Historia Karola XII - Voltaire Wolter - ebook

Historia Karola XII ebook

Voltaire (Wolter)

0,0

Opis

Polska ze swym ustrojem politycznym, społecznym i ekonomicznym – zwłaszcza wobec skażenia obyczajów i upadku charakterów – dotąd tylko mogła być groźną dla sąsiadów, dopóki oni sami byli słabi. Stąd druga wojna szwedzka stanowi bodajże najważniejszy moment w jej dziejach. Klęska Karola XII na polach Połtawy to początek potęgi dzisiejszej Rosji. Dopiero po upadku tego bohatera 100 bitew, zwycięski car Piotr poczuł się na siłach i zwraca oczy na zachód – a jego następcy dalej prowadzą zapoczątkowane dzieło. W miarę zaś rozwoju tej nowej po­tęgi, coraz bardziej upadało znaczenie Rzeczypospolitej. Dlatego to dzieje awanturniczego króla Szwedów, który pośrednio wywarł tak wielki wpływ na jej losy, tym większe mają dla nas znaczenie. Już wprawdzie ten smutny okres naszej historii jest dostatecznie przerobiony, niemniej jednak dziwić się należy, dlaczego to dzieło jednego z największych pisarzy Francji dotych­czas, o ile wiem, jeszcze nie znalazło tłumacza. Sądzę więc, iż niniejszy przekład będzie przychylnie przy­jęty i znajdzie uznanie u szerszego koła czytelników. Jest to bowiem obraz barwnie skreślony, czyta się jakby jakąś powieść fantastyczną, a tym bardziej interesuje, że dotyczy faktów prawie nieprawdopodobnych, a je­dnak prawdziwych.  – Od tłumacza.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 292

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



© Copyright

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2016

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

© All rights reserved

Reedycja z 1920 roku

Tłumaczenie:

Zygmunt Światopełek Słupski

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt: [email protected]

Numer ISBN: 978-83-65495-62-4

OD TŁUMACZA

Polska ze swym ustrojem politycznym, społecznym i ekonomicznym – zwłaszcza wobec skażenia obyczajów i upadku charakterów – dotąd tylko mogła być groźną dla sąsiadów, dopóki oni sami byli słabi. Stąd druga wojna szwedzka stanowi bodajże najważniejszy moment w jej dziejach. Klęska Karola XII na polach Połtawy to początek potęgi dzisiejszej Rosji. Dopiero po upadku tego bohatera 100 bitew, zwycięski car Piotr poczuł się na siłach i zwraca oczy na zachód – a jego następcy dalej prowadzą zapoczątkowane dzieło. W miarę zaś rozwoju tej nowej potęgi, coraz bardziej upadało znaczenie Rzeczypospolitej. Dlatego to dzieje awanturniczego króla Szwedów, który pośrednio wywarł tak wielki wpływ na jej losy, tym większe mają dla nas znaczenie. Już wprawdzie ten smutny okres naszej historii jest dostatecznie przerobiony, niemniej jednak dziwić się należy, dlaczego to dzieło jednego z największych pisarzy Francji dotychczas, o ile wiem, jeszcze nie znalazło tłumacza. Sądzę więc, iż niniejszy przekład będzie przychylnie przyjęty i znajdzie uznanie u szerszego koła czytelników. Jest to bowiem obraz barwnie skreślony, czyta się jakby jakąś powieść fantastyczną, a tym bardziej interesuje, że dotyczy faktów prawie nieprawdopodobnych, a jednak prawdziwych.

KSIĘGA ISzwecja a Karol XII. – Jego wychowanie. – Jego przeciwnicy. – Car Piotr Wielki i Rosjanie. – Anegdoty o nich. – Polska, Rosja i Dania przeciw Karolowi

Szwecja z Finlandią zajmuje przestrzeń szeroką na 200, a długą na 300 mil fr., między 55 a 70 stopniem szer. płn.1 – Jest to kraj o jedną trzecią większy niż Francja, ale nie tak żyzny i mniej zaludniony.

