejszej książce, jest sformułowanie na podstawie owych różnorodnych odkryć jednolitej teorii procesu łączenia się ludzi w pary, opartej nie na romantycznych wyobrażeniach czy przestarzałych poglądach, lecz na aktualnych dowodach z badań naukowych. Niektóre z moich odkryć wcale nie są przyjemne. W bezlitosnym dążeniu do realizacji celów seksualnych mężczyźni i kobiety poniżają bowiem swoich rywali, oszukują przedstawicieli płci przeciwnej, a nawet rujnują swoich partnerów. Takie wnioski mnie niepokoją; wolałbym, żeby rywalizacja, konflikty i manipulacje nie dotyczyły tego aspektu życia człowieka. Naukowiec nie może jednak uciekać od nieprzyjemnych zjawisk, które odkrywa. A jeśli chce kiedykolwiek złagodzić przykre konsekwencje niepokojących aspektów procesu łączenia się ludzi w pary, musi je najpierw dobrze poznać.
Strategie seksualne
Strategie są to metody osiągania celów, sposoby rozwiązywania problemów. Rozpatrywanie pozyskiwania partnera, romansu, seksu i miłości w kontekście stosowanych strategii może się wydawać dziwne. Ale ludzie – podobnie jak inne gatunki rozmnażające się płciowo – nie wybierają partnerów w sposób przypadkowy. Nie chcemy być atrakcyjni dla wszystkich bez wyjątku i nie poniżamy swoich rywali z nudów. Pozyskiwanie partnera jest w naszym przypadku działaniem strategicznym, a stosowane przez nas strategie mają na celu rozwiązanie konkretnych problemów w taki sposób, by działanie to zakończyło się sukcesem. Zrozumienie, jak ludzie rozwiązują owe problemy, wymaga przeanalizowania stosowanych przez nich strategii seksualnych.
Adaptacje są to wykształcone w procesie ewolucji rozwiązania problemów związanych z przetrwaniem i reprodukcją. Przez miliony lat dobór naturalny wykształcił w nas mechanizm głodu, aby rozwiązać problem dostarczania organizmowi niezbędnych składników odżywczych; wrażliwe na tłuszcz i cukier kubki smakowe, aby rozwiązać problem wyboru tego, co włożymy do ust (owoce, mięso, orzechy i jagody, ale nie piasek czy kamienie); gruczoły potowe i dreszcze, aby rozwiązać problem zbyt dużego gorąca lub zimna; emocje takie jak strach i wściekłość, które pobudzają do ucieczki bądź walki z drapieżnikami czy agresywnymi rywalami; złożony układ immunologiczny do zwalczania chorób i pasożytów. Te adaptacje stanowią ludzkie rozwiązania problemów egzystencji, przed którymi stawiały nas wrogie siły natury – są to nasze strategie przetrwania.
Analogicznie strategie seksualne stanowią adaptacyjne rozwiązania problemów związanych z łączeniem się w pary. Te jednostki z odległej przeszłości gatunku ludzkiego, które nie zdołały znaleźć partnera i się rozmnożyć, nie zostały naszymi przodkami. Wszyscy wywodzimy się z długiej i nieprzerwanej linii przodków, którzy z powodzeniem rywalizowali o pożądanych partnerów, pozyskali partnerów wartościowych z punktu widzenia reprodukcji, utrzymali ich wystarczająco długo, by się rozmnożyć, odstraszyli konkurentów i rozwiązali problemy, które mogły zniweczyć sukces reprodukcyjny. Nosimy w sobie seksualne dziedzictwo owych zakończonych sukcesem działań naszych przodków.
Każda strategia seksualna jest dopasowana do konkretnego problemu adaptacyjnego, takiego jak choćby rozpoznanie pożądanego partnera lub pokonanie konkurentów w rywalizacji o jego uwagę. U podstaw każdej z nich leżą adaptacje psychologiczne, takie jak preferowanie partnera o określonych cechach, uczucie miłości, pożądanie seksualne, a także gwałtowne emocje, jak zazdrość seksualna. Wszystkie takie mechanizmy psychologiczne są wrażliwe na informacje lub wskazówki pochodzące z zewnątrz, jak na przykład cechy fizyczne, oznaki zainteresowania seksualnego czy potencjalnej niewierności. Nasze adaptacje psychologiczne są także wrażliwe na informacje o nas samych, takie jak na przykład to, ile jesteśmy warci jako partnerzy lub w jakim stopniu jesteśmy zdolni przyciągnąć partnerów, którzy nas interesują. Celem niniejszej książki jest odkrycie poszczególnych warstw problemów adaptacyjnych, z którymi mężczyźni i kobiety mierzyli i mierzą się w procesie dobierania się w pary, a także ujawnienie złożonych strategii seksualnych, które wykształcili w toku ewolucji, aby owe problemy rozwiązać.
Choć termin „strategie seksualne” stanowi przydatną metaforę rozwiązań problemów związanych z łączeniem się w pary, to jest on również mylący w tym sensie, że sugeruje świadomą intencję. Tymczasem strategie seksualne nie wymagają świadomego planowania ani specjalnego myślenia o nich. Nasze gruczoły potowe są „strategiami” służącymi termoregulacji, ale przecież nie pocimy się świadomie ani nie zdajemy sobie sprawy, do jakiej ciepłoty dąży nasze ciało. Jak nagłe uświadomienie sobie przez pianistkę własnych palców może zakłócić występ, tak podobnie jest z większością ludzkich strategii seksualnych: najlepiej działają wtedy, gdy ich sobie nie uświadamiamy.
Wybór partnera
Nigdy nie jest tak, że ludzie jednakowo pożądają wszystkich możliwych partnerów. Zawsze niektórzy potencjalni partnerzy są preferowani, a inni odrzucani. Nasze pragnienia seksualne ewoluowały w taki sam sposób, jak inne rodzaje pragnień. Weźmy przykład dotyczący wyboru odpowiedniego pożywienia, od którego przecież zależy przetrwanie. Człowiek ma dostęp do oszałamiająco różnorodnego zasobu rzeczy, które można zjeść – do jagód, owoców, orzechów i ryb, ale także do piasku, kamieni, trujących roślin, gałęzi i odchodów. Gdybyśmy nie mieli żadnych preferencji smakowych i przypadkowo wybierali z otoczenia coś do zjedzenia, niektórzy z nas jedliby dojrzałe owoce, świeże orzechy oraz inne produkty mające wartość odżywczą, a inni zjadaliby zepsute mięso i zgniłe owoce oraz produkty zawierające toksyny. Ci nasi przodkowie, których preferencje smakowe kierowały w stronę tego, co pożywne i dobre, mieli większe szanse na przetrwanie i tym samym przekazanie swoich skłonności żywieniowych potomstwu.
Nasze obecne upodobania żywieniowe odzwierciedlają ów ewolucyjny proces. Lubimy substancje bogate w tłuszcze, cukier, białka i sól, a mamy awersję do substancji gorzkich, kwaśnych, trujących lub chorobotwórczych (Rozin, 1976). Tego rodzaju preferencje żywieniowe rozwiązują podstawowy problem dotyczący przetrwania. Wciąż je wykazujemy właśnie dlatego, że pomogły naszym odległym przodkom poradzić sobie z kluczowymi wyzwaniami związanymi z adaptacją do środowiska.
Nasze upodobania dotyczące partnerów seksualnych służą podobnym celom adaptacyjnym, choć ich funkcja nie dotyczy przede wszystkim przetrwania. Wyobraźmy sobie, że żyjemy tak jak nasi praprzodkowie – staramy się ogrzać przy ogniu, polujemy, by zdobyć mięso dla rodziny, zbieramy orzechy, jagody i zioła, a unikamy pasożytów, niebezpiecznych zwierząt i wrogo nastawionych do nas ludzi. Gdybyśmy wybrali partnera niezdolnego do zapewnienia obiecanych zasobów, takiego, który wdawałby się w romanse, byłby leniwy, nie umiałby polować lub stosowałby wobec nas przemoc fizyczną, nasze przetrwanie byłoby niepewne, a reprodukcja zagrożona. Z kolei partner oferujący mnóstwo zasobów, taki, który chroniłby nas i nasze dzieci, który poświęcałby czas, energię i wysiłek naszej rodzinie, byłby doskonałą inwestycją. Ponieważ jednostki, które mądrze wybierały partnera, ewidentnie zwiększały swoje szanse na przetrwanie i reprodukcję, w procesie ewolucji wykształciły się konkretne preferencje dotyczące partnera. Jako potomkowie tych, którzy dobrze zainwestowali, wykazujemy dziś wykształcone przez nich upodobania.
Preferencje dotyczące partnerów seksualnych wykształciło też wiele innych gatunków. Dobrym przykładem jest wikłacz zmienny, ptak zamieszkujący Afrykę Subsaharyjską (Collias i Collias, 1970). Gdy samiec wikłacza dostrzeże znajdującą się w pobliżu samicę, chwali się dopiero co zbudowanym gniazdem, zwieszając się pod nim głową w dół i energicznie trzepocąc skrzydłami. Samica go obserwuje, a jeśli samiec pomyślnie przejdzie pierwszy etap jej oględzin, zbliża się do gniazda, wchodzi do niego i zaczyna je dziobać, próbując wyciągnąć poszczególne źdźbła. Taka kontrola jakości wykonania trwa do dziesięciu minut. W tym czasie samiec trzyma się nieopodal i próbuje oczarować partnerkę śpiewem. W każdym momencie tego procesu samiczka może zdecydować, że gniazdo nie spełnia jej standardów, i odfrunąć, by sprawdzić gniazdo innego osobnika. Często samiec, którego gniado zostało odrzucone przez kilka samic, niszczy je i buduje od początku. Wybierając partnera, który potrafi budować najlepsze gniazda, samiczka wikłacza rozwiązuje problem właściwego lokum i zaopatrzenia przyszłego potomstwa. Jej upodobania rozwinęły się tak, a nie inaczej, gdyż dały jej przewagę rozrodczą nad tymi samicami, które nie miały żadnych preferencji lub wiązały się z dowolnym napotkanym samcem, bez względu na jakość zbudowanego przez niego gniazda.
Kobiety, podobnie jak samiczki wikłacza zmiennego, preferują mężczyzn z odpowiednimi „gniazdami”. Rozważmy jeden z problemów, z którymi w toku ewolucji musiały się mierzyć przedstawicielki płci żeńskiej, a mianowicie problem wyboru partnera gotowego zaangażować się w długotrwały związek. Pradawna kobieta, która decydowała się związać z mężczyzną zmiennym, impulsywnym, skłonnym do romansów bądź niezdolnym do utrzymania związku, zwykle musiała sama wychowywać swoje dzieci, pozbawiona zasobów, pomocy i ochrony, które mogłaby otrzymać od lepszego partnera. Z kolei kobieta, która na partnera seksualnego wybierała mężczyznę odpowiedzialnego, gotowego zaangażować się na długi czas, miała większe szanse zapewnić swoim dzieciom przetrwanie i dobrobyt. Przez tysiące pokoleń kobiety wykształciły upodobanie do mężczyzn okazujących gotowość i zdolność do zaangażowania się w związek, podobnie jak samiczki wikłacza zmiennego wykształciły upodobanie do partnerów budujących odpowiednie gniazda. Owo upodobanie rozwiązywało najważniejsze problemy reprodukcyjne, tak jak preferencje żywieniowe rozwiązały główne problemy związane z przetrwaniem.
Ludzie nie zawsze pragną zaangażowania potrzebnego do tworzenia długotrwałych związków. Czasami mężczyźni i kobiety świadomie sięgają po strategie krótkotrwałych kontaktów seksualnych, jak przelotny romans, partner na jedną noc, związek na weekend czy przypadkowy seks. W takich okolicznościach ich preferencje często się zmieniają, nieraz dość radykalnie. Jeśli zatem chodzi o wybór partnera, jedna z kluczowych decyzji dotyczy tego, czy związek ma być krótko-, czy długotrwały; czy ma to być partner, w którego chcemy zainwestować dużo, czy mało. Od tej decyzji zależą stosowane później strategie seksualne. W niniejszej książce opisuję powszechne preferencje mężczyzn i kobiet dotyczące konkretnych cech partnera, ujawniam wynikającą z ewolucji logikę stojącą za różnymi pragnieniami przedstawicieli obu płci i analizuję zmiany, jakie zachodzą, gdy celem przestaje być przypadkowy seks, a staje się nim długotrwały związek.
Przyciągnięcie partnera
Na jednostki mające dużą wartość jako partnerzy, czyli posiadające cechy pożądane, istnieje spore zapotrzebowanie. Jednak docenienie zalet takiej osoby to za mało, by doszło do zbliżenia, podobnie jak dostrzeżenie w stromym i niebezpiecznym wąwozie krzaczka obsypanego dojrzałymi jagodami nie wystarczy, by się pożywić. Kolejny krok stanowi wygranie rywalizacji o pożądanego partnera.
W sezonie godowym samce słoni morskich zamieszkujących wybrzeża Kalifornii toczą z rywalami pojedynki, wykorzystując przy tym swoje ostre kły (Le Boeuf, 1974). Ich walki i porykiwania trwają czasem dzień i noc. Przegrani leżą na plaży wyczerpani i poranieni – to ofiary brutalnej rywalizacji. Tymczasem zwycięzca nie może odpocząć, musi bowiem zrobić „obchód” swojego haremu, który składa się z kilkunastu samic. Ów dominujący samiec musi dbać o swoją pozycję głównego reproduktora, zaganiając z powrotem do stada samice, które się odłączyły, oraz odganiając „kłusowników” próbujących ukradkiem kopulować z samicami z jego haremu.
Przez wiele pokoleń samce słoni morskich, które były silniejsze, większe, okrutniejsze i sprytniejsze, potrafiły zdobyć partnerki. Większe, bardziej agresywne osobniki kontrolowały dostęp do partnerek seksualnych i były w stanie przekazać w genach swoje cechy potomstwu płci męskiej. W rezultacie samce słoni morskich ważą dziś około dwóch ton – cztery razy więcej niż samice, które mogą się zdawać narażone na zgniecenie podczas kopulacji.
Samice słoni morskich wolą spółkować ze zwycięzcami i to upodobanie przekazują w genach swoim córkom. A wybierając większych i silniejszych zwycięzców, decydują również o przetrwaniu w synach genów determinujących wielkość i umiejętności walki. Mniejsze, słabsze, łagodniejsze osobniki w ogóle się nie rozmnażają, stając się ewolucyjnymi „ślepymi uliczkami”. Z racji tego, że 5% samców monopolizuje dostęp do 85% samic, presja doboru płciowego pozostaje silna do dziś.
Samce słoni morskich muszą walczyć nie tylko ze swoimi rywalami, ale także o to, by zostać wybrane przez samice. Samica wydaje z siebie głośny ryk, kiedy mniejszy samiec próbuje z nią spółkować, co przywołuje samca dominującego. Ten odchyla do tyłu głowę, eksponując potężną pierś, by przestraszyć rywala. To zwykle wystarczy, by mniejszy samiec salwował się ucieczką. Preferencje samic są więc jednym z czynników prowokujących rywalizację między samcami. Gdyby samice nie miały nic przeciwko kopulacji z mniejszymi i słabszymi fizycznie samcami, nie alarmowałyby swoim rykiem samca dominującego, więc presja doboru według rozmiarów i siły byłaby mniejsza. Krótko mówiąc, upodobania samic wpływają na wiele reguł rządzących pojedynkami toczonymi przez samce.
Ludzie różnią się od słoni morskich pod względem większości opisanych zachowań seksualnych. Na przykład u słoni morskich tylko 5% osobników męskich spółkuje z 85% samic, u ludzi zaś ponad 90% mężczyzn na jakimś etapie życia znajduje partnerkę seksualną (Vandenberg, 1972). Słonie morskie walczą o uzyskanie wyłącznego dostępu do całego haremu samic, ale udaje im się utrzymać pozycję zwycięzcy tylko przez sezon lub dwa, tymczasem wielu przedstawicieli rodzaju ludzkiego tworzy związki trwające przez lata czy nawet dekady. Mężczyzn i samce słoni morskich łączy jednak pewna ważna cecha: jedni i drudzy muszą rywalizować o uwagę samic. Osobniki, którym się to nie udaje, mogą zostać wykluczone z procesu reprodukcji.
W całym świecie zwierząt to osobniki płci męskiej na ogół walczą bardziej zacięcie o samice niż odwrotnie, a z pewnością u wielu gatunków rywalizacja samców jest bardziej ostentacyjna i oczywista. Rywalizacja między samicami też bywa jednak dość silna. Na przykład samice małp z gatunku patasów rudych i dżelad brunatnych dokuczają kopulującym parom, by nie dopuścić do sukcesu reprodukcyjnego rywalek. Samice makaka królewskiego wykorzystują agresję, by przerywać kontakty seksualne innych samic, i niekiedy udaje im się w ten sposób pozyskać partnera dla siebie. Z kolei rywalizacja samic pawianów gwinejskich o samce nie służy jedynie zapewnieniu sobie partnera seksualnego, ale także rozwijaniu długotrwałych relacji społecznych zapewniających fizyczną ochronę (Smuts, 1987; Lindburg, 1971; Seyfarth, 1976).
Rywalizacja między kobietami, choć na ogół mniej głośna i gwałtowna niż rywalizacja mężczyzn, jest nieodłącznym elementem łączenia się ludzi w pary. Pisarz Henry Louis Mencken stwierdził kiedyś, że widok całujących się kobiet zawsze przywodzi mu na myśl uścisk dłoni zawodowych pięściarzy przed walką. W tej książce pokazuję, jak przedstawiciele obu płci rywalizują ze sobą o dostęp do pożądanych partnerów. Stosowane przez nich taktyki często podyktowane są preferencjami tych, których uwagę pragną przyciągnąć. Jednostkom, które nie posiadają poszukiwanych cech, grozi, że skomplikowany taniec godowy będą obserwowały, stojąc pod ścianą.
Utrzymanie partnera
Utrzymanie partnera przy sobie to kolejny ważny problem adaptacyjny, nasz partner bowiem może nadal być atrakcyjny dla rywali, którzy będą na niego polować, niwecząc cały wysiłek włożony w jego przyciągnięcie, zdobycie i przywiązanie. Poza tym jedno z partnerów może zakończyć związek, gdy drugie nie zaspokaja jego potrzeb i pragnień, bądź po prostu dlatego, że na horyzoncie pojawił się ktoś nowy, bardziej fascynujący lub atrakcyjniejszy. Dlatego trzeba zadbać o utrzymanie raz zdobytego partnera.
Rozważmy przykład owada z gatunku Plecia nearctica. Wczesnym rankiem osobniki męskie zbijają się w rój i unoszą mniej więcej pół metra nad ziemią, czekając na szansę połączenia się z samicą (Thornhill i Alcock, 1983). Samice z kolei nie roją się ani nie krążą nad ziemią, lecz wyłaniają się rano spomiędzy roślinności i łączą z rojem samców. Zdarza się, że osobnikowi męskiemu uda się dopaść samicę, zanim ta zdoła uciec. Samce często walczą między sobą. Wokół jednej samicy może tłoczyć się naraz nawet dziesięciu samców.
Samiec, któremu się poszczęściło, oddala się od roju ze swoją partnerką. Para leci na ziemię, by tam kopulować. Być może dlatego, że inne samce nadal próbują dobrać się do jego partnerki, samiec trzyma samicę w „kopulacyjnym uścisku” przez trzy pełne doby – stąd owad ten jest też nazywany lovebug. Przedłużona kopulacja stanowi również sposób na przypilnowanie partnerki. Pozostając w uścisku z samicą tak długo, aż będzie ona gotowa złożyć jaja, samiec uniemożliwia rywalom zapłodnienie tychże. I właśnie o to chodzi w procesie reprodukcji. Sama umiejętność konkurowania z innymi samcami i zdobycia partnerki nic by nie znaczyła, gdyby samiec nie potrafił rozwiązać problemu utrzymania partnerki przy sobie.
Problem ten różne gatunki rozwiązują w różny sposób. Ludzie nie trwają całymi dniami w kopulacyjnym uścisku, ale każdy człowiek, który szuka długotrwałego związku, musi zmierzyć się z zadaniem utrzymania przy sobie partnera. W ewolucyjnej przeszłości naszego gatunku mężczyźni, którzy byli obojętni na niewierność seksualną swoich partnerek, ryzykowali konieczność pójścia na kompromis w sprawie ojcostwa. Narażali się na to, że będą inwestować swój czas, energię i wysiłki w nie swoje dzieci. Kobiety zaś nie ryzykowały utraty statusu rodzica w razie zdrady partnera, ponieważ kwestia macierzyństwa zawsze była stuprocentowo pewna. Ale kobieta, której mąż miał skłonność do niewierności, ryzykowała utratę jego zasobów, zaangażowania oraz chęci inwestowania w nią i jej dzieci. Jedną ze strategii psychologicznych, jakie rozwinęły się w reakcji na niewierność, jest zazdrość. Ci nasi przodkowie, którzy wściekali się, widząc oznaki potencjalnej zdrady partnera, i którzy starali się owej zdradzie zapobiegać, zyskiwali w procesie doboru naturalnego przewagę nad tymi, którzy tak się nie zachowywali. Osoby, które nie umiały zapobiec niewierności partnera, rzadziej odnosiły sukces reprodukcyjny (Daly, Wilson i Weghorst, 1982; Symons, 1979; Buss, Larsen, Westen i Semmelroth, 1992).
Zazdrość pobudza do różnego rodzaju działań w reakcji na zagrożenie dla trwałości związku. Zazdrość seksualna może na przykład prowadzić do dwóch zupełnie odmiennych taktyk: nadmiernej czujności albo przemocy. Stosując pierwszą z nich, zazdrosny mężczyzna może śledzić swoją partnerkę, dzwonić do niej niespodziewanie, aby sprawdzić, czy znajduje się tam, gdzie miała być, nie spuszczać z niej oka podczas przyjęcia albo czytać po kryjomu jej esemesy czy e-maile. Z kolei mężczyzna stosujący strategię przemocy może grozić rywalowi flirtującemu z jego partnerką, może rzucić się na niego z pięściami, namówić kolegów, by go pobili, albo wybić mu szybę cegłówką. Obie taktyki utrzymania partnerki, zarówno czujność, jak i przemoc, stanowią odmienne przejawy jednego mechanizmu adaptacyjnego – zazdrości. Są to równoważne sposoby na rozwiązanie problemu niewierności partnerki.
Zazdrość nie jest niezmiennym, rygorystycznym instynktem, który pobudza do mechanicznego, zawsze takiego samego działania. Jest bardzo wrażliwa na kontekst i okoliczności, takie jak na przykład groza, jaką budzi rywal, różnica między obiema stronami, jeśli chodzi o wartość każdej z nich jako partnera w związku, czy dostępne obecnie osobie zdradzanej możliwości związania się z kimś innym. Wielość opcji realizacji strategii zazdrości umożliwia ludziom elastyczne dostosowywanie własnych reakcji do niuansów sytuacji. W tej książce opisuję cały zakres działań prowokowanych przez zazdrość oraz konteksty, w jakich działania te się pojawiają.
Wymiana partnera
Nie każdego partnera da się zatrzymać. I nie każdy powinien zostać zatrzymany. Czasami istnieją powody dobitnie przemawiające za pozbyciem się partnera, na przykład gdy ten przestaje zapewniać wsparcie, odmawia współżycia albo stosuje przemoc fizyczną lub psychiczną. Osoby, które nie zrywają związku mimo problemów ekonomicznych, niewierności drugiej strony czy jej okrucieństwa, możemy dzisiaj podziwiać za lojalność. Ale w zamierzchłych czasach trwanie u boku źle dobranego partnera generalnie nie pomagało przetrwać ani się rozmnażać. Jesteśmy potomkami jednostek, które wiedziały, kiedy zakończyć niekorzystny związek.
Przykłady pozbywania się partnera znajdujemy w świecie zwierząt. Synogarlice na przykład na ogół żyją w monogamicznych związkach przez wiele sezonów lęgowych, ale w pewnych okolicznościach decydują się na rozstanie z partnerem. W każdym sezonie odsetek takich „rozwodów” wynosi około 25%, a głównym ich powodem jest bezpłodność (Erickson i Zenone, 1976). Jeśli w danym sezonie lęgowym synogarlice nie doczekają się potomstwa z obecnym partnerem, porzucają go i szukają innego. W przeciwieństwie do trwania w takim związku zerwanie z niepłodnym partnerem służy reprodukcji.
