Pod australijskim niebem - Miranda Lee - ebook

Pod australijskim niebem ebook

Miranda Lee

4,1
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Gdy Amber poznała nowego szefa, właściciela hotelu, zmieniła dla niego całe swoje życie, mimo że wiedziała, że ich związek nie potrwa długo. Warwick Kincaid uprzedził, że lubi zmiany i nie planuje małżeństwa ani dzieci. Jednak gdy po dziesięciu miesiącach poczuła, że oddalają się od siebie, nie potrafiła pogodzić się z myślą, że to już koniec…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 152

Oceny
4,1 (35 ocen)
16
9
7
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Miranda Lee

Pod australijskim niebem

Tłumaczenie:

PROLOG

Fragmenty pamiętnika dwudziestosześcioletniej Amber Roberts.

Wrzesień

Wtorek

Co za męczący dzień! Gdy dotarłam do pracy, dowiedziałam się, że hotel został sprzedany, a jego nowy właściciel ma przyjechać przed południem, by obejrzeć go z bliska. Jill powiedziała mi, że naszym nowym szefem został brytyjski biznesmen Warwick Kincaid. Obeznana ze wszystkimi plotkami świata Jill nie zapomniała dodać, że Kincaid ma reputację ryzykanta i kobieciarza. Podobno lubi niebezpieczne rozrywki i zmienia partnerki jak rękawiczki. Skąd Jill to wszystko wie? Nie mam pojęcia. Chyba po pracy zaczytuje się plotkarskimi pisemkami.

Wśród personelu panuje niezbyt wesoła atmosfera. Wszyscy zastanawiają się, czy będą jakieś redukcje zatrudnienia. Mnie to jakoś nie przeraża, ale wolałabym zachować pracę, bo nie będę mogła bez pensji oszczędzać na dom.

Tak czy siak, Warwick Kincaid nie pojawił się. Powiedziano nam, że był zbyt zajęty i przełożył wizytę na jutro. Nie wiem, czy to dobry, czy zły znak.

Środa

Dzisiaj przyjechał do nas Warwick Kincaid. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie czerwieniłam. Warwick jest najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego widziałam. Wysoki, dobrze zbudowany, pewny siebie. Ma nie więcej niż czterdzieści lat. Wstyd mi teraz, ale nie mogłam przestać się na niego gapić. On też się na mnie patrzył, ale pewnie tylko dlatego, że ja nie mogłam oderwać od niego wzroku.

Jill powiedziała, żebym uważała, bo wpadłam mu w oko. Zaśmiałam się tylko i odparłam, że kocham Cory’ego, więc o żadnych romansach nie ma mowy. Jednak muszę przyznać, że kiedy przyjechał po mnie Cory, nie poczułam tego dreszczu emocji, który towarzyszył mi przez cały poranek po spotkaniu z Kincaidem. A na wieść, że Cory musi się wcześniej położyć i odwiezie mnie do domu przed dwudziestą drugą, odetchnęłam z ulgą.

Być może to zabrzmi dziwnie, ale spotkanie z Kincaidem sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę kocham Cory’ego. Być może kocham nie jego, ale perspektywę wyjścia za mąż, posiadania domu z ogrodem i gromadki dzieci. Już sama nie wiem, co myśleć.

Jutro czeka mnie spotkanie z Kincaidem sam na sam. Już dzisiaj nowy szef zapowiedział, że będzie chciał porozmawiać z każdym z osobna, by odkryć, dlaczego hotel, który stoi przy najpiękniejszej plaży w mieście, nie przynosi zysków.

Kończę. Muszę jeszcze nałożyć maseczkę i pomalować paznokcie.

Czwartek

Trudno w to uwierzyć, ale boję się dzisiaj pisać. Jeżeli zapiszę, co się wydarzyło i co mam w głowie, to wszystko stanie się jeszcze prawdziwsze i bardziej niepokojące.

Tak naprawdę trudno powiedzieć, że coś się stało. Kincaid po prostu ze mną rozmawiał. O hotelu, o moich obowiązkach. I w naszej rozmowie nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie jego wzrok. Nie spuszczał ze mnie oczu ani na sekundę. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale czułam, jakby między nami zawisł ładunek elektryczny, który lada chwila wybuchnie. Jestem pewna, że moja wyobraźnia nie płata mi w tej chwili figli.

Gdy rozmowa dobiegła końca, nie wiem, jak znalazłam siły, by wstać i wyjść. Nogi miałam jak z waty! Ledwie doszłam do swojego biurka.

Teraz już wiem, że moje życie się odmieniło. Wiem, że nie kocham Cory’ego. To znaczy, nie wiem, czy kocham, bo nie jestem pewna, czy można czuć miłość do jednego mężczyzny, a pragnąć innego. A taka jest prawda. Pragnę Warwicka Kincaida. Mam wielką ochotę na seks z nim. Nie wierzę, że właśnie się do tego przyznałam, ale jaki byłby sens prowadzenia pamiętnika, w którym nie pisze się prawdy?

Jestem w kropce. Nie wiem, co mam myśleć, bo nigdy się tak nie czułam. Chyba muszę o tym z kimś porozmawiać. Na pewno nie z moimi niedyskretnymi koleżankami. Z mamą też nie, bo doprowadziłabym ją do zawału. Najlepszą osobą będzie chyba ciocia Kate. Ona jest mądra, wiele w życiu widziała i wiele przeszła. Na pewno coś mi doradzi. Jutro do niej zadzwonię i pogadam.

Piątek

Warwick Kincaid przyszedł dzisiaj do hotelu i w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Powinnam być za to wdzięczna losowi, a tymczasem wściekłam się jak nigdy. Byłam zirytowana do tego stopnia, że postanowiłam odejść z pracy. Wiedziałam, że nie będę mogła spokojnie pracować, jeżeli ten facet będzie się kręcił w pobliżu. Podczas przerwy obiadowej napisałam rezygnację i wręczyłam mu ją, gdy wychodził z hotelu. Warwick przyjął ją i... od razu zaprosił mnie na kolację! Zgodziłam się bez wahania.

Powinnam była odmówić! Wiem, po co faceci tacy jak Kincaid zapraszają młode, atrakcyjne dziewczyny na kolację. Prawda jest taka, że chcę się z nim umówić z tego samego powodu – chcę z nim iść do łóżka. Byłabym bezbrzeżnie naiwna, gdybym myślała, że Kincaid zabierze mnie do restauracji, a później grzecznie odstawi do domu. Zresztą nie chcę do domu! Chcę się z nim kochać!

Miałam plan zadzwonić do cioci Kate po radę, ale na to jest już za późno. Już nikt mi nie może pomóc.

Mama myśli, że umówiłam się z Corym, więc nie będzie zaniepokojona, jeżeli nie wrócę na noc.

Czuję też ulgę, że zadzwoniłam dzisiaj do Cory’ego i powiedziałam mu, że z nami koniec. Powiedziałam, że poznałam kogoś innego i że jest mi bardzo przykro. Odniosłam wrażenie, że Cory zniósł nasze rozstanie dość dobrze.

Dzisiejszy wieczór na zawsze odmieni moje życie. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale tak właśnie czuję.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Czerwiec – dziesięć miesięcy później...

Amber zacisnęła mocno zęby, gdy na ekranie telefonu zobaczyła, że nadal nie otrzymała żadnej wiadomości od Warwicka. Po raz setny wybrała jego numer i również po raz setny usłyszała, że jest on niedostępny. Po sekundzie rozległ się przeciągły sygnał, ale nie nagrała kolejnej wiadomości. Pozostałe trzy wystarczyły, by przekazać mu swoją narastającą frustrację.

Kiedy zaproponowała, żeby wieczorem zjedli kolację we dwoje w domu, a nie w restauracji, Warwick obiecał, że wróci około dziewiętnastej trzydzieści. W ciągu dnia napisał, że musi przełożyć jedno spotkanie i przyjedzie o dwudziestej. Dochodziła już dziewiąta, ale ani nie wrócił do domu, ani nie dał znać, o której się zjawi.

Zirytowana Amber rzuciła telefon na czarny granitowy blat i wyłączyła piekarnik, w którym stał ugotowany dawno boeuf strogonow. Potem podeszła do ogromnej lodówki, wyjęła z niej butelkę nowozelandzkiego wina Sauvignon Blanc i nalała sobie kieliszek.

Kiedy sącząc wino, przechodziła obok wykwintnie nakrytego stołu, skrzywiła się. Szybko wyszła na balkon. Miała nadzieję, że piękna panorama portu Sydney odciągnie jej myśli od Warwicka. Jednaj siedząc w przyjemnie nagrzanym mieszkaniu, zapomniała, że jest środek zimy. Równie szybko jak wyszła na balkon, wróciła z niego z powrotem. Przez ten krótki moment lodowaty podmuch wiatru zdążył zmierzwić jej włosy, więc odstawiła wino na szklaną ławę w salonie i poszła do łazienki.

– Gnojek – wymamrotała, mijając łóżko świeżo zaścielone kremowymi poszewkami. Jej serce ścisnęło się boleśnie, gdy poczuła zapach świec. Zapaliła je, by stworzyć romantyczny nastrój.

– Gnojek, gnojek, gnojek – powtarzała raz po raz, stojąc w łazience przed lustrem i szarpiąc szczotką poplątane włosy. Ułożenie fryzury zajęło krótką chwilę, jednak wzburzenie nie dało się okiełznać tak łatwo.

Amber przypomniała sobie, jak po raz pierwszy spojrzała na swoje odbicie w tym lustrze. Było to tego wieczoru, kiedy Warwick zabrał ją na kolację, a później przywiózł tutaj.

Zaprosił ją wówczas do ekskluzywnej restauracji i uraczył wykwintnymi potrawami i najszlachetniejszym winem. Niezwykłe wrażenie wywarł na niej on sam. Okazał się bardzo rozmownym i czarującym mężczyzną.

Zresztą nie było mu trudno jej zaimponować. Amber była recepcjonistką, zwykłą dziewczyną wyrosłą na przedmieściu Sydney i wywodzącą się z klasy robotniczej. Bardzo jej pochlebiło, że zainteresował się nią człowiek niebanalny, jakim był Kincaid.

Po kolacji przywiózł ją czerwonym ferrari do tego wielkiego apartamentu, nie siląc się na jakiekolwiek wymówki. Jego zamiary od samego początku były dla Amber oczywiste. Od momentu kiedy zaprosił ją na randkę, wiedziała, że wieczór skończy się w jego łóżku i w jego ramionach.

Warwick zrobił na niej wrażenie nie tylko swoim luksusowym trybem życia, ale również umiejętnościami kochanka. Amber przeżyła z nim najcudowniejszą w życiu noc. Był namiętny i jednocześnie czuły. Pieścił ją i kochał się z nią na kilkanaście sposobów, doprowadzając ją do stanu, kiedy była gotowa spełnić wszystkie jego zachcianki.

Gdy obudziła się następnego ranka w jego ogromnym łóżku, była pewna, że nie zechce podtrzymywać tej znajomości. Obawiała się, że będzie się czuła głupio i niezręcznie.

I to by było na tyle, pomyślała.

Tymczasem to, co zrobił Kincaid, zaskoczyło ją jak nic do tej pory.

Po przebudzeniu Warwick objął ją mocno i powiedział, że oszalał na jej punkcie. Zaproponował związek. Jednak nie taki zwykły jak tysiące innych, ale na specjalnych warunkach.

Chciał, żeby Amber zamieszkała z nim i razem z nim podróżowała. Pragnął, żeby spędzała z nim czas niemal non stop, by była jego towarzyszką w służbowych i prywatnych wyjazdach. A podróżował niemało. Chyba nie było na świecie miejsca, z którego nie miałby pieczęci w paszporcie.

Wykorzystał jej zaskoczenie, by doprecyzować propozycję.

– Żebyś mnie źle nie zrozumiała: nie mam zamiaru ani się żenić, ani mieć dzieci. Mówię to od razu, bo nie chcę, żeby w przyszłości wynikły między nami jakieś nieporozumienia. Ostrzegam, żebyś nie liczyła na nic trwałego. Szczerze mówiąc, wszystko szybko mnie nudzi. Kobiety także. Rok to mój najdłuższy związkowy staż. Jednak, gdy na ciebie patrzę, Amber, mam przeczucie, że być może zrobię mały wyjątek. Zresztą już go zrobiłem. Jeszcze nigdy nie zaproponowałem żadnej kobiecie, by ze mną zamieszkała. To jak będzie, maleńka? Masz ochotę na szaloną przejażdżkę z Warwickiem Kincaidem?

Amber wiedziała, że powinna powiedzieć nie, bo propozycja była całkowicie egoistyczna i godziła w jej dumę. Jednak jak miała odmówić, skoro kilka godzin wcześniej przeżyła dzięki niemu rozkosz, o jakiej nawet nie śniła. Warwick umiał ją rozpalić jednym dotykiem, jednym spojrzeniem. Było w nim coś niesamowicie pociągającego, coś, przez co zapomniała o dumie i zgodziła się.

Teraz westchnęła, a na lustrze osiadła para z jej oddechu.

– Zgodziłam się i mam za swoje. Po dziesięciu miesiącach wspólnego życia nadal jestem kochanką Warwicka Kincaida. Albo jego utrzymanką, jak nazwała mnie kiedyś ciocia Kate – powiedziała do swojego odbicia.

Amber była zaniepokojona zachowaniem Warwicka. To już trzeci raz, kiedy wystawił ją do wiatru. Trzy tygodnie temu odwołał ich sobotni wyjazd do Hunter Valley, na który czekała z niecierpliwością. Warwick udał się wtedy w towarzystwie dwóch kolegów z branży do Nowej Zelandii. Amber dwa dni umierała ze strachu o niego, bo postanowił rozerwać się niezwykle niebezpiecznym heliskiingiem, który miał zaspokoić jego głód adrenaliny.

Jednak najbardziej ją zawiódł, gdy postanowił nie towarzyszyć jej na pogrzebie cioci Kate. Jakby tego było mało, posypał solą rany Amber, mówiąc, że stara zrzędliwa kwoka nie lubiła go, a on jej też nie lubił. Wymyślił wymówkę, że ma ważne sprawy do załatwienia, i na cały dzień wyszedł z domu.

