Piękne umysły. Jak ludzie myślący obrazami, wzorami i abstrakcjami postrzegają świat - Temple Grandin - ebook

Piękne umysły. Jak ludzie myślący obrazami, wzorami i abstrakcjami postrzegają świat ebook

Temple Grandin

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Czy zdarza Ci się, że coś wiesz, ale nie umiesz wyjaśnić skąd? Czy rozwiązujesz problemy w niestandardowy sposób? Czy masz żywą wyobraźnię? Czy masz talent muzyczny, plastyczny lub mechaniczny?

Jeśli tak – możliwe, że jesteś osobą myślącą wizualnie. Taki sposób myślenia przypomina trochę korzystanie z grafik Google’a lub oglądanie krótkich filmów na Instagramie lub TikToku. W Twojej głowie pojawia się sekwencja obrazów zrozumiała tylko dla Ciebie. Wśród osób myślących wizualnie są najwięksi wynalazcy tacy jak Thomas Edison, Alan Turing czy Elon Musk. Dla osób myślących wizualnie kluczowa jest możliwość nauki metodą prób i błędów. Dlatego często kiepsko sobie radzą w szkole, gdzie kładzie się nacisk na naukę teorii. Jak rozpoznać i wspierać naszych przyszłych inżynierów, projektantów, artystów?

W swojej najnowszej książce Temple Grandin uczy rodziców, w jaki sposób mogą odkryć i rozwijać mocne strony swoich dzieci. Danie dziecku szansy na sukces jest czymś niezmiernie ważnym, a punktem wyjścia powinno być zrozumienie tego, jak ono myśli, a więc także, jak się uczy.

Temple Grandin nawiguje między sposobami myślenia niczym najsprawniejszy pilot, pokazując czytelnikom, że każdy z nas jest inny pod względem odbierania świata, kreacji myśli, najlepszej metody uczenia się. Podkreśla przede wszystkim wartość tej różnorodności – zgodnie z jej słowami „możemy tylko zyskać, jeśli wykorzystamy moce tkwiące w umysłach każdego typu i rodzaju”.

Izabela Hnidziuk-Machnica, dyrektor zarządzająca Fundacji Aleklasa

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 488

Oceny
4,5 (13 ocen)
9
1
3
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
hankamaj

Dobrze spędzony czas

wszystko fajnie, tylko nie takie zależności rządzą światem.
10

Popularność




© Co­py­ri­ght by Co­per­ni­cus Cen­ter Press, 2023 Co­py­ri­ght © 2022 by Tem­ple Gran­din
Ty­tuł ory­gi­nalnyVi­sual Thin­king: The Hid­den Gi­fts of Pe­ople Who Think in Pic­tu­res, Pat­terns, and Abs­trac­tions
Kon­sul­ta­cja me­ry­to­rycznaIza­bela Hni­dziuk-Mach­nica, Ra­do­sław Mach­nica
Ad­iu­sta­cja i ko­rektaAgnieszka Paw­li­kow­ska
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wychMi­chał Du­ława
Ilu­stra­cja na okładce© Ro­bert Kne­schke/Adobe Stock
SkładME­LES-DE­SIGN
ISBN 978-83-7886-698-5
Wy­da­nie I
Kra­ków 2023
Wy­dawca: Co­per­ni­cus Cen­ter Press Sp. z o.o. pl. Szcze­pań­ski 8, 31-011 Kra­ków tel. (+48) 12 448 14 12, 500 839 467 e-mail: re­dak­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Wszyst­kim tym, któ­rzy my­ślą ina­czej

Wstęp

Przy­cho­dzimy na świat bez słów. Wi­dzimy świa­tło, roz­po­zna­jemy twa­rze, od­róż­niamy barwy i wzory. Od­czu­wamy za­pa­chy i za­czy­namy roz­po­zna­wać smaki. Od­kry­wamy zmysł do­tyku, chwy­ta­jąc przed­mioty i ssąc kciuki. Wkrótce za­czy­namy roz­po­zna­wać me­lo­die, co wy­ja­śnia ist­nie­nie na ca­łym świe­cie ko­ły­sa­nek i pio­se­nek dla dzieci. Nie­mow­lęta wy­dają wiele dźwię­ków. „Mama” i „tata” po­ja­wiają się bar­dziej przy­pad­kowo, niż skłonni są wie­rzyć prze­jęci swoją rolą nowi ro­dzice. Stop­niowo bie­rze górę ję­zyk: krok po kroku więk­szość dzieci przy­swaja so­bie za­sób rze­czow­ni­ków i cza­sow­ni­ków. W wieku lat dwóch ma­lu­chy za­czy­nają two­rzyć zda­nia. Do czasu, gdy idą do przed­szkola, wy­po­wia­dają już zda­nia zło­żone i ro­zu­mieją pod­sta­wowe re­guły ję­zyka. Je­śli cho­dzi o ko­mu­ni­ka­cję, ję­zyk jest jak woda po­trzebna do za­spo­ko­je­nia pra­gnie­nia i jak po­wie­trze, bez któ­rego nie­moż­liwe jest od­dy­cha­nie.

Przyj­mu­jemy jako na­tu­ralne za­ło­że­nie, że pry­mat ję­zyka okre­śla nie tylko na­szą ko­mu­ni­ka­cję, ale także to, jak my­ślimy – i w isto­cie tego uczono nas przez wieki. Sie­dem­na­sto­wieczny fi­lo­zof Kar­te­zjusz od­ci­snął na na­szej umy­sło­wo­ści głę­bo­kie piętno, gdy po­wie­dział: „My­ślę, więc je­stem”. W szcze­gól­no­ści uwa­żał on, że ję­zyk od­róż­nia nas od zwie­rząt: mowa sta­nowi o na­szym czło­wie­czeń­stwie. Dziś wciąż opi­su­jemy teo­rię umy­słu przede wszyst­kim w ka­te­go­riach ję­zy­ko­wych. W 1957 roku ję­zy­ko­znawca Noam Chom­sky wy­dał prze­ło­mową pracę Struk­tury syn­tak­tyczne, w któ­rej wy­su­nął tezę, że ję­zyk – kon­kret­nie jego gra­ma­tyka – ma cha­rak­ter wro­dzony. Po­glądy jego od­dzia­łują na my­śli­cieli od po­nad pół wieku.

Pierw­szym kro­kiem ku zro­zu­mie­niu tego, iż lu­dzie my­ślą w różny spo­sób, jest do­strze­że­nie, że różne spo­soby my­śle­nia ist­nieją. Utarty po­gląd, że mamy jako lu­dzie bio­lo­giczną pre­dys­po­zy­cję do ję­zyka, być może wy­ja­śnia to, dla­czego ja sama do­piero tuż przed trzy­dziestką zda­łam so­bie sprawę z tego, że na­leżę do osób my­ślą­cych wi­zu­al­nie. Mam po­nadto au­tyzm i za­czę­łam mó­wić w wieku czte­rech lat. Za­czę­łam czy­tać do­piero jako ośmio­latka, i to tylko dzięki licz­nym ćwi­cze­niom fo­ne­tycz­nym. Nie po­zna­wa­łam świata przez syn­taksę i gra­ma­tykę. Uczy­łam się go przez ob­razy. W prze­ci­wień­stwie jed­nak do tego, co mo­gliby są­dzić Kar­te­zjusz z Chom­skym, moje my­śli na­wet bez ję­zyka są wy­ra­zi­ste i bo­gate. Po­strze­gam świat w se­kwen­cjach po­wią­za­nych ze sobą ob­ra­zów, co tro­chę przy­po­mina ko­rzy­sta­nie z gra­fiki Go­ogle’a lub oglą­da­nie krót­kich fil­mów na In­sta­gra­mie lub Tik­Toku. Ow­szem, dys­po­nuję dziś ję­zy­kiem, lecz na­dal my­ślę głów­nie ob­ra­zami. Lu­dzie czę­sto mylą my­śle­nie wzro­kowe z wi­dze­niem. Po­sta­ram się w tej książce wy­ja­śnić, że my­śle­nie wi­zu­alne nie od­nosi się do wi­dze­nia, ale do prze­twa­rza­nia in­for­ma­cji – tego, jak my­ślimy i kon­cy­pu­jemy.

Po­nie­waż świat, w któ­rym wzra­sta­łam, nie od­róż­niał spo­so­bów my­śle­nia, z wiel­kim zdzi­wie­niem od­kry­łam, że inni lu­dzie nie my­ślą tak samo jak ja. Było to tak, jakby ktoś za­pro­sił nas na bal prze­bie­rań­ców, a po przy­by­ciu stwier­dzi­li­by­śmy, że tylko my je­ste­śmy prze­brani. Z tru­dem iden­ty­fi­ko­wa­łam róż­nice mię­dzy mo­imi pro­ce­sami my­ślo­wymi i pro­ce­sami więk­szo­ści lu­dzi. Kiedy w końcu usta­li­łam, że nie wszy­scy my­ślą ob­ra­zami, stało się moją oso­bi­stą mi­sją zba­da­nie, jak my­ślą inni lu­dzie i czy jest wię­cej osób my­ślą­cych tak samo jak ja. Po raz pierw­szy na­pi­sa­łam o tym dwa­dzie­ścia pięć lat temu w mo­ich wspo­mnie­niach wy­da­nych pod ty­tu­łem My­śle­nie ob­ra­zami. Od tam­tej pory nie prze­staję się in­te­re­so­wać wy­stę­po­wa­niem my­śle­nia wi­zu­al­nego w ogól­nej po­pu­la­cji. Śle­dzę li­te­ra­turę, bacz­nie ob­ser­wuję, prze­pro­wa­dzam nie­for­malne an­kiety pod­czas se­tek kon­fe­ren­cji do­ty­czą­cych au­ty­zmu i edu­ka­cji, roz­ma­wiam z ty­sią­cami ro­dzi­ców, edu­ka­to­rów, dzia­ła­czy na rzecz osób z nie­peł­no­spraw­no­ściami, a także pra­cow­ni­ków prze­my­słu.

Nie było to nie­spo­dzie­wane olśnie­nie, gdyż do­cho­dzi­łam do tego od­kry­cia stop­niowo, lecz zro­zu­mia­łam, że ist­nieją w isto­cie dwa różne ro­dzaje my­śle­nia wi­zu­al­nego. Choć nie umia­łam tego udo­wod­nić, uświa­do­mi­łam so­bie, że pewne osoby my­ślące wi­zu­al­nie róż­nią się ode mnie. Są to osoby wi­zu­ali­zu­jące prze­strzen­nie, wi­dzące sche­maty i abs­trak­cje. Roz­róż­nie­nie to na­su­nęło mi się, gdy współ­pra­co­wa­łam z in­ży­nie­rami róż­nych branż, pro­jek­tan­tami ma­szyn i me­cha­ni­kami. Póź­niej, za­chwy­cona, zna­la­złam po­twier­dze­nie mo­ich ob­ser­wa­cji w li­te­ra­tu­rze na­uko­wej. Ba­da­nia Ma­rii Ko­żew­ni­kow wy­ka­zały, że ist­nieją osoby wi­zu­ali­zu­jące przed­mio­towo, ta­kie jak ja, które my­ślą ob­ra­zami, ale także – do­kład­nie tak jak przy­pusz­cza­łam – druga grupa osób: uzdol­nione ma­te­ma­tycz­nie, my­ślące wi­zu­al­no­prze­strzen­nie – po­mi­jany, ale istotny pod­zbiór osób my­ślą­cych wi­zu­al­nie i za po­mocą sche­ma­tów.

Sku­tek był pio­ru­nu­jący. Wie­dzia­łam, że mu­szę po­sze­rzyć moje oso­bi­ste do­świad­cze­nie osoby, która my­śli wi­zu­al­nie, tak aby spro­stać za­gad­nie­niu my­śle­nia wi­zu­al­nego w ca­łej kul­tu­rze – od szkoły przez pracę po wszyst­kie inne dzie­dziny. W książce tej ba­dam te dwa spo­soby my­śle­nia: to, jak od­dzia­łują na po­szcze­gólne osoby i ogól­nie na nasz świat. Opro­wa­dzę czy­tel­nika po tym, co pry­wat­nie na­zy­wam „in­te­li­gent­nym wy­dzia­łem in­ży­nie­ryj­nym” – będę opo­wia­dać hi­sto­rie z mego bli­sko pięć­dzie­się­cio­let­niego ży­cia za­wo­do­wego, w któ­rym mia­łam spo­sob­ność pra­co­wać z oboma ro­dza­jami osób wi­zu­ali­zu­ją­cych: oso­bami wi­zu­ali­zu­ją­cymi przed­mio­towo, ta­kimi jak ja, które wi­dzą ob­razy, i oso­bami wi­zu­ali­zu­ją­cymi prze­strzen­nie, które wi­dzą sche­maty. Mo­żemy przed­sta­wiać to so­bie tak: osoby my­ślące przed­mio­towo bu­dują po­ciągi, które dzięki oso­bom wi­zu­ali­zu­ją­cym prze­strzen­nie utrzy­mują się w ru­chu.

Książka ta wzięła się rów­nież z dwóch waż­nych olśnień, któ­rych do­zna­łam w ciągu ostat­nich lat. W 2019 roku wy­ru­szy­łam na wi­zy­ta­cję trzech no­wo­cze­snych ame­ry­kań­skich prze­twórni mięsa dro­bio­wego i wie­przo­wego. Ta­kie wy­jazdy są sta­łym ele­men­tem mo­jej pracy kon­sul­tanta w prze­my­śle spo­żyw­czym. Moim za­da­niem jest kon­trola, czy za­kłady dzia­łają zgod­nie z pra­wem i nie na­ru­szają żad­nych prze­pi­sów. Przy­glą­dam się wszel­kim świa­dec­twom złego ob­cho­dze­nia się ze zwie­rzę­tami, nie­wła­ści­wej pracy ma­szyn i wy­kro­czeń pra­cow­ni­ków. Je­stem ce­niona za mój spo­sób pa­trze­nia na za­gad­nie­nia. Na­wet naj­drob­niej­sze po­dej­rzane szcze­góły od razu przy­cią­gają moją uwagę. Umiem do­strzec na­wet tak po­zor­nie błahe rze­czy jak zwi­sa­jący ka­wa­łek sznurka, który może spo­wol­nić prze­ła­du­nek krów na ram­pie i spo­wo­do­wać kosz­towne opóź­nie­nia. W pew­nym za­kła­dzie prze­twór­czym moją uwagę przy­kuło coś zu­peł­nie in­nego. Do­tych­czas nie­mal każdy za­kład, w któ­rym pra­co­wa­łam lub udzie­la­łam kon­sul­ta­cji, wy­ko­rzy­sty­wał ma­szyny pro­du­ko­wane w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Czę­ści były ro­dzime i za­wsze byli na miej­scu ro­bot­nicy umie­jący za­in­sta­lo­wać nowe pod­ze­społy i na­pra­wić wszel­kie usterki. W tym miej­scu całe wy­po­sa­że­nie było zu­peł­nie nowe. Wszystko piękne, wy­ko­nane sta­ran­nie z lśnią­cej nie­rdzew­nej stali, z wie­loma skom­pli­ko­wa­nymi ele­men­tami ru­cho­mymi. Pa­trząc na ten sprzęt, wy­obra­ża­łam so­bie wy­kwa­li­fi­ko­wa­nych i do­brze opła­ca­nych pra­cow­ni­ków, któ­rzy go za­pro­jek­to­wali i za­in­sta­lo­wali. Po­tem jed­nak od­kry­łam, że zo­stał on przy­wie­ziony kon­te­ne­row­cem w po­nad stu kon­te­ne­rach z Ho­lan­dii.

Sta­łam na wy­so­kiej plat­for­mie, kon­tem­plu­jąc wszyst­kie te ta­śmo­ciągi, i za­wo­ła­łam sama do sie­bie: „A więc my już ta­kich rze­czy nie umiemy ro­bić!”. Jest to cena, jaką pła­cimy za usu­nię­cie z na­szych szkół wszyst­kich przed­mio­tów prak­tycz­nych, ta­kich jak warsz­taty, ob­róbka me­talu, ry­su­nek tech­niczny lub me­cha­nika sa­mo­cho­dowa. Dzieci, które po­winny wy­ro­snąć na pro­jek­tan­tów i wy­ko­naw­ców ta­kich urzą­dzeń, ucho­dzą za sła­bych i le­ni­wych uczniów i czę­sto tra­fiają do szkol­nic­twa spe­cjal­nego. Wiele z tych dzieci to po pro­stu osoby my­ślące wi­zu­al­nie, które zo­stają od­rzu­cone, gdyż obecne pro­gramy szkolne pre­fe­rują uczniów my­ślą­cych wer­bal­nie i li­ne­ar­nie, któ­rzy do­brze wy­pa­dają na te­stach. Przed­mioty prak­tyczne, w któ­rych ci „słabi ucznio­wie” mo­gliby za­de­mon­stro­wać swe wiel­kie zdol­no­ści, znik­nęły.

Dru­gie olśnie­nie do­tknęło mnie w tym sa­mym roku przy oka­zji zwie­dza­nia Te­atru Steve’a Jobsa w sie­dzi­bie Ap­ple’a w Cu­per­tino. Bu­dy­nek ma wy­gląd per­fek­cyj­nego szkla­nego dysku po­cho­dzą­cego z in­nej ga­lak­tyki. Jego wy­so­kie na 670 cen­ty­me­trów ściany zro­bione są z sa­mego szkła. Nie ma żad­nych struk­tur wspie­ra­ją­cych. Prze­wody elek­tryczne, zra­sza­cze, sys­temy dźwię­kowe i alarmy ukryte są w łą­cze­niach szkla­nych pa­neli. To coś nie­by­wa­łego! Jak czę­sto mi się zda­rza, gdy coś mnie za­fra­puje, za­czę­łam zgłę­biać te­mat, by jak naj­wię­cej do­wie­dzieć się o tym bu­dynku. Dach opiera się na szkla­nych ścia­nach, a pro­du­cen­tem szkła jest nie­miecka firma Se­dak, li­der w pro­duk­cji wiel­ko­ska­lo­wych ta­fli szkla­nych. Fan­ta­styczny lekki dach z włó­kien wę­glo­wych zo­stał przy­wie­ziony z Du­baju. Szklana okła­dzina i dach zo­stały za­pro­jek­to­wane, wy­pro­du­ko­wane i za­in­sta­lo­wane przez wło­ską firmę Fre­ner & Re­ifer. Gmach był pu­sty, gdy go zwie­dza­łam. Sta­nę­łam po­środku hallu i jesz­cze raz za­wo­ła­łam: „My już ta­kich rze­czy nie umiemy ro­bić!”.

Zda­łam so­bie szybko sprawę, że te dwa przy­kłady nie są wy­jąt­kowe. Sta­no­wią one symp­tom ra­dy­kal­nej prze­miany w prze­my­śle ame­ry­kań­skim. Wio­sną 2021 roku w in­nej prze­twórni wie­przo­winy na­tknę­łam się na zu­peł­nie nowe urzą­dze­nia do kro­je­nia i pa­ko­wa­nia mięsa spro­wa­dzone z Ho­lan­dii, Da­nii i Włoch. Parę ty­go­dni póź­niej w bran­żo­wym pi­śmie prze­my­słu mię­snego zna­la­złam wielką roz­kła­dówkę o urzą­dze­niach pro­du­ko­wa­nych przez pewną ho­len­der­ską firmę. Nie­wąt­pli­wie do­ko­ny­wała się ja­kaś za­sad­ni­cza zmiana w ame­ry­kań­skiej in­wen­cji.

Są trzy główne przy­czyny utraty istot­nych kom­pe­ten­cji tech­nicz­nych. Po pierw­sze, osoby o umie­jęt­no­ściach fa­cho­wych nie są za­stę­po­wane w tym sa­mym tem­pie, w ja­kim od­cho­dzą z rynku pracy. Po dru­gie, ustą­pi­li­śmy in­nym kra­jom w pro­duk­cji nie tylko pro­stych wy­ro­bów ta­kich jak odzież, za­bawki lub sprzęt do­mowy, ale rów­nież to­wa­rów za­awan­so­wa­nych (około 30 pro­cent iPhone’ów pro­du­kują Chiny). Po trze­cie – i to szcze­gól­nie leży mi na sercu – od­rzu­camy osoby my­ślące wi­zu­al­nie. Kiedy nie wspie­ramy ta­len­tów i zdol­no­ści osób my­ślą­cych ina­czej, nie od­no­simy ko­rzy­ści z ich spo­so­bów ucze­nia się i my­śle­nia, które mogą wzbo­ga­cić spo­łe­czeń­stwo. Spró­bujmy wy­obra­zić so­bie świat bez ar­ty­stów, pro­jek­tan­tów lub wy­na­laz­ców; bez elek­try­ków, me­cha­ni­ków, ar­chi­tek­tów, hy­drau­li­ków lub bu­dow­ni­czych. Wszystko to są osoby my­ślące wi­zu­al­nie – i czę­sto ży­jące obok nas – któ­rych wy­jąt­ko­wego wkładu nie ro­zu­miemy, nie pie­lę­gnu­jemy i nie do­ce­niamy. Książkę tę na­pi­sa­łam mię­dzy in­nymi z tego po­wodu, że utrata umie­jęt­no­ści, jaką prze­żywa mój kraj, prze­raża mnie. A ła­two można by jej za­po­biec, gdy­by­śmy nie od­rzu­cali tych wła­śnie lu­dzi, któ­rzy mo­gliby nas oca­lić.

Wielu lu­dzi nie ro­zu­mie do końca dzia­ła­nia swego umy­słu. Po­dob­nie zresztą jak więk­szość na­ukow­ców. Za­cznę od opisu, co wiemy o my­śle­niu wi­zu­al­nym i o tym, jak ono działa, w spo­sób, który bę­dzie prze­ko­nu­jący za­równo dla osób my­ślą­cych wi­zu­al­nie, jak i dla po­zo­sta­łych. Na tej pod­sta­wie spró­buję roz­po­znać, co ro­bimy nie tak jak na­leży w na­szym sys­te­mie edu­ka­cyj­nym – od na­rzu­ca­nia zu­ni­for­mi­zo­wa­nego pro­gramu na­ucza­nia po po­le­ga­nie na krzyw­dzą­cej i prze­sta­rza­łej me­to­dzie we­ry­fi­ka­cji wie­dzy, a gdzieś po dro­dze od­rzu­ca­nie uta­len­to­wa­nych dzieci na szkodę wszyst­kich. Oka­zuje się, że al­ge­bra jest ba­rierą unie­moż­li­wia­jącą nie­któ­rym uczniom ukoń­cze­nie szkoły śred­niej lub uzy­ska­nie dy­plomu tech­nika szkoły po­li­ce­al­nej. Ist­nieją osoby my­ślące wi­zu­al­nie, które umieją wy­my­ślać urzą­dze­nia, ale nie po­tra­fią roz­wią­zać rów­na­nia z jedną nie­wia­domą. Ta­kich uczniów od­rzu­camy. Po­tem przyj­rzymy się temu, jak kry­zys edu­ka­cyjny prze­ra­dza się w kry­zys bez­ro­bo­cia lub pracy do­ryw­czej, który wzmac­nia na­sze prze­sądy na te­mat szkół za­wo­do­wych i po­li­ce­al­nych. Zga­dzamy się ogól­nie, że kon­ser­wa­cja i mo­der­ni­za­cja in­fra­struk­tury są bar­dzo ważne, lecz czy da­jemy temu wy­raz, wy­szu­ku­jąc, za­chę­ca­jąc i szko­ląc bu­dow­ni­czych, spa­wa­czy, me­cha­ni­ków i in­ży­nie­rów? In­nymi słowy, gdzie się po­działy na­sze po­my­słowe złote rączki?

Da­lej bę­dziemy po­dzi­wiać wspa­niałe owoce współ­pracy osób my­ślą­cych wer­bal­nie i osób my­ślą­cych wi­zu­al­nie, mię­dzy in­nymi do­ko­na­nia Ri­charda Rod­gersa oraz Oscara Ham­mer­ste­ina, Steve’a Jobsa oraz Steve’a Wo­zniaka, ar­chi­tekta Rema Ko­ol­ha­asa i in­ży­niera Ce­cila Bal­monda. Za­po­znamy się z ba­da­niami, z któ­rych wy­nika, że obec­ność osób my­ślą­cych w różny spo­sób daje prze­wagę ze­spo­łom. Póź­niej bę­dziemy eks­plo­ro­wać to miej­sce, w któ­rym spo­ty­kają się ge­niusz, neu­ro­róż­no­rod­ność i my­śle­nie wi­zu­alne. Przyj­rzymy się ar­ty­stom i wy­na­laz­com, po­śród któ­rych wielu to osoby my­ślące wi­zu­al­nie, a nie­któ­rzy są także w spek­trum au­ty­zmu. Wnie­śli oni nie­za­stą­piony wkład do sztuki, na­uki i wy­na­laz­czo­ści.

Da­lej zaj­miemy się roz­strzy­ga­ją­cymi nie­raz o ży­ciu i śmierci skut­kami nie­obec­no­ści w ze­spole osób my­ślą­cych wi­zu­al­nie. Prze­ko­namy się, że zda­rze­niom ta­kim jak wy­pa­dek w elek­trowni ją­dro­wej w Fu­ku­shi­mie lub ka­ta­strofa dwóch bo­ein­gów 737 MAX, które kosz­to­wały ży­cie se­tek lu­dzi, mo­głaby za­po­biec osoba po­sia­da­jąca od­po­wied­nie umie­jęt­no­ści wi­zu­alne. Choć osoby my­ślące wi­zu­al­nie z pew­no­ścią nie są ja­sno­wi­dzami, wy­ko­rzy­sta­nie na­szego spo­sobu wi­dze­nia może po­móc w prze­ciw­dzia­ła­niu nie tylko in­cy­den­tom, ale także wiel­kim ka­ta­stro­fom. Za­po­znamy się z ba­da­niami wy­ka­zu­ją­cymi, że ze­społy zło­żone z osób my­ślą­cych tylko w je­den spo­sób uzy­skują gor­sze wy­niki niż mie­szane grupy osób my­ślą­cych wi­zu­al­nie i nie­wi­zu­al­nie. Obec­ność w ze­spole osoby my­ślą­cej wi­zu­al­nie może mieć kry­tyczne zna­cze­nie.

Na końcu po­wrócę do przed­miotu, o któ­rym pi­sa­łam już wiele. Jako ba­daczka zwie­rząt przez dłu­gie lata wy­kła­da­łam, ba­da­łam i udzie­la­łam kon­sul­ta­cji na te­mat za­cho­wa­nia zwie­rząt. W książce tej pra­gnę się sku­pić na zwie­rzę­tach dla­tego, iż są one stwo­rze­niami nie­wer­bal­nymi; czy zwie­rzęta mogą nas na­uczyć cze­goś o na­szych spo­so­bach my­śle­nia?

Jak mo­żemy po­znać, że je­ste­śmy ty­pem osoby my­ślą­cej wi­zu­al­nie? Praw­do­po­dob­nie każdy już wie, czy ma słuch mu­zyczny, czy do­brze ry­suje, spraw­nie bu­duje urzą­dze­nia me­cha­niczne, czy woli ra­czej ma­lo­wać, niż pi­sać. Wszystko to są symp­tomy. Ważne, by pa­mię­tać, że my­śle­nie wi­zu­alne – jak więk­szość ludz­kich cech – jest stop­nio­walne. Więk­szość lu­dzi wy­ko­rzy­stuje w ży­ciu pewną kom­bi­na­cję my­śle­nia wer­bal­nego i my­śle­nia wi­zu­al­nego. Dzięki hi­sto­riom, re­zul­ta­tom ba­dań i ideom przed­sta­wio­nym w tej książce czy­tel­nik bę­dzie umiał okre­ślić wła­sną kom­bi­na­cję. Moim ce­lem jest także udzie­le­nie po­mocy ro­dzi­com we wspie­ra­niu moc­nych stron dzieci. Da­nie dziecku szansy na suk­ces jest czymś nie­zmier­nie do­nio­słym, a punk­tem wyj­ścio­wym po­winno być zro­zu­mie­nie tego, jak ono my­śli, a więc także jak się uczy. Chcia­ła­bym po­nadto za­chę­cić pra­co­daw­ców, by na­le­ży­cie oce­niali swój per­so­nel i aby poza CV do­strze­gali rów­nież to, co osoby my­ślące wi­zu­al­nie i neu­ro­róż­no­rodne mogą wnieść do ich firmy. Mam na­dzieję, że osoby my­ślące wi­zu­al­nie roz­po­znają sie­bie na tych stro­ni­cach i że inni lu­dzie do­ce­nią po­ten­cjał, jaki sta­no­wią różne spo­soby my­śle­nia. W końcu chcia­ła­bym, aby­śmy wszy­scy jako miesz­kańcy jed­nego globu na­byli umie­jęt­no­ści wy­my­śla­nia i bu­do­wa­nia no­wych rze­czy w na­szym szybko zmie­nia­ją­cym się świe­cie, aby­śmy zro­zu­mieli, że mo­żemy tylko zy­skać, je­śli wy­ko­rzy­stamy moce tkwiące w umy­słach każ­dego typu i ro­dzaju.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki