Mindowe. Król litewski. Obraz historyczny w pięciu aktach - Juliusz Słowacki - ebook

Mindowe. Król litewski. Obraz historyczny w pięciu aktach ebook

Juliusz Słowacki

4,7

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Poeta ukazuje konflikt religii pogańskiej, uosabianej przez Litwę, oraz chrześcijańskiej, wyznawanej przez Krzyżaków. Krytykuje dominującą pozycję Kościoła katolickiego, natomiast pogaństwo przedstawia jako wartościowy kult przyrody.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 58

Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Juliusz Słowacki

Mindowe

Król litewski. Obraz historyczny w pięciu aktach

Warszawa 2017

Osoby

MINDOWE – król litewski

ROGNEDA – matka Mindowy, ociemniała

HEJDENRICH – Krzyżak, legat papieski

DOWMUNT – książę znalszawski

ALDONA – żona Dowmunta

TROJNAT – synowiec Mindowy

HERMAN – Krzyżak

WOJSIEŁKO – mnich, syn Mindowy

LUTUWER

KRZYŻAK

MNICH I

Litwini, Krzyżacy, Paziowie, orszak Mnichów

Scena w Zamku Nowogrodzkim.

Akt I

Scena I

Sala w zamku Mindowy. TROJNAT, HERMAN, PAZIOWIE niosą kobierce.

HERMAN

do PAZIÓW

Rozścielcie tu kobierce, papież je przysyła

Dla króla poganina, co dzisiaj chrzest bierze.

Święta korona skronie pogańskie okryła,

Niech więc czci wiarę, niechaj jej świętości strzeże,

Niech poważa Krzyżaków święcone klasztory.

TROJNAT

Jakże cudnie utkane zamorskie bisiory!

Po takich łąkach nieraz śledzę sarny tropy.

Niemcy musieli pokraść z naszych dolin kwiaty,

Wstąpię na nie, woń może wydadzą spod stopy.

HERMAN

wstrzymując go

Wybacz, książę Trojnacie, nie masz chrzestnej szaty,

Nie możesz po nich stąpać, z Rzymu je przywożę.

TROJNAT

A kiedy będę królem, będę mógł?

HERMAN

Ha! może?

Jeśli razem zostaniesz i kościoła synem.

TROJNAT

A kiedy będę królem nie-chrześcijaninem?

HERMAN

Marzysz, książę!

TROJNAT

Ty marzysz! jam dziedzic korony.

Kto wie, czy będę czekał, aż losu koleją

Spadnie na mnie dziedzictwo?

HERMAN

Łudzisz się nadzieją,

Płonną nadzieją... Słyszysz chrześcijańskie dzwony!

Słyszysz? chrześcijańskimi przemawiają słowy.

Umilkły wasze bory, ustały drzew szumy,

I ludzie milczeć będą i uchylą głowy.

Słyszysz te dzwony! teraz zbądź niewczesnej dumy.

Zbladłeś?

TROJNAT

O nie! myślałem – że dzwony usłyszę

Na pogrzebie Mindowy.

HERMAN

Przy dzwonów odgłosie

Może ciebie w grób włożą?

TROJNAT

Ja – spłonę na stosie!

Mnie modrzew cichym szumem do snu ukołysze.

Jeszcze usiądzie sokół na martwem ramieniu,

Nastrzępi pióra – chartów zaskowycze sfora.

Ani mię ciasna ziemi uwięzi zapora,

Ja z pieśnią Wajdeloty ulecę w płomieniu:

Ulecę – może raczej z jaką Niemca duszą.

HERMAN

Nie słyszę twojej mowy, bo ją dzwony głuszą.

TROJNAT

Wykręt krzyżacki – słyszał!

HERMAN

Już wydane hasła,

Śpieszę chrzcić króla Litwy.

TROJNAT

Tyś zawsze gotowy

Chrzcić i grzebać ochrzczonych – idź na chrzest Mindowy,

Zapal tam świecę – zapal – i strzeż by nie zgasła,

Nim się dopali, pójdziesz za Mindowy trumną,

Oszczędzisz sobie trudu.

HERMAN

O książę Trojnacie!

Nadto słabą masz rękę, duszę nadto dumną;

Do czegoż próżne groźby...

TROJNAT

Czyliż wy mniemacie,

Że trudno zabić stryja? Ochrzcić trudniej było,

A wyście go ochrzcili. Byłem królem we śnie,

A o chrzcie nigdy mi się nawet i nie śniło.

HERMAN

Jeżeli tak? zamiary odkrywasz za wcześnie.

We mgle ukryta zemsta, posępna i cicha

Jest stałością rycerza; jawna – dumą dziecka.

TROJNAT

Gdzież więcej dumy jako pod tą zbroją mnicha!

Jak wąż się kryje podła, nikczemna, zdradziecka,

Sam cel często łożonych trudów nie opłaci.

Patrz! Braciszek zakonu, najpodlejszy z braci,

Ostatni, wśród posępnej wychowany celi,

Nędzny – na granitowej zasypia pościeli,

Lub, o nędzo człowieka! w trumnie odpoczywa.

I tam uśpiony, dumę zdradza przez sen, słowy,

Rządzi klasztorem, z dumnej przełożonych głowy

Brylantami błyszczący znak godności zrywa,

I sam się stroi – patrzaj! a ten przełożony

Już marzy o czerwonym na głowę birecie;

A ten, co biret posiadł – przez sen już ma trony,

Trony papieskie – papież? – papież starzec – dziecię –

Dziecię przy królu Litwy, niestraszny nikomu.

HERMAN

Wielki nasz papież usiadł gdzieś w italskim domu,

Z drżącą starości dłonią, z osiwiałą głową.

Wielki! – niechaj wyrzeknie jedno ciche słowo,

Którego brzmieniem ledwo zabrzmią echa sali,

Od dźwięku tego słowa mnogi tron się wali:

Spadają króle, berła wypuszczają z dłoni,

Lub chwieją się jak wieże, gdy Bóg wstrząsa ziemię;

Ale gdy twarz łagodną przed ludem odsłoni,

Chrześcijan mnogie na twarz pada przed nim plemię,

Drżące błogosławieństwo starca się rozlega

Od wzniosłych wież Solimy do Bałtyku brzega.

Książę! będziesz przytomny przy chrzestnym obrzędzie?

TROJNAT

Nie jestem wam potrzebny.

HERMAN

Żegnam cię.

Odchodzi z orszakiem paziów.

TROJNAT

sam

Więc wszędzie!

Wszędzie mnichów spotykam! ale przyjdzie pora –

Przyjdzie – on zginąć musi – z nim Niemcy wyginą.

Mindowe, pierwszy z książąt, Niemcom groził wczora,

Dziś tron otoczył zdradną Krzyżaków drużyną.

Lecz ten sztylet – w nim Litwa pokłada nadzieję;

Ze mną jest lud, kapłani, Dowmunt, mąż Aldony.

Dowmunt, gdy na się zbroję krzyżacką przywdzieje,

Przyjdzie szukać wydartej przez Mindowe żony;

I mścić się będzie – dla mnie wolny tron zostanie.

Patrząc w głąb

Oto matka Mindowy ciemna, obłąkana.

ROGNEDA wchodzi chwiejącym się krokiem, rękami naprzód wyciągniętymi szukając drogi

Rognedo! przyjm od twego wnuka powitanie.

ROGNEDA

Wnuka? ja nie mam wnuka – nie mam syna – z rana

Miałam syna i wnuka – już syna grób kryje.

TROJNAT

Rognedo, ty masz syna! syn twój żyje.

ROGNEDA

Żyje!

Syn mój żyje – ze wzrokiem pamięć utraciłam.

Kiedyś patrzałam na świat, wtenczas i ja żyłam,

A teraz noc tak ciemna! Boże Litwy! Boże!

Siada z obłąkaniem starości

Anno! daj mi przędziwo, oto zeszło zorze:

Dziewczęta, wy do pracy – miły szmer wrzeciona

Usiłując śpiewać

Śpij, moje dziecię! matka przy tobie,

Na twojej głowie korona.

Śpij, moje dziecię! śpij, moje dziecię!

Po chwili

On żyje i ja żyję – ale moje życie

Bliskie! bliskie już grobu – i on zaśnie w grobie.

Nie ujrzę go przed śmiercią – śmierć prędko się zbliża.

Czy go widziałeś? jak on wygląda?...

TROJNAT

Mindowe?

Krzyż ma na piersiach.

ROGNEDA

Nigdy nie widziałam krzyża,

Jak on straszny być musi...

TROJNAT

Krzyże brylantowe

Są darami papieża.

ROGNEDA

podnosząc się ze zgrozą

Papież! Papież!

Pada na krzesło.

TROJNAT

Kona.

ROGNEDA

po chwili

Anno! staw kołowrótek, podaj mi wrzeciona.

Papież? kto tu wspominał papieża? – to echo,

Echo mojej pamięci, rani mię boleśnie.

Dwóch miałam synów: tamten był moją pociechą;

Twój ojciec, drugi, marzę – ja marzę jak we śnie,

Drugi, gdzież jest syn drugi?

Podczas ostatnich słów wchodzą na scenę: MINDOWE w białej chrzestnej szacie, z koroną na głowie. HEJDENRICH w ubiorze legata, spod komży przezroczystej przebija się zbroja. HERMAN niesie krzyż złoty przed legatem. DOWMUNT w krzyżackiej zbroi z zapuszczoną przyłbicą, na której jest godłem róża, na węzgłowiu również niesie złotą różę i opodal od tłumu opiera się o jeden z filarów. LUTUWER.

Czuję krew koło mnie,

Mindowe jest tu blisko... Przybliż się, Mindowe!

Pewnie z nowej wyprawy wieziesz łupy nowe?

Pewnie teraz twa sława zabrzmi wiekopomnie?

Słyszę, jak lud okrzykiem uwielbia twe czyny,

Czy wracasz z ciemnej Żmudzi? sponad brzegów Dźwiny?

Czy ukorzyłeś Niemców zakon świętokradzki?

Czy Ruś drżała przed tobą? czy drżał król kipczacki?

Czy z mnogim wracasz łupem? z mnogimi dostatki?

Powiedz, cieszyć się będę i ze łzami matki

Będę ci błogosławić, przybliż się, mój synu.

MINDOWE

Matko! co te szydercze słowa mają znaczyć?

Na ubłaganie bogów dam kubeł bursztynu,

Dam dwa, jeśli za jeden nie zechcą przebaczyć.

ROGNEDA

On bluźni! jam słyszała – on bluźni!... O książę!

Nie mogę równie pojąć, co znaczy ta mowa,

Z ust twoich płyną dzisiaj niezwyczajne słowa;

Lecz jeszcze miłość matki do ciebie mnie wiąże,

Zbliż się, z błogosławieństwem dłoń ma na cię spadnie.

Cóż to? ty mnie unikasz jako zgryzot mary;

Czy bez wszystkiego możesz obejść się tak snadnie,

Jak bez błogosławieństwa matki – i bez wiary?

MINDOWE

Nie, są rzeczy, bez których obejść mi się trudno,

A wszakże się obchodzę, potrzebą naglony.

Tak z niejedną dzierżawą rozstałem się ludną,

Oddałem Haliczanom brylant mej korony,