Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Poolboy – 11 opowiadań erotycznych wydanych we współpracy z Eriką Lust: Pocałunki i klapsy - Chłopak od basenu - Wszystkiego najlepszego, kochanie - Tinderowa taksówka - Zaproszenie - Gra z Panem X - Hiszpańskie lato - Nimfa i fauny - Lesbijskie sny - Zabawka mojej współlokatorki - Zjedz ze mną.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 202
Praca zbiorowa
Lust
Poolboy – 11 opowiadań erotycznych wydanych we współpracy z Eriką Lust
Tytuł oryginałuPoolboy - og 10 andre erotiske noveller i samarbejde med Erika Lust
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2020, 2020 Praca zbiorowa i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788726532173
1. Wydanie w formie e-booka, 2020
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.
Nie wiem, czy był to zupełny przypadek, że gdy akurat skończyłam czytać Sztukę dawania klapsów Jeana-Pierre’a Enarda z ilustracjami Milo Manary, w tej samej chwili dostrzegam młodego, przystojnego faceta u mamy w poczekalni. Tak się złożyło, że niedawno dostałam zgodę na korzystanie popołudniami z dodatkowego gabinetu w klinice, żebym mogła ukończyć pracę magisterską. Pomieszczenie i tak nie jest używane i czeka na nowego najemcę. Mama pracuje jako terapeutka i w ciągu dnia przychodzą do niej różni ludzie. Kiedy czasem przechodzę przez biuro, widzę, jak siedzą i czekają na swoją kolej. W większości nie zwracam na nich uwagi. Przyjemnie jest wyjść z domu, zamiast siedzieć zamknięta w czterech ścianach. Drzwi są izolowane przeciw hałasowi i nie słychać nic poza ich otwieraniem i zamykaniem. Zdaję sobie sprawę, że większość pacjentów, którzy tu przychodzą, zmaga się z trudnymi sprawami, ale panuje tutaj przyjemna atmosfera. Biuro znajduje się w samym centrum miasta, a mimo wszystko jest tu spokój.
W tym młodym, przystojnym facecie, który dziś siedzi w poczekalni, jest coś innego. Po półgodzinie wciąż tam siedzi, co pobudza moją ciekawość. Uśmiecha się przyjaźnie, kiedy przechodzę przez pomieszczenie do aneksu kuchennego. Najpierw po kawę, później po wodę. W drodze powrotnej zatrzymuję się przy sofie, wyciągam kolorowe pismo z półki za jego plecami, aby go sobie obejrzeć z bliska.
Moja praca magisterska dotyczy francuskiej erotyki w dwudziestym wieku. Oznacza to, że jestem obczytana w tym temacie i nie ograniczam się wyłącznie do literatury, która jest mi potrzeba do przypisów. Niekiedy czytane fragmenty i oglądane ilustracje wzbudzają moje własne pożądanie. To nie do uniknięcia. Nie jestem osobą pruderyjną. Mgliście uświadamiam sobie, że istnieje powód, dla którego wybrałam ten, a nie inny temat i że zainteresowanie zawodowe w pewien sposób wiąże się z moimi prywatnymi pragnieniami.
Uświadamiam sobie, że ten młody facet nie może być jednym z klientów mamy. Siedzi tam dłużej niż pozostali. Czeka na kogoś, kto właśnie przyszedł po poradę i obecnie przebywa u mamy w gabinecie. Poczekalnia pasuje do niego. Mężczyzna ma na sobie białą koszulę i idealnie wpasowuje się w luksusowy wystrój wnętrza. Jego nogi są nieco rozstawione, stuka energicznie jedną stopą. Przyglądam mu się przez drzwi, które zostawiłam uchylone po moim ostatnim przemarszu przez poczekalnię. On także wielokrotnie spogląda w moją stronę. Wielokrotnie przyłapuje mnie też na tym, że na niego patrzę. Na początku przenoszę wzrok na ekran komputera albo na biurko, ale w końcu pozwalam się przyłapać. Na sam koniec uśmiechamy się obydwoje i nie mam dłużej wątpliwości. Zostało wzbudzone zainteresowanie, któremu nie pozwolę się wymknąć.
Wraz z upływem czasu rośnie we mnie niepokój. Nie chciałabym za nic na świecie, żeby ten młody mężczyzna wyszedł, a ja nie zobaczę go już nigdy. Biorę dzisiejszą gazetę i owijam nią Sztukę dawania klapsów, którą właśnie skończyłam czytać. Na małej karteczce piszę: „Jeśli masz ochotę na więcej, przyjdź pod ten adres dziś o ósmej wieczorem”. Potem wychodzę z poczekalni. On podnosi wzrok. Podaję mu gazetę wraz z zawartością.
– Wyglądasz jak ktoś, kto potrzebuje dobrej lektury.
On przyjmuje gazetę mocnym uściskiem i dziękuje przyjaźnie. Wracam do biura i zamykam za sobą drzwi. Nie odwracam się, żeby sprawdzić, czy zobaczył książkę. Serce wali mi w piersi jak młotem. Po kolejnej półgodzinie dochodzą mnie odgłosy stłumionej rozmowy i słychać trzask zamykanych drzwi wejściowych. Podnoszę się pod pretekstem przyniesienia jeszcze jednej filiżanki kawy. Mama także stoi w aneksie kuchennym. Za chwilę pojawi się kolejny klient. Uśmiecha się i mówi, że wychodzi o piątej. Jak zawsze mniej więcej o tej porze. Po drodze do mojego gabinetu zabieram gazetę ze stolika w poczekalni. Książki nie ma. Wygląda na to, że mój nowy przyjaciel zabrał ją ze sobą. Uśmiecham się pod nosem.
Po wyjściu mamy biorę torebkę i wychodzę do miasta. Kupuję czarną bieliznę, buty na wysokich obcasach i butelkę burbona. W sklepie z bielizną długo patrzę na swoje odbicie w lustrze. Bardzo przypomina niektóre ilustracje z książki. Odwracam się pośladkami do lustra. Podczas pisania pracy magisterskiej moje fantazje nabrały wyrazistości i stały się bardziej wyrafinowane. Przy kasie proszę ekspedientkę o zapakowanie wszystkiego jako prezent, mimo że kupuję to dla siebie. Kobieta nie zadaje żadnych pytań i elegancko wszystko układa, następnie wkłada to do gustownej papierowej torby. Uśmiecha się, wręczając mi ją ponad ladą. To część mojej gry wstępnej.
Kilka minut przed ósmą rozlega się pukanie do drzwi kliniki. Na dole drzwi wejściowe automatycznie się otwierają, kiedy się dzwoni. Celowo nie wyłączyłam tej funkcji, co normalnie bym zrobiła przed pójściem do domu. Od popołudnia nie mogłam pozbyć się myśli, że ten młody człowiek być może w ogóle się nie pojawi. Mimo to zapaliłam wszystkie małe lampki w biurze i w poczekalni. Dzięki temu zapanowała atmosfera noir, która właściwie bardzo dobrze pasuje do sytuacji. Za progiem stoi młody człowiek z dzisiejszego popołudnia. W ręce trzyma książkę, którą wcześniej wręczyłam mu zawiniętą w gazetę.
– Niechcący wziąłem ze sobą tę lekturę – odzywa się z błyskiem w oku, prawie natychmiast po otworzeniu przeze mnie drzwi.
Uśmiecham się szeroko i ustępuję na bok, aby mógł wejść do poczekalni. Jesteśmy sami. Wydaje mi się wręcz, że w całym budynku nie ma nikogo oprócz nas. On rozgląda się, jakby przyszedł tu po raz pierwszy. Wygląda to odrobinę nieporadnie. Potem zdejmuje kurtkę i przewiesza ją przez podłokietnik sofy. Ma na sobie tę samą białą koszulę co po południu. Wskazuję ręką w stronę sofy. Siada. Przynoszę burbona, którego przelałam do karafki, oraz dwa kieliszki.
– Chciałbyś się czegoś napić?
Trzyma oba kieliszki, kiedy nalewam do nich whisky. Jego dłonie są silne. Przedstawia się jako Jonas i obydwoje upijamy trochę alkoholu. Książkę położył na stole.
– Przeczytałem – mówi, wskazując głową w jej stronę.
Uśmiecham się.
– A chciałbyś też tego spróbować? – pytam, unosząc brwi.
Na policzkach wykwitają mu rumieńce, a na twarzy pojawia się uśmiech. Rozmawiamy ze sobą trochę więcej. Dość powierzchownie, głównie o tym, dlaczego w ogóle się tu znalazł. W jakiej mieszka dzielnicy. Jest między nami dobra chemia. Jonas jest zrelaksowany, ale wygląda, jak by był gotowy na najgorsze. Po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że nie może być tak niedoświadczony, na jakiego wygląda.
Niekiedy nastają krótkie przerwy, podczas których się nie odzywamy. W tle nie ma włączonej telewizji czy muzyki, ale w pewien sposób jest właśnie tak, jak powinno być. Obydwoje wiemy, dlaczego tu przyszedł. Podnoszę się z sofy i oznajmiam, że za chwilę wrócę. Jest to aluzja do tego, co mam zamiar zrobić. W szufladzie w gabinecie znajduje się mój strój składający się ze stringów i pasa do pończoch. Za oknem zaczyna się ściemniać, zapalają się lampy uliczne. Zaciągam zasłony, żeby się przebrać. Jako ostatnie przyklejam naklejki na sutki i wsuwam stopy w szpilki. Przed lustrem maluję sobie usta na czerwono, a na głowę wkładam mały czarny kapelusz z woalką. Wszystko pasuje idealnie.
Kiedy wracam na poczekalnię, Jonas wciąż siedzi na sofie z kieliszkiem w ręku. Jego oczy wodzą za mną. Przechadzam się parę razy tuż przed sofą. Ze ścian przyglądają mi się wszystkie postaci z wiszących tam portretów. Od czasu, gdy byłam nastolatką, prowadziłam fantazje na temat takiej właśnie scenerii.
Podchodzę do mojego nowego znajomego i kładę się ostrożnie na jego kolanie w taki sposób, że pośladki mam uniesione. To nasz pierwszy kontakt dotykowy. Mimo że jestem roznegliżowana, jest mi gorąco. Jonas odstawia kieliszek na stolik. Twarz mam zasłoniętą, ale mimo to czuję na sobie jego wzrok i słyszę jego oddech. Kładzie dłonie na moich pośladkach. Ciepłe i szorstkie. W podbrzuszu czuję gwałtowne pulsowanie. On cytuje kilka linijek z książki. Ma wyczucie dobrych fragmentów. Potem unosi dłoń i uderza na płasko w zaokrągloną część moich pośladków. Jego zapał został wzbudzony i uderza na przemian raz w jeden, raz w drugi pośladek. Klapsy odbijają się echem w pomieszczeniu. Uderza mocniej, niż oczekiwałam. Wiję się, kiedy skóra zaczyna piec. Za każdym klaśnięciem pojękuję, zapraszając go do kontynuowania. Podnieca go to coraz bardziej. Czuję, jak rośnie pode mną. Moje pośladki płoną. Jest silny. Wyobrażam sobie, jak czerwień wstępuje na moją skórę. On obydwiema dłońmi obejmuje krągłości moich pośladków i mocno je ściska. Kiedy nieznacznie odwracam twarz, spostrzegam rumieniec na jego policzkach i szyi. Stringi między moimi pośladkami są gorące. Jonas wsuwa dłonie pod moje uda, pociąga lekko za gumkę u pasa do pończoch i puszcza. Jedwabna gumka strzela o skórę. Wypinam pupę do góry. Między nami robi się gorąco. Napięcie całego dnia zostaje rozładowane. Jonas wsuwa dłonie między moje uda. Rozsuwa moje nogi i odciąga stringi nieco na bok. Znów czuję na sobie jego wzrok. Ostrożnie dmucha na moją rozżarzoną cipkę.
Ciągnie mnie za biodra do pozycji siedzącej. Przyklękam na dywanie przed sobą. On rozpina pasek, potem guzik u spodni i rozporek. Ściągam z niego spodnie. Później bokserki. Jest wysportowany. Jego tors jest pokryty tatuażami. Wykaligrafowane słowa. „Miłość”, „nadzieja” – tego rodzaju. Trzyma penisa, wpatrując się we mnie intensywnie. Jego oczy są głębokie i przejrzyste. Przez cały czas mam do czynienia z jego dwoma stronami – zadbanego i łagodnego mężczyzny o głębokim spojrzeniu, a także sprośnego, brawurowego, którego właśnie uwiodłam i któremu pozwoliłam wymierzać sobie klapsy. Drugą dłonią Jonas ujmuje moją żuchwę. Czuję, że działa na niego moja czerwona szminka. Otwieram lekko usta i pozwalam mu sterować mną ku sobie. Kiedy go mam w ustach, odchyla się z powrotem w sofie. Rozciąga twarz w uśmiechu i wiem, że robię to dobrze. Odgarnia mi włosy, aby móc widzieć moją twarz. Jego dłoń zostaje w moich świeżo umytych włosach, chwytając mnie mocno z tyłu głowy i poddając się moim ruchom. Moje pośladki wciąż płoną.
Jonas chwyta mnie za ramiona i przyciąga do siebie, abym usiadła na nim okrakiem. Pokrywa pocałunkami skórę wokół przyozdobionych brodawek. Wchodzi we mnie lekko. Jego ciepłe dłonie mocno ściskają moje wrażliwe pośladki. Przyciąga mnie do siebie i odsuwa w tempie, które mu odpowiada. Jest pełen wigoru. Po dźwiękach, jakie wydaje, słyszę, że jest bliski szczytowania. Obejmuję go za szyję. Kiedy ma orgazm, obejmuje mnie całym sobą. Jego ręce i nogi zamykają się wokół mnie niczym skorupa. W poczekalni rozlegają się jego ciężkie westchnienia. Kiedy trzyma mnie w uścisku, czuję, jak mocno serce bije mu w piersi. Tempo ulega obniżeniu.
– Chcę, żebyś ty też doszła – mówi.
Ostrożnie zdejmuję szpilki i wypinam się tyłem do niego. Twarz i ramiona opieram o sofę, dotykam się z przodu, podczas gdy Jonas wciąż za mną siedzi. Moje ciało drga. Decyduję o tempie, a on przesuwa dłońmi w dół i w górę moich ud i po moich pośladkach. Gdy pośladki zaczynają się napinać, a ja dyszę spazmatycznie, wymierza mi ostatnie uderzenia w taki sposób, że dotyka moich warg sromowych od tyłu.
Siadam mu z powrotem na kolach. Okrywamy się jego kurtką i nie ruszamy się przez chwilę. W budynku wciąż panuje cisza. Jonas gładzi moją dłoń i ramię. Chciałabym go lepiej poznać. Na ustach błądzi mu nieznaczny uśmiech, kiedy oznajmia, że nigdy wcześniej nie próbował czegoś podobnego. Ja też nie. Opowiadam mu o mojej pracy magisterskiej, dlaczego za dnia przebywam w biurze i z jakiego powodu przeczytałam Sztukę dawania klapsów. Nigdy wcześniej nie czytał literatury erotycznej. Po dzisiejszych wydarzeniach na pewno chciałby poznać ją lepiej. Może mogłabym mu doradzić jakieś tytuły? Właściwie nie czyta zbyt wiele, ale daje mi do zrozumienia, że cieszy się na lekturę mojej pracy magisterskiej i że z pewnością chciałby jeszcze kiedyś tu wrócić.
To było wyjątkowo ciepłe lato, które zdawało się trwać od zawsze. Lato, którego sierpień wydawał się nie mieć końca, i w którym trudno było sobie przypomnieć, kiedy miało się na nogach inne obuwie niż sandały. Lato, podczas którego chodziłam wyłącznie w zwiewnych sukienkach, a drobne kropelki potu gromadziły się na włosach i między piersiami.
Tego lata pomieszkiwałam w domu na wsi. Wynajęłam go od znajomego. Mieszkałam tam sama, a do najbliższego sąsiada miałam kilkaset metrów. Ale nie czułam się samotna. Upał wysysał energię z otoczenia, więc ludzie, których spotykałam podczas zakupów czy spacerów, zachowywali się powściągliwie i uprzejmie. Spokój tego miejsca był obezwładniający, więc próbowałam odpoczywać i skupiać się na stosie książek, które ze sobą przytaszczyłam.
Miałam opiekować się domem i dbać o ogród, aby nie zarósł zielskiem. Całkowicie wykonalne. Ale musiałam również troszczyć się o czystość wody w basenie, a zatem o to, żeby filtry się nie zatkały. A ja nie miałam najmniejszego pojęcia, jak należy dbać o basen. Po upływie niespełna tygodnia dotarło do mnie, że trzeba będzie usunąć z wody opadłe liście i martwe chrząszcze. Jednak odsuwałam od siebie tę myśl. Znalezienie odpowiedniego sprzętu i zapoznanie się z działaniem pompy wydawało się niewykonalne.
Pewnego dnia, wychodząc z supermarketu, znalazłam za wycieraczką samochodu ulotkę. Moje ramiona uginały się od siatek z zakupami, więc najpierw poczułam irytację, że będę musiała jeszcze usunąć ten skrawek papieru z przedniej szyby. Już zamierzałam go wyrzucić, ale instynktownie wrzuciłam kartkę do torebki. Kilka dni później, szukając kluczy, natknęłam się na ulotkę ponownie. Trzymałam ją w dłoni w samo południe upalnego dnia i przeczytałam:
Zadzwoń, jeżeli chcesz wyczyścić basen. Jestem przyjemny w kontaktach, uprzejmy i zawsze napalony.
Nie było żadnego nazwiska, tylko numer telefonu.
Najpierw próbowałam sobie wmówić, że nie zrozumiałam przekazu. Chociaż dobrze wiedziałam, co tam było napisane. Wiedziałam również, co oznaczały te słowa. Miałam też pewne podejrzenia co do tego, kto mógł wsunąć ulotkę za wycieraczkę samochodu.
Widziałam go z pewnej odległości u sąsiadów, mieszkających nieco dalej, wzdłuż tej samej żwirowej drogi, przy której stał mój dom. Ten mężczyzna kręcił się przy basenie, czyszcząc wodę za pomocą siatki zawieszonej na długim drzewcu. Tego dnia słońce świeciło mi prosto w oczy, więc zdołałam dostrzec tylko zarys sylwetki. Ale co to było za ciało… szerokie ramiona, wąskie biodra i umięśnione uda.
Miał na sobie tylko spodnie, więc bez trudu zauważyłam jego umięśniony tors i wspaniale wyrzeźbione ramiona. Westchnęłam na ten widok. Tutaj na wsi nie było zbyt wielu mężczyzn, więc ten nieznajomy pracujący w oddali rozpalił we mnie tęsknotę. Chciałam ponownie przyjrzeć się jego półnagiemu, silnemu ciału. A jednocześnie potrzebowałam profesjonalnej pomocy w wyczyszczeniu basenu.
Poczułam się nieco niezręcznie podczas pierwszej rozmowy telefonicznej.
− Halo…
To było jego jedyne słowo, gdy odebrał połączenie. Dukając, przedstawiłam się i zapytałam, czy mógłby mi pomóc usunąć liście z basenu i wyczyścić filtr. To wszystko.
− Jutro? – zapytał.
Umówiliśmy się, że pojawi się następnego dnia w południe.
Gdy się rozłączyłam, przeklinałam sama siebie, bo w południe było przecież za gorąco, a słońce – zbyt ostre. O tej porze zwykle marzyłam tylko o tym, aby wylegiwać się nago w cieniu na tarasie ze szklanką wody z lodem w zasięgu ręki. Gdy panował upał, nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę. Jednak żar lejący się z nieba sprawił, że się rozleniwiłam i nie miałam siły, żeby przełożyć nasze spotkanie.
Następnego dnia przyłapałam się na tym, że wybrałam najbardziej twarzową z moich sukienek. Zastanawiałam się, czy pominąć majtki i biustonosz. − Jest za ciepło na bieliznę − przekonywałam sama siebie. Mimo to wyjęłam swoje najcieńsze koronkowe majteczki, ledwo zakrywające cienki pasek włosów, który prowadził do mojej waginy. Uważnie przyjrzałam się swojej twarzy w lustrze, rozczesałam długie, ciemne włosy i pomalowałam paznokcie. Dopiero wtedy położyłam się w cieniu z książką.
Krótko po pierwszej po południu usłyszałam na żwirze przed domem chrzęst opon. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam go. Był młody, wyglądał na nie więcej niż dwadzieścia lat, zatem mógł być nieco młodszy ode mnie. Gdy się zbliżył, dostrzegłam, że miał gładką skórę i śmiałe spojrzenie, jakby był osobą, która jeszcze nie dostała od życia w kość.
Wyjął sprzęt ze swojego pick-upa, a ja pokazałam mu basen. Nie mówił zbyt wiele, ale uśmiechał się uprzejmie, zdjął buty i zabrał się do pracy. To był spokojny, upalny dzień i cały świat wyglądał jakby został rozpalony przez słońce. Słyszałam cykady i szczekanie psów w pobliżu. Stałam przez kilka minut w milczeniu, niepewna, jak należy się zachować podczas czyszczenia basenu. Letnia bryza uniosła moją sukienkę, wpuszczając łaskoczące powietrze między uda. Ten ruch wzbudził we mnie nieokreśloną tęsknotę i spowodował, że westchnęłam.
Zakłopotana cofnęłam się i weszłam do domu. Przez szybę przyglądałam się temu młodemu mężczyźnie, mając nadzieję, że odbicie światła wystarczająco mnie skrywa, podczas gdy ja śledziłam wzrokiem każdy ruch czyściciela basenu. Wszystkie jego ruchu były powolne i precyzyjne, a ja mogłam napawać się tym widokiem. Jego długie palce zacisnęły się na drzewcu, a ścięgna na ramionach wiły się niczym liny, gdy sięgał po liść, który znajdował się daleko. Przez materiał jego spodni wyczuwałam jędrne, zaokrąglone pośladki. Po pięciu minutach zrzucił T-shirt, a po jego klatce piersiowej zaczęły spływać kropelki potu, zbierając się przy pasku spodni.
Nadal pozostawałam w chłodnym budynku, ale widok tego mężczyzny sprawiał, że byłam niespokojna i rozkojarzona. Pod wpływem nagłego impulsu zdjęłam sukienkę przez głowę i rzuciłam na podłogę. Moje majtki były wilgotne od potu i pożądania, więc je również zsunęłam, odrzucając na pomiętą sukienkę. Okienne szyby chłodziły moje nagie piersi, a w moim wnętrzu rosło napięcie. Wszystkie myśli zaczęły krążyć wokół ciała młodego mężczyzny, jego ruchów i mocnych mięśni.
Przedramieniem otarł pot z czoła i spojrzał prosto na mnie. Nie mogłam już sobie dłużej wmawiać, że byłam w ukryciu. Widział mnie, moją nagość, moje krągłe piersi z dużymi, jasnobrązowymi sutkami. Nie odwrócił wzroku.
Zagryzłam wargę i spojrzałam mu prosto w oczy. Poczułam, że się pocę. Drobne kropelki spływały po moich plecach. Pot rozlewał się po czole, między piersiami i udami. Mężczyzna komunikował się ze mną bez słów mimo dzielącej nas odległości. Dzień okazał się zbyt gorący, a światło zbyt ostre, żeby przeciwstawiać się temu żarowi pożądania, które to popołudnie rozpaliło w nas obojgu.
Ciągnęło mnie do ciała tego młodego mężczyzny. Zanim jeszcze zdążyłam podjąć decyzję, nogi same zaniosły mnie w kierunku drzwi tarasowych, a potem w jego stronę. Poruszałam się niemal bezwiednie wokół basenu, kierując się do miejsca, w którym stał.
Gdy się zbliżyłam, otworzyłam usta, aby zapytać jak się nazywa. Ale zanim zdążyłam się odezwać, on położył miękko palec na moich ustach. W milczeniu podniosłam na niego wzrok. Przez kilka sekund staliśmy w bezruchu. Te kilka centymetrów powietrza między nami drżało i elektryzowało nasze ciała. Potem moje dłonie prześlizgnęły się po jego ciele, muskając skórę brzucha i kierując się do guzika spodni. Niemal jednym ruchem jego spodnie zostały rozpięte, zsunięte i rzucone na bok. Ten młody mężczyzna stał przede mną w całej swojej okazałości, z nieskazitelną skórą, pozbawioną owłosienia, blizn czy tatuaży. Miał na sobie tylko obcisłe białe slipy. Dzięki białej bieliźnie wyglądał jeszcze młodziej – dziewiczy i niewinny. Ostrożnie odłożył na bok trzymaną w dłoni siatkę, a ja podeszłam jeszcze bliżej.
Ocieraliśmy się o siebie, badając się wzajemnie dłońmi. Potem się pocałowaliśmy. W żadnym razie nie grzeszył brakiem doświadczenia. Wygłodniali i przepełnieni pożądaniem, smakowaliśmy swoje usta. Moje pożądanie było tak chciwe, jakbym nie całowała nikogo od lat. A mimo to zachowywaliśmy się wobec siebie powściągliwie. Ostrożnie odkrywaliśmy swoje ciała. Smakował solą i wanilią. Ten smak przywodził mi na myśl ciepłe lata spędzone na plaży, gdy byłam jeszcze dzieckiem
Obok basenu właściciele domu zbudowali niewielką altankę, w której można było się przebrać albo uciąć sobie drzemkę. Drzwi były otwarte, a on zaprowadził mnie do kanapy, ustawionej w cieniu. Długie zasłony dygotały na wietrze, dając złudzenie chłodu. Ułożyłam się na posłaniu, zamknęłam oczy i czekałam. Nie trwało długo, zanim poczułam silne dłonie na swoim ciele. Znalazł buteleczkę z olejkiem do opalania i wylał kilka kropel na moją skórę. Potem zaczął masować mnie dłońmi. Przesuwał je od lędźwi w górę do wysokości ramion. Mocne, spokojne ruchy rozluźniały moje ciało, a jednocześnie rozpalały pożądanie – ono przenikało przeze mnie niczym fale wzbierające na niespokojnych wodach oceanu.
Od czasu do czasu otwierałam na chwilę oczy i przyglądałam mu się spod zmrużonych powiek. Nawet nie zauważyłam, kiedy zrzucił swoje białe slipy i był teraz zupełnie nagi. Jego blada skóra połyskiwała w cieniu panującym w altance. Miał krótko obcięte włosy, a zmarszczka pojawiająca się między brwiami, nadawała jego twarzy surowego wyrazu. Cała jego koncentracja skupiała się na masażu i długich, płynnych ruchach dłoni. Dopasowywał swoje ruchy do mojej reakcji i oddechu. Gdy masował moje pośladki i wyczuł przyspieszony oddech, ostrożnie i nieznacznie rozsunął moje nogi – nie na tyle, aby odsłonić moje intymne miejsce, ale wystarczająco, aby pojawiła się zapowiedź tego, co miało się wydarzyć. Uklęknął na jedno kolano między moimi udami, a ja powoli zaczęłam otwierać się pod wpływem jego dotyku. Dłonie mężczyzny nadal pracowały spokojnie, bez podniecenia, ale ich ruchy powoli rozpalały we mnie coraz większy żar. Przymknęłam oczy i przez na wpół otwarte powieki nie widziałam niczego innego poza swoimi polakierowanymi paznokciami, wbijającymi się w materac, na którym leżałam.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.