Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Praca prof. Jerzego Kocha jest pionierska nie tylko na gruncie polskim. Napisana piękną polszczyzną książka daje rzetelną wiedzę o fascynującej literaturze południowoafrykańskiej, rozwiewa wiele uprzedzeń i stereotypów, a przy tym widać, że tworzona była z pasją. Należy dobitnie podkreślić, książka prezentuje przede wszystkim rezultaty wieloletnich studiów i badań własnych Autora. Za największą wartość stylistyczną pracy uważam rzadkie w naszym piśmiennictwie połączenie ogromnej erudycji z komunikatywnością i jasnym językiem przekazu. Nowoczesny aparat pojęciowy zastosowany w książce, sposób myślenia o naturze procesów kulturotwórczych zachodzących w południowoafrykańskim melting pot to kolejne atuty tej pracy.
Dr hab., prof. UŁ Elżbieta Dzikowska
Autorowi udało się stworzyć nowoczesny podręcznik akademicki, w którym uwidacznia się charakterystyczny, niezwykle efektywny w przypadku książki tego typu, sposób narracji. Prof. Jerzy Koch konstruuje swoją syntezę dziejów literatury, ukazując, jak rozwijał się cały proces historycznoliteracki, a jednocześnie zręcznie porusza się miedzy poszczególnymi tekstami artystycznymi, schodząc także na poziom analizy konkretnych utworów. Zamiast wyłączać poza nawias informacje kontekstualizujące, Autor znalazł sposób na niezwykle funkcjonalne włączenie ich do samej prezentacji utworów.
Dr hab., prof. US Marta Skwara
Jerzy Koch jest profesorem zwyczajnym Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, gdzie na Wydziale Anglistyki kieruje Zakładem Studiów Niderlandzkich i Południowoafrykańskich. Jest także badaczem stowarzyszonym (research fellow ) na University of the Free State / Universiteit van die Vrystaat w Bloemfontein (RPA).
Doktorat obronił w Belgii na Katholieke Universiteit Leuven, a wyhabilitował się na Uniwersytecie Wrocławskim. Dwukrotnie był stypendystą Holenderskiej Królewskiej Akademii Nauk w Netherlands Institute for Advanced Study (1993/94 oraz 2007/08). Współpracował nad historią literatury Perspektief & Profiel. ’n Afrikaanse Literatuurgeskiedenis (Pretoria 2006; Perspektywa i profil. Historia literatury afrikaans). Jest założycielem i redaktorem czasopisma „Werkwinkel. Journal of Low Countries and South African Studies” wydawanego przez Wydział Anglistyki UAM.
Jerzy Koch jest laureatem prestiżowej nagrody im. M. Nijhoffa (1995), przyznawanej w Holandii przez Fundację Księcia Bernharda za dorobek w dziedzinie tłumaczeń literatury niderlandzkiej. Dwukrotnie otrzymał nagrodę indywidualną Ministra Szkolnictwa Wyższego: w 2003 za książkę Outsider onder de zijnen. Vormen van xenofanie in de Afrikaanse roman (Outsider wśród swoich. Formy ksenofanii w powieści afrikaans, 2002) oraz w 2005 za Historię literatury południowoafrykańskiej. Literatura afrikaans. XVII–XIX wiek (2004). Oprócz tego kompendum historycznoliterackiego Wydawnictwo Akademickie Dialog opublikowało także jego pracę pt. Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej (2008). W 2008 prof. Koch został wyróżniony nagrodą Visser-Neerlandia za rozwój studiów niderlandystycznych w Polsce. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Południowoafrykańskiej Akademii Nauki i Sztuki oraz Academiae Europaeae.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 1241
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Do druku opiniowali:
dr hab. prof. UŁ Elżbieta Dzikowska
dr hab. Michał Leśniewski (UW)
dr hab. prof. US Marta Skwara
Redakcja i korekta: Anna Witek
Skład i łamanie:
Projekt okładki: Ewa Majewska
Ilustracje na okładce pochodzą ze zbiorów Autora
Copyright © by Jerzy Koch
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Akademickie DIALOG, 2012
Wydanie elektroniczne, Warszawa 2014
ISBN e-pub 978-83-8002-006-1
ISBN mobi 978-83-8002-007-8
ISBN 978-83-63778-12-5
Wydawnictwo Akademickie DIALOG
00–112 Warszawa, ul. Bagno 3/218
tel./faks: 22 620 87 03
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwodialog.pl
Skład wersji elektronicznej:
Virtualo Sp. z o.o.
Jerzy Koch jest profesorem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie na Wydziale Anglistyki kieruje Zakładem Studiów Niderlandzkich i Południowoafrykańskich. Jest także badaczem stowarzyszonym (research fellow) na University of the Free State / Universiteit van die Vrystaat w Bloemfontein (RPA).
Doktorat obronił w Belgii na Katholieke Universiteit Leuven, a habilitował się na Uniwersytecie Wrocławskim. Dwukrotnie był stypendystą Holenderskiej Królewskiej Akademii Nauk w Netherlands Institute for Advanced Study (1993/94 oraz 2007/08). Współpracował nad historią literatury Perspektief & Profiel. ’n Afrikaanse Literatuurgeskiedenis (Pretoria 2006; Perspektywa i profil. Historia literatury afrikaans). Jest założycielem i redaktorem czasopisma „Werkwinkel. Journal of Low Countries and South African Studies” wydawanego przez Wydział Anglistyki UAM.
Jerzy Koch jest laureatem prestiżowej nagrody im. M. Nijhoffa (1995), przyznawanej w Holandii przez Fundację Księcia Bernharda za dorobek w dziedzinie tłumaczeń literatury niderlandzkiej. Dwukrotnie otrzymał nagrodę indywidualną Ministra Szkolnictwa Wyższego: w 2003 za książkę Outsider onder de zijnen. Vormen van xenofanie in de Afrikaanse roman (Outsider wśród swoich. Formy ksenofanii w powieści afrikaans, 2002) oraz w 2005 za Historię literatury południowoafrykańskiej. Literatura afrikaans. XVII–XIX wiek (2004). Oprócz tego kompendum historycznoliterackiego Wydawnictwo Akademickie Dialog opublikowało także jego pracę pt. Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej (2008). W 2008 prof. Koch został wyróżniony nagrodą Visser-Neerlandia za rozwój studiów niderlandystycznych w Polsce. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Południowoafrykańskiej Akademii Nauki i Sztuki oraz Academiae Europaeae.
Rodzicom
All things that mature slowly
carry in themselves a capacity for permanency.
(Wszystkie sprawy, które z wolna dojrzewają,
noszą w sobie zalążek trwałości.)
C. Louis Leipoldt (1880–1947)
Niniejsza książka jest efektem wieloletniej pracy badawczej oraz działalności dydaktycznej prowadzonej na kilku uniwersytetach w Polsce i za granicą. Już w tym wymiarze jest ona nie tylko ciągiem dalszym pierwszego tomu, który ukazał się w 2004 roku i prezentował literaturę południowoafrykańską do końca XIX wieku, ale także jego logiczną i metodologiczną konsekwencją. Mimo wielu podobieństw oraz kontynuacji (poza oczywistą chronologią także kontynuacji w aspekcie rekonstruowania ważnych dla historii literatury dyskursów, co szczegółowo przedstawiam w pierwszym rozdziale pt. „Przestrzeń literatury południowoafrykańskiej”) książka ta różni się od pierwszego tomu tym, iż w minionych latach miałem szansę – na różnych etapach badań, zbierania materiałów i pisania – upubliczniać cząstkowe efekty mojej pracy i w ten sposób poddawać je dyskusji i krytyce. Nic nie powstaje w próżni i nikt tak naprawdę nie pisze do szuflady, czyli dla siebie samego, każdy autor chce być czytany i komentowany. Przeciągające się prace nad tą książką, rozliczne obowiązki akademickie i dydaktyczne, nie wspominając już o organizacyjnych, recenzenckich czy redaktorskich, sprawiły, że jedyną szansą na udział w dyskursie naukowym i poddanie się osądowi środowiska były referaty lub publikacje artykułów bazujących na kolejnych etapach pracy nad historią literatury południowoafrykańskiej. Pamiętam wykład pewnego starszego profesora z Holandii, który wyjaśniał, że pisząc książkę, nigdy nie publikuje wcześniej ani słowa z tego, co ma się w niej ukazać. Zapewne jest i taka ewentualność i wypada wierzyć na słowo, że możliwe jest napisanie całej książki z punktu zero, bez wcześniejszych publikacji, dyskusji, konfrontacji, dodatkowych lektur, korygowania poglądów, niejako poza całym tym procesem, który stanowi przecież istotę naukowej debaty. Nadzieja wyrażona w motcie zaczerpniętym z południowoafrykańskiego poety, o którym zresztą jest mowa w tej książce, odnosi się do nie zawsze zawinionego przeze mnie opóźnienia wobec założonego wcześniej harmonogramu pisania niniejszego kompendium (wystarczy tylko nawiasowo wspomnieć o ciągnącej się kilka lat kwestii finansowania publikacji). Mam nadzieję, iż faktyczny, wydłużony tryb prac przyczynił się do tego, że książka jest dojrzalsza.
Osobiście nabieram coraz mocniejszego przekonania, że pisarstwo naukowe niewiele się różni od pisarstwa jako takiego. Poza oczywistymi odmiennościami, których analizę możemy sobie tutaj darować, podstawowy problem polega na adekwatnym przekazaniu efektów swoich dociekań, stworzeniu własnej narracji, budowaniu opowieści o własnych fascynacjach i odkryciach, i poprzez to również wyrażaniu samego siebie. Realizowanie osobistych zainteresowań, ba, wręcz wprowadzanie w życie swoich badawczych idée fixe jest specyficznym sposobem poznawania świata, a zarazem sposobem mówienia o nim i o sobie w nim. Z tego punktu widzenia dzieło naukowe, podobnie jak dzieło artystyczne, może być rozpatrywane albo w oderwaniu od kontekstu całej twórczości danego autora, jego środowiska czy nawet pokolenia, albo silnie kontekstualizowane. Ja, kiedy spoglądam wstecz, widzę, że to, co zdawało mi się meandrem, zakrętem i zmianą, z biegiem lat układa się w mozaikę bardziej sensowną niż wydawała się jeszcze jakiś czas temu, chociaż zdarzały się jednokierunkowe uliczki i ślepe zaułki. Obok wytyczania dalekosiężnych planów każdy badacz stara się przecież regularnie publikować. A to, co upublicznia w druku, nie tylko układa się stopniowo w dorobek, ale stanowi także materiał do dalszych dyskusji, krytyk, polemik. Cierpkie niekiedy jeszcze efekty cząstkowych badań dojrzewają z czasem w pracę większych rozmiarów, w książkę, która ma być podsumowaniem, często bywa korektą tego, co do tego momentu ukazało się w druku, a zarazem jest spojrzeniem w przyszłość, bo szkicuje nowe perspektywy.
Cały ten proces ma z jednej strony wymiar badawczy, z drugiej jednak także techniczny i z tego faktu również czuję się w obowiązku zdać czytelnikowi sprawę. I tak, dla przykładu, zasadniczy wywód prezentowany w pierwszym wstępnym rozdziale pt. „Przestrzeń literatury południowoafrykańskiej”, gdzie kreślę mój sposób myślenia o historiografii literackiej, w szczególności diagnozując niebezpieczeństwa i wyzwania, jakie stawia przed historykiem literatury prezentacja procesów historycznoliterackich w Afryce Południowej, przedstawiłem na konferencji „Literatury afrykańskie na przełomie XX i XXI wieku”. Zorganizowana została ona w maju 2010 roku przez Polskie Towarzystwo Afrykanistyczne, Instytut Studiów Iberyjskich i Iberoamerykańskich oraz Katedrę Języków i Kultur Afryki Uniwersytetu Warszawskiego. Referat, w odpowiednio poszerzonej formie, ukazał się w pracy zbiorowej Kalejdoskop afrykański. Problematyka tożsamości w literaturach Afryki przełomu XX i XXI wieku (2012) jako artykuł „Historyk literatury jako kartograf. Wybrane aspekty historiografii literackiej na przykładzie literatury południowoafrykańskiej w Polsce”. Aktualny pierwszy rozdział niniejszej książki bazuje na tamtym tekście. Rozdział drugi natomiast, zatytułowany „Afrikaans. Geneza i rozwój języka”, systematyzujący poglądy na temat genezy języka afrikaans, jest efektem wykładów prowadzonych przeze mnie dla studentów filologii południowoafrykańskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz niderlandystów na Uniwersytecie Wrocławskim jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Dalszemu uszczegółowieniu typologii teorii na temat powstania afrikaans sprzyjała opieka naukowa nad pracą dyplomową powstającą na Uniwersytecie Wrocławskim pt. „Teorieën over het ontstaan van het Afrikaans. Poging tot een typologie” (Teorie na temat powstania afrikaans. Próba typologii, 2000) oraz regularne wykłady gościnne prowadzone na Uniwersytecie Palackého w Ołomuńcu oraz Uniwersytecie Debreczyńskim od końca lat dziewięćdziesiątych do 2007 roku. Pierwszą wersję tego tekstu opublikowałem w okolicznościowym tomie IFAtuation: A Life in IFA. A Festschrift for Professor Jacek Fisiak on the Occasion of His 70th Birthday (2006) oraz z pewnymi zmianami zamieściłem we własnym zbiorze, tak nowych, jak i już opublikowanych artykułów pt. Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej (2008). Choć tekst ten powstawał przez lata, był od samego początku pomyślany jako częściowy opis zewnętrznej historii języka poprzez prezentację dyskusji nad jego powstaniem. Dzięki temu został zaprojektowany jako integralna część kompendium historycznoliterackiego. Oprócz szeregu poprawek, uzupełnień oraz retuszy stylistycznych zmieniono i rozszerzono także system przypisów. Rozdział trzeci „Między egzegezą a ekstazą, czyli dzieło literackie i jego wartościowanie. Sposoby ujmowania procesu historycznoliterackiego w literaturze afrikaans” traktuje o rozwoju historiografii i krytyki literackiej w afrikaans. Wykorzystuje on jako punkt wyjścia pewne ustalenia poczynione już w mojej niderlandzkiej książce Outsider onder de zijnen. Vormen van xenofanie in de Afrikaanse roman (Outsider wśród swoich. Formy ksenofanii w powieści afrikaans, 2002), dostępnej dziś również w wersji elektronicznej na platformie DBNL, czyli w Cyfrowej Bibliotece Literatury Niderlandzkiej (Digitale Bibliotheek voor de Nederlandse Letteren): http://www.dbnl.org/tekst/koch003outs01_01/. Zawarty tam przegląd stanowisk historycznoliterackich odnosił się wprawdzie do opinii autorów poszczególnych kompendiów na temat twórczości kobiet, ale stanowił dobry punkt startowy do stworzenia zamieszczonego tutaj przeglądu historii literatury afrikaans i południowoafrykańskiej, choć rzecz jasna aktualne cele, charakter i rozmiary tego rozdziału są zupełnie inne. Także rozdziały o dwóch pisarzach z początku XX wieku ukazały się już wcześniej w pierwotnych wersjach. Kilka wersji artykułowych miał wcześniej podrozdział „»To nasze życie, wyrażone w naszym języku«, czyli Jan F. Celliers”. W pierwotnej formie był wygłoszony jako referat w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu, potem ukazał się w „Litteraria. Prace Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego” (t. XXX z 1999 roku) pt. Południowoafrykański „Pan Tadeusz”? Zamierzone czy przypadkowe paralele w „Martjie” (1911) Jana F. Celliersa?. Bez zmian został też przedrukowany w „Czasopiśmie Zakładu Narodowego Imienia Ossolińskich” (z. 11 z 2000 roku). Ze względu na komparatystyczną perspektywę rzecz wzbudziła spore zainteresowanie w Afryce Południowej, więc przygotowałem wersję dla tamtejszego czytelnika: Celliers se „Uitkyk” in Pole. Doelbewuste of toevallige parallelle tussen Martjie van Jan F.E. Celliers en Pan Tadeusz van Adam Mickiewicz? („Uitkyk” Celliersa w Polsce. Świadome lub przypadkowe paralele między „Martjie” Jana F.E. Celliersa a „Panem Tadeuszem” Adama Mickiewicza), którą zamieścił akredytowany periodyk „Literator: Journal of Literary Criticism, Comparative Linguistics and Literary Studies” (vol. 22, no. 1, 2001). Przerobiony artykuł został następnie przedrukowany we wspomnianej książce Wenus Hotentocka i inne rozprawy o literaturze południowoafrykańskiej (2008) pod zmienionym tytułem Genealogia czy analogia? „Pan Tadeusz” (1834) Adama Mickiewicza i „Martjie” (1911) Jana F.E. Celliersa. W Wenus Hotentockiej swój pierwodruk miał tekst – „Christiaan Louis Leipoldt. Profil literacki”, który dał podstawę do obecnego rozdziału zatytułowanego „Louis Leipoldt – apostoł przeciwnego punktu widzenia”. Oba wspomniane rozdziały o Celliersie i Leipoldzie, niekiedy w mniejszym, niekiedy w znacznym stopniu, zostały w niniejszej pracy zmienione i uaktualnione. Wprawdzie moja praca nad książką została zintensyfikowana w ostatnim czasie, ale wszystkie wymienione wyżej publikacje pierwszych wersji – czy to niektórych jej fragmentów, czy to wstępnych przybliżeń – były ważne dla konkretyzowania całej jej koncepcji.
Na poszczególnych etapach badań wspomagały mnie różne instytucje i różni ludzie. „Podziękowania” to nie tylko zwyczajowy passus czy pierwszy chwyt retoryczny w tekście naukowym. Ta książka naprawdę nigdy by nie powstała, gdyby nie życzliwość wielu ludzi i szczodrość szeregu instytucji. Dzięki nim mogłem wyjeżdżać do południowoafrykańskich czy holenderskich bibliotek i archiwów, pisać, a nawet na jakiś czas uwalniać się od rozlicznych obowiązków akademickich.
Na samym początku pragnę podziękować Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz wewnętrznym anonimowym recenzentom mojego projektu (Nr 1 H01C 084 28) za wysoką jego ocenę i za przyznanie środków, dzięki którym mogłem zbierać materiały w Republice Południowej Afryki i rozpocząć pracę nad niniejszym kompendium.
Dziękuję uczelniom, z którymi byłem i/lub nadal jestem związany, za wszelkiego rodzaju wsparcie w czasie realizacji tego projektu. Uniwersytetowi im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w szczególności dyrekcji Instytutu Filologii Angielskiej, dziś Wydziału Anglistyki, dziękuję za wieloraką pomoc organizacyjną na różnych etapach realizacji projektu ministerialnego oraz wsparcie finansowe przy wyjazdach na konferencje i kwerendy archiwalne do RPA. Uniwersytetowi Wrocławskiemu, gdzie do 2011 roku byłem zatrudniony na stanowisku profesora zwyczajnego na Wydziale Filologicznym, składam podziękowanie za udzielenie mi urlopu naukowego w roku akademickim 2007/2008. Wdzięczność winien jestem także Koleżankom i Kolegom z Wydziału Anglistyki UAM i Katedry Filologii Niderlandzkiej UWr za to, że podczas moich nieobecności spowodowanych zagranicznymi wyjazdami przychodzili z pomocą w realizacji różnych zadań organizacyjnych i obowiązków dydaktycznych.
Południowoafrykańskiemu Uniwersytetowi Wolnego Państwa (Universiteit van die Vrystaat – University of the Free State), którego jestem badaczem stowarzyszonym (navorsingsgenoot – research fellow), dziękuję za pomoc przy zakupie fachowej, głównie antykwarycznej literatury oraz wsparcie w czasie moich przyjazdów do Afryki Południowej.
Gorące podziękowania kieruję do pracowników Centrum Dokumentów (Dokumentesentrum) Uniwersytetu w Stellenbosch (Universiteit van Stellenbosch – University of Stellenbosch), którzy podczas moich pobytów studyjnych na Przylądku, ale także z dystansu, za pośrednictwem poczty elektronicznej, służyli mi swoją radą i wiedzą, a nawet dostępem do różnych materiałów w formie zdygitalizowanej, kiedy byłem już w Polsce z dala od źródeł.
Dzięki stypendium Królewskiej Holenderskiej Akademii Nauk (Koninklijke Nederlandse Akademie van Wetenschappen, KNAW) i dziesięciomiesięcznemu pobytowi w Wassenaar w Netherlands Institute for Advanced Study in the Humanities and Social Sciences (NIAS) mogłem znacznie zaawansować prace nad niniejszym kompendium. Rok akademicki 2007/2008 spędzony w Holandii pomógł mi uporządkować już zebrane materiały i zgromadzić nowe. W niezwykle inspirującej atmosferze, jaka panuje w NIAS-ie, stało się możliwe także przeorganizowanie własnego myślenia o tej książce.
Stypendium przyznane przez Navorsingstrust, założony przez południowoafrykańską Fundację Dziedzictwo (Erfenisstigting), umożliwiło mi w latach 2011–2012 przeprowadzenie ostatnich kwerend archiwalnych i bibliotecznych w Afryce Południowej. Za tę bardzo ważną pomoc na ostatnim etapie prac nad książką wyrażam obu instytucjom moją wdzięczność.
Dziękuję Powszechnemu Związkowi Niderlandzkiemu (Algemeen Nederlands Verbond) za przyznaną mi Nagrodę Neerlandia im. H.L.A. Vissera (Visser-Neerlandiaprijs), którą otrzymałem za wkład w rozwój studiów niderlandzkich w Polsce. Dzięki temu wyróżnieniu i związanej z nim subwencji stało się możliwe dofinansowanie kosztów publikacji tej książki.
Za odstąpienie praw do reprodukcji zdjęć pisarzy oraz innych ilustracji dziękuję Centrum Dokumentów Uniwersytetu w Stellenbosch oraz NB Publishers/Vitgewers w Kapsztadzie, a także Muzeum Narodowemu we Wrocławiu.
Podziękowania należą się wszystkim moim południowoafrykańskim przyjaciołom, służącym bezwarunkową pomocą, wyjątkową gościnnością, praktycznym wsparciem i inspirującą wymianą myśli. Szczególną wdzięczność i pamięć zachowuję dla Santy Hofmeyr-Joubert i nieżyjącego już Johna Kannemeyera, gdyż dzięki ich przyjaźni i gościnności czułem się na Przylądku zawsze jak w domu.
Dziękuję moim Najbliższym – Żonie Magdalenie i Synom Krzysztofowi i Jakubowi – za to, że żyli tym projektem razem ze mną.
Chronologicznie rzecz ujmując, niniejsza książka jest kontynuacją pracy pt. Historia literatury południowoafrykańskiej. Literatura afrikaans XVII–XIX wiek, opublikowanej w 2004 roku1. Jest nią jednak nie tylko dlatego, że zajmuje się kolejnym okresem, czyli początkiem XX wieku, ale także z tego powodu, iż nawiązuje do tej samej koncepcji historyczności dzieła literackiego i do tej samej koncepcji narratywizacji historii literatury.
Dzieło literackie jest w dwójnasób historyczne. Z genetycznego punktu widzenia poszczególne utwory, które można porządkować według tendencji i prądów, organizować w ciągi gatunkowe i tematyczne, wreszcie układać w literatury narodowe i w końcu literaturę światową – następują po sobie i z siebie wynikają. W tym sensie są faktami porządkowanymi przez badaczy w pewien układ chronologiczny. Chronologii tej można jednak zarzucić znaczny poziom abstrakcji. Jeśli bowiem doprowadzić rzecz całą ad absurdum, dzieje literatury musiałyby się składać z jednostkowych dat pierwszych wydań utworów, choć wiemy przecież, że żadne dzieło, piśmiennictwo czy pole literackie tak nie funkcjonuje i nie da się sprowadzić do chronologii, gdyż literatura ma nie tylko charakter historyczny, ale też kumulacyjny. Także z punktu widzenia czytelników sprawa historyczności dzieła artystycznego, jego obecności i funkcjonowania w czasie wygląda zgoła inaczej: utwory literackie nie są jednorazowymi ewenementami, lecz są powtarzalne w akcie czytania. W indywidualnej lekturze tekst jest bowiem wciąż na nowo aktualizowany, na swój sposób uobecniany i ma okazję zaistnieć współcześnie, nie tracąc zarazem swojego wymiaru historycznego. W ten sposób literackie patrymonium wciąż na nowo staje się indeksem najróżniejszych odniesień, referencji i przywołań, a od chronologii ważniejsze okazują się nierzadko inne porządki, jak choćby analogia.
Praca ta, jak i poprzedzające ją badania, wyrasta również ze świadomości, że historia – a w szczególności historia literatury, ze względu na swój metanarracyjny charakter – jest w takim samym stopniu rekonstrukcją faktów i procesów, jak ich kreacją. Bez owej świadomości uprawiać tej dziedziny dzisiaj nie sposób. Zasadniczo zgadzam się z generalną diagnozą Haydena White’a2 czy Franka Ankersmita3, że narracje historyczne nie są prostym odbiciem czy od-tworzeniem (tworzeniem i odtwarzaniem) przeszłości, lecz zabiegiem człowieka porządkującego rzeczywistość i nadającego historii odpowiednie sensy; jednak jako czytelnikowi, badaczowi, autorowi w końcu, trudno mi się zgodzić z radykalnym przekonaniem, leżącym u podstaw ich twierdzeń, że przeszłość, w szczególności ludzka historia, jest bezkształtna niejako ze swej natury. Przychylam się w tym względzie raczej do Davida Carra4 czy Paula Ricoeura5, którzy akcentują ludzki wymiar procesów historycznych i – co tutaj niezwykle ważne – wskazują na istnienie rudymentarnych narracyjnych struktur we wszelkich działaniach człowieka, które już z racji odbywania się w czasie mają swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Uznaję zatem, że przeszłość jest już w swojej istocie do pewnego stopnia znarratywizowana, a jednocześnie świadomy jestem tego, że historyk narratywizuje ją ponownie i w tym procesie po raz kolejny interpretuje. Przypadek historyka literatury jest jednak szczególny. Podobnie jak badacz dziejów ma on do czynienia z materią, którą musi odpowiednio ułożyć i wyłożyć. Musi brać pod uwagę, że jego poprzednicy już narzucili odbiorcom swoje widzenie przeszłości, snując własne opowieści na jej temat. Nie wolno także zapominać o współczesnym odbiorcy z jego indywidualną pamięcią i kulturowo uwarunkowanym horyzontem oczekiwań. Historyka dziejów i historyka piśmiennictwa łączy także to, że żaden nie ma dostępu do zjawisk jako takich, lecz do zapośredniczonej wersji przekazywanej przez źródła, które – niezależnie od tego, czy są dokumentami wytworzonymi przez urzędy czy osobistymi, uchwałami gremiów czy wyznaniami indywiduów, archiwaliami czy mitami – są w rzeczy samej opowieściami. Być może różnica polega jedynie na tym, że historyk literatury jest świadom językowego i narracyjnego charakteru swojego materiału niejako z natury. Jeśli nawet przyjmiemy, że nie zajmuje się on wyłącznie tekstami, gdyż w obszar jego zainteresowań wchodzą również zjawiska szeroko rozumianego życia literackiego, agendy kulturalne, sieć formalnych i nieformalnych powiązań itp., to przecież badacz literatury zajmuje się wszystkimi tymi instytucjami nie dla nich samych, lecz pierwotnie ze względu na twórczość literacką i sposoby funkcjonowania dzieła. Tym, co leży u samych podstaw jego badań, są teksty literackie jako takie, a te są przecież narracjami sui generis. Wolę zatem widzieć w przeszłości raczej wielość narracji niż amorficzność, gdyż takie jest moje wewnętrzne przekonanie, tak podpowiada mi moja intuicja.
Kolejny tom Historii literatury południowoafrykańskiej jest w swoim charakterze nie tylko od-twórczy, ale i twórczy. Odnoszę się tu zarówno do zarysowanych wyżej stanowisk, jak i do pewnego eksperymentu historiograficznego, którego się podjąłem już w poprzednim tomie i który zamierzam kontynuować. Pomysł wziął się z wyzwania, jakim jest wykładanie historii literatury południowoafrykańskiej polskim studentom i, szerzej, objaśnianie jej czytelnikowi, którego znajomość spraw południowoafrykańskich jest niewielka lub stereotypowa. Rzecz daje się sprowadzić do pytania, jak najlepiej opowiedzieć dzieje piśmiennictwa południowoafrykańskiego, jaką przyjąć strategię w narratywizacji? Starając się ukazać rozwój piśmiennictwa w okresie od XVII do XIX wieku, za najbardziej odpowiedni sposób opisu – i ze względu na samą materię, i ze względu na odbiorcę – obrałem taki, który zorientowany był wokół trzech podstawowych dyskursów. Pierwszą linię dyskursywną, tak pod względem chronologii, jak i wagi, wytycza rozpoznawanie południowoafrykańskiego interioru przez przybyszów z Europy i spotkanie z Innym. Następną jest oralność i narodziny lokalnego piśmiennictwa. Kolejną, trzecią, wyodrębnia dyskurs emancypacji języka afrikaans, wspólnego medium ludzi różnych ras, kultur i religii. W tomie pierwszym starałem się pokazać, jak w tekstach okresu kolonialnego, czy to za czasów holenderskich, czy też od początku XIX wieku za panowania brytyjskiego, uwidaczniają się owe trzy wyróżnione przeze mnie dyskursy i jak się one z biegiem czasu kształtują. Jednak (re)konstrukcja i prezentacja tych linii dyskursywnych wydaje się najlepszym sposobem na pokazanie wyznaczników południowoafrykańskiej tradycji literackiej nie tylko w okresie od XVII do XIX wieku, lecz także w XX stuleciu.
Ponieważ o wielu aspektach eksperymentu historycznoliterackiego, którym jest projekt pisania historii literatury południowoafrykańskiej w Polsce, pisałem szerzej we wstępie do pracy z 2004 roku, pozwolę sobie tutaj tylko pokrótce naszkicować jego istotę, a zainteresowanych głębszym opracowaniem zagadnienia odesłać do pierwszego tomu Historii literatury południowoafrykańskiej.
Dotychczasowe kompendia historycznoliterackie w Afryce Południowej odwoływały się grosso modo do dwóch rozbieżnych sposobów ujmowania literatury6. Historycznie rzecz ujmując, pierwsze było akcentowanie etnosu i języka narodowego jako swoistych fundamentów twórczości literackiej. Uwidaczniało się to zarówno w wyodrębnianiu i porządkowaniu faktów literackich, jak i w wartościowaniu poszczególnych dzieł. To, że kompendia historycznoliterackie były (w porządku symbolicznym, ale też de facto) elementem konstruowania kulturowych tożsamości wzdłuż granic etnicznych i rasowych, zauważalne jest przede wszystkim, choć nie wyłącznie, w podejściu do literatury powstającej w języku afrikaans. Południowoafrykańska literatura anglojęzyczna jest w innej, dość specyficznej sytuacji.
W tym miejscu konieczna jest obszerniejsza dygresja na ten temat. Ze względu na językowy status medium i polityczną pozycję brytyjskiej metropolii stanowiącej zewnętrzny i, co ważniejsze, stały punkt odniesienia, piśmiennictwo anglojęzyczne w Afryce Południowej jest siłą rzeczy tylko po części elementem wydzielonego systemu południowoafrykańskiego. W znacznym stopniu zajmuje miejsce, które opisywano czy to w kategoriach kolonialnej literatury angielskiej, czy też, w odniesieniu do okresu późniejszego, literatur Wspólnoty Brytyjskiej lub wręcz globalnego piśmiennictwa anglojęzycznego. Nie będzie zbytnim uproszczeniem stwierdzenie, że w tych sposobach zaszeregowania chodziło o kwestie legitymizacji kulturowej i artystycznej, której południowoafrykańska literatura anglojęzyczna mogła (i chciała) szukać poza Afryką Południową. Takie stanowisko ułatwiał charakter brytyjskiego kolonializmu, a utrwalały na przykład akcje oświatowe prowadzone aktywnie od przełomu XIX i XX wieku, kiedy miejscowe zbiory biblioteczne oraz materiały kół czytelniczych świadomie i z wielką konsekwencją uzupełniano darami z Anglii pochodzącymi z celowo organizowanych akcji. O ile działania prowadzone w pierwszych dekadach XX wieku miały na celu stworzenie tradycji kulturowo-historycznej wspólnej dla kolonii i dla europejskiej metropolii, o tyle uporczywe kontynuowanie anglo- i brytyjskocentrycznej polityki o wyraźnych znamionach jingoizmu, a więc podyktowane szowinizmem dążenie do konfrontacji, skutkowało nie tylko wzrostem afrykanerskiego nacjonalizmu kulturowego i pogłębianiem się rozdziału między dwoma narodowymi i językowymi segmentami (białego) społeczeństwa, lecz także postępującym i nieuniknionym procesem alienowania czarnych uczniów. Nawet programy szkolne aż do lat osiemdziesiątych XX wieku uprzywilejowywały brytyjską tradycję kulturową7. Jak pisano jeszcze w 1986 roku (sic): „Literatura brytyjska jest cenną częścią kultury wykształconej osoby w Afryce Południowej, niezależnie od jej rasowego lub etnicznego pochodzenia”8 [British literature is a valued part of the culture of the educated person in South Africa, whatever his racial or linguistic origins]. Wypada przyjąć sugestię Stefana Helgessona, że nie tylko elementy tego typu odgrywały swoją rolę, ale że można wręcz mówić o wpływie politycznego systemu segregacji na sposoby pozycjonowania literatury9.
