59,90 zł
Każdy z nas ma swoją pamięć – to dzięki niej wiemy, kim jesteśmy. Ale czy istnieje jakieś My, które swoją tożsamość również buduje na pamięci? A jeśli tak, to czy pamięć owego My, pamięć zbiorowa, składa się z pamięci indywidualnych, autobiograficznych?
To byłoby zbyt proste. Tak jak zbiorowość nie jest wyłącznie sumą jednostek, tak samo pamięć zbiorowa nie może być sumą jednostkowych pamięci. Istnieją wprawdzie pewne analogie, lecz mogą one posłużyć tylko jako wskazówki do badania tego złożonego zjawiska, interesującego zarówno dla psychologów, jak i dla historyków, antropologów, socjologów czy literaturoznawców.
Zagadnienie pamięci zbiorowej ma więc charakter interdyscyplinarny. Przedstawiciele różnych dziedzin szukają odpowiedzi na pytanie, co owa pamięć zawiera, jakie informacje trafiają do jej zasobów, a jakie z niej znikają – lub są wymazywane. Z pamięcią zbiorową łączą się bowiem pewne procesy: jej formowania, zniekształcania, a nawet zawłaszczania.
To, do jakiej pamięci się odwołujemy – czy tej, która gloryfikuje naszą przeszłość, celebruje męczeństwo i chwali dokonania, czy może tej, w której obraz naszej wspólnoty jest nieco mniej idealizowany – wywiera istotny wpływ na to, jak traktujemy samych siebie, a także innych ludzi, tych, którzy tworzą odrębne zbiorowości. Znacząco wpłynie też na naszą przyszłość, którą dopiero zbudujemy.
Książka Tomasza Maruszewskiego jest cennym źródłem wiedzy psychologicznej nie tylko o tym, jak tworzy się i jak funkcjonuje pamięć zbiorowa, lecz przede wszystkim o tym, w jaki sposób jest użytkowana w społecznej codzienności. Ma to szczególne znaczenie w społeczeństwach trapionych przez konflikty światopoglądowe czy polityczne, bo skonfliktowane strony tworzą odmienne wersje zbiorowej pamięci dotyczącej tych samych faktów, zdarzeń czy idei. Zrozumienie istoty wielu konfliktów społecznych jest tym samym niemożliwe bez rekonstrukcji różnych wersji pamięci zbiorowej.
Z recenzji Wiesława Łukaszewskiego
Książka podejmuje ważne zagadnienie relacji między pamięcią jednostki, zwłaszcza autobiograficzną, a pamięcią zbiorową. Ta ostatnia często bywała i wciąż bywa przedmiotem rozważań historyków i socjologów, jak również politologów i antropologów kulturowych. Ale zarówno ich pojmowanie, jak i sposoby badania stosowane w tych dziedzinach wiedzy albo w ogóle ignorowały osiągnięcia psychologii akademickiej, albo też czerpały z niej bardzo selektywnie. Tomasz Maruszewski, wychodząc od ustaleń swojej nauki dotyczących funkcjonowania pamięci jednostkowej, twórczo porównuje ją z pamięcią zbiorową. Znajduje wiele podobieństw między nimi, ale też znaczące różnice.
Z recenzji Macieja Dymkowskiego
Tomasz Maruszewski – profesor psychologii, wybitny badacz pamięci autobiograficznej, od pewnego czasu zajmuje się też pamięcią zbiorową. Pracuje na Wydziale Zamiejscowym Uniwersytetu SWPS w Sopocie. Specjalizuje się w psychologii poznawczej, ale w kręgu jego zainteresowań badawczych znajdują się również zagadnienia z pogranicza psychologii poznawczej i psychologii emocji, takie jak poznawcza reprezentacja emocji. Autor Psychologii poznania i Pamięci autobiograficznej, współautor monografii Emocje – aleksytymia – poznanie (wspólnie z Elżbietą Ścigałą) oraz Psychologii. Podręcznika akademickiego. Opublikował wiele artykułów naukowych, a także prac popularyzatorskich. Ma dwoje dzieci – Joannę i Krzysztofa. Pasjonuje się muzyką barokową i fotografią.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 370
Carol Tavris, Elliot Aronson
Błądzą wszyscy (ale nie ja)
Dlaczego usprawiedliwiamy głupie poglądy, złe decyzje i szkodliwe działania
Richard E. Nisbett
Geografia myślenia
Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej
Wiesław Łukaszewski
Wielkie (i te nieco mniejsze) pytania psychologii
Michael S. Gazzaniga
Istota człowieczeństwa
Co czyni nas wyjątkowymi
Michael S. Gazzaniga
Kto tu rządzi? Ja czy mój mózg?
Neuronauka a istnienie wolnej woli
Simon Baron-Cohen
Teoria zła
O empatii i genezie okrucieństwa
Jonathan Haidt
Prawy umysł
Dlaczego dobrych ludzi dzielą polityka i religia?
Steven Pinker
Piękny styl
Przewodnik człowieka myślącego po sztuce pisania XXI wieku
Walter Mischel
Test Marshmallow
O pożytkach płynących z samokontroli
Richard E. Nisbett
Mindware
Narzędzia skutecznego myślenia
Dan Ariely
Szczera prawda o nieuczciwości
Jak okłamywać wszystkich, a zwłaszcza samych siebie
Thomas Gilovich, Lee Ross
Najmądrzejszy w pokoju
Jakie korzyści możemy czerpać z najważniejszych odkryć psychologii społecznej
Adam Galinsky, Maurice Schweitzer
Przyjaciel i wróg
Kiedy współpracować, kiedy rywalizować i jak odnosić sukcesy w jednym i drugim
Dan Ariely
Potęga irracjonalności
Ukryte siły, które wpływają na nasze decyzje
Dan Ariely
Grosz do grosza
Jak wydawać mądrze i jak unikać pułapek finansowych
PODZIĘKOWANIA
Kiedy zaczynałem pisanie tej książki, nie wierzyłem, że uda mi się ją skończyć. Po drodze były przerwy, ale Ania Świtajska zachęcała mnie do pracy na różne sposoby. I cierpliwie czekała. Kiedy już skończyłem, przekonałem się, że nadal muszę popracować nad swoją polszczyzną. Gosia Jaworska, redagując tę pracę, przyczyniła się do tego, że wiele myśli zostało przedstawionych w bardziej komunikatywny i zrozumiały sposób.
Dobrym duchem był i jest dla mnie Wiesław Łukaszewski, który przeczytał pierwsze wersje niektórych rozdziałów i którego uwagi, także te przedstawione w recenzji, skłoniły mnie do refleksji nad twierdzeniami przedstawionymi w książce. Czasami trudno samemu dostrzec różne błędy i niekonsekwencje, ale Łukasz (tak chyba mogę o Nim pisać) zasugerował nowe możliwości interpretacji opisywanych przeze mnie zjawisk i procesów. Jego pomoc była bezcenna. Dziękuję także Maciejowi Dymkowskiemu za to, że swoją recenzję opatrzył ważnymi uwagami.
Dziękuję również Ani – mojej Żonie – że cierpliwie (choć czasami z trudem) znosiła okresy mojej psychicznej nieobecności. Była Ona pierwszą słuchaczką niektórych pomysłów i choć problematyka książki jest odległa od Jej zainteresowań, potrafiła podpowiedzieć nowe sposoby interpretacji niektórych tez.
Rozpoczynając pisanie tej książki, nie wiedziałem, jak bardzo aktualna stanie się jej problematyka – sądziłem, że stanie się ona rozszerzeniem koncepcji pamięci. Trudno było wtedy przewidzieć, jak bardzo istotna stanie się ona w chwili obecnej.
WSTĘP
Dwa słowa o aktualnym stanie badań nad pamięcią
Zanim przejdę do analizy pamięci zbiorowej, kilka uwag chciałbym poświęcić krótkiemu podsumowaniu tego, co dzieje się w psychologii pamięci, a potem przejdę do społecznego kontekstu tego stanu i związków między psychologicznym podejściem do pamięci a podejściem reprezentowanym przez inne dyscypliny. Stan aktualny można przedstawić w kilku punktach – wspomnę o rzeczach najważniejszych; z pewnością w poniższym zestawieniu nie znajdą się wszystkie aspekty współczesnych badań.
Koncentracja na mechanizmach. Współczesne badania nad pamięcią indywidualną koncentrują się przede wszystkim na mechanizmach jej działania. Mechanizmy te odpowiedzialne są za zapisywanie informacji, ich przechowywanie oraz wydobywanie. większość badań jednak ignoruje to, jakie treści są zapisywane w pamięci. Przyjmuje się, że pamięć działa podobnie, kiedy zapisywane są w niej zgłoski bezsensowne, listy słów czy historie dotyczące Ja lub innych osób. Kiedy myśli się w taki sposób o działaniu pamięci, to można przywołać metaforę silnika samochodowego. Silnik przetwarza etylinę 95 lub 98 na energię kinetyczną. Jeżeli jednak zechcemy, by przetwarzał olej napędowy, to jego wewnętrzna struktura i niektóre zasady działania ulegną zmianie. Analogiczna sytuacja może się pojawić w wypadku pamięci. Najczęściej wiedza na jej temat pochodzi z kontrolowanych eksperymentów, w których wykorzystuje się specjalnie przygotowany materiał. Ale nasza pamięć zawiera w pierwszym rzędzie informacje pochodzące ze środowiska społecznego; są to nie tylko informacje pochodzące od osób, z którymi pozostajemy w bezpośrednim kontakcie, lecz także informacje z mediów, systemu edukacyjnego czy z danych „zastygłych w kamieniu”. Pałac Kultury w Warszawie czy Zamek Cesarski w Poznaniu przenoszą wiele informacji dotyczących przeszłości danego miasta i całego kraju. Nie wszyscy potrafią te informacje odczytywać. Działanie pamięci w takich wypadkach ulega znacznej zmianie. Choć nadal można wyróżnić fazy zapisu, przechowania i odtwarzania informacji, pojawiają się jednak nowe mechanizmy i zależności, o których będzie mowa w dalszych częściach tej pracy. Chciałbym tu silnie podkreślić, że niniejsza praca nie będzie odwoływała się do polemiki między przedstawicielami laboratoryjnego podejścia do pamięci i zwolennikami badania pamięci w warunkach życia codziennego. Co prawda dyskusja ta wniosła nowe wątki do analizy pamięci, ale koncentrowanie się na tej polemice może odwrócić uwagę od głównych problemów podejmowanych w tej pracy.
Powiązanie badań nad pamięcią z analizami nośników tej pamięci. Semon (1921) wprowadził swego czasu pojęcie mnemu (później za sprawą Lashleya określanego jako engram), rozumianego jako ślad pewnego doświadczenia powstającego w mózgu pod wpływem bodźca. Teoria Semona przez długi czas była zapomniana, choć wspominał o niej Bertrand Russell, ale dopiero w latach siedemdziesiątych poprzedniego stulecia została niejako odkryta na nowo przez psychologów (Schacter, 2001; Schacter, Eich i Tulving, 1978). Być może pewną rolę odegrał tu swego rodzaju etnocentryzm psychologów – Richard Semon z wykształcenia był zoologiem i lekarzem. Obecnie wprowadzone przez niego pojęcia engramu i ekforii na dobre zagościły w pracach psychologicznych. Pierwsze z tych pojęć zyskało nową interpretację dzięki pracom neuronaukowców. I chociaż wiele problemów w tej dziedzinie oczekuje na rozwiązanie, postęp jest bardzo wyraźny i być może uda się w końcu znaleźć ślady pamięciowe, choć na pewno nie będą one przypominały odcisku stopy na piasku. Można oczywiście postawić pytanie dotyczące tego, co byłoby odpowiednikiem engramu w pamięci zbiorowej – i tu sprawa się komplikuje. Jeśli chodzi o pamięć jednostkową, to wiemy, że engramy zlokalizowane są w mózgu. Przyjęcie założenia, że istnieje coś w rodzaju mózgu zbiorowego, w którym zapisywane są ślady pamięciowe, wydaje się karkołomne. Być może odpowiednikiem engramów w pamięci zbiorowej mogłyby być treści przekazywane w toku interakcji społecznych.
Dominacja podejścia funkcjonalistycznego. Schacter (2003) opisał deficyty pamięci, posługując się nośnym porównaniem siedmiu analizowanych deficytów do siedmiu grzechów głównych. Pamięć może bowiem zawodzić na wiele różnych sposobów. Podsumowując swoje rozważania Schacter stwierdza jednak, że grzechy nie są czymś, z czego pamięć powinna się spowiadać. Z pewnego punktu widzenia mogą one być błogosławieństwem. Weźmy pod uwagę grzech nietrwałości. Sprawia on, że niegdyś zapisane informacje ulegają zapomnieniu. niekiedy jednak zapominanie jest korzystne adaptacyjnie, pozwala bowiem pozbyć się bagażu zbędnych informacji. O tym, że brak zapominania może być bolesny, świadczą przypadki hipermnezji. Hipermnestycy nie mogą niczego zapomnieć i to staje się źródłem ich cierpienia. Nie tylko pamiętają twarze ludzi mijanych na ulicy, lecz także wystawy sklepowe czy układ chmur na niebie. Z tego wynika, że to, co początkowo uznawano za grzech pamięci, faktycznie grzechem być nie musi, ponieważ pełni ważną funkcję adaptacyjną. Connerton (2008), którego poglądy zostaną przedstawione w rozdziale 7 (o zniekształceniach pamięci zbiorowej), pokazuje, że w pewnych wypadkach zapominanie w pamięci zbiorowej również pełni funkcję adaptacyjną.
Pomijanie treści pamięci. W zasadzie jedyną kategorią treściową, która wzbudziła zainteresowanie psychologów, było Ja. Pamięć własnych doświadczeń życiowych w pewnym momencie wyodrębniła się jako osobna dziedzina badań. Badania nad pamięcią autobiograficzną prowadzone są na dużą skalę i oprócz technik obserwacyjnych wykorzystuje się tu dość często badania eksperymentalne. Natomiast badania nad pamięcią wzorów matematycznych czy właściwości pierwiastków lub drzew owocowych nie budziły szerszego zainteresowania. Neisser (1982) złośliwie zauważył, że jeśli istnieje jakaś ważna właściwość pamięci, to można być pewnym, iż nie wzbudzi ona zainteresowania psychologów. Jako przykład podawał pamięć nazwisk, ale zapewne jest wiele dziedzin, w których zapamiętywanie specyficznych informacji okazuje się bardzo ważne. Badania nad zapamiętywaniem informacji w tych dziedzinach często prowadzili dydaktycy, a nie psychologowie. Dydaktycy interesowali się tym, jak posługując się różnymi technikami nauczania, można zapewnić większą trwałość wiedzy. Zauważmy, że dydaktycy historii odwołują się do innych mechanizmów niż dydaktycy matematyki. Na dodatek istnieją dydaktycy szczególnego rodzaju, którzy z wielką pasją i zaangażowaniem dążą do tego, by pewne informacje były zapamiętane w pamięci zbiorowej, inne zaś zostały z niej usunięte. Owi „dydaktycy szczególnego rodzaju” to politycy czy pewne grupy dziennikarzy. Podejmowane przez nich próby szybkiej zmiany zawartości pamięci zbiorowej w wielu wypadkach skazane są na niepowodzenie. Dopiero wtedy, kiedy zmiany te przebiegają powoli i są zakorzenione w obowiązujących w danym społeczeństwie normach kulturowych, mają one możliwość zyskania większej trwałości.
Wzrost zainteresowania pamięcią operacyjną. W 1974 roku Alan Baddeley i Graham Hitch opublikowali pracę przedstawiającą model pamięci operacyjnej. Od tego czasu badania nad pamięcią operacyjną, zwaną też pamięcią roboczą, zaczęły się rozwijać na bardzo dużą skalę. Pamięć ta łączy w sobie funkcje mnemiczne, czyli funkcje związane z przechowywaniem informacji, z funkcjami wykonawczymi. W ludzkim umyśle odgrywa ona swoistą rolę centrum dowodzenia. Jest nie tylko „kuźnią myśli” (określenie zapożyczone od Edwarda Nęcki), lecz także decyduje o tym, na czym skupić uwagę i co należy zrobić, aby osiągnąć ważne cele. Badania wykazały, że to centrum dowodzenia cechuje się licznymi ograniczeniami, do których należy mała pojemność, uniemożliwiająca jednoczesne podejmowanie różnych działań, oraz krótki czas przechowania, nieprzekraczający kilku sekund. Pomimo tych ograniczeń system poznawczy człowieka działa zadziwiająco sprawnie, ponieważ dysponuje możliwością przerzucania swoich zasobów między różnymi zadaniami. Towarzyszy temu możliwość korzystania z dużej puli informacji zmagazynowanych w pamięci trwałej. Można zatem powiedzieć, że system cechuje się wysoką elastycznością oraz uniwersalnością. Pamięć operacyjna początkowo była badana wyłącznie przez psychologów poznawczych, w pewnym momencie jednak okazało się, że idee odnoszące się do tej formy pamięci można wykorzystać do rozwiązywania różnych problemów związanych z funkcjonowaniem pamięci autobiograficznej (Conway i Pleydell-Pearce, 2000), a także pamięci zbiorowej (Maruszewski, 2009).
Pamięć zdarzeń wymagających dużych zdolnosci adaptacyjnych. Psychologowie od dawna interesowali się pamięcią traumy. Zainteresowania te dotyczyły z jednej strony ograniczonego dostępu do informacji związanych z traumatycznymi zdarzeniami (zjawisko tłumienia, amnezji funkcjonalnej czy dysocjacji), z drugiej zaś – natrętnego charakteru wspomnień związanych z traumą. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech zespołu stresu pourazowego (PTSD) są przebłyski pamięciowe. Polegają one na pojawianiu się w świadomości bardzo realistycznych wspomnień przeszłych sytuacji stresowych, wywołujących bardzo silne stany emocjonalne, analogiczne do tych, jakie pojawiły się w pierwotnej sytuacji stresowej. Stany te wtórnie przyczyniają się do pogorszenia funkcjonowania jednostki. Analogiczne zjawiska obserwuje się w pamięci zbiorowej – zbiorowe traumy są z jednej strony tłumione, czego przykładem może być niechęć do przywoływania wspomnień u byłych więźniów obozów koncentracyjnych, lub też ich uporczywe przypominanie, na przykład obchodzenie rocznic (a niekiedy miesięcznic) zdarzeń, które spowodowały traumę zbiorową. Koncepcje rozwijane przez psychologów i lekarzy trudno jednak wykorzystać do analizy przypadków traumy zbiorowej. Jednym z przykładów może być koncepcja wielopoziomowego kodowania informacji dotyczących sytuacji traumatycznych (Perry, 1999). Autor ten twierdzi, że informacje o rozmaitych zdarzeniach zapisywane są na różnych piętrach układu nerwowego. Gdy jednostka przez dość długi czas ma dostęp do pewnych informacji, mogą być one zapisane na poziomie kory mózgowej; w wypadku dostępu krótkiego (a tak się dzieje w wielu sytuacjach traumatycznych) informacje mogą być zapisywane na niższych piętrach. Choć informacje te mogą wzbudzać silne emocje, jednostka nie ma do nich świadomego dostępu, ponieważ nie miały one szansy dotrzeć do kory mózgu. Zauważmy, że taki sposób myślenia, aczkolwiek atrakcyjny dla tradycyjnego badacza pamięci, może budzić zrozumiałe opory u badacza pamięci zbiorowej. Trudno sobie bowiem wyobrazić jakiś mózg zbiorowy, wyposażony w odpowiedniki kory mózgowej i struktur podkorowych, który w zróżnicowany sposób kodowałby informacje traumatyczne lub nietraumatyczne.
Związki między pamięcią a innymi procesami psychicznymi. Początkowo koncentrowano się na badaniu samej pamięci, bez uwzględnienia tego, że wpływają na nią inne procesy psychiczne, a sama pamięć również może stawać się ich źródłem. Dość wcześnie zaczęto badać związki pamięci z procesami emocjonalnymi, czego przykładem były analizy Dudychów (1933), którzy wskazywali na to, że niejednakowo łatwo zapamiętuje się zdarzenia o różnych znakach emocjonalnych. Potem pojawiły się analizy precyzujące te zależności: stwierdzono, że pamięć jest zależna od stanu emocjonalnego. Pamięć funkcjonuje stosunkowo dobrze wtedy, kiedy zarówno w fazie zapamiętywania, jak i odtwarzania jednostka znajduje się w identycznym lub podobnym stanie emocjonalnym (Eich i Metcalfe, 1989). Zasada specyficzności kodowania jest powszechnie wykorzystywana jako wyjaśnienie zmian siły śladów pamięciowych pojawiających się w różnych warunkach odtwarzania.
Powyższy przegląd z pewnością nie jest wyczerpujący. Pokazuje on jednak pewne trendy rozwojowe we współczesnej psychologii pamięci. Przynajmniej niektóre z nich koncentrują się na bardzo szczegółowych właściwościach pamięci: działania badaczy przypominają działania lekarza, który ogląda pacjenta z depresją przez mikroskop. Może on dostrzec zmiany w obrazie krwi (pacjent nie ma ochoty na jedzenie, więc przejawia symptomy anemii) i zmiany w obrębie wielu innych układów, ale nie zauważy istoty cierpienia ani jego potencjalnych przyczyn. Z tego też względu czasami konieczne jest przeanalizowanie badanego zjawiska lub procesu z pewnej odległości, by nie narażać się na błądzenie w gęstwinie szczegółów. I choć współczesna psychologia pamięci ma w swoim dorobku niezwykłe osiągnięcia, warto zwrócić uwagę na to, że przynajmniej część z nich nie może być wykorzystana przez badaczy z innych dziedzin – socjologii, historii, antropologii czy literaturoznawstwa. Kiedyś zastanawiałem się nad tym, czy na przykład literaturoznawcy zajmujący się oral history lub oral poetry (Rubin, 2009; Czapliński, 2010; Lord, 2010) mogliby skorzystać z bogatej wiedzy psychologicznej na temat pamięci. Obawiam się, że nie byłoby to łatwe, ponieważ nie przeprowadzają oni ściśle kontrolowanych eksperymentów laboratoryjnych, lecz posługują się metodami naturalistycznymi; zapewne trudno byłoby też przenieść do ich analiz wyniki odnoszące się do działania schematów poznawczych, znaczenia efektu dezinformacji czy roli elementów centralnych i peryferyjnych w przechowywaniu informacji.
Na koniec kilka refleksji bardziej ogólnej natury. Współczesna nauka coraz częściej ulega wpływom popkultury, której jednym z podstawowych celów jest przyciągnięcie uwagi opinii publicznej. Chodzi może nie tyle o rozmaite „eventy”, które mogliby organizować badacze pamięci, ile o emfazę, z jaką przedstawiane są wyniki badań i koncepcje teoretyczne w tej dziedzinie. Co rusz słychać o rozmaitych przełomach, wielkich odkryciach, czy też o rewolucjach pojawiających się w różnych dziedzinach badań. „rewolucja” jest jednym z najczęściej wykorzystywanych słów w komunikacji bezpośredniej – lada moment zajmie ono poczesne miejsce w tekstach naukowych. Tymczasem po paru latach okazuje się, że przełomowe odkrycia nie były wcale takie przełomowe, ponieważ można je wyjaśnić za pomocą znanych dotychczas koncepcji. Z taką sytuacją mieliśmy też do czynienia w psychologii pamięci. Dwa przykłady, które omówię poniżej, dowodzą, że w rozwoju nauki rzadko pojawiają się rzeczywiste przełomy czy rewolucje.
Pierwszy przykład dotyczy badań nad substancjami pamięciowymi i nad transferem wewnątrzosobniczym i międzyosobniczym. Thompson i McConnell (1955) przeprowadzili serię eksperymentów, w których wytworzyli proste odruchy warunkowe u robaków płaskich. Wielokrotnie przepuszczali przez wodę prąd elektryczny, gdy zapalano światło. Robaki znajdujące się w wodzie po bardzo wielu próbach zaczęły reagować skurczem całego ciała na zapalenie światła. Następnie takie „wytrenowane” robaki krojono. Ponieważ cechuje je zdolność do regeneracji, po pewnym czasie od owego rzeźnickiego zabiegu pojawiały się osobniki potomne, powstałe z części osobników „wytrenowanych”. Osobniki te przyswajały sobie wspomniany odruch warunkowy szybciej aniżeli osobniki powstałe z części robaków nietrenowanych. Stwierdzono, że w takim wypadku następuje transfer wewnątrzosobniczy – pod wpływem uczenia się powstają w organizmie substancje, które przenoszą proste informacje na temat otoczenia – tu: zapalenie światła oznacza uderzenie prądem elektrycznym. W kolejnych eksperymentach McConnell (1962) poszedł dalej. Ponownie wytwarzał u robaków płaskich odruch warunkowy na światło. Następnie kroił je na kawałki i dawał do zjedzenia innym robakom płaskim. Te również szybciej przyswajały sobie odruch warunkowy na światło. Oznaczałoby to, że substancje pamięciowe mogą przechodzić z jednego organizmu do następnego – opisane zjawisko określono mianem transferu międzyosobniczego. Co prawda przyrost szybkości uczenia się był stosunkowo niewielki w grupie, która żywiła się swoimi wykształconymi pobratymcami, ale występował dość systematycznie. McConnell uznał, że nośnikiem informacji pamięciowych jest RNA.
Wyniki tych badań wzbudziły bardzo duże zainteresowanie. Co więcej, zastanawiano się nad implikacjami praktycznymi. Czy pokrojenie na kawałki wykładowcy statystyki (ten przedmiot nastręcza wielu trudności studentom psychologii), a następnie przygotowanie odpowiedniej potrawy z jego ciała przyśpieszy uczenie się tego przedmiotu? Pomijając względy etyczne – w naszej kulturze kanibalizm stanowi silne tabu – wyniki badań empirycznych nie dały podstaw do przyjęcia hipotezy, że informacje pamięciowe mogą być przenoszone przez zjadane przez nas pokarmy. Badania te wykazały, że zjawisko transferu międzyosobniczego nie występuje u organizmów wyższych – u myszy czy u szczurów. Nie można zatem oczekiwać, by analogiczne zjawisko występowało u ludzi. Choć poszukiwania „substancji pamięciowych” nadal trwają, dotychczas nie udało się znaleźć środków wspomagających pamięć, co miałoby olbrzymie znaczenie na przykład w leczeniu choroby Alzheimera. Na zakończenie warto dodać, że u ludzi międzyosobniczy transfer informacji dokonuje się poprzez kontakty społeczne (Christakis i Fowler, 2011), a rozchodzenie się nowych informacji niekiedy przypomina rozprzestrzenianie się epidemii (Hirst i Manier, 2008).
Drugi przypadek rzekomego przełomu został opisany przez Schactera (2003). Na jednej z konferencji wspomniał o tym, że udało się wykryć różnice układu pobudzeń mózgu, pojawiające się w wypadku przypominania sobie rzeczywistego zjawiska i w wypadku fałszywej pamięci. Natychmiast zgłosiło się do niego wielu dziennikarzy, przekonanych, że za pomocą technik neuroobrazowania uda się w przyszłości odróżnić – na przykład w trakcie przewodu sądowego – osoby, które relacjonują rzeczywiste zdarzenia, od osób, które opowiadają o zdarzeniach niebyłych. Te właśnie osoby mogą być silnie przekonane o realności swoich wspomnień. Co więcej, fałszywe wspomnienia mogą dotyczyć własnych niechlubnych zachowań w przeszłości. Inaczej mówiąc, pamięć takich osób zawiera coś w rodzaju donosu na samego siebie. Pierwszy wynik nie został jednak potwierdzony w późniejszych badaniach. Tym samym rozwiały się nadzieje wymiaru sprawiedliwości dotyczące niezawodnych technik odróżniania od siebie zeznań wiarygodnych i niewiarygodnych na podstawie nowoczesnych technik badania mózgu.
Niezależnie od nieco sarkastycznych uwag przedstawionych wcześniej, badania pamięci w ostatnich dekadach przeżywają okres szybkiego rozwoju. Przejawia się to w kilku punktach.
Po pierwsze, badania te nie są już wyłączną domeną psychologów. Pamięcią interesują się również socjologowie, antropologowie kulturowi, biologowie, historycy czy językoznawcy. Każda z tych dziedzin ujmuje pamięć z nieco innego punktu widzenia, co skutkuje dostrzeganiem nieco innych zależności. Jednym z ważnych odkryć dokonanych poza psychologią było stwierdzenie, że pamięć może egzystować poza ludzkim mózgiem: w takim wypadku może przyjmować mniej lub bardziej trwałe formy, na przykład pomniki czy oral history i oral poetry.
Po drugie, zaczęto interesować się funkcjami pamięci, przy czym analiza funkcji pamięci prowadzona jest odmiennymi torami przez psychologów i biologów, którzy dość chętnie nawiązują do koncepcji ewolucjonistycznych, a także przez historyków czy socjologów, którzy na plan pierwszy wysuwają funkcje związane z tworzeniem i utrzymywaniem tożsamości.
Po trzecie, zaczęto się interesować zniekształceniami pamięci, które nie ograniczają się do zapominania na jednym biegunie i konfabulacji na drugim. Po głębszej analizie okazuje się, że poszukiwania psychologów i socjologów biegną innymi drogami. Schacter (2003) napisał książkę o siedmiu grzechach pamięci, a niemal równolegle Paul Connerton opublikował swoje prace poświęcone siedmiu typom zapominania (2008). Podobieństwa są jednak powierzchowne. Porównanie treści obu wspomnianych prac wskazuje, że analizy psychologów i socjologów biegną równoległymi torami i szansa na to, że gdzieś się spotkają, jest niewielka. Ale gdyby taka szansa nie istniała, to wysiłek włożony w tworzenie niniejszej pracy poszedłby na marne. Można jednak wskazać możliwe punkty styczne. Przywołajmy przykład memów, które można potraktować jako specyficzny typ schematów występujących w komunikacji społecznej. Notabene określenie „mem” nie jest skrótem terminu memory, ale zostało wprowadzone jako odpowiednik genu (Blackmore, 2002).
Po czwarte, zaczęto zwracać uwagę na to, że pamięć jest nie tylko narzędziem przechowywania dotychczasowych doświadczeń, lecz może także odnosić się do przyszłości. Pamięć prospektywna już na dobre zadomowiła się w psychologii (Niedźwieńska, 2013). zapewne odpowiedniki pamięci prospektywnej istnieją również w pamięci zbiorowej. Przykładami mogą być programy społeczne czy ekonomiczne. Ponieważ dla pamięci prospektywnej kluczowe znaczenie mają zamiary (plany) i sposoby ich realizacji, badania tej pamięci mają duże znaczenie dla psychologii motywacji. Osoby, które żyły w PRL, znają pojęcie planu 5-letniego czy 6-letniego. Owe plany można zinterpretować jako zawartość pamięci prospektywnej elit, które wówczas rządziły Polską.
Po piąte, wyniki badań nad pamięcią prowadzonych w laboratorium zaczęto wykorzystywać do interpretacji zdarzeń występujących w realnym świecie. Można przytoczyć tutaj przykład badań nad efektem dezinformacji, zapoczątkowanych analizą pamięci zdarzeń, po których ludzie otrzymywali inne informacje na temat tych zdarzeń. Współcześnie badania te mają bardzo duże znaczenie w praktyce wymiaru sprawiedliwości: świadkowie zeznający przed sądem w sposób automatyczny sięgają do różnych zapisów jakiegoś zdarzenia. Mogą to być ich własne wspomnienia, ale mogą to być również informacje, które zasłyszeli od innych świadków, albo informacje pochodzące z mediów. Innym przykładem są dość niezwykłe zastosowania wyników klasycznych badań Ebbinghausa nad zapominaniem zgłosek bezsensownych, które współcześnie wykorzystuje się do analizy różnych procesów występujących w komunikacji społecznej. Anderson i Schooler (2000) wykazali, że częstość używania danego słowa jest funkcją częstości, z jaką było ono używane wcześniej.
Po szóste, pojawiły się nowe wątki dotyczące dynamicznych zmian siły śladów pamięciowych w zależności od rodzaju materiału pamięciowego. Krzywa zapominania Ebbinghausa została wykreślona dla materiału niemającego żadnego znaczenia afektywnego (zgłoski bezsensowne). Spora część późniejszych badań nad zapominaniem również dotyczyła materiału neutralnego afektywnie (słówka z języka obcego). Od pewnego czasu jednak uwagę badaczy zaczęło przykuwać zjawisko przeciwstawne w stosunku do zapominania. Badania osób, które przeżyły różnego rodzaju traumy, wskazują, że ludzie cierpią z powodu niemożności zapomnienia tego, co im się przydarzyło – wspomnienia strasznych chwil pojawiają się bez zapowiedzi i wywołują niemal tak samo silne emocje, jak te, które występowały w przeszłości. Schacter (2003) pisze o grzechu pamięci, który nazwał uporczywością; lepszym określeniem wydaje się nachalność. Dodatkowo okazało się, że próby powstrzymywania pojawiania się takich wspomnień prowadzą do skutków odwrotnych w stosunku do zamierzonych: sprawiają, że wspomnienia te pojawiają się ze zdwojoną siłą.
Obserwacje dotyczące uporczywości pamięci zwróciły uwagę badaczy na rolę procesów kontroli pamięci. Kontrola związana jest nie tylko z procesami przywoływania wspomnień, lecz także z procesami kodowania i przechowywania informacji. Procesy kontroli, zwykle działające pod progiem świadomości, sprawiają, że pamięć nie jest mechanicznym urządzeniem, ale czymś, co częściowo jest we władzy jej posiadacza, a dzięki temu może być wykorzystywana w sposób elastyczny.
Zapewne przejawy uporczywości czy nachalności występują również w pamięci zbiorowej, mają one jednak odmienną dynamikę czasową. Nie tylko obejmują długie odcinki czasu, lecz także mogą się pojawiać ze znacznym opóźnieniem w stosunku do upamiętnianego zdarzenia. Na przykład święto narodowe Francji, związane z rocznicą zburzenia Bastylii, zaczęto obchodzić po ponad stu latach.
Badacze zajmujący się pamięcią zbiorową nie mieli ambicji tworzenia czegoś, co przypominałoby krzywą Ebbinghausa, ponieważ na przebieg zapominania w pamięci zbiorowej wpływa bardzo wiele czynników. Upamiętnianie pewnej postaci, a więc zapobieganie odejściu jej z pamięci zbiorowej, może być dyktowane celami politycznymi, a nie tym, jak długo utrzymują się wspomnienia dotyczące tej postaci. Pennebaker i Banasik (2008) zwracają uwagę na to, że muzeum upamiętniające Johna Kennedy’ego w Dallas oraz jego pomniki powstały dopiero 25 lat po jego tragicznej śmierci. To samo działo się w odniesieniu do pomnika weteranów wojny w Wietnamie – został wzniesiony około 25 lat po śmierci pierwszych żołnierzy amerykańskich w Wietnamie. Wynikałoby stąd, że w pamięci zbiorowej występuje coś przypominającego proces konsolidacji w pamięci indywidualnej oraz że długość okresu konsolidacji przypomina w przybliżeniu czas jednego pokolenia. Niekiedy jednak czas ten się wydłuża, ponieważ kwestia upamiętnienia jakiegoś zdarzenia jest przedmiotem różnych dyskusji (Frijda, 2008). Do sprawy tej powrócę w dalszych częściach pracy.
ROZDZIAŁ 1
Podstawowe sposoby rozumienia pamięci zbiorowej. Ograniczone pole działania dla psychologa
1.1. Wprowadzenie
Termin pamięć kolektywna nie pojawił się na gruncie psychologii. Maurice Halbwachs, który go wprowadził (1925, polski przekład 1969), z wykształcenia był socjologiem, uczniem Emile’a Durkheima. Określenie „pamięć kolektywna” pojawiło się akurat w takim momencie, w którym psychologia na dalszy plan przesunęła zarówno badania, jak i teorię pamięci, koncentrując się przede wszystkim na badaniach nad uczeniem się. Ówczesny klimat nie sprzyjał analizom pamięci, nie mówiąc już o pamięci zbiorowej. Renesans koncepcji pamięci, zapoczątkowany pracami Hebba w latach pięćdziesiątych, które potem były rozwijane w latach sześćdziesiątych, doprowadził do ujmowania pamięci w sposób czysto mechaniczny. Pamięć była traktowana jako proces przetwarzania informacji, przy czym sprawą drugorzędną było to, czego te informacje dotyczą albo skąd pochodzą. Dlatego też badania koncentrowały się na przykład na zależnościach między siłą śladu pamięciowego a jego wiekiem, na interferencji powodowanej przez inne informacje, odbierane równocześnie, przed odebraniem oryginalnej informacji albo po niej, bądź też na zakłóceniach procesu odtwarzania. Takie badania miały ważne konsekwencje praktyczne, pozwalały bowiem przewidywać, kiedy można polegać na pamięci, a kiedy pamięć zawodzi.
Wyraźna zmiana w psychologii, jaka się dokonała w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych poprzedniego stulecia, otworzyła nowe perspektywy – można powiedzieć, że dała dostęp do okna, przez które można było wyjrzeć i zobaczyć badania nad pamięcią zbiorową. Można wskazać dwa źródła takich zmian. Pierwsze źródło to badania nad pamięcią autobiograficzną, a także te związane z powstaniem nurtu social cognition. Ten nurt dotyczył społecznych uwarunkowań procesów poznawczych oraz społecznych konsekwencji tych procesów. W pracach poświęconych poznaniu społecznemu pojawiają się obszerne analizy pamięci (por. np. Fiske i Taylor, 1991), przy czym znaczną ich część stanowią analizy struktur odpowiedzialnych za kodowanie nowych informacji albo stanowiących ekonomicznie uporządkowane zapisy informacji, ale pojawiają się również analizy społecznych uwarunkowań procesów pamięciowych. Niekiedy analizy te wykraczają poza pamięć jednostkową. Autorki cytowanej pracy zwracają na przykład uwagę na rolę innych osób przy określaniu trafności zapisów pamięciowych. Inni mogą dostarczać informacji, których nie ma dana osoba, albo też mogą dysponować bardziej wiarygodną wiedzą w odniesieniu do pewnych dziedzin. Można zatem mówić o podzielaniu pamięci i początkowo sądzono, że „pamięć zbiorowa” jest dokładniejsza niż pamięć indywidualna (Stephenson i in., 1986), później jednak okazało się, że sprawa nie jest taka prosta. Badania nad hamowaniem kolektywnym wykazały, że podczas wspólnego przywoływania różnych informacji suma informacji odtworzonych wspólnie przez grupę jest mniejsza od sumy informacji przywoływanych przez poszczególnych członków grupy w izolacji (Rajaram, 2011; Mikołajczyk, 2012). Można nawet napotkać uwagi stwierdzające, że „...kolektywne przypominanie dąży do zmiany informacji, albo nawet faktów, aby zachować lojalność wobec danej narracji” (Wertsch i Roediger, 2008, s. 324).
