Mazepa - Juliusz Słowacki - ebook

Mazepa ebook

Juliusz Słowacki

5,0

Opis

Mazepa” to lektura szkolna. Ebook „Mazepa” zawiera przypisy opracowane specjalnie dla uczennic i uczniów liceum i technikum.

Mazepa to dramat polskiego poety Juliusza Słowackiego z 1840 roku. Autor, obok Mickiewicza i Krasińskiego, określany jest jako jeden z Wieszczów Narodowych.

Mazepa to historia przedstawiająca zaloty miłosne oraz ich konsekwencje, które mają miejsce podczas wizyty Jana Kazimierza na zamku wojewody w XVII wieku.

Słowacki uznawany jest za jednego z największych przedstawicieli polskiego romantyzmu. Pomimo tego, że zmarł młodo, pozostawił po sobie duży dorobek: 13 dramatów, 20 poematów, setki wierszy, listów oraz jedną powieść.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Epoka: Romantyzm Rodzaj: Dramat Gatunek: Tragedia

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 77

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Juliusz Słowacki

Mazepa

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-3936-6

Mazepa

Tragedia w 5 aktach.

OSOBY:
KRÓL JAN KAZIMIERZ.MAZEPA, dworzanin Króla.WOJEWODA.AMELIA, żona Wojewody.ZBIGNIEW, syn Wojewody z pierwszego małżeństwa.CHMARA, dworzanin Wojewody.CHRZĄSTKA, dworzanin Wojewody.KASZTELANOWA.Pokojowi królewscy, Szlachta, ludzie Wojewody, Ksiądz, itd.
Scena w zamku Wojewody.
Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!

AKT I

SCENA I

Sala oświecona jak na bal. WOJEWODA, ZBIGNIEW, potem KASZTELANOWA.

WOJEWODA

A przy moździerzach trzymać zapalone lonty. 
Waść mi, panie Zbigniewie, synu, zajrzyj w kąty, 
Czy wszystko jak potrzeba na królewskie gody1? 
Do wchodzącej Kasztelanowej.
Mościa kasztelanowo, mam wielkie powody 
Cieszyć się, że cię widzę w zdrowiu i w świeżości. 

KASZTELANOWA

Jakże mi pięknie zamek wygląda waszmości, 
Co lamp! Co pozłotowin! — A gdzie aści2 żona? 

WOJEWODA

Dotychczas nie gotowa i nie przystrojona — 
A to mój syn zastąpi ją tu przy asindźce3. 
Pójdę tymczasem z wieży zajrzeć na gościńce, 
Czy się już król nie toczy po drodze lipowej. 
Zbigniewie, atentuj4 się waść kasztelanowej 
I baw jaśnie wielmożną. 

KASZTELANOWA

do Zbigniewa.
Waść przyjeżdżasz z Padwy? 

ZBIGNIEW

Nie, mościa dobrodziejko, już z wojska. 

KASZTELANOWA

Doprawdy? 
Waść w wojsku? 

ZBIGINIEW

Tak, rotmistrzem zostałem pancernym. 

KASZTELANOWA

Strzeż mi się waść, bo zaraz zostaniesz niewiernym, 
Płochym5 uwodzicielem, jak wszyscy rotmistrze. 

ZBIGNIEW

Broń Boże! 

KASZTELANOWA

Masz oczęta, co się błyszczą bystrze, 
Ale coś trochę mgliste i afekcjonalne6. 
I cóż to jest waćpanu... ot, w pancerz cię palnę 
Wachlarzykiem i wszystko serduszko wyśpiewa. 
Mówże mi co o Włoszech asińdziej. 
Słychać zgiełk za sceną.

WOJEWODA

Cholewa! 
Panie Cholewa, co tam za wrzask? Panie Chmara! 
Mości Chrząstko! Czy wszystkich diabli wzięli? — Wiara! 
Szablice dzwonią, trzeba iść pacyfikować. 
Wychodzi.

SCENA II

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, PAN CHRZĄSTKA wchodząc innymi drzwiami.

CHRZĄSTKA

Gdzie Wojewoda? 

KASZTELANOWA

Chciej nas waść zainformować, 
Co to za krzyk? 

CHRZĄSTKA

Zdarzenie, mościa dobrodziejko, 
Bardzo smutne. 

KASZTELANOWA

A powiedz że? 

