Toksyczni. Jak radzić sobie w trudnych relacjach - Tim Cantopher - ebook

Toksyczni. Jak radzić sobie w trudnych relacjach ebook

Cantopher Tim

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Całkiem prawdopodobne, że w twoim życiu są ludzie, którzy stale przysparzają ci stresu i wprawiają w złe samopoczucie. Manipulatorzy, prześladowcy i osoby, które cię wykorzystują, mogą szkodzić twojemu zdrowiu i dobrostanowi.

Na szczęście możesz im przeciwdziałać i ta książka dostarczy ci odpowiednich narzędzi. Dowiesz się z niej m.in.:

  • jakie są najbardziej powszechne typy toksycznych osób,
  • na jakie sygnały alarmowe należy zwracać uwagę,
  • jak rozpoznawać dysfunkcyjnych ludzi i miejsca, a także grupy, w tym rodziny,
  • co leży u podłoża takich zachowań.

Przede wszystkim zaś otrzymasz skuteczne strategie postępowania, dzięki którym nauczysz się dokonywać zdrowych wyborów dotyczących relacji, ustanawiać jasne granice i chronić siebie. Umiejętność wykrywania toksycznych osób i sytuacji pozwoli ci uniknąć osaczenia i żyć pełnią życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 213

Oceny
4,4 (11 ocen)
6
3
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
KamilDusza

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo pomocna
00
BeaRaf

Całkiem niezła

Bardzo ogólnikowa i podstawowa wiedza.
00

Popularność




Lau­rze, naj­bar­dziej koją­cej oso­bie, jaką znam

PODZIĘKOWANIA

Jestem ogrom­nie wdzięczny dr Loret­cie Rit­ten­ho­use za pomocne uwagi i suge­stie, mojej żonie Lau­rze za korektę i zapro­po­no­wa­nie sto­sow­nych imion dla postaci w książce, całemu zespo­łowi w Shel­don Press za entu­zja­styczne wspar­cie i cier­pli­wość, Kró­lew­skiemu Towa­rzy­stwu Medycz­nemu za udo­stęp­nie­nie mi wspa­nia­łych zbio­rów biblio­tecz­nych, a panu Donal­dowi Trum­powi za to, że jest tak zna­ko­mi­tym przy­kła­dem nie­mal wszyst­kich oso­bo­wo­ści przed­sta­wio­nych w roz­dziale czwar­tym.

WSTĘP

– Nie, nie mogę. Naprawdę nie mam czasu. Muszę poje­chać z mamą do szpi­tala, potem zała­twić kilka spraw dla męża i jesz­cze przy­go­to­wać obiad.

Helen nie wie, do czego ma się zabrać, tym­cza­sem jej przy­ja­ciółka Anita ma do niej pre­ten­sje, bo liczyła, że Helen zaj­mie się jej pię­cio­let­nim synem, pod­czas gdy ona spę­dzi wie­czór tylko z mężem.

– No tak, skoro bar­dziej liczą się dla cie­bie twoja mama i mąż niż ja, to trudno. Dzi­wię ci się jed­nak. Myśla­łam, że skoro jestem twoją naj­lep­szą przy­ja­ciółką, posta­rasz się mi pomóc, zwłasz­cza że tyle dla cie­bie robię. Powin­naś wresz­cie posta­wić się matce i nie być takim popy­cha­dłem tego swo­jego mężu­sia.

Helen już pró­bo­wała się wymó­wić od towa­rzy­sze­nia mamie, pro­po­nu­jąc, że zamówi jej tak­sówkę na dojazd do szpi­tala i powrót, ale ta nie chciała nawet o tym sły­szeć. „Do czego to doszło, skoro matka nie może liczyć nawet na wła­sną córkę, kiedy jest chora. Wkrótce umrę i nie będziesz musiała się mną przej­mo­wać. Do tego czasu mam prawo ocze­ki­wać, żebyś wypeł­niała swoje obo­wiązki. Wspo­mnisz moje słowa, będzie ci przy­kro, kiedy mnie zabrak­nie, i będziesz żało­wała, że się bar­dziej nie sta­ra­łaś”.

Koniec dys­ku­sji.

Helen nawet nie zamie­rza pro­sić męża o chwilę wytchnie­nia. Edward nie zali­cza się do wyro­zu­mia­łych. Jako główny żywi­ciel rodziny ocze­kuje, że w domu wszystko będzie zro­bione. W dodatku nie znosi teścio­wej, a tym bar­dziej Anity.

