14,99 zł
10 opowiadań erotycznych o zakazanych pragnieniach autorstwa B. J. Hermanssona: Maskarada - DILF - Walenty - Zjawiska paranormalne - Cisza na planie, kamera, seks! - Doktor i ja - Ojciec - MILF - Skóra - Bohema
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 176
B. J. Hermansson
Lust
MILF - 10 opowiadań erotycznych o zakazanych pragnieniach autorstwa B. J. Hermanssona
TłumaczenieMichał Lis, Ludwika Kotecka, Grzegorz Aleksander
Tytuł oryginałuX: 10 erotiska noveller av B. J. Hermansson
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2020, 2020 B. J. Hermansson i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788726532197
1. Wydanie w formie e-booka, 2020
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.
Suną w powolnym walcu, płynąc po marmurowej posadzce pięknej sali balowej. Oprawa jak z szesnastego wieku, podłoga została wypucowana na błysk. Odbijają się w niej połyskujące kandelabry. Atmosfera jest magiczna, a sala wygląda jak nie z tego świata. Jak z minionej ery.
Maskarada trwa w najlepsze.
Atmosfera i otoczenie nie mają jednak większego znaczenia. Liczą się tylko oni, we dwoje sunący w tańcu, mijając cały świat w obrotach. Czule i blisko. Ekscytująco. Elektryzująco i podniecająco, tęsknie i podniecająco. Są bezpieczni w swoich ramionach, tak bardzo spleceni, jakby stanowili jedno ciało.
Ona jest w widoczny sposób podenerwowana. Policzki ma zaróżowione od gorąca.
Tańczą w jednym rytmie, jakby poza tańcem nic innego się nie działo i nie istniało, choć wokół jest tak niesamowicie i towarzyszy im skrywane, nieśmiałe doznanie rozkoszy. Czują się jak prawdziwa zakochana para, opierają głowy na swoich ramionach. Jego marynarka pachnie przyjemnie wodą po goleniu. Ona wciąga ten zapach głęboko w nozdrza i rozchyla usta. Czy odważy się go pocałować? Tańczą wieki całe, czując na sobie spojrzenia innych zamaskowanych tancerzy. Są łakome, pożądliwe. Nie chcą stracić ani chwili, ani kęska wrażeń.
Każde dotknięcie i pieszczota są pełne czułości i ciepła. Widzowie starają się nie przyglądać im zbyt ostentacyjnie, choć studiują każdy szczegół młodej pary. Uśmiechy, wyraz zadowolenia na twarzach i w ruchach. Drobne objawy niepewności, zanikające wraz z trwaniem tańca. Jakby z czasem ich umysły zajmowały się ważniejszymi kwestiami. Jakby doznanie ciepła i podniecenia wygrywało z lękami i niepewnością. Na przykład obawą przed potknięciem lub pomyłką. Tańczą dalej. Od czasu do czasu spoglądają sobie w oczy. Jego są wielkie, ciemne i tajemnicze. Mogłaby w nich utonąć, gdyby tylko uległa ich czarowi. Zanurkować w nie, odkryć sekrety jego duszy? Pragnie tego, ale czy ma na tyle odwagi?
Gdy orkiestra, złożona z pracujących razem od lat profesjonalistów, wygrywa ostatnią nutę walca, nadchodzi czas pożegnania i powrotu do domu. Wieczór dobiegł końca.
Angela Bell otrzymała zaproszenie do stowarzyszenia kilka tygodni wcześniej. Listonosz wręczył jej list pięknie wykaligrafowany na eleganckiej papeterii, przy użyciu tuszów o wielu odcieniach.
Pomyślała, że to zaproszenie na jakieś wydarzenie, jakich wiele. Może na premierę filmową? Czemuż by nie? Może trafi na czarującego kelnera. Jednego była pewna – nie było to nic nadzwyczajnego. Nic, czego nie doświadczyła już wiele razy w trakcie swojej kariery. Była specjalistką PR o mocnej, stabilnej pozycji i wielu sukcesach. Programy telewizyjne o najnowszych trendach mody, wywiady w gazetach i talk-show z udziałem celebrytów były jej chlebem powszednim. Nieraz inicjowała także dyskusje dotyczące aktualnych tematów na forach internetowych. Jej intelekt był nienasycony, stanowił kombinację kreatywności i wiary, że ograniczenia i ramy to domena słabych.
Dlatego też Angela otworzyła kopertę bez większych oczekiwań. List napisany był na sztywnym, połyskliwym kartoniku. Nigdy nie pamiętała, jak nazywał się ten typ papieru. Nie, żeby miało to jakieś znaczenie, ale irytowało ją, kiedy czegoś nie wiedziała. W końcu była perfekcjonistką.
Faktycznie, było to imienne zaproszenie na imprezę. Jednak nie wysłał go żaden z popularnych organizatorów imprez galowych. To było coś wyjątkowego. Coś, co nie powinno dostać się w niepowołane ręce ani stać się przedmiotem rozmów w kręgach niepowiązanych ze stowarzyszeniem, które organizowało ekskluzywne imprezy w klimatach i lokalizacjach historycznych.
Czuła się podekscytowana, ale też zaskoczona. Zaproszenie brzmiało obiecująco, a na myśl o tajemniczym stowarzyszeniu dostała gęsiej skórki. Jego członkowie imprezowali w niezwykłych miejscach, na przykład w zamkach czy w historycznych posiadłościach wiejskich. Ich właściciele nie wiedzieli, co zrobić z pieniędzmi, więc wydawali bale. Cóż, ich sprawa. A fakt, że wszyscy uczestnicy muszą nosić maski, nie ujmował wydarzeniu uroku. Kryła się tu jakaś tajemnica, a ona nigdy wcześniej nie słyszała o tym stowarzyszeniu i jego imprezach. Może właśnie o to chodziło? Może jedynie uczestnicy mają prawo wiedzieć co, gdzie i jak? Bo to naprawdę brzmi nieźle: utrzymanie wydarzenia w tajemnicy, ekskluzywny dostęp tylko dla zaproszonych gości…
A Angela była jednym z nich. Czy kupi maskę i przebierze się w suknię wieczorową, by dołączyć do nieznanych jej ludzi w miejscu oddalonym od centrum miasta i imprezować w klimatach elegancji i luksusu? Jakie miałaby ku temu powody? I jakich spodziewała się skutków?
Angela Bell, businesswoman i wybitna profesjonalistka, przejęła władzę nad Angelą-kobietą. Rozum zadecydował. Oczywiście, że nie wskoczy w taksówkę i nie pojedzie w nieznane sobie miejsce do nieznanych ludzi, którzy mogą okazać się szaleńcami wabiącymi ofiary, by mordować je w ekskluzywnym otoczeniu. Zachichotała pod nosem. Bo tak naprawdę się wahała.
No dobra, pojedzie. Raz w życiu da się ponieść emocjom. Nie posłucha rozumu. Przecież jedna mała przygoda nie może jej zaszkodzić, prawda? Musiała tylko zignorować wyobraźnię, która podsuwała jej makabryczne obrazy i scenariusze.
Gdy Angela jechała do zamku, wcześniej zakupiwszy maskę i suknię, których wybór zajął jej niemal cały dzień, była mocno podenerwowana. Jednak były to pozytywne nerwy, podszyte ekscytacją i oczekiwaniem. Była zadowolona, że zdecydowała się na ten wypad i opuszczenie własnej strefy komfortu. Podała kierowcy adres, a on podał jej szacunkowy koszt przejazdu. Odpowiedziała, że okej, wcale ją ten koszt nie dziwi. Zastanawiała się, w co się pakuje. Jechała w nieznane, do obcych sobie ludzi. Nie wiedziała, ile osób będzie na imprezie i z jakiej okazji ją urządzano. To wszystko było dość niedorzeczne. Czy to tylko zwykła maskarada, impreza czy coś więcej? Przywykła do tego, że kontroluje sytuację i wie kto, co, gdzie i kiedy. Tak naprawdę miała lekką obsesję na punkcie kontroli, dlatego ta sytuacja była dla niej obca. I podobało jej się to.
Jej podenerwowanie znikało wraz z pokonywanymi kilometrami, ale wciąż targały nią sprzeczne emocje. Może jednak ta przygoda była czystym szaleństwem?
Jednak po tych długich, szarych i smutnych miesiącach po rozwodzie czuła, że jest coś sobie winna. Że powinna zrobić coś dla siebie. Coś, co przełamie codzienną rutynę. Coś innego niż okazjonalny wypad do baru czy restauracji, kolejna premiera czy zamknięcie roku fiskalnego. Za każdym razem wszystko wyglądało tak samo i cegiełka po cegiełce wytwarzało tę okropna nudę, którą ostatnio odczuwała.
Teraz jednak czekała ją przygoda. Najwyższy czas.
Gdy tylko przybyła na miejsce, znalazła się w zupełnie nowym świecie. Imprezy i gale były jej chlebem powszednim, ale tu było inaczej. Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś podobnego.
Wyjrzała przez okno samochodu. Wielu gości przybyło już na miejsce. Ubrani byli w smokingi i niezwykłe, olśniewające suknie balowe. I wszyscy byli sami. Wszyscy anonimowi i równi sobie. Nie nawykła do takiej sytuacji. Nikt nie patrzył na nią z góry, nie było sztucznych dekoracji i wszędobylskich paparazzi. Nikt nawet nie robił zdjęć.
Nikt nie zachowywał się głośno i pretensjonalnie. Atmosfera wydarzenia była dla niej absolutną nowością. Wszyscy wydawali się podekscytowani, ale i skupieni, ciekawi. Jednak świat, w którym się znalazła, był jak najbardziej prawdziwy. Wszyscy mieli na sobie maski i wystawne stroje, jakby szykowali się na przyjęcie najważniejszej z nagród. Za bramę wpuszczano jedynie tych, którym udało się wpasować w tematykę imprezy. Angela wciąż nie mogła zrozumieć, czemu została tu zaproszona. Nie znała odpowiedzi na to pytanie, co mocno ją frustrowało. Postanowiła jednak dołączyć do tłumu.
Taksówka zatrzymała się tuż przed budynkiem, który wyglądał jak pięćsetletni zamek. Zapłaciła kierowcy platynową kartą kredytową, po czym ruszyła ku głównemu wejściu. Znów poczuła przypływ nerwów. Sytuacja nagle stała się wyjątkowo realistyczna. Co ją czekało za drzwiami? Nie miała pojęcia, w co się pakuje.
Cóż, mogła tylko przeć naprzód i cieszyć się przygodą.
Wrota otworzyło jej dwóch mężczyzn w czarnych garniturach. Oni także nosili maski. Skinęła im głową i posłała swój najlepszy, olśniewający uśmiech – dzieło dentysty, którego odwiedziła parę miesięcy wcześniej. Kosztował małą fortunę, ale była to dobra inwestycja. Angela uwielbiała się uśmiechać.
Gdy wkroczyła do środka, natychmiast zrozumiała, jak wielkie jest to wydarzenie. Impreza toczyła się już w najlepsze. Goście zbierali się w niewielkie grupy, rozmawiali i tańczyli. Ich wiek był dla niej tajemnicą, ale to nie miało znaczenia. Grała orkiestra, słychać było gwar rozmów i śmiechy, choć niektórzy rozmawiali przyciszonymi głosami, jakby dzielili się sekretami.
Po chwili podszedł do niej jakiś mężczyzna, a gdy się uśmiechnął, od razu wiedziała, że nie byłaby w stanie mu się oprzeć. Czy skądś go znała? Czy widziała już ten uśmiech? Uścisnęła mu dłoń i przywitała się, cała gotując się z ciekawości i nerwów.
Miał piękne oczy. Usta wydatne i duże. Zwilżyła wargi językiem i skrzyżowała z nim spojrzenie.
Ruszyli do walca.
Chciałaby być tylko z pięknookim, jednak resztę wieczoru spędziła na rozmowach z innymi gośćmi. Nie spotkała nikogo znajomego. Jej też nikt nie rozpoznał. Przedstawiała się jedynie z imienia, tak samo jak wszyscy pozostali goście, zgodnie z zaleceniami wypisanymi w zaproszeniu. Najwyraźniej anonimowość była niezwykle istotna dla członków stowarzyszenia. Była to okazja do poznania ludzi w tradycyjnym, historycznym miejscu i tajemniczych okolicznościach. Cieszyła się każdą chwilą.
Drinkom i przekąskom nie było końca. Była to istna feeria sekretów, muzyki, tańca i pięknie ubranych ludzi. Nikt z nich nie wiedział, co tu robią, kogo poznają i z jakiego powodu otrzymali zaproszenie. Ta niewiedza połączona z nowymi doznaniami sprawiała jej prawdziwą rozkosz.
Angela bawiła się do samej północy, gdy przyjęcie dobiegało końca, a goście zaczęli się rozchodzić.
Już wiedziała, że chce tu wrócić jak najszybciej.
Nosił francuskie imię. Domyśliła się tego po jego akcencie. Oczy miał brązowe i ogromne. Hipnotyzowały ją i powodowały, że miękły jej kolana. A jego uśmiech rozświetlał salę balową, przyćmiewając nawet kandelabry.
Tydzień później, podczas drugiego wydarzenia, na którym się pojawiła, nie spotkała go, czym poczuła się zawiedziona. Owszem, nie rozmawiali za wiele i nie wiedziała o nim niemal nic, tylko tyle, że miał francuskie korzenie i świetnie tańczył. Porozmawiali przez chwilę niezobowiązująco i to wszystko. Oczywiście był przystojny, no i odtańczyli walca przytuleni policzkami. Ta bliskość, jego oczy i uśmiech… Teraz żałowała, że nie porozmawiała z nim dłużej, jednak tego pierwszego wieczoru wszystko było takie nowe i ekscytujące, więc chciała wszystkiego doznać i poznać jak najwięcej ludzi. Wieczór minął jak z bicza strzelił, choć jego magia powodowała, że czas stał niemal w miejscu.
A potem on zniknął.
Myślała o nim niemal cały czas i desperacko pragnęła go znów zobaczyć. Oczywiście odstawiła się jak należy, równie starannie jak za pierwszym razem. Jednak on się nie pojawił. Szukała go wszędzie i rozpytywała o Francuza, ale nikt go nie widział ani nawet nie wiedział, o kogo chodzi.
Rozczarowana i ponura, wspominała o nim każdemu kolejnemu rozmówcy. Wszyscy byli tak samo mili jak poprzednio, a szampan lał się strumieniami, więc w sumie wieczór okazał się przyjemny, jednak ona wciąż za nim tęskniła i niemal obsesyjnie zastanawiała się, kim on tak naprawdę jest. I czy poznała go wcześniej? Pragnęła też poczuć bliskość jego ciała, zatańczyć z nim i spojrzeć mu głęboko w oczy. Może wydarzyłoby się coś więcej…
Choć nie miała bladego pojęcia, kim on jest, nie mogła przestać o nim myśleć. Nie wiedziała, ile miał lat, jednak wciąż pojawiał się w jej myślach, zwłaszcza gdy była sama w domu. Owszem, na ostatnich kilku wydarzeniach poznała wielu czarujących i przystojnych mężczyzn w drogich garniturach. Jednak pięknooki podbił jej serce. Nie mogła zapomnieć o jego oczach, jego spojrzeniu i zapachu. Coś jakby mieszanina mięty i drewna…
Gdy zamykała oczy, pojawiał się w jej snach. Miała o nim sny erotyczne, w których całowali się bez zdejmowania masek.
