Kłopotliwe miejsce - Jonathan Littell, Antoine d'Agata - ebook

Kłopotliwe miejsce ebook

Jonathan Littell, Antoine d'Agata

0,0
49,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Od Babiego Jaru do Buczy

Przenikliwe śledztwo, a zarazem mistrzowska realizacja formy dziennika, jednocześnie opisowego i literackiego

Ukraina od dawna wypełniona jest „kłopotliwymi miejscami”, zawstydzającymi wszystkich, bez względu na to, po której stronie postsowieckiej polityki pamięci stoją. Nieprzerwana sekwencja zbrodni – zbrodni stalinizmu, nazizmu, nacjonalistów, Rosjan… I ta porażająca świadomość śladów, które nikną – tak szybko, tak łatwo.

Gdy Jonathan Littell wraz z fotografem Antoine’em d’Agatą zaczynali badać ślady, jakie pozostały w krajobrazie Babiego Jaru w Kijowie po masakrze Żydów w 1941 roku, nie sądzili, że rzeczywistość napisze tak brutalny ciąg dalszy. Rosyjska agresja na Ukrainę w 2022 roku zostawiła swoje dziedzictwo barbarii, której synonimem na zawsze będą już Bucza i Irpień.

Littell i d’Agata wznawiają pracę w innej formie i w innym miejscu. Pisarz obserwuje, słucha, zbiera świadectwa, czasem cofając się głęboko w przeszłość, aby zmierzyć się z meandrującą opowieścią i zachodzącymi na siebie obrazami i pytaniami. Fotograf tworzy kod wizualny równie skuteczny w ujawnianiu brutalnej rzeczywistości wojny jak precyzyjny, nawracający, obsesyjny język Littella.

Piękno tej książki bierze się z bezpośredniego, a zarazem delikatnego sposobu, w jaki prochy tej zbroczonej krwią ziemi przeniesione zostały do literackiej urny, w której nic nie będzie zapomniane.

„Les Inrockuptibles”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 320

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału: Un en­droit in­co­nvénient
Opieka re­dak­cyjna: AN­DRZEJ STAŃ­CZYK
Re­dak­cja: ANNA RUD­NICKA
Ko­rekta: JU­STYNA TECH­MAŃ­SKA, KRZYSZ­TOF LI­SOW­SKI, ANETA TKA­CZYK
Opra­co­wa­nie gra­ficzne: RO­BERT KLE­EMANN
Zdję­cie na okładce (Ki­ry­łow­ski Gaj, Ki­jów, sty­czeń 2022) © An­to­ine d’Agata
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Książka wy­dana przy wspar­ciu Cen­trum Pa­mięci o Ho­lo­kau­ście Babi Jarwww.ba­by­nyar.org
Tekst © Jo­na­than Lit­tell, 2023 Zdję­cia © An­to­ine d’Agata, 2023 © Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Ja­cek Gisz­czak © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2025
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-08715-2
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Miej­sce nie­obec­no­ści miej­sca,

nie-miej­sce, ni­g­dzie.

GEO­R­GES PE­REC,El­lis Is­land

.

Znowu

1. W 1990 roku pewna bli­ska mi w tym cza­sie ko­bieta po­pro­siła Mau­rice’a Blan­chota o na­pi­sa­nie ar­ty­kułu do pi­sma, które wy­da­wała. W od­po­wie­dzi otrzy­mała dwa li­sty: je­den od­ręczny i oso­bi­sty, drugi wy­stu­kany na ma­szy­nie i pu­bliczny. Prze­ło­ży­łem ten ostatni na an­giel­ski (pod przy­bra­nym na­zwi­skiem) dla tego cza­so­pi­sma. Za­czy­nał się tak: „Droga Pani, pro­szę wy­ba­czyć, że od­po­wia­dam li­stow­nie. Czy­ta­jąc Pani list, w któ­rym prosi mnie Pani o na­pi­sa­nie tek­stu do ame­ry­kań­skiego pi­sma zwią­za­nego z uni­wer­sy­te­tem (Yale), po­ru­sza­ją­cego te­mat «Li­te­ra­tura a kwe­stia etyczna», wpa­dłem w prze­ra­że­nie, wręcz w roz­pacz. Znowu, znowu – my­śla­łem. Nie dla­tego, bym ro­ścił pre­ten­sje do wy­czer­pa­nia nie­zgłę­bio­nego te­matu, wręcz prze­ciw­nie, ma­jąc pew­ność, że ten te­mat do mnie po­wraca, po­nie­waż jest zbyt draż­liwy”[1].

2. Draż­liwy te­mat, który mnie przy­padł w udziale. Rów­nie do­brze można by stwier­dzić: ka­mień, który mnie tra­fił w głowę, za­mro­czył, oszo­ło­mił. Na­wet nie za­czą­łem, a już by­łem wy­czer­pany. Jesz­cze raz Blan­chot: „Chcieć pi­sać, co za ab­surd: pi­sa­nie ozna­cza za­nik woli”[2].

3. Było to na po­czątku 2021 roku, gdy Eu­ropa wy­cho­dziła z tru­dem z pan­de­mii ko­ro­na­wi­rusa. Przy­ja­ciel za­su­ge­ro­wał, że­bym na­pi­sał o Ba­bim Ja­rze. „Dla­czego nie miał­byś na­pi­sać cze­goś o Ba­bim Ja­rze? Po­wi­nie­neś na­pi­sać o Ba­bim Ja­rze”. Znowu? O nie, byle nie to.

4. Ten przy­ja­ciel był bar­dzo prze­ko­nu­jący. „Po­słu­chaj, pi­szesz o Czar­no­bylu – mó­wił. – Babi Jar to coś ta­kiego, to Zona”. Myśl wy­da­wała się godna uwagi. Zwłasz­cza że „Strefa za­mknięta”[1*], ter­min uży­wany w ję­zyku fran­cu­skim i an­giel­skim, nie jest do­kład­nym tłu­ma­cze­niem: ukra­iń­skie okre­śle­nie Zona wid­czu­zen­nia, po­dob­nie jak ro­syj­skie Zona otczuż­die­nija, ozna­cza­łoby ra­czej „strefę wy­klu­cze­nia”. Przez pe­wien czas my­śla­łem, by po­słu­żyć się nim w ty­tule. Ale to był fał­szywy trop.

5. An­to­ine d’Agata przy­pad­kiem był w Ki­jo­wie. „A może zróbmy to ra­zem?” – za­gad­ną­łem go. W roz­terce i za­mę­cie za­wsze le­piej mieć to­wa­rzy­stwo.

6. Po­je­cha­li­śmy ra­zem zo­ba­czyć to miej­sce. Był kwie­cień, sza­ruga, drzewa cał­kiem na­gie. Tak na­prawdę nie było za bar­dzo co oglą­dać. Spo­rzą­dzi­łem spis: dwa parki, las, wielki wą­wóz i kilka po­mniej­szych, pod­ziemna rzeka, po­mniki (dużo po­mni­ków), trzy ko­ścioły, je­den bar­dzo stary i dwa nowe, sy­na­goga, też cał­kiem nowa, szpi­tal psy­chia­tryczny, wię­zie­nie psy­chia­tryczne, nie­do­koń­czony In­sty­tut Psy­chia­trii, dwa cmen­ta­rze (je­den pra­wo­sławny, drugi woj­skowy), ślady dwóch in­nych zrów­na­nych z zie­mią cmen­ta­rzy (je­den ży­dow­ski, drugi pra­wo­sławny), bu­dy­nek ukra­iń­skiej te­le­wi­zji, wieża ukra­iń­skiej te­le­wi­zji, bloki miesz­kalne, sklepy, szkoły i przed­szkola, nie­czynne kino, me­tro, żło­bek, szpi­tal, kost­nica. An­to­ine nie był zbyt prze­ko­nany, po­dob­nie jak ja: „Co wła­ści­wie miał­bym fo­to­gra­fo­wać?”. Pełna zgoda – my­śla­łem – pew­nie le­piej by­łoby so­bie od­pu­ścić. Za­po­mnieć o tej hi­sto­rii, przejść do cze­goś in­nego.

7. John Ste­in­beck też wy­brał się do Ki­jowa z fo­to­gra­fem, Ro­ber­tem Capą, w 1947 roku. Nie po­je­chali zo­ba­czyć Ba­biego Jaru. Ste­in­beck nie pi­sze o tym w swo­jej książce. Pew­nie na­wet nie wie­dział, że coś ta­kiego ist­nieje[3].

8. Pra­wie dwa­dzie­ścia lat póź­niej, w 1965 roku, rów­nież Elie Wie­sel, na prośbę izra­el­skiego dzien­nika, od­wie­dził ZSRR. Do­brze wie­dział, czym był Babi Jar, ale nie mógł zlo­ka­li­zo­wać tego miej­sca na żad­nym pla­nie Ki­jowa. Tak jakby znik­nęło.

Ofi­cjalni prze­wod­nicy z In­tu­ri­stu nie chcą od­wie­dzać z wami tego miej­sca. A na­wet o nim mó­wić. Je­żeli na­le­ga­cie, od­po­wia­dają: „Szkoda fa­tygi; nie ma tam co oglą­dać”. I mają ra­cję. Nie warto tra­cić czasu. Ni­czego tam nie znaj­dzie­cie. Żad­nego po­mnika, żad­nej ta­blicy pa­miąt­ko­wej. W Ba­bim Ja­rze to, co naj­waż­niej­sze, jest uta­jone. To, co wi­dać tam go­łym okiem, można zo­ba­czyć także gdzie in­dziej. Wszę­dzie w Ki­jo­wie. Na każ­dym skwe­rze, w każ­dym miej­scu pu­blicz­nym. Tak jakby Babi Jar roz­cią­gał się na całe mia­sto. [...]

Prze­wod­nicy z In­tu­ri­stu mają ra­cję: Babi Jar to miej­sce jak każde inne[4].

9. O Ba­bim Ja­rze można po­wie­dzieć dwie rze­czy: nie jest to tylko idea, ale nie jest to też do końca okre­ślone miej­sce.

10. Może da­łoby się jesz­cze do­dać, że jest to mo­nada? Gil­les De­leuze w wy­kła­dach o Le­ib­nizu de­fi­niuje mo­nadę jako pod­miot, po­nie­waż wy­raża ona ca­łość świata. „Moja du­sza wy­raża cały świat, ale wy­raża w spo­sób ja­sny tylko cząstkę świata i jest to mój za­kres [moje te­ry­to­rium, mówi w in­nym miej­scu Le­ib­niz]. Mój za­kres jest ogra­ni­czony”[5]. To, co Le­ib­niz mówi o pod­mio­cie, od­nosi się też do miej­sca: Babi Jar wy­raża (tak jak inne miej­sca, które od­wie­dzimy) je­śli nie cały świat, to w każ­dym ra­zie pe­wien wy­miar świata, znacz­nie roz­le­glej­szy niż kilka akrów zrów­na­nych warstw ziemi pod zwy­kłą dziel­nicą Ki­jowa.

11. Pro­ble­mem jest hi­sto­ria. W Ba­bim Ja­rze hi­sto­ria też zo­stała spłasz­czona. Na po­wierzchni działa jak żan­darm w pe­le­ry­nie i kepi, wy­ma­chu­jący białą pałką: „Prze­cho­dzić, nie ma na co pa­trzeć”. Co skłoni tro­chę bar­dziej od in­nych upartą osobę do tego, żeby cho­dzić i cho­dzić bez końca.

12. Cho­dzić, in­wen­ta­ry­zo­wać, fo­to­gra­fo­wać, opi­sy­wać. Dzień po dniu, o każ­dej po­rze roku. Cza­sem osobno, cza­sem ra­zem.

13. Sporo mnie to kosz­to­wało, ale w końcu zre­da­go­wa­łem pierw­szą wer­sję tej książki. Pod­czas gdy ja pi­sa­łem, Fe­de­ra­cja Ro­syj­ska gro­ma­dziła woj­ska przy gra­nicy z Ukra­iną i prze­pro­wa­dzała ćwi­cze­nia na Bia­ło­rusi, roz­miesz­cza­jąc setki czoł­gów o dwie go­dziny drogi od Ki­jowa. 22 lu­tego 2022 roku ukoń­czy­łem pi­sany na pod­sta­wie no­ta­tek ma­szy­no­pis. 24 lu­tego, o 5.07 czasu lo­kal­nego, Ro­sja prze­pro­wa­dziła se­rię ar­ty­le­ryj­skich ata­ków, po czym roz­po­częła in­wa­zję na Ukra­inę. Do­wie­dzia­łem się o tym po prze­bu­dze­niu, około dzie­wią­tej. Już w tej chwili to, co na­pi­sa­łem, było nie­ważne, zu­peł­nie. Ale nie to mnie mar­twiło. Dziś za­czy­nam pi­sać od nowa, z cał­kiem in­nej per­spek­tywy. Od po­czątku. Jest 8 li­sto­pada 2022 roku, 258. dzień wojny, i nic nie jest już ta­kie samo, ani ukra­iń­skie mia­sta, ani ży­cie mo­ich przy­ja­ciół, ani py­ta­nia, które się li­czą. Mó­wie­nie o Ba­bim Ja­rze ma bez wąt­pie­nia sens, ale już nie ten sam.

Spis ilu­stra­cji

Wszyst­kie zdję­cia, któ­rych au­to­rem jest An­to­ine d’Agata, zo­stały zro­bione w Ukra­inie mię­dzy kwiet­niem 2021 a lu­tym 2023 roku.

Zdję­cia ar­chi­walne wy­brał i opra­co­wał An­to­ine d’Agata.

s. 2 Ki­ry­łow­ski Gaj, Ki­jów, sty­czeń 2022.

s. 9 Pla­kat re­kla­mowy, park Babi Jar, Ki­jów, czer­wiec 2021.

PRZY­PISY

Trans­kryp­cja na­zwisk au­to­rów ukra­iń­skich i ro­syj­skich pu­bli­ku­ją­cych w ję­zyku an­giel­skim i fran­cu­skim może róż­nić się od form spo­lsz­czo­nych sto­so­wa­nych w tek­ście książki.

W przy­padku cy­ta­tów z utwo­rów in­nych niż fran­cu­sko­ję­zyczne nie­tłu­ma­czo­nych na ję­zyk pol­ski za pod­stawę słu­żyły prze­kłady na ję­zyk fran­cu­ski do­ko­nane przez Jo­na­thana Lit­tella.

[1] Mau­rice Blan­chot, Énigme, „Yale French Stu­dies” 1991, nr 79.
[2] Tenże, L’Écri­ture du désa­stre, Pa­ris 1980, s. 24.
[3] John Ste­in­beck, Dzien­nik po­dróży do Ro­sji; ze zdję­ciami Ro­berta Capy, tłum. M. Ry­chlik, War­szawa 2024. Ory­gi­nalne wy­da­nie uka­zało się w 1948 (The Vi­king Press, New York).
[4] Elie Wie­sel, Les Ju­ifs du si­lence, Pa­ris 1966, s. 40–41, 44.
[5] Gil­les De­leuze, Le­ib­niz: âme et dam­na­tion (wy­kłady z lat 1986–1987), Pa­ris 2003, CD au­dio, płyta 2, ścieżka 8.
[1*] W ory­gi­nale Zone d’exc­lu­sion (przyp. tłum.).