Od Abba do Amen. Przypowieści do Ojcze nasz - Krzysztof Popławski OP, Dariusz Kubuj OP - ebook

Od Abba do Amen. Przypowieści do Ojcze nasz ebook

Krzysztof Popławski OP, Dariusz Kubuj OP

4,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Od Abba do Amen to zaproszenie do innego niż do tej pory zagłębienia się w modlitwę Ojcze nasz. Zachęta do spojrzenia na powszechnie znane przypowieści biblijne – m.in. o synu marnotrawnym, pannach mądrych i głupich albo talentach – w świeży, nieobarczony przyzwyczajeniami sposób. Autorzy nadają im oddające sedno tytuły i odnoszą do kolejnych siedmiu próśb Ojcze nasz. Zabieg ten pozwala odkryć na nowo powszechnie znane i ponadczasowe prawdy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 188

Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Od Abba do Amen

Da­riusz Ku­buj, Krzysz­tof Po­pław­ski OP

Od Abba do Amen

Przy­po­wie­ści do Oj­cze nasz

Wy­daw­nic­two W Dro­dze, Po­znań 2021

© Co­py­ri­ght for the text by Da­riusz Ku­buj, Krzysz­tof Po­pław­ski OP

© Co­py­ri­ght for this edition by Wy­daw­nic­two W dro­dze, 2021

Re­dak­tor pro­wa­dzą­cy – Ju­sty­na Ol­szew­ska

Re­dak­cja – Pau­li­na Je­ske-Cho­iń­ska

Ko­rek­ta – Agniesz­ka Czap­czyk

Skład i ła­ma­nie – Alek­san­dra Le­bio­da

Re­dak­cja tech­nicz­na – Jó­ze­fa Kur­pisz

Pro­jekt okład­ki – Krzysz­tof Lor­czyk OP

Gra­fi­ka na okład­ce – Ave Calvar | unspla­sh.com

Gra­fi­ka (s. 2) – Jor­ge Ro­jas | unspla­sh.com

ISBN978-83-7906-461-8(wer­sja dru­ko­wa­na)

ISBN978-83-7906-508-0(wer­sja elek­tro­nicz­na)

Wy­daw­nic­two Pol­skiej Pro­win­cji Do­mi­ni­ka­nów W dro­dze sp. z o.o.

Wy­da­nie I

ul. Ko­ściusz­ki 99, 61-716 Po­znań

tel. 618523962

sprze­daz@wdro­dze.pl

www.wdro­dze.pl

Eli, Mał­go­si, Krzyś­ko­wi Ku­bu­jom

Ta­cie, Zyg­mun­to­wi Po­pław­skie­mu, w 20. roczni­cę śmier­ci

Wpro­wa­dze­nie

O mo­dli­twie Oj­cze nasz moż­na mó­wić, mil­czeć, czy­tać i pi­sać nie­ustan­nie. Za każ­dym ra­zem od­kry­wa się przed nami na nowo. Obec­ność tej mo­dli­twy w co­dzien­no­ści na­szej wia­ry sta­je się fun­da­men­tem i świa­tłem ży­cia. Na­wet je­śli zda­rza się nam od­ma­wiać ją w po­śpie­chu, bez za­sta­no­wie­nia, „kle­pać”, ma to swo­je zna­cze­nie, po­nie­waż jej słów na­uczył nas Je­zus Chry­stus i prze­ni­ka­ją one do na­sze­go ser­ca bez­wied­nie. Z mo­dli­twy tej ro­dzi się pra­gnie­nie, by być co­raz bli­żej Je­zu­sa i dzię­ki Nie­mu bli­żej Bogaw Trój­cy.

Przy­wo­ła­nie Trój­cy Świę­tej za­raz na po­cząt­ku nie jest przy­pad­ko­we ani od­le­głe od na­sze­go ży­cia. Świę­ty Mak­sym Wy­znaw­ca zwra­cał uwa­gę na zwią­zek mo­dli­twy Oj­cze nasz z każ­dą z Osób Bo­skich: „Oj­cze nasz – to pierw­sza Oso­ba. Święć się imię Two­je. Imię ozna­cza po­ję­cie: Sło­wo. Przyjdź kró­le­stwo Two­je. To Duch Świę­ty. »Veni Cre­ator Spi­ri­tus«”1. Wszyst­ko w Ko­ście­le czy­ni się w imię Trój­cy, a my w Niej „ży­je­my, po­ru­sza­my się i je­ste­śmy” (Dz 17,28)2. Ta­jem­ni­ca Trój­cy Świę­tej czę­sto bę­dzie wra­cać w na­szych roz­wa­ża­niach.

Sama struk­tu­ra mo­dli­twy Oj­cze nasz ma w so­bie bo­ga­tą sym­bo­li­kę i przy­no­si wie­le in­te­re­su­ją­cych in­spi­ra­cji. Skła­da się z sied­miu próśb, a licz­ba sie­dem jest chrze­ści­jań­skim sym­bo­lem peł­ni i do­sko­na­ło­ści (np. sie­dem dni stwo­rze­nia, sie­dem da­rów Du­cha Świę­te­go, sie­dem sa­kra­men­tów). Proś­by po­dzie­lo­ne są na dwie czę­ści: pierw­sze trzy mają cha­rak­ter wer­ty­kal­ny (kie­ru­ją ku Bogu), po­zo­sta­łe ho­ry­zon­tal­ny (kie­ru­ją do lu­dzi), stąd też mo­dli­twa ukła­da się w kształt krzy­ża. Od­nie­sie­nie do Boga i lu­dzi od­wzo­ro­wu­je struk­tu­rę Dzie­się­ciu przy­ka­zań, a tak­że dwóch przy­ka­zań mi­ło­ści, co sym­bo­licz­nie łą­czy Sta­ry i Nowy Te­sta­ment3.

Tak więc sło­wa Oj­cze nasz są nie tyl­ko szko­łą i dro­gą mo­dli­twy, ale przede wszyst­kim na­szej ży­cio­wej dro­gi i po­sta­wy: wzglę­dem Boga, dru­gie­go czło­wie­ka isa­me­go sie­bie.

Ter­tu­lian, je­den z pierw­szych ko­men­ta­to­rów Oj­cze nasz, pi­sał ok. 200 roku n.e.: „Mo­dli­twa Pań­ska jest na­praw­dę stresz­cze­niem ca­łej Ewan­ge­lii… W tych kil­ku sło­wach ileż wy­po­wie­dzi Pro­ro­ków, Ewan­ge­lii, Apo­sto­łów! Ileż mów Pań­skich, przy­po­wie­ści, przy­kła­dów! Ileż przy­pi­sów! Chwa­ła Boża za­war­ta jest w sło­wie »Oj­cze«, w »Imie­niu« – świa­dec­two wia­ry, w »Woli« – ofia­ra po­słu­szeń­stwa, w »Kró­le­stwie« – pew­ność na­dziei, w »chle­bie« – proś­ba o ży­cie; uzna­nie winy – w prośbie o prze­ba­cze­nie, w prośbie o opie­kę – za­bez­pie­cze­nie przed po­ku­sa­mi”4. Mo­dli­twa Pań­ska jako stresz­cze­nie ca­łej Ewan­ge­lii za­wie­ra więc w so­bie tak­że przy­po­wie­ści: „Po­dob­nie jak w przy­po­wie­ściach, tak samo i w tej Mo­dli­twie moż­na wy­czuć peł­ną uro­ku świe­żość po­etyc­ką. Z każ­de­go sło­wa try­ska dzie­cię­ca pro­sto­ta”5. Wo­ła­jąc do Boga Abba, Oj­cze, i ży­jąc tą mo­dli­twą, od­kry­wa­my za­ra­zem na­szą dzie­cię­cość wo­bec Boga, jak i doj­rza­łość wia­ry wy­ra­żo­ną świa­dec­twem na­sze­go ży­cia.

Za­chę­tą do zgłę­bie­nia te­ma­tu mo­dli­twy Oj­cze naszi w jej świe­tle przy­po­wie­ści sta­ła się piel­grzym­ka do Zie­mi Świę­tej, „Szla­kiem Pana”, jaką od­by­li­śmy z gru­pą przy­ja­ciół i zna­jo­mych w 2019 roku. Jed­nym z ele­men­tów wspól­ne­go piel­grzy­mo­wa­nia były kon­fe­ren­cje od­no­szą­ce przy­po­wie­ści do ko­lej­nych próśb Oj­cze nasz przy­go­to­wa­ne przez Dar­ka Ku­bu­ja. Było to nowe spoj­rze­nie na przy­po­wie­ści: świe­że, ak­tu­al­ne i nie­obar­czo­ne przy­zwy­cza­je­nia­mi księ­żow­sko-ka­zno­dziej­ski­mi. Dla mnie sta­no­wi­ło to uda­ną pró­bę unik­nię­cia cze­goś, co zda­rza się nam, księ­żom, upra­wiać, a co na­zwa­li­śmy „ko­ściel­ną kor­po­gad­ką” (o niej chcę przy­go­to­wać ko­lej­ną książ­kę). We wpro­wa­dze­niu do na­sze­go piel­grzy­mo­wa­nia Da­rek tak pi­sał o swo­jej pro­po­zy­cji in­ter­pre­ta­cji: „Przy­po­wie­ści są ma­ły­mi per­ła­mi li­te­ra­tu­ry, a ich oddźwięk ma ol­brzy­mi wpływ na kul­tu­rę eu­ro­pej­ską i świa­to­wą. Zna­ją je prak­tycz­nie wszy­scy. My też je zna­my i chy­ba na tym w du­żym stop­niu po­le­ga pro­blem z ich ro­zu­mie­niem. Zna­my je tak do­brze, że już daw­no prze­sta­li­śmy ich słu­chać. Sły­szy­my ha­sła »syn mar­no­traw­ny«, »pan­ny mą­dre i głu­pie«, »mi­ło­sier­ny Sa­ma­ry­ta­nin«, »nie­mi­ło­sier­ny dłuż­nik«, »ta­len­ty« czy »fa­ry­ze­usz i cel­nik«, i od razu wpa­da­my w utar­te ścież­ki in­ter­pre­ta­cji. Osta­tecz­nie wszyst­kie te tek­sty są bar­dzo krót­kie, co no­we­go mie­li­by­śmy w nich zna­leźć po wy­słu­cha­niu dzie­sią­tek ka­zań na te­mat każ­de­go z nich? Dla­te­go dla po­bu­dze­nia na­szej go­to­wo­ści słu­cha­nia war­to za­sto­so­wać pe­wien pro­sty za­bieg – nadać każ­dej z tych przy­po­wie­ści nowy ty­tuł, jak naj­le­piej od­da­ją­cy jej sens. Jak zo­ba­czy­my, jest to na­praw­dę ożyw­cze, zmu­sza do wyj­ścia poza ru­ty­nę i okle­pa­ne for­muł­ki. Pró­bo­wa­łem od­szu­kać tek­sty przy­po­wie­ści, któ­re moim zda­niem ko­re­spon­du­ją z ko­lej­ny­mi we­zwa­nia­mi mo­dli­twy Oj­cze nasz. Mam na­dzie­ję, że w toku na­szych roz­wa­żań sta­nie się to wi­docz­ne i po­moc­ne w po­głę­bie­niu ro­zu­mie­nia tej mo­dli­twy”.

