54,90 zł
Jeśli zmagasz się z zaburzeniami odżywiania lub podejrzewasz je u siebie, koniecznie sięgnij po tę książkę. Zaburzenia te zagrażają nie tylko zdrowiu, ale także życiu, dlatego trzeba zrobić wszystko, by się od nich uwolnić. Właśnie w tym pomoże ci ten poradnik.
Zaburzenia odżywiania to problem, który zatacza coraz szersze kręgi: dotyczy nie tylko coraz większej liczby nastolatków, ale także coraz młodszych osób. Porównywanie się z innymi w mediach społecznościowych, kult perfekcyjnego wyglądu i hejt rówieśniczy sprawiają, że nastolatki chcą wyglądać jak najlepiej i dążą do nieosiągalnego ideału. Presja ze strony rówieśników oraz brak zrozumienia i akceptacji w szkole i w domu potęgują problem. Wszystko to może prowadzić do stosowania różnego rodzaju głodówek, wspomagaczy w chudnięciu, katorżniczych treningów albo przeciwnie – do niekontrolowanych napadów objadania się. Niezależnie od przyczyny i rodzaju zaburzenia odżywiania są bardzo niebezpieczne.
Ola, bohaterka książki, zapozna cię z teorią dotyczącą zaburzeń odżywiania i będzie twoją przewodniczką po ćwiczeniach, ale przede wszystkim opowie ci swoją historię walki z chorobą i pokaże, że tę walkę może wygrać! W poradniku znajdziesz sporo przydatnej wiedzy, dzięki której lepiej zrozumiesz swoją chorobę, spojrzysz na siebie łagodniejszym okiem i naprawisz swoją relację z jedzeniem.
Dzięki tej książce:
• zrozumiesz, czym są zaburzenia odżywiania;
• poznasz mity dotyczące odżywiania się;
• dowiesz się, co wywołuje i nasila chorobę;
• nauczysz się regulować swoje emocje;
• zrozumiesz, jak wpływa na twoje życie perfekcjonizm;
• wygrasz z chorobą.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 140
Napisałyśmy tę książkę dla ciebie – dla osoby, która zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Zarazem chcemy, by wyraźnie wybrzmiało, że:
Jeśli zmagasz się z zaburzeniami odżywiania lub podejrzewasz, że tak jest, koniecznie powiedz o tym zaufanej osobie dorosłej: rodzicom, szkolnej psycholożce, wychowawcy czy komukolwiek innemu, komu ufasz i kto twoim zdaniem mógłby ci pomóc.
Zaburzenia odżywiania to choroba, która zagraża życiu, dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, by jak najszybciej wyrwać cię z jej szponów.
W tej książce znajdziesz wiele ćwiczeń, dzięki którym lepiej zrozumiesz swoją chorobę, jak również samą siebie. Pamiętaj, że najważniejsza jesteś ty! Od razu na wstępie chcemy zaznaczyć ważną rzecz. Jeśli jesteś chłopakiem bądź osobą niebinarną, jeśli używasz w odniesieniu do siebie zaimków innych niż żeńskie, wybacz nam. Język polski zostawia w tej materii bardzo małe pole manewru, musiałyśmy więc podjąć arbitralną decyzję co do formy zwracania się do czytelników. Wybrałyśmy zaimki żeńskie, ponieważ badania dowodzą, że wśród osób cierpiących na zaburzenia odżywiania zdecydowanie przeważają dziewczyny.
W rozdziale 1 poznasz jedną z tych dziewczyn – Olę, która przeprowadzi cię i przez teorię, i przez ćwiczenia, a także opowie obszerne fragmenty swojej historii (i nie tylko swojej).
Gotowa?
No to zaczynajmy!
Rozdział 1
Jestem Ola. Nie znamy się osobiście, ale mam wrażenie, że chyba co nieco o tobie wiem. Zapewne nieprzypadkowo sięgnęłaś po właśnie tę książkę… Myślę, że jesteś osobą bardzo wrażliwą, prawda? Super! I pewnie szukasz pomocy dla siebie lub dla kogoś, kto jest ci bliski, zgadłam? No właśnie.
