Msza katolicka - bp Athanasius Schneider - ebook

Msza katolicka ebook

bp Athanasius Schneider

5,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jak przywrócić centralne miejsce Boga w liturgii

CZY MSZA ŚWIĘTA ZOSTANIE ZDEGRADOWANA I OBDARTA Z TEGO, CO BOSKIE?

CZY CZEKA NAS ZEJŚCIE DO KATAKUMB, BY OCALIĆ TO, CO ŚWIĘTE?

Jesteśmy dziś świadkami coraz częstszego profanowania Mszy Świętej. Wielu ludzi pragnie ją unowocześnić, dostosować do wymagań świata i uatrakcyjnić. Biskup Athanasius Schneider wraz z Aurelio Porfirim przypominają nam, że Msza Święta jest najwyższą formą chrześcijańskiej modlitwy i powinniśmy ją sprawować z jak największą czcią.

Biskup Athanasius Schneider przywołuje sylwetki wielkich świętych Kościoła katolickiego, takich jak Jan Maria Vianney czy Piotr Julian Eymard, którzy poprzez swoje świadectwo życia stali się prawdziwymi apostołami Eucharystii. Dziś, gdy zmagamy się z wieloma herezjami i nadużyciami liturgicznymi, ważne jest, by na nowo odkryć duchowe bogactwo, które skrywa w sobie Eucharystia, i umocnić naszą rzymskokatolicką tożsamość.

BP ATHANASIUS SCHNEIDER – biskup pomocniczy archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Kazachstanie. Znany obrońca katolickiej doktryny, liturgii i teologii. Współautor książki Wiosna Kościoła, która nie nadeszła.

AURELIO PORFIRI – włoski kompozytor, dyrygent chóralny, organista i publicysta. Był organistą w bazylice św. Piotra i w wielu znaczących kościołach w Rzymie.

Na początku 2020 roku miałem okazję słuchać kilka razy mszy w klasycznym rycie rzymskim odprawianej przez bp. Athanasiusa Schneidera w maleńkiej kaplicy. Dlatego gdy bp Schneider mówi o modlitwie, o rytuale, wiem, że nie są to jedynie słowa badacza, uczonego, znawcy czy eksperta. Tych jest zapewne wielu. Jednak ludzi, którzy liturgią rzeczywiście żyją, dla których jest ona, jak dla biskupa, najważniejszym punktem odniesienia i centrum życia duchowego, wielu nie ma. Jego głos, nie mam wątpliwości, nie tylko powinien być słyszany, lecz także usłyszany. Trzeba poznać zarówno surową, lecz rzeczową, krytykę błędów okresu posoborowego, jak i świetną analizę wielkości i mądrości tradycyjnego obrzędu. I krytyka, i recepta wynikają bowiem z miłości do Kościoła i z miłości do liturgii. Jest bp Schneider nieocenionym i niezrównanym po niej przewodnikiem. Tego, co piękne i wielkie, nie da się ot tak przekreślić. Kto chce się o tym sam przekonać, musi sięgnąć po tę książkę. Lepszej dawno nie czytałem.

PAWEŁ LISICKI, REDAKTOR NACZELNY „DO RZECZY”

Oświecająca część Eucharystii jest od zawsze głównym motywem twórczości bp. Schneidera. Nigdy jednak dotąd nie podjął go w formie tak skondensowanej i precyzyjnej, jak w tej książce. Punkt po punkcie autor prowadzi nas drogą odkrywania zasadniczego przesłania: musimy odzyskać ponownie takie pojmowanie i celebrowanie Eucharystii, w którym Bóg jest rzeczywiście na pierwszym miejscu. Posługując się obszernymi cytatami z najlepszych źródeł – zaczynając od Pisma i katechizmu, a kończąc na tekstach autorów duchowych – autor zaręcza, że nie przedstawia nam swoich osobistych myśli, lecz raczej osobiście zbiera dla nas myśl katolicką. To książka-niezbędnik na czas zamętu.

PAWEŁ MILCAREK, REDAKTOR NACZELNY „CHRISTIANITAS”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 362

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
xKarol

Nie oderwiesz się od lektury

Kapitalna!
00

Popularność




Originally published in English under the title:

The Catholic Mass: Steps to Restore the Centrality of God in the Liturgy

Copyright © 2021 by Athanasius Schneider and Aurelio Porfiri

by Sophia Institute Press, USA. All rights reserved.

This Polish edition published in arrangement with Sophia Institute Press through Riggins Rights Management.

Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2022

All rights reserved

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2022

All rights reserved

Projekt okładki: Małgorzata Bocian

Materiały okładkowe: Anni Borgas, Katedra św. Pawła (St. Paulus Dom) w Münster, Niemcy 1946

Redakcja: Lidia Kozłowska

Korekta: Krystyna Stobierska, Magdalena Kolanko

ISBN 978-83-67530-17-0

Wydanie I, Kraków 2022

Wydawnictwo Esprit sp. z o.o.

ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków

tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19

e-mail: [email protected]

[email protected]

[email protected]

Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl

PrzedmowaAurelio Porfiri

W moim nie tak krótkim życiu katolika zaobserwowałem, że liturgia, tudzież Msza Święta, stała się w ostatnich dekadach bardzo gorącym tematem będącym źródłem duchowego wzburzenia zajmujących się tą dziedziną uczonych i ekspertów, którzy bronią zmian bądź je kontestują, w zależności od pozycji, jaką zajmują w owym sporze liturgicznym. Sytuacja ta z pewnością wynika z faktu, iż postrzegamy Mszę Świętą jako najcenniejszy skarb. Widząc zatem, że nie jest traktowana z należytą godnością, możemy w uzasadniony sposób podejmować działania w celu zaradzenia temu stanowi. Niestety burzliwy posoborowy okres doprowadził do zniekształcenia liturgii w stopniu znacznie wykraczającym poza to, co dokumenty Soboru Watykańskiego II, począwszy od Sacrosanctum Concilium, w swoich założeniach przewidywały lub dopuszczały. Z powodu mojego wieku należę do pokolenia, które żyło i żyje pełnią rzeczywistości posoborowej. Urodziłem się po soborze watykańskim II, więc nigdy nie zaznałem realiów wcześniejszych.

Mimo to przez lata miałem okazję uczestniczyć w „dwóch formach” rytu rzymskiego (zwyczajnej i nadzwyczajnej) – jak je określił Benedykt XVI – wobec czego mam dość dobre rozeznanie w rozwoju sytuacji, a także problemach, które mogą się pogłębić, jeśli pozostawi się je bez reakcji. Niewątpliwie mamy do czynienia z kryzysem liturgii – konsekwencją bardzo poważnego kryzysu wiary. Czy zaproponowane środki zaradcze są adekwatne do kryzysu? Wielu ludzi, do których i ja się zaliczam, jest zdania, że owe środki zaradcze stanowią część problemu, a nie rozwiązanie. Gdy mówimy o kryzysie liturgii, nie powinniśmy postrzegać go jako oderwanego zjawiska, lecz jako część całości w coraz większym stopniu ukazującą owej całości rzeczywistą wątłość.

Msza Święta jest naszym najcenniejszym skarbem, o czym nie wolno nam nigdy zapominać. Jeśli tego nie zapomnimy, będziemy podejmować odpowiednie działania. Takie postrzeganie jest jednak nieobecne w wielu – zbyt wielu – kościołach, w których Mszy Świętej nie odprawia się z należytym szacunkiem i dbałością, jakie wielka tradycja Kościoła dla niej przewidziała. Moją dziedziną jest muzyka sakralna oraz liturgiczna. Gdy myślę, jak wielkiego uszczerbku doznała (i nadal doznaje), popadam w głęboki smutek, zastanawiając się, czym mogłaby być, a nie jest. Skutek jest taki, że muzyka nadająca się do całkiem innych zastosowań uchodzi za muzykę sakralną, a do naszych parafii wdarła się muzyka nijaka – są to wyraźne oznaki bieżącego kryzysu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie mogę postrzegać kryzysu w muzyce w oderwaniu od kryzysu liturgii czy kryzysu wiary, gdyż są one nierozerwalnie związane.

Wiele napisałem na temat muzyki sakralnej i liturgii, zarówno w formie książek, jak i artykułów, a także skomponowałem ogromną ilość muzyki o przeznaczeniu liturgicznym. Tym sposobem ciężką pracą przyczyniłem się do poprawy stanu rzeczy, który postrzegam jako dramatyczny.

Mimo tej nienapawającej optymizmem sytuacji zawsze znajdą się ludzie potrafiący zdobyć się na właściwą reakcję, dostrzegający, gdzie leży trudność, i szukający dróg powrotu do godności należnej uwielbieniu Boga Ojca i Stworzyciela. Zawsze doceniałem stanowiska zajmowane w tej kwestii przez bp. Athanasiusa Schneidera. Potrafi on z siłą swych przekonań potwierdzać pewne prawdy, które inni woleliby ukryć – prawdy będące od zawsze częścią tradycji katolickiej. Nie ma zbyt wielu prałatów, którzy umieliby odważnie rzucić wyzwanie dominującej narracji, ale jednym z nich jest bp Schneider. Dokłada on wszelkich starań, by uświadomić wszystkim niebezpieczny kierunek, w którym zmierzamy.

Dlatego postanowiłem zaproponować mu napisanie książki na temat mszy katolickiej, ponieważ wiem, jak usilnie, w oparciu o całą tradycję Kościoła potwierdza on centralność liturgii w naszym życiu wiarą. Pod koniec tego jakże niepomyślnego 2020 roku przedstawiłem Jego Ekscelencji zarys, który razem omówiliśmy i rozwinęliśmy, a który ostatecznie przyjął postać tekstu stanowiącego niniejszą publikację. Co tydzień rozmawialiśmy przez komunikator Skype, jako że ja byłem we Włoszech, a Jego Ekscelencja w Kazachstanie. Następnie spisałem i rozwinąłem wszystko, co powiedział. W końcu Jego Ekscelencja przejrzał i uzupełnił całość. Co następuje na kolejnych stronach, jest zatem jego tekstem z moim wkładem redakcyjnym. Tekst ten jest moim zdaniem ważny i odważny, dobrze udokumentowany i rzetelny w ocenie bieżącej sytuacji oraz tego, jak sprawy powinny wyglądać.

Myślę, że niniejsza praca może stać się źródłem natchnienia dla tych wszystkich, którym na sercu leży dobro liturgii oraz którzy kochają tradycję Kościoła katolickiego. Niektóre z treści zawartych w niniejszej książce zostaną zapewne ocenione jako kontrowersyjne, ale mam nadzieję, że posłużą one jako podłoże do przemyśleń na temat tego, co zostało zrobione, a co mogłoby lub powinno zostać zrobione lepiej.

RZYM, 3 CZERWCA 2021 ROKU UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI CHRYSTUSA

IMsza Święta jako modlitwa

Msza jest modlitwą. Często tak mówimy, ale co to znaczy? Jak pouczają autorzy literatury duchowościowej, modlitwa jest wzlotem umysłu do Boga, elevatio animae ad Deum2, rozmową prowadzoną z Bogiem. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus zostawiła nam takie oto zwięzłe objaśnienie: „Dla mnie modlitwa to poryw serca, to proste spojrzenie rzucone ku Niebu, to okrzyk wdzięczności i miłości tak wśród cierpienia, jak i wśród radości”3. Z kolei św. Franciszek Salezy podsumował sens modlitwy w następujący sposób:

Ponieważ modlitwa wystawia nasz rozum na jasność światła Bożego, a wolę naszą na ogień miłości niebieskiej, nic przeto bardziej nie oczyszcza naszego rozumu od nieświadomości ani woli naszej od przewrotnych skłonności. Modlitwa to woda błogosławieństwa, która wylewając się na duszę, ożywia i w kwiat rozwija roślinki naszych dobrych chęci, obmywa serce z niedoskonałości i chłodzi je przeciw żarowi namiętności4.

Modlitwa znajduje swój szczególny wyraz w liturgii Mszy Świętej, która jest modlitwą w najświętszej, najwznioślejszej, najbardziej uroczystej i skutecznej formie. W samym centrum Mszy Świętej, w prefacji znajdujemy następujące słowa: Sursum corda, habemus ad Dominum!5. Sformułowanie to oddaje istotę modlitwy, którą jest zjednoczenie duszy z Bogiem. Ksiądz Enrico Zoffoli, wielki teolog, opisał Mszę Świętą jako „najwyższy, najbardziej sugestywny i chwalebny akt uwielbienia «Całego Chrystusa»”6.

Modlitwa ma swój własny wymiar, który można przedstawić w czterech aspektach. Pierwszym z nich jest adoracja (więcej na ten temat w kolejnym rozdziale). Zostaliśmy stworzeni po to, by adorować Boga. To również znajduje wyraz w prefacji Mszy Świętej, gdy jest mowa o głoszeniu razem z aniołami chwały Bożej. W aklamacji Sanctus padają takie słowa: pleni sunt coeli et terra gloria tua – pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej. Drugim wymiarem jest wdzięczność: Msza Święta jest aktem dziękczynienia (o tym także będzie mowa w dalszej części). Fakt, iż zawsze winniśmy Bogu dziękować, również znajduje wyraz w prefacji: vere dignum et iustum est, aequum et salutare, nos tibi semper et ubique gratias agere7. Trzecim wymiarem jest przebłaganie, odkupienie i zadośćuczynienie – nasza prośba o przebaczenie oraz świadomość naszej grzeszności. Wyraża on rzeczywistość, w której żyjemy; fakt, iż jesteśmy grzesznikami, odkupionymi, ale zawsze marnymi grzesznikami, dopóki nie dostąpimy nieba. Jesteśmy zawsze grzesznikami i tę prawdę musimy uznać z wielką pokorą. Sobór Trydencki poucza nas:

Gdyby ktoś mówił, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już grzeszyć ani utracić łaski, dlatego gdy ktoś upada i grzeszy, nigdy nie był prawdziwie usprawiedliwiony; albo przeciwnie, że może przez całe życie unikać każdego grzechu, nawet lekkiego, poza wyjątkowym przywilejem Bożym, jak Kościół naucza o świętej Dziewicy – niech będzie wyklęty8.

Tę prawdę znajdujemy również w słowach naszego Pana Jezusa Chrystusa, gdy mówi o celniku w świątyni, podając jego modlitwę za wzór. Przypomnijmy sobie tę przypowieść z Ewangelii według św. Łukasza:

Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 18, 10–14)9.

Z tego fragmentu płynie dla nas wielka nauka! Duży nacisk położony jest na nią również w bizantyjskiej Boskiej Liturgii, w której tak często rozbrzmiewa Kyrie eleison. Czwarty wymiar modlitwy dotyczy impetracji, czyli błagania o łaskę Bożą. Ontologicznie rzecz ujmując, potrzebujemy pomocy Bożej, potrzebujemy łaski, a im usilniej prosimy z pokorą i ufnością, tym bardziej Bóg udziela nam swej łaski.

Zajmijmy się teraz kwestią modlitwy publicznej. W szóstym rozdziale Ewangelii według św. Mateusza znajdujemy następujące słowa:

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6, 5–6).

Mogłoby się wydawać, że jest to niemalże zachęta do modlitwy prywatnej kosztem modlitwy publicznej, ale tak nie należy rozumieć tej kwestii, gdyż te dwie przestrzenie modlitwy prywatnej i publicznej nie są wzajemnie sprzeczne. W rzeczywistości są dwiema stronami tego samego medalu. Wiemy bowiem, że człowiek nie jest wyłącznie odrębną jednostką, lecz również istotą społeczną, a zatem potrzebujemy zarówno modlitwy prywatnej, jak i wspólnotowej. Papież Franciszek przypominał o konieczności modlitwy liturgicznej oraz podkreślił jej znaczenie duchowe, wygłaszając następujące słowa:

Wiele razy w dziejach Kościoła pojawiała się pokusa praktykowania tak zwanego „chrześcijaństwa przeżyć wewnętrznych”, które nie uznaje duchowego znaczenia publicznych obrzędów liturgicznych. Tendencja ta często powoływała się na jej znaczenie duchowe, a także na domniemaną większą czystość religijności, która nie zależałaby od zewnętrznych ceremonii, uważanych za bezużyteczny lub szkodliwy balast. Przedmiotem krytyki nie była konkretna forma obrzędu czy określony sposób celebrowania, lecz sama liturgia. Była to krytyka formy liturgicznej modlitwy10.

W Starym Testamencie Bóg nakazał publiczne sprawowanie kultu, podając precyzyjnie określone i szczegółowe wskazówki, które można znaleźć choćby w Księdze Wyjścia:

Ty zaś rozkaż bratu twemu, Aaronowi, i jego synom, wybranym spośród Izraelitów, podejść do ciebie, aby Mi służyli jako kapłani: Aaron oraz Nadab, Abihu, Elezar i Itamar, synowie Aarona. I sprawisz szaty święte Aaronowi, bratu twemu, ku czci i ku ozdobie. Porozmawiaj ze wszystkimi wybitnymi rękodzielnikami, których wyposażyłem w zmysł piękna, aby sporządzili szaty dla Aarona, by poświęcony służył Mi w nich jako kapłan. Oto szaty, jakie winni sporządzić: pektorał, efod, suknia wierzchnia, tunika wyszywana, tiara i pas. Te szaty sporządzisz dla twego brata, Aarona, i dla jego synów, aby Mi służyli jako kapłani. A użyją na to złotych nici, fioletowej i czerwonej purpury i karmazynu oraz kręconego bisioru. Efod wykonają ze złotych nici i z fioletowej oraz czerwonej purpury, z karmazynu oraz ze skręconego bisioru – dzieło biegłego tkacza. [Efod] będzie miał dwa naramienniki, a będą przypięte na obu górnych końcach. A przepaska efodu, która się na nim powinna znajdować i stanowić całość, ma być wykonana tak samo ze złotych nici, z fioletowej i czerwonej purpury, z karmazynu i ze skręconego bisioru. Weźmiesz dwa onyksy i wyryjesz na nich imiona synów Izraela. Sześć imion na jednym kamieniu, a sześć pozostałych imion na kamieniu drugim, według porządku ich urodzenia. Jak się wykuwa w kamieniu i jak rytownik sporządza pieczęcie, tak wyryj i ty na obu kamieniach imiona synów Izraela i osadź je w złotych oprawach. Dwa te kamienie umieścisz na obu naramiennikach efodu jako kamienie pamięci o synach Izraela. I będzie nosił Aaron ich imiona przed Panem na obu ramionach – dla pamięci. Umieścisz je w złotych obszyciach: i dwa łańcuszki z czystego złota wykonasz: jakby plecionki, i te łańcuszki osadzisz w obszyciach. Uczynisz też pektorał do radzenia się wyroczni – dzieło biegłego tkacza – w ten sam sposób jak efod: ze złota, z fioletowej i czerwonej purpury, z karmazynu i ze skręconego bisioru. Będzie kwadratowy i we dwoje złożony, a długość jego i szerokość będzie wynosiła jedną piędź. Umieścisz na nim cztery rzędy drogich kamieni: w jednym rzędzie rubin, topaz i szmaragd – rząd pierwszy, w drugim rzędzie granat, szafir i beryl, w trzecim rzędzie hiacynt, agat i ametyst, a w czwartym rzędzie złocisty topaz, onyks i jaspis. Będą osadzone rzędami w oprawie ze złota. Kamienie te otrzymają imiona synów Izraela: będzie ich dwanaście według ich imion; będą ryte na wzór pieczęci, każdy z własnym imieniem, według dwunastu pokoleń. Uczynisz do pektorału łańcuszki jako skręcone sznurki, jak plecionka, z czystego złota. Uczynisz też do pektorału dwa złote pierścienie i przymocujesz oba te pierścienie na obu [górnych] końcach pektorału. Dwie złote plecionki przewleczesz przez oba pierścienie na obu [górnych] końcach pektorału. Oba zaś pozostałe końce obydwu plecionek przymocujesz do obu opraw i przywiążesz do poprzedniego naramiennika efodu. Potem wykonasz jeszcze dwa złote pierścienie – i umieścisz je na dwóch [dolnych] końcach pektorału u jego brzegu po stronie wewnętrznej, zwróconej do efodu. I wykonasz jeszcze dwa złote pierścienie i przymocujesz je do obu naramienników efodu po jego zewnętrznej stronie u dołu, w miejscu spięcia efodu z przepaską. Potem zwiąże się pierścienie pektorału z pierścieniami efodu sznurem z fioletowej purpury, tak aby pektorał leżał na przepasce efodu i nie mógł się przesunąć ze swego miejsca na efodzie. W ten sposób Aaron będzie nosił imiona synów Izraela, wypisane na pektorale dla radzenia się wyroczni, na swym sercu, gdy będzie wchodził do Miejsca Świętego, aby [o nich] pamiętał przed Panem ustawicznie. Do pektorału do radzenia się wyroczni włożysz urim i tummim, aby były na sercu Aarona, gdy będzie wchodził przed oblicze Pana. I tak będzie nosił Aaron zawsze na sercu swoim [pektorał] do radzenia się wyroczni dla Izraelitów przed obliczem Pana. Pod efod zrobisz suknię, całą z fioletowej purpury. I będzie miała w środku otwór na głowę i obszywkę dokoła otworu, wykonaną przez tkacza, jak przy otworze pancerza, aby się nie rozdarła. Dookoła dolnych jej brzegów przyszyjesz jabłka granatu z fioletowej i czerwonej purpury oraz z karmazynu, i dzwonki złote pomiędzy nimi dokoła. Dzwonek złoty i jabłko granatu będą następowały na przemian dokoła na dolnych brzegach sukni. I będzie miał ją na sobie Aaron podczas pełnienia służby, aby słyszano dźwięk, gdy będzie wchodził do Miejsca Świętego przed oblicze Pana i gdy będzie wychodził – ażeby nie umarł. I wykonasz ozdobę w kształcie kwiatu z czystego złota, i wyryjesz na niej, jak się ryje na pieczęci: „Poświęcony Panu”. I przywiążesz ją sznurem z fioletowej purpury, tak żeby była na tiarze i żeby na przedniej stronie tiary była umieszczona. I będzie on na czole Aarona, ponieważ Aaron poniesie odpowiedzialność za uchybienia popełnione przy ofiarach, które będą składać Izraelici, i przy wszystkich świętych darach. A będzie ciągle na jego czole ciągle dla zjednania mu łaski w oczach Pana. I utkasz suknię z bisioru, i zrobisz tiarę z bisioru i pas, który będzie tkaniną wielobarwnie wyszywaną (Wj 28, 1–39).

To zaledwie kilka wersetów bardzo szczegółowych wskazówek przekazanych przez samego Boga odnośnie do sprawowania Jego kultu; można by cytować więcej. Widać zatem, że oficjalnie sprawowany kult publiczny, a także zasada, zgodnie z którą celebracja wymaga konkretnych uregulowań, są Boskimi prawdami objawionymi.

Ponadto wiemy, że nasz Pan Jezus Chrystus, Najświętsza Maryja Panna oraz św. Józef respektowali tę Boską prawdę, uczestnicząc w publicznych formach kultu sprawowanego w świątyni jerozolimskiej. W ten sposób apostołowie przekazali Kościołowi to Boże polecenie. W Apokalipsie św. Jana znajdujemy opis swoistej publicznej formy liturgii, w której chóry anielskie śpiewają przed obliczem Boga. Również w Apokalipsie mowa jest o stu czterdziestu czterech tysiącach opieczętowanych:

I głosem donośnym tak wołają: „Zbawienie w Bogu naszym, Zasiadającym na tronie, i w Baranku”. A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czterech Istot żyjących, i na oblicza swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: „Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków! Amen”. A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?”. I powiedziałem do niego: „Panie, ty wiesz”. I rzekł do mnie: „To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na tronie rozciągnie namiot nad nimi” (Ap 7, 10–15).

Zasadniczy wymiar modlitwy polega na osobistym kontakcie z Bogiem. W kwestii modlitwy osobistej nasz Pan mówi w Ewangelii rzecz następującą: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu” (Mt 6, 6). Wobec tego nawet publicznie sprawowany kult musi uwzględnić wymiar modlitwy serca. Człowiekowi nie wolno zapomnieć o tego typu modlitwie, nawet gdy jest pośród innych. Modlitwa serca jest właśnie dlatego tak ważna, że pozwala nam uniknąć tego, przed czym przestrzegał nasz Pan w Ewangelii według św. Marka: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi»” (Mk 7, 6–7). Jest to bardzo istotna kwestia.

Zdaniem niektórych fakt, iż Msza Święta ma konstrukcję rytuału o określonych zasadach i przepisach, uniemożliwia spontaniczność w modlitwie (rytuałem zajmiemy się w jednym z kolejnych rozdziałów). Jednakże prawda o konieczności modlitwy publicznej oraz publicznym i rytualnym charakterze sprawowania kultu została objawiona przez Boga, gdyż to On sam szczegółowo określił porządek owego kultu. W Katechizmie Kościoła katolickiego znajdujemy następujący zapis dotyczący liturgii: „Cała modlitwa chrześcijańska znajduje w niej swoje źródło i swój kres” (1073).

W modlitwie publicznej wszystko musi być uporządkowane i harmonijne, tak by stała się ona źródłem obiektywnego piękna. Święty Paweł krytykował spontaniczność zakłócającą przebieg modlitwy publicznej, której oddawała się wspólnota koryncka, napominając jej członków następującymi słowami: „Bóg bowiem nie jest Bogiem nieładu […]. Lecz wszystko niech się odbywa godnie i w należytym porządku!” (1 Kor 14, 33.40). Obowiązkiem Kościoła jest oddawać Bogu cześć publicznie, wspólnotowo. Nie zapominajmy więc, że na spontaniczną modlitwę można zawsze znaleźć mnóstwo czasu poza oficjalną liturgią. Ta zaś ma charakter obiektywny i jako taka została nam przekazana w tradycji apostolskiej, a ów walor obiektywności stanowi skuteczną pomoc w naszym życiu duchowym. Oczywiście osoba, która kocha Boga, pragnie być z Nim zawsze złączona, co wymaga „nieustannej modlitwy”, jak poucza św. Paweł w Pierwszym Liście do Tesaloniczan (1 Tes 5, 16–18): „Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was”. Co więcej, modlitwa ustna nie jest jedynym rodzajem modlitwy; jest jeszcze modlitwa serca, o czym zaświadcza przykład Anny, która modliła się w cichości, ale została usłyszana. Czytamy o tym w Pierwszej Księdze Samuela:

Gdy w Szilo skończono jeść i pić, Anna wstała. A kapłan Heli siedział na krześle przed bramą przybytku Pańskiego. Ona zaś smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała rzewnie. Złożyła również ślub, mówiąc: „Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, to oddam go Panu po wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy”. Gdy tak żarliwie się modliła przed obliczem Pana, Heli przyglądał się jej ustom. Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. Heli sądził, że była pijana. Heli odezwał się do niej: „Dokąd będziesz pijana? Wytrzeźwiej od wina!”. Anna odrzekła: „Nie, panie mój. Jestem nieszczęśliwą kobietą, a nie upiłam się winem ani sycerą. Wylałam duszę moją przed Panem. Nie uważaj swej służebnicy za córkę Beliala, gdyż z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy mówiłam cały czas”. Heli odpowiedział: „Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę, jaką do Niego zaniosłaś” (1 Sm 1, 9–17).

Według Romano Guardiniego obiektywność modlitwy liturgicznej zabezpiecza również duchową skromność modlitwy indywidualnej.

Nie można, przynajmniej często, pewnych określonych uczuć oddania, pewnych słów, które wyrażają wewnętrzne otwarcie, wyrazić publicznie bez zagrożenia dla duchowej wstydliwości duszy. Liturgia dała człowiekowi to, że może on wypowiedzieć w niej swoje życie wewnętrzne w całej pełni, głębi, a jednak ukryć swoją tajemnicę: Secretum meum mihi. Może się człowiek wylewać, może się wyrażać, a jednak czuje, że nic z tego, co powinno być ukryte, nie zostało wyciągnięte na widok publiczny11.

Z czasem ryt uległ niewątpliwym przemianom; jest to zauważalne dla każdego, kto zajmuje się badaniami nad historią rozwoju liturgii. Należy jednak zachować ostrożność, jeśli chce się zrozumieć znaczenie tego rozwoju. Mamy przecież sakramenty stanowiące wyraz oficjalnej modlitwy Kościoła. Uznaje się, że wyrażają one modlitwę w sposób najpełniejszy i najbardziej skuteczny, nawet jeśli osoba je sprawująca jest rozproszona lub celebruje w sposób nie do końca godny naśladowania. Jeśli poprawnie wypowiada formułę sakramentalną, operuje na ważnej materii, a także jeśli jej intencja pokrywa się z intencją Kościoła, sakrament jest ważny. To jednak nie oznacza, że takie działanie jest budujące, przyczynia się do chwały Bożej i umoralnienia wiernych. Dlatego Kościół zawsze kładł nacisk na to, by biskupi i księża celebrowali sakramenty w godny, uważny i pobożny sposób.

W tym miejscu należy przypomnieć słowo, które wielu napawało przerażeniem, zwłaszcza po soborze watykańskim II: „rubryki”. Tak zwany „rubrycyzm” był (i nadal bywa) potępiany przez wielu liturgistów, ale taki negatywny pogląd jest błędny, ponieważ rubryki stanowią swoiste zabezpieczenie dla kapłana i wiernych. Rubryki pozwalają kapłanowi uniknąć narzucania się wiernym poprzez nadużycia liturgiczne przyjmujące postać naruszenia duchowej przestrzeni laikatu katolickiego. Gdy kapłan odprawia Mszę Świętą w sposób godny pod względem zarówno stanu duchowego, jak i zewnętrznej formy – jak czynili to na przykład święty ojciec Pio oraz św. Jan Vianney – niejednokrotnie wywołuje ona w zebranych tak głębokie przeżycie duchowe, iż w trakcie celebracji dochodzi do nawróceń. Niewątpliwie i przed soborem watykańskim II zdarzało się, że księża odprawiali Mszę Świętą, postępując co prawda dokładnie według rubryk, ale w roztargnieniu lub poczuciu duchowej obojętności. Możliwe, że zdarzały się przypadki przesadnego legalizmu w przestrzeganiu rubryk, ale nie należy ich z tego powodu odrzucać, gdyż stanowią one zabezpieczenie dla wszystkich, zarówno kapłanów, jak i wiernych.

Niedawno w Stanach Zjednoczonych pewien pełniący posługę kapłańską mężczyzna odkrył – na podstawie noty wyjaśniającej, którą otrzymał od Kongregacji Nauki Wiary – nieważność swojego chrztu. Ceremonia jego chrztu, która odbyła się w 1990 roku, została sfilmowana i na tej podstawie mógł stwierdzić, że chrzczący go kapłan popełnił błąd, zmieniając słowa formuły przewidzianej w księgach liturgicznych, co poskutkowało nieważnością sakramentu. W konsekwencji mężczyzna ten musiał ex novo przyjąć wszystkie sakramenty, w tym święcenia kapłańskie! Po soborze watykańskim II nastała wśród księży moda na spontaniczne zmienianie słów zawartych w księgach liturgicznych. Taka praktyka odbywa się z uszczerbkiem dla podbudowy moralnej wiernych oraz działalności duszpasterskiej. Kapłan dopuszczający się tego typu nadużyć narusza przestrzeń duchową innych, narzucając im się ze swoim zachowaniem godnym co najwyżej showmana albo – co gorsza – błazna. Z psychologicznego punktu widzenia kapłani pogardzający rubrykami żywią skrywane, a niekiedy również nieuświadomione pragnienie prezentowania samych siebie. W głębi duszy są samolubami i narcyzami, czego nie potrafią przyznać ani nawet dostrzec.

W rzeczywistości natomiast w trakcie celebracji liturgicznej kapłan powinien zachowywać się skromnie, usuwając się na bok i oddając pole Chrystusowi. Brak jasności i kompletności w rubrykach mszy posoborowej jest czynnikiem sprzyjającym pojawianiu się tak nachalnych i narcystycznych postaw wśród wielu kapłanów. Potępienie rubrycyzmu również doprowadziło do tych zgubnych konsekwencji. Ilekroć dają one o sobie znać, znika prawdziwy duch modlitwy, ponieważ gdyby nadal panował, kapłan nie dążyłby do autoprezentacji, lecz do ukazania Chrystusa. Za każdym razem, kiedy tak się dzieje, miejsce chrystocentryzmu zajmuje wiara bardzo powierzchowna. Powinniśmy wrócić do nowego i zdrowego rubrycyzmu. Instrukcje dotyczące „nowego porządku” (Novus Ordo) Mszy Świętej pełne są luk, nieprecyzyjnych wskazówek oraz niejasności. Niestety ta niejasność i mętność stanowi istotę pewnego rodzaju myślenia o Novus Ordo Missae, które znalazło wyraz również w przestrzeni doktryny, czyli we właściwym rozumieniu natury Mszy Świętej.

Zdaniem niektórych nie ma nic złego w tego typu spontaniczności, ponieważ liturgia powinna mieć ów „familiarny” charakter, ale takie podejście stoi w sprzeczności z Bożym Objawieniem i prowadzi do subiektywistycznej zasady cechującej protestantyzm. W katolickiej formie kultu publicznego taka familiarność nigdy nie miała miejsca; apostołowie nie przemawiali w ten sposób. W nowotestamentalnej Księdze Apokalipsy zawarty jest drobiazgowy opis kultu Bożego, uwzględniający gesty i słowa, przypominający najwcześniejsze teksty chrześcijańskie traktujące o liturgii, na przykład Didache (pochodzący z I w.). To prawo dotyczące kultu o charakterze publicznym przynależy do natury Kościoła. Objawienie Boże poucza nas, że publiczna forma kultu musi być dobrze uregulowana. Familiarność sprawdza się w przypadku modlitwy rodzinnej, osobistej oraz chwil specjalnie na to przeznaczonych, a także modlitwy w zaciszu własnego pokoju, ponieważ oczywistym jest, iż należy się modlić również poza oficjalną liturgią. W takich sytuacjach familiarność jest jak najbardziej na miejscu, choć zawsze powinno się zachowywać ducha nabożeństwa.

Kolejną kwestią jest modlitwa liturgiczna nie tylko w kontekście Mszy Świętej, lecz także liturgii godzin (Boskiego oficjum) i nabożeństw paraliturgicznych. W ostatnich dekadach liturgiczna celebracja Boskiego oficjum prawie zniknęła z życia wielu parafii. Miało to miejsce po soborze watykańskim II, ale z nieprzerwanej tradycji Kościoła wiemy, że wierni uczestniczyli również w nieszporach, czyli modlitwie wieczornej stanowiącej część Boskiego oficjum. Warto przypomnieć Phos hilaron (Pogodna światłości), wczesnochrześcijański grecki hymn przeznaczony do wykonywania w ramach modlitwy wieczornej, albo uczestnictwo apostołów Piotra i Pawła w modlitwie sprawowanej o godzinie dziewiątej12 w świątyni (zob. Dz 3, 2). Aż do soboru watykańskiego II sprawowanie nieszporów w niedziele było stałym elementem życia liturgicznego niemalże każdej parafii w świecie katolickim.

Warto również przytoczyć pouczające słowa św. Franciszka Salezego o znaczeniu uczestnictwa wiernych w liturgicznej modlitwie Boskiego oficjum:

Oprócz tego, Filoteo, powinnaś uczestniczyć w godzinkach i nieszporach w niedzielę i święta, o ile ci czas i okoliczności na to pozwolą. Są to bowiem dni poświęcone Bogu, należy przeto w nich więcej czynić ku Jego czci i chwale niż w inne. Doznasz wtedy tysiącznych pociech duchowych, jak ongi św. Augustyn, który opowiada w swoich Wyznaniach, że gdy na początku swego nawrócenia słuchał nabożeństw kościelnych, serce jego topniało w słodkich uczuciach, a oczy zalewały się łzami. Zresztą, by to raz na zawsze powiedzieć, więcej jest korzyści i pociechy w nabożeństwach publicznych Kościoła, niż w modlitwach prywatnych. Bóg bowiem tak zrządził, ażeby wspólność przekładana była nad wszystko, co jest odosobnione13.

Papież Pius XII zostawił Kościołowi następujące pasterskie napomnienie, które nie traci na aktualności:

Bardzo wielka boleść napełnia serce Nasze, gdy widzimy, w jakiego rodzaju zajęciach spędza lud chrześcijański w naszych czasach całe popołudnie dnia świątecznego; lokale widowisk publicznych i publiczne zabawy cieszą się jak największą frekwencją, podczas gdy święte przybytki są mniej uczęszczane, niż by to przystało. A doprawdy potrzeba, aby wszyscy przychodzili do naszych świątyń, aby ich tam nauczono prawd wiary katolickiej, aby śpiewali chwałę Bożą, aby przez kapłana spłynęło na nich błogosławieństwo eucharystyczne, aby się uzbroili niebiańską pomocą przeciw niedolom tego życia. Niechaj w miarę sił wyuczą się i zapamiętają wszystkie owe modlitwy, które się śpiewa na nabożeństwach popołudniowych, a treścią ich niech przepoją swe dusze. Tymi głosami wzruszeni i przejęci, niech doznają tego, co św. Augustyn o sobie powiedział: „Ileż się napłakałem podczas hymnów i pieśni, głęboko wzruszony głosami słodko śpiewającego Kościoła Twego. Głosy te wnikały do uszu moich, prawda sączyła się do serca mego, rozpłomieniały się uczucia pobożności, łzy płynęły i było mi dobrze”14.

Po soborze watykańskim II nastąpiło zerwanie z tradycją i powszechnie zarzucono odprawianie nieszporów w niedziele. Nastąpiło scentralizowanie liturgii wokół Mszy Świętej15. Tymczasem Kościół prawosławny trwał niewzruszenie wierny celebracji nieszporów niedzielnych we wszystkich kościołach parafialnych. Nie obowiązują ścisłe przepisy dotyczące niedziel, ale najbardziej pobożni wierni każdej niedzieli uczestniczą w liturgii eucharystycznej. Nie przyjmują Komunii Świętej tak często – przeważnie raz w miesiącu – ale ci, którzy ją przyjmują w niedzielę (liturgia trwa tylko do południa, jak to było u nas do czasów Piusa XII), zobowiązani są uczestniczyć w nieszporach w sobotę wieczorem, a także przystąpić do spowiedzi. Mogą również przyjąć sakrament pokuty w niedzielny poranek, ale zazwyczaj wiąże się to z koniecznością uczestnictwa w pierwszych nieszporach niedzielnych, czyli tych odprawianych w sobotni wieczór. Dostrzec tutaj można mądrość pierwszych wieków, a także zachowanie tradycji apostolskiej. W okresie posoborowym nieszpory zostały wyparte przez niedzielne msze wieczorne. Jeśli wszystkie msze niedzielne odprawiano by przed południem, po południu byłby czas na nieszpory oraz wystawienie Najświętszego Sakramentu, co tak świetnie wychodzi Francuzom, którzy tę praktykę zwą le Salut du Saint-Sacrement: śpiewają nieszpory, wystawiają Najświętszy Sakrament, a następnie odmawiają litanie lub inne modlitwy. Taką praktykę należy przywrócić w całym Kościele. Pomijając celebrację nieszporów w wielu parafiach, zwłaszcza w niedziele, pozbawiamy się pewnego skarbu liturgicznego z pierwszych wieków. Co prawda zakonnicy wciąż śpiewają nieszpory, ale klasztorów nie ma aż tak wiele, a wierni często nie mogą w takich nabożeństwach uczestniczyć. W miastach wspólnoty religijne powinny zostać niemalże zobligowane do śpiewania nieszporów po łacinie i zapraszania wiernych do uczestnictwa. Co więcej, w seminariach powinno się edukować kleryków w zakresie tych celebracji, tak by po święceniach kapłańskich mogli je wprowadzać w swoich parafiach. Przeczytałem kiedyś anegdotę z czasów przedsoborowych, gdy nieszpory śpiewało się w parafiach co niedziela. Otóż pewien kapłan zaintonował Deus in auditorium meum intende, po czym wierni podjęli śpiew i pociągnęli całe nabożeństwo. Ponoć kapłan zasnął i obudził go ministrant dopiero przed oracją końcową. Jest to urocza dykteryjka, z której płynie ważna lekcja. Należy cierpliwie podejmować formację wiernych w zakresie tego typu nabożeństw. Następnie, z praktycznego punktu widzenia, dobrze byłoby na nowo podjąć starożytne oficjum nieszporów niedzielnych, ponieważ używano wówczas tych samych psalmów, przez co wierni znali je na pamięć. Tymczasem dzisiaj mamy czterotygodniowy system, który z pedagogicznego punktu widzenia wszystko utrudnia.

1 „Una Voce-Korrespondenz” 2013, nr 43, s. 202.

2 Zob. św. Jan Damasceński, Wykład wiary prawdziwej, tłum. B. Wojkowski, Warszawa 1969, s. 189.

3 Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, Dzieje duszy,tłum. K. Rogalska, Poznań 2005, Rękopis G, 25r, s. 230.

4 Św. Franciszek Salezy, Filotea czyli droga do życia pobożnego, tłum. ks. H. Libiński TJ, Olsztyn 1985, cz. 2, rozdz. I, s. 73.

5 W górę serca / Wznosimy [je] do Pana.

6 E. Zoffoli, Perché la Messa?,Padova 1972, s. 76.

7 Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie.

8 Sesja 6: I/C (Kanony o usprawiedliwieniu), kan. 23, [w:]Dokumenty soborów powszechnych, t. 4 (Lateran V, Trydent, Watykan I), układ i opracowanie ks. A. Baron i ks. H. Pietras SJ, Kraków 2005, s. 317.

9 Cytaty biblijne podano za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. 5, Poznań 2015.

10 Audiencja generalna, Watykan, 3 lutego 2021, https://papiez.wiara.pl/doc/6717166.Nie-ma-chrzescijanstwa-bez-modlitwy-liturgicznej.

11 R. Guardini, O duchu liturgii, tłum. ks. M. Wolicki, Kraków 1996, s. 62.

12 Tzn. trzeciej po południu [przyp. red.].

13 Św. Franciszek Salezy, Filotea czyli droga do życia pobożnego, dz. cyt., rozdz. XV, s. 100.

14 Pius XII, Encyklika o Świętej Liturgii „Mediator Dei”, nr 45.

15 W sensie, w jakim Msza Święta stała się jedynym ośrodkiem kultu publicznego.