Jedz pysznie z niskim indeksem glikemicznym - Magdalena Makarowska - ebook + książka

Jedz pysznie z niskim indeksem glikemicznym ebook

Magdalena Makarowska

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Poradnik ten jest skierowany do osób z nadwagą, a przede wszystkim z problemem cukrzycowym. Zarówno insulinooporność, czyli stan o krok przed cukrzycą typu II, jak i pełnoobjawowa choroba wymagają mądrej zmiany diety, przecież właśnie dotychczasowa dieta do tych problemów doprowadziła. Diagnozę insulinooporności lub cukrzycy zawsze musi postawić lekarz. Jednak są pewne wczesne niepokojące sygnały, na które powinniśmy sami zwrócić uwagę. Jeśli w porę wprowadzisz prawidłowe odżywianie, stan insulinooporności może się wyciszyć, a cukrzyca – w ogóle nie rozwinąć.

To TY masz największy wpływ na to, czy swoją chorobę pogłębisz czy pokonasz! Nie zrzucaj winy na geny, tendencję do otyłości, ciążę, hormony, tryb pracy itd. Na każdym etapie życia można dużo naprawić. Poza tym moim celem jest to, żebyście zdrowo gotowali dla całej RODZINY. Bo ta dieta jest idealna dla wszystkich!

Magdalena Makarowska

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 225

Oceny
4,4 (70 ocen)
39
20
9
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
martakru1989

Nie oderwiesz się od lektury

Potrzeba sprawdzania indeksu pojawiła się u mnie niedawno w związku z problemem z insulina. Ksiazka napisana zrozumiale i prosto, tak aby każdy mógł zrozumieć. Polecam
10
Evitka85

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam dla insulinoodporności i nie tylko. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie z przepisów nawet wybredna osoba.
00

Popularność



Podobne


Wstęp

Słowo „dieta” stra­szy wszyst­kich od lat. Koja­rzy się z reżi­mem kalo­rycz­nym, cią­głym odczu­wa­niem głodu, licze­niem kalo­rii i waże­niem spo­ży­wa­nych pro­duk­tów, a przede wszyst­kim po pro­stu ze stre­sem spo­wo­do­wa­nym koniecz­no­ścią zmiany przy­zwy­cza­jeń. Od kilku lat w swo­ich porad­ni­kach udo­wad­niam Wam – moim pacjen­tom i czy­tel­ni­kom – że zdrowe jedze­nie nie musi być nudne i mono­tonne, lecz może być kolo­rowe, pyszne i bły­ska­wiczne w przy­go­to­wa­niu.

Ten porad­nik skie­ro­wany jest do osób, które z róż­nych przy­czyn zdro­wot­nych muszą sto­so­wać dietę z niskim indek­sem gli­ke­micz­nym. Ale nie myśl­cie sobie, że jeśli na nic nie cho­ru­je­cie i macie TYLKO nad­wagę, nie powin­ni­ście takiej diety sto­so­wać! Nad­waga to też cho­roba, a dieta z niskim indek­sem jest ide­alna dla każ­dego – zarówno w oty­ło­ści, jak i jej pro­fi­lak­tyce. Co wię­cej, może­cie takie posiłki poda­wać całej rodzi­nie, wszy­scy na pewno będą zado­wo­leni!

Nadwaga, insulinooporność i cukrzyca stały się powszechne

Porad­nik ten jest skie­ro­wany do osób z nad­wagą, a przede wszyst­kim z pro­ble­mem cukrzy­co­wym. Zarówno insu­li­no­opor­ność, czyli stan o krok przed cukrzycą typu II, jak i peł­no­obja­wowa cho­roba wyma­gają wpro­wa­dze­nia mądrych zmian do diety, która do tych pro­ble­mów dopro­wa­dziła. Świa­do­mie piszę „dopro­wa­dziła”, bo scho­rze­nia te nie biorą się z „powie­trza”, lecz są efek­tem dłu­go­trwa­łego lek­ce­wa­że­nia swo­jego zdro­wia.

Oprócz cukrzycy typu II ist­nieje też oczy­wi­ście cukrzyca typu I, naj­czę­ściej gene­tyczna (ewen­tu­al­nie nabyta w wyniku uszko­dze­nia trzustki czy stresu), na któ­rej powsta­nie nie mamy bez­po­śred­niego wpływu. Nie­mniej i ta cho­roba wymaga sto­so­wa­nia zdro­wej diety.

Cukrzyca to stan cho­ro­bowy wyni­ka­jący z nad­mier­nego stę­że­nia glu­kozy we krwi (hiper­gli­ke­mii), spo­wo­do­wa­nego nie­pra­wi­dło­wym funk­cjo­no­wa­niem trzustki (typ I) lub wytwa­rza­nej przez nią insu­liny (typ II). W dobrze pra­cu­ją­cym orga­ni­zmie glu­koza z poży­wie­nia, będąca pod­sta­wo­wym surow­cem ener­ge­tycz­nym, za pomocą insu­liny wnika do komó­rek, gdzie jest zamie­niana na ener­gię („spa­lana”). Jed­nak z róż­nych wzglę­dów, gene­tycz­nych lub śro­do­wi­sko­wych, mecha­nizm dzia­ła­nia insu­liny może zostać zabu­rzony.

W cho­ro­bie typu I trzustka wydziela jej za mało (w skraj­nej sytu­acji nie wydziela wcale), a w typie II wydziela za dużo, co też jest nie­do­bre. W tym dru­gim przy­padku naj­pierw poja­wia się cha­rak­te­ry­styczny stan przed­cu­krzy­cowy – tzw. insu­li­no­opor­ność. Wsku­tek prze­sy­ce­nia insu­liną komórki naby­wają opor­no­ści na ten hor­mon, czyli nie reagują na niego tak jak powinny (podob­nie jak my możemy przy­zwy­czaić się np. do ulicz­nego hałasu i prze­stać na niego reago­wać). Glu­koza pozo­staje wtedy we krwi. Tym­cza­sem cukier w krwio­biegu jest tok­syczny dla orga­ni­zmu i powi­nien być jak naj­szyb­ciej wpro­wa­dzony do komó­rek, dla­tego ten stan jest dla zdro­wia groźny. Chcąc mu zara­dzić, trzustka – nie zda­jąc sobie sprawy z opor­no­ści komó­rek – wydziela stop­niowo coraz wię­cej insu­liny, docho­dząc w końcu do kresu swo­jej zdol­no­ści wytwa­rza­nia. Wtedy zaczyna się etap cho­roby wyma­ga­jący dostar­cza­nia insu­liny z zewnątrz. Nie­stety, będąc hor­monem tucz­nym, insu­lina nie pomaga w odchu­dza­niu, a wręcz nasila tycie, co pogar­sza stan pacjenta.

Choroba wypracowana latami

Jak wspo­mnia­łam, na cukrzycę typu II zapra­co­wuje się samemu i to latami. Do zacho­ro­wa­nia przy­czy­nia się cha­rak­te­ry­styczna dla Zachodu dieta bogata w fast foody, alko­hol, słod­kie napoje, pro­dukty zawie­ra­jące cukier rafi­no­wany i wypieki z bia­łej rafi­no­wa­nej mąki, a do tego brak ruchu, stresy oraz IGno­ro­wana nad­waga i oty­łość.

Gorz­kie kon­se­kwen­cje słod­kiej cho­roby są naprawdę bar­dzo poważne: od hiper- i hipo­gli­ke­mii, trud­nych do lecze­nia infek­cji, kwa­sicy, zapa­le­nia ner­wów i miaż­dżycy po udar mózgu czy zawał serca, nie­wy­dol­ność nerek, utratę wzroku czy koniecz­ność ampu­ta­cji nogi (tzw. stopa cukrzy­cowa).

Lepiej zapobiegać niż leczyć

Dia­gnozę insu­li­no­opor­no­ści lub cukrzycy zawsze musi posta­wić lekarz. Jed­nak są pewne wcze­sne, nie­po­ko­jące sygnały, któ­rych nie powin­ni­śmy igno­ro­wać. Jeśli w porę wpro­wa­dzisz pra­wi­dłowe odży­wia­nie, stan insu­li­no­opor­no­ści może się wyci­szyć, a cukrzyca – w ogóle się nie roz­wi­nąć.

Ni­gdy nie IGno­ruj wcze­snych obja­wów, takich jak:

Nad­waga lub oty­łość typu brzusz­nego.

Jeśli przy­bie­rasz na wadze, a tkanka tłusz­czowa odkłada się głów­nie na brzu­chu i wokół talii, jest to pierw­szy sygnał alar­mowy. Ten typ oty­ło­ści szcze­gól­nie pre­dys­po­nuje do pro­ble­mów z insu­li­no­opor­no­ścią, a w kon­se­kwen­cji – do cukrzycy. Ponadto, jeśli mimo prób i sto­so­wa­nia róż­nych restryk­cji kalo­rycz­nych, Twoja waga nie chce współ­pra­co­wać i efekty są nie­współ­mierne do wkła­da­nego wysiłku, natych­miast udaj się do leka­rza. Pomiar insu­liny i glu­kozy na czczo we krwi, wyli­cze­nie wskaź­nika HOMA-IR oraz zro­bie­nie krzy­wej glu­ko­zo­wej i insu­li­no­wej powinny roz­wiać wąt­pli­wo­ści.

Chro­niczne zmę­cze­nie

, sen­ność w ciągu dnia.

Ocię­ża­łość po posił­kach

, zwłasz­cza obfi­tych i zawie­ra­ją­cych duże ilo­ści węglo­wo­da­nów.

Nagłe napady głodu

oraz nie­uza­sad­niony ape­tyt na sło­dy­cze.

Wysoki poziom glu­kozy na czczo

, mie­rzo­nej metodą domową (glu­ko­me­trem). Dodajmy, że częst­sza, pro­fi­lak­tyczna kon­trola gli­ke­mii jest wska­zana u osób mają­cych nad­ci­śnie­nie tęt­ni­cze, cho­robę wień­cową lub zabu­rze­nia tar­czycy (np. cho­robę Hashi­moto), a także jeśli cukrzyca wystę­puje u nich w rodzi­nie.

Do póź­niej­szych obja­wów, ozna­cza­ją­cych, że cukrzyca zdą­żyła już wyrzą­dzić szkody w orga­ni­zmie, zali­czamy m.in. nad­mierne pra­gnie­nie oraz odda­wa­nie dużych ilo­ści moczu. Wiążą się z tym także ogólne osła­bie­nie orga­ni­zmu, czę­ste infek­cje układu moczowo‒płcio­wego oraz nagły spa­dek wagi (wsku­tek nie­wpro­wa­dza­nia glu­kozy do komó­rek jako mate­riału ener­ge­tycz­nego, a także ewen­tu­al­nego nie­do­statku insu­liny w orga­ni­zmie).

Pod­sta­wowe wyniki labo­ra­to­ryjne świad­czące o cukrzycy:

glu­koza na czczo powy­żej 125 mg/dlglu­koza mie­rzona w ciągu dnia (po posiłku) powy­żej 200 mg/dl

Cukrzyca typu I wymaga bez­względ­nego poda­wa­nia insu­liny. Naj­czę­ściej cho­roba ta jest wro­dzona, ale bywa także nabyta w róż­nym wieku. Docho­dzi w niej do cał­ko­wi­tego zaha­mo­wa­nia wytwa­rza­nia insu­liny w trzu­stce. W tej sytu­acji odpo­wied­nia dieta pomaga utrzy­my­wać pra­wi­dłową gli­ke­mię i jest koniecz­nym wspar­ciem lecze­nia far­ma­ko­lo­gicz­nego.

Z kolei insu­li­no­opor­ność i cukrzyca typu II to tzw. cho­roby insu­li­no­nie­za­leżne z zabu­rzoną gli­ke­mią. Na odpo­wied­nio wcze­snym eta­pie można je opa­no­wać samą dietą, która ma tu wręcz pod­sta­wowe zna­cze­nie.

W przy­padku stwier­dze­nia pod­wyż­szo­nego poziomu glu­kozy we krwi lekarz nie ma mocy zmu­sić nas do zmiany diety, dla­tego czę­sto od razu zapi­suje lekar­stwa uwraż­li­wia­jące komórki na insu­linę, czym regu­luje się gli­ke­mię. Pacjent, przy­cho­dząc potem do gabi­netu die­te­tyka, twier­dzi czę­sto, że jest zdrowy: „Biorę leki, więc cukier mam opa­no­wany”. To błędny tok rozu­mo­wa­nia. Sam lek nie roz­wią­zuje sprawy dłu­go­fa­lowo, jeśli trwale nie zmie­nimy zasad swo­jego odży­wia­nia. W miarę upływu czasu i przy­ra­sta­nia nad­wagi stan pacjenta sys­te­ma­tycz­nie się pogar­sza i z insu­li­no­opor­no­ści wpada on w cukrzycę; insu­lina staje się wtedy lekiem nie­zbęd­nym, choć jed­no­cze­śnie zaostrza­ją­cym pro­blem oty­ło­ści.

Wnio­sek z tych wywo­dów jest jeden: to TY masz naj­więk­szy wpływ na to, czy swoją cho­robę pogłę­bisz czy poko­nasz! Nie zrzu­caj winy na geny, ten­den­cję do oty­ło­ści, ciążę, hor­mony, tryb pracy itd. Na każ­dym eta­pie życia można dużo napra­wić. Poza tym moim celem jest to, żeby­ście zdrowo goto­wali dla całej RODZINY. Bo ta dieta jest ide­alna dla wszyst­kich!

PS. Moja kochana bab­cia zmarła przez cukrzycę w wieku 45 lat – wtedy o die­cie nikt nie sły­szał. Moja mama cho­ruje na cukrzycę… A ja będę zdrowa!

Dieta cukrzycowa

Zasady diety cukrzy­co­wej zmie­rzają do dostar­cze­nia orga­ni­zmowi odpo­wied­niej ilo­ści bia­łek, tłusz­czów i węglo­wo­da­nów. Opie­ra­jąc się na doświad­cze­niu w pracy z pacjen­tami w moim gabi­ne­cie, uchwy­ci­łam nastę­pu­jące ide­alne pro­por­cje tych skład­ni­ków:

40% węglo­wo­da­nów(ze zbóż i warzyw oraz owo­ców)

30% tłusz­czów

30% białka

Ogól­nie zakła­damy tu dostar­cza­nie ok. 1 g białka na 1 kg masy ciała – pod warun­kiem, że nie doskwiera nam nie­wy­dol­ność nerek (wtedy zawar­tość białka musi być dobrana indy­wi­du­al­nie i nie prze­kra­czać 0,6 g/kg). Jed­nym z naj­waż­niej­szych skład­ni­ków jest błon­nik, dzięki któ­remu możemy w bar­dzo sku­teczny spo­sób obni­żyć przy­swa­ja­nie węglo­wo­da­nów. Zale­cana ilość błon­nika to mini­mum 30–40 g dzien­nie.

Tyle mate­ma­tyki, bo – jak być może wie­cie z moich poprzed­nich ksią­żek – jestem prze­ciwna mie­rze­niu, licze­niu i waże­niu pro­duk­tów. Wiem też, że nikt nie ma na to czasu. Dla­tego nauczę Was, jak goto­wać „na oko”, utrzy­mu­jąc dobrą pro­por­cję tych skład­ni­ków.

Ponadto jestem zwo­len­niczką jedze­nia intu­icyj­nego: w razie więk­szej wagi pacjenci po pro­stu jedzą wię­cej danej potrawy, a przy mniej­szej mniej. Nie chcę nikogo wbi­jać w ramy kalo­ryczne i naka­zy­wać, jaką war­tość w kilo­dżu­lach mają mieć jego posiłki. Dla­czego? Bo to jest nie­wy­ko­nalne w prak­tyce, a poza tym dzi­siej­sze pro­dukty są czę­sto o wiele gor­sze niż kie­dyś, więc dla mnie liczy się nie ilość kalo­rii, ale ich jakość.

Ponadto nie jeste­śmy w sta­nie pre­cy­zyj­nie wyli­czyć dla sie­bie real­nego zapo­trze­bo­wa­nia kalo­rycz­nego, skoro nasza aktyw­ność różni się w poszcze­gól­nych dniach. Jeden dzień można prze­le­żeć przed tele­wi­zo­rem, a dru­giego wybrać się na szybki spa­cer po lesie albo pójść na cross­fit czy basen. Jak mia­łyby się do tego nasze wyli­cze­nia? Nijak! Zawsze ukła­dam więc tylko ramowy sche­mat, do któ­rego pro­po­nuję prze­pisy, i zazna­czam, że w przy­padku zwięk­szo­nej aktyw­no­ści fizycz­nej danego dnia można zjeść dodat­kową por­cję potrawy z jadło­spisu lub dodać mały posi­łek według okre­ślo­nych zasad, o któ­rych zaraz będzie mowa.

Po pierw­sze, jest to roz­wią­za­nie bar­dziej życiowe. Po dru­gie, dieta nie powinna odstra­szać, lecz być tak uło­żona, żeby każdy mógł ją spo­koj­nie reali­zo­wać – bez stresu, który szko­dzi efek­tom. Na pewno nie­raz się prze­ko­na­łeś, że im bar­dziej się sta­rasz, tym mniej ci wycho­dzi. Wiedz więc, że z mojego gabi­netu pacjenci wycho­dzą z mot­tem:

Od dziś koniec z dietą! Od dziś jemy tylko pyszne rze­czy!

Co prze­szka­dza w prze­strze­ga­niu diety? Stare przy­zwy­cza­je­nia. Więk­szość z nas wycho­wała się w domach, gdzie goto­wało się tra­dy­cyj­nie – dwu­da­niowo i na bogato. Wszystko zagęsz­czało się mąką i zabie­lało śmie­taną, sma­żyło mięsa w panierce oraz jadało dużo wędlin, kieł­bas i pasz­te­tów. Do tego wiele osób broni się argu­men­tem, że ludzie kie­dyś tak jedli i nie cho­ro­wali. Czy na pewno jest on słuszny?

Po pierw­sze, daw­niej poziom opieki zdro­wot­nej był bar­dzo niski i wielu ludzi umie­rało w mło­dym wieku, zanim cukrzyca typu II zdą­ży­łaby się roz­wi­nąć. Po dru­gie, ludzie pra­co­wali w polu i w gospo­dar­stwie, a ruch i wysi­łek spa­lały wszyst­kie kalo­rie z diety. Po trze­cie, odwrot­nie niż dziś, jedze­nia raczej bra­ko­wało, niż było go w nad­mia­rze, dla­tego ludzie bar­dziej je sza­no­wali. Na doda­tek jedli o wiele prost­sze, natu­ralne pro­dukty.

I po czwarte – naj­waż­niej­sze – w ciągu ostat­nich czter­dzie­stu lat jakość żyw­no­ści dra­stycz­nie spa­dła! Dzie­więć­dzie­siąt pro­cent pro­duk­tów na pół­kach skle­po­wych sta­no­wią „sma­ko­łyki” wysoko prze­two­rzone, kon­ser­wo­wane, ze szko­dli­wym dodat­kiem barw­ni­ków, aro­ma­tów i polep­sza­czy smaku. Dzi­siej­sza szynka ze sklepu nie ma nic wspól­nego z szynką sprzed kil­ku­dzie­się­ciu lat. W kon­tek­ście tego porad­nika naj­groź­niej­sze jest to, że pra­wie w każ­dym pro­duk­cie znaj­dziemy CUKIER RAFI­NO­WANY. Jest on wszę­dzie, także w sosach warzyw­nych, jogur­tach, serach, a nawet w wędli­nie, gdzie się go naj­mniej spo­dzie­wamy.

Wielką pułapką dzi­siej­szego świata, zafa­scy­no­wa­nego sty­lem fit, jest też żyw­ność „die­te­tyczna” czy „light”. Wytwórcy kuszą nas kolo­ro­wymi opa­ko­wa­niami z rysun­kiem szczu­płej syl­wetki, wypi­sują hasła o zdro­wiu i odchu­dza­niu, a tak naprawdę są to pro­dukty groź­niej­sze niż nor­malne. Bato­niki fit z musli, soki owo­cowe, płatki z polewą jogur­tową mające zastę­po­wać posi­łek dla osób na die­cie albo spe­cjalne cia­steczka die­te­tyczne to czę­sto puste hasła rekla­mowe, za któ­rymi kryją się: syrop glu­ko­zowo-fruk­to­zowy, barw­niki, aro­maty i sztuczne sło­dziki.

Pro­dukty dla dia­be­ty­ków mają co prawda wyli­czone indeksy gli­ke­miczne, ale gdy wczy­tamy się w skład, jest tam czę­sto wię­cej sztucz­nych dodat­ków z che­micz­nymi nazwami, niż pamię­tamy z lek­cji che­mii. Ale prze­ra­żają rów­nież chleby z rze­komo niskim IG, mimo że w skła­dzie wid­nieje mąka pszenna rafi­no­wana, kar­mel, płatki ziem­nia­czane i nie­raz, o dziwo, biały cukier. Kto liczy te indeksy? Oba­wiam się, że czę­sto jest to jedy­nie chwyt mar­ke­tin­gowy i tyle. Nie dajmy się zwa­rio­wać i kie­rujmy się roz­sąd­kiem.

Skąd to całe zamie­sza­nie? Pro­du­cenci zawsze szu­kają niszy na rynku – w naszym przy­padku stwa­rza ją pro­blem cukrzycy – i wycho­dzą do nas z otwar­tymi ramio­nami, czyli pół­kami pro­duk­tów teo­re­tycz­nie prze­zna­czo­nych do wspo­ma­ga­nia walki z cho­robą, ale przy oka­zji chcą na tym jak naj­wię­cej zaro­bić. Dla­tego pakują w swoje wyroby sztuczne sło­dziki, zagęst­niki i utwar­dzone tłusz­cze trans, które są jesz­cze bar­dziej szko­dliwe niż sam cukier.

Czło­wiek chce sobie pomóc i nie­świa­do­mie kupuje te cukrzy­cowe oszu­kańce… Nie dość, że wydaje o wiele wię­cej pie­nię­dzy, to jesz­cze pogłę­bia swoją cho­robę. Ta droga pro­wa­dzi doni­kąd. Żywie­nie w cukrzycy musi opie­rać się na nor­mal­nej, zdro­wej die­cie bez koniecz­no­ści wspie­ra­nia się dro­gimi zamien­ni­kami. Sami zastą­pimy szko­dliwe pro­dukty lep­szymi, i to bez pono­sze­nia dodat­ko­wych kosz­tów finan­so­wych oraz zdro­wot­nych. W tym wła­śnie pomogę.

Zamiana gor­szego na lep­sze to świetne hasło dla praw­dzi­wej, zdro­wej rewo­lu­cji żywie­nio­wej, którą wpro­wa­dzimy do Waszych kuchni!

Rola i rodzaj składników pokarmowych w żywieniu osób z zaburzeniami glikemii

Ponie­waż cukrzyca wiąże się z zabu­rze­niem gospo­darki węglo­wo­da­no­wej, naj­istot­niej­szym ele­men­tem diety w tej cho­ro­bie jest odpo­wiedni ilo­ściowo i jako­ściowo dobór węglo­wo­da­nów. W zaawan­so­wa­nej cukrzycy para­dok­sal­nie zarówno nad­miar, jak i nie­do­bór węglo­wo­da­nów pro­wa­dzi do gwał­tow­nego obni­że­nia poziomu glu­kozy we krwi, czyli epi­zo­dów hipo­gli­ke­mii, a w kon­se­kwen­cji nawet śpiączki cukrzy­co­wej. Toteż pro­dukty węglo­wo­da­nowe powinny być dobie­ra­nie ze szcze­gólną sta­ran­no­ścią.

Z codzien­nego menu na pewno należy się pozbyć pro­duk­tów z cukrem rafi­no­wa­nym oraz przy­go­to­wy­wa­nych z bia­łej rafi­no­wa­nej mąki pszen­nej, zawie­ra­ją­cej łatwo przy­swa­jane cukry pro­ste, a przy oka­zji glu­ten (np. kasza manna, kuskus, pszenne pie­rogi, maka­rony, klu­ski, kopytka, pam­pu­chy, gro­szek pty­siowy i inne). Tym­cza­sem wiele osób cho­ru­ją­cych na cukrzycę nie ma świa­do­mo­ści, że pszenny maka­ron, kaj­zerka czy ziem­niak to też cukier!

Ponadto wyklu­cze­niu pod­le­gają soki owo­cowe uzy­skane z soków zagęsz­czo­nych, napoje kolo­rowe, sło­dy­cze, kon­fi­tury i dżemy oraz musy owo­cowe (wszel­kie prze­two­rzone owoce mają wysoką zawar­tość cukru owo­cowego – fruk­tozy), a także słod­kie sma­ro­wi­dła i dosła­dzane pro­dukty nabia­łowe. Szcze­gó­łową listę znaj­dziesz dalej.

Zamiast tych wyso­ko­wę­glo­wo­da­no­wych i jed­no­cze­śnie nisko­war­to­ścio­wych pro­duk­tów wybie­raj pro­dukty bogate w węglo­wo­dany zło­żone, które wol­niej się wchła­niają, przez co powo­dują mniej­szy wyrzut glu­kozy do krwi i na dłu­żej sycą. W two­jej kuchni powinny kró­lo­wać zdrowe, grube kasze (gry­czana, jęcz­mienna, pęczak, orki­szowa, owsiana, kra­kow­ska), komosa ryżowa, ama­ran­tus, ryż brą­zowy, czer­wony i dziki, pie­czywo z peł­nego prze­miału, warzywa i mąki razowe (gry­czana, owsiana, orki­szowa, żyt­nia) oraz peł­no­ziar­ni­ste płatki (gry­czane, owsiane, żyt­nie, jęcz­mienne, orki­szowe). Należy nato­miast zmniej­szyć ilość bar­dzo zdro­wej, ale wyso­ko­wę­glo­wo­da­no­wej kaszy jagla­nej. Dalej pod­po­wiem spo­soby, jak zmniej­szyć jej indeks gli­ke­miczny, żeby nie trzeba było wyklu­czać jej cał­ko­wi­cie.

Białka to skład­niki odżyw­cze, które zapew­niają sytość. Ich obec­ność w posiłku nie powo­duje wahań poziomu cukru we krwi i czło­wiek nie sięga szybko po kolejną por­cję.

Ilość białka w die­cie dia­be­tyka powinna wyno­sić 0,8–1 g/kg masy ciała w zależ­no­ści od wieku, płci i aktyw­no­ści fizycz­nej. Jeśli jed­nak cukrzycy towa­rzy­szą inne dole­gli­wo­ści, takie jak nie­wy­dol­ność nerek, należy usta­lić tę ilość indy­wi­du­al­nie.

Teo­re­tycz­nie połowa białka powinna pocho­dzić ze źró­deł nie­ro­ślin­nych, ale w dzi­siej­szych cza­sach popu­lar­no­ści diet wege­ta­riań­skich spo­koj­nie można je zastą­pić pro­te­inami z roślin. Należy jed­nak robić to roz­trop­nie, bo pro­dukty roślinne zawie­ra­jące białko posia­dają też towa­rzy­szące im skro­bię i węglo­wo­dany. Wiele pro­po­no­wa­nych w tym porad­niku prze­pi­sów ma też wer­sję wege­ta­riań­ską.

Tłusz­cze, jakie warto spo­ży­wać, to nie­ra­fi­no­wane oleje roślinne tło­czone na zimno. Nato­miast bar­dzo groźne dla zdro­wia i pogłę­bia­jące cho­roby towa­rzy­szące cukrzycy są kwasy tłusz­czowe w kon­fi­gu­ra­cji trans, ina­czej mówiąc, roślinne tłusz­cze utwar­dzone. Mimo że są roślinne, w pro­ce­sie ich prze­twa­rza­nia (tzw. uwo­dor­nie­nia) powstają nie­bez­pieczne dla zdro­wia, rako­twór­cze sub­stan­cje. To wła­śnie te tłusz­cze do spółki z nad­mia­rem cukru powo­dują mikro­usz­ko­dze­nia naczyń krwio­no­śnych i pod­no­szą szko­dli­wość cho­le­ste­rolu, sprzy­ja­jąc two­rze­niu się blaszki miaż­dży­co­wej, co dopro­wa­dza do zwięk­sze­nia ryzyka cho­roby wień­co­wej serca, udaru czy zawału.

Tłusz­cze zwie­rzęce powinny pocho­dzić z dobrej jako­ści chu­dego mięsa i tłu­stych ryb. Dieta cukrzyka musi obfi­to­wać w kwasy tłusz­czowe omega-3, które dzia­łają prze­ciw­za­pal­nie i niwe­lują ryzyko scho­rzeń ser­cowo-naczy­nio­wych. Dla­tego jako dodatki do dań na zimno powinny na stałe w niej zago­ścić oleje roślinne nie­ra­fi­no­wane tło­czone na zimno, np. olej lniany, oliwa, olej z kieł­ków psze­nicy.

Błon­nik roślinny to skład­nik mający „magiczną” moc obni­ża­nia indeksu gli­ke­micz­nego, gdyż spo­wal­nia wchła­nia­nie węglo­wo­da­nów do krwi. Doda­tek błon­nika do potrawy zapo­biega sko­kom poziomu glu­kozy oraz regu­luje pra­wi­dłową prze­mianę mate­rii (zapo­biega zapar­ciom) i wspo­maga detok­sy­ka­cję orga­ni­zmu. Włókno roślinne w die­cie zapew­niają peł­no­ziar­ni­ste pro­dukty zbo­żowe, otręby, zarod­niki zbo­żowe oraz warzywa i takie rośliny, jak babka płesz­nik czy ostro­pest.

Naj­waż­niej­sze zasady diety nor­ma­li­zu­ją­cej gli­ke­mię:

Wyeli­mi­nuj z diety sło­dy­cze, pro­dukty zawie­ra­jące cukry pro­ste oraz fast foody i pro­dukty kon­ser­wo­wane.

Wybie­raj pro­dukty z niskim indek­sem gli­ke­micz­nym i ładun­kiem gli­ke­micz­nym (wyja­śnie­nie tych ter­mi­nów na str. 18) oraz gotuj zgod­nie z zasa­dami indeksu gli­ke­micz­nego.

Jedz regu­lar­nie i mniej wię­cej o tych samych porach, w odstę­pach około czte­rech godzin. W przy­padku insu­li­no­opor­no­ści cztery posiłki dzien­nie to naj­bar­dziej sku­teczna metoda pozwa­la­jąca na natu­ralne obni­że­nie poziomu insu­liny we krwi.

Nie pod­ja­daj mię­dzy posił­kami, szcze­gól­nie owo­ców i słod­kich prze­ką­sek. Cukier w potra­wie nasila gli­ke­mię i szko­dzi walce z cukrzycą.

Pra­wi­dłowo kom­po­nuj posiłki. Świeże owoce łącz zawsze z orze­chami, pest­kami i błon­ni­kiem – tłuszcz z nasion ole­istych oraz błon­nik spo­wol­nią wchła­nia­nie glu­kozy do krwi.

Podej­muj wysi­łek fizyczny dopa­so­wany do swo­ich potrzeb i moż­li­wo­ści. Pamię­taj, że inten­sywny ruch wymaga zwięk­sze­nia podaży węglo­wo­da­nów zło­żo­nych w die­cie.

Uni­kaj papie­ro­sów i alko­holu.

Uni­kaj pro­duk­tów light oraz wysoko prze­two­rzo­nych zamien­ni­ków chleba typu pie­czywo chrup­kie czy wafle ryżowe. Są to prze­two­rzone węglo­wo­dany, które utra­ciły swoje war­to­ści odżyw­cze i tylko udają praw­dziwy posi­łek.

Nie pod­chodź do diety jak do sro­giej kary. To wybór lep­szego, zdrow­szego życia!

Gotuj to samo dla całej rodziny.

Pamię­taj, że liczy się jakość, a nie ilość!

Jako dodatki do dań na zimno w kuchni powinny na stałe zago­ścić oleje roślinne nie­ra­fi­no­wane tło­czone na zimno, np. olej lniany, oliwa, olej z kieł­ków psze­nicy.

Magiczny indeks glikemiczny

Dieta oparta na niskim indek­sie gli­ke­micz­nym jest naj­lep­szym wybo­rem dla osób z zabu­rzoną gli­ke­mią. Indeks gli­ke­miczny (IG) to para­metr wska­zu­jący, jak rośnie poziom glu­kozy po spo­ży­ciu okre­ślo­nego pro­duktu. Punk­tem odnie­sie­nia jest wzrost poziomu cukru we krwi po spo­ży­ciu czy­stej glu­kozy.

W skali IG przy­jęto, że spo­ży­cie 50 g glu­kozy (przy­swa­jal­nych węglo­wo­da­nów) powo­duje wzrost cukru we krwi o 100 pro­cent. Im wyż­szy IG, tym pro­dukt jest szyb­ciej tra­wiony, szyb­ciej prze­nika z jelit i powo­duje szyb­szy wzrost stę­że­nia glu­kozy we krwi, a co za tym idzie – duży skok insu­liny. Pro­dukty o niskim IG wchła­niają się do krwi powoli i nie powo­dują tak gwał­tow­nych wahań cukru.

Pro­dukty o IG poni­żej 55 uznane są za te o NISKIM indek­sie.Pro­dukty o IG 55–70 mają ŚREDNI indeks.Pro­dukty o IG powy­żej 70 są uwa­żane za te o WYSO­KIM indek­sie gli­ke­micz­nym.

Co dzieje się w orga­ni­zmie po spo­ży­ciu pro­duk­tów z wyso­kim indek­sem gli­ke­micz­nym? Po upły­wie godziny lub dwóch po takim posiłku wchła­nia­nie skład­ni­ków odżyw­czych z prze­wodu pokar­mo­wego oraz poziom glu­kozy we krwi ule­gają obni­że­niu, jed­nak na­dal trwają fizjo­lo­giczne efekty wyso­kiego poziomu insu­liny i niskiego poziomu glu­ka­gonu. Wsku­tek tego poziom glu­kozy we krwi obniża się jesz­cze bar­dziej, spa­da­jąc czę­sto do war­to­ści niż­szych niż noto­wane na czczo. Dopro­wa­dza to do tzw. hipo­gli­ke­mii reak­tyw­nej, która z kolei wpływa na zmniej­sze­nie utle­nia­nia glu­kozy. Taka hipo­gli­ke­mia popo­sił­kowa powo­duje zmiany fizjo­lo­giczne błon komór­ko­wych, lipo­pro­tein i DNA oraz nasi­le­nie pro­ce­sów zapal­nych, co jest czyn­ni­kiem ryzyka cho­rób układu ser­cowo-naczy­nio­wego oraz cukrzycy typu II.

Po 2–3 godzi­nach hipo­gli­ke­mia reak­tywna powo­duje odpo­wiedź hor­mo­nalną glu­ka­gonu, adre­na­liny i hor­monu wzro­stu, które przy­wra­cają pra­wi­dłowy poziom gli­ke­mii m.in. przez zwięk­sze­nie stę­że­nia poziomu wol­nych kwa­sów tłusz­czo­wych, co sprzyja insu­li­no­opor­no­ści oraz roz­kła­da­niu bia­łek. Zna­czy to, że orga­nizm jest w sta­nie „głodu”, dla­tego dość szybko się­gamy po kolejny posi­łek, dopro­wa­dza­jąc do kolej­nego wzro­stu gli­ke­mii.

Takich zja­wisk nie obser­wuje się po spo­ży­ciu pro­duk­tów z niskim IG, ponie­waż posiłki są wtedy dłu­żej tra­wione i wchła­niane, nie wzbu­dza­jąc alarmu w orga­ni­zmie.

Trzeba dodać, że odpo­wiedź gli­ke­miczna jest cechą indy­wi­du­alną każ­dego z nas. Zależy od wraż­li­wo­ści komó­rek obwo­do­wych na insu­linę, dzia­ła­nia komó­rek β trzustki, czyn­no­ści tra­wien­nych układu pokar­mo­wego, a także aktyw­no­ści fizycz­nej, przyj­mo­wa­nych leków, uży­wek, stresu oraz tempa meta­bo­li­zmu.

Aby nie gło­wić się cią­głym licze­niem IG i waże­niem pro­duk­tów, naj­le­piej jest przy­jąć stra­te­gię eli­mi­na­cyjną i nie­które pro­dukty – te z wyso­kim IG – na stałe wyklu­czyć ze swo­jej diety, ewen­tu­al­nie spo­ży­wać rzadko i w małych ilo­ściach. Naj­groź­niej­sze są oczy­wi­ście pokarmy o naj­wyż­szym IG, dla­tego posiłki należy kom­po­no­wać na bazie tych z niskim i śred­nim indek­sem, a ponadto wpro­wa­dzać takie tech­niki obróbki ter­micz­nej oraz metody kom­po­no­wa­nia posił­ków, które obniżą indeks gli­ke­miczny potrawy.

Zanim jed­nak napi­szę wię­cej o tych meto­dach, muszę wspo­mnieć o jesz­cze jed­nym para­me­trze: ładunku gli­ke­micz­nym. Indeks gli­ke­miczny nie uwzględ­nia bowiem ilo­ści spo­ży­wa­nych w posiłku węglo­wo­da­nów, tylko ich jakość pod wzglę­dem pro­wo­ko­wa­nia wyrzutu glu­kozy. Aspekt ilo­ściowy jest ujęty w ramach ładunku gli­ke­micz­nego, który zależy zarówno od IG, jak i od ilo­ści spo­ży­tych węglo­wo­da­nów. Obli­cza się go, mno­żąc ilość węglo­wo­da­nów przy­swa­jal­nych wyra­żoną w gra­mach przez IG danego pro­duktu, po czym uzy­skaną war­tość dzieli się przez 100. Dla nas istota kon­cep­cji ładunku gli­ke­micz­nego spro­wa­dza się do tego, że mimo wyso­kiego IG okre­ślo­nych pro­duk­tów, spo­ży­cie małej ich por­cji jest dozwo­lone, szcze­gól­nie jeśli znaj­dują się w dobrym towa­rzy­stwie warzyw o niskim IG.

Zatem spo­ra­dycz­nie i w nie­wiel­kich ilo­ściach możesz spo­ży­wać nawet nie­które pro­dukty z wyso­kim indek­sem ze względu na ich wysoką war­tość odżyw­czą, pamię­taj jed­nak, aby zawsze łączyć je z pokar­mami o niskim IG.

Ponadto pamię­taj, aby gene­ral­nie wybie­rać pro­dukty o niskim i śred­nim IG. Nie pod­niosą one gwał­tow­nie poziomu cukru we krwi. Orga­nizm wyko­rzy­sta je na bie­żące potrzeby ener­ge­tyczne i jako uzu­peł­nie­nie gli­ko­genu w wątro­bie, nie maga­zy­nu­jąc ich w for­mie tkanki tłusz­czo­wej.

Jak można obniżać indeks glikemiczny

Na poziom indeksu gli­ke­micz­nego ma wpływ wiele czyn­ni­ków zwią­za­nych z wła­ści­wo­ściami samego pro­duktu czy posiłku: szcze­gó­łowy pro­fil węglo­wo­da­nowy (zawar­tość i pro­por­cje glu­kozy, fruk­tozy, sacha­rozy, lak­tozy i skrobi), a także zawar­tość tłusz­czu, błon­nika, białka, kwa­sów orga­nicz­nych i sub­stan­cji anty­odżyw­czych. Tak na przy­kład niż­szy indeks gli­ke­miczny mają pro­dukty zawie­ra­jące fruk­tozę lub lak­tozę niż zbu­do­waną z glu­kozy skro­bię.

Jak wspo­mi­na­łam wcze­śniej, na wiele spo­so­bów można obni­żyć indeks gli­ke­miczny potrawy boga­tej w węglo­wo­dany, szcze­gól­nie w mate­riał zapa­sowy roślin zbo­żo­wych i korze­nio­wych, jakim jest skro­bia. Skro­bia zbu­do­wana jest z amy­lozy i amy­lo­pek­tyny (w róż­nych pro­por­cjach). Bogate są w nią pro­dukty z bia­łej mąki pszen­nej (w tym maka­rony), ryż, kuku­ry­dza, owies, jęcz­mień, żyto, kasza jaglana, ziem­niaki, bataty, bób, groch, cie­cie­rzyca, socze­wica, fasola i nie­które owoce (banany, mango, jabłka).

Tra­dy­cyjne, dłu­gie goto­wa­nie w wodzie i w wyso­kiej tem­pe­ra­tu­rze zmie­nia struk­turę skrobi. Pod wpły­wem cie­pła wią­za­nia mię­dzy­czą­stecz­kowe roz­luź­niają się i pękają, wcią­ga­jąc duże ilo­ści wody. Ziarna skrobi zaczy­nają pęcz­nieć, a po dłuż­szym ogrze­wa­niu amy­lo­pek­tyna i amy­loza prze­cho­dzą do roz­tworu, two­rząc lepki żel. Sto­pień żelo­wa­nia jest zależny od zawar­to­ści amy­lozy – im jest jej mniej, tym żel jest bar­dziej lepki.

Pro­dukty z niską zawar­to­ścią amy­lozy, sta­jące się pod­czas goto­wa­nia lep­kie, „skle­iko­wane”, powo­dują, że skro­bia jest łatwiej strawna i bar­dzo szybko roz­kłada się na czą­steczki glu­kozy, co ozna­cza szybki wzrost gli­ke­mii we krwi. Ina­czej mówiąc, pro­dukty z małą zawar­to­ścią amy­lozy mają wysoki indeks gli­ke­miczny. Z punktu widze­nia diety dla dia­be­ty­ków jest to bar­dzo nie­ko­rzystne.

Skrobia oporna – ratunek dla cukrzyka

W die­cie cukrzy­co­wej pro­dukty bogate w węglo­wo­dany powinny być nie tylko ogra­ni­czane, ale także odpo­wied­nio przy­go­to­wy­wane. Pra­wi­dłowy pro­ces obróbki ciepl­nej spra­wia, że ten skład­nik staje się bez­piecz­niej­szy.

Mówię o skrobi opor­nej, powsta­łej w wyniku pod­da­wa­nia pro­duk­tów skro­bio­wych (nasion roślin strącz­ko­wych, takich jak socze­wica, cie­cie­rzyca, fasola, a także kasz, ryżu, mąki żyt­niej, płat­ków, pie­czywa) wyso­kiej tem­pe­ra­tu­rze w mini­mal­nej ilo­ści lub wręcz bez wody (np. pie­cze­nie w pie­kar­niku lub goto­wa­nie na parze zamiast w wodzie oraz schła­dza­nie pro­duk­tów węglo­wo­da­no­wych przed spo­ży­ciem). W wyniku tego spo­sobu przy­go­to­wa­nia skro­bia ulega uszko­dze­niom struk­tu­ral­nym, przyj­muje postać kry­sta­liczną i staje się NIE­STRAWNA (oporna na dzia­ła­nie enzy­mów tra­wien­nych), przez co nie ulega prze­kształ­ce­niu w glu­kozę i wchło­nię­ciu w jeli­cie cien­kim. Prze­cho­dzi zatem do jelita gru­bego i w obec­no­ści flory bak­te­ryj­nej pod­lega fer­men­ta­cji.

Danie auto­ma­tycz­nie staje się dla nas mniej kalo­ryczne, za to bar­dziej sycące. Jed­no­cze­śnie skro­bia oporna bar­dziej niż zwy­kła jej postać wypeł­nia jelita i wspo­maga ruchy robacz­kowe, przez co usu­wane są zbędne, zale­ga­jące w jeli­tach resztki (zacho­wuje się tu podob­nie jak błon­nik, a ści­ślej mówiąc, jak nie­roz­pusz­czalny błon­nik pokar­mowy, do któ­rego się ją zali­cza). Spra­wia to, że obniża poziom cho­le­ste­rolu i pH okręż­nicy. Wspiera to pra­wi­dłowy roz­wój flory jelit oraz wytwa­rza­nie przez mikro­biom krót­ko­łań­cu­cho­wych kwa­sów tłusz­czo­wych (maśla­nów), nie­zmier­nie poży­tecz­nych dla zdro­wia jelita gru­bego. Jed­no­cze­śnie skro­bia oporna zmniej­sza zapo­trze­bo­wa­nie na insu­linę i nie powo­duje wahań gli­ke­mii.

Pod­su­mo­wu­jąc, dłu­gie goto­wa­nie w wyso­kiej tem­pe­ra­tu­rze i w dużej ilo­ści wody zwięk­sza indeks gli­ke­miczny pro­duk­tów węglo­wo­da­no­wych, bo skro­bia ulega żelo­wa­niu („skle­iko­wa­niu”), przez co jest łatwo strawna – a to dla nas źle, ponie­waż szybko pod­nosi poziom glu­kozy we krwi i powo­duje duży wyrzut insu­liny oraz zwięk­sza ape­tyt na kolejny posi­łek. Nie wystar­czy więc tylko wybie­rać pro­duk­tów zawie­ra­ją­cych węglo­wo­dany zło­żone. Trzeba je także pra­wi­dłowo przy­go­to­wy­wać, spo­ży­wać w odpo­wied­nich ilo­ściach i wła­ści­wie kom­po­no­wać.

Poni­żej przed­sta­wiam naj­waż­niej­sze zale­ce­nia doty­czące goto­wa­nia zgod­nego z zasa­dami niskiego indeksu gli­ke­micz­nego.

Gotowanie wg zasad niskiego IG

Chło­dze­nie i odgrze­wa­nie. Retro­gra­da­cja to odwró­ce­nie pro­cesu żelo­wa­nia, czyli powrót zże­lo­wa­nego pro­duktu do formy bli­skiej pier­wot­nej postaci mole­ku­lar­nej pod wpły­wem pod­da­nia go niskiej tem­pe­ra­tu­rze. Uff! Tym­cza­sem cho­dzi po pro­stu o schło­dze­nie w lodówce (w tem­pe­ra­tu­rze ok. 4–5°C) ugo­to­wa­nych wcze­śniej pro­duk­tów węglo­wo­da­no­wych. Struk­tura skrobi pod­lega wtedy dal­szym prze­mia­nom; czą­steczki amy­lozy i amy­lo­pek­tyny ule­gają rearan­ża­cji. Im niż­sza tem­pe­ra­tura, tym szyb­szy pro­ces retro­gra­da­cji i sku­tecz­niej­sze obni­że­nie IG.

W prak­tyce ozna­cza to, że o wiele bar­dziej korzystne jest jedze­nie kaszy, maka­ronu, ryżu czy warzyw odgrza­nych po wcze­śniej­szym ochło­dze­niu niż spo­ży­cie ich zaraz po ugo­to­wa­niu. Ponowne odgrze­wa­nie nie powo­duje już pod­wyż­sze­nia IG! Dla­tego nasiona roślin strącz­ko­wych oraz kasze gotuj wcze­śniej, ochła­dzaj w lodówce i doda­waj do dań na chwilę przed koń­cem ich przy­go­to­wa­nia.

Susze­nie i pie­cze­nie mają podobne dzia­ła­nie jak retro­gra­da­cja, dla­tego np. suszone lub pie­czone buraki, bataty, jabłka czy mar­chewki mają niż­szy IG niż ugo­to­wane.

Goto­wa­nie na parze i al dente (5–6 minut) – niż­szy IG mają pro­dukty nie­roz­go­to­wane oraz te ugo­to­wane w mini­mal­nej ilo­ści wody lub na parze.

Obec­ność białka w posiłku z węglo­wo­da­nami spra­wia, że obecna w nich skro­bia jest trud­niej strawna, co zna­cząco przy­czy­nia się do obni­że­nia IG potrawy. Białka mają też wpływ na zwięk­sze­nie wydzie­la­nia enzy­mów jeli­to­wych i insu­liny, co obniża efek­tywny indeks gli­ke­miczny posiłku.

Doda­tek błon­nika (szcze­gól­nie frak­cji roz­pusz­czal­nej) wpływa hamu­jąco na wydzie­la­nie tra­wią­cej cukier amy­lazy, obni­ża­jąc wchła­nia­nie glu­kozy w jeli­tach, przez co spada IG pro­duk­tów mącz­nych.

Obec­ność tłusz­czu (orze­chów, nasion) w posiłku powo­duje spo­wol­nie­nie opróż­nia­nia żołądka oraz dłuż­sze tra­wie­nie i wchła­nia­nie węglo­wo­da­nów w jeli­cie cien­kim.

Obecne w fer­men­to­wa­nych pro­duk­tach mlecz­nych kwasy orga­niczne (cytry­nowy czy mle­kowy) wywo­łują spa­dek IG. Zatem jogurty powo­dują zmniej­sze­nie wzro­stu gli­ke­mii we krwi. Jed­nak po ich spo­ży­ciu wzra­sta stę­że­nie insu­liny, co jest nie­ko­rzystne w przy­padku wystę­po­wa­nia insu­li­no­opor­no­ści.

Skład­niki anty­odżyw­cze – taniny, fity­niany, inhi­bi­tory amy­lazy – które znaj­dują się w peł­nych ziar­nach zbóż, otrę­bach, warzy­wach oraz nasio­nach roślin strącz­ko­wych, utrud­niają wchła­nia­nie węglo­wo­da­nów w prze­wo­dzie pokar­mo­wym, co zmniej­sza IG potrawy.

Wybie­ra­nie owo­ców o mniej­szym stop­niu doj­rza­ło­ści (banany, jabłka). Straw­ność skrobi zawar­tej w owocu rośnie wraz z cza­sem doj­rze­wa­nia owocu, bo w pro­ce­sie tym roz­kłada się ona do szybko wchła­nial­nej glu­kozy.

Zbyt dłu­gie prze­cho­wy­wa­nie warzyw bul­wia­stych i korze­nio­wych pod­wyż­sza IG, młode ziem­niaki mają o wiele niż­szy IG niż stare, prze­cho­wy­wane całą zimę w piw­nicy.

Roz­drab­nia­nie. Wiel­kość czą­ste­czek ma wpływ na IG. Mie­lone ziarna zbóż stają się łatwiej strawne i podatne na roz­pusz­cza­nie, a także dzia­ła­nie enzy­mów tra­wien­nych i hydro­lizę (roz­kład w obec­no­ści wody). O wiele lepiej spo­ży­wać ziarna w postaci całej, nie­prze­two­rzo­nej (czyli kasze i otręby) niż w for­mie mąki i wypie­ków (np. nale­śni­ków czy plac­ków). Ponadto o wiele niż­szy IG mają całe jabłka niż jabłka tarte czy wypi­jane jako sok.

Wiel­kość spo­ży­wa­nej por­cji oraz… szyb­kie jedze­nie także powo­dują zwięk­sze­nie IG, ponie­waż wpły­wają na poziom tra­wie­nia i wchła­nia­nia węglo­wo­da­nów.

Oprócz jako­ści pamię­taj też o ilo­ści spo­ży­wa­nych pro­duk­tów węglo­wo­da­no­wych, czyli o ich ładunku gli­ke­micz­nym. Zawsze pod­czas kom­po­no­wa­nia posiłku łącz pokarmy o śred­nim IG z tymi o bar­dzo niskim IG, żeby zacho­wać rów­no­wagę posiłku. Tylko samo­dzielne goto­wa­nie i nie­ko­rzy­sta­nie z komer­cyj­nych goto­wych pro­duk­tów spo­żyw­czych umoż­liwi Ci opa­no­wa­nie wahań poziomu gli­ke­mii, dając do ręki realny oręż w walce o zdro­wie.

Suszone lub pie­czone buraki, bataty, jabłka czy mar­chewki mają niż­szy IG niż ugo­to­wane.

Na czym oprzeć dietę?

Dieta powinna bazo­wać na pro­duk­tach o niskim i śred­nim IG. Są to:

Jajka, mięso chude, ryby, owoce morza, sery żółte, tłuszcz roślinny i zwie­rzęcy

– to pro­dukty o ZERO­WYM indek­sie.

Warzywa

– w zasa­dzie więk­szość, szcze­gól­nie w for­mie suro­wej lub przy­go­to­wa­nej al dente: surowe buraki i mar­chewka, bruk­selka, kapu­sta biała, czer­wona, kiszona i wło­ska, sałata lodowa i rzym­ska, rosz­ponka, rukola, cyko­ria, cuki­nia, bakła­żan, kar­czo­chy, cebula, pie­czarki, fasolka szpa­ra­gowa, grzyby, kala­fior, bro­kuły, fasola, imbir, wszyst­kie kiełki (także strącz­kowe – fasolka mung, soja), tofu, cie­cie­rzyca (humus), ore­gano, bazy­lia, maje­ra­nek, koper, natka pie­truszki, szpi­nak, czo­snek, pędy bam­busa, grzyby mun, papryka kolo­rowa, topi­nam­bur, papryczki chili, pomi­dory, rzepa, rzod­kiewka, zie­lony gro­szek, seler korze­niowy, suszone pomi­dory. Warzywa ze śred­nim IG: świeży bób, fasola z puszki, bataty.

Owoce

– czarne i czer­wone porzeczki, awo­kado, jeżyny, maliny, poziomki, tru­skawki, wiśnie, grej­fruty, twarde gruszki, man­da­rynki, mara­kuja, mango, świeże morele, pomelo, kiwi, cze­re­śnie, borówki, jagody, cytryny, limonki, agrest, brzo­skwi­nie, figi, gra­naty, twarde jabłka, nek­ta­rynki, pigwa, śliwki. Owoce ze śred­nim IG: figi, śliwki i morele suszone, poma­rań­cze, świeży ana­nas, liczi, kaki.

Orze­chy, nasiona, pestki i ich pochodne

– mig­dały, orze­chy laskowe, wło­skie, ziemne, piniowe, ner­kowce, pista­cje, pestki dyni i sło­necz­nika, sie­mię lniane, mak, sezam, kokos, mleko koko­sowe, masła orze­chowe i mig­da­łowe, mleka mig­da­łowe, owsiane, sojowe.

Pro­dukty zbo­żowe i nasiona

– zarodki i otręby zbo­żowe, ziarna i kasze: gryka, owies, jęcz­mień, kamut, orkisz, soja i mąka sojowa, cie­cie­rzyca, socze­wica, komosa ryżowa, ama­ran­tus, ryż brą­zowy i dziki, maka­ron chiń­ski sojowy lub z fasoli mung, mąka pszenna razowa, gry­czana, orki­szowa razowa, owsiana, płatki owsiane, gry­czane, żyt­nie, jęcz­mienne, wielozbo­żowe, pum­per­ni­kiel.

Sło­dy­cze

– gorzka cze­ko­lada (mini­mum 70%), kakao gorz­kie, ksy­li­tol, ery­try­tol, ste­wia, wypieki z mąki koko­so­wej, owsia­nej.

Jak widać, lista ta pozwala na dużą róż­no­rod­ność diety, a przede wszyst­kim obfi­tuje w zdrowe i natu­ralne pro­dukty. Nauczę Was, jak przy­rzą­dzać z nich pyszne i szyb­kie dania dla całej rodziny oraz pokażę alter­na­tywę dla tra­dy­cyj­nych, zaka­za­nych potraw!

Co należy wykluczyć?

Tabele pro­duk­tów z ich IG można bez trudu zna­leźć w wielu źró­dłach – książ­kach i inter­ne­cie. Nie chcę ich tu powta­rzać. Wskażę nato­miast, które pro­dukty są naj­bar­dziej kon­tro­wer­syjne i nie­po­żą­dane w naszej die­cie. Pozo­stałe nie muszą być defi­ni­tyw­nie wyklu­czone z jadło­spisu, jeśli będziemy je przy­go­to­wy­wać zgod­nie z opi­sa­nymi wyżej zasa­dami.

Produkty, które należy wyeliminować ewentualnie ograniczyć, dbając o ich odpowiednie przygotowanie i jedząc je łącznie z innymi zalecanymi składnikami diety przy wahaniach glikemii

Pro­dukty o bar­dzo WYSO­KIM indek­sie gli­ke­micz­nym (powy­żej 54):

Warzywa:

goto­wane, w for­mie purée, pie­czone i sma­żone ziem­niaki, kuku­ry­dza i gro­szek z puszki, goto­wane buraki, mar­chewki, bób, dynie.

Owoce:

bar­dzo doj­rzałe banany i jabłka, przej­rzałe gruszki, melony, arbuzy, wino­grona, owoce z puszki (brzo­skwi­nie, ana­nasy), owoce suszone (dak­tyle, morele, rodzynki), owoce kan­dy­zo­wane oraz wszel­kie prze­twory owo­cowe (soki, dżemy, musy, kon­fi­tury, syrop klo­nowy).

Pro­dukty zbo­żowe:

wszyst­kie pro­dukty i wypieki zawie­ra­jące białą mąkę pszenną, komer­cyjne wypieki cukier­ni­cze, białe pie­czywo, maka­rony pszenne, pie­rogi, nale­śniki, klu­ski itp., ziarna tzw. dmu­chane, pre­pa­ro­wane, ryż biały, jęcz­mień, ama­ran­tus, proso, płatki kuku­ry­dziane, drobne kasze typu manna, kuskus, kle­iki, proso (kasza jaglana), polenta oraz mąka kuku­ry­dziana, ziem­nia­czana, ryżowa, musli z dodat­kiem cukru, fruk­tozy, słodu i syropu glu­ko­zowo-fruk­to­zo­wego, suchary.

Pro­dukty wysoko prze­two­rzone:

wędliny skle­powe oraz wyroby mię­sne z kon­ser­wan­tami i glu­ta­mi­nia­nem sodu (parówki, pasz­tety, kaba­nosy); chipsy, ham­bur­gery, frytki, tra­dy­cyjna pizza, laza­nia, bułki słod­kie, keczup i musz­tarda z cukrem, kremy cze­ko­la­dowe, sło­dy­cze z cukrem bia­łym i brą­zo­wym, sztuczne sło­dziki, słod­kie napoje gazo­wane, wody sma­kowe, her­baty mro­żone, napoje z aspar­ta­mem, pie­czywo ryżowe, melasa, sucharki, batony cze­ko­la­dowe, piwo, pro­dukty instant, żyw­ność typu light, sło­dzone płatki do mleka.

Nabiał to dość kon­tro­wer­syjny skład­nik diety dla wszyst­kich doro­słych, nie tylko bory­ka­ją­cych się z pro­ble­mami cukrzy­co­wymi. Oso­bi­ście uwa­żam, że jeśli spo­ży­wamy nabiał, powi­nien on być tylko dodat­kiem, a nie bazą diety. Dalej prze­czy­tasz o nim wię­cej.

Przede wszyst­kim powi­nie­neś spraw­dzić, jak Twój orga­nizm reaguje na jedze­nie nabiału; wiele osób twier­dzi, że jest dla nich insu­li­no­genny, że puchną od niego palce i nogi. Wielu ma pro­blem z jego tra­wie­niem; powo­duje wzdę­cia, zapar­cia i zgagi. Ja odra­dzam też nad­miar nabiału ze względu na jego pocho­dze­nie. Dzi­siej­sze krowy są fasze­ro­wane ste­ro­idami, hor­mo­nami i anty­bio­ty­kami, a to wszystko tra­fia potem do mleka.

W przy­padku wahań gli­ke­mii na pewno trzeba wyklu­czyć z diety tłu­ste mleko kro­wie, mleko sło­dzone cukrem i sło­dem lub sło­dzi­kami oraz pro­dukty nabia­łowe, czyli serki, jogurty, mleka sma­kowe. Powinno się zmi­ni­ma­li­zo­wać spo­ży­cie bia­łych twa­ro­gów i ser­ków ziar­ni­stych oraz homo­ge­ni­zo­wa­nych.

Tak jak wcze­śniej wspo­mnia­łam, można spo­ra­dycz­nie uży­wać wymie­nio­nych pro­duk­tów, ale tylko w odpo­wied­nim towa­rzy­stwie, po pra­wi­dło­wym przy­go­to­wa­niu i w małych ilo­ściach. To ważne dla­tego, że burak czy mar­chewka są bar­dzo war­to­ścio­wymi warzy­wami i szkoda byłoby pozbyć się ich z diety cał­ko­wi­cie, dla­tego warto uzbroić się w wie­dzę, jak sobie z nimi radzić.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki