Plastusiowo - Maria Kownacka - ebook + książka

Plastusiowo ebook

Maria Kownacka

0,0

Opis

Maria Kownacka napisała Plastusiowo z myślą o dzieciach zaczynających czytać samodzielnie. Urocze opowiastki o Plastusiu, Tosi, piesku Plastelinku, Plaskotku, krowie Plastuli, kaczce Plaskaczce i wielu innych Plastusiowianach napisane są prostym, a zarazem literackim językiem, zdania są krótkie, najczęściej rymowane, opowiastki łatwe do zrozumienia, dziecko bez trudu będzie umiało je sobie przyswoić. Teksty drukowane są dużą czcionką i opatrzone pięknymi kolorowymi ilustracjami. Trudno wyobrazić sobie lepsze narzędzie dydaktyczne do nauki czytania niż Plastusiowo!

Maria Kownacka (1894–1982) zadebiutowałana łamach „Płomyka” w 1919 roku, a już w 1936 zasłynęła jako autorka jednej z najsympatyczniejszych i najbardziej lubianych postaci literackich – Plastusia. Jej utwory przetłumaczono na wiele języków, a postawa autorki i całokształt jej twórczości zostały docenione i ukoronowane jedynym na świecie odznaczeniem przyznawanym przez dzieci – Orderem Uśmiechu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 21

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ilu­stra­cje Ja­ro­sław Żu­kow­ski (Pla­stu­siowo, ko­lo­ro­wanka) Ju­dyta Ju­lia Wod­nicka (ko­lo­ro­wanka)
Skład Bar­bara Wie­czo­rek
Ko­rekta Mi­ko­łaj Mi­cha­łow­ski
© Co­py­ri­ght by Sied­mio­róg, Wro­cław 2024
ISBN 978-83-82791-85-3
Księ­gar­nia in­ter­ne­towa Sied­mio­rog.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Pla­ste­lina... Pla­ste­linapod pal­cami się ugina

Kto z was lubi le­pić? Wszy­scy? To do­sko­nale. Wcale się nie dzi­wię, bo prze­cież to tak przy­jem­nie! Można to­czyć kulki, tu­lać wa­łeczki, le­pić, co się tylko ze­chce.

Dzieci w mie­ście mają dużo pla­ste­liny, ale i ko­le­dzy na wsi niech się nie mar­twią: z gliny jesz­cze ład­niej można le­pić niż z pla­ste­liny. No i to, co się ulepi z gliny, można po­tem ślicz­nie po­ma­lo­wać.

A może za­ba­wimy się w ULE­PIANKI?...

Bę­dziemy le­pili po ko­lei wszystko, o czym jest w tej książce.

Po­sta­ramy się o pla­ste­linę albo o glinę, o pa­tyczki do gro­dze­nia pło­tów, o słomę na da­chy, o różne ga­łązki grub­sze i cień­sze – z nich będą drzewa i bo­cia­nie gniazdo – o pu­dełka i pu­de­łeczka z tek­tury, o szpulki po ni­ciach, o gu­ziki. Kwiaty na pla­ste­li­no­wych klom­bach zro­bimy z ko­lo­ro­wego pa­pieru, oczy Pla­stu­sia i zwie­rząt – z ko­ra­li­ków. Po­trzebne będą też dru­ciki i nici na ogonki my­szek, wą­siki kotka, brodę kozy, igły jeża. Głowy i ogonki z pla­ste­liny osa­dzimy na pa­tycz­kach. Będą się le­piej trzy­mały.

Dach na Pla­stu­sio­wym domu, psią budę, wia­trak – można też zro­bić z kar­tonu lub kar­bo­wa­nej tek­tury.

Zresztą jak za­cznie­cie czy­tać o Pla­stu­sio­wie, to sami zo­ba­czy­cie, co wam bę­dzie po­trzebne.

I rób­cie tak, jak się wam naj­bar­dziej po­doba, byle w Pla­stu­sio­wie było ład­nie!

A kiedy już wszystko pięk­nie bę­dzie ule­pione, to nie sta­wiaj­cie tego na półkę za szybką, tylko za­bierz­cie się do za­bawy. Niech się wszystko dzieje jak w tej książce albo... zu­peł­nie ina­czej – tak, jak wy sami ob­my­śli­cie!

Ży­czę wam mi­łej za­bawy i świet­nych po­my­słów!

AU­TORKA

Skąd się wzięło Pla­stu­siowo

Jedna dziew­czynka, To­sia jej było na imię, ule­piła raz na lek­cji ry­sun­ków ma­lut­kiego lu­dzika z pla­ste­liny i na­zwała go – Pla­stuś.

Ten Pla­stuś za­miesz­kał so­bie w jej piór­niku i za­raz za­czął pi­sać pa­mięt­nik.

A może ktoś z was czy­tał ten „PLA­STU­SIOWY PA­MIĘT­NIK”?

Pla­stuś miał bar­dzo wiele przy­gód – i we­so­łych, i smut­nych, kiedy w piór­niku u Tosi miesz­kał. Ale wresz­cie tro­chę chciał so­bie od­mie­nić i tak po­wie­dział do swo­jej opie­kunki Tosi:

– Ko­chana To­siu, ja bar­dzo lu­bię w twoim piór­niku miesz­kać, ale cza­sami chciał­bym od­po­cząć, bo guma Myszka się roz­py­cha, pióro skrzypi mi nad uchem, scy­zo­ryk zgrzyta, a wy­cie­raczka do pióra jest czę­sto usma­ro­wana atra­men­tem i boki mi plami. Więc ro­zu­miesz, To­siu, chciał­bym mieć swoje go­spo­dar­stwo, tak jak Ha­nia na wsi.

Pla­stuś to po­wie­dział bar­dzo nie­śmiało, ale Tosi ogrom­nie się po­do­bało i za­raz za­brała się do ro­boty.

Naj­pierw ule­piła To­sia do­mek z pla­ste­liny. Prze­śliczny do­mek z ga­necz­kiem, ko­mi­nem, okien­ni­cami i pod czer­wo­nym dasz­kiem.

Przed dom­kiem była ła­weczka z pu­de­łek od za­pa­łek i ro­sło jedno drzewo.

To­sia po­wie­działa do Pla­stu­sia:

– Wiesz, Pla­stu­siu ko­chany, na twoim da­chu mo­głyby za­miesz­kać bo­ciany. Po­łóżmy na da­chu koło. Jak przy­lecą do cie­bie, to do­piero bę­dzie we­soło!

No i mocne koło po­ło­żyli na da­chu. Pla­stuś mówi do Tosi:

– Przy­lecą – nie ma stra­chu. Wszy­ściutko już go­towe i we­sołe, i nowe.

– Jak na­zwać go­spo­dar­stwo?

Na­zwali:  P l a s t u s i o w o.

Oj, by­łoż to ra­do­ści, gdy się Pla­stuś w Pla­stu­sio­wie roz­go­ścił!

Ale Pla­stu­siowi bar­dzo prędko się znu­dziło w domku miesz­kać, więc mówi do Tosi:

– Przy­da­łaby mi się w Pla­stu­sio­wie ja­kaś po­cieszka...

– A czego ci trzeba?

– Ulep mi, To­siu, pie­ska!

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki