Piszę, bo chcę! Poradnik kreatywnego pisania. Jak napisać książkę? - Krystyna Bezubik - ebook

Piszę, bo chcę! Poradnik kreatywnego pisania. Jak napisać książkę? ebook

Krystyna Bezubik

0,0
58,04 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Piszesz do szuflady? A może nigdy jeszcze nie pisałaś, ale zawsze o tym marzyłaś? Od dawna planujesz: „Napiszę, książkę, ale…
- nie mam czasu,
- nie jestem pewna, czy się uda, czy mam talent,
- ciągle słyszę w swojej głowie głos mówiący: „Przestań, tylko się ośmieszysz, to nie dla ciebie”,
- nie mam odpowiedniego wykształcenia, robię błędy ortograficzne,
- inne.

Po „ale” można wstawić cokolwiek. Każdy powód może być dobrym pretekstem do niepisania. Jednak czy warto trzymać teksty zamknięte w szufladzie? Czy warto spełnianie marzeń odkładać na bliżej nieokreśloną przyszłość?

Krystyna Bezubik, autorka książki „Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisania” twierdzi, że nie. Zawsze jest dobry moment, by zacząć. Mówi o tym w trakcie swoich warsztatów i kursów pisarskich.

Poradnik „Piszę, bo chcę” to: 220 stron porad pisarskich, dialogów o pisaniu i kilkadziesiąt ćwiczeń.

Poradnik kreatywnego pisania „Piszę, bo chcę” pod pewnym względem jest szczególny – posiada strukturę dialogów między czterema osobami: prowadzącą kurs kreatywnego pisania i trzema kursantkami – kobietami, które chciałyby pisać, ale stale coś je powstrzymuje. Czytając książkę, poczujesz się, jakbyś sama uczestniczyła w kursie kreatywnego pisania.

Dzięki lekturze poradnika „Piszę, bo chcę” dowiesz się:

– jak pokonać blokady twórcze,

– gdzie szukać inspiracji,

– jak budować motywację do pisania,

– jak znaleźć czas na pisanie,

– jak ćwiczyć warsztat pisarski (od planowania książki po jej wstępną redakcję).

Do wersji e-bookowej poradnika dołączone są:

- nagrania audio ćwiczeń o charakterze wizualizacji („Wyobraź sobie…”),

- tomik opowiadań pt. „Podróż”.

Według jednej z pierwszych czytelniczek:

„Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisania” to książka, która obala mity dotyczące pisania, a jednocześnie stanowi narzędzie doskonalenia warsztatu pisarskiego. (…) Poradnik Krzysi udowadnia, że pisanie to sztuka wymagająca pracy. Zaangażowania. Dyscypliny. Czasu. Że pisania można się nauczyć. Że pisanie można ćwiczyć. Że pisanie to zawód jak każdy inny. Ela


OPINIE
"Jeśli chcesz pisać, koniecznie przeczytaj tę książkę. Jeśli nie zamierzasz pisać, także ją przeczytaj, ponieważ traktuje o sprawach arcyważnych: o twórczym wyrażaniu siebie, przezwyciężaniu ograniczających przekonań, wątpliwości i lęków, szukaniu i znajdowaniu takiego miejsca w sobie, w którym z całą pewnością wiemy, dla jakiej radości przychodzimy na ten świat. I jak tę radość krok po kroku przekładać na satysfakcjonujące, pełne pasji działania. Polecam."

Renata Arendt-Dziurdzikowska, dziennikarka "Zwierciadła", autorka książek, certyfikowana coach

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 181

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Krystyna Bezubik

Piszę, bo chcę...

Poradnik kreatywnego pisania. Jak napisać książkę?

© Copyright by

Krystyna Bezubik & e-bookowo

Zdjęcie na okładce: Kasia Znana

Projekt okładki: Marcin Miłosz Dudziec

 

ISBN e-book 978-83-7859-563-2

 

 

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: [email protected]

 

 

 

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2015

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

Wstęp – powołanie literackie

 

... powołanie [literackie] jest również wyborem...

(Mario Vargas Llosa)

 

Najważniejszą cechą powołania literackiego jest być może to, że kto je poczuł, samą jego realizację traktuje jak największą nagrodę, większą niż wszystkie, jakie dzięki swej działalności mógłby zyskać.