Na kolejnych stronach poopowiadam ci trochę o sobie i o zaburzeniach, z którymi się zmagałam, a także przedstawię ci historie osób, które spotkałam na swojej drodze.
Szczególnie ważne dla mnie w tym wszystkim jest to, byś wiedziała i cały czas pamiętała, że:
Od dziesięciu lat jestem zdrowa. Zdrowa, czyli wolna od zaburzeń – a zmagałam się i z anoreksją, i z bulimią. Przeskakiwałam od głodówek do napadów objadania się. Pewnego dnia jednak powiedziałam sobie:
Poczułam, że nie chcę tak dalej żyć – że pragnę być zdrowa! Chcę cieszyć się życiem. Chcę kochać ludzi i siebie. Chcę naprawić swoje relacje z jedzeniem. Właśnie wtedy zaczęła się moja żmudna droga ku odzyskiwaniu zdrowia. Byłam szczęśliwym dzieciakiem. Beztroskim i ZDROWYM. Pamiętam, jak jadłam lody truskawkowe od cioci Alinki, która miała lodziarnię naprzeciwko domu babci Marysi. Pamiętam też, jak z babcią Honorką robiłyśmy „żołnierzyki”, czyli takie smażone placki drożdżowe. Najbardziej lubiłam „żołnierzyki” w kształcie kuleczek, które się wycina za pomocą małego kieliszka.
Pewnie się zastanawiasz, jak zaczęła się moja choroba.
Nie pamiętam konkretnej przyczyny ani jednego momentu, gdy choroba się pojawiła. Może trochę chodziło o to, że w szkole byłam przeciętną uczennicą, a moje najlepsze przyjaciółki uczyły się świetnie, wyglądały pięknie i miały plany na siebie. Może też o to, że zawsze byłam okropnym wrażliwcem. A może i o to, że od dzieciaka brałam odpowiedzialność za atmosferę w domu, gdy rodzice mieli jakieś spiny między sobą o kasę, alkohol, pracę.
Wiedz, że przyczyn popadnięcia w zaburzenia odżywiania może być wiele i mogą być one przeróżne. Dlatego chcę w swoją opowieść wpleść kilka historii innych osób. Pragnę ci pokazać, że nie jesteś sama, że nie tylko ty zmagasz się z chorobą.
Chcę ci też pokazać, że z zaburzeń odżywiania można wyjść. Nie ukrywam, nie jest to łatwe, droga do zdrowia jest bardzo kręta, lecz zdecydowanie warto.
Pomyśl o wszystkich osobach, które zwyczajnie nie myślą o jedzeniu. Pomyśl, ile czasu w ciągu dnia byś zyskała, gdybyś nie rozmyślała o tym, co możesz, a czego nie możesz zjeść. Pomyśl, jak byłoby pięknie, gdybyś przestała się bać, że przytyjesz, że ktoś przez to cię nie zaakceptuje, ba, że ty sama nie zaakceptujesz siebie.
Gdy walczyłam z chorobą (tak, „walka” to najlepsze określenie na proces wychodzenia z zaburzeń odżywiania), czasami patrzyłam w niebo i obserwowałam ptaki. Zazdrościłam im wolności. Życia bez spiny, bez rozkmin, co ludzie o mnie powiedzą. Ptak to ptak. Spójrz choćby na takiego wróbla.
On nie zastanawia się nad tym, czy wystaje mu brzuch ani czy ma przerwę między udami. Nie waży się trzy razy dziennie ani nie biega do łazienki, gdy zje za dużą gąsienicę. Wróbel szuka dużych robali, żeby zaspokoić głód, bo jak nie ma jedzenia, to nie ma latania.
Rozdział 2
Przejdziesz ze mną przez trochę teorii? Proponuję ci to dlatego, że uważam za bardzo ważne, by nie diagnozować się samodzielnie z pomocą Wujka Google. Chcę ci przedstawić tak zwane kryteria diagnostyczne zaburzeń odżywiania, które służą lekarzom i psychoterapeutom do postawienia profesjonalnej, rzetelnej diagnozy. Zaburzenia odżywiania mogą zostać stwierdzone wyłącznie przez tych specjalistów.
(Może słyszałaś o jeszcze innych problemach powiązanych z jedzeniem oprócz bulimii i anoreksji, takich jak ortoreksja, bigoreksja, pregoreksja, alkoreksja, diabulimia. Są to zaburzenia, które do tej pory – z różnych powodów – nie znalazły swojego miejsca w klasyfikacjach diagnostycznych. Dlatego też w tej książce nie będę o nich wspominać, ale może w następnej? Kto wie…).
Oto jak bulimię, która nosi też nazwy bulimia nervosa i „żarłoczność psychiczna”, opisuje klasyfikacja DSM-5.
W ramach profesjonalnej diagnozy określa się także liczbę epizodów w celu stwierdzenia, jaką formę przybiera bulimia. W ramce wymieniam możliwe formy.
Gdy trafiłam na terapię, objadałam się już od dłuższego czasu, jakieś cztery miesiące. Po tym, jak poczułam się mocno przepełniona, chciałam jak najprędzej pozbyć się jedzenia. Znasz to, prawda? Wymiotowałam raz, a czasem kilka razy dziennie. Potem płakałam, obwiniałam się. Tak bardzo nienawidziłam swojego ciała, tak bardzo chciałam schudnąć. Moje koleżanki na Instagramie tak pięknie wyglądały! Zawsze wysportowane, zawsze szczupłe, zawsze ambitne, a ja…
Zanim dopadła mnie bulimia, wcześniej chorowałam na anoreksję restrykcyjną. Może już wiesz, że zaburzenia odżywiania mocno między sobą migrują. Co to znaczy? U mnie na przykład anoreksja zamieniła się w bulimię.
Klasyfikacja DSM-5 bierze pod uwagę bardzo ważną informację. Otóż na anoreksję zaczyna chorować coraz więcej chłopców i mężczyzn, a także dziewczynek, które jeszcze nie miesiączkowały. Obecnie chorobę tę – która nosi też nazwy anorexia nervosa i„jadłowstręt psychiczny” – diagnozuje się, gdy zostaną spełnione poniższe kryteria.
A. Ograniczenie podaży energii w stosunku do wymagań, prowadzące do wystąpienia niedostatecznej masy ciała, określonej w odniesieniu do wieku, płci, krzywej rozwoju (trajektorii rozwoju) i stanu zdrowia. Niedostateczna masa ciała jest zdefiniowana jako masa ciała utrzymująca się poniżej minimalnej prawidłowej masy ciała lub, w przypadku dzieci i osób dorastających, poniżej minimalnej oczekiwanej masy ciała.
Mój kolega Andrzej w najgorszym okresie choroby tak bardzo bał się przytyć, że zjadał w ciągu dnia tylko gotowane ziemniaki i marchewki, kilka pomidorków koktajlowych i trzy kromki ryżowego chleba. Ważył 54 kg przy wzroście 186 cm.
B. Silna obawa o zwiększenie masy ciała lub przytycie albo utrzymujące się zachowania wpływające na zmniejszenie masy ciała, nawet w przypadku występowania niedostatecznej masy ciała.
Oprócz stosowania głodówek Andrzej bardzo dużo biegał, po 15–20 km dziennie, twierdząc, że to nic złego.
C. Zakłócenie w zakresie postrzegania masy ciała lub kształtu własnego ciała, nadmierny wpływ masy ciała lub kształtu ciała na samoocenę albo uporczywy brak postrzegania występującej niedostatecznej masy ciała jako problemu (American Psychiatric Association, 2015, s. 167).
Andrzej uważał, że to, jak wygląda, przyczynia się do tego, jak widzą go inni ludzie. Twierdził, że odkąd jest tak szczupły, paradoksalnie czuje się silniejszy, a gdy zaczął tracić na wadze, zaczął też bardziej lubić siebie.
Klasyfikacja DSM-5 proponuje także – zaczerpnięty z innej klasyfikacji, a mianowicie ICD-10 – podział na dwie postacie anoreksji.
