Nasze cele i drogi - Paulina Kuczalska-Reinschmit - ebook

Nasze cele i drogi ebook

Paulina Kuczalska-Reinschmit

0,0
20,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tekst z 1897 r., wydany nakładem feministycznego czasopisma „Ster” we Lwowie (od 1907 r. funkcjonowało w Warszawie) stanowi podsumowanie sytuacji kobiet w Polsce i drogowskaz dla najważniejszych bieżących działań. Paulina Kuczalska-Reinschmit daje rys historyczny pokazujący, jak oczywistą rzeczą było w dawnej kulturze polskiej, że kobiety pracowały, a także uczestniczyły w życiu ekonomicznym i politycznym. Znajdowało to np. odzwierciedlenie w przepisie prawa przyznającym własność matce, a po niej córce, do wszystkich ruchomości w domu, ponieważ to ona osobiście je wypracowała. Podobnie każda gospodyni była lekarką: według domowych receptur przekazywanych w rodzinie z matki na córkę zwykła sporządzać „maści, wódki i driakwie” na wszelkie schorzenia. Mieszczki wypracowywały osobisty majątek handlem. Matrony z rodzin możnowładców zarządzały sprawami miast (np. Żółkwi), występowały z powodzeniem w sądach i w ogóle swobodnie zastępowały mężów w zarządzaniu majątkiem, kiedy ci bywali na wojnach, sejmach itp. imprezach.

Autorka jest zdania, że należy powrócić właśnie do tej naszej tradycji i dlatego kształcić dziewczęta na równi z chłopcami w tych samych umiejętnościach oraz sprzyjać praktycznemu wykorzystaniu nabytej wiedzy. Do czegóż to bowiem podobne, co się z czasem porobiło: „Babki na niedźwiedzia szły dla zabawy, w stanowczej chwili potrafiły zarządzić obronę dworu i nie tylko rusznicę, lecz miecz wziąć do ręki — wnuczki mdlały na widok pająka”.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Paulina Kuczalska-Reinschmit
Nasze cele i drogi
Epoka: Modernizm Rodzaj: Epika Gatunek: Artykuł

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 48

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Paulina Kuczalska-Reinschmit

Nasze drogi i cele

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN-978-83-288-6079-7

Nasze drogi i cele

Szkic do programu działalności kobiecej

Żyjemy w dobie programów. Z czasów ostatnich można by zebrać ich cały szereg, a wśród wielkiej różnorodności między nimi zasad i dążeń niektóre z nich przynajmniej posiadają punkty z sobą styczne: wysuwanie na pierwszy plan interesów ludu, jako głównej siły społecznej i — pomijanie zupełnym milczeniem innej grupy społecznej — kobiet.

A jednak już choćby dla swej siły liczebnej grupa ta zasługuje na uwzględnienie. Zresztą, od Cezara do Lubbocka1 i Tocquevilla2, od Górnickiego3 do Bismarka4 nie brak powag podnoszących znaczenie i wpływ, jaki kobiety oraz ich stanowisko wywierają na dane społeczeństwo. Tym zaś, którym autorytety uczonych myślicieli nie wystarczają, dość przyjrzeć się na przykład rozwojowi Czechów, aby przekonać się, jak doniosłym czynnikiem rozwoju narodowego jest kobieta. Dość wniknąć w historię własnego narodu, by dostrzec bezpośredni związek między siłą i wartością społeczeństwa a stanowiskiem, jakie w nim w danym czasie kobiety zajmowały.

Nie wchodząc w przyczyny, które w obecnych programach wywołały pominięcie kobiet, mamy jednak zasadę5 uważać je za niezupełne. I bezwzględnie, czy są one zakreślone szerokim polotem przez tych, co umieją w dal patrzyć, czy poziomo6, przez patrzących „ku ziemi”, wydają się nam te programy, jeżeli nie, jak nazywają Francuzi, rachunkiem bez gospodarza, to faktycznie rachunkiem bez gospodyni.

A gospodynie w kraju naszym mają często głos nie tylko w domu, ale i na wyborach. Rachunek zatem bez nich czyniony nie wydaje nam się zbyt pewny.

Skoro jednak w ogólnych programach nas nie uwzględniono, nie powiedziano nam wcale, ani czego we wspólnej pracy od nas wymagać będą, ani czego się po nas spodziewają i jakie drogi uważają dla nas za najbliższe i najodpowiedniejsze do mety, to nie pozostaje nam „pominiętym”, jak dokonać także obrachunku sił swoich i sposobów, jak mamy się zabrać do onego7 żniwa. Bo przecież to, że nas, żniwiarek, nieoględny ekonom do żniwa zawołać przepomniał8, nie rozgrzesza nas ani uwalnia od pracy, którą wykonać — naszym obowiązkiem.

Może rozporządzenie i zorganizowanie tej pracy byłoby lepsze, gdyby wypłynęło ze wspólnej narady, wspólnego wysiłku kobiecych i męskich umysłów. Trudno, snać9 nie uwidoczniłyśmy dostatecznie sił swoich i wagi, aby rachowano się już z nami obecnie, starajmy się więc doprowadzić do tego jak najrychlej.

Każdy program mający służyć do usystematyzowania działalności w danym kierunku musi trzymać się podstawy, jaką wytworzyły dotychczasowe czynności i stosować się najściślej do warunków danej chwili. Bo program taki to nie wyraz życzeń i pragnień, ale przegląd czynności i starań możliwych do wykonania lub podjęcia, powtarzam: w danej chwili i stosunkach.

Do pracy zestawienia takiego przeglądu najpilniejszych zadań naszych kobiet pragnęłabym przyczynić się, podając dziś w ogólnych zarysach pewne podstawy historyczne, zaznaczając ważniejsze działania i wyświetlając kierunki. Celem tego szkicu jest posłużyć do zwrócenia uwagi opinii na potrzebę programu i w działalności kobiet także, a następnie wywołać przedyskutowanie go w kołach zainteresowanych i ułożenie szczegółowe. Naturalnie rozpocząć należy od rozpatrzenia wskazówek, jakich w tym kierunku dostarcza nam historia.

W najdawniejszych pomnikach prawodawstwa polskiego, które przyznawało córkom tylko prawo do wyposażenia, i to nawet wtedy, gdy braci nie miały, a majątek przechodził na dalszych krewnych lub na książąt, już w tych pomnikach znajdujemy uznanie pracowitości kobiet naszych, a zarazem i tego, że owoce tej pracy z prawa im przynależą. „Pomnik” poucza nas bowiem, że wdowa po śmierci męża, a córka po śmierci matki miały prawo zabrać wszelkie ruchomości, do których zaliczano wówczas: pościel, bydło, sługi, tkaniny, konie itp., a to dlatego, że według słów prawodawcy „takie ruchomości nabywały kobiety zamężne własną pracą i zapobiegliwością”.

Znaczenie tego uznania, wyrażonego w prawie pisanym, podnosi chyba ta okoliczność, że jakkolwiek już w XIII wieku zwyczaj wprowadził dziedziczenie przez córki najprzód majątków nabytych, a potem i dziedzicznych, oraz swobodne tymi dobrami rozporządzanie, to jednak w statutach Wielkopolskich Kaźmierza Wielkiego utrzymała się jeszcze zasada wyposażania córek tylko z dóbr dziedzicznych, i to oznaczoną kwotą 100 lub 60 grzywien10 (stosownie do zamożności szlachcica), a dozwolono rozporządzać na rzecz córek jedynie dobrami nabytymi.

Chociaż więc w czasie spisania tych statutów kobiety już od stu lat dziedziczyły dobra nabyte, a od ćwierć wieku i w dobrach dziedzicznych na równi z braćmi dziedziczyły, jednak ten zwyczaj nie był dość ugruntowany jeszcze, aby się przeobrazić w prawo pisane. Jest to bardzo ciekawy przykład wyprzedzania prawa przez obyczaj i niejako przestarzałości spisywanego dopiero nowego kodeksu.

Jakże dawne i silne musiało więc być zatem wyżej wzmiankowane przeświadczenie o pożytkach pracy niewieściej i prawa ich do własnego dorobku, jeśli w najpierwszym pomniku prawnym jest już ono wyrażone.

Tę zasadę pracy odnajdujemy stale i silnie ugruntowaną w życiu dawnych matron naszych. Pracują kobiety wszystkich stanów, choć w sposób różnorodny, odpowiednio do sfery społecznej i stopnia zamożności. Obowiązkiem szlachcianki było nie tylko, wedle słów Rysińskiego, „mieć dla gościa sześć rzeczy: kapłon11 tłusty, piwo dobre, chleb chędogi12, ocet mocny, świece jasne i gorzałkę przednią”, ale należało także w domu uprząść, utkać i uszyć odzież dla siebie i domowych, a także zaopatrzyć apteczkę, która była dwojaka, zawierająca leki i „apteczka przyjemna”, gdzie gromadzono przysmaki. Do żon też w Polsce należały dochody z masła, lnu i drobiu, a później porękawiczne13 przy jakiej znaczniejszej sprzedaży.

Częste zaś i długie nieobecności mężów przebywających na wojnach, sejmach i dworach, do zajęć powyższych dodawały zarząd gospodarstwem rolnym, sprawowanie rządów nad poddanymi i prowadzenie procesów licznych, a przewlekłych.

Im rodzina zamożniejsza była, tym gospodynie mniej pracowały ręcznie, a więcej administracyjnie, rządom ich zawdzięczały często miasta i grody pomyślny swój rozwój. Potrafiły one bowiem rządzić sprężyście, sądzić sprawiedliwie i dbały o zakładanie lub utrzymywanie kościołów, klasztorów oraz humanitarnych instytucji jak szkoły, szpitale itp. Do miast takich należy np. Żółkiew, której akta stwierdzają dodatnie rezultaty zarządu kolejno trzech pokoleń kobiet: Reginy Żółkiewskiej, Danielewiczowej i Teofili Sobieskiej.

W archiwum krakowskim znajduje się wiele aktów14