Nic drobniej nie będzie - Marcin Wicha - ebook + książka

Nic drobniej nie będzie ebook

Marcin Wicha

4,2
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Nic drobniej nie będzie” to kronika wydarzeń. Sprawozdanie z ostatnich paru lat. Jest tu mowa o rzeczach, które działy się tymczasem i mimochodem. Drobiazgach zwiastujących koniec epoki. O zniczach w kształcie Polski i wojnie z dynią. Ale także o żółwiach, klamkach, hotelach i wizytach u krewnych. O kubełku na zmieszane, emotikonach, przedwojennej złotówce, strategiach oporu, glinianych gwizdkach. O dorastaniu dzieci. O wspomnieniach. I o tym, jak przetrwać tournée literackie. Jest też o prawdziwych wojnach, prawdziwych lękach, nadciągającej przemocy. Czasami poetycki język i humor dają na chwilę odpór brutalności świata.

Na książkę składają się felietony, które Marcin Wicha publikował w latach 2017-2021 na łamach magazynu „Pismo” oraz nowe teksty.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 137

Oceny
4,2 (177 ocen)
81
55
33
8
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Cintryjka

Z braku laku…

Kilka niezłych felietonów na całą książkę to za mało. Słabo to wygląda, zwłaszcza w zestawieniu ze świetnie pomyślanym Kierunkiem zwiedzania.
10
martaPH

Nie oderwiesz się od lektury

Czytałam, podziwiałam,autor odszedł…
00
apl123

Nie oderwiesz się od lektury

Cudownie napisana, bardzo prostym, wydawałoby się potocznym językiem, a jednaj jest w tej literaturze pewna głębia, poetyka... Poczucie humoru bardzo zbieżne z moim postrzeganiem świata. Polecam!
00
Tycjan67

Nie oderwiesz się od lektury

Celne, słodko-gorzkie opisanie rzeczywistości. Głęboko. Nie po wierzchu.
00
jaadamskam

Całkiem niezła

Bardzo ładny język, ale nie wszystkie felietony przypadły mi do gustu. Szybko się czyta, miła odmiana od opasłych powieści :)
00

Popularność




Dłu­gie zda­nie

Po­ra wra­cać, po­ra uwie­rzyć, że to już ko­niec al­bo cho­ciaż dłuż­sza prze­rwa, czas wy­cią­gnąć wnio­ski, ale wła­ści­wie ja­kie wnio­ski, kie­dy spe­cja­li­ści mó­wią, że na coś ta­kie­go prak­tycz­nie nie spo­sób się przy­go­to­wać, a kie­dy spe­cja­li­ści tak twier­dzą, to my mo­że­my naj­wy­żej pod­nieść rę­kę i grzecz­nie za­py­tać, czy cho­ciaż teo­re­tycz­nie nie da­ło­by się cze­goś zro­bić, wte­dy spe­cja­li­ści, że teo­re­tycz­nie to ow­szem, teo­re­tycz­nie wszyst­ko jest moż­li­we, moż­na za­bez­pie­czyć wol­ne łóż­ka i pu­ste od­dzia­ły, gro­ma­dzić re­zer­wy, uzu­peł­niać za­pa­sy, na­peł­niać bu­tle, trzy­mać w od­wo­dzie per­so­nel i cze­kać, cze­kać, jed­nak­że kosz­ty, tu­taj spe­cja­li­ści za­wie­sza­ją głos, pro­szę po­my­śleć o wy­ge­ne­ro­wa­nych kosz­tach, ta­kich kosz­tów nie udźwi­gnę­ło­by żad­ne pań­stwo świa­ta, dla­te­go nie przy­go­tu­je­my się na no­wą pan­de­mię, upa­dek me­te­oru ani wy­buch su­per­wul­ka­nu, bo przy­go­to­wać moż­na się tyl­ko na nie­wiel­kie ka­ta­kli­zmy, ta­kie jak mecz z Wy­spa­mi Owczy­mi, opóź­nio­na pre­mie­ra fil­mu o bi­twie war­szaw­skiej, msza pa­pie­ska, wal­ki w klat­kach lub po­że­gnal­ne to­ur­née Ma­don­ny, i dla­te­go bra­ku­je szpi­ta­li, ale przy­naj­mniej ma­my sta­dio­ny, mnó­stwo sta­dio­nów, wspa­nia­łych kon­struk­cji w bar­wach fla­gi na­ro­do­wej lub bursz­ty­nu, ma­my sta­dio­ny, któ­re są jak ro­śli­no­żer­ne di­no­zau­ry, żół­wie z Ga­la­pa­gos czy płe­twa­le błę­kit­ne, świet­nie wy­glą­da­ją na okład­kach „Na­tio­nal Geo­gra­phic”, ale wy­star­czy, że coś pój­dzie nie tak i za­mie­nia­ją się w bez­rad­ną gó­rę mię­sa, le­żą pół­ży­we, sa­pią i ge­ne­ru­ją kosz­ty, nie ma na­wet wo­lon­ta­riu­szy z pla­sti­ko­wy­mi wia­der­ka­mi, któ­rzy pró­bo­wa­li­by je ze­pchnąć do wo­dy, bo nie ma już nic, a w szcze­gól­no­ści wy­ści­gów mo­to­cy­klo­wych, Phi­la Col­lin­sa, po­ka­zów sztucz­nych ogni, na­ro­do­we­go dnia te­ni­sa ani śli­zgaw­ki, wkrót­ce żar­ty, lek­tu­ry, za­kwas i do­nicz­ki prze­sta­ją nam wy­star­czać, nie po­ma­ga na­wet ra­to­wa­nie tej taj­skiej knaj­py, któ­ra do­wo­zi, bo ro­bi się na­praw­dę strasz­nie i już każ­dy zna ko­goś, kto al­bo ko­mu ktoś, a z ra­dia pły­ną no­we ra­por­ty i mu­ta­cje, ro­sną współ­czyn­ni­ki re­pro­duk­cji, mi­ja­ją ty­go­dnie i mie­sią­ce umie­ral­no­ści, aż…

…aż przy­cho­dzi ko­lej, przy­cho­dzi ten dzień, cie­płe po­sta­po­ka­lip­tycz­ne po­po­łu­dnie, spa­cer­kiem przez bło­nia, jak pięk­nie wy­glą­da dziś sta­dion i te­raz moż­na ostroż­nie, bar­dzo ostroż­nie, wy­łu­skać z port­fe­la do­wód oso­bi­sty, chwy­cić pla­stik sa­my­mi pa­znok­cia­mi, bez­do­ty­ko­wo za­ma­chać, a co pan mi tu da­je, wo­ła pierw­sza żoł­nier­ka, prze­cież to do ban­ko­ma­tu, oj, bo ob­cią­ży­my, chi­cho­cze dru­ga i za­raz się ro­bi we­se­lej, kie­dy tak ska­nu­ją, tak­su­ją, po­rów­nu­ją ma­skę ze zdję­ciem, zdję­cie ze skie­ro­wa­niem, spraw­dza­ją tem­pe­ra­tur­kę, kie­ru­ją, wpro­wa­dza­ją do sys­te­mu, pro­sto tu­ne­lem pan idzie, ca­ły czas w stro­nę mu­ra­wy, już tam żoł­nie­rze po­ka­żą, więc pro­sto tu­ne­lem, był ta­ki ja­poń­ski ko­miks, w pod­zie­miach cen­trum olim­pij­skie­go za­miesz­kał po­twór, do win­dy, ostroż­nie, bar­dzo ostroż­nie, kłyk­ciem na dru­gie pię­tro, bo tam się wy­peł­nia an­kie­tę, nie, nie, nie, nie do­ty­czy, no i pięk­nie, cie­szy się żoł­nierz, a wszę­dzie wo­kół krą­żą mun­du­ry i far­tu­chy, far­tu­chy sku­pio­ne, mun­du­ry pod­eks­cy­to­wa­ne, tro­chę jak na obo­zie har­cer­skim, bia­ła służ­ba, ra­do­sna bie­ga­ni­na z ple­ca­ka­mi, cęt­ka­mi, za­pię­cia­mi na rze­py, tyl­ko żad­nych zdjęć, pan to ska­su­je, jesz­cze ci­śnie­nie, jesz­cze w pra­wo, jesz­cze w le­wo, jesz­cze w ra­mię, ciach, pro­szę od­cze­kać kwa­drans, jak żoł­nierz od­czy­ta imię, ode­brać pa­pie­rek i moż­na iść, w ra­zie cze­go pa­na­dol, jak oni pi­szą, mru­czy żoł­nierz do żoł­nier­ki, pa­ni An­na bez na­zwi­ska, czy­ta żoł­nierz, bo RO­DO, pa­ni Be­ata, czy­ta żoł­nierz po­wo­li, pa­ni chy­ba, pa­ni nie roz­czy­tam, pan ja pier­do­lę, weź, ty spró­buj, mó­wi żoł­nierz do żoł­nier­ki, to ja, to jak, to jak­by co pa­na­dol i znów tu­nel, ale krót­szy, ja­śniej­szy, rę­ka sa­ma się­ga po te­le­fon, ekran do­ty­ko­wy klei się do ucha, moż­na ob­wie­ścić no­wi­nę, ha­lo, je­stem po pierw­szej, ja po pierw­szej, a ty po któ­rej, ja tym, a ty czym, ja tu, a ty gdzie, a ty jak, a ty kie­dy, ho, ho, mo­der­na w Sie­dl­cach, faj­zer w Cie­cha­no­wie, dżon­son w Prza­sny­szu, żart na te­mat chi­pów, żart o Bil­lu Ga­te­sie, żart o DNA i em­brio­nach, bo w Pol­sce na ko­niec wszyst­ko jest o em­brio­nach, i za­ła­twio­ne, czas do do­mu, mo­że to już ko­niec, mo­że te­raz na­sza ko­lej, że­by od­kryć to, co nas za­wsze tak dzi­wi­ło u star­szych, ile to lu­dzie po­tra­fią za­po­mnieć. I jak szyb­ko.

Re­dak­cja: Ma­ja Gań­czar­czyk

Ko­rek­ta: Agniesz­ka Stę­plew­ska, Mo­ni­ka Ba­ra­now­ska

Pro­jekt gra­ficz­ny: Prze­mek Dę­bow­ski

Kon­wer­sja do for­ma­tów EPUB i MO­BI: Mał­go­rza­ta Wi­dła

Co­py­ri­ght © Mar­cin Wi­cha 2022

Co­py­ri­ght © for this Edi­tion by Wy­daw­nic­two Ka­rak­ter 2022

ISBN 978-83-67016-37-7

175. książ­ka wy­daw­nic­twa Ka­rak­ter

Wy­daw­nic­two Ka­rak­ter

ul. Gra­bow­skie­go 13/1, 31-126 Kra­ków

ka­rak­ter.pl

Za­pra­sza­my in­sty­tu­cje, or­ga­ni­za­cje oraz bi­blio­te­ki do skła­da­nia za­mó­wień hur­to­wych z atrak­cyj­ny­mi ra­ba­ta­mi.

Do­dat­ko­we in­for­ma­cje do­stęp­ne pod ad­re­sem sprze­daz@ka­rak­ter.pl oraz pod nu­me­rem te­le­fo­nu 511 630 317