Amber czuła się okropnie, siedząc samotnie w kościelnej ławce. Później, gdy musiała usprawiedliwiać przed rodziną nieobecność Warwicka, czuła się jeszcze gorzej. Związek z nim sprawił, że jej relacje z najbliższymi ochłodły. Warwick towarzyszył jej zaledwie dwukrotnie podczas rodzinnych spotkań. Raz byli u rodziców Amber na bożonarodzeniowej kolacji. Za drugim razem odwiedzili ciocię Kate w Wamberal Beach i wzięli udział w rodzinnym grillowaniu z okazji Wielkanocy.

Warwick zawsze był uprzejmy, ale za każdym razem dawał jej do zrozumienia – przynajmniej tak się Amber wydawało – że piekielnie się nudzi. Ich wizyty trwały krótko. Amber i Warwick zawsze opuszczali przyjęcia jako pierwsi.

Po pogrzebie cioci Kate Amber wygarnęła mu swoje żale i położyła się spać w małym pokoju, zostawiając go samego w olbrzymiej sypialni. Miała nadzieję, że przyjdzie do niej, jednak nie zrobił tego. Od tamtej pory minął ponad tydzień, a on nie kochał się z nią ani razu, co było bardzo nietypowe i niepokojące. Jego chłód doprowadzał ją do rozpaczy. Pragnęła go i chciała, żeby on jej też pragnął. Gdyby była odrobinę odważniejsza, zaryzykowałaby i spróbowałaby go uwieść. Jednak to nie było w jej stylu. Prawie nigdy nie robiła pierwszego kroku. Przy Warwicku nie musiała, bo od kiedy byli razem, to on inicjował pieszczoty i zbliżenia.

W kuchni zadźwięczała długo wyczekiwana melodyjka. Amber rzuciła szczotkę do włosów i galopem pobiegła, by odebrać telefon. W takich momentach żałowała, że apartament nie ma kilkudziesięciu metrów kwadratowych mniej.

– Jak to dobrze, że zaczekałeś i nie rozłączyłeś się – wydyszała, gdy odebrała połączenie.

– Eee... Tu mama, a nie ten... kogo spodziewałaś się usłyszeć.

– Cześć, mamo. Co słychać? – odparła Amber, stłumiwszy jęk zawodu.

Przez ostatnie miesiące matka dzwoniła bardzo rzadko. Amber nie dziwiła się, bo wiedziała, że nie może przeboleć, że córka rzuciła pracę i zerwała z poważnym kandydatem na męża tylko po to, by zostać kochanką swojego bogatego szefa. Nie próbowała się usprawiedliwiać, bo nie miała żadnego sensownego wytłumaczenia. Nie mogła użyć miłości jako wymówki, bo dla wszystkich było jasne, że nie ma jej między nią a Warwickiem. Amber wiedziała, że połączyła ich żądza i namiętność, ale nie mogła sobie wyobrazić, jak miałaby to wyjaśnić matce konserwatystce.

Na początku faktycznie nie było między nimi miłości, lecz po kilku spędzonych wspólnie miesiącach Amber zdała sobie sprawę, że się zakochała. Przez pewien czas próbowała oszukiwać samą siebie, że tak nie jest. Jednak w pełni zdała sobie sprawę ze swojego uczucia, gdy życiu Warwicka zagroziło niebezpieczeństwo. Było to wtedy, gdy pojechali do North Queensland, gdzie Warwick chciał skoczyć na bungee. Amber nie zamierzała skakać, ale postanowiła towarzyszyć mu, bo wiedziała, że nie zniosłaby nerwowego i samotnego oczekiwania w apartamencie w Sydney. Podczas skoku coś poszło nie tak, lina za bardzo się wydłużyła, a głowa Warwicka prawie uderzyła o skały znajdujące się na dnie wąwozu. Amber była przerażona i zszokowana zarówno bliskością śmierci, jak i uczuciem, z którego wreszcie w pełni zdała sobie sprawę.

Wiedziała, że nie może mu tego wyznać. Warwick od początku uprzedzał, że nie ma zamiaru zakładać rodziny. Jednak Amber, jak każda kobieta, miała nadzieję, że zmieni zdanie. Pragnęła, by on też pewnego dnia nagle zdał sobie sprawę, że ją kocha i pragnie spędzić z nią resztę życia. W obliczu narastającego chłodu Warwicka zaczynała tracić tę nadzieję.

– Coś dziwnego stało się z testamentem cioci Kate – powiedziała matka, wyrywając Amber z zamyślenia.

– Jak to? Nie zapisała wszystkiego tacie?

– Sporządziła nowy testament, o którym dowiedzieliśmy się zaledwie wczoraj. Świadkami byli przyjaciele Kate, Tara i Max Richmondowie. Być może ich pamiętasz, byli na przyjęciu bożonarodzeniowym w Wamberal Beach dwa lata temu.

– Pamiętam.

– Nie wiem, czy zauważyłaś, ale nie było ich na pogrzebie.