W oficjalnie dwujęzycznej Unii Południowoafrykańskiej, czyli od 1910 roku, a tym bardziej od 1961 roku w Republice Południowej Afryki, pisarze anglojęzyczni woleli być postrzegani nie tyle w kontekście lokalnym, ile przede wszystkim w odniesieniu do kultury anglosaskiej (brytyjskiej i amerykańskiej), co pozwalało na globalne uprawomocnienie własnych działań i miało świadczyć o dystansie do Afryki Południowej i do systemu politycznego panującego w kraju zamieszkania, względnie urodzenia. Za efekt uboczny takiej postawy można przyjąć to, że badanie południowoafrykańskiej literatury anglojęzycznej jako pewnego wyodrębnionego elementu zaczęło się stosunkowo późno, bo dopiero na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku10. Nawiasem mówiąc, literatura w afrikaans nie przeżywała wymienionych form ambiwalencji, a już na pewno nie w podobnym nasileniu, i dlatego dawała się łatwiej promować jako autentycznie południowoafrykańska mimo swojej po części europejskiej proweniencji. Nie zmienia to faktu, że także ona ma w swoich dziejach wiele wewnętrznych napięć, własnych licznych dysydentów i zna napięcie między artystycznym a politycznym establishmentem.
Ta konieczna dygresja pozostaje wtrąceniem nie dającym miejsca na obszerniejszą prezentację poruszonego zagadnienia, ale warto przy okazji wspomnieć o mało znanej, a niezwykle interesującej, aczkolwiek szkicowej próbie ujęcia problemu „narodowego” charakteru literatury anglojęzycznej w Republice Południowej Afryki przez J.M. Coetzeego. Pisarz przedstawił ją w 1981 roku w mowie wygłoszonej podczas uroczystości wręczenia nagrody CNA (Central News Agency), którą przyznano mu za powieść Czekając na barbarzyńców (wyd. pol. 1990, wyd. oryg. Waiting for the Barbarians, 1980). Tekst wystąpienia zamieściła afrikaansjęzyczna gazeta „Die Vaderland” (Ojczyzna) 1 maja 1981 roku w rubryce ‘Rondom boeke’ (Wokół książek) pod tytułem – być może pochodzącym od redakcji – SA authors must learn modesty (Autorzy południowoafrykańscy muszą się uczyć skromności). Samo ustanawianie i przyznawanie nagród postrzega Coetzee jako wspólny projekt definiowania południowoafrykańskiej tradycji literackiej, dokładniej – literatury narodowej w Afryce Południowej, a jeszcze konkretniej dwóch literatur: w języku angielskim i afrikaans. Akcentując swój punkt widzenia jako aktywnego, „praktykującego” [practisizing] pisarza, pochyla się bardziej nad pierwszym przypadkiem, czyli anglojęzyczną literaturą w RPA, którą określa jako literaturę narodową „w fazie początkowej” [incipient]. Zauważa też różnicę między stosunkiem establishmentu afrykanerskiego a anglojęzycznego do rozwoju literackiego: o ile w latach siedemdziesiątych walka autorów piszących w afrikaans z ich establishmentem politycznym polegała na polemice wokół tego, co to znaczy pisać w narodowej tradycji afrikaans, o tyle trudno sobie wyobrazić podobną dysputę po stronie anglojęzycznej. Natomiast w przypadku literatury afrikaans (mimo ówczesnych napięć między twórcami a polityczną reprezentacją afrykanerskiej wspólnoty, z której pochodzili) można mówić o tym, że literatura ma cechy literatury narodowej, gdyż – odmiennie niż anglojęzyczny komponent lokalnego piśmiennictwa – wyraża również narodowe aspiracje, walkę o niezależność, jedność itp. Współcześni anglojęzyczni autorzy w Afryce Południowej natomiast nie budują nowej literatury narodowej, lecz jedynie „uznaną literaturę prowincjonalną” [an established provincial literature]. Według Coetzeego zmiany form artystycznych następują i ujawniają się w pierwszym rzędzie nie na politycznych i kulturalnych peryferiach, lecz w metropoliach. Zamiast żalić się na los prowincjusza, czy spiskować w sprawie ucieczki do metropolii, Coetzee formułuje jako program konstruktywny rehabilitację samego pojęcia prowincjonalności. Kojarzone z prowincjonalizmem zacofanie, gnuśność, ignorancja będą mogły zostać zastąpione innymi pojęciami, takimi jak poczucie kulturowej i historycznej ciągłości w życiu zwykłych ludzi, szacunek dla lokalności, fachowość czy prostota. Bez upokorzenia, pisze dalej autor, będzie można dzięki temu przyjąć status pisarza prowincjonalnego. (Między innymi ze względu na ten element wywodu nie tłumaczę oryginalnego terminu przez bardziej pozytywnie nacechowane terminy ‘regionalność’ czy ‘lokalność’.) Coetzee jest z jednej strony świadomy, że bycie artystą czy intelektualistą na prowincji nie jest łatwe, szczególnie w czasach, w których międzynarodowe humanistyczne wartości wytwarzane w metropolii ustawiają obu w konflikcie z panującymi lokalnie obyczajami (tak jak w RPA). Z drugiej strony jest przekonany, że reprezentanci metropolii diagnozujący w literaturze prowincjonalnej południowoafrykańską „autentyczność” lub poszukiwanie „własnych korzeni” oraz krytykujący „małpowanie europejskich i amerykańskich wzorów”, nie poświadczają niczego innego jak tylko własnej naiwnej, czczej i bezwartościowej tęsknoty za egzotyką. Coetzee kończy swój wywód wezwaniem skierowanym do południowoafrykańskiego anglojęzycznego pisarza, aby był skromniejszy i zaakceptował, że jego własne historyczne przeznaczenie oraz przeznaczenie społeczeństwa, w którym przyszło mu żyć, w żadnym wypadku nie jest wyjątkowe, a mimo flag, hymnów i innych narodowych parafenaliów jego związki z metropolią nie odstają zasadniczo od tego, co było na początku XX wieku. Nie można odmówić sobie komentarza, że sam Coetzee niezwykle dowartościował tak pojmowaną prowincjonalną literaturę anglojęzyczną, a jeśli wiele lat potem, już będąc noblistą, opuścił RPA, to tylko po to, by udać się na inną prowincję – do Australii.
Wróćmy jednak do wyróżnionych na wstępie dwóch sposobów ujmowania historii literatury w Afryce Południowej. W opozycji do wymienionej wyżej tradycji akcentowania etnosu i afrikaans jako języka narodowego Afrykanerów/Burów kształtowała się inna koncepcja literatury i pisarstwa historycznoliterackiego, w której świadomie się od takiego podłoża odcinano, starając się programowo ująć procesy historycznoliterackie w szerszej perspektywie południowoafrykańskiej, niejako ponad lub poza językiem narodowym i narodem jako takim.
Warto od razu zaznaczyć, iż oba ujęcia mają swoje zalety i wady. Pierwsze zawęża spojrzenie do oglądu pojedynczego systemu literackiego i kontynuuje dziewiętnastowieczną poniekąd tradycję historiograficzną, zasadzającą się jeśli nie na gloryfikacji jednego języka i jednego narodu, to na pewno na formach będących apologią narodowej mobilizacji i językowej emancypacji. (Południowoafrykańscy krytycy tego stanowiska wylali już na ten temat morze atramentu.) Drugie natomiast poszerza wprawdzie ten ogląd i stara się wziąć pod uwagę również pozostałe tradycje kulturowe oraz języki narodowe używane przez różne grupy etniczne kraju, ale wcale nie jest ujęciem tak nowoczesnym, jak lubią prezentować to jego zwolennicy; przy bliższym oglądzie okazuje się w równym stopniu co pierwsze zależne od apriorycznych założeń: już nie język i naród jest trzonem tej koncepcji, ale kraj, państwo, wspólnota żyjąca w jego obrębie. Niestety, pobrzmiewa w tym dziewiętnastowieczne rozumienie państwa (by nie powiedzieć jego apoteoza), podobnie jak w przypadku narodowo i językowo zorientowanych kompendiów historycznoliterackich. Co więcej, to drugie ujęcie łączy się dodatkowo ze współczesnymi wyznacznikami poprawności politycznej, ponieważ stara się odnaleźć w piśmiennictwie Afryki Południowej pewne poczucie „południowoafrykańskości” w typie lansowanej od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku koncepcji „tęczowego narodu” [rainbow nation; reënboognasie]11. Jednak żadna z dotychczasowych realizacji tej koncepcji historiograficznej, akcentującej wielojęzyczny i wielonarodowy charakter społeczeństwa i jego kultury, nie przekonuje w zdecydowany sposób.
Nie miejsce tu, by głębiej analizować pozytywy i negatywy każdego z tych ujęć. Ponieważ dziełom reprezentującym pierwszą tendencję, jako kształtującym kanon historycznoliteracki afrikaans, poświęcony zostanie odrębny rozdział, pozwolę sobie tutaj skupić się na tendencji drugiej. Nie ulega wątpliwości, że trend, by wychodzić poza tradycję badań narodowych, jest w literaturoznawstwie silny, szczególnie w takich krajach jak Republika Południowej Afryki, gdzie wiele zjawisk społecznych i kulturowych trzeba opatrywać przedrostkiem ‘wielo-’ czy ‘multi-’. Na przykładzie Afryki Południowej i istniejących już wzorców historiografii literackiej widać wyraźnie, że nie sposób bez zasadniczych korekt kultywować jednowymiarowe, jednojęzyczne, jednonarodowe, jednosystemowe itp. podejście do historii literatury (choć przyznać trzeba, że duże językowe zróżnicowanie w Afryce Południowej oraz dość znaczna rozdzielność systemów literackich stwarza poważne problemy metodologiczne i sprzyja ujęciom ograniczonym do jednej kultury czy języka). Widać też równie wyraźnie, że – cokolwiek by ich autorzy twierdzili – metodologiczną bazą takich multiliterackich kompendiów są ni mniej, ni więcej tylko tradycyjne historie literatury. Innymi słowy, i tylko nieco upraszczając sprawę, wiele najnowszych prób prezentacji dziejów literatur południowoafrykańskich to książki, które wprawdzie pod jednym tytułem zbierają różne tradycje literackie, lecz w praktyce historycznej narracji rozpadają się na odrębne rozdziały traktujące już o narodowo czy etnicznie sprofilowanych literaturach. Prace takie są niekiedy wielce użyteczne, i to do różnych celów, jednak w wielu przypadkach ich charakter syntezy historycznoliterackiej jest bardzo ograniczony.
