Miłość w Wiecznym Mieście - Chantelle Shaw - ebook

Miłość w Wiecznym Mieście ebook

Chantelle Shaw

3,6
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Isobel opuściła swojego męża, włoskiego arystokratę Constantina De Severino, ponieważ stał się zimny i obojętny. Po dwóch latach Isobel przyjeżdża do niego z dokumentami rozwodowymi. Jednak Constantin potrzebuje stabilnej sytuacji rodzinnej, by otrzymać stanowisko prezesa sieci sklepów. Nie podając prawdziwych motywów swojej decyzji, przekonuje Isobel, by spróbowali jeszcze raz…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 144

Oceny
3,6 (27 ocen)
7
7
8
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Chantelle Shaw

Miłość w Wiecznym Mieście

Tłumaczenie: Jan Kabat

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Jesteśmy na Grosvenor Square. – Taksówkarz zerknął przez ramię na pasażerkę, która nie ruszyła się z miejsca. – To ten adres. Mam zawieźć panią gdzie indziej?

Isobel czuła się podenerwowana, patrząc przez okno czarnej taksówki. Georgiańska kamienica wyglądała tak, jak ją zapamiętała: cztery kondygnacje okien, w których odbijał się blask wiosennego słońca. Kochała ten dom, mieszkając tu z Constantinem, ale teraz dostrzegała w jego wspaniałości szyderstwo.

Była zdziwiona własną reakcją; dwa lata temu wyszła przez te drzwi po raz ostatni, porzucając swoje małżeństwo. Może trzeba było podpisać pozew rozwodowy i odesłać go adwokatowi Constantina? Po co drążyć przeszłość?

Nigdy tak naprawdę nie znała swojego męża. Gdy się spotkali przed trzema laty, była olśniona jego czarem i uwiedziona niebywałą seksualnością. Z początku ich związek cechowała gorąca namiętność, ale po ślubie Constantin stał się kimś obcym. Uświadomiła sobie, że nigdy nie rozumiała enigmatycznego Włocha o egzotycznym tytule markiza Constantina De Severino.

Pomyślała o dokumencie w swojej torebce – „Przyczyna rozwodu: porzucenie”. Poczuł gniew. Tak, to ona odeszła, więc formalnie go „porzuciła”, ale nie dał jej wyboru. Odpychał ją swym chłodem i sprzeciwem wobec jej kariery.

O ironio, słowo „porzucenie” zawierało w sobie więcej emocji, niż okazał jej w ciągu ich jednorocznego małżeństwa.

Kogo oszukiwała? Patrząc na jego twarde rysy, trudno było uwierzyć, że ma w sobie coś wrażliwego. Był niezdolny do uczuć. Niewykluczone, że powód rozwodu, jaki podał, wynikał z zimnej kalkulacji. Nie zamierzała jednak brać na siebie winy za rozpad związku. Musiał sobie uświadomić, że nie jest taka słaba jak wówczas, gdy ją poślubił. Kiedyś była nim zauroczona, ale teraz pragnęła zakończyć wszystko jak równy z równym.

– Nie, dziękuję – powiedziała, wysiadając, i nachyliła się do okna kierowcy, żeby zapłacić.

Twarz taksówkarza rozjaśniła się nagle.

– Wiem, kim pani jest! Izzy Blake ze Stone Ladies. Moja córka jest pani fanką. – Wsunął jej w dłoń notatnik. – Mogę prosić o autograf? Dla mojej Lily?

Wzięła od niego długopis. Nigdy nie lubiła być rozpoznawana, ale nie zapominała, że jej zespół zawdzięcza sukces swym fanom na całym świecie.

– Dacie koncert w Londynie? – spytał kierowca.

– Nie, zakończyliśmy tournée w zeszłym tygodniu, w Berlinie. Tu wystąpimy jesienią. – Ostatnie dwa lata wydawały jej się zlepkiem niewyraźnych obrazów: lotniska i hotele w miastach i na kontynentach. Wyrwała kartkę z notatnika. – Proszę mi podać adres mejlowy. Prześlę dwa bilety na następny koncert. Dla pana i córki.

Podziękował i odjechał, a Isobel weszła z bijącym sercem na schody i zadzwoniła do drzwi.

– Niech cię diabli, Constantin – mruknęła, gdy otworzyła jej znajoma postać.

– Madame – powitał ją uroczyście jego kamerdyner, nie okazując najmniejszego zdziwienia.

– Witaj, Whittaker. Mój mąż… w domu?

Przeczytała w gazecie, że jest w Londynie z okazji otwarcia nowego sklepu sieci De Severino Eccellenza – w skrócie DSE – przy Oxford Street. Zaplanowała wizytę w niedzielny poranek, zakładając, że nie poszedł do biura.

– Markiz jest na siłowni. – Kamerdyner odsunął się na bok. – Poinformuję go przez wewnętrzny telefon, że pani przyszła.

– Nie! – Chciała go zaskoczyć. – On… mnie oczekuje – dodała, widząc zmarszczone czoło Whittakera.

Constantin czekał bez wątpienia, aż podpisze posłusznie dokument, ale nie spodziewał się, że sama go dostarczy. Ruszyła w stronę schodów prowadzących do siłowni.

Słyszała rytmiczne uderzenia. Drzwi były otwarte, więc widziała, jak wali w worek treningowy. Nie zauważył jej, całkowicie skupiony na tym, co robił.

Stała na korytarzu i patrzyła na niego. Zapomniała już, jaki jest postawny. Swój wzrost stu dziewięćdziesięciu centymetrów zawdzięczał amerykańskiej matce, która odnosiła sukcesy jako wzięta modelka, nim wyszła za jego ojca.

Poza tym jednak wyglądał na rodowitego Włocha – oliwkowa cera i niemal czarne niesforne włosy. Szorty i podkoszulek odsłaniały mocne mięśnie.

Przypuszczała, że potem jej mąż weźmie prysznic. Pojawiło się niechciane wspomnienie z wczesnych dni ich małżeństwa, kiedy schodziła do siłowni popatrzeć, jak Constatin ćwiczy, a potem szli razem pod prysznic. Przypomniała sobie, jak gładziła jego mocne uda i obejmowała jego potężną erekcję, podczas gdy on namydlał jej piersi i zsuwał dłoń w dół, aż błagała go, by wziął ją mocno i szybko.

Poczuła żar w żyłach i westchnęła bezwiednie; Constatin od razu zauważył jej obecność. Obrócił się szybko, a ona widziała przez chwilę zaskoczenie na jego twarzy. Zdjął rękawice i ruszył w jej stronę.

– Isabella!

Jego głęboki głos był zmysłowy, a dźwięk jej imienia we włoskiej wersji wywołał gwałtowną falę pożądania. Jakim cudem tak na nią działał pomimo upływu czasu? Często przebywała w towarzystwie przystojnych mężczyzn, ale żaden z nich jej nie pociągał. Może dlatego, że wierzyła w wierność małżeńską, choć rozstała się z Constantinem. Przez dwa ostatnie lata wstrzymywała się od seksu, ale wystarczyło, że na niego spojrzała, i od razu poczuła przypływ podniecenia.

Zaskoczona, chciała się odwrócić i uciec, ale było za późno. Stanął przed nią niepokojąco blisko.

Na jego skórze połyskiwały kropelki potu, a ona chciała dotknąć jego włosów opadających na czoło, zarostu na brodzie. Napinała mięśnie, broniąc się przed wrażeniem, jakie na niej robił.

– Nie kryj się w cieniu, cara – powiedział. – Nie wiem, dlaczego tu jesteś, ale zakładam, że miałaś dobry powód, by dwa lata po swojej ucieczce wejść do tego domu bez pozwolenia.

Jego cyniczny ton przypomniał jej ostatnie dni ich małżeństwa.

– Nie uciekłam – odwarknęła.