Ziemia tam jest wprawdzie nieurodzajna, lecz obfituje w kruszce. Klimat surowy, nie ma ani wiosny, ani jesieni, po upałach letnich zaraz następują ostre mrozy. Lato trwa tylko trzy miesiące, ale mimo to zboża i owoce dojrzewają. Powietrze nader czyste a niebo pogodne, lazurowe, nocą oświeca zorza północna albo księżyc, zwykle tak jasny, że na śniegu przy nim widno jakby w dzień.

Bydła tam mniej niż w innych krajach, a to z przyczyny niedostatku pastwisk.

Ludzie dobrze zbudowani, zdrowi i silni, zahartowani na największe trudy, głód i nędzę; zwykle też żyją długo, o ile nie skraca ich dni pijaństwo, tak upowszechnione wśród ludów Północy. Szwed dumny, odważny, zda się na żołnierza stworzony. Szwedka nie wie co to próżniactwo, a zawsze tak jak mężczyźni czynna, wcześnie też dojrzewa i długo zachowuje siłę rodną.

Szwecja była niegdyś najpotężniejszą wśród państw północnych.

Chociaż zdarzały się tam przewroty polityczne, zawsze jednak wypadały na korzyść wolności, którą też naród umiał zachować aż do połowy XIV wieku. Wprawdzie ich najwyższy urzędnik przybrał tytuł króla, ale z władzą ograniczoną, jak w Polsce i Anglii. Nie mógł on działać bez senatu, a ten znów był zależny od sejmu.

Ale naród, który niegdyś umiał się opierać nawet Rzymianom, uległ w końcu, i to kobiecie, stojącej na czele słabszego ludu. Stało się to w 1492 r.

Małgorzata, zwycięska królowa Danii i Norwegii, narzuciwszy teraz swe jarzmo i Szwedom, wszystkie trzy królestwa połączyła w jedno. Po śmierci tej Semiramidy Północy, Szwecja zdołała się na chwilę wyłamać, lecz znów uległa strasznej przemocy tyranów duńskich. Jeden z nich, prawdziwy potwór w ludzkim ciele, Chrystian II, wespół z podobnym mu despotą, arcybiskupem Uppsali, prymasem państwa, chcąc utrzymać Szwecję w związku, zalał ją morzem krwi. On to w 1520 r. kazał wymordować radę miejską Sztokholmu, razem z 94 senatorami, pod tym pozorem, że byli wyklęci przez papieża za to, iż w obronie praw kraju ośmielili się występować przeciw władzy owego arcybiskupa. Nadto, nienasycony jeszcze w swej zemście, wydał miasto na rabunek i rzeź ogólną, bez względu na wiek i płeć mieszkańców.

Ale kiedy ci dwaj tyrani tak gwałtownymi środkami usiłują stłumić patriotyzm Szwecji, występuje na widownię dziejów potomek dawnych jej władców, dzielny Gustaw Waza, i ten zmienia bieg rzeczy.

Jako zakładnik, był on więziony przez Chrystiana wbrew prawu narodów; zdołał jednak uciec z rąk prześladowcy. Przebrany za chłopa, długo tułał się wśród lesistych gór Dalekarii, przymuszony, by pracować w kopalniach miedzi dla wyżywienia się, jak też lepszego ukrycia. Tam to w owych podziemiach powziął śmiały plan wyswobodzenia swej ojczyzny i zwierzywszy się z tym zamiarem górnikom, umiał ich zjednać dla sprawy. A był to istotnie młodzieniec niezwykły, obdarzony wielkimi przymiotami umysłu i serca, prawdziwy bohater, który słowem i przykładem pozyskał ogólne uznanie i ufność. Podniósłszy upadającego ducha w narodzie, stanął na czele tłumu, zwyciężył i obu tyranów wypędził z kraju. Oswobodziciel, najpierw wybrany regentem państwa w 1521 r., w końcu włożył królewską koronę.

Zaledwie jednak zasiadł na tronie, podejmuje nową wojnę z biskupami. A byli to wówczas prawdziwi władcy państwa, gdyż całe jego bogactwo skupili w swym ręku, a lud był im ślepo posłuszny; ich wola była dlań świętą, chociaż ciemiężyli go coraz bardziej. Z niemałą więc potęgą Gustaw stanął do boju, wyszedł jednak zwycięzcą a za winy biskupów, mszcząc się na Kościele katolickim, po niespełna dwóch latach wprowadził do kraju luteranizm (1544 r.).