Jak uniknąć tego typu pułapek i odpowiedzieć na wyzwania, o tym nie mówią ani tacy autorzy kompendiów historycznoliterackich, jak Michael Chapman i Christopher Heywood, ani ich krytycy czy zwolennicy. Choć książki obu wymienionych autorów są na różny sposób wykorzystywane praktycznie, trudno je zaliczyć do w pełni udanych prób zmierzenia się z kompleksową naturą literatur południowoafrykańskich, jeśli traktować je jako próby inkluzywnego ujęcia piśmiennictwa Afryki Południowej. Bardzo wiele braków wytykano książce Michaela Chapmana z 1996 roku (wydanie drugie niezmienione ukazało się w 2003) pt. Southern African Literatures12 (Literatury południa Afryki), a także pracy Christophera Heywooda A History of South African Literature13 (Historia literatury południowoafrykańskiej), opublikowanej w 2004 roku, notabene mniej więcej w tym samym czasie co pierwszy tom niniejszego projektu historycznoliterackiego. Zarzuty dotyczyły całego spectrum spraw. Krytykowano dokonany przez obu autorów wybór kryteriów politycznych w ich zabiegach periodyzowania procesu historycznoliterackiego, a co za tym idzie przypisywania nadmiernej wagi zewnętrznym impulsom przy jednoczesnym zaniedbaniu wewnętrznych czynników rozwoju literackiego. Recenzenci nie tylko wskazywali na różne usterki metodologiczne, jak łączenie zadań historyka literatury i krytyka, lecz także wyliczali niejednokrotnie kardynalne błędy rzeczowe i skłonność do karykaturalnego przedstawiania autorów piszących w afrikaans. Wyłączenie literatury afrikaans z kontekstu narodowego, w którym z reguły była plasowana, i włączenie jej w inne południowoafrykańskie dyskursy można uznać za bardzo cenną próbę i to z wielu punktów widzenia. Niestety w praktyce nie do końca się powiodła, gdyż w efekcie czysto politycznych supozycji potraktowano literaturę afrikaans tendencyjnie, założywszy jej winę za nacjonalizm afrykanerski ergo apartheid oraz współodpowiedzialność za utratę kolektywnego poczucia człowieczeństwa w całej Afryce Południowej14. Podobnie było z językiem afrikaans postrzeganym wyłącznie przez brzemię polityki apartheidu. Sprawa języka miała jednak szerszy zasięg, gdyż nieznajomość języków znakomitej większości opisywanych literatur (poza angielskim) przez autorów recenzenci uznali za element dyskwalifikujący. Takie wybujałe ambicje historyków lteratury już w 1991 roku przewidział Vasu Reddy, pisząc: „w obecnym okresie przejściowym w Afryce Południowej znajdą się krytycy, którzy będą chcieli skorzystać z okazji pisania historii literatury, roszcząc sobie pretensje do bycia autorytetem w kwestii literatur regionalnych, które ledwo rozumieją”15 [in the present period of transition in South Africa, there will be critics who would want to seize the opportunity of writing a literary history by claiming authority over regional literatures which they barely understand]. Podawano wreszcie w wątpliwość zasadność samej kategorii „literatura południowoafrykańska” – sztucznego tworu mającego przykryć oczywisty fakt, że piśmiennictwo w różnych językach i/lub powstające w ramach różnych grup etnicznych rozwijało się w pewnej, niekiedy znacznej, izolacji. Autorzy niezbyt przekonująco dowodzili istnienia wspólnego obszaru takiej literatury. W obu przypadkach w pierwszym rzędzie zdefiniowali obszar swoich badań pod względem przestrzennym, geograficzno-państwowym, odsuwając na plan dalszy kwestię samego medium oraz posługujących się nim wspólnot.
Pod tym względem ich podejście wydaje się odchodzić wprawdzie od wyznacznika języka narodowego16, krytykowanego za etnocentryczność, ale wcale nie jest aż tak nowoczesne, bo przywodzi na myśl (a skojarzenie to jest spontaniczne i pozbawione złośliwości) prace sprzed kilkudziesięciu lat, tj. pierwsze prace z zakresu południowoafrykańskiej historiografii literackiej, dla przykładu gandawską dysertację Gerrita Besselaara Zuid-Afrika in de Letterkunde17 (Afryka Południowa w literaturze, 1914). Besselaar, rodowity Holender, pisał o literaturze południowoafrykańskiej powstającej w różnych językach, a to o portugalskich, francuskich, niemieckich i szwedzkich tekstach podróżników, a to o niderlandzkich, angielskich czy afrikaansjęzycznych tekstach osadników, czy też nawet krajowców (w językach koisańskich, tj. hotentockich i buszmeńskich, oraz językach bantu – murzyńskich), co w owym czasie nie było oczywistością. Tym samym, choć tytuł jego książki wydaje się zdradzać wybitnie tematyczne podejście do zagadnienia, Besselaar zajmował się zarówno tekstami w typie africana, jak i twórczością, którą z powodzeniem można nazwać lokalną czy rodzimą, i ukazywał całe piśmiennictwo Afryki Południowej jako realizujące różne tradycje i wzorce kulturowe. Książka nie jest jednak syntezą historycznoliteracką sensu stricto, a raczej podsumowaniem, czy też może diagnozą pewnego stanu pod koniec pierwszej dekady XX stulecia. Jako konstrukcja intelektualna Zuid-Afrika in de Letterkunde wręcz modelowo odzwierciedla sytuację społeczno-polityczną i kulturalną czasów swojego powstania, w szczególności koncyliacyjną politykę sformułowaną w okresie powstawania Unii Południowoafrykańskiej (1910) i próbę zawarcia historycznego kompromisu w dziedzinie politycznej. Besselaar mówi wręcz o kopule narodowej kultury i narodowej literatury, która będzie błyszczeć, wspierając się na dwóch kolumnach: „angielsko-afrykańskiej i niderlandzko-afrykańskiej”18 [een Engels-Afrikaanse en een Hollands-Afrikaanse]. Wiele braków metodologicznych autor nadrabiał ambicją i szerokością podejścia. Wystarczy wspomnieć jego koncepcję „własnego kształtu południowoafrykańskiej literatury” [een eigen vorm der Zuidafrikaanse litteratuur], który jego zdaniem wywodzi się również od literackich motywów „tubylczych plemion” [inboorlingstammen], w związku z czym uznawał, że południowoafrykańska wyobraźnia znajdowała się pod rodzimym „oddziaływaniem tubylczych plemion” [inwerking der inboorlingstammen]19. Myślenie Besselaara kategoriami „narodowej literatury w Afryce Południowej” [een nationale litteratuur in Zuid-Afrika] nie było już w takim stopniu kontynuowane, a przekraczanie granic językowych, także granic języków białych, nie było rozważane przez kolejnych historyków20. Z doświadczeń poprzednika korzystała jeszcze późniejsza i także wartościowa angielska praca Manfreda Nathana South African Literature21 (Literatura południowoafrykańska, 1925). Również Nathan pisał w duchu pierwszego okresu funkcjonowania Unii Południowoafrykańskiej, powołanej do życia, aby połączyć afrikaans- i anglojęzyczne wspólnoty byłych angielskich kolonii i burskich republik, nadal politycznie skonfliktowane i kulturowo niepogodzone od czasów wojny anglo-burskiej 1899–1902. Skoncentrował się zatem już tylko na literaturze anglo- i niderlandzkojęzycznej, przy czym tę drugą ujął głównie w aspekcie dawnego piśmiennictwa kolonialnego, natomiast literatury w językach miejscowych pominął całkowicie.
Czy w okresie między publikacją kompendiów z 1914 i 1925 roku a pracami Chapmana i Heywooda były jeszcze podejmowane inne próby historycznoliterackie? Czy dysponujemy w języku angielskim innymi wzorcami poza wymienionymi? Southern African Literature. An Introduction (Literatura południa Afryki. Wprowadzenie, 1979) Stephena Graya poszerzała wprawdzie pod względem geograficznym – jak również kulturowym i etnicznym – obszar zainteresowania południowoafrykańskiej historiografii literackiej, ale zawężała go pod innymi względami, by wspomnieć wyłączenie poza nawias utworów pisarzy zakazanych przez cenzurę, walczących z apartheidem i/lub przebywających na emigracji, o czym autor nadmienia już na pierwszej stronie swojej książki. Zresztą mimo świadomości dotychczasowych ograniczeń południowoafrykańskiej historiografii w języku angielskim i proponowania ciekawej koncepcji „archipelagu” miejscowej literatury, Gray w praktyce okazał się niedostatecznie otwarty na inne koncepcje i systemy: „Jak większość archipelagów, [literatura południowoafrykańska] jest powiązana z przyległymi kontynentami: w tym przypadku są trzy – najważniejszy, ze względu na uwarunkowania języka i historii, to stały ląd literatury angielskiej; mniejszą rolę odgrywa kontynent Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, a coraz większą Afryki, dający jej rzeczywistą strawę”22 [Like most archipelagoes, it is related to adjacent landmasses: in his case there are three of them – most importantly, the mainland of English literature, by language and historical circumstance; diminishingly, the British Commonwealth of literature; and increasingly, the continent of Africa, which gives it its actual nourishment]. Zasługą Graya jest natomiast to, że swoją pracą legitymizował lokalne piśmiennictwo, anglojęzyczną literaturę południowoafrykańską, która dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych na dobre stawała się samodzielnym obszarem studiów.
Niedostatkom miejscowej krytyki i historiografii starano się zaradzić w ramach projektu realizowanego przez Radę ds. Badań Humanistycznych (Human Sciences Research Council, HSRC – Raad vir Geesteswetenskaplike Navorsing, RGN). Według pierwotnego planu chodziło o prezentację innowacyjnego podejścia inkluzywnego, a dla poszczególnych literatur przewidziano następujące proporcje: afrikaans – 80 000 słów, angielski – 70 000, zuluski, xhosa i sotho – 40 000 oraz venda 5 000 słów. Po wielu dyskusjach i korektach skończyło się na kompromisowym cyklu szkiców o różnych tradycjach literackich Afryki Południowej, przy czym każdy segment językowo-kulturowy miał odrębnego, własnego autora lub współautorów, a nawet innego wydawcę. Na cykl publikacji, któremu zabrakło nawet zewnętrznych, na przykład graficznych, wyznaczników serii, złożyły się prace Malverna van Wyk Smitha Grounds of Contest. A Survey of South African English Literature (Sporne terytorium. Przegląd południowoafrykańskiej literatury angielskiej, 1990), D.B. Ntuliego i C.F. Swanepoela Southern African Literatures in African Languages. A Concise Historical Perspective (Literatury południowoafrykańskie w językach afrykańskich. Zwięzły szkic historyczny, 1993) oraz Johna Kannemeyera A History of Afrikaans Literature (Historia literatury afrikaans, 1993)23. Projekt był cenny jako kolejna próba zmierzenia się z kompleksową sytuacją literatur Afryki Południowej, ale nie został niestety dokończony. Zresztą, jak wynika ze zrealizowanych części, rozpadał się na odrębne tomy opisujące każdą tradycję literacką osobno24. Poza tym był adresowany do odbiorcy południowoafrykańskiego i być może dlatego nie miał większego wpływu na kolejne prace historycznoliterackie, których ambicją było objaśnianie piśmiennictwa Afryki Południowej także (a może nawet przede wszystkim) odbiorcy zewnętrznemu. W ten sposób bowiem, podobnie jak w niniejszym projekcie historycznoliterackim, skonstruowany jest wywód zarówno Chapmana, jak i Heywooda, kierujących swoje książki do publiczności spoza regionu25.
Chapman i Heywood, periodyzując literaturę i w ogóle interpretując procesy historycznoliterackie, spoglądali przez pryzmat przesileń politycznych i wartościowali dzieła literackie w zależności od ich zdolności uruchamiania zmian społecznych. Jednak kilkanaście lat wcześniej, w 1990 roku, podobnymi kryteriami próbował posłużyć się Ampie Coetzee, przypisując w prezentacji rozwoju literatury duże znaczenie kryzysowym wydarzeniom politycznym i historycznym. Jego Letterkunde & Krisis. ’n Honderd jaar Afrikaanse letterkunde en Afrikaner-nasionalisme (Literatura & kryzys. Sto lat literatury afrikaans i afrykanerskiego nacjonalizmu, 1990)26 wydaje się pozycją interesującą z punktu widzenia przyjętych przez autora przesłanek teoretycznych oraz ideowych, głównie zaś ze względu na próbę odcięcia się od dominującej w afrykanerskiej historiografii literackiej od lat trzydziestych XX wieku tradycji formalistycznej. „Niniejsza monografia – pisze A. Coetzee we wstępie – stara się podchodzić do historii z perspektywy materialistycznej, tak aby odnajdywać dialektykę między literaturą afrikaans a zapleczem konfliktu klasowego i rasowego (gdzie najwidoczniej nie ma dialektyki) i w ten sposób objaśniać różne rodzaje ciszy”27. [Hierdie monografie sal probeer om die geskiedenis vanuit ’n materialistiese perspektief te sien, om ’n dialektiek te soek tussen die Afrikaanse letterkunde en die infrastruktuur van klasse- en rassekonflik en – waar daar geen klaarblyklike dialektiek is nie – om dan die stiltes te probeer verduidelik.] Ampie Coetzee, w ślad za włoskim filozofem i teoretykiem marksizmu Antonio Gramscim, przyjął momenty kryzysów politycznych za daty organizujące podział literatury afrikaans na okresy, w związku z czym wyróżnił następujące daty graniczne czy też, jak powiada we wstępie, „obszary koniunktury (...) wyraźnie zdefiniowane w ramach dialektyki władzy”28 [terreine van konjunktuur (...) duidelik binne die dialektiek van mag gedefinieer]. Były to w kolejności: 1875 – początek uprzemysłowienia, rozwój kapitalistycznych stosunków produkcji oraz afrykanerska reakcja na intensywną anglicyzację, 1922 – strajki robotnicze i rebelia w uprzemysłowionym rejonie Randu, 1948 – początek realizacji marzenia afrykanerskich nacjonalistów o własnym państwie i wprowadzenie systemu segregacji, 1961 – ustanowienie Republiki Południowej Afryki oraz pierwsze zamachy Afrykańskiego Kongresu Narodowego (African National Congress) i Panafrykańskiego Kongresu Narodowego (Pan Africanist Congress), wreszcie 1976 – powstanie murzyńskie w Soweto.
Niestety kilka czynników zdeterminowało hasłowy i niepogłębiony charakter analiz w Letterkunde & Krisis. Wymienić należy tu przede wszystkim niewielką objętość książeczki, nazywanej we wstępie szumnie „monografią”29 [monografie], choć ów szkicowy przegląd liczy w sumie 62 strony, z czego de facto jest tylko 50 stron samego tekstu. Należałoby zatem mówić raczej o zarysie czy eseju i taka jest też kwalifikacja gatunkowa angielskiej wersji pracy A. Coetzeego, umieszczonej w zbiorze esejów o literackiej kulturze Afryki Południowej30. Realizację przyjętych założeń utrudniło także odejście autora od tekstowego uniwersum literatury na rzecz rozważania sposobów takiego pozycjonowania tekstów literackich i takiej ich manipulacji, by dać głos z jednej strony własnym społecznym zainteresowaniom i politycznym afiliacjom, z drugiej zaś temu wszystkiemu, co tradycja historiograficzna do tej pory marginalizowała. Marksistowsko zorientowaną krytykę literacką w afrikaans z lat osiemdziesiątych XX wieku można wprawdzie ganić za zbyt jednostronne akcentowanie statusu ekonomicznego prowadzące do redukcjonistycznej lektury kanonu literatury afrikaans. Lecz prawdą jest także to, że wypada postrzegać ją jako nieuchronne wychylenie wahadła w drugą stronę po okresie dobitnego akcentowania przez historiograficzną tradycję afrikaans uniwersalistycznej estetyki w dziele literackim31. Tym bardziej że tradycja ta kulminowała w liberalno-humanistycznym podejściu, którego głównym eksponentem był John Kannemeyer, autor monumentalnej Geskiedenis van die Afrikaanse literatuur32. Warto zresztą zwrócić uwagę na znamienną sekwencję publikacji: pierwszy i drugi tom Kannemeyera ukazały się odpowiednio w 1978 (zmienione wydanie w 1984) oraz w 1983 roku, na początku okresu nasilania się społecznych napięć i rasowych konfliktów oraz nierozwiązywalnych sprzeczności, które sam system segregacji rasowej kreował, natomiast książka A. Coetzeego – pod koniec dekady.
Ale jest jeszcze inna przyczyna niepowodzenia głównego celu Letterkunde & Krisis, tj. szerokiej (społecznej, klasowej, politycznej, historycznej) kontekstualizacji literatury afrikaans, a mianowicie nieobecność innych (językowych, kulturowych) tradycji południowoafrykańskiego piśmiennictwa. Jeden z recenzentów opracowania Coetzeego, wspomniany już Vasu Reddy, ujął to trafnie i obrazowo zarazem: „Zasadniczy problem z włączeniem literatury afrykańskiej do jego omówienia polega na tym, że służy ona mydleniu oczu”33 [The essential problem in including African literature in his discussion, may be seen as ‘window-dressing’]. Sam autor też musiał zdawać sobie z tego sprawę, skoro pisał tak: „Czytanie tekstów literackich powstałych w afrikaans w izolacji jest jednostronne. Krótka historia tej literatury (jako Literatury ze stworzonym kanonem), sytuacje kryzysowe, w jakich była produkowana, jej oddzielenie od innych literatur i kultur Afryki Południowej oraz w konsekwencji jej »chów wsobny« – wszystko wskazuje na to, że literatura ta wymaga lektury totalnej: jako jednego tekstu w historii Afrykanerów i Afryki Południowej”34. [Die lees van Afrikaanse literêre tekste in isolasie is eensydig. Die kort geskiedenis van hierdie letterkunde (as gekononiseerde Letterkunde), die situasies van krisis waarbinne dit geproduceer is, die apart-heid daarvan van ander letterkundes en kulture in Suid-Afrika en die gevolglike ‘inteel’ daarvan – dit alles dui daarop dat dié letterkunde ’n totale lees vereis; as één teks in die geskiedenis van die Afrikaner en Suid-Afrika.] Ograniczyło to inkluzywny charakter ciekawej skądinąd pracy, która niejako z lotu ptaka dokonywała przeglądu tendencji literackich, silnie akcentując kontekst społeczno-polityczny i dopiero względem niego periodyzując i w ogóle pozycjonując literaturę. Byłoby z wielkim pożytkiem dla całej południowoafrykańskiej historiografii, gdyby w pracy tej nie zaniedbano mikrostruktury historycznoliterackiej analizy i pamiętano o dyfuzyjnym potencjale wszelkich zjawisk literackich w Afryce Południowej. Wszystkie wymienione ograniczenia plasują to opracowanie poza grupą kompendiów historii literatury sensu stricto, choć można rozważać czy i do jakiego stopnia Letterkunde & Krisis ma znaczenie largo. Z tego powodu tyle miejsca poświęcono tej niewielkiej objętościowo publikacji35.
Inne współczesne próby opisu dziejów literatury, choć w tych przypadkach można mówić jedynie o historiografii literackiej sensu medio, próbują odchodzić od orientacji na język czy naród jako prymarnych kryteriów wyróżniających. A Literary Guide to the Eastern Cape. Places and Voices of Writers (Literacki przewodnik po Wschodnim Przylądku. Miejsca i głosy pisarzy, 2003), by wymienić jedną taką próbę, posługuje się już w nazwie kategorią konkretnej przestrzeni. Mimo że interesująca jako propozycja historiograficzna i jako książka łącząca historię literatury z elementami antologii, praca ta wyklucza istotną część kultury literackiej Afryki Południowej i de facto popada w dawną koleinę, o czym autorka Jeanette Eve sama wspomina we wstępie: „Uwagę skoncentrowano na piśmiennictwie angielskim, choć niekiedy będzie można także natknąć się na tłumaczenia z języka xhosa i afrikaans”36 [The focus is on English writings, but translations from other languages such as Xhosa and Afrikaans will occasionally be encountered]. Tak więc mimo próby zdefiniowania literatury według wyznaczników przestrzennych okazuje się, że w praktyce otrzymujemy dzieło wpuszczające dodatkowo, niejako kuchennymi drzwiami, również miarę tematyczną oraz językową.
Czy można te różne stanowiska pogodzić? Czy można wybrać takie kryteria doboru materiału i jego opisu, które nie będą powodowały marginalizacji wielu zjawisk literackich? Tego nie wiem do końca, ale jestem przekonany, że warto próbować. Różnorodność tła etnicznego i kulturowego jest istotnym elementem utrudniającym systematyczną narrację historycznoliteracką o Afryce Południowej. Na pewno trzeba myśleć o podejściu poszerzającym koncepcję ujmowania procesu historycznoliterackiego w aspekcie językowym, ale bez radykalizmu w typie wszystkoizmu niektórych autorów. Obszar przenikania się języka niderlandzkiego i afrikaans w Afryce Południowej wydaje się stworzony do takich prób i na tym zasadzała się inkluzywna koncepcja pierwszego tomu o okresie od XVII do XIX wieku. To kolejny powód, dla którego w niniejszej książce o pierwszych dziesięcioleciach XX wieku kontynuuję linie dyskursywne wyróżnione w poprzednim tomie. To ten sposób opowiadania o literaturze południowoafrykańskiej, w którym jednym z głównych wątków jest pokazanie, jak literatura w nowym medium, w języku afrikaans – niczym kolejne nazwy nadawane miejscom na kolejnych mapach przez kolejnych panujących na tej ziemi – nakładała się na piśmiennictwo niderlandzkojęzyczne i je zastępowała, przyjmując zarazem inne wpływy, miejscowe i zagraniczne, oraz wytwarzając kolejne formy.
1 J. Koch, Historia literatury południowoafrykańskiej. Literatura afrikaans XVII–XIX wiek, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2004.
2 H. White, Poetyka pisarstwa historycznego, pod red. E. Domańskiej i M. Wilczyńskiego, Universitas, Kraków 2000 (wyd. II poprawione i uzupełnione 2010); tenże, Proza historyczna, pod red. E. Domańskiej, tłum. R. Borysławski, T. Dobrogoszcz, E. Domańska i in., Universitas, Kraków 2009.
3 F. Ankersmit, Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia z teorii historiografii, pod red. E. Domańskiej, Universitas, Kraków 2004.
4 D. Carr, Time, Narrative and History, Indiana University Press, Bloomington 1986.
5 P. Ricoeur, Czas i opowieść, tłum. M. Frankiewicz, J. Jakubowski, U. Zbrzeźniak, t. 1–3, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008.
6 Dla niniejszych rozważań nad historiografią literacką nie mają większego znaczenia dwa inne podejścia wyróżniane przez niektórych badaczy południowoafrykańskich systemów literackich. Jedno z nich podkreśla, że język afrikaans i niderlandzki mają wspólną przeszłość nie tylko w aspekcie językowym, lecz także piśmienniczym i literackim, sięgającą aż europejskiego średniowiecza, ergo mogą być one traktowane jako języki i kultury siostrzane (takie podejście uwidacznia się nie tylko w stanowiskach badawczych, lecz także w programach studiów uczelni południowoafrykańskich, włączających niderlandzkie i niderlandystyczne treści programowe do modułów afrikaans). Innym stanowiskiem jest zaliczanie wszystkiego, co powstało w Afryce Południowej, włącznie z tekstami z okresu kolonialnego (holenderskiego czy brytyjskiego), do jednego systemu literackiego afrikaans; dziś postawa taka nie jest już tak często spotykana, a uwidacznia się głównie w podejściu autorów niektórych antologii południowoafrykańskiej literatury afrikaans- i niderlandzkojęzycznej. Zob. H.P. van Coller, B. Odendaal, Die verhouding tussen die Afrikaanse en Nederlandse literêre sisteme. Deel 1: Oorwegings vir ’n beskrywende model, „Stilet. Tydskrif van die Afrikaanse Letterkundevereniging”, nr 3 (17), 2005, s. 1–17 (wersja elektroniczna – https://lic.ned.univie.ac.at/en/node/7219 – sprawdzono w kwietniu 2011 roku) oraz tychże, Die verhouding tussen die Afrikaanse en Nederlandse literêre sisteme. Deel 2: ’n Chronologiese oorsig, „Stilet. Tydskrif van die Afrikaanse Letterkundevereniging”, nr 3, 2005, s. 18–46 (wersja elektroniczna – https://lic.ned.univie.ac.at/af/node/6938 – sprawdzono w kwietniu 2011 roku).
7 M. van der Waal, The Battle over the Books. Processes of Selection in the South African Literary Field, Stichting Drukkerij C. Regenboog, Groningen 2006, s. 107.
8 D.J. Jacobs, A.J. Visser, Frameworks for instructional offerings in the CESM-category 12 as offered by public ordinary secondary schools in RSA (Sanep-514), National Education Policy Branch, Department of National Education, 1986.
9 S. Helgesson, Transnationalism in Southern African Literature: Modernists, Realists, and the Inequality of Print Culture, Routledge, New York 2009, s. 17.
10 Mowa tutaj o kwestii względnej osobności literatury anglojęzycznej w kolonii i dlatego nie wchodzę w znacznie szerszy obszar rozważań nad napięciem między brytyjskością a lokalnością w mentalności, charakterze czy kulturze kolonistów w zamorskich posiadłościach Wielkiej Brytanii. Warto jednak wspomnieć o Johnie Seeleyu, który podkreślał, że Brytyjczycy, nabierając w koloniach lokalnych cech, nie tracą związków z macierzą. J. Seeley, The Expansion of Engeland: two Courses of Lecturers, Macmillan, London 1883; wydanie z 1914 roku dostępne elektronicznie – http://www.archive.org/details/expansionofengla00seeluoft – sprawdzono w marcu 2012 roku. Wspomnijmy też dla porządku współczesną książkę Alana Lestera Imperial Networks: Creating Identities in Nineteenth-Century South Africa and Britain, Routledge, London–New York 2001.
11 Autorem tego określenia, rozpropagowanego przez prezydenta Nelsona Mandelę w jego inauguracyjnej mowie wygłoszonej 9 maja 1994 roku, jest anglikański biskup Desmond Tutu. Metafora, która znalazła swoją konkretyzację w wielobarwnej fladze nowej RPA, wyraża zarówno wielkie aspiracje nowych przywódców, jak i pewną iluzję – krytyka zaczęła się już od wytknięcia braku koloru białego w tęczy.
12 M. Chapman, Southern African Literatures, Longman, London–New York 1996; tenże, Sout-hern African Literatures, Pietermaritzburg, University of Natal Press, 2003.
13 Ch. Heywood, A History of South African Literature, Cambridge University Press, New York 2004.
14 Por. M. van der Waal, The Battle over the Books. tamże, s. 207.
15 V. Reddy, [w:] „Critical Arts. A Journal for Media Studies” vol. 5, No 4 (1991), s. 142 (wersja elektroniczna – http://digital.lib.msu.edu/projects/africanjournals/html/itemdetail.cfm?recordID=2808 – sprawdzono w czerwcu 2011 roku); [recenzja książki Ampie Coetzeego pt. Letterkunde en Krisis: ’n Honder Jaar Afrikaanse Letterkunde en Afrikaner-Nasionalisme, Taurus, Bramley 1990].
16 Wydawca kompendium Chapmana początkowo reklamował książkę jako „Southern African Literature in English”, by w ostatecznej wersji tytułu pominąć kwalifikację „in English”, a liczbę pojedynczą zamienić na mnogą – „Literatures”. Taka korekta tytułu podyktowana była poprawnością polityczną i miała charakter zabiegu kosmetycznego i marketingowego, jednak nie miała wpływu na sposób prezentacji, gdyż na tym etapie niemożliwe już było inne rozłożenie akcentów; Chapman więc i tak koncentruje się głównie na dziełach anglojęzycznych.
17 G. Besselaar, Zuid-Afrika in de Letterkunde, J.H. de Bussy, Amsterdam & J. Dusseau, Kaapstad 1914 (praca powstała w języku niderlandzkim i jest od 2009 roku dostępna elektronicznie na platformie Digitale Bibliotheek voor de Nederlandse Literatuur – dosł. Cyfrowa Biblioteka dla Literatury Niderlandzkiej – http://www.dbnl.org/tekst/bess001zuid01_01/ – sprawdzono we wrześniu 2010 roku).
18 Tamże, s. 215.
19 Tamże, s. 4.
20 Por. H. Willemse, Aan die ander kant. Swart Afrikaanse skrywers in die Afrikaanse letterkunde, Protea Boekhuis, Pretoria, 2007, s. 37–38.
21 M. Nathan, South African literature. A general survey, Juta & Co, Cape Town and Johannesburg 1925. (Więcej na temat tej książki, jak też kompendium Besselaara, znajdzie czytelnik w części trzeciej „Między egzegezą a ekstazą, czyli dzieło literackie i jego wartościowanie. Sposoby ujmowania procesu historycznoliterackiego w literaturze afrikaans”).
22 S. Gray, Southern African Literature. An Introduction, David Philip, Cape Town & Rex Collings, London 1979, s. 14.
23 M. van Wyk Smith, Grounds of contest. A Survey of South African English Literature, Jutalit, Kenwyn 1990; D.B. Ntuli, C.F. Swanepoel, Southern African Literature in African Languages. A Concise Historical Perspective, Acacia, Pretoria 1993; J.C. Kannemeyer, A History of Afrikaans Literature, Shuter & Shooter, Pietermaritzburg 1993.
24 W tym kontekście warto wspomnieć o podobnej inicjatywie, ale zorientowanej już wyłącznie na współczesną literaturę, a więc bez ambicji historycznoliterackich sensu stricto. Podjęło ją Centrum Południowoafrykańskich Badań Literackich (Centre for South African Literary Research, CENSAL), notabene agenda HSRC/RGN. O okresie pierwszej połowy lat osiemdziesiątych (1980–1985) wydawano między 1982 a 1993 rokiem roczne przeglądy literatury południowoafrykańskiej; każdy z sześciu tomów składał się z sekcji angielskiej, afrykańskiej oraz afrikaans. Co ciekawe, obie inicjatywy związane są z trudnym politycznie okresem lat osiemdziesiątych w RPA, obie też nie były po 1993 roku kontynuowane z przyczyn finansowych oraz z powodu reorganizacji macierzystej instytucji.
25 Na podstawie umieszczonych w Internecie wstępnych wersji rozdziałów mającej się ukazać w 2012 roku The Cambridge History of South African Literature (Historia literatury południowoafrykańskiej Cambridge) pod redakcją Davida Attwella i Dereka Attridge’a można wnosić, że materiał w tym nowym kompendium jest inaczej zorganizowany niż w prezentacjach Chapmana i Heywooda. Wielu autorów i poliperspektywiczność przywodzą na myśl zarówno wspomnianą już serię zainicjowaną przez HSRC/RGN, jak i milenijną trzytomową historię literatury afrikaans, wydaną pod redakcją H.P. van Collera w latach 1998–2006 pt. Perspektief & Profiel. ’n Afrikaanse literatuurgeskiedenis, gdzie cały kolektyw autorów pracował zarówno nad syntetycznymi ‘perspektywami’, jak też ‘profilami’ poszczególnych twórców. Oczywiście wprowadzenie w miejsce jednego autora, który w żaden sposób nie może być kompetentny we wszystkich językach i literaturach/kulturach Afryki Południowej, zespołu badaczy, jest minimalną gwarancją odejścia od dotychczasowego paradygmatu historiograficznego. Otwarte pozostaje jednak pytanie, w jakim stopniu kompendium temu jako całości uda się zachować tak ważną dla syntezy historycznoliterackiej jednorodność stylu, kryteriów i potraktowania materiału. W zapowiedziach wydawniczych wymieniani są, obok redaktorów, także Hedley Twidle, Russell H. Kaschula, Nhlanhla Maake, Mbongiseni Buthelezi, Manie Groenewald, Mokgale Makgopa, Malvern van Wyk Smith, Carli Coetzee, Ian Glenn, Matthew Shum, Catherine Woeber, Laura Chrisman, Elleke Boehmer, H.P. van Coller, Bhekizizwe Peterson, Gerrit Olivier, Ntongela Masilela, Tony Voss, Craig MacKenzie, Dorothy Driver, Tlhalo Raditlhalo, Hein Willemse, Louise Viljoen, Peter Blair, Thengani H. Ngwenya, Peter Horn, Daniel Roux, Loren Kruger, Dirk Klopper, Christiaan Swanepoel, Stephen Clingman, Rita Barnard, Michael Titlestad, Andrew van der Vlies, M.J. Daymond, Andries Visagie, Leon de Kock, Meg Samuelson, Michael Green, Peter D. McDonald, David Johnson).
26 A. Coetzee, Letterkunde & Krisis. ’n Honderd jaar Afrikaanse letterkunde en Afrikaner-nasionalisme, Taurus, Bramley 1990.
27 Tamże, s. 8.
28 Tamże, s. 10.
29 Tamże, s. 8, 9.
30 A. Coetzee, Literature and Crisis: One Hundred Years of Afrikaans Literature and Afrikaner Nationalism, [w:] M. Trump (red.), Rendering Things Visible: Essays on South African Literary Culture, Ravan Press, Johannesburg 1990, s. 322–66.
31 Innym przykładem może być książka Marianne de Jong pt. ’n Ander Afrikaanse Letterkunde: Marxistiese en sosiaalgerigte teksopvattings in Afrikaans (Raad vir Geesteswetenskaplike Navorsing, Pretoria 1989). Trudno jest mówić o ustabilizowanej pozycji tego nurtu w literaturoznawstwie afrikaans – lata osiemdziesiąte wydają się w RPA jego złotym okresem – można go jednak rzutować na szerszy plan afrykańskich prądów historiograficznych. Achille Mbembe wyróżnił wśród nich dwie podstawowe kategorie: natywizm (nativism) i marksizm. W naszym przypadku za natywizm należałoby uznać narodową i nacjonalistyczną tradycję afrykanerską akcentującą rodzimość i propagującą wyjątkowość lokalnej tożsamości, zasadzającą się na przynależności do grupy czy rasy; to wobec takiej tradycji opowiadali się marksistowsko zainspirowani badacze literatury. Swoją drogą, zaskakujące są zbieżności między wyznacznikami obu tak wyodrębnianych natywizmów – murzyńskiego i afrykanerskiego. Na centralnym miejscu umieszczane są zawsze: autoafirmacja, autonomia, opór i emancypacja, tak w wymiarze politycznym, jak i literackim. Zob. A. Mbembe, African Modes of Self-Writing, tłum. Steven Rendall, „Public Culture”, nr 1, vol. 14, (2002), s. 239–273.
32 J.C. Kannemeyer, Geskiedenis van die Afrikaanse literatuur, t. 1, Academica, Pretoria–Kaapstad 1978; t. 2, Academica, Pretoria–Kaapstad–Johannesburg 1983.
33 V. Reddy, tamże, s. 140.
34 A. Coetzee, tamże, s. 9.
35 W swojej innej większej pracy Ampie Coetzee, wychodząc od współczesnej popularności w literaturze afrikaans powieści farmerskiej (plaasroman), starał się zrekonstruować dyskurs farmy i ziemi oraz kształtowania się burskiej/afrykanerskiej tożsamości. „Ziemia i własność ziemi oraz powieść farmerska wyrastają zatem w o wiele potężniejszy dyskurs władzy politycznej, tekstów jako elementu konstruowania hegemonii”. [Grond en grondbesit en die plaasroman kring dan uit tot ’n veel groter diskoers: van politieke mag, van tekste as deel van die konstruksie van ’n hegemonie]. A. Coetzee, ’n Hele os vir ’n broodmes: Grond en die plaasnarratief sedert 1595, Van Schaik, Pretoria – Human & Rousseau, Kaapstad 2000, s. 14. Jak więc widać, pozostając na tych samych pozycjach zasadniczo politycznej i społecznej interpretacji zjawisk literackich (tutaj zasadnicza różnica z Białym pisarstwem J.M. Coetzeego, mimo niewątpliwie inspirującej roli tej książki), Ampie Coetzee przeszedł od szkicu ogólnych tendencji do rekonstrukcji konkretnego dyskursu, włączając w swoją analizę także całe spectrum tekstów literackich. Por. J.M. Coetzee, Białe pisarstwo, tamże (zob. przypis 2, str. 37).
36 J. Eve, A Literary Guide to the Eastern Cape. Places and Voices of Writers, Double Storey, Cape Town 2003, s. 3.
W roku 1960 z okazji pięćdziesięciolecia utworzonej w 1910 roku Unii Południowoafrykańskiej, a jednocześnie tuż przed narodzinami Republiki Południowej Afryki (1961), poeta i dramaturg Guy Butler (1918–2001) opublikował artykuł pod znamiennym tytułem The Language of the Land (Język kraju)1. Butler należał do tych południowoafrykańskich intelektualistów, którzy optowali za rozwojem rodzimej, lokalnej kultury i literatury anglojęzycznej, dążąc jednocześnie do syntezy europejskich i afrykańskich elementów. Aczkolwiek w swoim eseju pisarz pochylał się nad ówczesną pozycją angielszczyzny w Afryce oraz jej przyszłością, nie zamierzał bynajmniej – wbrew wrażeniu, jakie może wywoływać tytuł – szerzej dyskutować kwestii socjolingwistycznych. Autorowi nie chodziło też o prezentację języków wprowadzonych przez Unię jako urzędowe (podówczas angielski i afrikaans) lub o ukazanie wkładu języków bantu lub koisańskich w tworzenie wspólnej przestrzeni kulturowej kraju. Jeśli nawet w swoim tekście do wszystkich wymienionych języków się odwoływał – ukazując ich wzajemne, przeszłe i współczesne zależności, a także rozłożony w czasie na całe stulecia proces nawarstwiania się i permutacji nazw topograficznych – to jego tekst nie jest refleksją nad jakimś konkretnym instrumentem komunikacji. Aby być w zgodzie z aktywowanymi przez tytułowe sformułowanie polami znaczeniowymi, należałoby przekładać The Language of the Land nie tylko jako „język kraju”, ale też „język krajowy”, a nawet „język ziemi” i to w obu znaczeniach: zarówno mówienia o, jak i mówienia czym. Jak tylu przed nim i wielu po nim, Guy Butler nie tylko snuł refleksje nad partykularnym medium codziennego porozumiewania się lub konkretnym instrumentem artystycznej komunikacji, lecz dumał jednocześnie nad sposobami artykułowania, kodami mówienia, przemyśliwał „język” Afryki Południowej, którym kolejni przybysze nazywali zamieszkiwaną ziemię, w którym ją oswajali, przemawiali do niej i o niej mówili. Jednocześnie poeta południowoafrykański miał na myśli język, którym kraina ta – jako ląd, ziemia, step, ugór, a w końcu również rola – przemawiała do białych, czarnych i kolorowych mieszkańców. Warto dodać, że butlerowskie ujęcie relacji człowieka i ziemi w Afryce Południowej właśnie w kategoriach mówienia, języka i komunikacji o wiele lat wyprzedziło to, co J.M. Coetzee objął głębszą refleksją w książce z 1989 roku pt. Białe pisarstwo (White Writing)2, która w szczególny sposób sformatowała sposoby pisania o południowoafrykańskim dyskursie ziemi i farmy.
„Pomału przebiegnij wzrokiem mapę naszego kraju, wymawiając nazwy i delektując się nimi” – pisze Butler. „Kiedy i przez kogo, i dlaczego zostały nadane zatokom i przylądkom, rzekom i pasmom górskim, farmom, miastom i prowincjom? Oto one, souveniry i autografy z pięciu wieków, w osobliwej sekwencji słów wywodzących się z języka afrikaans lub angielskiego, albo afrykańskiego czy jeszcze innego: Kariega leży nieopodal Kenton-on-Sea, niedaleko Boesmansriviermond; albo jest też Knysna, George, Mosselbaai”3 [Allow your eye to browse slowly over a map of our country, pronouncing the names, savouring them. When, and by whom, and why were these names given to these bays and headlands, rivers and rangers, farms, towns and provinces? There they are, souvenirs and signatures from five centuries, in curious verbal sequence of Afrikaans or English or African or other origin: Kariega lies by Kenton-on-Sea next to Boesmansriviermond; or there is Knysna, George, Mosselbaai]4.
Butler przywołuje portugalskie nazwy zatok i rzek; niektóre z tych pierwszych europejskich określeń nadanych w Afryce Południowej ostały się, jak Delagoa Bay czy Natal5, inne kolejni żeglarze lub koloniści zastąpili własnymi. Dzięki badaniom onomastycznym możemy dziś o wiele bardziej szczegółowo zrekonstruować kolejność i rodzaj tych zmian. Miejsce, gdzie w 1488 roku przybił do brzegu pierwszy Europejczyk, Bartolomeu Dias, i gdzie jego ludziom udało się nabrać słodkiej wody oraz nabyć od plemion hotentockich mięso, otrzymało nazwę Zatoki Pasterzy (Angra dos Vaqueiros). To samo miejsce kolejny Portugalczyk, Vasco da Gama, nazwał po niespełna dziesięciu latach, w 1497 roku, Aguada de São Brás / Aguada de Sambras, chcąc zwyczajem katolickich odkrywców upamiętnić konkretnego świętego. W tej zatoce uzupełniano zapasy wody począwszy od Diasa, który zawinął tu 3 lutego, a więc w dzień św. Błażeja, dlatego wybór padł na tego świętego. Należałoby jednak mówić nie o zatoce jego imienia, lecz raczej o wodopoju (aguada). Miejsce to stało się niebawem, bo już w 1501 roku, za sprawą innego portugalskiego żeglarza, João da Novy, Zatoką Pasterzy (Golfo dos Vaqueiros). Jak wiadomo z przekazów, da Nova wcale nie natknął się tutaj na hotentockie plemiona z ich stadami bydła, znalazł jedynie zawieszony na drzewie but, a w nim list kapitana Pedro d’Ataide’a, który zawinął tu rok wcześniej. Mimo zsekularyzowania nazwy, da Nova wybudował nad źródłem kapliczkę. Na jej resztki natknęli się, dokładnie po stu latach, w 1601 roku, Holendrzy, którzy przybili do brzegu w tym właśnie miejscu pod wodzą admirała Paulusa van Caerdena. To on ostatecznie zmienił nazwę na Zatokę Małży (Mosselbaai / Mossel Bay), gdyż jego ludzie, nie mogąc nic kupić od krajowców, znaleźli na szczęście w wodach zatoki dużo małży. Dawna antroponimiczna nazwa pozostała jednak w nazwie miejscowego Przylądka św. Błażeja (Cape St Blaize)6.