Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Fryderyk M. Kircheisen cieszy się zasłużoną sławą najlepszego bodaj w naszym czasie znawcy Napoleona I i jego epoki. Poświęcił on całe życie studiom nad tą niezwykłą osobistością dziejową, nad tym jedynym w swoim rodzaju zjawiskiem, które przez długie jeszcze pokolenia pobudzać będzie wyobraźnię poetów, przykuwać uwagę historyków i socjologów, niepokoić psychologów i filozofów swoją zagadkowością i tajemniczością.
Owocem studiów Kircheisena był wpierw szereg cennych wydawnictw natury przygotowawczej, w których gromadził i porządkował różnego rodzaju materiały. Tu wymienić należy: Bibliografia epoki napoleońskiej (dwa tomy); Napoleon I i okres wojen wyzwoleńczych w obrazach; Listy Napoleona (trzy tomy); Rozmowy Napoleona (trzy tomy); Listy panujących do Napoleona (dwa tomy); Pamiętniki Napoleona. Potem nastąpiły dzieła syntetyczne: Upadek Napoleona, 1812-1815 (cztery tomy),Napoleon I, jego życie i czasy (zamierzone na dziesięć tomów, na ukończeniu) i Napoleon I, obraz życia (dwa tomy).
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 581
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Copyright
Fryderyk M. Kircheisen
Oświęcim 2019
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
© All right reserved
Reedycja z 1931 roku
Redakcja:
Andrzej Bucholz
Tłumaczenie:
Maria Fredro-Boniecka
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Strona internetowa wydawnictwa:
www.napoleonv.pl
Kontakt: [email protected]
Numer ISBN: 978-83-68402-34-6
Numer ISBN: 978-83-61324
1.Apoteoza Napoleona
2.Napoleon i jego rodzina
3.William Pitt, młodszy
4.Napoleon podczas bitwy pod Jeną
5.Wejście Francuzów do Berlina
6.Napoleon i królowa Ludwika w Tylży
7.Napoleon przyjmuje wysłanników z Madrytu
8.Przegląd wojsk
9.Somosierra
10.Marszałek Lannes
11.Bitwa pod Wagram
12.Bitwa pod Raszynem
13.Zaślubiny Napoleona z arcyksiężniczką Marią Ludwiką
14.Potęga Napoleona
15.Pamiątka z czasów wojny w Saksonii w 1813 roku
16.Wellington
17.Napoleon pod Moskwą
18.Odwrót
19.Przeprawa przez Berezynę
20.Bitwa pod Lipskiem
21.Książę Józef Poniatowski rzuca się w nurty Elstery
22.Śmierć Księcia Józefa
23.Wydobycie zwłok Poniatowskiego z Elstery
24.Pożegnanie Napoleona z gwardią w Fontainebleau
Waterloo
Napoleon na Wyspie Świętej Heleny (karykatura)
Ostatnie dni Napoleona
Cesarstwo Francuskie, utworzone dnia 18 maja 1804 roku, otrzymało sankcję i zatwierdzone zostało właściwie dopiero przez pokój preszburski. Napoleon spodziewał się, że skoro pozbędzie się najsilniejszego nieprzyjaciela na stałym lądzie, ostateczne zwycięstwo nad panującą nad morzami Anglią też już nie będzie dalekie. Bonaparte tymczasowo nie próbował atakować Anglii swoją flotą, lecz starał się zmniejszyć zakres władzy Anglików przez opanowanie wybrzeża Morza Śródziemnego, co wydawało mu się w lipcu 1806 roku najważniejszym i niezmiennym celem jego polityki. Trudno w istocie rozstrzygnąć, który czynnik w nim przeważał, czy chęć szkodzenia Anglii, czy też żądza coraz większego rozszerzania swojej władzy.
Jesienią 1805 roku wybuchło w Paryżu przesilenie finansowe, które mogło stać się zgubne dla Napoleona, o ile kampania przeciwko Austrii nie doprowadziłaby do szybkiego zawarcia, korzystnego dla Francji, pokoju. Zapas kruszcowy banku Francji zmniejszył się do półtora miliona franków, podczas gdy obieg pieniędzy papierowych wzrósł do 72 milionów franków. Częściowo sam Napoleon przyczynił się do tego przesilenia przez nagły wymarsz swojej armii nad Dunaj. Zasadniczej przyczyny trzeba jednak szukać w innym miejscu. Konsorcjum bankowców, do którego należeli Ouvrard, Vanlerberghe, Hervas, Desprez i inni finansiści, udzieliło pokaźnej zaliczki dworowi hiszpańskiemu. Pieniędzy tych zaś dostarczył temu konsorcjum pośrednio Barbé-Marbois, minister skarbu publicznego, z kasy państwowej. Bezpośrednio po powrocie z Austrii, Napoleon chciał uporządkować ponownie swoje finanse, aby uniknąć większego zła. Przede wszystkim zatem wezwał do siebie ministra finansów, Gaudina i wspomnianego Barbé-Marbois’a. Następnie zawołał do pokoju Ouvrarda, Despreza i owego urzędnika zarządu finansów, który tym przedsiębiorcom specjalnie szedł na rękę i wszystkich winnych surowo zwymyślał. Barbé-Marbois oceniał brakującą kwotę, wprawdzie bez pokrycia, tylko na 70 milionów. Okazało się jednak, że suma ta wynosiła przeszło dwa razy tyle. Minister stracił swoje stanowisko i musiał odstąpić je Mollienowi, który utrzymał się w łaskach władcy aż do upadku cesarstwa.
W krótkim stosunkowo czasie udało się odprowadzić prawie całą brakującą kwotę do kas państwowych. Za każdym razem, po ukończeniu którejkolwiek wyprawy, oczekiwała Napoleona w stolicy jakaś nieprzyjemna sprawa. Po przesileniu finansowym na głowę cesarza spadła bowiem kwestia żydowska. Z Alzacji wpłynęły liczne skargi, że Żydzi przez handel dobrami narodowymi zagarniali niezwykłe zyski i uprawiali okropną lichwę. Cesarz chciał teraz już na zawsze uregulować kwestię żydowską, która wprawdzie już podczas rewolucji francuskiej była rozpoczętą, ale, jak dotąd, nie znalazła jeszcze rozwiązania. Wprawdzie Żydzi otrzymali od Zgromadzenia Narodowego prawa jako obywatele francuscy, niemniej jednak pozostali odrębnym narodem i niecałkowicie zasymilowali się z Francuzami. Wydany 30 maja 1806 roku dekret był punktem wyjścia dla rozwiązania trudnej kwestii żydowskiej i stworzył podwaliny rozstrzygnięcia tej sprawy także i dla większości państw europejskich.
Najpierw Napoleon rozkazał zwołać zgromadzenie żydowskich potentatów, którzy mieli porozumieć się z kilkoma przez niego mianowanymi komisarzami.
Ponieważ podczas posiedzeń okazało się jednak, że ci pierwsi nie posiadali wcale potrzebnego autorytetu, aby móc dyktować prawa swoim współwyznawcom, przeto cesarz postanowił wskrzesić Wielki Sanhedryn, który przed kilkuset laty zebrał się po raz ostatni.
Wielki Sanhedryn, uroczyście otwarty dnia 9 lutego 1807 roku, miał odpowiedzieć na cały szereg stawianych mu pytań. Napoleon nie wydawał się jednak zadowolonym z przebiegu spraw, gdyż rozwiązał 6 kwietnia 1807 roku Wysokie Zgromadzenie i przekazał projekty praw Radzie Państwowej.
Ostatecznie cesarski dekret z 17 marca 1808 roku uregulował w końcu polityczne stanowisko Żydów we Francji. Tylko za wyraźnym pozwoleniem prefektów wolno im było uprawiać handel domami i zajmować hipoteki. Ponieważ wpłynęły skargi szczególnie na Żydów mieszkających we wschodniej części Francji, zatem ich pobyt w reszcie kraju był im tylko wtedy zezwolony, jeśli chcieli poświęcić się uprawie roli. Każdy Żyd musiał odbywać służbę wojskową, bez prawa dostarczania zastępcy. Te surowe przepisy były w sprzeczności tak z ustrojem, jak też z prawem cywilnym, jednak z czasem Napoleon osiągnął stopniowe zasymilowanie się Żydów z Francuzami i mógł powoli znieść ciążące na nich ograniczenia.
Jako roztropny i przewidujący polityk, Bonaparte nie zapomniał, po stworzeniu cesarstwa, o wynagrodzeniu tych, którzy przysłużyli się republice, a zwłaszcza jemu w jego karierze. Byli to przeważnie ludzie broni. 18 maja 1804 roku mianował osiemnastu wypróbowanych generałów marszałkami. Marmont również spodziewał się, że otrzyma buławę marszałkowską. Napoleon jednak sądził, że on, jako dopiero trzydziestoletni mężczyzna, jest za młody na najwyższe wojskowe odznaczenie. Musiał się więc zadowolić, tak samo zresztą, jak Junot i inni, stopniem generał-pułkownika lub generał-inspektora.
Apoteoza Napoleona. Historia uwiecznia jego czyny
Rycina z obrazu Fragonarda (syna)
Poza marszałkami, generał-pułkownikami i generał-inspektorami, którzy wszyscy byli naczelnymi oficerami. Byli też cywilni naczelni oficerowie: wielki jałmużnik (Fesch), wielki szambelan (Talleyrand), wielki marszałek pałacu (Duroc), wielki koniuszy (Caulaincourt), wielki łowczy (Berthier) i wielki mistrz ceremonii (Ségur).
Najwyższą rangę w państwie zajmowali wysocy dygnitarze. Byli to: wielki elektor książę Józef, connétable książę Ludwik, wielki kanclerz państwa książę Cambacérès, wielki podskarbi książę Lebrun, wielki kanclerz rządu książę Eugeniusz Beauharnais i wielki admirał książę Joachim Murat. Wysocy dygnitarze tworzyli Wielką Radę przy boku cesarza, w rzeczywistości nie posiadali jednak żadnej władzy. Byli jednak bardzo dobrze opłacani. Jako wielki elektor, Józef otrzymywał rocznie 333 333 franków i mieszkanie w Luksemburgu. Ponieważ jednak ta kwota najstarszemu bratu nie wystarczała, cesarz podwyższył jego dochody w 1804 roku do 1 151 875 franków i dał mu w dwa lata później Królestwo Neapolu.
Dawniejszy Drugi Konsul, Cambacérès, również nie mógł się uskarżać na swój los u boku Napoleona, albowiem, jako wielkiemu kanclerzowi państwa, należała mu się taka sama pensja, jak Józefowi i łącznie z innymi dodatkami mógł rocznie wydawać przeszło milion franków.
Jeżeli Napoleon rozdzielał pieniądze i dowody łaski często ponad miarę, działo się to nie tylko z powodu dawniej mu wyświadczonych dobrodziejstw, ale także w nadziei mających nastąpić usług. Obsypywał po prostu bogactwami swoją liczną rodzinę, ale wymagał nie tylko bezwzględnego posłuszeństwa, lecz także bezwarunkowego podporządkowania się jego woli.
Od wiosny 1806 roku cesarz zajmował się organizowaniem „Grand Empire’u” (Wielkiego Cesarstwa), które jednak z powodu rozlicznych zajęć i rozmaitych przeszkód nigdy nie uzyskało ostatecznej oprawy. Nowe wojny przyniosły potężne rozszerzenie granic i nie dopuściły do skostnienia napoleońskiego systemu. Pokój z Austrią i układ z Prusami z dnia 15 lutego 1806 roku przyniosły Francji i jej władcy w zysku nowe zdobycze terytorialne. Dzięki przyłączeniu Wenecji Napoleon rozszerzył swoje Królestwo Italskie. Wchodzące w zakres tego tworu księstwo Guastalla podarował 30 marca swojej siostrze Paulinie, zamężnej od listopada 1803 roku z księciem Borghese. Uważała ona jednak to państewko za zbyt drobne dla siebie i zwróciła wkrótce bratu tę posiadłość, a ten przyłączył ją do Królestwa Italskiego.
Na mocy traktatu z 15 lutego 1806 roku Prusy musiały odstąpić Francji księstwo Neufchâtel, należące właściwie do Szwajcarii, jak też Kliwię (Cleve) i Berg. Berthier, szef sztabu generalnego Napoleona, był tym szczęśliwcem, któremu przypadło Neufchâtel jako udzielne księstwo. Jemu, jedynemu z marszałków, Bonaparte udzielił zezwolenia na wybijanie monet i wystawienie armii, choćby to był tylko jeden batalion w pięknych, czerwonych mundurach.
Napoleon i jego rodzina
Litografia Lemerciera z kompozycji N. Maurina
Ze wszystkich towarzyszy broni Napoleona, największą karierę zrobił, lubujący się w zbytku, Murat. Mniej jednak zawdzięczał swoje szybkie wyniesienie zdolnościom wojskowym, a bardziej małżeństwu z Karoliną Bonaparte. Nie dość, że szwagier mianował go w 1804 roku marszałkiem i postarał się dla niego o dochód, który w 1805 roku wynosił około 1,5 miliona franków, ustanowił go ponadto udzielnym władcą księstwa Kliwii i Bergu. 24 marca 1806 roku, dawny syn oberżysty, Murat odbył wspaniały wjazd do swojej nowej stolicy Düsseldorfu. Jako wielki książę przystąpił do Związku Reńskiego. Jego państwo, powiększone przez opactwa Essen, Werden i Elten, jak też przez hrabstwa Mark i Dortmund oraz księstwo Münster było w kwietniu 1808 roku najrozleglejsze i liczyło prawie milion mieszkańców.
Także Holandia oczekiwała władcy. Rzeczpospolita Batawska, na czele której stał „Wielki Pensjonariusz”, naczelnik rządu, Schimmelpenninck, już dawno przestała być państwem niezależnym. Pod pozorem, że Schimmelpenninck, z powodu swojego słabego wzroku, nie będzie mógł już długo stać na czele rządu, a jego następca z pewnością dostałby się pod wpływy angielskie, Napoleon kazał wytłumaczyć Holendrom, że albo muszą przyjąć księcia Ludwika jako króla, albo liczyć się z tym, iż on sam przyłączy ten kraj do Francji.
Holendrzy, którzy stracili przez przymierze z Francją swoje kolonie, handel i flotę, wybrali mniejsze zło i 24 maja 1806 roku Ludwik został mianowany królem Holandii. Holendrzy nie mieli powodu tego żałować, gdyż nowy król zajmował się bardziej, niż ktokolwiek inny, ich interesami.
Napoleon wychował Ludwika, jak własnego syna i dzielił się z nim swoją nikłą gażą w czasie, gdy był jeszcze porucznikiem. Brat nie okazywał jednak najmniejszej skłonności do wojny i polityki, a zajmował się najchętniej sztukami pięknymi. Kochał ogromnie naturę i odosobnienie od wielkiego świata. Jakkolwiek chorowity, starał się początkowo o przypodobanie się bratu. Pomimo młodego wieku był w randze wojskowej dużo wyższej, niż znacznie starszy Józef i zajmował w 1805 roku stanowisko wielkorządcy Paryża. Złożył ten urząd w listopadzie tego samego roku, aby objąć naczelne dowództwo nad armią północną dla ochrony wybrzeży. Nie podobało mu się to jednak zupełnie i opuścił po dwóch miesiącach armię, nie będąc do tego wcale upoważnionym przez Napoleona. Pobłażliwy brat nie miał mu jednak tego za złe, lecz obsypywał go kolejnymi dobrodziejstwami: darował mu 1 200 000 franków, wielki krzyż żelaznej korony, oddał mu naczelne dowództwo nad całą załogą Paryża, zarząd prowincji położonych z drugiej strony Alp i wreszcie w czerwcu 1806 roku Królestwo Holandii. Powstaje zatem pytanie, co otrzymałby Ludwik, gdyby naprawdę się czymś odznaczył! Ale nawet korona i lista cywilna w wysokości 3 milionów franków, ani rozmaite piękne pałace nie potrafiły zainteresować Ludwika, a tak samo i Hortensji, która wolałaby pozostać w pięknym Paryżu, a obawiała się teraz, że będzie zmuszona na stałe zamieszkać ze swoim małżonkiem, którego nie kochała, poza stolicą.
Zanim Napoleon zaopatrzył Ludwika, obdarował Józefa. Jemu, jako najstarszemu, przeznaczył najlepsze, najpiękniejsze królestwo, które miał do rozporządzenia. Królowa Neapolu, Maria Karolina, była największą ukoronowaną nieprzyjaciółką Napoleona. Ferdynand IV nie był zbyt rozgarnięty, zatem to ona dzierżyła ster rządów. Po układzie z Austrią w Lunéville, 18 marca 1801 roku, również Neapol musiał zgodzić się na zawarcie pokoju z Francją. Układ ten przysparzał jednak krajowi same straty. Francja otrzymała Elbę. Piombino dostało się Toskanii, która (jako Królestwo Etrurii) przypadła księciu Ludwikowi. Parma dostała się natomiast małżonkowi infantki hiszpańskiej, Marii Ludwiki, jako obiekt wymienny za amerykańską Luizjanę. Chorowity król umarł już 27 maja 1803 roku i jego żona objęła regencję w imieniu nieletniego syna. Jesienią 1807 roku Etruria dostała się Francji, a na wiosnę 1809 roku Napoleon podarował ją swojej siostrze Elizie.
Najgorsze dla Neapolu było to, iż po pojednaniu z Francją musiał zamknąć swoje porty przed Anglikami i gościć francuski korpus wojskowy aż do zawarcia ogólnego pokoju.
Po ponownym wybuchu wojny z Anglią, Pierwszy Konsul kazał znowu wmaszerować do Neapolu swoim wojskom, które wcześniej już stamtąd wyprowadził.
Prezydent ministrów, Acton, z urodzenia Anglik, czynił wszystko, aby przysporzyć Francuzom jak najwięcej trudności. Został on wprawdzie, na skutek życzeń strony francuskiej, zwolniony, niemniej jednak Maria Karolina pozostała przy swojej dawniejszej polityce. Napoleon wiedział, że w równej mierze energiczna, jak nierozważna królowa, nienawidziła go i był zdecydowany pozbyć się jej przy stosownej okazji. Ponieważ planował właśnie desant w Anglii, zadowolił się pisemnym upomnieniem. 2 stycznia 1805 roku podyktował pismo do królowej takie, jakiego ta na pewno nigdy jeszcze nie otrzymała. Od słów: Niech Pani pozwoli sobie przepowiedzieć, co następuje i niech Pani tego spokojnie wysłucha – zaczynało się oskarżenie. Przy pierwszej wojnie, do której da Pani powód, skończy się panowanie Pani i jej potomstwa! Dzieci Pani byłyby wtedy zmuszone błąkać się po całej Europie i prosić krewnych o wsparcie. Pani sama, przez swoje niewytłumaczalne zachowanie, miałaby na sumieniu ruinę swej rodziny, podczas gdy Opatrzność i moja pobłażliwość byłaby ją Pani zachowała. W tym sensie utrzymany był też dalszy ciąg pisma. Królowa, gdy otrzymała ten list, była oburzona, zgrzytając zębami, rzuciła go na ziemię i obsypała tego, który śmiał ją tak znieważyć, najgwałtowniejszymi wyzwiskami.
Nic jednak tym nie osiągnęła. Wkrótce znowu się opanowała i skierowała pokorne pismo do znienawidzonego cesarza. Poświęcała wszystkich swoich doradców, którzy sprzyjali Anglii, chociaż zdawała sobie sprawę, że przez to musiała zepsuć swoje stosunki z tym państwem. Poszła nawet dalej. Przymuszona okolicznościami, zawarła z Francją traktat o neutralności. Dopuściła się jednak przy tym dwulicowości, zawierając również z Anglią układ, który był w całkowitej sprzeczności z pierwszym traktatem.
Zaatakowanie Napoleona przez Austrię dostarczyło Neapolowi najlepszej sposobności do akcji. W nocy z 19 na 20 lutego 1805 roku ukazała się przed Neapolem rosyjsko-angielska flota i rozpoczęła wysadzać wojsko na ląd. I chociaż w tym wypadku chodziło o być albo nie być monarchii neapolitańskiej, król Ferdynand IV nie znalazł tyle czasu, aby być tam obecnym, uważał bowiem swoje polowanie na dzika za ważniejsze. Sprzymierzeni wysłali jednak tak mało oddziałów wojska, że w połowie grudnia 1805 roku – gdy zresztą rozstrzygnięcie zapadło już pod Austerlitz – zgromadzonych było zaledwie 30 000 żołnierzy, którzy, podzieleni na trzy grupy, rozpoczęli marsz na północ.
Kwestia Neapolu była dla Napoleona zakończona. Królowa Neapolu przestała rządzić, brzmiał krótko 37 biuletyn z 26 listopada 1805 roku. Szczegółowo w odezwie do armii wyliczano, że cesarz już trzykrotnie przebaczył Neapolowi, pomimo doznanej obrazy.
Czy przebaczymy po raz czwarty? Czy po raz czwarty zaufamy dworowi bez wierności, bez honoru, bez rozsądku? Nie i jeszcze raz nie! Dynastia Neapolu przestała panować. Dalsze jej istnienie nie zgadza się ze spokojem Europy i z honorem mojej korony.
Cesarz przeznaczył to królestwo swojemu bratu Józefowi, który chciał je sobie jednak sam zdobyć. Jeżeli Józef nie posiadał dostatecznego doświadczenia wojennego, gdyż był dotychczas tylko dowódcą jednego pułku w garnizonie, było przecież dosyć doświadczonych generałów, którzy mogli tę pracę za niego wykonać. Z prawie 50 000 żołnierzy, którymi dowodzili Masséna, Gouvion Saint-Cyr i Reynier, przygotowywał się Józef w 1806 roku do wkroczenia do Neapolu.
O ile początkowo Neapol był pełny otuchy i wierzył w odparcie wroga, to wkrótce nastrój radykalnie się zmienił, gdyż ani Rosjanie, ani Anglicy nie planowali wcale stawiać oporu. 15 lutego Józef przybył do Neapolu. Dwór i jego otoczenie, jak przed sześcioma latami, przeniósł się wraz z dobytkiem na ten czas do Palermo, w bezpieczne miejsce.
Józef szczerze starał się przywrócić spokój i porządek w kraju i postępować rzeczywiście, jak dobroczyńca Neapolu. Ale sama wola nie zawsze wystarcza. Z czasem powstały przeszkody, które tylko z największą trudnością dały się usunąć.
Napoleon śledził wypadki w Italii z żywym zainteresowaniem. Uchwałą senatu z 30 marca 1806 roku kazał mianować swojego najstarszego brata królem Obojga Sycylii. Jak było do przewidzenia, w Neapolu wszystko szło dla niego zbyt powolnym trybem. Już 31 stycznia 1806 roku pisał do brata, aby zawładnął Reggio i Sycylią, jak gdyby było to tak łatwe, zwłaszcza, iż drogi wiodące do Reggio były w bardzo złym stanie, a angielska flota opanowała morze! Z niczego, co Józef czynił, cesarz nie był zadowolony. Każ rozstrzelać bez pardonu „lazzaronów”, którzy na zawołanie mają sztylet pod ręką. Tylko przez skutecznąkarę możesz wpoić włoskiej ludności obawę. Przy pierwszych rozruchach wypędź 12 000-15 000 z granic Neapolu. Neapol sam, bez Sycylii, powinien przynieść około 100 milionów dochodu. Wspominasz o niedostatecznych siłach wojskowych. Dwoma pułkami jazdy, dwoma batalionami lekkiej piechoty i jedną kompanią artylerii, powinieneś nabawić całą hołotę Neapolu przestrachu i obawy. Ale najważniejszym ze wszystkiego jest, żeby nigdy nie zabrakło pieniędzy, a te możesz dostać tylko z Neapolu.
Dopiero wtedy, kiedy Józef polecił dokonać rozmaitych straceń, powiesić kilku podżegaczy i skonfiskować dobra, Napoleon był zadowolony. 22 kwietnia pisze do brata: Widzę z przyjemnością, że spalono wieś buntowników. Surowe środki są konieczne. Przypuszczam, że pozwolono przedtem żołnierzom splądrować wieś. W taki tylko sposób trzeba postępować z wioskami, które się buntują. Jest to prawo wojenne, ale także i obowiązek, który polityka wskazuje!
O zdobyciu Sycylii, czego Napoleon stale się domagał, nie mogło być mowy. Przeciwnie, w lipcu wylądowały angielskie siły wojenne w zatoce Santa Eufenia. Gdy Reynier rzucił swoje wojska przeciw angielskiemu generałowi Stuartowi, poniósł ciężką porażkę, której skutkiem było to, że Reggio i Cotrone musiały poddać się Anglikom. Za to w lipcu udało się nareszcie Massénie zdobyć twierdzę Gaeta, bronioną dzielnie przez księcia Ludwika Hessen-Philippstal. Jesienią Masséna zdołał również zawładnąć ponownie Kalabrią, jednak tylko z największym wysiłkiem i dzięki najbardziej barbarzyńskim zarządzeniom. W owych dniach w walce z Francuzami wielkie triumfy święcił najważniejszy dowódca neapolitańskich ochotników, Michał Pezzo, bardziej znany pod nazwą Fra Diavolo. Ale w końcu został on zdradzony przez swojego rodaka i rozstrzelany na mocy wyroku sądu doraźnego przez Francuzów.
Zdobycie Neapolu było pierwszym ważnym krokiem na drodze do Wielkiego Cesarstwa („Grand Empire”). Od dawna dążeniem Napoleona było opanowanie Morza Śródziemnego, które miało mu otworzyć cały Wschód. Z tego też powodu kazał sobie później w Tylży odstąpić przez Rosję Cattaro i Wyspy Jońskie. Dlatego również posiadanie Neapolu miało dla niego największe znaczenie, dużo większe, niż posiadanie Malty, której przedtem tak gorąco pragnął.
Jakkolwiek był królem Neapolu, Józef pozostał jednak nadal – podobnie jak Eugeniusz, Murat i Ludwik – francuskim księciem i jako taki musiał zawsze spełniać swój obowiązek względem cesarza Francuzów. Nie ma nic bardziej charakterystycznego, jak powiedzenie Napoleona: Król Neapolu pozostaje dożywotnio wysokim dygnitarzem państwa z tytułem wielkiego elektora.
Szereg rozporządzeń z 30 i 31 marca 1806 roku kontynuował w dalszym ciągu napoleońskie kreacje licznych satelickich państewek. Celem utrwalenia swojej władzy, powziął Napoleon koncepcję trojakiego rodzaju państw lennych. Do pierwszego rodzaju zaliczył królestwa i wielkie księstwa: Italię, Neapol, Kliwię i Berg, później również Westfalię, Hiszpanię i Toskanę. Do drugiego rzędu należały udzielne księstwa: Neufchâtel, Lucca, Piombino, Benevent i Pontecorvo. Małżonek Elizy, piękny Felix Baciocchi, był od 22 czerwca księciem Lucci i Piombina. 30 marca 1806 roku powiększono to księstwo przez przyłączenie Massy, Carrary i Garfagnany.
Talleyrand, minister spraw zagranicznych, cieszący się wówczas jeszcze wielką łaską cesarską, otrzymał Benevent, a marszałek Bernadotte – Pontecorvo. W liście do swojego brata Józefa z 5 czerwca 1806 roku Napoleon przyznaje, że dał Bernadottemu księstwo jedynie ze względu na małżonkę Józefa, szwagrową marszałka, gdyż są inni generałowie, którzy mu lepiej służyli i bardziej byli oddani, niż Bernadotte. A może uczynił to także, by wyświadczyć uprzejmość żonie Bernadotte’a, która dawniej nazywała się Desirée Clary i była jego narzeczoną.
W końcu cesarz stworzył jeszcze szereg tytularnych, lennych państw trzeciego stopnia, najwięcej w Italii. Te rozdzielał jednak dopiero od roku 1808.
Specjalne stanowisko zajmowali dawniejsi drugi i trzeci konsul, Cambacérès i Lebrun, obecnie wysocy dygnitarze. Obu udzielono 24 kwietnia 1808 roku tytułu księcia, jednak bez dodatkowej nazwy1.
Napoleon wiedział, że łatwiej zdobyć majątek, niż go ochronić i nim zarządzać. Wiedział także, że ciężko jest utrzymać państwo zdobyte mieczem. Starał się więc przywiązać swoich oficerów i urzędników cywilnych do dynastii przez nadawanie orderów, nagród i tytułów. Małżeństwa miały dokonać reszty. Przez związki oficerów, częstokroć pochodzących z ludu, ze starą szlachtą, spodziewał się stworzyć wyrównanie pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. I żeby pojednać także narody Europy ze sobą, doradzał Józefowi, by starał się kojarzyć małżeństwa między Francuzami a Neapolitankami. Po swoim zaś ożenku z Marią Ludwiką polecał oficerom małżeństwa z Niemkami. Nie mając wcale tego zamiaru, Napoleon był również i w drugorzędnych sprawach poprzednikiem ruchu paneuropejskiego.
Najbardziej znanymi są małżeństwa: jego pasierba Eugeniusza z Augustą Amalią, córką króla bawarskiego; księżniczki Stefanii Ludwiki Adrienny de Beauharnais, jego pasierbicy, z księciem badeńskim Karolem Ludwikiem Fryderykiem; Hieronima Bonapartego z Katarzyną, córką króla wirtemberskiego; księcia Berthier z księżniczką bawarską Marią Elżbietą i Stefanii Tascher de la Pagerie z księciem Prosperem Ludwikiem Arembergiem.
Od dawna celem mądrej polityki Francji było sianie niezgody między państwami niemieckimi, aby przez to zmniejszyć władzę niemieckiego cesarza. W Niemczech ułatwiano nawet poniekąd Francuzom w wielkim stopniu to działanie, naśladowano zwyczaje, modę, sztukę i literaturę zachodniego sąsiada i posługiwano się językiem francuskim nie tylko w stosunkach dyplomatycznych, ale również prywatnych. Nieliczna garstka niemieckich patriotów zdawała sobie sprawę z hańby naśladowania cudzoziemskich zwyczajów – w czym dwory książęce świeciły złym przykładem – lecz narzekania ich nie znalazły oddźwięku wśród opinii publicznej. Od czasu wielkiego handlu państwami w roku 1803, przyszłość Niemiec obojętną była większości niemieckich książąt, o ile tylko ci książęta mogli coś na tym zyskać.
A najbardziej ubolewania godnym był fakt, że nie znalazł się nikt, kto publicznie zaprotestowałby przeciwko takiemu kupczeniu krajami. Jedynie król szwedzki, który z tytułu swojego stanowiska, jako książę Przedniego Pomorza, należał do państwa niemieckiego, odczuł ową hańbę i w 1806 roku zrezygnował z brania dalszego udziału w posiedzeniach sejmu w Ratyzbonie.
Już za czasów Dyrektoriatu starano się o dojście do skutku Związku Reńskiego pod egidą Francji. Zabiegi te jednak zawiodły tak samo, jak usiłowania Napoleona w 1804 roku w Moguncji.
Kilka południowoniemieckich państw musiało w austriacko-francuskiej wojnie stanąć po stronie Francji. Nieźle na tym wyszły. Dlatego też odnosiły się z sympatią do projektu stworzenia związku niemieckich drobnych państw pod francuskim przewodnictwem, zwłaszcza, że były widoki na osiągnięcie obfitego zysku. Napoleon początkowo życzył sobie tylko złączenia trzech największych południowoniemieckich krajów: Bawarii, Wirtembergii i Badenii, później wziął pod uwagę także pozostałe drobne państewka niemieckie. Rokowania o wstąpienie niemieckich państw do nowego związku nie obeszły się bez tarć, gdyż każdy kraj chciał do niego należeć, lecz powiększony, o ile tylko można, kosztem terytorium swoich sąsiadów. Ani historyczne, ani geograficzne względy nie miały zgoła żadnego wpływu na rozstrzygnięcia paryskich mocarzy. Wszystko zależało od wypłacalności i zręczności zabiegających w Paryżu zastępców niemieckich panujących.
Wśród książąt niemieckich zdawała się górować zasada: im więcej będziemy żądali, tym większe mamy widoki zysków. Pod pozorem, że najpiękniejsze części Szwajcarii należały już przecież kiedyś do przodków badeńskiego domu panującego, domagano się w Karlsruhe nawet Szwajcarii! Ponieważ w Paryżu nie zgodzono się na tę propozycję, żądano: księstwa Berg, księstwa Aschaffenburg, księstwa Neufchâtel i Valengin, części Hesji Darmstadzkiej i Hesji-Nassau, wolnego miasta Frankfurtu i Norymbergi, nawet Bremy i Verden. Żona Talleyranda obiecała zastępcy badeńskiemu w Paryżu nawet koronę królewską. Elektor Hessen-Kassel, który zachowywał się zawsze bardzo nieprzychylnie wobec Napoleona, posunął swoją zuchwałość aż do żądania nie tylko korony królewskiej, ale także całego terytorium hesko-darmstadzkiego aż po Ren i hanowerskiego miasta Minden!
Z wielkim trudem opracowano układ związkowy i podpisano w Paryżu 16 lipca 1806 roku – mimo, że nosi on datę 12 lipca. Następujący książęta wystąpili z niemieckiego związku państw, aby odtąd pod protektoratem Napoleona należeć do Związku Reńskiego: książę-prymas Dalberg (przedtem wielki kanclerz elektor), królowie Bawarii i Wirtembergii, wielki książę (przedtem elektor) Badenii, wielki książę (przedtem książę) Bergu, wielki książę (przedtem margrabia) Hesji Darmstadzkiej, książęta Nassau-Usingen, Nassau-Weilburg, Hohenzollern-Hechingen, Hohenzollern-Sigmaringen, Aremberg, Salm-Salm, Salm-Kyrburg, Isenburg-Birstein, Liechtenstein, von der Leyen (przedtem hrabia).
Napoleon posiadał na tyle roztropności, że każdemu członkowi Związku – liczącego na terenie około 2350 mil kwadratowych 7,5miliona mieszkańców – pozostawił całkowitą udzielność i nie troszczył się o wewnętrzne sprawy związkowe. Za to był nieubłagany, jeżeli członkowie Związku nie chcieli dostarczyć mu ustalonego kontyngentu żołnierzy dla jego wypraw wojennych.
Związek Reński latem 1806 roku nie był jeszcze definitywnie ustalony, a w następnych latach doznał pokaźnego rozszerzenia. Przystąpili do niego jeszcze: wielki książę Würzburgu, król saski, sascy książęta Weimaru, Gothy, Meiningen, Hildburghausen i Koburg.
Książęta Anhalt, Schwarzburg-Rudolstadt, Schwarzburg-Sondershausen, Waldeck, Lippe-Detmold, Schaumburg-Lippe, książęta Reuss, król Westfalii, książęta Meklemburg-Strelitz i Meklemburg-Schwerin i w końcu, 14 października 1808 roku, książę Oldenburg.
Jakkolwiek Napoleon położył kres istnieniu wielu małych państewek, a także funkcjonowaniu stanu rycerskiego, lepiej uczyniłby, gdyby raz na zawsze położył kres rozdrobnieniu państwowemu Niemiec i zaoszczędził następnym pokoleniom trudu ostatecznego uregulowania tej kwestii.
Założenie Związku Reńskiego oznaczało koniec tysiącletniego państwa niemieckiego. Ale Franciszek II zgodził się na zrezygnowanie z niemieckiej korony cesarskiej z wielką niechęcią. Dopiero, kiedy Napoleon wezwał go formalnie do wykonania tego gestu, polecił złożyć żądane przez Bonapartego oświadczenie przez swojego posła w Ratyzbonie dnia 6 sierpnia 1806 roku. Odtąd nazwał siebie Franciszkiem I, cesarzem Austrii. Stare państwo niemieckie zakończyło swój żywot cicho oraz spokojnie i jedynie wspomniany już król Szwecji zajął wobec jego rozwiązania odpowiednie stanowisko. Władca szwedzki, przewidując przyszłość, napisał 22 sierpnia 1806 roku z Greifswaldu: Jeśli nawet najświętsze związki, które przez przeszło tysiąc lat spajały razem państwo niemieckie, obecnie zostają rozwiązane – to jednak narodu niemieckiego nie można nigdy zniszczyć, a dzięki łasce Najwyższego kiedyś Niemcy znowu będą zjednoczone i z powrotem dojdą do potęgi i znaczenia.
Stworzenie Związku Reńskiego pod protektoratem francuskim, które rozsadzało stare państwo niemieckie, wywołało z natury rzeczy ten skutek, iż u pozostałych, przeważnie północnoniemieckich państw, powstało życzenie złączenia się pod kierownictwem Prus w Związek Północnoniemiecki. Zarówno Prusy, jak i Saksonia podjęły kroki w tym kierunku, które jednak nie doprowadziły do oczekiwanego wyniku, zwłaszcza, że prusko-francuska wojna uniemożliwiła wszelkie dalsze rokowania.
Chociaż większość niemieckich książąt szła po linii wytyczonej im przez Francję, stopniowo zaczął się jednak budzić w niemieckim narodzie ferment. Kilku patriotycznych pisarzy próbowało, początkowo oczywiście w ukryciu, walczyć przeciwko francuszczyźnie. Te zamierzenia popierała Austria, która dążyła do przygotowania opinii publicznej w Niemczech w związku z nową wojną. Z pism, skierowanych przeciwko Francji, największą niechęć wzbudziło dzieło rozsyłane z Norymbergi, zatytułowane: „Niemcy w głębokim upokorzeniu”. Napoleon oburzony, że ośmielano się podburzać mieszkańców południowych Niemiec przeciwko jego, stacjonującemu tam, wojsku, rozkazał aresztować właściciela księgarni pod firmą Stein w Norymberdze, Jana Filipa Palma, który wysłał wspomniane pismo do Augsburga, jak i do innych miejscowości. Nie mogło być obojętnym dla Napoleona, gdy podżegano przeciwko jego osobie albo jego armii na terenie okupowanym dotąd przez jego wojska. Działał więc według dziś jeszcze przyjętego prawa wojennego, na mocy którego autor, nakładca i kolporter podburzających pism dopuszczają się zdrady stanu.
William Pitt, młodszy
Według obrazu Jerzego Romney’a, Londyn
Ostrzeżony na czas Palm opuścił Norymbergę, która nie została jeszcze oddana w ręce władz bawarskich. Był on jednak na tyle nieroztropny, że powrócił do tego miasta. Został więc aresztowany, zarówno jak Schoderer, którego Francuzi uważali za głównego winowajcę. Przesłuchiwała go 25 sierpnia komisja wojskowa w Braunau. Sędziowie mieli wypowiedzieć się tylko odnośnie dwóch pytań: Czy armia i cesarz zostali w tej ulotce obrażeni? Czy rozpowszechnianą była ona przez Palma? Oba pytania musiały uzyskać odpowiedź twierdzącą. Za obydwa przekroczenia przewidziana była wedle prawa francuskiego kara śmierci. Palm nie chciał wymienić autora pisma. Twierdził również, że nie on był wydawcą tego dzieła. Dopiero w nowszych czasach uzyskano dowód, że w rzeczywistości Palm był nakładcą. Skazano go na śmierć. Może mógłby ocalić życie, gdyby miał dzielnego obrońcę. Ten jednak nie zjawił się na czas. Nieprawdą zatem jest twierdzenie, że odmówiono Palmowi doradcy prawnego. Następnego dnia po skazaniu Palm został rozstrzelany. Jako Niemiec popełnił dzielny czyn, przyczyniając się do wzmocnienia ducha niemieckiego. Z francuskiego punktu widzenia dopuścił się przestępstwa przeciwko francuskim prawom wojennym i zasłużył na karę śmierci.
Napoleon odczuł sam, że kara była zbyt surowa i ułaskawił, skazanych również na śmierć, Schoderera i Merkla. Dzięki swoim ostrym zarządzeniom, uzyskał jednak to, iż podczas najkrytyczniejszych chwil w stosunkach z Prusami, na terenie Związku Reńskiego wszędzie był spokój, poza kilkoma próbami powstania w Hesji, które jednak zostały szybko stłumione i nie miały większego znaczenia. W każdym razie los Palma wywołał w narodzie niemieckim szczery żal. Także i w Berlinie zbierano składki na wdowę po nim.
Śmierć Pitta, 23 stycznia 1806 roku, pociągnęła za sobą zmianę orientacji w angielskiej polityce. Nowy minister spraw zagranicznych, Fox, w porozumieniu z nowym premierem, Grenville’m, próbował dojść do porozumienia z Francją. W czerwcu przybył Earl of Yarmouth do Paryża, by podjąć rokowania. Pierwsze narady pomiędzy Anglikiem a Clarke’m dotyczyły przyszłości Hanoweru. Jakkolwiek wydawało się zupełnie beznadziejnym, aby mogło dojść do porozumienia, Napoleon pozostał nastawiony optymistycznie. Z końcem lipca sporządzono projekt układu, który chociaż był niezmiernie korzystny dla Napoleona, w równej mierze nie zadowolił ani jego, ani Anglii. Napoleon miał uznać Jerzego III elektorem Hanoweru i właścicielem Malty, w zamian za co Anglia obiecywała zwrot wszystkich kolonii zdobytych od czasu pokoju w Amiens, z wyjątkiem Przylądka Dobrej Nadziei. Jako odszkodowanie za Hanower, Prusy miały otrzymać inne terytorium z 400 000 mieszkańców.
Propozycja ta była tak samo nie do przyjęcia dla Anglii, jak dla Rosji układ, który D’Oubril zawarł 20 czerwca. Napoleon chciał tylko otrzymywać, nie dając jednocześnie nic w zamian. Od czasu zdobycia Neapolu, Malta nie przedstawiała dla niego już żadnej wartości. Józefa miano uznać królem Sycylii, chociaż wyspy tej wcale jeszcze nie posiadał, a odszkodowanie dla Prus nic go nie kosztowało, ponieważ odbyć się miało kosztem Niemiec. Śmiesznym po prostu było, że Ferdynandowi IV dawano Baleary jako odszkodowanie za piękne Królestwo Obojga Sycylii.
Fox nie chciał jednak jeszcze dopuścić do zerwania rokowań i wysłał do Paryża drugiego pośrednika, barona Lauderdale, który przedstawił bardzo rozsądne kontrpropozycje i oddawał Francuzom Sycylię, o ile rzeczywiście Ferdynand otrzymałby odpowiednie odszkodowanie. Napoleon odpowiedział wymijająco. W końcu obaj dyplomaci, niczego nie załatwiwszy, wrócili do Londynu. Fox, twórca idei pokoju, umarł 13 września 1806 roku. Chętnie dopatrywano się związku między jego śmiercią, a rozbiciem angielsko-francuskich rokowań pokojowych. Całkiem niesłusznie. Pokój nie doszedł do skutku, co uznał w końcu i sam Fox, ponieważ wzajemne roszczenia były nie do przezwyciężenia. Bezsprzecznie, największą winę za to, iż porozumienie nie doszło do skutku ponosi Napoleon.
1Tytuły książęce udzielane przez Napoleona miały większe znaczenie niż dawny tytuł księcia.