Oko w oko ze zwierzakiem - Renata Piątkowska - ebook + książka

Oko w oko ze zwierzakiem ebook

Renata Piątkowska

4,6

Opis

Zbiór opowiadań o niezwykłych zwierzętach. O gwarku, który oświadczył się babci. O małpce, która pilnowała stada kóz. O psach, które podróżowały moskiewskim metrem. O gołębiu pełniącym służbę wojskową. O delfinach, które uratowały człowieka przed rekinem. O słoniach, które przeżywały żałobę po śmierci swego opiekuna. O małym koniku, który był przewodnikiem niewidomego. O śwince wietnamskiej, która potrafiła udawać groźnego dzika. O wydrze na królewskim dworze. Ciekawe historie dla wszystkich wielbicieli zwierząt.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 50

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (60 ocen)
42
14
3
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
RamiTe

Dobrze spędzony czas

Książka jest fajna, jednak wydaje mi się że niektóre historie nie nadają się dla dzieci 5 letnich. Kategoria powinna być inna.
00
bhrka

Nie oderwiesz się od lektury

bardzo ciekawe historie
00
8763c5a0be51e8ef2a4341ab02c73d06

Nie oderwiesz się od lektury

Opowiadania o zwierzętach dla przedszkolaków. 👍
00
YinYan

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo fajna, lekka książka do czytania np przed snem. Miejscami zabawna i zaskakująca. Podobała się zarówno 4 jak i 6-latkowi.
00

Popularność




Copyright © Renata Piątkowska

Copyright © Wydawnictwo BIS 2015

ISBN 978-83-7551-471-1

Wydawnictwo BIS

ul. Lędzka 44a

01-446 Warszawa

Tel. (22) 877-27-05, fax (22) 837-10-84

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwobis.com.pl

Skład wersji elektronicznej: Marcin Kapusta

konwersja.virtualo.pl

Gadający ptak

Czarne, lśniące pióra, na szyi coś, jakby żółty kołnierzyk, a nóżki i dziób w kolorze marchewki. Do tego na środku główki elegancki przedziałek – oto gwarek. Ptak, który może znienacka oznajmić: „Napiłbym się wiśnióweczki”. Albo siedząc w kącie klatki, wrzasnąć: „Tere-fere kuku, strzela baba z łuku!”. Ten wesoły, pyskaty ptaszek może tak gadać, gwizdać i podśpiewywać przez cały dzień. Cichnie dopiero wieczorem, gdy już okryjemy jego klatkę serwetą. Ale nawet wtedy lubi mieć ostatnie słowo i często zza zasłony dobiega jego głos: „No dobra, dobra. Idę spać”.

Nie do wiary? Ptaki nie mówią? One najwyżej ćwierkają, gruchają albo klekoczą? Pewnie, wróble, gołębie i bociany tak właśnie robią, ale gwarki to co innego – one mówią. A w zasadzie powtarzają to, co usłyszały. Potrafią znakomicie naśladować głosy ludzi. Lubią z przekrzywioną główką przysłuchiwać się rozmowie i nagle wtrącić swoje trzy grosze. Mogą wymawiać pojedyncze słowa lub wygłaszać całe zdania. A zapamiętany głos, jego barwę, akcent są w stanie odtworzyć tak bezbłędnie, że nie odróżnisz, czy to mówi człowiek, czy ten sprytny ptaszek. Gwarek potrafi też naśladować wiele innych dźwięków. Na przykład pukanie do drzwi, dzwonek telefonu lub gdakanie kury. Skrzypiące schody, uporczywy kaszel albo kapiący kran to dla niego pestka. Jak nietrudno się domyślić, ten niezwykły talent gwarka może przysparzać domownikom wielu kłopotów.

– Ileż to razy, podlewając grządki w ogrodzie, rzucałem konewkę i pędziłem do domu, bo tam telefon dzwonił jak na alarm. Mało nóg nie połamałem, żeby zdążyć, a kiedy wpadałem do pokoju, okazywało się, że telefon milczy, za to gwarek w klatce dzwoni ile wlezie. – Dziadek uśmiechał się na samo wspomnienie.

Mały Julek uwielbiał opowieści o gwarku. Mógłby w kółko słuchać o tym, jak ten pomysłowy ptaszek raz po raz nabierał dziadka albo jak nauczył się przeklinać. Bo gwarkowi wystarczyło, że przez kilka dni przysłuchiwał się robotnikom remontującym dom, i już klął jak szewc. Lubił się potem popisywać przy gościach i na sympatyczne okrzyki: „Och, jaka ładna ptaszyna!”, odpowiadał: „Przestań truć, baranie jeden!”. A bywało, że wyrwało mu się coś dużo gorszego. Ale i tak nikt się na niego nie gniewał. Bo ten gadający ptak potrafił nie tylko siarczyście zakląć albo zażartować z dziadka, ale też pięknie poprosić o rękę jego ukochaną.

– Dziadku, opowiedz, jak gwarek oświadczył się babci – nalegał Julek, który uwielbiał tę historię, a dziadek nie dawał się długo prosić i chętnie opowiadał.

– To było tak. Wszystkie panny, które znałem w młodości, były owszem, niczego sobie, ale dopiero w twojej babci zakochałem się na amen. Ona wtedy jeszcze nie była twoją babcią, tylko śliczną dziewczyną, najładniejszą w całym mieście. Od razu wiedziałem, że Helenka jest mi pisana, i postanowiłem poprosić ją o rękę. Kupiłem złoty pierścionek z niebieskim oczkiem i czekałem na odpowiedni moment. Nigdy dotąd się nie oświadczałem, więc zachodziłem w głowę, co powinienem w takiej chwili powiedzieć. Nie mogłem się też zdecydować, czy lepiej wręczyć jej pierścionek na stojąco, czy może przyklęknąć? A jeżeli już, to klęczeć na lewym czy prawym kolanie? I jaką zrobić przy tym minę – śmiertelnie poważną czy raczej uśmiechać się od ucha do ucha? Ciągle się wahałem. Na wszelki wypadek ułożyłem sobie dwa zgrabne zdania, żeby, jak przyjdzie co do czego, nie jąkać się i nie stękać. Stojąc przed lustrem, ćwiczyłem i oświadczałem się bez końca. Ani mi przez myśl nie przeszło, że gwarek siedzi obok w klatce i zapamiętuje każde moje słowo. Wreszcie któregoś dnia Helenka przyszła do mnie z wizytą. W kapelusiku i błękitnej sukience wyglądała pięknie i tak jakoś uroczyście. Usadziłem ją przy stole, podałem herbatę i zapadła niezręczna cisza. Helenka herbaty nawet nie spróbowała, tylko raz po raz na mnie zerkała. A ja, patrząc na nią, przeżywałem istne męki. Ściskałem w ręce aksamitne pudełeczko z pierścionkiem i nie mogłem się zdecydować. Już-już miałem wstać i wygłosić te moje wyuczone dwa zdania, gdy nagle opadały mnie wątpliwości. Co będzie, jak zapytam, a ona powie: Nie! Albo roześmieje mi się w nos i popuka palcem w czoło? Na samą myśl taki strach mnie ogarniał, że nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.