99,90 zł
Lęk to książka, która wyjaśnia najbardziej palące kwestie zdrowia psychicznego, wskazując naukowe podstawy zaburzeń strachu i lęku.
Zaburzenia lękowe dotykają miliony osób na całym świecie, stanowiąc jeden z najbardziej rozpowszechnionych problemów zdrowia psychicznego. Joseph LeDoux, który wraz z członkami swojego laboratorium przoduje w wysiłkach badawczych, zmierzających ku zrozumieniu i skutecznemu leczeniu lęku, w niniejszej książce wyjaśnia całą gamę zaburzeń, ich pochodzenie, a także odkrycia, które mogą przywrócić zdrowie cierpiącym na nie osobom.
Przełomowa teza LeDoux głosi, że dotąd myśleliśmy o strachu i lęku w niewłaściwy sposób. Nie są one, jak sądzono dotychczas, wrodzonymi, spuszczonymi z mózgowej smyczy stanami, ale gromadzonymi przez nas doświadczeniami poznawczymi. Leczenie zaburzeń lękowych musi uwzględniać zarówno ich świadome przejawy, jak i leżące u ich podstaw nieświadome procesy neuronalne.
To niezwykle ambitna, prowokacyjna, wyzywająca i ważna książka. Opisując najnowsze odkrycia neuronauki, LeDoux wyjaśnia źródła, naturę i wpływ strachu oraz zaburzeń lękowych. - „Psychology Today”
LeDoux poddaje w wątpliwość dotychczasowe poglądy, wskazując jak myśleć inaczej o mózgowych źródłach strachu i zaburzeń lękowych. - „Science”
LeDoux wskazuje jak najnowsze badania nad mózgowymi podstawami lęku przekładają się na nowe podejście do leczenia zaburzeń psychicznych. - „Nature”
«Lęk» otwiera przed czytelnikami nowe światy myślenia i odczuwania. - „Publishers Weekly”
Joseph LeDoux - amerykański neuronaukowiec, profesor Uniwersytetu Nowojorskiego, dyrektor Instytutu Mózgu Emocjonalnego i Instytutu Badań Psychiatrycznych im. Nathana S. Kline’a. Autor wielu książek m.in. Mózg emocjonalny oraz Synaptic Self. Jest także wokalistą, gitarzystą i autorem tekstów rock’n’rollowego zespołu The Amygdaloids, z którym wydał płyty takie jak All in Our Minds, Theory of My Mind oraz Anxious.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 880
Wszystkim badaczom,którzy pracowali ze mną przez wszystkie lata,i kolegom, którzy pomogli posunąć do przodunasze rozumienie strachu i lęku.
Wprowadzenie
Neurobiologia bliżej codzienności
Ludzkość zaczęła poznawać tajemnice mózgu w III wieku przed naszą erą za sprawą wysiłków medyków aleksandryjskich. Pośmiertne badania anatomiczne (od gr. anatome, czyli „rozcięcie”) prowadzone przez aleksandryjczyków koncentrowały się szczególnie na móżdżku, oponach oraz komorach. Wśród starożytnych już Hipokrates twierdził, że emocje zależą od funkcjonowania konkretnych struktur mózgowych. Aż do XIX wieku dociekania nad anatomią mózgu ludzi i zwierząt dotyczyły obserwowalnych gołym okiem struktur, co do których przypuszczano, że odpowiadają za poszczególne funkcje psychiczne.
Przypuszczenie o mózgowej lokalizacji funkcji psychicznych zostało rozwinięte na przełomie XVIII i XIX stulecia przez austriackiego lekarza Franza Josepha Galla w ramach zapoczątkowanej przez niego dyscypliny zwanej frenologią. Opierając się niekiedy na rzetelnych obserwacjach, na przykład porównując objętość kory przedczołowej u ludzi i zwierząt, a niekiedy na świadectwach całkowicie anegdotycznych, Gall zlokalizował blisko trzydzieści funkcji psychicznych powiązanych z odpowiednimi obszarami kory mózgowej. Frenologia dziś oceniana jest różnie – jako pseudonauka czy wręcz szarlataneria, ale również jako prekursorka neuropsychologii. Ta ostatnia narodziła się w XIX wieku, a za jej ojca uważa się Paula Brockę, który odkrył, że uszkodzenia zlokalizowanej w płacie czołowym kory ruchowej prowadzą do zaburzeń w generowaniu mowy. Komplementarnego odkrycia dokonał Carl Wernicke – uszkodzenia fragmentu tkanki mózgowej w płacie skroniowym prowadzą do zaburzeń w rozumieniu mowy. Co za tym idzie – w zdrowym mózgu ośrodek Brocki odpowiada za mowę, a ośrodek Wernickego za jej rozumienie.
XIX wiek to także czas formowania się poglądów na temat tego, „gdzie wzrok nie sięga”, czyli komórkowej budowy mózgu. W 1837 roku czeski fizjolog Jan Evangelista Purkyně odkrył i opisał komórkę mózgową, nazwaną później jego nazwiskiem. W szczególności zaobserwował wyrastające z ciała komórkowego struktury: rozgałęziające się wypustki (dziś nazywamy je dendrytami) oraz długie włókno (dziś znane jako akson). Nie wszyscy wierzyli jednak, że odkryta przez Purkyněgo struktura jest samodzielną jednostką, czyli komórką. Dominował bowiem pogląd, że mózg zbudowany jest z jednolitej, gęstej substancji. W 1888 roku hiszpański histolog Santiago Ramón y Cajal wykazał jednak ostatecznie, że dendryty i aksony poszczególnych komórek nie są ze sobą trwale zrośnięte, ale dzieli je niewielka szczelina.