(Mario Vargas Llosa)

 

Sama chętnie podpisałabym się pod tymi słowami. Pisanie zaczyna się w chwili, gdy podejmujemy decyzję: „Chcę pisać!”. I głęboko wierzę w to, że każdy, kto czuje potrzebę wyrażania siebie poprzez słowo, może to robić. Ta wewnętrzna potrzeba jest głosem naszej intuicji. Posłuchanie jej i pójście za jej podpowiedziami może rozpocząć przygodę z piórem, wyobraźnią i samym sobą.

Szkoda tylko, że nie każdy, kto tego pragnie, podejmuje wyzwanie, jakie stawia przed nim pisanie. Samo powołanie często to za mało. Samo powołanie może nie wystarczyć, gdy brakuje wiary w talent, a w głowie krąży pytanie: „Po co ci to?”. Na swojej drodze spotkałam naprawdę wiele osób, które chciałyby pisać, ale… nie mają na to czasu; nie wiedzą, jak zacząć; nie wierzą, że mają talent; nie potrafią skończyć książki; boją się odrzucenia i tego, że nikt nie będzie chciał ich czytać. Z takimi osobami pracowałam na kursach. Z myślą o nich pisałam tę książkę, więc jeśli myślisz: „Chcę pisać, ale…” – cokolwiek wstawisz po „ale” – książka jest dla CIEBIE.

Na prowadzonych przeze mnie zajęciach zauważyłam, że niezwykle ważne dla pisania jest pokonanie blokad, rozprawienie się demonami, które zatrzymują początkującego autora na etapie: „Chcę pisać” lub pisania do szuflady. Dlatego pierwsza część poradnika dotyczy głównie pracy z blokadami i budowania wiary w to, że mogę pisać.

Druga część jest poświęcona rozwijaniu warsztatu pisarza. Zawiera omówienie najważniejszych zagadnień dotyczących tkanki prozatorskiej. Na pewno nie wyczerpuje wszystkich zagadnień związanych z pisaniem opowiadań czy powieści, jednak znajdują się w niej najważniejsze, moim zdaniem, tematy, wyzwania, które stoją przed każdym początkującym autorem: pisać spontanicznie czy planować, punkt widzenia, konstrukcja fabuły, tworzenie bohatera, pisanie dialogu, opis.

Książka ta – to także kilkadziesiąt ćwiczeń, które pomogą ci przepracować blokady, rozwinąć kreatywność, rozpisać się i przećwiczyć poszczególne elementy warsztatu pisarza. Sugeruję wykonanie wszystkich ćwiczeń. Nawet jeśli wydadzą ci się śmieszne, głupie lub mające niewiele wspólnego z tym, co piszesz. Ich celem jest jednak pobudzenie twojej kreatywności. Mają ci pomóc potraktować pisanie bardziej na luzie, w formie zabawy. Jestem zwolenniczką odkrywania lekkości w pisaniu, dlatego też wybrałam ćwiczenia, które tę lekkość wnoszą. Dodatkowo cytuję fragmenty książek Stephena Kinga (Pamiętnik rzemieślnika) i Umberto Eco (Wyznania młodego pisarza) i inne. Zestawiam ze sobą skrajnie różne podejścia do pisania, planowania, tworzenia opisów. Chcę, abyś miała (miał) świadomość, że pisarze różnie mogą podchodzić do tych samych zagadnień. Czytając wypowiedzi Kinga czy Eco, zadawaj sobie pytania: „które podejście jest mi bliższe?”, „jak ja wolę pisać?”.

Książkę też wzbogaciłam o dodatek, bonus. Są w nim dodatkowe ćwiczenia, które opracowałam na spotkania Kawiarni Literackiej. Zdecydowałam się też przedrukować artykuł z mojego bloga pt. „Gramatyka”. Na ogół na kursach tego tematu nie poruszałam. Raczej rozmawialiśmy o nim na spotkaniach Kawiarni Literackiej. Uznałam jednak, że wzbogaca i uzupełnia rozważania dotyczące warsztatu pisarza.

Całkiem świadomie pominęłam temat związany z redakcją tekstu, przygotowaniem go do druku. Planuję ten temat opisać w następnym poradniku, dotyczącym wydawania i promowania książki. Jednak w dodatku znajduje się przedruk mojego artykułu z bloga: „Jestem błędziarą”, w którym podaję w skrótowej formie wskazówki dotyczące poprawiania tekstu.

Dzięki osobom, które przychodziły na moje warsztaty, zrozumiałam, że chodzi o coś więcej niż pisanie. Czasami chodziło o poznanie samego siebie. Czasami o zapomniane i przypomniane marzenia. Z czasem określenia uczestniczek kursów stały się moimi określeniami. Na przykład: „Noszę w sobie książkę” – usłyszałam na jednej z konsultacji, a potem wielokrotnie powtarzałam sama „noszę w sobie książkę”. Od początku nosiłam w sobie ten poradnik. Książkę o pisaniu. Książkę, której dodatkową wartością będzie zapisanie doświadczeń wyniesionych z kursów. Tak, znajdują się w niej ćwiczenia, zdania zaczerpnięte z innych publikacji. Ale równocześnie są niej przemyślenia moje i moich kursantek. Wprowadzam je jako dialog między mną, Izą, Aleksandrą i Anią. Nieprzypadkowo wybrałam formę dialogu; formę rozmów o pisaniu przy kawiarnianym stoliku. Chcę, abyś czytając, poczuła się (poczuł się), jak byś była (był) na kursie. Jakbyś uczestniczyła (uczestniczył) w naszych rozmowach. Jeśli prowadząca zajęcia zadaje pytanie, odpowiedz na nie. Przeczytaj uważnie słowa uczestniczek kursu. Zastanów się, czy myślisz podobnie. A może masz inne zdanie w danym temacie? Zastanów się, na ile blokady uczestniczek kursu są twoimi blokadami. Na ile ich wybory mogą być twoimi wyborami. Jeśli się z nimi nie zgadasz – poszukaj swojej odpowiedzi i swojego rozwiązania. Rozmowy, które zapisałam, potraktuj jak lustro i inspirację dla własnego pisania i myślenia o nim.

Kim są bohaterki tego poradnika?

Ania pisze od dawna. Jej książka, której długo nie chciała mi pokazać, ma już około stu stron. Właściwie to kolejne podejście. Kolejne sto stron. Tym razem chce napisać książkę do końca.

Iza nigdy nie pisała. Planuje założyć blog. Chce się podzielić z innymi tym, co przeżyła, przemyślała. Aby nikogo nie pouczać, pragnie swoim wpisom nadać formę literacką. Może bajek. Może opowiadań.

Aleksandra pisała jako nastolatka. Potem przestała. Doszła do wniosku, że jej polszczyzna jest zbyt uboga, aby wyrazić na piśmie to wszystko, co czuje, myśli. W takim przekonaniu utrzymuje ją mąż – dziennikarz. A jednak ona chce pisać. Na kurs zapisała się w tajemnicy przed wszystkimi znajomymi.

Są w różnym wieku. Mają rodziny, pracę, studia. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się niczym szczególnym. Łączy je jedno – potrzeba pisania.

Czy istnieją naprawdę? I tak, i nie. Nie, bo tworzę i ożywiam je na potrzeby tej książki. Tak, bo ich słowa, obawy są zapisem tego, co słyszałam od osób, z którymi pracowałam. Razem z nimi przejdziemy przez etap tworzenia przestrzeni na pisanie, szukania inspiracji, motywacji, pracy z blokadami i nauką warsztatu.

Zacznijmy. Siedzimy w kawiarni przy wspólnym stoliku. Za chwilę kelnerka przyniesie nasze zamówienie. Iza wyjęła z torby zeszyt, który specjalnie kupiła na tę okazję. Aleksandra rozgląda się wokoło. Skupiona Ania nie spuszcza ze mnie wzroku. To nasze pierwsze spotkanie. Wszystkie wiemy, że coś się właśnie zaczęło.

 

CZĘŚĆ I PRZESTRZEŃ NA PISANIE CZYLI JAK ZAJĄĆ SIĘ TYM NAPRAWDĘ

1. Zacznijmy…

…od wizualizacji:

Pytanie 1*.

Wyobraź sobie, że rok swojego życia spędzasz na pisaniu, żyjąc w możliwie najprostszy sposób. Gdzie jesteś? Czy na odludziu? Czy to są góry, pustynia, wyspa? Jaka jest pogoda? Jak się tam mieszka? Co musisz ze sobą zabrać, a co możesz zostawić? W jaki sposób to miejsce przypomina twoją obecną sytuację, a w jaki sposób różni się od niej?

...Pytanie 2.

Wyobraź sobie, że piszesz list do kogoś, kogo dobrze znasz, wyjaśniający twoją decyzję. Z kim będziesz rozmawiać? Jak to uzasadnisz?

Pytanie 3.

Co będziesz pisać przez ten rok? Czego oczekiwałaś przed wyjazdem? I co naprawdę robisz?

