29,90 zł
JEDNA Z NAJLEPSZYCH I NAJBARDZIEJ INSPIRUJĄCYCH KSIĄŻEK O ŚWIĘTYM OJCU PIO!
Książka Diane Allen to wyjątkowy zbiór opowieści o życiu wielkiego świętego. Powstała na podstawie relacji kilkudziesięciu świadków, którzy osobiście spotkali Ojca Pio, towarzyszyli mu w życiu, pracowali lub mieszkali obok niego, za jego pośrednictwem doświadczali cudów i uzdrowień. Autorka i jej mąż przebyli setki kilometrów, gromadząc opowieści i świadectwa, tworząc dzieło o życiu Ojca Pio, jakiego dotąd nie było.
Módl się, ufaj i nie martw się to zupełnie nowe spojrzenie na życie i duchowość świętego z Pietrelciny, uznawanego za największego mistyka XX wieku. Jego życie, posługa i wiara wywarły ogromny wpływ na niezliczone rzesze ludzi.
Jeśli czytałeś już biografię Ojca Pio lub myślisz, że wiesz o nim wszystko, sięgnij po ten wyjątkowy zbiór opowieści – wznosi on poznanie tego wielkiego świętego i sługi Boga na zupełnie nowy poziom. Módl się, ufaj i nie martw się stało się wielkim bestsellerem w Stanach Zjednoczonych, co dla książek poświęconych duchowości katolickiej jest rzeczą niezwykłą.
LEKTURA TEJ KSIĄŻKI STANIE SIĘ DLA CIEBIE WIELKIM PRZEŻYCIEM DUCHOWYM.
Każdemu, kto prosił go o pomoc, Ojciec Pio udzielał rady: „Módl się, ufaj i nie martw się”. Jego duchowe zalecenia były zawsze proste, ale pełne Bożej mądrości. Wydaje się, że ogromna rzesza jego duchowych dzieci w świecie nie zmniejsza się, ale staje się coraz liczniejsza. W naszych czasach, niespokojnych i pełnych cierpienia, nadal rozbrzmiewają słowa Ojca Pio, niosąc nadzieję i uzdrawiając. Ojciec Pio kontynuuje swoją misję miłości i służby. Modlę się o to, aby historie zawarte w niniejszej książce zapadły w wasze serca i pomogły wam nawiązać łączność z Niebem, i ufam, że tak się stanie.
Ojciec Louis Solcia CRSP
Kierownik Duchowy Grupy Modlitwy Ojca Pio Kościół Katolicki Matki Bożej Różańcowej San Diego, Kalifornia
Pewnego lata ojciec Bernardo z Alpicelli zaraził się malarią i choć był otoczony dobrą opieką lekarską, jego stan się nie poprawiał – co dwa dni gorączka powracała. Lekarz stwierdził, że być może korzystna dla jego zdrowia okazałaby się zmiana klimatu. Ojciec Bernardo posłuchał tej rady i postanowił pojechać do San Giovanni Rotondo. Nic to jednak nie pomogło – gorączka nie mijała. Pewnego wieczora, kiedy ojciec Bernardo przebywał z kapucynami w klasztornym refektarzu, poprosił Ojca Pio: „Czy możesz udzielić mi błogosławieństwa? Ale takiego, które ma naprawdę dużą moc!”. W chwili, kiedy Ojciec Pio go pobłogosławił, gorączka ustąpiła.
FRAGMENT
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 576
Originally published in English under the title:
Pray, Hope, and Don’t Worry. True Stories of Padre Pio. Book I
Copyright © 2014 by Diane Allen
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2023
All rights reserved
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2023
All rights reserved
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym.
NA OKŁADCE
© Gaudenti Sergio/Corbis KIPA, Envato Elements (tło)
REDAKCJA
Agnieszka Frankiewicz, Natalia Olszańska, Magdalena Kolanko, Lucyna Sterczewska
ISBN 978-83-67742-69-6
Wydanie II, Kraków 2023
Wydawnictwo Esprit sp. z o.o.
ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków
tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl
Dedykuję tę książkę Rayowi Ewenowi z Glendale w Nowym Jorku, prawdziwemu apostołowi Ojca Pio, którego wiara w Boga i służba Kościołowi były dla mnie wielką inspiracją. Cenię sobie jego przyjaźń i jestem mu niezmiernie wdzięczna za to, że przedstawił mnie tak wielu ludziom, którzy znali Ojca Pio.
Ojciec Pio powiedział: „Po śmierci uczynię o wiele więcej. Moja misja tak naprawdę rozpocznie się, kiedy umrę”. Jego duch dotrzymuje tej obietnicy, czego dowodzą świadectwa niezliczonej rzeszy ludzi, którzy otrzymali łaski przez jego wstawiennictwo.
Założone przez Ojca Pio Grupy Modlitwy wydały wspaniałe owoce wiary i pobożności w wielu miejscach na świecie. Ich członkowie złożyli przyrzeczenie, że Grupy te będą „rezerwuarami miłości” dla cierpiącego ciała Kościoła.
Papież Benedykt XVI spotkał się z członkami Grup Modlitwy w Rzymie w 2006 roku z okazji pięćdziesiątej rocznicy powstania Domu Ulgi w Cierpieniu, szpitala założonego przez Ojca Pio. Tego dnia trzydzieści tysięcy osób zebrało się, aby posłuchać natchnionych słów Ojca Świętego, który powiedział: „Pobudzeni i wspierani przez przykład Ojca Pio oraz jego wstawiennictwo, starajcie się jak najlepiej go naśladować, aby wszyscy mogli doświadczyć głębokiej duchowości, skupionej na kontemplowaniu Chrystusa ukrzyżowanego, który objawia i przekazuje nam za swoim pośrednictwem miłosierną miłość Ojca w niebie”.
Każdemu, kto prosił go o pomoc, Ojciec Pio udzielał rady: „Módl się, ufaj i nie martw się”. Jego duchowe zalecenia były zawsze proste, ale pełne Bożej mądrości. Wydaje się, że ogromna rzesza jego duchowych dzieci w świecie nie zmniejsza się, ale staje się coraz liczniejsza. W naszych czasach, niespokojnych i pełnych cierpienia, nadal rozbrzmiewają słowa Ojca Pio, niosąc nadzieję i uzdrawiając.
Ojciec Pio kontynuuje swoją misję miłości i służby. Modlę się o to, aby historie zawarte w niniejszej książce zapadły w wasze serca i pomogły wam nawiązać łączność z Niebem, i ufam, że tak się stanie.
Ojciec Louis Solcia CRSP
Kierownik Duchowy Grupy Modlitwy Ojca Pio
Kościół Katolicki Matki Bożej Różańcowej
San Diego, Kalifornia
Nie wyczerpała się litość Pana,miłość nie zgasła.Odnawia się ona co rano;Ogromna jest Twa wierność (Lm 3, 22–23)1.
Wstęp
Pewnego dnia spojrzałam na leżący na moim biurku stos numerów „Módl się, Ufaj i Nie Martw się”, kwartalnika poświęconego Ojcu Pio, który redaguję. Przyszło mi na myśl, że zebrało się ich wystarczająco dużo, by ułożyć z nich książkę. Tak właśnie powstał niniejszy tom.
Większość opublikowanych tu historii pochodzi z wywiadów przeprowadzonych przeze mnie i mojego męża, Rona, z ludźmi, którzy osobiście spotkali Ojca Pio. Nigdy nie przypuszczałam, że będziemy mieli okazję porozmawiać z tyloma znającymi go osobami, ale kiedy rozeszła się wieść, że zbieramy takie świadectwa, ku naszej radości zgłosiło się wiele osób chętnych, by się nimi podzielić. Możliwość spisania ich opowieści była dla nas prawdziwym błogosławieństwem. Przeprowadzając te rozmowy, odwiedziliśmy wiele miejsc w całych Stanach Zjednoczonych.
Część rozdziałów niniejszej książki dotyczy różnych aspektów życia i duchowości Ojca Pio, które zawsze mnie interesowały. Jeszcze inne zostały poświęcone jego dawnym przyjaciołom. Nie miałam zaszczytu poznać ich osobiście, ale ich historie są ponadczasowe i niezwykle inspirujące. Dołączyłam także część korespondencji, którą od lat prowadzę z duchowymi dziećmi Ojca Pio mieszkającymi zarówno blisko mnie, jak i w odległych rejonach świata.
Rozmyślanie o życiu Świętego, o jego dziełach oraz jego wnikliwym pojmowaniu głębi życia duchowego stanowiło dla mnie nieocenioną pomoc w drodze do wiary. Papież Paweł VI powiedział kiedyś: „Współczesny świat nie potrzebuje nauczycieli i kaznodziejów, lecz świadków”. Ojciec Pio był jednym z takich świadków.
Często nazywano go „największym mistykiem dwudziestego wieku”. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Rozmawiając z tyloma osobami, które spotkały Ojca Pio, mogłam wejrzeć w duszę obdarzoną nadzwyczajnymi darami mistycznymi oraz przywilejami, a także w szczególny sposób pobłogosławioną przez Boga. Tym właśnie spojrzeniem chcę się z wami podzielić w niniejszej książce.
Diane Allen
Kiedy [Jezus] chce, bym się radował, napełnia moje serce tym duchem, który cały jest ogniem, i mówi mi o swoich rozkoszach. Kiedy jednak On chce być pocieszony, mówi mi o swoich cierpieniach, zaprasza mnie głosem, który jest zarówno prośbą, jak i rozkazem, abym ofiarował moje ciało i ulżył Mu w cierpieniach2.
Święty Ojciec Pio
ROZDZIAŁ 1Droga Krzyżowa Ojca Pio
Życie Ojca Pio można bardzo trafnie określić mianem Drogi Krzyżowej. On żył tajemnicą Krzyża. Wiara chrześcijańska uczy nas, że cierpienie, które przyjmujemy i ofiarujemy Bogu jako zadośćuczynienie za grzech i dla zbawienia duszy, ma ogromną wartość. Już jako młody człowiek Ojciec Pio miał świadomość transcendentnej wartości cierpienia; powiedział kiedyś: „Gdyby ludzkość zdawała sobie sprawę z wartości, jaką ma cierpienie, o nic innego by nie prosiła”.
Przy jakiejś okazji kierownik duchowy Ojca Pio, ojciec Benedetto Nardella, usłyszał od niego: „Moje cierpienia są dla mnie cenniejsze niż złoto”. Ojciec Pio cenił je tak wysoko, ponieważ widział je w świetle woli Bożej. Na wszystko patrzył z tej właśnie perspektywy.
Bóg sprawił, że Francesco Forgione (świeckie nazwisko Ojca Pio) od najmłodszych lat niósł niejeden krzyż. Późniejszy Święty urodził się 25 maja 1887 roku w miejscowości Pietrelcina, położonej w jednym z najbiedniejszych regionów południowych Włoch. Jego rodzice, Grazio i Giuseppa Forgione, żyli w biedzie – mieli małe pole i utrzymywali się z ciężkiej pracy własnych rąk. Troje rodzeństwa Ojca Pio zmarło w wieku niemowlęcym. Trudna sytuacja sprawiła, że Grazio dwukrotnie wyjeżdżał do Ameryki, aby zarobić na utrzymanie rodziny oraz zebrać pieniądze na naukę syna w seminarium.
Przez całe życie Ojciec Pio zmagał się z wieloma przewlekłymi chorobami, które bardzo osłabiały jego ciało, takimi jak: silne bóle i zawroty głowy, astma, dolegliwości trawienne, bóle w klatce piersiowej, infekcje płuc i oskrzeli, bóle pleców, trudności z oddychaniem, gorączka i wiele innych. Kiedy raz zapytano go, jak długo cierpi, odpowiedział, że od kiedy znalazł się w łonie matki.
Jednak wszystkie problemy zdrowotne, które nękały Ojca Pio, były niczym w porównaniu z bólem powodowanym przez stygmaty na dłoniach, stopach oraz w boku. Doświadczył także cierpień, jakie były udziałem Chrystusa w rezultacie biczowania, noszenia korony cierniowej i rany na ramieniu. Jak sam napisał: „Ojciec Niebieski nadal pozwala mi uczestniczyć także fizycznie w cierpieniach Swego Jednorodzonego Syna. Te cierpienia są tak ostre, że nie można ich rzeczywiście ani opisać, ani sobie wyobrazić”3 (Epist. I).
Kiedy Ojciec Pio rano zmieniał rękawiczki bez palców, pod którymi ukrywał stygmaty, często towarzyszył mu ojciec Alessio Parente. Spostrzegł, że nawet najdelikatniejsze dotknięcie dłoni wywoływało ogromny ból. Wielu ludzi z otoczenia Ojca Pio zauważyło, że chodził on powoli, utykając, jakby przygniatał go jakiś ogromny ciężar. Jeden z nich, profesor Gerardo de Caro, napisał:
Kiedy pewnego wieczora stałem przy jego celi, zobaczyłem, jak Ojciec Pio wraca z chóru, zgarbiony tak, że jego klatka piersiowa niemal dotykała kolan. Powłóczył nogami i szedł wolno, jakby niósł krzyż. Chodzenie musiało mu sprawiać ogromny ból.
Opierał ciężar ciała na piętach i krawędziach stóp, żeby nie uciskać ran na stopach.
Kiedy mu się przyglądałem, w pewnym momencie spojrzał na mnie. Natychmiast z ogromnym wysiłkiem się wyprostował. Przez chwilę wyglądał jak Jezus niosący krzyż. Po spowiedzi powiedziałem mu: „Ojciec jest jak Jezus”. Ojciec Pio próbował mnie za to skarcić.
Każdego ranka, kiedy Ojciec Pio wchodził na ołtarz, aby odprawiać Mszę Świętą, odczuwał dojmujący ból. Ojciec Vincenzo z Casacalendy, który pisał na temat nabożeństw Ojca Pio, stwierdził:
Pamiętamy […] jego prosty i zaangażowany sposób bycia. Trudno było mu się przedostać przez gęsty tłum ludzi, który niechętnie się rozstępował, aby pozwolić mu przejść. Jego twarz nie wyrażała jednak dostojeństwa ani nadnaturalnej mocy, ale raczej grymas cierpienia. […] Nie można się było znudzić jego widokiem. Doskonale pasował do tajemnicy Męki i wydawało się, że urodził się po to, by ją czcić.
Ojciec Alessio Parente tak opisał Ojca Pio w czasie Ofiarowania na Mszy Świętej: „Przez długi czas wydawało się, że nie może wykonać żadnego ruchu, jego pełne łez oczy były zawsze utkwione w krucyfiksie, kiedy ofiarowywał Ojcu w Niebie chleb i wino, które miały się stać Ciałem i Krwią Jezusa”. Brat Modestino Fucci, podobnie jak ojciec Alessio, dostrzegł, że Ojciec Pio płacze w czasie Mszy. Zachował pięć chusteczek, których Ojciec Pio użył w trakcie jej odprawiania – dwiema otarł łzy, a trzema pozostałymi pot z czoła. Brat Modestino zauważył, że na wszystkich tych chusteczkach znajduje się krew.
Pewnego dnia Ojca Pio odwiedził kapucyński misjonarz, prosząc go o radę. Zwierzył mu się, że wolałby zostać we Włoszech, niż wracać za granicę, ale nie był pewny, czy może poprosić swojego przełożonego o pozwolenie. „Dlaczego chcesz zostać we Włoszech?” – zapytał Ojciec Pio. „Ponieważ bardzo dokucza mi ból ramienia” – odpowiedział misjonarz. „Bracie – odrzekł Ojciec Pio – jeszcze wiele mu brakuje do bólu, jaki ja odczuwam. Natychmiast wróć na misję”. Kapucyn posłuchał jego słów.
Kiedy rozeszła się wieść o tym, że Ojciec Pio otrzymał stygmaty, do San Giovanni Rotondo zaczęły napływać tłumy. Wielu kapłanom, którzy widzieli ogromne rzesze ludzi na Mszach odprawianych przez Ojca Pio, nie podobała się jego popularność, próbowali więc publicznie go zdyskredytować. Niektórzy spośród jego najbardziej zagorzałych przeciwników pisali skargi do Świętego Oficjum w Rzymie i wypowiadali się o nim w szorstki sposób w rozmowach z Ojcem Świętym. Często oczerniano go również w prasie, a wiele osób uważało, że jego rany były wynikiem samookaleczenia lub histerii. Ojciec Pio nigdy nie zabrał głosu w swojej obronie, nigdy też nie odpowiadał krytykom. Zapytany kiedyś: „Czy dręczy Ojca szatan?”, odpowiedział: „Nie, ale zaczynają się prześladowania tu, na ziemi”.
Do Rzymu docierały wiadomości o przesadnej, czasem nawet fanatycznej czci, jaką liczni nadgorliwi pielgrzymi otaczali Ojca Pio. Niektórzy z nich twierdzili nawet, że są w posiadaniu jego relikwii, i sprzedawali je po wysokich cenach. Święte Oficjum starało się zniechęcić ludzi do pielgrzymowania do San Giovanni Rotondo, ale na nabożeństwa odprawiane przez Ojca Pio przychodziły coraz większe tłumy.
W 1922 roku Święte Oficjum nałożyło na niego pierwsze ograniczenia: Ojcu Pio zabroniono między innymi udzielania wiernym błogosławieństwa, nie mógł także rozmawiać o stygmatach ani nikomu ich pokazywać. Nie wolno mu było pozwalać ludziom, aby całowali jego ręce. Msze, które celebrował, musiały się odbywać o różnych godzinach bez wcześniejszej zapowiedzi, tak aby mogło w nich uczestniczyć mniej ludzi. Zabroniono mu również odpowiadania na listy oraz nakazano zerwanie wszelkich kontaktów z ojcem Benedettem, który przez dwanaście lat pełnił rolę jego kierownika duchowego.
To ostatnie polecenie było dla Ojca Pio ogromnym ciosem. W dużym stopniu polegał na mądrych radach ojca Benedetta, dlatego brak możliwości kontaktu z nim bardzo go zabolał. Nikt nie rozumiał go tak dobrze i przed nikim nie potrafił się otworzyć tak, jak przed tym mądrym i utalentowanym kapłanem. Ojciec Benedetto przeżył jeszcze dwadzieścia lat, ale mieli się już nigdy nie spotkać.
Wiele lat później ktoś zapytał Ojca Pio, czy ma kierownika duchowego. Odpowiedział wtedy: „Miałem kiedyś takiego kierownika, był nim ojciec Benedetto, ale od kiedy mi go odebrano, nie mam żadnego”. Jego funkcję przejął co prawda ojciec Agostino Daniele, którego z Ojcem Pio połączyła bliska, synowska przyjaźń, a jego duchowe rady były dla niego prawdziwym dobrodziejstwem. Ojciec Pio wskazywał jednak właśnie swojego pierwszego kierownika jako jedyną osobę, która naprawdę rozumiała jego duszę.
Chociaż obawy Rzymu dotyczące nadmiernego kultu, jakim niektórzy otaczali Ojca Pio, były uzasadnione, trudno pojąć, a tym bardziej usprawiedliwić wynikające z nich radykalne działania. W 1931 roku Święte Oficjum zadecydowało o wprowadzeniu jeszcze surowszych ograniczeń – 12 września wydano dekret pozbawiający Ojca Pio niemal wszystkich funkcji kapłańskich. Zabroniono mu publicznego sprawowania Mszy Świętej. Odtąd mógł ją odprawiać wyłącznie za zamkniętymi drzwiami, w wewnętrznej kaplicy klasztornej. Nie wolno mu było także spowiadać ani przyjmować gości. Oddzielono go zatem od tych, którzy potrzebowali jego pomocy albo którym sam pragnął pomóc. Kiedy ojciec superior przyniósł mu tę wiadomość, Ojciec Pio tylko kiwnął głową i zasłonił rękami oczy. Nie wydał żadnego publicznego oświadczenia dotyczącego tego dekretu.
Był to dla Ojca Pio czas wielkiego smutku. Narzucona mu izolacja, niemal zamknięcie w odosobnieniu, była dla niego ciężkim krzyżem. Ojciec Agostino, odwiedziwszy Ojca Pio niedługo po ogłoszeniu dekretu, tak napisał w swoim dzienniku:
Zastałem Ojca Pio bardzo przygnębionego. Zaraz po tym, jak znaleźliśmy się w jego celi, zaczął płakać… Bardzo mnie to poruszyło, ale potrafiłem powściągnąć emocje. Ojciec Pio powiedział mi, że ta nieoczekiwana próba jest dla niego bardzo ciężka. Odrzekłem: „Wszystko obróci się na chwałę Bożą i okaże się dobrem dla dusz”. „Ale właśnie z powodu dusz tak bardzo przeżywam tę próbę” – odpowiedział. Powiedziałem Ojcu Pio: „Cierpisz za dusze i modlisz się za nie. Jezus wiele z nich ocali nawet bez twojej posługi, przyjmując tylko twoje cierpienie”.
Ojciec Pio posłuchał rozsądnej rady ojca Agostina i dostosował się do niej. Modlił się i cierpiał za dusze, pozostając uległy i posłuszny Kościołowi. Jak powiedział: „Delikatna jest ręka Kościoła, nawet jeżeli rani, gdyż jest to ręka Matki”4. Kardynał Giuseppe Siri, arcybiskup Genui, zauważył:
Pierwszymi, którzy powinni rozpoznać Jezusa Chrystusa, byli ci, którzy skazali Go na śmierć krzyżową. Przytrafiło się to również Ojcu Pio… Był on odrzucony, odizolowany, zabroniono mu bowiem kontaktować się z ludźmi5.
Wreszcie 15 lipca 1933 roku papież Pius XI polecił Świętemu Oficjum znieść nałożony na Ojca Pio zakaz i przywrócić mu prawo sprawowania publicznej posługi. Powiedział wtedy, że nie udzielano mu rzetelnych informacji na temat zakonnika: „Nie byłem źle nastawiony do Ojca Pio, lecz byłem źle informowany o Ojcu Pio”6. Do końca jego życia wielu duchownych i wiele osób świeckich powątpiewało jednak w Ojca Pio i traktowało go podejrzliwie, a Święte Oficjum poddawało go okresowym kontrolom.
Przez całe życie Ojciec Pio był dręczony i atakowany przez diabły. Kiedyś powiedział o tym swojemu sekretarzowi, ojcu Alessiowi Parente: „Gdybyś mógł zobaczyć to, co ja, umarłbyś”. Kiedy pewnego razu przebywał w klasztorze św. Anny w Foggii, przyjechał tam z wizytą miejscowy biskup. Któregoś wieczora w czasie kolacji on i uczestniczący w niej kapucyni usłyszeli przerażające dźwięki dochodzące z celi Ojca Pio. Wiedzieli, że to znak diabelskiej napaści. Biskup tak się przeraził, że już nigdy więcej nie przyjechał do tego klasztoru.
Przez wiele lat Ojciec Pio miewał okresy, w których czuł, że jego życie duchowe jest jałowe i spowite ciemnością. Martwił się, że Pan nie jest z niego zadowolony, czuł się opuszczony przez Boga. Nigdy nie uważał swojego zbawienia za oczywistość i myśl o tym, że może go nie dostąpić, dręczyła go i powodowała dotkliwe cierpienie. Jan od Krzyża, hiszpański mistyk, święty oraz doktor Kościoła, dużo pisał o „ciemnej nocy duszy” – stanie mroku i pustki, jaki jest udziałem wielu ludzi w trakcie duchowej podróży. Święty Jan od Krzyża wyjaśnia, że Bóg poddaje określone dusze próbie „ciemnej nocy”, by mogły dostąpić duchowego oczyszczenia. Poprzez tego rodzaju doświadczenia dusza przygotowuje się do głębszej jedności z Bogiem. Ojciec Pio w swoim życiu przeżył kilka takich długich „nocy duszy”.
1 Wszystkie cytaty zaczerpnięto z Biblii Tysiąclecia (Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2002), chyba że zaznaczono inaczej [O ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki].
2Listy Ojca Pio. Korespondencja z kierownikami duchowymi, oprac. M. da Pobladura, A. da Ripabottoni, tłum. B. Winczyk-Sowa, J. Kafel OFM Cap, Łódź 1996, s. 10. Zbiór listów (Epistolario) Ojca Pio został wydany w czterech tomach. Na język polski w całości przetłumaczono tylko pierwszy z nich, obejmujący korespondencję z kierownikami duchowymi, i podzielono na cztery części, co może być mylące dla polskiego czytelnika (tomy I, II, III, i IV w wersji polskiej to nadal I tom wersji oryginalnej). Zatem w niniejszej książce lokalizację fragmentów istniejących w polskim przekładzie umieszczono w przypisach, natomiast w tekście, gdzie Autorka czasami odwołuje się do kompletnej korespondencji, pojawia się odnośnik do włoskiego Epistolario.
3 Tamże, s. 120.
4 F. Contessa, Ojciec Pio, tłum. G. Kania, Warszawa 1998, s. 41.
5 Tamże, s. 37.
6 J.A. Schug OFM Cap, Kocham wszystkich jednakowo, tłum. B. Winczyk-Sowa, Łódź 1997, s. 75.