Uniósł brwi, ale to jego oczy rzucały na nią czar. Kiedy spotkała go po raz pierwszy – jako sekretarka szefa w londyńskim biurze firmy zajmującej się sprzedażą ekskluzywnej biżuterii i towarów luksusowych De Severino Eccellenza – była zafascynowana jego niebieskimi oczami kontrastującymi ze śniadą cerą.

Wzruszył ramionami.

– W porządku, nie uciekłaś. Wymknęłaś się, kiedy wyjechałem w interesach. Po powrocie znalazłem twoją wiadomość, że wyjeżdżasz na tournée z zespołem i już nie wrócisz.

– Wiedziałeś, że wybieram się w trasę. Opuściłam cię, bo w przeciwnym razie zniszczylibyśmy się nawzajem. Nie pamiętasz tej awantury w przeddzień twojego wyjazdu do Francji i wcześniejszych scysji? Nie mogłam tego dłużej znosić. Był najwyższy czas zakończyć wszystko. – Już się kłócili, choć spędzili ze sobą tylko kilka chwil. – Poza tym nie weszłam do twojego domu bez pozwolenia. Dwa lata temu zostawiłam na twoim biurku klucze razem z obrączką. – Pamiętała, jakie to było bolesne, ten ostateczny cios w jej serce. – Whittaker mnie wpuścił. – Wyjęła z torebki pozew o rozwód. – Przyszłam to oddać.

– Naprawdę ci spieszno, żeby zakończyć oficjalnie nasze małżeństwo, jeśli nie mogłaś zaczekać do jutra i przesłać tego pocztą.

Już otworzyła usta, żeby zapewnić, że niczego innego nie pragnie. Górował nad nią i musiała odchylać głowę, żeby patrzeć w jego niebieskie oczy. Jej spojrzenie zatrzymało się na jego zmysłowych ustach; poczuła, jak puls jej przyspiesza. Oblizała suche wargi i dostrzegła niebezpieczny błysk w jego oku.

– Nieźle wyglądasz, Isabella – zauważył.

– Dzięki – zdołała odpowiedzieć chłodno.

Wiedziała doskonale, że jest atrakcyjna, ale i tak zastanawiała się bez końca, jak się ubrać na to spotkanie. Postanowiła włożyć dżinsy od ulubionego projektanta, biały podkoszulek i czerwoną marynarkę. Rozpuściła włosy i podmalowała się, ale tylko odrobinę. Dostrzegła, że patrzy na jej torebkę.

– Z nowej kolekcji De Severino Eccellenza – zauważył. – Ironia losu, biorąc pod uwagę, że zawsze robiłaś problemy, kiedy dawałem ci coś firmowego. Wyjaśniłaś w sklepie, że jesteś moją żoną i poprosiłaś o zniżkę, mam nadzieję.

– Oczywiście, że nie – odparła sztywno. – Stać mnie.

Nie było sensu wyjaśniać, że czuła się winna, kiedy Constantin dawał jej biżuterię firmową, bo wszystko było niewiarygodnie drogie; nie chciała wychodzić na oportunistkę, która poślubiła go dla pieniędzy.

Kariera piosenkarki zagwarantowała jej dochód niewyobrażalny dla dziewczyny dorastającej w dawnej górniczej wiosce na północy Anglii, gdzie bieda pozbawiała życia i dusz ludzi bezrobotnych od dziesięciu lat. Isobel podejrzewała, że Constantin nie rozumie, co dla niej znaczyło, że może płacić za ubrania i biżuterię, gdy wcześniej jej rodzina żyła z zasiłku.

Zawsze była świadoma dzielącej ich różnicy. Constantin pochodził z włoskiej arystokracji, był człowiekiem szlachetnie urodzonym, niewiarygodnie bogatym i wyrafinowanym; nic dziwnego, że córka górnika starała się za wszelką cenę dostosować do tego ekskluzywnego stylu życia. Ale udana kariera piosenkarki dała jej poczucie pewności i dumy.

