Kocham cię na niby - Kat Cantrell - ebook

Kocham cię na niby ebook

Kat Cantrell

4,3
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Oboje udawali, oboje mieli w tym interes. Udawanie szaleńczo zakochanego to nie lada wyczyn dla człowieka, który nigdy zakochany nie był. Jej zadanie było pozornie znacznie łatwiejsze. Musiała udawać, że jest bez pamięci zakochana w mężczyźnie, którego widok rzeczywiście wzbudzał w niej pożądanie...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 156

Oceny
4,3 (28 ocen)
17
3
6
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Kat Cantrell

Kocham cię na niby

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Zwykle dwudziestopięcioletnie kobiety marzą o ślubie, ale Dulciana Allende marzyła o rozwodzie. Najlepiej z Lucasem Wheelerem.

Utkwiła wzrok w przystojnym blondynie na końcu sali. W powietrzu unosił się zapach pieniędzy. Za nieduży pierścionek na palcu stojącej obok matrony można by kupić roczny zapas jedzenia dla kobiet ze schroniska. Cia jednak nie potrafiła i nie chciała szukać sponsorów, dlatego postanowiła wprowadzić w życie plan B. Planu C nie miała. Zdobyła zaproszenie na przyjęcie urodzinowe Fran Wheeler. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, Fran wkrótce zostanie jej teściową. A niedługo później eksteściową.

Mężczyzna przy barze uśmiechnął się do niej. Nie odwzajemniła tego uśmiechu. Dziś liczył się tylko jeden człowiek, ten, który stał przy matce witającej gości.

– Wszystkiego najlepszego, pani Wheeler. – Uścisnąwszy dłoń eleganckiej kobiety w średnim wieku, Cia przedstawiła się: – Dulciana Allende.

– Cia Allende? Ależ ten czas leci! Znałam twoich rodziców. Co za tragedia stracić oboje jednocześnie.

Jak zawsze, gdy ktoś poruszał ten temat, Cia poczuła bolesne kłucie w sercu.

– Lucasie, znasz Cię? – Pani Wheeler zwróciła się do syna. – Jej dziadek jest właścicielem Manzanares Communications.

Cia popatrzyła w oczy mężczyzny, którego zamierzała poślubić. Zakręciło się jej w głowie. Był jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach.

– Jak Ken, ten od Barbie – szepnęła, zanim zdążyła ugryźć się w język. Na szczęście Fran Wheeler, zajęta rozmową z kolejnym gościem, jej nie usłyszała.

Lucas zmierzył Cię wzrokiem.

– Mam nad nim przewagę: moje ciało się wygina.

Wbrew sobie Cia parsknęła śmiechem. Nie chciała czuć do niego sympatii ani tym bardziej pożądania. Właśnie dlatego go wybrała: bo z artykułów, jakie o nim czytała, wynikało, że Lucas nie różni się od zadufanych w sobie podrywaczy, z którymi umawiała się na studiach. Liczyła jednak, że zgodzi się ją poślubić, a tym samym pomoże setkom maltretowanych kobiet. Gdyby uznał pomoc nieznajomym za niewystarczający powód, miała dla niego inną zachętę, na którą powinien się skusić.

– I lepiej ci w garniturze niż jemu.

– Zabrzmiało to prawie jak komplement. – Zmrużył oczy. – Skoro nasi rodzice się znali, dlaczego nasze drogi się dotąd nie zeszły?

Mówił z cudownym teksaskim akcentem, który kojarzył się jej z kowbojami. Przeszył ją dreszcz.

– Rzadko bywam w wielkim świecie – odparła.

– Lubisz tańczyć? – Wskazał głową w stronę parkietu, na którym pary kołysały się w rytm muzyki jazzowej.

– W miejscach publicznych? Nie.

– Jesteś pewna, że nigdy dotąd nie rozmawialiśmy?

– Najzupełniej.

Wiedząc, jak niebezpieczni są tacy mężczyźni jak Lucas, wolałaby, żeby nadal mogli żyć z dala od siebie. Ale gotowa była się poświęcić i wyjść za niego, by tylko zrealizować marzenie matki i zbudować nowe schronisko dla kobiet.

– Mam dla ciebie propozycję.

– Tak? – Rozciągnął usta w drapieżnym uśmiechu. – Uwielbiam propozycje.

Ciarki przebiegły jej po plecach. Był stanowczo za przystojny, a jego uśmiech ją dekoncentrował.

– Nie taką, o jakiej myślisz. Moja, podejrzewam, bardzo cię zdziwi.