Pytanie 4.

Czego dotyczą twoje lęki, niepokoje, rozczarowania? Przedstaw trudności obecnej sytuacji. Co jest najgorsze? Z drugiej strony, co zyskałaś?

.Pytanie 5.

Zapisz pierwszy i ostatni akapit tego, co napisałaś w ciągu roku. W jaki sposób jest to nowe, ciekawe, inne?

Pytanie 6.

Spójrz na ten rok z dystansu. Jak się czułaś, kiedy mieszkałaś sama, nie rozmawiając wiele, zajęta własną pracą? Co odkryłaś? Jakie było twoje najważniejsze doświadczenie?

(źródło: Filipiak 2000: 14–15)1

– Jak wam się pisało? – to pytanie miałam wielokrotnie zadawać na naszych spotkaniach.

– Dobrze – Ania odpowiedziała za wszystkie. Aleksandra z Izą tylko pokiwały głowami.

– Jak się teraz czujecie? – dopytywałam. – Właśnie rok swojego życia spędziłyście na pisaniu.

– Bardzo mi się podobało – zaczęła Ania. – Chociaż w połowie roku poczułam, że brakowałoby mi towarzystwa ludzi. Ludzie mnie inspirują. Potrzebuję ich, aby tworzyć. Właściwie to w trakcie przeprowadziłam się. Na początku wyobraziłam sobie dom w górach, ale po dwóch miesiącach przeniosłam się do miasta, do kawalerki, w której mieszkałam sama.

– Aha – starałam się powstrzymać od komentarzy.

– A ja czułam się świetnie. Zaczęłam pisać powieść kryminalną… A przede wszystkim pisałam artykuły na blog. Tak się rozpędziłam, że publikowałam codziennie – opowiadała Iza. – Nie zanotowałam ani początku, ani końca tego, co pisałam, ale zapisałam chyba z dziesięć tytułów. No i mieszkałam w małym domku na wsi. Tylko raz w tygodniu bywałam w mieście, aby zrobić zakupy – opowiadała Iza. – Świetnie mi się pisało.

– Fajna zabawa – dodała Aleksandra. – Ja nie napisałam pierwszego akapitu. Raczej zaczęło mi się pojawiać, chciałabym pisać. Ciekawe ćwiczenie. Bardzo pobudzające wyobraźnię.

– Dlatego je przyniosłam – nie udawałam zadowolenia. – Właśnie spędziłyście rok na pisaniu. To, co przeżyłyście – jest wasze. Nikt wam tego nie zabierze. Proponuję, abyście w domu przejrzały, co napisałyście, co sobie wyobraziłyście. Potraktujcie to jak wskazówkę. Zobaczcie, co z tego możecie przenieść do swojego życia.

– Chyba częściej będę chodzić do parku – głośno zastanawiała się Iza. – No i mam te tytuły, czyli dziesięć pomysłów na artykuły.

– Okay.

– Czuję, że potrzebuję przyrody. O przeprowadzce nie ma mowy, ale po pracy mogę wracać drogą przez park – ciągnęła swoją myśl Iza.

– U mnie nie ma szans, bym zamieszkała sama – mówiła Ania. – Ale chyba nawet nie chcę mieszkać sama. Kupię sobie ładne pióro albo długopis…

– Dobrze Aniu… – przez chwilę się zastanawiałam, jak myśli przenieść na słowa. – Chcę Was tylko uczulić na pewną rzecz. Najpierw piszcie, a potem szukajcie tych idealnych dodatków.

– Jasne – roześmiała się Aleksandra. – Znam to. Kiedyś chciałam malować. Uznałam, że potrzebuję specjalnych farb. Kupowałam je przez pół roku. I oczywiście nie malowałam, chociaż w domu miałam jakieś akwarele. A gdy już kupiłam odpowiednie farby, dostałam nową pracę i nie miałam czasu…

– Właśnie o to mi chodziło. Najpierw piszcie, a w trakcie pisania szukajcie tego, co was inspiruje, co wam pomaga. W domu możecie się jeszcze trochę pobawić z wizualizacją.

Wyobraź sobie swoją książkę. Opisz ją. O czym jest? Jaką ma okładkę (może zaprojektujesz ją w programie graficznym)? Ile ma mieć stron?

2. Przestrzeń na pisanie

Ale zanim doszłyśmy do wizualizacji…

To był zimny listopadowy dzień. Z domu wyszłam tylko dlatego, że musiałam. Gdy dotarłam do kawiarni, dziewczyny już na mnie czekały. Zerknęłam na zegarek. Na szczęście nie byłam spóźniona.

– Jak samopoczucie? – zapytałam.

– Dobrze – nawet nie wiem, czy mówiły szczerze. Początki są zawsze trudne. Pierwsze zdanie. Pierwsza myśl. Pierwsze zajęcia. Pierwsza wizualizacja. Pierwszy temat zajęć.

– Dzisiaj pomówimy o przestrzeni na pisanie – poinformowałam. – Czym dla was jest przestrzeń na pisanie?

Przez chwilę milczały. Czułam, że jeszcze nie do końca czują się pewnie. Jeszcze potrzebują czasu, by zaufać sobie nawzajem. W końcu zaczęła Aleksandra.

– Dla mnie jest to przestrzeń w mojej głowie. Wewnętrzne pozwolenie sobie na pisanie. Cały czas nie potrafię dać sobie takiego pozwolenia.

– Umiejętność wyłapywania myśli, przelewania ich na papier – dodała od siebie Iza.

– Jest to mój pokój z widokiem na ogród. Miejsce, w którym dobrze mi się pisze. Mam wolne poranki. Siadam z kubkiem kawy przed komputerem i piszę. Czasami się tak wciągnę, że zapominam o wyjściu z domu do pracy – roześmiała się Ania.

– Wszystkie macie rację – skomentowałam. – Osobiście uważam, że istnieją dwie przestrzenie: zewnętrzna i wewnętrzna. Pierwsza jest realnym miejscem, w którym czujemy się dobrze, które sprzyja naszej twórczości. Może to być oddzielne biurko, ulubiony fotel. Druga to wewnętrzny „obszar” – decyzja: „Chcę pisać i będę to robiła. Mam prawo pisać, realizować swoje marzenia”.

Gdy myślę o swojej przestrzeni na pisanie, widzę swój przytulny pokój i wiklinowy fotel. Miejsce, w którym piszę, czytam, odpoczywam. Ale równocześnie jest to symbol mojej wewnętrznej zgody na realizowanie swoich pisarskich marzeń. Symbol przestrzeni wewnętrznej, w której czuję się w zgodzie z sobą samą i swoimi marzeniami. Czym zatem jest przestrzeń na pisanie? Każda z nas odpowie na to pytanie nieco inaczej – zgodnie z własnymi potrzebami.

Obie przestrzenie wymagają pewnego przygotowania. Z przestrzenią fizyczną wydaje się to łatwe. Wystarczy sprzątnąć biurko (lub uznać, że twórczy nieład nam służy), włączyć komputer, zatemperować ołówek, usiąść w ulubionym fotelu. Coś można wyrzucić, coś innego przełożyć. Przestrzeń wewnętrzną również można uporządkować. Moje doświadczenie pokazuje, że tak naprawdę pisanie zaczyna się właśnie od stworzenia przestrzeni wewnętrznej do pisania – od zmiany w myśleniu i działaniu. Czasami jest to wyrzucanie do kosza pewnych stereotypów na temat pisania, zmienienie schematów myślenia. Czasami jest to zatrzymanie się tu i teraz i wsłuchanie w swoje wewnętrzne potrzeby. Jesteście gotowe, by przygotować swoją przestrzeń na pisanie?

– Gdybyśmy nie były gotowe, nie zapisałybyśmy się na kurs – spuentowała Iza.

2.1 Tu i teraz

– Od czego zaczniemy urządzanie przestrzeni na pisanie? Od wyrzucenia do kosza myśli typu: „Gdy będę miała więcej czasu, będę pisała”, „Gdy skończę studia i będę miała stały grafik, będę pisała”, „Gdy coś się stanie, będę pisała”, „Gdy…”. Zbyt często zakładamy, że kiedyś będziemy pisać. Kiedyś, gdy będziemy miały idealny moment, idealną sytuację – zaczniemy pisać. Efekt – nigdy nie zaczynamy. Idealny czas na pisanie jest tu i teraz. Tu i teraz możemy zacząć. Możesz pisać pomiędzy telefonami w pracy. Możesz pisać w weekendy, a w ciągu tygodnia robić sobie notatki. Masz do dyspozycji tylko tę rzeczywistość. Innej nie będziesz miała, bo zawsze mogą pojawić się jakieś „kiedy”, „ale”… Jeśli chcesz pisać, zacznij teraz, w tym, co masz, i przyjmij, że jest to najlepszy z możliwych momentów. Innego możesz nie mieć.

– Coś w tym jest – powiedziała Iza. – Od dawna planuję, że zacznę pisać. Naprawdę czuję, że mam coś do przekazania innym. Ale praca, dom, dzieci… Chociaż dzieci studiują i radzą sobie same… Zawsze sobie mówię, że zacznę na urlopie, ale jak mam urlop, to też jakoś mi brakuje czasu. Może gdybym jeszcze studiowała…

– …aha – przerwałam jej w pół zdania. – Kiedyś na konsultacjach rozmawiałam ze studentką. Twierdziła, że jak skończy studia i zacznie pracę, to będzie miała stały grafik i czas na pisanie.

Roześmiały się. Zaczęły rozumieć, o co mi chodzi.

– Zapiszcie sobie takie zdanie: „Moja rzeczywistość, moja chwila obecna jest dla mnie i mojego pisania idealna.” Jak się czujecie, czytając to zdanie?

– No nie wiem… – zaczęła Iza.

– Może rzeczywiście tak jest… – Aleksandra patrzyła na notes rozłożony na stole.

– Po prostu przyjmijcie, że tak jest. Zastanówcie się, co sprawia, że wasza rzeczywistość jest dla was i waszego pisania idealna. A jest idealna, bo inna nie istnieje. A skoro jest jedyna, to jest też idealna.

– Okay. Ja wiem – zaczęła Ania – mam wolne poranki. Tylko godzinę przed wyjściem do pracy, ale to wystarcza, aby napisać stronę, czasem kilka. Jeszcze tydzień temu myślałam, że godzina to tak mało. Teraz sobie uświadamiam, że to aż godzina.

– Ja chyba też coś mam. Czuję taką potrzebę pisania, że zrobię wszystko, by w końcu pisać. Koniec z czekaniem na urlop – rzuciła od siebie Iza. – Ja już naprawdę nie mogę odkładać pisania na później.

Aleksandra myślała najdłużej.

– W sumie… Czy moja rzeczywistość jest idealna? Z jednej strony jakoś tego nie czuję. Nie pasuje mi to określenie „idealna”. Jak idealna, skoro idealna nie jest? Idealna będzie wtedy, gdy będę miała odwagę pisać. A z drugiej tak sobie myślę, że w pracy mam bezsensowne okienko. I codziennie widzę coś ciekawego. Twarze ludzi w autobusie… I mam tyle pomysłów. Tyle że nie mogę się przełamać, aby je realizować.

– A co sprawia, że to dobry moment, by zacząć?

– Dobry jak każdy inny… Jeśli nie teraz, to kiedy? Już nie chcę dłużej czekać. Tego jestem pewna.

– Super. Oto mi właśnie chodzi. Abyście sobie zadały pytanie: „Jeśli nie teraz, to kiedy?”. Dzisiaj jest równie dobre jak jutro. Jutro będzie równie dobre jak pojutrze. Dlatego też, zapraszam was, abyście od dzisiaj…

…każdego dnia znalazły piętnaście minut, aby pisać cokolwiek. Może to być opis snu, miejsca, osoby. Zapis rozmowy usłyszanej na ulicy. A może nawet pomysł na opowiadanie, fragment tekstu. Nieważne, co. Nieważne jak. Po prostu piszcie przez piętnaście minut. Jak sądzicie, co może wam to dać?

– Wyrobienie jakiegoś nawyku? Przełamanie lęku przed pisaniem? – odpowiedziała w imieniu wszystkich Aleksandra.

– Tak. Aby nauczyć się pisać, trzeba pisać. Po prostu. Jeśli nie piszemy na co dzień, trudno przelewa się myśli na papier. Takie piętnastominutówki pomagają się rozpisać, przełamać trudność związaną z przelewaniem myśli na papier. To też szansa na wyrobie w sobie pewnego nawyku. Nawyku pisania – a przecież o to chodzi. Nie czytajcie tych zapisków. Po prostu piszcie, nie kontrolując tego. Przyjmijcie, że to, co napisałyście w danejchwili jest idealne. Do kosza wyrzućcie myśl: „Można lepiej, więcej”.

Przy tworzeniu wewnętrznej przestrzeni na pisanie, pomocne bywa też pozytywne nastawienie do świata i siebie i swoich osiągnięć. Łatwiej się pisze, łatwiej znaleźć przestrzeń na pisanie, gdy dostrzegamy swoje drobne sukcesy i to, co nas spotyka. Czujemy się lżej. Zatem łatwiej obudzić w nas kreatywność.

Każdego wieczoru podziękuj za pięć rzeczy, które Cię spotkały (np. za to, że świeciło słońce, że miałaś ciekawy pomysł).

Każdego wieczoru pogratuluj sobie pięciu rzeczy. Na przykład, że wstałaś z łóżka, chociaż nie miałaś na to ochoty. Pogratuluj sobie też każdego napisanego zdania.

– Jak wam się podobają te ćwiczenia?

Pierwsza odezwała się Iza.

– Chyba dam radę. Chociaż to gratulowanie sobie… Nie bardzo to czuję.

– Ja też uświadomiłam sobie, że łatwiej jest dziękować niż gratulować – dopowiedziała Ania. – Ja praktykuję wdzięczność, ale jakoś nigdy sobie nie gratulowałam niczego.

– Wiem, że dla wielu osób bywa to trudne – przytaknęłam. – Łatwiej jest dziękować za to, co dostałyśmy, niż dostrzegać własne sukcesy. Wynika to z naszej kultury, wychowania. Też z tego, że możemy bać się sukcesu – widziałam niedowierzanie w ich oczach. – Tak, możemy bać się sukcesu. Szczególnie dotyka to kobiety (zob. A. Graff, Magma i inne próby zrozumienia, o co tu chodzi, Warszawa 2010, s. 148). Sukces jest czymś niekobiecym.

– Tak, może tak jest – przerwała mi Ania – ale czego mam sobie gratulować, skoro nie mam jeszcze żadnego sukcesu?

– Ile stron napisałaś?

– Około stu.

– I nie masz sukcesu?

– No mam, ale nie wydałam. I nie piszę każdego stu stron.

– Ale codziennie coś piszesz.

– Prawie codziennie – sprostowała.

– Bez tego prawie codziennie nie miałabyś stu stron. Gratuluj sobie każdego napisanego zdania. Bez niego nie byłoby akapitu. Sukces to nie zawsze coś spektakularnego. Sukcesem są już pierwsze zdania. Każde zdanie to fragment twojej książki. Bez pojedynczego zdania nie będzie całości. Co o tym myślisz?

– Coś w tym jest. Muszę o tym pomyśleć w domu.

2.3 Po co chcę pisać?

Listopad, jak to listopad, był deszczowy. Chyba wszystkie z ulgą wchodziłyśmy do ciepłej kawiarni, by zanurzyć się w nasze rozmowy o pisaniu. Zamawiałyśmy gorącą wodę z cytryną i grzejąc dłonie o szklanki, przenosiłyśmy się do naszego świata. Świata, w którym pajęczyna myśli była ważniejsza niż plątanina kropel deszczu na zewnątrz.

– Dzisiaj porządkujemy biurko z motywacją – zaczęłam kolejne spotkanie – czyli zadajemy sobie pytanie: „Po co chcę pisać?”.

– Bo czuję taką potrzebę – bez wahania odpowiedziała Ania niczym Eco, który stwierdził: „w pewnym momencie życia poczułem silne wewnętrzne pragnienie napisania powieści – i sądzę, że jest to jak najbardziej wystarczające i rozsądne wyjaśnienie.” (Eco 2011: 13)

„Bo chcę! Bo marzę o sławie. Bo chcę sprawić przyjemność sobie lub innym. Bo będę martwa, gdy tego nie zrobię. Bo pragnę stworzyć rzeczywistość alternatywną, w której będę się lepiej czuła. Bo zależy mi na byciu kreatywną. Chcę wyrazić siebie poprzez słowo pisane. Pragnę napisać bestseller, żeby trafić do jak najszerszego grona czytelników. Chcę zarobić. Chcę wszystkim wokół udowodnić, że potrafię.” Nawet nie jestem w stanie odtworzyć wszystkich powodów, którymi dzielili się ze mną początkujący twórcy. Najczęściej powtarzał się ten mówiący o wewnętrznym przymusie. Czasami tak silnym, że stan niepisania był wręcz bolesny. Jednak jakikolwiek powód ty wymienisz, będzie on równie dobry. Z jakichkolwiek powodów siadamy, aby zacząć pisać, tworzenie nas zmienia, rozwija.

– Wiesz, kiedyś spotkałam się ze zdaniem – na którymś ze spotkań powiedziała Iza – że po zamknięciu przeczytanej książki jesteśmy już inną osobą.

– Podoba mi się. Moim zdaniem tak samo jest z pisaniem. Gdy stawiamy ostatnią kropkę, jesteśmy już kimś innym, niż na początku. Chcę wam zaproponować małe ćwiczenie związane z odkrywaniem swojej motywacji. Przeczytam kilka zdań, określcie ich prawdziwość w skali od jednego do siedmiu. Jeden – absolutna prawda. Siedem – totalny fałsz. Pamiętajcie, żeby odnosić do siebie te argumenty; czy one dla was są prawdziwe, czy nie.

Niektórzy ludzie podejmują twórczość dla pieniędzy, sławy, stanowiska. Początkujący twórca nie zawsze jest pewny, że odniesie sukces, zdobędzie sławę i pieniądze, dlatego może zajmować się twórczością dla niej samej. Uważam, że warto się zajmować twórczością (pisaniem) dla niej samej, bo:

człowiek wciąga się w rytm i nic więcej go nie obchodzi

(prawda) 1…2…3…4…5…6…7 (fałsz)

to przypomina zabawę, która jest atrakcyjna sama w sobie

(prawda) 1…2…3…4…5…6…7 (fałsz)

to najwyższy stopień wolności

(prawda) 1…2…3…4…5…6…7 (fałsz)

człowiek zapomina o całym świecie i może zostać zaskoczony przez samego siebie i swoje dzieła

(prawda) 1…2…3…4…5…6…7 (fałsz)

człowiek nie męczy się i nie przeklina swojej pracy, ale wykonuje ją z przyjemnością

(prawda) 1…2…3…4…5…6…7 (fałsz)

człowiek, któremu udało się wymyślić coś wartościowego, czuje się lepszym i bardziej wartościowym.

(prawda) 1…2…3…4…5…6…7 (fałsz)

(Nęcka, Orzechowski, Słabosz, Szymura 2005: 120-122)

– Krysia, ja nie wiem. – Iza patrzyła mi prosto w oczy. – Nigdy nie pisałam. Może oprócz mejli służbowych. Przy większości z tych punktów zaznaczyłam trójkę lub czwórkę, bo nie wiem, jak to będzie u mnie. Nie znam odpowiedzi.

– Aha. A wiesz, po co chcesz pisać? Co jest Twoim marzeniem?

– Wiem. Już Ci opowiadałam podczas konsultacji. Chcę założyć bloga. Jeszcze nie wiem, o czym. Może z bajkami terapeutycznymi, skończyłam kurs biblioterapii. A może coś o mnie, o moim życiu. Trochę przeżyłam. Z kilku dołków wyszłam. Moje znajome mówią, że koniecznie powinnam o tym napisać.

– Okay. One mówią, a czego ty chcesz?

– Chcę pisać. Chcę dzielić się swoim doświadczeniem, tyle że…

– Tak?

– Tyle, że ja nigdy nie pisałam. Nawet nie wiem, od czego zacząć. Czy ja w ogóle mogę pisać? Mam pięćdziesiąt lat, czy to nie za późno?

– Dla kogo za późno?

– Nie wiem…

– Aha…

– A jeśli mi się nie uda?

– A jeśli ci się uda?

– Właściwie… Lubię te codzienne piętnastominutówki. Zrobił mi się z nich pamiętnik. Czy nie powinnam próbować pisać czegoś ambitniejszego niż pamiętnik?

– A jak się czujesz, pisząc pamiętnik?

– Dobrze.

– To zostań przy tym. Teraz ważne jest, abyś się rozpisała. Jeśli mogę ci coś zaproponować…

– Tak.

– Zacznij pisać o swoim blogu. Coś w stylu: „Mój idealny blog”. Jaki chcesz, żeby był? Co na nim powinno być? Kto miałby go czytać. Zapisz wszystkie pomysły. Co Ty na to?

– No tak, zapomniałam o tym. Przecież już coś takiego proponowałaś.

Nie potrafię zliczyć, ile tego typu rozmów przeprowadziłam. Zazwyczaj zaczynały się od: „Chcę pisać. Noszę w sobie książkę. Już piszę, ale nikomu tego nie pokazuję”. Potrzeba pisania może pojawić się w każdym momencie życia. Może nam towarzyszyć od zawsze, od czasów dzieciństwa. Jakoś naturalnie, pochłaniając książki, zaczynamy marzyć o pisaniu, o tworzeniu własnych literackich światów.

Chcę pisać… i