Chciałabym wspomnieć o jeszcze jednym zaburzeniu odżywiania, a mianowicie o zaburzeniu z napadami objadania się. Na czym ono polega? To taka bulimia bez kompensacji. Oto kryteria diagnostyczne tego zaburzenia.
Również w przypadku zaburzenia z napadami objadania się można wyróżnić różne postacie.
Okej, tyle klasyfikacja DSM-5, ale jak to wygląda w rzeczywistości? Opowiem ci na przykładzie mojego kolegi Anatola, który miał to zaburzenie.
Anatol w ciągu dwóch, trzech godzin potrafił zjeść do 20000 kcal, czyli tyle, ile przeciętna kobieta zjada w dziesięć dni. Opowiadał mi, że po prostu nie mógł przestać jeść. Że czuł dziwne napięcie, przymus jedzenia. Anatol nie znosił tego. Mówił, że podczas napadu objadania się nieważny był dla niego smak ani wygląd potrawy. Po prostu musiał się objeść.
Początkowo tego typu napady zdarzały mu się pod wpływem trudnych doświadczeń – kłótni rodziców, nadmiernych wymagań w szkole czy poczucia, że jest niewystarczający. Anatol zwykle objadał się w samotności, przy innych się wstydził. Zdarzało się jednak, że „odpalał” na imprezach rodzinnych. Zjadał coś słodkiego – coś niemieszczącego się w jego kategorii „zdrowe” – i potem już jadł do upadłego. Czuł się przy tym okropnie. Męczyło go poczucie winy, bolał go brzuch…
Z czasem objadanie się weszło mu w nawyk. Już w szkole myślał, co sobie kupi po drodze do domu, od czego zacznie się napad.
Gdy poznałam Anatola, on właśnie zaczynał terapię. W tamtym okresie potrafił objeść się siedem razy w tygodniu. Powiedział mi wtedy, że już tak nie chce. Że ma dość. Że chce przerwać to błędne koło. Pragnął zawalczyć o swoje zdrowie, bo obawiał się, że przy takim tempie przybierania na wadze wkrótce nabawi się jeszcze innych chorób zagrażających życiu.
Wiem, że trudno jest podjąć decyzję co do zmiany. Moja terapeutka porównała kiedyś proces wychodzenia z dotychczasowego położenia – z własnej strefy bezpieczeństwa – do przygód Shreka. Shrek także długo mieszkał w komfortowym bagienku. Troszkę tam śmierdziało, było brudno, ale on wiedział,
że nic mu się tam nie stanie. Czasem nakładał maskę potwora – tu kogoś wystraszył, tam komuś pokazał język. Nie patrzył zbytnio w przyszłość, choć było mu trochę niewygodnie (pamiętasz jego domek?). Trudno wystawić stopę poza swoje bagienko… W końcu tak się złożyło, że Shrek musiał to zrobić – i jego życie się odmieniło. Zresztą nie tylko jego!
Mam teraz dla ciebie kilka zadań. Najpierw wypisz wszystkie plusy i minusy swojej choroby, a następnie plusy i minusy bycia zdrową.
Choroba
Zdrowie
Plusy
Minusy
Dokończ poniższe zdanie.
(tu wpisz nazwę swojej choroby), dzięki tobie:
1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
A teraz dokończ inne zdanie.
(tu wpisz nazwę swojej choroby), dzięki tobie:
1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Czy jesteś w stanie w jakiś inny sposób – nie tak bardzo destrukcyjny – uzyskać to, co daje ci choroba?
Nie chodzi mi o zmiany, które zaszły w twoim ciele. Jeżeli masz anoreksję, to pewnie wypisałaś dużo zalet związanych ze szczupłym (chudym) ciałem, a jeśli bulimię – to z (pozorną) kontrolą nieprzybierania na wadze. Mnie chodzi o pozostałe rzeczy. Pewnie wspomniałaś o tym, że ktoś się o ciebie martwi, że ktoś zwrócił na ciebie uwagę albo że przestano od ciebie czegoś wymagać. Tak przynajmniej było w moim przypadku…
A może choroba jest sposobem na ukaranie siebie? O tym będzie później, obiecuję. Teraz chciałabym, żebyś jeszcze raz się skupiła.