– Nie chcę się grzebać w przeszłości – oznajmiła zdecydowanie.

Przyjrzał jej się uważnie, a ona wyczuła, że jest zaskoczony jej determinacją.

– Czego chcesz?

Zamierzała dać jasno do zrozumienia, że nie ponosi odpowiedzialności za rozpad ich małżeństwa. Ale jej gniewne słowa stłumił inny ogień, gdy zobaczyła, jak Constantin wyciera ręcznikiem barki i ramiona, a potem, już bez podkoszulka, gęste włosy na piersi i płaskim brzuchu.

Oderwała spojrzenie od jego szortów i zacisnęła dłoń, by nie dotknąć jego mięśni. Często myślała o nim przez te dwa lata, ale jej pamięć nie mogła oddać rzeczywistości w całej jej pełni. Był wyjątkowy.

Mrowiła ją skóra, a coś pierwotnego przyprawiało o dreszcz. Czuła, że ten mężczyzna jest niebezpieczny, ale wszelkie myśli zagłuszał łomot krwi w jej skroniach.

Milczenie przedłużało się. Constantin zmarszczył czoło, kiedy nie odpowiedziała na jego pytanie, ale dostrzegł niepewność w jej oczach i skrzywił usta w uśmiechu drapieżnika.

– Och, chyba pojmuję, cara. Miałaś nadzieję, że zejdziemy się przez wzgląd na dawne czasy, zanim sformalizujemy naszą separację?

Przez chwilę nie rozumiała. Nie potrafiła zapanować nad żarem, który ją ogarnął, gdy Constantin zaczął się wpatrywać w jej piersi; modliła się, by nie dostrzegł jej naprężonych sutków pod obcisłym podkoszulkiem.

– Jeden aspekt naszego małżeństwa nie sprawiał problemów – mruknął. – Nasze życie seksualne zawsze przekraczało skalę Richtera.

Mówił o seksie!

– Myślisz, że przyszłam tu, żeby… zaoferować ci seks? Zapomnij o tym! – oświadczyła z furią.

Jak śmiał sugerować, że chce się z nim przespać ze względu na dawne czasy? Jednak jej zdradziecki umysł odpowiedział bezzwłocznie na jego prowokacyjną sugestię i z miejsca wyobraziła sobie, jak tarzają się nadzy po podłodze siłowni, a on wbija się w nią w bezlitosnym rytmie.

Czuła, jak palą ją policzki; nie chciała mówić niczego więcej, by nie skończyło się zajadłą kłótnią, stale obecną w ostatnich miesiącach ich związku. Kiedy się jednak odwróciła, chcąc odejść w milczeniu, jego poważny głos zatrzymał ją w miejscu.

– Często nawiedzałaś moje sny przez te dwa lata, Isabella. Noce bywają długie i samotne… prawda?

Czyżby dosłyszała nutę żalu? Czy tęsknił za nią choć w połowie tak, jak ona za nim? Odwróciła się powoli i uświadomiła sobie, jak bardzo się myli. Stał w drzwiach, półnagi, piękny i całkowicie świadomy, że wzbudził jej pożądanie.

Jak mogła wierzyć, że pod tą arogancką fasadą kryje się wrażliwość? Myśl, że go zraniła, odchodząc dwa lata temu, była groteskowa.

– Nie sądzę, byś spędził samotnie wiele nocy – oznajmiła. – Jeśli wierzyć historyjkom w tabloidach.

Wzruszył ramionami.

– Czasem musiałem zapraszać kobiety na różne uroczystości, skoro nie było przy mnie żony. Prasa brukowa fabrykuje kłamstwa.

– Chcesz powiedzieć, że nie miałeś romansów?

– Jeśli próbujesz mnie nakłonić, żebym przyznał się do niewierności, co mogłoby być powodem rozwodu, to daruj sobie – oznajmił zimno. – To ty odeszłaś.

Pragnęła uzyskać od niego szczerą odpowiedź. Myśl, że spał z kobietami, z którymi go fotografowano, budziła w niej głęboką zazdrość. Ale przypomniał jej, że to ona odeszła, więc nie miała prawa dopytywać się o jego życie prywatne. Był namiętnym mężczyzną; wydawało się nieprawdopodobne, by wytrwał przez dwa lata w celibacie.

Poczuła się nagle wyczerpana. Popatrzyła na dokument w swoich rękach i przedarła go na pół.

– Pragnę tego rozwodu tak jak ty, ale z powodu dwuletniej separacji. Jeśli będziesz upierał się przy tym, że odeszłam, sama wniosę o rozwód, powołując się na twoje niewłaściwe zachowanie.

Oczy błysnęły mu gniewnie.

– Moje zachowanie? A twoje? Rzadko byłaś oddaną żoną, czyż nie, cara? Na dobrą sprawę tak często przebywałaś z przyjaciółmi, że niemal zapomniałem, że jestem żonaty.

– Widywałam się z przyjaciółmi, bo z powodów, których nigdy nie zrozumiałam, stałeś się zimny jak lód. Byliśmy dwojgiem obcych sobie ludzi, mieszkających przypadkowo pod jednym dachem. A potrzebowałam więcej, Constantin. Potrzebowałam ciebie… – urwała, dostrzegając stalowy błysk w jego oczach. Traciła tylko czas. – Nie mam ochoty na kłótnie. To, że nie potrafimy się teraz dogadać, mówi wszystko o naszym małżeństwie.

Ruszyła po schodach, sztywna i wyniosła. Potem pospieszyła do wyjścia, ale była zmuszona przystanąć, gdy kamerdyner odłożył słuchawkę wewnętrznego telefonu i zagrodził jej drogę, po czym otworzył drzwi salonu.

– Markiz prosił, żeby pani zaczekała. Weźmie tylko prysznic i zaraz do pani przyjdzie.

– Nie. Wychodzę.

Whittaker wciąż się uśmiechał.

– Pan De Severino ma nadzieję, że pani zostanie i zechce kontynuować dyskusję rozpoczętą kilka minut temu. Mam podać herbatę, madame?

Nim zdążyła się sprzeciwić, znalazła się w salonie; Whittaker wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Nie wiedziała, w co Constantin zamierza grać. Wszystko mogli załatwić ich adwokaci. Nie zamierzała być marionetką, jak zdarzało się to wcześniej.

Sięgnęła do klamki w chwili, gdy drzwi się otworzyły i wszedł Whittaker z herbatą.

– Pamiętam, że lubiła pani earl greya – oznajmił.

Tylko dobre maniery powstrzymały ją przed ucieczką. Zawsze dogadywała się z kamerdynerem; nie ponosił winy za rozpad jej małżeństwa. Podeszła do okna; widok parku wywołał bolesne wspomnienia.

– Rozmawiałem właśnie ze swoim adwokatem. Dostaniesz nowy pozew do podpisu. Będziesz też musiała przekazać pisemne oświadczenie, że żyliśmy przez dwa lata osobno.

Na dźwięk głosu Constantina drgnęła gwałtownie i odwróciła się, zdumiona, że stoi tak blisko niej. Pomyślała, że porusza się jak pantera wypatrująca ofiary. Czarne dżinsy i koszulka polo podkreślały jego męską atrakcyjność. Zapach wody kolońskiej drażnił jej nozdrza.

– Giles uważa, że mogę cię oskarżyć o odejście, ale że wszystko pójdzie szybciej, jeśli powołamy się na dwuletnią separację. Co do jednego zgadzamy się oboje: chcemy jak najprędzej zakończyć nasze małżeństwo – oznajmił ironicznie.

Dotknięta jego słowami, obróciła się do okna i popatrzyła na park pośrodku Grosvenor Square.

– Kiedy byłam w ciąży, stawałam tu i wyobrażałam sobie, jak chodzę tu z wózkiem – powiedziała cicho. – Nasza córeczka miałaby dwa i pół roku.

Ból, który wciąż był w niej obecny, dławił jej oddech. Powrót do tego domu otworzył na nowo ranę w sercu. Wybrała jedną z sypialni na pokój dziecięcy, zanim udali się w tę fatalną podróż do Włoch.

Patrzyła, jak nalewa sobie kawy, i poczuła gniew spowodowany brakiem jego reakcji na wspomnienie o córce. Nic się nie zmieniło. Kiedy ją straciła w dwudziestym miesiącu ciąży, była otępiała z żalu. Próbowała kilkakrotnie rozmawiać z nim o poronieniu, ale odpychał ją i stał się jeszcze bardziej wyobcowany; w końcu zrezygnowała.

– Myślisz w ogóle o Ariannie? – Pielęgniarka w szpitalu poradziła im, by wybrali imię dla dziecka, choć urodziło się za wcześnie, by przeżyć.

Popijał kawę, unikając jej wzroku.

– Nie ma sensu wracać do przeszłości – odparł. – Możemy tylko żyć dalej.

Dostrzegła drgnienie na jego policzku i zrozumiała, że Constantin jest bardziej spięty, niż jej się wydawało.

– Dlatego wniosłeś o rozwód? Żeby pogrzebać przeszłość?

Skrzywił się na dźwięk słowa „pogrzebać”; czy ujrzał teraz w wyobraźni mały marmurowy nagrobek przy kaplicy w Casa Celeste, rodzinnej posiadłości rodu De Severino nad jeziorem Albano, gdzie pochowali Ariannę?

– Czy ta rozmowa ma jakiś sens? – spytał. – Nie odzywałaś się przez dwa lata. Dlaczego zjawiłaś się tak nagle?

Nie starał się ukryć niezadowolenia. Nie spodziewał się tego spotkania ze swoją wkrótce już byłą żoną i nie znosił niespodzianek. Widok Isobel w drzwiach siłowni wywołał w nim gniew zrodzony ze świadomości, że go zostawiła – choć sam przyznawał, że ją odtrącił. Miała cholerną odwagę zjawiać się tutaj, taka piękna, że doznał gwałtownego i niepokojącego podniecenia.

Nie chciał, by tu była, wywołując wspomnienia, które z powodzeniem stłumił. W jego myślach pojawił się przelotnie obraz ich doskonałej córeczki, która nigdy nie zaznała życia. Zapłonął w nim ból, ale zapanował nad nim jak zawsze siłą woli.

Trudniej było zapanować nad fizyczną reakcją na widok Isobel. Poruszył się zakłopotany, pragnąc ukryć podniecenie. Żadna kobieta nie pobudzała go tak szybko i mocno jak ona.

Pamiętał pierwszy raz, kiedy się spotkali. Wpadła do jego biura spóźniona o pół godziny, miodowe blond włosy okalały jej piękną twarz; oznajmiła, że przysłała ją agencja na miejsce jego sekretarki, która poszła na urlop macierzyński. Przerwał jej wyjaśnienia, ale jego zniecierpliwienie zniknęło, kiedy spojrzał w jej szeroko otwarte orzechowe oczy i poczuł pożądanie, które zaparło mu dech w piersiach.

Od tej chwili jego jedynym celem było zaciągnięcie jej do łóżka, co mu się udało po miesiącu. Odkrył, że był jej pierwszym kochankiem, i doznał czegoś, o co się nie posądzał. Weekend, który spędzili w Rzymie, był najlepszy – i najgorszy – w jego życiu.

Oznaczał początek koszmarów, które nawiedzały go od chwili, gdy obudził się w środku nocy zlany potem, wstrząśnięty prawdą ujawnioną przez sen. Popatrzył na Isobel śpiącą niewinnie obok i uświadomił sobie, że dla jej własnego bezpieczeństwa nie powinien kontynuować tego związku.

Tytuł oryginału: To Wear His Ring Again

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2015

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Hanna Lachowska

© 2015 by Chantelle Shaw

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2016

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Books S.A.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osob rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN 978-83-276-2094-1

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.