Królowa Krystyna

Tak to zdobywszy swe królestwo na Duńczykach i księżach – jak sam zwykł był mawiać – spokojnie już do późnej starości panował jako wszechwładny monarcha. Umarł pełen chwały w 70 roku życia (1560 r.).

Jego wnuk, Gustaw Adolf, zwany wielkim, zdobył Ingrię, Liwonię, Bremen, Verdun, Wismar i Pomeranię, oprócz 100 innych niemieckich posiadłości, które jednak po jego śmierci Szwedzi oddali. Wobec takiej potęgi zachwiał się nawet cesarski tron Ferdynanda II. Gustaw bowiem protegował wyznawców Lutra w Niemczech, sekretnie do tego zachęcany z Rzymu, gdzie bardziej obawiano się silnego cesarza niż herezji. On to właśnie upokorzył dwór austriacki, chociaż to zwykle przypisują kardynałowi Richelieu, który umiał przywłaszczać sobie sławę z czynów Gustawa, gdy ten musiał poprzestawać na samym tylko zadowoleniu z ich spełnienia. Być może nawet i zrzuciłby z tronu cesarza, ale gdy już zamierzał przenieść wojnę za Dunaj, w zwycięskiej bitwie z Wallensteinem pod Lützen (1632 r.) poległ w 35 roku życia. Szwecja szczerze opłakiwała jego śmierć, gdyż był to bohater szanowany nawet przez nieprzyjaciół.

Jego córka, Krystyna, kobieta niepospolita, interesowała się bardziej naukami niż rządzeniem państwa, którego lud, przeciwnie, bardziej zajmowały sprawy wojenne. Korona, o którą tak dobijali się przodkowie, dla niej była zbyt ciężką, w końcu też ustąpiła ją (1654 r.) na rzecz swego krewnego Karola Gustawa, syna palatyna Dwóch Mostów, a sama oczerniona przez protestantów, przyjąwszy katolicyzm, resztę swych dni spędziła w Rzymie, poświęcając się ulubionym naukom i sztukom, dla miłości których wyrzekła się nawet królestwa.

Następca jej zaraz rzuca się na Polskę (którą nieomal zupełnie opanował, ale z której w końcu zmuszony był uchodzić). Długo i szczęśliwie walczył z Duńczykami, a ks. Holstein, przynajmniej chwilowo, uznał władcą Szlezwiku.

W końcu szczęście się od niego odwróciło. Wtedy, zawarłszy pokój z nieprzyjaciółmi, zwrócił się przeciw własnym poddanym, aby ich ujarzmić, ale przeszkodziła mu w tym śmierć. Umarł jak Gustaw Adolf, także w 37 roku życia.

Rozpoczęty przez niego system despotycznych rządów dalej rozwijał jego następca, Karol XI. Ten, będąc także wojownikiem, był zarazem despotą, jak żaden z jego poprzedników. Posiadał jednak i przymioty, mogące zjednać mu miłość ludu, gdyby nie ów despotyzm, który wszystkich przejmował tylko strachem.

W 1680 r. poślubił Ulrykę Eleonorę, córkę Fryderyka III, króla Danii, księżniczkę wielkich przymiotów. Z tego to małżeństwa urodził się 27 czerwca 1682 r. Karol XII, człowiek niezwykły, jakiemu podobnego może nigdy na świecie nie było. Łączył w sobie wielkie przymioty swych przodków, ale rozwinięte do takiego stopnia, że stąd wynikały jego błędy i nieszczęścia.

Jest to właśnie ten król, którego życie i czyny mają być przedmiotem niniejszego opowiadania.

Pierwszą książką, jaka wpadła mu do ręki, było jedno z historycznych dzieł Samuela Puffendorfa, które chciwie odczytywał, chcąc poznać przeszłość własnej ojczyzny i sąsiednich krajów. Pierwszym językiem obcym, jakiego się wyuczył, był niemiecki, którym też później tak władał jak swoim własnym. Już w 7 roku życia dzielnie dosiadał konia z zamiłowaniem, które zdradzało w nim rycerskiego ducha. Częste takie ćwiczenia wyrobiły w nim siłę i wcześnie zahartowały na przyszłe trudy i niewygody, jakie zdawało się mu zapowiadać jego usposobienie.

Chociaż powolny, już jako dziecko zdradzał niezwykły upór. Tylko odwołując się do poczucia honoru można było coś u niego wyjednać. Dla chwały gotów był uczynić wszystko. Czuł np. wstręt do łaciny, ale gdy mu tylko powiedziano, że król polski i duński władają tym językiem, zaraz się zabrał do nauki tak gorliwie, że niebawem mógł biegle mówić. Tak samo było i z nauką francuskiego, ale choć się wyćwiczył, nigdy jednak nie chciał tego języka używać, nawet w rozmowie z posłem francuskim, pomimo że ten żadnym innym nie władał.

Quintus Curcius był jego ulubionym autorem, ale bardziej ze względu na treść, niż formę. Raz, gdy na lekcji łaciny tłumaczył z niego, nauczyciel zapytał, co też sądzi o Aleksandrze Wielkim? „Sądzę – odpowiedział Królewicz – że chciałbym być do niego podobnym”. „Ależ on żył tylko 32 lata” – zwraca uwagę nauczyciel. „Alboż to nie dość długo dla takiego, który tyle królestw zdobył?”.

Karol XII

Kiedy nauczyciel powtórzył tę odpowiedź swego ucznia ojcu, król rzekł: „Ten chłopiec kiedyś i mnie i nawet Gustawa Wielkiego zakasuje”.

Raz, bawiąc się przeglądaniem planów Rygi i miasta na Węgrzech, zdobytego przez Turków, spostrzegł pod tym ostatnim napis z księgi Joba: „Bóg mi to dał i Bóg mi odebrał; niech będzie imię Jego błogosławione”. Królewicz zaraz też zrobił dopisek na planie Rygi: „Bóg mi to dał a sam diabeł mi tego nie wydrze”. (Ryga była stolicą Liwonii, przed 100 laty przyłączonej do Szwecji).

Tak to już w dziecku objawiał się geniusz wielkiego wojownika.

Tymczasem w 1693 r., a więc gdy liczył dopiero lat 11, umiera mu matka, jak mówią wskutek choroby, którą zawdzięczała złym obyczajom męża, a którą jeszcze powiększyły zmartwienia, jakich źródłem było postępowanie króla.

Po zastąpieniu senatu radą przyboczną, ustanowił on izbę likwidacyjną, która doprowadziła mnóstwo obywateli do ruiny. Tłumy szlachty, kupców, rolników, wdów, sierot, zalegały ulice Sztokholmu, darmo u bram pałacowych rozwodząc swe żale i skargi. Królowa, o ile to tylko było w jej mocy, starała się tych nieszczęśliwych pocieszać, oddając im swe pieniądze i klejnoty, a nawet meble i własne suknie. A kiedy już nic więcej do oddania nie miała, wtedy rzuca się ze łzami do nóg mężowi i żebrze o litość dla poddanych. Ale król wyniośle jej odpowiedział: „Pani, wzięliśmy cię, abyś nam rodziła dzieci a nie dawała rady”. I od tej chwili postępował z nią jeszcze surowiej, co też na koniec przyspieszyło jej zgon.

W cztery lata po niej umarł i król w 42 roku życia, a 37 panowania, w chwili kiedy właśnie spór między Francją a cesarstwem, Hiszpanią i Holandią, obie strony zdały na jego sąd, a on już tę pracę około ich pogodzenia rozpoczął.

15-letni królewicz Karol zasiadł na tronie dobrze umocowanym w kraju a szanowanym na zewnątrz. Finanse zastał w dobrym stanie, pod zarządem zdolnych ministrów. Poddani byli wprawdzie biedni, ale wierni.

Wstępując na tron ojca Karol XII ujrzał się wszechwładnym panem nie tylko Szwecji z Finlandią, ale także Liwonii, Karelii, Ingrii, Wismaru, Wyborgu, wysp Rugii i Oesel, oraz najpiękniejszej części Pomeranii, a także księstwa Bremen i Verdun. Wszystkie te kraje, zdobyte przez jego przodków, ubezpieczone były długim posiadaniem lub traktatem Münsterskim i Oliwskim, a przede wszystkim siłą szwedzkiego oręża. Młody król rozpoczął swe panowanie jako rozjemca zwaśnionych państw; prowadząc dalej rozpoczętą przez ojca pracę pośrednictwa, ukończył ją pokojem w Ryswick.

Według praw szwedzkich 15-letni już król jest uważany za pełnoletniego, ale samowładny Karol XI przedłużył ten termin do 18, chcąc przez to zaspokoić ambicję swej matki, Jadwigi Eleonory, królowej wdowy po Karolu X, którą też naznaczył opiekunką syna i regentką państwa, przydawszy jej do boku radę złożoną z pięciu.

Regentka brała udział w rządach za panowania syna, więc też i teraz, chociaż już podeszła w wieku, a ambicją przewyższała zdolności, pragnąc jednak na czas dłuższy zapewnić sobie wpływ i pod panowaniem wnuka, starała się trzymać go jak najdalej od spraw państwa. Młody król, spędzając czas swobodnie na polowaniu i przeglądach swej armii, nie zdradzał stąd żadnego niezadowolenia, które by mogło napełnić babkę obawą utraty władzy. Owszem, łudziła się, że taka jego obojętność na sprawy państwa dłużej pozostawi je w jej ręku. Tymczasem, jeszcze w listopadzie tegoż roku Karol pewnego dnia, po przeglądzie wojska, głęboko się zadumał. Stojący obok Piper zagaduje: „Czy wolno zapytać o czym się W. Kr. mość tak bardzo zamyślił?” „Myślę – odparł – żem godzien sam tym dzielnym żołnierzom przywodzić, i że nie ścierpię już dłużej, aby mnie albo im kobieta rozkazywała”.

Hr. Piper

Piper zrozumiał, że tu mu się otwiera pole do zaskarbienia sobie królewskich względów; nie ważąc się jednak działać na własną rękę, zwierzył się z tym hrabiemu Axelowi Sparre. Hrabia, gorętszy, a przy tym także pragnąc zjednać sobie łaskę króla, zaraz wziął całą sprawę na siebie. Inni członkowie rady również skwapliwie poparli zamiar, gdyż jeden po drugim chciał się przypodobać przyszłemu panu. Bezzwłocznie więc cała rada udała się do królowej regentki, aby przedłożyć jej sprawę, po czym zaraz zwołano sejm, który też bez najmniejszego oporu wniosek rady przyjął. Wszystko zresztą stało się tak szybko, a działano z takim pospiechem, że nie mogło być mowy o jakimś oporze. Zaledwie więc Karol objawił życzenie, już po trzech dniach widzi je spełnionym. Skoro zaś ciężar rządów włożono na jego młode barki, natychmiast znikł cały dotychczasowy wpływ królowej, która też odtąd pędziła już tylko życie prywatne, stosowniejsze do jej wieku, ale niezgodne z jej usposobieniem.

24 grudnia odbyła się koronacja i zaraz tegoż samego dnia nastąpił wjazd do stolicy. Król w koronie i z berłem w dłoni jechał na jasnym kasztanie ze srebrnymi podkowami, witany z zapałem przez cały lud, pokładający wielkie nadzieje w swym młodym panu.

Z licznych dawnych przywilejów prymasa pozostał przy nim już tylko honor dopełnienia ceremonii koronacyjnych, a teraz i ten mu odebrano. Karol bowiem, wziąwszy z rąk zmieszanego arcybiskupa koronę i utkwiwszy w nim surowy wzrok, sam ją sobie włożył na skronie. Chociaż taki objaw samodzielności młodego monarchy zapowiadał despotyczne rządy, to ogólnie go za to chwalono; ujął nawet i tych, którzy doświadczyli tyranii króla nieboszczyka.

Piotr Wielki

Zaraz od pierwszej chwili Piper umiał zdobyć sobie zupełną ufność monarchy, który też powierzył mu sprawy państwa, czyniąc go swym pierwszym ministrem, chociaż bez tej nazwy. W kilka dni potem nadal mu nawet tytuł hrabiowski, który w Szwecji nie był tylko czczym odznaczeniem, jak w innych krajach.

Początek panowania dawał niezbyt pochlebne wyobrażenie o charakterze młodego króla, który, zdawało się, był bardziej chciwy rządów, niż ich godzien. Nie objawiał wprawdzie żadnych niebezpiecznych zachcianek, ale też w jego zachowaniu nie widziano nic ponad upór i młodzieńcze porywy; był przy tym dumny a gnuśny. Posłowie państw uważali go nawet za człowieka bardzo miernych zdolności i tak go też przedstawiali swoim dworom. Z początku i w Szwecji było takie mniemanie o nim. Nikt zatem nie odgadł jego prawdziwego charakteru, a nawet on sam nie znał siebie, zanim zbierająca się na północy burza dała mu pole do okazania ukrytych talentów.

Śmierć Karola XII

Korzystając z jego młodości zmówili się na zgubę Szwecji – Fryderyk IV, król duński, August, elektor saski, a zarazem król polski i car rosyjski, Piotr Wielki.

Aby ułatwić zrozumienie dalszych wypadków należy tu wyjaśnić powody tych wojen. Zacznijmy od Danii.

W 1449 r. hrabia Oldenburski, spokrewniony z domem Holsztyńskim, został wybrany na tron duński, później zamieniony w dziedziczny. Jego potomek, Chrystian III, chcąc także widzieć panującym swego brata Adolfa, a nie mogąc podzielić własnego państwa, dał mu w posiadanie Holsztyn, Gotorp i Szlezwik, z tym jednak zastrzeżeniem, że jeden bez drugiego niczego nie będzie mógł zdziałać w tych krajach.

Ta tak dziwna umowa była później źródłem ciągłych, trwających 80 lat zatargów. Królowie duńscy zawsze usiłowali uczynić tych książąt zależnymi, a ci znów radzi by się wyłamać spod ich wpływu. W końcu książę został uwięziony. Dopiero traktatem, zawartym w Altonie w 1689 r., przywrócono mu wolność i tron. Wprawdzie wykonanie tego traktatu poręczone było przez Szwecję, Anglię i Holandię, ale że traktaty w ogóle mają niewielkie znaczenie dla słabszych, więc dwór duński nie zaniechał swej dawnej polityki względem księcia. Wobec tego książę oddał się pod opiekę Karola, bardziej licząc na wrodzoną Szwedom nienawiść ku Duńczykom, niż na związek krwi (miał on za żonę jedną z dwóch jego sióstr, mianowicie starszą). Tymczasem, podczas jego pobytu w Sztokholmie, król duński, dopuszczając się nadużyć w Holsztynie, jednocześnie porozumiewał się z Augustem w celu zgniecenia samego króla Szwecji.

Fryderyk August, elektor saski, przed dwoma laty został wybrany królem polskim, mimo wymowy i zręczności francuskiego posła Polignaca, popierającego kandydaturę Kondeusza, księcia wysokich przymiotów. August odznaczał się zarówno niepospolitą siłą fizyczną, jak też odwagą i ogładą. Wtedy, po francuskim, dwór polski był najpierwszym w całej Europie. Nie było równie hojnego i wspaniałego monarchy, z większą delikatnością rozdającego łaski. Częściowo przekupstwem, częściowo zaś postrachem swej zbliżającej się armii, zdobył on tron polski, a chcąc się na nim silniej usadowić, szukał tylko pozoru, aby wprowadzić swoich Sasów w granice Rzeczypospolitej – znalazł go niebawem. Liwonia, ta najpiękniejsza i najżyźniejsza z prowincji północnych, niegdyś posiadłość krzyżacka, do której zarówno Polska, Rosja i Szwecja rościły prawa, już od lat 100 była we władaniu tej ostatniej, co też zostało potwierdzone traktatem oliwskim.

Król Karol XI, okrutny dla swych poddanych w ogóle, nie oszczędził też i Liwończyków. Zagrabił im część ich własności i odebrał niektóre przywileje. Z tego to powodu Patkul – ten Patkul, tak potem znany przez swe nieszczęścia i śmierć tragiczną – został wybrany przez szlachtę Liwonii dla zaniesienia do tronu petycji. Przemówił on do króla z szacunkiem wprawdzie, ale śmiało, jak człowiek przywiedziony niedolą do ostateczności. Ale takie przemówienia to najczęściej daremny tylko trud. Zazwyczaj bowiem królowie, uważając je za zwykłe ceremonie, puszczają mimo uszu. Karol XI, jeżeli tylko zdołał zapanować nad wrodzoną mu gwałtownością, umiał być wybornym hipokrytą. Tym razem więc, łaskawie poklepawszy mówcę po ramieniu, rzekł: „Przemawiałeś za swą ojczyzną jak przystało na dzielnego męża, i za to cię szanuję”. Mimo to, w kilka dni potem, Patkul z jego rozkazu został uznany winnym zdrady kraju i skazany na śmierć. Zdoławszy jednak ujść wyrokowi, schronił się do Polski, gdzie go niebawem przedstawiono królowi. Wprawdzie tymczasem nastąpiła śmierć Karola, ale wyrok przez to nie utracił swej mocy. Patkul, pałający jeszcze zemstą, przedkładał Augustowi, jak łatwo teraz można by zdobyć Liwonię, kiedy król-dzieciak bronić jej nie będzie umiał i kiedy do rozpaczy już przywiedziona ludność pragnie jak najszybciej zrzucić ciężkie jarzmo.

August, który w umowie elekcyjnej przyrzekł Polakom użyć wszelkich sposobów do odzyskania utraconych prowincji, przyjął te przedstawienia Patkula bardzo łaskawie. Zdawało mu się, że przez najazd Liwonii od razu zjedna sobie sympatię, a tym samym umocni swą władzę, ale się w tym przeliczył. Niebawem wszystko było gotowe do niespodziewanego napadu, który miał być wykonany z pominięciem nawet zwykłych formalności wypowiedzenia wojny i wydania stosownych manifestów.

Jan Reinhold Patkul

Jednocześnie zbierała się nad Szwecją burza od strony Rosji, której ówczesny car wart jest bliższego poznania.

Piotr Aleksiejewicz był już wtedy groźny przez pokonanie Turcji w 1697 r. i zdobycie Azowa, który zapewniał mu panowanie nad Morzem Czarnym. Inne jednak, o wiele ważniejsze jego dzieła zjednały mu imię „Wielkiego”.

Moskwa, inaczej ówczesna Rosja, zajmując północną część Azji i Europy rozciągała się na przestrzeni 1500 mil, od Chin aż do granic Polski i Szwecji. Do czasów Piotra ogromny ten kraj znany był Europie zaledwie tylko ze słyszenia. Rosjanie byli wtedy mniej ucywilizowani, aniżeli np. mieszkańcy Meksyku w chwili odkrycia go przez Corteza. Niewolnicy i ich panowie, podobni im barbarzyńcy, pogrążeni w zupełnej ciemnocie, nie mieli żadnego pojęcia o sztukach, a stąd też i żadnego przemysłu tam być nie mogło. Dawne prawo, uważane za święte, zabraniało im pod karą śmierci oddalać się za granicę rodzinnego kraju, bez zezwolenia patriarchy. Prawo to, mające na celu pozbawienie niewolnika sposobności poznania swej nędzy przez porównanie z życiem innych narodów, było jednak szanowane przez lud, który zresztą, w swej nieświadomości, gardził wszelkim zewnętrznym handlem.

1 Autor pisał w 1727 r. Dzisiejsza Szwecja to kraj niewielki, zajmujący tylko wschodnią część Półwyspu Skandynawskiego na przestrzeni 8000 mil kwadratowych, z których jeszcze prawie jedną dziesiątą część trzeba odtrącić na wody, a z pozostałych zaledwie tylko 6% pod uprawą i 5% pod łąkami.