Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Niepewność jutra, tempo życia i ciągłe zmiany powodują, że trudno nam się odnaleźć w pełnym niewiadomych świecie. Kiedy przyszłość jest coraz bardziej nieprzewidywalna, to właśnie sztuka panowania nad lękiem staje się jedynym sposobem na przetrwanie.
Lęk towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Sieje spustoszenie w życiu i zdrowiu. Związek między lękiem a chorobami serca, udarami, zaburzeniami pracy jelit, stanami zapalnymi i niektórymi nowotworami jest dobrze znany.
Nauka potwierdza, że zmniejszenie napięcia i lęku poprawia zdrowie nie mniej niż ćwiczenia fizyczne i dobra dieta. Pozwala lepiej działać. Dobra wiadomość jest taka, że możemy szybko poradzić sobie ze stresem i niepokojem. Ta książka opisuje wzorce myślenia w stanie lęku, takie jak przewidywania, katastroficzne myślenie i czynienie założeń. Przede wszystkim jednak pokazuje sposoby radzenia sobie z lękiem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 172
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla Laury, która sprawia, że jestem spokojnyw obliczu niespokojnego świata,
Hannah, której odwagę i hart ducha wobec niepokoju szczerze podziwiam,
oraz Ellen i Davida, których spokój w obliczu chorobyjest inspirujący
Jestem wdzięczny Royal Society of Medicine za udostępnienie mi wspaniałych zasobów bibliotecznych, moim pacjentom za przekazanie swoich doświadczeń, a także mądrości, jaką znajdziecie na stronach tej książki, badaczom i autorom, z których rad i opisanych faktów skorzystałem, oraz mojej żonie za pierwszą korektę oraz konstruktywną krytykę.
Naprawdę lubiłem Sally. Była bardzo dobra – i chyba nadal jest. Bardzo dbała o wszystko i o wszystkich. Za wszelką cenę starała się sprawić, aby całość funkcjonowała i troszczyła się o bezpieczeństwo. Przenosiła góry, aby zasłużyć na czyjąś aprobatę, nie oczekując nic w zamian. Chyba uważała, że nic się jej nie należy. Nawet nie musiałeś się starać, aby znaleźć się po właściwej stronie, bo, prawdę mówiąc, w kontaktach z nią nie było złej strony. Nigdy nikogo nie oceniała – z wyjątkiem samej siebie: do siebie zawsze miała mnóstwo uwag, i to zazwyczaj niemiłych. Potrafiła interpretować niezłośliwe komentarze, gesty czy miny jako druzgocącą krytykę, bo akurat to pasowało do jej wizji siebie, świata i przyszłości. Nigdy nie potrafiła odpuścić, gdyż bezustannie zmagała się z brakiem pewności siebie. W każdej sytuacji dostrzegała nadciągające zagrożenie, a lęk był jej wiernym towarzyszem. W większości przypadków potrzebowała potwierdzenia, choć nigdy nie czułem, że moje zapewnienia ją przekonywały. Musiała być pewna, że wszystko ma pod kontrolą i jest bezpieczna. Można było odnieść wrażenie, że kurczowo trzyma życie za gardło i nie potrafi wypuścić, póki się samo nie uwolni i nie ukąsi jej lub tych, których kocha. Dla Sally życie było jak jadowity, groźny wąż.
Od dawna już nie widziałem Sally. Z tego, co słyszałem, jej lęki oraz wymagania, jakie sobie stawiała, sprawiły, że nie radzi sobie z życiem, światem i ludźmi. Nic dziwnego, zważywszy, pod jaką presją żyła i jakie sobie robiła wyrzuty za każdym razem, kiedy czuła, że coś poszło nie tak. Obecnie z własnej woli skazała się na zamknięcie w czterech ścianach, gdyż tylko tam czuje się chroniona przed czyhającymi na nią zagrożeniami oraz krytycznymi osądami otoczenia. Niestety, choć stara się unikać lęków, one cały czas narastają, a jednocześnie maleją jej umiejętności oraz wiara w to, że potrafi poradzić sobie z życiem codziennym i ludźmi. Trudno jej będzie zerwać więzy, które sama sobie nałożyła.
To naprawdę wielka szkoda, bo Sally ma tak wiele do zaoferowania światu. Gdyby tylko w to uwierzyła, choć przez chwilę przestała siebie oceniać, to zdołałaby wrócić do życia.
Tricia jest przeciwieństwem Sally. Dziwne, że się przyjaźniły, póki Sally nie zamknęła się w domu – przynajmniej Tricia tak twierdzi. Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałem, żeby Tricia zrobiła coś dla Sally – raczej wykorzystuje ją, żerując na jej skłonności do sprawiania innym przyjemności. Problem w tym, że Tricia niczym się nie przejmuje. Jest impulsywna, lekkomyślna, a nawet bezmyślna – ale to stanowi o jej uroku. Z jednej strony jej beztroska jest jak podmuch świeżego powietrza. Z drugiej jednak nie chciałbym zależeć od niej albo stanąć na jej drodze, bo Tricia po prostu depcze innych ludzi i ich uczucia. Tricii przydałoby się trochę lęków Sally. Ja osobiście wolałbym raczej przyjaźnić się z Sally. Gdyby tylko miała choć trochę niefrasobliwości Tricii! Nie za dużo. Tylko trochę.
Czy to możliwe? Sally zawsze miała tendencję do niepokojów, choć dopiero ostatnio skłoniły ją one do wycofania się z życia. Dlaczego tak bardzo się stara i żyje pod presją tak wielu obaw? Skąd się wzięły różnice między Sally a Tricią? Czy jest to jedna zasadnicza różnica w widzeniu świata, która generuje pozostałe? A może jest ich więcej? Może urodziły się inne, a może różne doświadczenia życiowe w wieku dojrzewania sprawiły, że są tak odmienne? Dlaczego Sally zmieniła się tak bardzo, że niepokój zapanował nad jej życiem? Czy da się to jeszcze odwrócić? I czy lepiej być Sally czy Tricią? Jaka dawka lęku jest niegroźna? Czy ktoś może naprawdę się zmienić, czy też obecne problemy Sally są nieuniknionym i niemożliwym do zmiany produktem jej osobowości?
Mam nadzieję, że w tej książce uda mi się udzielić odpowiedzi na niektóre z tych pytań. Na razie powiem tylko, że choć mnóstwo osób cierpi na zaburzenia lękowe, i to od wielu lat, to te stany chorobowe łatwo się leczy. Warto się zatem zastanowić, dlaczego tak wiele osób zmagających się z tą chorobą nie zwraca się o pomoc do lekarza. Wycofanie i unikanie to objawy tej choroby, tak jak wstyd jest jej wiernym towarzyszem. Jeśli zatem znasz osobę podobną do Sally, której życie jest zdominowane przez stany lękowe, to na wstępie powiedz jej, że to nie jest jej wina. To wina jej choroby. Chociaż trudno jest jej nad nią zapanować, to może ją leczyć. Sally może uciec od lęku i nieszczęścia, które ją prześladują. Zapewne będzie musiała trochę powalczyć, bo brytyjska Narodowa Służba Zdrowia dysponuje nader skromnymi środkami, ale warto – choćby po to, by mieć lepsze życie.
Zrozum jednak, Sally (wiem, że to nie jest twoje prawdziwe imię, ale nigdy nie miałem pamięci do imion i nazwisk), że jeśli chcesz się pozbyć objawów – a mam nadzieję, że ci się to uda – to musisz już na samym początku przyrzec mnie i sobie, że ze wszystkich sił będziesz się starała NIE osądzać siebie – niezależnie od tego, jak dobrze czy źle radzisz sobie z kuracją. Leczenie zaburzeń lękowych trwa długo, czekają cię na tej drodze wzloty i upadki, postępy i regresy, nawroty i remisje. Jeśli jednak będziesz uparta, to po pewnym czasie wszystko się zmieni. Przecież dobrze wiesz, jaka jesteś: obwiniasz się, kiedy cokolwiek idzie źle; spodziewasz się nieuchronnej katastrofy w razie jakichkolwiek trudności; wymagasz od siebie całkowitej perfekcji oraz umiejętności przewidywania wszystkich wydarzeń w twoim życiu. To jest absolutnie niemożliwe, więc, proszę, zaufaj mi. To wcale nie jest takie trudne, jak myślisz, ponieważ naprawdę nie musisz walczyć ze swymi lękami. Przeczytaj tę książkę i kiedy będziesz już gotowa, umów się ze swoim lekarzem rodzinnym. Opowiedz mu o swoich niepokojach i poproś o fachową pomoc. A potem krok po kroku opracuj ścieżkę swego leczenia. Naprawdę warto to zrobić. Możesz w to jeszcze nie wierzyć, ale to działa.
W mojej książce zwracam się do kobiet i mężczyzn – tylko czasem odwołuję się do konkretnej płci. Nie podkreślam różnic między płciami dla ułatwienia i uproszczenia przekazu – chyba że są specjalnie uwypuklone. Podaję przykłady w odniesieniu do obu płci, abyś mógł, czytelniku, wyobrazić sobie konkretną osobę. Płeć zatem w przykładach została wybrana przypadkowo i nie oznacza, że opisane problemy są charakterystyczne albo przeważają u kobiet lub u mężczyzn.