49,90 zł
Wybitny psycholog, David M. Buss, przedstawia nową teorię konfliktu płci i pokazuje, w jaki sposób ów konflikt rozgrywa się w barach, sypialniach i salach konferencyjnych. Konflikt płci przenika pradawne religie – od zakazu pożądania żony bliźniego po obowiązki seksualne w małżeństwie. Jest zapisany w prawach, które dyktują, kto z kim może uprawiać seks. Jego przejawy kształtują naszą moralność seksualną, wywołując wyrazy najwyższego uznania lub pełne pogardy potępienie. Jest źródłem podwójnych standardów, które plenią się we wszystkich kulturach świata – nawet tych, w których panuje egalitaryzm płciowy. Mimo że wszyscy borykamy się z konfliktem płci, na ogół widzimy tylko czubek góry lodowej – oszustwa podczas randek, niestosowne zaloty polityka, powolny rozpad niegdyś szczęśliwego małżeństwa albo dramatyczne zerwanie.
Książka „Kiedy mężczyźni źle się zachowują” pokazuje, że owa „wojna płci” sięga głębiej i jest bardziej wszechobecna, niż sądziliśmy. Ujawnia ukryte korzenie konfliktu płci – sięgające zamierzchłych czasów w ewolucji człowieka – które kształtują naszą psychologię seksualną. Przedstawia nową, całościową teorię tego zjawiska i oferuje praktyczne rady kobietom i mężczyznom, którzy pragną go uniknąć.
O autorze:
DAVID M. BUSS jest amerykańskim profesorem psychologii, specjalizuje się w psychologii ewolucyjnej. Wykłada psychologię na Uniwersytecie Stanu Teksas w Austin. Jest autorem kilku książek, takich jak Ewolucja pożądania, Zazdrość, Niebezpieczna namiętność, Morderca za ścianą oraz Dlaczego kobiety uprawiają seks (wraz z Cindy Meston). Publikował w takich tytułach prasowych, jak „New York Times” i „Los Angeles Times”. Jako ekspert w dziedzinie łączenia się w pary występował w CBC This Morning, 20/20, Dateline, NBC’s Today i w wielu innych programach. Jest laureatem licznych nagród. Został wymieniony wśród pięćdziesięciu najbardziej wpływowych psychologów na świecie.
Recenzje:
Fascynująca. Próba zrozumienia molestowania seksualnego, przemocy seksualnej czy zwykłego małżeńskiego nieszczęścia i przeciwdziałania tym zjawiskom bez proponowanej przez Bussa perspektywy ewolucyjnej byłaby niczym próba zrozumienia i zwalczania epidemii bez teorii zarazków. – Jonathan Haidt, autor Prawego umysłu i współautor The Coddling of the American Mind
Zaniepokojenie opinii publicznej agresją seksualną jest przejawem istotnego postępu moralnego, ale nasza kultura intelektualna ma trudności w zrozumieniu tego zjawiska, ponieważ kurczowo trzyma się mitów i dogmatów sprzecznych z nauką, zdrowym rozsądkiem i praktycznym doświadczeniem. Buss zbiera to wszystko w całość w swojej fascynującej, nadzwyczaj aktualnej książce, która pomaga nam zrozumieć te problemy i lepiej się przygotować do walki z nimi. – Steven Pinker, autor książki Nowe Oświecenie, Piękny Styl
Niewiele jest tematów, które interesują nas bardziej niż natura relacji między płciami, a David Buss od dawna przoduje w przekształcaniu tego zainteresowania w rzetelną naukę opartą na ustaleniach empirycznych i osadzoną w myśleniu ewolucyjnym. Książka Kiedy mężczyźni źle się zachowują stanowi ważny wkład w tę dziedzinę. – Robert Sapolsky, autor książki Behave
Bezkompromisowe spojrzenie na konflikt płci i na to, co możemy z nim zrobić. Ta przystępna książka wyjaśnia, dlaczego konflikt między mężczyznami i kobietami jest nieunikniony, ale przymus i przemoc seksualna – wcale nie. Celem Bussa jest wyeliminowanie przemocy wobec kobiet, a jego książka przedstawia drogi do osiągnięcia tego celu. – Leda Cosmides, dyrektorka Centrum Psychologii Ewolucyjnej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara
Poruszająca, prowokująca i skłaniająca do refleksji. Ta książka zabiera nas w ważną, choć często niepokojącą podróż w głąb siebie. – Tracey Chapman, wykładowczyni genetyki ewolucyjnej na Uniwersytecie Anglii Wschodniej
Ta książka, oparta na mocnych podstawach teoretycznych, jest pełna żywych przykładów i oferuje wszechstronne wyjaśnienie genezy ludzkich zachowań seksualnych oraz ich współczesnych przejawów. Pomaga nam zrozumieć wiele rozpowszechnionych, niepokojących zachowań. Wnikliwa i prowokująca. – Nicholas A. Christakis, autor książki Apollo’s Arrow
David Buss potwierdza swoją nadzwyczajną umiejętność wyjaśniania nawet najbardziej złożonych i trudnych tematów. Jego intrygująca, zajmująca książka oferuje odważne, szczere spojrzenie na konflikt płci, które kładzie podwaliny pod poprawę zachowania. Lektura obowiązkowa. – Cindy M. Meston, wykładowczyni psychologii klinicznej na Uniwersytecie Stanu Teksas w Austin, współautorka książki Dlaczego kobiety uprawiają seks.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 481
David M. Buss
Kiedy mężczyźni źle się zachowują
Ukryte korzenie oszustw, molestowania i przemocy seksualnej
Przekład: Agnieszka Nowak-Młynikowska
Tytuł oryginału:When men behave badly: The hidden roots of sexual deception, harassment, and assault
Copyright © 2021 by David M. Buss
All rights reserved
Copyright © 2022 for the Polish edition by Wydawnictwo Smak Słowa
Copyright © for the Polish translation by Agnieszka Nowak-Młynikowska
Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawnictwa Smak Słowa.
Edytor: Anna Świtajska
Redakcja i korekta: Małgorzata Jaworska
Opracowanie graficzne i skład: Intergraf Gdańsk
Okładka i strony tytułowe: Agnieszka Karmolińska
Druk: Drukarnia Abedik
Konwersja do EPUB/MOBI:
http://www.epubio.pl
https://www.facebook.com/epubio
ISBN: 978-83-66420-80-9
Wydawnictwo Smak Słowa
ul. Bohaterów Monte Cassino 6a
81-805 Sopot
tel. 507-030-045
Zapraszamy do księgarni internetowej wydawnictwa
www.smakslowa.pl
Carol Tavris, Elliot Aronson
Błądzą wszyscy (ale nie ja)
Dlaczego usprawiedliwiamy głupie poglądy, złe decyzje i szkodliwe działania
Richard E. Nisbett
Geografia myślenia
Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej
Wiesław Łukaszewski
Wielkie (i te nieco mniejsze) pytania psychologii
Michael S. Gazzaniga
Istota człowieczeństwa
Co czyni nas wyjątkowymi
Michael S. Gazzaniga
Kto tu rządzi? Ja czy mój mózg?
Neuronauka a istnienie wolnej woli
Richard E. Nisbett
Mindware
Narzędzia skutecznego myślenia
Dan Ariely
Szczera prawda o nieuczciwości
Jak okłamywać wszystkich, a zwłaszcza samych siebie
Thomas Gilovich, Lee Ross
Najmądrzejszy w pokoju
Jakie korzyści możemy czerpać z najważniejszych odkryć psychologii społecznej
Adam Galinsky, Maurice Schweitzer
Przyjaciel i wróg
Kiedy współpracować, kiedy rywalizować i jak odnosić sukcesy w jednym i drugim
Dan Ariely
Potęga irracjonalności
Ukryte siły, które wpływają na nasze decyzje
Dan Ariely
Grosz do grosza
Jak wydawać mądrze i jak unikać pułapek finansowych
Tomasz Maruszewski
Gdzie podziewa się nasza pamięć
Od pamięci autobiograficznej do pamięci zbiorowej
Michael S. Gazzaniga
Instynkt świadomości
Jak z mózgu wyłania się umysł?
Simon Baron-Cohen
Poszukiwacze wzorów
Autyzm a ludzka wynalazczość
Wszystkim, którzy ucierpieli na skutek konfliktu płci
Pragnę serdecznie podziękować przyjaciołom i współpracownikom, którzy podzielili się ze mną cennymi uwagami na temat poszczególnych rozdziałów tej książki i omówionych w niej idei. Byli to: Kathy Baker, Rebecca Burch, Courtney Crosby, Patrick Durkee, Maryanne Fisher, Owen Jones, Chelsea Kilimnik, Jaime Krems, Cindy Meston, Catherine Salmon, Donald Symons, Randy Thornhill, Griet Vandermassen, Keelah Williams i Paula Wright. Anna Sedlacek udzieliła mi wskazówek, które wpłynęły na ton i strukturę kilku rozdziałów. Andy Thompson przekazał mi wnikliwe informacje zwrotne na temat całego maszynopisu. Cristine Legare była nieocenionym źródłem spostrzeżeń merytorycznych i formalnych podczas pracy nad tą książką. Dziękuję również badaczom, których praca wpłynęła na mój sposób myślenia o konflikcie płci poprzez rozmowy, korespondencję i publikacje. Należą do nich: Laith Al-Shawaf, Göran Arnqvist, Kelly Asao, Mons Bendixen, April Bleske-Rechek, Kingsley Browne, Nap Chagnon, Tracey Chapman, Jaime Cloud, Dan Conroy-Beam, Leda Cosmides, Helena Cronin, Martin Daly, Richard Dawkins, Joshua Duntley, Judith Easton, A.J. Figueredo, Diana Fleischman, Steve Gangestad, Aaron Goetz, Cari Goetz, Alan Grafen, Martie Haselton, Sarah Hill, Owen Jones, L.E. Kennair, Hanna Kokko, Martin Lalumière, David Lewis, Linda Mealey, Cindy Meston, Monique Borgerhoff Mulder, Geoffrey Parker, Carin Perilloux, Steven Pinker, Locke Rowe, Todd Shackelford, Barbara Smuts, Don Symons, Nancy Thornhill, Randy Thornhill, John Tooby, Robert Trivers, Margo Wilson i Richard Wrangham.
Jestem wdzięczny mojej wspaniałej agentce, Katince Matson, która wierzyła w tę książkę od samego początku. Ian Straus z wydawnictwa Little, Brown Spark udzielił mi wnikliwych wskazówek dotyczących wprowadzenia i ostatniego rozdziału. Moja wspaniała redaktorka, Tracy Behar, użyła swoich nadzwyczajnych talentów, aby wychwycić błędy logiczne i niezręczności językowe i nadać tej książce ostateczny kształt.
Ta książka odsłania ukryte korzenie konfliktu płci. Ów konflikt przejawia się w molestowaniu seksualnym w miejscu pracy oraz w oszustwach na portalach randkowych. Do jego przejawów należą przemoc w związkach intymnych i stalking po zerwaniu, a także napaści seksualne, jakich dopuszczają się obcy sprawcy, znajomi oraz ci, którzy twierdzą, że nas kochają. U podłoża rozmaitych przejawów konfliktu płci tkwi możliwa do przewidzenia dynamika, która aktywizuje się wtedy, gdy między płciami występują powtarzalne różnice w zakresie optymalnych strategii dobierania się w pary – kiedy to, co jest dobre z perspektywy mężczyzny, różni się od strategii korzystnej z punktu widzenia kobiety. Różnice w zakresie strategii dobierania się w pary wprawiają w ruch koewolucyjny wyścig zbrojeń. Odkrycie przyczyn tego konfliktu, który w dużej mierze wynika z ukształtowanych ewolucyjnie różnic pod względem podstawowej psychologii seksualnej, może nam pomóc w znalezieniu rozwiązań. Mam nadzieję, że ta wiedza przyniesie korzyść wszystkim, którzy ucierpieli na skutek konfliktu płci, i tym, którzy otaczają troską jego ofiary, oraz że ostatecznie przyczyni się do złagodzenia konfliktu płci i pomoże zaradzić jego bolesnym skutkom.
Kiedy myślimy o „wojnie płci”, możemy łatwo wpaść w pułapkę traktowania konfliktu płci jako starcia między dwiema grupami: mężczyzn i kobiet. Tymczasem perspektywa ewolucyjna wyjaśnia, dlaczego takie ujęcie jest błędne. W konflikcie płci chodzi przede wszystkim o poszczególnych mężczyzn i kobiety, którzy ścierają się ze sobą na rozmaite sposoby – od oszukiwania na portalach randkowych, przez molestowanie seksualne w miejscu pracy, po przymus seksualny stosowany przez osoby obce, przygodnych znajomych i partnerów życiowych.
Ta książka koncentruje się na różnicach związanych z płcią i różnicach indywidualnych wśród mężczyzn i kobiet – trzeba więc najpierw wyjaśnić znaczenie tych terminów. Biolodzy definiują płeć na podstawie wielkości gamet – samce to osobniki wytwarzające małe gamety (plemniki), a samice to te, które produkują duże gamety (komórki jajowe). Ta definicja różni się od wielorakich znaczeń przypisywanych terminowi gender – płeć społeczno-kulturowa – w tym rozmaitych znaczeń kulturowych, konstruktów społecznych oraz tożsamości psychicznych wiązanych z kobietami i z mężczyznami. U człowieka do istotnych różnic międzypłciowych w zakresie biologii reprodukcyjnej należy fakt, że zapłodnienie odbywa się wewnątrz organizmu kobiety, a nie w ciele mężczyzny. To kobiety, a nie mężczyźni, ponoszą koszty metaboliczne ciąży. To kobiety, a nie mężczyźni, mają piersi zdolne do laktacji. Mężczyzna może powołać do życia dziecko poprzez sam stosunek płciowy, bez żadnych dalszych inwestycji. Od kobiety wymaga to dziewięciu miesięcy nader kosztownej ciąży.
Różnice międzypłciowe w zakresie biologii reprodukcyjnej dały początek naciskom selekcyjnym, które ukształtowały związane z płcią różnice psychologiczne, często porównywalne z różnicami pod względem wzrostu, wagi, masy mięśniowej w górnej części ciała, dystrybucji tkanki tłuszczowej, poziomu testosteronu i produkcji estrogenu. Jak się przekonamy na stronach tej książki, różnice psychologiczne związane z płcią przejawiają się w motywach do łączenia się w pary, takich jak popęd seksualny czy pragnienie różnorodności seksualnej. Przejawiają się w takich emocjach, jak pociąg seksualny, żądza, podniecenie, wstręt, zazdrość i miłość, a także w procesach myślowych, takich jak fantazje seksualne oraz wnioskowanie dotyczące zainteresowania seksualnego innych ludzi. Krótko mówiąc, istnieją ukształtowane ewolucyjnie różnice w zakresie ludzkich strategii seksualnych i to one stanowią główną przyczynę konfliktu między płciami.
Trzeba jednak pamiętać, że w obrębie każdej płci występują duże różnice indywidualne. Niektórzy mężczyźni i kobiety pragną niezobowiązującego, przygodnego seksu, inni wybierają monogamiczny związek z tą „jedną jedyną” lub tym „jednym jedynym”. Niektóre kobiety i niektórzy mężczyźni uprawiają sztukę oszukiwania w grze miłosnej, inni preferują uczciwe zaloty. Niektórzy ludzie są wierni swoim partnerom, inni zaś robią skoki w bok przy każdej nadarzającej się okazji. Niektórzy bezkarnie molestują swoich współpracowników, inni są zbulwersowani tego rodzaju zachowaniem w miejscu pracy. Ze względu na owe istotne różnice indywidualne w obrębie każdej płci do wszystkich stwierdzeń dotyczących różnic międzypłciowych, sformułowanych na stronach tej książki, należy dodać nieodzowne zastrzeżenie: „średnio”. Ufam, że świadomy tego czytelnik za każdym razem dopowie w myślach to zastrzeżenie i w ten sposób uwolni autora od obowiązku ciągłego dodawania poprawnego formalnie, lecz niezręcznego wtrącenia „średnio” lub „przeciętnie”.
Ewolucyjny punkt widzenia pomaga wskazać konkretne okoliczności społeczne, które zwiększają lub zmniejszają prawdopodobieństwo popełniania wykroczeń seksualnych, a także określone typy mężczyzn – tych, którzy odznaczają się „ciemną triadą” cech osobowości: narcyzmem, psychopatią i makiawelizmem – u których wyjątkowo aktywne są mechanizmy psychiczne odpowiedzialne za krzywdzące zachowania. Do okoliczności społecznych wpływających na konflikt płci należą regulacje prawne dotyczące seksualności oraz sposób ich egzekwowania; normy kulturowe dotyczące dopuszczalnych i niedopuszczalnych zachowań seksualnych; systemy małżeństw, które dopuszczają poligamię lub jej zabraniają; krąg krewnych i znajomych danej osoby, którzy mogą pełnić funkcję osobistej ochrony; rozmaite strategie dobierania się w pary stosowane przez jednostki w danej grupie; strategie obronne dostępne potencjalnym ofiarom; stosunek liczby kobiet do liczby mężczyzn w puli potencjalnych partnerów; i wiele innych. Jednym z celów tej książki jest opisanie okoliczności społecznych i osobistych, które łagodzą lub nasilają konflikt płci, aby skuteczniej zapobiegać wiktymizacji i przeciwdziałać temu konfliktowi. Perspektywa ewolucyjna nie jest jedyną, która może być pomocna w osiągnięciu tych celów, ale jestem przekonany, że dostarcza ważnych, nowatorskich narzędzi, jakie mogą do tego posłużyć.
Ta książka w dużej mierze – choć nie wyłącznie – koncentruje się na heteroseksualnych kobietach i mężczyznach. Dysponujemy obszerną wiedzą naukową na temat tych populacji, podczas gdy dane naukowe dotyczące konfliktów wśród homoseksualnych mężczyzn i kobiet, wśród osób biseksualnych i panseksualnych oraz w innych grupach tworzących wielobarwne spektrum tożsamości płciowych i orientacji seksualnych są dużo uboższe. Należy koniecznie przeprowadzić badania, które wypełnią tę lukę.
W pewnym stopniu wszyscy jesteśmy zamknięci we wnętrzu własnego umysłu. Korzystamy z introspekcji, aby wnioskować o umysłach innych ludzi. Ponieważ umysły seksualne mężczyzn i kobiet pod pewnymi względami istotnie się różnią, formułowane w ten sposób wnioski nieuchronnie prowadzą do błędów. Mam nadzieję, że wiedza przedstawiona w tej książce pozwoli mężczyznom i kobietom lepiej zrozumieć psychologię seksualną płci przeciwnej.
Większość ludzi traktuje seksualność jako sferę intymną. Ta książka porusza trudne tematy, które mają osobiste znaczenie dla wielu osób i które mogą wzbudzić w czytelnikach niepokój. Mnie samemu wydają się głęboko niepokojące. Są to między innymi oszustwa seksualne na rynku matrymonialnym; molestowanie seksualne w miejscu pracy; napaści seksualne dokonywane przez ludzi obcych, znajomych i partnerów życiowych; przemoc i stalking w związkach intymnych; myśli samobójcze; oraz zabójstwa. Jeśli sam doświadczyłeś lub doświadczyłaś konfliktu płci, znasz kogoś, kto jest jego ofiarą, albo chciałbyś lub chciałabyś uchronić przed takim doświadczeniem siebie oraz innych, to mam nadzieję, że ta książka okaże się pomocna. Wierzę też, że przedstawiona w niej wiedza będzie skutkować większym współczuciem dla ofiar i pomoże okiełznać ciemniejszą stronę naszej natury.
Czasem wydaje się, że mężczyźni są wrogami, prześladowcami, a w najlepszym razie jakimś obcym, niepojętym gatunkiem.
– Carol Cassell, Swept Away
„Wojna płci” wydaje się zbliżać do punktu kulminacyjnego. Ruch #MeToo (#JaTeż), wściekłość inceli (mężczyzn żyjących w niechcianym celibacie), toksyczna męskość oraz powstanie manosfery – wszystko to są ważne oznaki kulturowe owej eskalacji. Jakkolwiek wymienione nazwy i ruchy kulturowe są nowe, konflikty leżące u ich podstaw istnieją od niepamiętnych czasów. Początki wojny płci można odnaleźć w historii ewolucyjnej człowieka, w ewolucyjnych dziejach ssaków, a nawet u źródeł samego doboru płciowego, 1,3 miliarda lat temu.
Wszyscy ludzie borykają się z konfliktem płci. Większość nas dostrzega tylko wierzchołek góry lodowej – oszustwa na randkach, nieprzyzwoity gest polityka, powolny rozpad niegdyś szczęśliwego małżeństwa, zerwanie, które kończy się katastrofą. Takie zdarzenia trafiają na pierwsze strony gazet, kiedy ich uczestnicy są osobami publicznymi – przypomnij sobie skandale seksualne z udziałem Billa Cosby’ego (trafił do więzienia), Ala Frankena (zrezygnował z miejsca w Kongresie), Harveya Weinsteina (trafił do więzienia), Charliego Rose’a (został zwolniony, czy też ustąpił ze stanowiska) albo Jeffreya Epsteina (trafił do więzienia, a następnie zginął śmiercią samobójczą lub może został zamordowany).
Przedstawiciele nauk społecznych z wielkim trudem próbują wyjaśnić, skąd się bierze ów konflikt między kobietami a mężczyznami. Popularne wyjaśnienia upatrują winy w patriarchacie, męskiej hegemonii i toksycznej męskości. Mężczyźni – jak twierdzą niektórzy badacze – z determinacją dążą do utrzymania władzy i zasobów, instalują szklane sufity i wykluczają kobiety z męskiego klubu. Tymczasem blogerzy aktywni w manosferze obwiniają kobiety, które ich zdaniem chętnie uprawiają seks z „samcami alfa” (mężczyznami o wysokim statusie) i wykorzystują mężczyzn o niższej pozycji, których traktują jako samców „beta”1.
W każdym z tych wyjaśnień jest trochę prawdy, ale wszystkim brakuje wnikliwości. Męskość rzeczywiście zawiera w sobie toksyczne elementy. Nie jest tajemnicą, że to mężczyźni mają monopol na molestowanie, napaści seksualne i rażące uprzedmiotowienie seksualne. Patriarchalne instytucje, na przykład przepisy prawa, zapewniające mężom kontrolę nad seksualnością żon, są nadal obecne w systemach prawnych niektórych krajów, a ich szkodliwy wpływ utrzymuje się w wielu innych miejscach na świecie. Z drugiej strony jest również prawdą, że kobiety – jak twierdzi wielu mężczyzn aktywnych w manosferze – odczuwają pociąg do mężczyzn mających władzę, wysoki status, wpływy i zasoby2. Niektóre kobiety odtrącają lub ignorują mężczyzn pozbawionych atrybutów wysokiego statusu; niektórzy mężczyźni czują się niewidzialni w oczach kobiet. W wyjaśnieniach popularnych w manosferze brakuje jednak świadomości faktu, że preferencje kobiet związane z doborem partnerów są niezwykle złożone i obejmują takie zalety, jak uczciwość, inteligencja, rzetelność, prawość, poczucie humoru i wiele innych. Tym, czego przedstawiciele nauk społecznych, zwolennicy teorii patriarchatu i blogerzy z manosfery wydają się nie zauważać, są ukryte korzenie konfliktu między mężczyznami a kobietami, głębokie przyczyny niekończącej się wojny płci. Nie rozumieją, w jaki sposób pradawne konflikty między płciami dały początek ewolucyjnie ukształtowanym elementom naszej psychologii seksualnej. Nie dostrzegają, że ukształtowane przed tysiącami lat mechanizmy psychoseksualne, ukryte w naszych wielkich mózgach, gubią się w dziwacznym świecie, w którym przyszło nam żyć – świecie pełnym nowych produktów kulturowych, takich jak randki internetowe, pornografia, mężczyźni uzależnieni od gier wideo czy integracja płciowa w miejscach pracy. Aby zrozumieć, skąd się bierze tak silny konflikt między płciami, trzeba cofnąć się o kilka kroków i przestać się skupiać na jego dzisiejszych przejawach. Musimy sobie uświadomić, że konflikt płci występuje nie tylko u ludzi, choć jego przejawy przybierają wyjątkowe formy wśród przedstawicieli naszego gatunku.
Rozważmy przykład pająka z rodziny Pisaura mirabilis3. Aby przywabić samicę, samiec musi schwytać owada i ofiarować go jej jako prezent ślubny. To trudne i żmudne zadanie, które równie często kończy się powodzeniem, jak porażką. Czasami samice przyjmują prezent i kopulują z darczyńcą w trakcie spożywania smacznego obiadu. Innym razem jednak chwytają podarunek i umykają przed rozpoczęciem kopulacji, zostawiając sfrustrowanego seksualnie samca samego na placu boju. Uciekające samice wydają się wychodzić zwycięsko z pierwszej rundy tej bitwy – dostają darmowy posiłek kosztem samca. U samców pająków wyewoluowały jednak dwie kontrstrategie. Po pierwsze, czasami samiec z całych sił trzyma przyniesiony łup, a potem pada bez życia. Udaje martwego, kiedy jego wybranka wlecze smakołyk w ustronne miejsce, a gdy zadowolona zasiada do obiadu, samiec wraca do życia i kopuluje z nią w trakcie posiłku. Niekiedy ta strategia zapewnia samcowi powodzenie, ale nie zawsze.
Sukces częściej staje się udziałem samców, które wybierają drugą strategię – opakowanie smakowitego prezentu w jedwab. Kiedy jednak samcowi pająka nie udaje się znaleźć smakołyku, który mógłby podarować swej wybrance, czasami owija jedwabną nicią jakiś bezwartościowy śmieć, na przykład grudkę ziemi albo niejadalne nasiono. Jedwabne opakowanie ukrywa swoją zawartość. Ponadto dzięki jedwabnym niciom samcowi łatwiej jest mocno trzymać upominek, co uniemożliwia samicy porwanie go i ucieczkę. Atrakcyjne opakowanie wabi samicę, a samiec może przystąpić do kopulacji, gdy ona jest zajęta rozpakowywaniem zwodniczo ponętnego zawiniątka.
Kiedy samica odkrywa podstęp – znajduje w środku śmieci zamiast smakołyku – gwałtownie zrzuca z siebie samca przed zakończeniem kopulacji. Samice używają też węchu, aby wykryć, czy w opakowaniu kryje się prawdziwy posiłek, i unikają prezentów, które nie pachną tak, jak powinny. Zdarza się jednak, że samce umieszczają w zawiniątku resztki własnego posiłku i w ten sposób pozostawiają ślad zapachowy, który ma zmylić samicę. Z kolei samice w toku ewolucji nauczyły się szybko oceniać jakość upominków i niekiedy odrzucają dary, które wydają im się wybrakowane. Jak się okazuje, samice pająków są bardzo wybredne, jeśli chodzi o wybór partnera. Kto by pomyślał?
Ludzie to nie pająki, ale nasz gatunek nie jest wyjątkiem. Przypadek pająków Pisaura mirabilis jest tylko jednym z tysięcy podobnych przykładów, ale dobrze ilustruje podstawową zasadę wyjaśniającą – zasadę koewolucji konfliktu płci. W odpowiedzi na każdą strategię, jaka kształtuje się ewolucyjnie u jednej płci i która służy wykorzystywaniu tej drugiej, u przedstawicieli drugiej płci koewoluuje co najmniej jedna strategia obronna.
Wewnątrzgatunkowy wyścig zbrojeń stanowiący element wojny płci przypomina wyścig zbrojeń między drapieżnikami a ich ofiarami. Każdy przyrost szybkości i zwinności u ofiar prowadzi do koewolucyjnej poprawy szybkości i zwinności drapieżników. Na przykład między gazelami i gepardami toczy się taki odwieczny koewolucyjny wyścig zbrojeń, w którym powstają coraz doskonalsze strategie obronne i ofensywne, kontrdefensywy i kontrofensywy. Te wyścigi zbrojeń są wielowymiarowe – dotyczą nie tylko szybkości, lecz także zwinności, uwagi wzrokowej i słuchowej, wyboru siedlisk, a nawet umiejętności „czytania w umyśle”, które umożliwiają atak z zaskoczenia, obronną antycypację takiego ataku i wykonanie wyprzedzającego uniku. Podobnie występujące u kobiet adaptacje ewolucyjne, które każą im unikać nieatrakcyjnych mężczyzn, bądź też wymagać długotrwałych zalotów przed wyrażeniem zgody na seks, wytworzyły presję selekcyjną skłaniającą mężczyzn do omijania tych przeszkód. Adaptacjom obronnym, polegającym na odpieraniu umizgów seksualnych, przeciwdziałają adaptacje skłaniające do wytrwałości w zalotach. Jak się przekonamy w rozdziałach siódmym i ósmym, w których przyjrzymy się ludzkim drapieżcom seksualnym oraz atakowanym przez nich kobietom, analogia do drapieżnika i ofiary wydaje się niepokojąco trafna.
Teorię konfliktu płci – ideę, że cechy sprzyjające sukcesowi reprodukcyjnemu przedstawicieli jednej płci mogą szkodzić reprezentantom płci przeciwnej, co skutkuje koewolucyjnym wyścigiem zbrojeń, w którym powstają coraz doskonalsze strategie ataku i obrony – do tej pory stosowano niemal wyłącznie do wyjaśniania kontaktów seksualnych wśród owadów i pajęczaków. U niektórych gatunków, takich jak nartniki, męskie narządy rozrodcze są wyposażone w kolec, który uszkadza drogi rozrodcze samicy podczas kopulacji. Samica czarnej wdowy zjada swojego partnera po kopulacji, jeśli ten nie zdąży uciec. Ciało samca służy jako pokarm dla jej młodych. Samce muszki owocówki w momencie ejakulacji wprowadzają do organizmu samicy białka, które wywołują u niej owulację, zmniejszają jej receptywność seksualną na inne samce, osłabiają jej odporność na choroby i skracają życie.
W powtarzanej niczym mantra skardze inceli, że kobiety odrzucają samców beta, rozbrzmiewa echo frustracji seksualnej samców pająków, którym nie udaje się zdobyć partnerki, ponieważ nie owinęły swojego podarunku w wystarczająco atrakcyjne opakowanie. Jako badacz ludzkich strategii dobierania się w pary często słyszę od mężczyzn pytania w rodzaju: „Byłem dla tej dziewczyny taki miły. Przez cały weekend pomagałem jej w przeprowadzce. Kupiłem jej prezent do nowego mieszkania. Poświęciłem tyle czasu i energii, żeby jej pomóc, z nadzieją, że mnie polubi. Po tym wszystkim ona uznaje mnie za jednego ze swoich przyjaciół i ląduje w łóżku z gościem, który jest prawdziwym dupkiem. Dlaczego? Myślałem, że kobiety lubią miłych facetów!”
Podobnie w rozdrażnieniu, jakie we współczesnych kobietach budzi niepożądane zainteresowanie seksualne – przeciągłe pożądliwe spojrzenia, przypadkowe muśnięcia piersi czy pośladka, natrętne zaloty – okazywane im przez mężczyzn, którzy wydają im się bezwartościowi, słychać echo wybredności ich dalekich kuzynek, samic pająków, w wyborze partnerów seksualnych. Badania internetowych portali randkowych wykazały, że większość mężczyzn uznaje wiele kobiet za atrakcyjne (co obrazuje wykres rozkładu normalnego), podczas gdy większość kobiet uważa, że przeciętny mężczyzna jest „poniżej progu”, i odczuwa pociąg do mężczyzn mieszczących się w górnych 20% rozkładu atrakcyjności.
Przykład jednej z moich przyjaciółek – odnoszącej sukcesy, inteligentnej i atrakcyjnej badaczki – która spróbowała randek internetowych, dobrze ilustruję tę asymetrię. W ciągu dwóch tygodni od zarejestrowania się w serwisie randkowym i zamieszczenia swojej fotografii oraz informacji o sobie kobieta otrzymała wiadomości od ponad pięciuset zainteresowanych mężczyzn. Przez wiele dni godzinami analizowała ich profile – oceniała charakter każdego z tych mężczyzn, jego intencje, lekkość pióra i fotografie. Na zakończenie tego żmudnego procesu wybrała tylko jednego spośród pięciuset kandydatów i odpowiedziała na jego wiadomość. Po krótkiej randce przy filiżance kawy doszła do wniosku, że on też lokuje się poniżej progu. Wróciła do punktu wyjścia. Tymczasem mężczyźni – jak pokazują badania serwisów randkowych – wysyłają wiadomości do kobiet hurtowo, bombardując liczne adresatki tymi samymi zdaniami na zasadzie „kopiuj i wklej”. Na przykład wielu mężczyzn korzystających z aplikacji Tinder każdego dnia dodaje do ulubionych dziesiątki, a nawet setki profili, korzystając z funkcji „przesuń w prawo”, z nadzieją, że jedna albo kilka z nich odwzajemni ten gest. Tymczasem pewna kobieta, która korzystała z Tindera w poszukiwaniu przelotnych związków, powiedziała mi, że przesuwała w prawo niespełna 0,8% oglądanych profili mężczyzn i umawiała się z 0,6% owych wybrańców, czyli z zaledwie 0,005% mężczyzn, których profile oglądała w aplikacji randkowej.
Wybredność kobiet – surowe kryteria dotyczące tego, kto się kwalifikuje do nawiązania kontaktu, budowania związku i kontaktów seksualnych – jest dobrą kandydatką na pierwszą zasadę dobierania się w pary. Na stronach tej książki wyjaśnię dlaczego. Właśnie owa kobieca wybredność jest źródłem jednej z najważniejszych form konfliktu między płciami, wyrażającej się w postaci gniewnego rozgoryczenia mężczyzn, którzy nie osiągają wymaganego progu. Niektórzy mężczyźni uważają, że kobiety są podłe, kiedy ich odrzucają. Aby jednak dotrzeć do ukrytych korzeni współczesnych przejawów wojny płci, musimy cofnąć się o krok i zadać podstawowe pytanie: dlaczego konflikt płci w ogóle istnieje?
Mężczyźni i kobiety potrzebują się wzajemnie. Współpraca jest cechą kardynalną pomyślnej reprodukcji. Zakochujemy się, dobieramy w parę, zgadzamy się na seks, a niekiedy wiążemy z partnerem na długi czas. Jeśli na świat przychodzą dzieci, to każde z partnerów ma taki sam ewolucyjny interes w zapewnieniu im dobrostanu. Zważywszy na korzyści adaptacyjne płynące ze współpracy, konflikt płci staje się tajemnicą, która wymaga wyjaśnienia.
Rozważmy najprostszy przykład – różnicę między opiniami mężczyzn i kobiet na temat tego, ile czasu powinno upłynąć od pierwszego spotkania do rozpoczęcia współżycia seksualnego. Trafna ocena wartości potencjalnego partnera na ogół zajmuje kobietom więcej czasu niż mężczyznom. Aby ocenić cechy składające się na wartość partnerską mężczyzny – jego uważność, status, rzetelność, stan zdrowia, poczucie humoru, dotychczasowe zobowiązania, związki rodzinne i jakość genetyczną – nie wystarczy rzucić nań okiem. Atrakcyjność fizyczna – istotny element wartości partnerskiej przedstawicieli obu płci – można oszacować w ułamku sekundy, ale zazwyczaj stanowi ona mniejszą część wartości partnerskiej mężczyzny niż kobiety. Ponadto kobiety zwykle ponoszą większe koszty błędów seksualnych niż mężczyźni. Kobietom grozi niechciana ciąża albo zajście w ciążę w nieodpowiednim momencie, z większym prawdopodobieństwem mogą się zarazić którąś z chorób przenoszonych drogą płciową, a ich reputacja seksualna może ucierpieć bardziej, niż dzieje się to w wypadku mężczyzn. Tak, podwójne standardy nadal istnieją, nawet w krajach przywiązujących największą wagę do równości płci, takich jak Szwecja czy Norwegia. Choćby ze względu na owe asymetrie płciowe między kobietami a mężczyznami powstała rozbieżność w zakresie preferencji dotyczących tego, ile czasu powinno upłynąć przed rozpoczęciem współżycia płciowego (zob. rycina 1).
Rycina 1. Czas, jaki upływa przed pierwszym stosunkiem
W sytuacji, gdy istnieją tak rozbieżne optima, u każdej płci ewoluują adaptacje związane z konfliktem seksualnym, służące wywieraniu wpływu lub manipulowaniu przedstawicielami drugiej płci w celu zbliżenia się do własnego optimum. Pewien naukowiec porównał to do dwóch par rąk trzymających tę samą kierownicę. Każda para chciałaby dotrzeć w nieco inne miejsce, więc każda kręci kierownicą w swoją stronę, ale musi przy tym rywalizować z drugą parą, która ciągnie kierownicę w innym kierunku4.
Niektóre strategie nauczane na męskich „treningach uwodzenia” koncentrują się na skróceniu czasu między poznaniem kobiety a pójściem z nią do łóżka. Na przykład jedna ze szkół uwodzenia zaleca zabranie kobiety w siedem różnych miejsc w ciągu jednego wieczoru, aby wywołać w niej złudzenie, że upłynęło więcej czasu niż w rzeczywistości. Dane anegdotyczne wskazują, że kobiety potrafią przejrzeć takie wyuczone taktyki. Często cierpliwie towarzyszą mężczyźnie, a potem żegnają się i odchodzą z uśmiechem.
Do podanego przykładu rozbieżnych optimów możemy dodać wiele innych, podobnych różnic:
• Poziom bliskości emocjonalnej preferowany przed rozpoczęciem współżycia seksualnego
• Zwodnicze oznaki wartości partnerskiej, kiedy to mężczyźni wysyłają fałszywe sygnały wyższego statusu
• Kobieta poszukująca pracy, podczas gdy jej potencjalny pracodawca szuka okazji do kontaktów seksualnych
• Niezgodności dotyczące częstości uprawiania seksu w związku
• Konflikty dotyczące uprawiania seksu poza związkiem
• Ukrywanie przed partnerem kont bankowych albo kart kredytowych
• Decyzja, czy rozstać się z partnerem, czy pozostać w związku
• Kontynuowanie kontaktów seksualnych po rozstaniu
Rozbieżne optima występują na każdym kroku. Konflikty międzypłciowe zaczynają się w chwili, w której mężczyzna i kobieta spotykają się w świecie rzeczywistym lub wirtualnym. Nie kończą się jednak wraz z powstaniem związku. Nie kończą się również po rozstaniu. W tej książce omówię najważniejsze konflikty między płciami w każdej z tych trzech faz. W pierwszej kolejności musimy wyjaśnić, skąd się biorą owe konflikty u gatunku takiego, jak nasz, który w ogromnej mierze polega na współpracy i w którym kobiety i mężczyźni potrzebują się wzajemnie, aby z powodzeniem się rozmnażać.
Punktem wyjścia do zrozumienia konfliktu płci jest uświadomienie sobie wojny toczącej się o ciała kobiet. Wielu biologów ewolucyjnych uważa, że wszystko zaczyna się od plemnika i komórki jajowej. Mężczyźni produkują miliony plemników, których zapas można uzupełnić w każdej chwili. Są to proste nośniki DNA, wyposażone w ogonek, który pozwala im szybko się przemieszczać. Kobiety natomiast mają zaledwie kilkaset komórek jajowych, dużych i wypełnionych substancjami odżywczymi, które uwalniają się w procesie owulacji w okresie zdolności reprodukcyjnej i których zapasu nie można uzupełnić.
Każde jajeczko ma grubą warstwę zewnętrzną – osłonę, którą musi sforsować plemnik, aby skutecznie zapłodnić komórkę jajową. Z wyjątkiem nader rzadkich sytuacji udaje się to tylko jednemu z dziesiątków rywalizujących plemników. Już na tym poziomie ujawnia się kobieca wybredność – w tym kontekście nazywana „ukrytym żeńskim wyborem” (cryptic female choice). Komórka jajowa wpuszcza do środka tylko jednego wybrańca i zamyka drogę wszystkim pozostałym, co jest adaptacją zapobiegającą polispermii. Od momentu zapłodnienia, kiedy jeden maleńki plemnik wnika do bogatej w substancje odżywcze komórki jajowej, kobiety wnoszą w proces reprodukcji dużo większy wkład niż mężczyźni.
Asymetria nakładów na tym się nie kończy. To w ciele kobiety rozwija się zapłodnione jajeczko. To kobieta poprzez łożysko przekazuje rozwijającemu się embrionowi kalorie ze swojego organizmu. To kobieta cierpi z powodu porannych mdłości, które są adaptacją służącą unikaniu i pozbywaniu się pokarmu zawierającego toksyny i patogeny niebezpieczne dla płodu. To ciało kobiety boryka się z postępującym przesunięciem środka ciężkości ku przodowi, co stanowi coraz większe obciążenie dla jej kręgosłupa, a co za tym idzie – ogranicza jej mobilność i zwiększa ryzyko upadku i urazów. To kobieta ponosi koszty dziewięciomiesięcznej ciąży – zdumiewająco długiej w porównaniu z większością ssaków. Wreszcie, to kobieta karmi swoje dziecko najpierw siarą, która zawiera najważniejsze składniki niezbędne do rozwoju silnego układu odpornościowego u noworodka, a później mlekiem z piersi (nierzadko przez parę lat po urodzeniu dziecka), aby przekazać dziecku energię metaboliczną z własnego organizmu.
Krótko mówiąc, poprzez ogromne inwestycje, nieodzowne w ludzkiej biologii rozrodczej, ciało kobiety stało się niezwykle cennym zasobem reprodukcyjnym dla mężczyzn. Ciało, które przyjmuje niewielki pakiet DNA mężczyzny, dodaje doń własny materiał genetyczny, od samego początku odżywia rozwijający się zarodek, chroni i karmi płód przez dziewięć miesięcy ciąży, zapewnia mu odporność po urodzeniu, a później przez jakiś czas jeszcze oddaje mu swoje kalorie, jest nadzwyczaj szczodrym zasobem reprodukcyjnym. Zwolennicy teorii feministycznych słusznie zauważają, że mężczyźni uprzedmiotawiają ciała kobiet oraz że uprzedmiotowienie seksualne naraża kobiety na wielorakie koszty, od zaburzeń odżywiania po dyskryminację w procesach zatrudnienia i awansu zawodowego. Należy jednak wyjaśnić, dlaczego wielu mężczyzn przejawia skłonność do uprzedmiotawiania kobiet. Rażąca asymetria inwestycji w biologii rozrodczej człowieka wraz z psychologią seksualną, która ukształtowała się ewolucyjnie, aby towarzyszyć procesom biologicznym, stanowi zasadniczy element tego wyjaśnienia.
Ciała mężczyzn – w chłodnym rachunku reprodukcyjnym – nie są równie niezastąpione. Być może asymetria związana z płcią zaczęła się od faktu, że plemniki są tanie, a jajeczka nader kosztowne, ale z pewnością się na nim nie skończyła. Nierównowaga między płciami, choć obecna u wszystkich ssaków, u człowieka istotnie się powiększyła ze względu na wielkość i wydłużony czas trwania kobiecych nakładów. Asymetrie międzypłciowe w ludzkiej biologii reprodukcyjnej sprzyjały ewoluowaniu asymetrii w psychologii seksualnej, co z kolei stanowi klucz do zrozumienia, dlaczego ciała kobiet stały się jednym z najważniejszych pól walki w konflikcie płci.
Doskonałą ilustrację walki o kobiece ciała odnajdujemy w znakomitym opracowaniu etnograficznym dotyczącym ludu Tiwi – aborygeńskiego plemienia zamieszkującego wyspy Melville i Bathurst, około 50 kilometrów od północnych wybrzeży Australii5. Tiwi przypłynęli łodziami z południowej Azji co najmniej dwadzieścia tysięcy lat temu, a może nawet przed czterdziestoma tysiącami lat, zanim jeszcze wynaleziono takie innowacje, jak łuk i strzały, garncarstwo i rolnictwo. Słowo „Tiwi” oznacza „ludzie”, ponieważ Tiwi dzielili świat na prawdziwych ludzi i wszystkich pozostałych.
Jakkolwiek wszystkie kultury mają swoje prawa i reguły dotyczące małżeństwa, zwyczaje ludu Tiwi były niespotykane – wszystkie kobiety, niezależnie od wieku i okoliczności, od najmłodszego niemowlęcia płci żeńskiej po najstarszą babuleńkę, przez cały czas musiały być zamężne. Pierwszym sposobem zawarcia małżeństwa było podarowanie niemowlęcia. Kiedy tylko na świat przychodziło niemowlę płci żeńskiej, mąż kobiety, która je urodziła, miał prawo dać córkę innemu mężczyźnie za żonę. Akt podarowania dziecka nie był przypadkowy, a ci, którzy go dokonywali, musieli wziąć pod uwagę wiele czynników. Czasem mężczyzna oddawał swoją córkę sojusznikowi lub potencjalnemu sojusznikowi – komuś, kto mógł się odwzajemnić poprzez podarowanie mu żony. Czasem była to spłata zobowiązania wobec mężczyzny, który wcześniej podarował żonę ojcu dziewczynki. Ojcowie często starannie analizowali pulę kandydatów, szukając obiecujących mężczyzn, którzy byli dobrymi myśliwymi i mieli duże szanse na to, by awansować w hierarchii plemiennej i zostać grubymi rybami, mającymi władzę i wpływy.
Obdarowani rzadko mieli mniej niż czterdzieści lat, ponieważ starsi mężczyźni zajmowali wyższą pozycję. To prowadziło do dużych różnic wieku pomiędzy mężem a żoną. Dziewczynka mieszkała ze swoimi rodzicami do okresu dojrzewania, czyli mniej więcej do czternastego roku życia, po czym przenosiła się do domu męża i zaczynała pełnić obowiązki żony, takie jak zbieractwo, gotowanie, prace domowe i prokreacja.
Mężczyźni z tego plemienia zwracali baczną uwagę na to, komu inni mężczyźni oddają swoje córki. Mężczyzna z ludu Tiwi mógł nie mieć ani jednej partnerki aż do czterdziestki, kiedy to otrzymywał swoją pierwszą żonę. Wówczas inni mężczyźni wnioskowali, że obdarowany szybko pnie się w górę w hierarchii plemiennej, więc oni też oddawali mu swoje nowo narodzone córki (była to forma powielania wyboru partnera). I oto nasz kawaler nagle zdobywał kilka żon. Dawniej zdarzało się, że mężczyzna z ludu Tiwi miał w ciągu życia kilkanaście żon – choć niekoniecznie w tym samym czasie, bo musiał czekać, aż każda z dziewcząt osiągnie wiek dojrzewania i wprowadzi się do jego domu. Pewien mężczyzna o imieniu Turimpi miał ponad dwadzieścia żon. W tym systemie łączenia się w pary wielu mężczyzn pozostawało bezżennych. Tak skrajna forma poliginii, czy też skośności reprodukcyjnej (reproductive skew), jak nazywają ją biolodzy ewolucyjni, jest rzadka w tradycyjnych grupach łowiecko-zbierackich. W większości tych społeczności wysoce poliginiczny wpływowy mężczyzna rzadko miał więcej niż trzy lub cztery żony.
Duża różnica wieku między małżonkami z plemienia Tiwi stwarzała pewien problem – starzy mężczyźni umierali, pozostawiając dużo młodsze wdowy. Ponieważ jednak zgodnie z prawem Tiwi wszystkie kobiety muszą być zawsze zamężne, pojawił się drugi obyczaj związany z zawieraniem małżeństw – ponowne małżeństwa wdów. W ten sposób niektórzy mężczyźni zdobywali swoją pierwszą żonę. Podczas gdy szczególnie pożądane młode dziewczęta przypadały w udziale sojusznikom ich ojców lub mężczyznom szybko awansującym w hierarchii społecznej, w wypadku starszych wdów było inaczej. Antropolodzy nie zdołali jednoznacznie ustalić, w jaki sposób podejmowano decyzje dotyczące tego, kogo powinna poślubić taka wdowa, wydaje się jednak, że bracia jej męża, pozostali krewni, a także sama wdowa mieli w tej sprawie coś do powiedzenia. Wdowy były cenione, a mężczyzna żonaty z byłą wdową zyskiwał pewien prestiż, zwłaszcza że wielu mężczyzn nie miało ani jednej żony.
Ponieważ zwyczaje małżeńskie ludu Tiwi skutkowały dużą różnicą wieku między małżonkami, a kobiety na ogół odczuwały pociąg do mężczyzn starszych o kilka lat, nie zaś o kilka dziesięcioleci, pojawiały się kolejne problemy. Młodszym żonom atrakcyjni wydawali się mężczyźni bliżsi im wiekiem, a nie ich geriatryczni mężowie. Ze względu na dużą liczbę kawalerów, połączoną z całkowitym brakiem wolnych kobiet na rynku matrymonialnym, pociąg nieżonatych mężczyzn do młodych mężatek często okazywał się niezwykle silny. Podobnie jak we wszystkich innych kulturach, zdarzały się potajemne schadzki. Zaawansowani wiekiem mężowie, rzecz jasna, zdawali sobie z tego sprawę. Byli niezmiernie podejrzliwi wobec młodych mężczyzn, którzy zanadto się zbliżali do ich rodzin. Ponadto starsze żony często odgrywały rolę szpiegów i donosiły swoim mężom o zdradach młodszych żon. Niewierność często wychodziła na jaw.
Zgodnie z obyczajami ludu Tiwi niewierność stanowiła poważne przestępstwo młodego intruza przeciwko prawowitemu mężowi. Istniała specjalna procedura rozwiązywania konfliktów o charakterze seksualnym – swoisty pojedynek, choć pokrzywdzony mąż miał w nim ogromną przewagę. Po oskarżeniu kłusownika seksualnego cała grupa ustawiała się w kręgu. W środku znajdował się oskarżony. Kilkadziesiąt kroków dalej stawał starszy mężczyzna, w uroczystym stroju i z pomalowaną twarzą, uzbrojony w rytualne i myśliwskie włócznie. Zdradzony mąż wygłaszał przemowę do oskarżonego, wymieniając przy tym długą listę przysług, jakie on sam oraz jego krewni i sojusznicy wyświadczyli młodemu człowiekowi od dnia jego narodzin. Zestawiał ów ogrom dobroci z podłą zdradą, jakiej dopuścił się oskarżony. Po dwudziestu minutach starszy mężczyzna kończył przemowę, odkładał rytualne włócznie i zaczynał rzucać w młodego człowieka włóczniami myśliwskimi.
To nie były igraszki. Włócznie myśliwskie mogą być zabójcze. Ale młody mężczyzna dzięki swej szybkości i zwinności mógł uniknąć śmiercionośnych grotów, chociaż musiał stać w tym samym miejscu, kiedy zdradzony mąż ciskał włócznię za włócznią. Ucieczka nie wchodziła w rachubę. Kiedy młodzieniec zbyt długo robił skuteczne uniki, do starszego mężczyzny dołączali jego sojusznicy. Teraz już trzej lub czterej mężczyźni ciskali włóczniami. Uchylenie się przed jedną włócznią rzuconą z trzydziestu lub czterdziestu kroków przez starszego mężczyznę, który najlepsze lata ma już za sobą, może być łatwe. Uchylenie się przed kilkoma włóczniami rzuconymi równocześnie przez kilku mężczyzn jest prawie niemożliwe. Najlepszą strategią, jaką mógł wybrać oskarżony, było zaprzestanie robienia uników i próba ustawienia ciała w taki sposób, aby jedna z włóczni ugodziła go w ramię lub w udo, zadając mu obficie krwawiącą, lecz niezagrażającą życiu ranę, która mogła się szybko zagoić. W ten sposób honor starszego mężczyzny był ocalony, a młodszy mógł pozostać w grupie bez ponoszenia kolejnych kar.
Kultura Tiwi, w której nie istniała gospodarka pieniężna, traktowała kobiety jako główną walutę. Aby osiągnąć pozycję zapewniającą prestiż i wpływy, mężczyzna musiał mieć wiele żon. Musiał także spłodzić dużą liczbę córek, aby móc je podarować innym mężczyznom i w ten sposób zobowiązać ich do wzajemności. Musiał być wystarczająco przenikliwy, aby rozpoznać, którzy mężczyźni okażą się najlepszą inwestycją – taką, która przyniesie mu zyski w postaci równie hojnych darów. Wreszcie, musiał żyć wystarczająco długo, aby zebrać ów plon, zważywszy na to, ile lat zajmowało każdej z oblubienic osiągnięcie wieku rozrodczego.
Tiwi byli kulturą wyjątkową pod wieloma względami. Wyróżniały ich między innymi nieznajomość wielu współczesnych wytworów kultury; skrajna forma poliginii; wymóg, że wszystkie osoby płci żeńskiej, niezależnie od wieku, muszą być zamężne; a także niespotykany sposób reagowania na niewierność, którą nazywali zdradzieckim uwiedzeniem czyjejś żony. Byli chyba jedyną kulturą na świecie, w której nie było niezamężnych kobiet ani dzieci urodzonych poza małżeństwem. Tiwi podzielali jednak typowe dla większości kultur przekonanie, że kobiety są najważniejszym zasobem, o który rywalizują mężczyźni. Podobnie jak w innych kulturach, konflikty między mężczyznami często wiązały się u nich z rywalizacją o kobiety. Podobnie jak w innych kulturach, status był najważniejszym środkiem, który służył mężczyznom do przyciągania partnerek, a sukces w ich zdobywaniu zapewniał im wysoki status. Z innymi kulturami łączy ich także stanowisko, że seks z żoną innego mężczyzny jest przestępstwem przeciwko jej mężowi i że kłusownik seksualny zasługuje na karę.
Tiwi stanowią również trafną ilustrację kilku ważnych rodzajów konfliktów dotyczących seksualności, jakie występują między kobietami i mężczyznami. Mąż na ogół pragnie, aby żona była mu wierna, ale ją czasem pociągają inni mężczyźni i zdarza jej się ulec pokusie. Niewierność seksualna często się zdarzała w plemieniu Tiwi, podobnie jak w innych kulturach na całym świecie. Zazdrość seksualna jest najważniejszą przyczyną konfliktów między partnerami. To uniwersalna emocja doświadczana w reakcji na zagrożenie ważnego związku. Co istotne, konflikty seksualne w związkach wpływają na inne formy konfliktów społecznych, takie jak konflikt między intruzem a zdradzonym mężem, konflikty między kobietami oraz konflikty między większymi koalicjami wokół mężczyzn i kobiet. Krótko mówiąc, konflikt płci przenika wiele ważnych nurtów życia społecznego.
Konflikty są kosztowne. Walka nie przynosi korzyści żadnemu z przeciwników. Na ogół największe szkody ponosi strona przegrywająca. W wypadku niektórych form konfliktu płci, jeśli przegrywa kobieta, to jej umysł i ciało zostają zmanipulowane w taki sposób, że poddają się woli mężczyzny i tańczą tak, jak on zagra, służąc jego egoistycznym interesom, a nie dobru kobiety. To jednak nie koniec jej strat. Posłużmy się analogią: jeśli ktoś nas okrada, to nasze straty nie ograniczają się do wartości skradzionych przedmiotów, lecz obejmują także cały wysiłek, jaki włożyliśmy w zapobieżenie kradzieży – zamki w drzwiach, systemy alarmowe, kamery, strażnicy, gaz pieprzowy, unikanie niebezpiecznych ludzi i miejsc oraz czujność niezbędna do tego, by uchronić się przed rolą ofiary. Krótko mówiąc, szkody ponoszone przez kobiety często obejmują również koszty działań obronnych, mających je uchronić przed manipulacją.
Jeśli to mężczyzna przegrywa w sytuacji konfliktu płci, oznacza to, że zmarnował swój czas, wysiłek, energię i zasoby na nieudaną próbę rozwiązania doniosłego problemu adaptacyjnego – znalezienia partnerki seksualnej. Ponosi przy tym koszty utraconych możliwości – swój czas i wysiłek mógł bowiem przeznaczyć na zdobycie bardziej dostępnego celu. Nawet wtedy, gdy nie ma oczywistych wygranych i przegranych, zarówno mężczyzna, jak i kobieta ponoszą koszty wysiłku, jaki mogli włożyć w rozwiązanie innych problemów adaptacyjnych, dotyczących przetrwania, łączenia się w pary czy inwestowania w potomstwo. Wreszcie, niezależnie od tego, czy wygrali, czy przegrali, oboje zmarnowali wysiłek poświęcony na przygotowanie i zastosowanie metod ataku i obrony – strategii psychologicznych i behawioralnych koniecznych do wywarcia wpływu na drugą osobę, aby zbliżyła się do optimum tej pierwszej.
Krótko mówiąc, konflikt płci sam w sobie nie ma wartości adaptacyjnej. Duża część konfliktów oraz ich wyników to dla obu płci jedynie dezadaptacyjne produkty uboczne. Gdyby kobiety i mężczyźni zdołali się porozumieć w sprawie kompromisowego rozwiązania – które, choć nieidealne dla żadnej ze stron, dla obu byłoby możliwe do przyjęcia w danych okolicznościach – to mogliby uniknąć dużej części tych kosztów. Tymczasem w odpowiedzi na każdą ofensywną adaptację dobór naturalny faworyzuje adaptacje obronne u drugiej płci, co skutkuje niekończącym się koewolucyjnym wyścigiem zbrojeń – błędnym kołem wzajemnych adaptacji i kontradaptacji. Niczym Czerwona Królowa w klasycznej opowieści Lewisa Carolla, każda ze stron musi biec ile sił w nogach, by nie dać się prześcignąć drugiej.
Ewolucja genetyczna jest procesem powolnym, a ewolucja kulturowa – niezwykle szybkim. Psychologia seksualna człowieka ewoluowała stopniowo przez miliony lat. Owe adaptacje psychiczne są wytworami zamierzchłej przeszłości i powstały jako rozwiązania pradawnych problemów adaptacyjnych. Dziś jednak te pierwotne mechanizmy psychiczne, które doskonale się sprawdzały w minionych i już zapomnianych czasach, przejawiają się w nowych kontekstach kulturowych, z jakimi nasi przodkowie nigdy się nie zetknęli. Owe rozbieżności skutkują brakiem dopasowania między naszą ewolucyjnie ukształtowaną psychiką i współczesnymi środowiskami kulturowymi.
Dla zilustrowania tego problemu rozważmy męską zazdrość seksualną. Liczne badania potwierdzają, że zazdrość seksualna jest uniwersalną ludzką emocją, która wyraża się na różne sposoby, ale jest obecna we wszystkich kulturach6. Intensywność zazdrości seksualnej i częstość, z jaką jest odczuwana, są zbliżone u mężczyzn i kobiet. Żadna płeć nie ma monopolu na tę potężną emocję. Psychologiczna natura zazdrości jest jednak różna w zależności od płci. Jakkolwiek istnieją pewne cechy wspólne, męska zazdrość w większym stopniu koncentruje się na seksualnych aspektach zachowania partnerki. Dzieje się tak z ważnych powodów praktycznych. Otóż zazdrość u mężczyzn ukształtowała się ewolucyjnie jako rozwiązanie problemu niepewności ojcostwa. Kobieta zawsze ma stuprocentową pewność, że to ona jest matką swojego potomstwa. Na widok noworodka wyłaniającego się z jej łona żadna kobieta nie zada sobie pytania: „Czy to maleństwo na pewno jest moje?” Tymczasem mężczyźni nigdy nie mogą być tego pewni. Jak mawiają ludzie w niektórych kulturach: „Dzieciątko mamusi, a może i tatusia”. Ta asymetria wynika bezpośrednio z asymetrii ludzkiej biologii rozrodu – do zapłodnienia dochodzi wewnątrz organizmu kobiety, nie mężczyzny. Jeżeli więc kobieta nie jest trzymana w zamknięciu przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, strzeżona przez oddział eunuchów, to inny mężczyzna może mieć okazję, aby ją zapłodnić.
W konsekwencji przodkowie dzisiejszych mężczyzn borykali się z problemem adaptacyjnym, z jakim nie zetknęła się żadna kobieta w ewolucyjnych dziejach naszego gatunku – z ryzykiem inwestowania zasobów w błędnym przekonaniu, że dziecko, na które łożą, jest owocem ich lędźwi, a nie potomkiem jakiegoś intruza. Męska zazdrość seksualna wyewoluowała jako jedno z rozwiązań tego wyzwania adaptacyjnego. Zazdrość popycha mężczyzn do kontrolowania seksualności swoich partnerek. Motywuje ich do zwracania bacznej uwagi na potencjalnych rywali oraz do pilnowania partnerek przy użyciu rozmaitych strategii – od czujności po przemoc. Zazdrość doprowadziła również do powstania szkodliwych wynalazków kulturowych, takich jak pasy cnoty, infibulacja, klitoridektomia (obrzezanie kobiet) oraz medycznie nieuzasadnione testy dziewictwa, takie jak wypatrywanie śladów krwi na prześcieradle po nocy poślubnej czy badanie przejrzystości kobiecego moczu. W czasach współczesnych ewolucja kulturowa zaowocowała powstaniem zaawansowanych kamer szpiegowskich, systemów monitoringu internetowego i urządzeń do namierzania telefonów komórkowych. Jeden z najnowszych przykładów zawdzięczamy rządowi Arabii Saudyjskiej, który wprowadził aplikację Absher. Narzędzie to pozwala mężczyznom śledzić swoje żony, a nawet ostrzega ich, gdy kobiety próbują wyjechać z kraju w celach turystycznych (w Arabii Saudyjskiej zamężna kobieta nie może opuścić kraju bez zgody męża). Zazdrość seksualna – wyrażana w tradycyjny lub nowoczesny sposób – motywuje mężczyzn do zwiększania szans na to, że to oni będą genetycznymi ojcami swoich dzieci. Zmniejsza także ryzyko „marnowania” nakładów na dzieci spłodzone przez rywali – co wiązałoby się z wysokimi kosztami reprodukcyjnymi.
Jakiś czas temu pojawił się nowy wynalazek kulturowy, który zmienił wszystko – skuteczne hormonalne pigułki antykoncepcyjne, zatwierdzone przez amerykańską Agencję Żywności i Leków w roku 1960. W ciągu kilku lat miliony kobiet zaczęły stosować antykoncepcję hormonalną. W Stanach Zjednoczonych na pewnym etapie życia stosowało ją 98% kobiet aktywnych seksualnie, a 62% kobiet w wieku reprodukcyjnym robi to obecnie. W krajach skandynawskich, takich jak Dania, Szwecja czy Finlandia, odsetek kobiet przyjmujących pigułki antykoncepcyjne oscyluje wokół 40%. Wynalezienie i upowszechnienie pigułki antykoncepcyjnej pociągnęło za sobą liczne następstwa w sferze ludzkiej seksualności. Jednym z nich było uwolnienie kobiet od niechcianych i nieplanowanych ciąż. A jak ów wynalazek wpłynął na męską zazdrość seksualną?
W odpowiedzi na to pytanie pomoże nam eksperyment myślowy. Wyobraź sobie, że w ramach pewnego badania prowadzisz ze świeżo upieczonym małżonkiem wywiad na temat jego postaw seksualnych. Wyjaśniasz mu, że zazdrość seksualna wyewoluowała między innymi po to, by rozwiązać problem niepewności ojcostwa, ale przecież jego urocza młoda żona przyjmuje skuteczne pigułki antykoncepcyjne. A jeśli nawet – co jest bardzo mało prawdopodobne – jego wybranka zajdzie w ciążę (prawdopodobieństwo wynosi niespełna 2%, jeśli kobieta będzie przyjmować pigułki zgodnie z zaleceniami), to można przeprowadzić test DNA, który pozwoli mężczyźnie stwierdzić ze stuprocentową pewnością, czy to jego dziecko. Tak więc główna podstawa adaptacyjna zazdrości seksualnej jest całkowicie nieobecna. Niepewność ojcostwa to pradawny problem adaptacyjny, który w naszych czasach nie ma żadnego znaczenia. Po wyjaśnieniu tego wszystkiego zadajesz mężczyźnie pytanie: „Czy miałbyś coś przeciwko temu, żeby dzisiejszego wieczoru inny mężczyzna uprawiał seks z twoją żoną – teraz, kiedy już wiesz, że nie ma podstaw do zazdrości seksualnej – gdybyś miał gwarancję, że ona od ciebie nie odejdzie?”
Czy większość mężczyzn nie miałaby nic przeciwko temu, by inny mężczyzna odbył namiętny stosunek płciowy z ich piękną żoną albo wypróbował z nią rozmaite pozycje seksualne? Jeśli ten eksperyment myślowy cię nie przekonuje i w dalszym ciągu nie wiesz, jak brzmi odpowiedź, może uczynią to nasze badania empiryczne. Kiedy zaprosiliśmy badanych mężczyzn do laboratorium i poprosiliśmy, aby wyobrazili sobie, jak ich stosujące antykoncepcję hormonalną żony lub partnerki uprawiają seks z innymi mężczyznami, poziom ich pobudzenia fizjologicznego gwałtownie wzrósł – ich tętno, potliwość i skurcz mięśnia marszczącego brwi osiągnęły niebotyczne wartości. Obserwując przebieg eksperymentu przez lustro weneckie, zauważyliśmy, że niektórzy badani zaczęli się trząść. Ich twarze poczerwieniały. Z ich uszu buchała metaforyczna para.
Ten przykład ilustruje kilka ważnych kwestii. Po pierwsze, wynalazki kulturowe, takie jak antykoncepcja hormonalna, diametralnie zmieniają podstawowe reguły stanowiące ramy dla ekspresji ludzkiej seksualności – modyfikują rachunek zysków i strat związanych z zachowaniami seksualnymi, w tym wypadku poprzez zerwanie związku między stosunkiem płciowym i poczęciem dziecka. Po drugie, niektóre elementy naszej psychologii seksualnej, adaptacyjne w przeszłości, mogą nie mieć wartości adaptacyjnej we współczesnych kontekstach kulturowych. Po trzecie, niektóre aspekty naszej psychologii seksualnej nadal działają mimo ustąpienia nacisków ewolucyjnych, które przed wiekami przyczyniły się do ich powstania.
Co istotne, kultura nieustannie ewoluuje, a ów proces jest bardzo szybki. Tworzymy produkty kulturowe, które aktywizują lub zaspokajają naszą ewolucyjnie ukształtowaną psychologię seksualną niezależnie od tego, czy składające się na nią adaptacje odgrywają istotną rolę w rozwiązywaniu dzisiejszych problemów adaptacyjnych.
Często traktujemy wynalazki kulturowe jako niekwestionowane błogosławieństwa – i w wielu wypadkach rzeczywiście tak jest. Zmywarka do naczyń pozwala nam zaoszczędzić czas na zmywaniu. Dzięki zakupom z dostawą do domu nie tracimy czasu w sklepach. Serwisy VoD („wideo na życzenie”) zapewniają nam natychmiastowy dostęp do ekscytujących filmów i programów. Nowoczesna medycyna wydłuża nasze życie. Lecz podobnie jak istnieje genetyczny koewolucyjny wyścig zbrojeń, nieustannie toczy się również kulturowy wyścig zbrojeń.
Konflikt między płciami rozgrywa się także na kulturowym polu bitwy. W miarę jak użytkownicy internetowych portali randkowych tworzą coraz lepsze i skuteczniejsze profile, aby uzyskać jak największą liczbę wyświetleń, konsumenci (osoby próbujące znaleźć partnera za pośrednictwem takich serwisów) doskonalą się w przeszukiwaniu tysięcy profili. Badania naukowe dodatkowo napędzają ów kulturowy wyścig zbrojeń. Podpowiadają użytkownikom, pod jakim kątem zrobić sobie selfie, jaki wyraz twarzy przybrać i jakie zainteresowania wymienić w swoim profilu. W miarę jak oszustwa na portalach randkowych stają się coraz bardziej skuteczne, rośnie też skuteczność ich wykrywania. Podobnie jak wyścig zbrojeń między drapieżnikami i ofiarami, kulturowe wyścigi zbrojeń nieustannie ewoluują. Wreszcie, tak jak konwencjonalny ewolucyjny wyścig zbrojeń, kulturowy wyścig zbrojeń związany z konfliktem płci bywa uporczywy, dezadaptacyjny i kosztowny dla wszystkich uczestników.
Wynalazki kulturowe mogą wyprowadzić w pole lub osłabić ewolucyjnie ukształtowane adaptacje. Doskonałym przykładem jest tak zwana pigułka gwałtu, czyli flunitrazepam (znany pod nazwą handlową Rohypnol). Jak odkryjemy w rozdziale ósmym, w toku ewolucji kobiety dorobiły się imponującego zestawu strategii obronnych, które mają je chronić przed napaścią seksualną. Kiedy w barze ktoś potajemnie wrzuca do drinka kobiety pigułkę Rohypnolu, zawarta w niej substancja w połączeniu z alkoholem rozbraja ów arsenał obronny. Wywołuje częściową amnezję. Mąci kobiecie pamięć. Sprawia, że ofiara nie może sobie wyraźnie przypomnieć napaści seksualnej, jej sprawcy, ani nawet zdarzeń, które bezpośrednio ją poprzedzały, ani tych, które nastąpiły tuż po niej. Produkty kulturowe nie zawsze równie spektakularnie neutralizują ewolucyjnie ukształtowane strategie obronne, ale wiele z nich potrafi przejąć kontrolę nad naszą psychiką w nadzwyczaj dezadaptacyjny sposób.
Na stronach tej książki zastanowimy się nad tym, jak eksplozja nowych wynalazków kulturowych, takich jak pornografia, randki internetowe czy seks w rzeczywistości wirtualnej, mogą zaostrzać niektóre rodzaje konfliktów między płciami.
Perspektywa ewolucyjna pozwala nam sformułować przekonującą definicję władzy w kontekście konfliktu płci. Jest to stopień, w jakim każda kobieta i każdy mężczyzna, którzy wchodzą ze sobą w interakcję, wywierają wpływ na sporny zasób. Jakie czynniki determinują władzę, kiedy spór toczy się o ciało kobiety? Jednym z nich jest bliskość fizyczna7. W takich kulturach, jak Janomamowie w Brazylii, mężczyźni wyruszają na długie wyprawy łowieckie w poszukiwaniu grubej zwierzyny, więc nie mogą pozostawać w pobliżu swoich partnerek. Co za tym idzie – kobiety mają większą swobodę w podejmowaniu decyzji seksualnych zgodnie z własnymi interesami. Na drugim krańcu lokują się mężczyźni, którzy w każdej chwili chcą wiedzieć, gdzie się znajduje ich partnerka, a nawet nie pozwalają jej wychodzić samej na zakupy spożywcze. Mężczyźni, którzy utrzymują maksymalną bliskość, mogą również sprawować nad partnerką maksymalną władzę.
Drugą dźwignią władzy jest wielkość i siła. Mężczyźni na ogół są więksi i silniejsi niż kobiety, przy czym ta różnica jest szczególnie wyraźna w górnej połowie ciała. Podczas gdy masa mięśniowa nóg jest u mężczyzn o 50% większa niż u kobiet, pod względem masy mięśniowej ramion mężczyźni przewyższają kobiety o 75%, a pod względem całkowitej siły górnej połowy ciała – o 90%8. Nie wszyscy mężczyźni wykorzystują swoją siłę i większe rozmiary, aby wywierać wpływ na kobiety w konfliktach między płciami. Jednakże groźba, a nawet sama możliwość ich użycia stanowi źródło władzy, która pozwala mężczyznom sprawować kontrolę nad ciałami kobiet w sytuacji takiego konfliktu – od pilnowania partnerki w małżeństwie po napaść seksualną na nieznajomą.
Trzecią dźwignią władzy jest potęga liczb. Podczas walk między małymi grupami, typowych dla naszej ewolucyjnej przeszłości, najliczniejsza koalicja niemal zawsze wygrywa. Grupa licząca dziesięciu wojowników – choćby najzręczniejszych – nie zdoła pokonać koalicji złożonej z pięćdziesięciu osób. W konfliktach płci kobiety mające wielu sojuszników – przyjaciół i przyjaciółki, braci, wujków i innych – mają większą siłę niż te, które mają niewielu sojuszników lub nie mają ich wcale. Ta dźwignia władzy wyjaśnia, dlaczego praktyka egzogamii, która występuje w dwóch trzecich ludzkich kultur i polega na tym, że kobieta poślubia mężczyznę spoza swojej grupy, a po ślubie zamieszkuje z mężem i jego klanem, przyczynia się do nierówności władzy i stawia kobiety w gorszej sytuacji. Kobiety mają większą władzę seksualną w kulturach endogamicznych – stanowiących 34% wszystkich ludzkich kultur – w których po ślubie nadal żyją wśród swoich krewnych. Duża liczba sojuszników zapewnia kobiecie wielorakie możliwości obrony. Jeśli któregoś dnia jej brata nie ma w pobliżu, to może go zastąpić wuj, przyjaciel albo przyjaciółka.
Czwarta dźwignia władzy wiąże się z pierwszą zasadą dobierania się w pary – wyborem. Rynki matrymonialne, na których dostępnych jest wielu potencjalnych partnerów, zapewniają większe możliwości wyboru niż rynki słabo zaludnione. Potęga wyboru rozciąga się również na istniejące pary. Jak wykazały nasze badania, większość kobiet ma w odwodzie zapasowych partnerów – w liczbie od jednego do pięciu – którzy pełnią funkcję swoistego ubezpieczenia. Kobiety dysponujące własnymi środkami finansowymi mają większe możliwości wyjścia z nieudanego związku albo zastąpienia go lepszym. Kobiety z małymi dziećmi, zależne finansowo od swoich mężów, mają mniejszy wybór. Jest to bez wątpienia jedna z przyczyn, z jakich odsetek rozwodów jest dwukrotnie wyższy wśród par, w których kobieta zarabia więcej niż mężczyzna, niż wśród tych, w których jest odwrotnie.
W tej książce przyjrzymy się, w jaki sposób te oraz inne dźwignie władzy działają w konfliktach płci na rynku matrymonialnym, w trwających związkach oraz po rozstaniu.
W ten sposób dotarliśmy do granic możliwości wyjaśnienia wojny płci przez teorię odwołującą się do międzypłciowego wyścigu zbrojeń. Teraz musimy wyjaśnić różnice indywidualne – dlaczego tylko niektórzy mężczyźni i niektóre kobiety mają szczególną skłonność do tego, by nakładać koszty na przedstawicieli drugiej płci.
Niektórzy autorzy twierdzą, że wszyscy mężczyźni są potencjalnymi drapieżnikami seksualnymi, ale nauka nie potwierdza prawdziwości tej ponurej tezy. Większość mężczyzn nie próbuje osaczyć koleżanek z pracy przy kserokopiarce firmowej, nie chwyta ukradkiem kobiet za pośladki, kiedy tylko nadarza się okazja, nie przechwala się aktami przemocy seksualnej podczas rozmów w męskim gronie ani nie przychodzi na spotkania biznesowe w samym szlafroku. Wielu mężczyzn nigdy nie pomyślałoby o krzywdzeniu kobiet w taki sposób ani nie naraziłoby na szwank swojej reputacji, przyszłości czy standardów moralnych poprzez niestosowne zaloty seksualne, nawet gdyby odczuwało pociąg seksualny i gdyby mogło im to ujść płazem. Niektórzy mężczyźni jednak dopuszczają się takich wykroczeń, a charakterystyka tej grupy seryjnych sprawców molestowania i napaści seksualnych zasługuje na szczególną uwagę.
Badania naukowe przyniosły ważne odkrycie – otóż seryjni napastnicy seksualni uzyskują wysokie wyniki na skalach cech osobowości nazywanych ciemną triadą: narcyzmu, makiawelizmu i psychopatii. Wyróżnikiem narcyzmu jest silna roszczeniowość (poczucie danej osoby, że wszystko jej się należy), która rozciąga się również na sferę seksualną. Makiawelizm wiąże się ze społeczną strategią manipulacji i wykorzystywania. Osoby o wysokim poziomie tej cechy traktują innych jak narzędzia, które można wykorzystać do swoich instrumentalnych celów, a potem wyrzucić. Ludzie uzyskujący wysokie wyniki na skali psychopatii są pozbawieni empatii i obojętni na cierpienie innych, chociaż często emanują powierzchownym urokiem, na który część kobiet się nabiera. Wszystkie trzy elementy ciemnej triady tworzą strategię wyzysku społecznego, której ważnym elementem jest wykorzystywanie seksualne.
Czy kobiety również bywają drapieżnikami seksualnymi? Wyniki naszych badań nad ciemną triadą wskazują, że tak, choć w nieco inny sposób. Kobiety o wysokim poziomie cech tworzących ciemną triadę częściej niż inne kobiety uprawiają kłusownictwo seksualne – wabią mężczyzn, aby odciągnąć ich od aktualnych partnerek i nakłonić do przelotnych kontaktów seksualnych. Są również bardziej skłonne wykorzystywać seks, aby zapewnić sobie awans w miejscu pracy.
Te odkrycia potwierdzają fakt, że teoria konfliktu płci, choć trafnie wskazuje na rozbieżność optimów seksualnych u kobiet i u mężczyzn, sama w sobie nie ma wystarczającej mocy eksplanacyjnej. Wyjaśnienie zmienności strategii wykorzystywania seksualnego w obrębie danej płci wymaga uwzględnienia różnic indywidualnych w zakresie ciemnej triady oraz innych cech osobowości.
W trzech kolejnych rozdziałach przyjrzymy się, w jaki sposób cechy należące do ciemnej triady wiążą się z elementami antagonistycznej psychologii seksualnej mężczyzn i kobiet i jaką rolę odgrywają w każdej z trzech faz łączenia się w pary: na rynku potencjalnych partnerów, po utworzeniu związku oraz po jego rozpadzie.
Przypisy:
1 Ging, 2017.
2 Buss, 2014a.
3 Albo i in., 2011; Andersen i in., 2008; Brum, Costa-Schmidt i de Araujo, 2011.
4 Seabright, 2014.
5 Pilling i Hart, 1960.
6 Buss, 2000.
7 Queller i Strassman, 2018.
8 Lassek i Gaulin, 2009.
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej
Dostepne w wersji pełnej