Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy zdarza Ci się, że coś wiesz, ale nie umiesz wyjaśnić skąd? Czy rozwiązujesz problemy w niestandardowy sposób? Czy masz żywą wyobraźnię? Czy masz talent muzyczny, plastyczny lub mechaniczny?
Jeśli tak – możliwe, że jesteś osobą myślącą wizualnie. Taki sposób myślenia przypomina trochę korzystanie z grafik Google’a lub oglądanie krótkich filmów na Instagramie lub TikToku. W Twojej głowie pojawia się sekwencja obrazów zrozumiała tylko dla Ciebie. Wśród osób myślących wizualnie są najwięksi wynalazcy tacy jak Thomas Edison, Alan Turing czy Elon Musk. Dla osób myślących wizualnie kluczowa jest możliwość nauki metodą prób i błędów. Dlatego często kiepsko sobie radzą w szkole, gdzie kładzie się nacisk na naukę teorii. Jak rozpoznać i wspierać naszych przyszłych inżynierów, projektantów, artystów?
W swojej najnowszej książce Temple Grandin uczy rodziców, w jaki sposób mogą odkryć i rozwijać mocne strony swoich dzieci. Danie dziecku szansy na sukces jest czymś niezmiernie ważnym, a punktem wyjścia powinno być zrozumienie tego, jak ono myśli, a więc także, jak się uczy.
Temple Grandin nawiguje między sposobami myślenia niczym najsprawniejszy pilot, pokazując czytelnikom, że każdy z nas jest inny pod względem odbierania świata, kreacji myśli, najlepszej metody uczenia się. Podkreśla przede wszystkim wartość tej różnorodności – zgodnie z jej słowami „możemy tylko zyskać, jeśli wykorzystamy moce tkwiące w umysłach każdego typu i rodzaju”.
Izabela Hnidziuk-Machnica, dyrektor zarządzająca Fundacji Aleklasa
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 488
Wszystkim tym, którzy myślą inaczej
Wstęp
Przychodzimy na świat bez słów. Widzimy światło, rozpoznajemy twarze, odróżniamy barwy i wzory. Odczuwamy zapachy i zaczynamy rozpoznawać smaki. Odkrywamy zmysł dotyku, chwytając przedmioty i ssąc kciuki. Wkrótce zaczynamy rozpoznawać melodie, co wyjaśnia istnienie na całym świecie kołysanek i piosenek dla dzieci. Niemowlęta wydają wiele dźwięków. „Mama” i „tata” pojawiają się bardziej przypadkowo, niż skłonni są wierzyć przejęci swoją rolą nowi rodzice. Stopniowo bierze górę język: krok po kroku większość dzieci przyswaja sobie zasób rzeczowników i czasowników. W wieku lat dwóch maluchy zaczynają tworzyć zdania. Do czasu, gdy idą do przedszkola, wypowiadają już zdania złożone i rozumieją podstawowe reguły języka. Jeśli chodzi o komunikację, język jest jak woda potrzebna do zaspokojenia pragnienia i jak powietrze, bez którego niemożliwe jest oddychanie.
Przyjmujemy jako naturalne założenie, że prymat języka określa nie tylko naszą komunikację, ale także to, jak myślimy – i w istocie tego uczono nas przez wieki. Siedemnastowieczny filozof Kartezjusz odcisnął na naszej umysłowości głębokie piętno, gdy powiedział: „Myślę, więc jestem”. W szczególności uważał on, że język odróżnia nas od zwierząt: mowa stanowi o naszym człowieczeństwie. Dziś wciąż opisujemy teorię umysłu przede wszystkim w kategoriach językowych. W 1957 roku językoznawca Noam Chomsky wydał przełomową pracę Struktury syntaktyczne, w której wysunął tezę, że język – konkretnie jego gramatyka – ma charakter wrodzony. Poglądy jego oddziałują na myślicieli od ponad pół wieku.
Pierwszym krokiem ku zrozumieniu tego, iż ludzie myślą w różny sposób, jest dostrzeżenie, że różne sposoby myślenia istnieją. Utarty pogląd, że mamy jako ludzie biologiczną predyspozycję do języka, być może wyjaśnia to, dlaczego ja sama dopiero tuż przed trzydziestką zdałam sobie sprawę z tego, że należę do osób myślących wizualnie. Mam ponadto autyzm i zaczęłam mówić w wieku czterech lat. Zaczęłam czytać dopiero jako ośmiolatka, i to tylko dzięki licznym ćwiczeniom fonetycznym. Nie poznawałam świata przez syntaksę i gramatykę. Uczyłam się go przez obrazy. W przeciwieństwie jednak do tego, co mogliby sądzić Kartezjusz z Chomskym, moje myśli nawet bez języka są wyraziste i bogate. Postrzegam świat w sekwencjach powiązanych ze sobą obrazów, co trochę przypomina korzystanie z grafiki Google’a lub oglądanie krótkich filmów na Instagramie lub TikToku. Owszem, dysponuję dziś językiem, lecz nadal myślę głównie obrazami. Ludzie często mylą myślenie wzrokowe z widzeniem. Postaram się w tej książce wyjaśnić, że myślenie wizualne nie odnosi się do widzenia, ale do przetwarzania informacji – tego, jak myślimy i koncypujemy.
Ponieważ świat, w którym wzrastałam, nie odróżniał sposobów myślenia, z wielkim zdziwieniem odkryłam, że inni ludzie nie myślą tak samo jak ja. Było to tak, jakby ktoś zaprosił nas na bal przebierańców, a po przybyciu stwierdzilibyśmy, że tylko my jesteśmy przebrani. Z trudem identyfikowałam różnice między moimi procesami myślowymi i procesami większości ludzi. Kiedy w końcu ustaliłam, że nie wszyscy myślą obrazami, stało się moją osobistą misją zbadanie, jak myślą inni ludzie i czy jest więcej osób myślących tak samo jak ja. Po raz pierwszy napisałam o tym dwadzieścia pięć lat temu w moich wspomnieniach wydanych pod tytułem Myślenie obrazami. Od tamtej pory nie przestaję się interesować występowaniem myślenia wizualnego w ogólnej populacji. Śledzę literaturę, bacznie obserwuję, przeprowadzam nieformalne ankiety podczas setek konferencji dotyczących autyzmu i edukacji, rozmawiam z tysiącami rodziców, edukatorów, działaczy na rzecz osób z niepełnosprawnościami, a także pracowników przemysłu.
Nie było to niespodziewane olśnienie, gdyż dochodziłam do tego odkrycia stopniowo, lecz zrozumiałam, że istnieją w istocie dwa różne rodzaje myślenia wizualnego. Choć nie umiałam tego udowodnić, uświadomiłam sobie, że pewne osoby myślące wizualnie różnią się ode mnie. Są to osoby wizualizujące przestrzennie, widzące schematy i abstrakcje. Rozróżnienie to nasunęło mi się, gdy współpracowałam z inżynierami różnych branż, projektantami maszyn i mechanikami. Później, zachwycona, znalazłam potwierdzenie moich obserwacji w literaturze naukowej. Badania Marii Kożewnikow wykazały, że istnieją osoby wizualizujące przedmiotowo, takie jak ja, które myślą obrazami, ale także – dokładnie tak jak przypuszczałam – druga grupa osób: uzdolnione matematycznie, myślące wizualnoprzestrzennie – pomijany, ale istotny podzbiór osób myślących wizualnie i za pomocą schematów.
Skutek był piorunujący. Wiedziałam, że muszę poszerzyć moje osobiste doświadczenie osoby, która myśli wizualnie, tak aby sprostać zagadnieniu myślenia wizualnego w całej kulturze – od szkoły przez pracę po wszystkie inne dziedziny. W książce tej badam te dwa sposoby myślenia: to, jak oddziałują na poszczególne osoby i ogólnie na nasz świat. Oprowadzę czytelnika po tym, co prywatnie nazywam „inteligentnym wydziałem inżynieryjnym” – będę opowiadać historie z mego blisko pięćdziesięcioletniego życia zawodowego, w którym miałam sposobność pracować z oboma rodzajami osób wizualizujących: osobami wizualizującymi przedmiotowo, takimi jak ja, które widzą obrazy, i osobami wizualizującymi przestrzennie, które widzą schematy. Możemy przedstawiać to sobie tak: osoby myślące przedmiotowo budują pociągi, które dzięki osobom wizualizującym przestrzennie utrzymują się w ruchu.
Książka ta wzięła się również z dwóch ważnych olśnień, których doznałam w ciągu ostatnich lat. W 2019 roku wyruszyłam na wizytację trzech nowoczesnych amerykańskich przetwórni mięsa drobiowego i wieprzowego. Takie wyjazdy są stałym elementem mojej pracy konsultanta w przemyśle spożywczym. Moim zadaniem jest kontrola, czy zakłady działają zgodnie z prawem i nie naruszają żadnych przepisów. Przyglądam się wszelkim świadectwom złego obchodzenia się ze zwierzętami, niewłaściwej pracy maszyn i wykroczeń pracowników. Jestem ceniona za mój sposób patrzenia na zagadnienia. Nawet najdrobniejsze podejrzane szczegóły od razu przyciągają moją uwagę. Umiem dostrzec nawet tak pozornie błahe rzeczy jak zwisający kawałek sznurka, który może spowolnić przeładunek krów na rampie i spowodować kosztowne opóźnienia. W pewnym zakładzie przetwórczym moją uwagę przykuło coś zupełnie innego. Dotychczas niemal każdy zakład, w którym pracowałam lub udzielałam konsultacji, wykorzystywał maszyny produkowane w Stanach Zjednoczonych. Części były rodzime i zawsze byli na miejscu robotnicy umiejący zainstalować nowe podzespoły i naprawić wszelkie usterki. W tym miejscu całe wyposażenie było zupełnie nowe. Wszystko piękne, wykonane starannie z lśniącej nierdzewnej stali, z wieloma skomplikowanymi elementami ruchomymi. Patrząc na ten sprzęt, wyobrażałam sobie wykwalifikowanych i dobrze opłacanych pracowników, którzy go zaprojektowali i zainstalowali. Potem jednak odkryłam, że został on przywieziony kontenerowcem w ponad stu kontenerach z Holandii.
Stałam na wysokiej platformie, kontemplując wszystkie te taśmociągi, i zawołałam sama do siebie: „A więc my już takich rzeczy nie umiemy robić!”. Jest to cena, jaką płacimy za usunięcie z naszych szkół wszystkich przedmiotów praktycznych, takich jak warsztaty, obróbka metalu, rysunek techniczny lub mechanika samochodowa. Dzieci, które powinny wyrosnąć na projektantów i wykonawców takich urządzeń, uchodzą za słabych i leniwych uczniów i często trafiają do szkolnictwa specjalnego. Wiele z tych dzieci to po prostu osoby myślące wizualnie, które zostają odrzucone, gdyż obecne programy szkolne preferują uczniów myślących werbalnie i linearnie, którzy dobrze wypadają na testach. Przedmioty praktyczne, w których ci „słabi uczniowie” mogliby zademonstrować swe wielkie zdolności, zniknęły.
Drugie olśnienie dotknęło mnie w tym samym roku przy okazji zwiedzania Teatru Steve’a Jobsa w siedzibie Apple’a w Cupertino. Budynek ma wygląd perfekcyjnego szklanego dysku pochodzącego z innej galaktyki. Jego wysokie na 670 centymetrów ściany zrobione są z samego szkła. Nie ma żadnych struktur wspierających. Przewody elektryczne, zraszacze, systemy dźwiękowe i alarmy ukryte są w łączeniach szklanych paneli. To coś niebywałego! Jak często mi się zdarza, gdy coś mnie zafrapuje, zaczęłam zgłębiać temat, by jak najwięcej dowiedzieć się o tym budynku. Dach opiera się na szklanych ścianach, a producentem szkła jest niemiecka firma Sedak, lider w produkcji wielkoskalowych tafli szklanych. Fantastyczny lekki dach z włókien węglowych został przywieziony z Dubaju. Szklana okładzina i dach zostały zaprojektowane, wyprodukowane i zainstalowane przez włoską firmę Frener & Reifer. Gmach był pusty, gdy go zwiedzałam. Stanęłam pośrodku hallu i jeszcze raz zawołałam: „My już takich rzeczy nie umiemy robić!”.
Zdałam sobie szybko sprawę, że te dwa przykłady nie są wyjątkowe. Stanowią one symptom radykalnej przemiany w przemyśle amerykańskim. Wiosną 2021 roku w innej przetwórni wieprzowiny natknęłam się na zupełnie nowe urządzenia do krojenia i pakowania mięsa sprowadzone z Holandii, Danii i Włoch. Parę tygodni później w branżowym piśmie przemysłu mięsnego znalazłam wielką rozkładówkę o urządzeniach produkowanych przez pewną holenderską firmę. Niewątpliwie dokonywała się jakaś zasadnicza zmiana w amerykańskiej inwencji.
Są trzy główne przyczyny utraty istotnych kompetencji technicznych. Po pierwsze, osoby o umiejętnościach fachowych nie są zastępowane w tym samym tempie, w jakim odchodzą z rynku pracy. Po drugie, ustąpiliśmy innym krajom w produkcji nie tylko prostych wyrobów takich jak odzież, zabawki lub sprzęt domowy, ale również towarów zaawansowanych (około 30 procent iPhone’ów produkują Chiny). Po trzecie – i to szczególnie leży mi na sercu – odrzucamy osoby myślące wizualnie. Kiedy nie wspieramy talentów i zdolności osób myślących inaczej, nie odnosimy korzyści z ich sposobów uczenia się i myślenia, które mogą wzbogacić społeczeństwo. Spróbujmy wyobrazić sobie świat bez artystów, projektantów lub wynalazców; bez elektryków, mechaników, architektów, hydraulików lub budowniczych. Wszystko to są osoby myślące wizualnie – i często żyjące obok nas – których wyjątkowego wkładu nie rozumiemy, nie pielęgnujemy i nie doceniamy. Książkę tę napisałam między innymi z tego powodu, że utrata umiejętności, jaką przeżywa mój kraj, przeraża mnie. A łatwo można by jej zapobiec, gdybyśmy nie odrzucali tych właśnie ludzi, którzy mogliby nas ocalić.
Wielu ludzi nie rozumie do końca działania swego umysłu. Podobnie zresztą jak większość naukowców. Zacznę od opisu, co wiemy o myśleniu wizualnym i o tym, jak ono działa, w sposób, który będzie przekonujący zarówno dla osób myślących wizualnie, jak i dla pozostałych. Na tej podstawie spróbuję rozpoznać, co robimy nie tak jak należy w naszym systemie edukacyjnym – od narzucania zuniformizowanego programu nauczania po poleganie na krzywdzącej i przestarzałej metodzie weryfikacji wiedzy, a gdzieś po drodze odrzucanie utalentowanych dzieci na szkodę wszystkich. Okazuje się, że algebra jest barierą uniemożliwiającą niektórym uczniom ukończenie szkoły średniej lub uzyskanie dyplomu technika szkoły policealnej. Istnieją osoby myślące wizualnie, które umieją wymyślać urządzenia, ale nie potrafią rozwiązać równania z jedną niewiadomą. Takich uczniów odrzucamy. Potem przyjrzymy się temu, jak kryzys edukacyjny przeradza się w kryzys bezrobocia lub pracy dorywczej, który wzmacnia nasze przesądy na temat szkół zawodowych i policealnych. Zgadzamy się ogólnie, że konserwacja i modernizacja infrastruktury są bardzo ważne, lecz czy dajemy temu wyraz, wyszukując, zachęcając i szkoląc budowniczych, spawaczy, mechaników i inżynierów? Innymi słowy, gdzie się podziały nasze pomysłowe złote rączki?
Dalej będziemy podziwiać wspaniałe owoce współpracy osób myślących werbalnie i osób myślących wizualnie, między innymi dokonania Richarda Rodgersa oraz Oscara Hammersteina, Steve’a Jobsa oraz Steve’a Wozniaka, architekta Rema Koolhaasa i inżyniera Cecila Balmonda. Zapoznamy się z badaniami, z których wynika, że obecność osób myślących w różny sposób daje przewagę zespołom. Później będziemy eksplorować to miejsce, w którym spotykają się geniusz, neuroróżnorodność i myślenie wizualne. Przyjrzymy się artystom i wynalazcom, pośród których wielu to osoby myślące wizualnie, a niektórzy są także w spektrum autyzmu. Wnieśli oni niezastąpiony wkład do sztuki, nauki i wynalazczości.
Dalej zajmiemy się rozstrzygającymi nieraz o życiu i śmierci skutkami nieobecności w zespole osób myślących wizualnie. Przekonamy się, że zdarzeniom takim jak wypadek w elektrowni jądrowej w Fukushimie lub katastrofa dwóch boeingów 737 MAX, które kosztowały życie setek ludzi, mogłaby zapobiec osoba posiadająca odpowiednie umiejętności wizualne. Choć osoby myślące wizualnie z pewnością nie są jasnowidzami, wykorzystanie naszego sposobu widzenia może pomóc w przeciwdziałaniu nie tylko incydentom, ale także wielkim katastrofom. Zapoznamy się z badaniami wykazującymi, że zespoły złożone z osób myślących tylko w jeden sposób uzyskują gorsze wyniki niż mieszane grupy osób myślących wizualnie i niewizualnie. Obecność w zespole osoby myślącej wizualnie może mieć krytyczne znaczenie.
Na końcu powrócę do przedmiotu, o którym pisałam już wiele. Jako badaczka zwierząt przez długie lata wykładałam, badałam i udzielałam konsultacji na temat zachowania zwierząt. W książce tej pragnę się skupić na zwierzętach dlatego, iż są one stworzeniami niewerbalnymi; czy zwierzęta mogą nas nauczyć czegoś o naszych sposobach myślenia?
Jak możemy poznać, że jesteśmy typem osoby myślącej wizualnie? Prawdopodobnie każdy już wie, czy ma słuch muzyczny, czy dobrze rysuje, sprawnie buduje urządzenia mechaniczne, czy woli raczej malować, niż pisać. Wszystko to są symptomy. Ważne, by pamiętać, że myślenie wizualne – jak większość ludzkich cech – jest stopniowalne. Większość ludzi wykorzystuje w życiu pewną kombinację myślenia werbalnego i myślenia wizualnego. Dzięki historiom, rezultatom badań i ideom przedstawionym w tej książce czytelnik będzie umiał określić własną kombinację. Moim celem jest także udzielenie pomocy rodzicom we wspieraniu mocnych stron dzieci. Danie dziecku szansy na sukces jest czymś niezmiernie doniosłym, a punktem wyjściowym powinno być zrozumienie tego, jak ono myśli, a więc także jak się uczy. Chciałabym ponadto zachęcić pracodawców, by należycie oceniali swój personel i aby poza CV dostrzegali również to, co osoby myślące wizualnie i neuroróżnorodne mogą wnieść do ich firmy. Mam nadzieję, że osoby myślące wizualnie rozpoznają siebie na tych stronicach i że inni ludzie docenią potencjał, jaki stanowią różne sposoby myślenia. W końcu chciałabym, abyśmy wszyscy jako mieszkańcy jednego globu nabyli umiejętności wymyślania i budowania nowych rzeczy w naszym szybko zmieniającym się świecie, abyśmy zrozumieli, że możemy tylko zyskać, jeśli wykorzystamy moce tkwiące w umysłach każdego typu i rodzaju.