Jak na iro­nię, gdy Helen była dziec­kiem, matka wcale nie opie­ko­wała się nią tak tro­skli­wie. Za bar­dzo zaj­mo­wało ją bycie ważną osobą, speł­nia­nie dobrych uczyn­ków na pokaz i sku­pia­nie na sobie uwagi miesz­kań­ców ich miej­sco­wo­ści. Sama ni­gdy nie poczu­wała się do wypeł­nia­nia obo­wiąz­ków, czego teraz wymaga od Helen. To samo można powie­dzieć o Ani­cie. Prawda jest taka, że Anita nie robi dla Helen nic, tylko ocze­kuje wdzięcz­no­ści za wpro­wa­dze­nie jej do kręgu swo­ich zna­jo­mych. Uważa, że Helen powinna czuć się wobec niej zobo­wią­zana i nie­ustan­nie to oka­zy­wać, sta­wia­jąc się na każde zawo­ła­nie. Jeżeli Helen jest popy­cha­dłem, to wła­śnie Anita wysłu­guje się nią naj­czę­ściej. Na dobrą sprawę Edward jest taki sam. W domu głów­nie pije, drze­mie i ogląda sport w tele­wi­zji. Czuje się usa­tys­fak­cjo­no­wany, że jako kie­row­nik śred­niego szcze­bla zapew­nia Helen wygodne życie, i ocze­kuje, że ona w zamian będzie robiła, co jej każe, i dbała o dom. A to ozna­cza, że nie może być zajęta wyświad­cza­niem przy­sług innym oso­bom.

Jak zwy­kle Helen jakoś wszystko godzi. Rano robi zakupy, zała­twia sprawy i wypeł­nia obo­wiązki domowe. Z lun­chu rezy­gnuje, ale dowozi matkę do szpi­tal­nej poradni na czas i w pocze­kalni pod gabi­ne­tem lekar­skim porząd­kuje domowe rachunki. Potem odwozi matkę do domu, robi jej her­batę i szy­kuje obiad, jed­no­cze­śnie pró­bu­jąc, w miarę moż­li­wo­ści i ogra­ni­czo­nej wie­dzy medycz­nej, dodać jej otu­chy. Zdąża ode­brać córkę Ethel ze szkoły, jedzie do Anity, zabiera syna przy­ja­ciółki do sie­bie, daje mu jeść, a potem przy­go­to­wuje posi­łek córce (nie lubią tych samych potraw, a poza tym dzie­się­cio­let­nia Ethel nie zamie­rza jeść kola­cji o tej samej porze co ktoś o połowę od niej młod­szy). Helen kła­dzie chłopca w gościn­nej sypialni, ale upływa sporo czasu, nim malec zasy­pia w obcym miej­scu. Następny punkt: przy­go­to­wa­nie kola­cji Edwar­dowi. Sama je nie­wiele. Nie ma czasu.

Edward dzwoni z wia­do­mo­ścią, że wróci późno. To ozna­cza, że Helen nie może poło­żyć córki spać o zwy­kłej porze, bo musi zabrać ją ze sobą, kiedy odwozi śpią­cego synka przy­ja­ciółki do domu. Anita ma do niej pre­ten­sje, że zapo­mniała zabrać ulu­bioną zabawkę chłopca. Edward wraca pod jej nie­obec­ność, a matka aku­rat wtedy dzwoni. Oboje są na Helen źli, że Ethel w dzień powsze­dni o dwu­dzie­stej dru­giej jesz­cze nie śpi.

Kiedy Helen z wyczer­pa­nia zaczyna cho­ro­wać, nie ma co liczyć na współ­czu­cie, a jedy­nie na nabur­mu­szone miny i pomruki nie­chęci osób, któ­rym nie jest w sta­nie dłu­żej usłu­gi­wać tak, jak do tego przy­wy­kły.

Jest więź­niem. Nie­które osoby z jej oto­cze­nia są tok­syczne. Ta książka skie­ro­wana jest wła­śnie do niej i do wielu takich jak ona. Helen sama zbu­do­wała sobie to wię­zie­nie. Za kraty w oknach nie odpo­wia­dają ani jej przy­ja­ciółka, ani matka, ani mąż, tylko ona. Drzwi celi nie są zamknięte na klucz. Helen musi się jed­nak nauczyć przez nie prze­cho­dzić.

I wła­śnie temu ma słu­żyć ta książka. Jeżeli Helen będzie potra­fiła roz­po­zna­wać tok­sycz­nych ludzi i w miarę moż­li­wo­ści ich uni­kać albo w zdrowy spo­sób sobie z nimi radzić, sta­nie się wolna. Takich jak ona jest wiele, a posta­cie wokół mają różny wygląd i cechy. Nie­które postę­pują sub­tel­niej od boha­te­rów niniej­szego wstępu, ale rezul­tat jest ten sam. Z tysięcy pacjen­tów, któ­rzy tra­fili do mojego gabi­netu w wyniku cho­rób spo­wo­do­wa­nych prze­wle­kłym stre­sem, u więk­szo­ści naj­po­waż­niej­szą przy­czyną ich stanu byli inni ludzie. Tym­cza­sem można lepiej sobie z nimi radzić. Nie ozna­cza to by­naj­mniej, że musisz się roz­stać z mężem, postą­pić nie po chrze­ści­jań­sku (jeśli jesteś aku­rat takiego wyzna­nia) czy nawet prze­stać trosz­czyć się o innych.

Napi­sa­łem tę książkę, ponie­waż w obec­nie dostęp­nej lite­ra­tu­rze porad­ni­ko­wej bra­kuje pozy­cji, która poru­sza­łaby wła­śnie te kwe­stie. Sporo jest infor­ma­cji o socjo­pa­tach (psy­cho­pa­tach) oraz ludziach z innymi poważ­nymi zabu­rze­niami oso­bo­wo­ści, ale nie o oso­bach, które prze­ja­wiają te cechy w ogra­ni­czo­nym stop­niu, i po pro­stu nie wia­domo, jak z nimi postę­po­wać. Wiele źró­deł oma­wia skutki wyko­rzy­sty­wa­nia i zanie­dbań, ale nie­liczne napo­my­kają o codzien­nej nie­życz­li­wo­ści, mani­pu­la­cjach i nie­wraż­li­wo­ści, które – jeżeli do tego dopu­ścisz – mogą się odbić na twoim zdro­wiu.

Wła­śnie o tym prze­czy­tasz na kolej­nych stro­nach. Mam nadzieję, że pomoże ci to odbu­do­wać wła­sne życie w lep­szej, szczę­śliw­szej i zdrow­szej postaci. Pamię­taj tylko, żeby odno­sić się do czy­ta­nych porad ze szczyptą rezerwy. Żadna książka nie roz­pra­wia się z każdą kon­kretną sytu­acją czy każ­dym niu­an­sem, jakie napo­ty­kasz, ale liczę, że znaj­dziesz tu sporo poży­tecz­nych wska­zó­wek. Jeśli masz wąt­pli­wo­ści, zwróć się do psy­cho­loga, zamiast postę­po­wać ści­śle według rad moich lub kogo­kol­wiek innego.

Moje opisy pew­nych typów osób prze­wi­ja­ją­cych się przez strony tej książki być może brzmią kry­tycz­nie, ale nie to jest moim zamia­rem. Ludzie są, jacy są, z bar­dzo waż­nych przy­czyn, w więk­szo­ści zwią­za­nych z ich doświad­cze­niami z dzie­ciń­stwa, nie ma więc sensu obar­czać ich winą za to, kim się stali. Ty masz zna­leźć spo­soby na zacho­wa­nie szczę­ścia i zdro­wia, zamiast liczyć, że ochro­nią cię inni. Uwierz mi na słowo – życie jest lep­sze poza murami twego wię­zie­nia.

Uwaga: szcze­góły kon­kret­nych wyda­rzeń opi­sa­nych w książce oraz imiona i nazwi­ska uczest­ni­ków zostały zmie­nione w celu zacho­wa­nia ano­ni­mo­wo­ści.

Część 1

CO KIERUJE LUDŹMI

Rozdział 1

LUDZIE

Ock­nij się!

To zabrzmiało tro­chę za ostro – wybacz. Pro­szę, ock­nij się! Tak już lepiej.