Rozwiązanie problemu architektury mózgu wymusiło na uczonych rozwiązanie kolejnej zagadki: jak pojedyncze neurony komunikują się między sobą? Choć już od drugiej połowy XVIII stulecia przypuszczano, że układ nerwowy przejawia aktywność elektryczną, dopiero półtora wieku późnej zaobserwowano bezpośrednio aktywność neuronalną. Stało się to możliwe dzięki zabiegowi chirurgicznemu, w trakcie którego wprowadzono cienką elektrodę do hipokampa kota. Również dopiero w XX wieku odkryto chemiczne neurotransmitery oraz ich wpływ na funkcjonowanie mózgu, a w konsekwencji także na nastrój. Oczywisty dziś dla nas fakt, że komunikacja między neuronami zachodzi na drodze elektryczno-chemicznej, jest stosunkowo niedawnym odkryciem.
Pomimo wynalezienia nieinwazyjnych, a więc przydatnych w badaniach naukowych z udziałem ludzi, technik badania mózgu, takich jak elektroencefalografia, pozytronowa tomografia emisyjna, obrazowanie aktywności mózgu rezonansem magnetycznym czy spektroskopia bliskiej podczerwieni, klasyczna metoda rejestracji aktywności pojedynczych neuronów (za pomocą elektrody wprowadzanej bezpośrednio do ciała komórki lub nieopodal) pozostaje do dziś jedną z podstawowych metod neurobiologii. Jej niedoścignionymi zaletami są precyzja oraz możliwość pomiaru aktywności komórek w czasie rzeczywistym. Z uwagi na inwazyjność (interwencję chirurgiczną) na ludziach stosuje się ją w zasadzie tylko w celach diagnostycznych w uzasadnionych medycznie przypadkach (na przykład lokalizacja źródła padaczki), a naukowcom niekiedy udaje się odkryć coś „przy okazji”. Stąd też niemal cała wiedza, która zgromadzona została przy użyciu tej metody, pochodzi z badań na zwierzętach – w szczególności szczurach czy myszach.
Gryzonie, czy w ogóle zwierzęta laboratoryjne, są głównymi „współpracownikami” neurobiologów. W branżowych żartach psychologowie i kognitywiści nazywają neurobiologów „badaczami gryzoni” czy „ludźmi od szczurów” (ci nie pozostają wówczas zazwyczaj dłużni, podkreślając, że przynajmniej uprawiają rzetelną naukę, a nie podparte statystyką spekulacje). Celem większości badań neurobiologicznych nie jest jednak poznanie mózgu szczura samego w sobie. Ostatecznym celem jest lepsze zrozumienie działania układu nerwowego człowieka. Stąd też neurobiologowie mówią chętniej nie o badaniach prowadzonych na zwierzętach, ale badaniach na modelach zwierzęcych. W zależności od przedmiotu zainteresowania konkretnych badaczy chodzić może o zwierzęce modele ludzkiego układu nagrody, ludzkich zaburzeń depresyjnych, ludzkiej empatii czy ludzkiego strachu oraz lęku.
Joseph LeDoux, którego najnowszą książkę oddajemy do rąk polskich Czytelników, wpisał się na karty historii badań nad mózgiem, a w szczególności mózgowym podłożem strachu i lęku. Mało tego, pozostaje nieprzerwanie jednym z najważniejszych oraz najbardziej wpływowych neurobiologów emocji. Z jego odkryciami dotyczącymi funkcjonowania ciała migdałowatego spotkała się zapewne każda osoba mająca coś wspólnego z neurobiologią, neuronauką, psychologią i kognitywistyką, a już na pewno każda studentka i każdy student tych kierunków. Dla porządku przypomnijmy, że Joseph LeDoux jest profesorem Uniwersytetu Nowojorskiego, dyrektorem Instytutu Mózgu Emocjonalnego – wspólnej jednostki badawczej tej uczelni oraz Instytutu Badań Psychiatrycznych imienia Nathana S. Kline’a – a także członkiem Narodowej Akademii Nauk Stanów Zjednoczonych. Prócz setek specjalistycznych artykułów jest również autorem książek skierowanych do szerokiego grona odbiorców: The Integrated Mind (wspólnie ze swoim mentorem Michaelem Gazzanigą; New York: Springer, 1978), Mózg emocjonalny (Poznań: Media Rodzina, 2000; oryginalnie wydanie The Emotional Brain ukazało się dwa lata wcześniej w Nowym Jorku nakładem Simon and Schuster) oraz Synaptic Self (New York: Viking, 2002), a także współredaktorem kilku innych tomów, w tym The Emotional Brain Revisited (Kraków: Copernicus Center Press, 2014). Jest również wokalistą, gitarzystą i autorem tekstów – których tematyka oscyluje, a jakżeby inaczej, wokół neuronów, emocji i zaburzeń psychicznych – rockandrollowego zespołu The Amygdaloids, z którym wydał płyty takie jak All in Our Minds, Theory of My Mind oraz Anxious (każdy czytelnik Lęku ma okazję posłuchać utworów z ostatniego albumu; instrukcja znajduje się pod koniec przedmowy autora).
Już sam dorobek naukowy (i artystyczny) Josepha LeDoux pozwala sądzić, że Lęk jest pozycją wyjątkową. Nie jest to tylko proste streszczenie stanu badań na temat neurobiologii strachu i lęku czy też książka popularyzująca ich wyniki. Jest to raczej dzieło naukowca, który poświęcił badaniom nad mózgiem emocjonalnym swoje całe życie, oraz wizjonera, który troszczy się o dalszy rozwój neurobiologii oraz jej przydatność społeczną. Dlatego też na kartach Lęku LeDoux daje się poznać jako osoba krytyczna wobec dotychczasowych wysiłków badawczych – co ważne, także własnych – oraz wskazująca drogi rozwoju neurobiologii emocji oraz aplikacji jej wyników w psychiatrii i psychoterapii, a więc w dziedzinach, których zadaniem jest zaoferowanie realnej i trwałej pomocy ludziom cierpiącym. Tematyka strachu, lęku i ich zaburzeń odzwierciedla nie tylko własne zainteresowania badawcze autora, ale także palącą potrzebę społeczną.
Choć lęk nieodłącznie jest częścią natury ludzkiej – nawiązując do słynnego stwierdzenia Antoniego Kempińskiego, „jest dolą człowieka” – prowadzić może do destrukcyjnych konsekwencji i cierpienia. Zaburzenia lękowe są, także w Polsce, jednymi z najczęściej diagnozowanych problemów psychicznych (świadczą o tym między innymi wyniki badania EZOP, przeprowadzonego we współpracy z Konsorcjum World Mental Health). LeDoux wierzy, że z zaburzeniami lękowymi można skutecznie walczyć, jednak wymaga to od psychiatrów i psychoterapeutów polegania na stale rozwijającej się wiedzy na temat mózgu, od neurobiologów zaś – przemyślenia wykorzystywanych pojęć i metod, a niekiedy nawet przekroczenia granic własnej dziedziny.
Sam LeDoux na kartach Lęku nazywa siebie nie neurobiologiem, ale neuronaukowcem poznawczym czy neuronaukowcem behawioralnym. Nie jest to tylko kwestia etykietek werbalnych. O ile neurobiologia korzysta z typowych metod biologicznych, o tyle neuronauka wykracza poza granice biologii, tworząc interdyscyplinarną, bo korzystającą z osiągnięć informatyki i psychologii, dziedzinę skoncentrowaną nie tylko na anatomii i funkcjonowaniu mózgu, ale również na kształtowaniu przez ten organ procesów poznawczych i zachowań ludzi i zwierząt (stąd przymiotniki „poznawczym” i „behawioralnym”). Właśnie w takim nowatorskim oraz nastawionym na praktykę (walkę z zaburzeniami lękowymi) kontekście odczytywać należy kolejne rozdziału Lęku. Niektóre partie mogą wydawać się Czytelnikowi mocno techniczne, a nawet zbyt zawiłe, jednak nagrodą za włożony wysiłek jest zrozumienie idei LeDoux dotyczących usprawnienia interwencji terapeutycznych, a w ogólniejszej perspektywie – możliwości pokonania zaburzeń lękowych.
Jednym z najważniejszych epizodów w naukowych próbach zrozumienia zachowania człowieka był behawioryzm, który zdominował dużą część psychologii na kilka dekad XX wieku, wywierając również wpływ na neurobiologię. Behawioryści tacy jak John Watson i Burrhus Skinner twierdzili, że psychologia powinna skupiać się na tym, co intersubiektywne i mierzalne, czyli na obserwowalnym zachowaniu. Choć behawioryści zwykle nie negowali istnienia zjawisk subiektywnych i świadomych (na przykład uczuć), zgodnie z przyjętą metodologią omijali je szerokim łukiem. W praktyce w swoich badaniach mimo wszystko stosowali jednak pojęcia, które w potocznym dyskursie wiążą się ze świadomością. Do pojęć tych należą „strach” i „lęk”. Gdy mówimy, że boimy się czegoś, chodzi nam zazwyczaj o pojawiające się w naszej świadomości uczucie strachu, nie zaś – będącą również składnikiem lęku – reakcję behawioralną ucieczki lub unikania czy wspierające ją zmiany fizjologiczne. LeDoux zauważa, że podobnie jak behawioryzm, neurobiologia przez długi czas skupiała się na dwóch ostatnich typach reakcji – które zaobserwować można zarówno u ludzi, jak i zwierząt – zaniedbując to, co odczuwane świadomie.
LeDoux twierdzi, że „nieraportowalne, nieświadome czynniki uczestniczące w powstaniu uczucia lęku nie powinny być utożsamiane ze świadomym doświadczeniem lęku” nie tylko ze względu na niezgodność z potocznym użyciem słowa „lęk” (nieświadomy lęk to jego zdaniem wręcz oksymoron) ani na obowiązek przekazywania przez naukowców wyników swojej pracy w jasny i precyzyjny sposób, ale przede wszystkim z powodu problemów pojawiających się w kontekście terapii zaburzeń lękowych – zarówno farmakologicznej, jak i psychoterapii. Celem terapii powinno być, jak twierdzi LeDoux, przede wszystkim przyniesienie pacjentowi ulgi; w kontekście terapeutycznym najważniejsze efekty wiążą się ze świadomym doświadczeniem, a to ostatnie, jak wskazują liczne badania, nie zawsze odpowiada obserwowanym reakcjom behawioralnym i fizjologicznym. Oczywiście ostatecznie wszystkie zjawiska umysłowe, w tym także uczucia, biorą swój początek w działaniu nieświadomych mechanizmów mózgowych. Nie oznacza to jednak, że świadomość jest czymś, co można zaniedbać albo co można zmienić automatycznie poprzez zmianę nieświadomych reakcji.
Wyżej zarysowana trudność ujawnia się w testowaniu na modelach zwierzęcych wpływu leków na zaburzenia lękowe. LeDoux zwraca uwagę, że naukowcy, którzy dysponują jedynie pomiarami reakcji fizjologicznych i behawioralnych, niekiedy piszą, iż dany lek zmniejsza u szczurów uczucie lęku. Następnie ekstrapolują tę tezę, twierdząc, że ów lek u ludzi wpływał będzie na reakcje behawioralne i fizjologiczne, ale również zmniejszy intensywność świadomie odczuwanego lęku. Innym problemem związanym z ekstrapolacją na ludzi wyników badań neurobiologicznych prowadzonych na modelach zwierzęcych jest ignorowanie rozróżnienia stanu psychicznego i cechy psychicznej. Testując leki, naukowcy badają zazwyczaj szczury znajdujące się w chwilowym stanie lęku (indukowanym eksperymentalnie), a nie szczury lękowe (u których lęk jako cecha psychologiczna jest bardziej natężony niż u innych osobników). Leki mają pomagać jednak osobom lękowym, a nie znajdującym się w stanie lęku.
Problem emocji nie musi być jednak – parafrazując słynne powiedzenie Thomasa Nagela – albo nieinteresujący (gdy nie uwzględnimy świadomości), albo beznadziejny (gdy ją uwzględnimy). Na kartach Lęku LeDoux analizuje współczesne naukowe teorie świadomości, aby przez ich pryzmat spojrzeć na nowo na wiedzę z zakresu neurobiologii emocji. Jego zdaniem, „aby otrzymać leki, które zredukują specyficzne uczucie lęku poprzez bezpośrednią zmianę uczuć, badania powinny być nakierowane na mózgowe systemy tworzące świadome uczucia”. Wymaga to jednak innego niż dotychczasowe spojrzenia na sam lęk: powinien być on postrzegany jako zjawisko złożone, co sprzeciwia się idei (w której tkwią wciąż echa frenologii), że w mózgu istnieje – i czeka tylko na odkrycie – jednolity system strachu i lęku. Tak jak nie istnieje taki system, tak próżno szukać, jak przekonuje LeDoux, jednego leku czy też metody terapeutycznej, które stanowiłyby panaceum na wszystkie zaburzenia lękowe. Zamiast tego należy rozpoznać wszystkie mózgowe obwody związane z poszczególnymi procesami zaangażowanymi w lęk i strach, włącznie z mechanizmami świadomości, i szukać sposobów wpływania na poszczególne z nich.
Wielowymiarowe podejście LeDoux do emocji prowadzi go do wniosków związanych ze zdrowiem psychicznym. Zauważa on, że dotychczasowy model kryteriów diagnostycznych zastosowany w Diagnostycznym i Statystycznym Podręczniku Zaburzeń Psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (aktualna wersja to DSM-5) nie jest informatywny dla neurobiologów. Jest to jedna z przeszkód we współpracy między naukowcami i klinicystami, którą należy pokonać. Chodzi o to, by znaleźć nowe ujęcie zaburzeń psychicznych, w szczególności lękowych, które z jednej strony będzie trafnie opisywać zaburzenia z punktu widzenia fenomenologicznego, z drugiej zaś będzie dla naukowców przewodnikiem, pomagającym w stawianiu hipotez i projektowaniu badań z udziałem zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Na podstawie wyników własnych badań LeDoux formułuje również szereg metodologicznych wytycznych, które mogą mieć przełożenie na praktykę terapeutyczną. Zauważa, że wszystkie formy terapii zaburzeń lękowych angażują wymianę słowną między terapeutą a klientem (pacjentem), angażując różne procesy poznawcze, w tym te prowadzące do powstawania świadomych treści. Odwołując się do nowych danych na temat interakcji świadomych i nieświadomych obwodów mózgowych, rewiduje przedstawiony w swojej poprzedniej książce Synaptic Self pogląd, zgodnie z którym terapie zaburzeń lękowych podzielić można na oparte na rozmowie (angażują one bardziej system świadomy) i oparte na ekspozycji (ich celem jest wpływ na system nieświadomy). W Lęku LeDoux dowodzi, że systematyczne oddziaływanie terapeutyczne na obydwa systemy jest kluczowe dla długotrwałych efektów terapii, a co za tym idzie – przyniesienia osobie zmagającej się z zaburzeniami lękowymi trwałej ulgi w cierpieniu. Koncentracja terapii na samym systemie jawnym (świadomym) może skutkować tym, że system niejawny (nieświadomy) ożywi strach, modulując uwagę i kierując ją na wspomnienia zagrażających bodźców. Skupienie się w terapii tylko na systemie niejawnym może zaś doprowadzić do tego, że system jawny wytworzy abstrakcyjne uczucie zagrożenia, które modulować będzie z kolei aktywność ciała migdałowatego. Innymi słowy, zaniedbany system może ożywiać reakcję lękową.
LeDoux nie kończy jednak na wytycznych metodologicznych, ale przedstawia konkretne sposoby zwiększenia skuteczności interwencji terapeutycznych. Jego koncepcje niekiedy przybierają wręcz formę – jak ma to miejsce w przypadku terapii ekspozycji – technicznych wskazówek na temat rozkładu konkretnych interwencji w czasie, które zastosować mogą terapeuci. Wskazuje również perspektywy i nadzieje związane z nowoczesnymi rodzajami terapii, w tym terapii genowej, terapii wykorzystującej stymulację mózgu oraz medytację. Co nie mniej ważne, opierając się bezpośrednio na badaniach neuronaukowych, wskazuje on perspektywy farmakologicznego wspomagania psychoterapii. Nie chodzi tu tylko o klasyczne łączenie farmakoterapii z psychoterapią, czyli współpracę pacjenta z psychiatrą i terapeutą, lecz o to, że konkretne farmaceutyki mogą zwiększać skuteczność konkretnych interwencji terapeutycznych (przykładowo: D-cykloseryna wspomaga wygaszanie reakcji lękowych w terapii behawioralnej).
Lęk to praca, która nie tylko przedstawia postępy neurobiologii i jej przekształcanie się w interdyscyplinarną neuronaukę, ale pozwala zrozumieć, czym są lęk i strach – emocje, i związane z nimi uczucia, nieodłącznie należące do naszego życia. LeDoux daje nadzieję, że w końcu przełamana zostanie „klątwa”, na którą uwagę zwracało wielu literatów i filozofów, sprawiająca, że każde kolejne stulecie przepełnione jest lękiem coraz bardziej. Dzięki współpracy neuronaukowców i psychiatrów w naszym stuleciu postawiony został krok na drodze do pokonania patologicznego strachu i zaburzeń lękowych.
Kraków, sierpień 2017
Kinga Wołoszyn-Hohol
Zakład Psychofizjologii, Instytut Psychologii UJ
Mateusz Hohol
Zakład Logiki i Kognitywistyki IFiS PAN
Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych
Przedmowa
Gdy skończyłem moją poprzednią książkę, Synaptic Self, która została opublikowana w 2002 roku, nie byłem pewien, czy chcę napisać kolejną dla szerokiego kręgu odbiorców. Pojawił się pomysł, że sposobem uzyskania rzeczywistego wpływu na dziedzinę jest napisanie podręcznika dotyczącego mojego konkretnego obszaru badań – neuronauki behawioralnej i poznawczej. Moi agenci, John Brockman i Katinka Matson, namawiali mnie, abym tego nie robił, podobnie jak Rick Kot, mój redaktor z wydawnictwa Viking. Wszyscy ostrzegali mnie, że będę tego żałował. Po zmaganiu się z tym projektem przez prawie dekadę musiałem w końcu przyznać, że mieli rację. Odkryłem, że forma podręcznika jest zbyt ograniczająca – miało to być coś świeżego i innowacyjnego... a było jak wszystkie inne konkurencyjne książki. Po każdym rozdziale, recenzowanym przez wielu wykładowców różnych uniwersytetów, college’ów i szkół wyższych z całych Stanów Zjednoczonych, czułem się coraz mniej przywiązany do redagowanego tekstu. Moja rola sprowadzała się bardziej do nazwiska na okładce niż rzeczywistego wpływu na treść.
Kilka lat temu wpadłem na Ricka w trakcie odczytu naszej przyjaciółki Rosanne Cash, autorki książki Composed, której Rick był redaktorem. Zapytał mnie z lekko drwiącym uśmiechem: „Jak idzie z podręcznikiem? Czekałem, aż się z tego wycofasz i zrobisz ze mną kolejną książkę”. Byłem zachwycony, że wciąż interesowała go współpracą ze mną, i wynegocjowałem – z pewną pomocą Erica Raymana – zamknięcie projektu podręcznika. Napisałem nową propozycję wydawniczą dla Katinki. Jej wynikiem jest Lęk. Rickowi spodobał się ten pomysł i tak oto znaleźliśmy się tutaj.
Lęk jest inny niż moje poprzednie książki. O ile Mózg emocjonalny i Synaptic Self były pomyślane jako seria połączonych esejów zgromadzonych wokół pojedynczego tematu, o tyle w Lęku każdy kolejny rozdział bazuje na poprzednim, wskazując nowe spojrzenie na emocje, szczególnie na lęk i strach. Choć książka nosi tytuł Lęk, trzeba mieć świadomość, że strach i lęk są ze sobą splecione w skomplikowany sposób i muszą być pojmowane zarówno osobno, jak i razem.
Oto przegląd najważniejszych kwestii podejmowanych w Lęku. Przede wszystkim nauka o emocjach, a szczególnie nauka o strachu i lęku, znalazła się w impasie spowodowanym sposobem dyskusji o emocjach w odniesieniu do mózgu. Przykładowo, badacze używają słów takich jak „strach”, by opisać zarówno mechanizmy powodujące zastyganie szczurów w bezruchu w sytuacji niebezpieczeństwa, jak i świadome uczucie, którego człowiek doświadcza, gdy myśli o tym, że zostanie poważnie zraniony fizycznie lub psychicznie. Ogólna idea jest następująca: mózgowy obwód strachu jest odpowiedzialny za uczucie strachu, a gdy jest aktywowany – zarówno u szczura, jak i u człowieka – uczucie strachu pojawia się wraz z charakterystycznymi dla tej emocji reakcjami (takimi jak zastyganie, ekspresja mimiczna, zmiany fizjologiczne). Uczucie strachu, jak często się mówi, pośredniczy między zagrażającym zdarzeniem a reakcją. Ponieważ obwody te istnieją u wszystkich ssaków, w tym u człowieka, możemy badać ludzki strach poprzez pomiar reakcji zastygania w bezruchu u szczurów. Kluczowy obwód obejmuje ciało migdałowate – strukturę, która ogólnie opisywana jest jako mózgowe siedlisko strachu.
W rzeczywistości to, co właśnie napisałem, jest nieprawdą. Ponieważ moje badania i prace są po części winne tym błędnym przekonaniom, czuję pewną odpowiedzialność, by naprostować tę historię, zanim jeszcze bardziej zboczy z właściwego toru. Jednym z głównych celów tej książki jest wskazanie nowego spojrzenia na strach i lęk, które w dokładniejszy sposób odróżnia to, czego możemy się dowiedzieć od zwierząt, od tego, czego możemy się lepiej nauczyć, badając ludzi, i do czego sam strach odnosi się w kontekście ludzkiego mózgu.
Nie zrozumcie mnie źle: nie twierdzę, że mamy badać mózgowe mechanizmy związane z emocjami wyłącznie u człowieka. Z badań prowadzonych na zwierzętach nauczyliśmy się naprawdę wiele i możemy dowiedzieć się jeszcze więcej. By zrozumieć, jak funkcjonuje ludzki mózg, by wiedzieć, co w przypadku zwierząt działa, a co nie, potrzebujemy jednak bardziej rygorystycznej siatki pojęciowej. Proponuję taką siatkę i myślę, że pozwala ona na nowe ujęcie strachu i lęku, a także zaburzeń związanych z tymi stanami.
Moje sugestie zawarte w książce dotyczą po części słów, których używamy do opisu pewnych zjawisk, moja argumentacja jednak nie kończy się na semantyce. Słowa rozszerzają znaczenia, a to odgrywa ważną rolę. Przykładowo, niektórzy naukowcy badający strach u szczurów poprzez pomiar zastygania w bezruchu twierdzą, że badają nie to, co wielu ludzi rozumie przez strach, ale raczej pewne intersubiektywne stany fizjologiczne, które określają oni mianem strachu. Choć naukowa redefinicja strachu sprawia, że jest on lepiej dostępny jako problem badawczy, ma trzy wady. Po pierwsze, użycie terminu „strach” w niekonwencjonalny sposób do opisu stanu fizjologicznego, który łączy zagrożenie z reakcją, prowadzi badaczy do pisania i mówienia o nim tak, jakby odnosił się do świadomego uczucia strachu. Po drugie, nawet jeśli naukowcy polegają na przyjętej przez siebie definicji, wszyscy i tak myślą, że badają oni uczucie strachu. Wreszcie po trzecie, trzeba przecież zrozumieć uczucie strachu, a ignorowanie go nie jest rozwiązaniem.
Jako naukowcy jesteśmy zobowiązani do tego, by precyzyjnie opisywać nasze badania. Jest to szczególnie ważne, gdy nasza praca wykorzystywana jest w konceptualizacji ludzkich problemów – w tym przypadku zaburzeń strachu i lęku – i opracowywaniu sposobów ich leczenia. Ponieważ jednak świadome uczucia strachu i lęku powstają w obwodach mózgu różnych od tych, które kontrolują wyrażanie zachowań obronnych takich jak zastyganie w bezruchu i prawdopodobnie są wrażliwe na inne czynniki, powinny być rozumiane osobno. Z pewnością układy kontrolujące reakcje obronne i prowadzące do powstawania uczuć wchodzą ze sobą w interakcje, nie znaczy to jednak, że są one tożsame.
Zaniedbanie takich dystynkcji przekłada się na słabe wyniki badań na zwierzętach, których celem jest opracowanie farmakologicznych metod leczenia strachu i lęku. Badania te służą ocenie wpływu leków na reakcje behawioralne, ale rodzą oczekiwanie, że leki te sprawią, iż ludzie będą mniej przestraszeni i mniej lękliwi. Od dawna wiadomo, że nie ma zgodności pomiędzy tym, jak leczenie wpływa na odczucia ludzi w stanie zagrożenia, a behawioralnymi i fizjologicznymi reakcjami, które przejawiają oni w takich sytuacjach.
Jedną z zasadniczych kwestii, na jakie należy zwrócić uwagę, jest to, że osobom badanym można w taki sposób prezentować bodźce zagrażające, iż nie są oni świadomi tych bodźców i nie odczuwają świadomie strachu. Ciało migdałowate aktywowane jest jednak przez zagrożenie, a reakcje cielesne, takie jak zmiany potliwości, rytmu bicia serca czy rozmiaru źrenicy, wskazują, że wykrycie zagrożenia nie zawsze wiąże się ze świadomym przeżyciem. Jeśli w przypadku ludzi do kontroli reakcji na zagrożenie nie potrzeba świadomych doświadczeń, to powinniśmy być tym bardziej ostrożni, mówiąc, że u szczurów świadome stany powodują reakcje na zagrożenia. Nie uważam, że szczury czy inne zwierzęta są zupełnie nieświadome. Uważam jedynie, że nie powinniśmy w prosty sposób zakładać, iż skoro mogą one reagować na zagrożenie podobnie do nas, to czują dokładnie to samo co my. Problem polega na tym, że naukowe badania nad świadomością zwierząt są bardzo trudne.
Dla człowieka strach i lęk są świadomymi uczuciami. Stąd też, aby je wyjaśnić, musimy najpierw zrozumieć świadomość. Kika rozdziałów Lęku przedstawia współczesny (przynajmniej z mojej perspektywy) stan badań nad świadomością na gruncie neuronauki, psychologii i filozofii. Uwzględniony został kontrowersyjny temat świadomości zwierząt, która, jak już wspomniałem, jest niezwykle trudna do badania w sposób naukowy. Przedstawiam jednak pewne wskazówki co do tego, w jaki sposób możemy starać się być bardziej naukowi w podejściu do tego tematu.
Mój pogląd na świadomość sięga pracy magisterskiej, w ramach której wraz z moim mentorem Michaelem Gazzanigą badaliśmy na Stanowym Uniwersytecie Nowojorskim (SUNY) w Stony Brook pacjentów z rozszczepionym mózgiem. Doszliśmy do wniosku, że ważną rolą świadomości jest nadawanie sensu naszym skomplikowanym mózgom. Większość tego, co robi nasz mózg, przebiega w sposób nieświadomy. Nasze świadome umysły konstruują następnie wyjaśnienie naszych doświadczeń. W tym sensie świadomość jest autonarracją zbudowaną ze strzępów informacji, do których mamy świadomy dostęp (percepcja i wspomnienia), a także z obserwowalnych, czy też „monitorowalnych”, konsekwencji procesów nieświadomych. Emocje są, jak niektórzy mawiają, konstrukcjami poznawczymi bądź psychologicznymi.
W końcu omawiam zagadnienia związane z terapią. Mój kluczowy argument głosi – w przeciwieństwie do popularnej opinii – że procedura behawioralna zwana wygaszaniem nie jest podstawowym procesem, który działa podczas terapii. Wygaszanie odgrywa ważną rolę, ale terapia angażuje w rzeczywistości znacznie więcej mechanizmów. Możliwe jest, że ingerują one w zdolność wygaszania. Inne kwestionowane przeze mnie twierdzenie mówi, że unikanie u osób lękowych jest zawsze czymś złym. Uważam, że forma proaktywnego unikania może być bardzo przydatna. Te i inne liczne pomysły na poprawę psychoterapii inspirowane są bezpośrednio wynikami badań na zwierzętach. Istotne jest, aby wiedzieć, czego możemy, a czego nie możemy nauczyć się od zwierząt.
Zadedykowałem tę książkę licznym doktorantom, asystentom i pracownikom technicznym z mojego laboratorium, przez lata przyczyniającym się do badań, w których uczestniczyłem. Zasługują oni na tyle samo uznania co ja, a w niektórych wypadkach na więcej. Są to w porządku alfabetycznym: Prin Amorapanth, John Apergis-Schoute, Annemieke Apergis-Schoute, Jorge Armony, Elizabeth Bauer, Hugh Tad Blair, Fabio Bordi, Nesha Burghardt, David Bush, Christopher Cain, Vincent Campese, Fernando Canadas-Perez, Diana Cardona-Mena, William Chang, June-Seek Choi, Piera Cicchetti, M. Christine Clugnet, Keith Corodimas, Kiriana Cowansage, Catarina Cunha, Jacek Dębiec, Lorenzo Diaz-Mataix, Neot Doron, Valerie Doyere, Sevil Durvaci, Jeffrey Erlich, Claudia Farb, Ann Fink, Rosemary Gonzaga, Yiran Gu, Nikita Gupta, Hiroki Hamanaka, Mian Hou, Koichi Isogawa, Jiro Iwata, Joshua Johansen, O. Luke Johnson, JoAnna Klein, Kevin LaBar, Raphael Lamprecht, Enrique Lanuza, Gabriel Lazaro-Munoz, Stephanie Lazzaro, XingFang Li, Tamas Madarasz, Raquel Martinez, Kate Melia, Marta Moita, Marie Monfils, Maria Morgan, Justin Moscarello, Jeff Muller, Karim Nader, Paco Olucha, Linnaea Ostroff, Elizabeth Phelps, Russell Philips, Joseph Pick, Gregory Quirk, Franchesa Ramirez, J. Christopher Repa, Sarina Rodrigues, Michael Rogan, Liz Romanski, Svetlana Rosis, Akira Sakaguchi, Glenn Schafe, Hillary Schiff, Daniela Schiller, Robert Sears, Torfi Sigurdsson, Francisco Sotres-Bayon, Peter Sparks, Ruth Stornetta, G. Elizabeth Stutzmann, Gregory Sullivan, Marc Weisskopf, Mattis Wigestrand, Ann Wilensky, Walter Woodson, Andrew Xagoraris. Wymieniłem wyżej Elizabeth Phelps, moją wieloletnią współpracowniczkę, wraz z członkami jej zespołu z Uniwersytetu Nowojorskiego (NYU). Przeprowadzili oni badania z udziałem ludzi, analogiczne do naszych badań na gryzoniach, wykazując, że nasze ustalenia także w odniesieniu do ludzi są prawidłowe.
Za pomoc przy antycznych korzeniach współczesnego słowa „lęk” wdzięczny jestem mojemu synowi Milowi LeDoux, który studiował filologię klasyczną na Uniwersytecie Oksfordzkim, a obecnie uczy się w Szkole Prawa Uniwersytetu Virginii, a także Peterowi Meineckowi, profesorowi filologii klasycznej na Uniwersytecie Nowojorskim i założycielowi Aquila Theatre. Stefan Hofmann, terapeuta poznawczy z Uniwersytetu Bostońskiego, pomógł mi ogromnie, polecając ważne lektury, dzięki którym zrozumiałem lepiej terapię poznawczą i jej związek z wygaszaniem. Isaac Galatzer-Levy, mój kolega z Wydziału Psychiatrii Centrum Medycznego Langone’ów, przeczytał kilka rozdziałów książki i udzielił mi pomocnych rad.
Wdzięczny jestem także mojemu ilustratorowi, Robertowi Lee, za jego cierpliwość w pracy nad moimi niekompletnymi, a czasem niespójnymi, zgrubnymi szkicami.
Specjalne podziękowania należą się Williamowi Changowi, mojemu wieloletniemu asystentowi, który miłosiernie przecierpiał wiele pisarskich projektów i bez którego ukończenie tej książki byłoby znacznie bardziej uciążliwym zadaniem.
Od 1986 roku stale otrzymuję wsparcie finansowe z Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego. Także przeprowadzenie wielu dyskutowanych tu badań było możliwe dzięki wsparciu tej instytucji. Ostatnio wpierał mnie także Narodowy Instytut Nadużywania Narkotyków (NIDA). W przeszłości otrzymałem również finansowanie od Narodowej Fundacji na rzecz Nauki. Jestem wdzięczny Robertowi Kanterowi i Jennifer Brour za ich wsparcie.
W 1989 roku rozpocząłem pracę na Wydziale Sztuk i Nauk Uniwersytetu Nowojorskiego, gdzie zostałem członkiem Centrum Neuronauki i Katedry Psychologii. W ostatnich latach rozpocząłem współpracę z oddziałami psychiatrii dzieci i dorosłych w Centrum Medycznym Langone’ów. NYU był dla mnie i moich badań zawsze lojalnym i hojnym przyjacielem.
W 1997 roku, dzięki współpracy pomiędzy NYU i stanem Nowy Jork, zostałem mianowany dyrektorem Instytutu Mózgu Emocjonalnego. Laboratoria tej jednostki mieszczą się na NYU oraz w Instytucie Badań Psychiatrycznych imienia Nathana Kline’a. Dzięki wsparciu tego programu przez NYU oraz stan Nowy Jork mamy nadzieję na postęp w rozumieniu strachu i lęku. Niektóre z badań opisanych w niniejszej książce przeprowadzone zostały w tym kontekście.
John Brockman, Katinka Matson i wszyscy pracownicy Brockman Inc. to niewiarygodni agenci. Jestem wdzięczny za wszystko, co zrobili dla mnie w przeciągu lat, począwszy od Mózgu emocjonalnego.
Jeśli chodzi o wydawnictwo Viking, to nie mogę szczędzić pochwał Rickowi Kotowi. Wcześniej był on redaktorem Synaptic Self i – mam nadzieję – będzie redagował wszystkie książki, które mogą czaić się głęboko w synaptycznych zakamarkach mojego mózgu. Asystent Ricka, Diego Núñez, w niezastąpiony sposób pomógł mi w zmierzaniu ku końcowi tej książki. Także Colin Weber zasługuje na szczególne uznanie za zaprojektowanie robiącej wrażenie okładki[1*] – robiącej wrażenie aż do tego stopnia, że dyskutowaliśmy, czy nie będzie może zbyt „przerażająca” dla osób lękowych.
Chcę wyrazić moją miłość i podziękować mojej wspaniałej i pięknej żonie Nancy Princenthal. Nancy i ja byliśmy zaangażowani w duże projekty wydawnicze w tym samym czasie i obydwa zmierzały do publikacji na przełomie wiosny i lata 2015 roku. Pomimo nadzwyczajnych wyzwań, jakim sama musiała sprostać – kończyła pisać biografię artystki Agnes Martin – była dla mnie przyjaciółką, towarzyszką, krytykiem i redaktorką akurat wtedy, gdy potrzebowałem każdej z tych ról.
Skąd właściwie wziął się tytuł Lęk? W 2009 roku mój zespół muzyczny, The Amygdaloids[2*], nagrał w wytwórni Knock Out Noise album Theory of My Mind, na którym Rosanne Cash zaśpiewała ze mną dwie piosenki. Jeden z zarejestrowanych przez nas kawałków, zatytułowany Anxious, nie trafił na płytę. Zawsze lubiłem tę piosenkę i myślałem o tym, by wypuścić ją osobno. Właśnie wtedy zaświtała mi myśl, że książka powinna nosić tytuł Anxious (Lęk). I nie trzeba było długo czekać na kolejny krok myślowy: dlaczego nie wydać pod tym samym tytułem i w tym samym czasie książki i płyty, skoro piosenki wiążą się z tematyką książki? Colin Weber wspaniałomyślnie zgodził się, bym wykorzystał grafikę obwoluty jako okładkę płyty. Poniżej znajdziecie kod QR, którego zeskanowanie umożliwi pobranie za darmo utworów z płyty Anxious.
Aby uzyskać możliwość ściągnięcia za darmo piosenek z płyty Anxious zespołu The Amygdaloids, należy użyć aplikacji do skanowania kodów QR w smartfonie i zeskanować powyższy kod. Aplikacja powinna przenieść cię automatycznie na stronę internetową The Amygdaloids, gdzie zobaczysz instrukcję ściągnięcia utworów. W razie jakichkolwiek problemów wyślij e-mailem kopię praw autorskich (na odwrocie strony tytułowej) książki na adres: [email protected], z tytułem „Anxious CD Download”.
Miłej lektury i przyjemnego słuchania muzyki.
Przypisy
[1*] Oryginalnego wydania książki. [Wszystkie przypisy dolne pochodzą od tłumaczy].
[2*] Nazwa pochodzi od ciała migdałowatego.