Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Romans mafijny w świecie kolumbijskiego kartelu.
Sofia Casella, córka sycylijskiego barona narkotykowego, wiedzie z pozoru szczęśliwe życie, mając u boku wspaniałego chłopaka, Fabio, oraz życzliwych przyjaciół. Niestety, los szybko weryfikuje tę lukrowaną rzeczywistość. W dniu urodzin ukochanego Sofia nakrywa mężczyznę na zdradzie. Dziewczyna postanawia uciec do Barcelony, a wycieczka ma sprawić, że zapomni o Fabio i jednocześnie wyzwoli się spod wpływu ojca. Życie jednak przygotowało dla niej zupełnie inny scenariusz. Sofia staje się przypadkowym świadkiem egzekucji, a to wywołuje lawinę zdarzeń. Choć z opresji ratuje ją przystojny Kolumbijczyk, nie jest to jednak rycerz na białym koniu. Wręcz przeciwnie, mężczyzna ma wobec niej własne plany.
Juan Luis Cortes jest bezwzględnym i zimnym „królem” jednego z kolumbijskich karteli. Nigdy nie wybacza, a śmierć nie jest dla niego czymś niezwykłym. Imperium, które zbudował, tępiąc bezlitośnie wrogów i zdrajców, jest ucieleśnieniem zła w najczystszej postaci, ale właśnie to ZŁO dało mu władzę, o jakiej jego rywale mogą tylko pomarzyć.
Czy tych dwoje da radę przeciwstawić się ludziom, którzy poprzysięgli zemstę Cortesowi? Czy mimo traumatycznych przeżyć mają szansę na wspólną szczęśliwą przyszłość?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 472
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by K.M KaroBella, 2021Copyright © Wydawnictwo WasPos, 2022All rights reservedWszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Barbara Mikulska
Korekta: Aneta Krajewska
Projekt okładki: Adam Buzek
Zdjęcie na okładce: © by sakkmesterke/Shutterstock
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-8290-129-0
Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
PROLOG
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
EPILOG
Juan Luis
Sofia
PROLOG
Katania, 15 lipca, wieczór – właśnie zakończyłam swój czteroletni związek z mężczyzną, którego… No właśnie, jak niby mam nazwać to uczucie? Miłość? Namiętność? Czym to właściwie jest? We wszystkich przeczytanych przeze mnie historiach miłosnych to piękne i wspaniałe przeżycie. On, na pozór niedostępny macho, rozkochuje w sobie śliczną oraz mądrą kobietę i pokonując wszelkie przeciwności losu, tworzą cudowną, kochającą się parę. Shit! Co za bzdury! Autorzy tych książek powinni przejrzeć na oczy. W prawdziwym świecie nawet najporządniejszy facet prędzej czy później okaże się dupkiem. Tak też było w moim związku. Myślałam, że to ten jedyny, ten, przy którym zestarzeję się z gromadką dzieci. Niestety, życie zawsze dawało mi w kość, a teraz najwidoczniej postanowiło rozbić bank.
***
Chciałam przygotować mojemu mężczyźnie niespodziankę urodzinową, kupiłam wszystkie konieczne rzeczy, czyli truskawki, szampana, bitą śmietanę. Niestety, mój facet chyba sobie wymarzył inny prezent. Weszłam do naszego mieszkania i nakryłam go z Clarą, jego sekretarką. Boże! Nie mogłam się pozbyć tego widoku. Ona, półnaga, wypinająca się tyłkiem w stronę Fabia, i te jej okropne, rozdziawione usta oraz on posuwający ją z największym pożądaniem. Chciałabym wymazać ten obraz z pamięci. Cztery lata związku. Pieprzone cztery długie lata. W tamtej chwili przestały istnieć. Wszystko rozpadło się jak domek z kart. Nie było nas, nie było wspólnych planów. Nawet nie przeprosił, nie powiedział, że żałuje, że błaga o wybaczenie. Spojrzał tylko w moja stronę i kazał mi się wynosić z naszego mieszkania. Słowo naszego nabiera teraz zupełnie nowego znaczenia. Rzuciłam zakupy na podłogę i uciekłam stamtąd, zostawiając za sobą ten cholerny widok. Biegłam, ile sił w nogach. W pewnym momencie poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Zrezygnowana usiadłam na plaży, ukryłam twarz między rękami i zaczęłam gorzko płakać. Dlaczego? Dlaczego mi to zrobił? Przecież byliśmy tacy szczęśliwi. Co takiego miała Clara, czego mnie brakowało? Nie mogłam znieść swoich myśli. Chciałam jak najszybciej wyrwać się z tego depresyjnego stanu. Wyciągnęłam telefon z torebki i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki. Natalia była absolutnie wyjątkową osobą, dla mnie jak siostra, której – niestety – nie mam. Potrafiła podnieść mnie na duchu i wspierała jak mało kto. Zanim się obejrzałam, a już była na miejscu. Byłam pewna, że po drodze złamała sto różnych przepisów.
Siedziałyśmy teraz na tarasie u mojej przyjaciółki i kończyłyśmy czwartą butelkę prosecco. Dzięki temu poczułam wreszcie, że zdecydowanie mam wyjebane. Fabio to skończony dupek i nie jest wart ani jednej mojej łzy. Za to Nati i duża ilość alkoholu bardzo mi pomogły, w końcu zacznę myśleć tylko o sobie.
– Jesteś kurewsko piękna i żaden złamas pokroju Fabio na ciebie nie zasługuje – powiedziała przyjaciółka, dopijając ostatni kieliszek wina.
Zaczęłam się śmiać, słysząc jej słowa. Ewidentnie przesadziłyśmy z alkoholem.
– Słuchaj, Natalia, mogłabym zatrzymać się u ciebie na jakiś czas? Nie chcę wracać do rodziców, nie mam teraz siły tłumaczyć im, co się stało.
Mój ojciec to szanowany boss sycylijskiej mafii, gdyby dowiedział się prawdy, Fabio już by nie żył. Fakt, siedząc na plaży miałam taką myśl, ale szybko ją odgoniłam. Fabio może i był skończonym fiutem, ale nie chciałam mieć na rękach jego krwi.
– Sofia, błagam, nie zadawaj mi takich pytań. Oczywiście, że zostajesz u mnie! Innej opcji nie ma.
– Dziękuję, jesteś wspaniała. – Przytuliłam ją mocno dosiebie.
– Musimy gdzieś wyjść! Nie mogę pozwolić, by moja przyjaciółka, w dniu, w którym ponownie stała się singielką, siedziała w domu. Before już mamy za sobą, trzeba się ogarnąć i jedziemy do La Cartiera.
– Jesteś szalona! Nie ma mowy, nigdzie się nie wybieram. Nawet nie mam odpowiednich ubrań, wszystko zostało w mieszkaniu Fabia.
– Nie pierdol! Od czego masz mnie? Zaraz znajdę ci coś w szafie, będziesz wyglądać obłędnie. Zaufaj mi! – mówiąc to, puściła oczko i pociągnęła mnie za sobą do garderoby.
Przeszukując wieszaki, nie mogłam znaleźć nic, co by do mnie pasowało. Same dziwkarskie sukienki mówiące „bierz mnie”, nie mam zamiaru świecić tyłkiem i wyglądać jak… stop. Natalia miała swój styl, który nie do końca mi odpowiadał, jednak nigdy jej za to nie krytykowałam. Skoro lubiła takie kuse kiecki, nic mi do tego. Nagle z zamyślenia wyrwała mnieprzyjaciółka.
– Sofii! Mam! Ta będzie idealna – piszczała zachwycona znaleziskiem. W rękach trzymała wieszak z białą krótką sukienką, z jednym długim rękawem i asymetrycznym dołem.
Pokiwałam głową na znak, że może być i poszłam się przebrać. Natalia przyniosła mi jeszcze czarne sandałki na wysokiej szpilce. Miałyśmy taki sam rozmiar stopy, więc z butami nie było problemu.
Po godzinie szykowania byłyśmy w końcu gotowe. Nati zadzwoniła po taksówkę i w krótkim czasie znalazłyśmy się w klubie.
La Cartiera to ekskluzywny klub dla snobów. Na środku znajdował się duży bar, przy którym zwykle siedzieli smętni faceci. Na oko gdzieś koło pięćdziesiątki, w garniturach, sączyli samotnie drinki. Pewnie szukali przygód, bo znudziło im się spokojne i przewidywalne życie na łonie rodziny. Kolejni kretyni!
Pewnym krokiem podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy dwa kieliszki zimnego prosecco. Kocham to wino! Zwłaszcza dzisiaj smakowało mi wyjątkowo. Na parkiecie nie było tłumów, więc szybko opróżniłyśmy zawartość kieliszków i ruszyłyśmy, bo z głośników leciała akurat moja ulubiona piosenka – Loco Contigo. Mogłabym słuchać i tańczyć do tego utworu bez wytchnienia. Latynoskie klimaty są zdecydowanie bliskie mojemu sercu. Kołysałam się w rytm muzyki, gdy poczułam czyjąś dłoń na biodrze. Odwróciłam głowę, a przed sobą zobaczyłam mojego przyjaciela – Lucę. Uśmiechnęłam się i zaczęłam tańczyć z nim wyjątkowo zmysłowo. Na tyle blisko, że czułam jego oddech na swojej szyi. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na taką poufałość, szanował mnie i wiedział, jak bardzo kochałam Fabio. Dzisiaj ten drugi przestał się dla mnie liczyć. Dzisiaj już nic nie miało większego znaczenia. Chciałam się dobrze bawić i zapomnieć o człowieku, który jeszcze wczoraj szeptał mi namiętnym głosem, jak ważna dla niego jestem. Śmieszne, że akurat teraz o tym pomyślałam. Byłam tutaj z osobami najbliższymi mojemu sercu i chciałam tę noc zapamiętać jaknajlepiej.
SOFIA
Obudził mnie dźwięk telefonu, niestety, nie zdążyłam odebrać. Na ekranie wyświetlił mi się numer taty. Już wiedziałam, że to nie będzie miła pogawędka. Zresztą każda rozmowa z moim ojcem, prędzej czy później, kończyła siękłótnią.