Więk­szość z nas brnie na ślepo przez życie, rzadko wybie­ra­jąc świa­do­mie to, czego pra­gnie lub jak chce żyć. Prze­waż­nie reagu­jemy na oko­licz­no­ści oraz ocze­ki­wa­nia innych. Nie sta­nowi to pro­blemu, jeżeli są to osoby nam życz­liwe i roz­sądne, a wszystko układa się po naszej myśli. Gorzej, kiedy los nam nie sprzyja lub ota­czają nas ludzie, któ­rych trudno nazwać dobrymi. Nie­stety wokół osób, które przede wszyst­kim myślą o innych, zwy­kle gro­ma­dzą się takie, które chęt­nie to wyko­rzy­stują. Więk­szość ludzi prze­waż­nie jest w miarę dobra, choć oczy­wi­ście wszyst­kim nam zda­rzają się lep­sze i gor­sze chwile. Ist­nieją rów­nież tacy, któ­rzy nie mają w sobie niczego dobrego, i wła­śnie oni z cza­sem roz­wi­jają bar­dzo czuły radar umoż­li­wia­jący im wykry­wa­nie tych, któ­rych mogą wyko­rzy­sty­wać i drę­czyć. Dobre dusze, które nie­ustan­nie pró­bują zado­wa­lać innych, przy­cią­gają takich wła­śnie osob­ni­ków. W takiej sytu­acji albo zaczy­nasz wie­rzyć, że więk­szość ludzi jest okrutna, albo nabie­rasz prze­ko­na­nia, że to twoja wina. Wydaje ci się, że inni trak­tują cię paskud­nie, bo za mało się sta­rasz. Że trzeba wło­żyć jesz­cze wię­cej wysiłku, by wszyst­kich zado­wo­lić.

To błąd. Musisz wyjść poza krąg ota­cza­ją­cych cię pija­wek. Aby tego doko­nać, naj­pierw określ, czego tak naprawdę chcesz od życia; zro­zum też, dla­czego ludzie zacho­wują się tak, a nie ina­czej, i wresz­cie opra­cuj wła­sny życiowy plan. Zaj­miemy się tymi kwe­stiami po kolei.

Następne trzy roz­działy zawie­rają mnó­stwo infor­ma­cji. Mogą ci się wydać zagma­twane i trudne do poję­cia, jeśli nie inte­re­su­jesz się psy­cho­lo­gią jed­nostki oraz grupy, ale pro­szę cię o cier­pli­wość. Zro­zu­mie­nie, co kie­ruje ludźmi, jest nie­zbędne, jeżeli masz lepiej sobie z nimi radzić. Fakty i teo­ria pre­zen­to­wane w tych roz­dzia­łach sta­no­wią nie­odzowną pod­stawę, na któ­rej opiera się dal­sza część książki. Myślę, że jeśli zdo­łam ci prze­ka­zać nieco teo­re­tycz­nej wie­dzy na temat ludz­kiego postę­po­wa­nia, jaką posia­dają socjo­lo­go­wie, tera­peuci, psy­cho­lo­go­wie i psy­chia­trzy, nauczysz się radzić sobie o wiele lepiej z róż­nymi ludźmi i sytu­acjami. Jeżeli mam rację, te trzy roz­działy spra­wią, że reszta książki sta­nie się nie­mal zbędna. Gdy już się dowiesz, dla­czego ludzie robią to, co robią, nie będą ci potrzebne niczyje wska­zówki, jak z nimi postę­po­wać. Sta­nie się to oczy­wi­ste. Czy na pewno? Zoba­czymy.

Podaję tu jedy­nie pobieżne infor­ma­cje – według mnie naj­istot­niej­sze w kon­tek­ście celu niniej­szej książki – zaczerp­nięte z obszer­nej lite­ra­tury, wybacz więc, jeżeli pomi­ną­łem coś, co według cie­bie jest ważne.

Czym jest osobowość i jak się ona kształtuje?

Zro­zu­mie­nie ludz­kiej oso­bo­wo­ści jest klu­czem do umie­jęt­nego postę­po­wa­nia z danym czło­wie­kiem. Oso­bo­wość okre­ślają dzia­ła­nia. Jeżeli na przy­kład mówimy, że ktoś ma oso­bo­wość eks­tra­wer­tyczną, mamy na myśli to, że (w uprosz­cze­niu) czło­wiek ten czę­sto wycho­dzi do innych. Cechy oso­bo­wo­ści mają okre­ślone natę­że­nie. Na przy­kład sumie­nie, życz­li­wość i hoj­ność to atry­buty, które w jakimś stop­niu posiada prze­wa­ża­jąca więk­szość ludzi, ale nikt nie jest przez cały czas ide­al­nie życz­liwy czy hojny wobec wszyst­kich. Cechy naszej oso­bo­wo­ści pozwa­lają dość dobrze prze­wi­dzieć, jak zare­agu­jemy na okre­śloną sytu­ację lub osobę, ale nie deter­mi­nują tego z abso­lutną dokład­no­ścią. Sto­pień swo­body doko­ny­wa­nia świa­do­mych wybo­rów w reak­cji na kon­kret­nego czło­wieka lub wyda­rze­nie zależy od tego, co się dzieje, od naszego stanu psy­chicz­nego oraz od „rezo­nan­sów”, jakich doświad­czamy. Nasze instynk­towne reak­cje nas nie defi­niują, pod warun­kiem że doko­nu­jemy wyboru czyn­nie i świa­do­mie. W prze­ciw­nym razie zawsze reagu­jemy w ten sam prze­wi­dy­walny spo­sób na osoby, które nas skrzyw­dziły lub które koja­rzymy z prze­szło­ścią. Bycie ofiarą tok­sycz­nych ludzi wcho­dzi w nawyk. Helen, którą pozna­li­śmy we wstę­pie, musi doko­nać w życiu kilku trud­nych zmian, jeśli chce, by stało się ono lep­sze.

Oso­bo­wość kształ­tuje się poprzez doświad­cze­nia, zwłasz­cza te z dzie­ciń­stwa. Spo­sób, w jaki dana osoba myśli, czuje i działa, w pew­nym stop­niu zależy od genów, ale w znacz­nie więk­szym jest skut­kiem jej doświad­czeń. Takie nie­ustanne for­mo­wa­nie cha­rak­teru czło­wieka przez świat, któ­rego doświad­cza, jest istotą kon­cep­cji psy­cho­dy­na­micz­nej. Od cza­sów Freuda liczni psy­cho­ana­li­tycy sku­piają się na czyn­ni­kach wyja­śnia­ją­cych ludz­kie zacho­wa­nia, szcze­gól­nie prze­ja­wiane we wcze­snym okre­sie życia, w inte­rak­cjach dzieci z rodzi­cami.

W prze­ci­wień­stwie do nich beha­wio­ry­ści przyj­mują, że o zacho­wa­niu czło­wieka prze­są­dza warun­ko­wa­nie. Dzieli się je na dwa typy: kla­syczne oraz instru­men­talne. W kla­sycz­nym bodziec warun­kowy wystar­cza­jąco długo łączony z okre­śloną reak­cją zaczyna ją wywo­ły­wać. W przy­padku psów Paw­łowa dźwięk dzwonka roz­le­gał się na chwilę przed poda­niem im pokarmu. Począt­kowo to widok i zapach mięsa spra­wiały, że psy się śli­niły, ale po jakimś cza­sie reago­wały tak na sam sygnał dzwonka, nawet gdy nie dosta­wały po nim jeść. Dzięki warun­ko­wa­niu uzy­skano odruch wydzie­la­nia śliny na dźwięk dzwonka. U czło­wieka, który był świad­kiem strze­la­niny i reaguje stra­chem na każdy hałas, docho­dzi do reak­cji tego samego typu.

W warun­ko­wa­niu instru­men­tal­nym połą­cze­nie nagrody (bądź jej braku) z okre­śloną czyn­no­ścią zwięk­sza czę­sto­tli­wość wystę­po­wa­nia pożą­da­nej reak­cji. Na przy­kład dziecko, które dostaje gwiazdkę za każ­dym razem, gdy zachowa się dobrze, a nie otrzy­muje żad­nej nagrody, jeżeli zachowa się źle, z cza­sem zaczyna się zacho­wy­wać lepiej. Przy obu for­mach warun­ko­wa­nia mamy do czy­nie­nia ze zja­wi­skiem wyga­sza­nia, które polega na tym, że gdy kon­kretny bodziec nie jest już łączony z okre­śloną reak­cją (lub nagroda z pożą­da­nym zacho­wa­niem), reak­cja ta w końcu ustaje. Jeżeli więc prze­sta­niesz poda­wać psu mięso, gdy roz­lega się dźwięk dzwonka, zwie­rzę w końcu prze­sta­nie się śli­nić na sam sygnał. Osoba, która doświad­czyła traumy, po jakimś cza­sie sta­nie się mniej ner­wowa, a dziecko, które nie jest kon­se­kwent­nie nagra­dzane za dobre zacho­wa­nie lub zda­rza mu się dostać nagrodę, gdy zachowa się źle, prze­sta­nie się dobrze zacho­wy­wać. Jeśli jed­nak pod­trzy­mu­jesz sche­mat bodziec–reak­cja bądź do niego wra­casz, czę­sto­tli­wość pożą­da­nej reak­cji wzra­sta (bodziec zostaje wzmoc­niony).

Obec­nie psy­cho­lo­go­wie uwa­żają, że o tym, co ktoś czuje i jak postę­puje, oprócz zacho­wań decy­dują także myśli danej osoby. Można ją nagro­dzić, a co za tym idzie – wpły­nąć na zmianę jej zacho­wa­nia, wyłącz­nie poprzez zmianę spo­sobu jej myśle­nia. Jeśli po każ­dej roz­mo­wie kry­ty­ku­jesz się za brak polotu, szanse, że zaczniesz dobrze sobie radzić w sytu­acjach towa­rzy­skich, są zni­kome. Nato­miast gdy roz­myśl­nie uni­kasz osą­dza­nia sie­bie, sku­piasz się na miłych sło­wach, które sły­szysz od roz­mówcy, i doce­niasz inte­re­su­jące frag­menty kon­wer­sa­cji, psy­chiczna „nagroda”, jaką jest dla cie­bie takie doświad­cze­nie, spra­wia, że chęt­niej bie­rzesz udział w kolej­nych sytu­acjach towa­rzy­skich. Twój spo­sób myśle­nia jest bar­dzo ważny i sta­nowi fun­da­ment tera­pii poznaw­czo-beha­wio­ral­nej (w skró­cie okre­śla­nej jako CBT, od angiel­skiej nazwy cogni­tive beha­vio­ural the­rapy), którą uważa się za wielce sku­teczną w przy­padku naj­róż­niej­szych zabu­rzeń.

Oso­bo­wość nie jest stała. Może się zmie­niać w zależ­no­ści od wymo­gów, jakim musisz spro­stać w róż­nych miej­scach, czy doświad­czeń, jakie gro­ma­dzisz w życiu – albo po pro­stu wraz z upły­wem czasu. Ja sam byłem zupeł­nie inną osobą w pracy oraz w domu. Rów­nież uszko­dze­nia mózgu nie­kiedy pro­wa­dzą do dra­stycz­nych zmian oso­bo­wo­ści.

Poza tym to inni okre­ślają naszą oso­bo­wość poprzez opi­nie war­to­ściu­jące. Czy czło­wiek, z któ­rym masz do czy­nie­nia, jest po pro­stu aser­tywny czy może apo­dyk­tyczny? Szczery czy nie­tak­towny? Bez­po­średni czy okrutny? Pro­blem w tym, że takich ocen doko­nują zwy­kle ludzie, któ­rym to nie jest potrzebne, nato­miast bez­radne osoby, które naprawdę powinny kry­tycz­nie oce­niać innych, by móc popra­wić wła­sną sytu­ację, bar­dzo rzadko to robią. Uwa­żają to za przy­wi­lej, któ­rego z jakichś powo­dów nie są godne.

Zawsze lepiej jest poświę­cić wię­cej czasu na pozna­nie i zro­zu­mie­nie sie­bie niż na osą­dza­nie innych. Prze­waż­nie roz­kwi­tamy, kiedy mamy świa­do­mość wła­snych uczuć, pra­gnień oraz potrzeb, i udaje nam się har­mo­nij­nie wpleść je w życie. Ja na przy­kład uwiel­biam prze­strzeń, wodę i dobrą pogodę, a do tego potra­fię czer­pać przy­jem­ność z odosob­nie­nia. Mój styl życia (jestem eme­ry­tem i miesz­kam pod Char­le­sto­nem w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, w domu z wido­kiem na rzekę i bagna) przy­staje do tych potrzeb i cech, więc mam się świet­nie. Oczy­wi­ście nie­zbędna jest rów­no­waga, dla­tego choć bez trudu mógł­bym żyć jak pustel­nik, celowo pod­trzy­muję pewien poziom kon­tak­tów towa­rzy­skich. Kiedy mamy do czy­nie­nia z tok­sycz­no­ścią, nie­zbędne są świa­do­mość, czego potrze­bu­jemy, by się roz­wi­jać, oraz decy­zja, jak zrów­no­wa­żyć te potrzeby z tym, czemu musimy spro­stać.

Przed doko­na­niem życio­wych wybo­rów powin­ni­śmy wery­fi­ko­wać nasze cele, odno­sząc je do prze­ko­nań odpo­wied­nich osób. Uni­kajmy przy tym nie­wol­ni­czej ule­gło­ści wobec ludzi o naj­bar­dziej zde­cy­do­wa­nych opi­niach. Z wie­kiem odkry­łem, że siła poglą­dów czło­wieka jest odwrot­nie pro­por­cjo­nalna do jego mądro­ści. Pod koniec życia Kar­te­zjusz pisał: „Jestem tu cał­kiem sam i wresz­cie mogę w zupeł­no­ści i bez waha­nia poświę­cić się gene­ral­nemu burze­niu wła­snych opi­nii”. Oto mądre słowa.

Identyfikacja

Postę­po­wa­nie ludzi, które przy­czy­nia się do cier­pie­nia innych, budzi w nas nie­chęć lub gniew, nato­miast osoby czy­niące dobro spra­wiają, że czu­jemy wdzięcz­ność i podziw, nawet gdy nie doty­czy to bez­po­śred­nio nas samych. Dzieje się tak dla­tego, że utoż­sa­miamy się z obiek­tem takich dzia­łań. Ludzie nie powinni nikogo krzyw­dzić, nie powinni tacy być – myślimy. Niby dla­czego? Mie­liby wyzna­wać twoje war­to­ści i być tacy jak ty? Prawda jest taka, że iden­ty­fi­ku­jemy się z innymi – zwłasz­cza gdy są do nas podobni – i dla­tego osoby i sprawy, które mają na nich wpływ, wpły­wają rów­nież na nas.

Więk­szość ludzi naj­pierw działa, a dopiero potem myśli. Robimy coś, a po fak­cie wymy­ślamy uza­sad­nie­nie dla naszych czy­nów, wie­rząc we wła­sną fał­szywą argu­men­ta­cję. Kiedy prze­pro­wa­dzono eks­pe­ry­ment, pro­sząc uczest­ni­ków, by w okre­ślo­nych odstę­pach czasu kiwali pal­cem wska­zu­ją­cym, jak gdyby komuś gro­zili, pomiary ich fal mózgo­wych poka­zały, że nerwy ruchowe odpo­wia­da­jące za kiwa­nie pal­cem uak­tyw­niały się dużo wcze­śniej, niż poja­wiała się świa­do­mość, że ten gest ma zostać wyko­nany. Moż­liwe więc, że twoje inten­cje wcale nie są tak „dobre”, jak twier­dzisz, skoro wiele two­ich dzia­łań zostaje posta­no­wio­nych, zanim na dobre uświa­da­miasz sobie swój wybór.

Trudno się w tym poła­pać? Bo to skom­pli­ko­wane – przy­naj­mniej dla mnie. Przede wszyst­kim pró­buję ci wytłu­ma­czyć, że osą­dza­nie pra­wo­ści bądź kary­god­no­ści dzia­łań innych zwy­kle niczemu nie służy. Powin­ni­śmy nato­miast dążyć do zro­zu­mie­nia ludzi, moty­wów ich postę­po­wa­nia oraz praw­do­po­dob­nych czy­nów, zwłasz­cza gdy cho­dzi o osoby, dla któ­rych nasze dobro nie jest prio­ry­te­tem. Potem możemy posta­no­wić, jak unik­niemy poten­cjal­nej krzywdy z ich strony. Skoro pły­wasz w base­nie z tok­syczną cie­czą, lepiej rób to w nie­prze­ma­kal­nym ska­fan­drze i uni­kaj zachły­śnię­cia.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Tytuł ory­gi­nału: Toxic People. Dealing with Dys­func­tio­nal Rela­tion­ships

First publi­shed in Great Bri­tain by Shel­don Press in 2017

Copy­ri­ght © Dr Tim Can­to­pher 2017, 2021

The right of Dr Tim Can­to­pher to be iden­ti­fied as the Author of the Work has been asser­ted by him in accor­dance with the Copy­ri­ght, Desi­gns and Patents Act 1988.

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd.,Poznań 2022

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Ilu­stra­cja: Album z kwia­tami, rośli­nami i grzy­bami Histo­ria Natu­ralna / Rijk­smu­seum, Amster­dam

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Tok­syczni. Jak radzić sobie w trud­nych rela­cjach, wyd. I, Poznań 2023)

ISBN 978-83-8338-722-2

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer