Paradoksy wolności - Marian Golka - ebook + książka

Paradoksy wolności ebook

Marian Golka

0,0

Opis

„Teza tej książki jest prosta: wolność jest tak istotną wartością dla nas, że należy zrobić wszystko, by ją zdobyć i zachować – włącznie z jej relatywnym samoograniczeniem, gdy zachodzi taka konieczność” – wprowadza w swą książkę Marian Golka. I zaraz pyta o wolność „czy może ona nie mieć granic, czy może rozrastać się do gigantycznych rozmiarów, czy poprzez ten rozrost jest wartością coraz to doskonalszą i pełniejszą, czy też może wtedy w jakiś sposób samounicestwia się. Jak się niekiedy przypomina, wolność może być wszak zagrożona właśnie wskutek jej triumfów oraz wskutek tego, że uznajemy jej istnienie za zrozumiałe samo przez się. Takich problemów, które świadczą o swoistej przekorze wolności, o tym, że wolność przypomina owego przysłowiowego kota ciągle obracającego się za ogonem, jest znacznie więcej i im poświęcona jest ta książka.”

Książkę kończy próba refleksji na temat tego, jak żyć z wolnością, by jej nie unicestwić.

Niewątpliwą zaletą pracy Golki jest jej indyferentność polityczna. Żadnego tam nie ma przekonywania do „izmów”. Sam ładunek intelektualny podany zacnym językiem.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 314

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Redakcja

JOLANTA KARBOWSKA

Korekta

MARZENA ZIELONKA

Opracowanie okładki i stron tytułowych

KAROLINA TOLKA

© Copyright by Marian Golka, 2017

© Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2017

Księgarnia internetowa www.piw.pl

www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy

ISBN 978-83-06-03423-3

Skład wersji elektronicznej ANETA WIĘCKOWSKA

konwersja.virtualo.pl

WSTĘP

Jesteśmy wolni wtedy, gdy nic i nikt nie panuje nad nami, gdy nic ani nikt nie ogranicza naszych działań ani nie mówi nam, co mamy robić. To stan idealny i pożądany, lecz nie zawsze realny, bo rzeczywistość jakby zmówiła się, by stwarzaniem różnych zniewoleń czy konieczności obiektywnych utrudniać spełnianie wolności. Przekonanie o niezbędności ludzkiej wolności wiąże się z założeniem, że my, ludzie, jesteśmy, a przynajmniej powinniśmy być, jeżeli nie pełnym, to choćby częściowym źródłem własnych myśli i działań.

Teza tej książki jest prosta: wolność jest dla nas tak istotną wartością, że należy zrobić wszystko, by ją zdobyć i zachować – łącznie z jej relatywnym samoograniczeniem, gdy zachodzi taka konieczność. Oczywiście, owe samoograniczenia ani łatwo nie przychodzą, ani nie są jednakowo możliwe wobec różnych przejawów zniewolenia. Pewnie najtrudniej je zaakceptować i wytworzyć wobec zniewolenia, którego powodem są inni ludzie – obojętnie, czy to z uwagi na ich pozycję narodową, rasową, stanową, klasową, ekonomiczną, czy instytucjonalną. Wszechmoc, a nawet zwykła dominacja jednych ludzi wobec innych jest dokuczliwa i opresyjna, choć – niestety – zarazem powszechna i trwała, niezależnie od tego, że przyjmuje w dziejach różną postać. I najtrudniej pogodzić się z nią, najtrudniej ją zaakceptować.

Większość ludzi, przynajmniej żyjących we współczesnej cywilizacji zachodniej (albo przez nią inspirowanej), nie ma wątpliwości, że wolność jest wartością, i to wartością jedną z najważniejszych, chciałoby się powiedzieć: najwartościowszą, bo warunkującą realizację innych wartości. Jan Jakub Rousseau napisał w Umowie społecznej, że „zrzec się swej wolności, to zrzec się swego człowieczeństwa”. Choć są to sprawy bardzo złożone, to – rzeczywiście – dałoby się dowieść, że tylko w warunkach wolności może objawiać się rozwój naszego człowieczeństwa. Oczywiście, w górnolotnych stwierdzeniach nie zawsze musi zawierać się pełen sens, jednak mało kto odważyłby się jednoznacznie zaprzeczyć tym poglądom. W normalnych warunkach jednak zapominamy o tych pozornych oczywistościach.

Tak, wolność jest jednym z najważniejszych problemów, zadań i wyzwań człowieka, choć trudno stwierdzić, czy był to problem odwieczny i czy ważny jest dla wszystkich ludzi żyjących we wszystkich kulturach, systemach politycznych i w różnych uwarunkowaniach społecznych oraz gospodarczych. Jest to jednak bez wątpienia problem ważny dla cywilizacji zachodniej. Przynajmniej tak wierzymy. Tak również wierzy wielu ludzi żyjących w innych cywilizacjach i w ten czy inny sposób pragnących wolności dla siebie.

Niestety, jedynie ta wiara jest prosta, gdyż sama wolność, jej pojmowanie i spełnianie, skoro właśnie jest problemem, to niesie ze sobą wiele paradoksów, dylematów teoretycznych i praktycznych. Jeden na przykład dotyczy tego, czy może ona nie mieć granic, czy może rozrastać się do gigantycznych rozmiarów, czy za sprawą tego rozrostu jest wartością coraz to doskonalszą i pełniejszą, czy też może wtedy w jakiś sposób samounicestwia się. Jak się niekiedy przypomina, wolność może być zagrożona właśnie wskutek swoich triumfów oraz wskutek tego, że uznajemy jej istnienie za zrozumiałe samo przez się. Takich problemów, które świadczą o swoistej przekorze wolności, o tym, że wolność przypomina owego przysłowiowego kota ciągle obracającego się ogonem, jest znacznie więcej i im poświęcona jest ta książka.

Zagadnienie wolności można uznać za jeden z najbardziej uniwersalnych a przy tym kluczowych tematów określających ludzką kondycję. Właściwie wszystkie nasze sprawy, całe ludzkie życie można rozpatrywać w kontekście wolności versus zniewolenia wynikających z relacji między ludźmi: dominacji i podporządkowania, panowania i służebności, despotyzmu i uwięzienia. A także barier wynikających z biedy, chorób, kataklizmów, a nawet wymogów codzienności, brzydkiej pogody czy złego nastroju.

Uniwersalizm problemu wolności ma jeszcze inne potwierdzenie. Otóż, same narodziny jakiegokolwiek żywego stworzenia można potraktować jako uwolnienie: wyjście z macicy czy z jaja jest wyrazem tego uniwersalizmu wolności – wolności, która przemogła potrzebę bezpieczeństwa i inspiruje stworzenie do życia na własną odpowiedzialność. Bo wolność to właśnie odwaga życia na swój własny rachunek, ze swoim własnym bilansem zysków i strat. Wskutek narodzin pojawia się wolność, lecz pojawiają się też pierwsze paradoksy, a przede wszystkim pierwsze opresje wolnego życia, w wyniku których niejeden noworodek „chciałby” może wrócić do ciepłego i bezpiecznego więzienia, jakim było łono.

Tych uniwersalnych argumentów na rzecz wolności dałoby się znaleźć więcej. Może wolność jako pozytywna wartość ukształtowała się dawno temu w warunkach pierwotnego funkcjonowania organizmów walczących o przetrwanie? Nie wchodząc głęboko w niejasne i pewnie już niemożliwe do jednoznacznego rozpoznania zakamarki psychoewolucji człowieka, można jednak hipotetycznie uznać, że na wcześniejszych etapach rozwoju człowiek zbierający, poszukujący, odkrywający czy polujący – choć zapewne determinowany głodem i wymogiem skuteczności – miał jednak pewne możliwości dokonywania wyborów, dysponował pewnego rodzaju wolnością. Mógł iść prosto, mógł skręcić w jedną lub drugą stronę, mógł się zatrzymać. I to były doznania pozytywne. Natomiast człowiek uciekający, człowiek przerażony czy choćby wystraszony, nie miał już tej możliwości. Musiał bezwzględnie poddawać się presji ucieczki a możliwości wyboru jej kierunków i przebiegu były albo niewielkie albo prawdopodobnie żadne. I ten przymus, ta konieczność oczywiście musiała przyczyniać się do negatywnych skojarzeń. Tysiące lat takiego funkcjonowania, długowieczna kumulacja takich doznań utrwalała te postawy.

Problemy związane z wolnością versus zniewoleniem dotyczą zagadnień o szerokim zakresie – takich jak despotyzm, tyranie, jedynowładztwo, rządy absolutne, totalitarne czy autorytarne. Ale odnoszą się też do spraw pozornie błahych, zwykłych, wydawałoby się banalnych, a jednak opresyjnych i bolesnych dla ludzi w ich codziennym funkcjonowaniu. Chociażby takich, jak konieczność podporządkowania się wymogom pracy zawodowej, wymogom prawa o ruchu drogowym, konieczności terminowego płacenia rachunków i spłacania rat z tytułu zaciągniętych długów, wymogom codziennego funkcjonowania w zabudowie wielorodzinnej itp. Wszystko to może być traktowane jako wielkie mizerie, mimo iż w spokojnych czasach poszerzają się w kolejnych generacjach zarówno roszczenia wolnościowe, jak i zyskiwane zakresy wolności.

Na marginesie można uznać, że rozważania na temat wolności są jakby spełnianiem swoistego autotematyzmu. Trzeba zgodzić się z opinią Alberta Camus, którą wyraził gdzieś w swoich Notatnikach, że „dla każdego intelektualisty wolność w końcu łączy się z wolnością wyrazu”. Zajmując się wolnością nie jest bowiem łatwo zachować jakąś dyscyplinę, tym bardziej nie jest łatwo o dochowanie reguł ściśle badawczych, scjentystycznych. Samo eseistyczne w formie rozważanie natury paradoksów i dylematów popycha i inspiruje ku wolności właśnie. Miejmy nadzieję, że ta wolność nie zwiedzie nas na manowce, lecz – przeciwnie – ukaże teoretyczną złożoność tego pojęcia i osobliwości jego praktycznego funkcjonowania.

Treść książki obejmuje rozważania dotyczące rozumienia wolności, dziejów jej tworzenia, poszukiwania, wzbogacania (ale też doświadczania trudności w jej realizacji). Kolejne rozdziały dotyczą warunków umożliwiających funkcjonowanie wolności, jej zróżnicowania a także określenia tego wszystkiego, co sprzeciwia się wolności czy jej zaprzecza. Podjęte jest też nader trudne zagadnienie dotyczące istnienia bądź braku wolnej woli. Wolność spełniana jest w zderzeniu z koniecznością, więc i ten problem musiał zostać podjęty. Książkę kończy próba refleksji na temat tego, jak żyć z wolnością, by jej nie unicestwić.

I jeszcze jedna sprawa: choć tytułowym paradoksom wolności poświęcony jest jeden zasadniczy i odrębny rozdział, to niepewność, nieokreśloność i płynność pojęcia wolności sprawia, że praktycznie przez całą książkę snuje się ta tonacja. A przy tym równie dobrze można by całą książkę zatytułować inaczej, choć podobnie, na przykład: antynomie, dylematy, szczeliny czy pęknięcia wolności. Wszystkie te dialektyczne cechy zawiera w sobie pojęcie wolności. Nawet rozważania definicyjne czy historyczne nie są wolne od tej nuty. I – zarzekam się – nie jest to wina autora, lecz niestabilnych fundamentów, na których zbudowane jest to jedno z naszych najważniejszych pragnień. Oczywiście towarzyszyła mi wiara w to, że wszelkie dociekanie, a w tym przypadku przysłowiowe „dzielenie włosa na czworo”, nie przyczyni się do jeszcze większego rozmycia pojęcia wolności, lecz do jego wzbogacenia i wzmocnienia. I nadzieja, że tego skarbu nie zaprzepaścimy – na podobieństwo owych baśniowych czterdziestu rozbójników, którzy poginęli, nadmiernie obciążając się zdobytymi i zagarnionymi precjozami.

Prezentowana książka ma charakter teoretyczny a mieści się w obszarze filozofii społecznej. Empiryczne przywołania w niej obecne mają być raczej ilustracją czy retorycznym odniesieniem niż dowodem czegokolwiek. Jestem dłużnikiem licznych autorów (których znajdowałem dzięki celowym poszukiwaniom) – głównie klasycznych filozofów społecznych, którzy świadomie koncentrowali uwagę na problematyce wolności. Ale korzystam też z myśli wielu pisarzy (na nich trafiałem bardziej przypadkowo), którzy napomykali o niej raczej incydentalnie w swych utworach prozatorskich czy dziennikach. Ich wypowiedzi raz były gotowymi podpowiedziami, innym razem inspirowały mnie do własnych poszukiwań a w jeszcze innych przypadkach były punktami spornymi, które jednak pozwalały na zadawanie istotnych pytań.

Pora na ostatnie wyznanie: w książce nie jest prezentowana żadna wyraźna opcja ideologiczna, a tym bardziej polityczna. Jeżeli już, to jest ona pisana z pragnieniem pewnej integracji postaw liberalnych, konserwatywnych i lewicowych – z wiarą, że w rozwiązywaniu realnych ludzkich problemów mogą one, a nawet powinny współpracować. Podczas pisania tej książki towarzyszyło mi mniej lub bardziej jawne a przede wszystkim mniej lub bardziej odczuwalne przekonanie o wartości dla człowieka wszystkich trzech dóbr: wolności, bezpieczeństwa i względnej równości. Wiem, że każde z nich brzmi jak modlitwa kierowana w stronę innego „boga”, a przynajmniej innej wiary. No cóż – sam chciałbym wierzyć, że jakoś da się je, jeśli nie zharmonizować, to przynajmniej „zakolegować”. Ta wiara jest przywilejem intelektualisty w odróżnieniu od ideologa czy polityka.

*

Nad wieloma podjętymi w tej książce problemami pracowałem od dawna; od dawna też publikowałem w różnych miejscach rozważania na ten temat. Oczywiste więc jest, że w prezentowanej tu książce korzystałem z niektórych moich wcześniejszych tekstów. Rzadko jednak były takie sytuacje, że mogłem jednoznacznie poinformować, które fragmenty niniejszej książki są wyraźnym przedrukiem dawniejszych publikacji, jako że zazwyczaj stare teksty albo zostały mniej lub bardziej zmienione, albo też wymieszane z nowo napisanymi rozważaniami, które współtworzą obecnie zupełnie inną strukturę. Owszem, pewne akapity mogą mieć dość wierną postać, jednak teraz w książce znajdują one nieraz zupełnie inne miejsce. Wszystkie te teksty umieszczam w Bibliografii.

1. POJMOWANIE WOLNOŚCI

Wolność stanowiła i stanowi problem niełatwy. Jej wyobrażenie jawiło się w dziejach ludzkiej kultury jako projekt nieśmiały, niewyraźny, niepewny i trudny w realizacji. Zresztą długa i chybotliwa była też droga, na której ta realizacja się spełniała. Jest to także problem trudny w refleksji teoretycznej. Czy można bowiem w jednym pojęciu pomieścić wolność polityczną, społeczną, ekonomiczną, religijną i artystyczną? Co łączy marzenie niewolnika, powstańca, twórcy oraz więźnia? Używając jednego słowa, zamazujemy różnice czy uwypuklamy podobieństwa? Wszystkie te okoliczności sprawiają, że wokół rozważań na temat wolności nie sposób stworzyć żadnego zwartego i uporządkowanego systemu myślowego. Na szczęście, nikt już takiego systemu nie oczekuje.

TRUDNOŚCI

Pojęcie wolności, jej wyobrażenie, jej myślowa konstrukcja jest zadaniem będącym zgryzotą wielu teoretyków od wielu stuleci. Już dawno temu George Berkeley napisał, że „poddani jesteśmy zwodniczej władzy słów: «wola», «determinuje», «aktywny podmiot», «wolny», «może»”1. To tylko delikatne dotknięcia problemu wolności, a już po nich widać, jak iskrzą się one wieloma niepewnościami, brakiem precyzji, niejednoznacznością. Dobitnie zwrócił na to uwagę Montesquieu pisząc: „Nie ma słowa, któremu by dawano więcej rozmaitych znaczeń i które by w tyle sposobów przemawiało do ludzi, co słowo wolność”2. Pojęcia te są właśnie zwodnicze dlatego, że skojarzenia, jakie niosą, są nie tylko rozmyte, ale także dlatego, że każdego inaczej mogą inspirować tak do myśli, jak i działań wolnościowych. A skoro różni ludzie inaczej mogą wyobrażać sobie wolność, to oczywiście i jej realizacja może być nie tylko odmienna, ale i o nią, o jej wyraz, mogą toczyć się zażarte boje, czego dowodem są rozłamy w rozlicznych rewolucjach, buntach i powstaniach. Pogląd o niejasności tego, czym jest wolność, i jak należy ją osiągnąć, wyrażał m.in. Karl Jaspers pisząc: „w kwestii, czym jest wolność, i co jest potrzebne do jej realizacji, zaznacza się […] wielka rozbieżność opinii. Być może najgłębsze przeciwieństwa są uwarunkowane trybem ludzkiej świadomości wolności. Co dla jednego jest drogą do wolności, wydaje się drugiemu jej odwrotnością. W imię wolności ludzie chcą niemal wszystkiego”3.

Isaiah Berlin stwierdza, że „definicjami człowieka i wolności można dowolnie manipulować w zależności od po­trzeb”4. A Hannah Arendt pisała: „Podejmowanie pytania, czym jest wolność, wydaje się przedsięwzięciem beznadziejnym. Natychmiast bowiem odwieczne sprzeczności i antynomie, które jakby tylko czyhały na tę chwile, wpędzają nasz umysł w rozmaite dylematy, wskutek czego uchwycenie istoty wolności lub jej przeciwieństwa staje się równie niemożliwe jak zrozumienie kwadratury koła”5. I wcale nie widać kresu tych zmagań. Jeszcze niedawno pytał Tiziano Terzani: „Czymże jest ta błogosławiona wolność, o której wszyscy tak wiele prawimy?”6.

Trudno tedy dziwić się niektórym autorom, że świadomie w ogóle nie podejmują rozważań na temat wolności, choć nie stronią od podejmowania wielu innych, nawet dość zagmatwanych tematów. Pewne wątki są jednak dość czytelne i należy je przywołać. Choćby dlatego, że rozważania na jej temat mają swoiście konstruktywną moc: intelektualna refleksja zdaje się przyczyniać do żmudnego i mało systematycznego, lecz – wierzmy w to – stopniowego realizowania wolności coraz większych kategorii ludzi. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie rozwikłać wzajemnej współzależności myślenia i jego praktycznych wcieleń, idei i ich realizacji, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, co tu jest przyczyną, a co skutkiem. Możemy jednak wierzyć, że choćby częściowo refleksja na temat wolności jest czynnikiem inspirującym do niej, a także narzędziem jej umacniania i rozszerzania.

Inna rzecz, że tak naprawdę to nawet nie wiemy, czy jakakolwiek wolność rzeczywiście istnieje, gdyż nie zawsze da się wywnioskować to z obserwacji ludzkich zachowań: z dokonywanych wyborów, z przejawianych i realizowanych postaw, z dążeń. Nie będzie tu jednak rozważana teza mówiąca, że pojęcie wolności jest może jedynie artefaktem stworzonym przez filozofów, którzy tylko artykułowali ludzkie marzenia, tęsknoty czy pragnienia – podobnie, jak może jest z pojęciem szczęścia czy tożsamości. Święcie wierzymy w pojęcie wolności i w praktyczne możliwości jej spełnienia. Uznać należy, że kategoria wolności jest w dużym stopniu wytworem ludzkiej kreacji, ludzkiej kultury, ale jest też przejawem realnych dążeń społecznych i jednostkowych. Te dążenia mają – na szczęście – wiele wcieleń, wiele spełnień i realizacji, które mogły być oczywiście materializacją intelektualnych inspiracji filozofów. Ale, jednocześnie, to mniej lub bardziej nieśmiałe historyczne przypadki wolnościowych dążeń zachęcały do myślowych poszukiwań i rozlicznych prób określeń tego, czym jest wolność, a przynajmniej tego, jak ona może czy powinna być pojmowana.

Już Immanuel Kant zauważył, iż to pojęcie jest „kamieniem obrazy dla wszystkich empirystów”. Dodał jednak zaraz potem, że jest ono również „kluczem do zrozumienia najwznioślejszych zasad praktycznych”7. W innych miejscach8 pisał wręcz o „władzy wolności”, o „prawie wolności” sugerując nawet, że jest w niej coś w rodzaju „intelektualnej przyczynowości”, która dostarcza „niezmiennego zadowolenia” ludziom zajmującym się nią. Jakkolwiekby rozumieć królewieckiego filozofa, odnosi się przekonujące wrażenie, że mamy do czynienia z pojęciem tyleż niejasnym, co atrakcyjnym i ważnym. I ta jego właściwość jest trwała: mimo rozważań prowadzonych od kilku stuleci (a może właśnie dzięki nim), pojęcie wolności jest ciągle tyleż kłopotliwe, co powabne.

Warto przypomnieć, że Georg W.F. Hegel uczynił z pojęcia wolności jedną z najważniejszych kategorii umożliwiających zrozumienie dziejów ludzkich. Pisał: „Dzieje powszechne to postęp w uświadomieniu wolności, postęp, który mamy poznać w jego konieczności”9, wychodząc z jeszcze szerszego założenia, że „istotą ducha jest wolność”10. Jakkolwiekby brzmiało to mgliście, jego koncepcja wolności jest próbą zespolenia „strony obiektywnej ze stroną subiektywną”, próbą zespolenia wolności powszechnej z rozwojem poszczególnych jej momentów i składników11. Treścią tego rozwoju wolności jest, zdaniem filozofa, coraz pełniejsza „świadomość wolności”, przez którą to świadomość wolność się urzeczywistnia12. To jest trudna droga, bo choć „istotą człowieka jest wolność, [to jednak] do wolności człowiek musi dopiero dojrzeć” 13. Jakie są warunki, a przede wszystkim przejawy tej dojrzałości, filozof już nie informuje (choć skądinąd dzisiaj uważa się, że był on skrytym reprezentantem interesów i ideologii ówczesnego państwa pruskiego, które miało być jego zdaniem takim wzorcem dla wolności14). Doskonale jednak widać, kiedy obserwuje się dzieje ludzkie, choćby na podstawie potocznej wiedzy historycznej, iż jest to droga nader wyboista. Nie mamy też pewności, czy dla wszystkich dostępna i jednakowo atrakcyjna, choć wierzymy, że tak właśnie jest czy być powinno.

Sugestii klasyków nie trzeba traktować jako zobowiązań, lecz można je uznać jako inspiracje do podjęcia refleksji. Trafnie bowiem zauważa Zdzisław J. Czarnecki, że „teoretyczne dysputy nad wolnością, które swoje apogeum osiągnęły w klasycznej filozofii niemieckiej i w kontrowersjach wzbudzonych przez jej absolutyzację w systemie Heglowskim, nie przebrzmiały bez echa”15. Niektóre wątki wtedy podjęte są kontynuowane i dyskutowane do dzisiaj. I, jak to zwykle bywa, czasem w takiej refleksji odnajdujemy coś nowego, w innych jednak sprawach obserwujemy niemoc i dreptanie w miejscu. Paradoksalne cechy pojęcia wolności, w którym tkwi wiele dylematów i wewnętrznej przekory, wiele sprzeczności i kontrowersji, poniekąd ten brak postępu usprawiedliwiają.

W analizie żmudnego rodzenia się wyobrażenia wolności oraz jej realizowania może tkwić wiele ukrytych założeń, które nie zawsze są widoczne, a których odsłonięcie może uczynić dyskusję bardziej jasną. Jednym z takich założeń może być przekonanie, że wszystkie jednostki i grupy mają w sobie (czy powinny mieć) źródło swych wolnych dążeń, potrzeb, ocen, myśli, a przede wszystkim swych czynów, i że to wszystko zależne jest (albo powinno być) od wolnej woli podmiotu. Zgodzić się jednak pewnie należy z tymi autorami (na przykład Zygmuntem Baumanem16), którzy twierdzą, że wolna jednostka jest tworem historycznym; zapewne też takim historycznym konstruktem jest wyobrażenie wolnej woli (jeżeli ta istnieje, gdyż nie ma co do tego pewności – do czego wrócimy w jednym z dalszych rozdziałów), jako że raczej nie mogła ona cechować człowieka od początków antropogenezy i towarzyszyć mu od zawsze. Nie była „oczywistością”, lecz powstawała żmudnie w procesie różnych oddziaływań, inspiracji, zaprzeczeń. Nie budzi większych wątpliwości stwierdzenie, że procesy te przejawiały się mniej lub bardziej wyraźnie, choć nigdy nie systematycznie i całkowicie konsekwentnie w Europie – choć czy wyłącznie w Europie, i czy w całej Europie, to jest już dyskusyjne. Europocentryczna skłonność do uproszczonego widzenia innych kultur nieraz bowiem przychodziła w sukurs europejskiemu dobremu samozadowoleniu.

Europejskie dążenia wolnościowe były jednak wyraźne oraz zostały dobrze udokumentowane. Kiedyś Benedetto Croce w swej Historii Europy pisał o „religii wolności” (la religione della liberta), która, jego zdaniem, w XIX wieku zapuściła korzenie w Europie, stając się powszechnym wyznaniem o niemal uświęconym charakterze. Także Denis de Rougemont próbował zdefiniować Europę „jako tę część naszej planety, w której człowiek nieustannie wątpi i szuka samopotwierdzenia i chce tak zmieniać świat, aby jego osobiste życie uzyskało sens”17. Fernand Braudel zaś stwierdza jednoznacznie, że dla Europy „słowo «wolność» jest słowem kluczem”18. I dodaje: „Idea wolności […] stanie się odtąd punktem wyjścia nowego pojmowania świata i historii”19. Rzeczywiście, dość często i dość wyraźnie mieszkańcy Europy (przynajmniej niektórzy i niekiedy) dążyli i dążą do bycia sobą, do samorealizacji, do równości z innymi, ale i do odróżnienia się, do czego wykorzystywali i wykorzystują wszystkie możliwe środki społeczne i polityczne.

PRZYPUSZCZENIA

Nie trzeba przypominać, że jest wiele sposobów teoretycznego pojmowania wolności. Niezbyt przydatne będą dla nas wczesne, utopijne próby określenia wolności. Na przykład piszący w połowie XVII wieku Gerrard Winstanley pisał, że „prawdziwa wolność tam jest, gdzie człowiek znajduje pożywienie i utrzymanie”, samodzielnie i w pełni swobodnie korzystając z ziemi20. I dodaje, że wolność ta powinna być czymś realnym, a nie jedynie pustym hasłem21.

Może przywołać więc należy bardziej znane, jeszcze dziewiętnastowieczne sugestie Johna Actona, który pisał, że wolność jest to „stan gwarantujący każdemu człowiekowi ochronę w czynieniu tego, co uważa za swój obowiązek, przed presją władzy, większości, obyczaju i opinii”22. Można też wolność rozumieć bardziej lakonicznie. Mniej więcej w tym samym czasie co Acton, Lew Tołstoj zauważał, że „wolność polega na braku przymusu czynienia zła”23. W tej uwadze tkwi nie jedynie moralne wskazanie, lecz także istotna refleksja teoretyczna, która dalej znajdowała swe rozwinięcie. Za wieloma sugestiami (Kanta czy Milla, także Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela), można wolność rozumieć, jako możność robienia wszystkiego, co nie szkodzi innym (choć tu zaraz pojawia się kwestia tego, czy nieszkodzenie sobie samemu jest też granicą wolności).

Na tym etapie rozważań można uznać, że wolność to niezależność naszych czynów, myśli i ocen od wszelkich uwarunkowań zewnętrznych. Natychmiast jednak pojawia się kolejna wątpliwość: czy podział na to, co zewnętrzne i wewnętrzne, jest w istocie możliwy do utrzymania. Pewna część naszego świata zewnętrznego jest przecież naszym własnym wytworem (rola zawodowa, sytuacja rodzinna, miejsce zamieszkania); podobnie znaczna część tego, co niby wewnętrzne, jest przecież obcego, zewnętrznego pochodzenia i z zewnątrz może być warunkowana (nasze poglądy, opinie, postawy). Dlatego też w analizie wolności wielu autorów dostrzega i podkreśla rolę działania ludzkiego. Choć oczywiście poczucie wolności może ograniczać się do wewnętrznego świata myśli i wyobrażeń człowieka, to jednak w pełni może się ono zamanifestować właśnie w jego obserwowalnych zewnętrznie działaniach.

Czy da się określić wolność empirycznie, a jeżeli tak, jak można zoperacjonalizować to pojęcie? W jakich uchwytnych parametrach można by sprawdzić, czy wolność się przejawia, czy nie? Takie próby oczywiście się czyni, a wolność versus zniewolenie są tam określane przez istnienie lub nie instytucji wolnych i nieskrępowanych wyborów politycznych, wolność gospodarowania, wolność wypowiadania opinii, wolność religijną itp. To są niewątpliwe wskaźniki wolności, jednak ich opcja demokratyczno-rynkowa nie musi ukazywać wszystkich niuansów zniewolenia czy wolności. Nawet bardziej subtelne metody pozwalające dotrzeć do ukrytych ludzkich postaw i ocen nie zawsze mogą ukazać prawdziwe indywidualne i społeczne oblicze wolności czy (szczególnie) jej braku.

Przedstawione określenia wolności traktujemy jako wskazówkę do dalszych poszukiwań i analiz, choć oczywiście pozostaje wiele wątpliwości – czy na przykład uwzględniamy też inne, oprócz ściśle społecznych, ograniczenia wolności? Przejawów zniewolenia człowieka jest bardzo wiele: choroby, brak czasu, brak pieniędzy, przyjęte zobowiązania, opinie innych ludzi, własne przekonania, wpojone zasady i normy; także nasze uzależnienia, marzenia, plany; także wyraźnie może przejawiać się władza tradycji, obyczaju, religii a nawet złej pogody. Oczywiście, możemy uznać, że wszystkie one, choć mogą być silnie uwewnętrznione, mają społeczny rodowód oraz społeczne uwarunkowania.

Jakie są więc wzajemne egzystencjalne relacje człowieka i wolności? Według Ericha Fromma, „egzystencja ludzka i wolność są od początku nierozłączne”24. Porzucenie instynktów, przymusowego dostosowywania się do warunków przyrody oraz bezwzględności determinant genetycznych warunkowały ten proces zdobywania wolności, która polega przede wszystkim na „spontanicznej aktywności całej zintegrowanej osobowości” człowieka25. Spontaniczność kojarzy autor przede wszystkim z aktywnym działaniem spowodowanym własną wolą. W innych miejscach Fromm podkreśla, że to działanie winno zmierzać do rozwoju i szczęścia człowieka, i – rozszerzania jego wolności. Ale to już inne kwestie.

Szczególnie autorzy z kręgu egzystencjalistów, jak na przykład Jean-Paul Sartre, podkreślali, że „podstawowym warunkiem działania jest wolność”26. Filozof dodaje, że jesteśmy wręcz „skazani na bycie wolnym”27. W jego koncepcji rzeczywistość ludzka polega właśnie na tym, że „tworzy samą siebie”, że „wybiera samą siebie”, że nic z zewnątrz nie przychodzi do człowieka, co mógłby on otrzymać lub przyjąć. Przypomnijmy, że zgodnie z wymową egzystencjalistyczną, autor dodaje, iż jest to zarówno świadectwem wielkości, jak i mizerii człowieka, jego opuszczenia czy swoistej nicości.

Nawet, gdy nie przyjmie się w całości tej konwencji pojmowania egzystencji człowieka, należy mieć na uwadze fakt, że wolność to zazwyczaj niepewność w wyborze celów, kierunków, środków postępowania. Niekiedy przedstawia się już samą niepewność jako formę wolności, co wydaje się pewnym złudzeniem. Jednak właśnie wolność winna być rozumiana jako życie na własną odpowiedzialność, życie, które nie zawsze łączy się z poczuciem pełnego bezpieczeństwa, co niesie ze sobą konieczność dokonywania wielu wyborów, niepewność, poszukiwanie, z częstymi chaotycznymi próbami i nierzadkim bezradnym błądzeniem.

Można szukać jakichś analogii między wolnością a pewnymi figurami przestrzennymi. Czy droga jako prosta bądź nawet kręta linia będzie już stosowną metaforą wychodzenia ze zniewolenia i dążenia do wolności? Mamy poczucie, że jest to zbyt uboga metafora. Może więc bardziej odpowiednia będzie figura skrzyżowania, jako konieczności dokonywania wyboru? Zdecydowanie bardziej, jako że właśnie na każdym skrzyżowaniu czai się niepewność. Prawdopodobnie, na nasze nieszczęście, jeszcze bardziej trafną metaforą wolności jest figura labiryntu – a szczególnie labiryntu trójwymiarowego28. Nie sądzę aby te analogie wyczerpywały przestrzenne czy graficzne wyobrażenia wolności, która często przyjmuje też postać nieco chaotycznych „ruchów Browna”.

Z pewnością jednak wolność to wiara człowieka w siebie – a przynajmniej uroszczenie czy złudzenie tej wiary. Wyobrażenie wolności, dążenie do niej i życie w warunkach wolności musi łączyć się z mniej lub bardziej wyraźnym, ale bez wątpienia silnym przekonaniem, że się podoła temu wyzwaniu. Także z przekonaniem, że jawiące się po drodze trudności, wybory oraz niepewność nie staną się nieprzezwyciężalną przeszkodą.

EMANCYPACJA

Żeby nie zgubić się w rozlicznych przejawach i nazwach dążeń wolnościowych, dobrze byłoby je określić jednym mianem. Rację ma Reinhart Koselleck, przydając wszystkim zjawiskom związanym z dążeniem do wolności łączne określenie „emancypacja”. Etymologicznie rzecz biorąc, w starożytnym Rzymie emancipatio oznaczało wyzwolenie syna spod władzy ojcowskiej, jednak stopniowo jego znaczenie rozszerzało się na inne postacie wyzwolenia czy „samoupoważnienia”29. Emancypacja oznacza więc zarówno akt jednostkowy, jak i proces zbiorowy obejmujący różne grupy czy kategorie społeczne, zmierzające do zniesienia własnej dyskryminacji (albo pewnych jej przejawów) i uzyskania statusu podobnego do innych. W dalszym wywodzie pojęcie wolności będzie używane równolegle z pojęciem emancypacji, przy czym to pierwsze będzie miało szersze znaczenie od drugiego, które raczej odnosi się do wolnościowych procesów społecznych.

Najpierw w europejskich (a później także pozaeuropejskich) dziejach można dostrzec proces emancypacji kolejno: niewolników, chłopów pańszczyźnianych, robotników, kobiet, kast „niedotykalnych” w Indiach, Afroamerykanów, gejów i lesbijek, dzieci itd. Trzeba jednak dążenia emancypacyjne widzieć jeszcze szerzej: jako wszelkie próby wyzwalania się spod władzy feudałów, Kościoła i religii, państwa, jako ucieczkę od jawnej niesprawiedliwości społecznej; także jako próby zamazywania nierówności społecznych oraz jako możliwość zmiany statusów z przypisanych człowiekowi przez urodzenie w takiej, a nie innej rodzinie, na statusy osiągane dzięki własnej indywidualnej aktywności; to także łącząca się z tym wolność wypowiedzi oraz wolność w kreowaniu swojej tożsamości a także podmiotowości. Dążenia emancypacyjne to również wszelkie próby ucieczki od trudu i wysiłku fizycznego, od nędzy, od chorób, a nawet od cierpienia. W efekcie emancypacja – zwłaszcza współcześnie – to często także poszukiwanie hedonizmu, swobody, wygody i możliwości konsumpcyjnych.

Choć w pojmowaniu wolności należy uwzględniać historyczne uwarunkowania i skojarzenia, to przecież wszystkie wspomniane wyżej możliwości nie są jedynie pustymi określeniami czy zmitologizowanymi hasłami, lecz realnym procesem, w wyniku którego miliony ludzi – choć oczywiście nie wszyscy i nie naraz – mogą w dużym stopniu wybierać i samodzielnie kształtować swoje role społeczne i swoje życie, swoje marzenia i, choćby częściowo, swoje postawy. To wszystko nie byłoby możliwe bez spełnienia innych uwarunkowań, a w tym możliwości indywidualnego bogacenia się dzięki wcześniej wspomnianym szansom na zmiany statusów społecznych, dzięki gospodarce kapitalistycznej oraz rozwojowi techniki i zmianom technologicznym polepszającym produktywność i możliwości szerszego i pełniejszego zaspokajania potrzeb. Tak, związek dążeń wolnościowych i uwarunkowań ekonomicznych jest bardziej wyrazisty, niż chcielibyśmy to przyznać, choć oczywiście nie jest to związek prosty i jednoznaczny.

ZBLIŻENIA

Pojęcie emancypacji przypomina, że może nazbyt bezceremonialnie, a przynajmniej wygodnie używamy jednego określenia: „wolność”. A tymczasem trzeba by dostrzec jej wewnętrzne zróżnicowanie, jej stopniowalność: od totalnego zniewolenia (w sytuacji takiego totalnego zniewolenia, że ani nie ma gdzie uciec, ani nie można nawet sobie wyobrazić, że kiedyś będzie się wolnym, jak na przykład obozy koncentracyjne czy dożywotnie więzienie, które jest oczywiście pełnym zaprzeczeniem wolności), do absolutnej anarchii i jednostkowej samowoli czy permisywizmu (od łac. permissio – czyli przyzwolenie, zezwolenie na nierespektowanie norm społecznych, zwyczajów i obyczajów, na niedostosowywanie swych zachowań do wymagań społecznych). Mówienie tylko o zniewoleniu, z jednej strony, a wolności – z drugiej, jako o opozycyjnych wobec siebie biegunach jest uproszczeniem. Mamy raczej do czynienia z typowym continuum, z wieloma stanami pośrednimi, z przejawianiem się wolności w jednych aspektach, a zniewoleniem w innych, z istnieniem wolności w pewnych obszarach życia (na przykład stylu życia) a niewolą w innych (dajmy na to politycznych).

Takich analiz pojęcia „wolność” można by prowadzić więcej. Na przykład, czy „wyzwolenie” to już wolność, czy dopiero jej zapowiedź albo jej przygotowanie czy stworzenie ku niej odpowiednich warunków. Czy abolicja wobec niewolników lub skazanych niesienie już im prawdziwą wolność, czy dopiero ją sygnalizuje? Jak trafnie zauważa Hannah Arendt, „wolność i wyzwolenie nie są tym samym. Wyzwolenie, oswobodzenie, może być warunkiem wolności, lecz żadną miarą nie prowadzi do niej w sposób automatyczny. Pojęcie wolności zawarte w wyzwoleniu może być tylko negatywne, przeto nawet intencja wyzwolenia nie jest równoznaczna z pragnieniem wolności. Jeśli mimo wszystko zapominamy często o tych truizmach, to z pewnością dlatego, że wyzwolenie zawsze robiło w historii dużo zamieszania, natomiast ugruntowywanie wolności bywało niepewne lub spełzało na niczym”30. W tym kontekście rozważań na temat różnic między wolnością a wyzwoleniem nieraz przywoływany jest moment wyzwolenia przez Armię Czerwoną wielu krajów spod okupacji hitlerowskiej podczas i po II wojnie światowej. Sándor Márai pisze: „wolności nie można przynieść z zewnątrz. Jednostka czy naród jedynie sam siebie może obdarować wolnością”31. Tak, wyzwolenie może dopiero zapowiadać wolność. Pełen smak tej drugiej może się pojawić po spełnieniu wielu innych warunków, jednak tym wstępnym jest zawsze takie czy inne wyzwolenie: wyzwolenie spod więzów niewolnictwa, rasy, kasty czy obcego państwa. W istocie jest to problem tego, ile w dążeniu do wolności, a jeszcze bardziej w jej spełnianiu, korzystaniu z niej, musi być własnej aktywności i inicjatywy, słowem – do jakiego stopnia sam człowiek musi się wyzwolić. Chyba nie rozumieli tego marksiści oraz abolicjoniści, którzy oczekiwali, iż sami natychmiast uszczęśliwią wyzwalanych. Zawsze od czegoś trzeba jednak zacząć.

Już w rozważaniach Johna Stuarta Milla zawartych w jego klasycznym tekście O wolności32, znajdujemy obszerny zestaw sugerowanych przejawów wolności (do czego wrócimy w jednym z dalszych rozdziałów). A wszystkie one powinny być spełniane pod warunkiem nie przyczyniania się do szkody innych ludzi. Mill w wielu miejscach swego tekstu wyraźnie akcentuje (nie wiadomo, czy inspirował się w tych poglądach rozważaniami Immanuela Kanta), że „wolność jednostki musi być ograniczona do tego stopnia, by nie sprawiała przykrości innym”33. To ważkie zastrzeżenie, które jednak tylekroć było łamane, choćby w fałszywych wyobrażeniach o „uszczęśliwianiu” innych w wyniku naszych działań.

Jak wcześniej zasygnalizowano, wolność polega na możliwości przezwyciężania tego, co zewnętrzne wobec nas, a co nas jakoś ogranicza czy wywiera na nas przymus. Natychmiast jednak rodzi się problem z tym, jak traktować wewnętrzne ograniczenia. Jednym z najtrudniejszych problemów jest rozróżnienie (o którym dalej będzie jeszcze mowa) na zewnętrzne zniewolenie przy wewnętrznym poczuciu wolności (i odwrotnie). W istocie, wielu ludzi w sytuacji skrajnego zniewolenia (na przykład w obozach koncentracyjnych, nie mówiąc już o osobach na co dzień żyjących w ustrojach autorytarnych) doświadczało poczucia wewnętrznej niezależności. Owo wewnętrzne nastawienie może być oczywiście najważniejszym wskaźnikiem poczucia wolności versus zniewolenia, jednak z różnych względów nie należy go przeceniać. Może ono nieść także bardzo mylne informacje, o czym świadczą choćby takie stany, jak choroba dwubiegunowa czy cyklofrenia z przemiennymi etapami euforii lub depresji, które są wątpliwym potwierdzeniem „prawdziwego” samopoczucia człowieka względem własnej wolności. Nie jest łatwo analizować psychologiczne pojmowanie wolności – choćby wolności od samego siebie, od własnych przekonań. „Chciałeś kiedyś być wolny […] od własnych opinii?” – pyta oszalały pułkownik Kurtz w Czasie Apokalipsy Francisa F. Coppoli z 1979 roku.

Często akcentujemy, że wolność rozgrywa się w relacjach z innymi. Karl Jaspers zauważał, że „wolność urzeczywistnia się tylko we wspólnocie”, że „mogę być wolny w tym tylko stopniu, w jakim inni są wolni”34. To nader szlachetne stwierdzenie przejawia jednak nieco utopijny charakter. Owszem, nasza wolność jest bez wątpienia bardziej rozkoszna, gdy obserwujemy, że inni wokół (a szczególnie nasi bliscy) są również w pełni wolni, że mogą spełniać swe wymogi wolności. A jednak nie zawsze tak bywa. Może nawet częściej zauważamy silne zróżnicowanie wolności, ba, zauważamy, że aby „ktoś był wolny, ktoś inny musi być zniewolony” (do czego jeszcze wrócimy w dalszych rozważaniach).

Jak z przekorą zauważył Zygmunt Bauman, „wolność pozostaje […] zasobem rozmieszczonym w sposób wysoce przemyślany – zawsze rozważanym w kontekście dystrybucji – jako początek relacji, której koniec stanowi heteronomia. Wolność jest pochodną tej relacji, a zarazem stanowi jej fundamentalny warunek. Wolność jako przywilej i władza”35. Oczywiście, problem klasowego czy cenzusowego uwarunkowania wolności jest bardziej skomplikowany. Nie może być pełnej zgody na przekorne stwierdzenie Friedricha Nietzschego, że „miarą wolności, czy to dla jednostki, czy to dla społeczeństw, jest stopień oporu, który ustawicznie pokonywać należy, żeby pozostać u góry”36. Miarą dążenia do wolności jest raczej odniesienie do dołu i poprawa losu najbardziej zniewolonych, upokorzonych i biednych. Rację ma Bauman: nigdy nie było i nie jest tak, aby wolność versus zniewolenie były równo rozdzielone między ludzi. Nigdy nie jest tak, aby nie odgrywały w tym roli takie czynniki różnicujące, jak pozycja ekonomiczna i polityczna. Można nawet uznać, że wiele z procesów ekonomicznych i politycznych, że wszelkie dążenia do poprawy swej pozycji (lub utrzymania pozycji uprzywilejowanej) to dążenie do polepszenia (bądź utrzymania) swego zakresu i stopnia wolności. Podobnie, wszystkie walki klasowe i dążenia do poprawy sytuacji ekonomicznej i politycznej zmierzają także do poprawy pakietu wolności. Środki materialne, wielkość przestrzeni, którą się dysponuje, zakres usług i przywilejów, system ochrony przed potencjalnym zagrożeniem – wszystko to jest orężem w walce o wolność (nieważne: iluzoryczną czy realną). Tak czy inaczej, nie da się ukryć, że zniewolenie/wolność mają także podłoże ekonomiczne. „Na nikim nie można tyle wymusić jak na biednych ludziach. Nawet cnoty można z nich wymusić” – pisał przekornie, choć celnie Bertold Brecht37.

OKREŚLENIA

Wolność nie jest jedynym określeniem, które może nas tu zainteresować. Należy też rozważyć wzajemne relacje wolności i niezależności, może też niezawisłości (choć ten aspekt bardziej dotyczy wymiaru instytucjonalnego: państwowego, sądowniczego czy decyzyjnego). Koncentrując uwagę na polskim określeniu „niezależność” odnosimy wrażenie, że to pojęcie oraz pojęcie „wolność” w znacznym stopniu pokrywają się, choć nie do końca. Niezależność bardziej kojarzy nam się z faktem, iż nie podlegamy czyjejś woli, że w naszych decyzjach jesteśmy suwerenni, że możemy decydować o własnym losie, o dokonywanych wyborach dróg życiowych. Jednak te różnice znaczeniowe są tak nieznaczne, a przy tym choć subtelne, to jednak nieco subiektywne w rozumieniu, że można je zbagatelizować i ostatecznie traktować oba terminy – „wolność” i „niezależność” – jako synonimy.

Także nie należy całkowicie zbagatelizować innego określenia występującego często w języku polskim: „swoboda”. Również może być tu przywołana nonszalancja, rozumiana jako bezceremonialność w zachowaniu, która polega na nieprzestrzeganiu obowiązujących norm, zasad, obyczajów, może być utożsamiana z poczuciem wolności. I wreszcie „anarchia”, a raczej „anarchizm”, który co prawda klasycznie winien być odnoszony jedynie do sprzeciwu wobec wszelkiej organizacji państwowej, postulujący wręcz likwidację władzy państwowej i zastąpienie jej bliżej nieznaną strukturą, jednak jego znaczenie bywa niekiedy rozciągane na wszelkie przejawy zerwania czy wręcz zniszczenia obowiązujących struktur władzy we wszelkich instytucjach, nie tylko państwowych.

Wolność to zawsze rodzaj buntu – to bezskuteczne lub udane nie tyle wypowiedzenie słowa „nie”, ile próba zrealizowania tego, co się za nim kryje. Wyobrażenie wolności, jej pragnienie a tym bardziej dążenie do jej osiągnięcia w taki czy inny sposób, zawsze narusza aktualny ład społeczny, czyli – według klasycznej socjologicznej teorii funkcjonalnej – pewien dotąd jakoś dopasowany układ kulturowo określonych celów działania oraz środków i norm, które je warunkują. Ten ład określa to wszystko, co w danym społeczeństwie jest pożądane, uprzywilejowane, przyzwolone lub zakazane – a w tym oczywiście kształt struktury społecznej, czyli wzajemne relacje między klasami, stanami, grupami i kategoriami społecznymi. Jasna rzecz, że w tym są jawnie czy skrycie obecne relacje zdominowania i podporządkowania, panowania i zniewolenia. Zazwyczaj i na co dzień większość jednostek i grup w ten czy inny sposób godzi się z tym ładem, wtapia się weń i dopasowuje. Przypomnijmy, że to przystosowanie (znowu według klasycznej socjologicznej teorii funkcjonalnej) zazwyczaj przyjmuje postać konformizmu, innowacji, rytualizmu czy wycofania, a tylko niekiedy przejawia się też bunt38. To dość proste, lecz klarowne, a przy tym wyczerpujące przedstawienie ogólnego tła socjologicznego dla żądania wolności.

Jak zauważa Robert K. Merton, bunt „wyprowadza ludzi na zewnątrz otaczającej struktury społecznej, aby tworzyli wizję i próbowali realizować strukturę nową, to znaczy zupełnie przekształconą”39. Bunt, często inspirowany gniewem, widzimy więc zazwyczaj jako ogólniejszą czynną negację jakiegoś zła, jako wyraz niezgody na zło, a zarazem jako niekiedy jedyną i skuteczną drogę torowania możliwości nadejścia jakiegoś dobra40. Może on być wyrazem niezgody na to właśnie zło, którym jest brak równowagi społecznej, wtedy bunt jest sposobem jej przywracania (albo raczej tworzenia)41. Jest więc bunt zjawiskiem pozytywnym i relatywnie powszechnym w stosunkach społecznych, choć dyskusyjne jest to, czy można go uznać za zjawisko uniwersalne, występujące we wszystkich epokach i we wszystkich kulturach42.

Niektórzy autorzy (np. Merton) dodają (choć wcale nie jest to przekonujące, z wyjątkiem rewolucji), że pojęcie buntu należy łączyć z pojęciem resentymentu (którego autorem był Friedrich Nietzsche, a które przejął i rozwinął Max Scheler), zawierającym rozproszone uczucie nienawiści, wrogości czy zawiści wobec grup uprzywilejowanych. Postawa ta zawiera potępienie tego, czego się potajemnie pożąda – a zazwyczaj w resentymencie pożąda się po prostu statusu i stylu życia klas uprzywilejowanych. Rzeczywiście, wyobrażenie wolności to niekiedy uproszczone wyobrażenie sposobu życia klas uprzywilejowanych, a w tym ich wzorów konsumpcji, wzorów spędzania czasu, sposobów ubieranie się, jedzenia czy urządzenia mieszkania. Tak w istocie często bywa, jak to jeszcze w latach 60. XX wieku napisał Marek Hłasko: „Jest to ostatnia i żałosna próba buntu; ponieważ nie możemy żyć jak ludzie wolni, starajmy się naśladować formy ich życia”43. Procesy transformacyjne w Europie Środkowo-Wschodniej po 1989 roku są tego dobitnym potwierdzeniem: wielu ludzi w tej części Europy chciało po prostu tak samo żyć, jak ci w zachodniej jej części. Większość nie marzyła o jakiejś nieokreślonej wolności, tylko o tym, by mieć lepsze telewizory i samochody, by ich ubrania nie były tak siermiężne jak dotąd, by móc swobodnie jeździć po świecie.

Czy to utożsamienie wolności z pożądanym stylem życia odziera wolność z nimbu szlachetności, odsłaniając jej try­wialną przyziemność? Niekoniecznie, gdyż można też zauważyć w tym pragnieniu coś ludzkiego, coś mniej egzaltowanego niż tylko górnolotne i nie zawsze jasne hasło wolności. „Każdy człowiek jest uprawniony do samorzutnego działania w swoich sprawach” – pisał John S. Mill44. To ludzka twarz wolności, która nie odstręcza, lecz – przeciwnie – inspiruje do dalszych rozważań.

*

Jak widać, samo teoretyczne, refleksyjne pojmowanie wolności nie jest jednoznaczne. Ponadto, w każdym z języków może mieć ono wiele nazw. I nawet nie chodzi tutaj o szukanie podobieństw i różnic z wcześniej przywoływanymi określeniami, jako że wszystkie one częściowo nakładają się na siebie a częściowo krzyżują. Przywołanie tych zbliżonych znaczeniowo określeń może być świadectwem tego, jak ważny dla ludzi jest problem wolności – a więc i niezależności czy swobody – skoro do jego nazwania służy wiele wyrazów. Ale nie różne określenia są ważne. Istotny jest sam problem wolności, której rozsądna realizacja jest – na co dawno temu zwrócił już uwagę John S. Mill – korzystna z tego względu, że przyczynia się do mnogości i różnorodności ludzkiego świata, a także do pełniejszego rozwoju człowieka i większych możliwości ujawnienia jego naturalnych zdolności.