W jaki inny – niedestrukcyjny – sposób możesz uzyskać niektóre z plusów bycia chorą? Wypisz swoje pomysły poniżej.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Rozdział 3
Spójrzmy prawdzie w oczy: każda z nas ma swoje zakazane owoce. Jaśniej? Jedzenie, które uważa za jednoznacznie złe. W rzeczywistości jednak:
Jedzenie służy nam do różnych rzeczy. Nie wiedzieć czemu, bo przecież jego najważniejszą funkcją jest dostarczenie organizmowi niezbędnej energii. Po co?
To trochę jak z twoim smartfonem. Po co go ładujesz? Po to, żeby móc z niego korzystać.
Podobnie jest z twoim organizmem. Musisz dostarczać mu odpowiednie ilości jedzenia, żeby funkcjonował, jak należy.
Odpowiedz sobie na to pytanie na poważnie i szczerze. Przyjrzyj się też poniższym punktom. Jeśli chcesz, możesz zaznaczyć te, które dotyczą ciebie:
brak mi sił;
nie mogę na niczym się skupić;
jest mi zimno;
jestem bardziej rozdrażniona;
odczuwam smutek;
nie chce mi się spotykać ze znajomymi;
chce mi się spać;
inne:
Zastanów się nad swoimi „zakazanymi” produktami i wypisz dziesięć z nich poniżej.
1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Oczywiście fast food: hamburgery, pizza i tym podobne
Słodycze, właściwie każde – od cukierków przez ciastka po czekoladę
Chipsy
Pieczywo, początkowo białe, z czasem właściwie każdy rodzaj
Makaron
Majonez
Orzechy
Banany
Winogrona
Śmietana
W tym ćwiczeniu (jak również w ćwiczeniu 7) będziesz korzystać ze skali od 0 do 100. Twoim zadaniem jest wypisać produkty, które wiążą się dla ciebie z lękiem. Takie, które są dla ciebie trudne, niewygodne. Bądź też takie, po których boisz się, że będziesz miała napad. Na tej skali 0 oznacza produkty, które nie sprawiają ci żadnych trudności (u mnie to była marchewka), a 100 – produkty wywołujące bardzo duży dyskomfort.
Wiem, że już samo wypisanie tych produktów na skali stanowiło dla ciebie nie lada wyzwanie. A teraz uwaga: chciałabym cię prosić, żebyś w kolejnych tygodniach spróbowała stopniowo wprowadzać owe„zakazane”produkty do swojej diety.
Nie bój się, nie musisz zaczynać od „setki”. Zacznij od produktów, które są dla ciebie na tę chwilę w miarę bezpieczne, to znaczy od „dziesiątek”. Ale zacznij już dzisiaj. Spójrz, co zapisałaś na skali przy 10, i postaraj się wprowadzić jedną z tych rzeczy do swojej diety.
Czy zmagasz się z anoreksją restrykcyjną, czy z bulimią, przegadaj to ćwiczenie ze swoim lekarzem lub dietetykiem. Wiem, jak ci trudno, a w specjaliście będziesz miała dodatkowe wsparcie.
Jeżeli już jesteś w terapii, poproś o pomoc także swojego terapeutę. To bardzo ważne, żebyś mogła porozmawiać z kimś zaufanym o tym, co przeżywasz, o swoich myślach, odczuciach.
Pamiętaj, że lęk, jaki budzi w tobie wprowadzanie produktów, których długo unikałaś – choć nieprzyjemny – będzie się z czasem znacznie zmniejszał, w miarę sięgania po kolejne rzeczy trudne dla ciebie do jedzenia. Jeśli będziesz wprowadzała takie produkty pod ścisłą kontrolą psychoterapeuty, dietetyka lub lekarza, przestaniesz się bać. W przypadku anoreksji zobaczysz, że lęk przed drastycznym przybraniem na wadze jest irracjonalny. W napadowym objadaniu się i bulimii, jeśli„zakazane” produkty takie jak na przykład białe pieczywo czy makaron będą włączane do twojego jadłospisu raz na jakiś czas, nie będą powodowały chęci objedzenia się.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki