Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nowe, rozszerzone i uzupełnione wydanie kultowego poradnika!
Ataki magiczne, niechciane zaklęcia i klątwy mogą dotyczyć każdego. Aby uchronić się przed ich negatywnymi skutkami, potrzeba wiedzy na temat zbliżającego się zagrożenia, a także umiejętności odwracania zaklęć i obrony przed tymi, które już zostały rzucone. Znawca magii i jej wieloletni praktyk Jason Miller w swojej kultowej książce, wydanej w Polsce po raz pierwszy jako Podręcznik magii ochronnej i cofania uroków (2013), uzbraja czytelników w wiedzę i umiejętności niezbędne do tworzenia magicznych systemów wczesnego ostrzegania, amuletów i talizmanów, stanowiących niewidzialną tarczę ochronną.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak rozpoznać objawy ataku, jak skorzystać z magicznego systemu alarmowania o zagrożeniu, zanim klątwa przybierze na sile, oraz jak ochronić nie tylko siebie, ale i najbliższe otoczenie – ta książka jest właśnie dla ciebie.
Nie dopuść do sytuacji, w której możesz nieświadomie stać się celem zaklęcia lub klątwy. Dzięki poradom Millera wyeliminujesz wszelkie negatywne oddziaływania ze swojego życia oraz zyskasz świadomość ich siły i pochodzenia. Opisane w książce techniki posłużą każdemu, bez względu na praktykowaną dziedzinę magii.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 220
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
TYTUŁ ORYGINAŁU:
Protection & Reversal Magick. A Witch’s Defense Manual
Redaktorka prowadząca: Ewelina Czajkowska
Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz
Redakcja: Monika Kardasz
Korekta: Katarzyna Kusojć
Projekt okładki: Łukasz Werpachowski
Ilustracje na okładce: © swillklitch; © Anne Mathiasz / Stock.Adobe.com
Ilustracje w książce: Matthew Brownlee
Copyright © 2006, 2023 by Jason Miller
Copyright © 2024 for the Polish edition by ILLUMINATIO an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Copyright © for the Polish translation by Arkadiusz Gardaś, 2024
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie I
Białystok 2024
ISBN 978-83-8371-213-0
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Plik przygotował Woblink
woblink.com
Dla mojej pięknej Oblubienicy
Tę książkę o magii należy wykorzystać w razie ataków natury umysłowej, magicznej oraz duchowej. Czasami takim okultystycznym napaściom towarzyszą również problemy psychologiczne oraz medyczne. Zdarza się również, że niektóre osoby cierpiące z powodu poważnych, ale normalnych stanów psychologicznych przypisują swoje zaburzenia magii. Pragnę bardzo jasno podkreślić, że żadna z prezentowanych przeze mnie praktyk nie może zastąpić specjalistycznych terapii medycznych oraz psychologicznych. Nigdy nie wolno o tym zapominać.
Podobnie sprawa ma się w przypadku technik obronnych oraz przeciwmagicznych, które mogą przydać się w walce z niemagicznym stalkingiem albo gdy grozi nam przemoc fizyczna, jednak nigdy w takiej sytuacji nie wolno rezygnować z interwencji policji oraz odpowiednich służb.
W książce znajduje się wiele przepisów na kadzidła, środki do mycia podłóg, zaklęcia i ofiary, w których użyte są substancje pochodzenia roślinnego, mineralnego oraz zwierzęcego. Większość jest nieszkodliwa, kilka toksycznych, jednak żadnej z prezentowanych mieszanek nie należy spożywać.
Na koniec dodam, że magia opisana w książce jest mocna i wykorzystuje się ją w trudnych oraz niebezpiecznych okolicznościach. Jeśli chcesz wspomóc siebie lub kogoś innego poprzez opisane tutaj zaklęcia, musisz przygotować się na konsekwencje swoich czynów i je zaakceptować.
Czytelnicy wykorzystujący informacje z tej książki robią to na własną odpowiedzialność. Ani autor, ani wydawca nie biorą odpowiedzialności za sytuacje, gdy rezultaty działań okażą się odwrotne od pożądanych.
Na początek chciałbym podziękować swojej żonie za cierpliwość i zachętę w trakcie pisania książki. Dziękuję również mojej rodzinie za to, że wychowano mnie w otoczeniu sprzyjającym nauce sztuk magicznych, i za ciągłe kibicowanie mi w rozwoju ezoterycznym, bez względu na to, jak dziwne się to czasem wydawało i jak daleko mnie zaprowadziło.
Dziękuję wszystkim swoim inicjatorom, mentorom, nauczycielom, przyjaciołom i doradcom, którzy wyjawili mi sekrety swojej sztuki. Wyjątkowe podziękowania należą się osobom takim jak: John Myrdhin Reynolds, Czogjal Namkhai Norbu, Lopön Tenzin Namdak, Kunzang Dorje Rinpoche, Cliff i Misha Pollick, Catherine Yronwode, Tau Nemesius, Paul Hume, lama Wangdor, Frater Xanthias, Matt Brownlee, Alfred Vitale, B. Gendler, Al Billings, Blanch Krubner, dr Jim, Howard i Amy Wuelfingowie oraz Susan Vuono. Podziękowania płyną również do członków następujących organizacji oraz grup: Thelesis Oasis w Filadelfii, Old Snake Cabal, Chthonic Auranian Temple, Terra Sancta Sodality, Wild Hunt Club i Ngakpa Zhonnu Khang za ich niezmienną braterską postawę oraz wsparcie.
Na koniec muszę podziękować licznym bóstwom i duchom, które wzywane są na kartach tej książki oraz do których zwracałem się w trakcie jej pisania. Przede wszystkim składam podziękowania Papie Legbie, który pobłogosławił moją pracę i otworzył przede mną wiele drzwi podczas pisania, a także bogini Hekate, która jest patronką tej książki.
Wstęp
Ta książka ma być czymś więcej niż tylko jednym z podręczników do „podstaw” magii, którymi po brzegi wypełnione są dziś księgarnie. Chociaż zakładam, że moi czytelnicy wiedzą już co nieco na temat czarostwa oraz magii, chcę poświęcić chwilkę, by zdefiniować pewne terminy i pomówić o podejściu do czarów, jakie tutaj prezentuję, a które być może różni się od tego już ci znanego.
Po pierwsze, chcę, by było jasne, że to książka na temat magii obronnej w czarostwie, a nie w wicca. Wiele osób używa tych słów zamiennie, jednak czarostwo to znacznie więcej niż wicca, którą można rozumieć jako konkretny rodzaj religii czarownic. Z kolei czarostwo, tak jak rozumiemy to w tej książce, jest rzemiosłem, co oznacza, że obejmuje formy praktycznych zaklęć oraz mistycyzmu, w których nie stroni się od elementów chtonicznych, księżycowych, kobiecych i tak dalej. Robert Cochrane1, zapytany o to, kim jest czarownica, powiedział:
Jeśli osoba, mężczyzna lub kobieta, twierdzi, że potrafi wykonać działania związane z czarostwem, czyli przywołać duchy, a te faktycznie się zjawią, jest zdolna przemienić to, co gorące, w zimne i odwrotnie, potrafi wróżyć za pomocą różdżek, palców lub z lotu ptaków, rości sobie prawo do otrzymywania znaków i je dostaje. Przede wszystkim zaś, gdy potrafi odnaleźć się w labiryncie i przekroczyć [rzekę zapomnienia] Lete. Gdy osoba ta jest w stanie tego wszystkiego dokonać, wtedy masz do czynienia z czarownicą2.
Z całą pewnością także wiccanie oraz poganie mogą wykorzystać opisaną w tej książce magię, ale równie dobrze może się ona przysłużyć magom ceremonialnym, osobom zajmującym się tradycjami rdzennymi i właściwie każdemu, komu bliskie są zasady praktycznego czarostwa.
Chciałem uniknąć powtarzania tych samych starych rytuałów, które wielokrotnie już objaśniano, dlatego dążyłem do tego, by zaklęcia i obrzędy w tej książce były na tyle oryginalne, na ile to możliwe. Dodam jednak, że otrzymałem nauki o różnych rodzajach magii z całego świata, więc sporo osób rozpozna pewne tradycyjne korzenie moich rytów. Ponieważ książka poświęcona jest czarom praktycznym, nie skupiam się ściśle na żadnej z tych tradycji z pominięciem innych. Dlatego znajdziesz tu zaklęcia z afroamerykańskiego hoodoo obok tych inspirowanych europejską magią ludową, a także zaklęcia z himalajskiego czarostwa tantrycznego. W końcu praktyka to praktyka, a jeśli coś działa – to działa, bez względu na to, czy mowa o magii, czy o technologii. Jak mówił Aleister Crowley3: „Powodzenie działań niech będzie dowodem”.
Zadedykowałem tę książkę bogini Hekate we wszystkich jej różnorodnych obliczach. W większości mówionych zaklęć i inkantacji zwracam się do niej bądź też do związanych z nią duchów. Inwokacje, o których mowa, można dowolnie zmieniać lub zastąpić zgodnie z własnym nastawieniem, gustem i tradycją – nie wpłynie to na ich podstawową naturę. Niektórzy lubią rymy, inni uważają je za głupie. Niektórym podobają się inkantacje łacińskie lub greckie, inni wybierają własny język. Potraktuj moje rytuały jako podstawę i dostosuj je do siebie. Robiąc to, stajesz się częścią prawdziwej tradycji czarownic, mądrych kobiet i mężczyzn, a dzięki temu rzemiosło pozostaje żywe, zamiast zamienić się w zbiór niezmiennych litanii.
Pozwól, że opowiem ci o tym, jak powstała ta książka. W roku 2005, kiedy magiczny internet był jeszcze w powijakach, istniała strona Witchvox, na której w każdym miesiącu poświęcano uwagę konkretnemu tematowi. Nie pamiętam już, na jakie zagadnienie wtedy odpowiadałem, ale wiem, że miało to coś wspólnego z zaklęciami i ich powiązaniami z czarostwem. Na stronie mnóstwo było krótkich artykułów zapewniających, że wcale nie trzeba się przejmować odpowiednim doborem ziół ani ściśle podążać za instrukcjami i że w zasadzie jedyne, co się liczy w magii, to intencja. Bez względu na to, czego nauczały książki, historia albo konkretne tradycje, autorzy tych treści twierdzili, że najważniejsze jest to, co sami myślimy na jakiś temat.
Szczytem tych wszystkich złych idei był artykuł napisany przez dobrze znanego pogańskiego autora Carla McColmana, który uznał, że zaklęciami nie tylko nie da się niczego osiągnąć, ale w dodatku odwodzą nas one od duchowych nauk oferowanych przez pogaństwo rozumiane jako religia.
Nigdy wcześniej nie pisałem na Witchvoxie, ale wtedy uznałem, że muszę wyrazić sprzeciw wobec tego, co – jak sądziłem – brzmiało niczym odrzucenie magii jako takiej. Ktoś musiał się odezwać. Ktoś musiał zauważyć, że nie po to czarownice i magowie w trudzie przez wieki spisywali obszerne księgi zaklęć i formuł magicznych, by ktoś teraz uznał, że liczy się tylko intencja. Ktoś musiał powiedzieć: nie, zapisanie nazwy zioła na karteczce i schowanie jej w płóciennym woreczku to nie to samo co faktyczne użycie tego zioła. A przede wszystkim musiał się znaleźć ktoś, kto powie, że skoro mamy zamiar przyjrzeć się starożytnym korzeniom czarostwa – czyli rzemiosła uprawianego przez wiedźmy – to lepiej szukać ich w bogatej tradycji rzucania zaklęć, a nie w religiach, które powstały przede wszystkim w XX wieku.
Mój elaborat zwrócił uwagę jednego z wydawców McColmana ‒ New Page Books – i tak zaproponowano mi napisanie książki na ten temat. Oczywiście się zgodziłem. Zależało mi, by pisać o rzeczach, których moim zdaniem ludzie nie brali wtedy dość poważnie. I tak właśnie powstała książka Odwracanie klątw i uroków.
Swoją drogą Carl zmienił później wyznanie na katolicyzm i dziś jest jednym z moich ulubionych twórców piszących o katolickim mistycyzmie. Gorąco polecam jego książki oraz stronę internetową każdej osobie, która chce zgłębić chrześcijańskie tradycje kontemplacyjne. Jeśli jednak bardziej zależy ci na poznaniu odpowiedzi na pytanie, jak sprawić, by święta Marta zajęła się twoim szefem, albo jak poprowadzić nowennę do świętej Sary, żeby użyczyła ci swojej zdolności medytacyjnej, lepiej zapytaj kogoś innego, bo obie te rzeczy to akurat nic innego jak zaklęcia.
Moja książeczka ma już szesnaście lat. Nowe wydawnictwo kupiło New Page Books, tak więc teraz staram się nieco uaktualnić swoją pracę. Zamiast kombinować przy treści książki, postanowiłem dodać komentarze na końcu każdego rozdziału. Jest jednak pewna sprawa, którą muszę poruszyć od razu.
Gdy pisałem tę książkę w roku 2006, uważałem, że ludzie nie traktują magii wystarczająco poważnie. Spotkałem się z poglądem, że żadna „prawdziwa” wiedźma nigdy nie rzuci klątwy ze względu na prawo karmy. Niektórzy twierdzili, że są odporni na atak mentalny, ponieważ codziennie wykonują rytuały wypędzania i noszą ochronny pentagram. Większość nauczycieli magii uzna, że każdy, kto twierdzi, że został zauroczony, przeklęty, zaatakowany lub cierpi z powodu negatywnej magii, albo ma urojenia, albo lubi dramatyzować.
Dzięki temu, że dorastałem nie tylko wśród pogan i magów ceremonialnych, ale także pośród osób zajmujących się magią ludów rdzennych, czarowników voodoo oraz innych ludzi uprawiających różne rodzaje czarów, zdaję sobie sprawę, że od czasu do czasu zdarza się, że ktoś zostaje przeklęty. W sklepach botanicznych i tych dla czarownic narzędzia używane do przeklinania sprzedają się jak świeże bułeczki. Zresztą nie tylko ludzie, ale i duchy mogą stanowić źródło ataków mentalnych i uroków, jeśli się je obrazi.
Napisałem tę książkę, by pokazać, że magiczne ataki i klątwy są jak najbardziej realne i nie powinno się ich ot tak wykluczać. Chciałem też zapewnić innym osobom narzędzia, by mogły realnie ocenić te siły, chronić się przed nimi, a także – jeśli to konieczne – odwrócić uroki.
Jeśli moim celem było sprawienie, aby społeczność magiczna wzięła ataki umysłowe, duchowe i magiczne na poważnie, to teraz, po szesnastu latach, mogę powiedzieć, że mi się to udało. Może wręcz za bardzo.
Teraz, w 2022 roku, wydaje mi się, że spora część pogan, wiedźm i magów, których spotkałem, w jakiś dziwny sposób boi się własnej magii. Ludzie wzywają duchy, a potem panikują, gdy te się pojawiają. Czarownice palą świeczki o północy, po czym są przerażone, gdy stopiony wosk kojarzy im się złowieszczo. Ludzie przywołują duchy świata podziemnego, a kiedy okazuje się, że nagle są atakowani ze wszystkich stron naraz, jakimś dziwnym trafem nie rozumieją, dlaczego tak jest.
Tak więc skoro już uaktualniam wprowadzenie, uporządkujmy kilka spraw. Tak, to prawda, że ataki magiczne i negatywne wpływy duchów się zdarzają. Nie oznacza to jednocześnie, że mają miejsce bez przerwy i bez powodu.
Twierdzenie, że zostało się zaatakowanym umysłowo bądź też magicznie, brzmi atrakcyjnie z dwóch powodów: stawia cię w pozycji kogoś ważnego, kogo warto zaatakować, a poza tym zdejmuje z ciebie odpowiedzialność za złe rzeczy, które ci się przytrafiają. Znalezienie się w centrum jakiejś dramy pompuje ludzkie ego. No bo co? Skoro ktoś chce cię przekląć, to znaczy, że musisz być kimś ważnym, prawda? To poczucie ważności w jakiś dziwny sposób wzmacnia nam ego. Oczywiście skoro cię zaatakowano, to wiesz już, na co zrzucić winę za różne negatywne zdarzenia życiowe. Możesz wytłumaczyć sobie, że utrata pracy spowodowana jest klątwą, a nie tym, że zdarzało ci się przychodzić do niej bez przygotowania i wyglądając tak, jakbyś dopiero co wylazł z łóżka.
Ludzie podejrzewający, że są ofiarą klątwy lub uroku, często proszą kogoś, by to sprawdził. A taka osoba powie: „Tak, widzę tu przekleństwo”, po czym zacznie gadać o tym, jak to jakaś ciotka rzuciła na pytającego klątwę. Potem zaniepokojona osoba zapyta o radę kolejnego wieszcza i znowu usłyszy, że faktycznie została zauroczona, ale przez działanie jakiegoś szamana, w którego warsztatach brała udział kilka miesięcy wcześniej. Pytanie powędruje więc do trzeciej osoby, a ta również potwierdzi klątwę, tyle że jej źródła będzie upatrywać w przekleństwie rodowym. A ofiara „klątwy”, zamiast uznać, że przynajmniej dwie z tych osób się mylą albo mają rację tylko połowicznie, zacznie rozpowiadać wszystkim, że przeklęła ją ciotka, szaman i ktoś, komu jego przodkowie zaleźli za skórę w roku 1789. Widzisz już, w czym problem?
Z uwagi na to, że jestem pisarzem, kilka razy do roku ktoś napisze do mnie e-mail z oskarżeniem, że go przekląłem. Nieważne, czy ktoś im to wywróżył, czy może usłyszeli jakąś dziwną plotkę, tak im powiedziano i w to wierzą. Zdradzę ci pewien sekret: liczba osób, które przekląłem w ciągu tych ostatnich szesnastu lat, wynosi ZERO. Nie znam nawet większości z tych, którzy mnie o to oskarżają, ale ich twierdzenia ilustrują fakt tego, jak atrakcyjna wydaje się czasem ludziom możliwość bycia przeklętym.
Ale tacy ludzie zawsze istnieli. Zarówno ci, którzy chętnie widzą siebie jako ofiarę klątwy, jak i tacy, którzy palą się, by z nich tę klątwę zdjąć. Bardziej niż osobami martwiącymi się tym, że je przeklęto, niepokoję się strachem narastającym wewnątrz naszej magicznej społeczności. Non stop spotykam się z uczniami, którzy żyją w strachu, że mogliby pominąć w któryś dzień jakąś modlitwę czy złożenie ofiary, przez co wybrane przez nich bóstwo miałoby zamienić ich życie w koszmar. Zdarzało mi się rozmawiać z magami, którzy wolą nie uprawiać magii, bo boją się, że nie będą umieli odwołać sił, które wezwą. W zeszłym miesiącu rozmawiałem z osobą, która już od dwóch lat nazywa samą siebie wiedźmą, a jednak strasznie boi się rzucać zaklęcia, by nie „wróciły z nawiązką”. Racjonalna ostrożność to dobra sprawa, ale podświadomy strach nikomu nie pomoże.
Zakładam, że moi czytelnicy rozumieją, że magia nie działa jak w Harrym Potterze albo w grach komputerowych. Cóż, nie zadziała też tak, jak pokazują to w horrorach. Pomyśl o tym: jeśli za pomocą magii jesteś w stanie przywołać do siebie jakiegoś ducha, to dlaczego miałbyś zakładać, że nie uda ci się go również odprawić? O ile nie wierzysz w to, że czary to nic innego jak niewiarygodnie przemyślana zasadzka służąca temu, by cię opętać, to takie obawy nie mają chyba sensu, prawda? A jeśli wierzysz w to, co przed chwilą powiedziałem, to po co w ogóle chcesz kombinować przy magii?
Czy istnieją duchy, które mogłyby cię skrzywdzić? Jasne. Ludzie też bywają groźni. Czy to możliwe, że wszystkie lub też większość duchów jest z zasady niebezpieczna? Nie. Działa to tak samo jak w przypadku ludzi.
Mam teraz prawie pięćdziesiąt lat, więc osoby, od których się uczyłem, dobijają siedemdziesiątki albo osiemdziesiątki. Większość z nich wzywała duchy, zwracała się do aniołów, a nawet podpisywała pakty z demonami, kiedy ja byłem zaledwie nastolatkiem. I całkiem dobrze im się wiedzie. Nawet bardzo dobrze, powiedziałbym. Jak wszyscy inni zmagają się z normalnymi problemami wynikającymi z wieku, kłopotów finansowych czy degradacji środowiska.
Czy zatem wszystko w magii jest bezpieczne? Nie ma tu żadnych zagrożeń? Absolutnie nie. Myślenie w kategoriach zerojedynkowych nie pomaga. Magia działa naprawdę, a wszystko, co działa, bywa niebezpieczne. Wrócę tu do tego, co napisałem we wstępie do pierwszego wydania książki. Czary są trochę jak prowadzenie samochodu: to groźne, ale przecież korzystne. Zapinamy pas, poznajemy instrukcje bezpieczeństwa i przez większość czasu, pomimo pewnego ryzyka, wszystko działa, jak trzeba. Może się przytrafić jakiś problem czy wypadek, rzadko ma miejsce większa katastrofa.
Zauważ, że już i tak żyjesz w świecie, w którym trzeba podejmować racjonalne ryzyko i nie da się go całkowicie wyeliminować, bez względu na to, jak bardzo będzie się uważać i jakie podejmie się środki ostrożności. Napisałem tę książkę po to, by zapewnić ci lepszą ochronę i przedstawić pewne zasady, a nie po to, by siać strach i paranoję.
Mam nadzieję, że wiedza zawarta na tych stronach pomoże ci w bezpiecznej podróży na ścieżce, jednak pamiętaj, że nigdy nie jest się stuprocentowo bezpiecznym.
Jason Miller
Beltane 2022
Żyjemy w niebezpiecznym świecie. Pewne ryzyko istnieje nie tylko w magii i czarostwie, lecz w zasadzie we wszystkim, co robimy, nawet w tych małych rzeczach. Za każdym razem, gdy siadasz za kółkiem, podróżujesz w nowe miejsce albo podajesz komuś swój adres, narażasz się na niebezpieczeństwo. Jednak większość ludzi – poza kilkoma paranoikami – akceptuje ten fakt i jakoś radzi sobie w życiu. Jest tak dlatego, że potrafimy powziąć racjonalne środki bezpieczeństwa. Zapinamy pasy, oceniamy intencje innych ludzi i wiemy, jak w razie wypadku skontaktować się z odpowiednimi służbami. Świat jest groźny, ale dajemy sobie w nim radę.
Istnieją pewne zawody i działania, które są bardziej niebezpieczne od innych. Weźmy policjanta czy spadochroniarza – wiodą oni życie groźniejsze niż pracownicy biurowi. Podejmują jednak dodatkowe środki ostrożności, żeby radzić sobie z ryzykiem zawodowym. Niektórzy z nich, na przykład policjanci, pomagają nawet innym uporać się z czyhającymi na nich zagrożeniami.
Również ścieżka maga lub wiedźmy pociąga za sobą niebezpieczeństwo. Paul Huson w książce Mastering Witchcaft ostrzega: „W chwili, gdy stawiasz pierwszy krok na ścieżce czarostwa, w niewidzialnym świecie odzywa się dzwonek obwieszczający twoje przybycie”. Nie każda istota, która usłyszy jego dźwięk, będzie miała względem ciebie dobre intencje. Autorzy wielu książek o magii, chcąc uczynić rzemiosło bardziej akceptowalnym dla kultury masowej, bagatelizują zagrożenia lub wręcz udają, że takowe wcale nie istnieją. Jeśli jednak jesteś jedną z tych osób, które oprócz czytania książek czy brania udziału w czarowniczych festiwalach, również faktycznie parają się magią w praktyce, prędzej czy później przekonasz się, że czasem trzeba umieć obronić się przed niesprzyjającymi nam okultystycznymi mocami. Powiedziałbym wręcz, że ataki magiczne lub umysłowe zdarzają się o wiele częściej, niż podejrzewa to wiele osób.
Wiedźmy muszą radzić sobie nie tylko z okultystycznymi, umysłowymi lub duchowymi atakami na siebie, ale także – jak nasz policjant – interweniują czasem, gdy zaatakowany zostaje ktoś inny. Funkcja obrońcy lub egzorcysty to jedna z najstarszych ról społecznych przypisywanych magom i wciąż pełnią ją oni w niektórych rdzennych kulturach. Dziś wydaje się, że terminy takie jak „mądry mężczyzna” lub „mądra kobieta”4 przeżywają renesans w pewnych kręgach osób zajmujących się czarostwem. Ciekawe – i dość ironiczne – jest to, że historycznie te tytuły przysługiwały osobom zwalczającym czarostwo! Oczywiście „czary”, które mieli rozpoznać i rozgromić, nie wiązały się z żadną konkretną religią, taką jak wicca, ale dotyczyły ataków umysłowych, duchowych oraz magicznych. Do mądrych kobiet i mężczyzn zwracali się ludzie jako do znawców tematu, gdy czuli, że rzucono na nich urok. Te osoby, pod warunkiem że znały się na tym, co robiły, faktycznie można było nazwać wiedźmami. Choć może nie byli to poganie, to uprawiali magię ludową oraz rytualną.
Jestem przekonany, że zdolność identyfikowania ataków okultystycznych, ochrony przed nimi oraz ich odwracania jest dla współczesnych czarownic i magów równie istotna jak dla tych z minionych epok. Nigdy wcześniej tak wiele wiedzy na temat magii i okultyzmu nie było powszechnie dostępne. Nigdy dotąd tak wiele osób nie trafiało z taką łatwością na ściśle skrywane tajemnice dostępne wcześniej wąskiej grupie osób. Chociaż wiele książek wprowadzających do magii uczy, że w okultyzmie nie ma wielu zagrożeń, a ataki magiczne zdarzają się rzadko, doświadczenie pokazało mi, że jest inaczej. Takie ataki, bez względu na to, czy stanowią rezultat naszych błędów w praktyce, wpływu szkodliwych duchów, czy celowego działania innych magów lub wiedźm, zdarzają się o wiele częściej, niż podejrzewa to większość okultystów. Jako zawodowy czarownik często spotykam ludzi, którzy przychodzą do mnie z prośbą o pomoc w magicznej ochronie, a tak naprawdę wiele tych osób również jest różnego rodzaju magami albo czarownicami i zwyczajnie nie mają one pojęcia, że pewnego dnia może spaść na nich problem, którego nie zdołają odegnać dobrymi myślami ani rysowaniem w powietrzu pentagramów.
Wszyscy mamy własne powołanie. Ja w ciągu lat spędzonych na nauce okultyzmu i praktykowaniu magii odkryłem, że moim przeznaczeniem, moją karmą jest między innymi pomaganie innym ludziom chronić się przed atakami magicznymi oraz szkodliwymi duchami. Na długo zanim zacząłem świadczyć swoje usługi publicznie, różne osoby prosiły mnie o radę w tego typu problemach. Z tego powodu starałem się badać metody egzorcyzmów, przeciwzaklęcia, magię ochronną oraz uroki odwracające, jakie istnieją we wszystkich systemach, na które się natknąłem, od europejskiego czarostwa oraz magii wysokiej przez tantrę himalajską aż po stare, dobre amerykańskie hoodoo.
Zdarzało mi się padać ofiarą ataków magicznych i wiem, do jakiej paranoi, frustracji lub przerażenia mogą nas one doprowadzić. Innym razem sam rzucałem uroki i czary na inne osoby, jeśli zaistniał ku temu dobry powód. Dzięki temu wiem, co dzieje się w głowie osoby atakującej, i znam konsekwencje używania szkodliwej magii. Poniosłem koszty zdobycia tej wiedzy i spodziewam się ponieść kolejne teraz, gdy zdecydowałem się nią podzielić, choć nie wiem jeszcze, co mnie za to czeka.
Nie twierdzę, że każdy z nas musi specjalizować się w tej formie rzemiosła, i z pewnością nie chcę nikogo wpędzać w paranoję związaną z potencjalnym zagrożeniem, jednak jeśli uprawiasz magię, musisz wiedzieć, jak racjonalnie chronić się przed atakiem i radzić sobie z konsekwencjami, jakie one za sobą pociągają. Jeśli uda mi się dostarczyć ci wiedzy w tym temacie, uznam, że osiągnąłem swój cel.
A teraz, jak mawiali staroegipscy magowie: „Cheper en emdo jen, shesp en heka-o jen!” („Niech twe słowa się spełnią, niech twa magia błyszczy!”).
Dalsza część w wersji pełnej
1 Robert Cochrane (1931‒1966) – brytyjski czarownik, założyciel religii Klan Tubal Kaina (przyp. tłum.).
2* Z listu nr 8 Roberta Cochrane’a do maga ceremonialnego Williama Graya.
3 Aleister Crowley (1875‒1947) – słynny brytyjski mag i okultysta.
4 Autor używa terminów cunning man oraz cunning woman, które odnoszą się do osób „zręcznych” w uprawianiu czarów, ziołolecznictwie lub różnych rodzajach magii ludowej, do których dawniej po pomoc zwracali się mieszkańcy wiosek. W języku polskim odpowiednikiem byliby „znachor” oraz „szeptucha” (przyp. tłum.).