49,90 zł
Od Babiego Jaru do Buczy
Przenikliwe śledztwo, a zarazem mistrzowska realizacja formy dziennika, jednocześnie opisowego i literackiego
Ukraina od dawna wypełniona jest „kłopotliwymi miejscami”, zawstydzającymi wszystkich, bez względu na to, po której stronie postsowieckiej polityki pamięci stoją. Nieprzerwana sekwencja zbrodni – zbrodni stalinizmu, nazizmu, nacjonalistów, Rosjan… I ta porażająca świadomość śladów, które nikną – tak szybko, tak łatwo.
Gdy Jonathan Littell wraz z fotografem Antoine’em d’Agatą zaczynali badać ślady, jakie pozostały w krajobrazie Babiego Jaru w Kijowie po masakrze Żydów w 1941 roku, nie sądzili, że rzeczywistość napisze tak brutalny ciąg dalszy. Rosyjska agresja na Ukrainę w 2022 roku zostawiła swoje dziedzictwo barbarii, której synonimem na zawsze będą już Bucza i Irpień.
Littell i d’Agata wznawiają pracę w innej formie i w innym miejscu. Pisarz obserwuje, słucha, zbiera świadectwa, czasem cofając się głęboko w przeszłość, aby zmierzyć się z meandrującą opowieścią i zachodzącymi na siebie obrazami i pytaniami. Fotograf tworzy kod wizualny równie skuteczny w ujawnianiu brutalnej rzeczywistości wojny jak precyzyjny, nawracający, obsesyjny język Littella.
Piękno tej książki bierze się z bezpośredniego, a zarazem delikatnego sposobu, w jaki prochy tej zbroczonej krwią ziemi przeniesione zostały do literackiej urny, w której nic nie będzie zapomniane.
„Les Inrockuptibles”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 320
Miejsce nieobecności miejsca,
nie-miejsce, nigdzie.
GEORGES PEREC,Ellis Island
Znowu
1. W 1990 roku pewna bliska mi w tym czasie kobieta poprosiła Maurice’a Blanchota o napisanie artykułu do pisma, które wydawała. W odpowiedzi otrzymała dwa listy: jeden odręczny i osobisty, drugi wystukany na maszynie i publiczny. Przełożyłem ten ostatni na angielski (pod przybranym nazwiskiem) dla tego czasopisma. Zaczynał się tak: „Droga Pani, proszę wybaczyć, że odpowiadam listownie. Czytając Pani list, w którym prosi mnie Pani o napisanie tekstu do amerykańskiego pisma związanego z uniwersytetem (Yale), poruszającego temat «Literatura a kwestia etyczna», wpadłem w przerażenie, wręcz w rozpacz. Znowu, znowu – myślałem. Nie dlatego, bym rościł pretensje do wyczerpania niezgłębionego tematu, wręcz przeciwnie, mając pewność, że ten temat do mnie powraca, ponieważ jest zbyt drażliwy”[1].
2. Drażliwy temat, który mnie przypadł w udziale. Równie dobrze można by stwierdzić: kamień, który mnie trafił w głowę, zamroczył, oszołomił. Nawet nie zacząłem, a już byłem wyczerpany. Jeszcze raz Blanchot: „Chcieć pisać, co za absurd: pisanie oznacza zanik woli”[2].
3. Było to na początku 2021 roku, gdy Europa wychodziła z trudem z pandemii koronawirusa. Przyjaciel zasugerował, żebym napisał o Babim Jarze. „Dlaczego nie miałbyś napisać czegoś o Babim Jarze? Powinieneś napisać o Babim Jarze”. Znowu? O nie, byle nie to.
4. Ten przyjaciel był bardzo przekonujący. „Posłuchaj, piszesz o Czarnobylu – mówił. – Babi Jar to coś takiego, to Zona”. Myśl wydawała się godna uwagi. Zwłaszcza że „Strefa zamknięta”[1*], termin używany w języku francuskim i angielskim, nie jest dokładnym tłumaczeniem: ukraińskie określenie Zona widczuzennia, podobnie jak rosyjskie Zona otczużdienija, oznaczałoby raczej „strefę wykluczenia”. Przez pewien czas myślałem, by posłużyć się nim w tytule. Ale to był fałszywy trop.
5. Antoine d’Agata przypadkiem był w Kijowie. „A może zróbmy to razem?” – zagadnąłem go. W rozterce i zamęcie zawsze lepiej mieć towarzystwo.
6. Pojechaliśmy razem zobaczyć to miejsce. Był kwiecień, szaruga, drzewa całkiem nagie. Tak naprawdę nie było za bardzo co oglądać. Sporządziłem spis: dwa parki, las, wielki wąwóz i kilka pomniejszych, podziemna rzeka, pomniki (dużo pomników), trzy kościoły, jeden bardzo stary i dwa nowe, synagoga, też całkiem nowa, szpital psychiatryczny, więzienie psychiatryczne, niedokończony Instytut Psychiatrii, dwa cmentarze (jeden prawosławny, drugi wojskowy), ślady dwóch innych zrównanych z ziemią cmentarzy (jeden żydowski, drugi prawosławny), budynek ukraińskiej telewizji, wieża ukraińskiej telewizji, bloki mieszkalne, sklepy, szkoły i przedszkola, nieczynne kino, metro, żłobek, szpital, kostnica. Antoine nie był zbyt przekonany, podobnie jak ja: „Co właściwie miałbym fotografować?”. Pełna zgoda – myślałem – pewnie lepiej byłoby sobie odpuścić. Zapomnieć o tej historii, przejść do czegoś innego.
7. John Steinbeck też wybrał się do Kijowa z fotografem, Robertem Capą, w 1947 roku. Nie pojechali zobaczyć Babiego Jaru. Steinbeck nie pisze o tym w swojej książce. Pewnie nawet nie wiedział, że coś takiego istnieje[3].
8. Prawie dwadzieścia lat później, w 1965 roku, również Elie Wiesel, na prośbę izraelskiego dziennika, odwiedził ZSRR. Dobrze wiedział, czym był Babi Jar, ale nie mógł zlokalizować tego miejsca na żadnym planie Kijowa. Tak jakby zniknęło.
Oficjalni przewodnicy z Inturistu nie chcą odwiedzać z wami tego miejsca. A nawet o nim mówić. Jeżeli nalegacie, odpowiadają: „Szkoda fatygi; nie ma tam co oglądać”. I mają rację. Nie warto tracić czasu. Niczego tam nie znajdziecie. Żadnego pomnika, żadnej tablicy pamiątkowej. W Babim Jarze to, co najważniejsze, jest utajone. To, co widać tam gołym okiem, można zobaczyć także gdzie indziej. Wszędzie w Kijowie. Na każdym skwerze, w każdym miejscu publicznym. Tak jakby Babi Jar rozciągał się na całe miasto. [...]
Przewodnicy z Inturistu mają rację: Babi Jar to miejsce jak każde inne[4].
9. O Babim Jarze można powiedzieć dwie rzeczy: nie jest to tylko idea, ale nie jest to też do końca określone miejsce.
10. Może dałoby się jeszcze dodać, że jest to monada? Gilles Deleuze w wykładach o Leibnizu definiuje monadę jako podmiot, ponieważ wyraża ona całość świata. „Moja dusza wyraża cały świat, ale wyraża w sposób jasny tylko cząstkę świata i jest to mój zakres [moje terytorium, mówi w innym miejscu Leibniz]. Mój zakres jest ograniczony”[5]. To, co Leibniz mówi o podmiocie, odnosi się też do miejsca: Babi Jar wyraża (tak jak inne miejsca, które odwiedzimy) jeśli nie cały świat, to w każdym razie pewien wymiar świata, znacznie rozleglejszy niż kilka akrów zrównanych warstw ziemi pod zwykłą dzielnicą Kijowa.
11. Problemem jest historia. W Babim Jarze historia też została spłaszczona. Na powierzchni działa jak żandarm w pelerynie i kepi, wymachujący białą pałką: „Przechodzić, nie ma na co patrzeć”. Co skłoni trochę bardziej od innych upartą osobę do tego, żeby chodzić i chodzić bez końca.
12. Chodzić, inwentaryzować, fotografować, opisywać. Dzień po dniu, o każdej porze roku. Czasem osobno, czasem razem.
13. Sporo mnie to kosztowało, ale w końcu zredagowałem pierwszą wersję tej książki. Podczas gdy ja pisałem, Federacja Rosyjska gromadziła wojska przy granicy z Ukrainą i przeprowadzała ćwiczenia na Białorusi, rozmieszczając setki czołgów o dwie godziny drogi od Kijowa. 22 lutego 2022 roku ukończyłem pisany na podstawie notatek maszynopis. 24 lutego, o 5.07 czasu lokalnego, Rosja przeprowadziła serię artyleryjskich ataków, po czym rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Dowiedziałem się o tym po przebudzeniu, około dziewiątej. Już w tej chwili to, co napisałem, było nieważne, zupełnie. Ale nie to mnie martwiło. Dziś zaczynam pisać od nowa, z całkiem innej perspektywy. Od początku. Jest 8 listopada 2022 roku, 258. dzień wojny, i nic nie jest już takie samo, ani ukraińskie miasta, ani życie moich przyjaciół, ani pytania, które się liczą. Mówienie o Babim Jarze ma bez wątpienia sens, ale już nie ten sam.
Spis ilustracji
Wszystkie zdjęcia, których autorem jest Antoine d’Agata, zostały zrobione w Ukrainie między kwietniem 2021 a lutym 2023 roku.
Zdjęcia archiwalne wybrał i opracował Antoine d’Agata.
s. 2 Kiryłowski Gaj, Kijów, styczeń 2022.
s. 9 Plakat reklamowy, park Babi Jar, Kijów, czerwiec 2021.
PRZYPISY
Transkrypcja nazwisk autorów ukraińskich i rosyjskich publikujących w języku angielskim i francuskim może różnić się od form spolszczonych stosowanych w tekście książki.
W przypadku cytatów z utworów innych niż francuskojęzyczne nietłumaczonych na język polski za podstawę służyły przekłady na język francuski dokonane przez Jonathana Littella.