Nim przej­dzie­my do próśb i zwią­za­nych z nimi przy­po­wie­ści, chciał­bym pod­kre­ślić czte­ry głów­ne ele­men­ty mo­dli­twy Oj­cze nasz, któ­re mają zna­cze­nie w na­szej re­flek­sji i czę­sto będą w niej po­wra­ca­ły: kon­tek­sty ewan­ge­licz­ne, w ja­kich wy­stę­pu­je, od­nie­sie­nie do mo­dli­twy Pana Je­zu­sa w Ogrój­cu, zwią­zek z Eu­cha­ry­stią oraz kwe­stia wła­ści­wej hie­rar­chii rze­czy i pra­gnień w na­szym ży­ciu.

Naj­pierw kil­ka słów o miej­scach w ewan­ge­liach, w któ­rych po­ja­wia się ta mo­dli­twa. Mó­wią o niej dwaj ewan­ge­li­ści: św. Ma­te­usz(6,9–13)i św. Łu­kasz (11,1–4). Obie tra­dy­cje wspo­mi­na­ją o wznie­sie­niu, gó­rze, na któ­rej Je­zus uczy Oj­cze nasz.

Świę­ty Ma­te­usz umiesz­cza Mo­dli­twę Pań­ską w Ka­za­niu na gó­rze. Jest przed­sta­wio­na w od­nie­sie­niu do po­sta­wy i za­dań uczniów. Ucznio­wie mają być solą zie­mi i świa­tłem dla świa­ta (por. Mt 5,13–16), na­to­miast ich mo­dli­twa ma być po­zba­wio­na ga­dul­stwa, po­nie­waż nie po­trze­ba wie­lu słów (por. Mt 6,7). Ra­zem z po­stem i jał­muż­ną ma oczysz­czać na­sze in­ten­cje i co­raz bar­dziej zbli­żać do Boga. Wer­sja Ma­te­uszo­wa, dłuż­sza i li­tur­gicz­na, zo­sta­ła przy­ję­ta od po­cząt­ku Ko­ścio­ła jako wersja ka­no­nicz­na.

Ewan­ge­li­sta Łu­kasz na­to­miast umiesz­cza tekst Mo­dli­twy Pań­skiej na Gó­rze Oliw­nej, pod­czas dro­gi Je­zu­sa z ucznia­mi do Je­ro­zo­li­my. Istot­ne, że frag­ment ten jest za­raz po przy­po­wie­ści o mi­ło­sier­nym Sa­ma­ry­ta­ni­nie (bę­dzie o niej mowa póź­niej) oraz po spo­tka­niu w domu Mar­ty i Ma­rii (por. Łk 10,25–42). Mamy tu­taj ob­ra­zy mi­ło­ści bliź­nie­go: wraż­li­wej, kon­kret­nej, nie­szczę­dzą­cej wła­sne­go cza­su i ma­jąt­ku. Sa­ma­ry­ta­nin, przed­sta­wio­ny przez Je­zu­sa jako wzór mi­ło­ści bliź­nie­go, wi­dząc cier­pią­ce­go czło­wie­ka, „wzru­szył się głę­bo­ko: (…) opa­trzył mu rany (…) za­wiózł do go­spo­dy i pie­lę­gno­wał go” (Łk 10,33–34). Mar­ta przy­ję­ła Je­zu­sa i uczniów w swo­im domu i „uwi­ja­ła się oko­ło roz­ma­itych po­sług” (Łk 10,40). Od­gry­wa­ła wo­bec nich, utru­dzo­nych dro­gą i pra­cą, rolę Sa­ma­ry­ta­ni­na. Ma­ria zaś usia­dła i słu­cha­ła Je­zu­sa. A sam Je­zus stwier­dził, że „ob­ra­ła naj­lep­szą cząst­kę, któ­rej nie bę­dzie po­zba­wio­na” (Łk 10,42). Cze­go czło­wiek nie może być po­zba­wio­ny nie­za­leż­nie od tego, co po­sia­da i co tra­ci? Nie­ustan­nej szan­sy na bli­skość Boga i moż­li­wo­ści szu­ka­nia oraz wzy­wa­nia Go. Ko­lej­ny frag­ment tej Ewan­ge­lii (Łk 11,1–4) to proś­ba uczniów, żeby Je­zus na­uczył ich mo­dlić się. I Je­zus uczy ich mo­dli­twy Oj­cze nasz. Mi­ło­sier­ny Sa­ma­ry­ta­nin, Mar­ta, Ma­ria i mo­dli­twa Oj­cze nasz to jed­ność i bo­gac­two Ewan­ge­lii, to miej­sce, w któ­rym każ­dy z nas może się od­na­leźć6.

Proś­ba uczniów: „Pa­nie, na­ucz nas się mo­dlić” (Łk 11,1) po­win­na zwró­cić na­szą uwa­gę. Ucznio­wie byli Ży­da­mi, wzra­sta­li w tra­dy­cji mo­dli­twy (m.in. psal­ma­mi), wie­dzie­li, jak się mo­dlić, a ich proś­ba wska­zu­je na ab­so­lut­ną wy­jąt­ko­wość świa­dec­twa mo­dli­twy Je­zu­sa, któ­ra ich mu­sia­ła za­ska­ki­wać, za­chwy­cać i po­cią­gać. Proś­ba o na­ukę mo­dli­twy, o nową mo­dli­twę jest tak­że świa­dec­twem no­wo­ści do­świadcze­nia uczniów.

Na­ucze­nie Oj­cze nasz przez Je­zu­sa ma w so­bie moc, któ­ra po­zba­wia nas przy­naj­mniej trzech ar­gu­men­tów uży­wa­nych, gdy za­nie­dbu­je­my mo­dli­twę: nie umiem się mo­dlić, nie mam cza­su i nie mam po­boż­nych my­śli, tyl­ko same roz­pro­sze­nia. Otrzy­ma­li­śmy sło­wa mo­dli­twy nie­wy­ma­ga­ją­cej wiel­kie­go na­kła­du cza­su, któ­rą mamy od­ma­wiać. Po pro­stu od­ma­wiać: nie cho­dzi o po­boż­ne my­śli, tyl­ko o wia­rę i mi­łość skie­ro­wa­ną ku Bogu, z któ­rych rodzi się na­dzie­ja.

Spójrz­my jesz­cze na mo­dli­twę Pana Je­zu­sa w Ogrój­cu (por. Mk 14,36–38; Mt 26,36–46; Łk 22,39–46). W pierw­szym wra­że­niu jest tak bli­ska mo­dli­twie Oj­cze nasz, po­nie­waż wy­stę­pu­je we­zwa­nie do Boga Ojca w ara­mej­skiej for­mie, Abba, Ta­tu­siu. O tym sło­wie i jego zna­cze­niu po­wiem wię­cej w pierw­szym roz­dzia­le. Ale mamy tu­taj rów­nież od­da­nie się woli Boga Ojca, „nie to, co ja chcę, ale to, co Ty” (Mk 14,36), oraz po­ucze­nie, by się mo­dlić, aby nie ulec po­ku­sie (por. Mk 14,36).

Z mo­dli­twą w Ogrój­cu jest zwią­za­na jesz­cze jed­na waż­na kwe­stia. Na­wet je­śli Je­zus na­uczył Mo­dli­twy Pań­skiej, sam jej nie od­ma­wia­jąc (przy­naj­mniej w ta­kiej wer­sji, jaką przed­sta­wia Ma­te­usz), to sło­wa z Ogrój­ca mogą być (i wie­le wska­zu­je na to, że są) Jego au­tentycz­ną mo­dli­twą.

Mo­dli­twa Oj­cze nasz nie tyl­ko jest od­ma­wia­na pod­czas Eu­cha­ry­stii, ale też ma z nią ści­sły zwią­zek tre­ścio­wy: „Po mo­dli­twie eu­cha­ry­stycz­nej od­ma­wia­my Oj­cze nasz(…). Znaj­du­je­my ją już po­śród sta­ro­żyt­nych li­tur­gii i na­bie­ra ona dla nas jesz­cze więk­sze­go zna­cze­nia w kon­tek­ście Mszy Świę­tej, a szcze­gól­nie Mszy jako nie­ba na zie­mi. Od­na­wia­my na­sze przy­mie­rze chrzciel­ne jako dzie­ci Boga, któ­re­go mo­że­my na­zy­wać na­szym Oj­cem. Wznió­sł­szy na­sze ser­ca, te­raz prze­by­wa­my ra­zem z Nim w nie­bie. Mo­dląc się pod­czas Eu­cha­ry­stii, uświę­ci­li­śmy Jego imię. Jed­no­cząc na­szą ofia­rę z od­wiecz­ną ofia­rą Je­zu­sa, wi­dzi­my, jak speł­nia się wola Boga: »jako w nie­bie, tak i na zie­mi«. Mamy przed sobą Je­zu­sa, »Chleb nasz po­wsze­dni«, i ten Chleb »prze­ba­cza nam na­sze winy«, gdyż Ko­mu­nia Świę­ta oczysz­cza nas z grze­chów lek­kich. Do­świad­cza­my mi­ło­sier­dzia i oka­zu­je­my mi­ło­sier­dzie, »od­pusz­cza­jąc na­szym wi­no­waj­com«. A dzię­ki Ko­mu­nii Świę­tej zy­sku­je­my nowe siły do prze­zwy­cię­ża­nia po­kus oraz zła. Msza Świę­ta sta­no­wi do­sko­na­łe wy­peł­nie­nie Mo­dli­twy Pań­skiej, słowo po sło­wie”7.

W trak­cie na­szej re­flek­sji, krok po kro­ku, sło­wo po sło­wie, bę­dzie­my mo­gli zo­ba­czyć i do­świad­czyć tej nie­zwy­kłej wię­zi i prze­ni­ka­nia się Eu­cha­ry­stii i mo­dlitwy Oj­cze nasz.

Świę­ty To­masz z Akwi­nu za­rów­no w swo­im ko­men­ta­rzu do Ewan­ge­lii św. Ma­te­usza, jak i w Su­mie teo­lo­gicz­nej na­zy­wa mo­dli­twę Oj­cze nasz „tłu­ma­czem pra­gnie­nia” i stwier­dza, że w tej mo­dli­twie jest wszyst­ko, cze­go czło­wiek może pra­gnąć. Ogrom­nie to waż­ne w cza­sie, kie­dy do­świad­cza­my tyle nie­po­ko­ju, nie­po­skła­da­nia, nie­cier­pli­wo­ści w na­szym ży­ciu. Re­ali­za­cja prze­róż­nych pra­gnień, szyb­ko i bez re­flek­sji, to znak szcze­gól­ny współ­cze­sno­ści. Mo­dli­twa Pań­ska daje szan­sę na upo­rząd­ko­wa­nie pra­gnień, uka­zu­je wła­ści­wą hie­rar­chię i dro­gę ży­cia. Zo­ba­czy­my, jak bę­dzie się to prze­ja­wia­ło w każ­dej z próśb. Poza tym św. To­masz w Su­m­ma con­tra gen­ti­les pi­sze, że są­dem cza­sów osta­tecz­nych bę­dzie udzie­le­nie nam przez Boga tego, cze­go naj­głę­biej pra­gnę­li­śmy w na­szym ży­ciu. Wnio­sek z tego, że na­praw­dę trze­ba uwa­żać, cze­go się wży­ciu pra­gnie!

Oj­cze nasz za­wie­ra w so­bie rów­nież całą hi­sto­rię zba­wie­nia, czy­li re­la­cji Boga i czło­wie­ka od stwo­rze­nia po cza­sy osta­tecz­ne. Dla­te­go każ­de sło­wo jest istot­ne, każ­de od­nie­sie­nie do Sta­re­go i No­we­go Te­sta­men­tu po­głę­bia na­sze spoj­rze­nie i wpro­wa­dza nas przede wszyst­kim na dro­gi Boże na­sze­go ży­cia. Pe­wien sta­rzec z Ko­ścio­ła wschod­nie­go miał ogrom­ną ocho­tę „za­czy­nać Oj­cze nasz od ostat­nich słów. Chciał stać się god­nym za­koń­czyć tę mo­dli­twę jej pierw­szy­mi sło­wa­mi – Ojcze nasz. W ten spo­sób – sta­rzec wy­ja­śniał – kro­czy się dro­gą pas­chal­ną: »Za­czy­na się na pu­sty­ni od po­kus, wra­ca się do Egip­tu, na­stę­pu­je po­tem Exo­dus, mie­rzo­ny eta­pa­mi Bo­że­go prze­ba­cze­nia i man­ny, a wresz­cie do­cie­ra się za wolą Bożą do Zie­mi Obiet­ni­cy, do kró­le­stwa Bo­że­go, gdzie Bóg od­sła­nia nam ta­jem­ni­cę swe­go imie­nia: »nasz Oj­ciec«”8.

Pięk­na to in­tu­icja i po­zwa­la­ją­ca spoj­rzeć na mo­dli­twę Oj­cze nasz jesz­cze w inny spo­sób. Przede wszyst­kim naj­waż­niej­sze jest, że­by­śmy szli ra­zem do Boga, nie­za­leż­nie skąd na­szą drogę za­cznie­my.

Mó­dl­my się więc wspól­nie i za sie­bie wza­jem­nie i idź­my ra­zem!

Krzysz­tof Po­pław­ski

1Cyt. za: kard. Char­les Jo­ur­net, Oj­cze nasz, któ­ry je­steś w nie­bie. Re­ko­lek­cje dok­try­nal­ne, przeł. A. Ku­ryś, Wy­daw­nic­two Kar­me­li­tów Bo­sych, Kra­ków 2013, s. 64.

2Pol­skie tłu­ma­cze­nie wszyst­kich cy­ta­tów bi­blij­nych za: Pi­smo Świę­te Sta­re­go i No­we­go Te­sta­men­tu. Bi­blia Ty­siąc­le­cia, wyd. pią­te na nowo opra­co­wa­ne i po­pra­wio­ne, Pal­lot­ti­num, Po­znań 2003. Na­to­miast tek­sty przy­po­wie­ści za: Pi­smo Świę­te Sta­re­go i No­we­go Te­sta­men­tu, Księ­gar­nia św. Woj­cie­cha, Po­znań 1987.

3Por. ks. prof. Wal­de­mar Chro­stow­ski, Oj­cze nasz. Dzie­je i prze­sła­nie Mo­dli­twy Pań­skiej, Bia­ły Kruk, Kra­ków 2019, s. 22i 102 oraz Be­ne­dykt XVI(Jo­seph Ratzin­ger), Je­zus z Na­za­re­tu, przeł. W. Szy­mo­na OP, Wy­daw­nic­two M, Kra­ków 2007, s. 119–120.

4Cyt. za: ks. Jan Drozd SDS, Oj­cze nasz. Mo­dli­twa Pań­ska we­dług współ­cze­snej eg­ze­ge­zy, Księ­gar­nia św. Jac­ka, Ka­to­wi­ce 1983, s. 200.

5Tam­że, s. 51.

6Por. Krzysz­tof Po­pław­ski OP, W go­ści­nie, „W dro­dze” 2000, nr 7, s. 127.

7Scott Hahn, Uczta Ba­ran­ka. Eu­cha­ry­stia – nie­bo na zie­mi, przeł. A. Rasz­ta­wic­ka-Szpo­nar, Edy­cja Świę­te­go Paw­ła, Czę­sto­cho­wa 2013, s. 77–78.

8Be­ne­dykt XVI(Jo­seph Ratzin­ger), Je­zus z Na­za­re­tu, s. 120.