My, ludzie, w toku ewolucji wykształciliśmy nie tylko strategie wyboru, przyciągania i utrzymywania dobrego partnera, ale także pozbywania się tego złego. Rozwód jest znany we wszystkich kulturach (Betzig, 1989). Strategie separacji lub „eksmisji partnera” obejmują wiele różnych mechanizmów psychologicznych. Oceniamy, czy koszty związane z utrzymaniem związku przewyższają płynące z niego korzyści. Porównujemy obecnego partnera z potencjalnymi konkurentami i szacujemy, czy ci mogliby zaoferować nam więcej niż on. Oceniamy szanse na przyciągnięcie bardziej pożądanego partnera. Wyceniamy szkody, jakie zerwanie związku mogłoby przynieść nam, naszym dzieciom i naszym krewnym. I wszystko to bierzemy pod uwagę, podejmując decyzję o pozostaniu lub odejściu.
Decyzja o zerwaniu uruchamia kolejne mechanizmy adaptacyjne. Ponieważ pociąga za sobą złożone konsekwencje dla rodzin obu stron, które najczęściej są zainteresowane utrzymaniem związku, rozstanie nie jest ani łatwe, ani proste. Trzeba wynegocjować nowe, złożone relacje społeczne, a samo rozstanie – uzasadnić. Zakres dostępnych możliwości działania jest ogromny, od spakowania walizki i wyjścia z domu po sprowokowanie rozłamu przez ujawnienie niewierności którejś ze stron. Istnieje co najmniej pięćdziesiąt sposobów rozstania się z kochankiem czy kochanką.
Zerwanie rozwiązuje problem wyboru nieodpowiedniego partnera, ale jednocześnie tworzy nowy, związany z zastąpieniem porzuconego partnera innym. Jak większość ssaków, ludzie na ogół nie wiążą się z jedną osobą na całe życie. Często wracają na rynek matrymonialny i powtarzają cykl wybierania, przyciągania i utrzymywania partnera. Ale zaczynaniu od nowa po rozstaniu towarzyszą osobne problemy. Ludzie wracają na rynek matrymonialny w różnym wieku, dysponując różnymi zasobami i mając różne zobowiązania. Wyższa pozycja społeczna i lepsze zasoby mogą pomóc zwabić partnera, który wcześniej był poza zasięgiem. Z kolei bardziej zaawansowany wiek, posiadanie dzieci czy psychiczny bagaż z poprzedniego związku mogą zmniejszyć zdolność pozyskania nowego partnera.
Losy kobiet i mężczyzn po rozwodzie i powrocie na rynek matrymonialny różnią się od siebie. Jeżeli w poprzednim związku przyszły na świat dzieci, przeważnie to kobieta bierze na siebie obowiązki związane z ich wychowaniem, choć to może się zmieniać, gdyż coraz więcej mężczyzn podejmuje się tego zadania. Ponieważ w procesie łączenia się w pary dzieci z poprzedniego związku zwykle postrzegane są raczej jako obciążenie niż zaleta, zdolność kobiet do przyciągnięcia pożądanej partii na ogół jest mniejsza niż mężczyzn. W rezultacie mniej rozwódek niż rozwodników zawiera kolejny związek małżeński, a różnica ta pogłębia się wraz z wiekiem. W tej książce omawiam zmieniające się na przestrzeni życia wzorce łączenia się w pary, a także okoliczności determinujące prawdopodobieństwo wejścia w kolejny związek przez kobiety i mężczyzn.
Konflikt między płciami
Strategie seksualne stosowane przez przedstawicieli jednej płci do wybrania, przyciągnięcia, utrzymania lub wymiany partnera często mają niefortunne konsekwencje, wywołując konflikt z niektórymi przedstawicielami płci przeciwnej. Samica wojsiłki odmawia kopulacji, dopóki samiec starający się o jej względy nie zjawi się z odpowiednim „prezentem ślubnym”, którym zazwyczaj jest jakiś martwy owad do zjedzenia (Thornhill, 1980a). Podczas gdy ona konsumuje prezent, on konsumuje ich związek. W trakcie kopulacji samiec nadal lekko przytrzymuje spożywanego przez samicę owada, jakby chciał zapobiec ucieczce partnerki przed zakończeniem aktu seksualnego (niektóre samice wojsiłki wykorzystują w ten sposób partnerów seksualnych). Samiec potrzebuje dwudziestu minut nieprzerwanej kopulacji, by złożyć w samicy całą swoją spermę. Samce wojsiłki wykształciły w procesie ewolucji umiejętność wyszukiwania takich prezentów, których konsumpcja zajmuje około dwudziestu minut. Jeżeli prezent jest mniejszy i zostaje zjedzony przez samicę przed zakończeniem kopulacji, ta pozbywa się samca, zanim on zdąży złożyć całą swoją spermę. Jeśli zaś prezent jest większy i jego zjedzenie zajmuje samicy więcej niż dwadzieścia minut, to samiec kończy kopulację, a potem oboje walczą o niezjedzone resztki. Zatem u wojsiłek konflikt między płciami dotyczy tego, czy samiec zdoła dokończyć akt seksualny, gdy prezent jest za mały, i tego, kto zje resztę, gdy prezent jest większy niż potrzeba.
U ludzi także dochodzi do konfliktów o zasoby i dostęp do partnerów seksualnych. Psychologia ewolucyjna ludzkich związków pokazuje, że strategia przyjęta przez jedną z płci może kłócić się ze strategią płci przeciwnej. Nazywam to zjawisko kolizją strategii. Rozważmy różnice między kobietami i mężczyznami pod względem skłonności do szukania przygodnych, krótkotrwałych kontaktów seksualnych. Przedstawiciele obu płci mają na ogół odmienne zdanie na temat tego, jak długo i jak dobrze muszą kogoś znać, by zgodzić się na seks. Choć istnieje wiele wyjątków i różnic indywidualnych, to mężczyźni zazwyczaj mają mniejsze wymagania wstępne warunkujące rozpoczęcie współżycia (Buss i Schmitt, 1993). Na przykład często wyrażają ochotę i gotowość na seks z atrakcyjną nieznajomą, podczas gdy kobiety na ogół odmawiają kontaktów z anonimowymi partnerami i wolą dowiedzieć się najpierw czegoś o potencjalnym partnerze, zanim zdecydują się na seks.
Między tymi odmiennymi strategiami istnieje podstawowy konflikt: mężczyźni nie mogą zaspokoić swoich krótkotrwałych pragnień, nie zakłócając jednocześnie realizacji długofalowych celów kobiet. Nacisk na natychmiastowe skonsumowanie związku kłóci się z pragnieniem, by faza zalotów trwała dłuższy czas. To działa oczywiście w obie strony, gdyż każda zwłoka w czasie utrudnia realizację celów tych, którzy poszukują krótkotrwałych kontaktów seksualnych. Wszędzie tam, gdzie strategia przyjęta przez jedną płeć kłóci się ze strategią przyjętą przez płeć przeciwną, dochodzi do kolizji strategii i do konfliktu.
Sytuacja wcale nie zmienia się na lepsze, gdy para się pobiera. Kobiety czasami narzekają na protekcjonalizm, brak zaangażowania emocjonalnego i nieodpowiedzialność swoich mężów. Mężczyźni z kolei skarżą się czasem na zmienność nastroju, nadmierną zależność i seksualną oziębłość swoich żon. Obie strony narzekają na niewierność partnerów – od niewinnego flirtu po poważny romans. Wszystkie te konflikty stają się zrozumiałe, jeśli spojrzeć na nie przez pryzmat wykształconych w toku ewolucji strategii seksualnych.
Konflikt między płciami jest zjawiskiem powszechnym, ale nie nieuniknionym. Istnieją warunki minimalizujące konflikt i wspierające harmonię między przedstawicielami obu płci. Poznanie wykształconych przez wieki strategii seksualnych daje nam ogromną moc zmiany życia na lepsze poprzez wybieranie działań i okoliczności uruchamiających jedne strategie i dezaktywujących drugie. Zrozumienie strategii seksualnych, w tym czynników je uaktywniających, może rzeczywiście stanowić krok w kierunku zmniejszenia konfliktu między płciami. W tej książce analizuję naturę owego konfliktu i wskazuję rozwiązania sprzyjające osiąganiu harmonii w relacjach damsko-męskich.
Orientacja seksualna
Jak twierdzi J. Michael Bailey, jeden z najwybitniejszych na świecie ekspertów w dziedzinie orientacji seksualnej, „orientacja heteroseksualna jest wzorcową adaptacją psychologiczną” (Bailey, Gaulin, Agyei i Gladue, 1994). Jego rozumowanie jest przekonujące. Samce i samice gatunków rozmnażających się płciowo muszą łączyć się w pary, by doszło do reprodukcji. Każda orientacja zmniejszająca szanse na reprodukcyjny sukces będzie bezpardonowo niszczona. Choć szacunki te budzą kontrowersje, to większość naukowców jest zgodna, że orientacja heteroseksualna jest główną orientacją seksualną mniej więcej 96–97% wszystkich mężczyzn i 98–99% wszystkich kobiet.
Utrzymywanie się niewielkiego odsetka głównie lub wyłącznie homoseksualnych mężczyzn i kobiet stanowi jednak prawdziwą zagadkę ewolucyjną. Podczas kilkuset moich publicznych wykładów na temat strategii seksualnych, jakie stosują ludzie, zdecydowanie najczęściej padało pytanie: „A co z homoseksualnością?”. Orientacja homoseksualna stanowi niewyjaśnioną tajemnicę procesu dobierania się ludzi w pary i empiryczną niewiadomą teorii ewolucyjnej (Bobrow i Bailey, 2001). Dwa znane fakty czynią tę zagadkę jeszcze bardziej intrygującą. Po pierwsze, wiele badań nad bliźniętami wykazuje, że orientacja seksualna jest w umiarkowanym stopniu dziedziczna, co sugeruje, że częściowo ma podłoże genetyczne (zob. Rahman i Wilson, 2003)[2]. Po drugie, w kilku innych badaniach wykazano ponad wszelką wątpliwość, że współczynnik reprodukcji homoseksualnych mężczyzn jest zdecydowanie niższy niż mężczyzn heteroseksualnych (zob. Bobrow i Bailey 2001; Muscarella, 2000; McKnight, 1997). Jak to się dzieje, że częściowo dziedziczna orientacja seksualna się utrzymuje, mimo iż selekcja ewolucyjna stale działa przeciwko niej?
W dalszych rozdziałach wrócę do części tych zagadnień i omówię odkrycia naukowe dotyczące związków między orientacją, preferencjami seksualnymi i seksualnością, jednak o kilku ważnych kwestiach warto wspomnieć już teraz. Po pierwsze, określenie „orientacja seksualna” można interpretować na przynajmniej trzy różne sposoby. Może ono oznaczać: główną orientację seksualną, czyli dotyczyć tego, do kogo ktoś czuje pociąg – do mężczyzn, kobiet, przedstawicieli obu płci (biseksualność) lub nikogo (aseksualność); tożsamość płciową, czyli to, czy ktoś subiektywnie czuje się mężczyzną lub kobietą, jednym i drugim bądź żadnym z nich; zachowanie seksualne, czyli odnosić się do płci osób, z którymi ktoś rzeczywiście uprawia seks. Rozróżnienie to jest bardzo ważne, gdyż da się zaobserwować wiele różnych kombinacji i permutacji u poszczególnych osób. Niektórzy na przykład czują pociąg głównie do przedstawicieli jednej płci, ale angażują się w zachowania seksualne z przedstawicielami drugiej (eksperymenty seksualne) z ciekawości lub ze względu na ograniczenia społeczne (brak dostępu do partnerów seksualnych odpowiadających głównej orientacji seksualnej).
Kolejna ważna różnica dotyczy odmiennego charakteru i ścieżek rozwoju orientacji seksualnej mężczyzn i kobiet. Orientacja seksualna mężczyzn ujawnia się na dość wczesnych etapach rozwoju i rzadko ulega radykalnym zmianom w miarę upływu czasu, podczas gdy seksualność kobiet zdaje się znacznie bardziej elastyczna i płynna na przestrzeni życia. Na przykład ta pierwsza przeważnie rozkłada się dwutorowo: większość mężczyzn wykazuje silne skłonności albo heteroseksualne, albo homoseksualne (odsetek mężczyzn biseksualnych jest stosunkowo niewielki). Z kolei orientacja seksualna kobiet rozkłada się bardziej płynnie wzdłuż kontinuum od silnie heteroseksualnej przez kilka stopni biseksualności po preferowanie niemal wyłącznie osób tej samej płci.
Kolejna różnica dotyczy tego, że kobiety zdają się łatwiej zmieniać orientację, co potwierdza większą elastyczność kobiecej seksualności. Podobno wśród studentek występuje zjawisko określane jako LUG, od angielskich słów lesbian until graduation – lesbijka do uzyskania dyplomu. Aktorka Anne Heche przez kilka lat była w związku homoseksualnym z komiczką i aktorką Ellen Degeneres. Kiedy związek się rozpadł, Heche wyszła za mąż i miała dziecko ze swoim mężem. Podobnie niektóre kobiety wychodzą młodo za mąż, rodzą dzieci i dopiero w średnim wieku nawiązują relacje homoseksualne. Natomiast orientacja seksualna mężczyzn – mimo iż niektórzy z nich dokonują coming outu, będąc już w społecznie akceptowanym związku małżeńskim z kobietą, która nie pociąga ich seksualnie – najprawdopodobniej ustala się na dość wczesnym etapie życia i tak naprawdę nigdy się nie zmienia.
Kiedy uznamy istnienie więcej niż jednej orientacji seksualnej oraz istotnych różnic między pociągiem seksualnym, tożsamością seksualną i zachowaniem seksualnym, naukowe rozumienie zróżnicowania ludzkiej seksualności się pogłębi. Musimy również przyjąć, że prawdopodobnie żadna pojedyncza teoria nie wyjaśni różnorodności odmian seksualności człowieka, w tym seksualności osób homoseksualnych, biseksualnych, transpłciowych i aseksualnych, a tym bardziej ogromnych różnic indywidualnych wśród osób o różnej orientacji. Pochodzenie i charakter orientacji seksualnej omawiam dokładniej w rozdziałach 2, 3 i 4, skupiając się przede wszystkim na upodobaniach dotyczących partnera, motywacji seksualnej i preferowanych strategiach łączenia się w pary.
Przypisy