– Nie zwróciłam na to uwagi. – Amber była wtedy zbyt wściekła na Warwicka, by przejmować się czymkolwiek innym.

– Byli za granicą i nie wiedzieli o jej zgonie. Dowiedzieli się dopiero wczoraj, gdy wrócili z wyjazdu, i od razu skontaktowali się z nami. Powiedzieli, że są w posiadaniu nowego testamentu, który ciotka sporządziła tuż po świętach wielkanocnych. Twój ojciec odziedziczył po niej emeryturę. Tobie przepisała dom i całą jego zawartość.

– Jak to możliwe? Przecież ja nie zasługuję na taki dar!

– To, czy zasługujesz, czy nie, nie ma znaczenia. Od dziś pensjonat ciotki należy do ciebie.

Amber była w szoku. Nie mogła uwierzyć, że została właścicielką małego hoteliku położonego tuż nad brzegiem oceanu. Małe, urokliwe miasteczko Wamberal Beach było idealnym miejscem na wakacje. Położone niedaleko Sydney zawsze było pełne urlopowiczów. Ciotka Kate bez problemu utrzymywała się z prowadzenia pensjonatu, mimo że nie miała strony internetowej i nie reklamowała się w gazetach. Zawsze polegała na wiernych klientach, słowie przekazywanym z ust do ust i znaku, który stał kilkanaście metrów przed wjazdem na jej posesję i wskazywał drogę. Nawet jeśli Amber nie zdecydowałaby się na prowadzenie pensjonatu, sama nieruchomość warta była około miliona dolarów.

– Jak tata to odebrał?

– Na początku był zły, ale już mu przeszło. Nie chodziło mu o hotel, bo, jak wiesz, nasza firma świetnie sobie radzi, ale zaskoczyło go, że ciocia nie uwzględniła Toma i Tima. Jednak oni nie mają żadnych pretensji. W sumie ucieszyli się, że to ty odziedziczyłaś dom, bo byłaś z ciotką bardziej związana niż oni. Poza tym chłopcy mają dobrze płatne posady – w głosie matki Amber wyraźnie usłyszała dumę. – W przeciwieństwie do ciebie nie trzeba się o nich specjalnie troszczyć.

– Słucham? Co chcesz przez to powiedzieć? – odparła Amber. Za każdym razem było jej przykro, gdy matka mówiła z zachwytem o swoich dwóch synach, a z dezaprobatą o jedynej córce. Była to główna przyczyna, dla której Amber chciała jak najszybciej opuścić dom i założyć własną rodzinę.

– Amber, wszyscy martwimy się o ciebie. Związałaś się z egoistycznym, bezdusznym mężczyzną. Ciotka Kate nie mogła tego przeboleć. Podejrzewam, że to dlatego przepisała ci pensjonat. Będziesz miała o co się zaczepić, kiedy twój... facet z tobą zerwie. A znając jego reputację, nastąpi to raczej niedługo.

– Skąd możesz wiedzieć, czy on w ogóle ze mną zerwie! Przecież go nie znasz!

– I tu się mylisz, kochana. Wiem całkiem sporo o Warwicku Kincaidzie i nie są to bynajmniej dobre rzeczy. Być może odniósł sukces w biznesie, ale jego życie prywatne to już inna bajka. Powiedzmy, że tu idealnie pasuje powiedzenie: jaki ojciec, taki syn.

– To znaczy?

– Jego ojciec był kobieciarzem, który powiesił się, gdy przegrał miliony w kasynie. Tak przynajmniej wykazało śledztwo.

Ta wiadomość wstrząsnęła Amber. Warwick powiedział jej, że jego ojciec zmarł nagłą śmiercią w wieku pięćdziesięciu jeden lat, ale Amber założyła, że dostał zawału albo udaru. Warwick nie wspominał nic o samobójstwie.

– Żona rozwiodła się z nim tuż po tym, jak urodził się Warwick. – Matka Amber kontynuowała opowieść. – W zamian za wolność James Kincaid zażądał od niej wyłącznej opieki nad dzieckiem. Jako jeden z najbogatszych bankierów w Anglii miał wpływy, więc kobieta nie miała wyjścia. Internet roi się od tego typu informacji. Powinnaś wpisać jego nazwisko w Google i sama sprawdzić.

– Nie muszę niczego sprawdzać. Wiem wszystko o przeszłości jego rodziny – skłamała Amber. Tak naprawdę wiedziała niewiele. Warwick był mężczyzną, którego interesowało tylko tu i teraz, więc nigdy nie opowiadał o swojej przeszłości i nie wypytywał Amber o jej przeszłość. O jego rodzinie rozmawiali tylko raz – tuż przed Bożym Narodzeniem. Amber dowiedziała się wtedy o rozwodzie jego rodziców i odseparowaniu od matki. Warwick wiedział, że była aktorką i nigdy ponownie nie wyszła za mąż. Dopiero od matki Amber dowiedziała się o słabości Jamesa Kincaida do kobiet i jego samobójczej śmierci.