– Hm. – Przysunął się bliżej, a ją uderzył w nozdrza jego zapach o korzennej nucie. – Nie potrafię zdecydować, czy jestem zainteresowany, czy nie.

– Będziesz. – Cofnęła się o krok. Wcześniej dokładnie oceniła kilkunastu kandydatów na męża i wspólnie ze swą przyjaciółką Courtney wybrały Lucasa Wheelera. Wyszło im, że nie powinien odrzucić oferty. – Powiem wprost, o co mi chodzi. Setki kobiet służą swoim mężom za worek treningowy. Chciałabym im pomóc rozpocząć nowe życie. Istniejące schroniska pękają w szwach. Trzeba zbudować nowe. Duże.

Lucas potrząsnął głową. Uwodzicielski uśmiech znikł z jego twarzy.

– Nie licz, kotku, na moje pieniądze.

– Nie liczę. Mam własne.

– Zatem nie jestem ci do niczego potrzebny. Chyba że zechcesz mi złożyć całkiem inną propozycję, wtedy po prostu zadzwoń.

Obróciwszy się na pięcie, skierował się w stronę modnie ubranej dziewczyny, która tylko na to czekała.

– Jeszcze nie skończyłam. – Cia ruszyła za nim, posyłając dziewczynie wrogie spojrzenie. – Moje pieniądze leżą zablokowane w funduszu powierniczym. Będę mogła nimi dysponować albo w wieku trzydziestu pięciu lat, albo jeśli wyjdę za mąż i małżeństwo mi się rozpadnie. Ale musi trwać pół roku. Jeśli po tym czasie mąż wystąpi o rozwód, uzyskam dostęp do pieniędzy, więc jesteś mi potrzebny do zamążpójścia.

Pokręcił ze śmiechem głową.

– Dlaczego kobiety mają obsesję na punkcie pieniędzy i ślubu? Szkoda, że jesteś taka jak wszystkie.

– Nie jestem. – Inne chcą utrzymać męża, ona zaś pragnęła rozwodu. – Poza tym ty mnie też potrzebujesz. Tylko nie wiem, czy odważysz się do tego przyznać.

– Proszę, proszę… Zaciekawiłaś mnie.

– Powiedz, kiedy ostatnio sprzedałeś jakąś dużą nieruchomość?

Widziała, jak Lucas prostuje ramiona, napina mięśnie. Ależ był fantastycznie zbudowany. Nie powinna zwracać na to uwagi, z drugiej strony co jej szkodzi?

– Co ma wspólnego moja praca z twoim funduszem powierniczym?

– Wiele. Ja potrzebuję męża, który się ze mną rozwiedzie. Ty musisz poprawić swój wizerunek biznesowy. Możemy sobie nawzajem pomóc. Obiecuję ci, że nie będziesz stratny.

Ponieważ nie potrafiła flirtować, uwodzić ani czarować, wiedziała, że musi przedstawić Lucasowi propozycję, której nie będzie w stanie się oprzeć.

– Okej, kotku. – Przywołał skinieniem kelnera, po czym wziął z tacy dwa drinki. – Na dwie minuty zamieniam się w słuch. Wyjdźmy na taras.

Po drodze minął brata, Matthew, który rozmawiał z miejscowymi biznesmenami. Starszy brat posłał młodszemu cierpki uśmiech. Wiedział, w jakim celu Lucas z towarzyszącą mu kobietą udaje się w odosobnione miejsce. Lucas odwzajemnił uśmiech, zachowując pozę uwodziciela. Szybki numerek ze ślicznotką na tarasie faktycznie był w jego stylu, ale nie dziś, nie z tą ślicznotką. Postawił drinki na parapecie, zamierzając otworzyć drzwi balkonowe. Kruczowłosa piękność wyminęła go, sama je otworzyła i wyszła na zewnątrz. Wzdychając cicho, ruszył za nią.

– Napijesz się? – zapytał.

Dwadzieścia pięć pięter niżej karetka na sygnale pędziła ulicami Dallas. Na tarasie wiał lekki marcowy wietrzyk – miła odmiana po pełnej piranii dusznej sali balowej, pomyślał Lucas.

– Chętnie. – Cia upiła łyk whisky. – Mm, bez porównania lepsze niż te kolorowe drinki. – Na moment zamilkła. – No dobra. To jest propozycja czysto biznesowa. Bierzemy ślub, jesteśmy małżeństwem wyłącznie na papierze, po pół roku występujesz o rozwód. Sześć miesięcy wystarczy, żebyś naprawił swoją nadszarpniętą reputację, a ja uzyskam dostęp do pieniędzy.

Nadszarpnięta reputacja. Chciałby powiedzieć, że ma w nosie, co inni o nim myślą, ale nie mógł. Ponad sto lat temu jego prapradziadek zbudował rodzinną firmę Wheeler Family Partners, czyli WFP, która w znacznej mierze ukształtowała wczesny krajobraz północnego Teksasu. Nazwisko Wheeler kojarzyło się z tradycją, rodziną i handlem.

– Chyba żartujesz! Ja nie potrzebuję ratunku.

Hiszpańska piękność w zmysłowej, choć skromnej sukience popatrzyła na niego spod długich rzęs.

– Czyżby? Wczoraj przepadł ci kontrakt na Rose Building. Twoi klienci wolą robić interesy z agencją, której przedstawiciel nie ugania się za mężatkami.

– Nie wiedziałem, że ona ma męża.

Jasne, Wheeler, tłumacz się. Albo lepiej opowiedz jej, co ci się w Lanie podobało: to, że rzadko dzwoniła, że nie narzucała się, że zawsze wybierała oddalone od centrum lokale i nigdy nie zostawała na noc. Swoją drogą, jakim trzeba być idiotą, aby nie domyślić się prawdy.

– Ale miała. I wybuchł skandal. A ja ci daję szansę odbudowy wizerunku. Ślub, intercyza, a potem rozwód. Nie musisz ze mną spać, nawet nie musisz mnie lubić.

Huczało mu w głowie – od skłębionych myśli i od muzyki dobiegającej zza szklanych drzwi. Małżeństwo z rozsądku, dla wygody? Matka dostałaby zawału, gdyby wspomniał o rozwodzie. Biedna omal nie trafiła do szpitala, gdy rok po ślubie umarła Amber, żona Matthew.

Na wieki zostałby czarną owcą, a już tyle pracy włożył w to, by naprawić krzywdy, jakie wyrządził własną niefrasobliwością i głupotą. Miałby wszystko zaprzepaścić? Przytknął palce do skroni.

– Przykro mi, ale nie jesteś w moim typie.

– Świetnie. Zero seksu, zero emocji i zaangażowania. Czysty układ. Nie rozumiem, co tu się może nie podobać.

Kiedyś w przyszłości zamierzał się ożenić, gdy pozna odpowiednią kobietę i się w niej zakocha. Ale myśl o tym, że obca kobieta nosiłaby jego nazwisko i mieszkała z nim pod jednym dachem, jakoś nie wzbudzała w nim entuzjazmu.

– To nie jest takie proste, jak ci się wydaje. A jeśli ktoś odkryje prawdę? Czy nadal dostaniesz forsę?

– Nikt nic nie odkryje. Nikomu tego nie zdradzimy. Raz czy dwa razy przy moim dziadku będziemy musieli udawać szaleńczo zakochanych, a resztę czasu możemy robić, co nam się podoba.

Udawanie szaleńczo zakochanego to nie lada wyczyn dla człowieka, który nigdy zakochany nie był.

– Dlaczego pieniądze otrzymasz dopiero po rozwodzie?

– A coś ty taki wścibski?

– Przed chwilą mi się oświadczyłaś. Chyba mam prawo zadać parę pytań?

– W porządku. Mój dziadek jest człowiekiem bardzo staroświeckim. Chce, żebym była szczęśliwa, czyli miała męża i dzieci. Pieniądze w funduszu to zabezpieczenie na wypadek, gdyby mąż ode mnie odszedł.

– Twój dziadek jest ślepy czy co? – Lucas wyszczerzył zęby. – Ja po pięciu minutach rozmowy z tobą wiem, że dasz sobie radę. Nie potrzebujesz do tego męża. A warunek co do wieku… – Wzruszył ramionami. – Nie sprawiasz wrażenia osoby, która majątek przepuści na hazard.

– Pieniądze po rodzicach przekazałam na schronisko, w którym pracuję jako wolontariuszka. Dziadek utworzył dla mnie fundusz powierniczy, odsetki wpływają na moje konto. W zupełności wystarczają mi na życie, ale nie wystarczą na budowę nowego schroniska. Dziadek liczy, że zanim skończę trzydzieści pięć lat, stracę zainteresowanie wolontariatem.

– Na co się nie zanosi…

– Nie. Poza tym nie lubię, jak ktoś mnie zmusza do małżeństwa. – Skrzyżowała ręce na piersi. – Słuchaj, nie proszę cię o nic złego czy nielegalnego. Żeniąc się ze mną, uratujesz życie wielu kobiet, które nie mają gdzie się podziać. Pomyśl o tym jak o działalności dobroczynnej…

Czy pół roku to naprawdę tak duże poświęcenie? Nienawidził przemocy, krzywdzenia słabszych. Zmrużywszy oczy, popatrzył z zadumą na Cię. Ciekawe, skąd w niej tyle zapału, tyle chęci do pomagania sponiewieranym kobietom? Czy z równą pasją oddaje się innym zajęciom?

Skierował spojrzenie na szklane drzwi i przez moment wpatrywał się w swoich dziadków tańczących na parkiecie. Z jednej strony fikcyjne małżeństwo, z drugiej rozwód. Ustabilizowane życie z rozsądną żoną u boku niewątpliwie poprawiłoby jego wizerunek. Może wreszcie mąż Lany dałby mu spokój? Zresztą znudziło mu się skakanie z kwiatka na kwiatek. Może gdyby trzymał Cię z dala od swojej rodziny, mama zapomniałaby, że ma synową? Nie, to absurd! Niech Cia poszuka innego męża, a on z Matthew spróbują zniwelować szkody, jakie wyrządził swoim niefortunnym romansem.

– Twoja propozycja brzmi interesująco, ale niestety muszę odmówić…

– Poczekaj – przerwała mu. – Mam coś na zachętę, musisz jednak tę informację zachować w tajemnicy. Dziadek zamierza zmniejszyć produkcję. Firma zmieni adres. Sądzę, że znasz obecną lokalizację Manzanares Communications?

Manzanares mieściło się w czterech stosunkowo nowych budynkach zaprojektowanych przez jeden z najlepszych zespołów architektonicznych w kraju.

– Benicio Allende z przyjemnością powierzy sprzedaż nieruchomości agencji mojego męża.

Lucas błyskawicznie wykonał w myślach obliczenia. Prowizja dla WFP byłaby czterokrotnie większa niż za Rose Building, nie mówiąc już o prestiżu i reklamie.

– To co?

Ona chce dostać odpowiedź już teraz?

– Dlaczego mnie wybrałaś?

– Bo chociaż uwodzisz kobiety na prawo i lewo, to jednak traktujesz je z szacunkiem. To dla mnie ważne. Poza tym dotrzymujesz słowa. A to ty będziesz musiał wystąpić o rozwód… Ufam, że to zrobisz.

– Nie masz narzeczonego albo przyjaciela, którego mogłabyś poprosić o przysługę?

– Nie. Mężczyźni są mi potrzebni tylko do jednego… – Urwała i powiodła po nim wzrokiem. – Do przesuwania ciężkich mebli – dokończyła po chwili.

– W porządku.

Ściągnęła brwi.

– Możesz jaśniej, Wheeler? Ożenisz się czy nie? Nie masz nic do stracenia, a wiele do wygrania.

W jej oczach płonął ogień. Była kobietą pełną pasji, upierała się jednak przy papierowym małżeństwie. Może tak będzie lepiej? Prościej, bez komplikacji?

Jęknął w duchu. Nawet się nie zorientował, w którym momencie podjął decyzję. Chyba zwariował. Dotychczas był pewien, że kiedy w końcu się ożeni, to każdej nocy będzie uprawiał z żoną szalony seks.

Żeby zaciągnąć pannę Allende do łóżka… hm, musiałby się bardzo postarać. Może nie warto? Może faktycznie potraktować to jak korzystną propozycję biznesową? Miałby wyłączne prawo do sprzedaży obiektów należących do Manzanares. Firma Wheelerów bardzo by na tym zyskała, a on miałby okazję się wykazać.

– Nie – oznajmił.

– Nie? – zdziwiła się Cia. – Odrzucasz moją ofertę?

– Nie, nie będziemy tu o tym rozmawiać. O sprawach zawodowych porozmawiamy jutro w moim gabinecie. Punktualnie o dziewiątej. – Do tego czasu spróbuje się dowiedzieć czegoś więcej o swojej przyszłej żonie i partnerce biznesowej. – Bez alkoholu, za to w obecności prawników. Nie spóźnij się, kochanie.

Przybrała kamienny wyraz twarzy, skinęła głową i skierowała się ku drzwiom. Lucas miał wrażenie, jakby znalazł się w oku cyklonu.

Tytuł oryginału: Marriage with Benefits

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2013

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2013 by Katrina Williams

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2015, 2016

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2597-7

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.