Byłam wychowywana w mafijnej rodzinie. Musiałam godnie ją reprezentować i być ozdobą na wielu przyjęciach oraz spotkaniach. Większość wspólników mojego ojca to obrzydliwi, podstarzali kawalerowie albo tacy, którym dawno znudziło się życie u boku żony. Ślinili się na mój widok, co momentami przyprawiało mnie o mdłości, jednak wielki don Casella nigdy nie zareagował. Byłam niczym wabik. Niestety, bałam się dnia, w którym powierzy mnie lub sprzeda jednemu z nich. To, na szczęście, nigdy nie nastąpiło. Poznał Fabio, zaakceptował nasz związek i nawet pozwolił nam razem zamieszkać, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Więc teraz, widząc nieodebrane połączenie od niego, nie wiedziałam, jak się powinnam zachować. Musiałam się z tym zmierzyć, bo on nie odpuści, a z każdą chwilą będzie jeszcze gorzej, szczególnie gdy wyśle jednego ze swoich ochroniarzy do mieszkania Fabio. Postanowiłam oddzwonić.
– Cześć, tato – powiedziałam cicho, nie chciałam obudzić Natalii.
– Cześć, córeczko, musimy porozmawiać. – To jego zdecydowanie i pewność czasem mnie przerażały.
– Czy coś sięstało?
– Dlaczego nie powiedziałaś nam o Fabio? Wiesz, jak dużo dla nas znaczysz. Ukrywanie tego nie jest najlepszym wyjściem.
O, nie!
Tego najbardziej się obawiałam. On już wie wszystko.
– Ja… nie wiem, co mam powiedzieć. To wszystko stało się tak nagle. – Byłam kompletnie zaskoczona. Jak mógł się dowiedzieć? Od kogo?
– Sofia, proszę. Fabio nas wczoraj odwiedził. Wszystko opowiedział.
– Tak? Co takiego powiedział Fabio?! – Wkurzyłam się, mój eks urządza przedstawienie za moimi plecami. Pewnie gra niewinnego, zranionego chłopca, a tak naprawdę to skończonykutas.
– Że zostawiłaś go, bo dostał pracę w Hiszpanii. Naprawdę, Sofia, to był jedyny powód?
O, kurwa! Wiedziałam, że musiał coś wymyślić. Nie mogłam już dłużej tego słuchać. Ja go zostawiłam? To są jakieś bzdury! Najpierw rżnie się z Clarą na moich oczach, a teraz opowiada bajki moim rodzicom. Chcę to mieć już za sobą.
– Tak, tato – odpowiedziałam szybko. – Rozstaliśmy się, ale to była nasza wspólna decyzja. – Chciałam zapomnieć o Fabio i tej dziwce. Musiałam okłamać ojca, inaczej nie dałby mi żyć, a Fabio do wieczora byłby już trupem. Chociaż akurat ta perspektywa wydawała się całkiem kusząca.
– Córeczko, jesteś tego pewna? To był dobry chłopak, tak bardzo cię kochał! – Właśnie w tym momencie poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Dobry chłopak! Jasne!
– Tato, to już postanowione. Między mną a Fabio wszystko skończone. A skoro dzwonisz, mam jeszcze jedną sprawę. Tylko się nie denerwuj, błagam. – Wpadłam na genialny pomysł.
– Tak, Sofia? Spróbuję się powstrzymać. – Był bardzo opanowany, a przynajmniej taki wydawał się przez telefon.
– Chciałabym wyjechać na jakiś czas z Natalią. Muszę odpocząć od Sycylii, od Fabio i od tych wszystkich wydarzeń.
– Wiesz, że to trudne? Jesteś moją jedyną córką, każdy mój wróg tylko czyha, by móc uderzyć w rodzinę. Nie mogę narażać nas na to, poza tym chciałbym o czymś z tobą porozmawiać. Tylko że to nie jest rozmowa na telefon. Wróć do domu. – Nie miałam ochoty słuchać kolejnego wykładu, a sądząc po tonie jego głosu, właśnie na to się zanosiło.
– Tak, tato, wrócę, ale teraz muszę już kończyć, Natalia się obudziła. – Chciałam jak najszybciej mieć tę beznadziejną rozmowę z głowy.
Odłożyłam telefon na szafkę. Muszę coś wymyśleć, nie chcę tutaj siedzieć i ciągle myśleć o Fabio, zdradzie oraz słuchać, że mój ojciec wstydzi się własnej córki. Tak, odkąd skończyłam dwadzieścia sześć lat, ojciec stale mi to powtarzał, dodając, że w końcu przyjdzie taki dzień, kiedy ktoś mnie utemperuje. Dlatego na samą myśl o powrocie do domu, aż mnie telepie. Muszę odpocząć od tego, a najlepiej uciec stąd na drugi koniec świata.
Siedząc z Natalią przy śniadaniu, przeglądałam w telefonie oferty hoteli. Muszę wyjechać, choćby nawet na kilka dni. Ojciec pewnie będzie wściekły, ale chcę coś zrobić tylko dla siebie. Wysączając ostatni łyk kawy, spojrzałam na przyjaciółkę zuśmiechem.
– Pakuj się – powiedziałam. – O czternastej mamy lot do Barcelony. Jedziemy na krótkiewakacje.
– Ja pierdolę, Sofia! Chyba kompletnie oszalałaś, ale taką cię właśnie kocham! – Uściskała mnie mocno i pocałowała w policzek.
Chwilę później pobiegła do garderoby. Wyciągnęła dużą walizkę i zaczęła pakować do niej sukienki oraz stroje kąpielowe. Zostawiłam ją z tym, bo musiałam udać się w miejsce, o którym wolałabym zapomnieć. Po trzydziestu minutach znalazłam się pod apartamentowcem, gdzie mieszkał Fabio. Chciałam odzyskać rzeczy. Wchodząc na górę po schodach, myślałam o tym, co mam mu powiedzieć. Zawahałam się z uniesioną do dzwonka dłonią, gdy nagle drzwi same się otworzyły, a w nich zobaczyłam mojego byłego już faceta. Stanął jak wryty z rękoma założonymi na torsie.
– Przyszłam po moje rzeczy – powiedziałam szybko.
– Wspaniale! Walizki masz już spakowane. Możesz je śmiało zabrać – mówiąc to, wpuścił mnie do mieszkania.
Zabrałam rzeczy i nie patrząc na niego, wyszłam. Nie mogłam i nie dałam rady nic powiedzieć, czułam, jakby ktoś mnie zakneblował. Jak to możliwe, że po czterech latach związku on tak po prostu mnie spakował i bez żadnego wytłumaczenia, kazał mi się wynosić ze swojego mieszkania i z życia? Widać, nasz związek był zupełną fikcją, a ja, głupia, łudziłam się, że to prawdziwa miłość.
O trzynastej byłyśmy już z Natalią na lotnisku. Podwiózł nas Luca, który od wczorajszego wieczoru zachowywał się dość dziwnie. Nie wiedziałam za bardzo, o co chodzi. Być może za dużo wypiłam i dałam mu jakąś złudną nadzieję, ale przecież byliśmy tylko przyjaciółmi. Nigdy nie traktowałam go w jakiś inny sposób, więc nie miałam pojęcia, z czego wynikało to dzisiejsze zachowanie. Pożegnałam się z nim, całując w policzek i razem z Nati poszłyśmy na odprawę.
Po kilku godzinach lotu dotarłyśmy na miejsce. Wychodząc z samolotu poczułam gorący powiew katalońskiego powietrza. Natalia przespała całą podróż i teraz wyglądała jak rozbudzone w środku nocy dziecko. Brakowało tylko, żeby zaczęła płakać, że ktoś śmiał obudzić księżniczkę. Odebrałyśmy bagaże, złapałyśmy taksówkę i pojechałyśmy do hotelu. Musiałam się odświeżyć i przebrać. Przyjaciółka już obmyślała plan, gdzie zawitamy wieczorem i ilu napalonych Hiszpanów dziś poderwie. Kompletnie nie miałam ochoty na żadne kluby, wolałabym się przejść po ulicach Barcelony, ale, niestety, mój pomysł spotkał się z dezaprobatą.
– Sofia, szykuj się! Zaraz wychodzimy na miasto – powiedziała zadowolona Natalia, po czym otworzyła butelkę naszego ulubionego trunku.
– Daj mi godzinę! – Westchnęłam i poszłam do łazienki.
Wyciągnęłam z walizki krótką, czarną, satynową sukienkę na bardzo cienkich, prawie niewidocznych ramiączkach. Dobrałam do niej złote sandałki na szpilce, upięłam włosy w luźny kok i poprawiłam makijaż. Byłam gotowa. Natalia siedziała na łóżku, popijając prosecco. Miała na sobie cekinową sukienkę i czarne wysokie szpilki. Jej strój jak zwykle był wyjątkowo krzykliwy. Zbyt krótka sukienka ledwo zakrywała tyłek, ale Nati zdecydowanie gustowała w takich rzeczach. Lubiła, gdy faceci zwracali na nią uwagę. Kokietowała ich, a potem porzucała. Tak w sumie wyglądał każdy spędzony z nią wieczór. Podeszłam do stolika, wzięłam w dłoń kieliszek i wypiłam jednym haustem całą zawartość, po czym wyszłyśmy razem z hotelu.
SOFIA
Pojechałyśmy do El Boo. To modny klub, który znajdował się pomiędzy dwoma plażami, Mar Bella i Nova Mar Bella. Wybrałyśmy stolik, skąd miałyśmy piękny widok na Morze Śródziemne. Po krótkim czasie podszedł kelner i podał nam karty menu. Bardzo szybko zdecydowałam, co dzisiaj zjem. Zamówiłyśmy butelkę prosecco i paelle; być w Hiszpanii i nie zjeść tego dania, to tak, jak być we Włoszech i nie spróbować naszej pizzy. Rozsiadłam się na wygodnym krześle i zaczęłam rozglądać. Nad każdym stolikiem wisiały białe baldachimy, wystrój był bardzo elegancki, kelnerzy cisi i sprawni, a w tle leciała muzyka latynoska. To miejsce zapewne zapiszę na liście moich ulubionych. Nagle z zamyślenia wyrwała mnieNati.
– Sofia, nie wiem, o czym myślisz, ale daj sobie spokój. Miałyśmy się zabawić, a ty błądzisz gdzieś daleko. Halo, tu ziemia! – Pomachała mi ręką przed oczami, czym zmusiła mnie do powrotu doteraźniejszości.
– Już wracam do ciebie, tylko się rozglądałam po klubie. Spokojnie.
– I co? Zobaczyłaś jakiegoś ogiera? – Wybuchnęła śmiechem, a ja gromiąc ją wzrokiem, odpowiedziałam kpiąco:
– Tak, ciebie. Ty mi wystarczysz na dzisiejszy wieczór.
Po chwili kelner przyniósł nam zamówienie, Natalia od razu rzuciła się na alkohol. Cała ona. Ja za to nałożyłam sobie porcję paelli i zaczęłam jeść. Była pyszna. Jestem smakoszką i uwielbiam poznawać kuchnie całego świata. Zapach przypraw, wygląd dań miał dla mnie ogromne znaczenie. Zdecydowanie to jedna z tych rzeczy, które sprawiały mi ogromną radość. Po skończonym posiłku i wypitej butelce wina musującego Nati zapragnęła tańczyć. To bardzo kiepski pomysł, zważywszy na to, że parkiet świecił pustkami. Mojej przyjaciółce to jednak wcale nie przeszkadzało, wyciągnęła mnie siłą za rękę na środek i krzyknęła do DJ, by pogłośnił muzykę. Czułam, że ludzie nas obserwują i komentują pod nosem. Jednak Natalii wcale to nie przeszkadzało. Boże! Jaka żenada, pragnęłam ulotnić się stamtąd najszybciej jak to możliwe. Kątem oka zauważyłam, że pociągnęła za rękę jakiegoś młodego Hiszpana i wijąc się wokół niego, dawała sygnały, że dzisiaj będzie jej. Nie chciałam już na to patrzeć, wzięłam swoją torebkę, zapłaciłam rachunek i wyszłam.
Spacerowałam samotnie po plaży, ciepły wiatr pieścił moje ramiona. Mijając kolejne pary wtulające się w siebie, myślami byłam przy Fabio. Jak można tak szybko wyrzucić kogoś z serca? Był dla mnie tym jedynym. A on? Potraktował mnie jak zabawkę, kompletnie nie liczył się z moimi uczuciami. Chciałabym tak samo wyrzucić go z serca, ale nie potrafiłam. Cholera! Czy ze mną jest coś nie tak? Poczułam, że jedna samotna łza spływa po moim policzku. Szybko ją wytarłam. Musiałam być silna. Nie mogłam płakać po takim dupku. Robiło się coraz później, moja przyjaciółka nie dawała znaku życia – standard!
Postanowiłam wrócić do hotelu. Zamiast złapać taksówkę, błąkałam się po ulicach Barcelony. Nie ma to jak zgubić się pierwszego dnia wakacji. Ale właściwie cieszyłam się z tego. Poznawałam miasto od zaplecza, zaglądałam w miejsca, których nie zachwalały turystyczne foldery. Mijając wąską i ciemną uliczkę, zauważyłam grupkę mężczyzn. Zatrzymałam się, bo moją uwagę przyciągnęły okrzyki i śmiech. Mimo zapadających ciemności dostrzegłam, że znęcali się nad młodą dziewczyną. Na oko nie miała więcej niż osiemnaście lat. Nie wiem, skąd znalazłam w sobie tyle odwagi, by zainterweniować. Może sprawiło to wino, które wypiłam do kolacji, a może fakt, że jestem córką włoskiego bossa i takie widoki nie robią na mnie wrażenia. Podeszłam do nich i kazałam im ją puścić. Hiszpański znałam biegle, więc bez problemu mnie zrozumieli.
– Chłopaki, mamy tutaj obrończynię zwierząt – powiedział jeden, a reszta wybuchnęła głośnymśmiechem.
– Zostawcie ją, bo dzwonię na policję. – Wyciągnęłam telefon z torebki, ale nagle jeden z nich podszedł do mnie i wyrwał mi aparat z ręki.
– Głupia dziwka! Skończysz tak samo jak ona! Trzeba było się nie wtrącać. – Dwóch z nich złapało mnie mocno za ręce, a choć próbowałam się wyrwać, nie na wiele to się zdało, bo byli zdecydowanie silniejsi.
Niemal unosząc mnie nad chodnikiem, siłą doprowadzili do swojego bossa. Prawie zemdlałam, gdy wyjął broń z kieszeni. Mój ojciec miał długie ręce, ale nie sięgały do Hiszpanii. Wtrącając się w te porachunki, zadziałałam tak, jakbym była na jego terenie. Tam nikt by mnie nie dotknął. Kiedy to sobie uświadomiłam, sparaliżował mnie strach. W tym momencie pożałowałam tego, że stanęłam im na drodze. Zamknęłam oczy. Usłyszałam tylko jeden strzał. Boże, co ja sobie myślałam, próbując ratować tę dziewczynę. Kiedy otworzyłam oczy, ona leżała już martwa na ziemi.
– Teraz twoja kolej, laleczko! – Mężczyzna wycelował do mnie z pistoletu. Poczułam, że łzy gromadzą mi się pod powiekami, kolana miękną. Zacisnęłam oczy po raz drugi i czekałam na strzał. Nagle usłyszałam jakiś głos.
– Sergio, puść ją! – krzyknął ktoś, a ja przez moment poczułam ulgę tak ogromną, że omal nie zemdlałam.
Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą mężczyznę w czarnym, dobrze skrojonym garniturze. Był wysoki, potężnie zbudowany, na twarzy miał kilkudniowy zarost, a czarne dłuższe włosy miał spięte z tylu głowy. Na szyi zauważyłam tatuaż w kształcie korony. Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, tłumiąc płacz.
– Mówiłem ci, Sergio, żebyś ją puścił. – Tak mocno odepchnął jednego z trzymających mnie napastników, że facet aż wylądował na ziemi. Popatrzył mi w oczy, dotknął policzka i dodał sucho: – Skoro byłaś tak odważna, żeby bronić tę dziwkę – ruchem głowy wskazał ciało dziewczyny – to ją teraz godnie zastąpisz.
Jego głos sprawił, że przeniknął mnie dreszcz. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałam. Nie byłam w stanie zrobić kroku, czy cokolwiek odpowiedzieć. Nagle poczułam, że robi mi się ciemno przed oczami. Zemdlałam.
JUAN LUIS
Zobaczyłem ją pierwszy raz w El Boo. Siedziała przy stoliku z jakąś totalną wariatką, która wychyliła kieliszek wina i wybiegła na parkiet, ciągnąc za sobą obiekt mojego zainteresowania. W tym momencie były jedynymi tańczącymi, więc zwracały na siebie uwagę każdego z siedzących gości. Widziałem śliniących się, podstarzałych kutasów, rozbierających ją wzrokiem. Powstrzymywałem się, by jakiegoś nie zajebać na miejscu. Ona ma należeć tylko do mnie i żaden skurwiel tego nie zepsuje! Widziałem, że ta sytuacja na parkiecie nie była dla niej komfortowa. Zmieszana i zdegustowana występem, do którego zmusiła ją przyjaciółka, wyszła z klubu. Wysłałem za nią swoich ludzi, by mieli ją na oku. Nie chciałem, by coś się jej przydarzyło, bo Barcelona nie jest tak bezpieczna, jak to z pozoru wygląda. Po jakiejś godzinie dostałem SMS-a:
Ma ją Sergio. Zacisnąłem dłonie w pięści, nie taki był plan. Wyszedłem szybko z klubu i jeden z ochroniarzy zawiózł mnie na miejsce. Opowiedział mi po drodze, że stanęła w obronie jednej z dziwek z naszego baru. Nie przypuszczałem, że się na takie coś odważy. Gdy dotarliśmy na miejsce, błyskawicznie wyskoczyłem z samochodu.
Sofia. Stała z zamkniętymi oczami, trzęsąc się ze strachu. Sergio celował do niej z broni. Wkurwiony, musiałem to przerwać.
– Sergio, puść ją!
Idiota nawet nie zareagował, mierzył do niej dalej z pistoletu. Podszedłem do nich i spojrzałem w jej zapłakane oczy; zobaczyłem błaganie o litość. Złapałem Sergio za kurtkę i pchnąłem go na ziemię.
– Mówiłem ci, Sergio, żebyś jąpuścił.
Zbliżyłem się, po czym dotknąłem mokrego od łez policzka. Była taka niewinna i bezbronna. Kompletnie nie wiedziała, co jączeka.
Po chwili wróciłem do rzeczywistości i zimnym tonem rzekłem:
– Skoro byłaś taka odważna, żeby bronić tę dziwkę – wskazałem ruchem głowy na ciało kobiety – to ją teraz godnie zastąpisz.
Nawet nie wiem, kiedy zemdlała, w ostatniej chwili udało mi się uchronić dziewczynę przed upadkiem. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta.
Po godzinie znaleźliśmy się na płycie lotniska, gdzie czekał na nas prywatny przygotowany do startu samolot. Mój młodszy brat, Manuel, siedział wygodnie w środku, popijając whisky. Kiedy wszedłem z nią na rękach, zerwał się przerażony z fotela.
– Nic jej nie jest? Ja pierdolę, Juan, co jej zrobiłeś?! Przecież wiesz, że nie tak się umawialiśmy.
– Nic jej nie zrobiłem – odpowiedziałem krótko, bo nie miałem ochoty na zbędne tłumaczenia.
Zaniosłem ją na siedzenie, po czym ułożyłem delikatnie i zapiąłem pas bezpieczeństwa. Chwilę później Manuel zrobił jej zastrzyk, by mogła cały lot przespać. Nie chciałem słuchać krzyków i płaczu, zwłaszcza teraz.
Lot z Barcelony do Medellin trwał około dziesięciu godzin. Obserwowałem śpiącą Sofię. Dopiero teraz mogłem się jej dokładnie przyjrzeć. Miała długie brązowe włosy, upięte w jakiegoś śmiesznego koka. Sukienka była stanowczo za krótka i miała zbyt duży dekolt. Duży biust aż prosił się, by pieścić go mocno i intensywnie. Pełne usta i dłonie takie smukłe – idealnie pasujące do mojego kutasa. Na tę myśl przygryzłem dolną wargę, po czym ściągnąłem z siebie marynarkę i okryłem dziewczynę. Po chwili na fotelu obok usiadł Manuel.
– Wszystko przygotowane w willi – rzekł, klepiąc mnie po plecach.
– Carolina wie? – zapytałem o naszą siostrę. Wiedziałem, że kiedy zobaczy Sofię, będzie sobie roić różne romantyczne głupoty. Nie chciałem tego, dla mnie to tylko kolejna dziwka do kolekcji. Nic więcej.
– Wie. Ale spokojnie, wszystko jej wytłumaczyłem. Zresztą znasz ją doskonale, pewnie od razu zacznie przygotowania do ślubu. – Wybuchnął śmiechem, ale mnie to jego gadanie wcale niebawiło.
Siostra od dawna próbowała mnie ożenić z każdą dziewczyną, z którą mnie widziała. Strasznie to było wkurwiające.
– Zajmiesz się Sofią po przylocie. Niech nie wychodzi z pokoju, aż do mojego powrotu. Mam kilka spraw do załatwienia na mieście, więc wrócę dopiero na kolację.
– Jak sobie życzysz, braciszku. – Uśmiechnął się do mnie, a następnie puścił mi oczko. Kretyn, pomyślałem, ale i tak kochałem go całym sercem. Był w końcu moim młodszym bratem.
Kiedy nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, zarządzanie kartelem spadło na moją głowę. Matka, rodowita Sycylijka, od dziecka wychowywała mnie oraz rodzeństwo w duchu włoskiej tradycji. To ona przekazała nam miłość do tego kraju oraz do języka, którego nauka okazała się czymś zaskakująco łatwym. Natomiast ojciec uczył mnie, jak posługiwać się bronią. Kiedy zabiłem pierwszy raz w życiu, poczułem, jak silną rodziną jesteśmy. Przejąłem interesy ojca i stałem się jego gorszą wersją. Nie znałem litości, bez mrugnięcia okiem posyłałem wrogów na śmierć, a zdrajców brutalnie torturowałem, by czuli, gdy umierają. Moją siostrę starałem się uchronić przed tym wszystkim. Chciałem, by żyła w spokoju z dala od tego gówna, ale ona zawsze jakimś cudem wiedziała, co się dzieje. Manuel był inni niż ja, mimo że był moją prawą ręką i jedyną osobą, której tak naprawdę ufałem, zachowywał się bardzo niedojrzale. Ciągłe romanse z modelkami przysparzały nam masę problemów. Rodzina stała się obiektem zainteresowania prasy, co w tym biznesie nie jest potrzebne. Musiałem go w końcu utemperować. Zacząłem obarczać go taką masą obowiązków, aż przestał rozglądać się za długonogimi laskami. Mimo jego wybryków, wiem, że jeśli dam mu pod opiekę Sofię, będzie z nim bezpieczna, a żaden z moich ludzi nie położy na niej swoich brudnych łap. Spojrzałem jeszcze raz na nią. Kurewsko mnie pociągała. Poprawiłem kutasa przez spodnie – ewidentnie ktoś już ma na nią ochotę. Nagle zobaczyłem, że porusza dłonią i powoli otwiera oczy. Próbowała coś powiedzieć, ale z jej ust wydobyło się tylko ciche jęknięcie. Po chwili zamknęła powieki i z powrotemzasnęła.
W końcudolecieliśmy.
Wstałem z miejsca i nachylając się nad nią, wyszeptałem jej wprost do ucha:
– Bienvenida a mi mundo, querida.1
1Witaj w moim świecie, kochanie.
SOFIA
Przebudziłam się i strasznie bolała mnie głowa. Próbowałam sobie przypomnieć, co się wydarzyło. Po chwili wszystko do mnie dotarło, zerwałam się z łóżka i rozejrzałam po pomieszczeniu, w którym byłam. Ja pierdolę! Gdzie ja właściwie jestem? Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi, ale były zamknięte. Uderzyłam w nie mocno pięścią i zaczęłam głośno krzyczeć, by mnie wypuścili, jednak moje wołanie obijało sięechem.
Popatrzyłam na okno. Być może to jest moja jedyna droga ocalenia. Szlag, musiałabym być superbohaterem albo mieć co najmniej parę skrzydeł, by polecieć. Zostałam zamknięta na drugim albo trzecim piętrze. Za wysoko naucieczkę.
Zrezygnowana usiadłam na łóżku. Poczułam, że oczy zaczynają mnie piec od powstrzymywanych łez. Czy ja naprawdę muszę mieć takiego pecha? Najpierw Fabio, teraz to. Życie ewidentnie próbowało mnie skreślić. Położyłam się i zwinięta w kulkę nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Trudno mi powiedzieć, ile spałam, ale gdy tylko się obudziłam, dostrzegłam za oknem lśniący, srebrzysty księżyc. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, spojrzałam zdenerwowana w ich stronę. Do środka wszedł młody chłopak, o ciemnych i krótkich włosach, opalony, ubrany w trzyczęściowy garnitur w kolorze burgunda. Podszedł do mnie z uśmiechem i złapał za dłonie.
– Hola, seniorita! Jak się spało? Mam nadzieję, że wygodnie, sam wybierałem tołóżko.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć, wpatrywałam się w niego, próbując wyczytać coś z jego twarzy, ale na próżno. Albo był doskonałym aktorem, albo ja z tego stresu nie potrafiłam nic odgadnąć.
– Kim jesteś? Wypuść mnie stąd, proszę. Nikomu nie powiem, zapomnę to, co widziałam, i wszystko będzie dobrze – wyszeptałam drżącym głosem.
– 2Hermosa, nawet gdybym chciał, to nie mogę ci pomóc, ale jest pewna osoba, z którą za chwilę będziesz mogła o tym porozmawiać. – Puścił do mnieoczko.
– Kto to? – zapytałam cicho, nie wiem czemu, ale miałam cholernie złeprzeczucie.
– Mój brat – Juan Luis. Mała, nie mamy czasu na pogaduchy. Weź prysznic – wskazał mi drzwi, za którymi pewnie znajdowała się łazienka. – I przebierz się jakoś, w tej sukience nie wyglądasz wcale dobrze – mówiąc to, otworzył drugie drzwi i wciągnął mnie dośrodka.
W pomieszczeniu panowała całkowita ciemność, ale mężczyzna zapalił światło i zobaczyłam, że znajdujemy się w ogromnej garderobie. Z lewej strony dostrzegłam na wieszakach mnóstwo ułożonych kolorystycznie i tematycznie ubrań. Naprzeciwko wejścia, na półkach od podłogi do sufitu, poustawiane były buty, wszystkie nowe i w moim rozmiarze. To zaczynało być bardzo dziwne. Dalej po prawej stronie znajdowało się duże lustro i komoda, w której znalazłam ogromną ilość bielizny.
– Co to ma znaczyć? – Rzuciłam mu gniewne spojrzenie, ale on się tym zupełnie nie przejął. Zaczął się śmiać i wyciągnął jeden wieszak z sukienką.
– 3Mamacita – rzekł – w tym będziesz wyglądać olśniewająco, jak prawdziwa bogini, a mówi ci to Manuel, znany krytyk i stylista. – Wybuchnął śmiechem, po czym włożył mi wieszak do rąk i zaznaczył, że za pół godziny przyjdzie po mnie.
Sukienka była piękna, ale ja chciałam się stąd wydostać, a nie stroić dla jakiegoś psychopaty, który mnie porwał i na dodatek zgromadził dla mnie masę fatałaszków i to w pasujących rozmiarach. Poszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
– Boże, jak ja wyglądam?! – krzyknęłam, przerażona widokiem, jaki przedstawiałam.
Ściągnęłam z siebie sukienkę i bieliznę, po czym weszłam pod prysznic – był tak ogromny, że spokojnie pomieściłby dziesięć osób. Puściłam wodę. Ciepło, które poczułam, rozluźniło mnie i sprawiło, że uwolniłam emocje. Nawet nie wiem, kiedy pojawiły się łzy.
– Dosyć tego! Pójdę tam i rozmówię się z tym palantem! W końcu mój ojciec jest szanowanym bossem sycylijskiej mafii. Może się przestraszy albo zażąda okupu. Tata na pewno mu zapłaci.
Umyłam się dokładnie, potem otuliłam miękkim szlafrokiem i weszłam do garderoby. Popatrzyłam na sukienkę, którą wskazał mi Manuel. Odpada. Nie zrobię przyjemności mojemu porywaczowi i nie założę tego. Przeglądając wieszaki, natrafiłam na zwykle dżinsy, do tego wzięłam jeszcze szarą bluzęoversize.
Bingo! Wyciągnęłam z komody, koronkowe, czarne majtki i do kompletu biustonosz. Przebrałam się szybko i poszłam do łazienki zrobić porządek z włosami.
Usłyszałam pukanie. Nie odpowiedziałam. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Manuel z miną mówiącą co jest, kurwa? Podobał mi się ten widok. Nie będę robiła niczego pod czyjeś dyktando. Zdecydowanie nie wyglądam w tym jak bogini, bardziej jak uczennica, której brakuje tylko plecaka.
– Coś nie tak, stylisto? – powiedziałam z cynicznym uśmieszkiem. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi.
– Mój brat będzie zachwycony. – Przewrócił oczami.
– Mam nadzieję, specjalnie dla niego się wystroiłam. Zapomniałam tylko o jednej rzeczy. – Wróciłam do garderoby i wzięłam z szafki bordową czapkę z daszkiem. Założyłam na głowę i szybko powiedziałam: – Teraz możemy iść.
Złapał mnie pod ramię. W ciszy przemierzaliśmy korytarz. Dom był ogromny, urządzony w nowoczesnym stylu. Zeszliśmy ze schodów i przez duży salon weszliśmy do jadalni. Przy stole zastawionym jedzeniem siedział mężczyzna, który uratował mnie przed śmiercią, a później oznajmił, że będę jego dziwką. Poczułam dreszcz na plecach. Kiedy tylko nas zobaczył, wstał.
– Co ty masz na sobie?! – krzyknął tak głośno, aż się wzdrygnęłam.
– Mówiłem jej, ale nie posłuchała. Juan, nie martw się, jutro spalę wszystkie bluzy i dżinsy. – Zaśmiał się Manuel i puścił mi oczko.
– Zostaw nas samych. Mamy do pogadania z panną Sofią.
Młody brunet wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Stałam w oczekiwaniu na jego słowa lub ruch. Podszedł do mnie i ściągnął mi czapkę zgłowy.
– Kochanie, nie walcz ze mną, to nic nieda.
Przełknęłam ślinę, ale się niecofnęłam.
– Wypuść mnie – poprosiłam cicho.
– Naprawdę tego chcesz? Chcesz, żebym wypuścił cię w środku nocy w Medellin?
– Gdzie?! – wrzasnęłam, niedowierzając. – Co ja tutajrobię?!
– Tak, jak ci mówiłem, zostaniesz moją prywatną dziwką. Będę robił z tobą, co tylko zechcę, a ty będziesz mi posłuszna – mówiąc to, gładził kciukiem moją szyję.
– Nigdy! Nigdy nie będę twoją dziwką! – Podniosłam rękę i z całej siły uderzyłam go w twarz.
Nie czekałam długo na reakcję: złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął tak blisko, że czułam jego oddech na swoich ustach. Popatrzył na mnie stalowym wzrokiem i powiedział:
– Nie waż się kiedykolwiek tego powtórzyć. A teraz zejdź mi z oczu. Na dzisiaj wystarczy mi twojego żałosnegowidoku.
Odepchnął mnie stanowczo. Ruszyłam w stronę drzwi i nie oglądając się, wybiegłam nakorytarz.
2Piękna.
3W slangu latynoskim: seksowna kobieta.
JUAN LUIS
Wybiegła. Patrzyłem jeszcze przez chwilę na uchylone drzwi, po czym usiadłem za stołem i jednym haustem opróżniłem szklankę. Alkohol pomógł mi zebrać myśli, bo patrząc w jej brązowe oczy, trudno było mi się skupić. Jest nieznośna i krnąbrna. Co chciała mi udowodnić, przychodząc na kolację w takim stroju? Nienawidzę, gdy ktoś mnie lekceważy. A ten policzek, który mi wymierzyła – dotknąłem palcami tego miejsca – zdecydowanie dziewczyna ma pazurki.
Wyszedłem z jadalni w poszukiwaniu brata. Jak zwykle go nie ma, kiedy jest mi potrzebny. Skierowałem się na patio. Usiadłem w fotelu i wdychając świeże powietrze, wykonałem telefon do jednego z moich ludzi. Javier jest najlepszym ochroniarzem, skłonnym do wielu poświęceń i wiem, że mogę mu zaufać. Po kilku sygnałach odebrał.
– Co jest, szefie? – zapytał.
– Mam dla ciebie ważne zadanie. Chcę, żebyś wszędzie towarzyszył Sofii. Masz być moimi oczami i uszami, chcę wiedzieć, co robi pod moją nieobecność, a przede wszystkim musisz jej pilnować – nie chcę więzić dziewczyny w tym domu, ale wiem, że gdy tylko dam jej trochę wolności, zrobi wszystko, by stąd uciec.
– Dla szefa wszystko. Jutro zjawię się z samego rana i nie spuszczę z niej oka.
– Doskonale się rozumiemy. Do jutra. – Odłożyłem telefon na stolik.
Zapatrzyłem się na drzewa tarmoszone przez wiatr, nie usłyszałem, kiedy Manuel wszedł na patio.
– O czym tak rozmyślasz, braciszku? Czyżby o naszym nowym gościu? – zapytał rozweselony, on nigdy nie spoważnieje.
– O tobie myślę i o tym, kiedy w końcu dorośniesz. – Prawda była jednak inna, cały czas przed oczami miałem Sofię i jej brązowe tęczówki. Choć przepełniał ją strach, to zdobyła się także na odwagę. Bo policzkując mnie, mogła się spodziewaćodwetu.
– Juan, widzisz, niby taki jesteś twardy i niedostępny, ale wiem, że ta mała zawróciła ci w głowie. – Uśmiechnął się szeroko, co strasznie mnie wkurwiło.
– Zamknij się! – krzyknąłem i akurat w tym momencie w drzwiach pojawiła się moja siostra, Carolina.
– Witam moich twardzieli! – Pocałowała nas obu w policzek, po czym usiadła naprzeciw mnie.
Długo się we mnie wpatrywała bez słowa. Wiedziałem, o co chce zapytać, czekałem tylko, kiedy się odważy.
– Kiedy ją poznam? – Cała Carolina, tylko czekać, aż zacznie planować mój ślub.
– Caro, zanim zaczniesz usadzać gości przy stołach i wybierać krem do tortu, uprzedzę cię – nie będzie żadnego ślubu! – Musiałem od samego początku wyjaśnić jej wszystko.
– Nawet o tym nie pomyślałam, braciszku. Zapytałam tylko o to, kiedy mi ją wreszcie przedstawisz. – Uśmiechnęła się szeroko i puściła oczko do Manuela, który zaczął się śmiać wniebogłosy.
– Sofia nie jest moim gościem. To tylko rozrywka. Ona jest potrzebna, bym jak każdy normalny facet mógł rozładować napięcie. – Na te słowa siostra posmutniała, ale z nią tak trzeba, inaczej ani się nie obejrzę, a już będę stał przed ołtarzem z tą małą.
– Caro, nasz brat, jak widzisz, jest nieugięty w tym temacie – mówiąc to, Manuel przytulił ją, a później dodał: – Ja już poznałem pannę Sofię. Powiem ci jedno: nasz braciszek ma dobry gust, bo to piękna kobieta. Juanie, jeśli więc się rozmyślisz co do dziewczyny, wiedz, że chętnie się nią „zaopiekuję”.
– Przestańcie! Zaczynacie mnie denerwować. Manuel, zapamiętaj sobie jedno: Sofia należy tylko do mnie! – Wstałem wkurwiony. Zabrałem telefon ze stolika i wyszedłem.
***
Jeżdżąc bez celu ulicami Medellin, postanowiłem zadzwonić do Valentiny. Ta piękna blondynka z dużymi ustami, zgrabnym tyłkiem była zawsze napalona. Wiedziała, czego chcę, bo od dwóch lat wiązał nas seks. Co prawda z jej ojcem łączyły mnie wspólne interesy, między innymi handel kokainą w Meksyku, to jednak Valentina nie nadawała się do niczego więcej prócz dobrego rżnięcia. Po piętnastu minutach zjawiłem się w jej mieszkaniu. Otworzyła mi w samej bieliźnie, bo wiedziała, po co się u niej zjawiłem. Pchnąłem ją na ścianę i zacząłem namiętnie całować. Penetrowałem językiem wnętrze jej pełnych ust, potem przerzuciłem się na ucho, bo wiedziałem, że to ją diabelnie nakręca. Łapiąc mocno za udo, przygryzłem płatek małżowiny.
– Odwróć się i wypnij, chcę cię zerżnąć – nakazałem.
Posłusznie wykonała polecenie. Jedną ręką złapałem ją za biodro, a drugą odchyliłem majtki, by odsłonić jej mokrą cipkę. Ściągnąłem spodnie, mój fiut sterczał w pełnej gotowości. Szybkim ruchem wbiłem się w nią mocno, aż głośno jęknęła. Złapałem ją w pasie obiema rękami i mocno posuwałem. Musiałem upuścić pary! Wchodziłem w nią bardzo głęboko. W całym mieszkaniu słychać było dźwięk uderzających o siebie ciał i jej głośne jęki. Kiedy czułem, że dochodzę, kazałem jej klęknąć. Valentina doskonale wiedziała, czego od niej oczekuję. Patrząc na mnie z pożądaniem, spełniła polecenie. Otworzyła usta, po czym przyjęła mojego penisa. Była strasznie zachłanna, ale jedno trzeba było jej przyznać – umiała mnie zaspokoić. Lizała i ssała na zmianę, a ja długo nie zdołałem tego wytrzymać. Po chwili wypełniłem spermą jej gardło. Połknęła wszystko, a potem, patrząc mi prosto w oczy, oblizała usta. Następnie założyłem szybko spodnie i wyszedłem, zostawiając ją bez słowa.
***
Wróciłem do domu. Było już bardzo późno, a ja zapragnąłem się czegoś napić. Zapaliłem światło w kuchni, a wówczas moim oczom ukazała się Sofia. Siedziała przy wyspie kuchennej w samych szortach i tej ohydnej, szarej bluzie. Wcinała płatki z mlekiem. Całkowicie zapomniałem, że nie zdążyła nic zjeść podczas kolacji. W sumie to mogłem sobie pogratulować, bo to wyłącznie moja wina. Gdy zobaczyła mnie w progu, była przerażona. Widziałem w jej oczach strach. Podszedłem bliżej, odwróciłem ją na hokerze twarzą do siebie, a ręce oparłem na blacie po obu jej stronach, nie pozostawiając możliwości ucieczki. Zbliżyłem się i nie odrywając spojrzenia od jej twarzy, zapytałem:
– Boisz się mnie?
Nic nie odpowiedziała, wpatrywała się tylko w moje oczy, co kurewsko mnie kręciło. Chętnie przeleciałbym ją tu i teraz, bo tak właśnie na mnie działała. Sofia miała w sobie coś takiego, co mnie hipnotyzowało. Ale na razie musiałem odpuścić. Zjadłem łyżkę jej płatków i wyszedłem z kuchni.
SOFIA
Przez cały dzień nic nie jadłam i mój żołądek dawał znać o sobie. Zeszłam na dół w poszukiwaniu kuchni. Miałam szczęście, bo znalazłam ją niemal natychmiast, niestety, moje umiejętności kulinarne kończyły się na zalaniu mlekiem płatków śniadaniowych. Więc przygotowałam swoje popisowe danie. Spotkanie z nim w kuchni nie było czymś, na co liczyłam, raczej miałam nadzieję, że go tutaj nie ujrzę. Kiedy zapalił światło, a jego czarne oczy spoczęły na mnie, doznałam dziwnego uczucia. Nie wiem, co to było. Strach? Ciekawość? Jedno wiedziałam na pewno: ten człowiek nie da mi odejść tak po prostu. Kiedy skończyłam jeść, udałam się z powrotem do swojego pokoju, który wyglądał mi na celę, tym bardziej że ten dom kojarzył mi się z najgorszym więzieniem. Położyłam się na łóżku zwinięta w kłębek i myślami wróciłam do tej feralnej nocy w Barcelonie. Zastanawiałam się, czy moja przyjaciółka już się domyśliła, że mnie porwano? A może ojciec zaczął mnie szukać? Właśnie! Tata! Przecież ludzie tacy jak on mają kontakty na całym świecie. Od dawna wiem, że ojciec prowadził interesy z Meksykanami. Mimo że na początku starał się to ukrywać przede mną i mamą, to jednak głupia nie jestem. Te jego częste wyjazdy do Cancun nie były wycieczkami krajoznawczymi, tylko dotyczyły brudnych interesów z tamtejszymi kartelami. Bardzo liczyłam na niego. Miałam nadzieję, że poruszy niebo i ziemię, by mnie odnaleźć. Musiałam tylko cierpliwie czekać.
***
Rano obudziły mnie wpadające do pokoju promienie słoneczne. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, by złapać trochę świeżego powietrza. Nagle drzwi otworzyły się, a w progu stanęła szczuplutka szatynka, bardzo ładna i młodziutka, nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat. Weszła do środka i z uśmiechem przysiadła na łóżku.
– Mój brat to dureń! Ukrywa taką ślicznotkę przede mną. Jednak jestem sprytniejsza niż mu się wydaje. Przed Caroliną nic ani nikt się nie ukryje.
– Najwidoczniej nie jest taki cwany, za jakiego się uważa – W tym momencie obie wybuchnęłyśmy śmiechem, to był pierwszy raz, od kiedy zostałam uwięziona.
– Coś czuję, Sofia, że znajdziemy wspólny język. Manuel wspomniał, że jesteś zachwycająco piękna i muszę przyznać mu rację. Teraz już wiem, dlaczego Juan wybrał akurat ciebie. – Jej słowa bardzo mnie zaciekawiły.
– Dziękuję ci za komplement, chociaż nie uważam, żeby zapuchnięte od płaczu oczy mogły kogokolwiek zachwycać. To miłe z twojej strony. Powiedz, do czego wybrał mnie ten człowiek? Czego on ode mniechce?
– Niedługo się przekonasz, ale o nic się nie martw. Nie skrzywdzi cię. Wiem, że to dla ciebie straszna sytuacja, w końcu zostałaś porwana, ale proszę, zaufaj mi. – Chwyciła moją dłoń, a w jej oczach zabłysło współczucie. Była zupełnie inna niż jej wyrachowany brat. Po chwili milczenia dodała: – Sofia, może chciałabyś spędzić ze mną dzień w spa? Masaż, zabiegi na twarz, manicure i do tego lampka czerwonego wina. Pogadam z Juanem, może pozwoli nam na taki wypad, co ty na to?
– Ja? Nie wiem, naprawdę. Nie chcę go o nic prosić. Jedyne, o czym marzę, to powrót do domu.
– Sofii, proszę, zaufaj mi, będzie dobrze. Spróbuj pomyśleć o tym jak o super wakacjach. Mój brat wcale nie jest taki zły, na jakiego próbuje się wykreować. Pogadam z nim przy śniadaniu o naszym małym wypadzie. Chodź ze mną na dół. – Pociągnęła mnie w stronę drzwi, ale wyrwałamrękę.
– Carolina, nie jestem głodna – skłamałam, po prostu nie miałam ochoty oglądać tego dupka, ale pech sprawił, że zaburczało mi w brzuchu.
– Właśnie słyszę, jaka jesteś najedzona. Za pół godziny widzimy się na dole i nie chcę słyszeć żadnych wymówek! – Wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Wzięłam głęboki wdech, po czym ruszyłam do łazienki. Nalałam wody do wanny, musiałam się zrelaksować, zwłaszcza że czekała mnie kolejna batalia z tym człowiekiem. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż – kosmetyków do wyboru miałam mnóstwo, widać, że nieźle ktoś się postarał. Fryzura nie była zbyt wymyślna, ot zwykły kucyk. Następnie weszłam do garderoby. Wyciągnęłam z komody różowy komplet bielizny, a z wieszaka ściągnęłam letnią, czerwoną sukienkę z krótkim rękawkiem w drobne białe kwiatuszki. Do tego założyłam wygodne sandałki.
***
W salonie nikogo nie zastałam. Poczułam zapach świeżo zmielonej kawy, który trafiał prosto w moje nozdrza. Skierowałam się od razu do kuchni. Krzątała się tam starsza, niska kobieta. Gdy tylko mnie zauważyła, uśmiechnęła sięradośnie.
– Dzień dobry, panienko Sofio. Jak się spało?
– Dzień dobry. Skąd wiesz, jak mam na imię? – Patrzyłam na nią, ale jej wzrok skupiał się na kimś lub na czymś za mną. – A noc miałamkoszmarną.
Nagle usłyszałam głos za plecami.
– Sądzę, że wolałabyś spać w moim łóżku. – Na te słowa odwróciłam głowę i znowu zobaczyłam jego.
Opierał się o futrynę z głupkowatym uśmieszkiem. Wyglądał zupełnie inaczej niż wczoraj. Ubrany w przetarte dżinsy i luźną koszulę w kolorze khaki, z potarganymi włosami, które spadały mu na twarz i które co chwilę próbował ujarzmić rękoma.
– To ostatnie miejsce, w którym chciałabym znaleźć się dobrowolnie – mówiąc to, podeszłam bliżej, spojrzałam mu głęboko w oczy i z podniesioną głową opuściłam kuchnię.
W jadalni siedziała już Carolina z Manuelem. Na mój widok oboje spojrzeli po sobie.
– Sofia, widzę, że ubrania ci pasują! – Uśmiechnęła siędziewczyna.
– Więc to ty jesteś za to odpowiedzialna. Ale dziękuję, wybrałaśidealnie.
Zauważyłam, że Manuel mierzył mnie łakomym spojrzeniem. Widać lustracja wypadła pomyślnie, bo nie omieszkał wyrazić swojego podziwu.
– Gdybyś tylko chciała zamienić mojego brata na mnie, pamiętaj, jestem tutaj! – Zaśmiał się głośno. Chciałam coś mu odpowiedzieć, ale nie zdążyłam nawet otworzyć ust, bo nagle zjawił się pan i władca.
– Jedyne, czego może chcieć panna Casella, to mojego… – Nie zdążył dokończyć, bo przerwała mu Carolina.
– À propos, braciszku, czy będziesz tak wspaniałomyślny i pozwolisz mnie i Sofii spędzić dzień w spa? Tylko my dwie, no i twoja ochrona, rzecz jasna. – Spojrzała na niegobłaganie.
– To zależy – odpowiedział oschle.
– Od czego? – Nie dawała za wygraną Carolina.
– Od panny Casella! Czy będzie grzeczna i nie odwali jakiegoś numeru? – powiedział to, wpatrując się głęboko w moje oczy.
– Jestem w obcym kraju, pozbawiłeś mnie dokumentów i telefonu. Myślisz, że jestem na tyle głupia, by próbować jakichś sztuczek? Nawet jeśli odważyłabym się na taki krok, daleko bym nie dotarła. – Co prawda cały czas kołatała mi myśl, że ten wyjazd do spa może być moją jedyną szansą na ucieczkę, ale nie chciałam, by cokolwiek po mnie poznał.
– Proszę, proszę, ktoś tu chyba powoli chowa swoje pazurki! – Puścił mi oczko i odwracając się w stronę siostry, rzekł: – Zgadzam się, ale pojedzie z wami Javier i Miguel, a teraz wybaczcie, ale jestem głodny. Sofia, siadaj!
Posłusznie wykonałam polecenie, nie miałam już siły na kolejną wymianę zdań, w dodatku mój żołądek coraz bardziej przypominał o sobie.
Zajęłam miejsce obok Caroliny, wzięłam sobie croissanta i dżem morelowy. Popijając kawę, popatrzyłam niepewnie w stronę Juana. Nasze spojrzenia spotkały się na moment. Poczułam się dość niezręcznie, co szybko zauważył. Poprawił się na krześle i obdarzył mnie lekkim uśmiechem.
JUAN LUIS
Po skończonym śniadaniu udałem się prosto do mojego gabinetu. Po drodze zahaczyłem o kuchnię i wziąłem z lodówki sok pomarańczowy. Usiadłem przy biurku, odpaliłem laptopa i gapiąc się w niego bezmyślnie, próbowałem czytać ostatni raport z przejęcia dostawy. Czytałem to dużo powiedziane, moje myśli zaprzątała tylko jedna osoba. Zamknąłem komputer, po czym wziąłem telefon do ręki i wybrałem numer Javiera. Po kilku sygnałach odebrał.
– O dwunastej masz być u mnie w domu, razem z Miguelem – powiedziałem surowym tonem.
– Zrozumiano, szefie.
Rozłączyłem się. Lubiłem w Javierze to, że nigdy nie zadawał zbędnych pytań. Wykonywał tylko moje polecenia i zawsze nienagannie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Był jedną z nielicznych osób, które obdarzałem zaufaniem. Nagle drzwi do mojego biura otworzyły się i wszedł wkurwiony Manuel.
– Perez chce położyć łapę na naszym transporcie broni do Meksyku.
– Sukinsyn! – krzyknąłem i mocno uderzyłem pięścią w biurko.
– Dostałem cynk, że ma obstawić cały port lotniczy Olaya Herrera. – Mój brat nie miał dla mnie dobrych wieści, ale skoro Perez chciał się ze mną zabawić, to z przyjemnością urządzę mu piekło.
– Skurwiel chyba nie wie, z kim ma do czynienia. Zbierz ludzi, Manuel. Przywitamy serdecznie naszego gościa.
– Tak jest, braciszku! – Wyraz jego twarzy natychmiast się zmienił i w ciągu sekundy pojawił się tam dziwny grymas.
– Przerażasz mnie tym swoim uśmiechem – stwierdziłem z lekkim przekąsem.
– Mój nowy styl! – Kiwnął mi głową, po czym zniknął za drzwiami.
Szykował się długi dzień. Perez najwidoczniej chce mnie wkurwić, ale policzę się z nim osobiście. Nienawidzę, gdy ktoś próbuje odebrać mi to, co moje. Ten sukinsyn dzisiaj będzie trupem. Podszedłem do barku, wyciągnąłem butelkę whisky, a następnie nalałem bursztynowego płynu do szklanki i jednym haustem wypiłem całą zawartość. Muszę sięprzygotować.
Poszedłem na górę do swojej sypialni. Wziąłem zimny prysznic i przebrałem się w bardziej „roboczy” strój. Czarna koszula i garnitur. To mój ulubiony zestaw do brudnej roboty. Załadowałem i zabezpieczyłem broń, a następnie zatknąłem za pasek z tyłu spodni. Byłem gotów, by zabawić się z tą tłustą, kolumbijską świnią.
Dochodziła dwunasta. Zszedłem do salonu. Javier wraz z Miguelem czekali już na mnie. Punktualność to kolejna cecha, za którą ci dwaj mają u mnie duży plus.
– Dobrze was widzieć, chłopcy. Mam dla was zadanie na dzisiaj. Pojedziecie wraz z moją siostrą i Sofią do spa. Włos z głowy nie może im spaść, a szczególnie uważajcie na tę drugą. Jest bardzo cwana i może wam przysporzyć trochę kłopotów. Jeśli mielibyście jakieś problemy – dzwońcie. I pamiętajcie, chcę ją dzisiaj widzieć z powrotem w domu. – Słuchali każdego mojego słowa. To mi siępodobało.
– Jasne, szefie! Wróci cała i zdrowa. – Usiedli na kanapie, czekając na dziewczyny. Ja w tym czasie usłyszałem dzwonek i poszedłem otworzyć.
– Czy w tym domu nikt nie pracuje?! – krzyknąłem w głąb korytarza. W drzwiach stanęła Valentina. Kurwa! Jeszcze jej tu brakowało, pomyślałem.
– Cześć, kochanie! – przywitała się, całując mnie w policzek.
– Witaj, Valentina, co cię tu sprowadza? – Totalnie nie miałem ochoty na rozmowę z tą kobietą.
– Przyszłam zaprosić cię na kolację. Sama przygotuję. Tylko ty, ja, świece… – przerwałem jej natychmiast tę pseudoromantyczną wizję.
– Jestem zajęty.
Jednak nie ustąpiła. Zbliżyła się powoli do mnie i nachylając się, wyszeptała wprost do mojego ucha:
– Mam ogromną ochotę powtórzyć wczorajszą noc. Jestem już mokra na samą myśl. – Przygryzła płatek mojego ucha, a następnie delikatnie pocałowała w policzek.
Za plecami usłyszałem czyjeś chrząknięcie. Odwróciłem się natychmiast. W salonie stała Carolina wraz zSofią.
– Przeszkadzamy? – zapytała moja siostra, tupiąc ze złością nogą.
– Witaj, Carolina. Dawno się nie widziałyśmy. – Valentina podeszła do niej i pocałowała w policzek.
– Witaj, Vale. Wiesz, że szkoda mi czasu na spotykania z takimi dziwkami jakty.
Chwilowo nie zwracałem uwagi na to, co mówiła siostra, bo moje myśli teraz krążyły tylko wokół jednej osoby.
Sofia wpatrywała się we mnie dużymi brązowymi oczami. Nie mogłem na niczym innym się skupić. Pragnąłem jej. Tu i teraz. Chciałem, by dzisiaj należała tylko domnie.
Po chwili z transu wyrwała mnie Valentina, ciągnąc za rękaw mojej marynarki.
– Co jest?! – warknąłem na nią.
– Twoja siostra przegina, i to ostro. Nazwała mniedziwką.
– Caro, proszę. To nie czas i miejsce na takie przepychanki. Zachowuj się, błagam cię! – Próbowałem uspokoić siostrę, ale ona nigdy mnie nie słuchała.
– Z tego, co wiem, to jestem pełnoletnia od pięciu lat, więc pozwól, że sama będę decydować, co i kiedy jest odpowiednie! – Wkurzona Caro wzięła za rękę Sofię i odepchnęła mocno Valentinę, by zrobić sobie przejście.
– Carolina – rzuciła wściekła Vale – będziesz musiała się przyzwyczajać do mojej obecności pod tym dachem. Już niedługo zostanę żoną Juana! – Spojrzałem na nią zaskoczony. Kompletnie nie wiem, co w tę kobietę wstąpiło. Ten temat już dawno został przeze mnie zakończony.
– Chyba w twoich snach, dziwko! Juan Luis gustuje w pięknych, a przede wszystkim porządnych i mądrych kobietach. Ty nią na pewno nie jesteś! – Moja siostra nie odpuszczała. Chciałem przerwać to przedstawienie, ale Valentina nie pozwoliła mi dojść do głosu.
– Juan, proszę, trzymaj mnie, bo zaraz padnę! O czym ty mówisz, dziewczyno? – Vale złapała mnie mocno za ramię.
– Raczej, o kim. Poznaj Sofię – kobietę mojego brata. To ona będzie jego żoną, a nie ty, kretynko.
– Carolina, natychmiast się uspokój! – krzyknąłem wkurwiony tą całą awanturą.
Spojrzałem na Sofię, była kompletnie zaskoczona słowami mojej siostry. Popatrzyła mi głęboko w oczy, ale kiedy chciałem do niej podejść, uciekła. Valentina zaczęła się głośno śmiać, a ja nie wiedziałem, co powinienem zrobić: czy biec za nią, czy pozwolić się jej uspokoić. Uprzedziła mnie Carolina i wyszła zaraz za Sofią, a po chwili szybkim krokiem opuścili dom Javier wraz z Miguelem. Teraz wiedziałem, że są bezpieczne. Spojrzałem na Valentinę, z jej twarzy zniknął uśmiech, a pojawiła się złość.
– Juan, co ta twoja głupia siostra wygaduje? Przecież jeszcze wczoraj kochałeś się ze mną, a dzisiaj dowiaduję się, że masz kogoś. Co to za cyrk?!
– Nie chcę rozmawiać na ten temat. Vale, naprawdę będzie lepiej, jeśli już pójdziesz, jestem bardzo zajęty. Odezwę sięwkrótce.
Pokiwała głową, po czym podeszła do mnie, złapała dłońmi moją twarz i wsunęła język między wargi. Całowała namiętnie, a ja nie potrafiłem jej odepchnąć. Po chwili to ona sama sięodsunęła.
– Zapamiętaj ten pocałunek, bo tylko ja potrafię cię tak rozpalić – rzuciła, wychodząc.
***
Minęło kilka godzin. Zebrałem swoich ludzi i razem udaliśmy się na lotnisko. Każdy wiedział, co ma robić. Mnie interesował tylko Perez. Chłopcy mogą wszystkich powyrzynać, ale tego jednego muszę mieć żywego. Kiedy pojawili się ludzie Kolumbijczyka, zaczęła się walka. Słychać było strzały, krzyki rannych i rzężenie umierających. Teraz moja kolej. Podniosłem pistolet i ruszyłem przed siebie, nie patrząc specjalnie na to, co dzieje się dookoła. Wiedziałem, że moi chłopcy będą mnie ubezpieczać. Zobaczyłem Pereza i krew się we mnie zagotowała. Próbował przedostać się do opancerzonego auta, ale mu się to nie udało. Strzeliłem mu w rękę, pozbawiając broni. Teraz cię mam, pomyślałem. Uderzyłem go w skroń rękojeścią pistoletu. Stracił przytomność i runął na ziemię. Chłopaki zgarnęli go, a następnie zgodnie z poleceniem przywieźli do magazynu na obrzeżach miasta. Perez pożałuje, że wyciągnął łapy po moje. Nie czekałem, aż zakończy się akcja na lotnisku. Wiedziałem, że moi ludzie poradzą sobie beze mnie.
Kiedy dotarłem do magazynu, Perez już na mnie czekał. Był przywiązany do krzesła, a głowa zwisała mu bezwładnie. Jeszcze nie odzyskał przytomności. Gestem pokazałem jednemu z chłopaków, że ma skrócić tę drzemkę. Bez namysłu chwycił kubeł z zimną wodą i wylał wprost na jego mordę.
– Pobudka, skurwielu! – krzyknąłem.
Perez powoli dochodził do siebie. Gdy tylko pojął, w jakiej jest sytuacji, zaczął się wyrywać i krzyczeć. Jego zachowanie tylko mnie rozbawiło. Chciał zabawy, to ją dostanie.
– Nie wierć się, obiecuję, że jeśli będziesz grzeczny, to załatwimy to szybko. – Kopnąłem w krzesło, na którym siedział i przewrócił się razem z nim na plecy. – Mów, od kogo przyjąłeś zlecenie?!
– Wielki Juan Luis Cortes. Zginiesz marnie! – Zaczął się śmiać.
Podszedłem bliżej, kopnąłem go w twarz, po czym wyciągnąłem broń. Wiedziałem, że nic z niego nie wyciągnę. Mogłem go nienawidzić, ale jednocześnie czułem dla niego niechętny szacunek – należał do gatunku twardzieli, a ja nie miałem ochoty się nad nim pastwić. – Pozwól, że najpierw to będziesz ty. – Strzeliłem mu prosto w twarz. Odetchnąłem z ulgą, pozbywając się kolejnego wroga. Kazałem chłopakom posprzątać, a ciało zakopać gdzieś w lesie. Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Schowałem broń za pasek i wyciągnąłem aparat, by sprawdzić, kto dzwoni. Javier. Coś musiało się stać.
SOFIA
Kiedy zobaczyłam Juana Luisa z tą blondynką, pomyślałam, że to kolejna jego ofiara, ale nic z tych rzeczy. Jak tylko wywiązała się ostra wymiana zdań między nią a Caroliną, domyśliłam się wszystkiego. Miał kobietę, a sprowadził mnie do swego domu, oczekując, że będę jego dziwką. Kolejny dupek! Patrzyłam mu prosto w oczy, tak bardzo chciałam, żeby zniknął. Nienawidziłam go z całego serca. Wtedy usłyszałam słowa Caro, że niby to ja jestem jego kobietą i planuje ze mną ślub. Wolne żarty! Na nic takiego się nie zgadzam! Ale mina tej dziewczyny, Valentiny, mówiła sama za siebie. Zrobiła się nagle czerwona i jakby mogła, zabiłaby mnie wzrokiem. To zdecydowanie zaczynało mnie przerastać. Chciałam stąd uciec. Odwróciłam się w stronę drzwi i wybiegłam. Usiadłam na pobliskiej ławce i płacząc, modliłam się, by mój koszmar wreszcie się skończył. Chwilę później dołączyła do mnie Carolina. Przytuliła mnie mocno.
– Sofia, bardzo przepraszam. Jeśli moje słowa cię uraziły, proszę wybacz, naprawdę nie chciałam. Ta idiotka sądzi, że wszystko się jej należy. Od dwóch lat biega za moim bratem, ale Juan nie myśli o niej poważnie. Gdy usłyszałam ten tekst o ich rzekomym ślubie, musiałam jakoś zetrzeć uśmieszek z jej twarzy. Przepraszam, że cię w to wmieszałam.
Wycierałam oczy z łez, ale nie płakałam z powodu słów Caroliny, chciałam wrócić do domu, do bliskich. Dlaczego ten człowiek mnie tutaj uwięził? Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na to pytanie.
– Już dobrze, Caro. Ja… po prostu to dla mnie za dużo. Oddałabym wszystko, żeby twój brat zwrócił mi wolność. Przecież ma tę dziewczynę, ja nie jestem mu do niczego potrzebna – wydusiłam z trudem te słowa.
– To nie tak, Sofia! On i Vale nie są i nigdy nie będą razem, Juan jej nie kocha. Myślisz, że jestem ślepa? Że nie zauważyłam, jak patrzy na ciebie, odkąd zjawiłaś się w tym domu? Uwierz, że to nie przypadek, iż tutaj się znalazłaś. Może i jest oschły, arogancki, ale… – Nie pozwoliłam jej dokończyć.
– Proszę, nie mówmy już o nim. – Wtuliłam się w jej ramiona, była naprawdę dobrym człowiekiem i jako jedyna tutaj okazała mi serce.
Tę chwilę przerwało nam dwóch facetów w garniturach. Carolina dobrze ich znała, bo gdy tylko podeszli do nas, od razu zaczęła nimi komenderować.
– Javier i Miguel, jesteście wreszcie. Pięknie! Mój brat powierzył nas waszej opiece, więc jedziemy się zabawić. Kierunek spa! – Chwyciła mnie za rękę i prowadziła do samochodu.
Nie wiem, skąd miała tyle energii. Przez całą drogę opowiadała ochroniarzom, jakie cudowne są zabiegi na włosy. Jakby ich to w ogóle obchodziło. Śmieszyło mnie to, bo żaden z nich nie śmiał jej przerwać. Odwróciłam twarz w stronę szyby i patrząc na migający krajobraz, obmyślałam już plan. Ucieknę, jak tylko dojedziemy do ośrodka. Wiem, że nie mam przy sobie dokumentów, pieniędzy ani nawet telefonu, ale muszę zaryzykować. Nie będę niczyją dziwką czy żoną, a zwłaszcza tego popieprzonego człowieka.
Po godzinnej jeździe samochodem w końcu dotarliśmy na miejsce. Salon mieścił się na obrzeżach miasta. Rozglądałam się po okolicy, by móc wybrać jakąś drogę ucieczki. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to szukać pomocy w stojącym kilka metrów dalej domu. Drugą opcją, którą wymyśliłam na szybko, był pomysł wyproszenia u kogoś z obsługi telefonu. Mogłabym zadzwonić na policję albo do ojca. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do salonu za Caroliną. Był naprawdę imponujący. Wnętrze lśniło białym marmurem i drobnymi wstawkami złota. Co prawda na Sycylii wiele razy odwiedzałam takie miejsca, ale ten salon zrobił na mnie ogromne wrażenie. Carolina podeszła do recepcji, załatwiła wszelkie formalności i miła pani z obsługi zaprowadziła nas na masaż.
Nie pamiętam, ile czasu tam spędziłam, ale relaks w spa naprawdę dobrze mi zrobił. Czułam się odmieniona i nabrałam chęci do życia i walki, by za wszelką cenę wrócić do domu. Postanowiłam sobie, że już nie uronię tutaj ani jednej łzy. Niestety, moje dwa genialne pomysły na ucieczkę, spaliły na panewce. Podczas każdego zabiegu towarzyszyła mi Carolina i dwóch goryli Juana. Nawet nie miałam, jak odwrócić ich uwagi. Denerwowałam się, bo czas uciekał, a ja nie zrobiłam kompletnie nic, by się stąd ulotnić. Manicurzystki kończyły nam robić paznokcie, a Carolina ciągle nawijała jak katarynka. Nagle mówiąc coś, pociągnęła mnie za ramię.
– Sofia, słuchasz mnie?
– Słucham, przepraszam cię, ale po tych masażach i zabiegach odpłynęłam na chwilę. O co pytałaś, Caro? – skłamałam, tak naprawdę myślałam tylko o jednym.
– Czy po paznokciach pojedziemy do klubu? Nie co dzień można trafić na dobry humor mojego brata, a skoro są z nami ochroniarze, to powinnyśmy wykorzystać okazję. Nie wiadomo, kiedy się takie coś powtórzy. Napijemy się, potańczymy, może w końcu znajdę swojego księcia z bajki! – Zaśmiała się, a mi do głowy przyszedł kolejny genialny pomysł. Jeśli stąd nie udało się uciec, to klub, w którym będzie pełno ludzi, powinien lepiej się sprawdzić.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. Myślisz, że wpuszczą nas w takich strojach?
– Przestań, Sofia! Tam, gdzie pójdziemy, wpuszczą nas nawet w dresach. – Puściła mi oczko, a ja się uśmiechnęłamszeroko.
– Skoro tak mówisz, to jestem jak najbardziej za.
Po wyjściu ze spa Caro podeszła do ochroniarzy i stanowczo wydała im kolejny rozkaz, dokąd mają nas zawieźć. Początkowo nie chcieli się zgodzić, ale siostra Juana szybko znalazła sposób, by ich namówić. Uśmiechała się, kokietując jednego z nich. Właśnie w taki oto sposób w mniej niż piętnaście minut znalazłyśmy się pod wejściem do Luxury Club Medellin. Weszłyśmy bez kolejki. Tak, jak mówiła Carolina, wpuścili nas bez problemu. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego cała obsługa była dla nas tak miła? Usiadłyśmy w loży na górze, skąd miałyśmy doskonały widok na parkiet, zamówiliśmy butelkę prosecco i popijając zimny napój, śmiałyśmy się z naszych opiekunów, którzy nie mieli zadowolonych min. W klubie było dość tłoczno i głośno. Po kolejnej butelce zaszumiało nam w głowach. Zabiegi w spa trwały dość długo, a my nic nie jadłyśmy od śniadania. Miły szmerek sprawił, że poczułyśmy chęć, by zaszaleć na parkiecie. Tańczyłyśmy w rytm latino. Uwielbiam te klimaty! Ocierałyśmy się o siebie i nucąc pod nosem piosenki, kołysałyśmy biodrami. Tego potrzebowałam! Nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za biodra. Odwróciłam się gwałtownie, bo nienawidzę takiej obcesowości, ale widok mnie nieco udobruchał. Przede mną stanął wysoki brunet. Nie powiem – był przystojny. Wyciągnął zachęcająco ramiona, a ja, nie namyślając się długo, wtuliłam się w niego. Zaczęliśmy tańczyć. Zarzuciłam mu ręce na kark i pozwoliłam się prowadzić. Był niezłym tancerzem, bo mimo obrotów i innych figur, nie spuszczał ze mnie wzroku. Podobało mi się to, ale po kilku piosenkach poczułam, że muszę się napić i chwilę odpocząć. Zobaczyłam, że Caro bawi się w najlepsze z jakimś napakowanym Latynosem. To znak, że najwyższa pora zacząć realizować własny plan.
– Idę na górę chwilę odpocząć i napić się czegoś.
– Poczekaj, pójdziemy z tobą. – Chwyciła za rękę swojego partnera i we czwórkę udaliśmy się do loży. O nie! To nie tak miałowyglądać!
Zamówiliśmy kolejną butelkę wina musującego. Popijając prosecco, zauważyłam, że mój towarzysz zbliżał się niebezpiecznie do mnie. Położył mi rękę na kolanie i masując je, powoli kierował się w górę. Równocześnie zaczął delikatnymi pocałunkami obsypywać moją twarz. Natychmiast się wyrwałam, po czym wstałam jak oparzona. Carolina, widząc to, chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do łazienki.
– Carolina, chcę już stąd iść. On pozwala sobie na zbyt wiele, a ja nie mam ochoty na szybki numerek w toalecie.
– Widziałam to. Napalony z niego ogier, nie ma co. Mało brakowało, a kutas eksplodowałby mu w spodniach. Zrobimy tak, Sofia, dopijemy drinki i będziemy się ewakuować. Tylko najpierw muszę dotoalety.
Dziewczyna oddała mi torebkę i weszła do kabiny. Wiem, nie powinnam tego robić, ale to była dla mnie jedyna szansa. Wyciągnęłam jej telefon i wpisałam numer do ojca, a potem czekałam cierpliwie. Nie odbierał. Cholera! Wtedy postanowiłam napisać mu wiadomość. Wystukałam na klawiaturze kilka zdań o moim położeniu i błagałam go o pomoc. Następnie usunęłam wszelkie ślady po próbie połączenia się z tatą i schowałam komórkę z powrotem do torebki Caroliny.
Chwilę później wyszłyśmy z łazienki. Panowie nadal siedzieli przy naszym stoliku. Mój towarzysz uśmiechnął się do mnie. Podał mi pełny kieliszek, a