CHRZĄSTKA

Bryka za bryką 
Wjechała na dziedziniec, mościa dobrodziejko. 
Z tych bryk wysiadło szlachty, panów co niemiara. 
Jednych prowadził pan marszałek ziemski Szczara, 
Lubomirszczyk7 zajadły, rokoszanin8, śmiałek; 
Drugim pan Olgopolski przywodził, marszałek, 
Babińcowym nazwany, bo trzyma z królową. 
Zeszli się, mościa pani, przed bramą zamkową 
Owi dwaj marszałkowie, a każdy jak patron 
Caudy9 swej przyjacielskiej, amicus10 i matron. 

KASZTELANOWA

Proszę Waćpana, nie leź w łacinę jak w błoto. 

CHRZĄSTKA

Obu więc tym marszałkom przeciwnym szło o to, 
Który z nich krok najpierwszy ma mieć do przedsienia; 
Lecz jako oba grzeczni, więc bez ubliżenia 
Jeden drugiemu, oba, mając czapki w rękach, 
Nuż się kłaniać, we dwoje giąć się, jak na mękach; 
Próżno obu łysiny mroził księżyc chłodny, 
Jeden krzyczał: niegodny — i drugi: niegodny! 
I byłyby na wieki trwały te respekta, 
Gdyby jeden z baczących na te kontrefekta11
Jezuickiej grzeczności nie był krzyknął z brzucha: 
A weźże, panie Szczara, krok i nakryj ucha. 
Co słysząc Olgopolski, jak piorun z obłoku 
W bramę — co widząc, równie accelerans12 kroku 
I pan Szczara uczynił. — Waćpani się spytasz, 
Co się stało? Jak razem wstąpili w korytarz, 
Tak i razem ugrzęźli, brzuch z brzuchem, nos z nosem; 
Próżno ich szlachta częstym szturchańcem i głosem 
Podżega i na dalsze zaprasza pokoje — 
Nie mogą — więc myśl wzięto seccare13 na dwoje 
Zaciętych inimicos14, więc błysnęły szable. 
Jako więc w ciasnym porcie dwa wielkie korabie15, 
Które fortunam16 niosą przed burzliwym gromem... 

WOJEWODA

za sceną.
Rozbić mur, niechaj wejdą Ichmoście wyłomem. 
Panie Chmara! Rozwalić mur. 

KASZTELANOWA

O! Krotochwila17. 
Chrząstka wychodzi.

SCENA III

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, wchodzi AMELIA.

KASZTELANOWA

Cóż to jest za dzieweczka? Ze skrzydeł motyla 
Trzewiczki ma; na głowie bez żadnego fiocha18. 

ZBIGNIEW

To, mościa dobrodziejko, jest moja macocha. 

KASZTELANOWA

Ta młodziutka? To jeszcze dziecko! 
Do Amelii.
A proszę cię, 
Bądźże mi przyjaciółką, moje piękne dziecię. 
Uważaj mnie jak swoją. — Cóż? Jaka ty ładna! 
A to, panie Zbigniewie, cud! Z sąsiadek żadna 
Nie wyrówna. Nie płoń się, starej wolno mówić. 
Trzeba ci było muszek wiosennych nałowić, 
Oberwać im skrzydełka i upstrzyć twarzyczkę. 
Nadto białą we włosach zatknęłaś różyczkę, 
Nadto białą. To jeszcze dzieciątko niewinne. 
Panie Zbigniewie, czy masz respekta19 powinne20
Dla takiej młodej matki? Jakże wy z nią razem? 
To dziwnie, waszeć mi się zdajesz zimnym głazem, 
Atentujże się wasze tej młodziutkiej matce. 
Do Amelii
Tobie tu jak białemu gołębiowi w klatce: 
Ten zamek bardzo smutny, tobie trzeba słońca. 
Cóż — czy cię nudzi starej gawęda bez końca? 
Powiem ci coś miłego: tu z królem przybywa 
Pan Mazepa. 

AMELIA

Któż to jest? 

KASZTELANOWA

Jak to, nieszczęśliwa! 
Ty nigdy nie słyszałaś o panu Mazepie? 

AMELIA

Nie, mościa dobrodziejko. 

KASZTELANOWA

Ja ciebie oślepię, 
Jak ci zacznę o złotym mówić sowizdrzale21, 
A może twoje czyste serduszko rozpalę 
Ogniem nieugaszonym. — Obaczysz go sama. 
Serce jego otwarte jak przejezdna brama, 
Jedna wjeżdża, a druga wyjeżdża za wrota. 
Spojrzenia jego na kształt kowalskiego młota, 
Ciągle w biedne serduszka uderzają, tłuką 
Na miazgę. Niech to będzie asińdźce nauką. 
Walą z dział.

AMELIA

O Boże, król! 

KASZTELANOWA

Nim wejdzie, mamy czasu dużo, 
Tam na ganku pan Pasek, z powagą papużą 
I z wielkim stał papierem — Ba! To mówca śliczny, 
Przygotował dla króla wiersz makaroniczny22. 
O czym że ja mówiła, mościa dobrodziejko? 
Ha — otóż paź Mazepa — jeszcze mu czuć mleko 
Pod nosem, a już o nim tyle rzeczy plotą. 

SCENA IV

CIŻ SAMI. Mazepa włazi oknem nie widziany przez aktorów.

KASZTELANOWA

Wystaw23 ty sobie, co to za sowizdrzał! Co to 
Za urwis ten Mazepa. 

MAZEPA

na stronie.
Ba, tu o mnie mowa. 

KASZTELANOWA

Wystaw sobie, co to jest za przewrotna głowa! 
Co to za wróg niewieści! Węża wziął za godło. 
Paź kochanek włosami kazał wypchać siodło. 

MAZEPA

kłaniając się kasztelanowej, nagle.
Fałsz, mościa dobrodziejko, proszę nie dać wiary. 

KASZTELANOWA

Jakże tu pan przyszedłeś? 

MAZEPA

Z księżycem przez szpary. 
Lecz w czas24 przychodzę bronić własnego honoru. 

KASZTELANOWA

Lecz jak tu pan przyszedłeś?  

MAZEPA

Jak motylek dworu 
Przez okno, mościa pani. 

KASZTELANOWA

Ba, kłamcy masz minę; 
Okno wysokie. 

MAZEPA

Z włosów mam różnych drabinę. 

KASZTELANOWA

Z włosów kochanek? 

MAZEPA

Tak jest. 

KASZTELANOWA

Lecz czemuż przez szyby, 
Nie przez drzwi? 

MAZEPA

Bo we drzwiach jest pan Pasek, niby 
Cerber25 z trzema głowami — krew się w żyłach ścina, 
Co jedna skończy mówić, to druga zaczyna. 
Myśląc, że to się nigdy nie skończy — uciekłem. 

KASZTELANOWA

Już ja widzę, że Waćpan ten dom zrobisz piekłem, 
Że tu Waćpan przez okno wniesiesz niepokoje. 

MAZEPA

Skądże tak zła opinia? 

KASZTELANOWA

Ja bardzo się boję 
Waszej niestateczności. — Niech nas Bóg ochrania, 
Waszeć nigdy nie możesz być bez zakochania; 
Lecz tutaj warto by się rozkochać ze skruchą. 
Jak się zakochasz, to mi powiesz w kim na ucho, 
Ja stara cię nie zdradzę. 

MAZEPA

z ręką na sercu
Paź aśćkę przekona. 

SCENA V

CIŻ SAMI, KRÓL, WOJEWODA i wiele szlachty.

WOJEWODA

Oto jest, najjaśniejszy panie, moja żona, 
Która ci się pokornie do kolan uniży. 
A to — kasztelanowa Robroncka ze Spiży. 
A to mój syn jedynak, twej potencji26 sługa. 

KRÓL

Cóż to? Paź tu? 

MAZEPA

Oracja była bardzo długa, 
Nie chciałem się rozczulić, wnet mi oczy mokną, 
Wszedłem przez okno... 

KRÓL

Strzeż się wylecieć przez okno. 

MAZEPA

W szczęśliwsze pozwól, królu, ufać horoskopy. 

KRÓL

do Wojewodziny.
Pani, racz mi dać rękę. — Te ogniste stropy 
Prawdziwie empirejskim27 zdają się obłokiem, 
A ty, wojewodzino... 
Kończy do ucha komplement.

WOJEWODA

Za królewskim krokiem, 
Mości panowie, proszę — proszę — bardzo proszę. 
Wychodzą wszyscy, oprócz Mazepy, na dalsze pokoje.

SCENA VI

MAZEPA

sam.
O! Dziwny świat! Ten młody rotmistrz, przy macosze 
Tak cudownej, a zimny jak lód się wydaje, 
Gdy ja, ledwom ją ujrzał, już mi serce taje...