Całowali się, a ich języki splatały się w tańcu w nieskończonym pocałunku, choć nadal żadne z nich nie wiedziało, jak wygląda druga osoba. Pocałunek stawał się coraz namiętniejszy, a ona wyobrażała sobie, jak on pieści całe jej ciało. Jak wsuwa dłonie pod jej suknię i dotykiem rozpala ją do czerwoności. Dotykała się sama, zaspokajając się palcem, a pod przymkniętymi powiekami widziała jego, mężczyznę bez imienia i twarzy. Ta słodka tajemnica doprowadzała ją do szaleństwa. Była ekscytująca i wykańczająca jednocześnie. Angela czuła się jak jeden wielki kłębek nerwów, co powodowało, że jej orgazmy były niesamowicie intensywne.
Budząc się, błagała los, by pięknooki pojawił się na kolejnej imprezie.
Angela postanowiła, że odwiedzi tajemne stowarzyszenie jeszcze raz. Zbierano się raz w tygodniu w gronie w większości znanych jej już osób. Jeśli więc on nie pojawi się tym razem, przestanie sobie zawracać głowę. Niecierpliwość, ciekawość i żądza wiedzy nie dawały jej spokoju, a jej śledztwo nie przyniosło żadnych rezultatów. Kolejne imprezy, zamiast przyjemną odskocznią, stały się polem łowów. Angela miała tylko jeden cel: odnaleźć pięknookiego. Pozostali goście byli mili, a ona uwielbiała oprawę i wystrój balów, ale fakt, że musiała to wszystko utrzymywać w tajemnicy przed rodziną i przyjaciółmi powodował, że zaczynała się… no cóż, nudzić. Uczęszczała na bale tylko po to, by spotkać go ponownie. Nic innego jej już nie cieszyło w tych wydarzeniach.
Pięknooki rzucił na nią czar. Nie wiedziała o nim kompletnie nic oprócz tego, jakie miał oczy i uśmiech. No i zapach oczywiście. Wiedziała też, że ma francuski akcent. I to by było na tyle. Jej umysł został opanowany przez obcego faceta! Kim on był? Jakie miał prawo pojawiać się w jej snach i powodować, że budziła się rozgrzana, mokra i spragniona jego dotyku?
Niewiedza była nieznośna. Kim on był? Gdzie pracował? Co studiował? Czy miał dzieci, psa? Co robił w wolnym czasie? Ten kompletny brak wiedzy i kontroli był dla niej nowością, fascynował ją.
Tym razem Angela wybrała ciemnoczerwoną suknię, długą, z drogiego jedwabiu, z wysokim golfem. W uszach miała złote koła o średnicy prawie czterech centymetrów, a usta pomalowała szminką w kolorze sukni. Rozczesała kasztanowe włosy, po czym ułożyła je w perfekcyjną fryzurę. Nie była to dla niej pierwszyzna.
W końcu usiadła w taksówce, z maską na kolanach. Tym razem jechała na bal tylko po to, by go spotkać. Inaczej wyszłaby gdzieś z przyjaciółkami. Jednak miała nadzieję, że pojawi się tam, gdzie spotkali się po raz pierwszy.
Gdy dotarła na miejsce, nie było po nim śladu. Zaczęła zastanawiać się nad ogłoszeniem kapitulacji i powrotem do domu. Przechadzała się między gośćmi z kieliszkiem szampana w dłoni, witając nieznajomych i ściskając się z przyjaciółmi, których tu poznała i o których nie wiedziała niemal nic. Udawała zrelaksowaną i starała się wpasować w tłum, choć serce biło jej jak szalone. Jakby wiedziała, przeczuwała, że on się zaraz pojawi.
I nagle go widzi. Stoi tuż przed nią. Ich spojrzenia spotykają się. Jego wielkie, ciemne oczy błyszczą tak samo jak wtedy. Wpatruje się w nią. Ona uśmiecha się szeroko. Przez chwilę nie wierzy, że to on. Jej Francuz.
Jego imię nie ma znaczenia. Jest tu, patrzy na nią, a ona pragnie spędzić z nim czas. Wspomina wszystkie mokre sny. Wyobraża sobie dotyk jego dłoni i smak jego ust. Czuje napięcie w podbrzuszu, ciepło rozlewające się na całe ciało.
To on… To naprawdę on!
Tego wieczoru już go nie wypuści z objęć. Posiądzie go całego.
Zbliża się do niej powolnym krokiem i oplata ramionami, po czym całuje w usta.
– Myślałem o tobie – mówi z francuskim akcentem.
– Ja o tobie też – odpowiada Angela, po czym znów się całują.
Jego smak powoduje, że robi się mokra. Całują się ponownie z rosnącym pożądaniem, ignorując otaczający ich tłum. Robi to, bo tak nakazuje jej ciało. Klimat wieczoru i miejsce przyjęcia znów stają się ekscytujące i pełne erotycznego napięcia, jak za pierwszym razem.
Przyciąga ją do siebie i zaczyna dotykać jej pleców. Ma ciepłe, delikatne dłonie. Nie odrywa od niej oczu. Patrzy w głąb niej, przenika ją wzrokiem, jakby czytał w otwartej księdze. Pragnie go coraz bardziej. Przekroczyła granicę, zza której nie ma powrotu. Z każdym dotykiem i pocałunkiem rośnie jej determinacja. Pragnie, by ich ciała splotły się ze sobą. Chce się z nim kochać, choć nie zna jego imienia. Tylko to ma znaczenie.
Zrobi coś, o czym nigdy by nawet nie pomyślała, nim dołączyła do tajemniczego stowarzyszenia. Zawsze kierowała się rozumem, jednak tym razem oddaje wodze emocjom. Nachyla się ku pięknookiemu i szepcze mu do ucha nasycone żądzą słówka. On kiwa głową, po czym opuszczają salę balową. Po kilku minutach są już w odludnej i zacisznej części domu. Tylko z oddali słyszą muzykę i innych gości.
On całuje ją namiętnie. Ona odwzajemnia jego pocałunki, zsuwając górną część sukni, przyciąga jego głowę do nagich piersi i opiera się o ścianę, oddając się rozkoszy. On całuje jej piersi, liże je i podgryza. Ona jest w siódmym niebie, a jej cipka z entuzjazmem czeka na swoją kolej.
Angela już nie może się doczekać. Musi go mieć, po prostu musi! Pragnie go całego, a przede wszystkim jego pulsującego i twardego kutasa. Myśli o nim od wielu tygodni i czuje się tak bardzo stęskniona… Już dłużej nie może czekać!
– Weź mnie – szepcze w erotycznej ekstazie.
Z nadzwyczajna ochotą i w wielkim pośpiechu spełnia jej rozkaz.
Zrzuca marynarkę, rozpina rozporek i wyjmuje kutasa, prawdziwego Adonisa wśród penisów, potężnego i dumnie wyprężonego. Angela już czuje, jak ją wypełni. Obraca się, opiera ramiona o ścianę i wypina tyłek, po czym pociera nim o gotowego do akcji kutasa, a pięknooki podciąga jej suknię, ściąga z niej majtki i wsuwa się w nią gwałtownie. Posuwana raz po raz Angela czuje się jak w cudownej krainie grzechu, a pięknooki z galopu przechodzi w cwał, pędząc ku spełnieniu.
Krew szumi im w uszach, jej cipka pulsuje, jego kutas szaleje. Wciąż nienasycona Angela jęczy i błaga o więcej, jej cipka ocieka sokami, a on wbija się w nią w nieubłaganym rytmie. Jest świetnym kochankiem, idealnym pod każdym względem, potrafi zaspokoić kobietę. Angela rozkoszuje się każdą chwilą. Na to właśnie czekała.
Kiedy w końcu nadchodzi orgazm, świat wokół niej eksploduje feerią fajerwerków.
– A teraz – odzywa się Angela, gdy już się trochę uspokoili – chyba mam prawo ujrzeć twoją twarz.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.