– Skoro tak, zapewne wiesz też o kolekcji kochanek twojego wybranka. W każdym kraju, w którym pozostawał odrobinę dłużej, porzucał jakąś kobietę. Francja, Hiszpania, Włochy, Turcja, Egipt, Indie, Chiny, Wietnam i teraz Australia. Niedługo pewnie przeprowadzi się do Nowej Zelandii albo do USA. On lubi przygody, Amber. Jest hazardzistą jak ojciec. Być może nie gra w kasynach, ale ryzykuje życie.

– Wiem, mamo! – odpowiedziała Amber niecierpliwie. Doskonale wiedziała, że skakanie na bungee i heliskiing nie były jedynymi rozrywkami jej ukochanego. Warwick uwielbiał szybkie samochody i łodzie. Próbował chyba wszystkiego, co było ryzykowne i rozwijało niesamowite prędkości. – Czy możemy zakończyć już tę rozmowę? Nie mówisz mi nic nowego.

– Wiesz, a mimo wszystko nadal z nim jesteś – powiedziała Doreen Roberts z niedowierzaniem.

– Kocham go, mamo. – Amber po raz pierwszy wyznała to głośno.

– Wątpię. Jesteś zadurzona nie w nim, ale w jego wyglądzie i trybie życia.

– Mylisz się. Naprawdę go kocham. I nie zostawię go, chyba że on sam zechce odejść.

Matka Amber głęboko westchnęła.

– Chyba faktycznie będzie lepiej, jak zmienimy temat. Co masz zamiar zrobić z pensjonatem? Nie możesz go pozostawić bez opieki na dłuższy czas.

– Nie wiem. Dopiero się dowiedziałam, że jest mój. Mogłabym go wynająć. Jak sądzisz?

– Myślę, że nie jest to głupi pomysł. Tata był tam w zeszłą sobotę. Skosił trawnik i podlał cały ogród, ale niestety nie możesz oczekiwać, że będzie to robił bez przerwy. Teraz pensjonat ciotki to twoja własność i twój obowiązek.

Serce zabiło żywiej w piersi Amber, gdy w drzwiach zgrzytnął klucz.

To Warwick! Nareszcie przyszedł!

– Mamo, przepraszam, ale muszę kończyć. Przyjadę do ciebie jutro po klucze do hotelu. Mam nadzieję, że będziesz w domu.

– O dwunastej wychodzę o fryzjera.

– Zjawię się przed południem. Pa!

Amber rozłączyła się, rzuciła komórkę z powrotem na kuchenny blat i ruszyła do przedpokoju. Serce waliło jej jak młotem, napędzane mieszanką irytacji i radości. Gdy tylko ujrzała Warwicka, poczuła ekscytację. Jednak rozmowa z matką nastroiła ją wojowniczo, więc postanowiła, że tym razem mu nie odpuści.

– Gdzie się podziewałeś?! Wiedziałeś, że przygotowuję specjalną kolację. Dlaczego nie zadzwoniłeś? Zostawiłam chyba miliard wiadomości w twojej poczcie głosowej!

Warwick zamknął za sobą drzwi, powoli zasunął wszystkie zasuwy i odwrócił się do wściekłej Amber.

Mój Boże! Jak ona prześlicznie wygląda w tej różowej sukience, pomyślał i przeklął w duchu. Przecież nie będzie mógł przy tej pięknej, seksownej dziewczynie zachowywać się nadal jak nieokrzesany, bezlitosny gbur.

Na jej widok obudziła się w nim tłumiona żądza i jeszcze chwila, a potulnie przeprosiłby ją za spóźnienie, przytulił i zrobił to, na co miał wielką ochotę: zerwałby z niej różowy ciuszek i kochałby się z nią aż do rana.

Warwick jeszcze nigdy nie spotkał kobiety, która działałaby na niego tak jak Amber. Do tego robiła to bezwiednie i bez wysiłku. Nie musiała go kokietować i robić śmiałych uwodzicielskich gestów, które jego poprzednie kochanki opanowały do perfekcji. Wystarczyło, że była z nim w jednym pokoju, a jego hormony zaczynały szaleć.

Oprócz silnego pociągu w Warwicku obudziło się również sumienie. Coś, w co nigdy nie czuł się wyposażony i co mogło mu skomplikować wykonanie dawno powziętego zamierzenia. Myśl o wyrzutach sumienia rozsierdziła go na nowo.

– Amber, błagam cię! Nie zrzędź! Przecież napisałem ci esems, że się spóźnię.

Obluzował krawat i rozpiął pierwszy guzik koszuli. Minął Amber, podszedł prosto do barku i nalał sobie whisky.

– Nie sądzę, by wymaganie uprzejmości było zrzędzeniem – odparła ledwie słyszalnym głosem.

Spojrzał w jej pełne smutku oczy. Jego postanowienie zerwania z nią rozpłynęło się w niebycie.

Nie mogę. Nie dzisiaj. To by było zbyt okrutne, pomyślał.

– Masz rację – odparł i westchnął głęboko. – Przepraszam, kochanie. Jestem trochę poirytowany problemami z fachowcami, którzy remontują klub. Wezmę szybki prysznic i przebiorę się, a ty w tym czasie odgrzejesz kolację, dobrze?

Okłamał ją. Ostatnie dwie godziny przesiedział samotnie w barze, popijając whisky. Chciał się spóźnić, by ją wkurzyć. Miał zamiar doprowadzić swój plan zrywania do końca. Już od tygodnia nie kochał się z nią, nie tulił jej, ochłódł i był nieuprzejmy.

– Dobrze – odparła Amber, a w jej błękitnych oczach natychmiast rozbłysła radość.

Na ten widok poczuł nowe szarpnięcie wyrzutów sumienia.

Ona cię kocha, ty matole. Nie widzisz tego? Nie mam pojęcia, jak się z tego wyplączesz – zwrócił się w myślach do samego siebie.

Warwick wiedział o jej uczuciach. Amber nigdy nie wyznała mu miłości, ale on nie był ślepy i znał się na kobietach. Pewność zyskał, gdy zobaczył ją po niefortunnym skoku na bungee. Amber doznała szoku, trzęsła się i długo nie mogła się uspokoić. Wszystkie uczucia miała wypisane na twarzy.

Warwick nie przejął się jej przywiązaniem i żył z nią dalej. Nie czuł się zobowiązany odwzajemnić uczucie, bo od początku był z nią szczery i bez ogródek poinformował, że ich związek nie będzie trwał wiecznie. Jednak pełna słodyczy i szczerości miłość Amber potrafiła uzależnić. Warwick przeczuwał, że zerwanie z nią będzie wymagało od niego niemal nadludzkiego wysiłku. Tego wieczoru wiedział, że nie będzie go stać na tak wielką mobilizację woli. Poza tym zdawał sobie sprawę, że Amber chciała się z nim kochać, co zupełnie osłabiło jego chęć zakończenia związku.

Być może przyszedł czas, by powiedzieć jej prawdę. Czy Amber zrozumie, że ze mną żadna kobieta nie może mieć przyszłości? – myślał, a w głębi duszy wiedział, że wyjawienie prawdy o swojej genetycznej chorobie i jej wszystkich nieprzyjemnych skutkach nie odniesie pożądanego efektu. Ona nie odejdzie, choćby był nie wiadomo jak dysfunkcyjny.

Jeżeli Warwick nauczył się czegokolwiek o Amber w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy, to tego, że była pełna empatii i namiętności. Nie wiedział, czego miała w sobie więcej, ale doskonale poznał obie te cechy jej charakteru. I z powodu obu nie mógł jej tak po prostu bez słowa porzucić. Ona nie była jak jego poprzednie kochanki – bezduszne, chciwe, sprzedajne.

Amber miała serce wrażliwe na cudzą krzywdę i pragnęła pomagać ludziom. Zalewała się łzami, gdy w serwisach informacyjnych podawano wiadomości o chorych dzieciach, zaniedbanych zwierzętach i ofiarach wojen w państwach targanych konfliktami. Uspokajała się dopiero, gdy Warwick obiecywał, że będzie regularnie wspierał wszystkie szlachetne cele, których powodzenie nie było Amber obojętne.

Właśnie z powodu tej wrażliwości nie mógł jej powiedzieć prawdy o sobie. To, co inne kobiety z miejsca odrzuciłoby od niego, ją tym mocniej wepchnęłoby w jego ramiona. Było to ryzyko, którego nie mógł podjąć, postanowił więc z nią zerwać. Nie chciał, by pełna dobroci Amber zmarnowała życie w towarzystwie osoby, którą czekał okrutny los.

Warwick wskazał niedbale kieliszek wina stojący na szklanej ławie w salonie i powiedział:

– To twój kieliszek? Niech zgadnę: Sauvignon Blanc z Marlborough.

– Zbyt dobrze mnie znasz – odparła, uśmiechając się.

Tak. Znam cię dobrze i wiem, że zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. Zasługujesz na porządnego faceta, który ożeni się z tobą, spłodzi twoje dzieci i będzie rozpieszczał wnuki. Ja nie mogę ci dać żadnej z tych rzeczy. Podniósł szklankę do ust i skrzywił się zirytowany ckliwością swoich rozmyślań.

Wedle opinii Warwicka czasu, który Amber z nim spędziła, nie można było nazwać straconym. Podróżowała z nim po świecie, nauczyła się wielu nowych rzeczy i poznała wpływowych ludzi. Do tego miała dostęp do luksusowych kosmetyków, najmodniejszych ubrań i mieszkała w najbogatszych dzielnicach niemal wszystkich światowych stolic.

Niektóre kobiety poświęciłyby wszystko, by doświadczyć choć niewielkiej części z tego, co spotkało Amber. Jednak ona była inna. Jej nie zależało na podróżach, znajomościach i drogich ciuchach. Chciała, by Warwick ją pokochał i włożył jej na palec pierścionek.

Mimo że nigdy nie pisnęła o tym ani słówkiem, Warwick wiedział, że tego pragnie. Pragnie jego i tylko jego.

Podczas wielkanocnej wizyty uświadomiła mu to ciotka Kate. Staruszka wyczekała moment, aż Amber poszła do łazienki, i gdy zostali sami, powiedziała mu bez ogródek:

– Czy zdajesz sobie sprawę, że Amber była niemal zaręczona, gdy cię poznała? Dla ciebie porzuciła wspaniałego chłopaka i zapomniała o marzeniu, które pielęgnowała, od kiedy tylko zaczęła chodzić i nauczyła się mówić. Amber zawsze chciała się zakochać, mieć czułego męża i dzieci. Dwóch ostatnich rzeczy ty nigdy jej nie dasz. Wykorzystujesz ją, więc bądź przeklęty.

Ostatnie zdanie wypowiedziała świszczącym szeptem, bo Amber już zmierzała w ich kierunku.

Warwick nigdy nie opowiedział Amber o tej rozmowie. Nigdy też nie pytał ją o byłego chłopaka. Jednak nie zdawał sobie sprawy, że mocne słowa wypowiedziane przez starszą panią, która bez wątpienia kochała bratanicę, prędzej czy później odbiją się w jego myślach dudniącym echem.

Wtedy szybko zapomniał o stawianych mu zarzutach i garściami czerpał namiętność i bliskość, którymi Amber chciała go obdarzyć. A przecież chciała! Nie zmusił jej, by wybrała jego zamiast tego drugiego mężczyzny. Amber miała wybór i dokonała go.

Po pewnym czasie jednak poczucie winy i wstyd zaczęły się stopniowo ujawniać. Warwick za późno zdał sobie sprawę, że jego plan, by przestać zachowywać się jak potencjalny narzeczony i okazać swoje prawdziwe oblicze, nie był zbyt dobrze przemyślany. Nie spodziewał się, że raptowna zmiana jego postawy sprawi Amber aż tyle bólu. Co gorsza, nie zdawał sobie sprawy z obrzydzenia, jakie sam do siebie poczuł. Teraz zaczął żałować, że nie zerwał z nią szybko, jak chirurg tnący chore tkanki jednym pewnym cięciem. Czasem takie rozstania są mniej bolesne.

Amber podeszła do ławy i schyliła się po kieliszek. Warwick obserwował jej sprężysty chód i opadające na ramiona włosy. Wyobraził sobie, jak wyglądałaby teraz bez sukienki, jedynie z winem w ręku, i poczuł, jak jego spinające się ciało mówi mu, że czas na zerwanie jeszcze nie nadszedł. A przynajmniej nie dziś.

– Kolacja będzie gotowa za jakieś dwadzieścia minut. Nie ugotowałam jeszcze ryżu – powiedziała Amber, wyprostowała się i przystawiła kieliszek do ust.

– A co zrobiłaś?

– Boeuf strogonow.

Odrzuciła włosy z powrotem na plecy, przez co odkryła niewielki dekolt. Pod delikatnym materiałem sukienki widoczne były sutki. Gdy Warwick je dostrzegł, definitywnie odłożył wykonanie swego planu na później i poczuł się bezsilny wobec obezwładniającego go pragnienia. Jego umysł wypełnił się różnymi erotycznymi scenariuszami, a żaden z nich nie obejmował czekania do posiłku. Wiedział, że głód, który właśnie się w nim obudził, nie ma nic wspólnego z jedzeniem.

– Wiesz... Rozmyśliłem się.

– Nie chcesz jeść?

– Jeszcze nie.

– A co byś chciał?

– Chciałbym, żebyś zdjęła tę śliczną sukienkę.

Oczy Amber rozszerzyły się ze zdumienia, a Warwick docenił sam siebie, że nigdy wcześniej nie prosił jej, żeby robiła dla niego striptiz. Sam nie wiedział, czemu akurat teraz wpadło mu to głowy. Wyzbył się skrupułów i poddał się chęci sprawdzenia, jak wielki ma na nią wpływ.

– Co?!

– Przecież dobrze słyszałaś.

– Ale... ale ludzie mogą mnie zobaczyć przez okno – wyjąkała Amber.

– Nie masz się czego wstydzić. Masz piękne ciało. A może potrzebujesz pomocy?

Tytuł oryginału: Not a Marrying Man

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2011

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Hanna Lachowska

© 2011 by Miranda Lee

© for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2013

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Światowe Życie Ekstra są zastrzeżone.

Harlequin Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN 978-83-238-9050-8

ŚWIATOWE ŻYCIE EKSTRA – 432

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.