Drugie źródło wiąże się z analizą znaczenia antagonizmów i walki w życiu społeczeństw. Zaproponowane przez Janusza Reykowskiego (2005) pojęcie kolektywnego systemu znaczeń z grubsza odpowiada temu, co rozumie się przez pamięć zbiorową. Reykowski zwraca jednak uwagę, że w skład tej pamięci wchodzą nie tylko przekonania na temat świata, lecz także rozmaite normy i wartości. Dlatego też autor ten posługuje się określeniem „kolektywny system wierzeń” – takie podejście wydaje się lepiej pasować do opisu funkcjonowania pamięci w sytuacji konfliktu.
Obecnie badacze są bardziej ostrożni w formułowaniu przewidywań, iż pamięć zbiorowa stanowi sumę pamięci poszczególnych członków grupy, albo też jest większa od tej sumy. Przy powstawaniu pamięci zbiorowej zachodzą również inne procesy niż samo tylko wymienianie się informacjami; co więcej, procesy te przedstawiają się nieco inaczej w krótkiej i długiej perspektywie czasowej. W niniejszej pracy będę wielokrotnie wskazywał na znaczne rozbieżności między chwilową zawartością pamięci zbiorowej, czego przykładem może być zainteresowanie mediów jakimś konkretnym tematem, a trwałą pamięcią zbiorową, która w dłuższej perspektywie czasowej uwzględnia zupełnie inne informacje.
Przedstawione przykłady pokazują, że przy przejściu od analiz pamięci jednostkowej do prostych form pamięci zbiorowej pojawiają się całkowicie nowe problemy, wykraczające poza analizę samych procesów poznawczych. Problemy te dotyczą nie tylko łączenia treści pamięci różnych osób, lecz także na przykład wpływu społecznego, który prowadzi do selekcjonowania informacji wprowadzanych do pamięci i/lub do ujawniania jedynie pewnej części zawartości pamięci. Psychologowie i pracownicy wymiaru sprawiedliwości często mają do czynienia ze zmianą zeznań świadków w czasie przesłuchiwania w postępowaniu przygotowawczym i na sali sądowej. Trudno stwierdzić, czy faktycznie zmieniła się zawartość pamięci, czy też zmiana dotyczy wyłącznie tego, co zostało ujawnione. Ten sam problem pojawia się w wypadku pamięci zbiorowej. Nie zawsze wiadomo, czy to, co jest ujawniane przez daną grupę lub zbiorowość, stanowi dobre odzwierciedlenie rzeczywistej zawartości pamięci. Rzadko dysponujemy peryskopem pozwalającym zajrzeć do wnętrza pamięci i publicznie manifestowane treści mogą być różne od wspólnych przekonań czy postaw. Pamięć zbiorowa – pojawiająca się w tych rozważaniach – może więc być przedmiotem analiz zarówno socjologicznych, jak i psychologicznych.
Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Gdy posługujemy się jakimś określeniem, to zazwyczaj dodanie przymiotnika ogranicza jego zakres. Sport wyczynowy jest pewną podkategorią sportu jako takiego. Niekiedy jednak sprawa przedstawia się odmiennie – dodanie przymiotnika powoduje pojawienie się całkowicie nowego znaczenia. Tak się najprawdopodobniej stało w wypadku terminu „pamięć zbiorowa”. Ten nowy sposób rozumienia wiąże się przede wszystkim z faktem, że pamięć zbiorowa jest/może być zlokalizowana poza ludzkim umysłem, a reguły rządzące tą pamięcią tylko w niektórych wypadkach będą się pokrywały z regułami rządzącymi pamięcią indywidualną. Do takich ogólnych reguł będzie należało na przykład zanikanie pamięci (zarówno jednostkowej, jak i zbiorowej) z upływem czasu. Nie pamiętamy, jaki jest numer telefonu komórkowego niedawno poznanej osoby. Tak samo zaciera się pamięć dotycząca tego, co tradycyjnie jadało się z okazji 1 maja (osobom, którym nie było dane przeżywać tego święta, przypomnę, że w tym dniu na ulice wyjeżdżały wózki, z których sprzedawano grube parówki). O tym, czy reguły opisujące zależności w obrębie pamięci jednostkowej można wykorzystać do opisu i zrozumienia pamięci zbiorowej, będzie wielokrotnie mowa w niniejszej pracy.
1.2. Czy pamięć może istnieć poza ludzkim umysłem?
Zanim przejdę do bardziej szczegółowej analizy, chciałbym podkreślić znaczenie pewnej fundamentalnej cechy odróżniającej pamięć jednostkową od zbiorowej. Psychologowie badający pamięć przez długi czas przyjmowali milcząco, że pamięć związana jest z ludzkim umysłem. Rzadko zwracali uwagę na to, że pamięć może istnieć poza nim. Kiedy jednak pomyślimy o żółtych karteczkach, którymi upstrzone jest nasze mieszkanie w trakcie przygotowań do wyjazdu, kiedy spojrzymy na komórkę czy pen drive, nie mówiąc już o innych urządzeniach, odpowiedź nie jest już tak oczywista. Pamięć zbiorowa również istnieje – przynajmniej częściowo – poza ludzkim mózgiem. Niektórzy twierdzą nawet, że pamięć ta istnieje w świecie – za przykład mogą posłużyć pomniki czy rytuały upamiętniające jakieś zdarzenia.
Najlepszym przykładem pamięci niezależnej od indywidualnego umysłu jest pismo, które pozwala w ekonomiczny sposób rejestrować i utrwalać różne informacje. Pismo może być odpowiednikiem pamięci jednostkowej, gdy dana osoba prowadzi dziennik lub pamiętnik tylko dla siebie. W innych wypadkach, na przykład w książkach czy tekstach publicystycznych, pismo staje się nośnikiem pamięci zbiorowej. Dzięki temu cała dostępna wiedza nie musi być przyswajana przez jednostkę, lecz może zostać zapisana w innym miejscu. Platon z troską wypowiadał się o piśmie, twierdząc, że doprowadzi ono do tego, iż ludzie przestaną posługiwać się pamięcią. Przypomnijmy, że wykształceni Grecy znali klasyczne dramaty na pamięć, a do teatru chodzili po to, aby podziwiać grę aktorów czy sposób przedstawienia pewnej intrygi. Również współcześnie pojawiają się głosy, że wskutek upowszechnienia się internetu i łatwego dostępu do oceanu wiedzy ludzie przestaną posługiwać się pamięcią (Spitzer, 2013). Uwagi Spitzera dotyczą specyficznego wykorzystywania internetu i nowych technologii – zwraca on uwagę na szkodliwość tych mediów dla dzieci, ale lokalizowanie wiedzy poza umysłem rodzi różnorakie problemy. Mam tu na myśli dostęp do informacji oraz procesy selekcji tych informacji, które są rejestrowane w pamięci jednostkowej. Zanim jakaś informacja zostanie zapisana w pamięci, ulega ona wielokrotnej selekcji. W internecie zaś takiej selekcji z pozoru nie ma. Dlatego też swego czasu Stanisław Lem napisał, że internet to jedna wielka rzeka g... . Niezależnie od tego, jak krytycznie ustosunkowujemy się do nowych technologii, ogólnego trendu polegającego na lokowaniu wielu informacji poza ludzkim umysłem nie da się zmienić. Jednym z takich miejsc będzie też pamięć zbiorowa. Współczesne wyszukiwarki rejestrują to, jakie strony były odwiedzane. To z kolei wpływa na to, jakie strony będą prezentowane jako pierwsze w trakcie poszukiwania informacji, a także na to, jakie reklamy będą tym stronom towarzyszyły.
Warto dodać, że do XIV–XV wieku umiejętność czytania i pisania była dostępna tylko nielicznym. W Polsce w okresie międzywojennym według różnych szacunków około 40–60% ludności wiejskiej nie umiało czytać ani pisać. Odsetek ten był jeszcze wyższy na Kresach. Zasoby pamięciowe osób niepiśmiennych były tworzone przez przekazy oralne, co sprawiało, że najważniejsze informacje o świecie przechowywały one we własnej pamięci, a nie w innych miejscach. Dla badacza interesującego się funkcjonowaniem pamięci w warunkach życia codziennego to sytuacja wymarzona, gdyż ludzie ci nie posługiwali się żadnymi protezami pamięci. Również obecnie umiejętność czytania i pisania jest niezbyt rozpowszechniona w pewnych grupach, na przykład wśród Romów. Posługują się oni pamięcią zbiorową przekazywaną na drodze oralnej w znacznie większym stopniu aniżeli inne grupy. Rozstrzyganie sporów prawnych opiera się na odwoływaniu się do tradycji, a nie do przepisów zawartych w kodeksach[1]. Analogiczna sytuacja występowała w średniowieczu, gdy kodeksy przechowywane były w pamięci specjalnych urzędników, recytujących je podczas wieców sądowych (Modzelewski, 2004).
James Olick (1999) twierdzi, że w literaturze poświęconej pamięci zbiorowej można wyodrębnić trzy podstawowe stanowiska. Pierwsze z nich zakłada, że pamięć zbiorowa to zagregowana pamięć jednostek tworzących daną zbiorowość. Istnieje ona w mózgach poszczególnych osób. Oczywiście każda jednostka może w swojej pamięci przechowywać odmienne zbiory informacji i z tego względu pamięć zbiorową zaczęto traktować jako zbiór informacji podzielanych, jeśli nie przez wszystkich, to przez większość członków danej zbiorowości. Badanie tak rozumianej pamięci nie powinno nastręczać trudności, ponieważ wystarczą metody dotychczas wykorzystywane przez psychologów. Drugie stanowisko wyróżnione przez Olicka przyjmuje, że pamięć jest własnością zbiorowości i nie jest przechowywana w mózgach poszczególnych osób. Ten rodzaj pamięci określa się mianem pamięci kolektywistycznej. Badanie tak rozumianej pamięci wymaga zupełnie innych metod aniżeli te, które wypracowali psychologowie. Można na przykład analizować trwałe elementy środowiska, które przenoszą pamięć o przeszłości, takie jak muzea, dzieła architektoniczne czy pomniki. Niektórzy psychologowie twierdzą, że nie da się zoperacjonalizować tak rozumianej pamięci (Wessel i Moulds, 2008). Część historyków (na przykład Aleksandra Ritchie) twierdzi, że pamięć kolektywistyczna jest przedmiotem manipulacji politycznej, a jej zawartość jest zmieniana stosownie do bieżącego zapotrzebowania. Badanie tego, co jest płynne i zmienne, nastręcza dodatkowych trudności. Wkraczamy tu już na grunt politologii i technik manipulowania przekonaniami ludzi, zarówno na temat teraźniejszości, jak i przeszłości. Wreszcie – stanowisko zwane poglądem eksternalistycznym przyjmuje, że pamięć występuje zarówno wewnątrz mózgu, jak i na zewnątrz; środowisko staje się częścią zdolności pamięciowych jednostki. Pewne elementy środowiska aktywizują rozmaite informacje zawarte w pamięci poszczególnych jednostek. Odwołajmy się do przykładu: pomnik Feliksa Dzierżyńskiego, który swego czasu stał na placu Bankowym w Warszawie, miał aktywizować informacje dotyczące bezwzględnej walki z elementami kontrrewolucyjnymi. Pomniki Mickiewicza czy Kościuszki uruchamiały zupełnie inne rodzaje informacji dotyczących naszej zbiorowości. Sięgając do przykładu Dzierżyńskiego, można jednak postawić pytanie, czy faktycznie uruchamiał on pewne informacje, czy też był elementem architektonicznym niewzbudzającym żadnych skojarzeń. Koncepcja eksternalistyczna wydaje się najbardziej interesująca, ponieważ z jednej strony pozwala wykorzystać znaczną część wiedzy psychologicznej, z drugiej zaś wskazuje na to, że procesy psychiczne, nie tylko pamięć, są niejako wbudowane w interakcje jednostki z otoczeniem społecznym, a sytuacje, w których przebiegają one poza otoczeniem społecznym (na przykład w laboratorium psychologicznym), są relatywnie rzadkie.
1.3. Literaturoznawcy o pamięci
Zanim przejdę do próby psychologicznej analizy pamięci zbiorowej, chciałbym przywołać kanoniczną koncepcję różnych form pamięci, zaproponowaną przez Aleidę Assman (2013). Autorka ta wyróżniła cztery formy pamięci: pamięć jednostkową, pamięć pokoleniową, pamięć zbiorową i pamięć kulturową. Koncepcja ta tylko w wypadku pamięci jednostkowej odwołuje się do tego, co badają psychologowie; we wszystkich pozostałych wypadkach podejście psychologiczne odgrywa rolę drugoplanową, choć niekiedy pozwala zrozumieć pewne prawidłowości opisywane przez przedstawicieli innych nauk. Pamięć jednostkowa, zdaniem Assman, zakorzeniona jest w indywidualnym doświadczeniu biograficznym. Autorka używa tego pojęcia w węższym znaczeniu aniżeli to, którym posługują się psychologowie. W zakres tego pojęcia wchodzą jedynie doświadczenia osobiste, a nie to, co potocznie określa się mianem wiedzy, czyli zbiór informacji na temat świata. Assman trafnie zauważa, iż tylko niewielka część informacji jest dostępna naszej świadomości; dużo ich drzemie niejako z tyłu głowy.
Pamięć pokoleniowa powstaje w wyniku odbierania informacji od wcześniejszych pokoleń. Transmisji międzypokoleniowej ulegają nie tylko zbiory informacji, lecz także rytuały i sposoby przeżywania rozmaitych sytuacji. Zarówno w literaturoznawstwie, jak i w socjologii przyjmuje się, że tak rozumiana pamięć nie sięga głębiej niż trzy, cztery pokolenia wstecz, a używając tradycyjnych miar czasu, jest to nie więcej niż sto lat. Do sprawy tej wrócę później, gdyż warto takie przekonania skonfrontować z danymi empirycznymi. Jak twierdzi jeden z myślicieli cytowanych przez Assman, stulecie definiuje nieprzekraczalne granice rozumienia myśli, emocji i dylematów wcześniejszych pokoleń. Współcześnie niewielu Polaków może zrozumieć dylematy swoich dziadków lub pradziadków, którzy zastanawiali się nad tym, jaki sposób myślenia o Polsce jest im bliższy – czy ten pochodzący od Piłsudskiego, czy też od Dmowskiego. Im bardziej odległe czasy, tym trudniej te dylematy zrekonstruować, a tym bardziej zrozumieć.
Pojęcie pamięci zbiorowej w omawianej koncepcji jest już bardziej złożone. Przyjmuje się, że jest to pamięć konstruowana przez różnego rodzaju instytucje, jak media, kościoły, narody czy państwa. Ten rodzaj pamięci cechuje się znaczną arbitralnością, ponieważ jej głównym zadaniem jest umacnianie lub tworzenie tożsamości pewnej grupy. Ta pamięć nie dopuszcza wątpliwości i ambiwalencji, dlatego też obserwatorowi spoza danej grupy może wydawać się tendencyjna lub bezkrytyczna. Assman trafnie zauważa, że jest to „pamięć woli, lub też przemyślanego wyboru” (op. cit., s. 48). Zawiera ona jasny przekaz w postaci opowieści o wyraźnej strukturze fabularnej (pamięć ofiar, pamięć pokonanych i tak dalej). Wbrew pozorom jest ona dość stabilna, ponieważ opiera się na przemyślanych znakach i symbolach, ale sięga też do stabilnych obiektów, takich jak muzea czy pomniki.
Pamięć kulturowa pojawia się wtedy, kiedy nie ma już żyjących świadków historii, ani też ich bliskich potomków. Pozostaje wówczas utrwalenie dawnych zdarzeń w postaci zapisów w podręcznikach, dziełach sztuki czy pomnikach. Te ostatnie upamiętniają wielkie postacie historyczne i zazwyczaj stawiane są po śmierci danej osoby, choć niekiedy pojawiają się odstępstwa od tej reguły. W Polsce pomniki Jana Pawła II zaczęto stawiać niedługo po jego wyborze na papieża, a obecnie jest ich ponad siedemset. Assman traktuje pamięć zbiorową jako długoterminową pamięć społeczną. Pamięć ta ma zachowywać i utrwalać dawne doświadczenia, ale czasem problematyczne staje się jej oderwanie od bieżącego życia. Choć ma ona olbrzymie znaczenie dla kształtowania długotrwałej tożsamości danej zbiorowości, jej zawartość może być różnie interpretowana przez poszczególne osoby. Na marginesie warto zauważyć, że następuje tu swoisty powrót do zindywidualizowanych interpretacji przekazów kulturowych. Czasami trudno zaklasyfikować pewne utwory jako składniki pamięci kulturowej. Co prawda w wypadku pomników nikt nie ma wątpliwości, ale w wypadku literatury sprawa się komplikuje. Literatura z jednej strony może być skomprymowanym obrazem współczesnych dylematów (tak jak Nieznośna lekkość bytu Milana Kundery), niekiedy jednak bywa narzędziem kształtowania pamięci zbiorowej wykraczającej poza cezurę trzech, czterech pokoleń. Tu dobrym przykładem jest Trylogia Sienkiewicza.
Assman twierdzi, że badania nad pamięcią mają charakter interdyscyplinarny i choć wszyscy badacze zgadzają się co do konieczności współpracy, granice między poszczególnymi dyscyplinami co chwila się odnawiają i możliwość uwzględnienia innej perspektywy, pochodzącej spoza macierzystej dyscypliny danego badacza, staje się coraz mniej prawdopodobna.
Po lekturze jej pracy nasuwa się podstawowe pytanie, czy jest coś, co łączy wymienione wcześniej formy poza samym terminem „pamięć”. Być może takim zwornikiem jest to, że we wszystkich wypadkach mamy do czynienia ze zbiorem doświadczeń dotyczących przeszłości i zawierających pewne projekcje przyszłości. Pamięć ma uczyć, a zatem umożliwia podejmowanie decyzji dotyczących przyszłości, które pozwolą uniknąć dawnych błędów. Jakkolwiek przewidywanie jest jedną z najbardziej złożonych czynności zarówno na poziomie indywidualnym, jak i zbiorowym, to jest równocześnie czynnością najbardziej zawodną. Mimo to ludzie podejmują różne decyzje dotyczące przyszłości z przekonaniem, że znajomość przeszłości pozwoli zwiększyć ich trafność. Im dalej w przyszłość sięgają te decyzje, tym mniejsze prawdopodobieństwo tego, że prowadzą one w dobrym kierunku. Sięganie do dawnych mądrości może mieć sens tylko wówczas, gdy mają one bardzo ogólny i abstrakcyjny charakter. Próby przekładania ich na praktyczne zalecenia często zawierają w sobie element arbitralności.
Natomiast wyraźne różnice między omówionymi tu formami pamięci dotyczą tego, jakie jest podłoże zapisów pamięciowych (może to być podłoże neuronalne, ale mogą to być również – jak to się czasem określa – eksternalizacje pamięci, takie jak pismo czy pliki komputerowe, dzieła sztuki, utwory literackie), a także tego, kto lub co jest posiadaczem pamięci lub podmiotem pamiętającym. Być może łatwiej będzie poszukiwać wzajemnych zależności między pamięcią jednostkową, pokoleniową i zbiorową, jako że pamięć kulturowa wydaje się czymś odrębnym. Historyk sztuki, analizując płótna mistrzów flamandzkich, może wiele powiedzieć na temat obyczajowości przedstawionych postaci. Z kolei wiejskie pejzaże Constable’a z ich grą świateł, pozbawione asfaltowych dróg, mogą pokazywać świat, którego już nie ma. Tak samo kulturoznawca zajmujący się architekturą zwróci uwagę na symboliczne znaczenie budynków, ale to, jakie informacje pamięciowe są tam zawarte, jest już kwestią innego rodzaju. Muranów zbudowano częściowo w stylu socrealistycznym, ale ta dzielnica Warszawy powstała na gruzach przedwojennej Dzielnicy Północnej, zrównanej z ziemią w czasie II wojny światowej. Pod zwałami ziemi, na których stoją teraz budynki mieszkalne, a także budynki stanowiące siedziby różnych instytucji, znajdują się ciała ludzi, którzy zginęli w czasie powstania w getcie warszawskim. Budowanie dzielnicy na faktycznym cmentarzu budziło liczne dyskusje, ponieważ miejsca pochówku w naszej kulturze otacza się czcią (Chomątowska, 2012).
Propozycja Assman opiera się na jednym z wielu stanowisk dotyczących tego, czym jest pamięć zbiorowa. Podczas lektury różnych tekstów poświęconych pamięci zaczyna się odczuwać subtelne różnice znaczeniowe między takimi określeniami, jak pamięć grupowa i pamięć zbiorowa (albo też kolektywna). Oprócz tego w literaturze pojawia się termin „pamięć społeczna”. Bar-Tal (2014) pamięć zbiorową traktuje jako formę reprezentacji społecznych. Reprezentacje te mają formę opowieści dotyczących przeszłości danej zbiorowości. Owe opowieści umożliwiają zrozumienie aktualnego stanu danej zbiorowości i wyzwań, jakie przed nią stoją. Bar-Tal podkreśla, że pamięć zbiorowa nie musi być podzielana przez całe społeczeństwo, ale poszczególne grupy mogą dysponować własną pamięcią zbiorową, akcentującą odmienne wydarzenia. Wszystkie te przykłady wskazują, że określenia pamięci zbiorowej używane są w bardzo swobodny sposób. Nawet w obrębie jednej dyscypliny zakłada się, że wszyscy się zgadzają w sposób domyślny co do znaczenia pewnego terminu, choć wcale tak być nie musi.
1.4. Korpus wiedzy, właściwość jednostki czy proces?
Assman pisała o pamięci jako czymś, co odtwarza przeszłość. W analizach pamięci zbiorowej, które można znaleźć w literaturze, pojawiają się trzy sposoby rozumienia tego pojęcia (Dudai, 2002).
Pierwsze z nich traktuje pamięć jako cały korpus wiedzy. Korpus ten znajduje się w posiadaniu jednostek wykazujących pewne podobieństwa, choć należących do różnych grup. Ktoś może być mieszkańcem Wejherowa i kibicem Arki Gdynia, ktoś inny może być pracownikiem myjni samochodowej w Kartuzach, jeszcze inna osoba to emeryt z Sopotu. Wszyscy jednak wiedzą, że Skwer Kościuszki znajduje się w Gdyni, a Długi Targ w Gdańsku.
Drugi sposób rozumienia ujmuje pamięć jako specyficzną właściwość obrazu (image) przeszłości występującego w danej grupie. Inną pamięcią zbiorową Lwowa dysponują mieszkańcy Wrocławia, którzy po II wojnie światowej zostali przesiedleni do tego miasta właśnie ze Lwowa, inną zaś mieszkańcy Lwowa, którego populacja po wojnie została zasilona przez przybyszy z różnych okolic Związku Radzieckiego. Różnice te bardzo wnikliwie opisała Maria Lewicka w swoich pracach (Lewicka, 2012, 2013), charakteryzując te miasta jako miasta o „wymienionej krwi”.
Po trzecie, pamięć zbiorowa może być ujmowana jako proces, dzięki któremu można rozumieć przeszłość. W trakcie tego procesu jednostki wpływają na pamięć zbiorową danej grupy (na przykład autorzy hagiograficznych tekstów chwalących przywódców sprawiają, że ludzie przypisują im niezwykłe przymioty), ale też pamięć zbiorowa kształtuje przekonania jednostek – dzieje się tak wtedy, gdy pojawia się uogólnione przekonanie, że „dawniej było lepiej” albo że przywódca „chce dobrze, ale nie jest przez swoje otoczenie informowany o rzeczywistym stanie kraju”. W tym wypadku chodzi o proces społeczny – jest to nieco inne pojmowanie procesu aniżeli to, które spotyka się w psychologii pamięci. Tam za pamięć uznaje się proces złożony z faz, które obrazują kolejne etapy zmian następujących w trakcie odbioru, przechowania i odtwarzania informacji docierających do jednostki. Można zadać pytanie, czy taka pespektywa jest przydatna w analizie pamięci zbiorowej; próba odpowiedzi pojawi się w dalszej części pracy.
Propozycja Dudaia pozwala zrozumieć bogactwo różnych definicji pamięci zbiorowej. Nieporozumienia – według mnie – wynikają z tego, że bardzo często miesza się dwie rzeczy: zawartość pamięci zbiorowej oraz procesy powstawania pamięci, jej przechowywania i odtwarzania. Gdy analizuje się proces pamięciowy, to mniejsze znaczenie ma to, jaka jest treść informacji, większe zaś, jakiego rodzaju zmianom ulegają informacje i od jakich czynników to zależy. Takie podejście pojawiło się w pracy Hirsta i Maniera (2008), którzy zadali pytanie: „Jak kolektywne wspomnienia przeszłości są tworzone, kształtowane, przekształcane, zapominane i przywoływane na nowo?” (tamże, s. 183). Kilka zdań później piszą jednak o „tak różnych rodzajach pamięci, jak pamięć Holocaustu, apartheidu i aksamitnej rewolucji”. Tu autorzy traktują pamięć jako korpus wiedzy. Termin „pamięć” – jak widać – płata figle różnym autorom.
Odróżnienie treści pamięci od procesów operowania informacjami pojawiało się już dawniej w psychologii (Conway i Pleydell-Pearce, 2000; Maruszewski, 2011), ale dla analiz pamięci zbiorowej również ma znaczenie kluczowe. Na jego wagę wskazują Wertsch i Roediger (2008), którzy piszą o pamięci rozumianej z jednej strony jako statyczny stan wiedzy, z drugiej zaś – jako aktywny proces przypominania. W dalszej części tego rozdziału będę się odwoływał do wspomnianego rozróżnienia, wskazując, że mieszanie tych dwóch sposobów myślenia o pamięci może być źródłem wielu nieporozumień. Można mniej lub bardziej udanie rekonstruować stan wiedzy podzielanej przez daną grupę, natomiast poszukiwanie zbiorowych aktywnych procesów przetwarzania informacji pamięciowych naraża badacza na rozmaite trudności. O takich procesach można mówić, gdy odtwarzanie przeszłości dokonuje się w toku aktywności zbiorowej, na przykład podczas uzgadniania tego, jak toczyły się jakieś rokowania. Nieco gorzej przedstawia się sprawa, gdy analizuje się to, w jaki sposób informacje są wprowadzane do pamięci zbiorowej i jak są włączane w istniejącą wiedzę danej zbiorowości. Większość badań w tym zakresie analizuje jedynie to, co dociera do dużych grup społecznych, oraz to, z jakich źródeł te informacje pochodzą. Pamięć źródeł informacji jest jednak bardzo zawodna. Ludzie szybciej zapominają źródło danej informacji niż samą informację. Rzadziej bada się zmiany systemu przekonań, następujące na przykład pod wpływem informacji dostarczanych przez media. Badania nad wpływem mediów na zachowania wyborcze oraz na przekonania i postawy mają bardzo długą tradycję. Kiedy jednak analizuje się skuteczność ich oddziaływania, okazuje się, że trudno ją określić, gdy nie ma grupy kontrolnej, czyli takiej, do której nie docierały określone przekazy. Zmiany postaw i zachowań mogą być przecież współkształtowane przez inne czynniki.
Przedstawiona w niniejszym rozdziale analiza różnych sposobów ujmowania pamięci zbiorowej będzie się opierała na wcześniej wspomnianym kryterium (struktura wiedzy versus aktywny proces tworzenia obrazu przeszłości). Kryterium to nie jest całkiem ostre, ponieważ w idealnej sytuacji badacz powinien mieć niezależny dostęp do owej struktury, bez aktywnego udziału podmiotu. Niestety – w chwili obecnej jest to niemożliwe, trzeba sięgać do tego, co badani zechcą nam ujawnić ze swojej wiedzy. Dobrym przykładem takiej sytuacji mogą być systematyczne różnice między wynikami sondaży przedwyborczych a rzeczywistymi wynikami wyborów. W Polsce wyborcy nie chcą się przyznawać do swoich sympatii politycznych i w rezultacie niektóre partie są systematycznie niedoszacowane w takich sondażach. Pomimo tych ograniczeń taki podział pozwoli uporządkować różne propozycje spotykane w literaturze. Podział koncepcji na te, które traktują pamięć jako korpus wiedzy, i te, które ją ujmują jako aktywny proces zapisu, przechowania i odtwarzania informacji, nie jest podziałem rozłącznym. Autorzy często łączą ze sobą te dwa niezależne sposoby interpretowania pamięci zbiorowej.
Ciąg dalszy w wersji pełnej
1.4.1. Pamięć zbiorowa jako korpus wiedzy i właściwość zbiorowości
Dwa sposoby rozumienia pamięci zbiorowej wyróżnione przez Dudaia (2002) zostały wykorzystane przez Barbarę Szacką, która pamięć tę określa jako zbiór „...wyobrażeń członków zbiorowości o jej przeszłości, o zaludniających ją postaciach i minionych wydarzeniach, jakie w niej zaszły” (Szacka, 2006, s. 19). W zakres tego terminu autorka włącza także sposoby upamiętniania zdarzeń i postaci oraz przekazywania o nich wiedzy, uważanej za obowiązkowe wyposażenie członka zbiorowości (tamże, s. 19). Można powiedzieć, że wedle tej koncepcji pamięć zbiorowa jest przechowywana zarówno w świecie (sposoby upamiętniania), jak i w umyśle jednostki (wyobrażenia). Teza, że w pamięci przechowywane są wyobrażenia, różni się od sposobu myślenia psychologów – ci ostatni posługują się szerszym pojęciem informacji. Wyobrażenia stanowią specyficzny format informacji znajdujących się w pamięci: są one bardziej zmienne aniżeli zapisy o charakterze deskryptywnym. Co więcej, wyobrażenia mogą dotyczyć zjawisk, faktów czy procesów, które nigdy nie nastąpiły. Psychologowie w odniesieniu do takich fenomenów posługują się określeniem „fałszywa pamięć”, traktując ją jako zniekształcenie, a posługiwanie się terminem „wyobrażenie” sprawia, że możliwość wystąpienia w pamięci elementów nieistniejących jest niejako konstytutywną właściwością pamięci zbiorowej.
Warto przy tej okazji wspomnieć o pewnej cesze wyobrażeń, na którą zwrócił uwagę Arno Münster w wywiadzie zamieszczonym w „Polityce”. Powiedział on, że „Wyobraźnia jest najlepszą bronią ludzi, którzy chcą zmieniać świat”. Wyobraźnia odnosi się do przyszłości, zawiera niejako projekt tego, do czego dążą ludzie. Nieco inaczej przedstawia się sytuacja, kiedy wiążemy wyobraźnię i wyobrażenia z przeszłością. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, można stwierdzić, że wedle koncepcji Szackiej wyobrażenia stanowią nie tyle odzwierciedlenie rzeczywistości odnoszącej się do przeszłości, ile wyraz pragnień, aby przeszłość ta przedstawiała się w taki, a nie inny sposób. Stąd tylko krok do mitologizacji przeszłości, do traktowania jej jako raju utraconego lub złotego wieku. Zapewne istnieje zjawisko odwrotne, polegające na traktowaniu przeszłości jako okresu pełnego nieszczęść i cierpienia. Taki przypadek charakterystyczny jest dla okresów rewolucji, kiedy zwycięzcy starają się na wszelkie sposoby zdyskredytować dawne rządy. Łatwo znaleźć przykłady: Richard Pipes (2005) wskazuje na przykład, że warunki życia rosyjskich chłopów w Rosji carskiej były lepsze aniżeli w Związku Radzieckim w latach dwudziestych i trzydziestych poprzedniego stulecia.
Z psychologicznego punktu widzenia taka perspektywa wydaje się kusząca, ale dyskusyjne jest to, w jakim stopniu informacje znajdujące się w pamięci (czy to zbiorowej, czy też jednostkowej) stanowią coś w rodzaju projekcji stanu pożądanego, a w jakim stopniu obiektywny zapis. W zasadzie jest to pytanie o to, czy istnieje możliwość przeprowadzenia testu wiarygodności pamięci. W pamięci jednostkowej sprawa jest dość prosta. Gdy bierzemy pod uwagę zawartość pamięci semantycznej, czyli pytamy o fakty, to znamy poprawną odpowiedź i wiemy, w jakich wypadkach pamięć ta zawiera błędne zapisy, a w jakich nie. Sprawa się komplikuje w wypadku pamięci epizodycznej, czyli pamięci zdarzeń. Zdarzenia nie zawsze są dokumentowane w sposób niezależny od ludzkiej pamięci (nagrania kamer monitoringu, nagrania rozmów, zdjęcia i tak dalej), dlatego nie można określić, czy zawartość pamięci dobrze oddaje jakieś zdarzenie. Na dodatek zdarzenia cechują się rozciągłością czasową i może się zdarzyć, że pewna ich część jest poprawnie zapisana w pamięci, a inna część nie. Warto w tym miejscu przywołać smutne stwierdzenie badaczy pamięci autobiograficznej: „wszystkie wspomnienia są do pewnego stopnia fałszywe, a główną funkcją wspomnień jest generowanie znaczeń osobistych” (Conway i Loveday, 2015, s. 574). Przenosząc to na grunt pamięci zbiorowej, można stwierdzić, że jej aktualizowana zawartość służy generowaniu „znaczeń zbiorowych” – ale nadal mogą być one „do pewnego stopnia fałszywe”.
Jeszcze trudniejsze jest przeprowadzenie testu wiarygodności w wypadku pamięci zbiorowej. Może on dotyczyć faktów, choć i tu pojawia się problem, czy zawartość pamięci zbiorowej nie jest traktowana jako wiedza historyczna danej zbiorowości. Część faktów zawartych w semantycznej części pamięci zbiorowej to dane przyswojone w trakcie nauki szkolnej – i tu można mówić o poprawności pamięci. Część jednak, choć została przyswojona w trakcie treningu edukacyjnego, może odzwierciedlać punkt widzenia danej grupy lub zbiorowości. Polacy są przekonani, że to oni wygrali bitwę pod Grunwaldem; Litwini z kolei mają zupełnie inne przekonanie na ten temat. Swego czasu planowali nakręcenie filmu fabularnego przedstawiającego wersję bitwy odmienną od tej, którą przedstawił Aleksander Ford w Krzyżakach. Inna komplikacja pojawia się wtedy, kiedy analiza poprawności dotyczy pamięci zdarzeń, na przykład stosunków polsko-litewskich w kolejnych stuleciach. Tu wchodzą w grę nie tyle pojedyncze fakty, ile złożone interakcje, w których zachowania jednej strony często były odpowiedzią na zachowania drugiej i tak dalej.
Nie wdając się w bardziej szczegółowe rozważania, można stwierdzić, że nowsze koncepcje pamięci autobiograficznej zwracają uwagę na wielopoziomowość prawdziwości. Odróżnia się w nich bazy danych od procesów konstruowania wspomnień. W takim wypadku można mówić o dwóch rodzajach zgodności (prawdziwości): zgodności danych zawartych w bazach pamięciowych z rzeczywistością oraz zgodności wspomnień z zawartością bazy danych. Dopiero wtedy można podjąć próbę oceny tego, na ile ujawniane wspomnienia są prawdziwe. Analogiczny proces rozumowania można przeprowadzić w odniesieniu do pamięci zbiorowej. O tym, czy w bazach pamięci zbiorowej znajdują się wyobrażenia, czy też informacje o charakterze deskryptywnym, nie chciałbym rozstrzygać w tym momencie. Indywidualni użytkownicy pamięci przyjmują założenie o prawdziwości jej zawartości, co ilustruje następująca uwaga: „często ważniejsze jest to, że wspomnienia wydają się prawdziwe, niż to, że są realne” (Rubin, 1986, s. 4; podkreślenie moje – TM). Uwaga Rubina dotyczy pamięci autobiograficznej, ale równie dobrze autor ten mógł to odnieść do pamięci zbiorowej. Wynika z tego, że kwestia prawdziwości zawartości pamięci, czy to indywidualnej, czy zbiorowej, nabiera znaczenia w specyficznych kontekstach – w zeznaniach świadków czy w trakcie odtwarzania wiedzy nabywanej w procesie edukacyjnym. W innych sytuacjach wystarcza samo przekonanie o prawdziwości. Siła przekonania o prawdziwości zawartości pamięci zależy od związku pamięci z Ja. Mogę mieć wątpliwości dotyczące tego, jaka rzeka w Ameryce Północnej wpada do Zatoki Meksykańskiej, ale nie mam wątpliwości, że pierwszy raz widziałem Missisipi w upalnej i parnej pogodzie. Analogiczne rozumowanie można przeprowadzić w odniesieniu do pamięci zbiorowej. Te treści, które są ściśle związane z My (tożsamość grupowa), budzą mniej wątpliwości niż treści, które nie wchodzą w skład tej tożsamości. Bardzo dobrym przykładem może być odmienna siła przekonania o poprawności wspomnień dotyczących przebiegu powstania warszawskiego wśród jego uczestników albo cywilnej ludności Warszawy w porównaniu z osobami, które poznały jego przebieg na podstawie filmów lub opisów w podręcznikach czy wspomnieniach.
Sugestia Barbary Szackiej zawiera trafną intuicję związaną z naturą wyobrażeń. We współczesnych koncepcjach pamięci podkreśla się, że jest ona związana nie tylko z przeszłością, lecz także z przyszłością. Badacze pamięci autobiograficznej coraz częściej zwracają uwagę na to, że jest ona uzależniona od tego, jakie cele realizuje jednostka. Cele te przyjmują formę wyobrażeń i planów działania. Conway i inni (2004) piszą, że cele określają to, jakiego rodzaju informacje jednostka przywołuje ze swoich zasobów pamięciowych. Cele określają pewien stan, który jednostka stara się osiągnąć w przyszłości.
W trakcie formułowania celów ludzie wykorzystują informacje pochodzące z uprzednich doświadczeń, dotyczących na przykład preferowanych sposobów osiągania celów, skuteczności tych sposobów czy reakcji społecznych na realizację takich, a nie innych celów. Jednocześnie – jak powiadają cytowani autorzy – cele pojawiają się w postaci wyobrażeń stanów przyszłych. Wyraźnie widać tendencyjność pamięci, która wynika z dwojakiego rodzaju źródeł: po pierwsze, z faktu, że jednostka realizuje tylko wybrane cele, takie, które w danym momencie są dla niej ważne; po drugie, z faktu, że cele są formułowane i wybierane w pamięci operacyjnej, która charakteryzuje się ograniczoną pojemnością – ze względów czysto poznawczych jednostka nie może przywoływać ze swoich zasobów dostępnych informacji wszystkich danych, które są zawarte w magazynach pamięciowych. Teoretycznie człowiek jest istotą polimotywacyjną – może formułować i realizować różne cele – w praktyce jednak ograniczenia poznawcze, o których wspomniałem, sprawiają, że spośród różnych dostępnych celów aktywizowana jest ich niewielka liczba. To ma wyraźne konsekwencje dla pamięci indywidualnej. Zapewne podobna sytuacja występuje w wypadku pamięci zbiorowej: dominujące w danej zbiorowości wartości sprawiają, że tylko niektóre cele grupowe stają się celami ważnymi i to one ograniczają treść wyobrażeń składających się na pamięć zbiorową. Obok ważnych celów znajduje się szara strefa, zawierająca cele potencjalnie ważne, które w danym momencie nie są realizowane, ale mogą zostać zaktywizowane, gdy nadarzy się po temu jakaś okazja. Na przykład ludzie, którzy uznają, że zostali skrzywdzeni przez los (na przykład bezrobotni), będą łatwo wprowadzali do swojej pamięci informacje, że jako naród byliśmy w przeszłości krzywdzeni, albo też współcześnie jesteśmy krzywdzeni przez bliżej nieokreślone siły. To z kolei może prowadzić do formułowania teorii spiskowych.
Ze względu na istnienie wspomnianych już procesów selekcji danych pamięć zbiorowa ulega bardzo silnym wpływom konformizującym. Cechuje się ona mniejszym zróżnicowaniem, ponieważ jednostki wchodzące w skład zbiorowości w trakcie procesu socjalizacji przyswoiły sobie specyficzny zbiór wartości. Szacka pisze, że pewne treści pamięci zbiorowej również mają charakter normatywny: powinny być one znane wszystkim członkom danej zbiorowości. Do takiego zbioru normatywnego należą informacje o ważnych zdarzeniach z przeszłości, na przykład o wojnach światowych, o wybitnych bohaterach i tak dalej. Podgrupy w tej zbiorowości mogą mieć specyficzne zbiory danych normatywnych, których znajomość jest obowiązkowa. Dla mieszkańców Poznania taką ważną postacią może być Cyryl Ratajski, dla mieszkańców Warszawy zaś – Stefan Starzyński.
Procesy wyboru informacji, które wchodzą w skład zasobu normatywnego, wiążą się z tym, że zbiorowość – podobnie jak jednostka – realizuje pewne cele, a po ich osiągnięciu cele te przechodzą do magazynu pamięciowego. Zgodnie z przedstawioną wcześniej propozycją zapisy pamięciowe celów osiągniętych dawniej są bardziej schematyczne niż zapisy celów, które zostały osiągnięte niedawno. Pozwala to zrozumieć, dlaczego pamięć zbiorowa ulega ciągłej ewolucji.
Wyobrażenia, o których mowa w koncepcji Szackiej, są strukturami poznawczymi odwołującymi się do konkretno-wizualnych właściwości zdarzeń. Gdyby pamięć zbiorowa zawierała wyłącznie wyobrażenia, to na przykład powstanie Solidarności zostałoby sprowadzone do obrazu Lecha Wałęsy przeskakującego przez płot Stoczni Gdańskiej czy wielkiego długopisu, którym podpisywał Porozumienia Sierpniowe, i tak dalej. Powstanie Solidarności to nie tylko kilka luźno powiązanych ze sobą obrazów, lecz także historia – ciąg zdarzeń obejmujący wiele elementów, które nie mają charakteru obrazowego. Rokowania między przedstawicielami robotników i przedstawicielami rządu dotyczyły 21 postulatów, wśród których postulat możliwości stworzenia wolnych i samorządnych związków zawodowych odgrywał rolę pierwszoplanową. To już nie były proste obrazy. Bar-Tal (2014) pisze wprost, że oprócz konkretnych wyobrażeń w skład pamięci zbiorowej wchodzą też abstrakcyjne struktury pojęciowe.
Możemy zrozumieć taki tok myślenia Barbary Szackiej, jeśli odwołamy się do jej uwag przedstawionych w innym miejscu – stwierdza ona, że jednym ze źródeł pamięci zbiorowej są przekazy medialne. Zamachy z 11 września kojarzą się wszystkim z migawkami telewizyjnymi przedstawiającymi samoloty uderzające w wieże World Trade Center. Trudno temu zaprzeczyć, że w pamięci występują takie obrazy zdarzeń z 2001 roku. Kiedy dodamy do tego znajdującą się w pamięci zbiorowej informację, że organizatorem zamachów była Al Kaida, to dołącza się do tego obraz Osamy bin Ladena. Wszyscy jednak wiedzą, że Al Kaidy nie można zobaczyć i że to właśnie decydowało o jej sile. Warto przy tym odnotować, że pamięć zbiorowa istniała, zanim pojawiła się telewizja, i będzie istniała, kiedy telewizja oraz inne media znikną.
Pamięć zbiorowa rozumiana jako względnie stabilna struktura wiedzy, choć potencjalnie mogłaby zawierać konfliktowe treści, ulega procesowi heblowania i szlifowania. Ostre kanty są usuwane, ewentualnie zaokrąglane, usuwane są treści, które mogłyby blokować osiąganie celów grupowych. Taka sytuacja pojawia się wtedy, kiedy dana zbiorowość dąży do jakiegoś wspólnego celu, kiedy nie targają nią konflikty wewnętrzne. Konflikty bowiem sprawiają, że w pamięci zbiorowej mogą się pojawić konkurencyjne treści. Powstają wówczas alternatywne wersje pamięci zbiorowej. Szacka zwraca uwagę na to, że badania socjologiczne prowadzone w okresie PRL ujawniały rosnącą różnicę między obrazem przeszłości przedstawianym w mediach czy oficjalnych publikacjach a tym, co przekazywano w rodzinie. Mord katyński w oficjalnej propagandzie przedstawiany był jako zbrodnia niemiecka, a wbrew temu coraz więcej ankietowanych żywiło przekonanie, że zbrodnia była dziełem NKWD. Również w chwili obecnej można dostrzec wyraźny rozziew między przekazem telewizji publicznej a tym, co ludzie mówią o przeszłości w rozmowach prywatnych.
W definicji zaproponowanej przez Szacką za ważną część pamięci zbiorowej uznaje się sposoby upamiętniania przeszłości. Najczęściej mają one trwałą postać – są to pomniki, muzea, dzieła architektoniczne, nazwy ulic. W państwach, które nie mają trwałego poczucia tożsamości, ta postać jest tylko względnie trwała – zmiany społeczne prowadzą do zmian nazewnictwa (nie tylko zmieniają się patroni ulic, lecz także nazwy miast: w Polsce Katowice stały się Stalinogrodem, by po śmierci Józefa Wissarionowicza Dżugaszwilego wrócić do starej nazwy) czy bohaterów stojących na pomnikach. Wynikałoby z tego, że pamięć zbiorowa również ma dwojaką naturę: z jednej strony zawiera elementy trwałe, a z drugiej zmienne. Bardzo silnie podkreśla to Beim (2007), który twierdzi, że pamięć zbiorowa staje się zbiorową dzięki temu, że jest zinstytucjonalizowana. Instytucjonalizacja pamięci zapewnia jej trwałość. Z drugiej strony jednak część pamięci zbiorowej ma charakter zmienny – Beim uważa, że w analizach należy uwzględnić „...zbiory schematów pamięciowych, które ulokowane są na poziomie ponadjednostkowym i tworzone w trakcie interakcji społecznych” (Beim, 2007, s. 8). Schematy te ulegają większym zmianom niż na przykład treść podręczników szkolnych czy postacie na pomnikach. Dzięki interakcjom zmianie ulegają schematy pamięciowe, które pozwalają nadać sens temu, co się niegdyś stało. Pojawia się tu ponownie analogia do pamięci jednostkowej: niektóre fragmenty pamięci zbiorowej stanowią odpowiedniki zawartości pamięci krótkotrwałej (na przykład te, które są wynikiem interakcji społecznych – tu można wspomnieć o plotkach), inne zaś są odpowiednikiem zawartości pamięci trwałej (pomniki, porty lotnicze, nazewnictwo ulic).
Schematy pamięciowe ograniczają możliwe interpretacje jakiegoś zdarzenia, nawet tak tragicznego, jak skazanie kogoś na śmierć. Świetnie ilustruje to wypowiedź cytowana przez Applebaum: „Moje życie dobiega końca – powiedział Geminder, ofiara czystki w Czechosłowacji – i jedyne, co mogę zrobić, to wejść na drogę prawdy i tak uratować partię [...]. Idę na szubienicę z ciężkim sercem, ale stosunkowo spokojny [...] powietrze robi się czystsze i jedna przeszkoda na zwycięskiej drodze do socjalizmu zostaje usunięta. Partia ma zawsze rację” (Applebaum, 2013, s. 401). Analogiczne sposoby myślenia występowały u przedstawicieli władzy radzieckiej w okresie wielkich czystek pod koniec lat trzydziestych. Zdawali oni sobie sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa, znali przebieg procesów pokazowych swoich przyjaciół, którzy stawali przed sądem oskarżani o nieprawdopodobne zbrodnie – mimo to byli przekonani o zasadności tych oskarżeń. U podstaw takiego sposobu myślenia leżało przekonanie, że wszystko dzieje się dla „dobra sprawy”. To „dobro sprawy” było jednak spostrzegane w odmienny sposób przez ofiary systemu i przez katów.
1.4.2. Pamięć zbiorowa jako proces
Gdy chcemy badać procesy zapisywania, przechowywania i wykorzystywania informacji w pamięci zbiorowej, stoimy przed nieporównanie trudniejszym zadaniem. Weźmy pod uwagę choćby proces wprowadzania do pamięci zbiorowej pewnych informacji. Różne grupy starają się doprowadzić do zapisania odmiennych zbiorów informacji. Kibice sportowi walczą o upamiętnienie sukcesów ukochanej drużyny, „serialowcy” zaś dążą do tego, by zachować pamięć ulubionego bohatera lub bohaterki serialu. Śmierć Hanki Mostowiak – bohaterki serialu M jak miłość – i jej konsekwencje społeczne są tego dobrym przykładem. Próby wysuwania hipotez dotyczących mechanizmów odpowiedzialnych za rejestrowanie pewnych informacji w pamięci zbiorowej są bardzo trudne (Harris, Peterson i Kemp, 2008). Owszem, można takie hipotezy formułować, ale ich weryfikacja w sposób podobny do opisanego wcześniej jest bardzo trudna. Problem ten zostanie szczegółowo omówiony później, tu natomiast zwrócę uwagę na jeden czynnik wpływający na wprowadzanie informacji do pamięci zbiorowej. Jedna z najbardziej potocznych hipotez głosi, że łatwiej zapisywane są w pamięci zbiorowej te informacje, które są często powtarzane. Jest to przykład klasycznej techniki propagandy, zwanej techniką zdartej płyty. Przeprowadzenie badania weryfikującego tę hipotezę wymagałoby zbadania dwóch grup: pierwsza z nich byłaby wystawiona na wielokrotne oddziaływanie jakiejś mantry, druga zaś stykałaby się z nią bardzo rzadko. Problem polega na tym, że propaganda jest propagandą między innymi dlatego, że ma charakter masowy. Znalezienie osób, które nie słyszały hasła „Balcerowicz musi odejść”, „Polska w ruinie” czy „Dobra zmiana”, byłoby bardzo trudne. Świat opleciony mediami, w tym internetem, nie zostawia wielu izolowanych miejsc, w których można by się uwolnić spod wpływu takich haseł. Tak więc nie ma szans na znalezienie odpowiedniej grupy porównawczej. Co prawda Weldon i Bellinger (1997) pokazali możliwość prowadzenia badań eksperymentalnych nad zjawiskiem kolektywnego odtwarzania informacji, ale ich badania wykorzystywały tradycyjny materiał laboratoryjny (listy słów, obrazki). Tymczasem w pamięci zbiorowej zapisywany jest materiał przedstawiający rozmaite historie (narracje). Poza tym w badaniach nad pamięcią zbiorową chyba niemożliwe jest zastosowanie zasady pełnej randomizacji. Chodzi tu nie tylko o badanie prób reprezentatywnych, lecz także o losowe przydzielanie różnych grup do specyficznych warunków eksperymentalnych. Krótkotrwałe zabiegi propagandowe wykorzystywane w badaniach eksperymentalnych bardzo się różnią od analogicznych zabiegów w świecie rzeczywistym, zarówno pod względem czasu trwania, jak i nachalności.
Przy ujmowaniu pamięci jako procesu pojawiają się problemy podobne do tych, jakie występowały w wypadku pamięci rozumianej jako korpus wiedzy oraz jako właściwość jednostki lub zbiorowości. Pamięć rozumiana jako proces cechuje się dużą zmiennością. Na przykład zapisanie określonej grupy danych jest uzależnione od tego, jakie inne, konkurencyjne grupy danych są dostępne. W społeczeństwach totalitarnych dostęp do tych konkurencyjnych zbiorów danych jest ograniczony, choć nie jest niemożliwy. Cenzura w takich społeczeństwach dba o to, by obywatele dowiadywali się wyłącznie o rzeczach „słusznych”. Dobrze ilustruje to anegdota przytoczona przez Applebaum (2013). Jeden z pracowników radia przeczytał prognozę pogody, zapowiadającą nadejście mroźnego wyżu ze wschodu. Następnego dnia został wezwany do dyrektora, który pouczył go, że ze wschodu mogą docierać do Polski tylko dobre rzeczy.
Natomiast w społeczeństwach otwartych różne grupy dążą do zapamiętania odmiennych zbiorów danych. Analizy tego typu można znaleźć w pracach antropologów (Connerton, 2012) czy psychologów (Frijda, 2008). Dobrym przykładem procedur upamiętniania są święta umieszczane w kalendarzach. Connerton pokazuje, że po dojściu Hitlera do władzy do kalendarza wprowadzono zupełnie nowe święta. Ironicznie pisze, że „liturgiczny rok nazistowski” rozpoczynała rocznica objęcia władzy przez Hitlera (30 sierpnia), świętowano też rocznicę założenia NSDAP (24 lutego), pamięć ofiar I wojny światowej (16 marca) i urodziny Hitlera (20 kwietnia). Nico Frijda, pisząc o upamiętnianiu, zwraca uwagę na to, że w różnych dniach świętuje się rocznicę zakończenia II wojny światowej. Holendrzy świętują ją 4 maja, czyli w dniu kapitulacji wojsk niemieckich. W innych krajach za dzień zwycięstwa uznaje się 8 maja, to jest dzień podpisania kapitulacji przez dowództwo wojsk niemieckich. Natomiast Związek Radziecki, a potem Rosja obchodzi dzień zwycięstwa 9 maja, co wynika z posługiwania się czasem moskiewskim przy ustalaniu daty.
Mówiąc o pamięci zbiorowej, powinniśmy przeanalizować mechanizmy „zapamiętywania” (a może lepiej: zapisywania), przechowania i odtwarzania informacji. W odniesieniu do każdej grupy mechanizmów można sformułować pytania bardziej szczegółowe.
Jeśli jesteśmy zainteresowani mechanizmami rejestrowania informacji w pamięci, to nie wystarczy, że odwołamy się do prostej zasady powtarzania, zgodnie z którą informacje, które częściej się powtarzają w przestrzeni publicznej, mają większe szanse na to, że zostaną „zapamiętane”. Jak wspomniałem wcześniej, pewną wersję zasady powtarzania wykorzystuje technika zdartej płyty. Wielokrotne powtarzanie jakiejś mantry nie jest techniką wyrafinowaną, ale w określonych warunkach jest to technika skuteczna. W warunkach polskich przykładem może być nadużywanie przymiotnika „dobry” (w rodzaju męskim, żeńskim i nijakim), a także rzeczownika „plus”.
O tym, czy dana informacja zostanie wprowadzona do pamięci zbiorowej, decyduje nie tylko to, ile razy została powtórzona. Ważne jest również to, w jakim stosunku nowa informacja pozostaje do informacji już znajdujących się w pamięci. Nawiązując do koncepcji Conwaya, można powiedzieć, że jeśli w dużej zbiorowości (na przykład wśród obywateli jakiegoś państwa) znajdują się mniejsze grupy, takie jak zwolennicy pewnych partii politycznych, to dysponują one odmiennymi zasobami pamięciowymi. Inni są bohaterowie, inne są zdarzenia uznawane za przełomowe. Te same informacje docierające do tych grup raz mogą zostać włączone do pamięci zbiorowej, a innym razem całkowicie pominięte, w zależności od tego, w jakim stosunku pozostają do informacji już istniejących w pamięci.
Relacja między informacjami nowymi a informacjami znajdującymi się w pamięci od dawna przykuwała uwagę psychologów i przeprowadzono wiele badań dokumentujących jej znaczenie. Informacje znajdujące się w pamięci mają formę schematów poznawczych, które pełnią funkcję zarówno filtra, jak i narzędzia kierującego poszukiwaniem nowych informacji. W pamięci zbiorowej schematy poznawcze mogą przybierać postać stereotypów. Pozwalają one w sposób ekonomiczny zapisywać duże zbiory danych, ale często utrudniają odbiór i rejestrowanie informacji z nimi niezgodnych. Takie informacje są albo całkowicie pomijane, albo w najlepszym razie uznawane za mało istotne i stanowiące wyjątek od reguły. Warto tutaj zwrócić uwagę na zjawisko selektywnej ekspozycji, polegające na tym, że ludzie aktywnie poszukują informacji zgodnych z ich stanowiskiem i poglądami, a jednocześnie pomijają informacje alternatywne (Freedman, 1965). Przykładem działania selektywności de facto (Freedman i Sears, 1965) jest to, że w kampaniach politycznych zwolennicy jednej opcji odbierają komunikaty swojej opcji, a pomijają argumenty strony przeciwnej. W Stanach Zjednoczonych zwolennicy demokratów koncentrują się na argumentach pojawiających się w propagandzie tej właśnie partii, a zwolennicy republikanów są bardziej wrażliwi na przekazy republikańskie. Siła oddziaływania tego czynnika zależy od innych zmiennych – stwierdzono, że jest ona większa w wypadku osób mających mniejsze zaufanie do własnych poglądów, natomiast osoby zdecydowane są mniej wrażliwe na ten efekt. Na marginesie warto dodać, że w niektórych badaniach opartych na deklaracjach werbalnych wielkość selektywności de facto jest zawyżona w porównaniu z badaniami, które wykorzystują miary behawioralne (przejawiające się na przykład w poszukiwaniu konkretnych stron internetowych; Dvir-Gvirsman, Tsfati i Menchen, 2016). Opisywane zjawisko udokumentowano także w innych sferach – Adamic i Glance (2005) przeanalizowały amerykańską blogosferę polityczną. Okazało się, że blogi liberalne były czytane głównie przez liberałów, a konserwatywne – przez konserwatystów. Połączenia między tymi dwiema grupami blogów były niezbyt liczne; stwierdzono też, że relatywnie rzadko występowały posty dotyczące blogów z przeciwnego obozu. Christakis i Fowler (2011) ze smutkiem zauważają, że sieć, zamiast stać się areną wymiany poglądów, stała się raczej narzędziem utrwalania poglądów już istniejących. Warto jednak zauważyć, że silna polaryzacja blogosfery nie musi być zjawiskiem typowym. Analogiczne analizy dotyczące blogosfery irańskiej wskazują na to, że ludzie często zaglądają do blogów prowadzonych przez zwolenników prezydentów Ahmadineżada i Chatamiego, ale sieć wewnętrznych powiązań wewnątrz obu grup jest znacznie słabsza; co więcej, w blogosferze irańskiej uwagę przyciągają blogi o jeszcze innych orientacjach.
Analogiczne zjawiska wykryto także w wypadku uczestnictwa w wymianie opinii na Facebooku (Bakshy i in., 2015). Wynika z tego, że bogactwo informacji, które mogą być zapisywane w pamięci zbiorowej, jest pozorne – zarówno jednostki, jak i grupy ograniczają różnorodność informacji, których poszukują i które odbierają.
Rycina 1.1.
Mapa amerykańskiej blogosfery. Kolorem jasnoszarym oznaczono blogi konserwatywne, ciemnoszarym zaś – liberalne.
Źródło: [email protected]; [email protected].
Analizując przechowanie w pamięci zbiorowej, warto raz jeszcze zwrócić uwagę na dwie jego podstawowe formy, zróżnicowane ze względu na trwałość. Mniej trwałe przechowanie informacji występuje w trakcie interakcji społecznych. Przechowanie trwałe zaś jest możliwe dzięki tworzeniu pomników, muzeów czy dzieł architektonicznych. Do tej kategorii można zaliczyć treść podręczników szkolnych, aczkolwiek cechuje się ona pewnym poziomem zmienności. Na rolę interakcji w przechowaniu pamięci zbiorowej zwraca uwagę Beim (2007). Interakcje opierają się na podzielanych schematach poznawczych. Można wyróżnić kilka typów interakcji, które odgrywają pewną rolę w podtrzymywaniu treści pamięci zbiorowej. Są to interakcje „jednostka – jednostka”, w trakcie których ludzie dzielą się nie tylko informacjami, lecz także komentarzami czy postawami wobec pewnych zjawisk czy procesów; interakcje „zbiorowość – jednostka”, związane z działalnością zarówno mediów tradycyjnych, jak i elektronicznych; interakcje „jednostka – zbiorowość”, w których wypadku jednostka stara się wprowadzić do pamięci zbiorowej pewne treści (ekspresja jednostki w mediach społecznościowych czy tradycyjnych, udział w tworzeniu ważnych przekazów).
Treści przechowywane w pamięci zbiorowej ulegają ciągłej ewolucji. Te same informacje raz są uznawane za ważne, innym razem schodzą na plan dalszy. Zmieniają się bohaterowie, komentowane sytuacje czy przyjmowane punkty widzenia. Ta zmienność pamięci zbiorowej znika, kiedy „utrwala się ją w kamieniu”. To utrwalanie w kamieniu należy rozumieć szeroko – obejmuje ono nie tylko stawianie pomników, budynków niosących określony przekaz (Pałace Kultury budowane w krajach Europy Środkowej i Wschodniej w latach pięćdziesiątych), lecz także organizowanie specyficznych muzeów. Pomniki czy budynki są stałe pomimo zmieniających się warunków zewnętrznych. Z jednej strony jest to ich zaleta, ale z drugiej, kiedy okoliczności zewnętrzne ulegają dużej zmianie, może to rodzić problemy. Na przykład pomników nie można modyfikować, można je co najwyżej zburzyć lub przenieść w inne miejsce. Czasem pomniki mają dużą wartość artystyczną, jak na przykład pomnik poświęcony osobom walczącym o utrwalenie władzy komunistycznej na przełęczy Snozka w Pieninach, którego autorem jest Władysław Hasior. Pomnik nie został zburzony, ale ukryto jego pierwotne znaczenie, usuwając tablicę u jego podnóża. Abstrakcyjna forma pomnika utrudnia odczytanie tego początkowego znaczenia. Trwałość takich świadectw jest zatem z jednej strony ich zaletą, ale bywa też ich wadą, kiedy w miarę upływu czasu ludzie przestają dostrzegać treść pierwotnego przekazu. Dobrym przykładem jest wspomniany poprzednio Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, współcześnie spostrzegany jako nieco dziwaczny budynek w centrum Warszawy, który pierwotnie był „darem ludu radzieckiego dla ludu Warszawy”.
Odtwarzanie zawartości pamięci zbiorowej może przyjmować bardzo różne formy, ale najczęściej ta zawartość jest czymś, co ludzie mają z tyłu głowy; kieruje ona interpretacją różnych zdarzeń, a także wpływa na przewidywanie przyszłego biegu zdarzeń. W codziennych sytuacjach nie jest ujawniana, a jeśli już dochodzi do jej ujawnienia, to ulega ona silnemu efektowi audytorium. Otoczenie, w którym ludzie dzielą się swoimi wizjami przeszłości i przyszłości, silnie wpływa na kształt i treść tych wizji. Podczas wizyty proboszcza na kolędzie rozmowa może dotyczyć ostatniej wizyty papieża, natomiast w trakcie spotkania przy grillu ten sam okres może być wspominany jako czas „letniej pory deszczowej”. Zauważmy jednak, że zawartość pamięci zbiorowej ujawnia się w sposób pośredni – poprzez odwołanie się do pamięci indywidualnej. Przywoływanie treści pamięci indywidualnej jest ograniczane przez oczekiwania dotyczące zasobu wspólnego pamięci obu rozmówców. Pełnione role społeczne, oczekiwania oraz inne czynniki częściowo determinują to, co może być uznane za zasób wspólny.
Istotną rolę w ujawnianiu zawartości pamięci zbiorowej odgrywają media. Przedstawiają one oficjalną wersję przeszłości, często nasyconą elementami propagandowymi. Wersja ta zazwyczaj jest bardzo uproszczona, dość odporna na krytykę i nawet wtedy, gdy niektóre elementy tej oficjalnej wersji są kwestionowane, to zazwyczaj polemika ogranicza się do podawania przykładów lub kontrprzykładów. W takiej sytuacji bardziej liczy się siła oddziaływania na odbiorców niż intelektualna wartość argumentów i dążenie do ustalenia prawdy.
Oprócz tego specyficznym sposobem ujawniania treści pamięci zbiorowej są rytuały związane z obchodzeniem świąt, zawierające ukryte przekazy. Rytuały te mają nieco inny charakter, kiedy dotyczą niewielkich grup – na przykład rytuały związane ze świętami Bożego Narodzenia czy Wielkanocy – i gdy dotyczą świąt państwowych. Pojawienie się nowych świąt powoduje pojawienie się nowych ukrytych przekazów. Warto porównać pod tym względem Święto Odrodzenia Polski, obchodzone w PRL 22 lipca, oraz Święto Niepodległości, które obchodzi się 11 listopada. Podczas obchodów Święta Niepodległości dominują elementy militarne (uroczysta odprawa wart, defilady wojskowe), a w ostatnich latach pojawiają się wyraźne akcenty nacjonalistyczne. Natomiast Święto Odrodzenia czczono uroczystościami związanymi z oddawaniem do użytku różnych obiektów użyteczności publicznej – nowych tras i mostów, dworców, dzielnic mieszkaniowych (takich jak MDM) czy fabryk. Akcenty militarne też się wtedy pojawiały, ale nie znajdowały się na pierwszym planie. Oba święta łączy to, że upamiętniają zdarzenia wybrane dość arbitralnie, które dopiero później nabrały znaczenia symbolicznego.